Jan 14:23

Słowo pisane

1. Pokora chwałą stworzenia

„Upada dwudziestu czterech starców przed tym, który siedzi na tronie, i oddaje pokłon temu, który żyje na wieki wieków i składa korony swoje przed tronem, mówiąc: Godzien jesteś, Panie i Boże nasz, przyjąć chwałę i cześć, i moc, ponieważ Ty stworzyłeś wszystko; i z woli twojej zostało stworzone, i zaistniało.”

(Obj 4,10-11)

 

 

Kiedy Bóg stworzył wszechświat, stworzenie miało uczestniczyć w jego doskonałości i świętości, i przez to odzwierciedlać wspaniałość Jego miłości, mądrości i mocy. Bóg chciał objawić się w swoich stworzeniach i przez nie, udzielając im tyle własnej chwały i dobroci, ile tylko były w stanie przyjąć. Lecz ten udział nie polegał na tym, by dać stworzeniu coś, co mogło ono posiadać samo w sobie, to znaczy pewną miarę życia i siły do dowolnego dysponowania. Nie, w żadnym wypadku! Bóg jest Tym, który, wiecznie żywy, wiecznie obecny, wiecznie czynny, podtrzymuje istnienie wszelkiej rzeczy wszechmocą swojego słowa i przez którego wszystkie rzeczy istnieją. Dlatego stosunek stworzonych do Boga mógł polegać tylko na stałej, nieograniczonej i wszechogarniającej zależności.

Tak jak Bóg stworzył kiedyś wszystko swoją mocą, tak samo mocą swoją musi wszystko podtrzymywać – w każdej chwili. Wystarczy, że stworzenie pomyśli o swoim pochodzeniu i początkach, aby poznało, że wszystko zawdzięcza Bogu. Główna troska stworzenia, jego największa cnota, jego jedyne szczęście teraz i na wieczność, polega na przedstawieniu siebie jako pustego naczynia, w którym Bóg może pozwolić mieszkać i działać swojej mocy i dobroci. Życia, którego udziela Bóg, nie udziela On raz na zawsze, lecz każdej chwili na nowo przez nieustające działanie swojej wszechmocy. Pokora, jako postawa całkowitej zależności od Boga, jest pierwszym obowiązkiem, największą cnotą stworzenia, wręcz źródłem wszelkiej cnoty.

Przeciwnie – pycha, będąca utratą pokory, to korzeń wszelkiego zła i każdego grzechu. Unosząc się nią, aniołowie z zarozumiałością spojrzeli na swój własny wizerunek i nie chcieli dłużej być podporządkowani Bogu. Zbuntowali się przeciwko Niemu i w ten sposób stracili swoje wyjątkowe miejsce przed obliczem Boga. Z Jego obecności i z niebiańskiego światła zostali strąceni w najgłębszą ciemność. Ale nie dosyć na tym: truciznę pychy – życzenie, aby być takim, jak Bóg – szatan, stary wąż, wsączył także w serca naszych pierwszych rodziców, którzy na skutek tego, utraciwszy swoje wysokie miejsce w raju, popadli w nędzę, w której człowiek znajduje się do dzisiaj. Czyż nie jest to wyraźna wskazówka, że pycha, samo wywyższenie, zarówno w niebie jak i na ziemi jest początkiem, drogą i bramą do piekła?

Stąd wynika jednak, że nasze zbawienie może polegać tylko na odnowieniu utraconej pokory jako pierwotnego i prawidłowego ustosunkowania się do Boga. Jezus przyszedł, by przywrócić na ziemi pokorę, wszczepić ją nam na nowo i w ten sposób uratować nas. Wyrzekł się sam siebie, opuścił boską chwałę i stał się człowiekiem. Pokora, którą w nim dostrzegamy, wypełnia Go nie tylko w niebie – ona sprowadziła Go również do nas, na ziemię. Tu „uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci” (Flp 2,7). Jego pokora nadaje Jego śmierci nieskończoną wartość – przez nią stała się naszym zbawieniem. Zbawienie, którego nam teraz użycza, jest niczym innym jak udzieleniem Jego własnego życia, Jego śmierci, Jego sposobu myślenia, Jego ducha i Jego własnej pokory jako podstawy dzieła zbawienia i Jego stosunku do Boga. Jezus wszedł na miejsce upadłego człowieka i swoim życiem wypełnił w doskonałej pokorze to przeznaczenie, które Bóg przypisał człowiekowi jako swojemu stworzeniu. Jego pokora jest naszym zbawieniem. Jego zbawienie to nasza pokora.

