Jan 14:23

Słowo pisane

28 05 2022 wieczorne Marian – Drogocenność służby Bogu i Panu Jezusowi Chrystusowi cd

28 05 2022 wieczorne Marian – Drogocenność służby Bogu i Panu Jezusowi Chrystusowi cd

 

Wszyscy są przekonani o tym, że właśnie po to nawróciliśmy się, żeby służyć Bogu i teraz każdy stara się stawać tak przed Bogiem, żeby Bóg odpowiednio człowieka mógł przygotować do zadania, do którego człowiek został wyznaczony, gdyż wiemy, że wszyscy słudzy Boży przechodzą przez ogień różnych doświadczeń, a więc wywyższenie jest ogromne, ale i doświadczenie jest ogromne. Wiele przeciwności staje na drodze każdego, który służy Bogu bez względu na to, czy to jest jakaś tam większa, czy mniejsza sprawa, jeżeli tak byśmy to nazwali. W każdym służeniu są przeciwności, które stają na drodze, tak jak stanęły na drodze Panu Jezusowi Chrystusowi. Wielu wystąpiło przeciwko Niemu, zaczynając od Heroda, poprzez innych, którzy chcieli przeszkadzać Mu. Tak samo dzieje się zawsze, kiedy człowiek wchodzi w służbę i napotyka przeciwności, ale wtedy okazuje się też, kto tego sługę ma dla Swojej chwały, a więc Ten, który działa.

W 1Liście do Koryntian 4,1.2 apostoł pisze: „Tak niechaj każdy myśli o nas jako o sługach Chrystusowych i o szafarzach tajemnic Bożych. A od szafarzy tego się właśnie wymaga, żeby każdy okazał się wierny.” Wierność to jest słowo bardzo dołączone do każdego sługi. Wierny sługa, wierny, wierny, we wszystkim wierny. Ten, który wiernie służy według planu działania swego Pana, bez względu na przeciwności, na które napotka. Od tego bardzo wiele zależy, gdyż mało, naprawdę mało ludzi rozumie, że powołanie łączy się ze służbą. I często ludzie powołanie łączą tylko z powołaniem i byciem, podczas gdy to nie jest tylko bycie, tylko to jest służenie. Od początku rozpoczyna się służba, służba stawania przed Panem, oczyszczania się, uświęcania się, coraz częstszego przychodzenia do Pana po kolejne rozkazy, po kolejne Boże działania. I to jest piękne. I mamy tutaj apostoła, który mówi, że właśnie wymaga się, aby każdy okazał się wiernym. Wróg będzie próbował kusić. Pana Jezusa kusił, oferował Mu wszystko za zmianę służby, żeby przestał służyć Bogu, a zaczął służyć diabłu. A więc na drodze każdego sługi, czy służebnicy staje wróg i składa różnego rodzaju oferty, albo takie, albo takie, albo połączone z pychą, albo z jakąś pożądliwością, czymkolwiek. Albo żeby człowiek nie angażował się za bardzo w tą służbę, żeby nie stawał do tej służby, żeby człowiek pomyślał sobie: Nie będę modlić się, bo znowuż mi powie co mam czynić, a więc nie będę przychodzić już do Boga po dalsze rozkazy, bo chcę odpocząć. Były takie wydarzenia, czytamy o tym w Biblii, gdzie prorocy nawet dochodzili, że próbowali zatrzymać w sobie Słowo, które dał im Bóg. Mówili, że wtedy paliło ich jak ogień w środku, żeby jednak wypowiedzieć to, a przeżywali wielkie przeciwności, włącznie z takimi, że w tym doświadczeniu przeklinali dzień swojego narodzenia. Tyle krzywdy doświadczyli od ludzi, do  których zostali posłani przez Boga, żeby im służyć prawda. A więc to nie jest tak, że sługa jest tu witany, na rękach noszony. To raczej zupełnie inaczej wygląda.

 Kiedy widzimy Pana Jezusa Chrystusa, widzimy prawdziwą służbę i widzimy ile przeciwności napotkał na swojej drodze. Kiedy widzimy proroków, widzimy ich jako ściganych, zabijanych. Zresztą Pan Jezus powiedział: Wasi ojcowie ich zabijali, a wy im grobowce budujecie i wy kolejnych zabijacie. A więc ta służba często łączy się ze śmiercią. Ale nie ma nic lepszego dla człowieka, jak służyć Bogu, nie ma nic lepszego. Wiecie, Jezus powiedział, to co czytaliśmy wcześniej, że tam gdzie Ja jestem, tam i sługa Mój będzie. Nie ma nic lepszego jak służyć Bogu. Lepiej stracić życie w służbie dla Chrystusa, niż zyskać życie, tracąc je na wieczność. Nie bój się więc tego, że będziesz cierpieć z tego powodu, bój się gdybyś nie miał, czy nie miała cierpieć, i dojść do dnia swojego końca tego ziemskiego życia i być w sumie nikim. Bo tylko sługa jest kimś, kimś wartościowym tutaj dla Boga. Ludzie szukają atrakcji w Kościele i mijają tą piękną służbę, bo wydaje im się, że to za duża cena i lepiej w to nie wchodzić. Podczas gdy tam naprawdę jest dopiero prawdziwe życie.

Księga Objawienia 2 rozdział, wiersz 10,  kiedy Pan Jezus mówi do Swoich: „Nie lękaj się cierpień, które mają przyjść na cię. Oto diabeł wtrąci niektórych z was do więzienia, abyście byli poddani próbie, i będziecie w udręce przez dziesięć dni. Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci koronę żywota.” Jezus mówi do Swoich sług, że zginiecie z powodu służby u Mnie, ale bądźcie wierni, a otrzymacie wieniec żywota. A więc to będzie dla was największym zyskiem, największym zwycięstwem, że okażecie się wiernymi do końca. Śmierć więc nie jest stratą w tym wypadku, jest raczej zyskiem, co pisze apostoł Paweł, że zyskuję kiedy umrę należąc do Chrystusa, kiedy będę Mu służyć. Służmy więc Panu. Sługa zdaje sobie sprawę, że Ten, który go posyła jest miłością. A więc sługa nie może służyć w nienawiści, w zawiści, w złośliwości. Musi być napełniony miłością Tego, który go posyła.

Widzimy tych Bożych ludzi, którzy byli gotowi życie położyć za tych, którym służyli, aby pomóc im, podnieść, przybliżyć do Boga. Jesteśmy pełni podziwu dla Pawła, który jest ukamienowany, a wraca z powrotem do miejsca, w którym są ci, którzy go kamienowali, aby dodać otuchy tym, którzy uwierzyli w Boga. A więc sługa chociaż otarł się o śmierć, idzie z powrotem wchodząc w paszczę wroga, aby posilić tych, którzy przed chwilą uwierzyli w Boga. A więc sługa jest gotowy ponieść takie konsekwencje, aby posilić tych, którzy potrzebują tego posilenia. Zdaje sobie sprawę, że ci ludzie tam zostają, a więc potrzebują zobaczyć Bożego sługę, który wraca na swoich nogach, dodaje im otuchy, posila ich i idzie dalej. I oni wtedy wiedzą; choćby zabili, to i tak żyć będziemy. Są posileni, wzmocnieni, gotowi, aby żyć dla Pana Jezusa Chrystusa.

