Jan 14:23

Słowo pisane

18 03 2022 wieczorne Marian – Pytania i odpowiedzi z Biblii cz 5

18 03 2022 wieczorne Marian – Pytania i odpowiedzi z Biblii cz 5

 

Mamy Nowy Testament. Ewangelia Jana. Niech Pan prowadzi, żeby uczniowie chcieli być jak Mistrz, i żeby chętnie każdy z nas był gotów zastosowywać, czy też zajmować się tym, czym chce nasz Pan, abyśmy byli zajęci. W Ewangelii Jana w trzecim rozdziale, wiersze 1-8 czytamy, że do Pana Jezusa przyszedł dostojnik żydowski: „A był człowiek z faryzeuszów imieniem Nikodem, dostojnik żydowski. Ten przyszedł do Jezusa w nocy i rzekł mu: Mistrzu! Wiemy, że przyszedłeś od Boga jako nauczyciel; nikt bowiem takich cudów czynić by nie mógł, jakie Ty czynisz, jeśliby Bóg z nim nie był.” To jest wiedza, którą posiada obecnie mnóstwo ludzi na ziemi. Tą wiedzę miał również ten człowiek, ale ta wiedza nie był jeszcze wystarczająca. Można wiedzieć, że Pan Jezus przyszedł od Boga, i że czynił cuda, i że można było oglądać, czy słuchać wiele wspaniałości, jednakże ta wiedza nie wystarcza. „Odpowiadając Jezus, rzekł mu: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego. Rzekł mu Nikodem: Jakże się może człowiek narodzić, gdy jest stary? Czyż może powtórnie wejść do łona matki swojej i urodzić się? Odpowiedział Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do Królestwa Bożego. Co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z Ducha, duchem jest. Nie dziw się, że ci powiedziałem: Musicie się na nowo narodzić. Wiatr wieje, dokąd chce, i szum jego słyszysz, ale nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd idzie; tak jest z każdym, kto się narodził z Ducha.”

I teraz Pan Jezus pokazuje po co On przyszedł. Człowiek może wiedzieć, że Jezus jest takim wspaniałym Nauczycielem, i że na pewno jest od Boga, ale wiedza nie wystarczy człowiekowi. Człowiek musi doznać tego, że staje się nowym człowiekiem z nowym planem, z nowym myśleniem, że staje się człowiekiem, który nie myśli już jak stary człowiek, tylko myśli inaczej; tak jak tam jest napisane: Bądźcie myśli Chrystusowej. On wiedział o Panu Jezusie, że musi być od Boga, i że jest wspaniałym Nauczycielem, ale jeszcze nie miał pojęcia, że Jezus przyszedł po to, żeby ten stary człowiek, ten Nikodem, mógł stać się dzieckiem Bożym, mógł stać się tym, który będzie mógł przebywać w Królestwie Bożym jako zrodzony na nowo, z Boga, nie z ciała. Później widzimy Nikodema, który jest przy Panu Jezusie, kiedy jest ukrzyżowany i bierze udział w tym, aby Pana Jezusa przenieść do grobu.  Ale jego pytanie: Jak to może być, w jaki sposób to może być? I Pan Jezus pokazuje właśnie zrodzenie na nowo, i pokazuje, że człowiek zrodzony na nowo porusza się już nie na zasadzie filozofii świata, czy ludzkich przemyśleń, ale zupełnie inne myślenie i inne działanie napełnia takiego człowieka. I wtedy mówi, że ten człowiek będzie mógł wejść do Królestwa Bożego.

Niech każdy z nas doświadcza tego nieustannie, że nie tylko, że znamy odpowiedź na to pytanie, bo znamy już, bo Jezus odpowiedział, więc znamy odpowiedź. Ale też sami doświadczamy świadectwa tego zrodzenia. Przy okazji mogę powiedzieć wam, że kiedy Adam i Ewa żyli w raju, i kiedy jeszcze diabeł nie podszedł Ewy z tym, aby okazała nieposłuszeństwo Bogu, i gdybyśmy tak weszli do raju i patrzyli na nich, jak oni zachowują się, jak ze sobą rozmawiają, w jaki sposób patrzą na siebie, to byśmy byli zadziwieni, że nigdy nie zobaczylibyśmy złego grymasu na ich twarzy, nie słyszelibyśmy jakichś przykrych słów. Gdybyśmy patrzyli w ich oczy, widzielibyśmy, że patrzą na siebie w czysty sposób. Ewa ani razu nie okazała Adamowi, że ma do niego żal, ani też Adam nie dokuczał Ewie, bo coś nie tak zrobiła. Byśmy tego w ogóle nie zobaczyli.