Dlatego życie wszystkich zbawionych musi z konieczności nosić cechy uwolnienia od grzechu i całkowitego przywrócenia pierwotnego stanu: wszystkie ich powiązania z Bogiem i ludźmi powinny się odznaczać przenikającą wszystko pokorą. Bez pokory nie ma prawdziwego pozostawania w obecności Boga, nie ma doświadczenia Jego dobroci i mocy Jego Ducha, nie ma wytrwałej wiary, prawdziwej miłości, radości i siły! Jedynie pokora jest glebą żywiącą wszelkie łaski. Brak pokory jest wystarczającym wyjaśnieniem każdej słabości i każdego błędnego kroku. Pokora bowiem nie jest po prostu jedną pośród innych łask czy cnót, lecz raczej źródłem wszystkich łask i cnót, gdyż ona jedna przyjmuje właściwą postawę wobec Boga i pozwala Mu czynić wszystko.

Bóg stworzył nas – jako istoty obdarzone rozumem – takimi, że właściwe zrozumienie prawdziwej istoty albo bezwarunkowej konieczności jakiegoś przykazania pociąga za sobą gotowość do posłuszeństwa. Nawoływaniu do pokory poświęcano w kościele zbyt mało uwagi, zbyt mało została rozpoznana prawdziwa istota i znaczenie pokory. Pokora nie jest czymś, co byśmy przynosili Bogu w darze; ona jest jedynie odczuciem naszej całkowitej nicości. Powstaje ona wtedy, gdy przyznajemy, że Bóg prawdziwie jest wszystkim, i w ten sposób otwiera Mu drogę, na której może On stać się wszystkim w nas. Kiedy stworzenie uzyska owo prawdziwe szlachectwo i przystaje na to swoją wolą, swoimi przekonaniami, staje się jakby naczyniem, w którym działa i objawia się życie Boga i Jego chwała. Przekonujemy się, że pokora polega po prostu na uznaniu przysługującej nam – jako istotom stworzonym – pozycji i przyznaniu Bogu należnego Mu miejsca.

W życiu wszystkich tych chrześcijan, którzy poważnie starają się o uświęcenie, pokora winna być najbardziej wybijającym się znakiem ich szczęścia. A fakt, że często tak właśnie nie jest, na ogół jest zauważany i krytykowany akurat przez stojących na zewnątrz kościoła. Ale czy nie bierze się to stąd, że pokora nigdy nie zajmowała w życiu i nauce kościoła owej wysokiej pozycji, jaka jej przysługuje? I czy to z kolei nie wynika z zaniedbania owej prawdy, że oprócz grzechu istnieje jeszcze inny, o wiele ważniejszy motyw pokory? Akurat największych świętych i dobrych aniołów przenika najgłębsza pokora. W nich staje się widoczne, że najpiękniejszy i najwyższy kształt pokory polega na radosnym poddaniu się zależności stworzenia od swego Boga. Ufać Bogu bez zastrzeżeń i dawać Mu wolną rękę we wszystkich dziedzinach życia – oto tajemnica doskonałego pokoju i wszelkiej szczęśliwości.

Jestem pewien, że wielu chrześcijan podziela moje doświadczenie: możemy długo znać Pana, i nie wyrobić w sercu owej łagodności i pokory, która w sposób tak nieskończony określa charakter Jezusa. Pokora nie jest czymś, co przychodzi samo; trzeba ją raczej uczynić przedmiotem naszego szczególnego pragnienia, modlitwy, wiary i praktycznego ćwiczenia. W ewangelicznych relacjach widzimy, jak często i wnikliwie Jezus usiłował wyjaśnić swoim uczniom wagę pokory. Lecz jakże ciężko i opornie przychodziło im to zrozumieć!

I dlatego musimy zaraz na początku naszych rozważań przyznać, że nie ma nic, co byłoby dla człowieka rzeczą bardziej naturalną, a jednak tak dobrze ukrytą przed jego wzrokiem, tak podstępną; uciążliwą i niebezpieczną jak pycha! Musimy sobie jasno uświadomić, że tylko bardzo zdecydowane i uparte śledzenie woli Bożej może nam ujawnić, jak bardzo brakuje nam łaski pokory! Dlatego wciąż na nowo uważnie spoglądajmy na usposobienie naszego Pana, tak by nasze serca napełniły się podziwem dla Jego uniżenia i umiłowaniem Jego pokory. Uwierzmy, że

Jezus Chrystus sam objawi nam swoją łaskę i obdaruje nas swoim cudownym życiem, jeśli pokornym sercem poznamy naszą pychę i naszą niemożność przepędzenia jej.