Jan 14:23

Słowo pisane

ŚWIADOMOŚĆ DZIECKA BOŻEGO 4.03.2017 cz.2 (wieczorne)

Mamy świadomość wyjścia Izraela z Egiptu i mamy świadomość w jaki sposób Bóg ich wyprowadził, jak cudowną, mocarną prawicą Bóg ich stamtąd wyrwał, ale też mamy świadomość, czytając Boże Słowo, jak oni doszli do stanu destruktywnego, stanu niedobrych emocji, sporów, próby zmienienia prowadzącego, uczynienia siebie samymi bogami. Skoro to przychodziło na Izraela, spodziewamy się, że diabeł będzie próbował w ten sam sposób zrobić i tutaj, w chrześcijaństwie, by ludzie zaczęli bardziej chodzić tacy jakby znękani tym prowadzeniem, zmęczeni chodzeniem za Bogiem. By ich życie pokazywało zmęczenie, niezadowolenie i niewdzięczne serce. Aby za Panem szedł znękany chrześcijanin, który nie może się przecież cofnąć, a więc musi iść dalej. Ale idąc dalej pokazuje, że to chrześcijaństwo jest takie ciężkie. Myśli sobie: „Ja nie myślałem, że będzie tyle przeciwności, trudności. Myślałem, że to będzie wszystko fajnie, a tu wszystko tak inaczej i ten diabeł szaleje itd.” Izrael też myślał, że będzie fajnie. Wyjdą z Egiptu i wszystko będzie pięknie. Pięknie było i to coraz piękniej. Byli wolni, mogli iść za Bogiem, Bóg był zawsze z nimi. Było pięknie, tylko też było doświadczenie tego, jak słuchaliśmy wcześniej, że Bóg próbował ich tam, by doświadczyć serca, by sprawdzić dlaczego za Nim idą. To samo jest z tobą i ze mną.

 

            Powiem wam, że im dłużej jesteśmy chrześcijanami, na pewno powinno być widoczne, że jesteśmy coraz bardziej szczęśliwi. A na czym polega to szczęście? To nie polega na tym, że nam się w życiu lepiej układa, wspaniale jest wokół, tylko na tym, że coraz bardziej rozumiemy co Bóg nam dał w Jezusie. Szczęście to jest poznanie. Jesteśmy zachwyceni coraz bardziej. Wiecie, dziękuję Bogu, że mam tą przyjemność czytać tę Biblię i kolejny raz się zachwycać prawdami w niej zawartymi i jestem szczęśliwy, że ona jest tak wspaniałą księgą! I coraz bardziej mogę doświadczać, jacy to byli szczęśliwi ludzie, którzy mieli świadomość tego, co pisali i  którzy wiedzieli co głoszą. Jakież objawienia! Jakież skarby! Jakaż chwała! Im bardziej dorastali, tym bardziej byli zadowoleni. Oczywiście, mieli więcej kłopotów. „Zasmuceni, ale zawsze weseli.” Mieli wiele przeciwności, coraz więcej przeciwności, ale byli szczęśliwi, że przecież te przeciwności mówią o tym, że dorastają.

 

            Widzicie, jak dzieci dorastają w domach. Nieraz to obserwowaliście. Dorastają, są już większe, mogłyby wynieść śmieci, ale mają takie kłopoty, by to zrobić. Wydaje się, że to jest najgorsza rzecz w życiu, która mogłaby się przytrafić dzieciakowi - wynieść śmieci. To może być dla dziecka taka tragedia życiowa - wynieść śmieci! Ale już dorósł człowiek do wynoszenia śmieci, a więc rodzic mówi: „Wynieś!” A dziecko mówi- „Muszę się uczyć, nie mam czasu.” Oczywiście nie chodzi o naukę, chodzi o to, że mu nie chce się wynieść tych śmieci. A daleko, przecież to trzeba piętnaście kilometrów w jedną, w drugą... Nie, to jest kawałeczek, obok domu. Człowiek nie chce. Dorasta, ale nie chce robić tego, do czego dorasta. To jest niedobre, kiedy wierzący człowiek dorasta i nie chce robić tego, do czego dorasta. Dorastamy do budowania się na Boży dom i kiedy człowiek nie chce tego robić, to jest tragedia. Wydaje się, że człowiekowi zadano najgorszą rzecz- budować się na Boży dom. Najgorsza rzecz jaka się mu trafiła i człowiek sobie myśli: „O co im chodzi? Czy nie wystarczy, że jestem?” Nie, nie wystarczy. Jesteś na tyle duży, czy duża, by robić to, co jest potrzebne, to znaczy, budować się na Boży dom. Korzystać z relacji, z możliwości szukania tego, co Pańskie i usuwania tego, co jest przeciwnością, żeby na budowie Bożej sprawa Boża posuwała się dalej. Z jednej strony powiedziano, że my mamy budować się na dom, a z drugiej, że to Bóg buduje dom. W sumie Duch Boży, który nas napełnia to czyni w nas. Kiedy my jesteśmy wdzięczni i szczęśliwi, wtedy też tak jest.

 

            Kiedy Bóg posyłał Swojego Syna Jezusa Chrystusa, posłał Go najpierw do Izraela. Nie posłał do wszystkich narodów. Posłał Go najpierw jako Żyda do Izraela. Paweł pisze do Tymoteusza: „Według mojej ewangelii Jezus Chrystus jest z rodu Dawida.” A Dawid był z rodu Izraela, więc był Izraelitą i przyszedł do Izraelitów. Pamiętacie tą kobietę Kananejkę, która miała córkę, do której Jezus mówi: „Przecież nie można tego co należy się dzieciom dawać szczeniętom.”- a ona zrozumiawszy to odpowiedziała: „Ale przecież coś tam spadnie zawsze ze stołu dzieciom, to i te szczenięta się nakarmią.” Jezus mówi: „Dobrze powiedziałaś.” Kiedy posyłał uczniów powiedział: „Nie idźcie do wiosek samarytańskich, ani nigdzie indziej, tylko do Izraela idźcie i głoście im o Królestwie Bożym.” A więc pierwsze posłanie było tylko do Izraela i Jezus występował tam według ciała jako Izraelita, Żyd. I do śmierci tak było. Pamiętacie, gdy przyszli ci Grecy i powiedzieli: „Chcemy Jezusa widzieć.”, Jezus powiedział: „To już jest czas.”- - A więc to już był czas. Poganie zaczynają pukać do drzwi. Nadszedł czas i w tym momencie Chrystus idzie i umiera za grzechy całego świata. Swoi Go odrzucili. Otworzyła się droga dla nas. Swoi Go nie przyjęli. Swoi uznali, że Go nie potrzebują. Bóg dał najpierw to swojemu ludowi, ale Jego lud powiedział: „My Go nie chcemy.” I w tym momencie otworzyła się droga dla mnie i dla ciebie. Przez ich zatwardziałość otworzyła się droga dla nas. Bóg jest Bogiem i On działa w Swój sposób. Potrzebne było to dla mnie i dla ciebie, abyśmy mogli usłyszeć ewangelię.

