Jan 14:23

Słowo pisane

03.08.2022 Marian - Rozważanie Jana 15 do 21

03.08.2022 Marian - Rozważanie Jana 15 do 21.      

 

            Czytamy, że w ustach Jezusa jest miecz obosieczny. Ten miecz działa i teraz, i to jest tak ważne dla mnie i dla ciebie, aby on nas przenikał; aby wprowadzał w nas zastanowienie: czy tak drogocenna ofiara została złożona po to, abyśmy trochę lepiej żyli? Czy byli trochę milsi dla siebie? Czy tak wielka ofiara została poniesiona tylko po to, abyśmy znali Pisma i wiedzieli co jest w Biblii napisane? Czy to jest coś o wiele więcej niż tylko to, abyśmy znali Pisma?

            Pan Jezus mówi w J 15,22: „Gdybym nie przyszedł i do nich nie mówił, nie mieliby grzechu; lecz teraz nie mają wymówki z powodu grzechu swego.” A w Jana 16,9 „o grzechu, gdyż nie uwierzyli we mnie”. W Jana 9,41 „Gdybyście byli ślepi, nie mielibyście grzechu, a że teraz mówicie: widzimy, przeto pozostajecie w grzechu.” Na czym polega to całe doświadczenie pozostawania w grzechu, albo opuszczenia grzechu. „Jeśli Syn was wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie.” To kim jest Jezus, musi nas wyprowadzić z tego, kim my jesteśmy bez Jezusa – Jezus musi nas wyprowadzić z niewoli naszego ja. To jest sprawa priorytetowa. Możemy znać Pisma, możemy o Nim rozmawiać i nadal pozostać sobą, tak jak oni pozostawali sobą. Oni nie uwierzyli w Jezusa jako Wyswobodziciela. Oni uwierzyli  w Niego, bo czytamy w ósmym rozdziale, że uwierzyli; ale sprzeczali się z Nim i chcieli Go w końcu zabić. Zatem, w ich wierze, nie zajął odpowiedniego miejsca; oni doświadczyli, że jest Synem Bożym, ale nie doświadczyli tego, żeby oddać Mu swoje życie, aby On mógł mieszkać w nich. Nie uwierzyli Ewangelii; uwierzyli w Niego, ale nie uwierzyli temu, co On mówi.

            Mogliby o Nim powiedzieć: tak, to jest Syn Boży, ale nie On panował nad nimi. Oni sprzeczali się z Nim co do różnych spraw. Dlatego dla mnie i dla ciebie jest teraz ważne, aby pomyśleć, czy my tylko w Niego wierzymy, czy my oddaliśmy Jemu całe życie, wierząc w Niego? On przyszedł po to, abyśmy oddali Mu swoje życie. Czy my wierzymy tylko na zasadzie: fajnie jest, lepiej się czuję mogąc czytać Biblię i wiedząc o tym, że teraz jestem ochrzczony? Czy to dla mnie jest niewystarczające, że zostałem ochrzczony niż, że uwierzyłem; że potrzebuję, aby On był we mnie; potrzebuję Jezusa ponad siebie samego, więcej warty jest Jezus niż ja. Po to On przyszedł, zbawić grzeszników, uwolnić nas z naszych grzechów. Uwolnić nas z naszej strasznej niewoli obaw, lęków, strachów, pychy, dumy, arogancji, śmiałości cielesnej itd. Przyszedł uwolnić nas z tego wszystkiego co nabyliśmy poprzez nieprawość, odstępstwo. Pomyśl, czy ty jesteś całkiem wolny, wolna? Czy Jezus wyzwolił ciebie od strachów, obaw, lęków, pychy, dumy, arogancji, złośliwości, kłamstwa, zawiści, szukania swego? Czy Jezus wyzwolił ciebie od zamknięć, blokad, wysokiego mniemania o sobie, złego mniemania o sobie? Czy wyzwolił ciebie od ciebie? Czy jesteś wolny? Czy twoja wiara w Jezusa doprowadziła cię do wyswobodzenia przez Niego? Jeżeli nie, to dalej...Po to uwierzyliśmy, żeby On nas wyswobodził, żeby wierząc w Niego, zostali uwolnieni od tego, kim byliśmy bez Niego. Po to On przyszedł, aby z dwóch żyjących bez Niego – Żydów, którzy żyli bez Boga, mimo iż chodzili do świątyni i nas pogan, żyjących bez Boga – połączyć w Sobie w jednego, nowego człowieka, uczynił z nas nowego człowieka. Pomyśl sobie, jak wygląda ten jeden, nowy człowiek? To jest obraz Chrystusa. Nowy człowiek jest na obraz Chrystusa. Jezus przyszedł uwolnić nas od obrazów lęków, obaw, strachów, pychy, etc. - będę mówił o tym po raz kolejny, ponieważ to powoduje, że między ludźmi, wierzącymi nawet, są scysje, zmagania, walki, wyższe mniemanie o sobie, ludzie czują się lepsi od innych; słowa, które padają, padają z góry, a nie z uniżenia...A więc ta praca nie została jeszcze dokończona, człowiek nadal pozostaje człowiekiem.