Czy wiecie do czego zmierzam? Nie? Nowo narodzony człowiek z Boga też nie ma tych rzeczy. To jest narodzenie na nowo. Człowiek nie okazuje już znużenia, znudzenia, nie okazuje swoją twarzą, że coś mu się nie podoba. Człowiek jest wolny. Dlatego człowiek na nowo zrodzony jest szczęśliwym człowiekiem, uwolnionym od tego, co wprowadziła niewola diabła, że Ewa źle odzywała się do Adama, a Adam źle do Ewy, Kain zabija Abla. To się skończyło. Narodzony na nowo człowiek zostaje uwolniony od tego. Owoc Ducha Świętego powoduje, że człowiek zostaje napełniony tym, co jest konieczne, aby na tej ziemi żyć w sposób nieskażony. Kiedy tylko człowiek zaczyna opuszczać ten teren, zaczyna zaniedbywać jak dziecko społeczność z Ojcem, to wróci do ciała. Ale jeżeli chodzi w tej wspaniałej społeczności z Bogiem, to ten człowiek jest zawsze szczęśliwy. Paweł mówi: Zasmuceni, ale zawsze weseli. On już jest ponad tym. Jeżeli jest zasmucony jakimś człowiekiem, jego twarz nie wyraża upadłości. Jego twarz wyraża chwałę Boga, który posłał Syna, aby ludzie nie musieli żyć w upadłości. Człowiek, który doświadcza zrodzenia na nowo, jest człowiekiem innym, jest człowiekiem, który przestał narzekać, przestaje doszukiwać się czegoś. Zaczyna cieszyć się Bogiem. Dlatego ludzie w świecie zaczynają tego człowieka nie znosić po prostu, przestaje im ten człowiek pasować, bo nie nadaje się do ich systemów narzekania, biadolenia, złorzeczenia, czy czegokolwiek. Bo ten człowiek już tego nie doświadcza, ma społeczność z Bogiem, jest szczęśliwy, Bóg do tego człowieka dociera. Człowiek kocha Boga, kocha ludzi, a więc to się zmienia. I to świadczy o narodzeniu z Boga. Bóg stwarzając Adama i Ewę, nie stworzył ich z wykrzywionymi wargami i z niechęcią, z zaciśniętymi ustami, że dlaczego jesz owoc z tego drzewa, a nie z tego, bo ja na dzisiaj zaplanowałam, żebyśmy z tego drzewa jedli, a nie z tego drzewa, czy inne takie bzdury, albo co innego. Cała ich mimika nie miała w sobie tego ciemnego cienia. Wiecie, człowiek, który chodzi w gniewie ma ciemność na twarzy. To jest właśnie oznaka cielesności. Albo w różny sposób; niby promienieje zadowoleniem, a kiedy odzywa się, język jest taki zgrzytliwy, taki złośliwy.

Nowonarodzony człowiek dostaje nową naturę i dlatego wtedy to jest to zmaganie. Tak jak Paweł mówi: „Świat umarł dla mnie, a ja dla świata”. To jest dopiero wtedy zmaganie, bo ludzie nadal potrzebują tego, żeby w ten sposób funkcjonować; człowiek bez zrodzenia na nowo potrzebuje na kogoś pogadać. Tak ciężko jest żyć, żeby na kogoś nie pogadać normalnie, bo to pcha. Albo twarz pokazuje – jak mi się to bardzo nie podoba. A dziecku Bożemu wszystko się podoba, co od Boga; ma szczęście, zadowolenie. I dlatego kiedy dziecko Boże rozmawia z tym, który wie, że Jezus przyszedł na ziemię, że jest wspaniałym Nauczycielem, że cuda czyni, że jest od Boga, ale nie ma zrodzenia na nowo, nie dogadają się. To są dwa różne języki. I Nikodem musiał tego dowiedzieć się, że on potrzebuje narodzić się na nowo, żeby zostać uwolnionym z natury złośliwego człowieka. Pan Jezus przyszedł uwolnić nas od złośliwości naszych. Nikodem też był złośliwym człowiekiem. Każdy człowiek jest złośliwym bez zrodzenia z Boga, ponieważ taka stała się już zepsuta natura człowieka; tak dopiec komuś, wykazać swoją wyższość, pokazać się, że jest się mądrzejszym. To pojawia się w różnych sytuacjach w różnych chwilach. I wtedy człowiek powinien powiedzieć sobie: To nie jest powiew Ducha Świętego, to nie jest praca Ducha Świętego, to jest praca innego ducha, który spowodował, że mimika człowieka zmieniła się. Doszło do tego zło, doszła do tego zawziętość, doszła do tego nienawiść, doszły impulsy, których wcześniej w ogóle nie było w Adamie i Ewie. I zrodzenie na nowo jest nam potrzebne koniecznie, żeby usunięte zostało z nas to, co nabyliśmy właśnie poprzez urodzenie się w grzechu. Pomyślcie o tym, bo to jest bardzo ważne.

Widzimy na przykład Mojżesza, i widzimy Izraela, i widzimy te zmagania między Mojżeszem, a Izraelem. Mojżesz doświadczył działania Bożego i Bóg mógł rozmawiać z Mojżeszem twarzą w twarz, jak z przyjacielem. I postępowanie Mojżesza wyglądało zupełnie inaczej niż postępowanie tych ludzi, których prowadził. Oni stale mieli o coś żal, o coś pretensje. I możemy sobie dokładnie powiedzieć, że kiedy Mojżesz przychodził do nich, to ich miny wyglądały bardzo nieprzyjemnie. Mieli do niego żal, pretensje, złośliwe uwagi wobec niego i inne rzeczy. A więc ten jaśniejący chwałą w społeczności z Bogiem Boży człowiek zasłaniał to, żeby to nie było widoczne. Napotykał na ludzi, którzy mieli zaciśnięte zęby, którzy stawali przeciwko niemu, którzy narzekali na Boga i narzekali na Mojżesza. To był stary człowiek wyprowadzony z niewoli egipskiej, nie narodzony na nowo. Stary człowiek, chociaż szedł za Bogiem, ale stale o coś miał pretensje, żal; nie pasowało to, nie pasowało tamto.