W Psalmie 116,15 czytamy: „Drogocenna jest w oczach Pana śmierć wiernych jego.” Widzimy więc, że nawet kiedy Szczepan ginął kamienowany i miał widzenie otwartego nieba, i w nim Syna Człowieczego stojącego po prawicy Bożej; widział Chrystusa stojącego. Drogocenne jest w oczach Pana śmierć wiernych Jego. To jest wielkie wywyższenie tego sługi, który w ostatniej chwili swojego życia, widzi Tego, któremu służy, że On patrzy na tą jego ofiarę i stoi, patrząc na ofiarę Swojego sługi. Drogocenne jest w oczach Pana śmierć Jego wiernych. Pozostańmy Mu wierni. Nie daj się wciągnąć w złość, zawiść, to nie jest służba u Pana. Nie daj się wciągnąć w walkę o swoje imię, to nie jest służba u Pana. Nie walcz o swoje imię. Nie musisz walczyć. Jest ktoś inny, kto walczy o twoje imię i wygrał. To jest Chrystus Jezus. Nie dochodź sprawiedliwości, bo to nie ma sensu. Ten, który jest sprawiedliwy, wszystko to osądzi. A ty Mu służ, nie patrząc na to, czy ludzie będą cię pochwalać, czy nie. Służ Jemu, bo Pan Jezus Chrystus przeżył dokładnie to samo. I było w ten sposób, że ci, do których przyszedł, odrzucili Go, krewni myśleli, że od zmysłów odszedł, ci nazywali Go, że diabeł w Nim działa.

A więc to nie była zabawa w Kościół, to nie była zabawa w ratowanie ludzi, to była prawdziwa wojna. Sługa wchodzi w wojnę, w ogień. Sługa zderza się z władcą ciemności, ponieważ dochodzi do osobistej bitwy między powołanym przez Boga sługą, a tym, który walczy z wszystkimi sługami Bożymi. To nie jest już pozorowana bitwa, gdzie tam diabeł szturchnie kogoś i ktoś już przewraca się. Nie, to już jest poważna bitwa, bo diabeł widzi, że ten człowiek nie przewraca się. Ten człowiek nie łaknie jego przyjemności, ten człowiek patrzy w otwarte niebo i jest gotowy stać na miejscu Chrystusowym, i wygrać. A więc jest już silny i zdecydowany ten Boży sługa. I to jest prawdziwa wojna wtedy. A więc wróg próbuje wszelkimi środkami osłabić tą siłę tego człowieka, żeby ten człowiek zaczął może się chwiać. A może rodzina, a może bliscy, a może coś ważnego i to zostaje naruszone, i co wtedy? Przecież tak atakował. Ci, którzy byli na misji, często gdzieś ginęły ich dzieci, umierały, żeby ich wyprzeć stamtąd, żeby opuścili ten teren. A oni mimo wszystko zostawali i dalej służyli Bogu, gotowi byli pozostać tam dla Boga. Ktoś by pomyślał: To jest nieludzkie. Oni wiedzieli, że ich dzieci są bezpieczne, ponieważ oni należą do Boga, a Bóg dba o dom Swoich sług. A więc lepiej zrobili dla swoich dzieci, pozostając w służbie u Boga, niż opuszczając służbę, aby ratować te dzieci. Pamiętacie jak było w Izraelu, co oni mówili, że ich dzieci zginą, trzeba je ratować, nie pójdziemy tam. To właśnie oni zginęli, a ich dzieci weszły, a więc Bóg pokazał – lepiej byście zrobili, gdybyście posłuchali co każę wam i zrobili to, i wtedy wasze dzieci byłyby też bezpieczne.

W 4Mojżeszowej 12, 6-8, kiedy Pan rozmawia i mówi w ten sposób: „I rzekł Pan: Słuchajcie moich słów: Jeżeli jest u was prorok Pana, to objawiam mu się w widzeniu, przemawiam do niego we śnie. Lecz nie tak jest ze sługą moim, Mojżeszem. W całym moim domu jest on wiernym. Z ust do ust przemawiam do niego, i jasno, a nie w zagadkach. I prawdziwą postać Pana ogląda on.” A więc Bóg mówi o Swoim słudze Mojżeszu, że z nim rozmawia twarzą w twarz, tak blisko są z sobą. Oni nie widzieli tego, że Mojżesz jest tak blisko Boga i Bóg ma taką bliską relacje z Mojżeszem. Im się wydawało, że oni też mają relację z Bogiem, i że przecież i oni mogą być tak samo z Bogiem, jak  Mojżesz. Ale Bóg mówi: Nie. Ja pozwoliłem Mojżeszowi tak zbliżyć się, ale wam nie pozwalam. Bóg więc też pokazuje, że On decyduje o tym. Jeżeli w Mojżeszu znalazł człowieka pokornego, uniżonego, to mu pozwolił bliżej, bliżej. Ale co tam znalazł w Miriam i Aaronie? Znalazł pychę, myślenie o sobie gdzieś tam wysokie. Gdy tylko Mojżesz odchodzi, Aaron zaraz im bałwana lepi. To jakby człowiek niezrównoważony. A Mojżesz jest zdecydowany, pilnuje spraw Bożych. A oni mimo tego chcieli by: No, my możemy też jak Mojżesz wszystko to robić, Boże. Nie, wy nie macie tej pokory i uniżenia, nie macie tej świadomości Boga. Macie pewne przybliżenie, ale to nie jest takie, jak otrzymał sługa Mojżesz w przybliżaniu się do Boga. A więc jak bardzo ważna jest wierność sługi. Mojżesz okazywał się wierny Bogu w tych wszystkich doświadczeniach.

4Mojżeszowa 14,24: „Jednakże sługę mojego Kaleba, za to, że inny duch jest w nim i on był mi wierny całkowicie, wprowadzę do ziemi, do której poszedł, i jego potomstwo ją posiądzie.” I znowuż słyszymy Słowa Boga, który mówi o kolejnym słudze Swoim, o Kalebie, że on był wierny Bogu całkowicie. Taka cudowna prawda. Co to był za człowiek, Kaleb? Pojawia się, trochę się pojawia i potem już nie czytamy o nim. A jednakże wydał świadectwo, że był wiernym Bogu, że mimo przeciwności, mimo tego, że cały ten lud stawał; nawet mógł zginąć wtedy, kiedy powiedzieli: Wchodźmy, Bóg jest z nami. Naraził swoje życie, ale nie zrezygnował z Boga.

