Jan 14:23

Słowo pisane

13 04 2022 Rozważanie Dz Ap 3,1-11, Marian

13 04 2022  Rozważanie Dz Ap 3,1-11, cz 3 Marian

„A Piotr i Jan wstępowali do świątyni w godzinie modlitwy, o dziewiątej. I niesiono pewnego męża, chromego od urodzenia, którego sadzano codziennie przy bramie świątyni, zwanej Piękną, aby prosił wchodzących do świątyni o jałmużnę; ten, ujrzawszy Piotra i Jana, gdy mieli wejść do świątyni, prosił o jałmużnę. A Piotr wraz z Janem, wpatrzywszy się uważnie w niego rzekł: Spójrz na nas. On zaś spojrzał na nich uważnie, spodziewając się, że od nich coś otrzyma. I rzekł Piotr: Srebra i złota nie mam, lecz co mam, to ci daję: W imieniu Jezusa Chrystusa Nazareńskiego, chodź! I ująwszy go za prawą rękę, podniósł go; natychmiast też wzmocniły się nogi jego i kostki, i zerwawszy się, stanął i chodził, i wszedł z nimi do świątyni, przechadzając się i podskakując, i chwaląc Boga. A cały lud widział go, jak chodził i chwalił Boga; poznali bowiem, że to był ten, który dla jałmużny siadywał przy Bramie Pięknej świątyni; i ogarnęło ich zdumienie i oszołomienie z powodu tego, co mu się przydarzyło. A gdy się on trzymał Piotra i Jana, zbiegł się do nich cały lud zdumiony do przysionka, zwanego Salomonowym.”

Niech Pan prowadzi. Jest tu przesłanie fizyczne, które pokazało nam człowieka, który fizycznie nigdy nie chodził, nigdy nie znał, co to znaczy chodzić. Był zanoszony przez jakichś ludzi pod świątynię i zbierał tam jałmużnę. Prawdopodobnie, możliwe, że ci ludzie też z tego korzystali nosząc go tam, aby te jałmużny zbierał. Gdy ten człowiek został uzdrowiony, stało się to dla niego wielką radością, że mógł chodzić. Wielu ludzi chodziło obok niego i wcale nie cieszyli się tym. Wydawało im się to takie normalne, że mogą chodzić. On zaś poznał, co to znaczy nie móc chodzić. I kiedy zaczął chodzić, zaczęło sprawiać mu to wielką przyjemność, podskakiwał, a więc był zadowolony z tego powodu, że może chodzić. To jest takie piękne. Nieraz więc jest tak, że ludzie przyzwyczajają się do tego, że mają coś, co jest piękne, a ktoś, kto tego nie ma, a dostanie, to jest tak szczęśliwy z tego powodu. I ten człowiek właśnie doznawał tego szczęścia.

Jest też warstwa duchowa, gdzie ludzie od urodzenia nigdy nie chodzili. I wśród nich byliśmy my wszyscy. I gdyby nie Pan, to nigdy byśmy nie poznali smaku chodzenia, chodzenia dzięki Chrystusowi. Ludzie byli w różnych religiach, w różnych wyznaniach, jak faryzeusze, lub saduceusze, uczeni w Piśmie. I wydawało się im, że  oni chodzą, że oni duchowo mają się dobrze, że żyją dzięki Bogu. A w rzeczywistości byli chromi i nie umieli chodzić, wydawało im się, że chodzą. Nie znali radości chodzenia, a za to prości ludzie zaczęli poznawać tą radość chodzenia. I im to bardzo nie podobało się.

Dzieje Apostolskie 14, 8-11: „A był w Listrze pewien człowiek chory na bezwład nóg; był on chromy od urodzenia i nigdy jeszcze nie chodził. Słuchał on przemawiającego Pawła, który utkwiwszy w nim wzrok i spostrzegłszy, że ma dość wiary, aby być uzdrowiony, odezwał się donośnym głosem: Stań prosto na nogach swoich! I zerwał się, i chodził. A gdy ujrzał tłum, co Paweł uczynił, zaczął wołać, mówiąc po likaońsku: Bogowie w ludzkiej postaci zstąpili do nas.” Lecz wiemy, że to był Boży człowiek, apostoł. Tu trochę inaczej ta sytuacja wygląda – ten człowiek słuchał i do tego człowieka zaczęły docierać Słowa. I gdy Paweł zorientował się, że w tym człowieku powstała wiara w to, że Bóg może uczynić wszystko, skorzystał z tego. Skorzystał z czegoś, co już w tym człowieku wydarzyło się. Każdy z nas musi więc być otwarty na sposób działania Boga, bo w różny sposób Bóg może chcieć dotrzeć do danego człowieka i uczynić to, co jest potrzebne. Ten sposób, który tam zadziałał, nie musi zadziałać w tamtym momencie, może zadziałać w zupełnie inny sposób. Bóg decyduje o tym, w jaki sposób uczyni Swój cud.

Obydwóch tych apostołów było postawionych w dosyć mocnych pozycjach. Jeden był posłany do Izraela, a drugi do pogan i Bóg czynił przez nich potężne rzeczy; cień przechodzącego Piotra i uzdrawiał, chustka apostoła Pawła, która dotknęła ciała i demony wychodziły. A więc działy się naprawdę cudowne sprawy dlatego, że byli na tej pozycji, na której Bóg napełniał ich mocą większą niż ktokolwiek w tamtym czasie dysponował. Wiele rzeczy działo się przez tych dwóch apostołów.

