Jan 14:23

Słowo pisane

Praktyczne podejście do głoszonego Słowa – część 2

Jezusowi też służba sprawiała radość i usługiwał z radością. Piękne, kiedy Pan umywał swoim uczniom nogi, to Jego oblicze było promienne, Jego serce było szczęśliwe. Pan przygotowywał uczniów do służby, do której oni pójdą w miejsce Jego. Chwała Bogu za to. Jezus mówi o służbie: „jeśli to zrozumiecie, to będziecie bardzo szczęśliwymi ludźmi, błogosławieni będziecie gdy będziecie to pojmowali i będziecie to czynić”.

Błogosławieni, to jest szczęśliwi ludzie, którzy mogą drugiemu umyć nogi, żeby ten drugi był jeszcze bardziej swobodny w służbie. Potrzebne jest, żebyś czuł się swobodny, żebyś mógł przyjść tu i powiedzieć, co ciebie dotknęło, co cię ucieszyło, a co cię zasmuciło. Ważne, by w nas, Bożych dzieciach, była swoboda, żeby nie było takiego skrępowania, które później powoduje, że inni nie wiedzą co naprawdę się dzieje, czy coś dotknęło na plus, a może na minus. Ważne, żeby w ciele była swoboda i Bóg chce, żeby to właśnie tak było, żebyśmy mogli nawzajem cieszyć się sobą, budować, wskazywać pewne rzeczy.

Niech będzie coraz więcej świętej swobody wobec Boga i też wobec siebie. To nie jest taka swoboda, że lekceważysz kogoś i coś tam sobie rzucisz. To jest taka piękna swoboda, w której masz otwarte serce i szczerze rozmawiasz z drugą osobą i ta druga osoba też jest swobodna i szczerze rozmawia z tobą. Nie doznajesz, że jest tam jakiś atak, czy inne rzeczy. Atak jest często z tego powodu, że człowiek czuje się skrępowany. Wiele razy sam doświadczałem, że jak człowiek jest skrępowany, to głupio gada. Nie mówi tego co chce, ale gada od rzeczy, zupełnie co innego i wręcz nawet uderza swoimi słowami drugą osobę, bo sam jest skrępowany (skrępowana) i nie umie wypowiedzieć tego, co naprawdę chciałby, czy chciałaby powiedzieć, bo ma to w środku. Rozumiecie, zamiast wyjść to ze środka, to skrępowanie powoduje, że człowiek zupełnie inaczej mówi, niż chciałby. Musi to zginąć, musi być swoboda chodzenia w ciele, poruszania się między braćmi, siostrami. Musi być swoboda, bracie, siostro. To nie jest takie ciało, w którym członki są skrępowane wobec siebie, my nie jesteśmy niewolnikami ludzi. Jesteśmy wolnymi ludźmi, by szczerze ze sobą rozmawiać, szczerze przebywać, jak przed obliczem Boga. Słyszymy Słowa Pana: „cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, Mnie to uczyniliście.” Ale również Bóg mówi, że jeśli w czymkolwiek okłamałeś brata swego, czy siostrę, to mścicielem tego jest Bóg.

A więc Bóg chce, żebyśmy byli szczerzy wobec siebie, otwarci, prawdziwi, swobodni. To jest bardzo ważne. Tak naprawdę, jak bardzo człowiek tęskni do swobodnego bycia z innymi, żeby mógł być otwartym, szczerym, prawdziwym, żeby nie kamuflować czegoś, nie zasłaniać. Po drugiej stronie nie masz wroga, a masz przyjaciela. Gdyby przyszedł Jezus i wiesz, że jest twoim przyjacielem, a ty rozmawiałbyś z Nim będąc tak skrępowany, kamuflowałbyś się, to Jezus powiedziałby: „uczniu Mój, co ty robisz? Przecież jestem twoim przyjacielem, umarłem za twoje grzechy, wiem o tobie wszystko. Rozmawiaj ze Mną normalnie.” I Duch Święty chce z nami to zrobić.

Jako ludzie przeżyliśmy różne rzeczy. Ale kiedyś już mówiliśmy, że nie możemy tych starych doświadczeń przenieść do nowego człowieczeństwa, bo to nie pasuje. To nie ma nic wspólnego z nowym człowieczeństwem, bo nowe człowieczeństwo nie ma tych doświadczeń, co stare. Ma zupełnie inne i z tych starych nic nie pasuje. Mogłeś mieć tak, że ktoś cię oszukał, zwiódł, zawiódł, zdradził, ale jeśli ty przenosisz ten lęk, obawę, strach do Kościoła, wtedy obawiasz się i tak samo zachowujesz się wobec innych ludzi. Jeśli rozpoznasz, że ktoś jest plotkarzem, to oczywiści po jednym, drugim razie, nie mów mu już tego. To nie jest człowiek, który w tej chwili jest częścią Kościoła. W Kościele nie ma członków, które plotkują. A więc nie jest to człowiek, który w tym momencie jest gotowy. Nie mówię, że to nie jest dziecko Boże, ale nie jest gotowy, żeby szczerze rozmawiać z nim. Ale jeśli rozmawiasz i widzisz, że ten człowiek też z tobą szczerze rozmawia, to wymieniacie spostrzeżenia na różne tematy i zaczynacie nawzajem budować się, cieszyć się sobą.

