Jan 14:23

Słowo pisane

Obóz chrześcijański 19 07 2024 wieczorne Marian – Najpierw Bóg i Pan nasz Jezus Chrystus a następnie

Obóz chrześcijański 19 07 2024 wieczorne Marian – Najpierw Bóg i Pan nasz Jezus Chrystus a następnie my

 

Chwała Bogu. Będziemy, tak jak zwykle, zanim zacznie się obóz, to mamy z reguły na początek bardzo poważną rozmowę. Jest to ważne w jaki sposób wejdziemy w ten obóz. Ogólnie człowiek ma takie staranie o swoje życie fizyczne, myśli o tym jak sobie zorganizować, itd., wszystko sobie przewiduje, nie chciałby gdzieś wpaść w coś. A w tym duchowym życiu człowiek jest jakiś taki bardzo lekkomyślny. Często nie zastanawia się nawet co się wydarzy i dlaczego tak się wydarza. Będziemy chcieli to sobie tak trochę uporządkować przed obozem, żeby było wiadome, czego możemy się znowu spodziewać. Co my z tym zrobimy, to już jest inny temat, każdy odpowie już za siebie. Moją odpowiedzialnością przed Panem jest, aby mówić wam prawdę i nie zakrywać prawdy, żeby człowiek nie poczuł się sprawiedliwym, kiedy jest niesprawiedliwy, bo to by było oszustwo, żeby człowiek nie poczuł się zbawiony, kiedy nie jest zbawiony. Bo to by było straszne oszustwo, jeżeli przekona się kogoś, że jest zbawionym, kiedy nie jest zbawionym, kiedy dalej żyje w grzechu i myśli sobie, że to nie jest jakiś tam grzech, to chyba nie jest przeszkoda dla Boga, żeby zabrać mnie do wieczności. Żeby nie myśleć, że będziemy tutaj uczyć się jak oszukać Boga i zwieść Go w taki sposób, żeby On dał nabrać się na nasze chrześcijaństwo i wprowadził nas do Swojej wieczności, bo da się oszukać. Bo nam udało się już oszukać iluś ludzi, Boga też da się oszukać. Człowiek jest strasznym krętaczem z reguły, próbuje Boga oszukiwać. Modli się o coś, a myśli zupełnie co innego i robi co innego. Jest więc krętaczem. Z reguły ludzie kręcą; w modlitwach starają się być przed Bogiem tacy: Boże, wszystko dla Ciebie, zgodnie z Twoją wolą, dla Twojej chwały. Wstają z kolan i robią zupełnie co innego. I taka gra trwa czasami latami, aż do śmierci i potem raptem człowiek będzie zdziwiony, kiedy zamiast wstać na przyjście Pana Jezusa, obudzi się na sąd. Będzie zdziwiony: Dlaczego sąd, przecież prosiłem Cię, Boże, o tyle rzeczy. Bóg mówi: Tak, prosiłeś Mnie, ale nie chciałeś w ogóle przyjąć wykonania tych rzeczy.

Musimy więc sobie zdać sprawę, że nasze życie jest krótkie, ono szybko biegnie i musimy sprawnie usunąć to, co Bogu przeszkadza. My często mniemamy sobie, że gdy my się nawracamy, to wyświadczamy Bogu łaskę i On musi nam zorganizować fajny czas, żeby nam było tak przyjemnie być z Bogiem. I tak liczymy sobie na to, że ten Bóg to będzie nasz fajny organizator naszego życia, żeby nam się zdrowo żyło, przyjemnie, obficie, wszystko by nam się dobrze powodziło, itd., itd., i Bóg to wszystko wypełni bardzo fajnie i człowiek będzie mógł powiedzieć: No, zaprawdę, Boże, jesteś fajnym Bogiem, tak się spodziewałem, że pewno chcesz, żeby sprawić mi przyjemność życia na ziemi. Nie wiem czy wiesz, że Bóg sprawia przyjemność życia na ziemi tym, którzy pójdą do gehenny, bo Bóg jest Bogiem miłości, chce im choć trochę dać pożyć tutaj na tej ziemi. Ale ci, którzy mają trafić do Jego wieczności, oni nie mają tu łatwo. Z tymi Bóg inaczej postępuje. On nie myśli sobie pobawić się trochę człowiekiem. On chce człowieka naprawdę przysposobić do swego wiecznego miejsca. Ciało więc podpowiada: Bóg jest dobry, łaskawy, miłosierny, będzie rozumiał, że ja mam problemy. Tak, Bóg jest łaskawy i miłosierny, i dobry, i posłał Swojego Syna, żeby rozwiązać nasze problemy raz na zawsze. Jeżeli myślisz sobie mijać to miejsce rozliczenia i znaleźć się w wieczności, to się mylisz. Jeżeli miniesz to miejsce rozliczenia, mijasz również miejsce usunięcia twojego całego zadłużenia. Jako dłużnik staniesz przed Bogiem i odpowiesz za to, że nie wykorzystałeś, nie wykorzystałaś czasu, żeby twój duch został ci zaliczony jako usunięty w Chrystusie Jezusie. Musimy więc mieć świadomość dlaczego apostołowie mówili: Będziemy wam to stale przypominać. Wiecie dlaczego? Bo człowiek szybko umyka od tego, co chce Bóg, do tego, co chce człowiek.

Tak, ludzie mają spotkania, organizują spotkania tylko po to, by Bogu powiedzieć, co oni chcą i może się lepiej nauczyć mówić, co oni chcą. Ale słabo chcą nauczyć się, co Bóg chce od człowieka. I wtedy raptem mają wielki problem: Ale o co Bogu chodzi? Czy ja mam całe życie Mu oddać dla Jego chwały? No Bóg chyba nie chciałby, żebym ja tu stracił życie na ziemi? Widzicie, ludzie tak myślą, że gdy oddadzą Bogu życie, to oni stracą je i nie będą mieli szczęścia na ziemi. Tak myślą ludzie nawet wierzący, niestety. Myślą, że to będzie ich tragedia, kiedy oddadzą życie Bogu i myślą sobie, że to życie, którym dysponują, mijając się z Bogiem, że to jest prawdziwe życie i prawdziwe szczęście. I później człowiek ileś lat jest wierzącym, chodzi na zgromadzenia, modli się, śpiewa i nie umie prostej rzeczy zrozumieć, że cały czas żyje w odstępstwie, w nieposłuszeństwie Bogu.

Przypominam więc jeszcze raz, żeby każdy wiedział, że Bóg nie powołał nas dla naszej przyjemności, tylko dla Swojej. Żeby raz na zawsze znowuż pamiętać – to my mamy żyć teraz dla Jego przyjemności. On posłał Swojego Syna za mnie i za ciebie, żeby nas spłacić, żebyśmy nie żyli już dla siebie, ale dla Jezusa, a przez Jezusa dla Ojca. To jest ciężko człowiekowi zrozumieć, bo człowiek cały czas chciałby mieć Boga i Pana Jezusa jako swego sługę. Jak wzywa już Imienia Pańskiego, to po to właśnie, aby Pan zachował, Pan dał, Pan przeprowadził. A nie dlatego, żeby Pan był Panem, żeby panował, żeby decydował.

