Jan 14:23

Słowo pisane

29 09 2022 Wieczorne rozmowy o Izaj.52,7-53,12 – Marian

29 09 2022 Wieczorne rozmowy o Izaj.52,7-53,12 – Marian

 

Jak miłe są na górach nogi tego, który zwiastuje radosną wieść, który ogłasza pokój, który zwiastuje dobro, który ogłasza zbawienie, który mówi do Syjonu: Twój Bóg jest królem. Słuchaj! Twoi strażnicy podnoszą głos, razem radośnie wykrzykują, bo na własne oczy oglądają, jak Pan wraca na Syjon. Wykrzykujcie! Śpiewajcie radośnie razem, gruzy Jeruzalemu, gdyż Pan pociesza swój lud, wykupuje Jeruzalem! Pan obnażył swoje święte ramię na oczach wszystkich narodów i oglądają wszystkie krańce ziemi zbawienie naszego Boga. Precz, precz, wyjdźcie stamtąd, nieczystego nie dotykajcie! Wyjdźcie spośród niego, oczyśćcie się, wy, którzy nosicie naczynia Pańskie! Bo nie wyjdziecie w pośpiechu i w popłochu nie pójdziecie, gdyż przed wami pójdzie Pan, a waszą tylną strażą będzie Bóg Izraela. Oto szczęśliwie się powiedzie mojemu słudze: Będzie nader wywyższony i bardzo wysoko wyniesiony. Jak wielu się przeraziło na jego widok - tak zeszpecony, niepodobny do ludzkiego był jego wygląd, a jego postać nie taka jak synów ludzkich, tak wprawi w zdumienie liczne narody, królowie zamkną przed nim swoje usta, bo zobaczą to, czego im nie opowiadano, i zrozumieją to, czego nie słyszeli.

Kto uwierzył wieści naszej, a ramię Pana komu się objawiło? Wyrósł bowiem przed nim jako latorośl i jako korzeń z suchej ziemi. Nie miał postawy ani urody, które by pociągały nasze oczy i nie był to wygląd, który by nam się mógł podobać. Wzgardzony był i opuszczony przez ludzi, mąż boleści, doświadczony w cierpieniu jak ten, przed którym zakrywa się twarz, wzgardzony tak, że nie zważaliśmy na Niego. Lecz on nasze choroby nosił, nasze cierpienia wziął na siebie. A my mniemaliśmy, że jest zraniony, przez Boga zbity i umęczony. Lecz on zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni. Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył, a Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich. Znęcano się nad nim, lecz on znosił to w pokorze i nie otworzył swoich ust, jak jagnię na rzeź prowadzone i jak owca przed tymi, którzy ją strzygą, zamilkł i nie otworzył swoich ust. Z więzienia i sądu zabrano go, a któż o jego losie pomyślał? Wyrwano go bowiem z krainy żyjących, za występek mojego ludu śmiertelnie został zraniony. I wyznaczono mu grób wśród bezbożnych i wśród złoczyńców jego mogiłę, chociaż bezprawia nie popełnił ani nie było fałszu na jego ustach. Ale to Panu upodobało się utrapić go cierpieniem. Gdy złoży swoje życie w ofierze, ujrzy potomstwo, będzie żył długo i przez niego wola Pana się spełni. Za mękę swojej duszy ujrzy światło i jego poznaniem się nasyci. Sprawiedliwy mój sługa wielu usprawiedliwi i sam ich winy poniesie. Dlatego dam mu dział wśród wielkich i z mocarzami będzie dzielił łupy za to, że ofiarował na śmierć swoją duszę i do przestępców był zaliczony. On to poniósł grzech wielu i wstawił się za przestępcami.”

 

Dla mnie to jest niesamowite, że tutaj nie ma żałoby, że tu nie ma czegoś takiego, żeby wywrzeć na nas presję potępienia, żebyśmy czuli się tacy nędzni, tacy wredni; w sumie tacy powinniśmy się czuć. Ale tego w ogóle tu nie ma. To jest niesamowite. Tak samo i dzisiaj, kiedy Pan Jezus podchodzi do nas, to nie na zasadzie: Ja za was musiałem tyle cierpieć, itd., tylko to jest tak niesamowite, że czujesz się, że nie jesteś godnym, żeby On do ciebie mówił, a On do ciebie mówi. I to jest niesamowite. I docierają do ciebie wspaniałości od Niego tak jakbyś z Nim na całość chodził. A człowiek wie, że w jakimś momencie robi coś, co mógłby w ogóle nie robić, na przykład. Nie ma w Nim oskarżenia, nie ma w Nim potępienia. Dlatego mógł umrzeć. Bo gdyby chociaż trochę było w Nim takiego potępienia, to nie dałby rady. Musiał umiłować nas do końca i to jest właśnie cudowne. Zacząłem czytać i byłem wręcz porwany w Jego kierunku tymi Słowami, jak On zaczął nakierowywać, pokazywać, wskazywać to, co jest Jemu bliskie, to co jest Jemu miłe. To jest tak jak drogocenny przyjaciel; siadasz koło niego i czujesz, że On wie o tobie wszystko, ale czujesz, że bierze cię za rękę i nie czujesz w tym gniewu, nie czujesz jakiejś chęci pokazania, że jest silniejszy i mógłby cię zmiażdżyć, ale doznajesz, że to jest ręka pomocna. Dlatego tak byłem zadziwiony właśnie, gdy siadłem do tego miejsca, żeby zacząć je czytać, jak On to czyni.

Syn wszędzie zostawia ślad chwały. To jest niesamowite. To jest właśnie tak cenne, że można być zadziwionym tym, w jaki sposób On podchodzi. Abyśmy doświadczali jeszcze bardziej tego. Tak ogólnie, od razu mi przyszło jak tu było: „Jak miłe są na górach nogi tego, który zwiastuje radosną wieść, który ogłasza pokój, który zwiastuje dobro, który ogłasza zbawienie, który mówi do Syjonu: Twój Bóg jest królem.”Izaj.52,7. I zaraz co pierwsze, przyszła mi ta kobieta, o której niedawno mówiliśmy z Ewangelii Łukasza z siódmego rozdziału, od 36 wiersza. Pana Jezusa zaprosił faryzeusz i ta kobieta podeszła: „I stanąwszy z tyłu u jego nóg, zapłakała, i zaczęła łzami zlewać nogi jego i włosami swojej głowy wycierać, a całując jego stopy, namaszczała je olejkiem.”Łuk.7,38. To co mówiliśmy, to jest takie uczucie świętej wdzięczności wobec tego Jezusa, że On przyszedł tam. Wszyscy, którzy przychodzili, mogli patrzeć na nią ze wzgardą, uważać, że oni nigdy tacy by się nie stali, czy cokolwiek innego, nie ma znaczenia. Ale kiedy Jezus do niej podszedł, ona zrozumiała, że to jest ktoś wyjątkowy. Wiecie, w chrześcijaństwie albo Chrystus jest wyjątkowy i idziesz za Nim, bo On cię porywa tym jaki On jest, albo nigdzie nie pójdziesz. Litera nigdzie nie zaprowadzi cię. Albo Chrystus pociągnie cię Swoją osobowością, Swoją postawą wobec ciebie i staniesz się dla Niego sługą, czy służebnicą nie dlatego, że musisz, ale dlatego, że nie doznajesz nic lepszego co mogłoby cię spotkać, jak służyć temu Chrystusowi. On zdobywa nas tym, Kim On jest. Dlatego poznać Go to jest o wiele więcej niż tylko przechodzić gdzieś obok Niego. I ta niewiasta poznała Go, poznała Go po tym, że On ją zbawił, że On uwolnił ją z tej niewoli, w której tkwiła. To tak samo jak pijakowi, który stale musi pić, raptem znika nałóg w ogóle i przestaje mieć potrzebę, żeby pić. I patrzy na tego Jezusa, mówi: Ja nie mogłem z tym skończyć tyle lat, a Ty załatwiłeś to w jednej chwili, Panie. Narkoman, czy ten na trąd chorujący, który musiał chować się, patrzy raptem, a tu już nie ma trądu.

Wszyscy więc patrzyli, kimże On to jest. Ale mało kto zobaczył w Nim kogoś tak cennego, dla Którego warto położyć swoje życie. Tak jak uzdrowił tych dziesięciu trędowatych, a tylko ten jeden wrócił z powrotem, żeby Mu podziękować. A gdzie reszta?, mówi. Gdzie reszta, żeby podziękować? Ten jeden uznał za ważniejsze, żeby Mu podziękować, niż pobiec do kapłana, i pobiec do domu, powiedzieć wszystkim w swojej rodzinie: Zobaczcie, Jezus mnie uzdrowił! Dla niego było cenniejszym wrócić do Jezusa i podziękować Mu, a potem dopiero pójść do innych. A więc jak cenne jest to, kiedy Jezus zdobywa serce w ten sposób. I ta kobieta w ten sposób do Niego podeszła. Później Jezus mówi: „I rzekł do niej: Odpuszczone są grzechy twoje. I zaczęli współbiesiadnicy rozważać w sobie: Któż to jest ten, który nawet grzechy odpuszcza?” Łuk.7,48.49. Ta kobieta wcale w sobie tego nie rozważała. Ona była tak szczęśliwa i wiedziała, że to jest na pewno Zbawiciel, nie miała problemu z określeniem któż to jest. Ona wiedziała, że On ją uratował, On ją uwolnił z tej niewoli. Za życia mogła doświadczyć jakby umarła i dostała całkiem nowe życie. To jest właśnie Chrystus. Nie ulepszanie, nie polepszanie, lecz usunięcie czegoś, i włożenie w to miejsce zupełnie innej postawy, tego doświadczaliśmy. To jest prawdziwy Chrystus. Jezus więc powiedział jej: „Wiara twoja zbawiła cię, idź w pokoju.” Dla niej te stopy były najcenniejszymi stopami, dlatego tak skropiła łzami i wycierała włosami, całowała, była tak wdzięczna, że On przyszedł do niej.

