Jan 14:23

Słowo pisane

29.04.2022 wieczorne Marian – Zmartwychwstanie do nowego życia

29.04.2022 wieczorne Marian – Zmartwychwstanie do nowego życia

 

Księga Nehemiasza, 2 rozdział od 11 wiersza:

"Przybywszy do Jeruzalemu, spędziłem tam trzy dni, A potem zerwałem się nocą, ja i kilku mężów ze mną, nikomu nie wyjawiwszy, jaką myślą natchnął mnie mój Bóg, aby czegoś dokonać dla Jeruzalemu - a miałem ze sobą tylko to zwierzę, na którym jechałem - I przyjechałem nocą przez Bramę nad Doliną w kierunku Źródła Smoczego i dotarłem do Bramy Śmietnisk, i badałem dokładnie mury Jeruzalemu, które były zburzone i jej bramy strawione przez ogień. Potem pojechałem do Bramy Źródlanej i do Stawu Królewskiego; a ponieważ nie było tam miejsca, aby zwierzę, na którym jechałem, mogło tamtędy przejechać, Poszedłem piechotą pod osłoną nocy korytem potoku, obejrzałem dokładnie mur. Potem zawróciłem, wszedłem przez Bramę nad Doliną i tak powróciłem. Lecz przełożeni nie wiedzieli, dokąd się udałem i co chcę uczynić. Dotychczas bowiem nie powiedziałem o tym Żydom: ani kapłanom, ani przedniejszym, ani przełożonym, ani reszcie, która miała wykonywać pracę. Natomiast obecnie rzekłem do nich: Wy oglądacie niedolę, w jakiej się znajdujemy, że oto Jeruzalem jest spustoszone a jego bramy spalone ogniem. Nuże! Odbudujmy mur Jeruzalemu, abyśmy już nie byli pohańbieni. I opowiedziałem im o dobrotliwej ręce mojego Boga, która była nade mną, oraz o słowach, jakie wypowiedział do mnie król. A wtedy oni rzekli: Zabierzmy się do budowy! I przyłożyli ręce do dobrego dzieła."

 

Widzimy, że człowiek widzi coś, co jest ruinami tego, co było wcześniej, co było pełne chwały, gdzie ludzie przychodzili przed Oblicze Boże, składali ofiary, modlili się, śpiewali Bogu a teraz to było miejsce zrujnowane, wyglądające jakby już tak miało zostać. Ludzie, którzy tam byli już się przyzwyczaili do tego wyglądu ale w sercu tego człowieka był inny wygląd. On widział to miejsce oczami, którymi pokierował Bóg, które napełnił Bóg Swoim widzeniem tego, co będzie w tym miejscu, które jest zrujnowane. On widział już to miejsce z powrotem w chwale, z powrotem odbudowane, z powrotem tętniące życiem, z powrotem przychodzący ludzie chwalący Boga, usługujący kapłani, lewici. Cała ta Boża obecność, Boża chwała z powrotem w tym miejscu, gdyż Bóg miał zamiar, aby to właśnie uczynić.

Przyrównajmy to sobie do starego życia i do zmartwychwstania. Człowiek obszedł wszystkie tereny, wszystko zburzone, wszystko zrujnowane ale w sercu powstała Boża myśl, że to nie musi być takie, że to może być piękne, może być czyste, może być szlachetne, może być chwalebne, może Bóg mieszkać w tym miejscu. Człowiek, który uwierzył Bogu zaczyna widzieć sprawy według tego, jak Bóg pokazuje temu człowiekowi i człowiek zaczyna podejmować decyzje, których inni nie podjęliby, uważając, że to nie ma sensu, tak nie da rady, temu się nie podoła.

 

A więc chciejmy spojrzeć na swoje stare życie, czy zostały gdzieś jeszcze jakieś ruiny? Czy coś zostało nie odbudowane, niepostawione dla chwały Bożej? Czy jeszcze ta praca musi jak najszybciej wrócić, aby sprawa była dokończona, aby nigdzie nie straszyły jakieś ruiny tylko żeby było widać, że to jest uporządkowane, że to jest Boża budowla. Gdyby tylko Nehemiasz powiedział: No, poprawmy to jakoś, zróbmy kosmetykę tego miejsca, żeby chociaż tak strasznie nie wyglądało. On widział to jako całkowicie odbudowane, jako całkowicie odnowione miejsce dla Bożej chwały.

 

W 4 rozdziale od 1 wiersza:

"Gdy zaś Sanballat usłyszał, że my odbudowujemy mur, zapłonął gniewem i bardzo się oburzył, i zaczął drwić z Żydów, Mówiąc w obecności swoich braci i wojska samarytańskiego tak: Co ci nędzni Żydzi wyczyniają? Czy można im na to pozwolić? Czy zaczną składać ofiary? Czy chcą to dokończyć w jednym dniu? Czy z kupy gruzu na nowo ożywią te kamienie, które są przecież spalone?"

 

Ci wrogowie zdawali sobie sprawę, że to jest martwe, że to już nie ma w sobie nic z funkcjonalności, którą miało wcześniej. Czy oni chcą ożywić tą ruinę, spalone kamienie? Czy oni mają taki zamysł, taki plan? A więc wróg już coś zaczął przeczuwać i zaczął doświadczać, że coś się tam zaczęło dziać. To samo jest w życiu człowieka, kiedy człowiek zaczyna dostrzegać rzeczy tak, jak Bóg zaczyna człowiekowi pokazywać, wtedy człowiek zaczyna podejmować decyzje, które nie są decyzjami "rujnujmy to dalej", tylko decyzjami "usuńmy to, co zrujnowane". I zaczyna się w życiu człowieka dziać zupełnie coś innego. Człowiek zbiera wszystkie siły które są, aby rozpocząć to, co Bóg temu człowiekowi pokazuje. Skupia się na Bogu, zaczyna czytać Biblię, zaczyna modlić się, zaczyna oczyszczać się, pokutować. Człowiek w tym, co już doświadcza zaczyna uporządkowywać teren pod to właśnie, żeby zaczęła powstawać budowa.

 

"A Tobiasz Ammonita, który stał obok niego, powiedział: Choćby i zbudowali, to i tak, gdy lis skoczy na ich mur kamienny, zawali go. Słuchaj, Boże nasz, w jakiej jesteśmy pogardzie! Spraw, by ich urąganie spadło na ich własne głowy! Wydaj ich na łup w ziemi niewoli. Nie zakrywaj ich winy, niech ich grzech nie będzie zmazany przed tobą, gdyż znieważyli odbudowujących. My zaś odbudowywaliśmy mur dalej i wkrótce cały mur był powiązany do połowy jego wysokości, lud zaś ochoczo pracował."

