Jan 14:23

Nagrania audio

25.10.2024 wieczorne Marian - Dodając sobie nawzajem otuchy

 25 10 2024 wieczorne Marian – Dodając sobie nawzajem otuchy

 

List do Hebrajczyków 10,23-25: "Trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo wierny jest Ten, który dał obietnicę; i baczmy jedni na drugich w celu pobudzenia się do miłości i dobrych uczynków, nie opuszczając wspólnych zebrań naszych, jak to jest u niektórych w zwyczaju, lecz dodając sobie otuchy, a to tym bardziej, im lepiej widzicie, że się ten dzień przybliża." Wiadomo, że chodzi o dzień powrotu Pana Jezusa Chrystusa. Cóż mamy wtedy robić? Według nauki apostoła trzymać się niewzruszenie nauki, którą wyznajemy. Apostoł wymaga od nas, żebyśmy stali twardo na fundamencie naszego zbawienia, na nauce apostołów i proroków, której kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus. Chcąc to zrobić, do mnie i do ciebie teraz należy to, żeby stać silnie na Słowie. Ono musi nami kierować. Nie może być tak, że żyjemy, mamy Biblię, ale wybory i decyzje podejmujemy tak jak nam to przyjdzie w danym momencie, w zależności od emocji, od humoru, czy od czegoś. Apostoł żąda od nas abyśmy trwali niewzruszenie. Wiecie co to jest niewzruszenie. To jest coś, co już stoi na skale, co już nie zmienia się, coś, co wie ku czemu zostaliśmy skierowani, po co zostaliśmy tam skierowani. Teraz my zmierzamy nawzajem w tym kierunku. Dalej apostoł mówi tutaj: "i baczmy jedni na drugich w celu pobudzenia się do miłości i dobrych uczynków," Mówi więc, że trwając niewzruszenie w tym, co już nauczyliśmy się, pobudzajmy się do miłości i do dobrych uczynków okazywanych sobie nawzajem. Powinno być to czymś naturalnym. Pan Jezus powiedział, że po miłości wzajemnej poznają, żeście Moimi uczniami. W tym doświadczeniu nie jest tak, że ja mogę zająć sobie jakoś miejsce, które mi się podoba i będę tego miejsca pilnować. Tylko musimy mieć to miejsce, do którego przeznaczył nas Bóg w Ciele Chrystusa; jednego do tego, drugiego do tamtego, a wszystko ku wspólnemu zbudowaniu.

Jak sobie nawzajem dodawać otuchy, a nie odbierać? Wiecie jak to wygląda. Jak pobudzać się nawzajem do dobra, a nie jak odwodzić siebie nawzajem od dobra. Apostołowi zależy na tym, żeby Kościół Jezusa Chrystusa zwyciężał, pokonywał przeciwności, był widocznym zawodnikiem, który bierze udział w biegu, w którym ma pewność zwycięstwa, że nie jest to ktoś, kto zastanawia się czy będę trzeci czy piąty, czy dziesiąty, tylko ktoś, kto już wie. W Chrystusie już tam jestem, cel osiągnąłem. Teraz tylko w tym życiu wszystko czynię tak jak ten, który już cel osiągnął, który nie waha się, nie myśli, nie zastanawia się, nie rozważa, a może tak, a może tak, a może tego szkoda, albo tamtego szkoda, tylko nie ma niczego co szkoda. Szkoda jedynie nie stracić to, do czego zostaliśmy wezwani w Bogu. Tego jest szkoda, resztę jest zyskiem, jeżeli w tym kierunku podążamy.

Chcielibyśmy patrzeć na naszego Boga, czy On nas zachęca, czy On zniechęca nas? Czy On mówi: Posłałem wam Syna, ale i tak wiem, że przegracie. Czy mówi: Posłałem wam Syna i dałem wam zwycięstwo. Kiedy posłał Syna to po to, żeby zbawić nas, uratować, wyzwolić, a nie po to, żeby oskarżyć nas o to, że odrzuciliśmy Jego Syna. Jego celem nie było nas oskarżyć, kiedy posłał nam Swego Syna, ale żeby nas zbawić. Patrząc więc na Boga nie widzimy, żeby On zniechęcał nas, tylko, że On zachęca nas – „Oto Syn Mój Umiłowany, Jego słuchajcie”. Bóg zachęca nas do tego, byśmy wygrali. Niesamowity jest w tym i pokazuje rzeczywistość. Dlatego i do nas jest to skierowane. Naśladujmy Boga, naśladujmy Pana naszego Jezusa Chrystusa.

Księga Ezechiela 33, 10.11: "A ty, synu człowieczy, mów do domu izraelskiego: Tak mówiliście: Zaiste, ciążą na nas nasze występki i nasze grzechy i z powodu nich giniemy. Jakże mamy żyć? " Co na to mówi Bóg? "Powiedz im: Jakom żyw - mówi Wszechmocny Pan - nie mam upodobania w śmierci bezbożnego, a raczej, by się bezbożny odwrócił od swojej drogi, a żył. Zawróćcie, zawróćcie ze swoich złych dróg! Dlaczego macie umrzeć, domu izraelski?" Oni dochodzą do punktu, w którym mówią: Jakże mamy żyć? Wszystko co jesteśmy w stanie zrobić, nie jest dobre. A Bóg mówi do nich: A Ja widzę was i daję wam możliwość wygrania. Dlaczego macie zginąć? Ratujcie się, dodaję wam otuchy, nie jestem przeciwko wam, chociaż wy wiele zrobiliście głupich rzeczy. Jestem za tym, żebyście porzucili te złe rzeczy i żyli. Wspaniały Bóg. Diabeł potępia i mówi: Zobaczcie, wy popełniacie grzechy, nie nadajecie się, jakże macie żyć pobożnie, przecież wy zupełnie nie nadajecie się do tego. Bóg mówi: Widzę co się z tobą dzieje, ale Ja jestem za tym, żeby ci się powiodło, mówię ci więc: Podnieś się, Ja dam ci wszystko, co potrzebne, żebyś uratował się. Jak Bóg mówi, że dam ci, to kto jeszcze mógłby ci dać więcej? Jeżeli więc Bóg do ciebie mówi, a w tym momencie wszystko ciebie oskarża i to co robisz jest złem, to jednak Moim pragnieniem jest, żebyś uratował się. Daję ci możliwość korzystać z łaski, z wszelkiej pomocy, z całej świadomości, że nie jestem twoim wrogiem, jestem twoim przyjacielem i chcę, żebyś nie zginął, tylko żył. "Zawróćcie, zawróćcie ze swoich złych dróg! Dlaczego macie umrzeć, domu izraelski?."

Bóg mówi, że „zapłatą za grzech jest śmierć, ale darem łaski jest zbawienie w Chrystusie Jezusie.” Bóg mógłby potępić, oskarżyć i skazać, ale On daje takie pocieszenie, posilenie, żeby człowiek jednak podniósł się i zaczął ratować się. Jeżeli jakiś człowiek dodawałby mi otuchy, cenne by to było, zawsze jest przyjemnie, kiedy ktoś dodaje ci otuchy, ale kiedy sam Bóg dodaje ci otuchy i On mówi o tym, że nie ma upodobania w twojej śmierci, tylko ma upodobanie w tym, abyś żył, obfitował, czy żyła i obfitowała, to jest niesamowite Słowo od Boga, niesamowita zachęta. To sam Bóg zachęca mnie, grzesznika, żebym skończył z grzeszeniem i uratował się. On zachęca mnie do uratowania się. To jest niesamowite jak czytasz Biblię i widzisz to, i doznajesz, że Bóg jest za tym, żeby ci się powiodło.