Chciałbym więc, żebyśmy pamiętali i przypomnieli sobie po co staliśmy się wierzącymi ludźmi, żeby nie stracić tego obozu i nie zamienić go w głupotę, gdzie my będziemy spodziewać się, że Bóg nam tu da fajne, przyjemne doświadczonka i my będziemy tacy fajnie zadowoleni, że był taki super obóz. Można było sobie posłuchać, można było sobie pośpiewać i coś tam porozmawiać, i tak fajnie, zupełnie fajnie było. Wolałbym, żeby ci ten obóz pozostał w pamięci już na zawsze jako bardzo trudny czas, trudny czas, dziesięciodniowy bardzo trudny czas, gdzie twoje ja było łamane, kruszone, przemielane, doprowadzane do uniżenia, bo taki jest Chrystus. On jest uniżony. Dumni ludzie, którzy chodzą z podniesioną głową i myślą o sobie, że są chrześcijanami, to jest największy problem, nie ma większego problemu. Jezus mówił: Chodź do Mnie, weź na siebie Moje jarzmo i naucz się ode Mnie, że jestem cichy i łagodny, spokojny. I chcę, żebyś nauczył się przy Mnie służyć innym.

Kiedy Pan powołuje kogoś do Siebie, to nie daje mu wspaniałych obietnic, wielkiego zadowolenia. Po prostu prowadzi tego człowieka do krzyża i pokazuje mu miejsce końca jego życia. I ten człowiek wchodzi w doświadczenia, kiedy domownicy stają się jego wrogami, kiedy ludzie zaczynają na niego krzywo patrzeć, kiedy zaczyna robić coś wbrew swojej cielesności. To nie jest czas przyjemności, to jest czas trudności. Ale tak musi być. Tam naprawdę wychowują się prawdziwe Boże dzieci, gdzie nie ciało, ale Duch może prowadzić. Kiedy więc doświadczyliśmy powołania, to nie było, że Bóg nam obiecywał, że nigdy nie będziemy chorować, że zawsze będziemy mieli wszystkiego pełno, wszyscy będą się do nas uśmiechać. Raczej powiedział, że będziecie znienawidzeni przez ten świat i wielu będzie miało chęć zrobić wam krzywdę. Jezus mówi dlaczego – z powodu Mnie, że należycie do Mnie.

Chrześcijaństwo bajkowe więc, czy koloryzowane, nie ma w ogóle żadnego znaczenia na tej ziemi. To jest oszustwo, to jest oszukiwanie człowieka. Szkoda każdego oszukiwanego człowieka, bo ten człowiek jest oszukiwany, że będzie dobrze, a stanie się tragedia, naprawdę stanie się tragedia. Jeżeli człowiek nie zrozumie, że ma zacząć słuchać się Boga, całkowicie słuchać Boga i będzie Bogu stale stawiać warunki, że jeżeli tak zrobisz, to wtedy może będę to robić, albo tamto robić, to Bóg nie musi robić tego, co chce człowiek. Ale człowiek musi robić to, co chce Bóg. Bo to Bóg decyduje o tym, gdzie znajdzie się człowiek, a nie człowiek o tym, gdzie znajdzie się Bóg. Niektórzy ludzie może tak myślą sobie, że oni są w stanie Boga usunąć, albo wyprowadzić, cokolwiek zrobić. Bóg jest i będzie, i zawsze był, a my pojawiliśmy się i będziemy musieli kiedyś odpowiedzieć za ten czas w jakim tu żyjemy. Szkoda więc marnować czas na to, żeby znajdywać w Biblii coś, co mi potwierdzi, że mogę żyć w grzechu i nic mi się nie stanie, nauki, że raz zbawiony, na zawsze zbawiony; jak więc uwierzyłem to Bóg już mnie nigdy nie straci, bo jestem Jego synem, czy córką. A który ojciec, czy matka zabiliby własne dziecko. Bóg jest Ten, który powiedział: Chociaż jesteście synami, poginiecie jak bezbożnicy, bo Bóg nie ma względu na osobę. Jeżeli ktoś był, a potem zbuntował się i zaczął stawiać się, bo zaczął iść własnymi wyobrażeniami, to ten człowiek sam odchyla się od Boga, cofa się. Bóg nie ma upodobania w tych, którzy się cofają i giną. Lepiej więc pamiętać – Bóg jest Decydentem. Pan Jezus decyduje o tym, gdzie ja będę, nie ja, tylko On decyduje. A On decyduje zawsze według woli Ojca. Dobrze więc jest bać się Pana, szanować to, co On do nas mówi.

Zobaczcie, że kiedy Jezus przyszedł na ziemię, On nie przyszedł i nie powiedział: O, przyszedłem jako wasz Pan, żebyście mi służyli, żebyście chodzili koło mnie, przynosili mi jedzenie i wszystko inne, a Ja będę siedział i będę robił różne takie rzeczy, które czynią panowie. Nie, On tego nie powiedział. On powiedział, że On nie przyszedł, aby Mu służono, ale by służyć. Od kiedy pamiętam, jak się nawróciłem, to Pan uczył mnie służyć, a nie panować. Panować uczy zawsze diabeł. Pan uczy służyć. Dał mi dwie ręce, dwie nogi, powiedział: Teraz idź tam, gdzie Ja chcę i rób to, co Mi jest miłe. Nigdy nie byłem mówcą, nigdy nie zajmowałem się specjalnie jakoś ludźmi, żeby wyprowadzać ludzi, nie byłem w grupie odwykowej, czy innej, nie uczyłem się jak pracować z ludźmi. Pan więc nie wybierze dla ciebie łatwiejszej drogi, wybierze ci trudniejszą niż myślisz. Łatwiejszą ty możesz sobie wybrać, ale Pan łatwiejszej ci nie wybierze. Dlaczego łatwiejszej nie wybierze ci? Bo tam gdzie jest łatwo, ludzie giną. Tam gdzie jest trudność, ludzie mobilizują się, są sobie bliżsi, zawsze było tak. Gdy było trudno, ludzie stawali się sobie bliżsi, wiedzieli, że są potrzebni sobie nawzajem. A kiedy było łatwiej, to czuli, że mogą sobie poradzić; możesz sobie iść, dam radę, bez ciebie też sobie dam radę.

Mnóstwo rzeczy trzeba w nas ludziach wyprostować, mnóstwo rzeczy; jest tyle pracy. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, ile jest pracy z nami, ludźmi, żeby wyprowadzić nas z tego, co my narobiliśmy złego i dalej tego pilnujemy. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, ile jest roboty do zrobienia, żeby usuwać z ludzi ich złe nawyki, złe przyzwyczajenia, złe działania, złe rozmowy. Jest mnóstwo pracy. Pamiętacie co apostoł Paweł mówił, że on będzie cały czas działał w tym kierunku, żeby doprowadzić ludzi do pełnego posłuszeństwa Bogu. Człowiek ma opór wobec tego Chrystusa, chociaż powinien mieć pełną uległość Chrystusowi. Ma opór wobec Chrystusa i nie chce akceptować Jego rozkazów. A Jego rozkazy są takimi rozkazami, że jeżeli nie będziesz ich czynić, to idziesz do gehenny; nieposłuszni idą do gehenny. Zobaczcie więc ile trzeba czasu, żeby człowiek nauczył się posłuszeństwa Jezusowi. W sumie krótko. Wystarczy przyjąć własną śmierć i skończyć buntowanie się. Ale człowiek próbuje wymanewrować Jezusa ze swojego życia jako Pana i popróbować na równi z Nim prowadzić swoje życie. To jest tragedia, to jest straszne życie. Szkoda więc by było czasu, żeby organizować taki czas, absorbować tyle sił po to, żeby to zmarnować. Jeżeli w tym czasie nie nauczysz się bardziej służyć innym, to głupio żeś spędził, czy spędziła ten obóz. Nie mówię o pokazowym służeniu. Mówię o służeniu tak jak Chrystus. On nie pokazywał się, nie afiszował się, a wszędzie można było znaleźć Jego gotowość do tego, żeby pomóc; mówi, że są jak owce chodzące bez pasterza. Ulitował się nad nimi. Powiedział o umywaniu sobie nawzajem nóg, o takiej pracy, żeby każdemu było łatwiej służyć.