 

Widzimy, że ten Boży człowiek nie poddał się, nie dał się zniechęcić, nie dał się zatrzymać w tej Bożej pracy. Patrzmy na siebie też, na nasze zaangażowanie w te Boże dzieło; To, co zaczynamy postrzegać, z czym Bóg do nas dociera. Czy my też tak doznajemy w sobie, żeby przyłożyć rękę do dobrego dzieła, żeby tak, jak Jezus mówi: Gdy przyłożysz rękę do pługa, nie oglądaj się wstecz. Tu do dzieła nowego, co jest nowe, co nie jest widokiem starego, tylko zaczyna być widokiem nowego życia, innego życia, pięknego życia. Czy my widzimy to, co widział Nehemiasz już w Starym Testamencie i on w sumie trzy dni tam był. To coś pokazuje trochę na moment zmartwychwstania Jezusa. Widzimy, że jego siłą było to, czym Bóg napełnił jego wnętrze. On zobaczył to, czego nie widzieli inni i on tym, co zobaczył zachęcił tych, którzy tego nie widzieli, aby oni też mogli to zobaczyć. A więc jego pracą było, aby wykorzystać tych, którzy tam byli na tym terenie do tej pracy i aby im tak to przekazać też z pomocą Ducha Świętego, aby ci ludzie podjęli się tego działania. Czy w tobie wszystko zaangażowało się w to, co jest piękne, Chrystusowe? Czy jeszcze są w tobie tacy, którzy myślą sobie: Przecież to jest ryzykowne działanie. Po co mamy później cierpieć i ktoś ma się z nas śmiać? Poczekajmy, jaki będzie rezultat, jakieś elementy twojego życia, które mówią: A jak się okaże, że to niepowodzeniem się skończy, to zawsze będziemy mogli powiedzieć: Ale myśmy do tego się nie przyłożyli tak całkiem. Myśmy rozumieli, że to się i tak nie powiedzie i tak. Czy są w tobie te elementy, te niepewności, obawy - poczekajmy, zobaczymy, co ten, który się do przodu wyrywa, co on tam narobi w tym wszystkim. Poczekajmy, zobaczymy. I tak nie cały człowiek bierze w tym udział, tylko jakby jakaś część, która zawsze miała gdzieś tam, żeby lepsze życie prowadzić. I kiedy dotarło do tej części, że jest możliwe, żeby to było lepsze, nie takie zrujnowane, to ta część się chwyciła tego i zaczęła w tym kierunku podążać. A jest część, która ma pełno jakiś dziwnych niepowodzeń i ona się chwyta i mówi: To też się nie uda. A więc nie dołączajmy do tego. I tak nie cały człowiek jest zaangażowany w Boże sprawy, tylko częściowo jest zaangażowany. Część dalej pcha się w jakieś tam tarapaty, a część próbuje coś zrobić w tej sprawie. Takie szamotanie jest w środku między jednym a drugim.

 

To przeżywał Nehemiasz - oni się szamotali tam przy nim. To nie tak, że oni poszli na całość za nim. Oni jak tylko przyszły jakieś zagrożenia, oni się już bali, lękali się, że konsekwencją może być, że będą musieli cierpieć z tego powodu. A więc coś, co się boi cierpień może wstrzymuje i doradza ci: Nie idź tak daleko, nie posuwaj się z tą myślą za Bogiem aż do końca, zatrzymaj się i nie ryzykuj tak mocno. Może doznajesz w sobie takich myśli, które mówią: Zobacz, że inni też się nie wyrywają i jakoś żyją. Osłabiają twoją potrzebę oglądania wszystkiego w tym Bożym wymiarze. Może się udaje, że człowiek powstrzymuje się i coś się zaczęło dziać, ale nie może się sprawa posunąć dalej, bo nie cały człowiek bierze w tym udział. Może duch poruszony jest Bożym widzeniem, ale duszy ciężko jest zrezygnować z atrakcji tego świata, z zadowolenia, jakie miała z tego, co ten świat oferuje. Z jednej strony cieszy się, że wspaniały Bóg się upomniał o nią, ale z drugiej strony powstrzymuje się przed tym, żeby całkowicie wszystkie swoje emocje skierować ku Panu Jezusowi Chrystusowi; I w środku jest rozterka i zastanawianie się, niepewność bo to widać. Widać, jak człowiek przyłoży rękę i idzie za tym i widać, jak człowiek się szarpie. Przyłoży i się wycofuje, przyłoży i się wycofuje bo widzi, że to może być kosztowny wyczyn, że to może ten wróg napaść i będzie wtedy tylko szyderstwo i kpina. Człowiek będzie musiał uciekać z tego pola budowy bo będzie przerażony atakiem wroga.

 

Widzimy, że Nehemiasz był zdeterminowany i był naprawdę spolegającym na Bogu. Zawsze mówił: "Boże, wejrzyj na to, co ja teraz robię dla Ciebie. Dla Ciebie to robię, dla Ciebie poszedłem do tych ludzi, dla Ciebie rozmawiałem z tymi ludźmi, dla Ciebie znosiłem ich próby wciągnięcia mnie w jakiś grzech czy w jakieś zatrzymanie tej budowy. (Różne wydarzenia tam się działy, gdy próbowano go zatrzymywać.) Ale dla Ciebie Boże to robię, dla Ciebie dzisiaj wstałem, dla Ciebie chcę żyć, dla Ciebie chcę poznać Ciebie bardziej, dla Ciebie chcę doświadczyć tej wspaniałości powrócenia do tego, że Ty napełniasz to miejsce Swoją chwałą, że Ty mieszkasz w tym miejscu, że mój duch może się modlić do Ciebie, moja dusza może Cię uwielbiać i moje ciało służy Ci jako świątynia, Boże. Nie jestem zainteresowany połowicznym odbudowaniem, odrestaurowaniem. Jestem zainteresowany całkowitym nowym postawieniem tego, co zostało zrujnowane, aby Bóg mógł w tym miejscu przebywać."

Czy widzimy to, o czym mówi do nas Jezus Chrystus? Czy widzimy tą wspaniałość, do czego On nas wzywa, abyśmy podjęli się. Wszyscy Jego uczniowie to budowniczowie - tak jest napisane. Czy widząc to, dzisiaj pracujemy w tej sprawie, aby to było prawidłowo postawione, żeby to było na wierze, na pewności Chrystusa, na świadomości, że ludzie mogą zawodzić, mogą przychodzić i mówić: To jest ponad nasze siły, tak nie da rady, kto to w końcu ma zrobić? Oni byli słabi, rzeczywiście byli słabi. Tam nawet córki pracowały, kto tylko mógł tam pracował; stawali na tej budowie. Nie było tak, że tylko mężczyźni do budowy a reszta zostawała. Wszyscy szli tam na tą budowę i każdy przy tej budowie brał udział.

