Jan 14:23

Słowo pisane

03.06.2021r. wieczorne Marian - Nowe życie w zmartwychwstałym Jezusie Chrystusie

Nowe życie w zmartwychwstałym Jezusie Chrystusie

03.06.2021r. wieczorne Marian

 

            W Liście do Efezjan, 2 rozdział od 4 do 7 wiersza:

„Ale Bóg, który jest bogaty w miłosierdzie, dla wielkiej miłości Swojej, którą nas umiłował, i nas, którzy umarliśmy przez upadki, ożywił wraz z Chrystusem – łaską zbawieni jesteście...” Gdzie się to pojawia? Łaską zbawieni jesteście? Pojawia się tu: nowe życie, kiedy Bóg wzbudza, to jest z łaski, to jest doprowadzenie do śmierci, bo karą za grzech jest śmierć, ale Bóg z łaski swojej wzbudza nas do nowego życia i daje nam z łaski Swojej prowadzić nowe życie. Teraz pomyślmy, czy my to tak traktujemy? Że w sumie Bóg nam darowuje nowe życie, byśmy to nowe życie prowadzili, czy jesteśmy szczęśliwi: Boże, co za dar łaski, Ty skończyłeś moje stare życie i mógłbym tak zostać, i koniec, nic więcej nie mogłoby się ze mną dziać,
a tutaj Bóg rozpoczyna coś nowego i to nowe w rzeczywistości jest to niepojęte życie, to jest niebiańskie życie, to z łaski. „…I wraz z Nim wzbudził, i wraz z Nim posadził w okręgach niebieskich w Chrystusie Jezusie, aby okazać
w przyszłych wiekach nadzwyczajne bogactwo łaski Swojej w dobroci wobec nas w Chrystusie Jezusie.”
(Efez. 2,4-7)

A więc Bóg daje nam żyć, zakończył sprawę naszych przestępstw i dał nam prawo do nowego życia i tu się zaczyna problem, bo jeśli z naszego myślenia nie zginie przestępca, to my nie mamy jak prowadzić nowego życia, bo my cały czas kombinujemy. Przestępca zawsze kombinuje: jak mu się to uda, jak lepiej będzie, jak mu będzie łatwiej się przesmyknąć, jak będzie tak, jak skorzysta z tego, aby siebie nie dać wykorzystać, a kogoś... Cały czas przestępca kombinuje i kombinuje, nie ma prostego myślenia, nie ma szczęścia, zadowolenia, jakkolwiek by się wydarzyło, jest szczęśliwy, bo z Panem jest, należy do Pana i tyle. Tylko cały czas ten przestępca myśli. Dlatego koniecznie jest potrzebne, aby unicestwić myślenie przestępcy. Każdy, który zna myślenie nowego człowieka, wie, że to nie ma nic wspólnego ze starym myśleniem, zero wspólnego, to jest zupełnie inne myślenie, inny sposób podejmowania decyzji, inny sposób osiągania radości, wszystko jest zupełnie inne, nie ma nic wspólnego. Każdy z nas, kto zaczął tego doświadczać, zdaje sobie sprawę, że to nie jest ulepszona wersja naszych decyzji, tylko to są zupełnie inne decyzje, zupełnie co innego dzieje się w nas, inne zupełnie decyzje; jesteś gotów
i umrzeć, ale nie cofnąć się, nie zmienić zdania, które Bóg dał, inne decyzje zapadają wtedy, nie kombinatorskie. Jeżeli wrócimy, jeśli uda się wrogowi odwrócić nas od tych świętych, Bożych decyzji, to wracamy do kombinowania. Bóg ożywił nas wraz
z Chrystusem w Swojej cudownej łasce i pozwala nam na wolności usuwać to, co by nie pasowało do tej wolności. Musimy jedną rzecz zrozumieć też, że to nie są opowieści Biblijne, to są opowieści z życia. W opowieściach Biblijnych można sobie pofantazjować tak, lub inaczej, nawet filmy Biblijne jak oglądasz, to często ma to niewiele wspólnego z Biblią, tylko że mówi: to jest o Jakubie, czy o tym, a to są fantazje Biblijne. To, co czytamy w Biblii, to nie są fantazje, tylko to jest Prawda, taka jest rzeczywistość. Kiedy my przyjmujemy, wierzymy w tą rzeczywistość, wtedy ta rzeczywistość może nas napełniać. Gdy my nie wierzymy w tą rzeczywistość, nie spotkamy się z nią, bo cała ta sprawa polega na tym, że to jest napisane słowami, ale wiara sięga w to, co te słowa zawierają w sobie. Kiedy Bóg rzekł, aby zaistniała ziemia, to w tym słowie zawarte było wszystko, co z tą ziemią się łączyło – jaka ma być, jaki kształt, wszystko było zawarte w tym jednym słowie, żeby powstała ziemia. Takie jest Jego Słowo – stwórcze, kiedy On je posyła, czyni to. Kiedy łączymy to Słowo z wiarą, wtedy ono dla nas jest twórcze, ono w nas działa, pracuje i my mamy wtedy zupełnie inny sposób podejścia do wielu spraw, bo Słowo, które pracuje w nas, jest inne, nie jest to słowo okłamania, zaciemnienia sprawy, tylko słowo, które rozjaśnia, które daje nam możliwości, aby w tym żyć. Jest to możliwe dla nas dzięki Bogu, bo Bóg taką decyzję podjął, abyśmy umarli w Chrystusie i rozpoczęli nowe życie w zmartwychwstałym Jezusie. To jest właśnie zwycięstwo nad wrogiem, bo wróg okłamywał nas tyle lat i jeśli my nie umrzemy dla podejrzliwości, to będziemy stale i Boga podejrzewać: tak napisane, ale tak nie jest... Bo z reguły tak było, że było napisane, a było inaczej. Ale nie, taka jest Prawda, to jest jedyne, co jest rzeczywiście prawdziwe.