Ewangelia Łukasza 7, 34-50 : "Przyszedł Syn Człowieczy, je i pije, a mówicie: Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników, a usprawiedliwiona została mądrość przez wszystkie dzieci swoje. I zaprosił go pewien faryzeusz, aby z nim jadł. Wszedłszy tedy do domu tego faryzeusza, zasiadł do stołu. A oto pewna kobieta z tego miasta, grzesznica, dowiedziawszy się, iż zasiada przy stole w domu faryzeusza, przyniosła alabastrowy słoik olejku. I stanąwszy z tyłu u jego nóg, zapłakała, i zaczęła łzami zlewać nogi jego i włosami swojej głowy wycierać, a całując jego stopy, namaszczała je olejkiem. Ujrzawszy to faryzeusz, który go zaprosił, mówił sam w sobie: Gdyby ten był prorokiem, wiedziałby, kim i jaka jest ta kobieta, która go dotyka, bo to grzesznica. Na to Jezus rzekł do niego: Szymonie, mam ci coś do powiedzenia. A ten mówi: Powiedz, Nauczycielu! Pewien wierzyciel miał dwóch dłużników. Jeden był dłużny pięćset denarów, a drugi pięćdziesiąt. A gdy oni nie mieli z czego oddać, obydwom darował. Który więc z nich będzie go bardziej miłował? A Szymon odpowiadając, rzekł: Sądzę, że ten, któremu więcej darował. A On mu rzekł: Słusznie osądziłeś. I zwróciwszy się do kobiety, powiedział Szymonowi: Widzisz tę kobietę? Wszedłem do twojego domu, a nie dałeś wody dla nóg moich; ona zaś łzami skropiła nogi moje i włosami swoimi wytarła. Nie pocałowałeś mnie; a ona, odkąd wszedłem, nie przestała całować nóg moich. Głowy mojej oliwą nie namaściłeś; ona zaś olejkiem namaściła nogi moje. Dlatego powiadam ci: Odpuszczono jej liczne grzechy, bo bardzo miłowała. Komu zaś mało się odpuszcza, mało miłuje. I rzekł do niej: Odpuszczone są grzechy twoje. I zaczęli współbiesiadnicy rozważać w sobie: Któż to jest ten, który nawet grzechy odpuszcza? I powiedział do kobiety: Wiara twoja zbawiła cię, idź w pokoju.”

Jakaż wielka zachęta płynąca od Chrystusa do tej kobiety. Przecież Jezus jeszcze nie został ukrzyżowany. On chodzi, uzdrawia, wypędza demony, a ona przyjęła już uwolnienie od swojej grzeszności. Ona doznała, że On pomógł jej rozpocząć inne życie. I była tak wdzięczna za tą pomoc z nieba w Chrystusie, że przyszła do tego domu faryzeusza, gdzie wszyscy wiedzieli o niej jak ona żyła wcześniej. Ale ona już była inna, ona była inna dzięki Jezusowi. Jezus dodał jej otuchy. Wszyscy mówili: Grzesznica, grzesznica, nawet nie wpuszczajcie jej do domu, bo wasz dom zanieczyści. A Jezus dał jej nadzieję. To jest właśnie niesamowite w Ewangelii, że Jezus przyniósł grzesznikom nadzieję, dodał otuchy ludziom zagubionym w grzechach, myślących o sobie, że no cóż, inaczej już nie umiem żyć, nie potrafię, trudno, niech mówią sobie o mnie co chcą, już tak będę żyć. Jezus mówi: Nie, Ja mam dla ciebie wiadomość: Chcę, żebyś wygrała, żebyś porzuciła swoje grzechy. Daję ci siłę ku temu, daję ci poczucie wartości w moich oczach, żebyś mogła widzieć, że zależy Mnie na tobie, że to co zrobisz, ma dla Mnie wartość. Jeżeli ty to zrobisz, to nie tylko, że ty skorzystasz z tego, ale Ja będę zadowolony, że tobie powiedzie się. Niesamowity Chrystus, który przyszedł ratować, a nie zatracać ludzi. Ta kobieta jest tą osobą, która doświadczyła tego wpływu Chrystusa na swoje życie. Tak jak czytaliśmy w Ezechiela, że Bóg nie ma upodobania w tym, żebyś zginął. Mam upodobanie w tym, żeby ci się powiodło, żebyś porzucił. Ta jest tak, że tracisz nadzieję, siły, i raptem sam Bóg mówi, który mógłby ukarać cię jako pierwszy dlatego, że stworzył cię dla Swego upodobania, dla Swojej chwały, a ty zgubiłeś Jego chwałę, ja zgubiłem, mógłby pierwszy urazić się na nas, obrazić, odrzucić nas. A On wychodzi naprzeciw i chociaż inni odrzucają nas, On przychodzi i mówi: Ale Ja ciebie nie odrzucam, nie chcę, żebyś zginął. To jest niesamowite dodanie otuchy. Pamiętam jak to stało się w moim życiu, myślę, że ty też pamiętasz. Kiedy doznałem, że mogę przestać to robić. To jest niesamowite, że Bóg dodał mi otuchy, że mogę zacząć inaczej postępować, zachęcił mnie, żebym porzucał swoje grzechy. Dzięki tej zachęcie zaczęło się w moim życiu jawić się to, że mogę inaczej postąpić.

Ewangelia Mateusza 9,9-13: "I odchodząc stamtąd, ujrzał Jezus człowieka, siedzącego przy cle, imieniem Mateusz, i rzekł do niego: Pójdź za mną. A on wstał i poszedł za nim. A gdy Jezus siedział w domu za stołem, wielu celników i grzeszników przyszło, i przysiedli się do Jezusa i uczniów jego. Co widząc faryzeusze, mówili do uczniów jego: Dlaczego Nauczyciel wasz jada z celnikami i grzesznikami? A gdy Jezus to usłyszał, rzekł: Nie potrzebują zdrowi lekarza, lecz ci, co się źle mają. Idźcie i nauczcie się, co to znaczy: Miłosierdzia chcę, a nie ofiary. Nie przyszedłem bowiem wzywać sprawiedliwych, lecz grzeszników."

Dokładnie to co czytaliśmy w Ezechiela, to czyni Jezus Chrystus. Kiedy Jan został posłany przed Panem Jezusem Chrystusem, on mówił mocno do tych ludzi: Musicie skończyć, musicie zmienić to, musicie pokutować. I kiedy Jan słyszy o tym co robi Jezus, to zaczyna mieć niepewność, czy to jest ten Jezus, który miał przyjść, bo on spodziewał się, że Jezus będzie dokładnie w ten sam sposób postępować, co Jan. Jan miał tylko przygotować drogę. Ale to jak przyszedł Jezus, kiedy łaska i prawda stała się, to On wszystkich zadziwił, bo wszyscy spodziewali się, że grzesznicy będą ostatnimi, z którymi Bóg chciałby zasiąść i rozmawiać z nimi, że faryzeusze, uczeni w Piśmie, kapłani, to będzie to towarzystwo, ale nie ci biedni, zagubieni, odrzuceni, uznawani za ohydę wśród tych ludzi, których oni nigdy by nie wpuścili do swego domu, ani tym bardziej nie podaliby ręki, cokolwiek, żeby nie zabrudzić się. A Pan Jezus przebywa między nimi i mówi, że On przyszedł właśnie do takich ludzi. Bóg nie tylko dodaje otuchy, ale posyła Syna, żeby umożliwić uratowanie się. A więc nie tylko mówi do mnie: Marian, Ja nie chcę, żebyś zginął jako grzesznik, ale posyła mi Swego Syna, żeby dać mi siłę, abym nie zginął jako grzesznik. Chwała Bogu za siłę od Boga, za siłę do zwycięstwa nad przeciwnościami, za siłę, która pozwala człowiekowi zobaczyć, że jest nadzieja, gdzie jest możliwość. Nie może zginąć w grzechach. Prawdą jest, że Bóg nienawidzi grzechu i nie wpuści grzechu do wieczności. Ale prawdą jest, że Bóg zrobił wszystko, żebym przestał grzeszyć, żeby wpuścić mnie do wieczności. Jeżeli nie wejdę, to tylko z tego powodu, że nieuważnie słuchałem Boga, bo On zachęca. Zachęca nawet tych ludzi, którzy czują się odrzuceni. Ale Ja was nie odrzucam, Ja przyszedłem do was, aby uratować was. Myślę, że po takim spotkaniu ci ludzie byli mocno zadziwieni Chrystusem, że nie słyszeli nikogo, kto by mówił tak jak On, zachowywał się w ten sposób jak On.

Kiedy więc w grzechach jeszcze żyliśmy, Bóg okazał Swoją miłość posyłając nam Syna, pokazał, że zależy Mu na tym, abyśmy uratowali się. Diabeł będzie wszelkimi środkami próbował podważać prawdomówność Boga, tak jak zrobił już to w raju, będzie wszelkimi środkami próbował powiedzieć, że Bóg już nie chce mieć z tobą nic wspólnego, kolejny raz zawodzisz. Bóg nie chce, żeby człowiek zawodził, Bóg nie chce, żeby człowiek gubił się, Bóg nie chce, żeby człowiek tracił chociaż sekundę ze swego życia na szamotanie się między światem a Bogiem. Bóg chce, żebyśmy byli spokojni, stabilni. Ale Bóg nie porzuca człowieka, gdy on wpada w dół nieszczęścia. Pan Jezus mówi, że jak wpadnie owca ci do dołu, to zostawisz ją, bo masz sabat? Czy uratujesz ją? To jak ratujesz owcę, to tym bardziej człowieka trzeba uratować. Można powiedzieć, że tam gdzie inni nie pójdą, tam pójdzie Jezus. Chociaż ktoś może pomyśleć sobie, że to powinno już być inaczej, On jednakże w Swojej łasce i dobroci idzie tam, aby pomóc człowiekowi. Czy rozumiesz? Gdyby człowiek dodawał ci otuchy, no w porządku, ja wiem, no kochasz mnie, ale co możesz pomóc mi? Próbuję, nie daję rady, jak możesz mi pomóc? Ale kiedy Bóg dodaje otuchy, to znaczy, że On może też pomóc. Kto Jemu zaufa, nie zawiedzie się. On też może pomóc. Chwała Bogu za to!

