Jan 14:23

Słowo pisane

27 03 2022 Marian – A Pan spojrzał na Piotra

27 03 2022 Marian – A Pan spojrzał na Piotra

Niech Pan w Swojej łasce prowadzi nas w Słowie Swoim, gdyż On wie doskonale, co powiedział do nas, a my musimy tego nauczyć się, rozpoznać każde Jego Słowo i to dzięki Niemu, gdyż sam Pan powiedział, że pośle Ducha Swego, aby wprowadził nas w prawdę Słów Jego, abyśmy mogli poznać prawdę. Potrzebujemy Tego, który by nas w tą prawdę wprowadził. I zawdzięczamy to tylko i wyłącznie Bogu, jeżeli poznajemy prawdę. Żaden z nas, jak tu słyszeliśmy, własnym rozumem nie byłby w stanie tego pojąć i ogarnąć, co Bóg uczynił nam, posyłając nam Swego Syna. Wiele domysłów, wiele pomysłów, wiele kombinacji, a wspaniałość tej chwały byłaby i tak zakryta. Dzięki Bogu nie jest zakryta.

Ewangelia Łukasza 22, 54-62: „Pojmawszy go tedy, zawiedli go i wprowadzili do pałacu arcykapłana. Piotr zaś szedł za nim z daleka. A gdy rozpalili ognisko na środku podwórza i usiedli wokoło, usiadł i Piotr wśród nich. Gdy zaś pewna służąca zobaczyła go siedzącego w blasku ognia, przyjrzawszy mu się, rzekła: I ten był z nim. On zaś zaparł się, mówiąc: Niewiasto, nie znam go. A niedługo potem ktoś inny, zobaczywszy go, rzekł: I ty jesteś z nich. A Piotr rzekł: Człowieku, nie jestem. A po upływie mniej więcej jednej godziny ktoś inny zapewniał, mówiąc: Doprawdy, i ten był z nim, jest przecież Galilejczykiem. Piotr zaś odrzekł: Człowieku, nie wiem, co mówisz. I w tej chwili, gdy on jeszcze mówił, zapiał kur. A Pan, obróciwszy się, spojrzał na Piotra; i przypomniał sobie Piotr słowo Pana, jak do niego rzekł: Zanim kur dziś zapieje, trzykroć się mnie zaprzesz. I wyszedłszy na zewnątrz, gorzko zapłakał.” Widzicie, Jeden tylko mógł pójść tam. Nikt inny nie byłby w stanie iść tą Drogą, którą szedł Jezus Chrystus. Nawet najbardziej gorliwy i najbardziej zdeterminowany z Jego uczniów zawiódł, bo nie był gotowy do tego, by iść tą Drogą. Bezbożni upadną, poprzewracają się, nie dadzą rady. Jeden Chrystus mógł jedynie iść, doskonały, czysty, Boży Syn. Piotr nie rozumiał tego jeszcze wtedy i mówił: Panie, za Tobą pójdę i do więzienie, i na śmierć. Nie rozumiał co to znaczy śmierć Jezusa. Nie rozumiał, że dopóki Jezus nie pociągnie nas do góry na krzyż za Sobą, to każdy człowiek wyprze się Go. Każdy człowiek wyprze się Go, gdyż Jezus jest takim Kimś, którego człowiek nie jest w stanie trzymać się Jego bez Jego siły, bez siły Chrystusa. To On łapie Swoją cudowną Pańską dłonią człowieka i trzymając człowieka, zachowuje go pośród przeciwności, na które człowiek napotyka.

A więc Piotr musiał zawieść, jak musi zawieść każdy człowiek, który myśli własną siłą i mocą iść tą Świętą Drogą, Drogą krzyża, Drogą nowego życia, Drogą wiecznego życia. Nie ma żadnego człowieka, który byłby w stanie iść tą Drogą bez Jezusa Chrystusa. Nie ma i nigdy nie będzie. Dlatego tak wielu zawodzi się, gdyż próbują iść za Nim, mają ochotę iść za Nim, mówią Mu: Panie, ja za Tobą pójdę wszędzie, gdziekolwiek mnie poślesz, tam będę dla Twego Imienia. I kiedy przychodzi doświadczenie, i wróg staje na drodze, człowiek zawodzi, człowiek zawodzi, koń zawodzi, ciało zawodzi. Pan nie zawodzi. Jak zawiedziesz się na sobie, to może to jest dopiero początek, początek prawdziwego poznawania Jezusa Chrystusa. I wtedy masz świadomość: Panie, bez Ciebie zginę na pewno.