            Ewangelia Jana, 11 rozdział od 21 wiersza:

„Rzekła więc Marta do Jezusa: Panie! Gdybyś tu był, nie byłby umarł brat mój. Ale i teraz wiem, że o cokolwiek byś prosił Boga, da ci to Bóg. Rzekł jej Jezus: Zmartwychwstanie brat twój. Odpowiedziała Mu Marta: Wiem, że zmartwychwstanie przy zmartwychwstaniu w dniu ostatecznym. Rzekł jej Jezus: Jam jest zmartwychwstanie i żywot; kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. A kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Czy wierzysz w to? Rzecze Mu: Tak, Panie! Ja uwierzyłam, że ty jesteś Chrystus, Syn Boży, który miał przyjść na świat.” (Jana 11,21-27)

Jezus mówi, że On jest tym naszym zmartwychwstaniem, naszym nowym życiem. Jeśli wierzymy w Niego, to też wierzymy, że On nie tylko przyszedł zakończyć stare życie, ale też dać nowe życie, to jest coś, co jest zupełnie inne. My byliśmy wszczepieni w dziki krzew, który wydawał dzikie owoce, kwaśne, gorzkie, albo przesłodzone, różne – i Bóg odciął nas, i wszczepił nas w szlachetny krzew,
w którym owoc jest inny, piękny, czysty, miłujący. W ten sposób, kiedy my przyjmujemy to, że to nowe życie jest w zmartwychwstałym Chrystusie, to w sumie ono staje się naszym codziennym życiem, staje się ono dla nas czymś drogocennym, że dzięki Jezusowi Chrystusowi, temu, co On uczynił na ziemi, my możemy na tej ziemi prowadzić nowe życie. Kto wierzy w to? Pan Jezus pyta: czy wierzysz w to? Jezus mówi: jeżeli wierzysz, to bierz to i żyj. Sprawiedliwy z wiary żyć będzie. Jest to sprawa wiary, uwierzenia, podejścia do tego i wtedy człowiek zaczyna doznawać, że to, co było niemożliwe rozumem, okazuje się możliwe przez wiarę. Pan stoi za tym, aby każdy, kto w Niego wierzy, mógł w ten sposób postępować, żeby Jego myśli napełniały umysł, Jego słowa napełniały usta, Jego działanie napełniało codzienne życie. Gdy swobodnie możemy uczestniczyć w tym zmartwychwstałym Chrystusie Jezusie, to też na tej ziemi możemy inaczej żyć. To na tej samej zasadzie cały czas działa: nie żyję już ja, lecz żyje we mnie Chrystus. Kto żyje? No i człowiek: no, mam różne swoje pomysły, kłopociki, problemiki, jakieś swoje rzeczy, jakieś grzeszki, no ja wiem, i co zrobić? No i kto żyje? No albo Chrystus żyje, albo człowiek żyje. Nie ma tak, że dwóch żyje i ma być dobrze, kiedy jeden jest taki, a drugi jest inny? A więc to jest dla nas ważne, jeżeli wierzymy w to, że umarliśmy wraz z Nim, to też jest to już normalne, że też wiarą chwytamy się nowego życia i ono jest dla nas czymś normalnym.

Całe doświadczenie polega na tym (jeszcze raz powiem), że człowiek, który nie wykonuje tego, czego się uczy, ma przerost wiedzy, a coraz mniej możliwości, aby to zrobić. Ale gdy człowiek, ucząc się, czyni, to wspaniale to się rozwija, normalnie rośnie. Jak sobie sami przypominacie, nawracając się, mieliście niewielką wiedzę, ale jaki potencjał, ile rzeczy szło załatwić i to dosyć szybko: grzech – rozprawić się, jakieś wydarzenie było i doznawałeś, że Pan może to zrobić, modliłeś się i stało się. Człowiek jeszcze wiele rzeczy z Biblii nie wiedział, ale wierzył – to była ta siła, że człowiek trzymał się Chrystusa i szukał u Pana tego, co było potrzebne.
A później może być wiedza, a coś umknęło z wiarą. Człowiek później mówi: no, tak napisane, ale kto to tak da radę żyć? Każdy jest przecież człowiekiem i jak to wyeliminujesz z tego człowieka? No właśnie – krzyż to robi.

            I List Piotra. 1 rozdział 3 wiersz:

„Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który według wielkiego miłosierdzia Swego odrodził nas ku nadziei żywej przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa…” Odrodził nas ku nadziei żywej, że nie jest to nadzieja jakaś płonna, niewiadoma, tylko to jest nadzieja życia z Bogiem teraz
i wiecznie. A więc odrodził nas do tego, co jest żywe, prawdziwe, abyśmy mogli
w Tym Bogu przebywać i korzystać z tego, co On dla nas czyni codziennie. „…Ku dziedzictwu nieznikomemu i nieskalanemu, i niezwiędłemu, jakie zachowane jest w niebie dla was, którzy mocą Bożą strzeżeni jesteście przez wiarę
w zbawienie, przygotowane do objawienia się w czasie ostatecznym. Weselcie się z tego, mimo że teraz na krótko, gdy trzeba, zasmuceni bywacie różnorodnymi doświadczeniami, ażeby wypróbowana wiara wasza okazała się cenniejsza niż znikome złoto, w ogniu wypróbowane, ku chwale i czci, i sławie, gdy się objawi Jezus Chrystus.”
(I Piotra 1,3-7)