Ewangelia Mateusza 8, 5-10. Jest tu taka sytuacja z tym setnikiem: „A gdy wszedł do Kafarnaum, przystąpił do niego setnik, prosząc go i mówiąc: Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi. Rzekł mu Jezus: Przyjdę i uzdrowię go. A odpowiadając setnik rzekł: Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiony sługa mój. Bo i ja jestem człowiekiem podległym władzy i mam pod sobą żołnierzy; i mówię temu: Idź, a idzie; innemu zaś: Przyjdź, a przychodzi; i słudze swemu: Czyń to, a czyni. Gdy Jezus to usłyszał, zdziwił się i rzekł do tych, którzy szli za nim: Zaprawdę powiadam wam, u nikogo w Izraelu tak wielkiej wiary nie znalazłem.” Ten człowiek uwierzył, że Jezus ma moc czynić to, co uzna za stosowne, bez względu na to, czy jest w tym miejscu, czy nie. On wydaje rozkazy Swoim żołnierzom. A więc Jezus może wydać rozkaz i ta dolegliwość, choroba tego sługi, musi odejść i koniec. Uwierzył więc, że Jezus jest Tym, który może to uczynić. Kiedy zmarła osoba, niewiasta, ludzie pomyśleli: Piotr jest niedaleko, zawołajmy Piotra, jest jeszcze nadzieja. Ludzie więc wiedzieli już, że w Piotrze działa w bardzo silny sposób Pan Jezus Chrystus i przez Niego dzieją się właśnie takie cuda. Nie pomyśleli, żeby zawołać kogoś innego, pomyśleli o Piotrze.

A więc Pan ustanawia Swoje sługi i mówi: Idź i czyń. I ten idzie i czyni. Posyła kogo chce i z tym, co chce. Kiedy posyłał Swoich uczniów, dał im moc, aby uzdrawiali i wypędzali demony. Pan więc napełnia tym, co On chce osiągnąć przez tego człowieka w tej sprawie, do której tego człowieka posyła. Jeżeli to będzie głoszenie ewangelii, ten człowiek będzie narażony na wiele cierpień i on zniesie je i przejdzie, i wygra, ponieważ Pan da mu siłę w cierpieniach nie zrezygnować, nie poddać się cierpieniom. Pan daje siłę według tego, do czego posłał człowieka. Nie daje mu ani więcej, ani mniej, tylko tyle, ile ten człowiek potrzebuje, aby to zadanie wykonać. I dobrze jest być posłańcem Pana, bo to świadczy o tym, że wtedy Pan napełnia tego człowieka tym, co On chce przez tego człowieka osiągnąć w danym miejscu. Jeżeli Pan chce, żeby w zborze była miłość, to On napełnia ludzi miłością, którą oni mają do siebie nawzajem i miłują się, dlatego, że Pan napełnia tych ludzi miłością do siebie nawzajem. Jeżeli ludzie wymyślają sobie, że fajnie by było miłować się nawzajem, to nie jest wystarczający motyw, żeby fajnie było. Nie. Miłość oznacza, że Pan był na tej ziemi, a więc jest to świadek obecności Pana. Jeżeli On chce mieć nas jako świadków Swojej obecności, On napełnia miłością Swoją. I człowiek doświadcza tej miłości nie dlatego, że jest lepszy od innych, ani lepsza, ale doświadcza dlatego, że Pan posługuje się tym człowiekiem dla własnej chwały. Zawsze tak było i będzie. Paweł mówi: Tym czym jestem, nie jestem sam z siebie, ale z łaski Tego, który mnie tym uczynił, tym jestem. Nie dlatego, że wymyśliłem sobie tą pozycje, tylko dlatego, że On postanowił, żebym to czynił, i On napełnił mnie wszystkim, co jest do tego potrzebne. Jeżeli będziesz miał być szewcem, to będziesz umiał naprawiać buty, jeżeli masz być nauczycielem, to będziesz umiał nauczać, jeżeli masz być piekarzem, to będziesz umiał piec. I to wszystko będzie umiejętność z góry i będzie to wyśmienita umiejętność. To będzie umiejętność ponad ludzka, ponad to, co potrafi uczynić człowiek. Skąd Noe miał taką umiejętność, żeby zbudować taką potężną łódź, żeby ona była w stanie zachować tyle zwierząt i jego całą rodzinę? Ta umiejętność przyszła od Boga. Bóg dał mu umiejętność zbudowania tej łodzi. Cokolwiek więc zrobimy, a jest w tym światłość obecności Pana, zawsze to będzie dzięki Panu, zawsze dzięki Jego sile, dzięki Jego mocy. Sługa więc idzie i wykonuje swoje zadanie.