Zobacz jaką masz szansę, bracie, siostro, żeby przybliżać się do Boga tak, żeby się okazało, że w doświadczeniach Bóg jest dla ciebie ważniejszy od wszystkiego, nawet włącznie z twoim ziemskim życiem; jest ważniejszy Bóg. I z powodu Jezusa Chrystusa nie będziesz służyć diabłu w żadnej sprawie, ani jednej. Diabeł przychodzi do Bożego sługi i też oferuje służbę u siebie, ale tam jest służenie w złej sprawie. Bóg mówi: Pomsta do Mnie należy. Ilu sług wzięło się i zaczęło wywierać swoją pomstę – za to, za to, albo za to. Dali się złapać wrogowi. I co wtedy? Tracili. Albo dali się wciągnąć w jakieś nieposłuszeństwo, czy w cokolwiek innego.

I więcej takich wiernych sług. Samuel, który wiernie służył swojemu Bogu, od dzieciństwa należał do Boga. A więc piękne świadectwa. I ty również możesz mieć świadectwo wierności. Ale pamiętaj, to jest Chrystus, to nie jest twoja ideologia. To nie jest twoje myślenie, to nie jest twój sposób pojmowania chrześcijaństwa. To jest Chrystus. To jest święty Boży Syn. To jest służba. Sługa jest wtedy sługą, kiedy służy w Duchu Chrystusowym, a nie w jakimkolwiek innym. To jest najważniejsze, człowiek musi należeć do Chrystusa, żeby służyć. Inaczej nie ma jak, bo diabeł z każdym innym łatwo rozprawi się; albo pociągnie w to, albo pociągnie w tamto i tyle. Trzeba trwać w Chrystusie. A żeby trwać w Chrystusie, to trzeba się uniżać, trzeba się poddawać, trzeba pokornieć, trzeba czekać na to, co Pan będzie chciał zrobić. I wtedy człowiek przejdzie przez te różne doświadczenia. To jest służba uniżenia. To nie jest służba demonstracji swoich możliwości. Tak jak Paweł mówi: Wszyscy mnie zostawili, ale Pan był ze mną i wyrwał mnie. A więc to Pan uwolnił Swojego sługę, aby dalej Mu służył. Ale nie bronił się swoimi sposobami.

List do Efezjan 6,21: „O wszystkim zaś, żebyście i wy wiedzieli, co się ze mną dzieje i co porabiam, powiadomi was Tychikus, umiłowany brat i wierny sługa w Panu,” Czyż to nie jest piękniejsze od wszystkiego innego? Co zyskamy, jeśli będziemy toczyć własną sprawę, jako chrześcijanie? Co zyskamy? Ale jeśli będziemy trzymać się wytrwale Pańskiej sprawy, to wtedy zyskamy to, że będziemy nazwani wiernymi sługami Pana. A to jest wywyższenie, to jest chwała. Wierny w różnych doświadczeniach, wierna w różnych doświadczeniach, nie walczący orężem ciała, walczący orężem Ducha. Wierni Panu. Nie biorący broni od diabła, ale zawsze biorący broń od Pana. A tą bronią jest miłość, radość, pokój, cierpliwość, łagodność, wytrwałość, wstrzemięźliwość. To jest oręż łagodności, łagodnego i cichego ducha, jak Piotr pisze o niewiastach. Łagodnego i cichego ducha  też jest Pan Jezus, a więc to jest Jego Duch mieszkający w człowieku. A więc świadectwo o Tychikusie jest wyśmienite – wierny Panu.

Każdy z nas wie jak się nawracaliśmy, ile przeciwności wyszło przeciwko nam. I okazało się, że bardziej cenny był dla nas Chrystus, niż ulegnięcie tym przeciwnościom. Gotowi byliśmy znieść te przeciwności z wszystkimi konsekwencjami, ale nie zrezygnować z Chrystusa. A wtedy doświadczaliśmy, że dzieje się w nas coś cudownego, bo nie byliśmy już jak cieleśni ludzie, tylko byliśmy jak Jego słudzy, których otacza Jego opieka. Zaczęło się uświadomieni sobie, że nie masz tej swojej natury, która by domagała się jakichś racji. Zupełnie inaczej patrzysz na wydarzenia, inaczej je oceniasz i znosisz to. Tak samo jak Paweł pisze o Tesaloniczanach, jak i innych. I ci którzy byli w Jerozolimie, jak oni znosili cierpienia od swoich, i mimo wszystko dalej służyli, nie rozpoczęli wojny na jakieś spory, czy inne rzeczy; dalej służyli Panu, gotowi byli ponieść konsekwencje, ale nie zrezygnować.

W Liście do Kolosan 1,7 czytamy: „Tak też nauczyliście się go od Epafrasa, umiłowanego współsługi naszego, który jest wiernym sługą Chrystusowym dla was,” I znowuż piękne rzeczy, piękne rzeczy. I to jest chwalebna Księga, w której zostaje zapisane imię człowieka, który stał się sługą Chrystusa, który bardziej cieszył się tym, co w Kościele dobrego może się wydarzyć, niż ile zyska, ile coś tam osiągnie. Nie wiemy kim był z ciała, jaką miał pozycje; różni byli tam, nawet tacy, którzy z Herodem wychowywali się, a więc różni to byli ludzie. Byli zasobni, może mniej zasobni. Ale o wiele cenniejsze od tej całej zasobności było – wierny sługa Panu Chrystusowi Jezusowi. To jest chwalebne wywyższenie – wierny, mimo przeciwności. Kolosan 4,12, mamy znowuż: „Pozdrawia was Epafras, który pochodzi spośród was, sługa Chrystusa Jezusa, który nieustannie toczy za was bój w modlitwach, abyście byli doskonali i trwali we wszystkim, co jest wolą Bożą.” A więc gotowy toczyć bój, bój w modlitwie, służąc Panu, należąc do Pana, należąc do Tego, który daje zwycięstwo.

Czy otwiera się twoje serce na to, że to jest dopiero chwała, kiedy nie musisz zachowywać się jak człowiek, który ma swoje sprawy, tylko wszystkie twoje sprawy, to sprawy Chrystusa. I składasz Jemu wszystko, i Jemu oddajesz chwałę za wszystko, albo Jemu składasz swoje smutki i przed Nim wylewasz swoje radości; smucisz się, czy cieszysz, ale zawsze należąc do Niego. Paweł też tak mówi: Zasmuceni, ale zawsze weseli, należący do Pana, powaleni, ale nie pokonani. Bo to jest służba u Chrystusa, a nie służba dla jakichś idei.