Po wielu latach służby stwierdzam niestety, że wielu ludzi zamiast umywać mi nogi, raczej rzucało mi kłody pod nogi, żebym się przewrócił o ich postępowanie. I gdyby nie Pan Jezus Chrystus, dawno bym odszedł i dał sobie z tym spokój, aby mówić ludziom jak żyć. Ludzie nie myślą nawet o tym, że robią straszną rzecz, nie czyniąc tego, co Słowo Boże mówi. Najlepszą więc rzeczą jaką możesz zrobić, to właśnie to, by czynić to, co tu jest uczone, czynić Słowo Boże, które jest głoszone, żeby w ten sposób właśnie postępować. Najlepszą rzeczą jest czynić Słowo Boże. Czynić Je, nie tylko słuchać, ale chcieć Je czynić, chcieć Nim żyć. Ono będzie kosztować cię twoje życie. Jeżeli nie oddasz swego życia, nie ma służby. Musisz oddać swoje życie, żeby służyć sprawie Bożej. Jeżeli zachowasz swoje życie, nigdy nie będziesz sługą, bo w naszym życiu nie ma służby. Tam jest chęć panowania, władania, zarządzania, kierowania, czy cokolwiek innego.

Ewangelia Mateusza 3, 17: „I oto rozległ się głos z nieba: Ten jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem.” Mówiliśmy wiele razy o tym, że Bóg wyraźnie mówi kogo sobie upodobał. Czy my chcemy być w tym upodobaniu Boga, to znaczy, w Jego Synu? Czy chcemy poddać się Synowi, żeby wejść w Boże upodobanie, czy zależy nam na tym Bożym upodobaniu? Większości wierzącym ludziom nie zależy, naprawdę nie zależy, to jest abstrakcja. Ludzie nie myślą o tym, żeby żyć według upodobania Bożego. Kolejny raz powiem – myślą o tym, żeby Bóg zapewniał im to, co im się podoba. To jest tragedia wierzących ludzi. Dlatego wśród wielu wierzących ludzi jest niewielu wierzących, naprawdę wierzących, którzy uznają, że jeżeli Bóg mówi o tym, kogo sobie upodobał, to znaczy, że nie będzie miał w nikim innym upodobania, jak tylko w Synu i w tych, którzy trwają w Jego Synu. Tak powiedział Jezus, kiedy mówił o krzewie winnym i latorośli, że te, które trwają w Synu i wydają owoc, Bóg oczyszcza, żeby wydawały obfitszy owoc. A te, które nie trwają w Synu, odcina i odrzuca precz na spalenie. Taka jest prawda, tak rzeczywiście Bóg działa. Jezus nigdy nie opowiada bajek, abstrakcyjnych rzeczy, a więc lepiej szanować Boga i wiedzieć, że On ma tylko upodobanie w Swoim Synu. Bóg nie ma upodobania ani w tobie ani we mnie. Nie wyrobimy u Boga upodobania do nas, chyba żeśmy głupcami. Wielu mogło myśleć sobie, że Bóg już na pewno ma we mnie upodobanie. On ma tylko jedno upodobanie i Jego upodobania nie zmieniają się, On jest Bogiem doskonałym. Jak ma upodobanie w Synu, to znaczy, że tylko w Nim ma upodobanie. Jeżeli więc chcę być w Bożym upodobaniu, to muszę być w Synu. A jaki jest Syn? Syn zawsze żyje według woli Ojca, a więc jeżeli chcę być w upodobaniu Boga, to muszę być w Jego Synu, który zawsze żyje według woli Ojca. Jakie więc jest wtedy moje miejsce? To jest zwycięstwo, kiedy ulegnę w ten sposób, żeby w Synu wypełniać wolę Ojca. Wtedy Bóg ma upodobanie również we mnie, ale tylko dlatego, że jestem w Jego Synu. Poza Synem nie ma żadnego upodobania. Żaden człowiek nie jest w stanie przekonać Boga do siebie, żaden, naprawdę, żaden człowiek. Wielu myśli sobie, że Bóg ma w nich upodobanie. Bóg nigdy nie zmienia Swoich upodobań. Jak już ma, to ma, a to jest Jego Syn. Nie ma nic przyjemniejszego jak służyć Bogu i nie ma nic trudniejszego, jak służyć Bogu, bo kiedy służysz Bogu, Bóg Swoim sługom daje wiele wejrzenia w kosztowność Bożej prawdy, ale też wiele cierpią z tego powodu. Im więcej rozumiesz, tym więcej cierpisz.

Ewangelia Mateusza 17, 5: „Gdy on jeszcze mówił, oto obłok jasny okrył ich i oto rozległ się głos z obłoku: Ten jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem, jego słuchajcie!” Ja nie wiem co ty chcesz zrobić. Ja mam zamiar słuchać się Jezusa. I widzę wielki problem w wierzących ludziach, żeby słuchali się Jezusa, naprawdę, widzę olbrzymi problem w posłuszeństwie Jezusowi. Większość nie chce się Go w ogóle słuchać. Słuchają tylko, kiedy On mówi takie miłe rzeczy: Będę z tobą, będę troszczył się o ciebie, miłuję cię. Ale nie myślą słuchać Jego, kiedy On mówi: Wyprzyj się siebie, weź swój krzyż, pójdź za Mną i naśladuj Mnie.

Nigdy nie poznałem takiej przyjemności jak bycie z Bogiem. Nigdy w swoim życiu z przed uwierzenia, nie poznałem takiej przyjemności, jak bycie z Bogiem. I nigdy w swoim życiu z przed uwierzenia nie poznałem tyle przeciwności, które mnie spotkały w moim życiu. Taki jest Chrystus. Wielu ludzi na ciebie uraża się, obraża, gdy chciałbyś im pomóc. Uważają, że czepiasz się ich, że oni i tak już dosyć położyli życia. Ale to nie jest waga, że kładziesz siedemdziesiąt procent i mówisz: Boże, wystarczy? Bóg mówi: Sto, inaczej nie ma jak z tobą działać. Ciekawe jak by ci się mieszkało z wężami, szczurami, jakimiś jeszcze innymi ciekawymi gadami; przespać się jedną noc z wężem boa, w uścisku. To tak jak zostawisz trzydzieści procent siebie, to taki wąż boa ściska cię i nie pozwala ci nawet oddychać, nie pozwala ci się cieszyć Bogiem, nie pozwala być zadowolonym człowiekiem, który chętnie będzie czynić dobro. To właśnie te trzydzieści procent nie pozwoli ci żyć w chwale Chrystusa. Będzie cię tak mile ściskać, że zabraknie ci oddechu dla Pana.