List do Rzymian 6, 1-4: "Cóż więc powiemy? Czy mamy pozostać w grzechu, aby łaska obfitsza była? Przenigdy! Jakże my, którzy grzechowi umarliśmy, jeszcze w nim żyć mamy? Czy nie wiecie, że my wszyscy, ochrzczeni w Chrystusa Jezusa, w śmierć jego zostaliśmy ochrzczeni? Pogrzebani tedy jesteśmy wraz z nim przez chrzest w śmierć, abyśmy jak Chrystus wskrzeszony został z martwych przez chwałę Ojca, tak i my nowe życie prowadzili.” Czy mamy pozostać w grzechu? Nie. Nie mamy pozostać. Mamy wydostawać się, opuszczać grzechy. Mamy potwierdzenie od Boga, że Jemu zależy na nas, że On chce mieć nas w Swoim domu na wieczność, On chce, żebyśmy poradzili sobie, wygrali, pokonali przeciwności. On jest gotowy na to. Pokazał to posyłając Swego Syna, kiedy byliśmy zupełnie w ciemnościach. A co Jego Syn zrobił? On grzechy nasze poniósł na krzyż, abyśmy obumarłszy grzechom dla sprawiedliwości żyli. Czy doznajesz, że Bóg zachęca cię do ratowania się, do porzucania zła, do oczyszczania się, do uświęcania?

Zobaczcie jak było z Piotrem. Piotr zawiódł totalnie. Ten, który powiedział: „Nigdy się Ciebie nie wyprę”, wyparł się Pana Jezusa. I według nauki Pana Jezusa, że „kto Mnie się wyprze, tego i Ja wyprę się”, Pan Jezus powinien wyprzeć się w tym momencie Piotra. Gdyby litera miała działać, to już jest po Piotrze. Ale Pan nie działa według litery. On ostrzega człowieka, że On może wyprzeć się tego człowieka, ale On nie wypiera się od razu tego człowieka. On daje człowiekowi szansę, daje możliwości, żeby ten człowiek mógł uratować się. Idźcie, powiedzcie Piotrowi. Pan Jezus mówi o tym, że tak może się stać, gdy będziesz uparcie pozostawał w tym stanie potępienia, uważania, że to nie ma sensu i umrzesz w tym stanie, to cóż wtedy. Ale jeśli zrozumiesz, że Pan Jezus nie jest przeciwko tobie, że On nadal ma dla ciebie oczyszczenie, uświęcenie, to przyjdziesz do Niego i powiesz: Panie, zaprawdę, wyparłem się Ciebie z głupoty, ze strachu, z czegokolwiek, ale przychodzę do Ciebie i proszę Cię, przebacz mi. Pan mówi: Przebaczam ci, ratuj się, przyszedłem zbawić cię, nie zatracić. To jest niesamowite, kiedy są świadectwa, że kiedy ludzie wyparli się Pana, a potem wypierali się tego swojego wyparcia i mieli możliwość umrzeć z powodu Chrystusa, i byli gotowi na tą śmierć, bo Pan dał im siłę, aby pokonać strach, lęk i obawy, które wcześniej sprawiły, że byli przerażeni.

List do Hebrajczyków 9, 27.28: "A jak postanowione jest ludziom raz umrzeć, a potem sąd, tak i Chrystus, raz ofiarowany, aby zgładzić grzechy wielu, drugi raz ukaże się nie z powodu grzechu, lecz ku zbawieniu tym, którzy go oczekują." Zobaczcie, że apostołowie uczyli o tym, że Jezus przygotuje Swoją oblubienicę, aby ona była czysta, święta, nieskalana. On troszczy się o to, zachęca, dodaje otuchy. Diabeł jest tym, który zniechęca, który mówi: A, cóż inni nie widzą, zostaw sobie to, itd., itd. Ale Pan zachęca: Nie, chociaż inni nie widzą, Ja widzę, oczyść się, usuń to zło, nie chcę znaleźć cię w grzechu, chcę znaleźć cię gotowym, gotową. Kocham cię. Inaczej Jezus mówi: Umarłem za ciebie na krzyżu po to, żeby cię uratować od wszystkich twoich grzechów. Pan więc daje Słowo i daje siłę ku temu, żeby człowiek był w stanie pokonać wroga, który mówi: To się nie uda, to się nie uda. Wtedy doznajesz posilenia od Pana i patrzysz, że idziesz, wygrywasz, pokonujesz tą przeciwność i zaczynasz chwalić Boga za łaskę, za dobroć. Jeżeli mamy naśladować Pana Jezusa, to takim właśnie widzimy Go. Kiedy Jezus mówi: „Wyprzyj się siebie, weź swój krzyż,” to nie tylko wyprzyj się swojej grzeszności, ale wyprzyj się też swojej dumy patrzenia na innych z góry, oceniania innych według swojego cielesnego człowieczeństwa. Pomyśl jak Ja ciebie oceniam, jak Ja ci daję nadzieję. Dawaj też innym nadzieję, żeby mieli ochotę ratować się.

Dzieje Apostolskie 16, 40: "Gdy zaś wyszli z więzienia, wstąpili do Lidii, a ujrzawszy braci, dodali im otuchy i odeszli." Byli więc pobici, wrzuceni do więzienia, tam przeżyli piękne doświadczenie z Bogiem. Potem powstał tam taki zbór poprzez to głoszone Słowo i poszli tam do niech, żeby dodać im otuchy; zobaczcie Pan jest prawdziwy, pobili nas, wsadzili do więzienia, a Pan uratował jeszcze tego stróża więziennego i mówi do was: Jestem z wami. My idziemy dalej, ale Pan tu jest z wami. Dodać otuchy, wzmocnić, posilić. Nawet kiedy Paweł mówił, że wszyscy opuścili go, to on nie mówi: Panie, widzisz jacy to ludzie, tylko mówi: „Panie, nie policz im tego grzechu.” Nie zależy mi na tym, żeby zginęli, zależy mi na tym, żeby uratowali się i żyli.

Dzieje Apostolskie 20, 1.2: "A gdy rozruchy ustały, przywołał Paweł uczniów i napomniawszy ich, pożegnał się z nimi i ruszył w drogę do Macedonii. A obszedłszy owe strony i dodawszy im w licznych przemowach otuchy, przybył do Grecji." Znowu obchodzi, wzmacnia, posila, ale nie dodaje tak otuchy: A, nie martwcie się, grzeszycie, a to wszyscy grzeszą. Nie tak. On mówi, że Pan przyszedł uratować, zobacz, Pan pomoże ci w tym, porzuć to, oczyść się, Pan cię kocha, przelał Swoją Krew, On jest z tobą w tym, da ci możliwość, módl się do Niego, szukaj Jego pomocy, On ci pomoże, On nie zostawi cię w tym doświadczeniu. To jest - dodaj otuchy, wzmocnij, posil tego człowieka. ‘A, ty się nie nadajesz, to już dawno wiedziałem, że ty się nie nadajesz’; ale prorok.

1Tesaloniczan 3,2.3: "i wysłaliśmy Tymoteusza, brata naszego i współpracownika Bożego w zwiastowaniu ewangelii Chrystusowej, aby was utwierdził w waszej wierze i dodał wam otuchy, żeby się nikt nie chwiał w tych uciskach. Sami bowiem wiecie, że takie jest nasze przeznaczenie." Znowu więc są doświadczenia, są przeciwności, ale wytrwajcie, przyjdzie Pan, wtedy będzie rozliczenie, wygrajcie, nie dajcie się odepchnąć, nie dajcie się przestraszyć, wytrwajcie do końca. Bo kto wytrwa do końca, będzie uratowany. Nie schodźcie, nie opuszczajcie rąk, podnieście je do Pana. Po prostu zachęcaj, dodawaj otuchy, wykonuj zadanie, które Pan wykonuje wobec ciebie, żebyś nie zginął, czy nie zginęła, tylko żebyś ratował się. To On właśnie wzmacnia, posila i przeprowadza przez te różne wydarzenia, i pomaga, żeby człowiek nie poddał się tym przeciwnościom. Dodając otuchy, musi być też jakaś motywacja do tej otuchy, żeby wiedzieć, że jeśli ty będziesz robił to, czy robiła, wtedy osiągniesz cel, który jest wyznaczony.