Może jest w tobie coś zniewieściałego i potrzebujesz, żeby się ludziom podobać ale to też niech idzie na budowę. Niech zaczyna pracować w tym, żeby się Bogu podobać, nie ludziom. A więc, jeżeli nawet są niewiasty w twoim życiu, to niech one też idą na budowę. Wszyscy mają iść na budowę, wszyscy. Całkowicie wszystko ma być tak, jak chce Bóg. Nie może zostać, że ktoś sobie chodzi tam i pytluje a ktoś pracuje. Potem budowa niby wykonana a ta część człowieka nadal nie jest dojrzała do tego, żeby być dla Boga. Cały czas ta budowa jest niedokończona wtedy bo część została i nie wzięła w tym udziału. Potem jak ta część ma funkcjonować dla Boga? Może to jest sumienie - u wielu sumienie nie w pełni wzięło udział w odbudowie i pozwoliło sobie na przepuszczanie różnych rzeczy, których nie powinno przepuścić. Jak ono później ma funkcjonować prawidłowo przed Bogiem?

Albo serce - jeżeli nie weźmie całkowicie udziału w tej sprawie Bożej, to jak ono później ma zachowywać Boże Słowo? Część serca będzie chciało a część nie. Część serca będzie ciągnęło do świata a część do Boga. I co będzie w sercu? Rozdwojenie. Człowiek będzie się szarpać między chciałbym być z Bogiem czy chciałabym a jednak coś stale ciągnie, by porobić inne rzeczy. I siedzą ludzie w jakiś grzechach bo są rozdwojeni. Mówią, że chcieliby dla Boga, chcieliby żyć dla Boga ale coś ich powstrzymuje przed tym. To coś to jest to, że nie zaangażowali się w pełni do tego, by ruszyć w Bożej sprawie i wykonać to, co chce Bóg.

 

Tu jest wiele ciekawych rzeczy w tej księdze. Jak oni chwalili tych, którzy zostali w tej Jerozolimie odbudowanej później, jak byli tacy zbudowani tym, że ktoś chciał zamieszkać w tym miejscu, które było cały czas zagrożone. A jednak okazało się zwycięstwem to, co uczynił Pan. Mamy myśl, mamy działanie i czy cały człowiek bierze udział w tym, że coś może być nowe, piękne? Może być zamieszkałe przez Boga, może być jaśniejące chwałą, może być czyste. Rozumiecie, czy cały człowiek bierze udział w tej sprawie? Czy jest część, która się lęka, obawia i woli się zabezpieczać? Czy wszystko stawiamy Panie na tym, co Ty powiedziałeś? Wszystko stawiamy na tym bez ograniczenia i gotowi jesteśmy przyłożywszy rękę do tej dobrej sprawy, pozostać przy niej aż do końca, aż do wykonania.

Mamy taki obraz powstania z martwych.

Czy te martwe kamienie, czy ta kupa gruzu ożyje? Czy ci ludzie są w stanie uczynić to, żeby ten mur powstał, świątynia i domy mieszkalne? Czy ci ludzie są w stanie to uczynić? Tak! Tak, jeżeli pozostaną w tym, co pokazuje im Bóg. To jest to, że Bóg pokazuje nam piękne swoje działanie w Synu Swoim i w innych ludziach, którzy żyli też przed nami po to, żeby nas zachęcić: Popatrz, tamci ludzie też przyjęli mój sposób patrzenia i decydowania, i zobacz jak wygrali, jak do końca pozostali wierni.

Inni ludzie, którzy byli pod działaniem tego Nehemiasza, kiedy on tylko wyjechał, oni zaraz sobie porzucili to, co on tam wprowadził. Ale kiedy tylko on wrócił, zaraz zrobił porządek z tym. On miał prawdziwe postrzeganie, że to jest dla Boga a nie, żeby się ludziom to podobało; Żeby ci, którzy są na zewnątrz powiedzieli: No ci ludzie są tacy przyjemni, oni nawet w tym miejscu, gdzie mówią, że to jest miejsce dla Boga, uczynili miejsce i dla nas, chociaż my nie należymy do tego Boga - tacy kulturalni. To nie o to chodzi.

Chodzi o to, że tak jak Nehemiasz powiedział: Wy - to znaczy to, co jest ciemne, co demoniczne, wy w tym nie macie żadnego udziału i nie pozwolimy wam w ogóle, abyście nam w czymkolwiek tutaj pomagali; tym ciemnym duchom, które by chciały doradzać, co lepiej. A więc mamy taki obraz zmartwychwstania.

 

W księdze Jonasza, 2 rozdział. Pamiętamy to z Jonaszem, kiedy on próbuje uciec sprzed Bożego Oblicza. W końcu okazuje się, że jednak z tą ucieczką się nie udaje. Morze się wzburza i Jonasz w końcu trafia do morza, poza statek.

 

"Lecz Pan wyznaczył wielką rybę, aby połknęła Jonasza. I był Jonasz we wnętrznościach ryby trzy dni i trzy noce. I modlił się Jonasz do Pana, swojego Boga, z wnętrzności ryby, Mówiąc: Wzywałem Pana w mojej niedoli i odpowiedział mi, z głębi krainy umarłych wołałem o pomoc i wysłuchał mojego głosu. Wrzucił mnie na głębię pośród morza i porwał mnie wir; wszystkie twoje bałwany i fale przeszły nade mną. Już pomyślałem: Jestem wygnany sprzed twoich oczu, jakże będę mógł jeszcze spojrzeć na twój święty przybytek? Wody sięgały mi aż do gardła, ogarnęło mnie topielisko, sitowie wiło się koło mojej głowy. Zstąpiłem do stóp gór, zawory ziemi na zawsze się za mną zamknęły. Lecz Ty wydobyłeś z przepaści moje życie, Panie, Boże mój. Gdy ustawało we mnie życie, wspomniałem na Pana; i tak doszła moja modlitwa do ciebie, do twojego świętego przybytku. Ci, którzy trzymają się marnych bożyszczy, opuszczają swojego Miłościwego, Lecz ja pragnę ci złożyć ofiarę z głośnym dziękczynieniem, spełnię, co ślubowałem. U Pana jest wybawienie. Wtedy Pan rozkazał rybie, a ta wypluła Jonasza na ląd."

 

Też Jonasz był trzy dni i trzy noce we wnętrznościach tej ryby. Jonasz był tym, który już był gotów pójść, aby zrobić to, co chce Bóg. Był już przygotowany do tego posłania. Chociaż nadal w nim było niechętne serce co do tych ludzi, raczej był za tym, żeby oni zginęli. Ale jednak już poszedł tam, gdzie Bóg go posyła.

