Jan 14:23

Słowo pisane

Tu na ziemi jeszcze razem 21.01.2023r. – wieczorne Marian

Tu na ziemi jeszcze razem

21.01.2023r. – wieczorne Marian

 

Z pomocą Pana naszego Jezusa Chrystusa może coś porozmawiamy na temat bardzo ważny. Gdyby chodziło tylko o to, że jak się człowiek nawróci, uwierzy
i stanie się wierzącym, już ma zapewnione niebo, to byśmy w ogóle nie rozmawiali
o tym dzisiaj. Jest inaczej, że człowiek może się nawrócić, może się ochrzcić i może do nieba nie trafić. Tu jest to całe doświadczenie, w którym jesteśmy w obecnym czasie, że musimy rozsądzać i badać, czy my idziemy w dobrym kierunku.
A nieustannie określamy, że dobry kierunek to jest to, kiedy my coraz bardziej stajemy się podobni do Jezusa Chrystusa – to jest dobry kierunek. Zły kierunek to jest ten, kiedy nabieramy mądrości, ale nie widać w nas więcej Jezusa. Poznanie nadyma, miłość buduje – mówi Słowo Boże.

Musimy zdawać sobie sprawę, że to jest ważne dla mnie i dla ciebie, żeby uczyć sie w czasie tego naszego doświadczenia w chrześcijaństwie, żeby nie chybić celu, żeby dotrzeć prawidłowo do celu – to powinno nas najbardziej teraz interesować. Często ludzie nawracają się i tak naprawdę nie wiedzą, co ich ma interesować, bo i to by ich interesowało i tamto interesowało... Jedni rzucają się
w książki, drudzy w filmy, bo to ich bardziej interesuje, kolejni w jakieś tam „podróże youtubowe”, nie zdając sobie sprawy, że tak łatwo jest pobłądzić. Mało czasu mają na to, by patrzeć, co Słowo Boże mówi na temat życia. Ktoś zasiał, ktoś podlał, ale wzrost daje Bóg. A więc Ten Bóg musi brać udział w życiu człowieka, jeżeli ten człowiek ma trafić do wieczności z Bogiem. Nie może być, że człowiek robi sobie, co uważa i co mu się wydaje, i myśli sobie, że można tak w chrześcijaństwie: mogę rzucić się tu, albo tam... Okazuje się, że nie można. Człowiek ma teraz uczyć się posłuszeństwa, wierności, uczyć się Prawdy. Jezus powiedział: poznacie Prawdę,
a Prawda was wyswobodzi. Oni nie wierzyli, a jednakże sprzeczali się z Jezusem
i odrzucili to, co On powiedział, i potem występowali przeciwko Niemu. Widzimy, że to nie jest tak, że się nawracam i mam zaklepane niebo, i mogę teraz jechać jakimś tam swoim wehikułem swoich pomysłów w kierunku wieczności, i kiedy ostatnie tchnienie wydam, to będę biegł do Pana z otwartymi ramionami. Oby tak było, bo po to się nawróciliśmy, ale żeby to osiągnąć, musi wiele rzeczy w nas się zmienić, bardzo dużo musi się zmienić. To jest ciągłe porzucanie tego, co nie pasuje do Chrystusa, tego się uczymy. To nie pasuje do Chrystusa – trzeba z tym skończyć. To jest Chrystus – i trzeba się tego trzymać, i choćby nie wiadomo kto atakował, trzeba wytrwać w tym – to jest Chrystus i muszę w trym wytrwać. Wróg będzie atakował to, a ja muszę wytrwać, bo chcę dotrzeć do wieczności – to musi być cel. Biegacz, który startuje, ma za cel dobiec do mety, a nie tylko kawałek przebiec. Wielu wierzących nie myśli wcale o mecie, nie myśli o spotkaniu z Jezusem, myśli, że to jest taka zabawa, jakby się nie pobawili, będzie dobrze.

Chodzi o to, żeby spoważnieć, naprawdę zdawać sobie sprawę, że mnóstwo ludzi, którzy się ochrzciło, skończy w gehennie, nie trafi do domu Ojca. Mnóstwo ludzi, którzy się ochrzcili, skończy w gehennie. Pamiętacie, co Jezus powiedział do tych ludzi, którzy mówili: w Imieniu Twoim robiliśmy to i to... Jezus mówi: nigdy was nie znałem, idźcie precz ode Mnie wy, nie dlatego, że nie lubię was, dlatego, że czyniliście bezprawie dalej. Nie daliście się uwolnić z czynienia bezprawia. A więc bezprawie jest czymś, co zaprowadziło Jezusa na krzyż i On przyszedł po to, żeby nas uwolnić z bezprawia, a oni nie dali się uwolnić. Jezus mówi: Ja was nie znam, bo wy nie chcieliście się dać oczyścić, nie chcieliście trafić do domu Ojca. Mówił Jezus, że tam trafia się tylko przez Niego, a przecież w Nim nie ma nieposłuszeństwa, nie ma szukania swego. Jezus mówi: jak wy chcieliście trafić tam, skoro przeze Mnie,
a we Mnie wiecie, że  tego nie ma? Jak wy chcieliście trafić tam, robiąc zupełnie co innego niż Ja robiłem? Jezus mówi do ludzi, mówi im prawdę w oczy, żeby oni się ratowali. A oni sobie myślą: to nie ma znaczenia, jak ja dzisiaj żyję, ważne, że czytam Biblię, modlę się itd. To robili faryzeusze i to pewnie dużo więcej, a Jezus mówi, że waszym ojcem jest diabeł, a nie Bóg w niebie. Nie wystarczy czytać, nie przyjmując tego, co Słowo Boże mówi, a to jest wielka cena.

Wiecie, że żyć Słowem Bożym, które zapisane jest w Biblii, to jest naprawdę wyczyn. To jest wyczyn dla tych, którzy chcą naprawdę trafić do wieczności, to już jest wyczyn: skoro sprawiedliwy z trudnością, to gdzie bezbożny? Wyczyn czytać Biblię i dać się ogołacać z mojego widzimisię, z mojego pomysłu na życie, dać, żeby po prostu odcinać przez Słowo Boże, żeby to ginęło i zostać. Człowiek ucieka od ognia, a my mamy iść z ogniem, żeby nas przetopił, żeby nas oczyścił. Z ogniem przychodzą cierpienia. Kto się nie cofnie przed tym? Tylko ten, który naprawdę chce dotrzeć do domu Ojca. To musi być w nas jako rzecz oczywista. Skoro Pan Jezus poszedł tam i powiedział, że idzie przygotować tobie i mnie miejsce, i wróci po nas, abyśmy mogli być tam, gdzie On jest, to znaczy, że my rozumiemy, że to jest coś, co musi nas kosztować. To nie jest tak sobie, że nie będzie nas kosztować, będzie kosztować wszystko, w sumie wszystko. Ani nie będziesz mógł decydować o tym, co chcesz robić, ani decydować, co z tym, co masz robić, bo za wszystko odpowiadasz przed Panem – za słowa, czyny, decyzje – za wszystko odpowiadasz przed Panem. Jest możliwość oczyszczenia się, gdy została podjęta zła decyzja, złe słowo zostało wypowiedziane, zły czyn został wykonany, jest możliwość się oczyścić, ale bez oczyszczenia człowiek z tym zostanie. Wielu się nie oczyszcza, bo uważa, że czas oczyszcza, a czas nie oczyszcza człowieka, czas może zasłonić człowiekowi. Jak sobie przypominam, to pamiętam, jak miałem pięć lat, i pamiętam, jak jednego chłopaka wepchnąłem do rowu, i gdybym teraz miał stanąć przed sądem i Bóg otworzyłby księgę mojego życia, tam by było zapisane: miałeś pięć lat i zachowałeś się bardzo źle wobec swojego kolegi. Sam zresztą też wpadłem, ale zrobiłem coś, czego nie powinienem zrobić, rozumiecie? To było ponad sześćdziesiąt lat temu i ja to pamiętam, czas w ogóle tego nie zasypał. To tym bardziej, kiedy my coś robimy, to nie jest, że czas zasypie, oddzieli – nie. Róbmy porządek, póki możemy tu na ziemi.

Chciałbym, żebyśmy wszyscy mieli bojaźń Bożą, szacunek dla Boga i chcieli się uratować, bo jeżeli człowiek nie będzie chciał się uratować, tak jak mówi Jezus, to człowiek będzie sobie myślał: ja mam prawo do swoich emocji, ja mam prawo do swoich słów, ja mam prawo do swoich decyzji... Możesz korzystać z tego prawa, ale to jest bezprawie. Jezus mówił: Ojcze, nie Moja wola, lecz Twoja niech się dzieje,
i: kto pełni wolę Ojca, ten jest bratem, siostrą, matką – rodziną dla Pana Jezusa. Jezus nie mówi: kto chce, niech robi co chce, aby wierzył. Jezus mówi: jeżeli wierzysz, to rób to, co Ja mówię do ciebie, bo sprawiedliwy z wiary żyć będzie.
A żeby żyć z wiary, to ja potrzebuję tego, co mówi Jezus, i wierzyć, że tak koniecznie ma być. Jeżeli On mówi: zrób to – to zrób to. Widzicie, jak wielu wierzących ludzi nie robi tego, co czytają w Biblii. Uważają, że to jest napisane w Biblii, a życie to życie. Biblia jest co innego i życie co innego. Stąd jest taki wielki galimatias między wierzącymi ludźmi, mnóstwo pomysłów, mnóstwo kombinacji jest. A my musimy zrozumieć, że to jest największa selekcja, jakakolwiek zaistniała na tej ziemi, to jest selekcja ludzi, którzy zostali wezwani do wieczności, a wielu z nich zostało nie wpuszczonych do niej, zamknięte drzwi, nie ma już wejścia.

Gdzie my chcemy być? Musimy naprawdę rozumieć to. To jest czas wielkiego oszołomienia. Wielu ludzi jest jak oszołomionych, nie wiedzą zupełnie, z kimś rozmawiasz i ten człowiek śmieje się, grzesząc, jakby nic nie było, a przecież jakby ten człowiek zginął, to idzie do gehenny. A ten człowiek się śmieje: gdzie, za takie coś do gehenny? A Słowo Boże mówi, że nic nieczystego nie wejdzie do wieczności. Czy ty to rozumiesz? Bo nieraz jest tak, że ludzie są ileś lat wierzącymi i nie rozumieją tego w ogóle, że oni przedostaną się jakoś do tej wieczności z Bogiem. Będzie jak w bajce: wszyscy na końcu trafili do nieba. To jest największa selekcja, jakakolwiek istniała w całym wszechświecie. Największa selekcja jest właśnie w tym odpadaniu tych, który nie nadają się, gdyż np. lekceważyli Boga, traktowali Go jak kumpla, myśleli, że wystarczy, że uwierzyli, a więc On już musi przyjąć, a więc różne pomysły mieli sobie. Boga nie zmienisz – Bóg jest Święty i święte jest miejsce Jego wieczności. Otacza Jego dom świętość po wsze czasy. Jeżeli chcemy wejść do Jego domu, tam świętość nie zmieni się, dlatego, że Marianowi upodobało się żyć sobie
w grzechu, a jednakże Marian ma w planie być w wieczności. Bóg mówi: skoro Marian miał taki plan, to ja mu nie będę przeszkadzał, bo jak bym wtedy wyglądał, Ja – Bóg miłości? On miał piękny plan wejść do Mego domu, a Ja mam teraz go nie wpuścić, no niech wejdzie… Nie, tak nie wejdzie. Nic nieczystego tam nie wejdzie, Bóg jest miłością, dlatego nic nieczystego tam nie wejdzie. Dlatego Bóg chce spędzić wieczność z tymi, których znowu nie trzeba będzie karać, karcić, ćwiczyć, wychowywać. Oni będą już gotowi. A więc dzisiaj wybieramy, uczymy się wybierać dobro, odrzucać zło. Czy to robimy? To pokazuje, czy naprawdę traktujemy Boga poważnie.