Księga Daniela 3, 13-18: „Wtedy Nebukadnesar w gniewie i złości kazał przyprowadzić Szadracha, Meszacha i Abed-Nego. Przyprowadzono więc tych mężów przed króla. Nebukadnesar odezwał się i rzekł do nich: Czy to prawda, Szadrachu, Meszachu i Abed-Nego, że nie czcicie mojego boga i nie oddajecie pokłonu złotemu posągowi, który wzniosłem? Gdy więc teraz usłyszycie głos rogu, fletu, cytry, harfy, lutni, dud oraz wszelkiego rodzaju instrumentów muzycznych, bądźcie gotowi upaść i oddać pokłon posągowi, który ja wzniosłem; bo jeżeli nie oddacie pokłonu, będziecie natychmiast wrzuceni do wnętrza rozpalonego pieca ognistego, a który bóg wyrwie was z mojej ręki? Wtedy Szadrach, Meszach i Abed-Nego odpowiedzieli królowi Nebukadnesarowi: My nie mamy potrzeby odpowiadać ci na to. Jeżeli nasz Bóg, któremu służymy, może nas wyratować, wyratuje nas z rozpalonego pieca ognistego i z twojej ręki, o królu. A jeżeli nie, niech ci będzie wiadome, o królu, że twojego boga nie czcimy i złotemu posągowi, który wzniosłeś, pokłonu nie oddamy.” A więc są zdecydowani. Jakkolwiek Bóg postąpi, oni i tak pozostaną Jemu wierni. Jeżeli ich wyratuje, to wyratuje, a jeżeli nie, to nie, ale oni pokłonu posągowi nie dadzą, oni kłaniają się jedynie Bogu. Wierni pod wyrokiem śmierci, wierni, nie liczący na jakieś kombinacje, na filozofie, psychologie, czy jak tego króla podejść, żeby odpuścił może to jakoś, a my się przesmykniemy. Są zdecydowani, mówią: W sumie nie musielibyśmy nawet tobie odpowiadać. Pewno dziwnie się czuł, co to za poddani, którzy śmią w ten sposób z nim rozmawiać. No tak, skoro on chce namawiać ich do bałwochwalstwa, a oni są sługami Bożymi, to dla nich on jest jak diabeł, który w tej chwili do nich mówi. Potem, kiedy Pan uwolnił ich z tego ognia, ten król przyznał się do tego, że Bóg jest błogosławionym Bogiem, że to wielki zaszczyt dla niego, że mógł zobaczyć trzech sług Wszechmogącego Boga, którzy nie ugięli się przed szaleństwem, czy szałem króla, ale gotowi byli nawet ponieść śmierć, ale nie odwrócić się od Boga. To jest piękne doświadczenie. I później on oddaje Bogu chwałę za to, że Bóg ma takich sług też na ziemi, którzy są gotowi. Ciężko byłoby Nebukadnesarowi znaleźć takich, żeby miał takich w swojej armii, a tu Bóg miał. I wydawałoby się, że nic nie dostaną za to, żadnych pieniędzy, żadnego złota, ani skarbów, ani niczego, a jednak są w święty sposób zdecydowani.

Pomyśl ile razy wróg przychodzi, a może to, a może to, a może tamto, a może to. I kiedy człowiek nie jest zdeterminowany, by służyć Bogu, to wtedy, a może tak, może tak. I wtedy człowiek robi się taki dorywczy sługa. Kiedy pasuje, to służy, kiedy nie pasuje, to nie służy. To nie jest dobra służba.

W Liście do Hebrajczyków 13,7.8, czytamy: „Pamiętajcie na wodzów waszych, którzy wam głosili Słowo Boże, a rozpatrując koniec ich życia, naśladujcie wiarę ich. Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam i na wieki.” I na wieki. Patrząc, pamiętając o tych, którzy byli przed nami, którzy okazali się wierni. Wiecie, nie ma nic cenniejszego w powołaniu do Boga jak to, że w tym powołaniu jest służba. Sługa, który jest wpisany jako żołnierz armii Pana, który walczy już tylko środkami, które udostępnia mu Pan. Nie przyjmuje innego oręża, nie przyjmuje innej amunicji, nie przyjmuje niczego innego, jak tylko od Pana, tylko to, co jest czyste, święte prawdziwe. Pomyśl o tym, to jest piękne. Gdy jesteś już tak pełen obecności Chrystusa w tobie, kiedy spokojnie mówisz diabłu: Nie, nie, bez względu na to, ile straci twój cielesny człowiek, mówisz: Nie, bo Bogu już powiedziałeś, czy powiedziałaś: Tak. To jest cenne, kiedy możemy czynić sobie dobro, dzięki temu, że  nie służymy już wrogowi, ale Bogu. Radujmy się, że możemy toczyć już inny bój. Nie musimy toczyć bojów, które kiedyś wydawały nam się takie cenne, kiedy patrzyliśmy na jakieś różne filmy, czy jakieś książki czytaliśmy i tacy tam byli. Teraz zobaczyliśmy, że cóż z tego, gdy stracisz życie dla jakichś idei ludzkich. Różne były idee; przemijali ci ideowcy i pojawiali się następni, zupełnie inni, i znowuż ginęli ludzie. A tu masz, że możesz żyć i umrzeć dla prawdziwego Zbawiciela Jezusa Chrystusa, dla prawdy, która jest wieczna. Nie musisz gubić swego życia dla jakiegoś tam wymyśliciela swojej bitwy, ale możesz mieć udział w dobrym boju, czyniąc to, co dobre, miłe i pożyteczne. I do tego cię zachęcam, żeby właśnie patrząc na Chrystusa, Sprawcę i Dokończyciela wiary, biec za Nim i uczyć się od Niego tego co piękne; zło zwyciężać Jego dobrem.