Myślę, że dobrze, gdy ta ryba przejścia naszego przez zrozumienie, że byliśmy martwi a możemy być żywi, jeśli tylko Bóg zechce, że już nas wypluła i my możemy być żywi teraz już wiedząc, że mamy żyć dla Boga . Nie jesteśmy jeszcze w etapie, kiedy ta ryba po morzach tego świata nas przemieszcza i cały czas we wnętrzu jeszcze jest gburanie i narzekanie, a nie ochotne serce, żeby podjąć się tego, co Bóg mówi do nas. Tu mamy kolejne wskazanie na zmartwychwstanie, na rozpoczęcie nowego życia. Bogu zależy, żeby człowiek przyznał się do tego, że jest martwy i potrzebuje Boga, żeby żyć, żeby czynić to, co chce Bóg, musi człowiek przestać sprzeczać się z Bogiem czy próbować po swojemu coś robić. Pan Jezus wspomniał o tym znaku Jonasza przy swoim zmartwychwstaniu, że innego znaku nie dostaniecie, jak znak Jonasza.

Warto tak pomyśleć, czy ta moja wielka ryba jeszcze pływa po tym świecie, żeby mnie oddzielać mimo wszystko od tego świata a w tej rybie ja przemyśliwuje, czy warto żyć dla tego Boga w pełni czy może jeszcze nie. Aż w końcu zacznę wołać: Boże wszystko, co tylko zechcesz i wtedy ta ryba mnie wypluje; I będę mógł żyć tu na swobodzie ale wtedy już pójdę robić, co chce Bóg czy nadal jestem w tym wehikule oddzielenia? To nie jest dobre oddzielenie bo to jest oddzielenie nie do życia z Bogiem tylko takie oddzielenie, żeby całkiem w świecie nie żyć. A więc warto, warto zrozumieć, że Bóg ma o wiele więcej niż tylko częściowe oddzielenie od świata. On chce, żeby człowiek był dla Boga w tym świecie, żeby człowiek żył zgodnie z Jego wolą, żeby człowiek już nie dyskutował ale widział piękno Chrystusa i dążył do tego piękna, aby czynić to, co chce Bóg. Aby poddawać się działaniu Ducha Świętego. To jest dla nas bardzo ważne.

 

Księga Estery, 4 rozdział od 13 wiersza:

"Przekazał Mordochaj Esterze taką odpowiedź: Nie wyobrażaj sobie, że ty jedna spośród wszystkich Żydów ocalejesz dlatego, że jesteś w pałacu królewskim. Bo jeśli ty w takim czasie będziesz milczeć, ratunek i ocalenie dla Żydów przyjdą skądinąd, lecz ty i dom twego ojca zginiecie. Kto zaś wie, czy godności królewskiej nie osiągnęłaś właśnie na taki czas, jak obecny? Wtedy Estera przekazała Mordochajowi taką odpowiedź: Idź i zbierz wszystkich Żydów, którzy się znajdują w Suzie, i pośćcie za mnie; przez trzy doby nocą i dniem nie jedzcie i nie pijcie; również ja i moje służebnice tak będziemy pościć, a potem udam się do króla, choć to jest wbrew prawu. Jeśli mam zginąć, to zginę! Wtedy Mordochaj odszedł i postąpił dokładnie tak, jak mu nakazała Estera."

 

Znowu mamy trzy dni i znowu mamy doświadczenie przyjmowania własnej śmierci. Ona wiedziała, że potrzebuje pójść gotowa na śmierć. Ona nie może lękać się, nie może się wycofać, nie może idąc przez dziedziniec do króla raptem wycofać się i uciec z powrotem do swojej komnaty przestraszywszy się, że może ją spotkać śmierć. Ona musiała uznać śmierć, że ona w sumie już umarła, już przyjęła swoją śmierć i dlatego poszła prosto przed oblicze króla, gotowa umrzeć. To jest też bardzo ważne - gotowi na to, by skończyć oglądanie jakiś ruin, patrzenie na upadłość tego, co powinno być piękne ale gotowi już od tej chwili już tylko czynić dobro Boże. Jeżeli Bóg da mi przeżyć, będę żyć tylko dla Boga tylko i wyłącznie dla Niego. Człowiek musi przyjąć własną śmierć. To, co Jezus mówi - jeżeli człowiek przyjmie własną śmierć, Jezus tego człowieka miłuje. Nie jest to tak: O, dobra to ja przyjmuję. Trzeba ją w rzeczywistości przyjąć. Estera też wiedziała, że potrzebuje być przygotowana przez Boga na to, żeby nie dać się przestraszyć i pójść śmiało przed oblicze swego męża, króla i być gotowa. Ona wiedziała, że król nie wzywał jej już trzydzieści dni a więc nie miała pojęcia, co tam z nim jest.

Mamy kolejny obraz, gdzie człowiek musi być gotowy na swoją śmierć. Kim jesteś? Kim ja jestem? Czy myśmy już umarli? Czy jeszcze coś w nas żyje?

Czy my jesteśmy gotowi, aby Bóg skończył z tym, co żyje w nas abyśmy byli pewni swojej śmierci. Umarli już w swoim myśleniu, umarli w swoim pojmowaniu życia. To, co Mordochaj powiedział do niej: Bóg uczyni i tak tą sprawę a ty, może się okazać, że zginiesz ale nie dlatego, że twój mąż - król wydał rozkaz, aby cię zabić, tylko zginiesz bo nie wykonałaś rozkazu Bożego. Tu strach bo widzisz naocznego człowieka, a tutaj Bóg. I ona bardziej przestraszyła się Boga niż tego swojego męża, króla.

 

A więc znowu, żeby dostać nowe życie, człowiek musi przyjąć swoją śmierć, aby nie niszczyć dalej czegokolwiek. Co z tego, że Nehemiasz postawił jakieś fragmenty a w nocy by to zniszczyli? Oni by tego nigdy nie odbudowali bo stale by stawiali i niszczyli, stawiali i niszczyli. A to już miało być tylko odbudowywane. Musieli przyjąć to, że koniec już jest z życiem dla starych idei, dla starych sposobów, dla starych rozwiązań. Koniec! Nie da rady budować czegoś dla Boga, jeżeli człowiek nie skończy ze swoim starym sposobem budowania czegokolwiek. Nawet, jak mówimy o budowaniu relacji - jeżeli stary człowiek nie umarł, to on się wtrąci w budowanie relacji i będzie chcieć budować je w stary sposób. Nie według Chrystusa tylko dokładać swój charakter, swoje sposoby, przemyślenia. To nie będą relacje nowych ludzi, to nie będą relacje żywych kamieni. To będzie takie zamieszanie - coś jakby miało być złączone a nie ma spoiwa, nie ma czym tego spoić. Najpierw śmierć - potem łaska nowego życia i świadomość, że żyję tylko dlatego bo Bóg chce, żebym żył czy żyła. To jest bardzo ważne.