Jezus mówi: Nikodem jest człowiekiem pobożnym, ale dalej jest w nim stara natura. Tak jak i pisał Saul z Tarsu, że chciał czynić dobrze, a trzymało się go zło. Nikodem też potrzebuje dowiedzieć się prawdy i Pan mówi mu właśnie o narodzeniu na nowo, o nowej naturze człowieka, o całkowitym uwolnieniu od tej niewoli grymasów, od tej niewoli zgrzytających zębów. Pamiętacie, zgrzytali zębami. Kiedy zgrzytali zębami? Jak zdenerwowali się, to zgrzytali zębami, to sypali prochem w górę, czy inne rzeczy robili. Miny ich więc na pewno nie były przyjemne.

Narodzenie na nowo potrzebne jest więc każdemu z nas, abyśmy uwolnieni od tych wszystkich grymasów, od tych wszystkich wykrzywień ciemności, mogli wyrażać światło – wy jesteście światłością tego świata. Nie może być zasłonięte, schowane to, co jest jasne, skoro jest jasne, pamiętajmy więc. Tego tez pilnujmy się, bo wróg chciałby, żeby tam gdzie jest dzień, znowuż przyszła noc. A my mamy żyć zawsze za dnia. Tak więc żyjmy, tego się pilnujmy, a będzie dobrze, będzie dobrze. Duch Święty prowadzi dokładnie tak, jak chce Ojciec, jak chce Bóg.

Ewangelia Jana 4 rozdział. Tu mamy spotkanie Pana Jezusa z Samarytanką; ich rozmowa: „Czy może Ty jesteś większy od ojca naszego Jakuba, który dał nam tę studnię i sam z niej pił, i synowie jego, i trzody jego?” E. Jana 4,12. Ona mówi tu o Jakubie, jako o tym, od którego pochodzi Izrael. A tu przed nią stoi Jezus i ona pyta się: Czy ty jesteś większy? I moglibyśmy też zapytać się: Czy dla nas ktoś jest większy od Jezusa? Ona pyta się w ten sposób Jezusa: Czy ty jesteś większy od Jakuba? Jezus mówi: Jeżeli ktokolwiek będzie dla ciebie większy ode Mnie, to nie może być Moim uczniem. Czy jest ktoś większy od Jezusa dla mnie, dla ciebie? Ktoś za kim pójdziemy, zostawiając Jezusa, bo ten ktoś jest ważniejszy od Jezusa? Czy gotowi jesteśmy zostawić wszystko, aby pójść za Jezusem? Czy jest ktoś ważniejszy? I znowuż ten narodzony na nowo człowiek doświadcza, że nie ma nikogo ważniejszego od Jezusa. Ale wszyscy próbują wybić mu to z głowy, żeby zająć miejsce Jezusa. To jest wojna. Ludzie chcą zająć miejsce Jezusa, żeby być większymi od Niego, mówiąc, że wierzą w Jezusa i wcale o tym nie myślą, żeby być większymi od Niego. Ale jednak chcą zająć tą pozycję, żeby bardziej zwracać uwagę na nich, niż na Jezusa. Skąd to wynika? Ze starej natury. Stara natura potrzebuje mieć jakąś swoją ustaloną pozycję. Stąd tyle różnych wydarzeń się dzieje. Dla nas musi być to pewne: Jezus jest większy od wszystkich. I wtedy jest dobrze. Bo kiedy Jezus jest większy, to my będziemy żyli zgodnie z wolą Ojca. I wtedy inni ludzie będą mogli doświadczać, że nie jesteśmy po tej stronie, by szkodzić, ale po tej stronie, by ratować. Tak jak Pan Jezus, nie przyszedł zgubić, ale przyszedł uratować, wyzwolić. Dobrze mieć pewność, bo może nikt inny nie jest większy, oprócz mnie, który czuję się, że mam prawo dyskutować z Jezusem, czy powinienem być sługą, czy panem? Czy powinienem rządzić, czy służyć? Czy powinienem? I tak można dalej to mówić sobie. Czy to On decyduje? Skoro przyjęliście Jezusa Pana, tak w Nim chodźcie. 