Ogólnie, wielka praca wroga trwa, żeby zniszczyć wiarę w prawdziwe Boże Słowo, żeby człowiek myślał: w porządku, no fajnie, w Biblii jest napisane, ale jak to się może stać? Kiedy weźmiesz swoje nawrócenie, swoją pierwszą miłość do Chrystusa – jak to się mogło stać? Dokładnie tak samo, jak Paweł tłumaczył Galacjanom – przez uwierzenie – dokładnie tak to się stało. Przyjęliście to przez wiarę, a później przez ciało chcecie iść? Nieustanne doświadczenie naszego nowego życia polega na wierzeniu Bogu i gdy czytamy Biblię, radujemy się tymi Słowami Bożymi, bo wierzymy, że to, co Bóg powiedział, On ma moc i uczynić – a więc to jest nasza radość, nasze zbawienie. Nie słuchamy czegoś jak baśni, jak wielu ludzi spłyciło swoje kazania, bo ludzie powiedzieliby: co ty, przestań opowiadać, to jest niemożliwe, mów coś do rzeczy, bo inaczej nie będziemy cię słuchać, o jakiej ty mówisz śmierci? O jakim zmartwychwstaniu? Przecież my jesteśmy normalnymi ludźmi, myślisz, że będziemy robić wszystko inaczej? Ludzie wyłączyli w ogóle
z kazań w rzeczywistości krzyż, czy śmierć, nowe życie, bo ludzie nie chcieliby nawet tego słuchać, bo chcą słuchać jakichś opowieści o tym, czy o tym, bo uznają, że to jest niemożliwe, że oni i tak wystarczająco zrobili, że chodzą na zgromadzenia, modlą się, śpiewają; wymagać od nich takich poświęceń, to jest przesada, niech Bóg będzie zadowolony, że tak robią – na przykład i tak dzisiaj wyglądają te miejsca. Jeśli by to powiedzieć, to odpowiedzieliby, że to jest nierealne, tak nie da rady żyć... Teraz jest tak ważne, czy mogą to zobaczyć? U tych, którzy mówią, że jest to możliwe. Jest ważne, o to też modlimy się na naszych modlitewnych spotkaniach przed zgromadzeniami, by mieć miłość do Słowa Bożego, by ono zostawało w sposobie myślenia i działania. Miłość do Słowa jest właśnie tym, że człowiek zagłębia się
w Słowo, staje się to jak kosztowność Królestwa Bożego, w którą wchodzisz poprzez to Słowo i poznajesz życie w Królestwie Jezusa Chrystusa. Poznajesz działanie Ducha Świętego. To Słowo wciąga ciebie, ono ciebie porusza i wychodząc z tego Słowa, jesteś napełniony kosztownością Słowa, i kiedy patrzysz na wydarzenia, one są dla ciebie inne, dlatego że kąpałeś się w Słowie, otrzeźwiłeś się, że zachwyciłeś się i wtedy patrzysz inaczej. A jeżeli czytasz jak literę, to zostawiasz, zamykasz i nic to z tobą nie zrobiło, nic... Dlatego jest ważne, abyśmy wchodzili w Słowo z pomocą Ducha Świętego, żebyśmy się w nie zagłębiali i znajdowali tam siebie, o których Bóg się zatroszczył, o których Bóg zadbał, którym okazał łaskę, miłosierdzie i abyśmy doznawali: Boże, jaki Ty jesteś Wspaniały! Tak się zaczynało z nami przecież, czytaliśmy Biblię i byliśmy zafascynowani, jaki to Bóg jest, jakie to wspaniałe rzeczy
i zaczęliśmy wchodzić w to po prostu, bo doznaliśmy, że to jest cudowna prawda. Mogłeś przyjść do brata, czy do kogoś, i powiedzieć: człowieku, jakie wspaniałości
w tej Księdze są. Na tym polega ta sprawa, jeżeli my zostawimy to, to tak samo jest
z myciem: myłeś się pięć lat, a potem przestajesz się myć i te pięć lat wystarczy ci na następne pięć lat? No, nie wystarczy ci, potrzebujesz codziennie. Codziennie korzystamy z tego, aby być z Bogiem i tutaj pamiętajmy – zgromadzenie ma prawo bycia, funkcjonowania, bo to jest prawo od Boga nam dane. Ale każdy z nas osobiście musi mieć osobistą społeczność z Bogiem, z Biblią, w modlitwie i to jest coś, czego koniecznie potrzebujemy, żeby patrzeć na życie człowieka wierzącego, który jest pewien tego, że Bóg ma moc przeprowadzić, że Pan ma moc dać nam to, czy tamto, że Pan ma moc napełniać nas miłością, radością, pokojem, wstrzemięźliwością, że Pan ma moc działać. Wiara jest ze słuchania, a słuchanie przez Słowo Chrystusowe. Jeżeli nie przyjmę z wiarą swojej śmierci, to też nie przyjmę zmartwychwstania, bo jak? Jeżeli nie umarłem, to jak mam wstać do nowego życia? Krzyż musi wykonać swoje zadanie, żeby zmartwychwstanie mogło wykonywać swoje zadanie i tu czytamy, że Bóg odrodził nas.

            I List Piotra, 3 rozdział i 21 wiersz:

„Ona jest obrazem chrztu, który teraz i was zbawia, a jest nie pozbyciem się cielesnego brudu, lecz prośbą do Boga o dobre sumienie przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa.” (I Piotra 3,21)

To jest prośba o dobre sumienie i teraz, kiedy jesteśmy zanurzani w śmierć Chrystusa w czasie chrztu i kiedy jesteśmy wynurzani, to mamy czyste sumienie, aby nowe życie prowadzić w Jezusie Chrystusie. Oczyszczone sumienie i inaczej człowiek patrzy na to. Teraz jest ważne, żeby człowiek to zaczął pielęgnować, bo to jest coś nowego, czystego, chwalebnego i chodzi głównie o to, by człowiek zaczął to pielęgnować. Nim przyszliśmy do chrztu, też mieliśmy pewność, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym, nie było dla nas wątpliwości, bo zaczęliśmy w swoim osobistym doświadczeniu doznawać, że On jest Synem Bożym. Doświadczaliśmy już nawet przed chrztem, które nam doskonale uzmysłowiały, że On żyje i że On słyszy nasze modlitwy. Gdy szliśmy się chrzcić, to wiedzieliśmy, z powodu Kogo idziemy się ochrzcić, że to jest Jezus Chrystus i chcemy właśnie przyjąć ten warunek, że: kto uwierzy, ochrzci się, zbawiony będzie. Szliśmy tam po to, nie aby ludziom się pokazać, czy cokolwiek innego, tylko aby wypełnić to, co jest na tej drodze, i iść dalej w Chrystusie Jezusie. To jest coś pięknego, kiedy Boży człowiek podąża dalej, rozwija się i wchodzi w to nowe życie z takim wspaniałym uczuciem miłości do Chrystusa, że On jest prawdziwie. Osobista społeczność jest konieczna, zgromadzenie tego nie zapewni. Osobista społeczność jest absolutnie niezbędna. Ja nie mówię, żeby to nie wiadomo ile było, ale musi być nieustana społeczność
z Panem. Musi być relacja z Chrystusem, gdzie człowiek zdaje sobie sprawę, że nie żyje sam na ziemi, tylko Jezus jest z nim nieustannie. Kiedy przychodzimy na zgromadzenie, to razem wszyscy, umacniając się w tym, oddajemy Bogu chwałę za to, co On czyni w nas. Wtedy, kiedy głoszone jest Słowo, ono trafia do człowieka, który żyje tym, korzysta z tego. A więc trafia do człowieka, który będzie gotów zrobić następne, dalsze rzeczy, które słyszy. Nie trafia do kogoś, kto fantazjuje na temat życia z Bogiem, tylko do kogoś, kto prowadzi to życie z Bogiem i zdaje sobie sprawę, jakie ono jest wspaniałe, jak zupełnie inaczej nakierowuje, sprawia to wielką radość, choć i smutek, bo przy tym jest cierpienie.