W Mateusza 24, 45-51: „Kto więc jest tym sługą wiernym i roztropnym, którego pan postawił nad czeladzią swoją, aby im dawał pokarm o właściwej porze? Szczęśliwy ów sługa, którego pan jego, gdy przyjdzie, zastanie tak czyniącego. Zaprawdę powiadam wam, że postawi go nad całym mieniem swoim. Jeśliby zaś ów zły sługa rzekł w sercu swoim: Pan mój zwleka z przyjściem, i zacząłby bić współsługi swoje, jeść i pić z pijakami, przyjdzie pan sługi owego w dniu, w którym tego nie oczekuje, i o godzinie, której nie zna. I usunie go, i wyznaczy mu los z obłudnikami; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.” A więc służba musi okazać się wierną służbą. Nie może to być, że jakiś człowiek służy, służy i nie widzi, żeby Pan miał wrócić, nie widzi efektów, wydawałoby się, tej służby. Ale efekty są, tylko nie zawsze muszą być od razu widoczne. Pan często w ciszy dokonuje Swego działania w tych, którym usługuje ten sługa, a potem to zaczyna się pojawiać. To tak jak z tymi ziemniakami, zostały zasypane ziemią z wykopów i myśleliśmy sobie: Ciekawe, czy one zaczną rosnąć, czy w tej ziemi sobie poradzą. I okazuje się, że ta ziemia wystarczająca jest jako sługa dla tych ziemniaków, żeby dać im, przynajmniej na razie,  to co potrzebne, żeby one rosły. I zaczęły rosnąć, zaczęły pojawiać się na zewnątrz. I widzimy powodzenie tego wydarzenia, bo było mówione, że mogą wcale ziemniaki nie rosnąć w tej ziemi, że może się okazać, że wrzucone pozostaną i nic więcej z tego nie będzie. A jednakże służebna działalność tej ziemi okazała się na tyle wystarczająca, że te ziemniaki zaczęły pojawiać się. Chwała Bogu za to. Sługa może być mały, wydawać się, czy przy tym słudze to się wydarzy? Przecież on ledwo wykopany, z jakiegoś wykopu wzięty, czy skądś, z jakiejś gliny uklejony świeżo, i patrzysz, a jednak, a jednak zaczyna tam się pojawiać owoc życia. I chwała Bogu za to, że tu na tej lepszej szybciej się pojawiły, więcej i bardziej są dorodne, ale tam też się pojawiły. I chociaż mniejszy sługa, ale swoją pracę wykonuje, wolniej, ale wykonuje. I jak będziemy jedli, to będziemy też cenić sobie to, co tam się wydarzyło, i będziemy mówić: O, smaczne, dobre. I chwała Bogu. I tak samo jest ze służbą, czy większą, czy mniejszą, każda jest dla Jego chwały, aby inni mogli z tego skorzystać.

Ewangelia Mateusza 25,14-20: „Będzie bowiem tak jak z człowiekiem, który odjeżdżając, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. I dał jednemu pięć talentów, a drugiemu dwa, a trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał. A ten, który wziął pięć talentów, zaraz poszedł, obracał nimi i zyskał dalsze pięć. Podobnie i ten, który wziął dwa, zyskał dalsze dwa. A ten, który wziął jeden, odszedł, wykopał dół w ziemi i ukrył pieniądze pana swego. A po długim czasie powraca pan owych sług i rozlicza się z nimi. I przystąpiwszy ten, który wziął pięć talentów, przyniósł dalsze pięć talentów i rzekł: Panie! Pięć talentów mi powierzyłeś. Oto dalsze pięć talentów zyskałem.” Wiecie jaki to jest zaszczyt, wygrać bitwę z samym sobą, by nie służyć dla własnego zadowolenia. Bo kto chce służyć dla własnego zadowolenia, ten zginie w tym służeniu, bo wiele przeciwności wychodzi przeciwko słudze Chrystusowemu. Nie zyskasz więc zadowolenia, zadowolenie będzie potem. Najpierw będzie może niezadowolenie, będzie patrzenie, że tyle wykonujesz pracy i nic nie widać, wydawałoby się. A potem raptem patrzysz, a jednak. Ale doczekać trzeba czekać. Wielu szybko wycofuje się i mówi: Nie, nie, to bez sensu, to strata życia. Nie, długo nie nadchodzi, ale w końcu przyszedł. I opłaciło się. 25,21-23 wiele: „wiele ci powierzę; wejdź do radości pana swego. Potem przystąpił ten, który wziął dwa talenty, i rzekł: Panie! Dwa talenty mi powierzyłeś, oto dalsze dwa talenty zyskałem. Rzekł mu pan jego: Dobrze, sługo dobry i wierny! Nad tym, co małe, byłeś wierny, wiele ci powierzę; wejdź do radości pana swego.” Czasami wydaje ci się, że powiedziałeś może parę słów, czy powiedziałaś parę słów. Cóż one mogą znaczyć? Czasami właśnie tych parę słów znaczą więcej niż wiele słów, bo w tych paru słowach było zawarte drogocenne przesłanie od Boga. Tak właśnie działa Bóg, że czasami nawet ten który służy, nie widzi nawet, że służy. Bóg działa w różny sposób, posługując się tymi, którzy do Niego należą. I dopiero później: Panie, kiedy myśmy to zrobili? No właśnie, wtedy to zrobiliście. Ten ostatni niestety stracił i to, co otrzymał.

Ewangelia Łukasza 16, 9.10: „I ja wam powiadam: Zyskujcie sobie przyjaciół mamoną niesprawiedliwości, aby, gdy się skończy, przyjęli was do wiecznych przybytków. Kto jest wierny w najmniejszej sprawie i w wielkiej jest wierny, a kto w najmniejszej jest niesprawiedliwy i w wielkiej jest niesprawiedliwy.” Można by więc powiedzieć, że zwracajmy uwagę na te wielkie sprawy, to one mają największe znaczenie. Kiedy w wielkich sprawach będzie dobrze, to będzie dobrze. Nie. Pan Jezus mówi zupełnie inaczej; w tych małych sprawach gdy jesteś wierny, czy wierną, to wtedy więcej ci się powierzy, i w większych będziesz wierny. A jeśli ktoś w małych nie jest wierny, to i w dużych nie będzie wierny. Może więc człowiek koncentrować się: Teraz to ja muszę wygrać, bo to jest taka widoczna sprawa. A te mniej widoczne, to co? Jeżeli w tych mniej widocznych człowiek nie będzie wygrywać, to i w tej też nie wygra, bo będzie ten sam sposób rozwiązywania problemu. „Jeśli więc w niesprawiedliwej mamonie nie byliście wierni, któż wam powierzy prawdziwą wartość? A jeśli nie byliście wierni w sprawie cudzej, któż wam poruczy rzecz własną? Żaden sługa nie może dwóm panom służyć, gdyż albo jednego nienawidzić będzie, a drugiego miłować, albo jednego trzymać się będzie, a drugim pogardzi. Nie możecie Bogu służyć i mamonie.” 11-13. To nie da rady tego połączyć. Człowiek może posługiwać się mamoną, ale mamona nie może posługiwać się człowiekiem, nie może, bo wtedy człowiek traci się. Nie od tego ile masz zależy, czy zginiesz. Bo okazuje się, że mogli mieć dużo i służyć, albo mało i być zazdrosnymi, jakkolwiek. Ale zależy od stanu serca, czy człowiek jest wolny, czy miłość do Chrystusa przerasta wszystko. Naucz się cenić małe, drobne sprawy. Czasami odpowiedź na czyjeś słowa, czasami reakcja na to, czy tamto; naucz się cenić te małe sprawy, w których wydaje się; a, jak coś nie tak, to nic wielkiego nie straci się. Nie, te małe sprawy…tak jak budujesz dom, mała cegła, a przecież cegła do cegły i tworzy się ściana, i w ten sposób powstaje. A więc mała cegła, ale widzisz, że powstaje coś. I z tych małych właśnie cegiełek, z tych tu reakcji, tam reakcji, w jaki sposób; wszędzie okaż się sługą Bożym, służebnicą. Służ Jemu, nie służ ogółowi, kiedy ten ogół zapomina o Chrystusie. Służ Chrystusowi pośród tego ogółu, aby ten ogół widział, że ty nie należysz do ogółu, ale należysz do Chrystusa, że nie należysz dlatego, że wszyscy w ten sposób postępują, ale postępujesz w ten sposób pośród nich jak Chrystus, bo Chrystus tak postępuje. A więc żyj dla Chrystusa, nie żyj dlatego, żeby ludzie cię widzieli, czy podziwiali, cokolwiek. Żyj dla Tego, któremu najlepiej jest służyć. I raduj się w Panu zawsze. Zawsze, codziennie znajdziesz miejsce służby. Codziennie jest czym służyć. Codziennie wróg wychodzi, żeby odstręczać od służby, dając jakieś inne działania.

