Jan 14:23

Słowo pisane

Zgr. 11.01.2014r. Marian - Świadomość wartości Jezusa Chrystusa

Zgr. 11.01.2014r. Świadomość wartości Jezusa Chrystusa.

 

 

Chciałbym, żebyście otworzyli Ew. Łukasza, 23 rozdział od 17 wiersza:

 

„A miał obowiązek wypuszczać im jednego w związku z ich świętem. Zakrzyknęli więc wszyscy razem tymi słowy: Strać tego, a wypuść nam Barabasza. A ten został wtrącony do więzienia z powodu wywołanego w mieście rozruchu i zabójstwa. A Piłat ponownie przemówił do nich, chcąc uwolnić Jezusa. Lecz oni wołali głośno tymi słowy: Ukrzyżuj, ukrzyżuj go. Wtedy on po raz trzeci odezwał się do nich: Cóż złego Ten uczynił? Niczego, czym by na śmierć zasłużył, w nim nie znalazłem. Każę go więc wychłostać i wypuszczę. Oni zaś nalegali głosem wielkim, domagając się jego ukrzyżowania; a krzyki ich wzmagały się. Więc Piłat rozstrzygnął, że ma się stać według ich żądania. Kazał wypuścić tego, którego oni zażądali, a który został wtrącony do więzienia za rozruch i zabójstwo, Jezusa zaś zdał na ich wolę.”

 

 Nie tyle będziemy patrzeć jak Piłat próbował jakoś ten lud uspokoić, że ubiczują Jezusa i jakąś poniesie konsekwencję. Lecz lud był nie zaspokojony. Dlaczego ci ludzie byli tak zdeterminowani, żeby Jezus zginął? Pomyślmy nad nami dzisiaj również, nad naszym wyborem, nad naszą decyzją. Możemy powiedzieć, że im ten Jezus był do niczego nie potrzebny. Oni nie widzieli w Nim niczego dla siebie, był dla nich jak śmieć, który trzeba wyrzucić, usunąć. Nie widzieli w Nim żadnej kosztowności. Tylko jeśli w kimś nie widzisz nic cennego możesz tak krzyczeć i wołać: Usunąć, ukrzyżować, usunąć spośród żywych. Nie był tym kim oni myśleli, że powinien być, jako Mesjasz. Według nich nie wypełnił Swojego zadania, więc uznali, że jest im nie potrzebny. Codziennie mamy wybory i decyzje, albo możemy wybrać Jezusa albo siebie. Dla nich Ten Jezus był niewiele znaczący, wybrali mordercę, wybrali bohatera według ciała, kogoś kto potrafi walczyć, zmierzyć się z tymi, którzy są tam na ich ziemiach. Kto jest naszym bohaterem kiedy wybieramy? Czy ten, który umie kłamać czy ten, który mówi prawdę? Kto jest naszym bohaterem? Bo kogoś musimy wybrać, żaden człowiek nie ma szansy, żeby nie czynił wyborów, musimy wybrać: Chrystus, czy Belial? Chrystus czy świat? Nieustannie czynimy wybory, nieustannie, póki żyjemy te wybory muszą zapadać, kto jest ważniejszy, my czy Chrystus? Dlatego tak wielu ludzi rezygnuje z Jezusa, bo nie widzą w Nim cenności. Jezus mówił w ten sposób, że jest zimny, letni i gorący. Zimny rezygnuje z Jezusa, letni próbuje połączyć Jezusa z Belialem, gorący zaś rezygnuje z samego siebie, żeby Jezus był uwielbiony w nim. Jezus mówi: Bądź zimny albo gorący, żeby wyraźnie było widać kim jesteś, żebyś nie zmylił nikogo. Letni zaś jest niebezpieczny, bo jest zwodniczy, może oszukać kogoś, że jest uczniem Jezusa, że jest naśladowcą Jezusa a zarazem odwieść kogoś. Zobaczcie, że kiedy przychodzili ludzie od Jakuba i kto naprawdę był zagrożeniem dla nawróconych pogan? To nie byli poganie, to nie byli nawet najeźdźcy, którzy gdzieś tam mogli władać tymi krajami, to byli Żydzi, którzy uwierzyli w Jezusa i nie zrezygnowali ze starych praw i którzy szli i mówili: Musicie się obrzezać, musicie jeszcze pokarmy, musicie jeszcze święta, nowie, sabaty czy inne rzeczy. Oni byli najbardziej groźni, ponieważ oni mówili również o Jezusie, oni nie mówili, że nie wierzą w Jezusa, ale uczynkami swymi zapierali się Go, gdyż nie widzieli w Jezusie tego, co powiedziane było, skarbu, który jest wystarczający. Nieustannie w tobie i we mnie zapada decyzja, czy Jezus jest ważniejszy ode mnie? Od mojego chcenia od moich pragnień, od moich dążeń? Czy Jezus jest ważniejszy czy ja? Czy to Jezus ma mi służyć? Czy Ja Jezusowi? Nieustannie zapada decyzja w tym kto jest ważniejszy? Wybory później pokazują rzeczywistość w doświadczeniu życia. Jeśli dla wielu ludzi dzisiaj Jezus nie jest tym kim być powinien, Tak? Dla wielu ludzi nie jest tym kim być powinien, bo wielu ludzi znając Biblię, wiedząc o tym, że Jezus był na ziemi, umarł i zmartwychwstał, mimo wszystko nie korzystają z Jezusa jak należy korzystać, ale próbują sobie wykorzystywać to życie. Kim więc jest dla tego człowieka Jezus?

Każda decyzja, którą podejmujesz ty czy ja, ona pokazuje kto jest najważniejszy, każda decyzja pokazuje kto jest najważniejszy. Każda jedna, najmniejsza decyzja pokazuje kto jest ważniejszy kiedy decydowałeś, czy decydowałaś w tej sprawie, czy Jezus czy ty? Jeśli to jest Jezus, to jest to prawda, jeśli zaś ty, to jest kłamstwo. Zawsze człowiek kiedy robi coś dla siebie, to kłamie, a kiedy robi dla Jezusa, to mówi prawdę, zawsze tak jest. Kiedy kłamiesz robisz to dla siebie, nie robisz dla Jezusa. Kłamca nic nie robi dla Jezusa, bo kłamcy nie wejdą do Królestwa Bożego, nie wejdą do wieczności. Kłamca robi to dla siebie, chociaż może mówić: Ja to robię dla Boga, ja to robię dla Pana, żeby coś tam. Nie. Kiedy mówisz prawdę, robisz to dla Pana. Jeśli bronisz własnego „ja”, nie robisz tego dla Pana, robisz to dla siebie. Ale kiedy nie bronisz własnego „ja”, ale mówisz prawdę, wtedy robisz to dla Jezusa. Od tego zależy jak On jest cenny, co zrobisz. Jeśli jest cenniejszy do ciebie, to ty zrobisz to, co On chce, nie to, co ty. Ale jeśli ty jesteś cenniejszy, zawsze zrobisz to, co chcesz ty, a nie co On. I po tym można rozpoznać czy Jezus jest wystarczająco już widzialny przez ciebie.