            Ludzie za Nim chodzili, słuchali Go, byli pod wrażeniem Jego słów, a mimo wszystko nie ustąpili Mu. Kiedy był ukrzyżowany, stali pod krzyżem i sobie myśleli: Jednak nie jesteśmy tak całkiem głupi, że pohamowywaliśmy się. Teraz możemy zobaczyć jak On skończył. Może cieszyli się, że nie dali się pociągnąć, że opierali się pójść za Jezusem całkowicie. Byli ci, którzy wierzyli, ale nie rozumieli tego co się działo na krzyżu. Uczniowie byli w strasznym stanie, bo w sumie On im mówił o swej śmierci i zmartwychwstaniu (czytamy o tym) i kiedy to się dokładnie dzieje, oni się tak zachowują, jakby Pan im tego nigdy nie mówił... Czy my też się tak zachowujemy? Czytamy Słowa Jezusa a potem czynimy, jakby w ogóle nie było tych słów w Biblii. Czy my tak postępujemy jak oni? Czy my już wierzymy we wszystko co Jezus powiedział i jesteśmy pewni, że skoro Pan tak powiedział, to tak musi być?

            Pan Jezus w dziesiątym rozdziale Ewangelii Jana, w dziesiątym wierszu: „Ja przyszedłem, aby miały życie i obfitowały. ” Inaczej Pan Jezus mówi, że przyszedł po to, aby każda owca żyła obfitując. Żyła w sposób obdarzony, godny Boga – po to przyszedł Jezus. Uwierzyć w Niego i uwierzyć Jemu we wszystko co On powiedział; odpocząć w Jego Słowie, dać się uwolnić od wszystkich kłamstw, które powodują, że człowiek lęka się, obawia, blokuje, zamyka się.

            Drugim dowodem na to, że Pan Jezus mówi prawdę, jest to, że za każdym razem, gdy zgromadzamy się na obozie, okazuje się, że z każdym dniem obozu jest nam coraz lepiej. Świadczy to, o prawdomówności Chrystusa, gdyż powiedział On, że przyszedł zgromadzić w jedno wszystkie rozproszone owce; aby były jedno. Dla mnie i dla ciebie więc, najlepszym terenem rozwoju jest bycie ze sobą jak najbardziej. To że ludzie umykają po takim doświadczeniu jak obóz i znowu zamykają się w sobie, świadczy o tym, że człowiek nie rozumie co Pan mówi do nas jako swego ludu.  Pokazuje gdzie jest nasze obdarzenie, gdzie jest nasz rozwój, a człowiek mimo tego, ze widzi to za parę dni po obozie zniknie znowu. Ale może dać świadectwo, z każdym dniem obozu jest coraz lepiej; jeszcze nie było obozu, żeby z każdym dniem było coraz gorzej. To znaczy, że to działa, to co Jezus mówi, to działa.

            Gdybyśmy zawsze byli razem, to po roku takiego obozu, byłoby naprawdę... Trzeba brać urlop. Chodzi o to, żeby zrozumieć. Fizycznie, my potrzebujemy, aby pracować, wychowywać dzieci, ale nie opuszczać jedności, nie znikać w jakimś zaciemnieniu. Tu się widzimy codziennie i to owocuje coraz bardziej tym, że jest nam coraz lepiej ze sobą. Znajdujemy porozumienie. Mogą wynikać pewne rzeczy, ale widzimy, że to co powiedział Jezus jest Prawdą. „Ojcze, aby oni byli jedno, jak my jedno jesteśmy”. Chociaż Jezus był na ziemi, a Ojciec był w niebie, ale oni byli doskonale jedno. Duchowo nie było żadnego rozdzielenia, nie było, że Ojciec miał ducha niebiańskiego, a Jezus ziemskiego. Doskonale ten sam Duch jest w Panu Jezusie, niebiański człowiek z niebiańskim sercem i życiem. A więc doświadczamy czegoś o czym mówi Pan: zrozumcie to wreszcie moi kochani uczniowie, to co widzicie, że się dzieje, powinno was zmobilizować, abyście robili to jak najczęściej.

