Jan 14:23

Słowo pisane

10. 06.2022r. wieczorne Marian - Święta stanowczość

10. 06.2022r. wieczorne Marian - Święta stanowczość

 

 

Z różnych powodów, można by było je wymieniać i wymieniać, i wymieniać, jest to dla nas bardzo ważnym, aby nie pobłądzić, aby nie żyć w mniemaniu, że się wejdzie do wieczności, a stanąć przed sądem i odpowiadać za swoje przestępcze życie. To jest czas kiedy dobrą rzeczą jest zobaczyć swoje przestępstwa i je usuwać. Dlatego z wielu powodów warto nie dać się wprowadzić wrogowi w takie otępienie duchowe gdzie człowiek nie doświadcza powagi sytuacji, gdy czyni grzech. Grzech zawsze był buntem wobec Boga i racją poddania się diabłu w tym, co on chce, aby człowiek czynił. Dlatego musimy być świadomi, że to nie jest tylko abstrakcja, która się dzieje w naszym życiu, że my żyjemy w jakiś wydarzeniach, na nas padło akurat, że czytamy Biblię, modlimy się, śpiewamy, a więc no w takim klimacie żyjemy, komuś innemu padło, że żyją gdzieś tam na wyprawach, na jachtach czy tam gdzie indziej, na innych podło, że lubią w góry chodzić, na innych padło itd. No i tak to wszystko jest takie, że każdy sobie żyje w swoim zakątku i czuje się w miarę zadowolony, że to życie się wypełnia. To nie jest tak. To jest coś co jest bardzo ważne dla nas, że tak samo jak na Izraela padło, że miał być ludem Bożym i to było dla niego z jednej strony wielkim powołaniem, a z drugiej strony wielkim doświadczeniem i mnóstwo z nich zginęło będąc Bożym ludem, dlatego, że nie zrozumieli, że mają do czynienia z Bogiem. Cały czas im się wydawało, że no dzieje się coś, różne rzeczy się działy, ale że oni w jakiś sposób mogą zrealizować jeszcze swoje plany i zamiary. I tylko gdy Mojżesza nie było, to zaraz właśnie realizowali te swoje plany i zamiary, tworzyli bogów, cieszyli się że wrócą do Egiptu i takie inne rzeczy. I dopiero powrót Bożego człowieka przypominał im wszystkim, że jednakże jest to sprawa z Bogiem, mogli zobaczyć jaki autorytet stał za Mojżeszem w tym momencie.

I dlatego jest to tak dla nas bardzo ważne, żeby to pojąć, że przyjdzie nam zdać sprawę z naszego życia. Oby to była szczęśliwa chwila, gdzie będziemy mogli opowiedzieć o tym jak szczęśliwie korzystaliśmy z tego wszystkiego, czym Bóg nas obdarzył w Jezusie Chrystusie, jak nie zmarnowaliśmy czasu swego nawiedzenia i nie obróciliśmy go w jakąś rozpustę, w jakieś cielesne wybory, decyzje, działania.

W Ew. Łukasza 11 rozdział, od 33 wiersza:

 

„Nikt nie zapala świecy i nie stawia jej w ukryciu ani pod korcem, ale na świeczniku, ażeby ci, którzy wchodzą, widzieli światło. Świecą ciała jest oko twoje. Jeśli oko twoje jest zdrowe, i całe ciało twoje jest jasne. A jeśli jest chore, i ciało twoje jest ciemne. Bacz więc, by światło, które jest w tobie, nie było ciemnością. Jeśli więc całe ciało twoje jest jasne i nie ma w nim cząstki ciemnej, będzie całe jasne, jak gdyby świeca oświeciła cię swym blaskiem. A gdy to mówił, zaprosił go do siebie pewien faryzeusz na posiłek. Wszedłszy więc, zasiadł do stołu. Ujrzawszy to, faryzeusz dziwił się, że nie obmył się przed posiłkiem. Pan zaś rzekł do niego: Teraz wy, faryzeusze, oczyszczacie to, co jest zewnątrz kubka i misy, ale to, co jest wewnątrz was, pełne jest łupiestwa i złości. Głupcy, czy ten, który uczynił to, co jest zewnątrz, nie uczynił i tego, co jest wewnątrz? Ale dajcie to, co wewnątrz, na jałmużnę, a oto wszystko dla was będzie czyste. Lecz biada wam, faryzeusze, że dajecie dziesięcinę z mięty i ruty, i z każdego ziela, a pomijacie prawo i miłość Boga; a wszak należało i to czynić, i tamtego nie zaniechać. Biada wam, faryzeusze, że lubicie pierwsze miejsca w synagogach i pozdrowienia na rynkach. Biada wam, że jesteście jak groby nie oznaczone, a ludzie, którzy chodzą po nich, nie wiedzą o tym. A odpowiadając, rzekł jeden z uczonych w zakonie do niego: Nauczycielu, mówiąc tak, i nas znieważasz.”

 

Widzimy, że Pan Jezus chce tym, którzy Go słuchają okazać jak bardzo ważna jest czystość, która jest wewnątrz człowieka i która powoduje też, że oczy tego człowieka są czyste. Nie wiem ilu z was spotkało się już z tym doświadczeniem, a ci, którzy się spotkają wiedzą co to znaczy: czyste oczy. Czyste oczy to są takie oczy, w których nie ma pożądliwości, zero, nie ma, żeby czegokolwiek pożądać, nie ma tej spostrzegawczości człowieka, który chciałby coś sobie dobrać do tego, co posiada i oczy ma takie wszędzie wypatrujące, żeby zobaczyć czy coś z tego, co tak pożąda nie zobaczy na swoim wejrzeniu. Ta czystość powoduje właśnie, że człowiek staje się światłością, bo światło musi być czyste. Jeżeli byłoby brudne, jeżeli byłoby pozasłaniane nie dałoby tego, co potrzebne jest, żeby inni mogli zobaczyć to, co mają zobaczyć, aby światło wskazywało na to, co jest dla innych bardzo ważne. A więc na Tego, który jest dawcą tego światła, na Jezusa Chrystusa. I to jest sprawa konieczna.

My żyjemy w świecie pożądliwości, ludzie mówią, że okazja czyni złodzieja. Wcale nie, jeżeli człowiek jest czysty nawet okazja nie czyni z niego złodzieja, ponieważ ten człowiek nie ma potrzeby ukraść czegokolwiek, on patrząc na te rzeczy nie myśli: o, jest okazja, żeby je sobie schować. On tak nie myśli w ogóle, po prostu widzi rzecz, ale nie ma w sobie pożądliwości, która by kazała złamać  wolę Bożą, żeby osiągnąć ten dany przedmiot, czy ta daną sytuację, osiągnąć w swój sposób. Człowiek nie patrzy na przykład na drugiego człowieka, czy ten człowiek się go boi i wtedy się czuje większy i stawia siebie wyżej. Oczy patrzą na drugiego człowieka w normalny sposób i nawet gdy ten człowiek się boi wcale ten, który patrzy nie stawia siebie wyżej, ponieważ w czysty sposób patrzy, nie wykorzystuje czyjejś ułomności, żeby osiągnąć swoją wyższą pozycję. W tym nie ma pożądliwości bycia wyższym od innych, a więc nie ma potrzeby tego. Jezus tak patrzył na ludzi, On nie potrzebował, żeby osiągać w nich coś, żeby się czuć, że może im coś tam zabrać albo wykorzystać. Czytaliśmy tu o faryzeuszu, On wchodzi do domu faryzeusza, na pewno nie był to biedny człowiek, ten posiłek, ten obiad, który był tam postawiony na pewno był sowity, ale nawet nie wiemy czy Pan Jezus w ogóle z tego skorzystał, z tego jedzenia. Bo On tam nie wszedł patrząc, ale sobie pojem teraz, bo przecież nie jadł często obficie, jadł niewiele często, często w postach był. A więc wchodząc do tego faryzeusza, nie patrzył za meblami jakie by mu się w jego pokoju przydały. Miał czysty wzrok, na co spojrzał, to nie wpływało na Jego charakter, to nie wpływało na Jego sposób myślenia, ani nie wpływało na Jego sposób mówienia, zachowania się. I gdy my Go spotykamy u tego faryzeusza widzimy, że On jest cały czas jasny. Kiedy ten faryzeusz sobie myśli w ten sposób zdziwiony, Pan Jezus cały czas jest swobodny w tym, co czyni, nie jest skrępowany. Nie jest po ludzku układny, Jego serce jest czyste, Jego umysł jest czysty, On w każdym miejscu jest czysty, On w każdym miejscu może wyrazić to, co Ojciec chce w tym miejscu wyrazić. Nie jest złapany w żadną pułapkę, nie jest ograniczony żadnymi konsekwencjami jakie wywoła to, co On powie. On jest swobodny całkowicie, to jest być czystym, gdzie nawet będąc u kogoś tam, powiedzmy na jakiejś znaczniejszej pozycji wśród tego narodu. Pan Jezus jest całkowicie swobodny by wyrażać to, co jest prawdą. On świeci w tym miejscu jasno i wyraźnie. I to jest dla nas bardzo ważne, ponieważ po to Pan Jezus przyszedł, aby to się w nas działo. I tu chodzi właśnie o zrozumienie, że jeżeli nie będziemy korzystać z Niego, korzystajcie ze światłości póki ją macie, mówi Pan Jezus. Jeżeli nie będziemy korzystać, to po prostu zginiemy, bo tu na świecie jest pełno ograniczeń, pełno pociągnięć, pełno zachwyceni, pełno goryczy, pełno zawiści, pełno pożądliwości różnego rodzaju. I poruszając się po tym wszystkim, co rusz człowiek będzie szturmowany jak na wojnie tymi bombami diabelskimi, które by miały ochotę przeniknąć do serca i poburzyć to wszystko, co jest z Chrystusa i wprowadzić bałagan. Takie ruiny, w których nie ma życia normalnego.