Wiecie, cała ta choroba, z którą wiemy, że mamy do czynienia, to jest zobojętnienie. Ludzie przychodzą, czytają Biblię i są obojętni. Pamiętacie jak powiedział Paweł: Przeklęty każdy, który nie miłuje Jezusa. Nie chodziło mu o to, żeby przeklinać ludzi, tylko chodziło o to, że taki człowiek nigdy nie spotka prawdziwego szczęścia. A Jezus wszak przyniósł szczęście. Te stopy Chrystusa, które stąpały po tej ziemi, były stopami Tego, który szedł, aby przynieść zbawienie ludziom, uratować nas z niewoli ciemności. Nie chodziło tutaj, żeby szukać swego zadowolenia. A więc pierwsze, co najważniejsze, to docenić to, co On wobec nas uczynił i nigdy tego nie puścić w zamian za cokolwiek, zachować to w sercu swoim jako największy Skarb. Co uczynił ci Jezus? Idź i mów, co uczynił ci Jezus. Idź i club się tym, co Jezus sprawił w tobie, że ty nie musisz już robić pewnych rzeczy, takich, czy innych. Możesz robić te piękne, te czyste, te chwalebne. Żeby chwalić Zbawiciela, trzeba do tego Zbawiciela należeć.

Zwróćcie uwagę, że często ludzie służą nie temu, który niesie dobrą wiadomość, tylko temu, który niesie złą wiadomość. Dają łapać się diabłu na różne pułapki i dają zabrać sobie to, co najcenniejsze – radość, zadowolenie, wdzięczność, chwałę, Boże uniesienie, swobodę słuchania jak Duch Święty mówi. Jezus więc po to przyszedł, aby tak się mogło stać.

Potem zobaczyliśmy jak Pan Jezus umył nogi Swoim uczniom, co opisane jest w Ewangelii Jana w trzynastym rozdziale. Również te stopy tych ludzi miały nieść tą wspaniałą wiadomość do kolejnych o tym, że jest nadzieja, że jest Zbawiciel. I to nie tylko, że posłał ich, żeby mówili, ale On dał im moc, aby oni mogli czynić to, co mówili, aby ludzie mogli zobaczyć to, że ci ludzie również idą w tym samym posłaniu i też ogarnia ich moc. Dlatego powiedział do tych ludzi: A czyją to mocą wasi synowi wypędzają demony? Oni też będą sądzić was za to, że nie przyjmujecie Zbawiciela. Bo skoro posłani ludzie również mogli uwalniać ludzi od demonów, czy od chorób, to kto to jest Ten, który posłał ich? A więc sprawa powinna być już oczywista.

Później, kiedy myślałem jeszcze o tych stopach, jak lud Boży szedł, mieli przekroczyć Jordan i wejść do ziemi obiecanej. Wtedy Bóg powiedział, że nie lud wejdzie pierwszy, lecz pójdą kapłani, będą nieśli arkę. I kiedy stopy tych kapłanów wejdą w wody Jordanu, Jordan zatrzyma się. I oni weszli i Jordan zatrzymał się. Jak ważne były stopy tych ludzi, którzy nieśli arkę, nieśli potężne święte Boże prawo i Jordan zatrzymał się, i oni obok tych kapłanów przechodzili suchą stopą przez to miejsce.

To jest piękne, kiedy w posłańcu może być widać, że Bóg jest Bogiem morza, rzek, gór, dolin. Jedni wrogowie myśleli, że On jest tylko Bogiem gór, w dolinie już nie jest Bogiem. A Bóg jest Bogiem i gór, i dolin, i rzek, i nieba i wszystkiego. Jaki jest nasz Bóg?! I to jest właśnie, że wiara to nie jest to, że wierzę, że wierzę. Wiara sięga o wiele dalej. Wiara zaczyna kosztować z tego, w którego wierzy, zaczyna pobierać z Niego to drogocenne działanie Jego i zaczyna się Nim chlubić, zachwycać.

 A więc: „który mówi do Syjonu: Twój Bóg jest Królem. Słuchaj! Twoi strażnicy podnoszą głos, razem radośnie wykrzykują, bo na własne oczy oglądają, jak Pan wraca na Syjon.” Izaj.52,8. Jak Pan wraca na Syjon. W jaki sposób można to było zobaczyć? Bardzo szybko można było zobaczyć jak ludzie zaczęli za Nim chodzić, jak zaczęli Go słuchać, jak zaczęli przychodzić do Niego w różnych sprawach i otrzymywali zawsze to, co potrzebowali. Potem: „Wykrzykujcie! Śpiewajcie radośnie razem, gruzy Jeruzalemu, gdyż Pan pociesza swój lud, wykupuje Jeruzalem!”Izaj.52,9. Ci strażnicy pilnujący gruzów. Kto by tam pilnował gruzów? Ale jeżeli widzimy, spodziewamy się że z tych gruzów zacznie powstawać wspaniała budowla, zacznie powstawać to, co jest drogocenne, to wtedy ci strażnicy zaczynają chwalić Boga. I my wszak wypatrujemy dzień powrotu Pana Jezusa, aby patrząc na znaki, które towarzyszą, coraz bardziej cieszyć się, że niedługo spotkamy Go, spotkamy Tego, który nas wykupił, który zapłacił za nas najwyższą cenę i będziemy się razem radować. To jest także pocieszenie dla nas, że warto patrzeć, warto pilnować tego, co jest drogocenne, żeby spotkać się z Panem. Nawet drobny jeden chrześcijanin, czy dwoje, czy troje, gdy się spotykają; wydawałoby się: A gdzie cała budowla? Ale oni są drogocenniejsi niż tłumy ludzi, którzy się spotykają. Bo gdy dwóch, trzech spotyka się, to tam jest Pan Jezus, tam jest obecność Króla królów i Pana panów.

 „Pan obnażył swoje święte ramię na oczach wszystkich narodów i oglądają wszystkie krańce ziemi zbawienie naszego Boga.” Izaj.52.10. Jak On to zrobił, obnażył Swoje ramię? To tak jak Bóg, który podchodzi do działania. Wiemy, że Pan Jezus przyszedł, aby uczynić coś, czego nikt nie spodziewał się, bo to była tajemnica ogólnie i nikt nie miał nawet pojęcia, że gdy Pan Jezus przyjdzie to to się stanie. On połączył pogan z Żydami, aby zakończyć funkcjonowanie starego sposobu człowieczeństwa i w Sobie samym rozpoczął dla nas nowe człowieczeństwo. Kiedy więc widzimy obnażoną rękę Boga, to zdajemy sobie sprawę, że Jego praca będzie wykonywana w sposób cudowny, chwalebny, że to nie będzie zwyczajna praca, że to będzie nadzwyczajna praca, gdzie z grzeszników powstaną święci ludzie, aby chwalić Boga, aby żyć w sposób godny Boga, aby rozumieć Boga, i żeby czynić to, co chce Bóg. A więc Bóg obnażył Swoje ramię i okazał Swoją wielką ochotę na wykonanie tej wspaniałej, potężnej pracy. Potem widzimy w jaki sposób to nowe człowieczeństwo funkcjonuje, jak nowy człowiek rośnie wzrostem Bożym, że to nie jest wzrost w tym ziemskim wymiarze, ale to jest wzrost w tym duchowym, Bożym wymiarze. To wszystko jest prawdą. Dlatego człowiek powinien z tego kosztować, wiedząc o tym, że Bóg obnażył Swoje ramię i pokazał kierunek swego działania, kiedy Jego Syn na tej ziemi wykonywał to, co chce Ojciec. Kierunkiem był nowy człowiek, nie mieszany, nie hybryda, nie jakieś połączenie czegoś z czymś, ale całkowicie nowy człowiek. Urodził się całkiem nowy człowiek, zrodzony został z powrotem człowiek. Tak jakby człowiek z powrotem stał się niemowlęciem i zaczął od nowa wszystkiego się uczyć. To było Bożym planem i zamysłem. I On zaczął czynić to na oczach wszystkich narodów. Zaczęli powstawać nowi ludzie. Jakiś rybak stał się tak mądrym, że cytował Biblię, że wiedział jak użyć tą Biblię i mógł jeszcze pomóc komuś, kto był przynoszony przed świątynię i żebrał; czy inne rzeczy. A więc ileż tych wspaniałości i chwalebnych działań, kiedy Bóg pokazuje to wobec wszystkich narodów i jak On ustanawia pośród ludzi odpowiednie służby, aby to wszystko mogło prawidłowo funkcjonować.

I kiedy wszystkie krańce ziemi oglądają zbawienie Boga, wtedy czytamy tu Słowo: „Precz, precz, wyjdźcie stamtąd.”Izaj.52,11. Dlaczego Bóg mówi w ten sposób? „Precz, precz!” Do kogo mówi „precz”? Przecież On nie mówi: „Przecz ode Mnie”, tylko: „Precz stamtąd”. A więc każdy z nas powinien słyszeć to: Precz ze świata, precz z religijności, precz z wszystkiego, co jest znaczeniem starego człowieka. Precz! To jest stary Babilon. Pamiętam do dziś jak byłem w tym katolickim budynku i wtedy zrobiłem niemądrą rzecz. kiedy położono ten wielki krzyż i ludzie czekali w kolejce, żeby całować ten krzyż. W takim porywie myślałem, że to będzie się Bogu podobać. Kiedy to zrobiłem, usłyszałem wewnątrz: Precz, wyjdź stąd i to natychmiast! I rozumiem, Bóg nie chce, żebyśmy poznając Jego, dalej funkcjonowali na zasadzie tego starego, co nie ma w sobie życia, żebyśmy nigdy nie wracali do religii, w której nie ma życia, w której jest człowiek, który w sumie jest zagubionym człowiekiem. Nie chodzi w światłości dnia, chodzi w zagubieniu. Czasami coś go dotyka, czasami zupełnie co innego dotyka człowieka. A więc Bóg jakby mówi: Skoro widzicie Moją wyciągniętą rękę, Moje wyciągnięte ramię, widzicie Mój sposób działania, to wyjdźcie precz i to natychmiast stamtąd. Nie myśl co tam zostawisz, wychodź stamtąd. Może masz jakieś swoje sprawiedliwości, nie ma znaczenia, wychodź stamtąd. Skoro Bóg mówi: „Precz”, to znaczy precz. „Nieczystego się nie dotykajcie! Wyjdźcie spośród niego, oczyśćcie się”. To jest takie ważne. Co wy jeszcze w ogóle tam robicie? mówi Bóg. Co wy robicie, kiedy widzicie, że w tym nie ma Mnie w ogóle, że to nie jest życie, że to jest śmierć. Co wy tam jeszcze robicie, skoro wiecie, że przyszło życie, które ma nas napełniać.