            Ewangelia Łukasza, 12 rozdział od 49 wiersza:

„Ogień przyszedłem rzucić na ziemię i jakżebym pragnął, aby już płonął. Chrztem mam być ochrzczony i jakże jestem udręczony, aż się to dopełni. Czy myślicie, że przyszedłem, by dać ziemi pokój? Bynajmniej, powiadam wam, raczej rozdwojenie. Odtąd bowiem pięciu w jednym domu będzie poróżnionych; trzej z dwoma, a dwaj z trzema; będą poróżnieni ojciec z synem, a syn z ojcem, matka z córką, a córka z matką, teściowa ze swą synową,
a synowa z teściową.”
(Łuk. 12,49-53)

Co mówi Jezus? Jezus mówi, że On nie przyniósł pokoju na ziemię, że ludziom będzie się fajnie żyło, wszyscy będą się rozumieć i będzie całkiem przyjemnie, On powiedział, że przyniósł raczej rozdwojenie. Co to znaczy rozdwojenie? Kiedyś już mówiliśmy o tym, że ci, którzy przychodzą do Jezusa, korzystają z Jego ofiary, Jego Krwi, oni opuszczają ten świat, oni wchodzą do Królestwa Syna Bożego i stają się niezbyt mile widzianymi wśród tych, którzy tego nie zrobili. A więc są oskarżani, atakowani, powstaje rozdwojenie w każdym domu, do którego Chrystus dotarł do jakiegoś z domowników, najczęściej zaczynało się od rozdwojenia. Ktoś zaczynał
w kierunku Chrystusa, a ktoś się coraz bardziej denerwował, że ktoś w ogóle takie pomysły ma w głowie. W kraju tak wierzącym jak Polska. Ktoś zaczyna poważnie traktować Słowo Boże i poważnie traktować przyjście Jezusa na ziemię i daje się ochrzcić w Imię Jezusa Chrystusa, aby podążać dalej drogą do wieczności, drogą do domu Ojca i staje się nielubiany przynajmniej, albo atakowany w swoim własnym domu. Nadal wypełnia się to Słowo. Jak musi być człowiek zdeterminowany, żeby to wytrzymać? Rozumiecie, siedział mąż z żoną, dziećmi, wszyscy zgrana paczka, wszyscy bawią się, cieszą się, oglądają wszystko, co tam jest, śmieją się, żartują, przeklinają, palą, różne rzeczy robią i raptem jednemu z nich coś się stało, przestaje to robić i zupełnie co innego zaczyna robić: Biblię czyta, modli się. Przecież to idzie się na takiego zdenerwować, bo przecież nie robi tego, co robił wcześniej,
a wszystko pięknie było, wszyscy byli zadowoleni, to teraz jeszcze jest jak taki wrzód powiedzmy, który boli, bo czują przecież, że on ich potępia. Teraz taki święty się zrobił, a nie pamięta, jaki wcześniej był. Już się rozdwojenie zrobiło. Taki człowiek narażony jest na cierpienia, pomówienia, oskarżenia, na wytykanie mu jego przestępstw poprzednich, kiedy ten człowiek przyznał się do tego i poddał się, to ci ludzie cały czas, jak diabeł szalejąc, atakują go, żeby go z powrotem przywrócić do tej starej rzeczywistości. To przyniósł Jezus na ziemię. To jest pierwsza wojna,
w której człowiek musi pokonać wroga, musi pokonać swoich bliskich i nie dać się ściągnąć z drogi Bożej – to już jest wojna, już padają pierwsze wybory, decyzje. Wiecie, ilu padło w tym czasie już? Ilu odwróciło się od Chrystusa i wróciło na domowe lemiesze, na te domowa sprawy, mówili: ja myślałem, że wszyscy zaczną się cieszyć, a tu wszyscy niezadowoleni ze mnie są, wielu juz w tym punkcie padło. Iluś przeszło przez to i ostali się, ale na nich czekają kolejne rzeczy. To nie jest tak, że to jest początek załatwiony i nic już więcej nie będzie. Po jakimś czasie w tym domu zaczynają się dziwne zmiany, niektórzy z tych wrogów zaczynają mówić: wiesz, to, co ty robisz, to jest naprawdę przekonywujące. Ktoś tam się nawraca, jakieś poruszenie następuje, dołącza do tego jednego drugi, powiedzmy, że pięcioro było, to teraz jest trzech przeciwko dwóm, jeszcze dołącza ktoś w tym momencie,
i powiedzmy już jakiś sukces został osiągnięty, człowiek jest zadowolony, że wytrwał i jeszcze ktoś z tego skorzystał, ale wojna wcale się nie kończy, wojna trwa dalej.
W tej wojnie żołnierz ma przeciwko sobie Pana. A Pan go ćwiczy, karci, wychowuje
i doprowadza do stanu, że ten żołnierz ma się jeszcze uświęcać, oczyszczać. Nie dość, że ma dużo problemów na zewnątrz, to jeszcze doświadcza, że Pan cały czas pracuje nad tym, żeby ten człowiek pokutował, oczyszczał się, żeby uwolnił się od tego wszystkiego, co było działaniem starego człowieczeństwa. Potem uczenie się nowego człowieka, to znowu jest wojna, bo ten człowiek nowy nie pasuje do tego świata zupełnie. Im więcej Chrystusa, tym więcej wojny. Kto to wytrwa? Tylko ten, kto naprawdę chce dojść do domu Ojca. Jezus wytrwał to wszystko na ziemi, bo wiedział, że gdyby nie wytrwał, nie byłoby dla nas zbawienia, ratunku. Teraz my idziemy za Nim i chcemy też wygrać.

Czy rozumiesz, że to jest potężna wojna? I wielu w tej wojnie ustępuje, naprawdę wielu ustępuje, rezygnuje i zaczyna pewne rzeczy czynić, o których dzisiaj czy jutro będziemy mówić. To jest coś, co wypróbowuje, na ile my naprawdę chcemy dotrzeć do domu Ojca – to jest potężna próba. Szczęśliwy człowiek, który wytrwa
w próbie i okaże się zwycięzcą, różne rzeczy działają w tym czasie. Ciało domaga się swoich praw, naprawdę, mówię wam. Jeżeli to zrozumiemy, to jest nadzieja, że będziemy się ratować, bo jeżeli nie zrozumiemy, to będziemy dawać swemu ciału możliwości na pożycie, a jeśli damy swemu ciału możliwości na pożycie, to ono nie da nam żyć dla Chrystusa. Dlatego musimy umartwiać swoje ciało. Człowiek po jakimś czasie pozwala swemu ciału na pewne rzeczy, zgadza się na to: no trudno, ciało, no takie jesteś, takie się urodziłeś, cóż, widzę u innych chrześcijan, że też nie radzą sobie z emocjami, to ty też nie radzisz sobie z emocjami, to wszyscy nie radzą sobie z emocjami, to chyba to nie jest coś, co by przeszkadzało, Pan Jezus wie, jakie jest moje ciało i na pewno weźmie do wieczności. Nie, nie weźmie. Słowo Boże mówi, że kto sieje dla ciała, ten sobie skażenie sieje, to znaczy, to jest przeciwne temu, co Jezus powiedział o Swojej Oblubienicy, ona będzie czysta, święta
i nieskalana. A więc, kto sieje dla ciała, sieje skażenie. Kto zgadza się na ułomności ciała, ten zgadza się na gehennę. Mówię wam, to jest tak oczywiste, tak mówi Słowo Boże. Jeżeli ktoś się nie zgadza i krzyżuje swoje ciało, ten nie zgadza się na gehennę, nie chce tam być, wie, że jedynie krzyż Chrystusa jest ratunkiem przed tym ciałem. Jeżeli pozwolę temu ciału na jego prawa, to ono oddzieli mnie od wieczności z Bogiem, każde ciało, w takich ciałach żyjemy, każdy z nas ma takie ciało. Jeżeli zgodzimy się na to, żeby ono mogło po swojemu coś robić, to możecie być pewni, że ono będzie brykać, hasać, ono jest jak dziki koń, który lubi sobie po swoich terenach poskakać, ale jeśli będzie ukrzyżowane, to będzie wyciszone, będziemy mieli spokój jakiś, który stale będziemy musieli pilnować, żeby ono nam nie gadało, co lepiej, jak się odegrać, jak się odezwać, co zrobić... Lepiej nie słuchajmy tego. Tu nie ma bohaterów, każdy ma takie samo ciało, nikt mi nie powie, że ma lepsze, każdy z nas ma bohatera, którego trzeba trzymać w śmierci, bo jak tylko pozwoli mu się żyć, to ono naprawdę potrafi różne rzeczy robić.

            List do Galacjan, 4 rozdział od 21 wiersza:

Powiedzcie mi wy, którzy chcecie być pod zakonem, czy nie słyszeliście, co zakon mówi? Napisane jest bowiem, że Abraham miał dwóch synów, jednego
z niewolnicy, a drugiego z wolnej. Lecz ten, który był z niewolnicy, według ciała się urodził, ten zaś, który był z wolnej, na podstawie obietnicy…”
Dwóch synów miał Abraham, tylko że jeden był z siły ciała, a drugi z siły obietnicy, ale to byli jego synowie. „…A to jest powiedziane obrazowo: oznaczają one dwa przymierza, jedno z góry Synaj, które rodzi w niewolę, a jest nim Hagar. Hagar jest to góra Synaj w Arabii; odpowiada ona teraźniejszemu Jeruzalem, gdyż jest w niewoli razem z dziećmi swymi. Jeruzalem zaś, które jest w górze, jest wolne i ono jest matką naszą. Jest bowiem napisane: Raduj się, niepłodna, która nie rodzisz, wydaj okrzyk radości i wesel się głośno, ty, która nie znasz bólów porodowych, bo więcej dzieci ma opuszczona niż ta, która ma męża. Wy zaś, bracia, podobnie jak Izaak, dziećmi obietnicy jesteście. Lecz jak ongiś ten, który się według ciała narodził, prześladował urodzonego według Ducha, tak i teraz. Lecz co mówi Pismo? Wypędź niewolnicę i syna jej; nie będzie bowiem dziedziczył syn niewolnicy z synem wolnej. Przeto, bracia, nie jesteśmy dziećmi niewolnicy, lecz wolnej! Chrystus wyzwolił nas, abyśmy w tej wolności żyli. Stójcie więc niezachwianie i nie poddawajcie się znowu pod jarzmo niewoli.”(Gal. 4,21-5,1)