Jezus kiedy spojrzał na Piotra, to moglibyśmy powiedzieć w ten sposób – na pewno nie było wrogości w spojrzeniu Jezusa, tam była miłość, ale było: Piotrze, poczekaj jeszcze trochę, jak już umrę na krzyżu i zmartwychwstanę, wtedy pójdziesz, wtedy pójdziesz, bo będziesz już innym człowiekiem. Człowiek ile obietnic składa Bogu, bo człowiek doznaje, że nie jest takim, jak być powinien. Obiecuje: Poprawię się, będzie Boże lepiej. Pan Jezus w ogóle nawet tego nie oczekuje. On oczekuje, żebyś zrozumiał, zrozumiała, że dla ciebie jest to niemożliwe, ani dla mnie, ani dla nikogo z nas;  dla tego gorliwego człowieka, Piotra, który naprawdę nie był w stanie nawet przyjąć pouczenia Pana Jezusa Chrystusa, że on się Go wyprze. Był tak pewien, że pójdę z Tobą, Jezu, gotów jestem umrzeć. Ale to nie jest zwykła śmierć. Gdyby to była zwykła śmierć, to Piotr by oddał swoje życie. Ale to jest niezwykła śmierć, to jest śmierć, która ratuje, śmierć, która wyzwala grzeszników z niewoli ciemności, śmierć, która pozwala, że my jesteśmy uwolnieni od ciała grzechów naszych. Tam tylko Jezus mógł wejść, aby to uczynić. Nikt z Nim nie mógł tam wejść, tylko On sam, Jeden sam Chrystus Jezus. I On wcale nie narzekał, że wszyscy Go opuścili. On wiedział, że wszyscy Go muszą opuścić; uderzysz Pasterza i wszyscy się rozproszą. On ich za to nie potępił. Nikt nie był w stanie być z Nim w tej bitwie, nikt! Tylko On Sam mógł pójść tam. Choćby najbardziej gorliwy człowiek chciał z Nim tam wedrzeć się na ten krzyż, to uciekłby stamtąd z wielkim strachem i przerażeniem. Dlatego Jezus mówił: „Gdy Ja będę wywyższony, wszystkich za Sobą pociągnę”. Chwal więc swojego Zbawiciela, który pociągnął cię za Sobą tam, gdzie nigdy byś nie mógł pójść, nie mogłabyś pójść tam na krzyż! On cię pociągnął Swoją miłością do ciebie, bo wiedział, że gdyby cię zostawił, to sam krzyż nic by ci nie pomógł. Bo ty sam na niego nie wejdziesz, ani ja, ani ty! Tylko Jezus w Swojej wielkiej miłości mógł sięgnąć po mnie i wziąć mnie z Sobą tam na ten krzyż, z którego ja bym uciekł, umknąłbym, przeraziłbym się tej chwały, przeraziłbym się tej odpowiedzialności, żeby w ten sposób żyć. Uciekłbym, ty też, wszyscy ucieklibyśmy. Tylko Jego miłość jest w stanie nas utrzymać tam. Ile razy  zawiedliśmy już Jego? Dlaczego jeszcze tu jesteśmy? Bo to On nas trzyma. To Jego miłość trzyma nas nadal tam. To Jego zrozumienie, że my bez Niego szybko pozostawimy krzyż.

Jakież to szczęście, że w to miejsce największej bitwy, jaka rozegrała się na tej ziemi, pokazane nam zostało, że tylko Jeden, Syn Człowieczy mógł tam pójść, Ten, który wypełnia wolę Ojca doskonale we wszystkim. Dlatego kto będzie patrzył z wiarą na ten krzyż, ten będzie mógł przyjąć to, co z tego krzyża płynie wobec każdego człowieka - miłość, doskonałe zbawienie, doskonałe upewnienie, że to, co niemożliwe jest dla ciebie, możliwe jest dla Jezusa. Płynie pociecha, nie oskarżenie, płynie zachęta, a nie odrzucenie. Bo tam, na tym krzyżu umierał, umarł Ten, który gotów był zrobić to dla mnie i dla ciebie. Nie po to, żeby się pokazać, że jest lepszy od nas, ale dlatego, że nikt z nas nie byłby w stanie przyjąć krzyża bez Niego, bez Jego mocy, bez Jego miłości, bez Jego akceptacji, bez Jego czułości, bez Jego cierpliwości, bez Jego siły, mocy i odwagi, aby czynić wolę Ojca.