 

            Dzieje Apostolskie 13,27-39:

Mieszkańcy Jerozolimy bowiem i ich przełożeni nie poznali go i przez skazanie go wypełnili słowa proroka, czytane w każdy sabat (oni czytali o tym tak często i wypełnili dokładnie to odrzucili Go) chociaż nie znaleźli nic, by zasługiwał na śmierć, zażądali od Piłata, aby był stracony. Kiedy zaś wykonali wszystko, co o nim napisano, zdjęli go z drzewa i złożyli w grobie. Lecz Bóg wzbudził go z martwych; przez wiele dni ukazywał się On tym, którzy razem z nim przyszli z Galilei do Jerozolimy; oni to teraz są jego świadkami wobec ludu. I my zwiastujemy wam dobrą nowinę. Tę obietnicę, którą dał ojcom, wypełnił teraz Bóg dzieciom ich przez wzbudzenie nam Jezusa, jak to napisano w psalmie drugim: Synem moim jesteś, dzisiaj cię zrodziłem. (Dziwne słowa. Przecież urodzony był wcześniej. Dlaczego więc czytamy tu: dziś?) A że go wzbudził z martwych, (Dlaczego urodzenie jest tu łączone ze zmartwychwstaniem? Według Pism najpierw urodził się jako Żyd , a teraz powstaje z martwych całkowicie nowe człowieczeństwo. W zmartwychwstaniu objawia się Boże otwarcie się wobec wszystkich ludzi. On staje się pierwszym Synem, by być początkiem nowego życia, dla każdego z nas. Dlatego Bóg mówi: Dzisiaj Cię zrodziłem dla wszystkich narodów. Od dzisiaj ze wszystkich narodów mogą do Ciebie przychodzić ludzie i w Tobie odnaleźć to co jest im potrzebne, aby stawać się Moimi synami i córkami. Bóg otworzył drogę dla mnie i dla ciebie. Najpierw do Żydów posłana ewangelia, a następnie i do nas. Poprzez wzbudzenie Go z martwych Ojciec otworzył tobie i mnie możliwość bycia Jego dzieckiem), aby już nigdy nie uległ skażeniu, powiedział to tak: Dał wam święte rzeczy Dawidowe, rzeczy pewne. Dlatego i na innym miejscu mówi: Nie dopuścisz, by święty twój oglądał skażenie. Dawid bowiem, gdy wykonał służbę, jaką mu wyroki Boże za jego pokolenia wyznaczyły, zasnął, został przyłączony do ojców swoich i oglądał skażenie; lecz Ten, którego Bóg wzbudził, nie oglądał skażenia. Niechże więc będzie wam wiadome, mężowie bracia, że przez tego zwiastowane wam bywa odpuszczenie grzechów i że w nim każdy, kto wierzy, bywa usprawiedliwiony w tym wszystkim, w czym nie mogliście być usprawiedliwieni przez zakon Mojżesza.

 

            Bóg otworzył możliwość dla ciebie i dla mnie. Korzystajmy z tej świętej możliwości. Korzystajmy z tego, że synostwo w Chrystusie jest otwarte dla każdego. Jezus powiedział: „Kto mniej przyjmie, temu dam prawo, moc bycia dzieckiem Boga.” Otworzona została droga. Bóg musiał ją otworzyć przez ciało Swojego Syna, a więc apostołowie przechodząc do tego mówią to samo.

 

Czytajmy z 2 listu do Koryntian 5 rozdział, 16 i 17 wiersz:

 

            Dlatego już odtąd nikogo nie znamy według ciała; a jeśli znaliśmy Chrystusa według ciała, to teraz już nie znamy. Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe”.

 

            To co mówiliśmy wcześniej, że kto się urodził w Izraelu, był Żydem, a myśmy się urodzili poza Izraelem i nie byliśmy Żydami. Ale w Chrystusie stało się możliwe, żebyśmy stali się Bożym ludem, bo już nie znamy Jezusa jako Żyda, który nie ma z nami nic wspólnego, ale znamy Go jako Tego, który jest ponad narodowościowy. On powiedział: „Moje Królestwo nie jest z tego świata.”Znamy już Tego, w którym wszyscy Żydzi i poganie, mają jednakowe zbawienie. Znamy tego, który jest otwarty dla wszystkich narodów, bo to Bóg uczynił dla mnie i dla ciebie. Korzystaj z tego nieustannie, nie pozwól się ograbić z tej chwały. Pamiętaj, czytając Stary Testament i widząc to, jak Żydzi zmarnowali tą chwałę, ty nie daj sobie zabrać tego, co dostałeś w Chrystusie, korzystaj z tego, bądź bratem, bądź siostrą. Staraj się przyjmować Pańskie dzieła w sobie, żeby On je dokonywał dalej i dalej. Nie ograniczaj Go, tym że pomyślisz sobie: „A może to nie dla mnie...” Bzdura. Dla wszystkich jest to otworzone. Wszyscy mogą korzystać, jeżeli chcą. Ale musimy korzystać w taki sposób, by to było tak jak Bogu się podoba. Wróg chciałby, żebyśmy byli częścią jakiegoś układu religijnego, w którym żyjemy jakoś tam, ale nie wypełniamy zadania, które Bogu się podoba. Bóg chciał zawsze mieć lud Swój dla Siebie na własność! Zawsze. Ciebie i mnie też. I kiedy w Chrystusie otworzył możliwość, żebyśmy przyszli do Niego, to też na własność. Dlatego Słowo Boże mówi: „Już nie należysz do siebie samego.”- ale do kogo? Rozumiecie, nie chodzi o to, żebym ja tylko wiedział, że to jest napisane w Biblii, ale, żebym ja to miał w sercu, w życiu. Nie należę już do siebie, należę do Niego. On jest moim władcą. On jest tym, który decyduje i On to potrafi zrobić. Mogę odpocząć od swoich dzieł, Bóg włożył w nas dzieło Swego Syna. Syn potrafi to uczynić, pokazał to chodząc po ziemi.

            Kiedy doszedł do śmierci i zmartwychwstał otworzyła się dla mnie i dla ciebie droga przyjścia, droga zbawienia. Można powiedzieć, że również Izrael stracił to, kim był fizycznie. Mogą się mienić teraz fizycznym narodem, ale oni już to stracili. Bóg posunął sprawę dalej.