Ci ludzie mogli powiedzieć spokojnie, krzyczeć: Ukrzyżuj! Usuń! Nie potrzebujemy takiego Mesjasza, On nam nic nie da. Najeźdźca próbował go bronić, a swoi uważali, że nic im nie pomoże Jezus. A więc zobaczcie jak bardzo ważne jest to w każdej sekundzie, w każdym urywku, kiedy czytamy, kiedy modlimy się, kiedy rozważamy, możemy zobaczyć, że dzisiaj główna bitwa toczy się kim dla nas jest Jezus. Jest tak jak mówiliśmy, dzisiaj jest mnóstwo kazań, jest mnóstwo rzeczy, mnóstwo dostępu, książek, wszystkiego, ale czy w tym wszystkim na pierwszym miejscu stoi prawda, Jezus? Czy człowiek, ambicje ludzkie, honor ludzki? A więc ich wybór nie jest tylko wyborem tamtego czasu, to jest wybór również nasz. Zwróciliście uwagę, że Paweł mówi: Ja codziennie umieram, to jest codziennie mój wybór: nie ja lecz Chrystus. Codziennie mój wybór, bym nie żył dla siebie, dla swojego ja, dla swojego wzniosłego pomysłu życiowego, żebym żył dla Jego chwały. To jest mój wybór: Jezus, nie ja. To jest bardzo ważne, ponieważ od tego zależy, może być piękne nawrócenie, może być piękny czas i po jakimś czasie głęboki upadek i zniknięcie z pozycji wieczności. Tylko dlatego, że Jezus stracił swoją wartość. Nie, że wiedza biblijna zginęła, nie że ma już dostępu do Biblii, że nie ma dostępu do zgromadzeń, nie. Zginęła wartość Jezusa w życiu. Dlatego wybory zaczęły coraz bardziej kierować się dla mnie, co dla mnie, nie co dla Jezusa. I wtedy te ciche, niesłyszalne: ukrzyżuj, zaczyna rozbrzmiewać. Zmienia się humor człowieka co do Jezusa, Jezus jest jak nostalgia podczas gdy te wydarzenia życiowe stają się żywe, poruszające serce. O Jezusie się mówi jakby z flegmą taką, lekceważąc jakby tą gorliwość, tą gorącość Pana, podczas gdy o rzeczach światowych mówi się z gorącością, gorliwością, jak o czymś bardzo ważnym. Po tym jak człowiek wypowiada się na dany temat można rozeznać, jak ten temat jest w sercu człowieka.

Moglibyśmy pomyśleć z jakich powodów dzisiaj odsuwa się człowiek od Chrystusa w kierunku świata? To będzie zawsze ten sam powód, bracia i siostry, zawsze ten sam powód. On nie jest już tak atrakcyjny, nie jest tak cenny, nie jest tak ważny, żeby tylko dla niego żyć, o Nim myśleć, o Nim mówić, błogosławić w Jego imieniu. To co mówiliśmy ostatnio, jeśli zaczyna się kłamstwo, zaczyna się odstępstwo. Dlatego Bóg powiedział, że On będzie mścicielem, ale o tym często już człowiek przestaje myśleć nawet. Będzie mścicielem tych, którzy jeśli brat brata okłamuje, czy siostra siostrę, Bóg mówi: Ja wiem o tym, Ja to pomszczę. Dlatego tak ważne jest, żeby pamiętać o tym, że Bóg słyszy i wie o wszystkim i On zna dokładnie prawdę i dlatego chodzi o to, żebyśmy zawsze wybrali Jezusa, bo to jest cenniejsze i ważniejsze dla nas. Zobaczmy, że bardzo często kiedy traci się Jezusa, zaczyna się często mówić o złu jakie się dzieje w Kościele, bo do tego nie trzeba mieć poruszonego serca. Ale żeby poznawać Jezusa dalej i móc rozkoszować się Nim i dalej mówić więcej i więcej o Nim, trzeba żeby On miał cały czas tą samą wartość w życiu człowieka. Wtedy człowiek więcej mówi o Jezusie, bo ten Jezus nieustannie wzrasta w poznawaniu Jego i Ten Jezus staje się jeszcze bardziej atrakcyjny, jeszcze bardziej ważny od wszystkiego, co jest w świecie. Jezus zasłania świat, a nie świat Jezusa. I dlatego tak ważne dla nas jest, żeby również sobie dzisiaj odpowiedzieć na to pytanie: Czy On jest tym samym dzisiaj dla mnie kim jest dla Ojca. Jeśli nie, to trzeba pokutować. Bo my potrzebujemy Jezusa, a nie ludzkich pomysłów, ani ludzkich działań, ani ludzkich kazań. My potrzebujemy Jezusa, potrzebujemy wzrastać w poznawaniu Jezusa Chrystusa, żeby każdy gotów był na to wszystko, co mówi Słowo Boże. Kiedy czynimy dokładnie ten wybór, bo On jest tak wyraźny przed oczami naszego serca.

Apostołowi dobrze wiedzieli, że człowiek może uwierzyć, może być poruszony na początku w sercu głęboko, ale po jakimś czasie świat znowu zacznie wracać ze swoimi rzeczami. Dlatego oni wiedzieli, że nie można poprzestać tylko na wierze. Człowiek musi wzrastać, rozwijać się, musi chodzić z Panem, należeć do Pana, nie może być tak, że ten człowiek zostaje gdzieś z boku i po jakimś czasie zagubia się w rzeczach świata. Oni wiedzieli, że ten człowiek musi żyć w Kościele, musi chodzić w ciele, musi żyć, musi wspólnie budować się na dom dla Boga, nie może być z boku, bo inaczej świat wchłonie. Musi być czynnym członkiem ciała Jezusa Chrystusa. I o to im chodziło, kiedy pilnowali i nawoływali do tego. Kiedy powoli stajesz z boku Kościoła, jesteś już potencjalnym kandydatem do odstępstwa od Chrystusa. I nie musi to być tak, że ty przestajesz czytać Biblię, przestajesz się modlić i śpiewać i przychodzić na zgromadzenia. Nie, Jezus mówi: Kto nie zbiera, już rozprasza. Już kiedy nie chodzisz z Jezusem, żeby zbierać, budować, łączyć, już jesteś przeciwko Jezusowi. I tego nawet nie wiesz często, myślisz sobie, mam prawo do swojego zdania na ten temat, mam prawo do swojego wyrażenia nastawienia do tego, mam prawo... Nie masz żadnego do tego prawa, to prawo przypisujesz sobie tyko dlatego, że jesteś odstępcą, odstępczynią od Jezusa Chrystusa. Bo nie masz prawa jako umarły, aby wyrażać, albo mówić, albo krytykować, albo złośliwie obmawiać. Nie masz prawa, bo to prawo zostało ci odebrane na krzyżu Golgoty. Masz prawo budować, czynić dobro, przebaczać, wnosić to, co jest pożyteczne, modlić się. Bo to prawo zostało nam dane w Jezusie Chrystusie. Ale jeśli jest inaczej, to odebrałeś prawo Jezusowi, czy odebrałaś i czynisz to już bez Jego zgody. Zobacz jak daleko można odejść, będąc tak blisko wydawałoby się. Ci ludzie byli pod krzyżem, jak daleko byli od Jezusa? Jak wschód od zachodu, chociaż byli tak blisko, nic z tego nie skorzystali. Zobaczcie jak można być blisko, chodzić na zgromadzenia i zginąć, zginąć dlatego, że człowiek stracił wartość Chrystusa. Po co to robisz dzisiaj? Po co się modlisz? Po co śpiewasz? Po co otwierasz Biblię? Po co się kładziesz spać? Po co wstajesz? To jest najważniejsze, czy to jest Jezus? Nadal Jezus? Czy może to, może to, może to i jeszcze coś. Zobaczcie jak brakuje Jezusa. Często robi się na siłę, ludzi się wtłacza w Chrystusa. Nie wtłoczysz w tą matrycę nikogo, człowiek musi sam wejść w to, z własnej woli. Próbuje się ludzi zmusić do tego, żeby byli chrześcijanami. Nie zmusisz nikogo, człowiek musi sam wejść, dać się zmatrycować do tego kim jest Jezus Chrystus. Człowiek musi zobaczyć cenność Jezusa Chrystusa, aby samemu poddać się w kształtowaniu, czy samej się poddać w kształtowaniu. A więc pozostaje ten sam powód, ten sam, nie jest tym kim powinien być według odstępcy, bo według należącego do Niego, to jest dokładnie tym kim być powinien. Dla tych, którzy trwają w Nim jest dokładnie tym kim być powinien, bo oni żyją dzięki Niemu.