Mówiłem, że będzie przyjemnie, tak na początek. Żeby później móc swobodnie poruszać się, musimy rozwiązać pierwszy problem, bo jeśli wpadniemy jak małe dzieci, to znowuż będzie problem, bo stracimy parę dni obozu, nim zaczniemy rozumieć co tu w ogóle dzieje się w tym momencie. A tu się właśnie dzieje, że w trakcie obozu pralki chodzą bardzo często, pranie idzie cały czas na bieżąco. Jeżeli pralki fizyczne chodzą cały czas, to duchowe też muszą chodzić. Musimy prać to wszystko, prać te szaty zbrukane cielesnością, usuwać to, co złe, żeby zrozumieć, że przecież Oblubieniec niedługo wróci, a my chcemy być gotowi na spotkanie. To jest w ogóle ciekawe, że w chrześcijaństwie masz do czynienia raczej z dorosłymi ludźmi; najczęściej to są dorośli ludzie. Oni mają swoją wolę, swoje decyzje i bardzo ciężko im się słuchać. Chcą pokazać, że postawią na swoim. To jest głupie. Słowo Boże mówi: Bądźcie posłuszni przewodnikom waszym, bo Bóg ma w tym upodobanie. Jak nie nauczysz się posłuszeństwa temu, który troszczy się o ciebie, żebyś nie zginął, czy nie zginęła, to jak ty będziesz posłusznym, czy posłuszną niewidzialnemu Chrystusowi? Nie dasz rady. Jeżeli stawiasz się mnie i pokazujesz swoją niezależność, tym bardziej stawiasz się Chrystusowi. I to trzeba zrozumieć. Ja nie mówię, że wszystkim ludziom masz być posłuszny. Słowo Boże mówi o posłuszeństwie tym, których Bóg postawił w tym miejscu, aby uczyć innych prawdy. To wychodzi wtedy, kiedy ty masz właśnie problem ze zrobieniem tego, co ten starszy mówi. Wtedy pokazujesz swoją niezależność. I to jest głupie, nic ci to w sumie nie dało, tylko pokazałeś, że dalej masz upartego ducha. Czasami starszy powie: Przesiądź się tutaj bliżej. Nie. Zostanie na swoim, pokaże, że nie. Uparty człowiek, tylko pojawia się to, że dalej uparty człowiek, bo to ciężko, że kiedy ktoś coś powie, zrobić to, co ten ktoś mówi. Mówię  o tym, bo z tym mamy do czynienia. Dlaczego nie zrobić tego? To są proste rzeczy, ale są o wiele trudniejsze, kiedy trzeba być posłusznym, kiedy od tego zależy twoje życie, może zdrowie. Tak jak apostoł Paweł powiedział, że jest gotów żyć i umrzeć dla Chrystusa, i on pójdzie tam, choćby miał tam zginąć, ale wiedział, że Jezus Chrystus chce go tam widzieć. On był posłuszny Jezusowi nawet wtedy, kiedy groziła mu śmierć, cierpienia. Ale on uczył się posłuszeństwa już w prostych rzeczach. Pan powiedział, że jeżeli w małym nie potrafisz być wiernym, to jak możesz być wiernym w większym? Jeżeli w prostej rzeczy nie potrafisz być wiernym, czy wierną, to kto ci da więcej?

Zobaczcie, że to są proste rzeczy i my musimy to zrozumieć, że toczy się bitwa o nasze wieczne życie. Nie o zabawę w Kościół, nie o to, że ktoś będzie głosił jakieś słowa, ktoś będzie słuchał, oceniał, itd., i wszystko będzie biegło dalej. To Słowo, które Bóg posłał i stało się Ciałem, myśmy ukrzyżowali, myśmy ukrzyżowali Boże Słowo. My, zbuntowane człowieczeństwo, stanęliśmy przeciwko Słowu, które stało się Ciałem i żeśmy Je ukrzyżowali. Czy my to rozumiemy? Wzięliśmy udział wszyscy grzesznicy, wszyscy wzięliśmy udział. A niektórzy do dzisiaj Go krzyżują. Jak to Paweł napisał? Napisał w ten sposób: Wy, wierzący ludzie, którzy myślicie dalej o ziemskich rzeczach, wy stoicie znowuż między tymi, którzy stali pod krzyżem i krzyczeli: Ukrzyżuj! Ukrzyżuj. Wystarczy, że myślicie, że Bóg będzie wam sprzyjał, co do ziemskości, zapominając o posłuszeństwie Bogu, co do Jego woli, co On chce z tobą zrobić. To jest niesamowite. Kiedy człowiek zgubi tą swoją dumę, arogancję, pokazywaniem swego ja, kiedy zrozumie, że to prowadzi do gehenny nawet wierzących ludzi? I zacznie znajdywać uniżenie w pomocy Chrystusa, zacznie znajdywać radość w posłuszeństwie?  Bo co innego gdyby ktoś ci radził: Weź, skłam, weź, komuś ukradnij, czy cokolwiek innego. Ale jeśli ktoś mówi: Skończ z tym złem, nie panosz się, nie rób rzeczy, które źle świadczą o twoim chrześcijaństwie. Przecież ktoś patrząc na ciebie może pomyśleć sobie: Co to za Chrystus, który ma takich uczniów, czy uczennice? To lepiej w ogóle nie wierzyć w Niego, skoro po iluś latach On potrafi tylko tyle zrobić. To jest niesamowicie wredne. Czy ty to rozumiesz? Masz na przykład ileś lat chrześcijaństwa i mówisz: Jestem wierzącym, jestem wierzącą. A ktoś może pomyśleć sobie: A od kiedy ty wierzący? No, już tyle lat. Nie, człowieku, to odpada; jak ty po tylu latach jeszcze tak wyglądasz, to nie ma sensu jeszcze w tego Jezusa wierzyć. Rozumiesz, że tak jest, że z powodu złego życia wierzących ludzi, ludzie sobie kpią, drwią? My odpowiadamy za to, co oni w nas widzą. A jeśli między sobą nie umiemy służyć, to co my pokażemy wobec świata? Ja wiem co, pychę, pychę, która chce pokazać, że jest lepsza od świata. Ten świat jest tak mądry, że łatwo rozeznaje, że to jest pycha. Naprawdę, ludzie w świecie rozumowo szybko rozpoznają pysznych chrześcijan, którzy chcą odegrać rolę, chcą pokazać jacy to są wspaniali. Nie są tak głupi jak chrześcijanie, którzy mówią: A, może jakoś będzie dobrze. Nie, oni wprost mówią, co myślą.

W Liście do Kolosan 1, 19 czytamy: „ponieważ upodobał sobie Bóg, żeby w nim zamieszkała cała pełnia boskości”. Aby w Chrystusie zamieszkałą cała pełnia boskości. W drugim rozdziale, wiersze 9.10 czytamy: „gdyż w nim mieszka cieleśnie cała pełnia boskości i macie pełnię w nim;” A więc ja, ty, mamy być jak Chrystus, mamy do tego dorastać. Mamy o to troszczyć się i strać się, żeby być coraz bardziej jak Chrystus, bo Ojcu na tym zależy. I tobie i mnie ma na tym zależeć.

Jak więc wypełnimy ten czas, który Bóg nam teraz podarował? Nie musisz biec do pracy, nie musisz zrywać się, możesz wykorzystywać czas od rana do wieczora na bycie w sprawach Bożych, nauczyć się jak być z innymi, żeby budować się na Boży dom. Jak być w tej miłości Chrystusowej, w tej łagodności Chrystusowej, jak być nawzajem dla Jego chwały? Możesz teraz uczyć się, masz dziesięć dni darmowego szkolenia. Niesamowite, co? Najważniejsza szkołą i za darmo. Chwała Bogu! Taki jest nasz Nauczyciel. Wykorzystujmy więc czas. Pełnia w Nim, to znaczy pełnia w nas. Niesamowity Bóg. Chce mieszkać w tobie i we mnie, a Jego wymagania są bardzo duże. Pamiętacie co Pan Jezus powiedział: Kiedy żyjecie według Moich rozkazów, wtedy Ja i Ojciec przyjdziemy i zamieszkamy w was. Nie tak szybko. Tylko najpierw oczyszczenie, usunięcie tego, czego Bóg nienawidzi, a potem dopiero zamieszkanie. Pamiętam kiedy to było w moim życiu, kiedy Bóg przyszedł zamieszkać we mnie. To jest niesamowita uroczystość, niesamowita chwała. Ale najpierw oczyścił, przygotował. To jest Bóg, prawdziwy Bóg.