 

            1 list Piotra 2,9:

            Ale wy jesteście rodem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym, abyście rozgłaszali cnoty tego, który was powołał z ciemności do cudownej swojej światłości;

 

            Piotr był Żydem według ciała urodzonym, ale według urodzenia z Chrystusa już był innego rodzaju Żydem. Żydem, który już nie traktował tylko Żydów jako naród wybrany, ale już był Żydem, który traktował wszystkich, którzy mają wiarę ojca Abrahama jako Żydów, jako naród wybrany. Jego sposób patrzenia przemieścił się. Zgodnie z zamysłem Bożym, On to zobaczył. Paweł pisze, że Jezus zburzył mur nieprzyjaźni, jaki był między nami, a Żydami, czyniąc z nas jeden naród. Dając nam sposobność, abyśmy przychodzili w jednym duchu przed Boże oblicze. A więc kim dzisiaj jesteś? Przybłędą? Gościem? Czy współobywatelem? Jeśli się zniweluje, to co się stało w zmartwychwstaniu znowu będzie podział na naród wybrany, którym są Żydzi i na tych, którzy mogą się tam w sumie dołączyć, ale to jest tylko dołączenie, podczas gdy Pan Bóg zrobił już inaczej. Żydem jest ten, który myśli jak Żyd i powinien myśleć, który lubi pełnić wolę Bożą, który chce pełnić wolę Bożą i który chce żyć według woli Bożej. Czy jesteś Żydem, Żydówką? No fizycznie nie możesz udowodnić, że w papierach masz tam- Abram, czy Jakub był moim ojcem. Nie masz podstaw, ale masz papiery sięgające jeszcze głębiej. Gdzie? Do Abrahama. Jeszcze nie było Izraela, a był Abraham. I tu staje ojciec, ojciec wiary, który jest nim zarówno dla Izraela fizycznego, jak i tych, którzy stali się Izraelem. Do pewnego momentu oni mogli mówić- "Ojcem naszym jest Abraham", ale z powodu utraty wiary... Fizycznie tak, ale duchowo już nie był ich ojcem. Oni stracili połączenie z Nim. Wiara umknęła, a Abram, Abraham miał wiarę, która pozwoliła, że znalazł usprawiedliwienie w oczach Bożych. I teraz czy my doznajemy tego, że w rzeczywistości my tak myślimy? To już nie jest to, że czytamy w Biblii, my tak myślimy. Czy jesteśmy myśli Chrystusowej? Czy my tak myślimy: „Ojcem wiary mojej jest Abraham. Mam to wpisane w rodowodzie wiary, ponieważ Bóg obiecał mu, że spośród wszystkich narodów będzie miał potomstwo. Mam to zapisane w papierach rodowodowych udowodnione. Ojcem moim jest Abraham.” A twoim? To co? Mamy jednego ojca wiary?

Teraz przeniesiemy to do nieba. Mamy jednego Ojca w niebie. Od Niego pochodzi wszelkie ojcostwo. Jeśli ojcem wiary zostaje ustanowiony Abraham, to my jesteśmy z powodu wiary jego potomstwem. A więc bądźmy dla siebie nie tak jak synowie Izraela, czy Abrahama Izaak i Ismael, czy Izaaka Jakub i Ezaw. Nie bądźmy takimi. Bądźmy raczej innymi, którzy w zgodzie ze sobą żyją i wiedzą co to znaczy, że już nie jesteśmy sobie obcymi ludźmi. Nie znamy się już według ciała. Czy znamy się? A ja jestem taki, bo miałem takiego ojca, a ty jesteś taki, bo miałeś innego ojca. I tak sobie można dalej twierdzić, albo zamykamy ten rozdział i mówimy: „Koniec, umarliśmy i teraz jednakowoż wszyscy czerpiemy.” Piotr pisze: „Patrząc na Sarę, jak powiedziała do swego męża Abrahama nazywając go panem i wy tak naśladujcie ją.” Stawia to małżeństwo jako wzór. Dla mnie i dla ciebie jest to bardzo ważne. W sposobie naszego myślenia i podchodzenia do siebie nawzajem musi nastąpić złamanie starych zasad. My nie możemy być sobie obcy, nie możemy się zachowywać jako obcy, bo inaczej świadczymy, że nie akceptujemy Bożej decyzji co do skończenia naszego fizycznego urodzenia w przeniesieniu na to urodzenie w Chrystusie. Kiedy On powstał z martwych i myśmy powstali do nowego życia, a więc musimy traktować się jak bracia  idący w jedności do Ojca. Szanujmy się, pomagajmy sobie nawzajem, wychodźmy naprzeciw, bądźmy usłużni, bądźmy sługami, nie wykorzystujmy czegoś co my umiemy, dawajmy to sobie jak bracia, jak siostry, usługujmy i pomagajmy sobie nawzajem tym, co Bóg nam dał jako umiejętności, aby Bóg oglądał swoją chwałę między nami. Tak samo jak z darami Ducha Świętego jest. Są po to, żebyśmy nawzajem sobie służyli. Zobaczcie, ile walki będziemy mieli z tym, bo to już nie pasuje do naszej cielesności, nie pasuje do idei, którą może wpoili nam nasi ziemscy ojcowie, czy matki. Może się gubić to z wartościami ludzkimi, bo to jest co innego.

 

            A więc jesteśmy urodzonymi królami. To co mówiliśmy wcześniej. Król, kiedy się rodzi, a jest jeszcze niemowlęciem, nie ma pojęcia, że jest królem i wygląda jakby nie był królem, ponieważ nie wie co to znaczy, że kiedy wyda rozkaz, to wszyscy muszą to wykonać. Ale kiedy dorasta, zaczyna coraz bardziej doznawać, że jest królem, a królom należy się, by rozkazywali. I zaczyna się tego uczyć, żeby nie być głupim królem. Studiuje Słowo Boże, aby żyć każdym słowem. Bóg mówi, że będziesz to miał, będziesz to miała, będziesz to czytać, będziesz według tego żyć nieustannie, żeby czynić to, co się podoba Bogu. Mamy całkiem nowe życie. Paweł pisał, że już nie żyję ja, ale żyje we mnie Chrystus, bo On tak żył. To nie było tak, że On układał jakąś nową naukę, ale to było rzeczywistością jego życia. Wszyscy wiemy, bardzo dobrze wiemy, że lepiej żeby żył w nas Chrystus niż my, bo my siebie zgubimy, a On nas zbawi. Ale wiedzieć, a zrobić to są dwie różne rzeczy. Przyjąć to w ten sposób, żebym ja już nie żył, ale żeby żył On, to jest ustąpić Mu miejsca. A ustąpić Mu miejsca, to trzeba się uniżyć. A człowiek ma w sobie pychę i dumę i nie umie się uniżyć nawet przed Chrystusem i diabeł to wykorzystuje, żeby chociaż jest wierzącym, czy wierzącą, nie ustąpić miejsca Chrystusowi. Jest wojna. Z jednej strony człowiek zdaje sobie sprawę, że jeśli będzie żył dalej po swojemu, to zginie, a jeśli będzie żył w nim Chrystus, to będzie zbawiony, ale kiedy zacznie żyć w nim Chrystus, wtedy przestanie się podobać innym ludziom, bo nie będzie żył już tak jak oni by chcieli. Za każdym razem, kiedy to nie ty, lecz Chrystus, to będziesz miał kłopot. Potrzebujemy w ten sposób myśleć i wyciągać prawidłowe wnioski z tego, co to znaczy, że dzisiaj już nie jesteśmy dla siebie ale dla Niego. Jego własność. Wypiszesz to sobie wszędzie. Jest napisane: „A oni wypiszą na sobie własność Boga.” Oni przyjmą to jako najwyższy zaszczyt. Jestem własnością Boga. Przyjąć to, zaakceptować. Wiecie, my to wiemy, to jest zbawcze, to wyciąga nas z naszego "ja", to daje nam inny charakter, inne myśli, inne pragnienia. Daje nam miłość, pokój, radość. Kończy się egoizm, kończy się szukanie swego, zaczyna się swoboda, czystość życia z Bogiem. Kiedy Chrystus przejmuje władzę, my zyskujemy. Kiedy mądry król króluje poddani się cieszą, a kiedy głupi król króluje, to co? Uciekają z państwa, bo wiedzą co im grozi. Niech króluje Pan Jezus Chrystus i niech to nas napełnia, bo to jest dla mnie i dla ciebie bardzo ważne.