Ewangelia Mateusza 9, 1-8 : „I wstąpiwszy do łodzi, przeprawił się na drugi brzeg i przybył do swego miasta. I oto przynieśli mu sparaliżowanego, leżącego na łożu. A gdy Jezus ujrzał wiarę ich, rzekł do sparaliżowanego: Ufaj, synu, odpuszczone są grzechy twoje. A oto niektórzy z uczonych w Piśmie pomyśleli sobie: Ten bluźni. Ale Jezus przejrzawszy ich myśli, rzekł: Dlaczego myślicie źle w sercach swoich? Cóż bowiem jest łatwiej, czy rzec: Odpuszczone są grzechy twoje, czy rzec: Wstań i chodź? Lecz abyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma moc na ziemi odpuszczać grzechy - rzekł do sparaliżowanego: Wstań, weź łoże swoje i idź do domu swego! Wstał tedy i odszedł do domu swego. A gdy to ujrzały tłumy, przelękły się i uwielbiły Boga, który dał ludziom taką moc.” I teraz gdy to czytamy, dla nas drogocenne jest to, że Jezus mówi też w duchowych wymiarach: Wstań i idź do domu swego. Jaki my teraz mamy dom? Czy to jest ten dom, w którym fizycznie mieszkamy? Czy dom w Niebie jest naszym domem? Inaczej, Pan dał nam wstać i wyruszyć w pielgrzymkę do naszego Niebiańskiego domu. Gdyby On tego nie zrobił, nigdy nie moglibyśmy wstać i pójść, i nigdy nie mielibyśmy przebaczonych grzechów, aby w tym kierunku w ogóle patrzeć i mieć nadzieję społeczności z Bogiem już teraz i w wieczności. Pan więc daje odpowiednie rozkazy i one są wykonywane, one się dokonują, one wszystkie muszą się stać. Jak kazał Łazarzowi wyjść z grobu, to Łazarz z grobu wyszedł. Pan Jezus nie powiedział ani jednego pustego Słowa, które by nie wykonało tego, z czym zostało posłane. Widzimy więc, Pan działa cały czas zgodnie z wolą Ojca. Nic nie robi sam po swojemu, nie próbuje zrobić czegoś po swojemu. Robi dokładnie to, co chce Ojciec. To jest to, czego każdy sługa, czy służebnica muszą się nauczyć. My nie robimy czegoś po swojemu, tak jak uważamy, robimy to, czego uczy nas Pan, co On chce w nas i przez nas osiągnąć. Wtedy On potwierdzi każde Swoje Słowo, które będzie miał w nas. Paweł mówi: Pan nie posłał mnie, abym chrzcił. A przecież mógłby chrzcić mnóstwo ludzi. A posłał go, aby głosił ewangelię Jezusa Chrystusa. Paweł więc miał świadomość. To nie tak, że on uznawał chrzest za mniejszy, ale to nie było jego zadaniem. Zadaniem jego było iść dalej, by głosić ewangelię. Tam też chrzcił przecież, mówi: Tego ochrzciłem, tego ochrzciłem, tamtego. Niewielu ochrzcił, ale to nie było jego główne zadanie. Ale mogło to być czyjeś zadanie; żeby Filipa wziąć i żeby ochrzcił.

W ciele Chrystusa funkcjonują więc różne członki; każdy członek zgodnie z tym, czym Duch Boży go napełnia. To jest piękne ciało Chrystusowe. Żadne członki nie spierają się z sobą o wartość, gdyż wartością każdego członka jest Chrystus Jezus. Dzięki Chrystusowi dzieje się to w ciele. A więc członki cieszą się sobą nawzajem i prawidłowo z siebie korzystają, świadome całkowicie tego, że cokolwiek dobrego dzieje się w Kościele, to dzieje się tylko dzięki Chrystusowi Jezusowi. Głównym więc naszym zadaniem jest słuchać, co Pan mówi do ciebie. Słuchaj co Duch Święty mówi do ciebie. Mówi też do zboru, ale mówi też do każdego z nas; co Pan chce w tobie osiągnąć. Kiedy słyszysz, co Pan chce w tobie osiągnąć, toteż będziesz widzieć, jak Pan to w tobie czyni. Bo jeżeli będzie mówił ci diabeł, co niby Pan chce w tobie osiągnąć, to nie będziesz widzieć tego aby tak się stawało, bo diabeł nie może potwierdzić tego, co jest Boże jedynie. Ale jeżeli Pan do ciebie mówi, to ty będziesz mieć wszystko, co potrzebne, aby to się wykonało. Taki jest Pan. Nie tylko posyła, ale i obdarza wszystkim, co jest potrzebne, aby posłaniec mógł wykonać to, z czym został posłany. Ciesz się wtedy z tego i dziękuj Panu za tą cudowną dobroć, że należysz do Jego ciała i On używa ciebie według Swojej woli, według tego Bożego planu, który jest wykonywany dalej.