Ja nie kradnę – o, to już jesteś super i na pewno do nieba wejdziesz. Ja nie kłamię – to już zupełnie, jak nie kradniesz i nie kłamiesz, to pewna rzecz... Nie, ciało to jest ciało, jak nie tu, to tu, albo tam... Albo nerwy, albo dziwny spokój, jakkolwiek, ono
i tak działa, ono na różnych falach nadaje i w tym momencie, co trzeba zrobić? Wypędzić, skończyć, ukrzyżować, zamknąć drogę dostępu, bo chcesz się uratować, nie ciało, ale Duch ma prowadzić. Człowiek, jeżeli chce wejść do wieczności, musi podjąć decyzję, czy chce chodzić w ciele, czy chce chodzić w Duchu? Co jest dla mnie i dla ciebie ważniejsze? Jak się uratować? Musisz mieć pewność, że to nie jest zabawa w Kościół, to jest wojna o to, by dotrzeć do wieczności i twoje własne ciało jest niepotrzebne w formie doradzania, potrzebujesz je, by żyć dla Pana, ale nie żeby ono ci radziło, jak żyć dla Pana, bo ono ci źle poradzi. Paweł mówi: ja się nie radziłem ciała i krwi, to nie jest dobry doradca, Pan radzi lepiej. Ciało nie za bardzo by chciało tą drogą krzyża iść, ono woli łatwiejszą drogą podążać, gdzie może się podnosić, wynosić, pokazywać swoje „ja”, gdzie nie potrzebuje pokory, uniżenia, może dumnie i pysznie patrzeć na innych ludzi z góry... To musi zginąć, bo to nie nadaje się, aby w tym służyć Bogu. A więc mamy urodzonych z siły ciała i tu możemy wziąć, że siła ciała to jest filozofia, psychologia, mądrość – w ten sposób bardzo często są pozyskiwani ludzie do chrześcijaństwa. Ci ludzie tak naprawdę nie rozpoznają Ducha, oni rozpoznają filozofię, psychologię, można podejść człowieka odpowiednimi pytaniami i człowiek da się w końcu ustawić, ale nadal nie ma Ducha, nie ma duchowego urodzenia. Można człowieka nawrócić na chrześcijaństwo mądrością ludzką, sposobami ludzkimi. Mnóstwo jest urodzonych z ciała, stali się wierzącymi z ciała, ale oni dalej siedzą przed telewizorem, dalej chodzą na jakieś imprezy, ponieważ ich ciało cały czas funkcjonuje. Oni dostali pewną mądrość, rozpoznania, uczy się ich mądrości, ale nie uczy się ich Chrystusa, krzyża, oni nie wiedzą, co to jest śmierć w ogóle, oni nie wiedzą, co to jest krzyżować własne „ja”, oni nie potrzebują tego wiedzieć, ich przyprowadzono mądrością i oni siedli tam. To jest mądre, dobrze jest mądrego posłuchać, ale co za tym idzie dalej? Ta mądrość napełnia powiedzmy jakimiś tam emocjami, lekką zmianą życia, na tyle, ile ciało chce się afiszować, pokazywać tym lepszym życiem nad innych. Często nie jest to wynik później pokory, uniżenia i miłości do Chrystusa i do ludzi, tylko pokazania, że jestem lepszy od ciebie, to ja ci będę to robić, czy usługiwać, czy coś... Nadal pozostaje, że ci ludzie nie mają problemu, by pójść i oglądnąć mecz piłki nożnej, bo oni w ciele nie rozpoznają w ogóle, że to nie pasuje do Chrystusa, że On by tego nigdy nie robił, oni po prostu nie mają problemu z tym. Ktoś by ich spytał: słuchaj, przecież byłeś na zgromadzeniu, a teraz tu siedzisz? A co w tym dziwnego? Tak się patrzy na ciebie... Ty jesteś chory, czy co? Bóg chce, abyśmy byli szczęśliwi, byłem szczęśliwy na zgromadzeniu, teraz jestem szczęśliwy przed telewizorem. Widzimy, że dużo ludzi przyprowadzonych jest mocą ciała do Kościoła, a nie mocą Ducha. Jezus powiedział, że Jeśli Ojciec nie przyprowadzi, nikt sam przyjść nie może. Mówił też o ludziach, którzy pokonują morza, żeby zyskać wyznawców i czynią ich gorszymi niż byli wcześniej, to znaczy czynią ich dumnymi, pysznymi, aroganckimi, wysoko mniemającymi o sobie ludźmi. Robią to, i to jest właśnie: urodzeni z siły ciała,
z mądrości ciała, dużo książek jest, które wprowadzają w to: teraz moje ciało już to rozumie, ale duch nadal jest nieporuszony, nie ma pokuty, nie ma potrzeby porzucania zła. To nie jest narodzenie z Ducha. A więc możemy powiedzieć, że mnóstwo ludzi, którzy mienią się wierzącymi, wierzą na podstawie przekonania ich psychologią, mądrością, filozofią, dobrym poskładaniem różnych rzeczy. Człowiekowi powiedziane było kiedyś: cztery prawdy jakieś, przyjmujesz? Tak? Jeżeli to zrobisz, to już masz wieczność załatwioną. Ktoś siedzi w samochodzie, ktoś podszedł do drzwi i ten mówi bardzo szybko cztery punkty, jeżeli to przyjmiesz, to będziesz mieć wieczność z Panem. Przyjmujesz? Skoro nic mnie to nie kosztuje, to przyjmuję. To jesteś już, przyjąłeś, masz wieczność. To jest zrodzenie z mądrości, filozofii, jeżeli człowieka to nic kosztuje, to dlaczego nie przyjmę. Jezus tak nikogo nie nawracał. Raczej, odwracając się, mówił, że to będzie was wszystko kosztować, jeżeli chcecie za Mną iść. Jeżeli chcecie być Moimi uczniami, to musicie wyprzeć się siebie, wziąć swój krzyż na siebie, pójść za Mną i naśladować Mnie. Tu trzeba mieć świadomość, że Jezus wzywa cię do innego życia, nie do twego życia ulepszonego, tak jak ci urodzeni z ciała. Jezus cię wzywa do zupełnie innego życia niż wcześniej poznałeś. To jest zupełnie inne życie, a więc potrzebujesz wszystkiego od początku uczyć się od Pana. Tam, gdzie jest filozofia, czy psychologia, czy ludzkie mądrości, nie muszą się uczyć od nowa, bo oni to są w stanie ogarnąć i są w stanie realizować to zadanie: pójść, być na tej społeczności, czy mszy, zgromadzeniu, załatwić swój temat
z Bogiem i dalej żyć w sposób taki, jak żyło się wcześniej. Szkoda. Spośród tych ludzi myślę, że iluś ludzi trafi na jakieś dziecko Boże, które zna Pana i usłyszy Prawdę i może być, że z tego miejsca też wyruszy za Panem Jezusem Chrystusem. Nie będzie na zasadzie mądrości ludzkiej, tylko duchowego zrodzenia, urodzenia, wprowadzenia człowieka w doświadczenie wojny, w której człowiek staje się żołnierzem Chrystusa Jezusa. Cały czas musimy pamiętać o cenie. Ceną jest: nasze życie nie należy już do nas. Jezus mówi: jeżeli nie oddasz Mi swojej duszy, życia – stracisz je, jeżeli oddasz – zyskasz je. Życie nie należy do nas – musimy o tym pamiętać. To jest ważne w tym, aby diabeł napotkał prawdziwego żołnierza, który nie myśli ustępować, który wie, po co został powołany czy wezwany.

            W Liście do Hebrajczyków, 11 rozdział od 13 wiersza:

Wszyscy oni poumierali w wierze, nie otrzymawszy tego, co głosiły obietnice, lecz ujrzeli i powitali je z dala; wyznali też, że są gośćmi i pielgrzymami na ziemi. Bo ci, którzy tak mówią, okazują, że ojczyzny szukają. I gdyby mieli na myśli tę, z której wyszli, byliby mieli sposobność, aby do niej powrócić; lecz oni zdążają do lepszej, to jest do niebieskiej. Dlatego Bóg nie wstydzi się być nazywany ich Bogiem, gdyż przygotował dla nich miasto.”(Hebr. 11,13-16)

A więc wszyscy ci, którzy byli też przed nami, mieli tą samą nadzieję: dotrzeć do domu w niebie. Ojczyzna ta jest od Ojca, a więc dotrzeć do domu Ojca – to było ich myślenie. Choć na różne rzeczy napotykali, czytamy tutaj, byli kamienowani, przeżynani, męczeni w różny sposób. Wytrwali. Dlaczego? Dlatego, że zdawali sobie sprawę, że tu na ziemi mogą ich różne rzeczy spotkać, ale oni nie myślą zrezygnować z wieczności z Bogiem. Bóg był ważniejszy dla nich od ich własnego życia. Czytamy o Mojżeszu, który gotów był zrezygnować z tej wysokiej pozycji
w Egipcie, wybierając hańbę Chrystusową jako większe bogactwo niż to, co dawał Egipt, jego oczy nie były cielesne już, on miał duchowe oczy i widział, co jest cenniejsze dla człowieka. Myśl o tym, bo to jest bardzo ważne.

Z przyjściem Pana Jezusa pojawiła się droga, którą sprawiedliwi chodzą, bezbożni na niej upadają. Nie wszyscy mogą iść tą drogą, tylko ci, którzy przyjęli to, co Jezus mówi do mnie, czy do ciebie: twoje życie na krzyż, Chrystusowe do końca twego życia na ziemi w tobie. Wiecie, to powinno dla nas znaczyć: Boże, jakie to cudowne. Wiecie, że życie Jezusa to wielka cena, to doświadczenia, to bóle, to urazy, to  obrażania, to zabijania, różne rzeczy się tam dzieją. Wytrwać, to naprawdę trzeba mieć to prawdziwe narodzenie z Boga, z tej obietnicy Bożej, nie z siły ciała, nie tyle przekonany jakąś elokwencją kogoś, ale rozumiejący: Chrystus przyszedł zbawić grzeszników, aby przestali grzeszyć. Jeżeli grzeszę, to znaczy, że nie korzystam z Chrystusa. Jeżeli przestałem grzeszyć, to znaczy, że Chrystus zrobił to, po co przyszedł. Tak człowiek powinien oceniać sytuację, nie inaczej. Nie, że:
a, widocznie mi jest przeznaczone, że dłużej to będzie trwało... Ile będzie to trwało? No, dłużej będzie trwało... Tak rezygnujesz ze społeczności z Bogiem. To znaczy, że ty nie wiesz, co to jest społeczność z Bogiem, ty masz pojęcie, że społeczność
z Bogiem to jest przyjść na zgromadzenie, pośpiewać... To jest społeczność
z Bogiem? To jest jakaś namiastka społeczności. Prawdziwa społeczność to jest społeczność w miłości, kiedy zdajesz sobie sprawę, że masz miłującego Ojca
i modlisz się do Tego miłującego Ojca, i miłujesz Tego Ojca, Ten Ojciec jest ci tak drogocenny, ponieważ zdajesz sobie sprawę, że posłał ci Syna – to czyni Duch Święty. Ciało tam się nie dostanie w ten sposób, dla ciała jest to daleki Bóg, któremu trzeba oddać jakąś część i On będzie zaspokojony, a resztę zostawić sobie. Dla Ducha to jest Bóg, który decyduje o wszystkim. Jak dobrze, kiedy modlimy się
w Duchu, a nie w ciele. Kiedy duchowo rozeznajemy, do Kogo się modlimy i zdajemy sobie sprawę z Jego potęgi, Jego chwały. To co dla mnie i dla ciebie uczynił, posyłając Syna, i że Syn poszedł przygotować nam miejsce – to wszystko działa wtedy. Kiedy się modlisz, rozumiesz, że Jezus siedzi na tronie chwały i wszyscy
w niebie oddają Mu cześć, rozumiesz, do Kogo przychodzisz, bo w Duchu rozumiesz to. Cielesny człowiek nie ma o tym pojęcia. Cielesny człowiek pomodlił się, jakby go spytali: ja zrobiłem, co miałem zrobić... A czy rozmawiałeś z Bogiem? Jak rozmawiałem z Bogiem? Ja Bogu powiedziałem, co chcę. A Bóg ci powiedział, co chce? Często brakuje, że człowiek mówi Bogu, mówi, a nie słucha, co Bóg mówi do człowieka. A więc musimy sobie zdawać sprawę, że samo wyjście to jest jakaś szansa, ale trzeba dotrzeć, a dotrzeć możemy tylko wtedy, gdy będziemy trwali
w Chrystusie, w Prawdzie.