Dlatego grzeszniku, twoją nadzieją jest Chrystus. Nie twoje obietnice, nie składane nawet największe obietnice: Panie, ja nigdy Cię nie zawiodę, rozumiem, że Ty jesteś moim Zbawicielem, rozumiem, że jesteś Synem Boga Wszechmogącego, jak i Piotr rozumiał; pójdę za Tobą nawet na śmierć. Przychodzi wróg, diabeł i człowiek ucieka. Jezus jedynie nie uciekł. Widzisz Jezusa, jaki jest? Ludzie użalali się, diabeł chciał Go przestraszyć, a On szedł śmiało, jak Triumfator, Zwycięzca idący wygrać główną bitwę, abyśmy mogli być zbawieni, uratowani z naszych potępień, z naszych oskarżeń, z naszej potrzeby akceptacji samego siebie. Bo cały czas nam coś nie dostaje, jak siebie zaakceptować?! To On Swoją miłością zaakceptował ciebie i mnie, wiedząc o tym jacy jesteśmy, aby nikt z nas nie zginął, ale każdy mógł być uratowany. Kim więc jest dla nas Jezus Chrystus?

Księga Jeremiasza 31, 3: „Z daleka ukazał mu się Pan: Miłością wieczną umiłowałem cię, dlatego tak długo okazywałem ci łaskę.” Umiłował nas do końca. Tu jest powiedziane o narodzie, Izraelu, a Jezus umiłował nas wszystkich do końca, ciebie i mnie. Rozumiecie, że dopóki człowiek nie zobaczy krzyża Jezusa, który wie kim jesteś, kim ja jestem, wie o nas wszystko, a jednakże poszedł tam za mnie i za ciebie, człowiek będzie próbować bronić się, próbować otaczać się jakimiś wydarzeniami, żeby nie wyglądać tak źle. Ale kiedy już wiesz, że On wie o tobie wszystko, wie jakim złym człowiekiem byłeś, czy byłaś, czy jesteś, i poszedł tam, bo cię umiłował do końca, już nie musisz tej swojej aureoli wytwarzać, żeby inni nie myśleli, że jesteś najgorszy, czy najgorsza. Po prostu jesteś zbawionym, zbawioną! I dziękujesz Mu za zbawienie, i wielbisz Zbawiciela, już Go teraz wielbisz, należąc do Niego. Nie tracisz czasu, by próbować Mu się przypodobywać, lecz wykorzystujesz czas, by On cię napełniał tym, Kim On sam jest. Zbawiał cię po prostu, ratował cię, żebyś mógł swobodnie rozmawiać, cieszyć się Nim, nie lękając się, że ktoś powie: A ty jeszcze taki niedojrzały jesteś, taka niedojrzała? Tak. Jeszcze teraz takim mnie widzisz, ale przyjdź za tydzień, zobaczysz innego człowieka, za tydzień przyjdź, zobaczysz znowuż innego, bo Jezus zbawił mnie. I On mnie kształtuje, On pracuje nade mną. Chwała Bogu! Wierzymy w Jezusa, nie w swoje możliwości.

Piotr wierzył w swoje i zawiódł. Każdy, który wierzy w swoje możliwości, musi zawieść. I to jest łaska, gdy człowiek zobaczy swoje zawiedzenie, kiedy aż będzie płakać: Boże, zawiodłem Cię całkowicie, na całej linii. Ale Jezus przecież nie odrzucił Piotra dlatego, że Go zawiódł, bo Piotr nie mógł zawieść Jezusa, który wiedział doskonale, że Piotr nie jest w stanie tam pójść i przejść przez to. Dla człowieka to niemożliwe, powiedział Pan Jezus, ale dla Boga wszystko jest możliwe. W tym spojrzeniu Jezusa na Piotra nie było więc gniewu. Tam była miłość: Piotrze, jeszcze trochę i będziesz mógł iść z tym krzyżem, zwyciężając świat, Piotrze, jeszcze trochę.

Jakie to szczęście, gdy patrzy na ciebie Zbawiciel, który miłuje cię go końca i w Jego wzroku czytasz: Nie bój się, jestem z tobą. Ty zawiodłeś, Ja cię nie zawiodę. Wiem kim jesteś, chociaż ty uciekniesz, Ja cię znajdę i pójdziesz za Mną. Chwała Bogu! Pójdziesz za Mną. Ja cię znajdę! Jakie to potężne! Choćbyś się schował nie wiadomo gdzie, Pan mówi: Ja cię znajdę, Ja cię znajdę i ci pomogę.

Psalm 71, 15: „Usta moje opowiadać będą sprawiedliwość twoją, Po wszystkie dni zbawienie twoje, Nie znam bowiem jego miary.” Sławić będę to, czego jeszcze nie znam w całej pełni, ale poznam. Bo Zbawiciel chce wprowadzić każdego z nas w kosztowność Swego zbawienia, abyśmy mogli poznać i krzyż, i zmartwychwstanie, i wieczne życie, i społeczność, i radość bycia z Bogiem w jedności. Zbawiciel chce nas wprowadzić w pełne zbawienie. I dlatego chociaż nie znam, ale mam święte przeczucie i świadomość, że to jest coś wspaniałego, coś doskonale czystego. Bo taki jest nasz Bóg, który przysłał nam Syna, abyśmy mogli poznać coś, co jest najwspanialsze dla każdego z nas, abyśmy mogli poznać miłość naszego Niebiańskiego Ojca w Jezusie Chrystusie nam okazaną.