List do Kolosan 2, 6.7: „Jak więc przyjęliście Chrystusa Jezusa, Pana, tak w Nim chodźcie, wkorzenieni weń i zbudowani na nim, i utwierdzeni w wierze, jak was nauczono, składając nieustannie dziękczynienie.” Uczmy się dzięki Panu chodzić, dzięki Panu być ludźmi, którzy są wdzięczni Bogu. Bo pamiętamy, że ci ludzie, którzy zostali uwolnieni ze swojej ułomności, którzy nie mogli chodzić od urodzenia, byli wdzięczni Bogu za to, że mogą chodzić. Chodźmy i my więc, mając wdzięczne serce za to, że możemy chodzić, deptać po wężach i skorpionach, i nic nam nie zaszkodzi tylko dlatego, że nie idziemy samowolnie, bo sobie tak pomyśleliśmy. Ale idziemy, bo zostaliśmy wezwani w Jezusie Chrystusie przez Ojca do tego, abyśmy wracali do Boga. Tak jak woła: „Wracajcie synowie ludzcy”. To jest nasz czas wracać, poznawać prawdę o nas i co uczynił Jezus Chrystus dla każdego z nas, idąc na krzyż Golgoty, aby zbawić nas z naszych grzechów. Wracajmy, dziękując Bogu wdzięcznym sercem, że nasze nogi nie biegają już nie wiadomo za czym, ale został już ustalony kierunek i stopy nasze skierowane są w kierunku naszego Niebiańskiego domu. Jeżeli gdzieś kątem zaczęłyby się ustawiać, to szybko będziesz widzieć, że to nie jest droga do domu Ojca, że to jest jakaś droga na manowce, że to nie jest dobra droga, bo tracisz to, co jest drogocenne w sercu swoim, w działaniu swoim. A więc szybko z powrotem i dalej w kierunku domu Ojca. To jest dla ciebie i dla mnie bardzo ważne, abyśmy tego trzymali się, zawsze dziękując, nieustannie dziękując. Nie moglibyśmy zrobić ani jednego kroczka, gdyby nie Jezus Chrystus. Zawsze dziękując, za każde dobro, które doświadczysz, dziękuj Bogu. To jest cudowna Boża łaska. Dziękuj Bogu, bo wtedy nie przypiszesz sobie tego, co nie należy się tobie, tylko Bogu. Wtedy kiedy oddasz Mu chwałę, Bóg dalej będzie w tobie realizować Swój plan. I więcej doświadczysz dobra, gdy będziesz dziękować Bogu za każde dobro, które tylko możesz uczynić. I zawsze oddasz Jemu chwałę za to wszystko, On da ci więcej, ponieważ będziesz naczyniem, które rozumie posłanie Boże, które rozumie, że czymże jest ten posłaniec. Niczym jest. Panie, co mam uczynić, uczyniłem. Jestem sługą nieużytecznym, Ty czynisz mnie użytecznym. To jest właśnie to, że krzyż skończył z naszą pychą po to, żebyśmy nie przypisywali sobie chwały. Ale nadal jesteśmy w tym ciele, które diabeł próbuje różnymi sposobami podkręcić czy do samozadowolenia, do pychy, dumy, do arogancji i wtedy ten człowiek będzie sobie przypisywać chwałę jakiegokolwiek dobra. A wtedy to już jest porażka, to jest diabeł, to nie jest Chrystus. Lepiej więc nie słuchać tego, lepiej biec za Panem.

A więc chodźcie zawsze dziękując Bogu. Jeżeli możesz się modlić, dziękuj Bogu za to, możesz śpiewać, dziękuj Bogu za to, jeśli możesz kogoś odwiedzić, dziękuj Bogu za Jego łaskę. Jeżeli możesz kogoś przyjąć, dziękuj Bogu, że dał ci możliwość, aby przyjąć. Dziękujcie za wszystko Panu, bez ustanku dziękujcie. Módlcie się i dziękujcie. To jest sprawa najważniejsza, żeby zawsze, zawsze wyznawać – to czym jestem, czy kim jestem, jestem z łaski Pana. Nigdy bym sobie nawet nie pomyślał, że Bóg może w ten sposób działać w człowieku, gdyby On nie zechciał zacząć tej Swojej działalności. Nigdy nie stawiaj przed sobą wymagań, których On nie stawia przed tobą, nie próbuj być lepszy od Ducha Świętego. Nie próbuj nakładać na siebie jarzma, którego nie jesteś w stanie unieść, ani nie próbuj nakładać to jarzmo na kogokolwiek innego. To co czyni Chrystus, On czyni zgodnie z tym, co jest dla ciebie wyznaczone. Zawsze w tym będzie twoja wdzięczność, radość, otwartość na dalsze działanie Ducha Bożego. Nie będzie tam przeszkadzania tej działalności, ale będzie czynione to, co jest potrzebne, aby Bóg był we wszystkim uwielbiony.