A więc pomyśl o tym, że Pan Jezus chce, aby każdy z nas był taką światłością, aby każdy z nas był wewnątrz czysty, wtedy nie będzie problemów z zewnątrz. Po to też to wszystko się dzieje, bo czytamy, że pożądliwość oczu, pożądliwość ciała, pycha życia nie są z Boga, nie są z Ojca i każdy kto w tym trwa, trwa w diable, trwa w ciemnościach. W świecie, w którym wszystko działa na zasadzie pożądliwości, ludzie są gotowi wiele zrobić, żeby osiągnąć coś, co uważają za jakiś lepszy standard życia, czy pochwalenie się posiadaniem tego czy cokolwiek innego, są gotowi naprawdę wiele zrobić zła sobie i innym. Wyjść z tego wszystkiego i opuścić tą strefę pożądliwości osiągniecia czegokolwiek dla swego ciała, dla potrzeb swego ciała. Człowiek może potrzebować, żeby go ludzie podziwiali więc zacznie robić wszystko, żeby go ludzie podziwiali, sprzedawać swój honor, swoją pozycję jakąś, żeby tylko ludzie go podziwiali, czy ją podziwiali. Niektórzy mają potrzebę, żeby straszyć sobą innych, a więc będą się tak zachowywać, żeby straszyć innych, będą się cieszyć, gdy mogą kogoś przestraszyć swoim językiem, swoją postawą, swoim działaniem jakimkolwiek.

A więc ludzie mają różne potrzeby, nie wszyscy maja tą samą potrzebę, jedni mają taką, drudzy mają taką, inny ma taką. Pomyśl czy ty masz jakąś potrzebę, która musi być zaspokajana, bo inaczej nie możesz normalnie żyć. I to nie jest czyste, to jest brudne, to jest wynik grzechu, to jest wynik potrzeby, która jest wynikiem cielesności, a nie Chrystusa żyjącego w człowieku. I tu właśnie jest cała sprawa, o której Pan Jezus chce do nas powiedzieć, abyśmy gotowi byli tak z Nim być, aby to kim On jest przenikało nas tak głęboko, że nie będzie już miejsca dla tego, co było wcześniej w nas. To wszystko zostaje wyparte. Tak jak można powiedzieć, że ciemność mogła być, jest lampa jakaś naftowa powiedzmy, czy tam lampa olejowa, czy jakaś i ogólnie jest ciemno, ale wystarczy, ze zapalisz knot i ta ciemność nawet wokół tej lampy, w tym kloszu, w tym wszystkim raptem zostaje rozbłyśnięta światem i ta cała ciemność ucieka w tym momencie. A więc jeżeli światłość przenika nas, to wtedy to, co ciemne zaczyna uciekać, ginie, niknie, przestaje być zasłoną, wszystko staje się widoczne. A więc każde życie każdego z nas musi być takim, życiem, które wskazuje na Jezusa Chrystusa jako Tego, który rozpoczął w nas dobre, Boże dzieło. To musi być koniecznie, po to jesteśmy wierzącymi ludźmi i po to mamy nawzajem wspierać się, pomagać sobie, przypominać o tym, żeby nikt z nas nie zginął. Idąc wśród wierzących ludzi nikt nie zginął z powodu nie porzucenia jakiegokolwiek zła.

2 list do Koryntian 6 rozdział. To jest poważna rzecz, bo zdawać sprawę będziemy przed sądem Najwyższym, nie ma wyższego sądu. I mamy tu od 14 wiersza:

 

„Nie chodźcie w obcym jarzmie z niewiernymi; bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością (…)”

 

I moglibyśmy sobie pomyśleć, sprawiedliwość z nieprawością, co ma wspólnego? Na czym polega sprawiedliwość? Gdyby Bóg nie był sprawiedliwy, gdyby Pan Jezus nie był sprawiedliwy, który umie sprawiedliwie rozsądzić każdą sprawę, nie mielibyśmy pojęcia tak naprawdę, kto wejdzie do wieczności, a kto nie. No bo jeżeli sędzia nie widziałby dokładnie tych, których sądzi, to przecież łatwo jest się pomylić. My sami nie raz się pomyliliśmy w osądach i moglibyśmy skazać kogoś na gehennę, a kogoś wpuścić do nieba i okazałoby się, że do nieba wpuściliśmy kogoś kto na zewnątrz wyglądał w porządku, a w środku był pełen różnych pożądliwości, a zamknęlibyśmy drogę przed tym, który wewnątrz dokonywała się Boża przemiana, która coraz bardziej wychodzić zaczynała na zewnątrz. A więc gdyby sędzia nie był sprawiedliwy, to i osąd nie byłby sprawiedliwy w tym momencie i wtedy róbmy co uważamy, bo i tak nikt nie wie w końcu jak to będzie. Ale jeżeli sędzia jest sprawiedliwy, to my zdajemy sobie sprawę, że On sprawiedliwie osądzi każdego człowieka, czy to od strony trwania w Nim, czy to od strony trwania w nieprawości, każdy otrzyma swoją zapłatę. Jeżeli to wiemy, to powinniśmy zdawać sobie sprawę, że nie możemy pozostać w nieprawości i liczyć na to, że wejdziemy do wieczności, ale musimy tą nieprawość usunąć z naszego życia, póki żyjemy na tej ziemi. To jest najważniejsza sprawa, nie ma ważniejszej sprawy, nie ma ważniejszej sprawy, wszystkie ambicje, honory, wszystko musi zginąć, pozostaje jedno, najważniejsze jest to, aby nie być znalezionym głupcem, który myślał, że Pan nie do końca mówi, to co mówi. Tylko być człowiekiem mądrym, który mówi: Pan przemówił i tak będzie. A więc Sędzia będzie sądził sprawiedliwie, to daje nam podstawę do tego, żeby z bojaźnią i drżeniem zbawienie swoje sprawować i szukać Bożych rozwiązań. Lepiej dla ciebie, dla mnie jest przegrać bitwę z drugim człowiekiem i dać się uwolnić od wszelkiego zła, niż wygrać bitwę z drugim człowiekiem i być takim zadowolonym z siebie czy zadowoloną z siebie, że ktoś przegrał i zginąć w gehennie. Lepiej być uznanym za tego, który przegrał, a w sumie wygrał niż za tego, który wygrał, a w sumie przegrał. Więc nie może człowiek rozsądzać w ten sposób, że kto po chamsku pcha się naprzód to musi mieć pewność, że dobrze działa, a kto ustąpi chamowi, to znaczy, że nie ma pewności czy dobrze działa. Ja już słyszałem takie oceny, że jeżeli byś miał rację to byś stał na swoim i koniec, nie ustąpiłbyś ani o krok w tym momencie; ale to wcale nieprawda, bo jeżeli widzisz szaleńca, to mu ustąpisz, ale to nie znaczy, że popierasz szaleństwo, tylko nie potrzebujesz zderzać się z szaleńcem skoro można ominąć szaleńca, a więc omijasz i pozwalasz szaleńcowi biec dalej i wcale to nie znaczy, że uznajesz, że szaleniec ma rację, tylko dlatego, że rozumujesz w ten sposób po co walczyć z szaleńcem. A więc oczy mogą mylić i wyrok może być zupełnie nie adekwatny do rzeczywistości.

 

„Bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością?”

 

I musimy znowu zobaczyć, na czym nam bardziej zależy czy na społeczności z Bogiem? Czy na naszych sprawach na przykład, bo wiecie, że człowiek kiedy walczy z drugim człowiekiem, to najczęściej ma swoje racje. To nie są wcale racje Boże, to wcale nie jest oparte na Biblii, ani na tym, co Jezus mówi do człowieka. To jest oparte na tym, co człowiek doznaje, że ma prawo o to walczyć, na przykład. Ale Słowo Boże zupełnie inaczej do tego podchodzi i pokazuje, jeżeli to od ciebie zależy, to miej pokój. Jeżeli to od ciebie zależy i to jest wyłącznie od ciebie zależne, to miej pokój, nie doprowadzaj do żadnej wojny.

 

„Albo jaka zgoda między Chrystusem a Belialem, albo co za dział ma wierzący z niewierzącym?”

 

Itd. apostoł Paweł idzie dalej:

 

„Jakiż układ między świątynią Bożą a bałwanami? Myśmy bowiem świątynią Boga żywego, jak powiedział Bóg: Zamieszkam w nich i będę się przechadzał pośród nich, I będę Bogiem ich, a oni będą ludem moim. Dlatego wyjdźcie spośród nich i odłączcie się, mówi Pan, I nieczystego się nie dotykajcie; A ja przyjmę was I będę wam Ojcem, a wy będziecie mi synami i córkami, mówi Pan Wszechmogący; mając tedy te obietnice, umiłowani, oczyśćmy się od wszelkiej zmazy ciała i ducha, dopełniając świątobliwości swojej w bojaźni Bożej.”