 

Księga Ezechiela, 37 rozdział. Widzimy tu znowu obraz zmartwychwstania. W sumie każdy z nas wie, że my byliśmy martwi. Dla Boga byliśmy totalnie martwi, byliśmy jak te trupie kości. Tak jak Pan Jezus nawet mówił, że na zewnątrz chcecie wyglądać a w środku pełno trupich kości. Ale Bóg nie chce, żeby tak było. On nie chce, żeby w nas były trupie kości, nie chce, żeby w nas były trupie myśli, trupie słowa, trupi sposób rozwiązywania problemów. On nie chce tego. On chce, żeby to wszystko zostało skończone, żeby wszystko stało się nowe, żeby człowiek mógł myśleć już inaczej, mógł inaczej mówić, inaczej żyć. Ale żeby tak było, człowiek musi przyjąć to, co Bóg daje temu człowiekowi, daje Bóg możliwość. Co ten Ezechiel mógł nam zrobić? On mógł stać, patrzeć na dolinę wyschłych kości i powiedzieć: No ludzie umierają przecież, powiedziane jest z prochu powstałeś w proch się obrócisz. Nic dziwnego, że jest pełno trupich kości. Ale dla Boga był to inny obraz, to był obraz upadłego człowieczeństwa Jego ludu. Bóg nie chciał, żeby Jego lud był upadły. Bóg chciał, żeby Jego lud żył. A więc u Boga był obraz, że On wzbudzi te umarłe kości i znowu pojawią się ludzie - nowi ludzie, którzy będą żyć dzięki Jego mocy, dzięki Jego sile i będą czynić Jego wolę. Nie będą sprzeczać się z Nim, nie będą chodzić do jakiś wróżek, do jakiś innych rzeczy, nie będą szukać zabezpieczenia światowego czy czegokolwiek. Ci ludzie już będą żyli dzięki Bogu. To znowu jest zobaczenie: te kości mogłyby tam leżeć, tylko przybywałoby tych kości i przybywałoby, byłoby pełno. Kiedyś byłem dawno temu w takiej miejscowości, w której był pomór i mnóstwo ludzi wrzucano do takiego miejsca. Tam było siwo, po prostu pył po tych ludziach. Jakiś nie w pełni zakończony rozkład ale sporo z nich to już pył, szary pył. Oprócz tego powstawiane czaszki ludzi; Widok pokazujący - Cóż znaczy człowiek? Ale to musi do człowieka dojść, że bez Boga ja nic nie znaczę. Nie ma o co walczyć nawet bo to i tak się skończy. Dopiero kiedy uznam Boże rozwiązanie, wtedy jest o co walczyć. Bo wtedy będę walczyć w Boży sposób, nie z Bogiem. Ale będę dzięki Bogu walczyć przeciwko tym różnym działaniom starego człowieka. Nie będę dokładał się do tej doliny uschłych kości ale będę mógł żyć wśród chwalących i wielbiących Boga. Zobaczcie, że znowu widzimy tu obraz, że Bóg z tego, co martwe czyni życie. Dając tej martwocie swoje życie, daje możliwość, aby oni mogli stawać przed Bożym Obliczem, chwalić Go, wielbić Go. Zobacz, co przeszkadza ludziom wielbić Boga, dziękować Mu nieustannie. Czy to nie jest przypadkiem zgoda na pozostawienie jakiś ruin, nieusuniętych starych rzeczy z życia człowieka? Bóg chce, żeby to wszystko stało się nowe. On nie chce, żeby część stała się nowa. On nie chce kleić tego, co śmierć oddzieli do gehenny z tym, co ma na wieczność żyć i ma wejść do Jego domu. On chce mieć nowego człowieka. Znowu pokazuje Ezechielowi, co zrobić.

 

"Spoczęła na mnie ręka Pana; i wyprowadził mnie w swoim duchu, i postawił mnie w środku doliny, która była pełna kości. I kazał mi przejść dokoła nich, a oto było ich bardzo dużo w tej dolinie i były zupełnie wyschłe. I rzekł do mnie: Synu człowieczy, czy ożyją te kości? I odpowiedziałem: Wszechmocny Panie, Ty wiesz. I rzekł do mnie: Prorokuj nad tymi kośćmi i powiedz do nich: Kości wyschłe! Słuchajcie słowa Pana!"

 

Więc co może zrobić Słowo Pana, kiedy dociera nawet do wysłych kości? W tym Słowie jest życie! Bóg mówi żywe Słowa. A więc nawet kiedy są wyschłe kości, kiedy Bóg do nich przemówi, to żywe Słowo wydobędzie i z tej martwoty, i postawi ich w chwale - w chwale życia Chrystusowego, życia nowego całkowicie. Człowiek musi z nowymi oczyma patrzeć na to, co Bóg ma zamiar czynić i co Bóg czyni.  Nie starymi oczyma na działanie Boże tylko nowymi oczyma patrzeć, co Bóg czyni, ku czemu Bóg zmierza w tej sprawie.

 

"I dam wam ścięgna, i sprawię, że obrośniecie ciałem, i powlokę was skórą, i dam wam moje ożywcze tchnienie, i ożyjecie, i poznacie, że Ja jestem Pan. Prorokowałem więc, jak mi nakazano. A gdy prorokowałem, rozległ się głos, a oto powstał szum; i zbliżyły się kości, jedna kość do drugiej."

Obraz też z Dziejów Apostolskich, jak Duch Święty zstąpił i w jaki sposób połączył tych ludzi, jakby byli jednym ciałem. Coś pięknego się wydarzyło w tym momencie.

"I spojrzałem: a oto pojawiły się na nich ścięgna i porosło ciało; i skóra powlokła je po wierzchu, ale ożywczego tchnienia w nich nie było. I rzekł do mnie: Prorokuj do ożywczego tchnienia, synu człowieczy, i powiedz ożywczemu tchnieniu: Tak mówi Wszechmocny Pan: Przyjdź, ożywcze tchnienie, z czterech stron i tchnij na tych zabitych, a ożyją.

I prorokowałem, jak mi nakazano. Wtem wstąpiło w nich ożywcze tchnienie i ożyli, i stanęli na nogach - rzesza bardzo wielka. I rzekł do mnie: Synu człowieczy, te kości - to cały dom izraelski. Oto mówią oni: Uschły nasze kości, rozwiała się nasza nadzieja, zginęliśmy. Prorokuj więc i powiedz im: Tak mówi Wszechmocny Pan: Oto Ja otworzę wasze groby i wyprowadzę was z waszych grobów, ludu mój, i wprowadzę was do ziemi izraelskiej. I poznacie, że Ja jestem Pan, gdy otworzę wasze groby i wyprowadzę was z waszych grobów, ludu mój. I tchnę w was moje ożywcze tchnienie, i ożyjecie; i osadzę was w waszej ziemi, i poznacie, że Ja, Pan, to powiedziałem i wykonam - mówi Pan."