W Księdze Izajasza 49 rozdział, dziewiąty wiersz. Po co Jezus został posłany? „Abyś rzekł do więźniów: Wyjdźcie!” Precz, wyjdźcie, nie bądźcie tam nigdy więcej, nigdy do tego już nie wracajcie, nigdy nie pozwólcie się znowuż wrogowi zepchnąć do defensywy, do wracania do starych emocjonalnych pomysłów, do starych emocjonalnych wydarzeń. „A do tych, którzy siedzą w ciemności: Pokażcie się! Przy drogach będą się paść, a na wszystkich gołych wzgórzach będą ich pastwiska. Nie będą łaknąć ani pragnąć, nie dokuczy im gorący wiatr ni żar słoneczny, bo ten, który lituje się nad nimi, będzie ich prowadził i zawiedzie ich do krynicznych wód.”Izaj.52,9.10. A więc człowiek nie może pozostać i nie czuć się zagubionym. Musi czuć się zagubionym. Jeżeli człowiek zostaje w ciemnościach, to weź, wyłącz światło i chodź. Wiesz co tu jest, będziesz się czuł zagubionym jako człowiek. A więc Pan mówi: Nie wracajcie do zagubienia, nie wracajcie do ciemności, w której nie wiedzieliście dokąd idziecie. Po co idziecie, skoro możecie dzisiaj chodzić w światłości Bożego działania, w światłości Bożego Oblicza. Więc to jest dla mnie i dla ciebie bardzo ważne. Paweł mówi: „Z tego będę się chlubić, ja umarłem dla świata, a świat umarł dla mnie.” Koniec, rozeszliśmy się na zawsze. Nigdy nie mam zamiaru wracać, mówi Paweł, do miejsca, w którym głupio żyłem, myśląc, że żyję dobrze. Oczyścić się z Babilonu.

List do Efezjan 4 rozdział, wiersze 22-24. Tu jest pięknie pokazane: „Zewleczcie z siebie starego człowieka” Inaczej, precz z tym ubraniem! Wyjdźcie z niego. „wraz z jego poprzednim postępowaniem, którego gubią zwodnicze żądze,” Zwróćcie uwagę jaka to jest potężna prawda – zewlec z siebie to wszystko, co było starym sposobem, starą metodą, starym rozwiązywaniem. „i odnówcie się w duchu umysłu waszego, a obleczcie się w nowego człowieka, który jest stworzony według Boga w sprawiedliwości i świętości prawdy.” A więc nie chodźcie już w tym starym ubraniu, w tym ubraniu zagubienia, dumy, pychy, czy wysokiego mniemania, czy potępiania, czy czegokolwiek. To wszystko jest koniec! Kiedy Chrystus wykonał całe zadanie, to skończył z tym. Kiedy krzyknął: Wykonało się!, to się wykonało. Cóż więc tam jeszcze ludzie robią, skoro Sam Bóg mówi: „Wyjdźcie!” I ile razy powtarza to, nawet w Księdze Objawienia powtarza. Jak więc ludzie są oporni, jak Lot. Jak nie wyciągniesz ich stamtąd na siłę, to często nie umieją zostawić tego starego życia. Już tyle tam zainwestowali, już tyle sobie tam poukładali tych spraw, że nie umieją tego zostawić i rozpocząć naprawdę tego na nowo. Patrzeć, czy to jest potrzebne, czy niepotrzebne, jak z tym poradzić sobie.

Efezjan 5,1.2: „Bądźcie więc naśladowcami Boga jako dzieci umiłowane, i chodźcie w miłości, jak i Chrystus umiłował was i siebie samego wydał za nas jako dar i ofiarę Bogu ku miłej wonności.” Powinniśmy być naprawdę nieustannie uniesieni. To zawsze jest dla nas czymś  zachwycającym. To jest coś, co powinniśmy doświadczać wszyscy razem. Bo wszyscy żyliśmy w głupocie, w grzechu, w beznadziejności. I Pan przyszedł, aby nas z tego wydostać. To powinno być dla nas mobilizacją, żeby nie walczyć już nigdy w armii diabła, walczyć tylko pod przywództwem Pana Jezusa Chrystusa. Nigdy już nie ubierać starych ubrań, nie chodzić w zgorzelu, nie chodzić w nastawieniu, nie chodzić w zawiściach, nie chodzić w ogóle w starym ubraniu. To jest ubranie przestępcy. To jest ubranie kogoś kto popełnia coś ohydnego. Mogąc chodzić w czystej szacie Chrystusowej, człowiek znowuż ubiera nędzne szaty, które przecież Chrystus zaniósł na krzyż, żebyśmy już byli uwolnieni z tego. A więc w sposobie naszego mniemania Chrystus musi być naszym Zbawicielem, musi być Tym, który uczynił to, że z nas zostało zdjęte wszelkie zło, to całe ciało grzechu i zostaliśmy przyobleczeni w czystość Chrystusową. To musi być dla nas nieustannie Triumfator, Ten, który wszystko potrafi zrobić, a my zostaliśmy przywołani do Niego, aby do Niego należeć.

I co tu dalej jest napisane, Izaj.52, 12: „Bo nie wyjdziecie w pośpiechu i w popłochu nie pójdziecie,” Jak myśmy wychodzili? To jest cudowne. Ani popłochu, ani pośpiechu, ani strachu, a jak nie zdążę; żadnych takich rzeczy nie było. Spokojnie, ale stabilnie załatwialiśmy tematy. Pojawił się problem, trzeba było rozwiązać go i tyle. Bez paniki, bez strachu, że jakby mnie śmierć spotkała, czy cokolwiek; Bóg dał, Bóg dał czas i dał rozwiązanie. Nigdy nie próbowaliśmy; a to Bóg przecież nie pozwoli, żebym umarł wcześniej nim to zrobię. Nie. Bóg może na to pozwolić, tylko Bóg dał mi czas na to, bym to zrobił i wykorzystuję czas. A więc mam spokój. Bóg daje rozeznanie i czas na to, żeby zrobić z tym rozeznaniem to, co konieczne, co potrzebne. Dziś, jeśli głos Jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serca waszego. A więc pięknie, bez pośpiechu, bez popłochu. Dlaczego; „gdyż przed wami pójdzie Pan, a waszą tylną strażą będzie Bóg Izraela”. A więc ochronieni z przodu i z tyłu, zabezpieczeni przez Boga. Nie musimy więc obawiać się. Idziemy w kierunku wieczności, to jest najważniejsze. I powinniśmy być dla siebie takimi heroldami ogłaszającymi Króla, chwalebnego, zwycięskiego Króla. Powinniśmy chlubić się Chrystusem i cieszyć się Nim nieustannie. I w tych pięknych szatach zadowolenia chwalić, że On tutaj był po to, by nas uratować od wszelkiego złego.

I co dalej? „Oto szczęśliwie się powiedzie mojemu słudze:” Izaj.52,13. Jakie to jest piękne, że nim Chrystus przyszedł, już było wiadome, że wygra. Nie było możliwości, żeby nie wygrał. W Dziejach Apostolskich 2, 22- 24 czytamy: „Mężowie izraelscy! Posłuchajcie tych słów: Jezusa Nazareńskiego, męża, którego Bóg wśród was uwierzytelnił przez czyny niezwykłe, cuda i znaki, jakie Bóg przez niego między wami uczynił, jak to sami wiecie, gdy według powziętego z góry Bożego postanowienia i planu został wydany, tego wyście rękami bezbożnych ukrzyżowali i zabili; ale Bóg go wzbudził, rozwiązawszy więzy śmierci, gdyż było rzeczą niemożliwą, aby przez nią był pokonany.” Było rzeczą niemożliwą. On przyszedł pokonać śmierć, a nie dać się pokonać śmierci. I my też mamy iść za Nim nie po to, żeby dać się pokonać śmierci, lecz aby pokonać śmierć w Nim, żeby wygrać. Nie po to, żeby stracić to, co dostaliśmy w Nim, ale w tym pozostać. I niemożliwym jest, żebyśmy i my, korzystając z tego, co przyszło w Chrystusie, nie wygrali, nie doszli. W Słowie nawet pisze: „A wy bądźcie pewni tego, że macie to w Chrystusie Jezusie”. I gdy czytamy List do Rzymian 6,4: „Pogrzebani tedy jesteśmy wraz z nim przez chrzest w śmierć, abyśmy jak Chrystus wskrzeszony został z martwych przez chwałę Ojca, tak i my nowe życie prowadzili.” Już nie jako ludzie śmiertelni, obawiający się, ale jako ludzie nowi, którzy mają życie wieczne w Chrystusie Jezusie, jako szczęśliwi ludzie. Bo szczęśliwie powiedzie się każdemu, który jest w Chrystusie Jezusie. Bo jest niemożliwe, żeby cokolwiek oderwało nas od Boga. Dopóki trwamy w Chrystusie, ani śmierć, ani głód, ani chłód, nic nie jest w stanie nas oderwać od miłości Bożej, która jest nam dana w Chrystusie Jezusie. A więc naszą pewnością, naszym szczęściem i zadowoleniem jest to, że nim Chrystus przyszedł, było wiadomo, że Mu się powiedzie, że niemożliwe jest, żeby Mu się nie powiodło. I w wielu miejscach Jezus Chrystus mówi: A jakże byłoby inaczej, a jakże wtedy by się Słowo wypełniło, które o Mnie mówi, że Ja przyjdę i pokonam to wszystko. Musiało się wypełnić całe Słowo. I my na bazie tego samego Słowa doświadczamy, że „kto ma Syna, ma żywot”. A więc to doświadczamy – mam Syna, mam życie. A więc życie wieczne to jest to, że mam Syna i skoro mam Syna, to ma żywot. A więc co mi przeszkodzi śmierć? To jest nasze zwycięstwo nad lękiem, nad obawą, nad jakimiś smutkami, czy innymi rzeczami. Pan pokonał śmierć, Pan wygrał w tych wszystkich rzeczach, wydarzeniach.

Później mamy 55 rozdział Izajasza, wiersze 11-13: „tak jest z moim słowem, które wychodzi z moich ust: Nie wraca do mnie puste, lecz wykonuje moją wolę i spełnia pomyślnie to, z czym je wysłałem. Bo z radością wyjdziecie i w pokoju zostaniecie przyprowadzeni. Góry i pagórki wybuchną przed wami okrzykami radości, a wszystkie drzewa polne będą klaskać w dłonie. Zamiast głogu wyrośnie cyprys, zamiast pokrzywy wyrośnie mirt. I będzie to dla Pana chlubą, znakiem wiecznym, który nie zniszczeje.” Słowo Boże, które stało się ciałem, Ono przychodząc, wykonało dokładnie wszystko z czym zostało tutaj do nas przysłane; doskonałe Boże Słowo nie wraca, nie wykonawszy tego, z czym zostało posłane.