1Tymoteusza 4, 15.16: "O to się troszcz, w tym trwaj, żeby postępy twoje były widoczne dla wszystkich. Pilnuj siebie samego i nauki, trwaj w tym, bo to czyniąc, i samego siebie zbawisz, i tych, którzy cię słuchają." I znowu mamy tą zachętę - o to się troszcz, w tym trwaj, żeby inni widzieli, że ty nie jesteś pustym gadułą, tylko, że w tobie działa to, co ty opowiadasz. I opowiadasz kolejne zwycięstwa przez które przechodzisz i ci ludzie, którym głosisz widzą, że ty rozwijasz się dalej. Oni są więc zachęceni, że widzą rozwój. Paweł też mówi: Ja też chcę dalej rozwijać się, chcę więcej poznać Jezusa. Nie chcę wam tylko mówić, ale chcę, żebyście widzieli, że wzrastam, rozwijam się, wygrywam, pokonuję przeciwności. Sam jestem w różnych doświadczeniach; tam mówi, że w takim strachu przyszedłem do was, jestem w różnych doświadczeniach, ale zobaczcie, że przeszedłem, wygrałem dzięki Panu i wy też wygracie. Kiedy strach was zaatakuje, pamiętajcie, to nie strach jest panem, to Pan Jezus jest Panem, On pokona ten strach. Należcie do Pana, ufajcie Panu, nie opuszczajcie swoich rąk, bądźcie pewni, że On pomoże wam, trwajcie, a On nigdy nie spóźni się. I oni mogli widzieć, że tak rzeczywiście dzieje się w życiu apostoła, czy uczniów Pana Jezusa Chrystusa, że oni nie opowiadają jakichś zasłyszanych opowieści, tylko rzeczywiście sami też doznają tych wydarzeń.

2Tymoteusza 4, 7.8: "Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem; a teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu da Pan, sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie, lecz i wszystkim, którzy umiłowali przyjście Jego." Apostoł znowu zachęca, mówi: Zobaczcie, wygrałem, wytrwałem, ale dla wszystkich, którzy miłują dzień powrotu Pana jest to też możliwe, żeby wytrwali. Nie tylko mnie się powiodło, wam też się powiedzie, ale miłujcie dzień powrotu. A więc cel, cel dlaczego to robisz. Dlatego, że chcesz być znalezionym czystym, kiedy On wróci. Dlatego oczyszczasz się, uświęcasz się, przygotowujesz się, bo Jezus wróci. Apostoł wiedział, że już dobiega do końca swojego ziemskiego doświadczenia, ale inni będą przecież jeszcze brali udział w tym. On nie mówi: A, fajnie, że mi się powiodło, a wy to już trudno, co tam będzie z wami. On nadal myśli, żeby pomóc tym, że skoro mi się powiodło, jak widzicie, to nie dzięki mojej mocy ani sile, tylko dzięki Panu. I wam też powiedzie się dzięki Panu. W Panu jest nasza siła. Pan jest naszą możliwością. Pan jest naszym zwycięstwem nad wszystkimi. Oni tak uczyli cały czas i było widać w ich życiu, że Jezus rzeczywiście pomaga im przechodzić przez kolejne doświadczenie, kolejne doświadczenie. I mogli nie tylko świadczyć, ale też można było to oglądać.

1Koryntian 9, 24-27: „Czy nie wiecie, że zawodnicy na stadionie wszyscy biegną, a tylko jeden zdobywa nagrodę? Tak biegnijcie, abyście nagrodę zdobyli. A każdy zawodnik od wszystkiego się wstrzymuje, tamci wprawdzie, aby znikomy zdobyć wieniec, my zaś nieznikomy. Ja tedy tak biegnę, nie jakby na oślep, tak walczę na pięści, nie jakbym w próżnię uderzał; ale umartwiam ciało moje i ujarzmiam, bym przypadkiem, będąc zwiastunem dla innych, sam nie był odrzucony.” Apostoł dodaje więc otuchy, wspomina o nagrodzie, mówi, że sam pilnuje tego cały czas, aby tą nagrodę zdobyć. Nie tylko głosi, że jest jakaś nagroda, ale wszyscy mogą zobaczyć, że on walczy o to, aby dotrzeć do tego miejsca, kiedy tą nagrodę będzie mógł otrzymać, ten wieniec sprawiedliwości, który da mi Pan i tym wszystkim, którzy umiłowali dzień Jego powrotu. Nie tylko cieszy się, że Jemu powodzi się i on wygrywa, tylko cieszy się też z tego, kiedy powodzi się kolejnym, kolejnym, kolejnym. Smuci się zaś, kiedy się nie powodzi. I to jest normalne. Tak też być musi. Tak samo jak rodzice, kiedy mają dzieci, widzą kiedy im się powodzi, kiedy nie powodzi. Kiedy więc nie powodzi się to nie tak, że o ho, ho, jak fajnie, że się nie powiodło, tylko smucą się. A jak się powodzi, to nie tak, że, aj, tylko cieszą się, że powodzi się im. My też więc musimy zobaczyć, czy rozumiemy to, że nie jesteśmy jakąś zbieraniną ludzi, którzy przypadkowo spotkali się ze sobą. To Bóg sprowadził nas, abyśmy wygrali, abyśmy pomagali sobie nawzajem widzieć cel, do którego zmierzamy. A celem jest dzień powrotu Pana Jezusa Chrystusa po Swoją oblubienicę. Aby się powiodło, aby wykonać to, aby wygrać, żeby nie stać się letnim, nie opuścić rąk, nie pomyśleć sobie: A, to może tak nie trzeba, bo gdyby tak było trzeba, to Pan pewno by mi dał to. Pan dał, tylko trzeba z tego korzystać. Można dostać chleb, tylko trzeba go jeść, żeby dostać siły. Pan mówi: Karm się Mną, żyj dzięki Mnie.

2Koryntian 4,7: "Mamy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby się okazało, że moc, która wszystko przewyższa, jest z Boga, a nie z nas." I znowu mamy tutaj, że nie dzięki mocy ani sile swojego ciała, ale dzięki mocy Ducha Świętego to się stanie. Znowuż mamy, że nie dzięki twojej mocy wygrywasz, tylko dzięki mocy Boga. I pozostań w tym. On mówi: Kiedy jestem słaby, wtedy jestem mocny. Posila więc i mówi: Nie bierz na siebie, że ty jesteś silny, czy silna. Bierz, że Bóg jest silny, a ty potrzebujesz siły od Boga, żeby pokonać kolejną przeciwność, kolejną rzecz wykonać tak jak chce Bóg. Myśl o Bogu, nie myśl o sobie, że ty teraz albo nie nadajesz się, albo ty się nadajesz. Myśl o Bogu, który chce, żeby przeprowadzić cię przez kolejne doświadczenie. Tak jak Joba. Jak przeprowadził przez doświadczenie? To co spadło na Joba, to naprawdę było straszne doświadczenie w tym momencie. A Bóg kształtował Swojego sługę. Był pewien, że ten sługa będzie wytrwały, że ten sługa będzie w doświadczeniu dalej czysty wobec Boga. Bóg mógł więc spokojnie wydać Joba na to doświadczenie, zapewniając wszystko, co jest potrzebne, aby Job przeszedł przez nie jako zwycięzca. To samo jest ze mną i z tobą. Nie ma żadnego takiego wydarzenia, które by przerosło Boga i Bóg powiedziałby: No nie mogę niestety już nic ci pomóc, to dla Mnie jest już za duże, trudno. Nie. Widzimy, że Bóg przeprowadził Joba przez takie doświadczenie, którego myśmy nie przeżyli, a jednakże on przeszedł i powiedział: Przyjmowaliśmy od Boga dobro, czy nie mamy przyjąć też i zła? Czy tylko wtedy kiedy dobrze dzieje się, wtedy Bóg wspaniały, a kiedy źle się dzieje, to Bóg już nie jest wspaniały? To jest ten sam Bóg, mówi Job do swojej żony. To jest ten Bóg, który dał, wziął, niech Imię Pańskie będzie uwielbione. Tak więc rozumiał, tak podszedł do tego i oddał Bogu chwałę i nie zgrzeszył Job w tej sprawie. Bóg więc daje siły w doświadczeniu. Bóg budował relację z Jobem i wiedział, że Job jest tym, którym Bóg może pochwalić się; a widziałeś Mego sługę Joba, jaki on jest? Bóg też może pochwalić się tobą. To niebezpieczne, co? Ty też może czasami czymś chwalisz się, mówisz: Zobacz, jakie dobre, jakie sprawne. Bóg ma prawo chlubić się Swoim ludem, tym co w tym ludzie już uczynił. A więc motywacja. Motywacją dla Joba było: Lecz ja wiem, że jako ostatni nad moim grobem mój Odkupiciel stanie i moje oczy będą oglądały mojego Odkupiciela. To była jego pewność. I on był pewnym, że tak będzie. Miał więc cel, dla którego w ten właśnie sposób postępował, bo on wiedział, że spotka się z Tym, który spłacił Jego dług. Naczynia gliniane, a moc od Boga. Niesamowite zwycięstwo.

