Jan 14:23

Słowo pisane

Mieszkanie Boga i dwie drogi – część 3

Taki jest Chrystus, nasz wzór, to jest wąska droga. A więc, skoro Bóg zaczął to czynić we mnie od początku, to znaczy, że On chce mieć porządek. On chce, żeby głową domu był mężczyzna, ale nie tylko wyglądający na mężczyznę, bo wielu wyglądających na mężczyznę chce być głową domu, a Bóg nie daje im, bo oni nie są mężczyznami. Bóg da być głową domu dopiero swojemu mężczyźnie. Tak, jak Chrystusowi dał być Głową Kościoła. Czy On jest wystarczającym mężczyzną? Tak. Ojciec decyduje – to jest Mężczyzna, którego mogę uczynić Głową Kościoła. On będzie prowadził Kościół prawidłowo. I to jest Boże objawienie dla ciebie i dla mnie.

A więc na tej wąskiej drodze jest to, że kiedy mężczyzna nawraca się, staje się prawdziwym mężczyzną według Chrystusa. Pięknie. Wiecie, że Chrystus czyni cudowny porządek w domu. Powiem wam, że prawdziwy mężczyzna nigdy nie walczy o władzę. On rządzi, ale nigdy nie walczy ze swoją żoną o władzę. Kiedy walczy, nie jest już mężczyzną.

Czy Jezus walczy z tobą o władzę? Czy Jezus kiedykolwiek walczył z tobą o władzę? Nigdy, ale On rządzi, aż poddajemy się Jemu i widzimy, że Jego rządy są dobre, błogosławione dla nas. On nie osiąga tego atakiem. Tak dzisiaj rano przyszły do mnie takie myśli, że nie włącza się magnetofonu pięścią. Niektórzy tak włączają swoje żony. Nie tak, włącza się przyciskiem. Trzeba odpowiednio nacisnąć, to znaczy miłuj, przebaczaj, okazuj cierpliwość, aż ktoś zrozumie, że jesteś mądrym człowiekiem i umiesz podejmować decyzje. Ela nie raz przekonała się, że moje decyzje były prawidłowe, ponieważ wykonywały się. O niektórych może myśleć inaczej, ale lata pokażą. I to jest dobre, kiedy żona widzi, że jej mąż podejmuje decyzje i one są prawidłowe, ponieważ ona nabiera do niego zaufania tak, jak Kościół do Chrystusa. To jest to połączenie, podobieństwo, bardzo ważne.

Na pewno nie omówimy sobie tych wszystkich piękności wąskiej drogi, ale to jest właśnie różnica między szeroką a wąską drogą. Ona uwidacznia się poprzez męskość, żeńskość, normalne cechy, które są na tej wąskiej drodze i są błogosławieństwem. Jedna i druga cecha są błogosławieństwem.

Na wąskiej drodze niczego nie zabraknie nam, na szerokiej zawsze czegoś brakuje. To nie znaczy, że nie przyjdzie tak, że trzeba będzie trochę pościć, ale to, co ma być, abyś przeżył to całe doświadczenie i doszedł do wieczności, otrzymasz. W liście do Tymoteusza jest takie potężne pouczenie od apostoła Pawła:

Albowiem ćwiczenie cielesne przynosi niewielki pożytek, pobożność natomiast do wszystkiego jest przydatna, ponieważ ma obietnicę żywota teraźniejszego i przyszłego.

Rozumiecie? Na wąskiej drodze masz obietnice na teraz i na wieczność i możesz odpocząć, ale musisz iść tą wąską drogą.

Często ludzie mówią: „a dlaczego Bóg nie daje mi tego, co potrzebne?” Ale czy idziesz wąską drogą? Kiedy żyjesz sobie jak świat, to czego spodziewasz się, że Bóg będzie dawał ci według swego słowa to, czego ty chcesz? Pierwsze, musisz iść, szukając Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a wtedy Bóg da ci to, co potrzebne. W tym szukaniu Królestwa Bożego jest dużo pracy. Jest dużo pracy, a robotników mało, a więc Pan będzie dawał ci wszystko co potrzebne, byś mógł, czy mogła to uczynić.

Pan Jezus mówi: „nie trwóżcie się o nic” . Wszelką swoją potrzebę, wszystko złóżmy na Pana. W Księdze Izajasza Słowo Boże mówi, że kto ufa Panu, unosi się do góry jak młody orzeł i szybuje wysoko. On wszystko widzi inaczej, nie taką przyziemną perspektywę, ale z wysoka wiele widzi. Widzi, że jego Bóg ma moc uczynić wszystko, co potrzebne.

Kiedy Bóg słucha nas, widzi nasze ułomności. Na wąskiej drodze możesz uczynić wszystko, bo wszystko jest możliwe dla wierzącego, sprawiedliwego. Bóg może posłużyć się tobą w każdym miejscu, tylko musisz spokojnie należeć do Pana.