E. Jana 4,13-26: „Odpowiedział jej Jezus, mówiąc: Każdy, kto pije tę wodę, znowu pragnąć będzie; Ale kto napije się wody, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu. Rzecze do niego niewiasta: Panie, daj mi tej wody, abym nie pragnęła i tu nie przychodziła, by czerpać wodę. Mówi jej: Idź, zawołaj męża swego i wróć tutaj! Odpowiedziała niewiasta, mówiąc: Nie mam męża. Jezus rzekł do niej: Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego teraz masz, nie jest twoim mężem; prawdę powiedziałaś. Rzekła mu niewiasta: Panie, widzę, żeś prorok. Ojcowie nasi na tej górze oddawali Bogu cześć; wy zaś mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy Bogu cześć oddawać. Rzekł jej Jezus: Niewiasto, wierz mi, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie oddawali czci Ojcu. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, bo zbawienie pochodzi od Żydów. Lecz nadchodzi godzina i teraz jest, kiedy prawdziwi czciciele będą oddawali Ojcu cześć w duchu i w prawdzie; bo i Ojciec takich szuka, którzy by mu tak cześć oddawali. Bóg jest duchem, a ci, którzy mu cześć oddają, winni mu ją oddawać w duchu i w prawdzie. Rzekła mu niewiasta: Wiem, że przyjdzie Mesjasz (to znaczy Chrystus); gdy On przyjdzie, wszystko nam oznajmi. Rzekł jej Jezus: Ja, który mówię z tobą, jestem nim.” Niewiele spotykamy miejsc, gdzie Jezus w tak oczywisty sposób mówi: Ja jestem tym Mesjaszem, Ja jestem tym, którego Ojciec posłał, o którym mówili wszyscy prorocy Starego Testamentu. Jest więc większy od Jakuba? Ona już wie, tak? Kiedy biegnie, to nie mówi: Wiecie, mam lepsze wiadomości o Jakubie, więcej mogę powiedzieć wam o Jakubie. Ona gdy już biegnie, mówi o Jezusie. To jest pytanie, odpowiedź i jaka piękna reakcja? Dla niej Jezus jest już większy. Po takiej wspaniałej krótkiej rozmowie, Jezus mógł powiedzieć wprost tej kobiecie, że to On jest właśnie tym posłanym, aby uratować i ją też od jej grzechów. Niech to będzie zawsze w nas. To jest naprawdę zwycięski czas, kiedy człowiek idzie za Jezusem, czyniąc to, co chce Jezus, bo to jest jego, czy jej Pan. Ludzie mogą napotkać, tak jak w Jezusie, dobro i skorzystać z niego. Albo uznać to dobro za zło i nienawidzić z powodu tego dobra. Ale ten człowiek, który idzie za Jezusem, rośnie, wzrasta, rozwija się. Jest to więc dla mnie i dla ciebie bardzo ważne.

Ewangelia Jana 8,21-25: „I rzekł znowu do nich: Ja odchodzę, a wy mnie szukać będziecie i w grzechu swoim pomrzecie; dokąd Ja odchodzę, wy pójść nie możecie. Rzekli więc Żydzi: Czyżby chciał sobie życie odebrać, że mówi: Dokąd Ja odchodzę, wy pójść nie możecie. I rzekł do nich: Wy jesteście z niskości, Ja zaś z wysokości; wy jesteście z tego świata, a Ja nie jestem z tego świata. Dlatego powiedziałem wam, że pomrzecie w grzechach swoich. Jeśli bowiem nie uwierzycie, że to Ja jestem, pomrzecie w swoich grzechach. Wtedy pytali go: Kimże Ty jesteś? Jezus odpowiedział im: Po co Ja w ogóle mówię do was?” Tyle rzeczy uczynionych, tyle wypowiedzianych prawdziwych słów, tyle rozjaśnionych ciemności, które wytworzone zostały przez faryzeuszy i uczonych w Piśmie, tyle widocznej chwały, zbawiennej chwały Zbawiciela, a oni dalej pytają się: Kim że ty jesteś? To czego jeszcze trzeba by było, żeby człowiek uznał, że Jezus jest tym właśnie Mesjaszem, który był obiecany? Dlatego Jezus mówi: Po co Ja do was jeszcze mówię, skoro tyle usłyszeliście, tyle widzieliście i nadal chodzicie i pytacie się? Jakże my musimy codziennie pamiętać Kim jest Jezus Chrystus, aby dalej do Niego należeć, żeby nie sprzeciwiać się Mu, nie walczyć z Nim, nie buntować się przeciwko Niemu, nie stawiać na swoim. Bo co pomoże człowiekowi, jak będzie uparty i będzie stawiać na swoim, kiedy człowiek wie, że Jezus przyszedł zbawić człowieka z naszych złości, grzechów, z wszystkiego? To co to jest? Kiedy człowiek mówi: Ja wiem kim jest Jezus i stawia na swoim. Co to jest? To jest tak, jakby Jezus dla tego człowieka nie był tym, Kim naprawdę jest. Rozumiecie, sprzeciwiać się, sprzeczać się można jak człowiek z człowiekiem. Ale jak sprzeczać się z Tym, który jest od Ojca i doskonale zna wolę Ojca, i ją doskonale wypełnił? Jak z Nim sprzeczać się, czy tak, czy inaczej. Obyśmy nigdy nie usłyszeli tego: Po co Ja do was jeszcze mówię? Ale słyszeli kolejne Boże Słowo, które pomoże nam jeszcze bardziej kosztować jak dobry jest Pan i żyć tym Słowem, które z ust Bożych pochodzi, że warto mówić, bo uczeń chce poznawać życie swego Nauczyciela.