Jak zacząłeś porzucać swoje grzechy? Dlatego, że byłeś taki silny? Nie. Dlatego, że Pan ci dał siłę, Pan ci to umożliwił. Jak zacząłeś czynić dobro? Czy tak, że raptem potrafiłeś? Nie. Pan dał ci siłę. Pan daje siłę swemu ludowi. I to jest niesamowite posilenie, gdy Pan daje siłę swemu ludowi, Boży lud idzie dalej. Widzicie, idzie Pan Jezus, człowiek prosi Go o pomoc, słudzy donoszą, że już nie ma co, śmierć zabrała jego córkę. Pierwsze myśli - nie powiodło się. Ale Pan Jezus mówi: Nie poddawaj się, wierz. Idą i Jair doznaje, że to, co jest niemożliwe dla człowieka, jest możliwe dla Boga. Jest niesamowicie zbudowany. Przeżył doświadczenie, dowiedział się o śmierci, ale kiedy zobaczył jak Pan dał życie, to wiedział, że Pan ma moc nad życiem i nad śmiercią, że On jest Panem nad tym wszystkim. Doświadczenie było trudne, ale wynik tego doświadczenia pokazał mu - Ten, który pomógł ci, dla Niego śmierć nie jest straszna. Dla człowieka śmierć to jest finał, a dla Jezus wcale nie. Łazarz, który był już pogrzebany, czwarty dzień w grobie, Jezus wywołuje go stamtąd i on wychodzi z tego grobu. Pan więc ma moc nad życiem, nad śmiercią. Ufajmy Panu. On przyszedł dodać nam otuchy. Nie polegaj na swoim rozumie, ani sile, że ty może nie dasz rady, albo ty sobie poradzisz, bo ty jesteś bystrzejszy, czy bystrzejsza. To nie o to chodzi. Tutaj wielu już sobie nie poradziło. Ale ci, którzy na Panu spolegli, On nie zawiódł ich. Ufajmy Panu, On dodaje otuchy. Mówi: Trwaj we Mnie, a Ja w tobie i wszystko będzie dobrze. Pokonamy wszystkie przeciwności i będziesz gotowy, czy będziesz gotowa na spotkanie z Panem.

Ewangelia Jana 12, 26: "Jeśli kto chce mi służyć, niech idzie za mną, a gdzie Ja jestem, tam i sługa mój będzie; jeśli kto mnie służy, uczci go Ojciec mój." Jeśli kto chce Mi służyć, mówi Pan Jezus, niech idzie za Mną, niech robi to, co Ja. Zobacz jaką potężną pracę masz do wykonania. Pilnuj się Pana, trwaj w Nim. Niech On pracując w tobie, powoduje, że rozwijasz się, wzrastasz, a poprzez to innym będziesz mógł czy mogła dodawać otuchy, że zobacz, ja nie jestem lepszy od ciebie. Paweł pisze: Jestem największym z grzeszników i zobaczcie co ze mną zrobił Jezus. On zachęca więc, nie chwali się, że był największym z grzeszników. Chodziło tylko o to, żebyś ty, grzeszniku nie myślał, że Pan ci nie pomoże, bo ty już jesteś tak strasznym grzesznikiem, że skoro pomógł mnie, takiemu człowiekowi, który walczył przeciwko Kościołowi, to i tobie pomoże. On zachęca więc. Nie daj się diabłu odepchnąć, ufaj. Pan chce ci pomóc, Pan chce cię uratować. To jest tak ważne, aby wygrać.

Łukasza 9,23-26: "I powiedział do wszystkich: Jeśli kto chce pójść za mną, niechaj się zaprze samego siebie i bierze krzyż swój na siebie codziennie, i naśladuje mnie. Kto bowiem chce zachować duszę swoją, straci ją, kto zaś straci duszę swoją dla mnie, ten ją zachowa. Bo cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, jeśli siebie samego zatraci lub szkodę poniesie? Kto bowiem wstydzi się mnie i moich słów, tego i Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w chwale swojej i Ojca, i aniołów świętych." Pan Jezus znowu mówi, że kto chce pójść za Mną, niech wyprze się lęków, zadowolenia, wszystkiego, to nic nie pomoże. Niech zaufa Jezusowi i niech do Niego należy z całego serca ufając. Panie, Ty przyszedłeś mnie zbawić, Ty jesteś moim Zbawicielem, Ty spłaciłeś moje długi, Panie, Ty jesteś moim posileniem, zachętą. Nie ma gdzie indziej zachęty jak w Tobie. Potem znajduję ją w innych, którzy idą za Tobą. Panie, Ty tak mnie pociągnąłeś, zachęciłeś do tego, żebym ratował się z tego zepsutego człowieczeństwa, żebym widział nowe człowieczeństwo, żebym mógł wiedzieć, że gdybym ja miał myśleć, to Panie, dobrze, że ja już nie jestem taki zły jak byłem wcześniej. Ale kiedy myślę dzięki Tobie, Panie, ja chcę być jak Ty, chcę jak Ty, czynić jak Ty, mówić jak Ty, sławić Boga jak Ty, chcę Cię naśladować, chcę jak Ty być zachętą dla innych, żeby inni byli zachęceni przez to, co zobaczą we mnie z Ciebie, że warto, że można pokonać jakąś przeciwność, że warto wygrać w tej bitwie kolejny raz, nie słuchać diabła, słuchać Boga. Pan Jezus mówi więc: Idź za Mną, tylko nie myśl, że ty możesz, że ty potrafisz. Myśl o tym, że Ja mogę w tobie to wszystko zrobić. Nie polegaj na swoich siłach, ale polegaj na Panu całkowicie. Jeśli oddasz Mu swoje życie, zyskasz życie. On jest gotów to uczynić. To jest olbrzymia zachęta od Pana, żeby wygrać. Wszędzie spotykamy to, że to jest czas łaski, czas zachęcenia się, czas poruszania się. To nie jest czas lekkomyślności, głupoty, pozwalania na to, żeby wróg powiedział: A, ty nie musisz, ty jesteś wierzący, nie musisz oczyszczać się. Nie. To jest czas, w którym mogę być pewnym - potrzebuję oczyszczać się. Jeśli nie będę oczyszczał się i uświęcał, nie zobaczę Pana. A ja chcę Go zobaczyć, chcę być z Nim na wieczność. Nie dam więc oszukać się. Będę uświęcał się, będę oczyszczał się. Może pójdzie mi trudniej, może łatwiej, ale nie odpuszczę sobie, nie powiem: A trudno, niech tak już będzie. Nie zgodzę się z tym, co sprowadziło Jezusa na krzyż. Będę nienawidził tego wszelkiego zła i będę uważał, że nie mogę z tym chodzić, że to nie będzie zachęcało. Ale zachętą będzie, gdy skończę z tym, porzucę to.

Ewangelia Jana 14,1- 6. Pan Jezus mówi tu: "Niechaj się nie trwoży serce wasze; wierzcie w Boga i we mnie wierzcie! W domu Ojca mego wiele jest mieszkań; gdyby było inaczej, byłbym wam powiedział. Idę przygotować wam miejsce. A jeśli pójdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście, gdzie Ja jestem, i wy byli." Pan mówi to do tych, którzy do Niego należą. "I dokąd Ja idę, wiecie, i drogę znacie. Rzekł do niego Tomasz: Panie, nie wiemy, dokąd idziesz, jakże możemy znać drogę? Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie." Jezus mówi, że nikt nie przychodzi tylko przeze Mnie. Ale On mówi: Ale Ja chcę, żebyś ty przeze Mnie przychodził do Ojca, żebyś w Moim Imieniu był pewnym tego, że Ojciec cię przyjmie, żebyś nigdy nie wątpił, czy nie wątpiła, gdy w Jezusie przychodzisz przed Boże Oblicze, że On cię nie przyjmie. Jezus mówi, że gdy przychodzicie przed Oblicze Ojca w Moim Imieniu, On was wysłucha. I to jest niesamowita zachęta, żeby słuchać co mówi Ten, który mógłby nas oskarżyć, bo On jest czysty, święty, ale On nie oskarża, On zachęca. Diabeł zaś, ten, który postawił się Bogu, buntował aniołów, ludzi, on chce być tym osądzającym; a to, ty się nie nadajesz, ty tego nie umiesz, tamtego nie umiesz; pokazującym tak destruktywnie, że ty nie masz szansy, żeby się uratować. Pan Jezus, który mógłby osądzić, On mówi: Ja cię nie sądzę, daję ci szansę, daję ci możliwość, ratuj się, wygrywaj. Bóg nie chce śmierci grzesznika. Chce, żeby grzesznik upamiętał się i żył. I zachęca, że On stworzy nowe niebo i nową ziemię, do którego nas wprowadzi poprzez Swojego Syna Jezusa Chrystusa. Zachęca więc - wytrwaj, wytrwaj do końca. Kiedy widzimy Boga w działaniu, to daje nam to świadomość, że On nie działa chaotycznie, nie działa emocjonalnie. On działa spokojnie. Jeżeli więc chcemy wygrywać, to Bóg mówi: Działaj spokojnie, nie daj się wrogowi wprowadzić w chaos emocjonalny.