Mając takie obietnice oczyśćmy się. Znowuż mamy tą czystość, która jest potrzebna człowiekowi, żeby móc być teraz z Bogiem i w wieczności z Bogiem. Ile warte jest bycie z Bogiem? Musi być warte więcej dla nas niż wszystko, co my uznajemy za wartość. Wtedy wygramy, bo jeżeli coś będzie bardziej warte od Boga, to wtedy odsuniemy Boga i będziemy toczyć bitwę o to, co uważamy za tą wartość. A jeżeli rozumiemy już, że nic nie ma takiej wartości jak to, aby być z Bogiem, to wtedy poddamy się we wszystkim. Tak jak Pan Jezus mówi, zabrali ci to, dołóż jeszcze i tamto. Zmuszą cię, żebyś szedł jedną milę, pójdź jeszcze drugą z własnej, nieprzymuszonej woli. Bądź wolnym człowiekiem, nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj.

A więc Jezus doradza nam zwycięstwo, pokonanie wroga, wieczne życie już tutaj na ziemi. Wróg będzie doradzał nam zupełnie inne rzeczy. Wiemy, ze sporo krzywdy zrobiliśmy innym, inni zrobili nam przez to, że słuchaliśmy się lub inni słuchali się diabła. Wiele zła zostało uczynione człowiekowi przez człowieka, już Kain, który posłuchał diabła zabił Abla, Ewa poszła zerwać zakazany owoc, inny następny człowiek znowuż robi coś złego, inny znowuż coś złego, aż w końcu w niedługim czasie, tysiąc sześćset czy ileś lat i już mamy cała ludzkość, jeden Noe, jeden człowiek na ziemi okazuje się sprawiedliwym. Jak szybko więc rozprzestrzenia się zło? Bardzo szybko. A jak dobro? Bardzo trudno. Bo żeby żyć w dobru, to trzeba poddać się, żeby żyć w złu, nie trzeba się poddawać. Można toczyć swoją bitwę aż do śmierci.

1 List Jana. Chodzi o to, żeby to zrozumieć, to jeśli mówimy o tym, żeby ustąpić Chrystusowi, to znaczy, że doradzamy sobie nawzajem to, co jest najlepsze, bo Ojciec posłał Syna, aby to Syn był uwielbiony a nie człowiek uwielbiony bez Syna. Dopiero kiedy trwamy w Synu, też trwamy w uwielbieniu. I tu w tym 1 Liście Jana mamy, w 1 rozdziale, od 5 wiersza:

 

„A zwiastowanie to, które słyszeliśmy od niego i które wam ogłaszamy, jest takie, że Bóg jest światłością, a nie ma w nim żadnej ciemności. Jeśli mówimy, że z nim społeczność mamy, a chodzimy w ciemności, kłamiemy i nie trzymamy się prawdy. Jeśli zaś chodzimy w światłości, jak On sam jest w światłości, społeczność mamy z sobą, i krew Jezusa Chrystusa, Syna jego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu.”

 

To jest piękna czystość, w tej czystości być, to jest być tym, który depcze po wężach i skorpionach i nic nie zaszkodzi, ponieważ naprawdę w człowieku nie ma pożądliwości, zostaje człowiek uwolniony od pożądliwości, od pychy życia, pożądliwości oczu i ciała. Taka jest rzeczywistość. I dopiero wtedy ten człowiek wie jak Jezus żył na ziemi, bo wielu sobie myśli, że na Jezusa napadały te różne pokuszenia, bo skoro był doświadczony jak my, no to człowiek sobie wyobraża, że musiał oczy zamykać, uszy, żeby nie widzieć, nie słyszeć, że wszędzie lękał się, obawiał się, żeby czegoś tam nie zrobić. Nie, kiedy wchodzisz w tą czystość Chrystusa, wtedy patrzysz jak On i widzisz, że On tak właśnie widział to wszystko, czysty Boży Syn. Widzisz czysto ludzi, widzisz czysto wydarzenia, nie ma w tobie tego, co jest w każdym ciele, w którym nie ma czystości Chrystusowej.

A więc jeżeli człowiek twierdzi, że ma społeczność z Bogiem, a żyje w grzechu kłamcę z Boga czyni, nie może mieć społeczności z Bogiem człowiek, który żyje w grzechu. Każdy, który to rozumie w tym momencie zdając sobie z tego sprawę oczyszcza się z grzechu, żeby nie być w tym grzechu, żeby nie być oddzielonym od Boga, bo być oddzielonym od Boga, to być oddzielonym od wszystkiego, co jest życiem, co jest prawdą, co jest wiecznością. A więc pomyśl sobie co jest ważniejsze, bo to mimo wszystko, mimo tego, że wiemy, że wzdychamy w tym ciele, bo widzimy jak to ciało byłoby gotowe szybko powstać, jak gotowe byłoby pokazać, że też coś potrafi, a jednak ukrzyżować to i trzymać to w ukrzyżowaniu, żeby ciało nie przeszkadzało iść do wieczności, żeby być człowiekiem, który może świecić innym rozświetlając działanie Chrystusa w tym człowieku. A więc być w społeczności, chodzić w światłości.

W Ew. Jana w 1 rozdziale, 4 i 5 wiersz mamy:

 

„W nim było życie, a życie było światłością ludzi. A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła.”

 

Nigdzie w Chrystusie nie znajdzie nikt ani odrobinki ciemności, zaciemnienia, tam wszystko jest jasne, rozświetlające właśnie wszystkie ciemności, okazujące wspaniałomyślność Boga. A więc jeżeli chodzimy w tej światłości, to poznajemy jak wspaniały jest Bóg i nasze wnętrze jest napełnione zadowoleniem, szczęściem, wdzięcznością. I to jest potrzebne w tej bitwie dzisiejszych czasów, kiedy miłość wielu ziębnie, kiedy świadomość Boga maleje, kiedy ludzie za wyczyn uznają, że nie narobili tam więcej bałaganu niż ludzie w świecie. Nadal obowiązuje czystość Chrystusowa tak samo jak obowiązywała wcześniej, nadal tylko ci, którzy żyją w czystości należą do Boga bez względu na czas, nawet gdyby już antychryst chodził po tej ziemi i tak ci, którzy chodzą w czystości należą do Boga, którzy nie oddadzą pokłonu diabłu, którzy nie będą przynależeć do niego, którzy będą zło zwyciężać dobrem. I po to jesteśmy, żeby sobie w tym pomóc, nie przeszkadzać. A więc każdy z nas powinien traktować brata czy siostrę jako człowieka, który znając Boga nie będzie chciał czynić drugiemu zła, ale dobro. I to musi pokazać każdy z nas w codzienności, żeby druga osoba mogła widzieć to, że my rozumiemy ewangelię i poddaliśmy się wpływowi Boga, aby się nawzajem budować na Jego dom. Powinniśmy się wspierać w dobru, a nie w złu. Powinniśmy popierać każde dobro, a sprzeciwiać się każdemu złu. Powinniśmy czynić to w sposób zdecydowany i stanowczy, żeby nie dołożyć się do czyjegoś grzechu i nie stać się udziałowcami cudzych grzechów. Bo można się stać udziałowcami cudzych grzechów nie popełniając swoich, jeżeli dołożysz się do tego grzechu uznając: no w sumie to nie było to aż takie złe, są gorsi, którzy gorsze rzeczy robili. Grzech jest grzechem bez znaczenia czy skala gorszy, lepszy jest wynikająca z myślenia danego człowieka. Grzech jest zawsze przestępstwem. A więc powinniśmy sobie nawzajem w tym pomóc. Jak pomóc sobie nawzajem? Jeżeli już chodzisz w czystości, to pomagaj tym, którzy jeszcze nie rozumieją tego, nie wykorzystując czegokolwiek z tego w czym oni żyją dla własnych celów, aby cokolwiek osiągnąć, ale dla ich osobistego dobra, nie myśląc o swoich korzyściach, mogąc stracić nawet przy tym z czasu, może ze zdrowia nawet, bo różne są sytuacje, różne są doświadczenia, ale nigdy nie wykorzystać tego, że może ktoś być pod strachem, na przykład, ktoś może być pod strachem i myśleć sobie w tym momencie, że no na przykład jak, był jakiś szlachcic jakiś zbudował jakiś tam budynek kościelny myśląc, że przez to wykupi swoje grzechy, poniesione na wojnie jakiejś, że tam zabił iluś ludzi czy coś tam itd. i ktoś się na to zgadzał. To stawał się współuczestnikiem grzechów tego człowieka, gdyż to, co on tam wybudował nie było w stanie oczyścić go z tych grzechów. Człowiek powinien powiedzieć, że musisz przyjść do Chrystusa Jezusa i musisz w Nim odnaleźć przebaczenie, musisz porzucić swoje grzeszne życie. To że wybudujesz coś, nie uratuje cię od odpowiedzialności za te grzechy. A więc jeżeli ludzie to przyjęli i dali poczucie człowiekowi, że został zaspokojony Bóg, to stali się współuczestnikiem grzechów tego człowieka na przykład. Tak i faryzeusz widział w Jezusie wspaniałość działania, widział w nim tego, który uwalniał ludzi z demonów, uzdrawiał słyszał jak głosi Słowo Boże i sobie zaprosił tego Pana Jezusa i teraz Pan Jezus, by to wykorzystał, żeby się jeszcze bardziej pokazać faryzeuszowi, na przykład z takiej lepszej strony. A Pan Jezus tego w ogóle nie zrobił, On wręcz nawet do tego człowieka powiedział: Głupcze; w jego własnym domu, bo bardziej temu człowiekowi było potrzebne usłyszeć to słowo niż jakieś inne. A więc Jezus nie sprzedawał się, nie handlował, nie szukał aprobaty. Po prosu tego właśnie potrzebujemy. Paweł mówi, że gdybym chciał się ludziom podobać, nie mógłbym służyć Bogu. Nie można służyć Bogu i mamonie, nie da rady służyć jednemu i drugiemu.