 

            Bóg postanowił zbawić nas nie na zasadzie, że nauczy nas jak żyć. Bóg postanowił zbawić nas na zasadzie, że zamieni nam życie. Nasze zabierze, a da nam Swego Syna, bo przez Syna Jego mamy Boże synostwo. To jest dopiero zwycięski lud. Przecież Bóg chciał zawsze mieć zwycięski lud. On chciał mieć ufnie posłusznych Mu żołnierzy. Pamiętacie Mojżesza z rękami wzniesionymi do góry, jak zwycięża armia Pana, a kiedy Mojżeszowi ręce słabną, zaczyna armia Pana przegrywać. Kiedy znowu podnosi ręce, znowu wygrywają, aż w końcu stają pomocnicy, podtrzymują mu ręce i dopóki jego ręce są wzniesione do góry, dopóty zwycięża armia Pana. Bóg pokazuje, że w modlitwie do Niego jest zwycięstwo, bo trwającym w społeczności z Nim dane jest zwycięstwo nad każdym złem. Kim jesteś, pomyśl kim jesteś? Jeśli myślisz o sobie, bracie, czy siostro, że urodziłeś się w tej czy w tej miejscowości, jestem taki czy inny, to nadal jeszcze źle myślisz. Gdzie się urodziłeś, urodziłaś? Gdzie jest twoja ojczyzna? Skąd bierzesz rzeczy potrzebne do codziennego życia? Skąd czerpiesz siły, żeby żyć tu na ziemi? Czy to jest Pan? Czy to jest Jezus? Czy to jest to zwycięstwo? Zobaczcie, jak wielu ludzi kołysze się na dwie strony i nie może stanąć na nogi normalnie, żeby iść za Panem, ciesząc się Nim. A przecież Pan jest większy od tego, który jest w świecie. Tylko strach, obawa, lęk, niepewność powodują to, że człowiek się zaczyna zabezpieczać i zaczyna inaczej postępować inaczej niż chce Bóg. Jak powinniśmy wygrać tę bitwę? Wiecie, my wiemy jak powinniśmy się jako dzieci Boga do siebie odnosić, my wiemy jakie powinniśmy mieć słowa dla siebie, my wiemy jakie czyny powinny być między nami. My wiemy, bo czytamy Biblię. Ale jeśli tego brakuje, to co powinniśmy powiedzieć? Że zaniedbaliśmy Pana i On został zatrzymany w swojej pracy. Niech On wypełnia nasze życie. To kim byliśmy wcześniej, to nikogo prawdziwie nie powinno obchodzić. To kim jesteśmy teraz jest najważniejsze. Jak myślimy teraz, czy jesteśmy myśli Chrystusowej.

 

            Wiecie, kiedy diabłu się uda przedrzeć przez wspaniałość Chrystusa, wtedy będzie cię atakować rzeczami, którymi kiedyś cię powalał. Nie znaczy, że cię powali, ale będzie strasznie cię dręczyć tymi rzeczami. Jednak jeśli nie zejdziesz z drogi Bożej, to nigdy do takich rzeczy nawet nie dojdzie. Nigdy! Ponieważ będziesz miał pełnię zwycięstwa. Najgorzej jak człowiek zaczyna odpuszczać sobie życie chrześcijańskie i wtedy diabeł napada starymi rzeczami, zaczyna dręczyć człowieka. I człowiek wtedy zaczyna się skrywać z jakimiś rzeczami, chrześcijaństwo nie staje się wspaniałością, spotkania z braćmi i siostrami nie stają się chwałą, zadowoleniem, a coraz bardziej utrapieniem, bo musisz robić coś, czego naprawdę nie masz. Ale i tak możesz przejść przez to, bo Bóg, jeśli cię nie zostawił jeszcze, to cię przeprowadzi. Będzie nadal pracować, aż wyrobi w tobie to święte zwycięstwo. Aż powstaniesz na nogi w Panu i pójdziesz dalej w Nim. „Tak jak przyjęliście Pana Jezusa, tak w Nim chodźcie.”Chodzić w Jezusie, chodzić jak On, należeć do Niego, być synem zadowolonym, córką zadowoloną, wdzięcznego serca, należeć do Boga. Proste rzeczy powiem wam. Nigdy nie być niewolnikiem człowieka, być niewolnikiem Chrystusa i cieszyć się tym, że dzisiaj możemy zupełnie inaczej żyć.

 

            I stąd później Paweł w 2 liście do Koryntian 3 rozdziale, pisze że sami z siebie nawet pomyśleć nie jesteśmy w stanie, a co dopiero cokolwiek zrobić. A więc odbiera wszelkie szanse diabłu, żeby nas potępiał. Zobaczcie jak Bóg uderza w szeregi wroga. Mówi: „Nawet pomyśleć dobrze nie umiecie. Ale Ja - mówi Bóg - będę was napełniał myślami, które będą was ożywiać i czynami, które będą piękne. I będziecie się radować, ponieważ będziecie widzieć Boga w działaniu.” Najlepsza rzecz, jaka nam się tu trafia, to widzieć jak Bóg działa. Jak Bóg objawia, wprowadza w kosztowności, jak napełnia, jak czyni cię świętym bohaterem, świętą bohaterką. Chodzisz jak syn, jak córka. Chodzisz poważnie napełniony chwałą z nieba coraz bardziej i bardziej. Szkoda ci czasu na coś, co nie oddaje Mu chwały. Cieszysz się gdy widzisz jak dociera to, jak to napełnia, jak to się objawia.

Moja własność. Z jakim upodobaniem Bóg mówi to przez wszystkie pokolenia - „Moja własność. Mój Syn umiłowany. Mój lud umiłowany.” Piękne, kiedy Bóg może tak mówić o nas. On nas stworzył. Dał Syna, żeby nas wzbudzić z martwych. Wszyscy umarliśmy, kiedy On umarł, ale powstali z martwych tylko ci, którzy chcą być Jego ludem, którzy poczytują sobie za najwyższy zaszczyt być Jego dziećmi, którzy do Ojca w niebie nie mówią tylko: „Tak Ojcze”, ale chcą być Mu posłuszni, żeby to słowo brzmiało prawdziwie i Duch Boży mógł w nich działać, wykonując w nich Bożą pracować. Myślenie dzięki Jezusowi jest nadal tu możliwe.