Ewangelia Jana 10, 31-36: „Żydzi znowu naznosili kamieni, aby go ukamienować. Odrzekł im Jezus: Ukazałem wam wiele dobrych uczynków z mocy Ojca mego; za który z tych uczynków kamienujecie mnie? Odpowiedzieli mu Żydzi, mówiąc: Nie kamienujemy cię za dobry uczynek, ale za bluźnierstwo i za to, że Ty, będąc człowiekiem, czynisz siebie Bogiem.” Mają więc takie podejście: Nie, nie, wiemy, że to jest dobre, co uczyniłeś, ale Ty czynisz siebie Bogiem, a więc musimy cię ukamienować.  „Odpowiedział im Jezus: Czyż w zakonie waszym nie jest napisane: Ja rzekłem: Bogami jesteście? Jeśli nazwał bogami tych, których doszło słowo Boże (a Pismo nie może być naruszone), Do mnie, którego Ojciec poświęcił i posłał na świat, wy mówicie: Bluźnisz, dlatego, że powiedziałem: Jestem Synem Bożym?” Jest to prawdą. Oni sami nawet mówili, że są synami Boga, oni, którzy żyli w grzechach, posłuszni diabłu, mienili się, że Ojca mają w niebie. A tutaj, kiedy Jezus mówi o tym, to uważają, że bluźni. Przecież patrząc na życie Jezusa i na ich życie, normalnie oceniając, to człowiek by powiedział: Ludzie, przecież wy wszyscy jesteście w ciemnościach, w tym Jezusie nie widać nic złego, a samo dobro. A w was tyle zawiści, tyle złośliwości, tyle nienawiści, tyle poczucia własnej wyższości nad innymi i wy chcecie powiedzieć, że wy jesteście? Gdyby tak człowiek stanął i patrzył, to by powiedział: Oszuści, kłamcy! To jest prawdziwy, On nigdy nie skłamał, On nigdy nikogo nie oszukał, nigdy nie zwodzi, mówi zawsze prawdę. Jakie więc oni mieli poczucie? Gdyby teraz Jezus powiedział, jak wtedy, gdy przyprowadzili tą kobietę cudzołożną: Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na Mnie kamieniem; musieliby odejść, bo wszyscy żyli w grzechach, a chcieli być sprawiedliwi. Zobaczcie jaki jest człowiek, który nie żyje z Bogiem, i patrząc nie widzi, słuchając nie słyszy. A gdy chce zrozumieć, to stale przychodzi mu tylko jakieś podejrzenie, że coś nie tak musi być w Jezusie. Znaleźli więc. Nazywa się Synem Bożym, mieni się więc Bogiem. „Tedy znowu starali się go pojmać; lecz On uszedł ich ręki.” 10,39.

Ewangelia Jana 11, 25.26: „Rzekł jej Jezus: Jam jest zmartwychwstanie i żywot; kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. A kto żyje i wierzy we mnie, nie umrze na wieki.” Ludzie wymyślili nawet taki film, gdzie pastor i jego żona jadą samochodem i zatrzymuje ich autostopowicz, wsiada. Oni chcą mówić mu o Bogu, on wyjmuje pistolet, każe zatrzymać im samochód, wyprowadza tego pastora na zewnątrz i mówi: Wierzysz, że w Jezusie Chrystusie masz żywot wieczny? No, wierzę. I wierzysz w to, że jak cię teraz zabiję, to ty od razu będziesz z Tym, którego miłujesz? Czy jesteś gotowy, żebym zastrzelił cię teraz i będziesz tam? Ten człowiek w końcu mówi, że nie. Ten, który był z tym pistoletem, ze łzami w oczach mówi: To co ty chcesz mi powiedzieć o Jezusie, skoro ty nie jesteś gotowy umrzeć. A chciałbym chętnie posłuchać, ale od kogoś, kto wierzy w to co mówi. Czy jesteśmy więc świadomi, że mamy życie wieczne w Chrystusie i choćby nas zastrzelili, to i tak żyć będziemy? Dopóki nie ma pistoletu przy głowie, to, och, przecież, na pewno. Ale gdy ciało czuje, że coś może być nie tak, to wtedy zaczyna się strach, lęk, obawa, i wtedy wiara musi wygrać. Bo jeśli nie do końca człowiek jest pewny, że jest gotowy na to, aby umrzeć, by żyć; szczęśliwi ci, którzy w Panu umierają. Bardzo jest to więc potrzebne, to co Jezus tutaj mówi, żeby być spokojnym człowiekiem na tej ziemi, gdzie zawsze tu grozi śmierć, że można umrzeć w każdej chwili, można skończyć swój żywot, jedząc na przykład jakiś owoc z pestkami, czy z czym innym; można zachłysnąć się, cokolwiek, pięć minut i nie ma człowieka; był i nie ma. A więc żyjemy na takim miejscu.

Czy my jesteśmy szczęśliwi, że choćbyśmy umarli, i tak żyć będziemy? Czy jesteśmy tacy wdzięczni Bogu za życie wieczne? Czy my w to wierzymy? Bo to jest ważne. Czy wierzymy w to? Nie tylko wiemy: No tak, Jezus to wszak życie wieczne. Ale czy jesteśmy szczęśliwi, że to życie wieczne jest wieczne i nikt nie może tego zmienić? I gdy my trwamy w Nim, wierząc w Niego, mamy życie wieczne. W chwili zamieszania, w tych różnych wydarzeniach, które toczą się dzisiaj, kiedy tu wszędzie strach chce przejąć władzę nad człowiekiem, dzieci Boże mogą być zawsze spokojne, gdyż choć byśmy umarli, i tak żyć będziemy. Jezus pyta się: Czy wierzysz w to? Wiara zwycięża świat. To jest coś drogocennego, coś bardzo ważnego.