Parę miejsc ze Słowa Bożego, ale nim to przeczytamy chciałbym jeszcze, żebyśmy mogli zanotować sobie w sercach, takie pytanie i sobie na nie odpowiedzieć: Czy jest większa tragedia, niż grzech, który oddziela nas od Boga? Czy jest w życiu naszym jakaś większa tragedia, niż grzech, który oddziela nas od Boga? Jeżeli tak, to właśnie żyjesz w największej tragedii. Nie ma większej tragedii, niż grzech, który oddziela nas od Boga. Rozumiemy się? Nie ma, możesz stracić wszystko, włącznie z życiem, ale jeśli należysz do Boga w Jezusie Chrystusie, masz wszystko, co jest potrzebne, aby żyć dalej. Ale jeśli zgrzeszysz i oddziela cię grzech od Boga, wtedy jesteś w największej tragedii, bo nie masz społeczności z Tym, który darzy życiem. Nie ma większej tragedii, niż grzech, dlatego będziesz nienawidzić grzech, bo on oddziela ludzi od Boga. Nie będziesz wchodzić w grzech, nie będziesz zgadzać się z grzechem, ponieważ to jest największa tragedia jaka przyszła na ludzkość. Grzech oddzielił nas od Boga i gdyby Chrystus nie przyszedł, żaden z ludzi nie mógłby wrócić do Boga. A ludzie dzisiaj łatwo się zgadzają na grzech. Słowo Boże wyraźnie mówi: Już brak czynienia dobra jest grzechem. W Chrystusie zostaliśmy przeznaczeni do czynienia dobrych uczynków. Jak my czynimy sobie dobro nawzajem? Jak my wychodzimy naprzeciw siebie nawzajem? Jak my pielęgnujemy relacje chrześcijańskie ze sobą nawzajem? Czy ogrzewamy je z powodu przyjmowania miłości Chrystusowej do siebie, czy zaniedbujemy je i żyjemy swoim życiem? To jest odstępstwo. Przecież Jezus powiedział: Po miłości wzajemnej poznają, że jesteście Moim Kościołem, że Ja tu byłem. A człowiek sobie żyje swobodnie chociaż już żyje bez Boga. Pomyśl ile Kościół ma z ciebie pożytku? Zobacz ile wnosisz do Kościoła, Chrystusa? Zobacz czy ty żyjesz z powodu Jezusa czy z powodu siebie? Nie ważne kim jesteśmy i co my o sobie myślimy. Grzech to jest grzech. Grzech to jest utrata obrazu Boga, chwały Boga. A dzisiaj często ludzie myślą o sobie, że są w porządku dlatego, że są gdzieś w jakimś zborze w jakimś miejscu i już wydaje im się, że złapali nie wiadomo co i kim są. Ten skarb, tak jak kiedyś już mówiliśmy, ten skarb nie pozwoli nam pozostać bezczynnymi. Kiedy przyjmujesz Chrystusa, przyjmujesz życie, prawdziwe życie, ono ci nie pozwoli zostać już takim jakim byłeś, czy byłaś. Ono zmienia twój tor, zmienia wszystko w tobie, życie Jezusa. Chyba, że odsuniesz to życie od siebie, wtedy wracasz do swojego życia, już na podobieństwo tych, którzy przychodzili i mówili: My też wierzymy w Jezusa, ale On nie jest tak wymagający, można jeszcze to i to robić. I zwodzą ludzi wtedy.

 Musisz być gorliwy, gorliwą dla Pana. Ta gorliwość musi płynąć z Ducha Świętego, nie z ciała, nie z mocy ciała, ale z mocy Bożego Ducha, gdyż Duch Boży pokazuje wyraźnie Syna Bożego kim On jest, jakie ma uznanie u Ojca. A więc musimy wiedzieć, że nie ma gorszej tragedii niż grzech w twoim i moim życiu, nie ma. Jeśli jest grzech, to jest największa tragedia jaką masz obecnie w swoim życiu. Choćby cię wszyscy opuścili, spaliłoby ci się wszystko, rozumiesz? Choćbyś nie miał co jeść i pić, i czym oddychać za chwilę byś umarł, nie ma większej tragedii niż grzech, jeden grzech. Dlatego chodzi, żeby nawzajem patrzeć na Jezusa i uczyć się Pana i korzystać z tego, że On przyszedł zbawić nas od naszych grzechów, dać nam siłę. Zobaczcie, że dzisiaj ludzie stają się tacy nijacy po prostu w walce o rzeczywistość, o prawdę. Potrafią walczyć o rzeczy przemijające, potrafią drzeć się z kimś, żeby dostać to, co im się należy, ale nie potrafią walczyć o Chrystusa, o miejsce Chrystusa w swoim życiu. To jest najważniejsza bitwa.