A więc kiedy Pan miał tu przyjść, jak jest to opisane w Izaj.52,13: Szczęśliwie powiedzie się Mojemu Słudze”; nie ma innej możliwości, aby mogło być jakoś inaczej. I tu czytamy: „Będzie nader wywyższony i bardzo wysoko wyniesiony.” Izaj.52,13b. To pierwsze takie – nader wywyższony spotykamy, kiedy Pan Jezus mówi w Ewangelii Jana 12,31-33 : „Teraz odbywa się sąd nad tym światem; teraz władca tego świata będzie wyrzucony. A gdy Ja będę wywyższony ponad ziemię, wszystkich do siebie pociągnę. A to powiedział, by zaznaczyć, jaką śmiercią umrze.” A więc Pan Jezus mówi tutaj o wywyższeniu na krzyżu – kiedy Ja będę wywyższony na krzyżu, jako Zwycięzca, jako Ten, który przyszedł, aby uwolnić was z tej strasznej niewoli, wtedy wszystkich do Siebie pociągnę. Ale nie tylko, że tam Jezus jako Zwycięzca wykonał to wszystko, ale też wiemy, że zasiadł po prawicy Ojca. Wywyższony na to najwyższe miejsce, nader wysoko wyniesiony, bardzo wysoko wyniesiony. Jest to właśnie najwyższe miejsce po Prawicy Ojca. Ukrzyżowany, wyniesiony ponad ziemię na krzyżu, a po zwycięstwie na krzyżu wyniesiony ponad wszystkie niebiosa aż tam do Tronu Ojca. Zasiadł tam w chwale i to było już w proroctwie zaznaczone. Było niemożliwe, żeby Ten, który przyjdzie, nie wykonał tego, z czym przyjdzie. To nie jest ktoś, kto w trakcie wykonywania zastanawia się czy może lepiej nie. U Niego „tak” jest „tak”, a „nie” jest „nie”. I do nas mówi tak samo: Uczcie się mówić „tak” Bogu, a „nie” złemu. Uczcie się wygrywać, cieszyć się życiem, żebyście mogli się radować, że wasze życie nie jest prowadzone na marne, że macie piękny czas z Bogiem, aby wykorzystywać go na budowanie się.

Później dalej mamy w 52 rozdziale, 14 wiersz: „Jak wielu się zdziwiło na jego widok”. Wielu było zdziwionych. W Ewangelii Jana 6, 35-42: „Odpowiedział im Jezus: Ja jestem chlebem żywota; kto do mnie przychodzi, nigdy łaknąć nie będzie, a kto wierzy we mnie, nigdy pragnąć nie będzie. Lecz powiedziałem wam: Nie wierzycie, chociaż widzieliście mnie. Wszystko, co mi daje Ojciec, przyjdzie do mnie, a tego, który do mnie przychodzi, nie wyrzucę precz; zstąpiłem bowiem z nieba, nie aby wypełniać wolę swoją, lecz wolę tego, który mnie posłał. A to jest wola tego, który mnie posłał, abym z tego wszystkiego, co mi dał, nic nie stracił, lecz wskrzesił to w dniu ostatecznym. A to jest wola Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w niego, miał żywot wieczny, a Ja go wzbudzę w dniu ostatecznym. Wtedy Żydzi szemrali przeciwko niemu, iż powiedział: Ja jestem chlebem, który zstąpił z nieba. I mówili: Czy to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę znamy? Jakże więc teraz może mówić: Z nieba zstąpiłem?” A więc dziwili się: Co On mówi? Przecież to jest syn Józefa i Marii. Co On tutaj opowiada nam? I wielu się dziwiło, zdziwiło się, że On takie wielkie Słowa mówi. A przecież On jest tylko jakimś cieślą. O czym On w ogóle mówi?

W 1 rozdziale Ewangelii Jana czytamy wiersze 10-13: „Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał. Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli. Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga.” Dziwili się i nie przyjęli Go, nie uznali, że On może być Tym, za kogo się podaje. Uważali, że to jest niemożliwe, żeby On był tym kimś. Widzieli wszystko, widzieli świadectwo, słyszeli, a mimo wszystko odrzucili Go, bo nie pasował im do ich pomysłu, do ich wszelkich koncepcji.

Kiedy widzimy Zwycięzcę, kiedy widzimy Pana Jezusa Chrystusa, co już było tutaj wspomniane, widzimy pobity, opluty, ubiczowany, z koroną cierniową niosący krzyż. Nie wyglądał na zwycięzcę, na Zbawcę ludzkości, ale raczej na przegranego człowieka, któremu za dobro odpłacają teraz złem. Tak wszyscy podchodzili: A szkoda, był taki dobry i płakały te kobiety. A Jezus mówi: „Nie płaczcie nade Mną, płaczcie nad sobą”. Ci ludzie widzieli – dobry człowiek był i zobacz, będzie ukrzyżowany i zabity. No szkoda, mógłby pożyć. Nie widzieli w Nim Mesjasza, nie widzieli Chrystusa. Nadal mimo wszystko nie umieli w Nim rozpoznać, bo jak rozpoznać w kimś, kto jest tak poniżony kogoś, kto uratuje wszystkich ludzi, którzy w Niego uwierzą. To był nieprawdopodobny obraz, żeby Bóg w taki sposób mógł zbawić ludzkość. A więc szydzili z Niego, kpili sobie z Niego.

W Ewangelii Łukasza 23, 26-32 czytamy: „A gdy go prowadzili, zatrzymali niejakiego Szymona Cyrenejczyka, który szedł z pola, i włożyli na niego krzyż, aby go niósł za Jezusem. A szła za nim liczna rzesza ludu i niewiast, które biadały i płakały nad nim. Jezus zaś, zwróciwszy się do nich, rzekł: Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade mną; lecz płaczcie nad sobą i nad dziećmi swoimi, bo oto idą dni, kiedy mówić będą: Błogosławione niepłodne i łona, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiły. Wtedy zaczną mówić do gór: Padnijcie na nas! A do pagórków: Przykryjcie nas! Gdyż, jeśli się to na zielonym drzewie dzieje, co będzie na suchym? A prowadzono także dwóch innych złoczyńców, by ich razem z nim zgładzić.” A więc Jezus mówi im bardzo wyraźnie o tym, że to nie On jest godzien pożałowania, to ludzie są godni pożałowania. On idzie z powodu nas ludzi, żeby nas uratować. Idzie tam właśnie, aby umrzeć, bo jedynie On mógł umrzeć jako czysty, aby powstać, bo my byśmy zginęli wszyscy. A więc On idzie, żeby nas uratować, wygrać bitwę. Potem na tym krzyżu krzyczy: Wykonało się, dokonane zostało to, co potrzebne.

Oni przypuszczali, że będą oglądać siłę ciała, a oni oglądali siłę Ducha w ciele, które było poniżane, które było opluwane, które było pobite, które było wyszydzone przez kapłanów, przez ludzi. Nie widzieli siły Ducha, widzieli to ciało. Nawet ten setnik zobaczył siłę Ducha w Chrystusie Jezusie i chociaż widział to ukrzyżowane ciało; sam brał w tym udział i napisane jest, że i żołnierze kpili tam z Niego, to jednakże kiedy widział tą siłę Ducha, kiedy widział te wypowiedzi i jak Jezus się zachowuje, powiedział: „Zaprawdę, On był Synem Bożym”. Często człowiek patrzy tylko fizycznie, nie patrzy na siłę Ducha w człowieku, czy ten człowiek idzie, czy zwycięża, czy pokonuje przeciwności. A czy wygląda na wzgardzonego, na odrzuconego przez innych; to by znaczyło, że jeśli większość akceptuje, wtedy jest dobrze, a jak większość nie akceptuje, to jest źle. Tak to nie jest. Nie rozumieli, nie rozumieli zwycięstwa, że triumf jest w pokorze i uniżeniu. „Tak zeszpecony, nie podobny do ludzkiego był Jego wygląd”. Tak zeszpecili Jezusa.

Wiecie, to jest niewyobrażalne. Ale kiedy pomyślimy sobie, co tam zrobili w tym czasie, będziemy czytać o tym; On był opluty, pobity, zakrwawiony, biczem pobity. On był wymęczony, że nawet ci żołnierze rzymscy widzieli, że potrzeba Mu pomocy i wzięli na pomoc, żeby ten Szymon niósł ten krzyż, aby On mógł dojść tam do miejsca. On nie wyglądał na zwycięzcę. I wszyscy mogliby powiedzieć, że mógłby przyjąć jakieś pocieszenie, mógłby przyjąć ten napój, który może spowodowałby, że mniej czułby ból przy krzyżowaniu. On nic z tego nie przyjął, nie przyjął żałości, On był Zwycięzcą idącym w triumfie. Wiecie, mieć takiego Ducha jaki jest w Chrystusie, to jest najważniejsze. Mieć Ducha zwycięzcy, nie ducha człowieka, który stale kolebie i kolebie, i kolebie, tylko ducha zwycięzcy. Ciało może być chore, może być zdrowe, nie ma znaczenia jakie jest. Ale kiedy w człowieku jest ten Boży Duch, to człowiek jest zwycięzcą, wygrywa. I dlatego Pan Jezus chce mieszkać w nas, abyśmy nie mieli ducha lękliwego, strachliwego, niepewnego, zagubionego, który bardziej idzie za ciałem, niż prowadzi ciało za sobą. A w Jezusie widzimy zupełnie odwróconą sytuację. To nie ciało prowadziło Jezusa, to Duch, ten Duch, zwycięski Duch.

a jego postać nie taka jak synów ludzkich, tak wprawi w zdumienie liczne narody,”Izaj.52,14.15. Jest też tam: „i skropi On liczne narody” Możemy to połączyć nawet. Wiecie, kiedy tak sobie myślałem, dotarła do mnie taka myśl: A czym to On wprawi w zdumienie wszystkie narody? Wiecie, to jest zdumiewające, że przyszedł Syn Boży na tą ziemię, uczynił tyle dobra ludziom. Ludzie wykpili Go, opluli, drwili sobie z Niego, żartowali, odrzucili Go w ogóle i został ukrzyżowany. I że za to Bóg nas nie zniszczył! To jest zadziwiające w tym wszystkim! Czy nie? Bo powinniśmy wszyscy zginąć, wielu z nas już by nie było, bo cała ludzkość powinna być zniszczona,  za to co zrobili Jego Synowi. A nie została zniszczona, a wręcz zostało coś zrobione odwrotnie. W tym ukrzyżowanym, zlekceważonym, oplutym, wykpionym, wyszydzonym Bożym Synu, człowieczeństwo odnalazło swojego Zbawiciela. To jest właśnie zadziwiające. Rozumiecie? Gdyby twojego syna zabito, opluto, znieważono, to mając możliwości, człowiek wywarłby swój gniew i pokazałby swoją wielką chęć, żeby ci ludzie poznali z kim mają do czynienia. Czyjego Syna zabili? Bóg mógłby nie dopuścić do tego, ale On to dopuścił, dlatego, że taka jest droga dla naszego zbawienia. I wszyscy Go odrzucili! To jest niepojęte, jest to opisane w Liście do Rzymian w 11 rozdziale. I to jest właśnie zadziwiające. I wszyscy powinniśmy być zadziwieni, bo w sumie ludzkość powinna zginąć za takie ohydne postępowanie. Tak jak Pan Jezus mówi: „Zabijmy dziedzica, a dziedzictwo będzie nasze.”