Opowiedzcie swoje doświadczenia, gdyż to jest potrzebne. Pamiętam, że spadło na mnie olbrzymie doświadczenie od diabła. Pracowałem sam, sześcioosobowa rodzina i w pewnym momencie diabeł zaczął mnie straszyć, że nie dam rady. Strach, że przyjdzie głód i odpierałem to. Ale to znowu wracało i wracało. Duch Święty mówił mi, żebym się uspokoił, a to coraz bardziej jak czarna chmura spada na mnie. Może Bóg chciał mnie uwolnić z tego, żebym nie brał na siebie, że jako mężczyzna muszę wykarmić cały swój dom. Bóg jest tym, który to czyni. I doszedłem do takiego stanu, że było to, jak choroba. Nie mogłem nawet spać w nocy. A Duch Święty przez cały czas mówił, żebym był spokojny. I miałem przełomową noc. To jest tak, jak wychodzi się z choroby. Budziłem się i przerażenie, zasypiałem. Budziłem się, śpiewałem Bogu pieśń pochwalną, zasypiałem. Budziłem się, przerażenie, zasypiałem, znowu budziłem się i śpiewałem Bogu pieśń. I tak na przemian. Nad ranem obudziłem się i byłem wolny. Bóg mnie uwolnił, ale On przez cały czas mówił: „Marian, nie bierz tego na siebie”.

Rozumiecie? Na wąskiej drodze nie mamy dźwigać tych ciężarów, bo one przygniotą nas. Jedno, co musimy, to trwać w Chrystusie, żeby On uczynił to, co nam obiecał.

Słowo Boże mówi: „Gdy będziesz należał do Mnie, nigdy nie będziesz pożyczał od nikogo pieniędzy. Ty będziesz pożyczał innym, ale nigdy nie będziesz pożyczał od innych”. Od kiedy nawróciłem się, nigdy nie pożyczaliśmy od nikogo pieniędzy, a okazywało się, że bogatsi w rodzinie przychodzili do nas pożyczać i sami dziwili się, jak to jest. Oni zarabiają we dwoje, ja jeden na sześcioosobową rodzinę i oni przychodzą do nas pożyczać.

Ale Bóg jest prawdziwy. Daj Mu swoje życie, by On miał z ciebie swój zysk, bo Bóg musi mieć z ciebie zysk. On nie chce mieć ciebie bez zysku dla Siebie. On musi mieć zysk z ciebie tak, jak miał ze swojego Syna. A zyskiem dla Niego jest to, że będziesz z Nim na wieczność, że On, który kocha cię, będzie miał tam ciebie i musi przeprowadzić cię tam. A więc, jeśli należymy do Niego, On może posługiwać się nami (nie mówię, że w tym momencie jesteśmy doskonali, nie). Na tyle, na ile należymy do Niego, On może posługiwać się nami i wtedy Bóg czyni dokładnie to, co powiedział. Pamiętacie co Bóg powiedział do Izraela: „jeśli będziecie trwali w społeczności ze Mną, żadna plaga, żadna choroba, żaden wróg nie poruszy się na was. Strach padnie na wszystkie narody”. Zobaczcie, że Izraelici mieli mnóstwo świąt, gdzie wrogowie mogli napaść ich i zniszczyć. Na przykład Święto Namiotów – wszyscy skupieni w jednym miejscu, wszystko puste, super okazja. Nikt nie napadł, taki jest Bóg.

Możemy wydać świadectwo, że kiedy idziemy rzeczywiście wąską drogą, to wtedy Bóg potwierdza swoje Słowa. Ale jesteśmy kuszeni. Jak jesteśmy kuszeni, aby zejść z wąskiej drogi? Jeśli diabeł nie może skusić ciebie pożądliwością rzeczy, to będzie kusił cię religijnymi rzeczami. Będzie kusił cię religijnymi profitami, czy jakimiś stanowiskami, cokolwiek. Będzie kusił: „a teraz ustanowią cię takim, czy takim”. Diabeł ma różne kombinacje. Świat nie tylko składa się z ludzi, którzy kradną, piją, mordują, świat jest również religijny – ludzi z Biblią, modlących się, śpiewających, ale którzy nie należą do Pana, mają w sobie komponent jadu i służą diabłu. W tym jadzie jest zaprzeczenie tego, co powiedział Chrystus. „To nie jest tak, Chrystus tak nie powiedział, to jest co innego.” Jeśli człowiek wierzący, idący wąską drogą dopuści to do siebie, to również jest ściągnięcie i diabeł dalej próbuje ściągać. Trzeba po prostu trzymać się Pana.