 

W tym momencie naszym postrzeganiem jest: Czyż jest coś niemożliwego dla Boga? Ta nadzieja naszego patrzenia na to, co się dzieje, to jest, że skoro Bóg zaczął, to Bóg ma moc i to dokończyć. To, co wygląda na totalnie martwe, wcale nie musi być martwe, jeżeli dotrze tam Boże Słowo i rozświetli te ciemności w życiu tego człowieka; okaże się, że ten człowiek jak wielu wcześniej ludzi, zacznie pojmować, że żyć w takiej martwocie to tragedia, i że człowiekowi chce się żyć inaczej i zaczyna w tym kierunku dążyć bo Bóg rozpoczął w tym człowieku swoje działanie. A więc znowu mamy coś, co dla mnie i dla ciebie jest takim napomnieniem, wskazaniem, że Bóg nie bawi się w połowiczność. On nawet ze śmierci wydobędzie sobie lud na własność. Nawet z tej martwoty, nawet z tego życia wśród wielu demonów, wśród wielu nałogów Bóg sobie wydobędzie człowieka dla Swojej chwały. Bóg ma moc wyrwać człowieka z każdej pułapki diabła, z każdej zasadzki. Bóg jest Wszechmogący, Bóg ma moc, Bóg posłał Swego Wszechmogącego Syna, by On uczynił to, co jest potrzebne, abyśmy mogli być uratowani. Naszą nadzieją nie jest religia chrześcijańska, naszą nadzieją jest Chrystus Jezus. Życie, nowe życie nie jakieś, tylko nowe życie. Nie, że jakieś życie będzie prowadził, tylko całkiem nowe życie będzie człowiek prowadzić dzięki Jezusowi. To nie jest, że Bóg posklecał nas jakoś i żyjcie sobie ludzie jakoś. Tylko On skończył z nami w śmierci, aby rozpocząć z nami w zmartwychwstaniu, to jest zupełnie co innego.

 

W liście do Efezjan w 4 rozdziale. To jest myśl z góry, to nie jest myśl ziemi "bądźmy trochę lepsi". Bóg mówi: Nie trochę lepsi tylko nowi. "Ulepszmy to" - nie ulepszmy; to musi być usunięte i będzie to, co jest nowe. Nowe serce Wam dam! Nie ulepszoną wersję starego. Nowe serce.

A więc mamy to ożywcze tchnienie i ten 4 rozdział od 14 wiersza:

"Abyśmy już nie byli dziećmi, miotanymi i unoszonymi lada wiatrem nauki przez oszustwo ludzkie i przez podstęp, prowadzący na bezdroża błędu, Lecz abyśmy, będąc szczerymi w miłości, wzrastali pod każdym względem w niego, który jest Głową, w Chrystusa, Z którego całe ciało spojone i związane przez wszystkie wzajemnie się zasilające stawy, według zgodnego z przeznaczeniem działania każdego poszczególnego członka, rośnie i buduje siebie samo w miłości."

 

To jest całkowicie nowa sprawa. To nie jest to, że ludzie są sobie jacy są. Ludzie otrzymawszy zmartwychwstanie stali się częścią Ciała Jezusa Chrystusa, Którego On jest Głową. A więc każdy człowiek, który ma prowadzić nowe życie, musi mieć świadomość, że nie jest już częścią systemu świata, ale jest częścią ciała Chrystusa Jezusa. Musi mieć tą zdrową świadomość, że bierze udział w czymś całkowicie nowym, nie w czymś lepszym, najlepszym, najwspanialszym ale nie nowym. Można naprawdę odrestaurować stare samochody i one mogą wyglądać, jakby dopiero wyszły ale to wszystko jest mistyfikacja bo w sumie są stare. Można umoralnić człowieka starego i on będzie wyglądać lepiej ale to wcale nie jest nowy człowiek. Nowy człowiek to jest część Ciała Chrystusa Jezusa, gdzie członki ze sobą mają zdrowe relacje, nawzajem się budują, nawzajem wspierają, nawzajem miłują, nawzajem pocieszają, nawzajem napominają. Wszystko dzieje się już w Ciele Chrystusowym. To jest rzecz całkowicie nowa i to musi być w naszym sposobie myślenia. To musi być w sposobie działania i mówienia. My mamy mówić tak, jak Słowo Boże mówi, myśleć tak, jak Słowo Boże mówi i żyć tak, jak Słowo Boże mówi. Gdyby Nehemiasz myślał, jak mówi Bóg ale żył inaczej niż mówi Bóg, to co by to było. On by miał może fajne myśli ale nie zrobiłby tego, co chce Bóg i to dalej byłyby ruiny. Więc on był gotowy na to.

 

W Liście do Filipian w 3 rozdziale, 10 i 11 wiersz:

"Żeby poznać go i doznać mocy zmartwychwstania Jego, i uczestniczyć w cierpieniach Jego, stając się podobnym do Niego w Jego śmierci"

Tu też jest takie ciekawe słowo - mieć udział w zmartwychwstaniu, by być podobnym do Jego śmierci. To jest właśnie to - Jezus jest nowym człowiekiem i aby stać się nowymi ludźmi musimy powstać z martwych tu na ziemi do nowego człowieczeństwa, aby wziąć udział w cierpieniach Chrystusa nawet po śmierć, aby doznać zmartwychwstania, kiedy On wróci. Ale w tym bierze udział nowy człowiek, nie stary człowiek. Nowy człowiek bierze udział w cierpieniach, przeciwnościach, w radościach, budowaniu. Wszystko to się dzieje z nowym człowiekiem. Nowy człowiek, który pojmuje, że to nie jest jakaś nowa religia tylko to jest zupełnie nowe. Wszystko stało się zupełnie nowym. Nie ma tutaj miejsca dla starych idei i dla starych pomysłów, dla starych kombinacji, dla starych przybliżeń się ludzi, dla wyborów i decyzji. Z wszystkim koniec! Wszystko musi być usunięte, musi powstać całkowicie nowa budowla na nowym fundamencie. Taka, która będzie nadawała się, aby Bóg mógł w niej przebywać, aby mogła być wzięta do wieczności z Bogiem.

 

Później mamy ewangelię Jana, 11 rozdział.

Czy człowiek jest gotowy na takie wydarzenia, na taką zmianę? Czy człowiek myśli sobie: "Dobrze, że chociaż to zrobiliśmy i to wykonaliśmy. Już jest fajnie, już jest dobrze. Jestem zadowolony z tego już, że jakiś fragment muru został przy moim domu wymurowany i czuję, że ten mur będzie mnie chronił." Ale dalej jest mur niewymurowany i wróg sobie wejdzie z tamtej strony, jak nie z tej to z tamtej, a więc to nic nie da. Muszą wszyscy brać udział w tym, aby powstawał mur. Oni to zrobili i w rzeczywistości Jerozolima stała się chroniona murem z każdej strony. Tu mamy w tym 11 rozdziale od 21 wiersza:

 

"Rzekła więc Marta do Jezusa: Panie! Gdybyś tu był, nie byłby umarł brat mój. Ale i teraz wiem, że o cokolwiek byś prosił Boga, da ci to Bóg. Rzekł jej Jezus: Zmartwychwstanie brat twój. Odpowiedziała mu Marta: Wiem, że zmartwychwstanie przy zmartwychwstaniu w dniu ostatecznym. Rzekł jej Jezus: Jam jest zmartwychwstanie i żywot; kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. A kto żyje i wierzy we mnie, nie umrze na wieki. Czy wierzysz w to? Rzecze mu: Tak, Panie! Ja uwierzyłam, że Ty jesteś Chrystus, Syn Boży, który miał przyjść na świat."