Rzym.11,32-36: „Albowiem Bóg poddał wszystkich w niewolę nieposłuszeństwa, aby się nad wszystkimi zmiłować.” Czyż nie jest zadziwiający Ten, który posłał Syna? Czyż nie jest zadziwiający Ojciec, który poddał wszystkich ludzi pod niewolę nieposłuszeństwa, aby się nad wszystkimi zmiłować? „O głębokości bogactwa i mądrości, i poznania Boga! Jakże niezbadane są wyroki jego i nie wyśledzone drogi jego! Bo któż poznał myśl Pana? Albo któż był doradcą jego? Albo któż wpierw dał mu coś, aby za to otrzymać odpłatę? Albowiem z niego i przez niego i ku niemu jest wszystko; jemu niech będzie chwała na wieki. Amen.” Kiedy widzimy ludzi, kiedy widzimy tego króla jak usłyszał tylko, że Jezus urodził się, to chciał Go zabić, arcykapłani chcieli Go zabić, kapłani również, faryzeusze chcieli Go zabić; wszyscy chcieli zabić tego Bożego Syna, który przyszedł, aby nas zbawić. A więc jak On był potraktowany na ziemi?! A jednakże jest Zbawicielem. Jednakże z krzyża powiedział: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą co czynią”. Jak wspaniałym jest więc?! Dla Niego warto życie oddać!

Wiecie, chodzić za Jezusem i mieć serce, które nie doznaje kim On jest, to jest coś niedokończonego, coś nie zostało wyrwane z tego wnętrza, coś co jest jakąś goryczą, zgorzelą; cokolwiek to jest, nie zostało usunięte ze środka, bo serce powinno płonąć miłością do tego Zbawiciela. Wiara to jest pewność tego, a miłość to jest taka wdzięczność, która spływa na tego, który jest Umiłowany, który to wszystko uczynił, który pierwszy nas umiłował. To jest drogocenne. Bóg okazał Swoją miłość, kiedy jeszcze w grzechach żyliśmy, dając Syna za mnie, za ciebie, za nasze grzechy. Wiecie, tu nie można żyć na pół, to nie da rady żyć trochę; albo żyjesz, albo nie żyjesz; tak jak Pan Jezus powiedział. Albo On jest wszystkim i wtedy cieszysz się Nim i błogosławisz innych Jego Imieniem, i jesteś za tym, by inni uratowali się, albo bierzesz udział w jakiejś farsie, w czymś co jest farsą faryzeuszy, którzy przedłużali rzemyki modlitewne. Chodzili do świątyni, robili różne rzeczy, a w ogóle nie mieli serca do Boga. Poznać Go, jak mówi apostoł Paweł, poznać Go. I myślę, że to, co też było tu zaznaczone, to jest to miejsce z Biblii, które tak wyraźnie o tym mówi, chociaż jeszcze nie było widać Tego, o którym ona mówi. Ale tak dokładne proroctwo, tak idealne proroctwo, które pokazywało kto to będzie; dokładnie, kto to będzie i jak zostanie potraktowany, w jaki sposób podejdą.

A my dzisiaj możemy też Go tak potraktować, możemy też postawić Go w kącie naszego  codziennego życia i tylko wtedy, kiedy nam się zechce, to ewentualnie z Nim porozmawiać. Możemy Go usunąć z naszych codziennych planów i zamysłów, możemy też po prostu uznać – po co nam Jezus? Jezus jest nam potrzebny tylko do aktów religijnych, wtedy niech będzie. Ale po co nam Jezus  potrzebny jest do codziennego życia? Ale kiedy zrozumiemy, że z Jezusem albo żyjesz w pełni, albo w ogóle nie żyjesz, wtedy rozumiemy, że nasze serce nie będzie czułe, jak nie będziemy z Nim naprawdę. Będzie kamienne, będzie zupełnie oddzielone od Niego. Nie będzie tam miłości, będzie tam pusto. Jak nie ma Jezusa to jest i pusto. Nie ma tam nic więcej, jak tylko takie czy inne mniemanie.

 A więc w rzeczywistości to jest zdumiewające zbawienie. Kiedy czytasz te Słowa, kiedy Duch Boży zstąpił i apostoł głosi w mocy tą prawdę: „Tego wyście rękami bezbożnych zabili, ukrzyżowali”, oni w tym momencie byli przerażeni, że to my jesteśmy winni tego, że On umarł na krzyżu; co czynić?! To było przerażające dla nich, bo oni zrozumieli, że są winni ukrzyżowania Zbawiciela, Syna Bożego. Wiecie, dzisiejszy człowiek często nie pojmuje krzyża; no krzyż i tak sobie myśli. Ale oni zrozumieli, że oni zrobili coś takiego! I raptem co słyszą? ‘Nie ma dla was już nadziei, wyście już ją stracili?’ Nie. Słyszą zupełnie co innego: „Uwierzcie, pokutujcie, przyznajcie się i przyjmijcie zbawienie”. To jest piękne, że nie ma tam wymagania, żeby sypali się prochem, żeby w worze chodzili, czy w czymkolwiek, ale żeby przyznali się do tego i przyjęli przebaczenie, i wdzięcznym sercem służyli temu Jezusowi, który to dla nich uczynił. Piękne zbawienie, piękne działanie opisane tu w Księdze Izajasza, pokazuje rzeczywistość zbawienia; kto uwierzył. „królowie zamkną przed nim swoje usta, bo zobaczą to, czego im nie opowiadano, i zrozumieją to, czego nie słyszeli.”Izaj.52,15. Wiemy, że apostoł był i przed królami, głosił ewangelię i oni też powiedzieli: No, jeszcze trochę, a sprawi, że uwierzę. A więc Słowo Boże docierało do królów i byli gdzieś tam poruszani. A więc nie ma znaczenia; ta prawda, cudowna prawda. Gdyby znali, jak pisze apostoł Paweł w Liście do Koryntian, to by Pana chwały nie ukrzyżowali. Na ten czas nie rozumieli tego, że On jest ich Królem, że On jest ich Panem. Ale przychodziło zrozumienie do różnych i nawracali się, i spośród tych, i spośród tych nawracali się. I Jezus stał się ich prawdziwym Zbawicielem.

Izaj. 53,1: „Kto uwierzył wieści naszej, a ramię Pana komu się objawiło?” Komu to się objawiło? Tym uczonym w Piśmie, tym kapłanom to się objawiło? Jakiś prosty człowiek, Jan, do niego dociera prawda, jacyś prości ludzie, rybacy, do nich dociera prawda. Oni w Niego wierzą, oni wyznają, że On jest Mesjaszem. A tamci drwią z Niego, kpią sobie z Niego i za to, że powiedział im prawdę w końcu też krzyżują Go.

Wyrósł bowiem przed nim jako latorośl i jako korzeń z suchej ziemi.” Izaj.53,2. Nasze ciało jest jak sucha ziemia. Ono nie jest w stanie wydać żadnego dobrego owocu. Jezus mówi, że ciało nic nie pomaga, Duch ożywia. Jezus przyszedł w takim suchym ciele. To nie było ciało, które było owocującym ciałem, wspaniałym ciałem, wydającym wspaniałe owoce. To było ciało grzechu. On przyszedł w ciele takim, w jakim my chodzimy. Jest napisane w Biblii w Liście do Rzymian 8, 3: „Albowiem czego zakon nie mógł dokonać, w czym był słaby z powodu ciała, tego dokonał Bóg: przez zesłanie Syna swego w postaci grzesznego ciała, ofiarując je za grzech, potępił grzech w ciele,” A więc Jezus przyszedł w takim grzesznym ciele i wygrał – nigdy ciało nie osiągnęło nic w sprawie popełnienia jakiegokolwiek przestępstwa. Jezus całkowicie panował nad tym, żeby doprowadzić do stanu, w którym Jego ciało stanie się dla nas drogą powrotu do Ojca; czyste, święte, które nigdy nie popełniło grzechu. On przeżył w ciele grzechu całe swoje ziemskie życie, i nigdy nie popełnił w nim grzechu. Tak silny jest Boży Syn, żeby to zrobić w tobie i we mnie, jeśli damy Mu miejsce, żeby On w nas panował, nad nami panował. A więc w takim ciele został ukrzyżowany, w takim ciele mówił: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą co czynią”, w takim ciele zachowywał się spokojnie i nie odpowiadał złem na zło, w takim ciele jak my. I to jest zwycięstwo, to jest triumf Tego, który przeszedł i to ciało przestało być suche. Teraz dla nas ciało Chrystusa jest mokre, jest napełnione Duchem Świętym, jest napełnione zbawieniem, miłością, pojednaniem. To przez Niego mamy przystęp do Ojca, poprzez Jego ciało mamy przystęp do Ojca, oczyszczeni Jego krwią. A więc piękne. Jego ciało stało się tą wąską drogą dla nas do Ojca dlatego, że nigdy nie popełnił grzechu. Dla nas przyszedł to zrobić, żebyśmy mogli wrócić do Boga. Bez Niego nigdy byśmy nie wrócili. A więc musiał stać się człowiekiem, jak my, żeby droga do Boga, to była droga człowieka, aby człowiek mógł wrócić do Boga.