Widzimy, że gdy Pan Jezus spojrzał na Piotra, Piotr wtedy przypomniał sobie Słowa Pana Jezusa. Kiedy w doświadczeniu człowiek myśli: ja dam radę; zapomina, co mówi Jezus. I gdy zawodzi, i diabeł gotów byłby jak lew pożreć tego człowieka, Jezus patrzy i człowiek sobie przypomina, co powiedział Jezus - że tak się stać musi. Gorzko zapłakał, ponieważ bardziej myślał: Panie, Ty wszystko wiesz. To czego ja nie rozumiem, Ty rozumiesz, Ty wiesz o mnie wszystko. Gdzie mi się wydaje, że jestem gotów dla Ciebie wszystko zrobić, jakaś skromna kobiecina i już powiem: Panie, nie znam Ciebie. Strach, przerażenie, obawa, lęk. Przecież to jest cielesne, takie jest nasze ciało. Najwięksi bohaterzy, najwięksi siłacze, kiedy dochodzili do punktu, w którym widzieli, że czeka ich porażka, doznawali strachu. Jezus tego nie miał. Jezus szedł odważnie na krzyż za mnie i za ciebie. Tam nie było strachu, tam była czysta, święta odwaga: Ojcze, niech tak się stanie.

Pomyśl o tym. Twoje życie nie musi być jakby życiem, które łączy się z upadaniem, z upadaniem, z upadaniem. Twoje życie może być odpocznieniem w Chrystusie. Kiedy należysz do Niego według tego, co On potrafi z tobą zrobić, a nie według tego, co ty potrafisz zrobić dla Niego, wtedy On uczyni w tobie to, co ty naprawdę potrzebujesz. Ale nigdy tego nie osiągniesz bez Niego w takim wymiarze, w jakim chce Ojciec. A więc chwal duszo moja Pana, nieustannie chwal Go, gdyż On potrafi uczynić to, czego ja nie potrafię. Nie oczekuje ode mnie ślubów, nie oczekuje ode mnie potwierdzeń. Oczekuje ode mnie, bym Mu ufał i cieszył się Nim każdego dnia, moim Zbawicielem, moim Odkupicielem, Jezusem Chrystusem. Moglibyśmy powiedzieć, że diabeł jak lew ryczący złapał Piotra jak tego, który jest przyobleczony jeszcze w swoje grzechy i chciał go pożreć. Ale gdy Jezus spojrzał na Piotra, diabeł uciekł i Piotr przypomniał sobie, co powiedział Jezus. Diabeł chciałby zasłonić Słowa Jezusa, aby zniszczyć człowieka, ale Pan przypomina nam Swoje Słowa, abyśmy mogli znaleźć w nich posilenie, pocieszenie, przypomnienie. Pamiętamy jak na tego dostojnika Pan Jezus spojrzał z miłością i powiedział: Jednego ci jeszcze brak, sprzedaj wszystko, rozdaj ubogim, a potem przyjdź do Mnie, pójdź za Mną i naśladuj Mnie. Ale spojrzał z miłością, w Jego wzroku była miłość. I znowuż, ten człowiek nie był zdolny.

Liczysz na siebie, bracie, siostro? Liczysz na siebie? Przecież zobacz co ty robisz, licząc na siebie. Ile ty wprowadzasz niepotrzebnego bałaganu między Kościół, licząc na siebie? Jeżeli chcesz przynosić pokój między świętych, miłość, radość, to licz na Pana. I oddaj Mu chwałę we wszystkim, aby On okazał się Zbawicielem twoim, a ty posłusznym Mu, wiernym Jemu, patrzącym na Niego z wiarą, z nadzieją. I potrzebującym nieustannie pocieszenia, by dalej z Nim pozostać, gdy On ciebie kształtuje, gdy uwalnia ciebie od wszystkiego, co by szukało chwały – pokażę, pokażę im, nie jestem najgorszy, nie jestem najgorsza, pokażę im, zobaczą jeszcze. I potem znowu wychodzi; otwierasz usta i zupełnie inne słowa wychodzą niż chcesz, i mówisz: Chciałem pokazać i co wyszło z tego wszystkiego? No wyszło, co wyszło. Niech Pan pokaże, co potrafi. A gdy będziesz Pana chwalić, to Pan napełni twoje usta tym, co On chce. Jaka to chwała. Nie my, lecz Chrystus. Jakaż to łaska, że my sami nie jesteśmy w stanie wykonać tego, co może wykonać Pan, który został ukrzyżowany z powodu naszych grzechów.