            Ewangelia Jana 16 rozdział. To jest wielka zachęta dla nas, że Jezus tu przyszedł, wielka zachęta i On bardzo chce, abyśmy dotarli, ale czy my też tego bardzo chcemy? Wtedy łatwiej jest człowiekowi pokutować, oczyszczać się, łatwiej jest człowiekowi w ogóle nie wchodzić w te złe rzeczy, żeby później nie musieć skręcać się ze wstydu. 33 wiersz:

To powiedziałem wam, abyście we Mnie pokój mieli. Na świecie ucisk mieć będziecie, ale ufajcie, Ja zwyciężyłem świat.”(Jana 16,33)

W Chrystusie pokój, a na świecie ucisk. Wiecie, lepiej jest – na świecie ucisk,
w Chrystusie pokój, niż pokój ze światem i gehenna. Lepiej mieć doświadczenie, że cierpię z powodu wiary w Jezusa, ale mam pokój z Chrystusem, niż miałbym odsunąć Chrystusa, żeby nie cierpieć, wtedy miałbym pokój ze światem. Świat by powiedział: wiesz, ja myślałem, że to twoje chrześcijaństwo, to ty taki święty jesteś, ale teraz mówisz takie „lepsze” chrześcijaństwo, bardziej do przyjęcia. Jezus mówi: ufajcie, Ja zwyciężyłem ten świat. Pojmujecie, że to jest tak ważna sprawa? Ja wiem, że w dzisiejszym czasie jest to bardzo trudne zadanie, żeby człowiek to pojął naprawdę, bardzo trudne. Dzisiaj jest taka fantastyka myślenia, że często człowiek nie pojmuje, że to jest najważniejsze doświadczenie twoich decyzji, co zrobisz? Jak się będziesz uczyć? Czy twoim Nauczycielem będzie Jezus? Czy nauczycielem będzie twoje ciało? Kto będzie tobą rządził – Duch Boży, czy twoje ciało? To wszystko jest ważne. Jeżeli chcemy się uratować, że Duch Święty po to przyszedł, aby wprowadzić nas w Prawdę, a Prawda kosztuje. Prawda cały czas cię kosztuje, bo ona nie pozwala ci już żyć ciałem, daje ci możliwość życia duchowego, ale nie ciałem. Prawda zamyka ci drogę do swoich poczynań, do swoich odzywek, swoich zachowań, bo Prawda mówi, że zapłatą za grzech jest śmierć. I ty zdajesz sobie sprawę, że gdy czynisz to, to grzeszysz, i nie chcesz tego robić. Bojaźń to wszak unikanie złego, a żeby mieć bojaźń, to trzeba znać Tego, który mówi do nas.

            Ewangelia Mateusza, 22 rozdział 14 wiersz:

Albowiem wielu jest wezwanych, ale mało wybranych.”(Mat. 22,14)

Wolę być w tej mniejszej liczbie, ale to jest cena – będę cierpiał. Nie raz już doświadczyłem różnych oskarżeń, obrażeń, różnych rzeczy doświadczyłem, a to jest nagroda płacona za to, że człowiek nie jest wśród wielu, tylko jest wśród mało. Ona też pomaga, żeby przybliżać się do Chrystusa, bo zdajesz sobie sprawę, że Chrystus przyszedł zbawić cię, by nie żyć jak ten świat. Naprawdę niepojęte, gdyby opowiadać o tym, co czyni Chrystus, to wielu ludzi pomyślałoby: człowieku, to nie jest chrześcijaństwo, tak nie da rady żyć w ogóle... Ale w tym, gdy tak się dzieje, jak to czyni Chrystus, tam jest czystość, całkowita czystość, zupełnie inne życie tam jest, inne decyzje zapadają, zupełnie co innego dla ciebie ma wartość, a co innego nie ma wartości, zupełnie inaczej to wygląda, ale to jest tam, kiedy ty jesteś z Nim. Dlatego warto przejść przez to i warto wygrać.

To, co będę mówił, będzie drastyczne, ale to musi być drastyczne, jeżeli mamy pojąć, jak ważne jest to dla Chrystusa. Wielu ludzi na całej ziemi, mnóstwo jest wierzących ludzi, to są potencjalnie ci, których powinno się wpuścić do wieczności, do domu Ojca. Słowo Boże mówi, że wielu wezwanych, ale mało wybranych. Wiecie, co się stanie? Wiecie, czytacie Biblię. Dopóki nie wróci Jezus, wszyscy są razem. Tak jak Jezus przyszedł i nie przyniósł pokoju, o którym myśleli ludzie, tylko przyniósł wojnę, tak samo kiedy przyjdzie, to On rozdzieli tych ludzi, już nie będą razem. Do żniwa wszyscy są razem i wydaje się wszystkim, że nie jest źle, ale gdy wróci Jezus, On naprawdę pokaże, kto chciał się ratować, a komu na tym nie zależało, i tu nic nie będzie, bo On się nie myli. A więc, tak naprawdę, musimy sobie zdawać sprawę, że kiedy On wróci, to już ludzie wierzący nie będą razem i to musi dodać nam śmiałości do tego, żeby pilnować się Pana, żeby nie baraszkować. Mówię ci, jeżeli jesteś kuszony do grzechu, spójrz na Jezusa, po co On przyszedł, nie daj szansy wrogowi, żeby później otępiał cię i powodował, że: no, ja tak żyję i trudno... Nie. To nie ty masz żyć, to ma żyć Chrystus. Inaczej będziesz w gronie wierzących, ale kiedy On wróci, On nie będzie cię znał w ogóle, ponieważ ty nie należysz do Niego, bo żyjesz w bezprawiu, nie słuchasz się Go, nie czynisz tego, co On mówi do ciebie. Jesteś między wierzącymi ludźmi, chcesz się w jakiś sposób uratować, ale nie stosujesz metody, którą On ci daje, aby się ratować, nie stosujesz Jego Słowa, nie przyjmujesz działania Jego Ducha, nie przyjmujesz krzyża, żeby cię mógł oddzielić od twojej cielesności, żeby On mógł napełnić radością, miłością, pokojem. On nie będzie napełniał tego starego człowieka tym, bo stary człowiek nie nadaje się, to nie jest naczynie dla Niego, musi być stare usunięte, nowe musi być przygotowane na to, co jest nowe. A więc potrzebujesz tego wszystkiego. On jest w tym, żeby ci pomóc, ale ty musisz Go chcieć koniecznie, ponad wszystko. Nawet gdybyś miał zapłacić tym, że ktoś pomyśli, że jesteś tchórz, nie umiesz się odegrać, nie umiesz się odgryźć, nie umiesz oddać, niech sobie myślą, co chcą, Jezus też tego nie zrobił. Niech sobie myślą, to jest prowokacja, żeby uruchomić ambicję ciała, żeby honor ciała się odezwał, a ty bądź martwy na to – chcesz się uratować, chcesz wejść do wieczności. Wiesz, że pyszni nie wejdą, dumni nie wejdą, ale pokorni odziedziczą nową ziemię. Nie chcesz brać udziału w tym, do czego by to ciało cię namówiło, żeby pokazać, zademonstrować: ja też mogę… I co udowodnisz? Tylko udowodnisz to, że giniesz. Jeżeli robisz coś złego, to pokazujesz, że wolno ci swawolić. Dobrze to wiedzieć i uczyć się, co trzeba zrobić, aby się uratować. Po to tu jesteśmy, po to otwieramy Biblię, po to Duch Święty działa w tym zgromadzeniu, żeby się uczyć, jak się uratować. Nie po to, żeby zabawić się jakiś czas ze sobą, usiąść, pośpiewać, czy coś, a potem dalej robić swoje, dalej mieć to swoje „ja”. Jeden ma takie, drugi ma takie i ktoś mówi: no, ludzie, jak żyć w takim gronie? Każdy ma swoje „ja”, każdy ma jakieś swoje przyzwyczajenia, jakieś swoje nawyki, jakieś swoje urażenia, jakieś swoje zadowolenia, to nie idzie tak żyć. Gdzie ta modlitwa o jedność Jezusa, jaką On ma z Ojcem? No gdzie to jest? Jeżeli nie będziemy mogli tego zobaczyć, że jesteśmy  tak jedno, żeby się ratować w Chrystusie, to będzie znaczyło, że gdy wróci Jezus, to iluś z nas w ogóle nie będzie mogło znaleźć się w wieczności z Bogiem. To będzie tragedia, być ze sobą, a pójść w zupełnie inne miejsca. Dlatego lepiej się ratować, lepiej się uczyć, lepiej słuchać, lepiej wykorzystać ten czas, gdy możemy poznawać jeszcze Prawdę, robić porządek według tego, co Bóg nas uczy, być prawdziwym. Bóg to będzie widział. Bóg widzi, gdy my chcemy, gdy my rozumiemy, że Duch Boży będzie wprowadzał nas w kosztowność Chrystusa, nie chcemy żyć ciałem, chcemy żyć dzięki Jezusowi Chrystusowi – to jest dla nas najważniejsze, wtedy wygramy. Nie byłoby dobrym siedzieć w gehennie i całą wieczność wiedzieć, że było się
w zgromadzeniu świętych, wystarczyło tylko czynić to, czego się tu uczy.

Już mówiłem ostatnio, gdy się nie czyni ze Słowa Bożego, to się później nagromadzi tyle rzeczy i człowiek mówi: to za co ja się mam w końcu wziąć? Pomyśl sobie, ten cały okres, kiedy najpierw posłuchałeś to, czy to, gdybyś to robił, co tu jest mówione i wprowadzał w codzienne życie, to wszystko byłoby dobrze. Nadążałbyś ze wszystkim, to wszystko działoby się dobrze, ale jeżeli człowiek nie robi tego, to nagromadzi się pełno rzeczy i w co te ręce włożyć? Teraz bym to robił, ale jeszcze to mi zostało… – to trzeba było robić to wtedy, kiedy tu byłeś, kiedy słuchałeś tego słowa. Dziś, gdy głos Jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych. Róbcie to, ratujcie się, bo szkoda byłoby, żeby ktokolwiek trafił do gehenny, będąc tak blisko, szkoda byłoby każdego. To jest pod paniką, strachem, to nie jest pod takim czymś. To jest pod miłością, pod cierpliwością Chrystusową. Chrystus jest cierpliwym Panem, ale każdy z nas musi mieć świadomość, że On też karci tych, których miłuje
i wychowuje ich. Jeżeli ktoś jest bez karcenia, to tak jakby ten syn cielesny, ten nie duchowy, nie ten, do którego Bóg dociera, żeby przygotować tego człowieka do Swojego miejsca.