W Mateusza 9,9, wracając do tego miejsca, kawałeczek dalej: „I odchodząc stamtąd, ujrzał Jezus człowieka, siedzącego przy cle, imieniem Mateusz, i rzekł do niego: Pójdź za mną. A on wstał i poszedł za nim.” To jest właśnie ten cud – pójdź za Mną. Ten człowiek był celnikiem, zostawił to wszystko i poszedł za Jezusem. Gdyby ktoś do ciebie przyszedł i powiedział: Pójdź za mną; spojrzałbyś na człowieka; ty jesteś zajęty swoimi sprawami. Później może człowieku przyjdź. Dlaczego to powołanie było tak silne, że ten człowiek wstał i poszedł? Ponieważ to było wezwanie Jezusa. Co Jezus do niego powiedział? „Pójdź za Mną”. I to było wystarczające. Gdy Jezus mówi do człowieka Słowa: „Pójdź za Mną”, ten człowiek wstaje i idzie. I choćby ludzie wokół krzyczeli: Człowieku, zobacz, tego nie zrobiłeś, tamto nie zrobiłeś, to zostawiłeś, co ty wyprawiasz? A gdzie rodzina, gdzie inni? Pan powiedział: „Pójdź za Mną”. Bo to jest powołanie, to jest jak Stwórca, który mówi do stworzenia Słowa, które to stworzenie nie jest w stanie jakby nie zrobić. Ono po prostu stworzone przez Boga powstanie i pójdzie za tym powołaniem Bożym. I to jest szczęściem, że to Pan przyszedł i powiedział: „Pójdź za Mną”. Nikt sam siebie nie powołał, nikt sam siebie nie wezwał, nikt sam nie wyznaczył sobie w jaki sposób będzie żyć w Kościele. Wszystko to zostało ustalone przez Boga w Jezusie Chrystusie. On już wszystko poprzydzielał, wszystko poustalał i to wszystko jest wykonywane zgodnie z Jego zamysłem dalej przez Ducha Świętego. Dopóki my trwamy ulegle w tym, co On czyni z wdzięcznym sercem, dziękując Jemu, co On czyni, On będzie wykonywał dalej Swoje piękne zadanie tak, jak On chce, w jaki sposób zamierza On to uczynić. Nie nam jest wyznaczać sposób w jaki On postąpi. Tutaj postąpił: Srebra i złota nie mamy, tam apostoł widział już wiarę, która pojawiła się. W różny sposób to dzieje się.

Ewangelia Łukasza 24, ostatnie wiersze, 50-53: „I wywiódł ich aż do Betanii, a podniósłszy ręce swoje, błogosławił ich. I stało się, gdy ich błogosławił, że rozstał się z nimi. A oni pokłoniwszy się Mu, wrócili do Jerozolimy z wielką radością. I byli zawsze w świątyni, chwaląc Boga.” Tak w rzeczywistości jest w tym linearnym – „pokłoniwszy się Mu”. A więc oni poszli z wielką radością, aby dalej czynić to, co chce Jezus. To jest najlepsze, co może ci się zdarzyć, gdy radujesz się w Panu zawsze, gdy nie jest to ciężarem, tylko radością dla ciebie czynić wolę Bożą. Wtedy jest twój najlepszy stan duchowy, wtedy jest to, co jest najcenniejsze. I to będzie najmocniej atakowane przez wroga, żeby to zgasić. Bo taki sługa, czy służebnica są gotowi na wszystko dla Chrystusa, na życie i śmierć. Co by im się nie trafiło, cud, czy brak cudu, co by się nie trafiło, oni są gotowi przyjąć Boże rozwiązanie. Oni są gotowi przyjąć albo śmierć z powodu należenia do Chrystusa, albo uwolnienie z powodu należenia do Chrystusa. Cokolwiek by On uczynił, oni mówią: Sługą Pańskim jestem. Co chciał, to mi uczynił. Tak jak ci trzej powiedzieli: Jeżeli Bóg zechce nas uratować, to nas uratuje, a jeżeli nie, królu, to i tak nie oddamy pokłonu temu posągowi, bo to nie jest nasz bóg, a my mamy Boga w niebie. Tak, czy inaczej, co by On nie zrobił, to i tak pozostaniemy Mu wierni. To jest sprawa priorytetowa, najważniejsza.

Ewangelia Jana 9,1-7.: „A przechodząc, ujrzał człowieka ślepego od urodzenia” Znowuż mamy nie tyle chromego, co ślepego od urodzenia. „I zapytali go uczniowie jego, mówiąc: Mistrzu, kto zgrzeszył, on czy rodzice jego, że się ślepym urodził? Odpowiedział Jezus: Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, lecz aby się na nim objawiły dzieła Boże. Musimy wykonywać dzieła tego, który mnie posłał, póki dzień jest; nadchodzi noc, gdy nikt nie będzie mógł działać. Póki jestem na świecie, jestem światłością świata. Po tych słowach splunął na ziemię i ze śliny uczynił błoto, i to błoto nałożył na oczy ślepego. I rzekł do niego: Idź i obmyj się w sadzawce Syloe (to znaczy Posłany). Odszedł tedy i obmył się, i wrócił z odzyskanym wzrokiem.” Widzimy znowuż Pana Jezusa, który czyni to w ten sposób – człowiek, który nigdy nie widział, przejrzał. My też nie widzieliśmy. Później Jezus mówi do pewnych ludzi: „A gdy to usłyszeli ci faryzeusze, którzy z nim byli, rzekli mu: Czy i my ślepi jesteśmy? Rzekł im Jezus: Gdybyście byli ślepi, nie mielibyście grzechu, a że teraz mówicie: Widzimy, przeto pozostajecie w grzechu.” 9,40.41. Jeżeli człowiek mówi, że widzi, a nie widzi, to pozostaje w grzechu. Jeżeli człowiek nie widzi, powinien prosić: Panie, uzdrów mnie, otwórz moje oczy bym przejrzał, czy przejrzała, żebym widział, Panie, to, co Ty chcesz bym widział, czy widziała. I kiedy Jezus otwiera oczy, człowiek z wdzięcznością patrzy na Pana, jest szczęśliwym, że może należeć do Pana Jezusa. Kiedy nasze oczy otworzyły się, wydawało nam się, że mamy otwarte oczy. Wszystko widzieliśmy co nie? Tu się świeci, tam się złoci, wszędzie widzieliśmy, niby widzieliśmy, ale to nasza pożądliwość widziała. Ale kiedy Pan uwolnił nas od tego niby widzenia, co było ślepotą totalną, bo nie widzieliśmy, że pazerność, zawiść nami kieruje, i kiedy zobaczyliśmy oczami Pana, to już nie patrzyliśmy co komu podkraść, co komu zabrać, albo co ukryć, żeby nikt nie widział, a potem wziąć. Tylko patrzyliśmy już zupełnie inaczej. Patrzyliśmy gdzie Słowo Boże, gdzie porozmawiać o Bogu. A więc oczy nasze zaczęły już patrzeć w prawidłowy sposób i zaczęliśmy być wdzięczni Bogu, że nasze oczy zostały otwarte i w końcu widzimy to, co naprawdę jest nam potrzebne i zaczęliśmy za Panem podążać, coraz bardziej skupieni na tym, żeby poznawać Pana, żeby rozkoszować się Nim. Pan więc otworzył nam oczy, abyśmy chodzili w światłości, abyśmy czynili to, co jest dobre, co potrzebne. To jest bardzo, bardzo ważne dla nas.