To jest bardzo, bardzo ważne dla nas, abyśmy o tym pamiętali. W tej bitwie, tylko w Chrystusie. Cała wiedza biblijna nic nie daje, jeśli nie ma Chrystusa. Człowiek zawodzi. Przychodzi doświadczenie i człowiek zachowuje się jak głupiec. Potem wstydzi się tej swojej głupoty i myśli: O co chodzi, skąd ten strach? Odwaga jest tylko w Chrystusie. Niech On napełnia nas Swoją odwagą, a my będziemy swobodnie opowiadać kim jest dla nas Jezus. Ale gdy my próbujemy to zrobić dla Niego, bez Niego, wtedy widzimy ile my mamy w sobie tchórzostwa, ile mamy w sobie ludzkiej trzeźwości, ludzkiej logiki, ile mamy w sobie jeszcze. Ile tego trzeba zniszczyć w nas, aby to Jezus był widoczny i uwielbiony. Ale Jezus nie oskarża nas. Widzimy, że mimo tych rzeczy, On nie patrzy na nas, jakby chciał nas zniszczyć, bo mógłby zniszczyć Swoim wzrokiem, nie patrzy z gniewem. Mówi: Widzisz Mój uczniu, znowuż próbowałeś, czy próbowałaś po swojemu. I co wyszło? No tak, Panie, znowu wyszło; Ty masz rację, Ty mówisz zawsze prawdę. Bez Ciebie mogę tylko zawieść, z Tobą nie mogę zawieść, bo z Tobą jest to niemożliwe. Kto trwa w Panu, ten jest zwycięzcą.

Widzimy później Piotra, który tam przybiega do grobu Jezusa, kiedy dowiaduje się, że Jezus zmartwychwstał. Widzimy go wśród innych uczniów, którzy z niedowierzaniem patrzą na Pana Jezusa, który przychodzi do nich, aby okazać im, że jest zmartwychwstały. W Ewangelii Jana w 21,  rozdziale, wiersze 4-6, widzimy jak Szymon z innymi poszli na ryby: „A kiedy już było rano, stanął Jezus na brzegu; ale uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. Rzekł im więc Jezus: Dzieci! Macie co do jedzenia? Odpowiedzieli mu: Nie. A On im rzekł: Zapuśćcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie. Zapuścili więc i nie mogli jej już wyciągnąć z powodu mnóstwa ryb.” I znowuż znajdujemy Pana Jezusa, który przychodzi nad brzeg; przecież to są Jego uczniowie, apostołowie, ich zadaniem było – idźcie i głoście ewangelię po całej ziemi, opowiadajcie o Królestwie Bożym, idźcie i mówcie tym ludziom, że jest nadzieja. A oni co? Poszli znowu ryby łowić. Jezus nie przychodzi i nie mówi do nich: I znowuż…Nie. Wie, człowiek zawodzi, Pan nie zawodzi. Pan podjął się zbawić nas ludzi. To jest nasza nadzieja. Bóg podjął się zbawić nas ludzi i On ma troskę o to, by nas zbawić. On nas potrafi odnaleźć, gdy my zawiedliśmy i myślimy sobie, że to już nie ma co, że Pan nawet nie będzie chciał nas słuchać. On potrafi nas znaleźć, przyjść i dać nam obfitość, żeby nas pocieszyć, posilić, ponieważ nas kocha i zależy Mu, aby nikt nie zginął, ale każdy był uratowany. To jest Pan, Zbawiciel! To nie jest obraźliwy fircyk jakiś, który postanowił, i wszyscy go zawiedli, i się obraził na wszystkich; jak człowiek potrafi. To jest Zbawiciel, Boży Syn, który się nie obraża, który rozumie nasze potrzeby, do końca rozumie i chce nas zbawić, chce nas uratować, nie chce, byśmy zginęli. I dobrze, że idzie za nami, i dobrze, że upomina się o nas, i dobrze, że znowuż daje nam obfitość i myślimy: Panie, my na to nie zasłużyliśmy w ogóle. A Pan mówi: A dlaczego miałbyś na to zasłużyć? Ja ci to daję z łaski, za darmo. I mówisz: Panie, zaprawdę, tak mi dobrze jest z Tobą. Bo Pan chce, żebyś doświadczał, czy doświadczała, że Panu zależy na tobie bardziej, niż komukolwiek na tej ziemi, na kimkolwiek na tej ziemi, bo chce cię zbawić, uratować. Tylko nie odchodź. Choćby cię diabeł straszył nie wiem jak mocno, wzywaj Jezusa, pilnuj się Jezusa.