Tak jak mówiliśmy sobie podczas poprzedniego zjazdu, należeć do Niego, to jest zwyciężyć diabła. Wielu wypędzało demony, a nie należało do Jezusa, niby wygrywali, tak naprawdę przegrali wieczność. A więc należeć do Niego, to jest największe zwycięstwo. Nie należeć - to największa strata, największa porażka naszego życia. Dlatego, ze dzisiaj grzech zamienia się w różne rzeczy, ładniejszymi słówkami się operuje się przy mowie o grzechu, ludzie przestali być wrażliwi na to, co grzech czyni. Nie ma takiej bomby na ziemi, która by tak niszcząco działała, jak działa grzech w człowieku, jak demoluje umysł, serce, sumienie, nerki, całe wnętrze demoluje, zmienia sposób myślenia. Grzech powoduje to, że wykorzystujesz drugiego człowieka dla grzesznych, niecnych swoich zamysłów, oszukując go i zwodząc, że potrzebujesz tego czy tamtego. To jest grzech, to jest obrzydliwość, to jest wynik, że dopuszczone zostało coś co zniszczyło w człowieku świadomość Boga, że On wie o wszystkim, że On wszystko widzi i słyszy.

Potrzebujemy mieć taką świętą gorliwość w trzymaniu się Pana, należeniu do Pana, aby On był w nas, aby On wygrywał w nas te święte bitwy, abyśmy nie byli chwiejnymi ludźmi, ale byli ludźmi, którzy stoją na skale, stoją silnie i pewnie należąc do Jezusa. Potrzebujemy, żeby Duch Boży ruszył w nas wszystko, żebyśmy byli ludźmi, którzy wiedzą o co toczą bitwę i dlaczego właśnie w taki sposób, a nie inny. Perfidia diabła polega na tym, żeby oszukać i zwieść człowieka. Nie możesz być spokojnym czy spokojną jeśli Chrystus nie jest widoczny i dla Niego nie żyjesz właśnie dzisiaj. Tylko On i to jest wszystko od Ojca, co do nas powiedział. W Moim Synu jest Moje miejsce, nie mam nic z wami wspólnego, jeśli nie znajduję was w Moim Synu. Nie ma znaczenia jak sobie mniemam, ja czy ty, jacy to fajni ludzie jesteśmy. Nie ma znaczenia, w Synu Ojciec tylko ma miejsce spotkania ze Sobą. Ci, którzy nie widzą tego, mogą sobie powiedzieć: A mi Jezus jest nie potrzebny, ważniejsze jest to czy tamto. A co się zajmować głupcami, którzy gubią naprawdę wartość mądrości, która przyszła. Zajmujmy się mądrymi, którzy znajdują Jezusa, żyją z Nim, chodzą, należą do Niego. Znajdujmy mądrych, którzy już wybrali, podjęli decyzje kto jest ważniejszy, że to jest Jezus. Miłość wielu słabnie, coraz więcej ludzi po prostu tracąc Jezusa nie odczuwa żadnej straty. To jest walka o to w jaki sposób Ten Jezus będzie mieszkał w nas i czy my będziemy głosić Tego Jezusa w taki sposób, jak ktoś kto jest zamieszkały przez Jezusa. To jest podstawa.

A wiec czy jest większa tragedia w twoim życiu od grzechu, odpowiedz sobie na to pytanie, koniecznie, każdy z nas. Czy jest większa tragedia niż jeden grzech w twoim życiu? Ludzie tak: ktoś mnie uraził, ktoś mnie obraził, ktoś mnie to, ktoś mnie tamto. Ludzie chodzą często z takimi rzeczami latami, zapominając, że jeden grzech jest większą tragedią w ich życiu, niż wszystkie obraźliwe słowa, niż wszystkie zniewagi świata, jakie by tylko wylano na ciebie. Jeden grzech jest większą tragedią niż wszystkie cierpienia, jakimi próbowano by zaatakować ciebie. To nie jest tragedia, jeśli cierpisz z powodu Jezusa, jeśli żyjesz z powodu Jezusa ponosząc konsekwencje tego. Tragedią jest kiedy grzeszysz oddzielając się od Jezusa. Kiedy pozwalasz w swoim życiu, żeby zamiast miłości była nienawiść, żeby zamiast łagodności była złośliwość. Kiedy pozwalasz na takie rzeczy w swoim życiu, wtedy dopuszczasz do największej tragedii w swoim życiu. I tu chodzi o to, żeby Jezus był tym kim rzeczywiście jest. To ty i ja musimy wiedzieć, kim On dla nas jest dzisiaj, Jezus. Czy jest tym kim jest dla Ojca, bo Ojciec w Nim z Sobą świat pojednał. Czy my jesteśmy pojednani należąc do Jezusa, trwając w Nim? Czy to jest zwycięstwo, które dzisiaj mamy i może każdy zobaczyć, że to zwycięstwo jest w nas. Diabeł się nie przyczepi, bo nie ma gdzie. Jeśli to wszystko Chrystus, to nie ma gdzie się przyczepić. Wtedy żyjesz, zwycięzco, dla Jego chwały i to widać jest w tym momencie.

To musi być zdecydowane i pewne w każdym z nas, że ten który grzeszy kończy swoją społeczność z Bogiem, a zaczyna z diabłem. Bo człowiek nie może żyć bez społeczności, albo jesteś w społeczności dzieci Bożych, które mają społeczność w Chrystusie Jezusie, wspólnie razem, a przez Jezusa w Ojcu. Albo jesteś wśród dzieci tego świata, gdzie grzech oddziela cię od Boga i wtedy masz społeczność z diabłem i jego dziećmi. To powoduje właśnie grzech. Człowiek, który zdaje sobie sprawę, co powoduje grzech, ten człowiek zdaje sobie sprawę również jaką tragedią dla człowieka jest grzech i widząc, że człowiek grzeszy, choćby on opowiadał mu o wielu tragediach swojego życia, że go ktoś nie lubi, że go ktoś okradł, że coś tam, ten człowiek widzi tylko jedno, twoją tragedią nie jest to, że ktoś cię okradł, nie lubi, że żona cię zdradziła, mąż cię zostawił czy jakkolwiek. To nie jest twoja tragedia. Twoją tragedią jest twój grzech, bo to, że ktoś zgrzeszył, że ktoś zrobił coś, to jest sprawa tego człowieka. Ale twoją sprawą jest to, że w twoim życiu jest grzech, który trzeba usunąć. Człowiek szuka sprawiedliwości, żeby Bóg sprawiedliwość wywarł na tych, o których uważa, że jego skrzywdzili, czy ją, zapominając, że sam też jest krzywdzicielem czy krzywdzicielką, żyją w grzechu.

Mówię wam, zbyt dużo ludzi dzisiaj już jest, którzy odeszli od Pana. A wejdźcie i popatrzcie w zborach ilu ludzi jest, ilu naprawdę jeszcze chodzi z Jezusem, ilu wie jaka jest wartość Chrystusa. Ilu jeszcze zna kosztowność Pana Jezusa Chrystusa, kiedy podejmują decyzje w swoim życiu? O tym chce Duch Święty do nas mówić. To jest zagubiona wartość. Tak jak była zagubiona w Izraelu, odrzucili Tego, który jedynie mógł im pomóc dlatego, że nie widzieli w Nim Tego, który mógłby im pomóc. Byli po prostu zwiedzeni. Jezus może pomóc w każdej sytuacji w taki sposób, jak to jest miłe Bogu.