            Zwróćcie uwagę, kiedy Kościół stał najlepiej? Kiedy się spotykali codziennie, łamali chleb, budowali się nawzajem; dlatego wrogowi  to przeszkadzało i zaatakował Kościół, aby tak nie funkcjonował, aby się codziennie nie spotykali, aby tylko ich rozproszyć. To są lekcje, że kiedy Jezus coś mówi, a my jesteśmy w doświadczeniu tego słowa, okazuje się, że ono cały czas tak samo działa. Gdy uczymy się Chrystusa, okazuje się, że rozumiemy, iż nie możemy się wymawiać: Panie, my musimy dzisiaj pracować, Panie musimy wychowywać dzieci. Zwróćcie uwagę, ile czasu marnuje wierzący człowiek wcale nie na wychowywaniu dzieci, i wcale nie na pracy. W pracy, kiedy jesteśmy jedno, to my o sobie pamiętamy i możemy się często nawet pomodlić za sobą nawzajem; nie traci się jedności. Jakaś siostra wychowująca dzieci, zamiast siedzieć i sprawdzać kolejne lepsze jedzenia czy inne rzeczy, może być w jedności z Kościołem i dalej wiedzieć, że to jest drogocenne, że Pan Jezus modlił się za nami, aby nie stracić tej jedności. Bo można nie widzieć się, ale się widzieć. Można miłować się, nawet nie widząc siebie. Zatem Jezus chce nam powiedzieć wspaniałość, kolejny raz przyjdźcie do mnie wszyscy spragnieni i obciążeni. Co ja wam dam? Odpocząć. Czy doznajesz, że odpoczywasz?  Kto ci daje odpocząć? Bracia, siostry dają ci odpocząć? Pan Jezus, bo On stoi za Swoim Słowem, stoi za Prawdą i gdy tylko praktycznie wchodzimy w to, co On mówi, zawsze będziemy oglądać to, co On powiedział, zawsze. On potwierdza każde swoje Słowo.

            Nie ma więc usprawiedliwienia, nie ma wymówki, gdy pozostajemy w grzechu rozproszenia, 'bo nie mam czasu, bo nie mam tego'. Nie ma wymówki, tu nie chodzi o czas, tu chodzi o serce, o stan umysłu, o stan jedności. Co jest ważniejsze dla mnie? Moje zaspokojenie czy Chrystus​? Chrystus przyjdzie po swój Kościół. I powiedział do nich to samo tam, że gdyby przyznali się, że są ślepi, wtedy nie mieli by grzechu, bo o ten grzech chodzi, grzech nienależenia do Chrystusa. Ale gdy mówią, że widzą, to są już w grzechu, że nie należą do Niego, tak jak powinni należeć.

Grzechem jest nie być własnością Chrystusa, gdy każdy wie, że najlepiej jest gdy jesteśmy własnością Chrystusa.

            W Ew. Jana 16:5 „ A teraz odchodzę do tego, który mnie posłał, i nikt z was nie pyta mnie: Dokąd idziesz? Ale że wam to powiedziałem, smutek napełnił serce wasze. ” Nikt się nie pyta: dokąd idziesz? Czy jesteśmy zainteresowani Domem Ojca? Panie pokaż nam, chcemy zobaczyć. Apostoł pisze o człowieku, który widział, Jan w księdze Objawienia opisuje co widział w Domu Ojca. Jezus mówi: Dlaczego wy się tak mało interesujecie niebem? Dlaczego tak mało was obchodzi jak tam jest? Dlaczego nie macie serca połączonego z domem Ojca? Tak być powinno u wszystkich dzieci Bożych, że tam jest nasz Dom. Co nas zajmować tu będzie ziemia, skoro tam jest najwspanialsze miejsce chwały; chcemy teraz poznawać to miejsce.