A więc cały czas mamy to, że czystość jedynie może nas uratować w każdej chwili, bo możesz rozjaśniać ciemności, na przykład, jak apostoł Paweł a inni mogą doradzać, Paweł ty tam nie idź, a on mówi: Ja pójdę tam, choćby mnie mieli nawet zabić tam pójdę, bo Pan Jezus chce, abym tam był i tyle. On mówi: Ja żyję już dla Niego. A mógł powiedzieć: No, wiecie, wy tacy fajni ludzie jesteście, mi się to bardzo podoba, że mnie tak cenicie. Tego nie powiedział, czemu jakby dotykacie się mego serca tego teraz tymi swoimi słowami, kiedy ja wiem, że to co chcecie abym zrobił byłoby złe i Jezus tego nie chce. A więc jak bardzo musimy być swobodni i wolni, żeby nikogo nie skrzywdzić słowem, bo gdyby Jezus powiedział te słowa na przykład, do tego ślepca, który potrzebował Jego pomocy i tego Bartymeusza i go wołał, a Jezus by powiedział: Głupcze, czego chcesz ode Mnie? Jezus nie powiedział tego słowa do tego człowieka, lecz powiedział: Przyprowadźcie go do mnie i pyta się, co chcesz i go uzdrowił. A więc Jezus nie mówi słów tak, bo tak przyszło, w rzeczywistości zawsze mówi prawdę. Czy my jesteśmy gotowi mówić prawdę? Ale nie w złości, zawiści, nie w chęci zemsty, w udowodnieniu, że ktoś jest lepszy od drugiego, ale mówić prawdę w miłości do kogoś, chociaż ten ktoś może być nawet wrogiem, dać mu możliwość usłyszeć prawdę, żeby się mógł uratować, czy mogła uratować i uciec od gehenny. I człowiek będzie szczęśliwy, gdy temu człowiekowi się powiedzie, bo nie jest po to, żeby sądzić ludzi, lecz żeby rozświetlać ich ciemności, żeby oni mogli zobaczyć Zbawiciela i żeby mogli się uratować mimo tego, że mogliby zrobić wiele krzywdy temu człowiekowi lub komuś bliskiemu tego człowieka. Zobaczcie jakie to jest zwycięstwo w tym momencie. To jest tak jak ktoś, to się przypomina jak tam tych pięciu, którzy poszli do tego plemienia Indian, co ich zabili, tych misjonarzy, a potem żona jednego z nich idzie do nich z dzieckiem i mówi im o Chrystusie. I oni się zaczynają nawracać, nawraca się również morderca jej męża. I ona z nim jest w przyjaźni, jest jak siostra z bratem, bo rozumie, że żeby światłość przedostała się w ciemność, nie raz ci, którzy idą z tym światłem muszą zostać zabici, żeby otworzyć przestrzeń innym, którzy pójdą. A więc nie ma nienawiści, nie ma chęci odwetu, a zgińcie w gehennie za mojego męża, cokolwiek jest, zaryzykowanie swoim życiem i życiem swojego dziecka. Ona idzie do morderców tych, którzy zamordowali tych, którzy poszli przed nią tam. A więc kto może powiedzieć na sto procent, że oni i ciebie nie zabiją, na przykład. A więc idzie, bo chce zanieść światło, światło jest ważniejsze dla niej niż jej własne życie. A więc to jest zwycięstwo, o którym mówi Chrystus do mnie i do ciebie, abyśmy przestali się politycznie zachowywać, albo przestali się zachowywać niegrzecznie, brzydko, chamsko, złośliwie, bo ja zawsze jestem sobą. O tym będziemy mówić. To jest fałsz, to jest ohyda, jeżeli człowiek wierzący pokazuje swoją zawiść, złośliwość i mówi: Ja zawsze będę sobą. To jest ohyda. To jest większa ohyda niż w świecie człowiek by zgrzytał zębami i chciał cię pobić czy cokolwiek innego. Większą ohydą jest kiedy wierzący człowiek mówi: Taki jestem i koniec, na przykład. Kiedy wie, że Jezus umarł na krzyżu za takiego człowieka. A więc jak bardzo cieszy się wtedy diabeł, gdy wierzący ludzie zamiast świecić światłością zmartwychwstałego Chrystusa, oni ciemność preferują i wystawiają jako swój triumf, jako swoją moc, swoją siłę działania. A więc po co służyć diabłu, który pójdzie do gehenny? Dlatego umacniajmy się na ile jest to możliwe w obecnym czasie, aby gdy przyjdą trudniejsze chwili, abyśmy byli gotowi. Nie przestać świecić ale świecić prawdziwą światłością i nie dać jej zgasić w żaden sposób, ani pożądliwością, ani obietnicami, aby zagrożeniami, ani groźbami, czymkolwiek, pozostać wiernymi Chrystusowi do końca. To jest najważniejsze. Jeżeli dzisiaj nie będziemy wiernymi, to skąd weźmiemy siły, żeby być jutro wiernymi, kiedy przyjdzie jeszcze gorsze doświadczenie, kiedy ten sam diabeł, który napada człowieka, aby się gniewał, złościł czy złościła, gniewała czy wypowiadać słowa obelżywe czy jakiekolwiek, ten sam diabeł będzie działał przez antychrysta i co człowiek będzie wtedy bardziej silny, że przeciwstawi się diabłu skoro teraz nie umie się przeciwstawić? Wtedy jeszcze bardziej przegra tą bitwę. A więc dzisiaj, teraz po to jesteśmy, żeby sobie pomagać w tym, żeby zło ginęło, a dobro było prawdziwe. Nie jesteśmy po to, żeby opowiadać ludziom bajki, za którymi nie będzie stała rzeczywistość. To jak bym mówił o lampie, która świeci w ciemności, gdy siedzimy w ciemności i nikt nic nie widzi. Ale kiedy jestem światłością Chrystusową i świecę dzięki Chrystusowi i mówię o światłości, to ludzie mogą widzieć światłość i wiedzieć o czym ten drugi człowiek mówi. A więc niech Bóg pomoże, abyśmy mogli rozumiejąc to, w Nim nic ciemnego nie było, kompletnie nic. Diabeł nic do Niego nie miał, nic w Nim nie miał.

Ew. Jana 12 rozdział . Czy pojmujesz jak ważnym jesteś człowiekiem, bo uwierzyłeś, uwierzyłaś? I diabeł będzie na ciebie napadać przynajmniej trzydziesto, sześćdzesięcio, stukrotnie mocniej niż napada na człowieka w świecie. Dla niego to żadne wielkie zadowolenie, gdy w świecie człowiek czyni zło, ale gdy wierzący człowiek czyni zło, to jest naprawdę zadowolenie dla wrogów. On się z tego cieszy. A więc tym bardziej będzie napadał na ludzi wierzących, którzy czytają Biblię, modlą się, chcieliby prowadzić życie godne Boga. Tym bardziej będzie napadał, żeby takie życie im nie wyszło. Co zrobić więc, aby wyszło? Musi świecić światło, jeżeli nie będzie światła, to wszyscy poginiemy. Jeżeli będzie to jest szansa ratowania się, zachęcania się nawzajem, mówienia o tym, co prawdziwe jest potrzebne. I tu 12 rozdział 35 i 36 wiersz:

 

„Na to rzekł im Jezus: Jeszcze na małą chwilę światłość jest wśród was. Chodźcie, póki światłość macie, aby was ciemność nie ogarnęła; bo kto w ciemności chodzi, nie wie, dokąd idzie. Wierzcie w światłość, póki światłość macie, abyście się stali synami światła. To Jezus powiedział, i odszedłszy, ukrył się przed nimi.”

 

 I 45 i 46 wiersz:

 

„Kto mnie widzi, widzi tego, który mnie posłał. Ja jako światłość przyszedłem na świat, aby nie pozostał w ciemności nikt, kto wierzy we mnie.”

 

I znowuż mamy: kto wierzy w Niego, nie zostanie w ciemności. A więc to opiera się na wierzeniu, że On jest Synem Boga i że On jest światłością tego świata. Kto wierzy w Niego nie zostanie w ciemności, ponieważ niemożliwe jest, żeby Jezus wierzącego w Niego zostawił w ciemnościach, niemożliwe jest. Przez tą wiarę jesteśmy wydostawani z ciemności, aby chodzić w światłości, aby chodzić w mocy nowego życia. I tego potrzebujemy, to jest coraz bardziej wredna bitwa, naprawdę coraz bardziej wredna, coraz bardziej diabeł chce, żeby już nikogo nie było kto by się ostał, nikogo kto by nie chodził w złośliwościach, nikogo kto by nie miał chęci osiągnięcia swego celu, nawet kłamiąc, nikogo, nikogo, nikogo. I wiemy, że mu się to nie uda, że do końca będą ludzie na ziemi, którzy będą świecić światłością żywego Chrystusa i oni będą zwycięzcami. Obyśmy byli w nich w Nim.