Jakdziała Bóg, kiedy Adam i Ewa, stworzenie Boże, poszli za diabłem? Czy Bóg jest w dużych emocjach - jak wyście mogli?! To Ja tu dla was stworzyłem cały raj wszystko dałem wam, a wy wyparliście się Mnie i poszliście za kimś, kto podważył Moje Słowa? Bóg nie wpada w emocje. Bóg jest spokojny. 1Mojżeszowa 3,8-15: "A gdy usłyszeli szelest Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie w powiewie dziennym, skrył się Adam z żoną swoją przed Panem Bogiem wśród drzew ogrodu. Lecz Pan Bóg zawołał na Adama i rzekł do niego: Gdzie jesteś? A on odpowiedział: Usłyszałem szelest twój w ogrodzie i zląkłem się, gdyż jestem nagi, dlatego skryłem się." Tu działają emocje. "Wtedy rzekł Bóg: Kto ci powiedział, że jesteś nagi? Czy jadłeś z drzewa, z którego zakazałem ci jeść? Na to rzekł Adam: Kobieta, którą mi dałeś, aby była ze mną, dała mi z tego drzewa i jadłem." Bóg dał szansę Adamowi, żeby mógł przyznać się i żeby mógł wyznać: Popełniłem zło. Ale Adam na to odpowiada, że ta kobieta, którą mi dałeś, to ona mi dała. Gdyby nie ta kobieta, którą mi dałeś, to ja bym tego nie zerwał. To taka obrona. Ale Bóg nie działa emocjonalnie, działa spokojnie. „Wtedy rzekł Pan Bóg do kobiety: Dlaczego to uczyniłaś? I odpowiedziała kobieta: Wąż mnie zwiódł i jadłam. Wtedy rzekł Pan Bóg do węża: Ponieważ to uczyniłeś, będziesz przeklęty wśród wszelkiego bydła i wszelkiego dzikiego zwierza. Na brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł po wszystkie dni życia swego! I ustanowię nieprzyjaźń między tobą a kobietą, między twoim potomstwem a jej potomstwem; ono zdepcze ci głowę, a ty ukąsisz je w piętę.” Niesamowite Słowa. Pierwszy przyszedł Chrystus Jezus, Syn Człowieka, Syn Boga. Przyszedł i zdeptał głowę wężowi. Ale zobaczcie co jest dalej.

Apostoł pisze: Bądźcie posłuszni Bogu, a On rychło powali wroga pod stopy wasze i zdepczecie wroga waszego, podepczecie po wrogu. Nie tylko więc, że Pierwszy Człowiek, który jest doskonały we wszystkim, aby czynić to, co chce Bóg, ale kolejni ludzie w tym Człowieku, w Chrystusie Jezusie wchodzą w to samo posłuszeństwo, w którym On był I dlatego Bóg mówi, że nie tylko Mój Syn zdepcze głowę wężowi, ale Moi wszyscy synowie i córki zdepczą głowę wężowi. Niesamowite, kiedy Bóg nie działa emocjonalnie, tylko działa spokojnie. On mówi, że wydaje się, że diabeł wygrał, ale Ja nadal jestem Zwycięzcą. I wy, którzy zostaliście pokonani i daliście się zwieść i oszukać, kiedyś dzięki Mojemu Synowi postawicie wasze stopy na łbie tego węża, który was zwiódł i będziecie zwycięzcami. Ukąszenia diabelskie nie będą mogły wam nic zrobić. To samo później pisze apostoł o tarczy wiary. Znowu wiara, która gasi wszystkie pociski wroga. Tu musi być wiara w zwycięstwo Chrystusa, że to zwycięstwo jest wspaniałe i ja mogę dzisiaj być posłusznym Bogu. Nie muszę obawiać się, lękać. Diabeł może straszyć mnie koniunkturą, chorobami, wszystkimi rzeczami. Nie muszę obawiać się. Wszystko jest w ręku Tego, który podjął się uratować mnie. Nie muszę więc myśleć, domyślać się. Diabeł chciałby, żebyśmy fantazjowali. On chciałby, żeby nasze emocje podskakiwały, żebyśmy zaczęli szarpać się między czymś. Pan mówi: Uspokój się, uznaj we Mnie Boga. Ja działam spokojnie. Nigdy nie działam w jakichkolwiek emocjach. A człowiek, który wpada w gniew, w emocje, przestaje prawidłowo funkcjonować jego mowa. Jego język zaczyna poruszać się nieprawidłowo, ręce, nogi zaczynają działać nieprawidłowo. Emocje więc nie są dobrym doradcą. Spokój więc, uspokój się. Są emocje, które są dobre – miłość, pokój, radość, zadowolenie, ale tu mówimy o tym, gdzie włącza się jakiś lęk, niepewność. Człowiek zaczyna szamotać się. Nie jest już pewnym czy Bóg nadal mnie kocha, czy może nie kocha. Zaczyna się szarpać, zaczyna gdzieś poddawać się, rezygnować, opuszczać ręce, opuszczać budowanie się nawzajem; no bo cóż, i tak zginę. Nie. Nie słuchaj diabła, słuchaj Boga, Bóg zachęca: Wygraj, czyń dalej to, wytrwaj do końca. Zrobiłeś coś źle, oczyść to, usuń, wróć do spokoju. W ciszy i zaufaniu będzie wasza moc. Uspokój się.

Może przeczytamy z Mateusza 11, 28.29 Słowa Pana Jezusa, które On skierowuje już do tych, którzy przychodzą do Niego: „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam odpocząć Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie odpocznienie dla dusz waszych.” Uczcie się ode Mnie, że jestem cichy i pokornego serca. To jest wasze odpocznienie. Uczcie się ode Mnie cichości i pokory. Naśladujcie Mnie, poddawajcie się Mi. Zobaczcie, że Jezus był atakowany z każdej strony i wygrał. I teraz On mówi: Przyjmuję cię, jesteś spracowany, obciążony, przyjmuję cię. Weź na siebie Moje jarzmo, chodź i zobacz jak Ja postępuję. Ucz się ode Mnie. Nie bój się, nie lękaj się. Diabeł nie raz podważał, myślę. Jezus był doświadczony we wszystkim jak my, ale nigdy nie zgrzeszył. Diabeł kusił: Jeśli jesteś Synem Bożym, bo skąd ty wiesz, że ty jesteś na pewno Synem Bożym. Jeśli jesteś Synem Bożym, to możesz zrobić tak, czy tak. Jeśli jesteś dzieckiem Bożym, to przecież zawsze powinieneś czynić cuda. Ty zawsze jesteś cudem, jeśli jesteś dzieckiem Bożym, bo jesteś cudem nowego narodzenia. Jesteś więc chodzącym cudem, nie musisz uczynić już ani jednego cudu więcej, chociaż możesz i chwała Bogu, bo sam jesteś cudem na tej ziemi; kiedy człowiek mógł powstać z upadłości i stać się nowym człowiekiem na tej ziemi i chodzić w czystości przed Bożym Obliczem dzięki życiu Jezusa Chrystusa w tym człowieku. To jest niesamowite zwycięstwo. Bóg nie działa więc impulsywnie.