Trwajmy w Jezusie. Nie zajmujmy się tym, co zajmuje starego człowieka. Zajmujmy się tym, czym nowy człowiek się zajmuje. Poznawajmy Go, doznawajmy i niech dzieją się w nas cuda, z którymi On przyszedł. Kiedy tak pomyślałem o ciele; przecież On był z rodu Dawida, a Dawid popełnił takie ohydne przestępstwo z Betszebą. Potem Uriasza przecież skazał na śmierć, wydał swojego żołnierza. Jezus przyszedł w takim samym ciele, bo przecież jest z rodu Dawida, a nigdy nie popełnił tego, co Dawid. To jest piękne, móc zatrzymać się i popatrzeć jak On szedł, jak wygrywał. Wiecie, Jezus jest zadziwiający w każdym jednym wydarzeniu, w każdym Słowie, gdyż nie ma tam jakichś pustych Słów. On jest zadziwiający i za Nim chodzić. Paweł, ten faryzeusz, był tak zadziwiony, chodził za Jezusem i napisał tak zadziwiające słowa, że dzisiaj wielu ludzi chodzi za Pawłem i są zadziwieni tą mądrością, tą siłą przekazu tej prawdy o Chrystusie Jezusie, jaką apostoł wylał tutaj w Listach do Kościoła, do wierzących ludzi. Są zadziwieni tym zebraniem tych Słów, tych wszystkich myśli. A to dlatego, że Paweł już nie żył, tylko żył w nim Chrystus. I dlatego musimy być świadomi, że jeżeli Syn mieszka w nas, mieszka w nas zwycięstwo nad cielesnością. Wtedy i nasze ciało może zacząć służyć, może zacząć służyć dobrej sprawie. Tam było – duch ochoczy, ale ciało mdłe. Ale kiedy Pan Jezus już umarł na krzyżu i oczyścił nasze ciała też, to w tym momencie nasze ciało mogło stanąć do tych zdrowych zawodów i wygrywać, żeby uwielbiać Pana. A więc On jest tym Jedynym Pośrednikiem, Jedyną Drogą. To jest wspaniały triumf Pana naszego Jezusa Chrystusa.

Jeszcze jedno takie miejsce z Listu do Efezjan z czwartego rozdziału, wiersz ósmy: „Dlatego powiedziano: Wstąpiwszy na wysokość, powiódł za Sobą jeńców, ludzi darami obdarzył.” Pan Jezus kiedy przyszedł tutaj, to pociągnął nas za Sobą, żebyśmy mogli wiedzieć, że nasza droga, nasze miejsce to jest droga tam do wieczności. Nam, prostym ludziom, objawiło się ramię Boże; ramię, toteż i sposób działania Boga. Apostoł Paweł doświadczył tego, przekazał to nam i my sami zaczęliśmy doświadczać też działania Bożego. Napisane jest też w Biblii, że palec Boży, to Duch Święty; Boża dłoń działająca.

Wyrósł bowiem przed nim jako latorośl i jako korzeń z suchej ziemi. Nie miał postawy ani urody, które by pociągały nasze oczy i nie był to wygląd, który by nam się mógł podobać.” Izaj.53,2. Nie było w Nim widać tej chwały, która napełniała Go. W Nim mieszkał Ojciec, Ojciec działał. To wszystko było zasłonięte tym zewnętrznym człowiekiem. Jego Oblicze widzimy tam na górze przemienienia raz jaśniejące chwałą, kiedy trzej apostołowie mogli to oglądać. Na co dzień ono nie było takie, ono wyglądało zupełnie inaczej. Dlatego ludzie patrząc na Niego nie wyobrażali sobie, że On jest Tym, kim mówi, że jest. Podczas gdy ci, którzy widzieli głębię, tak jak Natanael: Ty mnie widziałeś w tym miejscu, to Ty musisz być Synem Bożym, Ty jesteś Mesjaszem, Ty wiesz o tym wszystkim; widzieli to, co się dzieje w Nim, co przez Niego się dzieje,.

Wiemy, że ludzie bardziej szukają zobaczenia jakiejś ludzkiej siły, jakiejś takiej postawy, żeby podziwiać kogoś. A tutaj tego nie widzieli. W ciele Jezusa nie było widać buty, nie było widać takiej postawy, która by innych doprowadzała do strachów, czy do lęków, czy czegokolwiek. Jego ciało nie wywoływało tego w nikim. Nie zgrzytał zębami, nie rzucał jakichś wściekłych słów przeciwko komuś, Jego ciało służyło całkowicie Bożej sprawie. Można też powiedzieć, że biada ludziom, którzy co do Chrystusa nie widzą tej chwały i chcieliby to, co w Chrystusie, połączyć z dobrem jakiś tutaj ziemskim; szukają swego a nie tego, co Chrystusowe. Wielu ludzi przy Jezusie szukało swego, korzystając z tego, co On mógł uczynić, ale nie zamierzali szukać Tego, który to czyni, nie zamierzali poznać Go, doświadczyć tej wspaniałości. Ale byli tacy, którzy tego doświadczali i radowali się w Panu. A więc skromny syn cieśli, bez tytułów, bez majątku, bez armii, wszystką chwałę oddający Ojcu, niczego sobie nie przypisujący. Ludzie bardziej lubią kogoś innego, pysznego, który dochodzi do jakichś pozycji, osiąga je. I wtedy są tacy zaciekawieni jaką siłą, jaką mocą to się stało. A tutaj widzą kogoś zupełnie innego. Dlatego dla człowieka to nie jest ktoś, kto mógłby go zbawić.

Pamiętam jak kiedyś byliśmy na ulicy i Basia podeszła do pewnego człowieka, który szedł z jakąś kobietą, żeby powiedzieć mu o Chrystusie. On mówi do niej: Niech pani nam nie przeszkadza, my jesteśmy tacy szczęśliwi, niech pani idzie do ludzi, którzy są nieszczęśliwi. Ten człowiek więc uważał, że nie potrzebuje Jezusa, bo jest zadowolony na ziemi, że ludziom nieszczęśliwym Jezus jest potrzebny. No i fakt, chorym jest potrzebny. Ci, którzy poczują się zdrowi, nie potrzebują.

Wzgardzony był i opuszczony przez ludzi,” Izaj.53,3. Dlatego, że nie było w Nim takiej postawy, nie było widać tego, co ludzie chcieliby widzieć, nie stała za Nim potężna armia zwycięskich żołnierzy, gotowych wszystko uczynić, aby tylko było zwycięstwo, itd. Widzieli człowieka i wydawało im się: Cóż on może nam pomóc? Więc wzgardzili Nim. Opuszczony przez ludzi. Gdybyśmy wzięli ten przykład z uczniami; kiedy powiedział, żeby karmić się Jego ciałem i pić Jego krew, wielu Go opuściło wzgardzając, uważając, że czegoś takiego zupełnie nie idzie słuchać. Wydawało im się, że nie, że przecież… A jednak wiemy, że bez Niego nie możemy żyć, że tylko On jest Chlebem z nieba. A więc wzgardzony. Zauważyliśmy to nie raz, że ludzie gardzą słabością. Kiedy jesteś słaby, to cię zniszczą, chyba że się postawisz, chyba że zrobisz coś, co na nich wywrze jakieś wrażenie. Ale jak słaby, to jest taki…, po tym można sobie pojechać, można różne rzeczy, opluć nawet. Skoro nie umie odpowiedzieć ciosem za ciosem, to któż to jest wtedy? A Jezus właśnie był słaby. W tej słabości była potęga, moc i siła. Dlatego też Paweł powiedział, że wolę być słaby, aby objawiła się ta siła Chrystusa, niż być mocny jak ludzie i pozostać w tym bez Chrystusa.

Mąż boleści doświadczony w cierpieniu” Izaj.53,3. Dlaczego mąż boleści doświadczony w cierpieniu? Ile musiał przejść tych boleści, żeby wejść do Swojej radości? Jaką boleść przeżywał Jezus, kiedy wiedział, że będzie rozdarcie między Nim, a Ojcem, gdy nasze grzechy zostaną na Niego złożone? On je przyjmie po prostu, jakby to były Jego grzechy i te grzechy oddzielą Go od Ojca. Jaka to była boleść dla Syna? Jak wołał: „Ojcze, jeśli można inaczej”. Można powiedzieć, że przeżywał smutek z powodu tego, co ta Jerozolima zrobiła, nie przyjmując Go i płakał nad tą Jerozolimą. Cierpiał z powodu nas, a nigdy nie wypowiadał słów, które by mówiły o tym w taki sposób, jakby miał do nas pretensje, żal, że musi cierpieć, że musi to wszystko znieść. Sam dzisiaj tego doświadczałem, to jest zadziwiające, kiedy On do ciebie podchodzi i ty sam doznajesz, że nie wszystko do końca jest w porządku. A On podchodzi do ciebie tak miło, tak przyjemnie, że jesteś zadziwiony Nim, że jaki Ty jesteś, Panie? On chce, żebyśmy miłowali Go, On pracuje nad tą miłością. On jest jak mąż, który pracuje nad swoją żoną, żeby ona miłowała go. Jaki On jest? On nie wymusza miłości, On nie zmusza. On czyni to, chociaż my możemy w tym momencie zdawać sobie sprawę, że my nie zasługujemy na takie potraktowanie. A po to, żeby lgnąć do Niego, żeby serce do Niego lgnęło, żebyśmy wiedzieli poznając Go coraz bardziej, żebyśmy gotowi byli dla Niego żyć i umrzeć, wiedząc jaki On jest, jaki jest nasz Chrystus. On był gotowy przejść przez boleść, aby wejść do Swojej radości.

jak ten, przed którym zakrywa się twarz, wzgardzony tak, że nie zważaliśmy na Niego” Izaj.53,3. Doświadczony w cierpieniu. Czytamy w Liście do Hebrajczyków 5,8, że w cierpieniach doszedł do doskonałości w posłuszeństwie Ojcu. Doświadczony. Skoro Chrystus cierpiał, to i my cierpieć będziemy. Uzbrójcie się tą myślą. Tutaj jest - jak ten, przed którym zakrywa się twarz. Albo też może być – jako zakrywający Swoją twarz, aby inni nie widzieli chwały, która w Nim jest, aby musieli podjąć decyzję widząc to, co jest dane im widzieć. Wzgardzony, niepoważany, chociaż jest Synem Boga.