            Ewangelia Mateusza, 25 rozdział:

„Wtedy podobne będzie Królestwo Niebios do dziesięciu panien, które, wziąwszy lampy swoje, wyszły na spotkanie oblubieńca. A pięć z nich było głupich, pięć zaś mądrych. Głupie bowiem zabrały lampy, a nie zabrały z sobą oliwy. Mądre zaś zabrały oliwę w naczyniach wraz z lampami swymi…”Możemy powiedzieć: ludzie, przecież to jest normalne, że kiedy bierzesz lampę, potrzebujesz oliwy, lampa sama nie świeci, potrzebuje oliwy, żeby świecić, ale głupie myślały, że nie potrzeba. Ludzie różnie mogą to sobie tłumaczyć. Ja tłumaczę to tak, jakby wziąć opakowanie, ale bez tego, co powinno tam być. To tak, jakby wziąć chrześcijaństwo, ale bez życia Chrystusowego. Na zewnątrz wygląda to tak, ale w środku nie ma życia, nie ma światła, my też jak lampy jesteśmy. Można też tak, i zobaczcie, że te mądre i głupie były razem, do kiedy? Do powrotu Pana. Kiedy wyszło na jaw, które są głupie, a które mądre? Kiedy wrócił Jezus. Wtedy powstała panika wśród głupich
i mówią: dajcie nam z oliwy waszej. A mądre powiedziały: nie, bo może być tak, że
i nam, i wam nie starczy, my nie chcemy ginąć z powodu waszej głupoty, po to staraliśmy się być z Panem, żeby dotrzeć do wieczności. „…A gdy oblubieniec długo  nie nadchodził, zdrzemnęły się wszystkie i zasnęły. Wtem o północy postał krzyk: Oto oblubieniec, wyjdźcie na spotkanie. Wówczas ocknęły się wszystkie te panny i oporządziły swoje lampy. Głupie zaś rzekły do mądrych: Użyczcie nam trochę waszej oliwy, gdyż lampy nasze gasną. Na to odpowiedziały mądre: O nie! Gdyż mogłoby nie starczyć i nam, i wam; idźcie raczej do sprzedawców i kupcie sobie. A gdy one odeszły kupować, nadszedł oblubieniec i te, które były gotowe, weszły z nim na wesele i zamknięto drzwi.
A później nadeszły i pozostałe panny, mówiąc: Panie! Panie! Otwórz nam. On zaś, odpowiadając, rzekł: Zaprawdę powiadam wam, nie znam was. Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny, o której Syn Człowieczy przyjdzie.”
(Mat. 25,1-13)

Jeżeli określilibyśmy światłość – życie Jezusa – miłość, łagodność, cierpliwość, posłuszeństwo, to wszystko jest piękne i w tym powinniśmy uczyć się trwać, jak pomagać sobie nawzajem, jak się miłować, jak cieszyć się sobą nawzajem, jak się odwiedzać, jak być szczęśliwymi ludźmi, że możemy być razem w Chrystusie Jezusie, że możemy wspierać się nawzajem, że możemy czynić Boże dobro, możemy teraz to wykorzystywać. Nie daj się zwieść i oszukać, że można prowadzić cielesne chrześcijaństwo i wróci Jezus, i jakoś cię weźmie do wieczności – nie weźmie, musisz sobie odpowiedzieć na to zdecydowanie – nie weźmie. To, co ciało czyni, mógłbym czytać z Listu do Galacjan, to ci Królestwa Bożego nie odziedziczą – nie weźmie, ale to, co Duch święty czyni – weźmie. A więc potrzebujemy działania Ducha Świętego, potrzebujemy zmian, które chce wprowadzać w nas Pan, On jest budowniczym, my kamieniami tej budowli. Cały czas powinniśmy słyszeć, że On decyduje, a my powinniśmy się cieszyć, że nareszcie decyduje o naszym życiu Ten, który chce naszego zbawienia, naszej wieczności. To jest piękne, nareszcie decyduje Ten, który nas naprawdę miłuje, nie powinniśmy od Niego uciekać, ale raczej do Niego biec.

            Później mamy tych, co dostali od tego pana talenty:

Będzie bowiem tak jak z człowiekiem, który odjeżdżając, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek, i dał jednemu pięć talentów, a drugiemu dwa,
a trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał.”
(Mat. 25,14-15)

Jeden pomnożył, drugi pomnożył, korzystając z tych talentów, a więc według tej zasobności pomnażał. A ten trzeci nie pomnożył, uznał, że nie musi żyć w ten sposób, jak chce jego pan, aby pomnażać dla niego cokolwiek, chce sobie żyć po swojemu, nie oddał, nie zniszczył, zakopał po prostu, uznał, że jak wróci, po prostu odda i tyle. Niby nie stracił, ale też nic nie zyskał, a jeżeli nie zyskiwał, to już tracił.
O tym mówił Jezus, że kto zatrzymuje się, ten już się cofa. Znowu przyjście Pana
i znowu rozdzielenie: ci, co pomnażali, oni trafiają do wieczności z Bogiem, a ten, który nie pomnażał, zostaje wyrzucony:

„A nieużytecznego sługę wrzućcie w ciemności zewnętrzne; tam będzie płacz
i zgrzytanie zębów.”
(Mat. 25,30)

Znowu powrót Pana pokazuje rzeczywistość. Niech Bóg nam pomoże unikać złego między sobą, odzywać się do siebie z szacunkiem, wspierać się w tym, co dobre, napominać się w tym, co złe, nie oddzielać się od reszty, myśląc sobie, że dasz radę. Nie dasz rady, ani ja nie dam bez ciebie, ani ty beze mnie. Jesteśmy ciałem Chrystusa i mamy być zespoleni, i mamy się nawzajem o siebie troszczyć – to jest wynik prawidłowości. Jeśli ktoś sam tylko o siebie zacznie się tylko troszczyć, to nie jest to, o czym mówi Chrystus, mamy mieć nawzajem o siebie staranie – to jest prawidłowe. Dlatego potrzebujemy siebie nawzajem, bo jesteśmy ciałem Chrystusa. Te talenty mogą obrazować również pewne zadanie, które Jezus dał w Ciele Swoim – tym dał takie, tym dał takie, czy inne... Jedni wykorzystali to i pracowali w tym zadaniu, które dał Pan, a inni uznali, że nie podoba się im to zadanie, a więc zakopali to zadanie i powiedzieli: nie, to mi się nie podoba, co innego jak bym dostał, to bym pomnażał... Różnie ludzie mogą sobie myśleć, a ty ciesz się z tego, co dobrego możesz zrobić, z najmniejszego dobra ciesz się i raduj się w Panu zawsze, korzystaj z tego, czym On cię ubogacił, a On będzie potwierdzać, że to, co właśnie robisz, jest tym, do czego cię przeznaczył. Mamy przyjście Pana i podział. Nieraz ten podział może wyjść szybciej, że niektórzy z was odejdą: byli pośród was, ale nie byli z nas...  A więc odchodząc, dali świadectwo, że nie byli z nas. W ten sposób odeszli, ale większość będzie cały czas razem.

            Ewangelia Mateusza, 13 rozdział od 24 wiersza:

„Inne podobieństwo podał im, mówiąc: Podobne jest Królestwo Niebios do człowieka, który posiał dobre nasienie na swojej roli. A kiedy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel i nasiał kąkolu między pszenicę, i odszedł. A gdy zboże podrosło i wydało owoc, wtedy się pokazał i kąkol. Przyszli więc słudzy gospodarza i powiedzieli mu: Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swojej roli? Skąd więc ma ona kąkol? A on im rzekł: To nieprzyjaciel uczynił.
A słudzy mówią do niego: Czy chcesz więc, abyśmy poszli i wybrali go? A on odpowiada: Nie! Abyście czasem wybierając kąkol, nie powyrywali wraz z nim
i pszenicy...”
Nawet aniołowie mogliby się pomylić co do tego, co i jak... „…Pozwólcie obydwom rość razem aż do żniwa. A w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw kąkol i powiążcie go w snopki na spalenie,
a pszenicę zwieźcie do mojej stodoły.”
(Mat. 13,24-30)

Od 36 wiersza:

„Wtedy rozpuścił lud i poszedł do domu. I przystąpili do Niego uczniowie Jego, mówiąc: Wyłóż nam podobieństwo o kąkolu na roli. A On odpowiadając, rzekł: Ten, który sieje dobre nasienie, to Syn Człowieczy. Rola zaś, to świat, a dobre nasienie, to synowie Królestwa, kąkol zaś, to synowie złego. A nieprzyjaciel, który go posiał, to diabeł, a żniwo, to koniec świata, żeńcy zaś, to aniołowie. Jak tedy zbiera się kąkol i pali w ogniu, tak będzie przy końcu świata. Syn Człowieczy pośle Swoich aniołów i zbiorą z Królestwa Jego wszystkie zgorszenia, i tych, którzy popełniają nieprawość, i wrzucą ich do pieca ognistego; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Wtedy sprawiedliwi zajaśnieją jak słońce w Królestwie Ojca Swego. Kto ma uszy, niechaj słucha!”
(Mat. 13,36-43)

Wtedy nie będzie już tych różnych, dziwnych zachowań, czy innych rzeczy, wszystko, co zostanie, to będzie to, co jest Chrystusowe, a więc czyste, święte
i nieskalane – bo o tym Jezus mówi. Przy żniwie będzie to widać dokładnie. Póki jeszcze czas, wykorzystujmy czas, czytajmy Słowo, nie liczmy na chrześcijaństwo po swojemu – to nie jest chrześcijaństwo, to jest oszukanie. Chrześcijaństwo ma wyznaczoną trasę, ma Nauczyciela, ma naukę, ma Ducha, który wprowadza w tą Prawdę, który ożywia nas według tej Prawdy, który sprawia, że jest to możliwe, aby to Słowo mogło w nas dokonywać swojego dzieła – to jest dla mnie i dla ciebie. Jeżeli będziemy gasić Ducha, jeżeli będziemy dawać pierwszeństwo ciału, jeżeli będziemy dbać o nasze cielesne złości, zawiści, nienawiści, nerwy i pielęgnować je, to one będę powodem trafienia do gehenny, jeżeli zaś będziemy to niszczyć przez krzyż Chrystusowy, to będzie to wyraźnym sygnałem, że wybieramy się do wieczności
z Bogiem. Słowo Boże mówi o oczyszczaniu się oczyszczających i o brudzeniu się brudzących: kto brudny, niech się dalej brudzi, a kto czysty, niech się oczyszcza.
A więc mamy wszystkich ludzi razem, wszyscy są wierzący, w Internecie masz pełno różnych kaznodziei, pełno różnych ludzi, którzy mienią się prorokami, pełno sporów
o to, co to jest prawda, czy to jest prawda, czy tam prawda, a mało masz ludzi, którzy żyją tym, którzy żyją dzięki Jezusowi, którzy się nie spierają, ale oczyszczają się, uświęcają i idą dalej, których nie interesuje spór, ale interesuje, by uratować się z tej ziemi.