Ewangelia Łukasza 14, 27-29: „Kto nie dźwiga krzyża swojego, a idzie za mną, nie może być uczniem moim. Któż bowiem z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie najpierw i nie obliczy kosztów, czy ma na wykończenie?” Pan mówi więc: Usiądź, pomyśl, zastanów się, to będzie ważna sprawa dla ciebie. Wchodzisz na teren, w którym nie umiesz poruszać się, ale Ja ci pomogę. Ufając Mi wchodzisz na ten teren. Wytrwaj więc do końca ufając Mi, mówi Jezus. Oblicz teraz koszty, czy jesteś gotowy ufać Mi, czy będziesz chciał czy chciała próbować coś po swojemu. Mówi: Musisz to przeliczyć, zobaczyć. Zastanów się, nie spiesz się, nie musisz robić tego emocjonalnie, nie tak, że zaraz Ja cię zostawię. Usiądź i zastanów się, czy chcesz ufać Mi do końca. Beze Mnie nic dobrze nie uczynisz. Czy chcesz więc ufać Mi do samego końca, że będziesz mógł, czy mogła czynić dobro tylko dzięki Mnie. Musisz pomyśleć, zastanowić się. I wychodzisz: No tak Panie, przecież ja sam z siebie nic nie potrafię. Ty jesteś Panem, który potrafisz to czynić. Tak, akceptuję to, akceptuję ufanie Tobie bez względu na wszystko, co by się działo. Pamiętacie jak Piotr wyszedł i kiedy odwrócił oczy, zobaczył to przerażające zjawisko, wtedy przestraszył się i zaczął tonąć. Zaczęły działać złe emocje i już zaczął gubić się. Wiemy, że Piotr umiał pływać, płynął do Pana Jezusa, skoczył z łodzi, płynął. Nie był więc człowiekiem, który by nie umiał pływać, a mimo wszystko topił się, bo to było doświadczenie. A więc przelicz, zobacz, mówi Pan Jezus. „Aby gdy już położy fundament, a nie może dokończyć, wszyscy, którzy by to widzieli, nie zaczęli naśmiewać się z niego,” Zobaczcie jak Pan Jezus podchodzi. On mówi, że wszystko od początku do końca jest gotowe. Wszystko już jest gotowe. Ty tylko wytrwaj wierząc Mi, pozostań wierząc Mi. Nie daj się wyprzeć z tego stanowiska, które masz w Chrystusie Jezusie. Bo kiedy dasz się wyprzeć, wtedy zaczniesz się gubić. Ta budowa już nie będzie mogła dalej normalnie rosnąć tylko zacznie coś gubić się z tego, co zostało uczynione.

Łukasza 14,30- 35. „mówiąc: ten człowiek zaczął budować, a nie mógł dokończyć.” Diabeł lubi sobie szydzić. „Albo, który król, wyruszając na wojnę z drugim królem, nie siądzie najpierw i nie naradzi się, czy będzie w stanie w dziesięć tysięcy zmierzyć się z tym, który z dwudziestoma tysiącami wyrusza przeciwko niemu? Jeśli zaś nie, to gdy tamten jeszcze jest daleko, wysyła poselstwo i zapytuje o warunki pokoju. Tak więc każdy z was, który się nie wyrzeknie wszystkiego, co ma, nie może być uczniem moim.” Jezus pokazuje więc, że jeśli nie wyrzekniesz się od początku tego, co ty możesz, w jaki sposób ty możesz, wtedy nie będziesz w stanie przyjąć nauki Pana Jezusa, bo gdy będzie doświadczenie, zaczniesz korzystać z tego, co ty możesz. I wtedy będziesz gubić się w doświadczeniu. A w każdym doświadczeniu musi okazać się co Jezus może. Ten który zaczął, ma też moc dokończyć. „Dobrą rzeczą jest sól; jeśli jednak sól zwietrzeje, czym ją przyprawić? Nie nadaje się ani do ziemi, ani do nawozu; precz ją wyrzucają. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha.”

Mamy więc olbrzymią zachętę od Pana. Ja przyszedłem zbawić ciebie całkowicie. Ty nie potrafisz uratować się, ale ty możesz uratować się, kiedy będziesz całkowicie spokojny, pozwolisz Mi przeprowadzić siebie przez wszystkie dni twego życia. Daję ci siłę i możliwości, abyś ze wszystkim rozprawił się. Przypominam sobie, że kiedy te siły spłynęły na mnie, jak łatwo było mi porzucać wszelkie zło. To jest niesamowite; to zło trzymało mnie i nie umiałem z tym skończyć. Ale kiedy te siły przyszły od Pana, wtedy to zło było jak nic. Ono nie miało siły, żeby zatrzymać się we mnie. Siły od Pana są więc tak dobre, tak potrzebne nam. A my potrzebujemy ich do końca, nie tylko na początku. Do samego końca potrzebujemy, aby siły nasze były w Panu. A więc nie impulsywnie, nie pod wpływem emocji, nie pod wpływem zastraszania, potępiania, czy ciemnych pochwał, że i tak jesteś lepszy od innych, nie martw się więc. Ale według tego co miłe jest Bogu, żeby wygrać w Chrystusie. Czy rozumiesz? Podjęliśmy się czegoś, czego nie jesteśmy w stanie sami tego dokończyć. Ta budowa rozpoczyna się w Nim i kończy się w Nim. Wszystko jest możliwe w Jezusie. I to jest coś od początku bardzo ważne. Nie tak, że Pan zaczął, a my skończyliśmy. Tak nie ma. Pan zaczął i Pan dokończy. On jest początkiem i końcem każdego dobrego działania, które dostanie się do wieczności. On zaczął i On doprowadzi. Kto pozostanie ufając Jemu, już wygrał.

Ewangelia Jana 18 rozdział. Może nie będę wszystkiego czytał. Chodzi mi o to, że Pan Jezus był spokojny. Kiedy oni przyszli po Niego, wiedział co Go czeka, był spokojny. Piotr był niespokojny. I zwróćcie uwagę kiedy zaczyna działać Piotr. Czytam wiersze 8-12: „Odpowiedział Jezus: Powiedziałem wam, że Ja jestem; jeśli więc mnie szukacie, pozwólcie tym odejść; aby się wypełniły słowa, które powiedział: Nie utraciłem żadnego z tych, których mi dałeś.” Co teraz? „Wówczas Szymon Piotr, mając miecz, dobył go i uderzył sługę arcykapłana, i odciął mu prawe ucho.” Zobaczcie, Pan mówi: Nie utraciłem żadnego z tych, których Mi dałeś. I teraz do działania przechodzi Szymon. Wydawałoby się, że człowiek wpycha się tam gdzie nie powinien. Jezus mówi wyraźnie, a on bierze się za miecz. Ale Jezus dotrzymał Swojego Słowa i Piotr także nie zginął. „A słudze temu było na imię Malchus. Na to rzekł Jezus do Piotra: Włóż miecz swój do pochwy; czy nie mam pić kielicha, który mi dał Ojciec? Wtedy oddział żołnierzy i dowódca, i słudzy żydowscy pojmali Jezusa i związali go.” Jezus wiedział więc, że tak ma się stać. To się ma stać. Kiedy Piotr usłyszał jak to się stanie; tak Piotrze zakończysz swoje życie, zaprowadzą cię tam gdzie nie chcesz, nie umrzesz w łóżku, Piotrze. I Piotr wiedział już że tak będzie. I wiedział już, że niedługo jest czas kiedy zakończy się mój bieg. Ale będę was uczuł i przypominał wam o tym wszystkim, co Pan Jezus nauczył Piotra, żebyśmy my wszyscy dzisiaj wiedzieli, że nie porzucę cię, nie zostawię cię. W każdym doświadczeniu będę z tobą i pomogę ci, mówi Pan. Chrystus mówi, że Ja nie jestem emocjonalny, Ja nie działam na emocjach, nie idzie wyprowadzić Mnie z równowagi, nie może tak być, że ktoś chwaląc Mnie spowoduje, że urosnę w dumę; a chwalili Go przecież. Wszystko u diabła jest przegrane, nie działam na emocjach, działam zgodnie ze Słowem, z wolą Ojca. I to jest w spokoju. Bądź spokojny. To jest w spokoju. Uspokój się, ucisz się, nie szalej, nie kombinuj. Każda chwila jest cenna gdy odpoczywasz w Panu i Pan może swobodnie czynić to, co chce Ojciec. W tym odpocznieniu wykonywana jest piękna praca, człowiek jest stabilny, świadomy, czyni to, co chce Bóg i wie komu to zawdzięcza.