            List do Rzymian, 8 rozdział i 34 wiersz:

„Któż będzie potępiał? Jezus Chrystus, który umarł, więcej, zmartwychwstał, który jest po prawicy Boga, Ten przecież wstawia się za nami.” (Rzym. 8,34)

Któż będzie potępiał, jeżeli ty korzystasz ze zmartwychwstania i Jezus wstawia się za tobą? Któż cię będzie potępiał? Oczywistą rzeczą jest, że mówimy o Prawdzie, nie
o fikcji. Nie mówimy o fikcyjnym człowieku, który ani nie umarł, ani nie zmartwychwstał, a twierdzi, jakoby tak było. Ten człowiek nie może prowadzić nowego życia, nie ma możliwości prowadzić nowego życia. Stare nie umarło, a więc pozostaje dalej kombinator, jakieś takie, czy inne rzeczy, i my to widzimy. Tak jak widzimy dzieci, które kombinują, tak samo widzimy chrześcijan, którzy kombinują, że człowiek podchodzi i kombinuje, jak wykorzystuje, czy coś – widać, że to jest jeszcze raczkujące dziecko w chrześcijaństwie, które gdzieś po swojemu myśli, że to jest niewidoczne. A więc chodzi o to, aby człowiek przyjął swoją śmierć i przyjął nowe życie. Dopóki są obawy, czy niepewności, czy myślenia, jak mi się życie ułoży... Wiecie, że kiedy człowiek umiera, nie myśli, jak mu się życie ułoży? Tak jest. Ja przynajmniej nie myślałem, jak mi się życie ułoży – jak umarłem, to Pan zaczął je układać. Uważam, że bardzo dobrze zaczął je układać i oby do końca był Tym, który układa to życie. Zostaje coś nam ujęte, co by nam szkodziło, a dane nam jest to, co jest naszym zbawieniem, bo w Jezusie jest nasze zbawienie. Nie myślimy sobie
w ten, czy w inny sposób, jesteśmy zafascynowani, bo czytamy, że już przed założeniem świata zostały przygotowane dla nas te wszystkie rzeczy – czego mielibyśmy się obawiać? Pan będzie nas potępiał, gdy On Sam troszczy się o nas
i wstawia się, by należąc do Niego, prowadzili to życie?

            I List do Koryntian, 15 rozdział 20 i 21 wiersz:

„A jednak Chrystus został wzbudzony z martwych i jest pierwiastkiem tych, którzy zasnęli. Skoro bowiem przyszła przez człowieka śmierć, przez człowieka też przyszło zmartwychwstanie.” (I Kor. 15,20-21)

Skoro przez jednego człowieka przyszła śmierć, to przez drugiego przyszło zmartwychwstanie. Cieszmy się z tego, nie dajmy się ściągnąć z powrotem, wiecie, że zgromadzenia albo się radują, albo się niszczą, bo zależy od tego, co ludzie robią sobie nawzajem. Jeżeli ludzie nastawiają się przeciwko sobie, róże rzeczy czynią... Wiecie, jak zgromadzenie Izraelitów się niszczyło, kiedy wyszło z Egiptu, jak ono się straszliwie niszczyło? Ilu z nich poginęło? Bo zamiast cieszyć się, to stale się awanturowali: idą, są spragnieni, nie mają już wody i raptem pojawia się źródło wody, ale problem jest, bo jest gorzka i już zaczynają szemrać i narzekać na Mojżesza: no, zrób coś, przecież woda jest gorzka. A jak już była słodka, to: Mojżesz, idziemy dalej, prawda, ty wiesz, jak Boga słuchać, ty nam będziesz mówił, a my będziemy za tobą podążać… Nie, znowu już szemrali. Ale jak mieli problem, to: Mojżesz, pomóż, idź do Boga, przecież ty masz z Nim społeczność, załatw coś z tą wodą – no, tacy ludzie... A jak już była słodka, to znowu: Mojżesz, gdzie ty nas prowadzisz? Jak szybko mija ich zadowolenie i znowu, i znowu mają doświadczenia. Później ludzie mogą wymieniać różne jakieś dziwne informacje i się w sumie niszczą. My powinniśmy nowe życie prowadzić, znamy z Biblii, ale jeszcze trzeba znać z życia; o tym, co miłe, dobre, pożyteczne, mamy mówić jak Słowo Boże mówi. A czy robimy? Wiecie, jak się dzieje, gdy człowiek nawraca się, umiera w Chrystusie, wstaje do nowego życia, ten człowiek stale chce mówić o Bogu i stale mówi o tym, co czyta w Biblii, co go porusza i on nie musiał nawet przeczytać o Bogu, że ma mówić, jak Bóg mówi, ten człowiek nie umie inaczej, bo to wszystko go porusza, fascynuje, bo to jest jego pokarmem, to jest chleb z nieba. Nie musi mówić, że przykazanie jest o tym, żeby mówić o tym, co Bóg mówi. Jest to normalne w tym życiu. Tak jak dla grzesznika normalne jest mówić to, co złe jest, nie musi się nawet wiele zastanawiać i będzie to mówić, otworzy usta
i już mówi złe. Tak jak dla dziecka Bożego, które trwa w Chrystusie – otwiera usta
i mówi to, co potrzebne; ale co rusz trafia na inne dzieci, które mówią zupełnie inaczej, tu o Bogu, o czymś innym, o Bogu, o czymś innym… Wygląda tak, jakby to byli obcokrajowcy, zupełnie nie mają wspólnego języka. Jest to dla nas zrozumiałe? Nigdy się nie dziwimy, gdy widzimy młodego wierzącego, który mówi: przeczytałem, to jest naprawdę piękne, chwała Bogu, bracie! Mówimy: pięknie, pięknie, ale przejdzie mu to... Przejdzie mu to? Dlaczego ma przejść? Bo co, wykończą go, tak? Swoimi oporami, kombinacjami, nastawieniami zniszczą go? Pewnie tak, jak inaczej można, po co ma to być i przeszkadzać, że stale o Bogu mówi, a o niczym innym,
a tu jest tyle fajnych tematów: co tamten zrobił, a co tamta zrobiła, co powiedział na ten temat, a co na tamten temat... Człowiek, który nawraca się, który umiera
w Chrystusie i w Nim wstaje, zupełnie ma inne pomysły na życie, inne pragnienia, gdzie indziej biegnie, mu nie musisz mówić o różnych rzeczach, on to po prostu wie, bo to jest bliskie jego sercu, aby być z Bogiem, przebywać z Nim. Tak naprawdę
w społeczności, w której są opory, istnieje wielkie niebezpieczeństwo, że niewielu się ostoi, wielu po prostu padnie. Dlatego tym bardziej trzeba się oczyszczać, by nie być powodem jakichś złych rzeczy, tylko budować się nawzajem na Boży dom.