 

            Jeszcze kolejny raz to powtórzę: kim byliśmy wcześniej nie ma znaczenia. Skoro umarliśmy, nie ma znaczenia. Ma znaczenie to kim dzisiaj jesteśmy. I znowuż, do kogo się odniesiemy z tym: „kim dzisiaj jesteśmy”. Jedynie możemy się odnieść do Chrystusa. Wcześniej mogliśmy się odnieść do Adama i Ewy, a teraz odnosimy się do Chrystusa. Jesteśmy zrodzonymi na nowo do wiecznej radości z Bogiem. Nowy Boży lud. I znowuż, czy będę do końca cenić sobie to, że On jest moim właścicielem, a ja Jego własnością, że On z upodobaniem chce mnie mieć dla Siebie, dla własnej chwały. Czy odpocznę od swego niepokoju, lęku, swojej bezradności w Jego rękach, w Jego mocy, w Jego sile, w Jego majestacie? Czy przez to będę mógł być używany dla Jego chwały w zgromadzeniu Bożego ludu? Tak i wtedy to, co powiedział Paweł: „Sługa nieużyteczny.” - to Bóg uczynił. Z łaski Boga jestem tym, czym jestem. Wspaniały Pan!

 

            Wiecie, diabeł chce zrobić z chrześcijaństwa coś niedobrego i całe szczęście, że jeszcze Bóg zachowuje i nie chce się na to zgodzić i niepokoi nas tym, mówi- „Nie, chrześcijaństwo jest piękne, Ja mam coś najwspanialszego na ziemi, Ja przyjdę po tą blaskiem jaśniejącą moją Oblubienicę. Przez tą zakochaną we mnie pannę, która oczekuje na moje przyjście, przyjdę po mój Kościół- mówi Jezus- przyjdę po mój ukochany lud, przyjdę, bo oni mnie oczekują, oni umiłowali dzień mojego powrotu, oni mają codziennie radość, co dzień bliżej Pana przez następny dzień i przez następny dzień, ale pilnują się tego, aby być czystymi.” A czystość nasza jest w Chrystusie. Kiedy już zaczynasz ważyć co zrobić i nie ma znaczenia Chrystus, tylko ma znaczenie, czy twoja kieszeń będzie pełniejsza i wybierasz wariant grzech, aby napełnić kieszeń, obiecując Bogu, że z tej kieszeni coś oddzielisz dla Boga, to jesteś zwiedzony i oszukany. Bóg nie chce tego. Bóg nie potrzebuje tego, Bóg potrzebuje ciebie, mnie. Uczy nas jak żyć, jak funkcjonować. Wszystko nam wolno, nie wszystko jest pożyteczne. To jest piękne, On swoim dzieciom dał całkowitą wolność, swobodę działania, decyzji, wyborów, czyż to nie jest piękne? I na wolności uczy nas, jak to dobrze wykorzystać, żeby tego nie zmarnować.

 

            Kiedy królowa Saby przyjechała do Salomona, o którym słyszała w swoim kraju, powiedziała o nim: „W niewielkim procencie, to co mówili o tobie, pokazało to kim jesteś. Przerosłeś to, co o tobie mi mówili.” Ona, już nie tylko słyszała, ale go już widziała, jak się wypowiada i jak postępuje. Czy królowa Saby nie osądza wszystkich, którzy wiedzą o Jezusie i słuchają Go i wiedzą kim On jest, ale Go nie podziwiają?” Królowa Saby sądzi Izraela i pokazuje im, że oni mieli tutaj Jezusa i oni Go nie uszanowali, nie uczcili Go, a potraktowali Go jakby był mniejszy od Salomona. Ona lepiej uczciła Salomona, niż wielu uczci Jezusa. Czyż to nie jest wstyd! Kto z was nie ma świadectwa Jezusa? Ile świadectw mamy mądrego działania naszego władcy Jezusa Chrystusa? Ile działań, ile odpowiedzi, ile wspaniałości! To królowa Saby miałaby wymienić więcej rzeczy w Salomonie niż my w Chrystusie? Wstyd by był, prawda?  Przecież Salomon ile rzeczy narobił złych. A Jezus Chrystus ani jednej! Jak wygląda nasz zachwyt Chrystusem?! Nasze poznawanie Chrystusa? Nasz zaszczyt kosztowania jak dobry jest Pan? Jak w tym okazał się, jak w tym się okazał, jak przeprowadził, jak napełnił. Mamy tyle wspaniałych świadectw, ale możemy szybko zapomnieć o nich i znowu chodzić jakby Jezus nie był wystarczający. Jak małe dzieci, mające sto zabawek, ale już brakuje im sto pierwszej zabawki. Dostaną sto pierwszą, to nie ma sto drugiej zabawki i stale mają smutek. Tysiąc piętnasta, nie ma tysiąc szesnastej zabawki. Milion dziewięćdziesiąta piąta, nie ma milion dziewięćdziesiątej szóstej! I stale kłopot! Ile by nie dać, stale za mało. Czy nie jest tak? Czy jest inaczej? Z wszystkiego cieszymy się czym darzy nas Pan? Z tego, że się ludzie nawracają, że słyszymy rzeczy, które są piękne i wspaniałe. Człowiek mógł sobie popalać tam przed chrztem, a po chrzcie mówi: „Mi to śmierdzi, ja nie mogę tego nawet wąchać!” Co się zmieniło? Tam w środku się zmieniło! Już człowiek widzi, że dokonała się zmiana, że tak normalnie, to by mu to pachniało, a tak śmierdzi. Nowemu człowiekowi śmierdzi to. Śmierdzi grzech. Czyż to nie jest piękne? Widzimy w tym rękę wspaniałego naszego Króla. Ktoś by mógł powiedzieć: „Przecież ten człowiek tylko w wodzie był zamoczony i co się tam takiego wydarzyło, że zmieniło się życie tego człowieka? Woda takie rzeczy, cuda robi?” Nie. Śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa to uczyniły i mamy naoczne cuda, widzimy je wszystkie. Chcemy więcej Jezusa, to musimy z Nim chodzić, musimy do Niego należeć nieustannie. Wiecie jak On pięknie płaci za pracę? Jestem zafascynowany Jego zapłatą. Coś co najbardziej cieszy nas, to poznać Go więcej. Jeśli On płaci za pracę u siebie tym, że ja Go mogę poznać więcej, to mi nikt nic większego nie zaoferuje. Poznać Go więcej, dowiedzieć się jakie objawienie miał ten Paweł. Nie tylko przez czytanie jego listów, ale mieć to objawienie osobiście.

 

            Rzym. 8,24-30:

            „W tej bowiem nadziei zbawieni jesteśmy; a nadzieja, którą się ogląda, nie jest nadzieją, bo jakże może ktoś spodziewać się tego, co widzi? A jeśli spodziewamy się tego, czego nie widzimy, oczekujemy żarliwie, z cierpliwością. Podobnie i Duch wspiera nas w niemocy naszej; nie wiemy bowiem, o co się modlić, jak należy, ale sam Duch wstawia się za nami w niewysłowionych westchnieniach. A Ten, który bada serca, wie, jaki jest zamysł Ducha, bo zgodnie z myślą Bożą wstawia się za świętymi.A wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia jego są powołani. Bo tych, których przedtem znał, przeznaczył właśnie, aby się stali podobni do obrazu Syna jego, a On żeby był pierworodnym pośród wielu braci; a których przeznaczył, tych i powołał, a których powołał, tych i usprawiedliwił, a których usprawiedliwił, tych i uwielbił.