Pamiętamy to słowo, jak Jezus mówił: Idę przygotować wam miejsce, abyście gdzie ja jestem i wy byli. W Domu mego Ojca jest wiele miejsca, mieszkań. Rozmawialiśmy o tym, że my mieszkaniem jesteśmy Boga na ziemi, a więc tych mieszkań Boga na ziemi, wiele jest w niebie. Kiedy jesteśmy mieszkaniem Boga na ziemi, my już poznajemy, jak mieszkają w nas Ojciec z Synem, poznajemy niebiański sposób zamieszkania. Wiecie, to jest uroczystość ponad wszystko; to jest taka świętość, taka uroczystość, że człowiek, chociaż żyje na ziemi, jest oddzielony na tej ziemi tym, kim jest Ojciec wraz z Synem mieszkający w tym człowieku. To jest niebiańskie doświadczenie na ziemi w człowieku, który należy do Boga jako Jego mieszkanie. To jest być posłusznym, aby doznawać nieba już w sobie. Dlatego Paweł mówił, że wolałby już tam być, on doświadczał nieba  w sobie, kiedy napełniony Duchem Bożym, doświadczał tej wspaniałości: czego oko nie widziało, czego ucho nie słyszało, co do ludzkiego serca nigdy nie wstąpiło... Uczmy się języka Pana naszego, Jezusa Chrystusa, abyśmy umieli odpowiadać na to, co On do nas mówi.

Dlaczego nikt nie pyta mnie: Dokąd idziesz? Panie, pomóż mi na ziemi w tym, pomóż mi w tym, to by się przydało, tamto jest potrzebne; 'Człowieku, ja wiem, że tego potrzebujesz. Szukaj Królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości, chciej poznać Prawdę'. Poznać to, co jest objawieniem dla Bożych dzieci. Ludzie są zainteresowani jakimiś miejscami na ziemi, a co tam miejsca na ziemi, skoro wiem, że zostałem powołany, aby iść do Domu Ojca w niebie. Bardziej mnie interesuje jak się żyje w Domu Ojca i chcę to poznawać już na ziemi.

            Gdy chcę to poznawać na ziemi, to Bóg da mi przedsmak tego, co tam jest. I kiedy człowiek dostaje przedsmak tego co tam jest, to człowiek mówi: Boże, gdybyś zachował ten przedsmak  we mnie, to ja był już nie umiał żyć na ziemi. Ten przedsmak już jest sam w sobie tak drogocenny, tak oddzielający nas do tej pięknej społeczności z Panem Jezusem Chrystusem, że gdyby zachował w nas to, to nie dalibyśmy rady tu już żyć. To by była dla nas udręka, żyć wiedząc jak wspaniałe jest to bycie. Więc Pan daje przedsmak, zawiadamia i wycisza to, żeby człowiek wiedział, czego ma pragnąć, ale to go nie udręczało, że 'jeszcze muszę żyć na tej ziemi, kiedy jest tak wspaniale żyć z Tobą Panie w tej świętej społeczności.'

            Może wtedy powiemy, tak jak Paweł powiedział: Kiedy jestem z Panem, wtedy jestem w zachwyceniu. To jest tak wspaniałe. Ale kiedy jestem z wami, to jestem przy rozumie, żebyście nie oglądali mego zachwycenia i nie rozumieli o co chodzi. Wolę powiedzieć parę słów zrozumiale, niż pokazać, a wszyscy by spuścili głowę i powiedzieli: Pawle, to jest dla nas porażające, co ty dzisiaj zrobiłeś; zniechęciłeś nas całkowicie. Skoro taka różnica jest między nami. Dlatego Paweł mówi: Nie chodzi o to, abyście myśleli o mnie więcej niż potrzeba, ale chodzi o to, abyście mogli słyszeć to, co jest naprawdę potrzebne. Pamiętaj, chciej wiedzieć dokąd Pan poszedł. Chciej to wiedzieć naprawdę. Niech to cię interesuje o wiele bardziej, niż to, co jest tutaj na ziemi (co tu lepiej, co tam lepiej). To jest dla mnie i dla ciebie najważniejsze, gdyż to będzie nasze wieczne mieszkanie.

             W 18 rozdziale, 36 wiersz: „ Odpowiedział Jezus: Królestwo moje nie jest z tego świata; gdyby z tego świata było Królestwo moje, słudzy moi walczyliby, abym nie był wydany Żydom; bo właśnie Królestwo moje nie jest stąd.” Wiemy, że Królestwo Boże to jest sprawiedliwość, pokój, radość w Duchu Świętym. To nie jest Królestwo wojny, to jest Królestwo pokoju, miłości, radości.