            List do Rzymian, 6 rozdział 4 wiersz:

„Pogrzebani tedy jesteśmy wraz z Nim przez chrzest w śmierć, abyśmy jak Chrystus wskrzeszony został z martwych przez chwałę Ojca, tak i my nowe życie prowadzili.” (Rzym. 6,4)

I od 9 wiersza:

„Wiedząc, że zmartwychwzbudzony Chrystus już nie umiera, śmierć nad Nim już nie panuje. Umarłszy bowiem, dla grzechu raz na zawsze umarł, a żyjąc, żyje dla Boga. Podobnie i wy uważajcie siebie za umarłych dla grzechu, a za żyjących dla Boga w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. Niechże więc nie panuje grzech w śmiertelnym ciele waszym, abyście nie byli posłuszni pożądliwościom jego…” Pamiętacie te słowa Jezusa: czy znajdę wiarę na ziemi? Przecież mnóstwo wierzących jest – Panie, o czym Ty mówisz? Tylu wierzących, tyle zborów? Czy znajdę wiarę w to, że skoro On umarł, to i my umarliśmy, skoro On zmartwychwstał, i my wstaliśmy do nowego życia? Czy znajdzie wierzących ludzi, którzy tak korzystają z Niego? Wiara, która zwycięża świat, a nie ta, która balansuje sobie w świecie i wybiera to, czy tamto... „…I nie oddawajcie członków swoich grzechowi na oręż nieprawości, ale oddawajcie siebie Bogu jako ożywionych
z martwych, a członki swoje Bogu na oręż sprawiedliwości. Albowiem grzech nad wami panować nie będzie, bo nie jesteście pod zakonem, lecz pod łaską.”
(Rzym. 6,9-14)

Do śmierci byliśmy pod zakonem, lecz pod łaską dostaliśmy nowe życie, mamy prawo dzisiaj żyć, korzystać z tego nieustannie. Raduj się tym, nie pozwalaj wrogowi, by cię ożywiał do jego sposobu bycia, tylko pilnuj się wszelkimi nowymi siłami
w Chrystusie Jezusie, żeby pozostać w tym nowym miejscu i żyć już tam nieustannie. Z tego nowego miejsca będziemy wzięci na spotkanie z Panem. Żyjemy na ziemi, ale nie należymy do ziemi, jesteśmy niebiańskim stworzeniem, Bóg nas zrodził na nowo.

            List do Rzymian, 7 rozdział i 4 wiersz:

„Przeto, bracia moi, i wy umarliście dla zakonu przez Ciało Chrystusowe, by należeć do Innego, do Tego, który został wzbudzony z martwych, abyśmy owoc wydawali dla Boga.” (Rzym. 7,4)

A więc mamy to wzbudzenie i mamy nowe życie, korzystajmy z tego, wykorzystujmy czas, żeby mieć zdrową relację z Panem Jezusem, oczyszczajmy się w Jego krwi. Korzystajmy z tego też, żeby zanurzać się, ja nie mówię o literalnym czytaniu Biblii, prośmy Pana, aby On pomógł, aby przez moc Ducha Świętego to Słowo nas pociągnęło do środka, do wnętrza, do duchowego przesłania Biblii, żebyśmy w tych Słowach odnajdywali tą zdrową treść, która będzie leczyć nasze niepewności, lęki, obawy; skoro Bóg powiedział, to Bóg ma moc i uczynić. Abyśmy odpoczęli od tego, jak to będzie, Bóg da radę Sobie, On zaczął, On dokończy. Wykorzystujmy to, wróg może różne rzeczy próbować narzucić człowiekowi: obawę o to, obawę o to... Nie obawiaj się, nie lękaj się – Pan zaczął, Pan dokończy, Pan przeprowadzi, abyśmy owoc dla Boga wydawali. Wiemy, jaki owoc, prawda? Owoc Ducha Świętego. Co
w tym owocu jest? No właśnie, w tym owocu nie ma starego człowieka w ogóle, tam nie ma mieszanki nowego ze starym, tam jest tylko nowy owoc – miłość, pokój, radość, łagodność, wstrzemięźliwość, wytrwałość. A więc zupełnie inne życie gwarantuje nam Bóg w zmartwychwstałym Chrystusie. Niech Pan daje nam siłę, śmiałość, bo to jest dla nas, dla ludzi, osiągnięte, abyśmy mogli z tego korzystać.

            List do Efezjan, 5 rozdział 14 wiersz:

„Wszystko bowiem, co się ujawnia, jest światłem. Dlatego powiedziano: Obudź się, który śpisz, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus.” (Efez. 5,14)

Obudź się, który śpisz. Można powiedzieć, że zostałeś ochrzczony w śmierć Chrystusa, umarłeś, ale się nie możesz obudzić z tego, bo dalej w sposobie myślenia nie ma całej akceptacji swojej śmierci, a więc cały czas człowiek śpi, śni
o chrześcijaństwie, a nie żyje. Kiedy teraz obudzisz się, to zajaśnieje ci Chrystus, wspaniałe nowe życie, nowe możliwości; wiele z tych spraw możemy doświadczać, cieszmy się z tego, że Bóg daje nam doświadczać, ale jeszcze więcej jest
w Chrystusie; nie zatrzymywać się. Jest wiele wspaniałości, wiele chwały, wiele piękna, wiele wspaniałej społeczności ze sobą, bycia blisko siebie. Ja wiem, że wiele spadło różnych, wrogich demonów, które chcą zwaśnić ludzi wierzących, chcą przeszkadzać, różne myśli, pomysły, kombinacje, nastawienia, trzeba wygrać z tym wszystkim, po to jest tarcza wiary, aby te wszystkie pociski były zniszczone. Potrzebujemy wygrać, nowe życie prowadzić, być ludźmi nowego życia. A jak wygląda nowe życie? To wiemy, żyjąc tym nowym życiem, korzystając z niego; jest wielka bitwa, aby ono zawróciło do tego zła, które zostało pozostawione. Człowiek musi obudzić się z tego snu, żeby jaśniał Chrystus. To jest już do ludzi wierzących, to nie jest do świata, to jest do wierzących, aby się obudzili z tego snu i powstali
z martwych, żeby w Chrystusie zaczęli żyć, obfitować, cieszyć się, budować, czynić to, co jest cenne, ważne. Wierzymy w to, że zostaliśmy razem z Nim wzbudzeni ze śmierci do nowego życia? Wiara daje nam podstawy, żebyśmy korzystali z nowego życia we wszystkim, co jest dla nas otwarte, aby dalej i dalej z tego korzystać. Wiara daje nam podstawę, żeby być uspokojonymi z Chrystusem. Jezus nie przyszedł nikogo potępiać, przyszedł zbawić. Najgorsze jest to, gdy ludzie dają się potępiać. Dla mnie to jest hańba takiego człowieka, kiedy daje potępiać się diabłu, kiedy Jezus mówi o zbawieniu. Człowiek powinien strzepnąć tego wroga i chwalić Boga za Chrystusa, za zbawienie z łaski, za wszystko, co jest otwarte, aby takie właśnie życie prowadzić, a nie, żeby dawać się gdzieś oszukiwać. Jezus wstawia się za tobą. Człowiek, który pozwala diabłu, aby Jezusa pokazywał w złym świetle, to jest człowiek, który zasługuje na to, by porządnie go skarcić za to, co wyprawia, bo to jest dopuszczanie do tego, żeby diabeł źle mówił o Jezusie, a człowiek wierzący zgadza się, aby tak było. A więc powinien zastosować środki, które dostał w Chrystusie,
i skończyć z tym, co diabeł tam robi, im szybciej, tym lepiej. Okaże się, że środki Pańskie są silniejsze od środków diabła i człowiek: zobacz, Pan jest większy od diabła i mogę cieszyć się w Panu zawsze, radować się w Chrystusie. Chwała Bogu! Śmiało sobie poczynam – mówi apostoł Paweł. To nie jest to, że śmiało sobie poczyna grzesznik. Śmiało poczyna sobie ten, który został razem z Chrystusem wzbudzony do życia, bo nowe życie to śmiałe, odważne, prawdziwe życie.