I tak członki, które w ten sposób pracują ze sobą, zaczynają być coraz bliżej siebie. Mówiliśmy o dolinie wyschłych kości. Te kości zaczęły zbliżać się do siebie. Musimy zbliżać się do siebie dzięki Duchowi Świętemu. To jest konieczność działania Ducha Świętego. Nie może być inaczej. Musimy tęsknić do siebie, musimy pragnąć być z sobą, bo jesteśmy sobie bliscy i szczerzy. Ale jeśli będziemy trzymać się na dystans, to po pewnym czasie nie będziemy do siebie tęsknić, nie będziemy. Będzie nam nawet źle być ze sobą. Będziemy zmuszać się, żeby być ze sobą, bo będziemy wiedzieć, że ten dystans odpycha. To tak jakbyś miał jakiś magnes i on wszystkie opiłki ściąga, tak i Chrystus musi przyciągnąć nas do siebie. I dzięki Chrystusowi jesteśmy blisko siebie. Wtedy nam aż chce się być ze sobą. Uśmiechamy się, cieszymy się sobą, jeśli jest jakaś sprawa rozwiązujemy ją w Duchu Chrystusowym. To jest piękne, tego nie ma na świecie. To jest w ciele Jezusa, osiągnięte przez przelaną krew na Golgocie i przez zmartwychwstałe życie.

I my musimy robić te kroki, to my musimy robić te kroki. Wiecie, gdybym miał dzisiaj opowiadać ile złych doświadczeń przeżyłem, ile mnie ludzie oszukali, ile mnie zwiedli, ile zdeptali, ile złych rzeczy mówią o mnie i gdybym miał się użalać, to możliwe, że miałbym najwięcej z was do opowiedzenia. Może „konkurowałbym” z jakimiś siostrami, które mogą mieć pewne doświadczenia, z pewnymi braćmi i moglibyśmy tu zrobić konkurencję, kto więcej dostał w tym chrześcijaństwie. Ale czy to byłaby dobra konkurencja? Lepiej zróbmy konkurencję, co dobrego dostaliśmy od siebie nawzajem, bracia i siostry, konkurencję, co dobrego dostaliśmy? Mówmy, czym brat cię ubłogosławił, siostra, jak sprawili ci radość swoją postawą, swoim zachowaniem, dodali ci otuchy, wzmocnili, posilili. Piękne to jest przecież. I my jesteśmy już do tego zdolni dzięki Chrystusowi. On dał nam zdolność, abyśmy będąc Jego członkami byli sobie bliscy nawzajem w Chrystusie.

Oczywiście nadal nosimy krzyż, a więc pewne rzeczy będą się ujawniać. Musimy znieść tę przeciwność tu na ziemi, ale nie wolno zgadzać się na tą przeciwność, że ona będzie cały czas siedzieć w człowieku. To musi być usuwane, by wiedząc, że rani się drugiego, ranić go systematycznie. Trzeba to usunąć, oczyścić. Wiemy, że to rani, zadaje ból, a więc trzeba to usunąć, ukrzyżować. Nie możemy wychodzić do służby uderzając i jednocześnie czyniąc coś dobrego. Nie da rady tak. Nie kładzie się na wadze, czy zrobiło się więcej dobra, czy więcej zła i czy w ten sposób człowiek nadaje się, czy nie nadaje się.

Chwała Bogu, że możemy grać, śpiewać Bogu, uczyć się Jego, naprawdę uczyć się Jego. Bardzo potrzebuję, żeby moje usta mówiły tylko to, co chce Bóg. Nieraz jak ktoś umie „rozruszać” mnie, to moje usta nie mówią tego, co chciałby Bóg. I to jest właśnie bardzo niebezpieczny moment. Słowo Boże uczy nas, że jeśli ktoś cię „rozrusza”, to zaciśnij usta. Niech to zginie już w środku, niech nie wyjdzie z ciebie coś złego. Wtedy tak, jak mówił Leszek: „biegłem i mówiłem: zostawcie mnie, ja muszę najpierw z Bogiem”. Przyjść do Boga, uspokoić się i wtedy cokolwiek dalej posuwać się, żeby później nie musieć chodzić i myśleć: „Co teraz? Jak teraz iść, żeby przeprosić, usunąć to?” Wtedy człowiek myśli jak to powiedzieć, żeby nie wyglądało, że jestem taki zły (zła) i wychodzi z tego więcej dziwnych rzeczy.

A więc musimy być zawsze gotowi do tej służby i oby Bóg nam pomógł w tym, żebyśmy byli do tego gotowi.