Poddani Chrystusa Jezusa nie wyruszyli na podbój z mieczami, siekierami, widłami czy czymkolwiek, wyruszyli z miłością. Umierali, zabijani byli i dalej szli, aby ratować ludzi od władztwa ciemności, ratować przed zagubionym życiem. To jest armia Jezusa, ludzie którzy miłują, którzy są gotowi  położyć życie, aby stało się to, co jest drogocenne. To jest także wynik przebywania z Chrystusem.

            Wracając do rozdziału 16, wiersz 17: „To przykazuję wam, abyście się wzajemnie miłowali.” Tak sobie pomyślałem, że na dziewięć dni, Pan założył tu obóz. Zebrał tu swoje drzewa, aby one owocowały na dziewięć dni, w tym miejscu. I aby każdy mógł spożywać  z tego owocu życia Jezusa w tobie i we mnie. Abyśmy zaczęli rozkoszować się tym, że drzewo Pana owocuje, że latorośl Pana daje obfity owoc, abyśmy mogli spożywać. Przeczytamy to z Galacjan, to jest prawda, po to Pan nas tu zgromadził. Nie po to, aby ktoś pokazał swoją lepszość, wyższość, bo to jest stary człowiek. Ale po to właśnie, żeby Bóg mógł się przechadzać między nami, tak jak powiedział: Opuśćcie ten Babilon, opuśćcie to zło, oczyśćcie się, a Ja będę się przechadzał między wami, abyście mogli obfity owoc wydawać. On chce jak winogrodnik, ręką swoją, oczyszczać ciebie i mnie z tego, co jeszcze by przeszkadzało, obfitszy owoc wydać. On tu dziś pracuje również, żeby oczyszczać te latorośle, które owocują dla Jego chwały, które uważają za ważne, aby być owocującą latoroślą dla chwały Tego, który wszczepił nas w Chrystusa. Którzy są zainteresowani, aby Chrystus był uwielbiony dzisiaj na tym miejscu.

            „Owocem zaś Ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, wstrzemięźliwość. Przeciwko takim nie ma zakonu”. Zatem Pan Jezus chce, abyśmy coraz bardziej miłowali się, abyśmy byli coraz bardziej szczęśliwi. Abyśmy widząc brata czy siostrę z rana, byli zadowoleni, że znowuż jesteśmy razem, znowuż Pan będzie przez nas uwielbiony. Tam gdzie dwóch, trzech, tam ja jestem, mówi Pan. Zobaczcie jakie piękne wydarzenie Bóg nam zgotował, dając nam czas i możliwość, abyśmy mogli doświadczać jak On tu pracuje i wychodzi z nas coraz bardziej woń Chrystusa. Oczywiście, Bóg coś musi z nas usuwać, bo jest napisane, że coś usuwa, żeby latorośl coraz bardziej obfitowała. Domyślamy się co usuwa, prawda? Usuwa nasze 'najlepsze' cechy charakteru. No tak, naprawdę! Bo my je pielęgnujemy, to są nasze dobre cechy. Te złe my sami odsuwamy, bo nam samym przeszkadzają, że tak głupio wygląda, żeby chrześcijanie się tak złościli czy gniewali, ale te nasze 'dobre', 'miłe' spojrzenia z góry, na kogoś, to jest... Bóg więc usuwa to, abyśmy patrzyli z uniżonego punktu widzenia, abyśmy byli jak słudzy.