2Tymot.1,3-10: „Dziękuję Bogu, któremu z czystym sumieniem służę, tak jak przodkowie moi, gdy nieustannie ciebie wspominam w modlitwach moich, we dnie i w nocy; pomny na łzy twoje, pragnę cię ujrzeć, abym doznał pełnej radości; przywodzę sobie na pamięć nieobłudną wiarę twoją, która była zadomowiona w babce twojej Loidzie i w matce twojej Eunice, a pewien jestem, że i w tobie żyje. Z tego powodu przypominam ci, abyś rozniecił na nowo dar łaski Bożej, którego udzieliłem ci przez włożenie rąk moich. Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, lecz mocy i miłości, i powściągliwości. Nie wstydź się więc świadectwa o Panu naszym, ani mnie, więźnia jego, ale cierp wespół ze mną dla ewangelii, wsparty mocą Boga, który nas wybawił i powołał powołaniem świętym, nie na podstawie uczynków naszych, lecz według postanowienia swojego i łaski, danej nam w Chrystusie Jezusie przed dawnymi wiekami, a teraz objawionej przez przyjście Zbawiciela naszego, Chrystusa Jezusa, który śmierć zniszczył, a żywot i nieśmiertelność na jaśnię wywiódł przez ewangelię,”

Wszyscy więc dostaliśmy to samo przebaczenie. Na tym samym krzyżu my wszyscy umarliśmy wraz z Chrystusem, aby nowe życie prowadzić. Posilajmy się tym, wzmacniajmy się nawzajem, dodawajmy sobie w tym otuchy, nie musimy wracać do starego człowieczeństwa. To nowe jest wspaniałe, jest czyste, jest chwalebne i ono idzie do wieczności. Tacy jacy byliśmy jako starzy ludzie, taki był Adam. A jaki jest Chrystus, tacy są nowi ludzie. Idziemy do wieczności. Przed nami jest wspaniałe otwarte niebo. Rozwijamy się, uczymy się, korzystamy, pomagamy sobie nawzajem, bo chcemy wszyscy być w tym miejscu chwały, wspieramy się nawzajem. Nie zgadzamy się na grzech. Zgadzamy się na oczyszczanie, na uświęcanie, na porzucanie. Nie zgadzamy się, żeby przyklepać grzech. Uważamy, że grzech jest przeszkodą, bo tak mówi Bóg – mógłbym ci pomóc, ale twój grzech przeszkadza Mi, usuńmy grzech i będę mógł ci pomóc w tym twoim doświadczeniu. Bóg jest za tym, żeby grzech usunąć i żeby pomóc grzesznikowi uratować się. I to jest dla mnie i dla ciebie bardzo, bardzo ważne.

W Synu więc, jak apostoł mówi tu, że wybawił i powołał powołaniem świętym nie na podstawie uczynków naszych lecz według postanowienia Swojego i łaski danej nam w Chrystusie Jezusie przed dawnymi wiekami. Chwała Bogu za to, że każdy z nas dostał taką samą możliwość ratowania się, bez względu na to jak kiedyś żyliśmy w grzechach. W Chrystusie Jezusie dostaliśmy możliwość wydostanie się z każdego grzechu, bez względu jaki to byłby grzech. Oczyszczenie, uświęcenie, wszystko mamy w Chrystusie Jezusie, a Krew Jezusa Chrystusa oczyszcza nas od wszelkiego grzechu. Mamy więc możliwość. Miej pewność, że Chrystus chce ci pomóc, chce cię oczyszczać. Gdy modlisz się do Niego, nie zrażaj się tym, co wróg próbuje ci powiedzieć, ale oddaj chwałę Panu – Ty jesteś wczoraj, dzisiaj i na wieki ten sam Chrystus Jezus! To co powiedziałeś chodząc po ziemi tak samo ważne jest dzisiaj, kiedy my chodzimy po tej ziemi. Twoje Słowa mają tą samą siłę i moc jaką miały wtedy, kiedy żyli apostołowie. Nic się nie zmieniło. Jakieś czasy przeminęły, ale Słowo Twoje trwa na wieki.

Chwała Bogu za wszystkie Słowa Pana Jezusa, za wszystkie obietnice, napomnienia, wskazania. Pan mówi: „Kto zachowa Słowo Moje, śmierci nie ujrzy na wieki”. To znaczy, że w tym Słowie jest życie, a nie potępienie. Ale też jeśli nie zachowa, wtedy będzie sądzony przez to Słowo, że dostał człowiek możliwość, a mimo tego nie uratował się, czy nie uratowała się. Bóg chce abyśmy pamiętali, że Jego pragnieniem jest to, abyśmy byli jak Jego Syn, abyśmy mogli być w wieczności z Nim, abyśmy mogli być w domu Ojca. Jeśli Bóg z nami, to któż przeciwko nam? Nie słuchaj wroga. Jeśli Bóg posłał Swego Syna to po to, żeby nas zbawić, uratować. To jest najważniejsza sprawa. Wszystkie inne tracą swoją ważność wobec tej sprawy. Wszystko, co na ziemi przeminie, ziemia i dzieła ludzkie zginą, ale to, co jest w Chrystusie trwa na wieki. Pamiętaj, to jest nasz cel, w tym kierunku zmierzamy. Najważniejsze, żeby twoje serce było zawsze czyste, wdzięczne, zadowolone, by usta chwaliły Boga, żebyś mógł, mogła wspierać innych, żeby dodawać otuchy, pomagać sobie nawzajem. Budujcie się na Boży dom. To jest tak piękne, że mamy serca, aby to było dla Boga, aby to wszystko było dla Jego chwały, abyśmy mogli wspólnie razem jednymi ustami chwalić Boga.

Przejdziemy do Listu do Rzymian 8,24-39: „W tej bowiem nadziei zbawieni jesteśmy; a nadzieja, którą się ogląda, nie jest nadzieją, bo jakże może ktoś spodziewać się tego, co widzi? A jeśli spodziewamy się tego, czego nie widzimy, oczekujemy żarliwie, z cierpliwością. Podobnie i Duch wspiera nas w niemocy naszej; nie wiemy bowiem, o co się modlić, jak należy, ale sam Duch wstawia się za nami w niewysłowionych westchnieniach. A Ten, który bada serca, wie, jaki jest zamysł Ducha, bo zgodnie z myślą Bożą wstawia się za świętymi. A wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia jego są powołani. Bo tych, których przedtem znał, przeznaczył właśnie, aby się stali podobni do obrazu Syna jego, a On żeby był pierworodnym pośród wielu braci; a których przeznaczył, tych i powołał, a których powołał, tych i usprawiedliwił, a których usprawiedliwił, tych i uwielbił. Cóż tedy na to powiemy? Jeśli Bóg za nami, któż przeciwko nam?” Bóg więc chce, żebyśmy uratowali się na tej ziemi i weszli do Jego domu. „On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale go za nas wszystkich wydał, jakżeby nie miał z nim darować nam wszystkiego?” To jest niesamowite. „Któż będzie oskarżał wybranych Bożych? Przecież Bóg usprawiedliwia. Któż będzie potępiał? Jezus Chrystus, który umarł, więcej, zmartwychwstał, który jest po prawicy Boga, Ten przecież wstawia się za nami. Któż nas odłączy od miłości Chrystusowej? Czy utrapienie, czy ucisk, czy prześladowanie, czy głód, czy nagość, czy niebezpieczeństwo, czy miecz? Jak napisano: Z powodu ciebie co dzień nas zabijają, uważają nas za owce ofiarne. Ale w tym wszystkim zwyciężamy przez tego, który nas umiłował. Albowiem jestem tego pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie,” Inaczej apostoł mówi: Uspokój się. „,ani potęgi niebieskie, ani teraźniejszość, ani przyszłość, ani moce, ani wysokość, ani głębokość, ani żadne inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.” I to jest sprawa zamknięta. Trwaj przez wiarę w Chrystusie a Chrystus przez wiarę niech trwa w tobie. Sprawa zamyka się, sprawa jest zamknięta – kto ma Syna, ma życie. Sprawa jest zamknięta, sprawa jest zamknięta. Niesamowite. W sądzie sędzia mówi: Sprawa jest zakończona. Wyrok został wydany, wykonany. Teraz korzystaj z tego, ciesząc się tą wiadomością. Bóg jest w tym, aby ci się powiodło, abyś wygrał, abyś wygrała.

Na koniec Psalm 133: „Pieśń pielgrzymek. Dawidowa. O, jak dobrze i miło, gdy bracia w zgodzie mieszkają! (albo przebywają) Jest to jak cenny olejek na głowie, który spływa na brodę, na brodę Aarona, sięgającą brzegu jego szaty. Jest to jak rosa Hermonu, która spada na góry Syjonu. Tam bowiem Pan zsyła błogosławieństwo, Życie na wieki wieczne.” Tam gdzie bracia w zgodzie budują, wszyscy uczniowie budują, wszyscy radują się, wszyscy wzmacniają się, posilają, mają dla siebie zachęcające wejrzenie w to, że Chrystus przyszedł aby nas zbawić, abyśmy mogli uratować się, abyśmy mogli być kiedyś w miejscu wiecznej chwały, tam gdzie Bóg otrze wszelką łzę i śmierci już nie będzie i bólu już nie będzie. To jest zachęta. Przed nami jest wieczne szczęście. To jest zachęta. W Chrystusie już tam jesteśmy. To jest zachęta, abyśmy dzisiaj też wygrali, abyśmy nie dali się wprowadzać w złe emocje, nie dali się straszyć, ani chwalić, ani cokolwiek innego. Wszystko co należy się, należy się Panu Jezusowi Chrystusowi. To kim jestem, mówi apostoł Paweł, jestem tylko dzięki Jego łasce. I chwała Bogu. Niech tak będzie po wszystkie dni naszego pielgrzymowania, że to, co dzieje się z Boga, niech będzie oddane jako chwała Temu, dzięki któremu to się dzieje w Jezusie Chrystusie. Amen.