W Liście do Rzymian 12, 11: „w gorliwości nie ustawając, płomienni duchem, Panu służcie,” To nie jest przy okazji, to jest sprawa najważniejsza. Płomienni, rozpaleni tym jaki jest wasz Chrystus, nasz Chrystus. Tą radością w Panu służyć pośród tym wszystkich wydarzeń. Wiecie, to jest uwolnienie. Bo musisz pamiętać, że często służysz ludziom, którzy nie są uwolnieni, którzy będą lekceważyć cię, będą mówić o tobie złe rzeczy, a ty im będziesz służyć. Pan posłał nas, abyśmy służyli tym, którzy są zagubieni. I tak jest najczęściej. I nim oni z tego zagubienia wyjdą i zaczną rozpoznawać prawdę Chrystusową, to może minąć jakiś czas. I w tym będziesz musiał, czy musiała doświadczać różnych bólów. Wychowujesz dziecko i chcesz je wychować na dorosłego porządnego obywatela, człowieka, który będzie żył na tym świecie nie jak świat, ale żyć będzie w Boży sposób. A tyle przeciwności ten człowieczek stwarza ci przecież, a mimo to znosisz, bo masz ochotę, aby ten mały człowieczek kiedyś był tym, który będzie służyć Chrystusowi, a więc okazujesz cierpliwość, łagodność, nieraz coś tam mocniej napomnisz, ale tak czy inaczej myślisz o dobru tego człowieczka, a nie o złu. A więc wiele przeciwności musi znieść sługa, nim oglądać będzie efekt swojej służby. Ale jaka radość, gdy już to oglądasz. Paweł mówi: Jesteście dla mnie radością wy, którzy służycie teraz Chrystusowi. Wcześniej on służył im, a oni mogli myśleć: A jakiś taki mały, nikły, a mówi nie tak, jak tamci mówili. Tamci mieli bardziej elokwentną wymowę, czy cokolwiek innego. A jednak okazało się, że to on był posłanym sługą od Pana Jezusa Chrystusa. Płomienni duchem Panu służmy, rozpaleni tym, jaka cenność jest w Chrystusie dla mnie i dla ciebie.

Galacjan 5,13: „Bo wy do wolności powołani zostaliście, bracia; tylko pod pozorem tej wolności nie pobłażajcie ciału, ale służcie jedni drugim w miłości.” Co mamy robić? Służyć jedni drugim w miłości. Jak służyć? Tak jak Chrystus służy nam. Mamy Go naśladować, a więc czyniąc Boże dobro, napominając, upominając, wskazując, przypominając tak jak jest to miłe Panu. I dzięki Bogu za to, że jest taka możliwość. Wiecie, gdyby Chrystus nie poświęcił Siebie, wszyscy bylibyśmy w gehennie. I mimo tego, że tylu ludzi było przeciwko Niemu, tyle ohydnych rzeczy usłyszał, na krzyżu powiedział: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią. To jest Sługa, Sługa oddany Bogu. To nie jest ten, który przypisuje sobie prawo do jakichkolwiek swoich sprawiedliwości. Zostawia to, oddaje to, służy. Służmy, nie liczmy co ludzie nam dadzą, nie liczmy jak ludzie nam za to zapłacą. Płaci Ten, który cię wziął do służby. Chrystus Pan, On płaci wszystkim sługom i mówi: Sługo wierny, wejdź do radości Pana swego. Pozostań Mu wiernym, wierną, nie szukaj swego, szukaj tego, co Pana. Nie patrz na to czy wszyscy robią to samo. Służ im, żeby robili to samo, co robi Chrystus, wspieraj, pomagaj, ile tylko możliwe. Nie możesz zmienić człowieka, ale możesz dać szansę drugiemu człowiekowi, żeby chciał, czy chciała się zmienić. I to jest właśnie służenie, aby dać szansę innym, aby w nich pojawiło się zdrowe pragnienie, aby pójść służyć Chrystusowi Panu.

Kiedy czytamy o Panu Jezusie Chrystusie, On był przeznaczony na ofiarę za nas, za nasze grzechy, już przed założeniem świata. I potem czytamy, jak On mówi: Oto jestem, poślij Mnie. Nie upodobałeś Sobie w ofiarach, ale upodobałeś Sobie w tej jednej ofierze przez ciało Swojego Sługi, aby zyskać nas, aby dostać się do nas. Bóg dał Swego Syna, aby uwolnić nas od odstępstwa, od życia, które jest pełne grzechu i dać nam możliwość, abyśmy mogli przyjść do Boga, abyśmy mogli z Bogiem rozmawiać. Służba u Pana jest najcenniejsza, ale najbardziej dotkliwa co do ciała, najbardziej. Jeśli człowiek będzie chcieć ciałem poruszać się w tej służbie, to nie da rady, bo ta służba jest tak mocno przeciwko ciału, ona jest tak uderzająca w to ciało, tak poniewierająca to ciało. Nie dlatego, że Bóg to czyni, ale wrogowie tej służby to czynią. Wróg, ciemność, uderza w światło tej służby, żeby zgasić to światło, jak złodziej, który kradnie i ktoś zapalił światło, on chce zgasić, żeby nikt nie widział. Tak samo każdy z nas musi wiedzieć, że służąc w światłości, jesteśmy wystawieni na wszystkie wichury, te diabelskie ataki, presje, żeby zgasić to światło w nas. A jeśli ktoś wycofa się i zrezygnuje, to jest tragedia, bo Bóg nie ma upodobania w tych, którzy się cofają i giną. Lepiej pozostać i wygrać, znieść to. Nie liczyć sobie co ja będę z tego miał, jakie udogodnienia tu na ziemi, czy cokolwiek. Nie patrzeć na to w ogóle, patrzeć, że w tej służbie liczy się tylko to, żeby Bóg mógł osiągnąć Swój cel w tobie i przez ciebie w innych. Tak jak to zrobił przez Swego Syna Umiłowanego; oto idę, aby wypełnić wolę Twoją, Ojcze. I pięknie to się stało. Patrzmy na Chrystusa i naśladujmy Jego. Ale pamiętajmy, tutaj ciało, to krzyż. Nie dasz rady, po prostu nie dasz rady, nie poradzisz sobie. Wydawałoby się, że ci, którym usługujesz walczą z tobą, żebyś przestał im usługiwać, tak wygląda ta służba. Walczą z tobą niechęcia do tego, by czynić to, co im mówisz. Robią po swojemu cały czas. Ty im mówisz, a oni robią po swojemu, mówisz, a oni robią po swojemu. Walczą z tobą, aż w końcu padną przed Bożym Słowem i powiedzą: Boże, nie ja, lecz Ty. I to jest właśnie zwycięstwo tej wierności nad przeciwnościami, kiedy przeciwności w końcu padają i mówią: Naprawdę, nikt nie był tak uparty jak ty. Ale w tej upartości jest zwycięstwo, jest miłość, bo kto nie miłuje, zostawia i koniec. Ale miłujący mówi: Nie, nie zostawię, nawet jeśli to, to jeszcze pomodlę się, jeszcze będę szukać Boga, aby pomógł, nawet wrogom, aby pomógł.