W Ewangelii Jana 10, 10 czytamy: „Złodziej przychodzi tylko po to, by kraść, zarzynać i wytracać. Ja przyszedłem, aby miały życie i obfitowały.” Co Jezus mówi? Aby owce miały życie i obfitowały. Jeżeli doświadczasz tego, że jesteś owcą Pana, to Pan do ciebie mówi – On przyszedł po to, żebyś ty mógł żyć i obfitować. A więc On jest gotów zapewniać ci życie takie, jak jest miłe Bogu i aby to życie było owocne, obfitujące. To zapewnia ci Jezus, jako Pasterz, jako Ten, który troszczy się o Swoje owce, aby one mogły się paść na obfitych błoniach. Tylko pilnuj się tego Pasterza. Nie daj się wilkowi, jego warczeniem wyciągnąć z tego pastwiska. Raczej miej uszy i serce otwarte na miłość, na pokój, na radość. Nie otwieraj swoich uszu na złośliwość, zawiść, kłótliwość, spory, czy waśnie, niech to nie pociąga ciebie. Niech pociąga ciebie budowanie się nawzajem na Boży dom. Niech to będzie dla ciebie czymś drogocennym, że Pan ci darował możliwość, abyś mógł wybrać dobro, a odrzucić zło, czy mogła wybrać dobro, a odrzucić zło. Korzystaj więc z tego nieustannie.

Mateusza 14, 22-29: „I zaraz wymógł na uczniach, że wsiedli do łodzi i pojechali przed nim na drugi brzeg, zanim rozpuści lud. A gdy rozpuścił lud, wstąpił na górę, aby samemu się modlić. A gdy nastał wieczór, był tam sam. Tymczasem łódź miotana przez fale oddaliła się już od brzegu o wiele stadiów; wiatr bowiem był przeciwny. A o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, idąc po morzu. Uczniowie zaś, widząc go idącego po morzu, zatrwożyli się i mówili, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli. Ale Jezus zaraz do nich powiedział: Ufajcie, Ja jestem, nie bójcie się! A Piotr, odpowiadając mu, rzekł: Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie. A On rzekł: Przyjdź. I Piotr, wyszedłszy z łodzi, szedł po wodzie i przyszedł do Jezusa.” Znowuż Słowo: Przyjdź. Panie, powiedz mi Słowo. Mamy Jezusa, który jest dla nas wyrocznią w każdej jednej sprawie. Jeżeli On powie do nas, to na Jego rozkaz możemy to zrobić. Piotr kiedyś powiedział: Panie, łowiliśmy całą noc, ale na Twoje Słowo zarzucimy sieć. I złowili mnóstwo ryb. Uczmy się słuchać Jezusa. I nawet jeżeli mamy takie pragnienie jak Piotr, to nie próbujmy robić to bez Niego, ale wołajmy do Pana.

Wielu ludzi zostało ochrzczonych, stało się dziećmi Bożymi, ale dopóki nie zginie w nich z mocy krzyża przypisywanie sobie chwały, nie osiągną nic wielkiego między wierzącymi w Kościele. Musi być usunięte przypisywanie sobie chwały. Dlatego wielu nie wchodzi w następne rzeczy, bo Pan ich tam nie wpuści, bo zginęliby. Tak samo jak nie pozwolił, że ten po prawicy, ten po lewicy, bo ta matka nie wiedziała o czym mówi w ogóle. Cokolwiek więc może powstrzymywać Pana przed działaniem, to jest grzech, grzech w człowieku. Teraz grzech usunięty, człowiek może pójść dalej. Najłatwiej Pan działa w ludziach uległych Mu, spokojnie Mu uległych, nie szarpiących się, nie próbujących łapać, bo inni mają. Albo zarzucać Mu dlaczego tamtemu dajesz, a mi nie dajesz, na przykład. Którzy w pokornej cichości należą do Pana, Pan daje wtedy tym ludziom o wiele więcej niż wielu ludziom, którzy nawet czasami dużo mówią o tym, że chcieliby, aby Pan coś w nich zrobił. Pan jest Tym, który doskonale rozeznaje każdego człowieka i On wie ile może dać człowiekowi, żeby człowiek nie zginął. Nie posługuje się więc nami, mówiąc: A niech sobie zginie, ważne, że moje zadanie zostanie trochę wykonane. To nie jest ten Pan. On nie chce, by ktokolwiek zginął, wykonując te zadania. Dlatego mówi o uzbrojeniu się w Jego moc, staniu w Jego sile. On nie chce, żeby posłańcy ginęli; poślę, to jak zginą, poślę następnego, co za problem. On tego nie chce w ogóle. On chce, żeby wszyscy posłani przez Niego wygrali i dobiegli.