Oby to były bodźce – to, co dzisiaj mówimy – dodatkowe, kolejne bodźce, które mają pomóc podjąć się tego, żeby nie zmarnować, żeby naprawdę nie tracić tego drogocennego czasu, który Bóg nam podarował, powinniśmy to wykorzystywać. Jeżeli Duch Boży poruszy ten zbór głębiej, to będziemy się tu często spotykać
z otwartą Biblią, żeby dowiedzieć się, co Bóg mówi na ten, czy na tamten temat, będziemy tego bardziej potrzebowali niż jedzenia czy picia. Będziemy gotowi nawet zrezygnować z jakiegoś swojego czasu, by spotykać się i uczyć się Pana, poznawać Pana, będziemy wiedzieli, że od tego zależy, czy trafimy do wieczności, czy nie. Dlatego Paweł mówił: pamiętaj o czytaniu Słowa, pamiętaj o tym, żeby inni widzieli
w tobie postępy według tego Słowa, a tak uratujesz siebie i tych, którzy ciebie słuchają. Słowo Boże jest wyznacznikiem, jak powinniśmy żyć – to jest dla nas lepsze. Nie co ludzie mówią, ale co Słowo Boże mówi.

            Ewangelia Jana, 15 rozdział od 1 wiersza:

Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec Mój jest winogrodnikiem. Każdą latorośl, która we Mnie nie wydaje owocu, odcina, a każdą, która wydaje owoc, oczyszcza, aby wydawała obfitszy owoc. Wy jesteście już czyści dla Słowa, które wam głosiłem; trwajcie we Mnie, a Ja w was. Jak latorośl sama
z siebie nie może wydawać owocu, jeśli nie trwa w krzewie winnym, tak i wy, jeśli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten wydaje wiele owocu; bo beze Mnie nic uczynić nie możecie. Kto nie trwa we Mnie, ten zostaje wyrzucony precz jak zeschnięta latorośl; takie zbierają i wrzucają w ogień, gdzie spłoną.”
(Jana 15,1-6)

Jezus znowu pokazuje rozdzielenie – są ludzie, którzy są doczepieni do Chrystusa, ale nie czerpią nic z Chrystusa, i ci, którzy są doczepieni i czerpią, a więc wydają owoc dzięki Jezusowi. Oni żyją dzięki Jezusowi, a On żyje w nich przez to, że oni czerpią z Niego. Jezus mówi o dwóch rodzajach ludzi – jedni korzystają z Jezusa,
a drudzy nie. Jedni wydają owoc i Bóg troszczy się, żeby wydawali obfitszy, a drudzy nie i Bóg odcina ich w tym momencie. Skonfrontuj to zawsze ze Słowem Bożym, musisz to zobaczyć. Kiedy ty przebywasz z Chrystusem, w tobie dzieje się to, co jest w Chrystusie, dokonują się w tobie dzieła Boże i ty potrafisz cierpliwie znieść przeciwności dzięki Chrystusowi, nie jesteś porywczy, bo Jezus taki nie jest. Trwaj
w Jezusie, a On w tobie, a będziesz mieć cierpliwość, tak potrzebną tu na tej ziemi, łagodność, dobroć, wytrwałość, wstrzemięźliwość – to, co tu jest potrzebne, to jest
w Chrystusie. My potrzebujemy to wziąć, żeby żyć i kiedy On wróci pójść do Jego wieczności – to jest tobie i mi potrzebne. Wiesz o tym, że tak jest. Chcesz tego, a nie masz, bo nie czerpiesz z Chrystusa, czerpiesz z opowieści. Ludzie gadają sobie różne rzeczy, budujesz sobie wizję chrześcijaństwa na zasadzie tego, co ludzie mówią, a nie na zasadzie tego, co Jezus pokazał. Później są kłopoty, ludzie mówią: ja nie jestem taki zły, ten też jest zły, czy ta zła, co to ma za znaczenie? Źli pójdą do gehenny. Porównywanie się z ludźmi – co to ci daje? Porównuj się z Jezusem, to ci pomoże. Jest nadzieja i ona jest cały czas, a więc mimo tego, że spośród wielu wezwanych, niewielu będzie wybranych, to i tak tych niewielu to będzie wielki tłum – dzięki Bogu za to. W przestrzeni wieków jednak się ten tłum uzbiera, ale ilu zginie
z powodu tego, że nie byli na tyle trzeźwi, żeby wykorzystać czas swego nawiedzenia?  To jest właśnie całe doświadczenie, o którym musimy wiedzieć. To, że jesteśmy razem, to wcale nie mówi o tym, że będziemy razem całą wieczność, musimy być razem w Chrystusie i razem z Niego czerpać to, Kim On jest. Wtedy będziemy mieli jedność, która jest nam potrzebna, abyśmy byli jedno tu na ziemi, jak i w wieczności. Wielu wierzących wcale nie są jedno, maja swoje własne życie, ale są wierzący, którzy są jedno, których życie jest połączone w Chrystusie, oni są razem i mają to samo pragnienie, to samo dążenie, chcą osiągnąć ten sam ciel i oni będą się rozumieli, dlaczego to robią, dlaczego umartwiają to stare „ja”, dlaczego czerpią
z Chrystusa, dlaczego porzucają zło, a wybierają dobro, oni będą widzieli, dlaczego to robią – bo chcą dotrzeć do wieczności.

Pamiętacie, tam w Księdze Malachiasza mógłbym czytać, jak patrzyli na wierzących i mówili: tamtym zawsze dobrze, a my zawsze jakby pod górkę mamy...
A Bóg mówi: pod górkę macie, bo do góry idziecie, a im zawsze w dół i łatwiej, ale zobaczcie, jaki będzie kres, gdy wróci Pan, i co będzie z tymi, a co będzie z tamtymi, i kazał spisać księgę pamiątkową, żeby powiedzieć, że ci, którzy żyją dla Boga, oni też będą z Bogiem, a tamci nie będą. Ich powodzenie wcale nie jest powodzeniem, jest raczej niepowodzeniem, kiedy cię chłoszczą, kiedy cię atakują, kiedy cię obrażają, kiedy na tobie wieszają różne złe rzeczy z powody Chrystusa – szczęśliwym człowiekiem jesteś, bo to świadczy, że życie Chrystusa jest w tobie. Jeżeli cierpisz z powodu własnych grzechów, to trzeba z tym zrobić porządek i to jak najszybciej. Wiele jest miejsc, które o tym mówią, i dla mnie i dla ciebie jest to najważniejsze, zobaczyć to, o czym mówimy. Nie nabędziemy tego bez Chrystusa, to potrzebujemy z Chrystusa, a więc uniżajmy się, poddawajmy się Panu, postępujmy za Nim, a On będzie nam coraz bliższy i coraz chętniej będziemy gotowi na to, co Jemu jest miłe, będziemy się oczyszczać. Piękne życie, piękne wykorzystywanie tego czasu. Słowo Boże mówi, żebyśmy wydawali owoc w każdym dobrym uczynku. To, co mówię często: musisz wygrać z tym. Ktoś cię denerwuje, diabeł osiągnął sukces, jakiś człowiek działa ci na nerwy, wystarczy, że go zobaczysz i już masz nerwy, wystarczy, że otworzy usta, już masz koniec swojego spokoju – to znaczy, że człowiek zaniedbał bycie z Chrystusem, ta próba pokazuje, że człowiek jest za słaby
i diabeł bawi się już człowiekiem. Trzeba wracać do Chrystusa, żeby znowu od Niego wziąć tą cierpliwość i raptem ten sam człowiek będzie robić to samo, a ty będziesz myśleć: Boże, jak pomóc temu człowiekowi, bo taki biedny jest, nie umie nawet opanować swego zachowania, bo chrześcijanin, a zachowuje się jak nieokrzesaniec jakiś i raptem to samo doświadczenie, a ty już będziesz inaczej patrzeć na nie. Potrzebujemy Jezusa, bez Niego to słabo nam to wyjdzie.

            II List do Tesaloniczan, 1 rozdział od 3 wiersza:

Powinniśmy zawsze dziękować Bogu za was, bracia. Jest to rzecz słuszna. Wiara wasza bowiem bardzo wzrasta a wzajemna miłość wasza pomnaża się
w was wszystkich, tak że i my sami chlubimy się wami w zborach Bożych, waszą wytrwałością i wiarą we wszystkich prześladowaniach waszych
i uciskach, jakie znosicie; jest to dowodem sprawiedliwego sądu Bożego i tego, że zostaliście  uznani za godnych Królestwa Bożego, za które też cierpicie, gdyż sprawiedliwa to rzecz u Boga odpłacić uciskiem tym, którzy was uciskają, a wam, uciskanym, dać odpocznienie wespół z nami, gdy się objawi Pan Jezus z nieba ze zwiastunami mocy Swojej, w ogniu płomienistym, wymierzając karę tym, którzy nie znają Boga, oraz tym, którzy nie są posłuszni Ewangelii Pana naszego Jezusa. Poniosą oni karę: zatracenie wieczne, oddalenie od oblicza Pana i od mocy chwały Jego, gdy przyjdzie w owym dniu, aby być uwielbionym wśród świętych Swoich i podziwianym przez wszystkich, którzy uwierzyli, bo świadectwu naszemu uwierzyliście.”
(II Tes. 1,3-10)