Może przeczytajmy sobie ten element z tym, co teraz mówiłem: Ew. Jana 8 rozdział od 37 wiersza:

 

„Wiem, że jesteście potomstwem Abrahama”

 

Zobaczcie Jezus mówi: Ja wiem, że jesteście potomstwem Abrahama, przecież Abraham według ciała był ich ojcem. Jezus mówi:

 

„Wiem, że jesteście potomstwem Abrahama, lecz chcecie mnie zabić, bo słowo moje nie ma do was przystępu.”

 

Według ciała byli dziećmi Abrahama, ale chcieli zabić Jezusa, bo Słowo Boże nie mogło znaleźć przystępu do nich. Co oni stracili z tego Abrahama? Wiarę, która mogła słuchać Boga. Według ciała pozostali potomkami Abrahama, ale według Ducha stracili łączność, on już nie był ich ojcem.

 

„Mówię to, co widziałem u Ojca, a wy także czynicie, co słyszeliście u ojca waszego.”

 

Zobaczcie jak Jezusa zaczyna wyraźnie pokazywać im już przemieszczenie ich.

 

„Odpowiadając, rzekli mu: Ojcem naszym jest Abraham. Jezus im rzecze: Jeżeli jesteście dziećmi Abrahama, spełniajcie uczynki Abrahama. Lecz teraz chcecie zabić mnie, człowieka, który wam mówił prawdę, którą usłyszałem od Boga: Abraham tego nie czynił. Wy spełniacie uczynki swojego ojca. Na to mu rzekli: My nie jesteśmy zrodzeni z nierządu; mamy jednego Ojca, Boga.”

 

Zobaczcie, dalej mówią. Ile razy słyszeliście ludzi, którzy uparcie twierdzą, że są dziećmi Bożymi, należą do Boga, słuchają się Boga, są Mu wierni i podążają zgodnie z Jego wolą, tak zdecydowanie, że wydawałoby się no przecież niemożliwe, żeby człowiek kłamał. Wie przecież, że odpowiada przed Bogiem za to, co mówi.

 

„Wy spełniacie uczynki swojego ojca. Na to mu rzekli: My nie jesteśmy zrodzeni z nierządu; mamy jednego Ojca, Boga. Rzekł im Jezus: Gdyby Bóg był waszym Ojcem, miłowalibyście mnie, Ja bowiem wyszedłem od Boga i oto jestem. Albowiem nie sam od siebie przyszedłem, lecz On mnie posłał.”

 

 I znowuż jeżeli Bóg Ojciec jest naszym Ojcem, miłujemy Jezusa. Jeśli Go nie miłujemy, kto jest naszym ojcem? Zobaczcie jaka pozycja, miłość, brak miłości. Czy miłujesz Jezusa? Czy Go nie miłujesz? Czy Jezus jest tylko imieniem? Czy jest Oblubieńcem, do którego należysz? Dla nich nosił imię Jezus, ale nie był dla nich ważny, żeby uniżyć się i poddać Mu się.

 

„Dlaczego mowy mojej nie pojmujecie? Dlatego, że nie potraficie słuchać słowa mojego.”

 

 Ludzie mogą mieć Biblię i nie potrafią słuchać słowa, czytają i nie potrafią zrozumieć. O co chodzi z tym słowem do mnie, i z tym słowem do mnie. O co tu chodzi? Pierwsze o co chodzi, to: już nie mamy żyć my. To o to chodzi, tak? Po co krzyż stanął na tej ziemi? Żeby skończyło się moje i twoje życie, a rozpoczęło się zupełnie inne życie, żeby ktoś inny zaczął żyć w nas. To jest oddanie swojego życia, o to tu chodzi. Nie chodzi o to, żeby być następnym uczonym w Piśmie, tylko chodzi to, żeby oddać życie Panu.

 

„Ojcem waszym jest diabeł i chcecie postępować według pożądliwości ojca waszego. On był mężobójcą od początku i w prawdzie nie wytrwał, bo w nim nie ma prawdy. Gdy mówi kłamstwo, mówi od siebie, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa. Ponieważ ja mówię prawdę, nie wierzycie mi. Któż z was może mi dowieść grzechu? Jeśli mówię prawdę, dlaczego nie wierzycie mi? Kto z Boga jest, słów Bożych słucha; wy dlatego nie słuchacie, bo z Boga nie jesteście.”

 

 Zobaczcie jakie silne słowa wypowiada Jezus. Zwróć uwagę: chrześcijanin i zobacz czy ten chrześcijanin jest posłuszny Słowu Bożemu. Jeśli nie jest posłuszny chrześcijanin czy chrześcijanka, nie są posłuszni Słowu Bożemu, to kto jest ich ojcem? Można to zmienić, można usunąć przeszkodę, można usunąć grzech, można usunąć to, co oddziela, tylko trzeba tego chcieć. I zobaczcie jak często jest tak, że diabeł osłabia chęć zwycięstwa nad grzechem, z tym jadem diabelskim, z grzechem. Później też jakby taka sflaczałość w człowieku, jakby człowiek nie miał siły zebrać się, żeby strząsnąć to po prostu i pójść dalej. I człowiek zaczyna żyć w takim marazmie. Wie, że gdzieś się stacza, że jest niedobrze ale nie ma siły wyrwać się jakby już diabłu. Rozumiecie, to jest jakaś niemoc. Jakże wtedy ważne jest, żeby wołać Jezusa szczerze, żeby przyszła moc, moc zwycięstwa. Pan Jezus przyszedł dać nam zwycięstwo nad grzechem. Potrzebujemy Jezusa, żeby wygrać. Potrzebujemy mieć odwagę śmiałość i zdecydowanie, determinację, to wszystko, co święte, co przyniósł Jezus, żeby diabeł nie miał takich sflaczałych, takich po prostu takich jak ciało już mdleje, nie ma już siły. To powoduje po prostu zastałość w ćwiczeniu się w pobożności, w życiu z Bogiem. Człowiek wie, że brnie gdzieś i branie dalej zamiast strząchnąć i stanąć do dalszej pracy w winnicy Pana.