            II List do Tymoteusza, 2 rozdział od 8 wiersza:

„Miej w pamięci Jezusa Chrystusa, który został wskrzeszony z martwych, jest
z rodu Dawidowego, według mojej Ewangelii, dla której cierpię niczym złoczyńca aż do więzów, ale Słowo Boże nie jest związane.”
(II Tym. 2,8-9)

A więc, kogo miej w pamięci? Jezusa, który został wskrzeszony z martwych. A więc miej w pamięci Tego, który daje ci nowe życie, abyśmy mogli nowe życie prowadzić. Kochany, Wspaniały Jezus, Cudowny Pan i Zbawiciel. Jakie wspaniałe naczynia na miłość, oczyszczone krwią Jezusa, usunięte wszelkie zło, do celów wspaniałych przeznaczeni w Chrystusie Jezusie. To jest właśnie to, co przyszło, zachwycający Chrystus, który obdarza nas nowym życiem, patrzeniem w inny sposób na to, na co napotykamy, aby podejmować takie decyzje, jakie właśnie ma Jezus.

            II List do Koryntian, 5 rozdział od 15 wiersza:

„A umarł za wszystkich, aby ci, którzy żyją, już nie dla siebie samych żyli, lecz dla Tego, który za nich umarł i został wzbudzony. Dlatego już odtąd nikogo nie znamy według ciała; a jeśli znaliśmy Chrystusa według ciała, to teraz już nie znamy. Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe.” (II Kor. 5,15-17)

Niech Bóg pomoże nam usuwać te wszystkie rzeczy, które są wynikiem dopuszczania myślenia starego człowieka do życia nowego człowieka, niech Pan nas oczyszcza z tego, bo to jest wielka przeszkoda, to jest mur, który z powrotem człowiek buduje między sobą, a Bogiem. Nie może być muru, mur został zburzony, więc nie zgadzajmy się, żeby takie coś powstawało w ogóle. Żyjmy dzięki Jezusowi nowym życiem, kosztujmy tego, z czym On do nas dociera. Przykre jest, że między wierzącymi są złe wydarzenia. Przykre jest to, że potrafią się dręczyć, męczyć nawzajem, różne rzeczy, ale to jest wynik, że człowiek idzie bez krzyża i dlatego wrogowi udaje się takie rzeczy czynić. Wystarczy, jeżeli człowiek weźmie tylko swój krzyż, umrze i odpocznie, i da innym odpocząć od swoich złości, zawiści, złych nastawień, złych pomysłów. O ile będzie piękniej, kiedy będzie to już Chrystus, a nie człowiek.

            II List do Koryntian, 4 rozdział 14 wiersz:

„Wiedząc, że Ten, który wzbudził Pana Jezusa, także i nas z Jezusem wzbudził
i razem z wami przed Sobą stawi.”
(II Kor. 4,14)

Jakie piękne słowo: wzbudził i razem z wszystkimi, którzy też są wzbudzeni,
w Chrystusie przed Sobą stawi. Naszą nadzieją jest stanąć tam, przed obliczem Ojca, dlatego dzisiaj korzystamy z tego. Nie miej widzenia chrześcijaństwa, złego obrazu chrześcijaństwa poprzez słowa, działania ludzie w chrześcijaństwie, patrz na tych, którzy naśladują Jezusa, tych bohaterów opisanych w Biblii, którzy wygrali do końca – to jest Kościół, taki jest Kościół. Taki ma Kościół pozostać, nie jak ryba, która się popsuła, ale jak żywy Kościół, który wygrywa. Patrz na to, co oni zrobili, co po sobie zostawili i co też pozostawiali inni bohaterowie wiary, którzy kończyli często na stosach, ścinani, ale nie wycofali się z Prawdy, nie wycofali się z tego, co dał im Pan. Byli to z reguły ludzie przebaczający, nie byli to ludzie chętni, żeby się zemścić, ponosili konsekwencje należenia do Jezusa i byli gotowi je ponieść. Cieszmy się, że jest nam dane, abyśmy mogli żyć dzięki Jezusowi Chrystusowi tutaj, wszędzie,
w każdym miejscu, jest to zupełnie inne życie. Kiedy zdajesz sobie sprawę, jak to życie napełniało cię na początku, to zupełnie inny byłeś do ludzi, zupełnie inne podejście, nie jakieś starcia, zwarcia, tylko raczej szukałeś, jak coś dobrego z tymi ludźmi osiągnąć, jak dobrym słowem odpowiedzieć, jak pomóc komuś w danej sprawie, a nie żeby udowodnić swoje racje, czy cokolwiek innego, pokazać się lepszym, w ogóle o tym nie myślałeś, nie miałeś takich pomysłów. Po co robić coś, czego nie ma w ogóle w Chrystusie?

            List do Rzymian, 14 rozdział od 7 wiersza:

„Albowiem nikt z nas dla siebie nie żyje i nikt dla siebie nie umiera; bo jeśli żyjemy, dla Pana żyjemy; jeśli umieramy, dla Pana umieramy; przeto czy żyjemy, czy umieramy, Pańscy jesteśmy. Na to bowiem Chrystus umarł i ożył, aby i nad umarłymi i nad żywymi panować.” (Rzym. 14,7-9)

To jest dla nas bardzo ważne, że tak to wygląda. Na to bowiem Chrystus umarł i ożył, aby i nad umarłymi i nad żywymi panować. Ci, którzy umarli wcześniej, wierząc w to, co dawał im Bóg, przyjmując Słowo Boże, troszcząc się o sprawy Boże, i ci, którzy już po wniebowstąpieniu Pana Jezusa Chrystusa uwierzyli, a umarli, Jezus nadal panuje, aby wzbudzić ich, kiedy przyjdzie po Swój Kościół. Panuje nad tymi, aby ich wzbudzić, i nad żywymi, aby prowadzić nas dzisiaj, teraz, dla Swojej chwały. Kosztujmy z tego i przeżywajmy to. Kościół nie jest miejscem potyczek, rozrób. Kościół jest miejscem chwały obecności Jezusa Chrystusa, a więc korzystajmy
z tego, że On tu przychodzi, aby być między nami i uczmy się, jak mieć ze sobą święte relacje dzięki Jezusowi, jak ze sobą rozmawiać, jak się budować nawzajem.