Ewangelia Jana 12,23-27:„A Jezus odpowiedział im, mówiąc: Nadeszła godzina, aby został uwielbiony Syn Człowieczy. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, jeśli ziarnko pszeniczne, które wpadło do ziemi, nie obumrze, pojedynczym ziarnem zostaje; lecz jeśli obumrze, obfity owoc wydaje. Kto miłuje życie swoje, utraci je, a kto nienawidzi życia swego na tym świecie, zachowa je ku żywotowi wiecznemu. Jeśli kto chce mi służyć, niech idzie za mną, a gdzie Ja jestem, tam i sługa mój będzie; jeśli kto mnie służy, uczci go Ojciec mój. Teraz dusza moja jest zatrwożona, i cóż powiem? Ojcze, wybaw mnie teraz od tej godziny?” Wiemy, że chodziło o ofiarę Jezusa na krzyżu, wzięcie wszystkich naszych grzechów na Siebie, oddzielenie od Ojca poprzez nasze grzechy. Jezus mówi: „Dusza Moja jest zatrwożona i cóż powiem?” Teraz pomyśl, że każdy z nas ma jakieś doświadczenia. Musimy przejść przez jakieś przeciwności, które grożą nam konsekwencjami życia, zdrowia, utraty jakichś znajomości, czymkolwiek. I człowiek jest strwożony, gdyby miało się to stać, i co wtedy człowiek powie Bogu? Czy będzie gotowy człowiek powiedzieć tak jak Job: Przyjmowaliśmy, kiedy przyjemnie było, dlaczego nie miałbym przyjąć, kiedy jest trudno? Czy jesteśmy gotowi na to, żeby tak, jak Pan Jezus powiedzieć: „Ojcze, niech się dzieje Twoja wola?” Czy jesteśmy swobodni, by w codzienności powiedzieć: „Ojcze, niech się dzieje Twoja wola?” Bo wiecie, łatwo jest myśleć, co ja zrobię, kiedy coś się stanie. Ale codziennie w sumie my zachowujemy się w różny sposób, różne wydarzenia przychodzą i nasze wybory pokazują, czy my wybieramy wolę Ojca, czy wybieramy swoją wolę. Czy my jesteśmy gotowi postąpić według tego, co Bogu się podoba, czy z obawy, z lęku, czy z pożądliwości rezygnujemy z tego, aby czynić wolę Bożą i robimy coś po swojemu, aby tylko zachować to uspokojenie, że no, ominęła mnie ta trwoga, ominęło mnie to doświadczenie, ominęła mnie ta przeciwność i już nie muszę przez nią przechodzić.

Codziennie wybieramy, codziennie podejmujemy decyzje, codziennie musimy uznać, że ważniejsza jest wola Ojca niż przeciwności, na które napotkamy. Jeśli tak jest, to kiedy przyjdzie największa próba, będziemy zachowani, aby w niej tak samo wygrać. Tak Jezus także mówi: „Kto zachowa Słowo Moje i nie wyprze się Mego Imienia, tego i Ja zachowam w godzinie próby jaka przyjdzie na tą ziemię.” Dzisiaj więc również podejmowaliśmy jakieś decyzje i szliśmy za nimi. I czy one były według upodobania Bożego, czy z powodu, żeby czegoś nie ponieść, jakichś konsekwencji nie ponieść? Człowiek zachwiał się i zrezygnował z tego, co jest miłe Bogu, ratując się starym orężem, starym sposobem, swoją cielesnością; wtedy człowiek nie podoła, kiedy przyjdzie ta największa próba. Dlatego Bóg powiedział, że ci, którzy miłują prawdę, oni wygrali, ale ci, którzy nie miłują prawdy, oni już przegrali. Niech Bóg pomoże nam codziennie powiedzieć. Pan Jezus też codziennie mówił: Ojcze, Twoja wola, Twoja wola. Ja zawsze czynię to, co chce Mój Ojciec. Ojciec miłuje Mnie, bo Ja zawsze czynię to, co On chce. A więc Twoja wola. I kiedy przyszła największa próba i w tej największej próbie, w tej potężnej modlitwie, Pan Jezus także ustępuje Ojcu i mówi: „Nie moja wola lecz Twoja niech się wypełni”.

Pamiętaj, nasza codzienność prowadzi do najważniejszej bitwy. I gdy w naszej codzienności my naśladujemy Chrystusa i mamy siłę, to my rośniemy, rozwijamy się. Ale gdy my chwiejemy się wobec różnych rzeczy, podejmujemy chwiejne decyzje, to nie spodziewajmy się, że gdy przyjdzie większa próba, to my będziemy wtedy bohaterami. Nie. Skoro w mniejszej człowiek nie jest wierny, to jak w większej będzie wierny? Myślmy o tym codziennie. Te małe próby w sumie są potrzebne tobie i mnie, żebyśmy nabierali sił i pewności, że jeśli Bóg z nami, to któż przeciwko nam? Nie będę się bał, nie będę się lękał, choćbym szedł ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną, Panie. Ty jesteś wszystkim. Kiedy chcesz mnie przeprowadzić w ten sposób, to mnie przeprowadź w ten sposób. Ty wiesz, co jest mi potrzebne. Ufam Ci. Tak jak Job mówił: Choćby mnie zabił, ufam. Jestem pewien, że On wie, co czyni.