I potem Pan Jezus rozmawia tutaj z Piotrem, Ew.Jana 21,15-19.: „Gdy więc spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: Szymonie, synu Jana, miłujesz mnie więcej niż ich? Rzekł mu: Tak, Panie! Ty wiesz, że cię miłuję. Rzecze mu: Paś owieczki moje. Rzecze mu znowu po raz drugi: Szymonie, synu Jana, miłujesz mnie? Rzecze mu: Tak, Panie! Ty wiesz, że cię miłuję. Rzekł mu: Paś owieczki moje. Rzecze mu po raz trzeci: Szymonie, synu Jana, miłujesz mnie? Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: Miłujesz mnie? I odpowiedział mu: Panie! Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że cię miłuję. Rzecze mu Jezus: Paś owieczki moje. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, sam się przepasywałeś i chodziłeś, dokąd chciałeś; lecz gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a kto inny cię przepasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz. A to powiedział, dając znać, jaką śmiercią uwielbi Boga. I powiedziawszy to, rzekł do niego: Pójdź za mną.” Idź za Mną dalej, Piotrze. I mamy Piotra; pamiętamy, jak Pan Jezus obrócił się, kiedy kur zapiał i spojrzał na Piotra, i to było potrzebne Piotrowi, aby widzieć Pana Jezusa, który patrzy na niego. I znowuż mamy: „Piotr, obróciwszy się”, spojrzawszy do tyłu, kiedy Jezus mówi: Nie patrz do tyłu, patrz na Mnie i idź za Mną, Piotr znowuż robi coś nie tak, jak być powinno. „ujrzał idącego za sobą ucznia, którego miłował Jezus, a który przy wieczerzy wsparł się o pierś Jezusa i zapytał: Panie, któż jest ten, co cię wyda? A Piotr widząc go, rzekł do Jezusa: Panie, a co z tym? ”. Znowuż coś frapuje człowieka, coś zajmuje jego myślenie. „Rzecze mu Jezus: A gdybym zechciał, aby ten pozostał, aż przyjdę, co ci do tego? Ty chodź za mną! ”21,20-22. Nie patrz, co Pan zrobi z drugim. Patrz co Pan chce z tobą zrobić, bracie, siostro. Ciesz się z tego, co dla ciebie jest przygotowane w Królestwie Bożym i dziękuj Bogu nieustannie za to, że Pan wie o tym doskonale jakie jest twoje miejsce. Jak i Ojciec, tak i Syn powołują w tym ciele Chrystusowym do służb, do tych działań, które są potrzebne w Kościele.

Pan Jezus wstawiał się za Piotrem, pamiętamy, mówi: Piotrze, lecz Ja wstawiałem się za tobą, gdy przyjdzie to doświadczenie na ciebie, abyś był zachowany. Tak samo dzisiaj Pan Jezus wstawia się za mną i za tobą, i dokładnie mówi to samo - abyśmy przeszli przez ten dzień i byli zachowani, mimo różnych wydarzeń, na które dzisiaj napotkamy. On chce, byśmy byli zbawieni dzisiaj, dzisiaj byli szczęśliwi z powodu Niego, dzisiaj wybrali dobro, a odrzucili zło. Dzięki Niemu, nie dzięki swojej sile, ani mocy, ale dzięki Jezusowi Chrystusowi. Abyśmy z Nim byli złączeni w jedno, On w nas, a my w Nim. Abyśmy byli spojeni doskonale; my w Nim ukrzyżowani, my w Nim zmartwychwstali, nowe życie prowadzili. Abyśmy odpoczęli od wszystkich dzieł swoich, abyśmy radowali się w Panu zawsze. On chce, aby było to widoczne, że On przyszedł zbawić nas ludzi, aby inni ludzie mogli pragnąć Zbawiciela. Nie jakiegoś lepszego życia, nie jakiegoś życia mądrzejszego, ale życia dzięki Jezusowi Chrystusowi. Aby następni nadzieję pokładali w Panu. To jest dla nas bardzo ważne.

Pamiętamy jak Dawid miał być powołany na króla i Samuel tak patrzył po tych braciach Dawida, i wtedy Bóg powiedział: Samuelu, Ja nie patrzę na to, jak człowiek wygląda, ale patrzę na serce człowieka, co jest w sercu człowieka. Wiecie, w sercu Piotra była wiara, że Jezus jest Synem Bożym. I chociaż zewnętrznie Piotr zawiódł, ale Pan widział w jego sercu pragnienie, które jedynie Zbawiciel mógł zaspokoić. Pan wie co jest w tobie, nawet lepiej niż ty sam, czy ty sama. I On poszedł na krzyż z miłości do ciebie. Nie dlatego, żeby udowodnić, że jesteś zły, jesteś zła, a On jest lepszy, co ludzie czynią. On poszedł tam w doskonałej miłości, wiedząc jak bardzo źli jesteśmy, aby nas uratować.