Ew. Mateusza 25 rozdział. To jest wierzyć w Chrystusa, to jest wierzyć w Niego: Panie, Ty powiedziałeś. Trzymać się Chrystusa bardziej niż wszystkiego innego, myśleć o Nim, to jest właśnie zwycięstwo, cieszyć się Nim. Kiedy diabeł przychodzi ze swoimi myślami napotyka na zakochanego w Chrystusie ucznia i tam się nie ma jak zmieścić z tymi swoimi wrednymi myślami. Ale kiedy napotyka na człowieka zagubionego, no to łatwo zrobi to, zrobi tamto i będzie tylko krzywda z tego wszystkiego, bo wynikiem tych wszystkich działań często jest wcześniejsze zwiedzenie w myśleniu. I w tym 25 rozdziale mamy o tych pannach mądrych, głupich, jedne miały lampę i oliwę, drugie zaś zapomniały o przygotowaniu się. Ale czytamy tutaj od 6 wiersza:

 

„Wtem o północy powstał krzyk: Oto oblubieniec, wyjdźcie na spotkanie. Wówczas ocknęły się wszystkie te panny i oporządziły swoje lampy. Głupie zaś rzekły do mądrych: Użyczcie nam trochę waszej oliwy, gdyż lampy nasze gasną.”

 

A więc możemy powiedzieć, że trochę miały, bo jednak na początku zapaliły te lampy, ale one nie miały na tyle tej oliwy, żeby podtrzymać ogień, żeby mógł ten ogień świecić i rozświetlać ciemności. A więc nie były wystarczająco przygotowane, nie miały tego, co potrzebne, aby światłość mogła świecić. Czasami wydaje mi się, że jest tak że człowiek trochę się gdzieś da poruszyć i trochę ta światłość pojawi się, ale szybko człowiek daje zgasić się przez jakieś myśli, działania i już nie świeci. I często patrzy wtedy na tych, którzy sobie radzą w tych doświadczeniach i mówi: No, dalibyście mi to, co wy tam macie, żebym ja mógł sobie poradzić w tych doświadczeniach. A to jest właśnie to, kiedy człowiek trwa w Chrystusie, to też i to kim jest Chrystus napełnia człowieka i człowiek może świecić światłością. A więc wykorzystuj dzisiaj czas, aby napełniać się tym, co jest Chrystusowe, aby należeć do Pana, aby bardziej myśleć o tym, co jest dobre, miłe i pożyteczne, niż o tym, co jest złe. Nie myśl tyle ile tobie krzywdy zrobiono, bo to jest właśnie metoda diabła. Wszyscy jesteśmy atakowani tym złem, ale pomyśl ile ty możesz dobra zrobić. Bo to jest myślenie od Chrystusa. Ile możesz dobra zrobić w miejscu, w którym czyni się coś złego. Bo Jezus jest taki, On właśnie przyszedł, aby uczynić dobro. Niech Bóg daje siły, módlmy się o siebie nawzajem. To jest prawdziwa wojna o wieczność. Niech nie będzie nam obojętne to, co się dzieje.

Rozumiecie, religia polega na tym, że nie ma tam światła, jest tam mówienie o świetle, jest mówienie o tym, o tamtym, ale nie ma światła, ludzie żyją w świecie ciemności, żyją w grzechach, żyją dalej w swoim złym stanie, bo im się daje jakieś tam podstawy do tego, żeby nie obawiali się, że nic nie będzie, będzie dobrze. Ale my wiemy, że Jezus umarł za grzechy nasze, żeby nas z nich oczyścić, ale jeśli człowiek nie da się oczyścić ze swoich grzechów, to zginie z powodu swoich grzechów, bo żaden nieczysty nie wejdzie do wieczności. A więc liczyć na to, że Pan nie będzie zwracał uwagi na moje grzechy, bo ja jestem wierzącym, no to jest tak, jakby liczyć, że Pan Jezus zmieni Swoje zdanie, że wszystkich wierzących weźmie bez względu na to czy żyją w grzechu czy nie. No to wszak demony też wierzą i drżą, to też mogłyby być wzięte. I tak po kolei, po kolei, a więc nie ma co liczyć na to, tylko oczyszczać się, uświęcać się. W sumie tlącego Pan też nie dogasi, a więc jeżeli zgaśnie, to zgaśnie z własnej winy. Jezus wolałby raczej, żeby to zapaliło się i zaczęło się palić. Bardziej zależy Mu na tym, żebyśmy płonęli, abyśmy jaśnieli Jego chwałą, abyśmy mogli się cieszyć Nim. I tutaj w tym 25 rozdziale też od tego 31 wiersza:

 

„A gdy przyjdzie Syn Człowieczy w chwale swojej i wszyscy aniołowie z nim, wtedy zasiądzie na tronie swej chwały. I będą zgromadzone przed nim wszystkie narody, i odłączy jedne od drugich, jak pasterz odłącza owce od kozłów. I ustawi owce po swojej prawicy, a kozły po lewicy. Wtedy powie król tym po swojej prawicy: Pójdźcie, błogosławieni Ojca mego, odziedziczcie Królestwo, przygotowane dla was od założenia świata.”

 

A więc od założenia świata było przygotowane Królestwo dla tych, którzy należą do Boga. Co oni takiego robili?

 

„Albowiem łaknąłem, a daliście mi jeść, pragnąłem, a daliście mi pić, byłem przychodniem, a przyjęliście mnie, byłem nagi, a przyodzialiście mnie, byłem chory, a odwiedzaliście mnie, byłem w więzieniu, a przychodziliście do mnie.  Wtedy odpowiedzą mu sprawiedliwi tymi słowy: Panie! Kiedy widzieliśmy cię łaknącym, a nakarmiliśmy cię, albo pragnącym, a daliśmy ci pić? A kiedy widzieliśmy cię przychodniem i przyjęliśmy cię albo nagim i przyodzialiśmy cię? I kiedy widzieliśmy cię chorym albo w więzieniu, i przychodziliśmy do ciebie? A król, odpowiadając, powie im: Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście.”

 

A więc tu nie chodzi o świat, chodzi o rodzinę Chrystusa. Cokolwiek uczynimy jednemu z tych najmniejszych w rodzinie Chrystusa, to jakbyśmy uczynili to Chrystusowi. Pomyśl o tym. Jeżeli dajesz zło bratu czy siostrze, to dalsza cześć mówi o tych, którzy bardziej myśleli o sobie niż o Królu. Ale jeśli dasz dobro, to Jezus mówi: Mi to uczyniłeś, czy uczyniłaś. Pomyśl to tym, gdy diabeł cię kusi do dawania zła, pomyśl o tym, żeby dać dobro. Wróg jest perfidny, ma wiele sposobów na to, by człowieka gdzieś pociągnąć w coś niedobrego. My powinniśmy mieć właśnie ten sposób, by być myśli Chrystusowej, aby należeć. Pomyśl gdy robisz coś złego lub przeciwko komuś wierzącemu, bratu, siostrze, to robisz to Jezusowi. Jeżeli robisz coś dobrego bratu czy siostrze, robisz to Chrystusowi. I tutaj Jezus pokazuje po co ta światłość. Po to właśnie, żeby sobie nawzajem czynić Boże dobro, żeby służyć sobie nawzajem. Pomyśl, że masz trochę tylko czasu, ja też, lepiej czynić dobro. Gdy będziesz czynić dobro diabeł jeszcze bardziej będzie cię atakować, żebyś zrobił coś złego. I nawet gdyby mu się udało, to nadal jest krew Chrystusa, która oczyszcza, oczyścisz się i idziesz dalej, bo chcesz czynić dobro.