Ewangelia Jana 14, 9.10: „Odpowiedział mu Jezus: Tak długo jestem z wami i nie poznałeś mnie, Filipie? Kto mnie widział, widział Ojca; jak możesz mówić: Pokaż nam Ojca? Czy nie wierzysz, że jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie? Słowa, które do was mówię, nie od siebie mówię, ale Ojciec, który jest we mnie, wykonuje dzieła swoje.” Jak możesz mówić: Pokaż nam Ojca? I znowuż; przecież widzisz Mnie, jesteś ze Mną cały czas. Nie widziałeś nigdy takiego człowieka jak Ja. Słyszałeś co mówię, słyszałeś każde Słowo, mówi Jezus. Widziałeś i w tym doświadczeniu, i w tym, oglądałeś, sam też szedłeś. I w mocy, którą Pan im dał, wypędzali demony, uzdrawiali. I Pan mówi: I ty mówisz: Pokaż nam Ojca? Widzicie, to jest tak, że w człowieku jest tak, że człowiek codziennie coś widzi, codziennie słyszy. Ale jakże słabo człowiek to analizuje, jak słabo człowiek tym się zajmuje? Jak dużo rzeczy wpływa na człowieka, że tak potężne sprawy, jak to poznawanie Chrystusa, gdzieś umknęło w tych codziennych sprawach i raptem powstaje pytanie: Pokaż nam Ojca, jaki jest Ojciec. Jezus mówi: Właśnie taki, jak jest Jego Syn. Syn jest doskonale z Ojcem i Ojciec mieszka w Synu, a Syn w Ojcu. Piękne rzeczy. Ale to jest właśnie to, że człowiek potrzebuje, aby korzystać z tego, co Duch Święty mówi do wierzących ludzi.

Na ten temat, to pewno łatwe; Rzymian 3,29: „Czy Bóg jest Bogiem tylko Żydów? Czy nie pogan także? Tak jest, i pogan,” Przecież my wiemy wszyscy, że Bóg jest Bogiem również i nas pogan. To przecież jakby mogło być inaczej? Przecież nie chcę nikogo straszyć, ale Żydzi byli naprawdę przerażeni, że Bóg jest ich Bogiem; ginęli, byli wypędzani do niewoli za nieposłuszeństwo, byli ścigani mieczem, zarazą, byli też przyprowadzani do upamiętania, siali, a kto inny z tego korzystał. W końcu uznali, że każdy kto zbliża się do tego Boga, ginie. Ale jak wspaniały jest ten Bóg? Gdy patrzymy na tych ludzi, to możemy myśleć sobie: no, to jest naprawdę. Oni by chcieli tak jakoś pożyć, a Bóg nie pozwala im tak pożyć; jakoś stale mają te kłopoty. Inni robią sobie to czy tamto i nikt tak nie odnosi się do nich, jak do tych właśnie Żydów – za to ukamienowanie, za to, to, za to, tamto, oko za oko, ząb za ząb. I raptem dowiadujemy się, że ten sam Bóg, który jest ich Bogiem, jest też i naszym Bogiem. Chwała Bogu! Cudownie, wspaniale. Ale musimy również pamiętać, że co stało się z tymi Żydami? Dlaczego oni mieli taką postawę, dlaczego oni tak próbowali przed tym Bogiem uciekać cały czas? Dlaczego oni woleli bożki z kamienia, z drewna, niż tego żywego Boga, który stworzył niebo i ziemię, rzeczy widzialne i niewidzialne? Skąd u nich takie coś brało się? Może im nie pasował taki Bóg? Taki Bóg, który jest uczciwy, prawy, miłujący, prawdomówny. A oni potrzebowali innego boga, takiego, który by im pozwolił kombinować, oszukiwać, złościć się, czy cokolwiek innego. A ten zupełnie nie pozwalał im na to. I raptem dowiadujemy się, że ich Bóg jest naszym Bogiem i On też nadal nie zgadza się na to i u nas. Chwała Bogu! Ale On taki jest. Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty, mówi Pan. Zobaczcie więc, że z jednej strony: No, już nie tylko, że Żydów, ale i nas, pogan, a z drugiej strony, to dlaczego tylu pogan kombinuje jak przed Nim uciec, jak się schować przed tym Bogiem, żeby móc sobie pożyć? Bo wielu ludziom nie pasuje to, Kim jest Bóg. Dlatego też nie pasował Jezus w Izraelu, dlatego nie raz chcieli zabić Go, strącić z góry; nie pasował. Inny bóg – wojny, bóg ich złości, bóg ich honorów, bóg, który pozwoli im deptać, niosąc różne ohydne bożki w swoich namiotach.