Pawłowi został dany pewien policzek, aby go utrzymywać, żeby z nadmiaru objawień gdzieś nie popadł w pychę, czy w cokolwiek. A więc chronienie swojego sługi. Może nawet czasami być, że Pan ograniczy moc działania tego sługi, kiedy ten sługa gdzieś osłabł i nie jest w stanie podążać dalej, bo Pan miłuje Swoje sługi i Pan nie zaryzykuje śmiercią Swego sługi, aby tylko zrobić cokolwiek. Tak jak ty nie zaryzykujesz kimkolwiek, kogo miłujesz, żeby ten ktoś zrobił to, co ci się podoba; a niech sobie zginie. Tym bardziej Pan nie zrobi tego. On obchodzi się ze słabymi delikatnie, z tłustymi duchowo obchodzi się bardziej zdecydowanie, aby wszystko działo się prawidłowo. Jeżeli Pan mówi, to wszystko jest w porządku. Tak być powinno.

2Tesaloniczan 2, 7-17: „Albowiem tajemna moc nieprawości już działa, tajemna dopóty, dopóki ten, który teraz powstrzymuje, nie zejdzie z pola. A wtedy objawi się ów niegodziwiec, którego Pan Jezus zabije tchnieniem ust swoich i zniweczy blaskiem przyjścia swego. A ów niegodziwiec przyjdzie za sprawą szatana z wszelką mocą, wśród znaków i rzekomych cudów, i wśród wszelkich podstępnych oszustw wobec tych, którzy mają zginąć, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, która mogła ich zbawić. I dlatego zsyła Bóg na nich ostry obłęd, tak iż wierzą kłamstwu, aby zostali osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, lecz znaleźli upodobanie w nieprawości. My jednak powinniśmy dziękować Bogu zawsze za was, bracia, umiłowani przez Pana, że Bóg wybrał was od początku ku zbawieniu przez Ducha, który uświęca, i przez wiarę w prawdę. Do tego też powołał was przez ewangelię, którą głosimy, abyście dostąpili chwały Pana naszego, Jezusa Chrystusa. Przeto, bracia, trwajcie niewzruszenie i trzymajcie się przekazanej nauki, której nauczyliście się czy to przez mowę, czy przez list nasz. A sam Pan nasz Jezus Chrystus i Bóg, Ojciec nasz, który nas umiłował i dał pocieszenie wieczne, i dobrą nadzieję z łaski, niech pocieszy serca wasze i utwierdzi was we wszelkim dobrym uczynku i w dobrym słowie.” Widzimy więc, że ten niegodziwiec przyjdzie wśród wielu znaków i rzekomych cudów. Pamiętamy to z Mateusza, kiedy przychodzą ludzie do Pana Jezusa i mówią: W imieniu Twoim uzdrawialiśmy, demony wypędzaliśmy, cuda czyniliśmy, a Jezus mówi: Ja was nigdy nie znałem, idźcie precz ode Mnie wy, którzy czynicie bezprawie. Pamiętaj, ważniejsze od cudów jest twoje święte życie. Możesz myśleć, że cuda to zyskają ci aplauz u ludzi, że ludzie będą na ciebie patrzeć: O, jaki ważny człowiek. Lepiej pomyśl o swoim świętym życiu z Bogiem, o czystym życiu z Bogiem, bo czyści i święci pójdą na wieczność do Boga. Niech to będzie dla ciebie ważniejszym. Nie to, że nie oczekujesz na to, że Bóg czyni cuda, i czyni to, co jest potrzebne, ale niech to Bóg uczyni wtedy kiedy On chce. Paweł dobrze znał tą lekcję. Kiedy chorował Trofim, chorował Tymoteusz, Bóg nie posyłał Pawła, żeby to zrobić. Paweł więc nie poszedł sam, żeby zrobić coś bez Jezusa dlatego, że miłuje Tymoteusza. Miłość do Tymoteusza nie była silniejsza od miłości do Pana Jezusa i dlatego był zachowany jako sługa Boży.