W Ewangelii Jana 1, 5 czytamy: „A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła.” Jezus mówi: „Nic nie ma diabeł we Mnie”; ciemność nie przemogła światłości. I tak żyj, aby ciemność nie przemogła światłości. Nie żyj dla chwili, żyj dla Chrystusa. Wiele osób myśli sobie jak tu sobie to życie…organizuj sobie życie tak, aby służyć Panu. Wszystko pod tą jedną sprawę podkładaj i wtedy Pan poprowadzi cię i przeprowadzi przez te rzeczy, i da ci zwycięstwo. Ale widzimy Demasa, który służył i potem co? Umiłowawszy świat doczesny, odszedł. Co się stało? Właśnie diabeł oszukał tego człowieka i ten człowiek uznał, że żeby żyć, to musi wrócić do świata. Został oszukany, zwiedziony. To jest wojna. Pięknie się posuwał, był tak blisko Pawła, ale potem diabeł go podszedł. Judasza też podszedł. Był blisko Jezusa i zwiódł go, i oszukał.

A więc pamiętajmy, że nie może ciemność pokonać światłości. Dopóki jesteś dla światłości, to jesteś zwycięzcą. Ale jeżeli zaczniesz się chwiać i ważyć sobie: a to szkoda, a tamtego szkoda; to będziesz tracić już światłość. Często wróg przychodzi: Zobacz, przecież ci ludzie nieustannie dalej są przeciwko tobie i to co robisz, to tylko tracisz swoje życie. Nie. To jest kłamstwo, nie tracisz swego życia. Zyskujesz, bo służysz Panu, służysz dobrej sprawie. W ten sposób właśnie do ludzi dociera prawda. Oni są oporni wobec prawdy, oni ją odrzucają, uważają, że chcesz przynieść im nieszczęście. Aż w końcu zaczyna w nich być coraz jaśniej, mówią: Boże, jak dobrze, że ten człowiek nie zrezygnował, że ten człowiek pozostał wierny Tobie. Wtedy dopiero dziękują Bogu za to, co uczynił w danym człowieku. Światłość zwyciężyła ciemność i dzięki Bogu. Nie patrz na „straty”, jakie poniesiesz w tej służbie. Nie patrz na to. To nie są straty, to jest uwalnianie od tego, co by ci przeszkadzało.

Ewangelia Marka 10, 43-45: „Lecz nie tak ma być między wami, ale ktokolwiek by chciał być między wami wielki, niech będzie sługą waszym. I ktokolwiek by chciał być między wami pierwszy, niech będzie sługą wszystkich. Albowiem Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służyć i oddać swe życie na okup za wielu.” Oddać swe życie, to znaczy tak jakby, nie wykorzystać ich, jak wykorzystują inni, ale pozwolić, by ono dla nich zostało stracone, żeby innym ludziom usłużyć, żeby pomóc im opuścić zło. Wtedy to jest zwycięstwo. Wtedy nie liczysz kosztów, nie liczysz czegokolwiek, bo wiesz, że jedna dusza jest więcej warta od wszystkich skarbów tego świata. A więc masz patrzenie oczami Chrystusa i wiesz, że jeśli gdzieś posiejesz, i tu posiejesz, i tam posiejesz; tak jak Słowo Boże mówi: We łzach, w przeciwnościach, ale będziesz w radości zbierać to, co posiałeś, czy posiałaś. Siejmy dobre nasienie, aby zbierać dobre. Krew Jezusa oczyszcza wszystkie sługi Boże od wszystkich grzechów naszych, abyśmy mogli służyć Bogu żywemu. Tak niech będzie i niech ta sprawa będzie oczywista.

List do Filipaian, drugi rozdał, wiersz 5, dzisiaj było to czytane: „Takiego bądźcie względem siebie myślenia, jakie było w Chrystusie Jezusie,” To jest dopiero drogocenne; takiego myślenia. W Jezusie Chrystusie wobec mnie, wobec ciebie jakie myślenie było? Wydostać nas z ciemności, dać nam piękne życie dla Boga i wieczność z Bogiem. To było myślenie Chrystusa. Niech w nas też będzie myślenie: Jak między nami, aby w nas rozlewała się Boża miłość, abyśmy byli szczęśliwymi ludźmi, którzy mogą sobie nawzajem usługiwać, żeby inni ludzie, gdy wejdą w takie miejsce, powiedzieli: Zaprawdę, to jest Bóg. Nie może być człowiek dla człowieka tak bliskim, będąc zupełnie obcymi sobie, jeżeli by Bóg nie złączył tych ludzi z sobą. To jest piękne. Chwała Bogu za to. To jest Chrystus. Takie rozmowy, takie szczęśliwe bycie z sobą, takie patrzenie na siebie, jak na wiecznego, drogocennego brata, wieczną, drogocenną siostrę. Jaka radość, że możemy już na ziemi sobie uczynić coś cennego Chrystusowego. To jest chwalebne zwycięstwo, to jest warte położenia swego życia, żeby oglądać Pana przechadzającego się między nami i czyniącego dalsze wspaniałe działania w nas, Swoich sługach. I nawet gdy będziemy oglądać może, jak któryś z nas będzie ginął, tak jak oglądali może jak ginął Pan Jezus, oglądali jak ginął Szczepan, czy ginął Paweł, czy ktokolwiek, to ci, którzy będą patrzeć na to, powiedzą: Zaprawdę, był wierny do końca, była wierna do końca, wygrali, zwyciężyli. I takie świadectwa później chodzą o tych Bożych ludziach, którzy nawet kiedy byli na stosie, śpiewali Bogu pieśni pochwalne, w bólu, ale byli szczęśliwi, że kończy się ich służba wiernością Bogu, że nie poddali się, nie wyparli się Pana, że mimo przeciwności, zastraszania, pozostali Mu wierni. Jakież to szczęście patrzeć na wodzów, którzy do końca wytrwali, wierząc i służąc Panu.