Otwórzmy 1 Koryntian 1, 4-9.Wiersze na dobranoc.

Dziękuję Bogu zawsze za was, za łaskę Bożą, która wam jest dana w Chrystusie Jezusie, iżeście w nim ubogaceni zostali we wszystko, we wszelkie słowo i wszelkie poznanie, ponieważ świadectwo o Chrystusie zostało utwierdzone w was, tak iż nie brak wam żadnego daru łaski, wam, którzy oczekujecie objawienia Pana naszego Jezusa Chrystusa, który też utwierdzi was aż do końca, tak iż będziecie bez nagany w dniu Pana naszego Jezusa Chrystusa. Wierny jest Bóg, który was powołał do społeczności Syna swego Jezusa Chrystusa, Pana naszego”.

Dobry wiersz na dobranoc.

Za łaskę Bożą, która wam jest dana”

Wierny jest Bóg. Wszystko mamy. Naprawdę wszystko mamy w Chrystusie. Paweł mówi: „wszystko mogę w Tym, który mnie wzmacnia.” Bóg ubłogosławił nas wszelkim duchowym błogosławieństwem niebios w Jezusie Chrystusie. Mamy wszystko, żeby czynić sobie dobro, naprawdę. Tylko musimy czuwać, by nie dawać miejsca złemu. To on właśnie powoduje, że nie dajemy sobie dobra, gdzieś zablokowujemy się, zamykamy, czy cokolwiek innego. Diabeł przyszedł, aby właśnie skłócać braci, siostry, powkładać złe rzeczy, żeby tylko nie dać dobra Chrystusowego. Bądźmy gorliwcami w tej sprawie. Mamy, to dawajmy. Może ktoś będzie dziwnie patrzył na ciebie w tym momencie, ale przejdź przez to i dalej mów, i dalej czyń dobro. Nie zatrzymuj się czyjąś miną, czy postawą. Czyń dobro, tak też czynił Jezus i później była z tego korzyść. Czyń dobro. Ludzie czasami dziwnie zachowują się. Chcą miłości, a zachowują się, jakbyś skądś przypałętał się, a tak naprawdę potrzebują, żeby ktoś okazał im tą miłość. Dlatego czasami trzeba minąć to, jak wygląda człowiek i robić to, co do ciebie należy. Masz, to dawaj. Darmo wziąłeś, darmo dawaj.

List Judy 24.25:

A temu, który was może ustrzec od upadku i stawić nieskalanych z weselem przed obliczem swojej chwały, jedynemu Bogu, Zbawicielowi naszemu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego, niech będzie chwała, uwielbienie, moc i władza przed wszystkimi wiekami i teraz, i po wszystkie wieki. Amen”.

Temu, który może ustrzec nas od upadku, bo kiedy jesteśmy w upadku, to naprawdę możemy ludziom zrobić dużo krzywdy. Lepiej nie być w upadku, lepiej chodzić w Chrystusie i czynić to, co chce Jezus Chrystus. Niech Bóg ubłogosławia nas tym, abyśmy nie byli w upadkach, lecz abyśmy chodzili w Chrystusie i żyli tutaj dzięki Jezusowi Chrystusowi.

List do Hebrajczyków 13, 20.21:

A Bóg pokoju, który przez krew przymierza wiecznego wywiódł spośród umarłych wielkiego pasterza owiec, Pana naszego Jezusa, niech was wyposaży we wszystko dobre, abyście spełnili wolę jego, sprawując w nas to, co miłe jest w oczach jego, przez Jezusa Chrystusa, któremu niech będzie chwała na wieki wieków. Amen”.

Niech to sprawi. Niech wyposaża nas, tylko chciej, chciej brać od Niego. Chciejmy brać, przełammy wszystkie barykady, zwyciężmy w Chrystusie. Śpiewaliśmy: „Bóg nasz jest wielki”. Zwyciężmy, dążmy do tego, aż osiągniemy to, aż będziemy mogli swobodnie przychodzić do Boga i być swobodnie między Bożymi dziećmi z Bożym ludem. To jest droga, którą mamy iść wszyscy. Bliżej, bliżej do Boga i bliżej, bliżej do siebie nawzajem. Wróg będzie pokazywał nam ułomności brata i siostry, a Duch Święty, Chrystusa działającego w nich. Jeśli widzisz w kimś działającego Chrystusa, to miń te niedociągnięcia, które jeszcze są, ponieważ Jezus nad tym kimś pracuje. Niech one nie odepchną cię od człowieka. Niech one będą dla ciebie bodźcem, by służyć. Niech Duch Chrystusowy będzie w nas. Niech przeciwność będzie bodźcem, by służyć. Pozostań. W świecie potrafiliśmy być uparci, jak nam na czymś zależało. Pozostań. Bądź wytrwały, bądź wytrwałą, aż cel zostanie osiągnięty, aż może popłyną łzy, puści serce i człowiek dołączy do swobodnych, wolnych chrześcijan w Panu Jezusie Chrystusie. Amen.