To jest dla nas prawdziwa pokora, widzieć Chrystusa, który jest Synem Boga i tak to znosi; usługuje, czy nie dośpi, czyni to, co jest drogocenne. Nie próbuje zdobyć ludzi tym, co ludziom się podoba. On czyni to co jest najpiękniejsze, najdrogocenniejsze i mówi: „Kogo Ojciec do Mnie przyprowadzi, tego nie odrzucę”. Jeśli Ojciec kogoś nie przyprowadzi, to ten człowiek sam nie przyjdzie. Patrząc na tego Chrystusa, w którym człowiek nie widzi tego, co chciałby widzieć w tym, co może mu zaimponować, człowiek sam nie przyjdzie do tego Chrystusa. I jeszcze potem cierpieć z powodu tego Chrystusa i cieszyć się z wdzięcznym sercem, że można cierpieć z powodu tego, że się należy do Chrystusa; to jest niepojęte dla ludzi, którzy nie znają, którzy nie wiedzą co to znaczy miłować tego Chrystusa.

Lecz on nasze choroby nosił, nasze cierpienia wziął na siebie.” Izaj53,4. Wszystko to, co jest wynikiem grzechu, Jezus wziął na Siebie, żeby nas z tego uwolnić, żebyśmy mogli być wolni od tych duchowych chorób, od tych cierpień, od zadawania cierpień, przyjmowania cierpień za grzechy, za zło, niszczenia się nawzajem. Jezus to wszystko wziął na Siebie, żeby zdjąć z nas to wszystko. Nic nie mógł zostawić. Bo gdyby cokolwiek zostawił, to by nas zniszczyło; jeden grzech załatwia temat – „zapłatą za grzech jest śmierć”. A więc Jezus bierze na Siebie to wszystko, co jest wynikiem grzechu, co jest historią grzechu, żeby uwolnić nas całkowicie od tego wyniku zgrzeszenia Adama i Ewy, i uwolnić nas od historii grzeszników, abyśmy mieli już sumienie ludzi wolnych, którzy żyją jakby nigdy nie popełnili grzechu. Żyją w społeczności z Bogiem i mogą swobodnie przychodzić przed Boże Oblicze dzięki Chrystusowi Jezusowi. On to wziął na Siebie, żeby nas wyswobodzić. Musiał wziąć to wszystko, musiał stać się jak my, jest napisane, aby uwolnić nas od śmierci, od lęku przed śmiercią. A przecież śmierć jest zapłatą za grzech. I to uczynił dla mnie i dla ciebie. Usunąwszy to wszystko, był gotowy dopiero powiedzieć: Wykonało się!

Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni.” Izaj.53,5. Uzdrowieni. To wszystko jest dane w Chrystusie. „Wszyscy jak owce zbłądziliśmy,” Izaj.53,6. Jego ranami, Jego krwią, Jego zwycięstwem. To jest dla mnie i dla ciebie drogocenne. W tym świecie zła, kiedy tak łatwo czynione jest zło, żyć w zwycięstwie, to jest triumf Chrystusa i niech On triumfuje w tobie i we mnie. Żyjmy dla Jego chwały, żeby było widać, że nie nadaremno Chrystus został ukrzyżowany, ale że my Go cenimy za to, co dla nas uczynił i nie myślimy dokładać się do tego świata z jego postępowaniem, ale chcemy żyć według Królestwa Bożego, według tego, co jest miłe Bogu.

Wszyscy jak owce zbłądziliśmy,” Słowo Boże mówi, że każdy z nas zszedł z drogi Bożej i wszyscy poszliśmy drogą bezbożnych, wszyscy żyliśmy w grzechu, wszyscy zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył. A więc szeroka droga; na tej drodze jest mnóstwo ludzkich dróg, tak żyje człowiek, tak żyje człowiek. A wszystkie one są drogami zniszczenia, drogami, które prowadzą do gehenny. A Jezus stał się dla nas drogą, która prowadzi do wieczności do Boga.

Pan dotknął Jego karą za winy nas wszystkich”.Iz.53,6. A więc Pan Jezus wypełniając wolę Ojca, wziął wszystko na Siebie, co myśmy popełnili złego, żeby nas uwolnić od tego wszystkiego i Bóg Jego dotknął karą za nas wszystkich, aby nas nie karać, bo to by nas zniszczyło. Ta kara za grzech zniszczyłaby każdego z nas. A więc Ojciec posłał Syna, który żył doskonale, aby przyjął na Siebie naszą karę, aby Bóg mógł okazać nam łaskę, miłosierdzie. To znowuż jest to zwycięstwo, ten triumf, którego ludzie nie widzą. A to się stało i do dzisiaj to jest drogocenne i ważne. I wielu z tego i dzisiaj korzysta. Korzystając są uwalniani z tego wszystkiego, i zaczynają doznawać, że są jak owce, które odnalazły Pasterza i już wiedzą za kim teraz mogą iść, kogo miłują, kogo chcą słuchać.

Znęcano się nad nim, lecz on znosił to w pokorze i nie otworzył swoich ust, jak jagnię na rzeź prowadzone i jak owca przed tymi, którzy ją strzygą, zamilkł i nie otworzył swoich ust.” Izaj. 53,7. I my wiemy, że tak się stało. Jest to napisane w Biblii, że stał przed nimi a oni mówili: No mów. A On nic nie mówił; jak Piłat mówił do Niego: Co ze mną nie będziesz rozmawiać? Jezus otwierał usta tylko wtedy, kiedy taka była potrzeba. A kiedy tam stanął przed Herodem, to w ogóle nic nie powiedział. To jest właśnie Ten, który gotów był przyjąć to. Mógłby się bronić, mógłby pięknie rozwinąć wszystko i wytoczyć wszystko przed ludźmi, pokazać całe dobro, które uczynił, przytoczyć tych wszystkich, którzy powstali z martwych, ludzi, którzy zostali przywróceni do swoich domów, trędowatych i innych, i mówić o tym. I wybroniłby się, ale On się nie bronił, bo wiedział, że musi przyjąć to na Siebie, że On przyjął postawę, jakby On sam popełnił przestępstwa i teraz ci ludzie stający przed Nim; oni w rzeczywistości mogą Go oskarżyć i skazać na krzyż jak złoczyńcę. Ale On nie był złoczyńcą, bo nigdy tego nie popełnił. Stać w takiej pozycji i nie otworzyć swoich ust, żeby powiedzieć: Ale to Ja nie jestem winien tych wszystkich rzeczy. Zrobił to dla naszego zbawienia i dlatego jest to tak drogocenne, abyśmy mogli przyjąć w Jego śmierci naszą śmierć, abyśmy nie zmarnowali tej Jego śmierci; skoro umarł za nas, abyśmy i my umarli, abyśmy mogli nowe życie prowadzić.

 „Znęcano się nad nim, lecz on znosił to w pokorze i nie otworzył swoich ust, jak jagnię na rzeź prowadzone i jak owca przed tymi, którzy ją strzygą, zamilkł i nie otworzył swoich ust.”. I to jest zawsze tak drogocenne dla mnie i dla ciebie. Możemy to cały czas widzieć, jak On potężnie się zachował, jak On postępował, w jaki sposób On działał. To jest dla nas niesamowite. Wiedząc co Go spotka, nie bronił się. To jest niesamowite. Ktoś mógłby pomyśleć: Przecież gdyby w rzeczywistości był Synem Bożym, to przecież by zszedł z tego krzyża. Dlatego prowokowali Go i próbowali w ten sposób.

Wyrwano Go z krainy żyjących, śmiertelnie został zraniony” Izaj.53,8 „Zapłatą za grzech jest śmierć”. Kiedy On przyjął nasze grzechy, śmierć mogła oddzielić Go od żywych. Inaczej śmierć nie mogłaby Go oddzielić. „Zapłatą za grzech jest śmierć;” On nigdy nie zgrzeszył, a więc nie mógłby umrzeć. Z chwilą kiedy przyjął nasze grzechy, dopiero mógł umrzeć. Dlatego śmierć mogła przyjść na Niego jako świadectwo, że przyjął nasze grzechy. I to jest zwycięstwo krzyża. Kiedy my widzimy, że Chrystus umiera na krzyżu, to znaczy, że grzechy nasze On przyjął na Siebie. To jest łaska widzieć to, bo inaczej nikt nie byłby w stanie zabić Go, nikt, nikt. Śmierć nie mogłaby oddzielić Go w żaden sposób.

„I wyznaczono mu grób wśród bezbożnych i wśród złoczyńców jego mogiłę, chociaż bezprawia nie popełnił ani nie było fałszu na jego ustach.” Izaj.53,9. I w rzeczywistości, przecież tylu ludzi było pogrzebanych w różnych grobach i On też trafił do grobu. Wyglądałoby jakby był jednym z nas, jako złoczyńca, który trafił do grobu, bo „zapłatą za grzech jest śmieć”. A On umarł, więc trafił do grobu, znalazł się między złoczyńcami nie tylko na krzyżu, ale i w grobie; kiedy mnóstwo morderców przecież, różnych, było pogrzebanych w tej ziemi. Chrystus też tam trafił, chociaż nigdy nie zgrzeszył. I stało się tak? Stało się tak. Moglibyśmy czytać to ze Słowa Bożego.

Ale to Panu upodobało się utrapić go cierpieniem.” Izaj.53,10. Jak się upodobało? To Bóg miał upodobanie w cierpieniu Swojego Syna? Tak. Bo przez to cierpienie Jego Syna nastąpiło zwycięstwo. Ojciec mógł odzyskać nas do Swojej wieczności. Ojciec ma upodobanie w Swoim Synu, który jest Mu wierny we wszystkim, także i w śmierci. A skoro wziął to na Siebie, to też czytamy później co dalej się stało. A więc Jezus wiedział, że był przeznaczony na ofiarę już przed założeniem świata, o tym czytamy w Liście Piotra. „Gdy złoży swoje życie w ofierze, ujrzy potomstwo,” Jakież to piękne, prawda? Nigdy nikt z nas nie mógłby stać się nowym człowiekiem, gdyby nie śmierć Chrystusa na krzyżu. On pozostałby nasieniem, które nie mogłoby zaowocować, gdyby nie śmierć. Dopiero w śmierci pojawiła się możliwość owocowania przez ciebie i przeze mnie, żebyśmy my mogli stać się nowymi ludźmi. „ujrzy potomstwo i będzie żył długo”. Pan Jezus powiedział, że tak jak Ojciec ma żywot sam w Sobie, tak dał i Synowi, aby żywot miał sam w Sobie. Długo, to znaczy bez końca. A każdy kto jest w Nim, jak długo żyć będzie? Też bez końca. Więc kto trwa w Chrystusie, ten wieczne życie ma. To jest potomstwo, to jest piękne potomstwo, chwalebne potomstwo. I Chrystus chce się cieszyć tymi, którzy żyją dzięki Niemu tu na ziemi. Dlatego tak przychodzi do nas, tak dobry jest, tak przyjemny i tak zdecydowany, aby nas uczyć Siebie, abyśmy mogli do Niego lgnąć z całego serca, żebyśmy mogli miłować Go i cieszyć się Nim. „i przez niego wola Pana się spełni.”