Żadne profity; religijne, światowe, polityczne, żadne. Jeśli Bóg mnie nie postawi, to nie będę tam wchodził. Wiecie, kiedy ktoś pcha się na stanowisko, to bierze się go na ostatnie miejsce, a tego, co nie pcha się, to się wyciąga, by zajął stanowisko. Dlaczego tak jest? Ponieważ ten, który się wzdryga, będzie najlepszy, ponieważ on zawsze będzie potrzebował Pana. Będzie wzdychał, prosił, wołał, a ten, który jest taki pewny, że potrafi, to diabeł obrobi go i narobi przez niego więcej szkód niż dobra. Na początku będzie dobrze wyglądało, ale później będzie więcej szkód.

Uczymy się tej wąskiej drogi i patrzymy, co robił Pan Jezus. Apostoł Paweł mówi: „nie wystawiajcie młodego w wierze, bo diabeł wprowadzi go w potępienie i zniszczy.” A więc do pewnych rzeczy musi być ktoś dojrzały. Na tej wąskiej drodze jest cudownie, ale jest ona atakowana z różnych stron poprzez różne rzeczy.

Miałem kiedyś taki sen. Idę wąską drogą, która była na wzgórku, a po bokach rosną grzyby. Zszedłem z tej drogi, żeby trochę zerwać, a one okazały się trujące. Lepiej nie schodzić, lepiej uznać, że wystarczy to, co na drodze. Tam może coś fajnie wyglądać, ale czyha coś niedobrego.

Czy jest to dla nas zrozumiałe? Nie ma wizualnie widocznych dwóch dróg. Wszystko jest jakby razem, tylko natura, charakter, człowieczeństwo jest różne. Tu nowy człowiek ,a tam stary człowiek. To jest cała różnica między starą a nową drogą. To jest dzieło Chrystusa. Oby to dzieło było w tobie i we mnie na każdy czas, aby ten Chrystus, który jest tam u góry, widział, że my rozumiemy Go i słuchamy i trwamy w tym, co On powiedział do nas.

Pamiętacie, co powiedzieliśmy. Jezus mówi: „kto wytrwa w Słowie moim”. Człowiek myśli: „nie będę kradł, nie będę zabijał”. Do głowy zaraz przychodzą takie myśli, a Jezus mówi o zupełnie czymś innym. Pan mówi o patrzeniu na wywyższonego Chrystusa, mówi o zupełnie innych sprawach; ”jeśli wytrwasz w tym, że będziesz na Mnie polegał, ja cię wyswobodzę.” To jest najważniejsze. Wszelkie inne działania idą później. Najpierw człowiek musi być pewny swego Chrystusa, żeby później mógł być prowadzony w działaniu.

A więc: „dokąd idę” – wiecie, drogę znacie – to jest Chrystus. Dlatego patrzymy na Pana, dlatego mamy taki czas, żeby być ze sobą razem, dlatego mamy czas uspokojenia, żeby odpocząć, posłuchać Jego i zobaczyć, czy może jest coś nie tak. Jest możliwość naprawy. Jeśli jest „tak”, chwała Bogu. Pierwsze zobacz, ile rzeczy masz za dużo i one nie pozwalają ci dziękować. Co zrobić? Odpowiedz sobie sam, czy sama, żeby mieć radość, szczęście, wiesz najlepiej. Nie koniecznie trzeba wszystko wyrzucać, ale niech to już nie będzie w sercu, niech nie zajmuje miejsca, niech nie absorbuje, nie zabiera szczęścia z Panem.

Uważam, że mieszkanie to nie jest muzeum, to jest miejsce, gdzie ludzie żyją. Lubię, jak na stole leżą Biblie, mogę zostawić je i one nadal leżą, mogę zawsze zajrzeć, popatrzeć. Sprzątane jest tylko na zgromadzenie. To jest mój dom i chcę normalnie w nim poznawać Pana, uczyć się, a nie za każdym razem: „gdzie jest moja Biblia?” Dziękuję, że moja żona jest mi bardzo pomocna w tym i nie sprząta mi mojej Biblii. Wiem gdzie ją znajdę, gdzie ją odłożyłem. Wiecie jak to wygląda po porządkach żony. Już nie wiesz gdzie co masz. Dlatego dobrze, kiedy żyjemy normalnie, jesteśmy chwilowo na ziemi. Nasz dom to jest to miejsce, gdzie chcemy uczcić Pana, uwielbić. Wiadomo, że kiedy goście przyjdą, to posprzątamy. Czasem, kiedy pracując, przychodzę do czyjegoś domu, ludzie tłumaczą się, że nie posprzątane. Wtedy mówię, że przecież wy tu mieszkacie, więc po co tłumaczyć się.