 

            Zamysł Boga jest nam dobrze znany. Abyśmy byli podobni do Jego Syna Jezusa Chrystusa. Kiedy wzbudził Swego Syna, wzbudził i nas. Kiedy posadził Swego Syna po Swojej prawicy, w Nim posadził tam i nas. Kiedy wróci Jezus, będziemy doskonale tacy jak On. Bóg osiągnął swój cel. Kiedy będziemy tak doskonali jak On, wtedy staniemy przed obliczem Ojca i będziemy oglądać Jego oblicze i żyć. Dla ludzi tego świata, niewiele to warte. Dla dzieci Bożych to jest najwyższy zaszczyt. Dlatego bojują, walczą, trzymają się Pana, wzdychają, nie chcą być zewleczeni, chcą być przyobleczeni. Proszą Boga o to, żeby ich zachował, przeprowadził i doświadczają, jak Pan daje im siły do zwycięstwa. Chcą tam dojść, chcą tam dotrzeć. Widzą cierpliwość Boga, widzą miłość Boga, widzą w jaki sposób Bóg dociera, aby pomóc, aby przeprowadzić. Dlatego i my chcemy być przygotowani, chcemy dzisiaj na ziemi być innymi ludźmi. Nie interesuje mnie kim byłeś wcześniej, ani ciebie nie powinno interesować to, kim ja byłem wcześniej. Powinno nas interesować kim Bóg chce, żebyśmy byli dla siebie nawzajem. Tak, czy nie? I tak powinniśmy chcieć od Boga czerpać siły, do tego, żebyśmy takimi dla siebie nawzajem byli. Nie to co ja myślę, że powinienem robić w Kościele. Bóg powiedział, co będę robił. Będę żył jak Jego Syn. Będę częścią Jego Syna, w Jego Ciele. Ten sam Duch będzie mnie napełniał i w tym samym kierunku będę zmierzać. I chwała Bogu za to, że tak jest! Wszystkie miejsca w Biblii, które o tym mówią pokazują to nam. W każdym z takich miejsc możemy je oglądać. Jakbyśmy szli przez całą Biblię, to jest w niej opisany Boży plan, Boży zamysł i Boże działanie i zrealizowanie tego planu. On to uczynił rzeczywistym i daje nam świętą możliwość, abyśmy mogli myśleć o sobie samych w ten sposób: "Jestem własnością Boga." Pamiętajcie, że diabeł będzie chciał to zepsuć przez złe nastawienia, przez irytację ciała, przez upartość ciała. Przez cokolwiek złego, ale Pan chce właśnie, abyśmy takimi byli, jakimi chce Bóg. Kiedy apostoł Paweł pisze do Bożych dzieci, pisze bardzo wyraźnie: "Tego, co w górze szukajcie, o tym co w górze myślcie", gdyż tam jest ten Chrystus, który was zbawił. Czyńcie sobie nawzajem, to co On wam czyni. Czym On was obdarza, wy obdarzajcie następnych. Będzie On wam ze Swego świętego przymnażał, abyście mogli jeszcze więcej obdarzać następnych. Nie chodzi mi o ludzki sposób, o wywołanie ludzkich emocji, chodzi mi o otwartość na Chrystusa w każdej sprawie, aby On mógł to zrealizować w Swój sposób. On powiedział beze mnie nic nie zrobicie. Człowiek może pobiec, jak Izraelici pobiegli, ale już poza rozkazem Bożym i myśleli, że pokonają wroga. Wrócili porozbijani, nic nie osiągnęli. Ale kiedy Pan posyła jest to zupełnie inaczej.

 

            Fil. 4,8-9:

            „Wreszcie, bracia, myślcie tylko o tym, co prawdziwe, co poczciwe, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co chwalebne, co jest cnotą i godne pochwały. Czyńcie to, czego się nauczyliście i co przejęliście, co słyszeliście, i co widzieliście u mnie; a Bóg pokoju będzie z wami.

 

            Jeśli zadałbym to zadanie każdemu z nas, to powiedzcie mi, kto wróci tu jutro i powie: "Wiesz, naprawdę piękne zadanie, tylko o tym myślałem, czy myślałam”. Paweł wie przecież co pisze i to nie jest wyrwane skądś tam. On wie w jakim stanie musi być człowiek, by mógł tak myśleć. Kto musi myśleć w nas? Jezus. Tak myślał Jezus. On nie zadaje temu ciału zadania i mówi: "Ciało! Myśl tam o tym, co dobre." Ciało dwie minuty pomyślało, a potem zjechało już na jakieś rzeczy, na potrzeby, na to, na tamto, na jedzenie, picie, ubranie i nie wiadomo co jeszcze. Tak nie myśli Chrystus. Gdy Chrystus napełnia nas Sobą to są to właśnie takie same jak On miał myśli: miłe, pożyteczne, uczciwe, poddane Bogu. Kiedy Duch Chrystusowy nas napełnia, te rozkazy stają się wykonalne. Pierwszą rzeczą jest to, że musimy do Niego należeć. Musimy szanować naszego Króla. Musimy składać Mu nieustannie hołd i dziękczynienie i musimy wypełniać Jego rozkazy, tak jak On nas uczy.

           

            Wrócę jeszcze raz do początku. Człowiek się nawraca. Trzeba go nauczyć jak się żyje wśród wierzących. Że sprząta się ze stołu, dobrze jest pozmywać po sobie naczynia jeśli tylko możliwe. Zostawić po sobie lepiej niż się przyszło. Nie wykorzystywać innych, ale wespół z nimi korzystać. Słowo Boże już w Starym Testamencie uczyło, że jeśli coś od kogoś pożyczysz, to oddaj przynajmniej w takim samym stanie, a nie zepsute. W chwili kiedy używałeś, używałaś, odpowiadasz za to. Człowiek powinien się nauczyć tego od początku: „nie niszcz chrześcijaństwa swoją cielesnością. Nie chodź jak świnia po pałacach. Ucz się chodzić jak dziecko Boże”. Zobaczcie, Pan Jezus umiał umył uczniom nogi i nigdzie nie słyszymy o tym, żeby Pan Jezus nie umiał się zachować gdziekolwiek. I tego samego uczy wszystkich Swoich uczniów. Wyśpisz się w jakimś łóżku, pościel jak wstaniesz. Potrzeba, wywietrz pokój, w którym spałeś. Od takich rzeczy trzeba zaczynać z chrześcijanami. Bo kiedy się ich wprowadza w duchowe wartości, oni ten swój bałagan życiowy przynoszą do duchowych wartości i robią tam śmietnik. Mają razem zebrane dobre rzeczy, jak chleb i śmierdzące zapleśniałe pomidory. W jednym miejscu mają jedno i drugie. I co później osiągniesz? Oni mają sami kłopot. Jak nie rozpoczniesz od początku, to później oni mają kłopot, bo dostali duchowych wartości i oni to samo z nimi robią co robili w swoim cielesnym życiu. Jak im popadnie, tak to zrobią.