List do Hebrajczyków 10, 5-10: „Toteż, przychodząc na świat, mówi: Nie chciałeś ofiar krwawych i darów, aleś ciało dla mnie przysposobił;  nie upodobałeś sobie w całopaleniach i ofiarach za grzechy. Tedy rzekłem: Oto przychodzę, aby wypełnić wolę twoją, o Boże, jak napisano o mnie w zwoju księgi. Najpierw mówi: Nie chciałeś i nie upodobałeś sobie ofiar krwawych i darów, i całopaleń, i ofiar za grzechy, które przecież bywają składane według zakonu; potem powiada: Oto przychodzę, aby wypełnić wolę twoją. Znosi więc pierwsze, aby ustanowić drugie; mocą tej woli jesteśmy uświęceni przez ofiarowanie ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze.”

Wiecie, kiedy Bóg mnie uświęcił, zmieniło się moje myślenie. To jest uświęcenie. Mój umysł został odmieniony raz na zawsze. Jeżeli bym to stracił i doprowadził swój umysł do odstępczej upadłości, śmiałbym się z Boga i kpił bym z tego kim On w ogóle jest i co On wymyśla, to byłaby tragedia! Wielu wierzących nie doznało uświęcenia, dlatego dalej myślą zepsutym umysłem. Paweł mówi: „Przez odnowienie umysłu swego przyobleczcie się w tego nowego człowieka”. Wielu ma dalej zepsuty umysł, dalej napełniony szukaniem swego, egoistycznymi myślami, które chcą zadowolenia własnego ja. Święte pragnienia, święte myślenie, to jest właśnie dzięki Ofierze Jezusa Chrystusa. Święte plany, święte działania, to jest właśnie według myślenia Jezusa Chrystusa.

I musisz wiedzieć, że dopóki będziesz w tym ciele, zawsze będziesz kuszony przez diabła. Ale będziesz wiedzieć, że pokusy nie są twoim przestępstwem. To jest wojna. Twoim przestępstwem byłoby, gdybyś uległ, czy uległa tym pokusom. Diabeł ma prawo kusić, a ja mam prawo żyć jako dziecko Boże, mam prawo mijać jego pokusy. Nie jest to przyjemne, kiedy cię kusi tymi różnymi dziwnymi rzeczami, ale mogę to minąć i zrobić to, co chce Bóg. To jest to, co dał mi Jezus. On mnie uświęcił raz na zawsze jedną Ofiarą i dał każdemu, który został tą Ofiarą uświęcony, który przyjął tą Ofiarę jako skończenie swego życia. Pamiętacie 2Koryntian 5,14.15, Tak? No właśnie. „Pan Jezus miłuje wszystkich tych, którzy doszli do tego samego jednego przekonania, że skoro On umarł, to wszyscy umarliśmy, abyśmy już nie żyli dla samych siebie, ale dla Niego”. To jest prawda. Ta Ofiara zrobiła to właśnie w moim życiu, że przestałem myśleć o życiu dla siebie, zacząłem myśleć o życiu dla Niego. On stał się cenniejszy ode mnie. I wiele razy diabeł próbował to zmienić w moim życiu przez wierzących ludzi, nie przez świat. To samo diabeł próbował  zrobić przez faryzeuszy, uczonych w Piśmie, nawet przez uczniów. Nie przez Rzymian. To nie Rzymianie atakowali Go.

Mamy więc doświadczenie, że kiedy jesteśmy między wierzącymi ludźmi, musimy być bardziej  ostrożni, niż między światem, bo ci wierzący znają Biblię, są bardzo chytrzy, bardzo przebiegli. Umieją tak operować Słowem, żeby zasłonić siebie, a wykazać kogoś innego, różne rzeczy potrafią robić. Łatwo można zabrnąć w ich krętą ścieżynkę i zgubić wzrok patrzący na Chrystusa. Wciągają w te swoje różne zawirowania, próbując namówić cię do tego w czym siedzą. Dlatego musisz być ostrożny, ostrożna. Te dziesięć dni będziesz musiał, musiała być najbardziej ostrożna. Będzie bardzo ciężko, bardzo ciężko. W rozmowach, w modlitwach będziesz słyszeć jedne modlitwy, a będziesz widzieć inne życie i będzie ci bardzo ciężko. I wydarzy się wiele trudnych rzeczy w ciągu tych dziesięciu dni, ale ze wszystkich wyrwie nas Pan. Jeżeli w Nim będziemy pokładali nadzieję, wtedy poradzimy sobie, wygramy i będziemy mocniejsi i silniejsi, wiedzący co bardziej jest cenne, czy trwać w Panu, czy ulec złemu.

2Potra 1,17.18: „Wziął On bowiem od Boga Ojca cześć i chwałę, gdy taki go doszedł głos od Majestatu chwały: Ten jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem. A my, będąc z nim na świętej górze, usłyszeliśmy ten głos, który pochodził z nieba.” Świadkowie mówią wyraźnie o tym, że to słyszeli i taka też jest prawda.

Ewangelia Mateusza 11, 25.26: ”W tym czasie odezwał się Jezus i rzekł: Wysławiam cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Zaprawdę, Ojcze, bo tak się tobie upodobało”. On nie tyle wybrał, co mądre, co chytre, co przebiegłe, co sprytne, ale często to, co niezbyt potrafi sobie poradzić, co głupie według oczu tego świata, prostaczków, prostych ludzi. A jednakże o tyle mądrzejszych, że uwierzyli w Jezusa, nie odrzucili Go. Jeżeli więc chcesz mówić mądrze o Panu Jezusie, to jesteś głupcem, bo prostaczkowie mówią prostym językiem, mądrzy mówią mądrym językiem. Jezus mówił prostym językiem i można Go rozumieć do dzisiejszego dnia, to co mówi, co On chce. Tak czy nie? Można Go rozumieć do dzisiejszego dnia. Możemy Go rozumieć. Mówił dwa tysiące lat temu, a można Go zrozumieć. Nasze codzienne życie całkowicie pasuje do tego, co mówił. Proste nauki, a jakże cenne i ważne. I o nich będziemy próbowali mówić w czasie tego obozu. Cenne i ważne, żeby według nich żyć. To jest Nauczyciel, to jest Rabbuni, Jeden Nauczyciel. I według Jego nauki my wszyscy mamy żyć jako Jego uczniowie. To jest najważniejsza sprawa. Kochać Nauczyciela, cenić Go sobie i pozwolić Mu, żeby cię uczył. Nie będzie ci łatwo.