Myślę, że Pan uczy nas takiej normalności. Wiem, że niektóre kobiety mają straszny kłopot, są chore na porządek. To jest choroba kobieca, mało męska. Mężczyźni na inną chorobę chorują, ale z jednej i drugiej trzeba być uleczonym. Nie może być bałaganu, gdzieś porozrzucane skarpetki, nie może też być takiego porządku, że nie można uczesać się, bo zaraz odkurzacz. Jedno i drugie jest złe. Musimy normalnie funkcjonować. Trzeba umieć poddać się Panu. Pan był normalny. Uczniowie chcieli zobaczyć, jak mieszka Chrystus, a Pan mówi: „chodźcie, zobaczcie”. Mogli zobaczyć, że Chrystus normalnie mieszkał. Korzystał z mieszkania, jak z czegoś chwilowego, używał w sposób taki, jak to powinno być.

Niektórzy, na przykład, używają Biblie, jak relikwie. Nie wolno nic pomalować, zaznaczyć, musi być taka czysta. A ja mogę powiedzieć, że ten kto ma taką czystą Biblię, bez znaków palców, to on nie czyta jej.

Pewien człowiek Boży chciał mieć żonę i pomyślał, że znajdzie sobie taką, która ma mocno pokreśloną Biblię. Wszedł do pewnego domu i tam leżała Biblia, poznaczona w wielu miejscach różnymi kolorami. Pomyślał, że to będzie żona dla mnie. Przeżyli całe życie i byli szczęśliwi. To był Bush, autor książki „Jezus naszym przeznaczeniem”. Niektórzy szukają, żeby żona miała chustkę na głowie. Ja wolałbym taką, co ma pokreśloną Biblię.

Myślę, że to jest ważne, czego my tak naprawdę chcemy, czy religii, czy rzeczywistego używania tego, co dał nam Pan. To nie jest relikwia, to jest cudowna Księga, ale ona nie zbawia nas. Ma być normalnie używana, jeśli trzeba, pokreślona, można coś napisać. Niektórzy w tym momencie mogą mówić: „nie wolno nic dokładać do Słowa”, ale to właśnie jest Księga, którą mamy używać. Mam już parę popisanych Biblii, już trochę porozlatywały się i kiedy mogę zajrzeć do nich, to mogę przypomnieć sobie to doświadczenie z Panem, to co wtedy frapowało mnie. Mam nawet jedną Biblię, która została „ochrzczona”, w czasie chrztu wpadła do wody. Popisana jest najwięcej ze wszystkich, a Bóg ją przyjął. Tak, że możemy być pewni, że Pan Jezus chce normalnych ludzi, którzy używają. Niech będzie widoczne, że jest to używane. Może czasem płaczesz nad nią, wtedy będą powykręcane kartki. (Janek lubi często płakać).

Myślę, że na tej drodze jest radość, a nie posępność, „bo my dziś jesteśmy na drodze Pana.” Uczniowie normalnie cieszyli się, Jezus też cieszył się. Był normalny, nie był taki religijny, jakiś dziwny, gdyż ludzie lgnęli do Niego. Musiał być normalny i my musimy być w tym podobni Panu. Oczywiście nie chodzi o głupie żarty, ale musimy umieć uśmiechnąć się, cieszyć się naszym Panem, błogosławić się Jezusem, uczyć się naszego Pana. To jest nasza droga, a wracają nią szczęśliwi. Radość owionie nasze głowy, będziemy tak zadowoleni, szczęśliwi.

Niech Bóg będzie błogosławieństwem moim i twoim, niech uczy nas wracać tą wąską drogą. Niech nie zależy nam na świecie, bo świat jest agresywny. Jeśli masz komputer, używaj go dla Pana, jeśli sprzęt muzyczny, samochód, rower, cokolwiek, używaj to dla Pana. To jest twoje błogosławieństwo. Nogi, język, wszystko używaj dla Pana. Wtedy jest to wąska droga. Jeśli masz cokolwiek dla siebie, sięgnąłeś do szerokiej, naprawdę. Jeśli chlubisz się czymkolwiek innym, nie Chrystusem, sięgnąłeś do szerokiej drogi. Czasami idzie się gdzieś i ludzie oprowadzają po budynku, pokazują ci budynek, jaki fajny – to jest świat. Niech pokażą co Chrystus zrobił w ich życiu, jak bogaci są w Pana. Kiedy czasem wchodzę w taką sytuację, kiedy ktoś coś pokazuje, to najchętniej uciekłbym stamtąd, ale zostawiam i odchodzę. Nie interesuje mnie to. Nie muszę karmić oczu tym, czym ktoś karmi i to napełnia jego światowy mechanizm. Ale jesteśmy narażeni na coś takiego. Jeśli coś takiego wydarzy się, możemy przeprosić Pana, oczyścić się i być dalej na wąskiej drodze. Módlmy się do Pana.