Już opowiadałem wam nie raz, jak to przyjechał do nas, nieznany nam wcześniej człowiek, w moim wieku, z iluś letnim stażem chrześcijańskim i oznajmił mi, że potrzebuje ojca duchowego, żeby go nauczył głębszego chrześcijaństwa. To musiałem go najpierw nauczyć sprzątać po sobie, robić co potrzebne, a on myślał, że może duchowych wartości go będę uczył. Będę mówił mu o wspaniałości nieba, a ja pokazałem mu: "Zobacz co po sobie zostawiasz, czy nie ranisz ludzi przyjeżdżając z takim nastawieniem do ich domów. Zostawiasz po sobie wykorzystanych ludzi, a później oni myślą sobie, to kto był tutaj? Chrystus, czy bałaganiarz starego życia." Na końcu jego pobytu u nas wskazałem mu na to, że takim postępowaniem służył wrogowi, aby otwarte domy chrześcijan po iluś takich doświadczeniach zamknęły się dla prawdziwie potrzebujących tych domów w Kościele. Nie pamiętam już dokładnie ile to szkolenie trwało, tydzień czy dwa... Już nie pamiętam, ale dosyć solidnie byłem za ojca dla mojego fizycznego rówieśnika, bo od początku trzeba się tego koniecznie nauczyć. Przyjeżdża gdzieś głoszący Słowo Boże. Wychodzi, głosi Słowo Boże. Spał u kogoś w domu ten człowiek. Zostawił po sobie bałagan, zostawił po sobie brud i wyjeżdża. Jak myślicie, ten, który go gościł u siebie w domu, co będzie myślał o tym jego całym kazaniu? Będzie myśleć: "Taki człowiek, takie kazanie." Ale o Jezusie tak nie mogli powiedzieć. Kto obserwował życie Jezusa, nie mógł tak o Nim powiedzieć. Mógł jedynie powiedzieć: "On to, co mówi, to czyni." Powinniśmy tego od początku się uczyć, tak powinno być w Kościele, a bardzo często o tym się zapomina i od razu się ludzi uczy duchowych rzeczy. „Ty niebo zdobywasz już, masz niebiańskie wspaniałości, zobacz jak ty wspaniale się modlisz.” Człowiek w pychę wpada, w dumę, zadowolony już, czy zadowolona i gubi się. Najpierw trzeba na obóz. Na szkołę. I ktoś może pomyśleć: "Ale chwilę, ja jestem dzieckiem Bożym, ja się muszę uczyć ewangelii." Tak, to jest ewangelia. Jesteś sługą, nie panem. A więc musisz służyć. W doświadczeniu czasami jest tak, że ludzie wiedzą, że dzieci Boże są sługami, usługują, a więc niektórzy próbują to wykorzystać i mówią do nich: "Mi się to od ciebie należy." Musimy się nauczyć nie wykorzystać swojego brata. Gdyż to jest twój brat, twoja siostra. Usłużysz, pomożesz, ale nie wykorzystasz. Będziesz uczciwy, bo chcesz, żeby Bóg był taki sam wobec ciebie. Bo co zasiejesz, to zbierzesz. Wiesz, znasz Boga i nie chcesz inaczej. Izrael przecież przegrał przez to, że myślał, że Bóg nie widzi, że Bóg zapomni. A jednak nie było tak i później mieli kłopot, doświadczenie. Potrzebujemy miłości, ale Bóg musi mieć czyste naczynia, żeby napełniać miłością. A więc oczyszczamy się, poddajemy się Bogu i Bóg napełnia nas. I wtedy, już nie trzeba człowiekowi mówić o tym, bo człowiek już nie jest w tym stanie: "Ja nie myślałem, że chrześcijaństwo zaczyna się od takich rzeczy. Ja myślałem, że ty będziesz mówić mi o objawieniu, o wskazaniu, o tym jak nauczać innych, ale już rozumie ewangelię."

 

            Dzieci Boże, uczymy się od Ojca naszego. U Niego jest porządek, a więc i my chcemy żyć w porządku. Chcemy się radować, jako synowie i córki. Niech Bóg pomoże tobie i mnie, abyśmy w ten sposób właśnie myśleli, żebyśmy się nie urażali, bo pewnego dnia możesz być w jakimś domu niewierzących i oni cię ugoszczą, będziesz im mówić ewangelię i potem wyjedziesz z tego domu i swoim postępowaniem zepsujesz wszystko, co zostało zasiane. Albo inaczej, powiedzą: "Zaprawdę, ten człowiek nie tylko mówi, ale tak żyje." Miejmy otwarte serce, bądźmy wolni, aby żyć dla Pana. On może uruchomić nas w różny sposób. Bądźmy otwarci na to, w jaki sposób będzie chciał to uczynić. Cieszmy się, że możemy być dziećmi Bożymi na tej ziemi, i że Duch Boży napełnia nas myślami, które biegną do góry, że chcemy być razem, chcemy służyć, chcemy być razem w jedności Ducha Świętego. Zależy nam na tym.

 

            Wiemy, że gdy człowiek się nawraca jeszcze wiele rzeczy z sobą niesie i potrzebuje, żeby pozbywać się tych rzeczy, wiedząc, że to ma sens. Czasami ktoś może mówić: "Ale po co? Przecież to nie ma chyba takiego znaczenia, że w pracy na przykład będę źle mówić o szefie." A chciałbyś być szefem, o którym w pracy wszyscy źle mówią? Zawsze chrześcijanin, czy chrześcijanka powinni pomyśleć: "A gdybym był po drugiej stronie? Co bym chciał?" I Paweł przychodzi tutaj i mówi: "A wy, którzy macie panów, służcie im jak..." Tak byle jak, bo przecież to tak tylko w świecie. Nie, ale jak? Jak Chrystusowi. Dlaczego takie rzeczy piszą w Biblii? Żeby być świadectwem. Żeby ewangelia mogła łatwiej się dostać do myślenia innych. Zobaczcie, ilu było panów, których słudzy zyskali w ich sercu takie uznanie, że oni gotowi byli iść do Chrystusa, by prosić o uzdrowienie tego sługi. Tak przyjemny był ten sługa. Nie był bogaty, a więc nie mógł swemu panu zaoferować bogactwa, ale był takim, którego temu panu by brakowało, gdyby go już nie było. Obyśmy wszyscy żyli dzięki Chrystusowi. Nie chodzi mi o to, żeby nasze ciało zaczęło teraz to produkować. Chodzi o to, aby wiedząc o tym, prosić Pana, przychodzić do Niego w modlitwach z ufnością jak dziecko do ojca, a On przecież nie odmówi. Jezus mówi: "Jeśli będziecie prosić Ojca według Jego woli, dam wam to." Nie odmówi, jeśli chodzi nam o to, by imię Jego było uwielbione. On nie odmówi, abyśmy mogli być radośni, szczęśliwi. Są chrześcijanie, którzy się na przykład nagminnie spóźniają. Mogą opowiadać nie wiadomo ile rzeczy, a potem się dalej spóźniają. Zobaczcie, wyjść dziesięć minut wcześniej. To takie trudne? A wychodzić zawsze dziesięć minut później? Zobaczcie...