Możemy powiedzieć, że gdyby Jezusa nie było na ziemi, nikt do końca by nie wiedział, co straciliśmy jako ludzie. Jak było mówione, Stary Testament, prorocy, no różnie wyglądało też ich życie, ich decyzje, piękne a zarazem mogły być gdzieś nie piękne. Ale kiedy przychodzi Jezus, patrząc na Jezusa widzimy co straciliśmy jako ludzie, tak? Tylko Jezus pokazuje nam prawdę, co straciliśmy, ale również prawdę, co możemy mieć, kiedy będziemy do Niego należeć cali. Od tego czy widzisz to, zależy czy dajesz się Jezusowi czy też nie. Bo może człowiek wierzyć, ale nie widzieć, nie widzieć Tego prawdziwego Jezusa, który kroczy w zwycięstwie wypełniając całkowicie wolę Ojca. Wierzyć w Niego, ale nie widzieć Go oczami wiary. Dlatego apostoł o wierzących ludzi mdlił się, aby Bóg otworzył im oczy serc, żeby oni zobaczyli, skarb zobaczyli to Boże błogosławieństwo, które jest zawarte w Jezusie Chrystusie. I dlatego tak wielu ludzi nie przylega do Jezusa całkowicie. Tak żyją i nie żyją, dlatego tylko, że nadal serce nie ma oczu otwartych, nie widzi Jezusa. I trzeba było się też modlić: Boże otwieraj serca, niech gorliwość serca zacznie się ujawniać. Bo niektórzy wierząc w Jezusa są gotowi zabić kogoś jeśli się sprzeciwia im wierze. A ten, który sercem już widzi Pana, ten nie myśli już zabijać, ten myśli jak ratować ludzi. Z powodu wiary wielu już wielu ludzi zabito, spalono na stosach, ścinano, rozrywano końmi, w różny sposób męczono, żeby wybić im z głowy niezgodność z wiarą kogoś. Ale oczy serca były ślepe, człowiek nie widział Jezusa, cenności Chrystusa, że Jezus nigdy do takiego czegoś nie dopuściłby. A więc Jezus rzeczywiście pokazuje nam naszą stratę, dlatego tak wielu ludzi nie chwyta się Jezusa, bo nie widzi straty swojego odstępczego życia. Ale kiedy człowiek widzi Jezusa, widzi stratę, ale widzi też piękno. To jest piękne, że Bóg dając obraz Samego Siebie, pokazał nam stratę ale również to do czego On nas wprowadza poprzez Swego Syna. Tak Jezus musi być ważny dla nas. Niech Duch Święty to czyni w nas, bo jesteśmy w wielkim doświadczeniu staczania się ludzi z Biblią, coraz głębiej i głębiej w jakieś zaciemnienie, w jakąś utratę rzeczywistości Jezusa. I coraz trudniej jest ludziom wyrwać się z tego staczania. Jeden ciągnie drugiego za sobą, jedna drugą. Grzech rodzi grzech, a grzech rodzi śmierć. A więc widzimy stratę ale i piękno, zysk widzimy. I wtedy człowiekowi jest łatwiej oddać to, co jest i tak stracone, żeby zyskać to, co nie ma końca. Niech dokonuje się to w nas, bo wtedy to są trwałe fundamenty i człowiek taki żyje dla Chwały Boga w codzienności.

Myślicie, że za wiele się spodziewamy, żeby każdy z nas był podobny do Jezusa? Za wiele się spodziewamy? Za wielkie wymagania? Poprzestańmy na tym, że ktoś już jest fajny, że ktoś czyta Biblię, że zna Słowo Boże. Poprzestańmy na tym, że ktoś w ogóle jest na zgromadzeniu poprzestańmy na tym. Po co mielibyśmy sięgać aż tak daleko, Tak? Cieszmy się, że w ogóle jest fajnie. Czy to Bogu wystarczy, kiedy posyła Swego Syna? Dlaczego mielibyśmy zatrzymać się, kiedy Bóg się nie zatrzymał idąc nam naprzeciw i dając nam drogę powrotu do Siebie. I to jest ciało Jego Syna, Jezusa Chrystusa. Dlaczego mielibyśmy powiedzieć: Fajnie, że w końcu jesteście, miło, że jakoś będzie. Nie, musi tu być płomień, rozpalony lud Boży, który płonie dla Chrystusa. Muszą być ludzie zapaleni przez Ducha Świętego, którego nie ujarzmisz niczym, światowymi rzeczami, ani niczym. Muszą być ludzie, którzy gotowi są umrzeć, ale nie wyprzeć się Jezusa. To jest dopiero osiągnięty cel. A człowiek zatrzymuje się w jakimś punkcie i mówi: Jestem w porządku, jestem chrześcijaninem i fajnie jest. Nie jest fajnie, jeśli nie widać Jezusa, nie jest fajnie, jest nadal źle. Musi być widać Jezusa w nas, musi być widać, że On działa, On pracuje i ty się rozwijasz, wzrastasz. Nie widać w tobie takiego zasklepienia, zaściankowości. Wiecie, jak mroki średniowiecza, mówią, tylko widać, że chodzisz w świetle, chodzisz za dnia, wiesz, gdzie dążysz, wiesz po co żyjesz, wiesz dla kogo żyjesz, wiesz dlaczego się uchwyciłeś Jezusa i Go nie puścisz, czy uchwyciłaś. I z tym przychodzisz do zboru, z sercem otwartym, gorliwym napełnionym chwałą tegoż Jezusa, aby miłą woń Chrystusa ujawniać dalej, żeby być zachęceniem dla innych do Pana. I dla mnie i dla ciebie jest to bardzo potrzebne. Po to przyszedł Duch Boży.

Czasami różne są doświadczenia, czasami jest to, że człowiek nie wyciąga konsekwencji wobec drugiego i staje się współudziałowcem czyiś grzechów i sam nie robiąc grzechów, raptem staje się osłabiony. No bo stał się współudziałowcem cudzego grzechu, patrząc pobłażliwie na to czy na to, człowiek sam wpada w jakąś pułapkę na kogoś zastawioną. A Słowo Boże ostrzega napominając nawet, uważaj, żebyś i ty nie był kuszony w tym, czy koszoną. To nie jest zabawa, prawda? Człowiek żyje w jakimś grzechu i naraża innych ludzi również na to, że mogą w to wpaść, a jeszcze ujawniając po części ten grzech wciąga kogoś jeszcze w ten grzech dodatkowo. I raptem okazuje się, że grzech następny i następny. Słowo Boże wyraźnie mówi: Jeśli chcesz się na cokolwiek uskarżać, to masz się uskarżać na co? Na swój grzech. To jest to, na co mamy się uskarżać, a nie na ludzi, na to. Co przynosisz do zboru? Z czym przychodzisz? Jaki duch w tobie jest kiedy przychodzisz, aby z braćmi i siostrami stanąć przed obliczem Wszechmogącego? Jaki duch porusza nami? Czy to jest Duch Boży, Święty, Duch prawdy, Duch łaski, Duch pojednania z Bogiem? Jaki duch prowadzi nas tutaj w tym momencie? To jest ważne dla nas. Czy my poruszamy się? Czy Bóg jest uwielbiony poprzez pieśni, które śpiewamy? To jest najważniejsza sprawa. Jezus musi tu przyjść w tobie i we mnie. My musimy osiągnąć Majestat Boga razem, wspólnie tak jak On osiągał, kiedy chodził przed obliczem Najwyższego, tu w ciele będąc na ziemi. Musimy przedrzeć się przez wszystkie szeregi jakie stoją nam na drodze, aby stanąć przed Najwyższym i uwielbić Go z całego serca, z całej myśli, duszy i siły. To jest sprawa najważniejsza naszego tutaj przyjścia. Ale to wynikiem jest tego jak chodzimy w codzienności. Co zajmuje nasz umysł, nasze serce? Czy to jest On?