            Od 17 wiersza ten sam rozdział:

„Albowiem Królestwo Boże to nie pokarm i napój, lecz sprawiedliwość i pokój,
i radość w Duchu Świętym. Bo kto w tym służy Chrystusowi, miły jest Bogu
i przyjemny ludziom. Dążmy więc do tego, co służy ku pokojowi i ku wzajemnemu zbudowaniu.”
(Rzym. 14,17-19)

Jest taka rzecz, że bardzo często w ludziach jest to, żeby innych zmieniać, innym pomóc się zmieniać, a sobie? Ja się nie muszę tak zmieniać, ja jestem w porządku… Zupełnie jest inaczej. Człowiek musi zacząć od siebie się zmieniać, wtedy najlepiej pozna, ile to kosztuje. Wtedy łatwiej człowiekowi jest mieć cierpliwość, gdy innym głosi, aby oni się też zmieniali. A więc dłużej to znosi, jeśli sam wie, co przeżył, poddając się tym przemianom, wtedy jest inny człowiek. Ale jeśli samemu się nie poddaje tym przemianom i człowiek się nie zmienia, to wtedy zmieniać innych, to jest naprawdę dopiero wyczyn. Królestwo Boże to sprawiedliwość, pokój i radość, kto
w tym służy, miły jest Bogu i ludziom. Mamy pojęcie, że mamy bardzo przebiegłego, chytrego wroga, on chce robić szum na polu bitwy, żeby zakłócać normalną komunikację, różne myśli, nastawienia, kombinacje, żeby nie dopuścić do relacji
w miłości, do wspaniałych, pięknych relacji, gdzie nie obawiasz się być otwartym człowiekiem wobec brata, siostry, bo nie masz kombinatora, ale brata, czy siostrę,
i rozmawiamy o tych, czy o tych rzeczach. Wiecie, z iloma ludźmi mogłem rozmawiać, a potem, kiedy ci ludzie odchodzili, bo uważali, że mają prawo do tego, by stawać przeciwko, to często używali tych rozmów w opaczny sposób, żeby pokazać w złym świetle – to jest tragedia tych ludzi. A więc, kiedy otwieramy się
i rozmawiamy ze sobą, to jest cenne, bardzo drogocenne, że ludzie może zrobią
z tego własną szubienicę, żeby się na niej powiesić – to ich temat, ale otwarte, szczere rozmowy są normalnością w Kościele, bez obaw, bez strachu, że ktoś to użyje w jakiś opaczny, czy inny sposób... Zawsze było to, że ludzie rozmawiali
o różnych doświadczeniach, przejściach i nie obawiali się, że ktoś później wytworzy jakiś obraz. To tak, jak w naszym ciele – informacje, że coś boli cię na przykład, już zdajesz sobie sprawę, że nie możesz tego ciasta zjeść, bo będziesz miał kłopot. Dobrze, że to informuje, trzustka mówi ci: weź się uspokój, bo jak nie, to będziesz leżeć zaraz, czy tam inna część ciała informuje, że już kończ, fajnie, oczy zjadłyby, ale żołądek mówi: stop, bo będzie źle. A więc dobrze, że są informacje, które mówią o tym w ciele; i gdy my rozmawiamy, i ktoś mówi: słuchaj, ale lepiej tak nie, bo zobacz, że w Biblii jest tak napisane. Ta druga osoba odpowiada: dobrze, żeś mnie zatrzymał, bo bym się nakarmił tym i się struł. A więc dobrze, kiedy rozmawiamy
i wtedy możemy wyciągnąć taki, czy inny wniosek ze Słowa Bożego i wtedy dobrze to działa na nas, jako Kościół, jako Ciało Chrystusowe. Oni się spotykali, otwierali Biblię, rozmawiali, to było cenne, bo wiele rzeczy zostało wyjaśnionych i ludzie mogli to zrozumieć, czy to.

            List do Hebrajczyków, 9 rozdział 14 i 15 wiersz:

„O ileż bardziej krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego ofiarował Samego Siebie bez skazy Bogu, oczyści sumienie nasze od martwych uczynków, abyśmy mogli służyć Bogu żywemu. I dlatego jest On Pośrednikiem nowego przymierza, ażeby gdy poniesiona została śmierć dla odkupienia przestępstw popełnionych za pierwszego przymierza, ci, którzy są powołani, otrzymali obiecane dziedzictwo wieczne.” (Hebr. 9,14-15)

Oczyszczeni wchodzimy w nowe przymierze, gdzie jest nowe życie, gdzie jest Kościół, gdzie jest Ciało Chrystusa, którego On jest Głową.

            I List Piotra, 1 rozdział 22 i 23 wiersz:

„Skoro dusze wasze uświęciliście przez posłuszeństwo Prawdzie ku nieobłudnej miłości bratniej, umiłujcie czystym sercem jedni drugich gorąco, jako odrodzeni nie z nasienia skazitelnego, ale nieskazitelnego, przez Słowo Boże, które żyje i trwa.” (I Piotra 1,22-23)

Nie znam nikogo, kto by się narodził na nowo bez Słowa Bożego, zawsze jest to oparte na Słowie Bożym. A więc to jest to nasienie – Słowo, które stało się ciałem
i zamieszkało między nami. Jest to czyste nasienie, każde Słowo, które zostało wypowiedziane przez Pana Jezusa, te wszystkie pouczenia. A więc mamy coś drogocennego i tutaj sprawa jest priorytetowa, to nie chodzi o to, by kogoś straszyć, by ktoś chował się pod stół, bo coś nie tak... Chodzi o to, żeby człowiek zrozumiał, że jest ratunek. Jeżeli jest coś nie tak, to jest Jezus, który jest Tym, który umarł na krzyżu, żeby porzucić zło, że nie jest wrogiem, nieprzyjacielem, żeby człowiek chował się pod stół i myślał: no, jak by mnie zobaczył, to pewnie mnie zabije... Jezus może powiedzieć: wyjdź spod stołu, czy Ja jestem twoim wrogiem, czy co? Chodź, załatwimy ten temat i oczyścimy tę sprawę – taki jest Jezus, a nie inny. On jest czysty, ale też wie, że żyjemy na tej ziemi i potrzebujemy nieustannie Jego krwi, by się oczyszczać, uświęcać.