Księga Objawienia 3,7.8: „A do anioła zboru w Filadelfii napisz: To mówi Święty, prawdziwy, Ten, który ma klucz Dawida, Ten, który otwiera, a nikt nie zamknie, i Ten, który zamyka, a nikt nie otworzy. Znam uczynki twoje; oto sprawiłem, że przed tobą otwarte drzwi, których nikt nie może zamknąć; bo choć niewielką masz moc, jednak zachowałeś moje Słowo i nie zaparłeś się mojego imienia.” Wróg będzie mógł atakując, zabijać świętych. Będzie wydawało się, że ma większą moc od świętych. Ludzie będą myśleć: No to musi być przecież ktoś jak Bóg, który potrafi pokonywać tych chrześcijan, zabijać ich i oni nie umieją przeciwstawić się mu, i nie umieją z nim wygrać. To musi być. Tak jak Jezus był ukrzyżowany; to musi być ktoś, kto nie jest Synem Bożym, bo jak by Syn Boży mógł być ukrzyżowany. A więc choć niewielka masz moc, ale trwasz w Chrystusie, to masz większą moc niż wszyscy, którzy pobiegli za szatanem, aby szukać oklasków. Teraz mnóstwo tych rzeczy dzieje się w różnych miejscach i wielu pobiegło za tym, szukając tego. Jest ważne, jasne, że jest ważne, jeśli jest to potrzebne. Ale tylko Bóg wie kiedy jest to potrzebne. Było wielu ludzi, którzy nie chodzili… widzimy, że później Paweł, czy ktoś, a jednakże akurat ten człowiek był. Wielu ludzi było, ale jednak ten człowiek. A więc Pan decyduje o tej sprawie, a nam co do tego? Nam trzeba stać do jego służby. Jeżeli Pan powie, to jest amen. Jeżeli Pan nie mówi ; mogę się modlić o to, ale nie mogę powiedzieć, że Pan to zrobi. Ale kiedy wiem od Pana, że Pan to zrobi, mogę powiedzieć, że Pan to zrobi, bo On to wtedy zrobi. Sługa nie będzie wystawiony na wiatr, sługa ma potwierdzenie. Tak jak Eliasz: Panie uczyń to, co mi powiedziałeś, że uczynisz. On był przygotowany na to, co tam się stanie.

 Obj.3,9-13: „.Oto sprawię, że ci z synagogi szatana, którzy podają się za Żydów, a nimi nie są, lecz kłamią, oto sprawię, że będą musieli przyjść i pokłonić się tobie do nóg, i poznają, że Ja ciebie umiłowałem. Ponieważ zachowałeś nakaz mój, by przy mnie wytrwać, przeto i Ja zachowam cię w godzinie próby, jaka przyjdzie na cały świat, by doświadczyć mieszkańców ziemi. Przyjdę rychło; trzymaj, co masz, aby nikt nie wziął korony twojej. Zwycięzcę uczynię filarem w świątyni Boga mojego i już z niej nie wyjdzie, i wypiszę na nim imię Boga mojego, i nazwę miasta Boga mojego, nowego Jeruzalem, które zstępuje z nieba od Boga mojego, i moje nowe imię. Kto ma uszy, niechaj słucha, co Duch mówi do zborów.” Możemy powiedzieć w ten sposób: Każdy z nas ma być święty. Każdy sługa, każda służebnica mają być święci - to jest sprawa priorytetowa. Drugie – każdy sługa i każda służebnica mają miłować -- to jest sprawa priorytetowa. Święci, którzy miłują Boga i miłują bliźniego. Ci są tymi, przez których Bóg może czynić to, co chce w każdej chwili, bo ma czyste naczynia. Tak jak Paweł napisał: Jeżeli my zachowamy się od spraw pospolitych dla tych spraw Bożych, czystych, prawych, to wtedy Bóg nas użyje. Bądź gotowy, bądź zawsze czysty, czysta, bądź w czystości w świętości. Nie wchodź w zło, nie daj sobie zapaskudzić twego serca, czy sumienia. Bądź zawsze gotowy jak sługa, służebnica: Panie, na Twój czas. A będziesz w swoim czasie oglądać to, co Pan da ci oglądać. Da ci słowa, da ci czyn, da wszystko, co jest potrzebne, ponieważ On troszczy się o Swój Kościół. On umiłował Swój Kościół. On wydał samego Siebie, aby Kościół był bez zmazy, skazy, czy czegoś takiego. To jest sprawa najważniejsza. Wielu chorych wejdzie do wieczności. Wielu zdrowych tam nie wejdzie. A więc nie od zdrowia fizycznego zależy czy ktoś tam wejdzie, czy nie. Ważniejsze jest to, by chodzić w Panu, niż chodzić tylko na nogach. Dla tego sparaliżowanego człowieka, którego przyniesiono, o wiele drogocenniejsze było co Jezus powiedział: „Odpuszczone są ci grzechy twoje”, niż wstań i chodź. Ponieważ odpuszczenie grzechów jest o wiele cenniejsze niż możliwość chodzenia. A jednakże ten człowiek mógł zacząć chodzić. Oby wyszło, że chodził dla Pana. Oto, aby wyszło, że ty chodzisz dla Pana. Pomyśl, że twoje życie ma tylko wtedy sens, gdy Pan może się tobą posługiwać. Tak jak wszystko, cokolwiek ciebie otacza, ma dla ciebie sens, gdy tym możesz się posługiwać. Bądźmy zawsze gotowi, aby żyć dla Jego chwały. Amen.