A więc jest to straszna bitwa, w której bierzemy udział i w której zawsze musimy pamiętać, że po to jest ta Ewangelia do ciebie i do mnie, żeby o tym pamiętać. A więc wygraj tą bitwę, wróg kusi twoje ciało do reakcji, ty w mocy Ducha uczyń to, co jest miłe Bogu, nie to, co jest miłe diabłu i wtedy będziesz coraz bardziej szczęśliwym, szczęśliwą w Chrystusie, że mogłeś, czy mogłaś wygrać tą bitwę i nie służyć diabłu, lecz Bogu. Będziemy czytać o tym w dalszej części, że o wiele lepiej jest czynić dobro braciom i siostrom niż zło, bo ci drudzy pójdą do gehenny. Jeżeli światłość, która jest w nas trwa dzień, drugi, trzeci, czwarty, piaty, tydzień, miesiąc, rok, kolejny jak jesteś wierzącym czy wierzącą, to jest prawidłowość należenia do Chrystusa, jest to coś co trwa. To nie są tylko rozbłyski chwilowych uniesień, to nie jest tak, że raz na miesiąc człowiek zaświeci, a potem może być ciemnym. Nie, to jest światłość, która gdy została zapalona, pali się już do końca. Tak jak w świątyni miała palić się, miał się palić ogień i bez ustanku miał się palić, tak samo ta światłość ma być w tobie i we mnie. Gdy jest ci ciężko, na przykład, nie umiesz sobie z czymś poradzić, doznajesz, że modlisz się do Pana i dalej to cię męczy i pcha cię to po prostu w coś złego, to zadzwoń do kogoś, o kim wiesz, że nie jest człowiekiem wojny i porozmawiaj z tym człowiekiem. Pan Jezus się też posługuje przez Swoje ciało bardzo często. To łamie nie raz człowieka i nie raz właśnie dlatego modlisz się i jakby Pan nie odpowiada, bo to ma złamać człowieka, żeby zobaczył, że ciało Chrystusowe to jest Jego ciało na ziemi, że my jako cząstki siebie nawzajem potrzebujemy w Chrystusie. Nie dzwoń do człowieka, o którym wiesz, że sam sobie nie umie poradzić i jest w stanie wojny to z tym, to z tamtym, bo ci nic nie pomoże. Czy nie ma między wami ani jednego mądrego, który mógłby to rozsądzić? Czy pomóc w danej sprawie? Jeśli nie byłoby no to faktycznie wtedy Jezus by odpowiedział bezpośrednio temu człowiekowi, ale jeśli jest i Jezus tak uznaje, bo może być, że modlisz się i to schodzi i raptem myślisz zupełnie o czymś innym, Pan odwrócił twoją uwagę i już tamto zginęło całkowicie, już możesz zrobić zupełnie co innego. Ale jest nie raz, że wygląda na to, że to ciśnie i ciśnie i jakby nie umiesz sobie z tym dać rady i stajesz i to dalej cię trzyma po prostu. Może tak trzeba, może czasami są róże Bóg ma środki na to, na różne takie jakby doświadczenia w naszym życiu. Ale na pewno cząstki ciała Chrystusowego mają mieć o siebie nawzajem takie starania, aby doradzać dobro, a nie zło. A więc pamiętaj: komukolwiek coś uczynniłeś bratu czy siostrze, uczyniłeś, czy uczyniłaś to Panu Jezusowi Chrystusowi. Lepiej żeby uczynić to, co jest dobre, lepiej, nie dać się tak nastawić wrogowi, żeby czynić zło.

W Ew. Jana w 17 rozdziale, 22 i 23 wiersz:

 

„A Ja dałem im chwałę, którą mi dałeś, aby byli jedno, jak my jedno jesteśmy. Ja w nich, a Ty we mnie, aby byli doskonali w jedności, żeby świat poznał, że Ty mnie posłałeś i że ich umiłowałeś, jak i mnie umiłowałeś.”

 

A więc światłość, chwalebna światłość, która rozświetla, która pozwala, że my dzisiaj jesteśmy nazywani dziećmi światłości, dziećmi Boga, który jest światłością, Jego synami i córkami. Bóg ma troskę o to.

W tym 1 list do Tesaloniczan w 5 rozdziale. Czy zdajesz sobie sprawę, że to jest ważne dla ciebie, że od tego zależy gdzie będziesz? Czy zdajesz sobie sprawę, ze to jest poważna, najpoważniejsza sprawa twojego życia, że jeśli miniesz się ze Słowem Bożym, z prawdą, to zginiesz w gehennie, gdzie już nigdy nie będziesz mógł zmienić swojej pozycji. Tu jeszcze możesz, tu jeszcze można wygrać czyniąc to, co dobre, nawet wrogom swoim. Tu jeszcze można to zrobić. I tutaj 5 rozdział 23 i 24 wiersz:

 

„A sam Bóg pokoju niechaj was w zupełności poświęci, a cały duch wasz i dusza, i ciało niech będą zachowane bez nagany na przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa. Wierny jest ten, który was powołuje; On też tego dokona.”

 

A więc Bóg ma ochotę uczynić nas całkowicie czystymi, ducha, duszę i ciało i ma moc, aby to uczynić. Chciejmy, aby Bóg to zrobił, chciejmy do Niego tak należeć, jak Mu to jest miłe, aby On w nas to zrobił. Nie mów haseł, nie mów czegoś co nie masz zamiaru dotrzymać, ale gdy coś mówisz, to choćby życie mieli ci zabrać, dotrzymaj tego, bądź wierny, bądź wierna. Gdy mówisz: Miłuję was, bracia i siostry, to pamiętaj, że będziesz próbowany, próbowana i bądź gotowy na porządną bitwę, ale to nie straszenie, to raczej jest chwała, że diabeł będzie musiał toczyć z tobą bitwę, żeby wyprzeć cię z tego stanowiska i udowodnić, że nie dasz rady zrobić tego. A ty będąc zdecydowanym, zdecydowaną, nie ustąpisz i wygrasz i zrobisz to, co jest prawdziwe, będziesz miłować braci i siostry choćby nawet po śmierć, ponieważ Jezus to powiedział. Będziesz bardziej pilnować się tego, co powiedział Jezus i gdy mówisz o miłości, to jesteś gotowy zapłacić za to cenę, czy gotowa zapłacić za to cenę. Nie masz pustych słów, nie masz pustych wypowiedzi. Najgorsze co jest wśród chrześcijan, to pusta mowa, która nie ma zaplecza, nie ma potwierdzenia, nie ma tego, że człowiek widzi jak drugi człowiek to realizuje, bo to bardzo mocno narusza w ogóle spoistość działań Bożego ludu, gdy lud Boży nie ma pewności, czy to co zostało powiedziane będzie dotrzymane, ale gdy ma pewność, to wtedy jest to stabilnie pewne: tak ten brat mówi prawdę, ta siostra mówi prawdę. Jeszcze tak ku przypomnieniu 1 Piotra 1 rozdział, od 15 wiersza:

 

„Lecz za przykładem świętego, który was powołał, sami też bądźcie świętymi we wszelkim postępowaniu waszym,”

 

Pomyślmy, święty człowiek, to jest człowiek święty, oddzielony od zmysłowości tego ciała, od tych działań diabelskich, od temperamentów ziemskości, uwolniony człowiek jest we wszelkim postępowaniu swoim. Staje się upodobnieniem do Tego, który jest święty.

 

„Ponieważ napisano: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty. A jeśli wzywacie jako Ojca tego, który bez względu na osobę sądzi każdego według uczynków jego, żyjcie w bojaźni przez czas pielgrzymowania waszego, wiedząc, że nie rzeczami znikomymi, srebrem albo złotem, zostaliście wykupieni z marnego postępowania waszego, przez ojców wam przekazanego, lecz drogą krwią Chrystusa, jako baranka niewinnego i nieskalanego.”

 

A więc możemy być pewni, że jeżeli mówimy o światłości, to mówimy też i o świętości. Co to za światłość byłaby bez świętości? Jest napisane, że jeżeli ktoś grzeszy i mówi, że ma społeczność z Bogiem, to znaczy, że chodzi w światłości, to kłamcę z Boga czyni, bo nie może być to prawdą. A więc jeżeli ktoś jest święty, to też jest jaśniejący tym blaskiem świętości. Jeżeli ktoś nie, no to nie jaśnieje tym blaskiem, raczej ciemność wytwarza, czyni prowokację, a nie budowanie. Jeżeli człowiek mieni się wierzącym, a zachowuje się jak niewierzący i nie ma pokuty, to ten człowiek świadczy, że to życie jest w porządku. Tak chyba oceniacie swoje dzieci, jeżeli widzicie, że one czynią coś złego i nie ma w nich pokuty, chęci zmiany tego, to znaczy, że oni uważają to za normalność, że to robią. Wśród dzieci, to jeszcze można zrozumieć, bo są to ziemskie ciała i tam tkwi grzech, ale wśród wierzących ciężko to zrozumieć, żeby w ten sposób podchodzić do tego, co uczynił dla nas Jezus Chrystus i uważać, że człowiek ma prawo sobie pozwalać na swoje wyczyny. Nie ma prawa żadnego, jeżeli Bóg jest święty, to i my mamy być świętymi.

I tutaj wracając do tej Ew. Łukasza tego 11 rozdziału, od 37 wiersza:

 

„A gdy to mówił, zaprosił go do siebie pewien faryzeusz na posiłek. Wszedłszy więc, zasiadł do stołu. Ujrzawszy to, faryzeusz dziwił się, że nie obmył się przed posiłkiem.”

 

Do jakiego stanu mogą dojść ludzie wierzący? Mogą się dziwić, urażać, że ktoś nie za zachował jakiś ludzkich rytuałów, że człowiek nie postąpił tak jak sobie ludzie ustalili, na przykład. Tak jak ten faryzeusz: ja mam taki porządek, my takie ustanowienie mamy, to jest wszyscy ci pobożni ludzie, to wszak czynią przecież, tak powinni postępować. Tu jest dokładnie słowo użyte, babtistche, to znaczy myć, zanurzać, chrzcić, obmywać. A więc w sumie prawie jak takie oczyszczenie przed tym tak ważnym posiłkiem, tak ważne oczyszczenie przed tym, żeby spożywać, jaka powaga dla tego posiłku. A oto Pan Jezus jest tam w tym miejscu i ten człowiek nie ma szacunku do Tego, który jest chlebem z nieba, nie rozumie z kim ma do czynienia. Ale dziwi się jak On mógł w ogóle tak podejść do jedzenia? Co Jezus?