Za mękę swojej duszy ujrzy światło i jego poznaniem się nasyci.” Izaj.53,11 I to jest właśnie to, co czytamy w Księdze Objawienia 1,1: „Objawienie Jezusa Chrystusa, które dał mu Bóg, aby ukazać sługom swoim to, co ma się stać wkrótce; to też wyjawił On za pośrednictwem zesłanego anioła swojego słudze swemu Janowi,” A w piątym rozdziale, wiersze 1-10 czytamy: „I widziałem w prawej dłoni tego, który siedział na tronie, księgę zapisaną wewnątrz i zewnątrz, zapieczętowaną siedmioma pieczęciami. Widziałem też anioła potężnego, który wołał głosem donośnym: Któż jest godny otworzyć księgę i zerwać jej pieczęcie? I nikt w niebie ani na ziemi, ani pod ziemią nie mógł otworzyć księgi ani do niej wejrzeć. I płakałem bardzo, że nie znalazł się nikt godny otworzyć księgę ani do niej wejrzeć. A jeden ze starców rzecze do mnie: Nie płacz! Zwyciężył lew z pokolenia Judy, korzeń Dawidowy i może otworzyć księgę, i zerwać siedem jej pieczęci. I widziałem pośrodku między tronem a czterema postaciami i pośród starców stojącego Baranka jakby zabitego, który miał siedem rogów i siedmioro oczu; a to jest siedem duchów Bożych zesłanych na całą ziemię. I przystąpił, i wziął księgę z prawej ręki tego, który siedział na tronie, a gdy ją wziął, upadły przed Barankiem cztery postacie i dwudziestu czterech starców, a każdy z nich miał harfę i złotą czaszę pełną wonności; są to modlitwy świętych. I zaśpiewali nową pieśń tej treści: Godzien jesteś wziąć księgę i zdjąć jej pieczęcie, ponieważ zostałeś zabity i odkupiłeś dla Boga krwią swoją ludzi z każdego plemienia i języka, i ludu, i narodu, i uczyniłeś z nich  Sam dla Boga (tu jest- Sam) naszego ród królewski i kapłanów, i będą królować na ziemi.” Sam Jeden uczyniłeś to wszystko.

 „Za mękę swojej duszy ujrzy światło i jego poznaniem się nasyci. Sprawiedliwy mój sługa wielu usprawiedliwi i sam ich winy poniesie.” Izaj.53,11. To jest często powtarzane, znowuż powtarzane, że Pan poniesie nasze winy, że Pan poniósł nasze winy, że Pan przyszedł nas uratować, że Pan Jezus jest Tym, który urodził się jak rodzi się każdy człowiek, tylko nie z ojca ziemskiego, a z Ojca Niebiańskiego, mając naturę tego Ojca Niebiańskiego, ale w takim ciele jak każdy z nas. I tak wygrał, i tak pokonał wszystkie przeciwności, abyśmy mogli doznawać tego, co jest drogocenne dzisiaj, abyśmy mogli mieć otwarte serca na prawdę ewangelii.

2Koryntian 4,6: „Bo Bóg, który rzekł: Z ciemności niech światłość zaświeci, rozświecił serca nasze, aby zajaśniało poznanie chwały Bożej, która jest na obliczu Chrystusowym.” To Światło zajaśniało tak potężnie i Ono na Obliczu Chrystusowym jest dzisiaj; tak świeci Jego Oblicze chwałą Niebiańskiego Ojca. „Ujrzy światło, jego poznaniem się nasyci”. Jeszcze więcej i więcej, więcej tych wspaniałości, kosztowności. Ten Chrystus, godzien chwały usprawiedliwił nas Swoją krwią i uczynił z nas ródkKrólewski. Dlatego jak było tu na początku wspomniane, On jest godzien, by Go miłować, On jest godzien by Go czcić, On jest godzien, by być poruszonym sercem do Niego, by być gotowym ponieść różne straty, ale nie stracić Chrystusa, który jest najcenniejszy, najważniejszy, żeby nie dać się wrogowi szamotać, mieć pewność i siłę tego Chrystusa w sobie, mieć Chrystusa w sobie. Kto będzie Go wzywać, ten będzie uratowany, kto Go przyjmie, ten będzie zbawiony. A więc to jest tak ważne dla mnie i dla ciebie.

„Dlatego dam mu dział wśród wielkich i z mocarzami będzie dzielił łupy” Izaj.53,12. Wiemy, że Wielki jest Bóg, Mocarzem jest Bóg. A więc będzie razem z Ojcem dzielił łupy. Co to za łupy? To my, te łupy – wyrwani temu wrogowi z tej ziemi, który też nazwany jest jakimś mocarzem, który miał jakąś moc trzymać nas w niewoli. Pan Jezus wyrwał nas, wygrywając ten bój i możemy dzisiaj być dziećmi Boga Wszechmogącego. Ta radość Ojca, radość aniołów, radość Zbawiciela, tak drogocenna radość. Chwała Bogu za to! To jest piękne! To jest cudowne.

Ewangelia Jana 16, 15: „Wszystko, co ma Ojciec, moje jest; dlatego rzekłem, że z mego weźmie i wam oznajmi.” Wszystko, co ma Ojciec jest także i Syna. Ojciec nas dał Synowi i my możemy dzisiaj należeć do Syna, ale należymy też do Ojca. A więc piękne to jest; być razem, cieszyć się razem, śpiewać chwalebne pieśni, mieć myśli wzniosłe, radosne i wdzięczne. Gdy spotykamy się, abyśmy wszyscy miłowali tego samego Chrystusa, żeby dla nas było czymś tak swobodnym mówić o naszym Umiłowanym i cieszyć się Nim, żeby nie czuć odrętwienia gdy mówisz o miłości do Chrystusa, nie czuć, że ludzie drętwieją, bo nie znają tej miłości i potrzebują ją poznać. To jest piękne.

W Ewangelii Jana 17,19-26, w modlitwie Pana Jezusa czytamy: „za nich poświęcam siebie samego, aby i oni byli poświęceni w prawdzie. A nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy przez ich słowo uwierzą we mnie. Aby wszyscy byli jedno, jak Ty, Ojcze, we mnie, a Ja w tobie, aby i oni w nas jedno byli, aby świat uwierzył, że Ty mnie posłałeś.” To jest to – Ojciec i Syn mają nas razem złączonych. „A Ja dałem im chwałę, którą mi dałeś, aby byli jedno, jak my jedno jesteśmy.” Niech tak się dzieje, niech Chrystus osiąga w nas to, po co przyszedł. Bo to jest sprawa priorytetowa, najważniejsza. „Ja w nich, a Ty we mnie, aby byli doskonali w jedności, żeby świat poznał, że Ty mnie posłałeś i że ich umiłowałeś, jak i mnie umiłowałeś.” Że my już nie należymy do świata, ale do Boga. „Ojcze! Chcę, aby ci, których mi dałeś, byli ze mną, gdzie Ja jestem, aby oglądali chwałę moją, którą mi dałeś.” Tak może modlić się tylko Ten, który wygrał, który doskonale wypełnił wszystko, co tu jest w Izajasza napisane. Nie tylko z tego miejsca, bo z wielu innych, ale dzisiaj mówiliśmy z tego miejsca. On wykonał doskonale to wszystko. On nas, rozbitków, uwolnił z tego rozbicia i sprowadził nas do oczyszczenia, do wyzwolenia, do tego, żebyśmy oczyszczeni Jego krwią mogli być złączeni wraz z Ojcem przez Niego, abyśmy byli doskonale jedno. To jest piękne móc tak żyć. Ojciec wtedy dociera do nas, Ojcu jest przyjemnie z nami przebywać. Wiecie, to jest tak cenne. Ale to jest Święty Ojciec, musimy więc też pilnować się, żeby nie schodzić znowuż gdzieś na drogę bezbożnych, ale chodzić cały czas tą drogą przez Chrystusa. „Ojcze! Chcę, aby ci, których mi dałeś, byli ze mną, gdzie Ja jestem, aby oglądali chwałę moją, którą mi dałeś, gdyż umiłowałeś mnie przed założeniem świata. Ojcze sprawiedliwy! I świat cię nie poznał, lecz Ja cię poznałem i ci poznali, że Ty mnie posłałeś; i objawiłem im imię twoje, i objawię, aby miłość, którą mnie umiłowałeś, w nich była, i Ja w nich.

Oczyścił nas Swoją krwią. Jest Tym, który dzisiaj wstawia się za nami. Niech wszystko w nas przejdzie gruntowny remanent. Co nie nadaje się, niech będzie wyrzucone precz, co jest z Chrystusa, niech zostaje i rozwija się dalej. Niech chwała Tego, o którym czytaliśmy dzisiaj z Izajasza i wiemy, że to jest ten Chrystus, niech mieszka w nas zawsze. Niech będzie to sprawa czymś tak oczywistym w nas, uczniach Jego, uczennicach, że On przyszedł, aby uwolnić nas z naszej niewoli, abyśmy na wolności żyli. On nie chce, żebyśmy chodzili w niewoli. On chce, abyśmy żyli na wolności, mając przystęp do Tronu Ojca i do Tronu Syna z taką świętą wdzięcznością, której my w sobie nie wzbudzimy. Po to przyszedł Duch Święty, aby to się stało. A Duch Święty zaraz spocznie na każdym, który w Jezusie widzi swojego Odkupiciela, który widzi to doświadczenie, przez które przeszedł Jezus i szanuje Jezusa za to, że był gotów przyjść z Nieba, aby nas uratować i wrócić do Nieba, aby przygotować nam miejsce. Chwała Bogu i Panu naszemu Jezusowi Chrystusowi. Amen.