Może powiem coś takiego, wiele powstało stron w telefonach, gdzie pewne osoby są ze sobą razem połączone i maja ze sobą kontakty, jakieś wymiany różnych rzeczy, wpisywane jest Słowo Boże, jakieś życzenia, jakieś zadowolenia, jakieś świadectwa
i inne rzeczy... Skoncentrujmy się głownie na tym, jak sobie pomóc, jak się uratować, jak wygrać bitwę. Nie jak zasłonić tymi tekstami swoje własne osobne życie, tylko żeby to życie mogło tam być naprawdę widoczne, żeby pisać to, co dzieje się dokładnie w twoim życiu, co wiesz, że Pan czyni w twoim życiu, żebyśmy mieli taką stronę, na której nie ma zakłamania, nie ma kłamstwa, nie ma obłudy, nie ma udawania kogoś. Żeby nie czuł się ktoś potępiony, ja nie potępiam. Mówię o całkiem nowej stronie, na której nie trzeba będzie „coś” wrzucić, aby wrzucić, ale coś, co będzie rzeczywiście się działo w twoim życiu, aby te sprawy mogły funkcjonować, gdy spotykamy się, abyśmy mogli dzielić się tym, co naprawdę dzieję się w nas
z powodu Jezusa Chrystusa, abyśmy mogli się umacniać, wspierać, abyśmy doznawali, że naprawdę jesteśmy tymi, którzy chcą wejść do wieczności, do domu Ojca – tego potrzebujemy. Możemy założyć nie wiem ile stron i będziemy wrzucać różne rzeczy, ale będziemy zarzucać się różnymi rzeczami, a nadal, gdy chodzi o to, by być miłującymi się nawzajem, budującymi się nawzajem na dom dla Boga, będzie tego brakować. Tam będzie łatwiej, że jesteśmy razem, ale kiedy jesteśmy razem, będzie to zupełnie inaczej wyglądało. Chodzi o to, żeby to było rzeczywistością tam
i tu, żeby można było spotkać to samo, że tacy dokładnie jesteśmy dzięki Chrystusowi. To będzie też świadczyło, że siebie nawzajem potrzebujemy, wtedy może będą pokazywać się ludzie, którzy chcą się ratować, nie wszyscy, którzy chcą się ratować, może będzie prośba o to, czy o to: bracia, siostry teraz coś mnie atakuje, módlcie się o mnie... Może to będzie bardziej w ten sposób, żeby wspierać się, pomagać sobie, żeby to nie było tylko „coś”, dobre jest to „coś”, ale jeszcze myślę, że to nie jest to, co mogłoby by być, gdybyśmy rozumieli, że toczy się wojna
o naszą wieczność, że chcemy wygrać, chcemy sobie nawzajem pomóc w tych wydarzeniach i chcemy pokonać je. Chcemy szukać relacji, podejść do osoby, która działa ci na nerwy i porozmawiać z tą osobą w ten sposób, jakbyś chciał, żeby Jezus z tobą porozmawiał. Wygrać bitwę, żeby Jezus uwolnił ciebie, żeby pojednać się, dojść do porozumienia. To tak, jak Pan Jezus mówi: nim przyjdziesz do sądu, załatw to z tym, z którym idziesz, żeby gdy przyjdziesz, móc powiedzieć: panie sędzio, sprawa załatwiona, my już załatwiliśmy między sobą. Sędzia mówi: no i bardzo dobrze, cieszę się, że nauczyliście się tej prawdy. Pan Jezus nie chce sądzić nas, ale będzie sądził, a więc kiedy chcemy, żeby sądził i mógł powiedzieć: no, sługo dobry
i wierny, ty wszystko robiłeś jak Ja chciałem, wejdź do radości Pana swego. Piękny sąd to będzie: wejdź do radości Pana swego. Może dorośniemy, obyśmy dorośli, oby jak najwięcej mogło się uratować w tym miejscu. Obyśmy nie tyle powiedzieli: no dobra, skoro wielu wezwanych, to w zborze jest tylu ludzi, a niewielu, to powiedzmy tylko paru z tego zboru sie uratuje, a więc już mamy część skazanych na gehennę, część do uratowania. Nie. Można wyciągać tych, którzy idą do gehenny, żeby przestali iść do gehenny, a zaczęli iść do domu Ojca. Co prawda ci, którzy idą do gehenny, oni walczą przeciwko tym, którzy idą do domu Ojca, aby ich ściągnąć z tej drogi, ale ci, którzy idą do domu Ojca, jeżeli są na tyle zdeterminowani, żeby nie dać się ściągnąć z tej drogi, to oni zaczną w końcu wyciągać tych, którzy idą do gehenny. To jest cudowne, kiedy to dobro zwycięża zło.

Samo pojęcie Ewangelii, że Głową jest Chrystus, a my Ciałem – wiecie, co to znaczy? To jest zupełnie przewrócenie naszego sposobu myślenia, bo wtedy myśli Chrystusa przenikają nas, nie my tyle myślimy, tylko Chrystus w nas, i to jest zupełnie co innego i tego potrzebujemy jako Ciało Chrystusowe. To jest osiągalne dzięki Chrystusowi, bo On do tego przyprowadza. Musimy to rozumieć, że tu na ziemi najważniejsze jest dla nas wygrać bitwę o naszą wieczność, nie dać diabłu szansy, żeby nas skażał jakimiś rzeczami. To nie jest nasza sprawa, to jest sprawa Boga – uratować nas. Naszą sprawą jest być zawsze w miejscu uratowania, żeby nas ratował Bóg. Ten, który zaczął, ma moc i dokończyć, my sami się nie uratujemy, choćbyśmy nie wiem jaką wiedzę Biblijną mieli. Potrzebujemy być zbawiani, ratowani przed Chrystusa. Potrzebujemy wzywać Imienia Pańskiego. Pycha już mówi: ja sobie dam radę… – nie dasz rady, już idziesz do gehenny. Jeżeli Pan cię prowadzi, jeżeli Duch Święty cię napełnia, to w tobie działają siły zbawcze, ale jeżeli nie, to wtedy ciało działa i to jest destrukcja. Tu też widzimy podział: ci, którzy nie byli posłuszni Ewangelii, dołączają do tych, którzy nie uznawali Boga, a więc dołączają do bezbożnych świata i razem trafiają do ognia gehenny.

Moglibyśmy jeszcze czytać, jak Pan ustawia kozły po lewicy, owce po prawicy, jak rozsądza je, co one uczyniły dla Niego, a co nie uczyniły dla Niego – to znowu podział jakiś, rozdzielenie.

            I Księga Mojżeszowa, 1 rozdział i 4 wiersz:

I widział Bóg, że światłość była dobra. Oddzielił tedy Bóg światłość od ciemności.”(I Mojż. 1,4)

Po raz pierwszy czytamy o oddzieleniu czegoś od czegoś. Światło było dobre, a więc Bóg oddzielił światło od ciemności. Kiedy czytamy Ewangelię Jana, 8 rozdział
i 12 wiersz:

„A Jezus znowu przemówił do nich tymi słowy: Ja jestem Światłością świata; kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, ale będzie miał światłość żywota.”(Jana 8,12)

Tu oddzielił Bóg światłość od ciemności, uznał światło jako dobre. Tu Jezus jest Światłem, jeżeli my idziemy za Nim, to będziemy chodzili w Światłości dnia i nie będziemy się potykać. Jaki jest Jezus? Zostawmy mrzonki cielesnego chrześcijaństwa. Zostawmy tych nauczycieli, którzy uczą, jak ciałem żyć, a nie Duchem. Żyjmy według Nauczyciela, który mówi o krzyżu – Chrystus mówi o krzyżu, o śmierci grzesznika, o zrodzeniu na nowo. Rozmawia z Nikodemem i mówi: jeżeli nie narodzisz się na nowo z wody i z Ducha, nawet nie zobaczysz Królestwa Bożego, a co dopiero do niego wejść? A Królestwo Boże to nie pokarm ani napój, ale sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym, miłość wzajemna, troska. A więc  coś pięknego, coś wspaniałego i to przyszedł Chrystus uczynić i tego potrzebujemy, On jest gotów potwierdzić każde Słowo, które do nas wyrzekł, ale my potrzebujemy Jezusa. Wiedza powoduje pychę! Każda wiedza powoduje pychę. Poznanie nadyma, zawsze nadyma, ale poznanie przez krzyż, przez własną śmierć, nie nadmie cię, bo przy każdym poznaniu ty będziesz musiał być niżej, więcej znieść przeciwności, bardziej będziesz wzdychał: Panie, wesprzyj sługę Swego, pomóż dalej mi być w tym ogniu doświadczeń i cieszyć się, że Ty mnie kształtujesz na Swój obraz, Boże kochany. To jest to. A kiedy to jest tylko poznanie, to ty będziesz ulatywać w tych dumnych myślach, a co z życiem? Trzeba siły Chrystusa, żeby żyć tymi wspaniałymi Słowami. Nie można minąć Chrystusa i wziąć sobie tylko różną mądrość, taką czy inną, trzeba mieć siły chodzić w Światłości.

            12 rozdział Ewangelii Jana i 36 wiersz:

Wierzcie w Światłość, póki Światłość macie, abyście się stali synami Światła. To Jezus powiedział, i odszedłszy, ukrył się przed nimi.”(Jana 12,36)

Jezus przyjdzie po synów Światłości, nie po synów ciemności. Jedni posiani przez Niego, a drudzy przez diabła, ci synowie Światłości, a ci synowie ciemności. Jezus przyjdzie po synów Światłości. Mamy naprawdę wspaniałą szansę, Pan okazuje wspaniałą miłość nam, daje nam możliwość pokonywać wiele kilometrów, by się spotkać, to nie jest nadaremno, to nie jest tak, że to się dzieje, bo ludzie postanowili coś zademonstrować, to się dzieje, bo Bóg chce uratować nas, chce, żebyśmy naprawdę się ratowali, chce, żebyśmy poważnie traktowali czas, który mamy od Niego tu na ziemi darowany, żebyśmy poważnie brali Słowo Boże. To, co dzisiaj do ciebie dotrze, to jest dla ciebie, to, co nie trafia do ciebie jeszcze, to nie jest jeszcze dla ciebie, ale będzie dla ciebie później. A to, co dzisiaj trafia dokładnie w centrum tego, to dokładnie ty masz zrobić, to jest dla ciebie ważna instrukcja w twoim życiu. Kto słucha, rozumie i zachowuje... Nawet jak czytać tą Biblię, jak patrzyć na nią, jak korzystać z tego Słowa Bożego – to jest też ważne.

            II List do Koryntian, 6 rozdział od 11 wiersza:

„Usta nasze otwarły się przed wami, Koryntianie, serce nasze szeroko się otwarło; nie u nas jest wam ciasno, ale ciasnoto jest w sercach waszych; ponieważ zaś należy się odwzajemniać, przeto jak do dzieci mówię: Rozszerzcie i wy serca wasze! Nie chodźcie w obcym jarzmie z niewiernymi; bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością? Albo jaka zgoda między Chrystusem
a belialem, albo co za dział ma wierzący z niewierzącym? Jakiż układ między świątynią Bożą a bałwanami? Myśmy bowiem świątynią Boga Żywego, jak powiedział Bóg: Zamieszkam w nich i będę się przechadzał pośród nich, i będę Bogiem ich, a oni będą ludem Moim. Dlatego wyjdźcie spośród nich i odłączcie się, mówi Pan, i nieczystego się nie dotykajcie; a Ja przyjmę was i będę wam Ojcem, a wy będziecie Mi synami i córkami, mówi Pan Wszechmogący; mając tedy te obietnice, umiłowani, oczyśćmy się od wszelkiej zmazy ciała i ducha, dopełniając świątobliwości swojej w bojaźni Bożej.”
(II Kor. 6,11-7,1)

To jest oczyszczanie się, uświęcanie, bycie razem, nie stawanie się gorszymi ludźmi, bo przy Jezusie też stawali się ludzie gorszymi, którzy Go słuchali, nie dlatego, że chcieli się uratować, tylko chcieli Go na czymś złapać, że się tu czy tam w czymś pomylił i stawali się coraz gorszymi ludźmi, coraz więcej zgrzytali zębami, coraz więcej się złościli. A inni, co Go słuchali i chcieli być uratowani, cieszyli się tym, chodzili do tego przysionka Salomonowego i tam słuchali Pana Jezusa, co On jeszcze im powie, wiedzieli, że to jest dla nich drogocenne i ważne, i to mogło budować w nich jakieś zrozumienie, czy potrzebę tego, co Pan do ich mówi. Jest to dla nas sprawa oczywista, chciałbym, żebyśmy wszyscy się uratowali – to jest pragnienie Chrystusa, żeby zbór mógł korzystać z tego czasu nawiedzenia, żeby nie było walk, zmagań. Nasz kierunek został określony, nie spotykamy się po to, by zapewnić ludziom komfort, zadowolenie z życia według ciała. Spotykamy się po to, by zapewnić komfort, zadowolenie z życia według Ducha, żebyśmy żyli według Ducha. Mamy opór ciała co do tej prawdy i to jest rzecz oczywista, stąd każdy z nas musi wziąć swój krzyż, żeby to ciało żadnemu z nas nie przeszkadzało, żebyśmy mogli iść dalej – o tym też mówi Jezus. To tez jest rzecz oczywista. To nie jest potępienie, że ty czy ja biorę krzyż na swoje ciało, to jest ratunek. W krzyżu jest ratunek, uratowanie nas przed tym ciałem, które zawsze będzie szukało swego, będzie drążyło temat tak, by znaleźć dla siebie jakieś miejsce.