Pamiętam, pierwszy raz, kiedy pewna osoba, młoda wierząca, oskarżyła mnie o coś, co sama zrobiła. Przez tą osobę ewidentnie było uczynione zło, a Duch Święty powiedział mi: Przeproś ją. Myślę sobie: Ale to przecież ta osoba zrobiła to, a nie ja. Przeproś ją, żeby jej ułatwić poznawanie Mnie. Przeprosiłem tą osobę i tą ja uratowało, bo ona była ambitna, obraziłaby się, uraziłaby się. Są ludzie, których nie możesz napomnieć, bo się obrażą i odejdą. Pan wiedział, że ona jest taką osobą, żeby więc dać jej szansę, powiedział: Przeproś ją, to ci nie zaszkodzi, a jej pomoże. Pan uczy więc w jaki sposób masz zrobić. Wydawałoby się, że sprawiedliwość jest po mojej stronie. Nie, sprawiedliwość jest po Pana stronie. On przyszedł umrzeć za grzeszników. Nieraz człowiekowi ciężko jest przeprosić za własne winy, a przeprosić za czyjeś winy? Jezus wstawia się za nami. Mógłbym powiedzieć, że przeprasza Ojca za mnie i za ciebie dzisiaj w tej chwili. A przecież On nie popełnił tego zła. Chciejmy, żeby coraz mniej tych rzeczy było, żeby coraz więcej Pan mógł mówić: Dobrze sługo wierny, dobrze służebnico wierna. Bogu upodobało się, żebyśmy byli prostymi ludźmi. Prosty człowiek ma proste zwyczaje. Nie zna krętych dróg, nie zna cwaniactwa, nie umie oszukiwać. Prosta prawda. Pamiętajmy, nasz Nauczyciel mówi w prosty sposób. Nie musimy być po nie wiem jakich szkołach, żeby zrozumieć, co mówi Jezus.

Ewangelia Łukasza 12,15-21: „Powiedział też do nich: Baczcie, a wystrzegajcie się wszelkiej chciwości, dlatego że nie od obfitości dóbr zależy czyjeś życie.” Gdyby czyjeś życie zależało od obfitości dóbr, to chciwy byłby najbardziej mądrym człowiekiem na tej ziemi, bo zbierając jak najwięcej, osiągnąłby właśnie ten cel. Ale Jezus mówi odwrotnie, że nie od obfitości dóbr zależy czyjeś życie, ale od Niego, od Jezusa. „I powiedział im podobieństwo: Pewnemu bogaczowi pole obfity plon przyniosło. I rozważał w sobie: Co mam uczynić, skoro nie mam już gdzie gromadzić plonów moich? I rzekł: Uczynię tak: Zburzę moje stodoły, a większe zbuduję i zgromadzę tam wszystko zboże swoje i dobra swoje. I powiem do duszy swojej: Duszo, masz wiele dóbr złożonych na wiele lat; odpocznij, jedz, pij, wesel się. Ale rzekł mu Bóg: Głupcze, tej nocy zażądają duszy twojej; a to, co przygotowałeś, czyje będzie? Tak będzie z każdym, który skarby gromadzi dla siebie, a nie jest w Bogu bogaty.”

Co to znaczy w Bogu bogaty? Jezus jest w Bogu bogaty, jest pełen boskości, a ta pełnia boskości ma mieszkać w tobie i we mnie, abyśmy i my byli bogaci w Bogu. W co? W miłość, w łagodność, w cierpliwość, w wytrwałość, wstrzemięźliwość, uczciwość, prawość, w uniżenie, służenie sobie nawzajem, wyprzedzanie się nawzajem w okazywaniu sobie szacunku. Bogaci. Wiecie, to jest niesamowite, jak Ten Wszechmogący Bóg podchodzi do nas ludzi? Jak jest niesamowicie delikatny. Przecież gdyby podniósł głos, to by nas stąd zmiotło. Mówi: „W ciszy i zaufaniu będzie wasza moc”. On nie musi krzyczeć do nas, żebyśmy zrozumieli, że gdy mówi, to mamy się Go słuchać.

Pan Jezus mówi: Nie martw się, szukaj Królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości, a wszystko będzie ci przydane, co jest ci potrzebne. Z reguły ludzie wtedy mówią: Co, ja mam w ogóle nie pracować? Nie. Będziesz pracować może jeszcze wydajniej, żeby z tego, co zapracujesz służyło to innym, nie tylko tobie, ale jeszcze innym. Ale będziesz czynić to dla Pana, będziesz zbierać sobie skarby w niebie. A gdzie skarb twój, tam i serce twoje, mówi Pan. Zobaczmy więc, że nauka Jezusa jest bardzo prosta. Nie ma tam jakiegoś skomplikowanego słownictwa, które miałoby nie wiadomo co pokazać. Wiemy, że Bóg wyrwał nas z tego świata ciemności i gdzie przeniósł? Do Swego Królestwa. A co w tym Królestwie jest? Sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym, miłość, łagodność. Czy chcemy być w tym Królestwie przez te dziesięć dni? Ja bym chciał, żebyśmy te dziesięć dni przeżyli tu jako obywatele Królestwa Jezusa Chrystusa. A potem, żebyśmy nigdy nie przestali już być obywatelami Królestwa Jezusa Chrystusa. Abyśmy szanowali się nawzajem, umieli ze sobą szczerze, prawdziwie rozmawiać jak z Chrystusem, nieśli sobie nawzajem pomoc, wspierali się uczciwie. Piękne rzeczy możemy tutaj doznać, jeżeli Pan będzie tu z nami, jeżeli On znajdzie upodobanie tutaj w nas. Możemy przygotować tu nie wiem jakie miejsce, wykuć złotem, diamentami i On wcale nie przyjdzie, bo On nie ma w tym upodobania. Ma upodobanie w człowieku, który jest uniżonego ducha, tak pisze Dawid. Prawda, to jest prawda. Ale uniżyć nas to nie jest łatwe, ale jest możliwe, dzięki Bogu jest możliwe.

Psalm 123: „Pieśń pielgrzymek. Oczy moje wznoszę ku tobie, Który mieszkasz w niebie. Oto jak oczy sług na rękę swych panów, Jak oczy służebnicy na rękę swej pani, Tak oczy nasze patrzą na Pana, Boga naszego, Aż się zmiłuje nad nami. Zmiłuj się nad nami, Panie, Zmiłuj się nad nami, Bośmy bardzo nasyceni wzgardą! Dusza nasza nasycona jest bardzo Pośmiewiskiem zadufanych w sobie, Wzgardą pyszałków.”

Zmiłuj się, byśmy nie odpowiedzieli im tym samym. Zmiłuj się nad nami, zachowaj nas od własnego wymierzania sprawiedliwości, Boże. Zmiłuj się nad nami, zachowaj nas od naszych impulsywnych charakterów. Zmiłuj się nad nami i pomóż nam nie szukać po ludzku sprawiedliwości. Zmiłuj się, Boże, nad nami. Tak patrzymy na Boga: Boże, uratuj nas, na ziemi jest tyle zagrożeń.

W ciągu tych dziesięciu dni będzie przynajmniej ileś wydarzeń, które będą kryzysowe, trudne. Ale jeżeli Bóg zmiłuje się nad nami, to wygramy, bo diabeł bardzo lubi być między wierzącymi ludźmi. Dlaczego on był w świątyni, w synagodze? On bardzo lubi być między wierzącymi ludźmi. Po co? Żeby z nimi robić coś dobrego? Nie. Żeby przeszkadzać, żeby rzucać kłody pod nogi, żeby powodować niezgody, zawiści. A kiedy ucieknie od nas? Kiedy wszyscy jednomyślnie ugniemy swoje karki przed Bogiem i przyjdziemy z płaczem: Zmiłuj się nad nami, Panie, i nie daj naszym ciałom rządzić, kiedy Ty jesteś Bogiem naszym. I wtedy diabeł ucieknie, bo przeciwstawimy mu się mocni w Panu. Wtedy nie my będziemy szukać własnej chwały, ale Bóg będzie mógł zobaczyć nas, że szukamy Jego chwały w tym miejscu. A Jego Imię jest nam droższe od naszego. To jest zwycięstwo. Zmiłuj się nad nami, Panie. Póki jeszcze tu żyjemy na ziemi, tak bardzo potrzebujemy tego zmiłowania. Oczy nasze patrzą na Pana.