W Ew. Łukasza 7 rozdział, od 28 wiersza:

 

„Powiadam wam: Nikt z tych, którzy się z niewiast narodzili, nie jest większy od Jana, lecz najmniejszy w Królestwie Bożym jest większy od niego. A cały lud, który to usłyszał, i celnicy wielbili sprawiedliwego Boga za to, że byli ochrzczeni chrztem Jana; natomiast faryzeusze i uczeni w zakonie wzgardzili postanowieniem Bożym o nich samych, bo nie dali się przez niego ochrzcić.”

 

A więc nie dali się ochrzcić przez Jana, o którym wiedzieli, że jest od Boga, ponieważ się uważali za czystych, którzy nie potrzebują tego chrztu opamiętania, a pilnowali, żeby się obmywać przed posiłkiem. Dlatego Jezus w tym momencie w ten sposób reaguje na tą obłudę, na ten fałsz, który jest w domu tego człowieka.

 

Ew. Łukasza 11 rozdział, 39 wiersz:

 

„Pan zaś rzekł do niego: Teraz wy, faryzeusze, oczyszczacie to, co jest zewnątrz kubka i misy, ale to, co jest wewnątrz was, pełne jest łupiestwa i złości.”

 

Układni na zewnątrz, straszni w środku. To łupiestwo znaczy: zdzierstwo, łapczywość, zachłanność, złości, żałośliwość, niegodziwość, nikczemność. Pełni tego, a oni pilnują, żeby się obmyć przed jedzeniem. Widzicie jaka to jest ohyda. Uważajcie, żebyście nie dali się w to wciągnąć, bo można walczyć o jakieś dziwactwa ludzkie, pomijając o wiele ważniejsze sprawy jak czystość, świętość Chrystusowa, jak wewnątrz miłość, pokój, radość. Można o tym zapomnieć, ale pilnować czegoś na zewnątrz bardziej jak wściekły pies, jakiegoś domu jakiegoś człowieka, pilnować czegoś tam mimo, że w środku jest zawiść, złośliwość, niechęć różne rzeczy, a walczyć o jakąś bzdurę zewnętrzną, bo człowiek ma to w głowie, ma to swojej głowie, że tak powinno to wyglądać. A to wszystko zginie, zginie ta ziemia i te dzieła ludzkie zginą. Ludzie bardziej pilnują tej ziemskiej czystości, ziemskich rzeczy niż czystości umysłu, serca i sumienia. I potem to wygląda jak karykatura normalnie, widać, że złośnik, złośnic walczą o coś, a nie walczą przecież o sprawy Boże, tylko o cielesne swoje zmysły, które ustaliły pewien zakres, w którym ci ludzie uważają, że tak powinno być, a inaczej być nie może. Czyż nie o to walczą ludzie? O swoje ustanowienia, tak samo ci ustanowili swoje ustanowienia, że trzeba się umyć, zanurzyć się nawet przed obiadem, żeby godnie podejść do wspólnego jedzenia. A w środku co Jezus mówi, mają?

Pomyślcie sobie czy to jest normalne? Czy my jesteśmy normalnymi ludźmi w ogóle? Rozumiecie, dotykamy spraw tak świętych, tak czystych, tak nieskalanych, a zachowujemy się jak nienormalni, którzy za chwilę są w stanie walczyć o bzdury. I dlatego powinniśmy sobie pomóc, aby nie walczyć o te bzdury, pomóc sobie, modlić się o siebie nawzajem Kiedy widzisz drugiego czy drogą w takim stanie, módl się do Boga: Boże, pomóż temu człowiekowi szybko wrócić, aby przestał czy przestała uważać za ważniejsze rzeczy niż niebiańskość. Czy nie lepiej, żeby w środku była miłość. Już wam kiedyś opowiadałem o tej kobiecie co miała taki piękny ogród i tam dzieci coś lekko podeptały i tak się zdenerwowała, okropnie się zdenerwowała i potem przyszła się modlić i patrzy a coś nie ma Pana w tej modlitwie. I wtedy była zdziwiona o co chodzi? I wtedy dotarło do niej od Pana, że On nie ma ochoty z nią mieć społeczności po tym, co ona zrobiła, że uznała jakiś ogród za ważniejsze od Jego miłości do tych dzieci, od Jego cierpliwości wobec tych dzieci, łagodności. Kiedy to zrozumiała i zrozumiała, że Pan nie będzie miał z nią relacji, jak ona nie zrobi z tym porządku. To wtedy właśnie kazała zawołać wszystkie dzieci ze wsi i kazała im zrobić zabawę jak chcą w tym ogrodzie. I stała w oknie i patrzyła z radością jak oni dewastują jej cały ogród i śpiewała Bogu pieśń pochwalną. Lepiej dla niej, żeby mieć społeczność z Chrystusem niż mieć wspaniały ogród. A więc jeżeli mamy coś ziemskiego i jesteśmy gotowi o to stoczyć bitwę, to znaczy że to nas zawiedzie do gehenny. Lepiej ustąpmy, lepiej zrezygnujmy, nie walczmy o ziemskość, walczmy o Boże sprawy, nie szarpmy się o coś ziemskiego, bo ktoś tak, bo ktoś tak, ale walczmy w dobrym boju, używając tego, co jest cenne, drogocenne, tego co naprawdę jest od Boga.

Zrozumiejmy to, że Bóg kiedy stworzył człowieka, to stworzył go zewnętrznie i wewnętrznie bardzo dobrego. I wszystko co otaczało człowieka było bardzo dobre. A więc wewnątrz i na zewnątrz wszystko było bardzo dobre. Dopiero grzech zepsuł, że wewnątrz zaczęły się pojawiać szkaradne rzeczy. Możemy się domyślać, że Kain podszedł do Abla uśmiechnięty, bo przecież a jak mógłby podejść z taką miną wściekłą? To przecież by przestraszył brata swego, więc uśmiechał się zdradliwie, chodź, bracie, pójdziemy po chodzimy trochę, chciałbym z tobą fajnie porozmawiać. A w sercu było, zabiję cię za chwilę, obłuda, fałsz. A więc wewnątrz już morderca, a na zewnątrz przyjaciel. Diabeł też takie pozory za czyni, że na zewnątrz wygląda naprawdę anioł światłości, a wewnątrz morderca, rzeźnik. Nie dajmy się, weźmy uwolnijmy się od tego wszystkiego. Pamiętacie, że Paweł pisał o tych, którzy odwrócili się od Pana Jezusa, bo zaczęli myśleć o rzeczach ziemskich i te rzeczy ziemskie stały się dla nich ważniejsze od Chrystusa i stanęli wśród wrogów krzyża, pod krzyżem.

A więc pomyśl sobie, czy dla ciebie jest ważniejszy Chrystus i zbawienie w Chrystusie, wejście do wieczności? Czy coś ziemskiego, coś własnego, coś głupiego? A gdy nic byśmy nie mieli, to o co byśmy się pokłócili? To może wszystko trzeba rozdać, zamieszkać w namiocie takim z jakiś gałęzi, ani sprzątać nie trzeba będzie, ani jakiś problemów nie będzie? Może tak lepiej po prostu wtedy? I nie będzie o co się kłócić, może o liście, że co? Ale ileż my mamy problemów przez te właśnie rzeczy, które powodują to, że o to się można o to pokłócić, albo o to, albo tego nie ma albo tamtego nie ma albo to albo tamto i człowiek może się stale po prostu unosić. I to jest właśnie to, że wróg jest chytry, perfidny i dobrze, że jest krew Jezusa, że można się oczyścić. Pomóżmy sobie, nie bądźmy oskarżycielami siebie nawzajem, bo to nic nikomu nie pomoże, to tylko pogrąży. Chciejmy zrozumieć, że druga osoba też chce się uratować, chciejmy pomóc sobie nawzajem, na ile jest tylko możliwe, na ile możesz już pomóc, to pomóż, nie wynoś się nad innych, że ty już takich rzeczy byś nie zrobił, czy nie zrobiła, bo to nic nie pomoże nikomu, że ty byś tego nie zrobił, czy tamtego. Ale usłuż jeżeli możesz, pomóż w tej sprawie, wyjdź naprzeciw, ponieś koszt, nawet zdrowie strać jeśli to by było takie potrzebne, ale wygraj tą bitwę, bo czynisz to Panu Jezusowi Chrystusowi i wiele z tego dobra będziesz mieć. Nie chodzi tu o kupiectwo, zrobię to Pan mi odpłaci. Chodzi o to, że choćbyś wszystko rozdał i ciało wydał na spalenie, a miłości byś nie miał nic ci to nie da. Jezus mówi rzeczywistość, musi to być wynikiem, że zależy ci na tym bracie, na tej siostrze, żeby wygrali, żeby pokonali to, co stoi na ich przeszkodzie. A więc Bóg wszystko uczynił bardzo dobrym. Jezus przywrócił nam to dobro, oczyszczając nas z naszych grzechów, uwalniając naszą duszę od tych grzesznych namiętności, zadowolenia, napełniając ją zadowoleniem nieba. A więc nasza dusza zaczęła się cieszyć Chrystusem, zaczęła się cieszyć, że może czytać Biblię, że może rozmawiać o Bogu, że może modlić się. Wiemy jaki jest owoc ciała, wiemy też jaki jest owoc Ducha, to jest właśnie przywrócenie wewnętrznego uporządkowania. To jest owoc Ducha Świętego i to jest każdemu z nas bardzo potrzebne.