Fil.2,6-11: „który chociaż był w postaci Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu,  lecz wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi i stał się podobny ludziom; ”. Przyjął postać sługi. „a okazawszy się z postawy człowiekiem, uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg wielce go wywyższył i obdarzył go imieniem, które jest ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zginało się wszelkie kolano na niebie i na ziemi, i pod ziemią i aby wszelki język wyznawał, że Jezus Chrystus jest Panem, ku chwale Boga Ojca.” Pamiętamy jak ci wszyscy Izraelici pocieszali się, kiedy byli gdzieś tam w niewoli, następny rok w Jerozolimie, następny rok w Jerozolimie, ufając, że tam ich Bóg przeprowadzi. My wiemy, że przyjdzie ten rok, kiedy wróci Pan, i ten rok będzie już ostatnim rokiem cierpień wszystkich sług Pana. Każdy sługa, służebnica w tym ciele tego największego Sługi, w wiecznym, uwielbionym Jego ciele; wszyscy razem będziemy z Nim. I to jest najwyższy przywilej, to jest piękno, które przerasta wszystko. Spędź życie, należąc do Niego. Twoje ciało ukrzyżuj. Tak jak jest napisane: Oni ukrzyżowali swoje ciała, aby służyć Bogu. Ukrzyżuj je, nie pozwól ciału swemu decydować o tej służbie. Ta służba nie jest miła ciału, ale miła jest Bogu i miła jest człowiekowi duchowemu, który będzie cierpieć ciałem, ale wie, że skoro Pan cierpiał, to dlaczego sługa miałby nie cierpieć. Dlaczego człowiek służący miałby uniknąć tego i wszyscy by witali z takim zachwyceniem, z takim zadowoleniem: O, sługa Pana przyszedł do nas. Często: Znowu przyszedł, znowu będzie nam tu mówić, znowu będzie odbierać nam nasze swobody, kiedy możemy robić swoje własne prywatne rzeczy, znowu będzie nas napominać i przypominać, że wszak dla Jezusa oddaliście życie. I znowu będziemy musieli słuchać i spuszczać głowy, słysząc co do nas mówi. Aż w końcu pójdzie i znowuż odpoczniemy. Tak, tak to wygląda, tak to dokładnie wygląda.

Kiedyś taki człowiek miał zamiar iść na działkę i dowiedział się, że mam przyjechać do tego miejsca, i tak się zeźlił, że chciał iść na działkę i tu przyjeżdża ten człowiek, i zgromadzenie ma być. I przyszedł na to zgromadzenie, ale był taki zeźlony, zezłoszczony, że zamiast być na działce, to musi siedzieć i słuchać. Siedział naprzeciw mnie i patrzył takim wzrokiem na mnie. Później dopiero jak zaczęło działać Boże Słowo, człowiek się przyznał: Co ja wyprawiałem?! Jak usłyszał, to był zezłoszczony; po co przyjeżdża, tu jakieś mam plany, a tutaj będzie musiała być społeczność i trzeba będzie być tam, pewno nie krótko. A więc taka jest rzeczywistość i nieraz zdajesz sobie sprawę, że ludziom nie pasujesz, że to nie jest tak, że ludzie są szczęśliwi i zadowoleni. Często mają problem, mają doświadczenie. Ale gdzieś zawsze dotrze jakaś prawda i coś poruszy serce.

Pamiętamy, jak mówiliśmy, że w niebie wszyscy śpiewali tą wspaniałą pieśń: Chwała Barankowi za to, że wykupił nas dla Boga, abyśmy byli tym rodem królewskim, kapłaństwem świętym. Gdybyśmy czytali z Księgi Izajasza, na przykład, te prorocze prawdy o Słudze Pana, który przyjdzie, to wszędzie jest cierpienie, ale też jasność, chwała i to wywyższenie, i to okazanie, że z powodu Swoich cierpień, wytrwałości, zyskał wielu. Niech moje i twoje życie będzie zyskiem dla wielu. To jest najlepsze. Jeśli ziarno obumrze, wyda obfity owoc, jeśli nie obumrze, pojedynczym ziarnem zostaje. Ale obumarcie to jest właśnie przestanie patrzenia na to, żeby mi było dobrze. Obumieranie to nie jest to, żeby było dobrze. To jest to, że człowiek mimo tego ciała, żyje w sposób taki, jak chce Bóg. I to ciało obumiera, traci swoje uprawnienia, a człowiek coraz bardziej doświadcza, że to było najlepsze, co mogło się zdarzyć tobie czy mnie. A więc służmy sobie z radością. Kto czegoś nie rozumie, niech słucha uważnie, niech rozważa i zastanawia się; czy lepiej służyć Panu, czy lepiej służyć swemu ciału? Czy lepiej oddać swoje życie Chrystusowi, miłości Boga, cierpliwości Boga, łagodności Boga, czy pozwolić, żeby człowiek się szamotał w jakichś tam rzeczach tego świata; a dlaczego to, a dlaczego tamto, a dlaczego ten, a dlaczego tamten, czy inne rzeczy. Choćby cię pominęli, to Pan cię nie pominie, a wszak On jest najważniejszy, a nie to, co ludzie ci dadzą. Ludzie różnie mogą dawać. Czasami jest to tylko próba, że o, pominęli ciebie. Czytamy o jakichś Bożych ludziach, którzy gdzieś tam przyjechali i ludzie myśleli, że oni zwrócą uwagę na to, czy na tamto, a oni chcieli poznać Boga i okazało się, że to ich najbardziej interesowało.

Chciejmy poznać Pana. Te pomysły, te myśli które Bóg ma dla ciebie, one czekają, aby znaleźć miejsce w tobie, sługi i aby spotkać się ze sługą, czy służebnicą. Bo inaczej jak nie spotkają się ze sługą, czy służebnicą, one będą odparte, będą odrzucone. Bo człowiek nie przyjmie myśli sługi, jeżeli nie jest sługą, czy służebnicą, bo będzie mieć poczucie panowania, a nie służenia. One czekają na sługę, na służebnicę. Jeżeli poddasz się, to te myśli napełnią wnętrze i zobaczysz ile dobrych rzeczy możesz zrobić dla Pana. Chwała Bogu za to. Amen.