Pamiętacie jak Mojżesz, który widział to, co niewidzialne, gotów był wyjść na pohańbienie Chrystusowe, uznając je za większy skarb niż wszystkie skarby Egiptu. Jeżeli my będziemy umieli zmiłować się nad sobą, jeżeli będziemy umieli pomóc sobie tutaj, jeżeli będziemy umieli podzielić się budującym Słowem, wesprzeć się w modlitwie, jeżeli będziemy umieli pozwolić usuwać z nas to, co jest złe, to będzie patrzenie na Pana, to będzie niesamowite zwycięstwo. Przez to uznamy, że skarby Jezusa są nam cenniejsze, niż skarby cielesności. Nie będzie łatwo. Może dzieci będą w nocy płakać, może nie wyśpisz się, rano trzeba będzie wstać, 7.30 śpiew i modlitwa i może będzie ci ciężko, ale wtedy podziękuj Panu, że przecież Jemu też nie było łatwo. Chciał się położyć, chciał się wyspać, ludzie przyszli i nie dali Mu odpocząć. Był już wymęczony naprawdę krańcowo w łodzi, śpi, sztorm, uczniowie nie dają Mu się wyspać. Wszyscy czegoś od Niego chcą cały czas. Gdy więc coś takiego będzie się działo, pomyśl sobie: Panie, czegoś mogę nauczyć się, że przecież ja też kiedyś byłem dzieckiem, też płakałem, też ktoś musiał słuchać tego nocnego krzyczenia. Cóż, kiedy poznam trochę, co trzeba zrobić, jak postąpić, to jest niesamowita Boża łaska.

I chcę wam powiedzieć jeszcze jedną bardzo ważną rzecz, bo często zapomina się o tym w namiotach, że kiedy mówisz w jednym namiocie, to słyszą wszystkie namioty. Tak to jest, wszystkie namioty słyszą o czym mówisz. Także możesz coś cicho mówić do swojej żony na tamtego brata, czy siostrę i wszystko słychać. Wiele rzeczy słychać, naprawdę, też dobrych, ale i złych. Bo człowiek nie kontroluje, myśląc, że jest w domu, że są ściany, nic nie słychać, a tu po prostu niesie się. W jednym mówią, a wszystkie namioty słyszą. Cicho, spokojnie. Jeszcze jak dobre rzeczy mówią; kiedyś było tak, że jedna osoba opowiadała długie świadectwo, ale wszyscy słuchali. Było w sumie ciekawe, co prawda było już późno w nocy, ale było ciekawie. Różne rzeczy zdarzały się w tych namiotowych rzeczach, ale że w namiotach tak jest, to chcę wam powiedzieć, naprawdę Bóg słyszy tak czy inaczej, czy w namiotach, czy nie w namiotach. On słyszy wszystko, co mówimy, nawet więcej, o czym myślimy, co zamierzamy już wie, nim to zaczniemy.

Miejmy więc świadomość, że jest to czas, w którym będziemy razem. Mogą wydarzać się różne rzeczy i dobrze, żeby patrzeć na Pana. Panie, Ty o wiele bardziej okazałeś mi miłosierdzie niż ja będę w stanie okazać komukolwiek. Nie będę przeciągał. Myślę, że świadomość gdzieś została założona, że będzie to piękny czas, ale kiedy my będziemy myśleć o Bogu, a nie o sobie. Myślcie o tym, co w górze, co dobre, miłe, pożyteczne. Nie szukaj tu własnego zadowolenia, szukaj zadowolenia Pana Jezusa Chrystusa, o Nim myśl. Wtedy On da ci siłę i mądrość, co zrobić, jak postąpić. Masz najlepszą szansę, bo jesteśmy wszyscy razem. Nie musisz pokonywać wielkiej odległości, żeby jechać gdzieś do brata, czy siostry, żeby zrobić im coś dobrego. Jesteśmy teraz razem. Parę kroków, może nawet krok i już możesz robić dobro. Nie zmarnujmy tej szansy, wykorzystajmy ją.

1Piotra 3, 8-12: „A w końcu: Bądźcie wszyscy jednomyślni, współczujący, braterscy, miłosierni, pokorni; nie oddawajcie złem za zło ani obelgą za obelgę, lecz przeciwnie, dobro życzcie, gdyż na to powołani zostaliście, abyście odziedziczyli dobro. Bo kto chce być zadowolony z życia i oglądać dni dobre, ten niech powstrzyma język swój od złego, a wargi swoje od mowy zdradliwej. Niech się odwróci od złego, a czyni dobre, niech szuka pokoju i dąży do niego. Albowiem oczy Pana zwrócone są na sprawiedliwych,” One patrzą na to miejsce. „a uszy jego ku prośbie ich, lecz oblicze Pańskie przeciwko tym, którzy czynią zło.” To jest chyba najgorsze, co mogłoby spotkać człowieka, jeżeli Boże Oblicze byłoby przeciwko człowiekowi. Zatroszczmy się więc o to wszyscy razem, modląc się do Pana i poddając się Jemu, żeby gdy On będzie patrzył na to miejsce,  mógł słuchać nas śpiewających, modlących się, by znalazł upodobanie, bo Syn Jego będzie mógł tutaj być wywyższony. Nie rób niczego bez Jezusa, nie mów niczego bez Jezusa, nie myśl o niczym bez Jezusa. To jest bardzo ważne.

Ewangelia Jana 13, 29-32: „A ponieważ Judasz był skarbnikiem, mniemali niektórzy, iż Jezus mu rzekł: Nakup, czego nam trzeba na święto, lub żeby coś dał ubogim. On więc, wziąwszy kawałek chleba, natychmiast wyszedł, a była noc. A gdy wyszedł, rzekł Jezus: Teraz został uwielbiony Syn Człowieczy i Bóg został uwielbiony w nim. Jeśli Bóg został uwielbiony w nim, to i Bóg uwielbi go w sobie i wnet go uwielbi.” Co to znaczyło: wnet Go uwielbi? To znaczyło, że Jezus przyjął Swoje ukrzyżowanie i to znaczyło przyjęcie na Siebie wszystkich grzechów całego świata, a poprzez te grzechy, oddzielenie od Ojca aż do zmartwychwstania. To było dla Jezusa najtrudniejsze. Ale ugiął się, uniżył się, powiedział: Ojcze, jeśli nie można inaczej, nich będzie wola Twoja. Co teraz ja i ty mamy z tego nauczyć się, aby Bóg był uwielbiony w nas? Znowuż 2Koryntian 5,14.15. Umrzeć, skończyć swoje życie w ukrzyżowanym Chrystusie, skończyć swoje psucie, skończyć swoje absorbowanie innych swoim cielesnym ja. Rozpocząć z innymi budowanie się na Boży dom. To może robić nowy człowiek. Ale jeśli człowiek nie umrze na krzyżu z Chrystusem, będzie stale absorbować swoim ja. Jak umrze, to skończy. Rozpocznie się budowanie, niesienie pomocy, wspieranie się, znoszenie różnych przeciwności, bo one zawsze będą, bo każda kolejna nawracająca się osoba przynosi z sobą bagaż tych różnych swoich wydarzeń i musi napotkać na ludzi, którzy wcześniej nawrócili się, którzy już rozprawili się i mogą pomóc tej osobie też z tym rozprawić się. I ci nawracający się będą widzieć, że w tamtych osobach już tego nie ma, że oni są wolni od tego zła. To jest bardzo ważne. Mówić, że coś jest napisane w Biblii i dalej żyć w złu, to straszne świadectwo. To tak jak ojciec mówi do syna: Nie pal synu, bo twój tata ile już czasu pali, zobacz jak wygląda, nie pal synu. A syn mógłby powiedzieć: Tata, przestań palić, to ja też przestanę. Po co więc mówić ludziom jakieś rzeczy, próbując pokazać się lepszym, czy lepszą, kiedy nie ma tego w życiu. Jezus mówi: Mów to, co jest prawdą. Jeżeli nie masz tego w życiu, nie oszukuj ludzi, że to masz. To robili faryzeusze i wystarczy. Mów prawdę. Jeżeli chcesz kogoś pouczać, to musisz znać zwycięstwo w tej sprawie. Bo jak będziesz pouczał? Z wyobraźni? Musisz znać zwycięstwo, żeby móc powiedzieć: Tak Pan rozprawia się z tą sprawą.