Pamiętacie jak było z Zacheuszem. Pan Jezus idzie, Zacheusz, mały człowieczek, chciał zobaczyć Jezusa, nie może. Wszedł na drzewo, i Pan Jezus idzie, i raptem jak niebo otwierające się i światło słoneczne bijące prosto na Zacheusza, bo Słowa Jezusa mówią: Zacheuszu, zejdź spiesznie z tego drzewa, bo dzisiaj muszę zatrzymać się u ciebie. Czyż nie jest to piękne? Zacheusz nie miał w głowie nawet, że Jezus będzie chciał do niego do domu przyjść. On chciał tylko zobaczyć Jezusa, a Jezus chciał przyjść do domu Zacheusza, aby tam przyszło zbawienie. I przyszło zbawienie. I Zacheusz był pod wielkim wrażeniem jak Jezus do niego podszedł. Wszyscy mówili: Do domu grzesznika poszedł. A Jezus widział w nim, kogo? Człowieka, który potrzebuje Zbawiciela, człowieka, który chce zobaczyć Jezusa.

Zawsze dostaniemy więcej, niż byśmy chcieli. Bo my nie wiemy ile byśmy chcieli, a Jezus wie ile potrzebujemy, aby nowe życie prowadzić. Dlatego dziękujmy Bogu za to nieustannie. Pan Jezus mówi, że nikt nie wyrwie nas z ręki Jego, i z ręki Jego Ojca, gdyż Ojciec i On są jedno. Nikt nie wyrwie! Nie! Nie wyrwie! Człowieku, choćbyś ty sam myślał, że ty się już nie nadajesz w ogóle, to nadal ręka Boga trzyma cię. I przechodzisz jakieś doświadczenie, i patrzysz, a Pan dalej kocha cię, dalej cię ogarnia, dalej otula cię Swoim ciepłem. I myślisz sobie: Boże, za co to mi czynisz? Właśnie to jest łaska, to jest miłość, aby człowiek poddał się Bogu, żeby człowiek ustąpił i dał się ponieść Bogu, dał się rozradowywać Bogu, dał, żeby pieśni pochwalne pojawiły się. To On organizuje spotkanie z tobą, nie ty z Nim. To nie ty spowodujesz, że On przychodzi do ciebie. To On przychodzi do ciebie dlatego, że chce być z tobą. To nie twoje piękne modlitwy i pieśni powodują, że On tam przyjdzie. On przychodzi bo chce, abyś ty był z Nim, abyś ty była z Nim, i aby cię ogarniać, uczyć i ćwiczyć, wychowywać i napełniać.

 Poszedł do tego opętanego człowieka, który kręcił się po grobowcach i uwolnił go. Ten człowiek nawet nie miał jak prosić Jezusa o to. Kochany Jezus! Kochajmy Jezusa, miłujmy Jezusa, to jest nasze największe szczęście! Nie mówmy co zrobimy, bo nie jesteśmy w stanie dotrzymać ani jednego słowa. Ale On w stanie jest dotrzymać każde Słowo, które powiedział wobec ciebie i mnie. Wierzmy w Niego i cieszmy się Nim. Pan nie zawodzi, nigdy nie zawodzi. Cały czas patrzmy na Jego Słowa i podziwiajmy to, co On do mówi. Pan Jezus mówi: Ja was umiłowałem, abyście wy mogli się nawzajem miłować tą samą miłością.

Zerknijmy jeszcze na chwilę do Jeremiasza, do 39 rozdziału, wiersze 15-18: „I doszło Jeremiasza słowo Pana, gdy był trzymany na dziedzińcu wartowni, tej treści: Idź i powiedz Ebedmelechowi, Etiopczykowi, tak: Tak mówi Pan Zastępów, Bóg Izraela: Oto Ja spełnię moje słowa nad tym miastem ku złemu, a nie ku dobremu, i sprawdzą się w owym dniu na twoich oczach. Lecz ciebie wyratuję w owym dniu i nie będziesz wydany w ręce mężów, których się boisz. Albowiem na pewno wybawię cię i nie padniesz od miecza, i zyskasz swoje życie jako zdobycz, bo mi zaufałeś - mówi Pan.” Jaką siłą, jaką mocą mógł ten człowiek wydostać się z tego miejsca, gdzie była rzeź? Jakim sposobem mógł? Bożym sposobem – bo Mi zaufałeś, mówi Bóg, dlatego przejdziesz przez to doświadczenie.