            I List do Koryntian, 9 rozdział od 24 wiersza:

Czy nie wiecie, że zawodnicy na stadionie wszyscy biegną, a tylko jeden zdobywa nagrodę? Tak biegnijcie, abyście nagrodę zdobyli. A każdy zawodnik od wszystkiego się wstrzymuje, tamci wprawdzie, aby znikomy zdobyć wieniec, my zaś nieznikomy. Ja tedy tak biegnę, nie jakby na oślep, tak walczę na pięści, nie jakbym w próżnię uderzał; ale umartwiam ciało moje i ujarzmiam, bym przypadkiem, będąc zwiastunem dla innych, sam nie był odrzucony.”
(I Kor. 9,24-27)

Z powodu ciała, bo jeśli pozwoliłby ciału działać, to ono doprowadziłoby do grzechu, bezprawia i jeśliby z tym nie robił porządku, to w sumie by zginął, mówiąc innym Prawdę. Wiemy, że zwycięstwo nasze jest w Chrystusie Jezusie, a więc tak biegnijmy, abyśmy w Chrystusie biegli, jeden tylko zwycięża, a On już wygrał. Kto trwa w Chrystusie, ten będzie mieć zwycięstwo. Słowo Boże mówi, abyśmy biegli za Chrystusem cały czas, poznając Jego, kosztując, jak dobry jest Pan.

            Księga Objawienia, 20 rozdział od 1 wiersza:

„I widziałem anioła zstępującego z nieba, który miał klucz od otchłani i wielki łańcuch w swojej ręce. I pochwycił smoka, węża starodawnego, którym jest diabeł i szatan, i związał go na tysiąc lat. I wrzucił go do otchłani, i zamknął ją,
i położył nad nim pieczęć, aby już nie zwodził narodów, aż się dopełni owych tysiąc lat. Potem musi być wypuszczony na krótki czas. I widziałem trony,
i usiedli na nich ci, którym dano prawo sądu; widziałem też dusze tych, którzy zostali ścięci za to, że składali świadectwo o Jezusie i głosili Słowo Boże, oraz tych, którzy nie oddali pokłonu zwierzęciu ani posągowi jego i nie przyjęli znamienia na czoło i na rękę swoją. Ci ożyli i panowali z Chrystusem przez tysiąc lat. Inni umarli nie ożyli, aż się dopełniło tysiąc lat. To jest pierwsze zmartwychwstanie. Błogosławiony i święty ten, który ma udział z pierwszym zmartwychwstaniu; nad nim druga śmierć nie ma mocy, lecz będą kapłanami Boga i Chrystusa i panować z Nim będą przez tysiąc lat.”
(Obj. 20,1-6)

Mamy pierwsze zmartwychwstanie, przyjście Jezusa, i ci, którzy należeli do Niego,
a umarli, powstali w tym czasie, ci, którzy żyli w tym czasie, zostali przemienieni
i wszyscy wyszli naprzeciw Pana i tak zawsze będziemy z Panem, ale musimy mieć udział w pierwszym zmartwychwstaniu. Kiedyś zastanawiałem się nad tym, że jak ja nie będę ścięty, albo nie będę żył w czasie, kiedy będzie pieczętowanie, to gdzie ja jestem w tym całym tłumie? Napisane jest to na początku: tym, którym dano prawo sądu. A prawo sądu dano tylko świętym, a więc święci będą sądzić. A więc tu jestem, jeżeli nie zostałbym ścięty i nie musiał wybierać pomiędzy znamieniem a nie znamieniem. Chwała Bogu! Jest drugie zmartwychwstanie, od 11 wiersza:

„I widziałem wielki, biały tron i Tego, który na nim siedzi, przed którego obliczem pierzchła ziemia i niebo, i miejsca dla nich nie było. I widziałem umarłych, wielkich i małych, stojących przed tronem; i księgi zostały otwarte; również inna księga, księga żywota została otwarta; i osądzeni zostali umarli na podstawie tego, co zgodnie z ich uczynkami było napisane w księgach.
I wydało morze umarłych, którzy w nim się znajdowali, również śmierć i piekło wydały umarłych, którzy w nich się znajdowali, i byli osądzeni, każdy według uczynków swoich. I śmierć, i piekło zostały wrzucone do jeziora ognistego; owo jezioro ogniste, to druga śmierć. I jeżeli ktoś nie był zapisany w księdze żywota, został wrzucony do jeziora ognistego.”
(Obj. 20,11-15)

Są tu też wierzący, ale nie dali się oczyścić, uświęcić Jezusowi, nie miłowali Go, nawet Paweł napisał: niech będzie przeklęty każdy, kto nie miłuje Jezusa. Nie miłowali Jezusa tak, żeby chcieć żyć dzięki Niemu, nie miłowali tak życia Jezusa, żeby bardziej wybrać życie Jezusa niż swoje. Miłowali bardziej swoje niż Jezusa, odrzucili życie Jezusa, by żyć po swojemu, Paweł mówi: niech taki będzie przeklęty. W rzeczywistości zostaje przeklęty taki, który nie miłuje Jezusa, ale ci, którzy miłują Jezusa, chcą żyć dzięki Niemu. Jest to jakieś doświadczenie, uczymy się tego, ale Pan też widzi, czy my chcemy żyć dzięki Niemy, czy nie. Czy zależy nam, aby pozwolić sobie na ciało, bo inni sobie pozwalają? Czy dalej pozostajemy, aby żyć według Chrystusa, wygrać. Choćby nam się coś nie powiodło, oczyszczamy się, żeby pozostać na tej pozycji w Chrystusie, aby dalej owocować dla Pana.

            II List do Koryntian, 5 rozdział i 10 wiersz:

„Albowiem my wszyscy musimy stanąć przed sądem Chrystusowym, aby każdy odebrał zapłatę za uczynki swoje, dokonane w ciele, dobre czy złe.”
(II Kor. 5,10)

Mamy tutaj to rozsądzenie, ten sąd: pierwsze zmartwychwstanie i drugie. Niech Bóg pomoże nam wygrać. Wierząc w Jezusa, masz nadzieję. Wiara to jest potężny początek dla nas, ale wierząc w Jezusa, słuchaj, co mówi Słowo Boże i korzystaj
z tego Słowa, wykorzystuj czas, żeby poznawać Prawdę, aby ona mogła dawać ci podstawę do decyzji, dlaczego tak. Decyzje też nie przychodzą z naszej siły – to jest piękne. Pan daje ci decyzje, chcenie, wykonanie – On daje ci wszystko. Nie odrzucaj tego, nie rezygnuj z tego na konto czegoś, aby tam jakoś z ludźmi było czy coś... Pamiętaj, najważniejszy twój pokój z Chrystusem. Jeżeli ludzie będą mieli z tobą wojnę, bo ty masz pokój z Chrystusem, to nie ma znaczenia. Znaczenie będzie miało, gdybyś ty wszedł w wojnę z Chrystusem, aby mieć pokój z ludźmi, to wtedy będzie kłopot. A więc każdy z nas przed sądem Chrystusowym stanąć musi. Wykorzystujmy ten czas, módlmy się za sobą. Naprawdę możemy być jak Ciało, powtarzam to bardzo często, bo ja to widzę. Możemy być jak jedno Ciało, możemy się nawzajem posilać, możemy ze sobą szczerze rozmawiać, wyciągać to, co jest potrzebne i stosować w codzienności. Wychodzić naprzeciw, można się ze sobą godzić, można przepraszać, można usuwać przeszkody, żeby nie nosić urazy, nie chodzić z nastawieniami, żeby znaleźć pokój, o którym mówi Jezus, pokój w Ciele Chrystusowym, między braćmi i siostrami. Dążcie do pokoju, o ile to od was zależy, ze wszystkimi, a szczególnie z tymi, którzy należą do Chrystusa. Wykorzystujmy ten czas, miłujmy się naprawdę, nie chciejmy, aby ktokolwiek zginął, nie radujmy się, gdy komuś się coś nie powiedzie, radujmy się, gdy się powiedzie, gdy wygra człowiek tą bitwę, cieszmy się z tego, bo to jest piękne, móc patrzeć, jak Chrystus ratuje brata czy siostrę, jak napełnia tym, co jest dobre. Chciejmy dla siebie dobra, wiele możemy osiągnąć. Pamiętacie, wiele może modlitwa sprawiedliwego, wiele może u Boga. Wiele może modlitwa człowieka o czystym sercu, o czystych ustach, czystych dłoniach. To ma wielkie znaczenie u Boga, gdy my jesteśmy czyści dzięki Jezusowi
i Bóg może wysłuchać i wskazać.

Wykorzystujmy ten czas, naprawdę mamy jeszcze piękny czas. Nie zmarnujmy go, nie schowajmy się gdzieś, myśląc: a, może nie będą wiedzieć... Pan wie wszystko, to nic nie da, że ktoś może nie wiedzieć czegoś, jeżeli i tak Sędzia wie wszystko. Lepiej usunąć, zrobić porządek. On nie jest twoim ani moim wrogiem, poszedł umrzeć na krzyżu, przelał Swoją Krew, pokazał, że chce nas uratować, On nie będzie na pewno cię potępiał. Może Go zasmucisz, może radować się, ale nie jest Tym, który przyszedł potępiać, niszczyć. On powiedział, że nie przyszedł nikogo niszczyć, przyszedł ratować, zbawić. Wierz Jezusowi, daj się do tego zachęcić, żeby się wspólnie ratować, żeby to, co jest napisane w Biblii – mógłbym czytać na przykład 4 rozdział Listu do Efezjan, że Pan ustanowił w Ciele Swoim służby i te służby muszą być wykonywane, żeby całe ciało dorastało do wymiarów Chrystusowych, do pełnej, męskiej doskonałości, abyśmy wszyscy dochodzili do tego, co jest miłe Bogu i to właśnie Ciało weźmie Jezus do wieczności, do domu Ojca. Starajmy się o to. Niech Bóg będzie z tobą i ze mną w tej tak ważnej sprawie naszego ziemskiego życia tutaj, żebyśmy nie stracili ziemskiego życia tutaj poprzez skupienie się na ziemskim sposobie reakcji, tylko byśmy zyskali je, skupieni na niebiańskim sposobie reakcji – przebaczenie, łaska, dobroć, zniesienie przeciwności. Piękne działanie Chrystusa niech będzie w tobie i we mnie. Amen.