Wyrywaj się póki jeszcze możesz z szeregów otępiałych. Wchodź w szeregi poruszonych, może płaczących nad swoim grzechem, użalających się nad swoim odstępstwem, ale ludzi będą podniesieni i poruszeni, oczyszczeni, aby pójść dalej. Oczyszczajmy się. To jest tak ważne dla nas, dla każdego z nas, gdyż nie ma czegoś gorszego jak utracić społeczność z Bogiem, żyć bez społeczności z Najwyższym tu na tej ziemi. Zobaczmy, że Jezus był gotów żyć na tej ziemi i umrzeć po to, żeby nas wydobyć z naszych grzechów. Czy to jest ważna sprawa? Skoro był gotów żyć i umrzeć, aby wydostać nas z naszych grzechów, czy to jest ważna sprawa? Słuchajcie, to jest tak ważne, widzieć to, trzymać się tego Jezusa. Naprawdę, trzymać się żarliwie, to w umysł, w głowę musi wleźć. Rozumiecie? Bo to jest bardzo często, że w głowie nawet nie ma żarliwości. Te myśli są takie jak rzeczka leniwa, nie jak rwący potok, który zmusza do poddania się Panu, tylko takie jakieś myśli. O inne rzeczy to człowiek wie jak walczyć, ale o te sprawy, to jakby nie wiedział jak walczyć. No, będzie jakoś, Bóg wie jak zrobić. To się zrzuca na Boga, a te sprawy życiowe, to trzeba wziąć w swoją rękę i załatwić, bo kto załatwi za nas? Jak to ważne jest właśnie, żebyśmy chodzili żarliwie, wiedząc kim jest dla nas Jezus, żeby nic nie mogło stanąć i porównać się z Jezusem. Nic, ani zdanie innych ludzi, ani bogactwa, ani jakieś tam awanse, nic aby nie mogło stanąć i porównane być z Chrystusem w nas. Nic, nic, tylko On, żyć dla Niego i dla Niego umrzeć. To powinno być dla nas najważniejsze, aby było widać, że On jest widoczny, żyć i umrzeć dla Jego chwały. Mieć tą gorliwość Pana w sobie, czystą, świętą, nieskalaną, tą, która nie szuka wojny, ale kiedy staje do wojny, to nie ma już tutaj cofania się. To jest tak jak Słowo Boże mówi: Jeśli ktoś się chwieje przed bezbożnym, jest jak bezbożnik. Sprawiedliwy stoi zdecydowanie, jest święty, nie ma nic wspólnego z tym grzechem. Tak stoi Chrystus, nie chwieje się przed bezbożnymi, nie szuka aplauzu, poklasku ani fajnego zdania, jest prawdą, a prawda nie może być zmienna, musi być stała w tobie i we mnie. A więc przyszedł zbawić nas.

I kiedy czytamy List do Galacjan też 1 rozdział. Naprawdę szukajmy Pana z całego serca, szukajmy, żeby gorliwość w nas była żarliwością, która rozpala nasze namiętności w kierunku Pana. To jest tak ważne. 4 wiersz mówi:

 

„Który wydał samego siebie za grzechy nasze, aby nas wyzwolić z teraźniejszego wieku złego według woli Boga i Ojca naszego,”

 

Wydał samego siebie za twoje i moje grzechy, żeby nas wyzwolić z niewoli ciemności, żebyśmy byli wolnymi ludźmi dzisiaj, niczym nie skrępowani, widzący Jezusa i wiedzący dzisiaj jesteśmy zbawieni, uratowani dzięki Jezusowi Chrystusowi. Tylko On jest szczęściem moim i radością mego serca. Nie ma szczęścia i radości poza Jezusem. Wszystko to On. Zobaczcie jak świat się wdarł między ludzi wierzących, ile rzeczy dzieje się, z powodu świata, nie z powodu Jezusa. Nie powinno być wstydem jak masz w domu urządzone, jakie to masz, czy tamto, czy inne rzeczy. Powinno być wstydem jeśli nie byłoby w domu Jezusa i przyszedłby ktoś i nie ma tam Jezusa. Są ludzie wierzący z Biblią, a nie ma Jezusa. To powinno być największym wstydem i rumieńcem, nie to czy fajne meble mamy, czy inne rzeczy, ale że jest Jezus, to powinno być naszą radością. Kto by nie przyszedł, spotka Jezusa w naszym domu, ponieważ Jezus tutaj jest z nami. Ooo to jest myślę piękny cel naszego codziennego życia, żyć dla Jego chwały, szukać Bożych rozwiązań, żeby Jezus był uwielbiony, Pan wywyższony.

 A więc On gotów był to uczynić, żeby nas wyzwolić z teraźniejszego wieku złego. Gdyby On tu przyszedł, w tobie, we mnie dzisiaj, Jezus, jakby Jezus się dzisiaj tutaj zachowywał? O czym Jezus by myślał, o czym mówił, czym się zajmował z nami tutaj? Żeby Ojciec był uwielbiony, żebyśmy w czystości. On by stanął, powiedział tak: Marian to, ty to, ty to, gdziekolwiek jest odstępstwo, powiedziałby: Oczyszczamy to. Tak? Czy nie? Ty mówisz: Podoba mi się to. Dobra, wyjdź. Kto chce oczyszczać niech zostanie. Wyłączcie złego spośród siebie, mówi Słowo Boże. Nie będzie miał udziału grzesznik ze sprawiedliwymi. Nie chcesz się ratować? A jeśli chcesz, to jest jedyny ratunek, to jest Chrystus. Biblia nas nie zbawi, zgromadzenia nas nie zbawią, modlitwy nas nie zbawią, tylko Jezus jest Zbawicielem, On może nas zmienić, usunąć naszą chwiejność, naszą byle jakość i napełnić nas tą wartością wieczności, pieczęcią Ducha Bożego, który mówi: Wieczny, niezniszczalny, zawsze dla Boga, choćby zabili żyć będzie.

1 List Piotra czytamy te słowa również, 2 rozdział i 24 wiersz:

 

„On grzechy nasze sam na ciele swoim poniósł na drzewo, abyśmy, obumarłszy grzechom, dla sprawiedliwości żyli; jego sińce uleczyły was. Byliście bowiem zbłąkani jak owce, lecz teraz nawróciliście się do pasterza i stróża dusz waszych.”