 

            A więc kiedy zaczniemy być w małych rzeczach wierni Bogu, wtedy Bóg da nam większe. Tak jak dziecku. Małemu dziecku nie dajesz większych, bo nie jest w stanie tego zrobić, ale kiedy dorośnie, to dasz. Spokojnie to dasz. W tych prostych rzeczach róbmy to, wtedy dostaniemy większe. Urodziliśmy się na nowo. Chwała Bogu. Urodziliśmy się w Chrystusie, ale musimy być teraz wychowywani w Chrystusie. Musimy dojrzewać w Chrystusie do tego, żeby coraz więcej i więcej służby Bóg nam dawał. Żeby to była czysta służba, święta służba. Abyśmy wygrali.

A więc, gdy tak będziesz dorastać, to kiedy ktoś przyjdzie nawrócony po tobie ileś lat, za co się weźmiesz w jego sprawie? Za to, za co ten człowiek nigdy nie myślałby, że się weźmiesz. Przyjdzie do ciebie i powie: "Słuchaj, ty już masz takie poznanie, powiedz mi może tak, czy tak, czy tak powinno być? W porządku, chwała Bogu, a sprzątasz po sobie?" No nie no, przestań, przecież jesteśmy mężczyznami, kobiety są od sprzątania, no powiedz, jak to tam wygląda." Fajnie, że w zborze są bracia, idą pozmywać, chwała Bogu, to jest właśnie coś co Bóg czyni, to nie my czynimy, to Bóg czyni, że mamy ochotę, posprzątamy, rozumiecie, to Bóg czyni. Chwała Bogu, to Bóg czyni, to nie my, to Pan. To jest Pan. Sprawia zadowolenie, szczęście, czyni swobodnymi, wolnymi. Zobaczcie jak bardzo potrzebujemy jako mężczyźni, niewiasty, jako bracia i siostry właśnie tego: Chrystusowej miłości wzajemnej i radości.

 

            Już nie raz o tym mówiłem, że w małżeństwach bardziej powinno się widzieć brata, siostrę, niż męża i żonę. A niestety bardziej się widzi męża i żonę niż brata i siostrę. A słowo Boże mówi nawet do mężów i żon: "Miłuj bliźniego swego, jak siebie samego." I to nawzajem, wychodząc sobie naprzeciw. Przecież jesteśmy dziećmi Boga, to jest najważniejsze. Mąż i żona nie są najważniejsi. Najważniejsze jest to, że jesteśmy dziećmi Boga, bo to nas prowadzi na wieczność. To, że się jest mężem i żoną, nie prowadzi na wieczność. To jest tylko na ziemi, to jest czasowe. Ale można obrócić sytuację i bardziej wywyższyć męża i żonę, niż brata i siostrę. I zaczyna się wtedy kłopot, bo wtedy świat wchodzi w to i człowiek zaczyna bardziej naśladować świat niż Chrystusa. Zaczynają się stare zmagania, stare podstępy, stare wykorzystywania, stare używanie Biblii. „Jak ty mnie będziesz miłować jak Chrystus, to ja ci będę posłuszna jak Chrystusowi, a jak ty mi będziesz posłuszna jak Chrystusowi, to ja cię będę miłował jak Chrystus” i tak do końca doszli razem... do gehenny. A co mówi dzieciom Swoim Bóg? Co chciałbyś, aby tobie uczyniono, uczyń to bliźniemu. Gdy tylko pomyślimy co chcielibyśmy, aby ten drugi zrobił, czy druga, to zróbmy to natychmiast. I to nie zwlekając, bo przecież to jest prawo Boże.

 

            Wiadomo, że jest ustalony porządek małżeństwa, ale to nie o tym będziemy dzisiaj mówić. Wiemy, że wszystko, co jest dane nam w Chrystusie Jezusie jest po to, abyśmy mogli pamiętać o tym, no i z tego się cieszyć, że Bóg chce nas mieć na własność. Ty i ja. Niech Bóg będzie z tobą i ze mną, ale musi to być prawdziwe. Sztuczne nic nie daje, musi być to prawdziwe. Musimy chcieć być na jego warunkach. Musimy czytając Biblię chcieć żyć tą Biblią, musimy tego chcieć. Musimy się cieszyć, jak dzieci, które doznały, że to Bóg daje nam to, za darmo, z łaski. Razem z Duchem Świętym, aby stało się to możliwe, abyśmy tak mogli żyć. Kiedy jesteśmy swobodni w Nim, należąc do Niego, wtedy On to czyni i wtedy mówimy: "Zaiste Pan jest między nami." Niech będzie uwielbiony Jego Syn, niech będzie uwielbiony Ojciec, za to że dał nam prawo bycia synami, córkami w Chrystusie Jezusie. Myślmy już tak jak On, dzięki Niemu myślmy. On ma piękne plany, piękne zamiary i piękne działania. Kiedy tylko On może to zrealizować, od razu nam się żyje godniej, lepiej, piękniej, jesteśmy wdzięczni, zadowoleni. „Ja się nie spodziewałem, że ja mogę takie rzeczy robić.” Jesteś zachwycony, zachwycona coraz bardziej tym, że Bóg takie rzeczy z tobą robi, że napełnia tym, czego kiedyś byś nigdy nie zrobił, czy nie zrobiła. Niech okazuje się coraz bardziej z każdym tygodniem, miesiącem wzrost, rozwój, o którym mówi Bóg, żeby coraz bardziej było widać, że my żyjemy swobodnie jako dzieci Boże. Że sprawia nam przyjemność bycie rodziną Bożą, że sprawia nam to radość, gdy możemy razem budować się na Boży dom. Sprawia nam radość, kiedy się nawracają następni. Zobaczcie co wasze dzieci robią na przykład w domu. Dzisiaj jedno z dzieci wtargnęło do łazienki pod nieobecność starszych, sięgnęło do szafki i tam powysypywało pewne rzeczy. Gdyby, rozumiecie, wszedł tam jakiś brat, albo siostra i po nim, czy po niej bym wszedł do łazienki i zobaczył to, to bym sobie pomyślał: "Co się stało?" Ale po dziecku to nic dziwnego. No co miało dziecko zrobić? Jak zobaczyło, że coś tam jest, no to chciało sprawdzić, a że nie umie inaczej, to powysypywało i tyle. Więc to co ujdzie u dzieci, nie ujdzie już u dojrzałych wierzący. To, że ktoś się nawraca i wielu rzeczy nie rozumie, uchodzi to, no bo jak ma rozumieć, ale jeśli stary wierzący nie rozumie, to już jest niedobrze. Musimy to rozumieć, że jesteśmy tu po to, by pomagać innym, otwierać dla nich to co jest im potrzebne. Musimy być prawdziwi, rzeczywiście prawdziwi, żeby nie zrobić czegoś, co by później komuś zrobiło krzywdę. Niech Bogu będzie chwała za Jego łaskę, Jego dobroć. Abyśmy dotarli do domu Ojca i mogli tam pozostać na zawsze, na wieczność. Amen.