            Kiedy Pan Jezus był kuszony, i gdy diabeł mówił, aby uczynił sobie chleb z kamienia, Pan Jezus odpowiedział: Nie samym chlebem żyje człowiek... Tu nie chodzi o to, co jemy w czasie obozu, jest ważne co jemy, bo brzuchy burczą, albo nie burczą. Ale to nie jest najważniejsze co jemy; najważniejsze jest to Słowo Boże, które Bóg daje nam czytać, słuchać, mówić do siebie nawzajem. Jezus powiedział, że nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym Słowem, które pochodzi z ust Bożych, ono jest dla nas najważniejsze. My jesteśmy dziećmi Boga, Ojca niebieskiego i Jezus przyniósł nam Słowo od Ojca: Widziałeś mnie, widziałeś Ojca. W Tobie Jezu widzę też Ojca. Ty jesteś mój Pan i mój Bóg, w jednej osobie. Ponieważ w Tobie jest Ten, który Cię posłał i przez Ciebie docierają do mnie Słowa od Boga, a przez Ciebie my jesteśmy ukryci w Bogu, abyśmy dziś byli pewni, że tam czeka na nas Ojciec w Domu Swoim. Abyśmy byli pewni, że warto dziś uczyć się Boga tu. Warto, warto dzisiaj ustąpić Panu, warto zobaczyć, że On chce, abyśmy byli sobie bliżsi od ludzi na ziemi. Byśmy doświadczali, że to, w jaki sposób Jezus złączył nas na krzyżu, abyśmy obumarli wszyscy naszym grzechom. Daje nam podstawę do patrzenia na siebie jako na ludzi, którymi zajmuje się Bóg, aby nas zbawić. Zatem jest niemożliwe, żeby mijał kolejny dzień obozu, a my, abyśmy mniej do siebie lgnęli. Jeszcze nie było tu takiego obozu i nie będzie. Z każdym dniem będziemy bardziej do siebie lgnęli, będziemy bardziej myśleli o sobie, będzie nam smutno, że będziemy musieli się rozejść i trzeba będzie iść do pracy, a wolelibyśmy być z sobą. Wiecie jakie to jest cenne? To jest chwała Chrystusa w tym miejscu. Nie że ludzie już by chcieli wracać do swojego internetu, bo tam mają swoje prywatne konta, aby oglądać sobie co się wydarza lub co innego, tylko człowiek jest szczęśliwy, że może być wraz z Bożym ludem. Rano wyjść spotkać brata czy siostrę, którzy mówią o Panu, którzy się cieszą Chrystusem, którzy wspominają co było wczoraj... Taka wspaniała normalność, chcielibyśmy to mieć wszędzie. Ty wrócisz do swojego domu, spotykasz sąsiada i mówisz: Chwała Bogu, on do ciebie: Chwała Bogu! Chciałbyś to mieć, możesz to robić... Nie wiem co on ci odpowie, ale możesz to robić. Bo to jest drogocenne, ważne.

            Pan Jezus powiedział, że kto Go przyjmie, temu da prawo bycia dzieckiem Boga. A kto Go przyjmie, w tym Duch Święty rozlewa miłość Bożą, bo nadzieja nie zawodzi, gdyż miłość Boga rozlana jest w sercach Jego dzieci. To jest dla nas najważniejsze. Im dłużej się poznajemy, widzimy jakieś ułomności, ale widzimy, że krzyż jest silniejszy od ułomności, mamy wiarę w ukrzyżowanego Syna Bożego, który tam zgromadził wszystkie nasze grzechy, abyśmy my mogli, widząc Go, tam ukrzyżowanego za mnie i za ciebie, uznać i przyjąć, że wszystkie moje długi są spłacone i nie muszę już chodzić ze zwieszoną głową. Mogę podnieść głowę i przyjmować bogactwo Chrystusa, aby móc dawać je innym. Nie jestem już sponiewieranym grzesznikiem, ale jestem zbawionym Bożym dzieckiem, które może uśmiechać się  i cieszyć wspólnie z innymi zbawionymi dziećmi; aby sobie dodawać otuchy w tym, że warto jest nie ulegać kłamcy, warto jest nie słuchać. Jezus powiedział: Owce moje od obcego głosu uciekają, aby słuchać tego jedynego, prawdziwego, który przyszedł, aby nas zbawić, uratować, abyśmy nie zginęli wraz ze światem, ale mogli się cieszyć sobą nawzajem.

            Powiem wam, że im bardziej poznajesz Jezusa, tym bardziej chcesz więcej Go poznać. Nie jest tak, że omawiamy Biblię i za chwilę będziemy spadać w dół, w dół, już się wypompowaliśmy, już w sumie powiedzieliśmy wszystko, i spuścimy głowę i smutnie pójdziemy spać... Nie, tak nie jest; widzimy głębiej i mówimy: tam jest jeszcze więcej. Ja się położę, zasnę, ale jak się obudzę, to chcę dalej wiedzieć co jest dane mi, człowiekowi, aby móc żyć, obfitować jako latorośl, która wszczepiona została w Chrystusa Jezusa. Nasze poznawanie nie dołuje nas, ono nas raduje, że poznamy Go jeszcze więcej. Paweł mówi: ja się cieszę z tego co już mam, ale myślę, aby zyskać jeszcze więcej tego, co mam w Chrystusie, ale jeszcze tego namacalnie nie mogę wziąć i używać codziennie. Niech Bóg pomoże, abyśmy żyli każdym Słowem, które z ust Jego pochodzi, abyśmy mogli korzystać z tego. Amen.