Ew. Mateusza 7 rozdział, od 15 wiersza:

 

„Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w odzieniu owczym, wewnątrz zaś są wilkami drapieżnymi!”

 

Na zewnątrz owieczki, a wewnątrz wilki.

 

„Po ich owocach poznacie ich. Czyż zbierają winogrona z cierni albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, ale złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo rodzić złych owoców, ani złe drzewo rodzić dobrych owoców. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, wycina się i rzuca w ogień. Tak więc po owocach poznacie ich.”

 

Jezus mówi, musi tak być. Jeżeli jest dobre drzewo, to też dobre owoce są, ale jeśli złe drzewo, to są złe owoce. A więc, co trzeba zrobić jeżeli widzisz, że źle owocujesz? Przyjść, przyznać się i pokutować z tego i pozwolić Panu zmienić to wszystko, co się dzieje w środku, żeby skończyło się to poczucie tego, co ja uważam za dobre, bo to jest głupie poczucie. Jeden uważa za dobre ukraść, bo po co komuś za dużo, drugi uważa za dobre przejechać zwierzę na drodze, bo skoro jest na drodze, to po co wlazło na drogę. Ludzie różne rzeczy uważają za dobre i to są często ohydne rzeczy. Moglibyśmy wymieniać różne. Ale według Bożego dobra, dobrze wobec Bożego dobra czyniący sobie nawzajem sobie Boże dobro, to jest sprawa najważniejsza. Mówimy o tym dlatego, żeby pamiętać o tym, że przyjdzie dzień odpowiedzialności, żeby nie być wtedy człowiekiem, który stanie i będzie porażony tym, że miał tyle czasu, żeby zmienić swoją sytuację i człowiek nie zmienił tej swojej sytuacji dlatego, że pozwalał wrogowi się trzymać na uwięzi tego ciała.

To są wojny, to są ataki. Jeżeli są jeszcze ataki, to znaczy, że ten człowiek jest żołnierzem, który bierze udział w boju. Kiedy już nie ma ataków, a człowiek czyni zło, to znaczy, że człowiek został zdobyty do niewoli diabła. Już nie jest żołnierzem, który idzie i dalej walczy, tylko już jest w niewoli diabła. Dopóki przychodzą ataki i diabeł próbuje napadać i próbuje prowokować czy cokolwiek, to jeszcze ten człowiek nie jest w niewoli, kiedy czyni to już bez tego, to już jest niewolnik diabła. A więc po owocach, pamiętajmy, to co jest dobre.

Tutaj w Ew. Łukasza 11 rozdziale, 41 wierszu mówi:

 

„Ale dajcie to, co wewnątrz, na jałmużnę, a oto wszystko dla was będzie czyste.”

 

Jeżeli damy to, co Chrystus uczynił w nas, to wszystko będzie czyste i mamy spokój, nie jesteśmy już narażeni na złości, zawiści czy inne rzeczy. W 42 wierszu mamy:

 

„Lecz biada wam, faryzeusze, że dajecie dziesięcinę z mięty i ruty, i z każdego ziela, a pomijacie prawo i miłość (…)”

 

Łatwo im było dawać dziesięcinę pilnując takich najdrobniejszych spraw, ale o wiele trudniej im było miłować innych ludzi i też mijać Boży sąd wobec. Bóg mówi: Czy Ja sprawiedliwie sądzę? Jeśli grzesznik się upamięta i porzuci swoją bezbożność, to nie będzie mu się pamiętało całej jego bezbożności, ale jeśli sprawiedliwy popełni grzech, to zostając w nim nie będzie mu się pamiętało całej jego sprawiedliwości. Czy to jest sprawiedliwe? - mówi Bóg. A więc lepiej, żeby patrzyli na to, co oni mają w sumie? Rozumiecie, wiedzieli, że wewnątrz nienawidzą tych, motłoch wstrętny, wyrażali się bardzo tak wzgardliwie o tych innych: tylko motłoch uwierzył w Niego, to są ci sami jakby głupcy, a my tu mądrzy wiemy i nie przyjmujemy tego, na przykład. A więc Jezus mówi do nich właśnie, że

 

„(…) wszak należało i to czynić, i tamtego nie zaniechać.”

 

 Bóg będzie sądził sprawiedliwie. Wiemy, że sąd jest dzisiaj nad nami i dzisiaj Pan nas sądzi. Po to jest dzisiaj to też mówione, żeby to słowo nas sądziło, żebyśmy usłyszeli to i mieli możliwość zweryfikowania tego, co się z nami dzieje, szukali pomocy lub też dziękowali Bogu jeżeli jest w porządku. Więc, aby oceniać, aby zobaczyć jak w rzeczywistości jest. Wiemy też, że Bóg miłuje ludzi i chce, żeby każdy z nas został uratowany, nie chce, żeby ktokolwiek z nas zginął. A więc i my nie powinniśmy chcieć, żeby ktokolwiek zginął w gehennie, bo to jest złe myślenie.

Pamiętajmy o tym, że Słowo Boże mówi tak: Jeżeli ktoś mówi, że miłuje Boga, którego nie widzi, a nie miłuje brata, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. A więc kłamie, bo jeżeli nie miłujesz tego brata czy siostrę, których widzisz, to jak możesz miłować Boga, którego nie widzisz? Przecież kiedy miłujesz tego brata czy siostrę, to miłujesz Boga, bo Bóg powiedział o miłości Swoich dzieci. Miłujesz Ojca, który chce, aby wszystkie dzieci nawzajem Jego miłowały się. A więc to pokazuje prawdę, rzeczywistość. Oni patrzyli na to, co zewnątrz, na jakieś pokarmy, na jakieś rzeczy, a oto najwspanialszy pokarm, chleb z nieba stał przed nimi i Jezus powiedział: Kto się będzie karmić tym pokarmem żyć będzie na wieki. Jezus powiedział, że Jego pokarmem jest pełnić wolę Ojca, który Go posłał.

Czy zdajesz sobie sprawę, że jesteś człowiekiem, który będzie musiał stanąć przed Bogiem? Czy chcesz walczyć o to, naprawdę walczyć o to, żeby stanąć czystym, czystą? Czy odpuścisz sobie i pozwolisz ciału narzucać sobie zło i będziesz czynić to, co cielesne, odpychając to, co Boże? Nie wygrasz bitwy jeśli nie podejmiesz decyzji, kolejny raz o tym mówimy. Bez decyzji nie ma możliwości wyruszyć, musi być szczera, prawa decyzja, która pokazuje, że człowiek mówi: Dość. I wtedy człowiek będzie walczyć o to, co jest rzeczywiście cenne i wtedy będzie mieć też pomoc z góry, aby wygrać w tej bitwie. Pamiętaj tylko: nie bądź cielesny, nie bądź cielesną, przestań zmagać się o to, co tu jest na ziemi, to nie ma sensu, to w ogóle nie ma sensu. Jeżeli mógłbym tak powiedzieć, żeby tylko dobrze to zrozumieć, jeżeli wyszłoby tak nawet, że mąż wejdzie w butach do pokoju i coś tam po tych butach zostanie, to otwórz mu drugi pokój z miłością i powiedz: Wejdź i tu, nie mam do ciebie żalu. On nie wejdzie, oczywiście, ale ty będziesz zwyciężczynią i moment się to skończy i myślę, że ten mąż drugi raz w butach już nie wejdzie, bo dobro pomoże, a zło zawsze będzie wywoływać wojnę i prowokować do wojny. A więc na zło będzie zło, na zło, zło i dalej, i dalej. Dwoje upartych ludzi jest w stanie zniszczyć się do końca, wierzących ludzi. A więc jeżeli coś znowu ze strony żony, cóż lepiej przegrać czy wygrać, walczyć?

Pomóżmy sobie, potrzebujemy tej pomocy, módlmy się o siebie, jesteśmy w wielkim, strasznym boju. Wróg jest wredny i napiera bardzo silnie. Jeżeli chcemy się uratować potrzebujemy siebie nawzajem w Chrystusie, aby wspierać się nawzajem, modlić się, żeby zawsze wiedzieć, że nie masz tu wrogów, że jak się otworzysz i coś powiesz, to ktoś wyśmieje ciebie, wykpi i powie tak: Ja myślałem, że ty jesteś lepszy i lepsza. Ale w rzeczywistości będziemy sobie w stanie wyjść naprzeciw. Jedno co Jezus mówi: Wystrzegajcie się kwasu faryzeuszów i uczonych w Piśmie, obłudy, żeby nie udawać kogoś kim się nie jest. Nie ma nic gorszego jak obłuda. To jest straszne doświadczenie w Kościele, kiedy pojawia się obłuda, jedno mówione, a drugie robione. Niech Bóg pomoże, żeby słowa nasze świadczyły o tym, że my jesteśmy gotowi to uczynić, ale gdyby się nie powiodło, bo może się nie powieść, to ktoś nie będzie zaraz oskarżycielem, tylko będzie się modlić, żeby temu człowiekowi się powiodło bratu czy siostrze. Niech ten pokój Chrystusowy napełnia każdego z nas, abyśmy wygrali. Amen.