 

I od 38 wiersza:

"Jezus znowu rozrzewniwszy się w sobie, poszedł do grobu; była tam pieczara, u której wejścia leżał kamień. Rzekł Jezus: Usuńcie ten kamień. Rzekła mu Marta, siostra umarłego: Panie! Już cuchnie, bo już jest czwarty dzień w grobie. Rzekł jej Jezus: Czyż ci nie powiedziałem, że, jeśli uwierzysz, oglądać będziesz chwałę Bożą? Usunęli więc kamień, gdzie leżał umarły. A Jezus, wzniósłszy oczy w górę, rzekł: Ojcze, dziękuję ci, żeś mnie wysłuchał. A Ja wiedziałem, że mnie zawsze wysłuchujesz, ale powiedziałem to ze względu na lud stojący wkoło, aby uwierzyli, żeś Ty mnie posłał. A gdy to rzekł, zawołał donośnym głosem: Łazarzu, wyjdź! I wyszedł umarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była owinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: Rozwiążcie go i pozwólcie mu odejść."

 

Jak chodził - jesteśmy zadziwieni; ale przyszedł. Na rozkaz Pana to, co niemożliwe staje się możliwe. Śmierć musiała wypuścić Łazarza, gdyż to powiedział Ten, Który rządzi śmiercią i życiem. Mamy człowieka, który wstał z martwych, wrócił do życia i stał się świadectwem w tym powrocie. Tak, jak wcześniej Żydzi nie planowali, żeby go zabić, tak potem już planowali to zrobić. Stał się obrazem zwycięstwa nad śmiercią i już wrogowi to nie pasowało. Bóg dał mu jeszcze możliwość czynienia dobrych rzeczy na ziemi i to jest piękne, że Pan przywrócił go do życia, by dalej mógł służyć dobrej sprawie.

Rozumiemy to, że nowa rzecz nie powstanie, jeśli człowiek nie weźmie wszystko od Boga. Cokolwiek nie od Boga to jest stara rzecz i ona może ładnie wyglądać, ale to jest falsyfikat - nie ma blasku chwały Jezusa Chrystusa. Jeżeli z tego się coś zacznie budować, to jest imitacja, to nie przejdzie próby. Ale jeśli stawia się dzięki Chrystusowi, a wszak On zaoferował nam się, że wszystko nam da, co potrzebne, abyśmy mogli to robić, to możemy być pewni, że On niczego nie zaniedba, gdy my naprawdę chcemy wziąć od Niego to, co jest nowe, piękne, czyste, chwalebne. To Pan jest gotów uczynić, napełniając nas tą chwałą. Paweł mógł powiedzieć: "Już nie żyję ja, lecz żyje we mnie Chrystus". To jest nowe życie, to jest życie Chrystusowe, że to nie jest ulepszony Saul z Tarsu. Tylko to jest nowy człowiek, całkowicie nowy człowiek. To dla nas bardzo wiele znaczy.

 

W II Koryntian Paweł napisał w 5 rozdziale od 17 wiersza:

"Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe. A wszystko to jest z Boga, który nas pojednał z sobą przez Chrystusa i poruczył nam służbę pojednania, To znaczy, że Bóg w Chrystusie świat z sobą pojednał, nie zaliczając im ich upadków, i powierzył nam słowo pojednania."

 

Powiedzmy, idziesz teraz z tym Nehemiaszem, idziesz nocą - są cienie, wygląda to trochę straszliwie. Myślisz sobie: Co ten człowiek tu chce w nocy o tej porze? Co on tu w sumie chce? Po co on tu jest w ogóle? Co on tu myśli? A Nehemiasz ma jasne myślenie. Dla niego jest dzień. On widzi to całkowicie odbudowane, piękne, chwalebne, Bóg działający. On jest rozradowany, że rozpocznie się praca nad Bożym ludem, że Bóg go posłał, by On się zatroszczył o Boży lud, że ta sprawa Boża będzie się rozwijać. Jak cenne jest to, kiedy my rozumiemy to, co Bóg do nas mówi; Gdy możemy słyszeć Boże zamysły, Boże plany, Boże pragnienia i doświadczać wspaniałości tej chwały. Wtedy nie mamy tych smętnych myśli: ciemno, mroczno, straszliwie tylko mamy pięknie i wspaniałe Boże myśli. To jest cudowna praca. To jest cudowna praca, która musi się powieść bo Ty jesteś Panie w tym wydarzeniu. Paweł mógł powiedzieć: Już nie żyję ja, lecz żyje we mnie Chrystus. To jest nowe człowieczeństwo, całkowicie nowe.

 

List do Efezjan, 4 rozdział. Tu mamy to, o czym mówimy od 17 wiersza tu widzimy myślenie starego człowieka:

"To więc mówię i zaklinam na Pana, abyście już więcej nie postępowali, jak poganie postępują w próżności umysłu swego, Mający przyćmiony umysł i dalecy od życia Bożego przez nieświadomość, która jest w nich, przez zatwardziałość serca ich, Mając umysł przytępiony, oddali się rozpuście dopuszczając się wszelkiej nieczystości z chciwością." Stary człowiek.

 

"Ale wy nie tak nauczyliście się Chrystusa, Jeśliście tylko słyszeli o nim i w nim pouczeni zostali, gdyż prawda jest w Jezusie. Zewleczcie z siebie starego człowieka wraz z jego poprzednim postępowaniem, którego gubią zwodnicze żądze". Paweł to pokazuje w prostocie - zewleczcie, zdejmijcie to wszystko.

"I odnówcie się w duchu umysłu waszego, A obleczcie się w nowego człowieka, który jest stworzony według Boga w sprawiedliwości i świętości prawdy."