Jeremiasz 45, 1-5: „Słowo, które wypowiedział prorok Jeremiasz do Barucha, syna Neriasza, gdy spisał te słowa w księdze pod dyktatem Jeremiasza w czwartym roku Jojakima, syna Jozjasza, króla judzkiego, tej treści: Tak mówi Pan, Bóg Izraela, o tobie, Baruchu: Ponieważ powiedziałeś: O, biada mi, gdyż Bóg dodał zmartwienie do mojego bólu; jestem wycieńczony wzdychaniem i nie znajduję odpocznienia. Tak mu powiesz: Tak mówi Pan: Oto, co zbudowałem, burzę, a co zasadziłem, wypleniam, mianowicie całą ziemię. A ty żądasz dla siebie rzeczy wielkich? Nie żądaj! Bo oto sprowadzę nieszczęście na wszelkie ciało, mówi Pan, lecz tobie daruję twoje życie jako zdobycz wszędzie, dokądkolwiek pójdziesz.” To jest w Jezusie Chrystusie dane nam ludziom. Wszędzie jako zdobycz będziesz mieć życie wieczne, dane ci z łaski Boga, za darmo, nie z uczynków, abyś się nie chlubił, czy nie chlubiła. Żyj więc dzięki Jezusowi. Nie żyj dzięki ciału. Ciało cię zamartwi, ciało twoje cię zniszczy, doprowadzi cię może do rozpaczy, do różnych złych, niedobrych myśli. Ale wierz Jezusowi, ufaj Jemu.

Kiedy czytamy modlitwę Pana Jezusa Chrystusa w 17 rozdziale Jana, wiersze 6-12: „Objawiłem imię twoje ludziom, których mi dałeś ze świata; twoimi byli i mnie ich dałeś, i strzegli słowa twojego. Teraz poznali, że wszystko, co mi dałeś, od ciebie pochodzi; albowiem dałem im słowa, które mi dałeś, i oni je przyjęli i prawdziwie poznali, że od ciebie wyszedłem, i uwierzyli, że mnie posłałeś. Ja za nimi proszę, nie za światem proszę, lecz za tymi, których mi dałeś, ponieważ oni są twoi; i wszystko moje jest twoje, a twoje jest moje i uwielbiony jestem w nich. I już nie jestem na świecie, lecz oni są na świecie, a Ja do ciebie idę. Ojcze święty, zachowaj w imieniu twoim tych, których mi dałeś, aby byli jedno, jak my. Dopóki byłem z nimi na świecie, zachowywałem w imieniu twoim tych, których mi dałeś, i strzegłem, i żaden z nich nie zginął, prócz syna zatracenia, by się wypełniło Pismo.” Żaden z nich nie zginął, bo Jezus się o to troszczył. Pomyśl sobie, że Jezusowi nie zależy, żebyś ty upadał, czy upadała, żebyś przegrywał, czy przegrywała, żebyś się zawodził, czy zawodziła. Jezusowi nie zależy na tym. To ty, czy ja, jesteśmy prowokatorami do takich postępowań. To my prowokujemy własne upadki, to my prowokujemy własne potknięcia, to my próbujemy zrobić coś bez Niego dla Niego i potem zawodzimy. On nie chce tego. On chce byś zawsze patrzył na Niego, patrzyła na Niego i zawsze w Nim miał swoją siłę do działania, swoje wspaniałe nowe życie. Jemu nie zależy. To człowiek musi sam się na sobie przekonać – jeśli Pan tego nie uczyni, to ja tego nie uczynię. To nie znaczy, że nie stanie się to, co powiedział Pan. Musi się to stać. Oblubienica Jego musi być czysta, święta i nieskalana i On się o to wspaniale troszczy. On wie jak docierać, wie ile czasu przetrzymać cię, żeby nauczyć cię uległości. Kiedy otworzyć przed tobą więcej, a kiedy trzymać cię jak na pustyni, dopóki nie ukorzysz się i nie zaczniesz Go chwalić, i dziękować Mu za Jego dobroć i łaskę. Popatrz, że wszystko w Nim masz. Nie to co wymyślisz sobie. To co Bóg ustalił, dla ciebie Jezus to zrobi, bo jest wierny. I gdy będzie wracał po nas, nie będzie żadnej cząstki w ciele Jego, która by polegała na sobie, bo wszystkie cząstki będą znały Tego, który zaczął i ma moc dokończyć. I gdy wyjdziemy już naprzeciw Pana, to wszyscy będziemy znali jedną pieśń – pieśń Baranka, pieśń zbawienia w Nim. I wszyscy jednym głosem będziemy ją śpiewać. Nie będzie tam żadnej nuty – i ja trochę, Panie. Tam będzie na jedną nutę – wszystko dzięki Jezusowi Chrystusowi, Ojcze. Amen.