1Piotra 4, 11: „Jeśli kto mówi, niech mówi jak Słowo Boże. Jeśli kto usługuje, niech czyni to z mocą, której udziela Bóg, aby we wszystkim był uwielbiony Bóg przez Jezusa Chrystusa. Jego jest chwała i moc na wieki wieków. Amen.” Czyńmy więc to, co jest prawdą. Mówmy to. Jeżeli wiemy, że to nie jest prawdą w naszym życiu, prośmy, szukajmy pomocy, chciejmy to zmienić, aby było tak, jak chce Bóg. Możemy upierać się przy swoim, albo poddać się działaniu Ducha Chrystusowego. To jest dla mnie i dla ciebie bardzo, bardzo ważne, bo Jezus jest pierwszym Człowiekiem, z którego pochodzi nowe człowieczeństwo. On jest tym Nasieniem nowego człowieczeństwa.

Może tak tylko na zakończenie. To jest niesamowite. Ewangelia Marka 4 rozdział. Pan Jezus mówi tutaj podobieństwo o siewcy. Znamy to, cztery ziemie, ziarno wrzucone w jedną, drugą, trzecią - nie ma owocu. Dopiero czwarta przynosi owoc. Wydawałoby się, że siewca jest nierozważny. Po co siać na ziemię, która nie wyda owocu? Siać tylko na ziemię, która wyda owoc. Po co marnować trzy ziarna, skoro wiadomo, że się zmarnują? Każdy człowiek na ziemi ma szansę uratować się. Dla każdego zostało posłane Słowo Boże, do każdego człowieka zostało posłane Słowo Boże. Ale kiedy przeliczysz sobie czwartą ziemię, to jest niesamowite. „A inne padło na ziemię dobrą, wzeszło, wyrosło i wydało owoc trzydziestokrotny i sześćdziesięciokrotny, i stokrotny.” Mk.4,8. Teraz możemy pomyśleć sobie jak jedno ziarno mogło wydać plon trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stukrotny? Z jednego ziarna wychodzi jeden kłos, w którym jest ileś ziaren. I tak sobie w różny sposób do tego podchodziłem; w porządku, jedno ziarno – trzydziestu. Apostołów też niewielu tam było. Powiedzmy trzydziestu z jednego ziarna. Ale potem tych trzydziestu niosąc w sobie to samo ziarno, Boże Słowo, rozsiewa je dalej i pojawia się plon sześćdziesięciokrotny. A potem ci, a jest ich już tysiąc osiemset, niosą w sobie to samo ziarno, rozsiewając je i robi się plon stukrotny. Z jednego ziarna więc, poprzez działanie w ludziach, wyszło mi sto osiemdziesiąt jeden tysięcy osiemset, coś takiego. Takiego plonu nikt nie ma. Na żadnym polu tyle nie wyrosło z jednego ziarna. Ale to stało się dzięki Chrystusowi. Z jednego Chrystusa potężny plon. Ale ten Chrystus jest przenoszony w tobie i we mnie. Czy weźmiesz udział w tej Bożej pracy, aby ten plon rósł? Chwała Bogu! Rósł, rósł dla chwały Jezusa, dla tego pierwszego, wspaniałego Ziarna, który rozpoczął to w nas ludziach, że zaczęliśmy budzić się z tego uśpienia śmiertelnego i zaczęliśmy rozpoznawać prawdziwe życie.

To ma cenę. Trzeba wpaść w ziemię, trzeba obumrzeć, trzeba oddać swoje życie, aby następni mogli zacząć żyć, aby oddać swoje życie, aby następni mogli zacząć żyć. Zawsze więc jest to oddaniem życia. Dlatego Jezus mówi: Jeśli nie oddasz Mi swego życia, pozostaniesz pojedynczym. Ale jeśli oddasz Mi, przyniesiesz plon. Niesamowita łaska. Można to w różny sposób przeliczać, ale zawsze jest to więcej. Nawet gdybyś podzielił to, co ta czwarta gleba zdobywa, to ona wypełnia to, co te trzy wcześniejsze straciły. I gdybyś policzył to na cztery nawet, wtedy i tak to przerasta. Jest więc owoc, jest plon. Także Pan niczego nie marnuje.

Czasami jest tak, że padnie ziarno na trudną glebę i jeszcze nic się tam nie stanie. Ale później znowuż ktoś kolejny trafi na tego człowieka ze Słowem Bożym i raptem obudzi się to w człowieku. Pamiętam, jak byliśmy na pewnym obozie i pewien człowiek miał Słowo od Pana, które zatrzymał w sobie i nie umiał tego Słowa powiedzieć, przez ileś lat nie umiał tego powiedzieć. Wiemy o kim mówię, o Danielu, jak byliśmy w Miętkich. Nie pamiętacie Daniela, syna pastora? I kiedy on przyszedł na ten obóz, odżyło to w nim i poczuł znowuż wielkie pragnienie, żeby powiedzieć to, co Pan w nim zasiał, i w końcu mógł to wypowiedzieć. Minął jakiś czas, trafił na ludzi, którzy nieśli ziarno siewne, i on doznał, że on ma ziarno w sobie. Trzymał je tyle lat i nie wydał owocu. I w tym momencie z wielką radością i wdzięcznością mógł wypowiedzieć to, co tak długo w sobie trzymał. Niesamowity Chrystus, niesamowita łaska, niesamowite zbawienie, niesamowita dobroć okazana tobie i mnie, że nie musimy marnować, możemy zachować i przypomnieć tym, którzy zamknęli to ziarno w sobie, że to jest życie. W tym ziarnie jest ich prawdziwe życie. I gdy tylko wypuszczą, pozwolą temu ziarnu w sobie zrobić to, z czym zostało do nich posłane, stanie się w nich coś odnowionego, stanie się coś niesamowitego. Oni wstaną, ożyją! Bo to życie tam jest w tym ziarnie siewnym i rozpoczną wspaniałe życie, w którym zrozumieją, że ich najważniejszym zadaniem jest przyjąć śmierć w Chrystusie, aby On mógł żyć w nich. To jest niesamowite zwycięstwo. Niech to będzie bliskie tobie i mnie. Amen.