 

Chodźmy zawsze w tym nowym człowieku. Nie nośmy na sobie starego, próbując chodzić w nowym bo tak nie da rady. Ten stary jest zbyt zgryźliwy, złośliwy, zawistny, żeby dać spokój człowiekowi. Nowy zaś chce cieszyć się Bogiem, wielbić Go i należeć do Niego. To tak, jakby dwie różne natury a więc Paweł mówi: Zewleczcie w odnowieniu, w duchu umysłu, zacznijcie myśleć Bożymi myślami i przyjmijcie to nowe życie. Cieszcie się nowym życiem, radujcie się, że Bóg darował wam wszystkie wasze grzechy i dał wam przestrzeń pięknego życia, czyńcie dobro sobie nawzajem bo po to przyszedł Pan Jezus Chrystus. Tak to sobie przyrównałem, jak teraz wiosna jest i ona obrazuje zmartwychwstanie. Coś wyglądało jak uschłe, nie było liści, stały takie kikuty drzew czy krzaków, innych roślin. A teraz wszystko to zielenieje. Na jesień to była taka barwa tracąca kolor a teraz z powrotem zieleń pojawia się na tych drzewach, krzewach i pokazuje na nowo piękno Bożego działania. Tak jest w życiu, kiedy stare się kończy, przychodzi wiosna - początek naszego chrześcijańskiego życia dzięki Jezusowi. Wszystko zaczyna pokazywać, że istnieje życie na tej ziemi, życie prawdziwe, życie święte, czyste, miłe Bogu i tym życiem zajmujmy się. Z tego się cieszmy, że ono może powstać, że ono może funkcjonować w każdym pokoleniu, tak jak mamy wiosnę, lato, jesień, zimę. I potem znowu wiosna - kolejne pokolenie, kolejne pokolenie i znowu powstają chrześcijanie. Jedni odchodzą, drudzy przychodzą i cały czas na ziemi są nowi ludzie. Cały czas na ziemi Ciało Chrystusa funkcjonuje i cały czas od Głowy płyną rozkazy do tego Ciała. Zwróćcie uwagę, że czątki tego Ciała Chrystusowego mimo tego, że mogły się nie widzieć z tymi, które były w obłoku świadków, jednak ten sam Duch jest w tych cząstkach. To samo życie w tych cząstkach jest i ten Sam Chrystus zarządza nimi, podobne działania się wytwarzają, podobny obraz miłości, radości, pokoju. A więc nie ginie to, co przyniósł Chrystus. W każdym pokoleniu pojawia się to w kolejnych ludziach, to nowe życie. To nowe życie powoduje, że ci ludzie się cieszą i radują tym, że nie muszą żyć już tak jak kiedyś żyli, że mogą żyć inaczej dzięki Chrystusowi. A więc powstanie z martwych, jak czytaliśmy, że kiedy chrzciliśmy się zostaliśmy zanurzeni w śmierć, aby wynurzani będąc rozpocząć nowe życie. Tak myślmy, nie inaczej. Nie myśl myślami człowieka zdegustowanego życiem. To życie, które dał nam Bóg w Chrystusie nie ma w sobie żadnej ułomności. Jest doskonałe, jest pełne Boga, jest pełne chwały. To życie Bóg chce, abyśmy mogli mieć w sobie. Kto ma Chrystusa, ten ma życie. Abyśmy mogli żyć i obfitować. Wiemy, że stało się to, że jako pierwszy Chrystus, a my też za Nim. On jest tym pierwszym nowym człowiekiem. Ci, którzy w Adamie umierają, w Chrystusie ożywieni zostają, aby nowe życie prowadzić. Kiedy Jezus przyszedł na tą ziemię, mówione było o świetle, które rozbłyśnie, rozświetli ciemności także dla nas pogan. Jezus jako światło przyszedł na tą ziemię i ciemność tej światłości nie przemogła. Stąd jest dla nas oczywisty wniosek, że wszyscy, którzy trwamy w Chrystusie i my będziemy zwycięzcami, ciemność nas nie przemoże. Dlatego w każdym pokoleniu żyją Boży ludzie, którzy do końca dochodzą swojej pielgrzymki i są nadal Bożymi ludźmi. Diabeł nie był w stanie ich zniszczyć, nie był w stanie ich oddzielić od życia Chrystusowego. Przechodzili różne doświadczenia, różne próby ale nadal pozostawali ożywieni tym życiem Bożym. Dlatego też jest o nas napisane, że my jesteśmy światłością pośród tych ciemności, aby ludzie mogli zobaczyć, że był tu Jezus rozpoznając Jego życie w nas. Tego się pilnujmy, z tego się cieszmy. Cieszmy się, że dostaliśmy to nowe życie z tego czystego serca, z czystego umysłu, z czystego sumienia, aby dotrzeć do dnia, kiedy wróci Jezus i będzie to ostateczne zmartwychwstanie tych, którzy zmartwychwstali w czasie życia.

Wiele różnych obrazów widzimy - widzimy Noego, który przez potop przechodzi z rodziną, a więc też dostaje życie aby mógł żyć dalej. Widzimy syna marnotrawnego, który wraca do ojca i ojciec mówi: był martwy a ożył. Widzimy znowu, że coś, co się straciło zaczyna pojmować, że to było straszne, co człowiek zrobił, że nie jestem godzien nawet nazywać się twoim synem, a jednak dostaję możliwość, aby być dalej synem tego ojca i być w domu ojca razem z nim.

 

Mamy możliwość, pamiętajmy - lepiej żyć myślami Chrystusa niż dać sobie zepsuć myślenie i zacząć myśleć jak stary człowiek rzeczami świata. Cokolwiek czynimy czy robimy, róbmy to dla Pana, szczęśliwi, że możemy dzisiaj być jako nowi ludzie, że nie musimy wracać do starych sposobów, nie musimy posilać się tym światem. My mamy Chrystusa, żeby On nas posilał. Świat tkwi w złym, a my w prawdzie, w Chrystusie. Wygrajmy tą bitwę. Nie bądźmy innej myśli. Bądźmy myśli Chrystusowej - jak to Bóg zaczął, tak ma być. Gdy czytasz Biblię to tak myśl: Bóg chce, bym żył dzięki Chrystusowi, nie dzięki lepszemu sposobowi czy lepszemu czemukolwiek. Ale dzięki nowemu życiu, abym żył dzisiaj na ziemi.

Bóg tak jak wydał Swego Syna na śmierć, tak samo i nas wydał na śmierć. Jak wzbudził Syna z martwych, tak i nas wzbudził do nowego życia. Jak pośle Syna po nas, to też i wszyscy, którzy żyli wcześniej wstaną z martwych i wszyscy wyjdziemy naprzeciw Pana. Nie daj się oszukać, to jest naprawdę całkiem nowe, całkiem. Owoc Ducha - wszystko jest nowe, życie jest piękne. To nie jest pod jakąś religią, pod jakimiś nakazami zakonnymi. To jest nowe życie. Nie obawiaj się - Nehemiasz mógłby się obawiać: Panie, przecież ci ludzie nawet nie są przekonani do końca. Wystarczy tylko trochę strachu i oni się boją, już drżą. Jak to zrobię w ogóle? A jednak powiodło się bo Bóg był z nim. Pamiętaj, Bóg jest z każdym z nas w tej sprawie, która jest Boża. Nehemiasz nie miał sobie odpocząć tam, tylko Nehemiasz miał zrobić to, co chce Bóg. Miało stanąć wszystko na nowo, miało być odbudowane, miało być przygotowane dla Bożych spraw. Niech twoje i moje życie będzie życiem otwartym dla Boga a zamkniętym dla diabła. Żyjmy dla Boga i to jest w Chrystusie Jezusie. Amen.