            List do Hebrajczyków, 9 rozdział od 1 wiersza:

„Wprawdzie i pierwsze przymierze miało przepisy o służbie Bożej i ziemską świątynię. Wystawiony bowiem został przybytek, którego część przednia nazywa się miejscem świętym, a w niej znajdowały się świecznik i stół, i chleby pokładne; za drugą zaś zasłoną był przybytek, zwany miejscem najświętszym, mieszczący złotą kadzielnicę i Skrzynię Przymierza, pokrytą zewsząd złotem,
w której był złoty dzban z manną i laska Aarona, która zakwitła, i tablice przymierza; nad nią zaś cherubini chwały, zacieniający wieko skrzyni, o czym teraz nie ma potrzeby szczegółowo mówić.”
(Hebr. 9,1-5)

A więc mamy w tej skrzyni przymierza dzban z manną, laskę, która zakwitła, i tablice przymierza z przykazaniami. Zobaczcie, jaki skład? Tu widzimy Chrystusa. Widzimy, że On jest chlebem z nieba. Widzimy, że On jest naszym zmartwychwstaniem. Widzimy, że On jest naszym nowym prawem, które On przyniósł. On wypełnił wszystko, aby stać się dla nas nowym życiem. Laska, która zakwitła, to była śmierć drewna, ono nie miało prawa zakwitnąć, my też nie mieliśmy prawa powstać do nowego życia – a jednak. Dzisiaj mamy takie prawo i mamy nowe życie, aby żyć dzięki Jezusowi, kosztujmy, radujmy się, jesteśmy jak ta Świątynia, w której mieszka Duch Święty, który napełnia nas tym wszystkim.

Tak sobie myśląc, pomyślałem, to jest dla nas też zachęta i takie pociągnięcie, chociaż jest też w Nowym Testamencie mnóstwo Bożych ludzi, ale tak sobie pomyślałem o takim Starotestamentowym. II Księga Królewska, 13 rozdział
20 i 21 wiersz:

„Potem Elizeusz umarł i pochowano go. Następnego roku wtargnęły do kraju moabskie oddziały najezdnicze. Zdarzyło się, że gdy chowano jakiegoś człowieka, zauważono, że właśnie nadciąga oddział najezdniczy. Rzucono wtedy tego człowieka do grobu Elizeusza. A gdy ten człowiek dotknął zwłok Elizeusza, odzyskał życie i wstał o własnych siłach.” (II Król. 13,20-21)

Zobaczcie, umarły, a życie w nim jest. Życie, które pozwala innym ożyć. Obyśmy my też tacy byli – martwi dla świata, ale mający życie i gdy ktoś się nas dotknie, to może powstać, może ruszyć w nim serce, może ruszyć w nim zaspały umysł, może wydarzyć się cud, że ten człowiek zacznie poruszać się o własnych siłach już
i zacznie zbliżać się do Boga. Chwała Bogu za te cuda, gdy ktoś, poruszony poprzez życie Chrystusowe w tobie, zostaje poruszony, by zacząć podążać w kierunku Chrystusa. Ciesz się z tego, bo to nie twoje życie to sprawiło, ty jesteś martwy, żyje
w tobie Chrystus, On czyni w tobie to. Jak trzeba być blisko z Bogiem? Starajmy się o to, by tak silnie było w nas – w relacjach, rozmowach, że tak będzie mocno docierać do innych ludzi, by z powrotem przywrócić do życia. To tak, jak chodzimy
z Ewangelią, cały świat martwy, a dociera ta Prawda, i człowiek zaczyna poruszać się, i zaczyna pragnąć poruszać się do Boga, i zaczyna o tych siłach, które dostał, poruszać się, i popatrz – nawraca się człowiek. A potem widzisz, rozwija się, nawracają się jego domownicy, a więc zaczyna to się przejawiać. Niech w nas takie życie będzie. Pamiętajmy o tej zdrowej społeczności z Jezusem, aby ona była zawsze w nas.

„A gdy Elizeusz wszedł do domu, oto chłopiec leżał martwy na jego łożu. Wszedł więc tam, zamknął drzwi przed nimi obojgiem i zaczął się modlić do Pana. Potem wszedł na łóżko i położył się na dziecku, przykładając swoje usta do jego ust, swoje oczy do jego oczu i swoje dłonie do jego dłoni, i przytulał się do niego tak, iż rozgrzało się ciało dziecka. Potem cofnął się i chodził po domu tam i z powrotem, następnie wszedł znów na łóżko i przytulał się do niego; wtem chłopiec kichnął siedem razy i otworzył oczy. Wtedy on przywołał Gehaziego i rzekł do niego: Zawołaj tę Szunamitkę. A gdy ją przywołał i ona przyszła do niego, rzekł: Zabierz swego syna. Gdy weszła, padła do jego nóg
i pokłoniła mu się aż do ziemi, potem zabrała swego syna i wyszła.”
(II Król. 4,32-37)

Zobaczcie, już za życia, to życie, które było w Elizeuszu, mogło wzbudzić
z martwych, mogło wyrwać ze śmierci. Niech to życie – Chrystus Jezus w nas – niech to czyni w nas. A tu najbardziej, co mi się ciśnie, to zdrowa z Nim społeczność, codzienna społeczność z Jezusem. Ołtarz społeczności czysty, gotowy, bez kłótni, bez waśni, nie wchodźmy w to, bo to psuje, wtedy te różne śmieci na ten ołtarz trafiają i nie ma już społeczności. Raczej budujmy się, niech Bóg pomoże nam wyrwać się ze wszystkich złych rzeczy i cieszyć się tym, że możemy w tym czasie, kiedy to wiele złych rzeczy się dzieje, właśnie ratować się przed gehenną. Ratować się przed tym, że ludzie z Biblią, a jednak zginą, bo kto jest nieposłuszny Słowu Bożemu, zginie tak samo jak ci, którzy nie chcą uznać Boga. Jak bardzo potrzebujemy, żeby w tej właśnie relacji, jako nowi ludzie, którzy wiedzą, że codziennie potrzebujemy żyjącego Chrystusa w nas, abyśmy w ten sposób żyli
i piękne rzeczy jeszcze sobie nawzajem zrobili. Żebyśmy zawsze mogli później pamiętać, nawet gdyby Jezus jeszcze nie przyszedł, a jakaś część z nas by odeszła fizycznie, kończąc życie, abyśmy zawsze mogli pamiętać te dobre rzeczy, które Pan uczynił przez tego kogoś, by nawet po śmierci to życie, jak świadectwo życia apostołów, czy innych, by to jeszcze dalej powodowało ożywienie tych, którzy o tym czytają, aby dalej to wspaniałe życie mogło dotykać się następnych pokoleń, wspierać, pomagać, aby żyć w Chrystusie Jezusie. Amen.