List do Rzymian 6,1-3: „Cóż więc powiemy? Czy mamy pozostać w grzechu, aby łaska obfitsza była? Przenigdy! Jakże my, którzy grzechowi umarliśmy, jeszcze w nim żyć mamy? Czy nie wiecie, że my wszyscy, ochrzczeni w Chrystusa Jezusa, w śmierć jego zostaliśmy ochrzczeni?” I tak jak czytamy, to koleje, kolejne Słowa. Czy mamy pozostać w grzechu, aby łaska obfitsza była? Co takiego jest w człowieku, że człowiek lubi pozostać w jakichś grzechach, lubi to swoje ja, takie, czy inne? Ja zepsute, bo ono nie jest podobne do Ojca w niebie, nie jest podobne do Jezusa Chrystusa. A powinno być właśnie tak, jak Pan Jezus mówi, że musisz się na nowo narodzić dlatego, żeby już więcej nie chodzić drogami bezbożnych, nie potrzebować zaspokojenia emocji, czy czegokolwiek, znajdując to, co szuka grzeszny człowiek. Ale by mogąc być szczęśliwym w społeczności z Bogiem, należeć do Boga. Ludzie mogą dziwić się: Jak ty możesz być z takim Bogiem? A ludzie, którzy należą do Boga z ochotnego serca, są szczęśliwi, że mogą być z tym Bogiem, chociaż wiedzą, że On jest święty, czysty, i że jest Bogiem, który wymaga od Swoich dzieci, potomstwa Swego, karności, posłuszeństwa. Niech nieustannie to będzie w nas, abyśmy pamiętali, że kto wypełnia wolę Ojca, który jest w niebie, ten jest bratem, siostrą, matką, rodziną dla Pana Jezusa.

List do Rzymian 8,31-39, może Rzymian przejdziemy i zakończymy. „Cóż tedy na to powiemy? Jeśli Bóg za nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale go za nas wszystkich wydał, jakżeby nie miał z nim darować nam wszystkiego?” Kolejne pytanie. „Któż będzie oskarżał wybranych Bożych? Przecież Bóg usprawiedliwia. Któż będzie potępiał? Jezus Chrystus, który umarł, więcej, zmartwychwstał, który jest po prawicy Boga, Ten przecież wstawia się za nami. Któż nas odłączy od miłości Chrystusowej? Czy utrapienie, czy ucisk, czy prześladowanie, czy głód, czy nagość, czy niebezpieczeństwo, czy miecz? Jak napisano: Z powodu ciebie co dzień nas zabijają, uważają nas za owce ofiarne. Ale w tym wszystkim zwyciężamy przez tego, który nas umiłował. Albowiem jestem tego pewien,” Tu już nie ma pytania, jest pewność. „że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani potęgi niebieskie, ani teraźniejszość, ani przyszłość, ani moce, Ani wysokość, ani głębokość, ani żadne inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Bożej, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.” Któż? Ani to, ani to, ani to nie jest w stanie odłączyć. Jednego tu nie ma, nie ma wymienionego grzechu. Ale poza tym wszystkie doświadczenia, jakiekolwiek mogłyby spotkać człowieka, są jako te, które mamy zwyciężone w Jezusie Chrystusie. Niech Pan da, abyśmy wytrwali w tym, abyśmy nieustannie żyli w odpowiedzi na te pytania. Wiedząc, że Pan jest z nami, abyśmy mogli prowadzić chwalebne życie, cieszmy się życiem, cieszmy się Jezusem. Radujmy się Tym, który przyszedł nas zbawić.

Jeszcze List do Rzymian 14, 1-4: „A słabego w wierze przyjmujcie, nie wdając się w ocenę jego poglądów. Jeden wierzy, że może jeść wszystko, słaby zaś jarzynę jada. Niechże ten, kto je, nie pogardza tym, który nie je, a kto nie je, niech nie osądza tego, który je; albowiem Bóg go przyjął. Kimże ty jesteś, że osądzasz cudzego sługę? Czy stoi, czy pada, do pana swego należy; ostoi się jednak, bo Pan ma moc podtrzymać go.” Widzimy więc, że apostoł Paweł pokazuje, że słabego w wierze przyjmujcie. Człowiek ten jeszcze uważa, że pokarm może zbliżać, ale tak wierzy i przyjmujcie, gdyż wierzy w Jezusa Chrystusa, i jeszcze nie zrozumiał tego. Ale ty się nie wywyższaj nad niego, miłuj go i ciesz się z nim razem Chrystusem Jezusem. Pan jest Sędzią Swoich sług, a ty dlaczego miałbyś odrzucać tego kogoś? Zobaczmy więc, że tu jest taka lekcja, aby pamiętać zawsze kto zapłacił za każdego z nas najwyższą cenę. Jezus Chrystus. A więc i my powinniśmy tak odnosić się do siebie, jak do tych, za których Ktoś zapłacił najwyższą cenę. Aby szanować się nawzajem, budować na Boży dom. Jest też Słowo Boże: Czyż nie ma między wami mądrych, by rozsądzać te różne rzeczy. Ale tu chodzi o to, że ten człowiek jeszcze nie urósł do pewnego poznania, ale w tym, w którym jest, jest szczery wobec Boga i postępuje w ten sposób, a więc Pan go przyjął. I to jest sprawa priorytetowa i najważniejsza. Niech każdy z nas będzie szczęśliwy. Pan nas przyjął. Teraz tylko pamiętać jaki to jest Pan i co On chce od nas, abyśmy mogli żyć z Nim i rośli, wzrastali w sposób godny Boga. Chwała Bogu za Pana Jezusa Chrystusa i za wszystko, co jest do mnie i do ciebie skierowane, abyśmy nowe życie prowadzili. Amen.