 

Na ciele, albo w ciele. On to uczynił, abyśmy mogli ze sobą być na świętych warunkach, innych zupełnie warunkach, nie jak ludzie z ciała, ale jak ludzie nowi, nowi ludzie całkowicie, urodzeni na nowo z Boga urodzeni. On po to nas uzdrowił, żebyśmy byli innymi ludźmi. Musimy uważać, żyjemy w świecie gdzie grzeszyć jest bardzo łatwo. Tym bardziej Jezus musi być wyraźny w nas, żebyśmy, kiedy czynimy wybór, zawsze wybrali Jezusa. Musi być wyraźnie widoczny, to jest najważniejsza sprawa. Czy widzisz Jezusa, że On jest cenniejszy od twojego życia? Czy widzisz, że grzech oddziela cię od społeczności z Nim? Czy widzisz, że można się oczyścić i wrócić, i żyć z Nim w społeczności? Czy korzystasz z tego, by tak było? To jest najważniejsza sprawa tutaj, nasza, żebyś mógł być szczęśliwym człowiekiem, szczęśliwą, żebyśmy mogli żyć dla Jego chwały.

List do Rzymian 8 rozdział 3 wiersz:

 

„Albowiem czego zakon nie mógł dokonać, w czym był słaby z powodu ciała, tego dokonał Bóg: przez zesłanie Syna swego w postaci grzesznego ciała, ofiarując je za grzech, potępił grzech w ciele,”

 

To Bóg potępił grzech. Inaczej: uczynił wyraźny dowód, grzech martwy. Wszyscy ludzie zbłądzili, ale jeden Jezus nie popełnił żadnego grzechu, żeby mógł nas zbawić z naszych grzechów wyzwolić. Tak cenny jest. Każdy człowiek grzeszy. Kto jest dla niego najcenniejszy? No można mieć wiele, Słowo Boże mówi: Co człowiek da za własną duszę? Nie wystarczy tego wszystkiego zebrać razem za jedną duszę dać, żeby Bóg był usatysfakcjonowany. Potrzeba ofiary Bożego Syna. Jeśli widzisz, że jesteś grzesznikiem, to potrzebujesz najbardziej Jezusa, nie zaspokoić swój grzech, ale potrzebujesz kogoś kto by cię z tego grzechu wydostał, żebyś nie musiał czy nie musiała grzeszyć, żebyś mógł żyć dzięki Bogu, mieć społeczność z Bogiem. Potrzebujesz Jezusa i to gorąco Go potrzebujesz, ponad wszystko Go potrzebujesz. I musisz zobaczyć, że nie ma nic cenniejszego dla ciebie, niż to, żeby Jezus był twoim Zbawicielem, tym, który codziennie z tobą chodzi, żeby przeprowadzić cię przez manowce tego świata. Potrzebujesz Jezusa w każdej chwili, w każdym momencie. I wszyscy muszą widzieć, że ty żyjesz z Tym Jezusem i że twoje wybory to Jezus.

Jeszcze raz wrócimy do Listu do Galacjan do 3 rozdziału. Wołajmy o to szczerze do Boga: Boże, Jezus najważniejszy niech będzie we mnie, tak jak u Ciebie jest najważniejszy, posadziłeś Go na tronie Swojej chwały, niech siedzi na tronie mojego serca we wszystkim niech rządzi, włada mną. Nic nie chcę, ani niczego nie żądam od Ciebie, Boże, jak tylko o jedno Cię błagam, abym to już nie był ja, lecz Twój Syn we mnie, żebym nie zginął na zawsze, bo Ty mówisz zawsze prawdę. Jakże często modlitwy płyną zupełnie nie na temat, człowiek żyje w grzechu, a robi różne rzeczy w kierunku Boga jakby był święty, czysty, nieskalany, nie oczyszczając się. 3 rozdział i 13 wiersz:

 

„Chrystus wykupił nas od przekleństwa zakonu, stawszy się za nas przekleństwem, gdyż napisano: Przeklęty każdy, który zawisł na drzewie,”

 

A więc wykupił nas, wyzwolił nas z grzechu, wykupił nas od przekleństwa zakonu, bo zapłatą za grzech jest śmierć. Zobaczcie co Jezus dla nas uczynił, wyłom za wyłomem, we wszystkich rzeczach, które nas przycisnęły. Zakon przycisnął nas pokazując nam tylko ogrom, tak jakby narzędzie pomiarowe pokazało nam tylko jak daleko odeszliśmy od Boga w naszym odstępczym życiu, ale to narzędzie pomiarowe nie mogło nas wydostać z tego, tylko mógł liczyć i liczyć, i pokazywać nam, jeszcze bardziej jak daleko jesteśmy od Boga. Podczas, gdy Jezus policzył to wszystko i usunął to zabierając to w Sobie na krzyż, żebyśmy nie musieli żyć dla grzechu, ale mogli żyć dla Boga, byśmy byli sobie braćmi i siostrami, kochali się, byli sobie bliscy.

Słuchajcie, to jest potrzebne w Bożym ludzie, nie tylko, że ludzie są ze sobą. Musimy być tak blisko, jak chce Chrystus, musimy złamać wszystkie warownie, które są oddzieleniem, bo zobaczcie, co On zrobił, czytamy to w Liście do Efezjan: Zburzył mur nieprzyjaźni, stwarzając w Sobie jednego nowego człowieka. Chcesz mieć w tym udział? Chcesz to znać jak wygląda to jedno nowe człowieczeństwo? Kiedy masz serce takie samo jak serce brata, serce siostry. Bo Słowo Boże mówi, że w Chrystusie nie ma już mężczyzny i kobiety, mamy jedno serce, Jego serce w nas. Ale musimy umieć, jeśli widzimy grzech w swoim życiu, oczyścić się z niego, pozbyć się grzechu, nie przychodzić do zboru tak sobie, lekko, chcieć oczyszczać od tych grzechów, żeby nie przynosić ze sobą zgorzeliny, nie przynosić ze sobą zarazy jakiejś. Mówiliśmy, jeśli człowiek zna swój grzech i chce się z niego oczyszczać, pokutuje przed Bogiem, szuka, ten człowiek nie jest zaraźliwy, zaraźliwy jest ten, który zgadza się na grzech w swoim życiu. Dlatego Jezus ostrzegał przed kwasem faryzeuszy. Oni zgadzali się na grzech w swoim życiu i mówili: My, nie, my jesteśmy w porządku. Nie było obawy do tych ludzi, którzy wiele zła zrobili, gdy oni zdawali sobie sprawę z tego, szukali Pana. Szukajmy Pana, szukajmy Go, żeby gorliwość była w nas, żebyśmy mieli taką gorliwość jaką ma Chrystus do nas nawzajem, żebyśmy starali się o siebie nawzajem, mówili sobie prawdę, nawet jakby bolało, trudno, trzeba to znieść, ale mówili sobie prawdę, żebyśmy wiedzieli, to nie jest dobre, to jest złe, coś z tym trzeba zrobić. Boli, dobrze, mnie boli, ciebie boli, musi boleć, żebyśmy mogli dotrzeć do miejsca zarazy i żeby to było oczyszczone, musi boleć, ale musi być prawda, bo Jezus powiedział: Mówcie sobie prawdę nawzajem. A tak to się gładzi, gładzi, ludzie chodzą jakby chodziły bożki, jeszcze mają pretensje o coś do drugiego, zamiast przypomnieć sobie dlaczego oni nie żyją w zgodzie z wolą Bożą, dlaczego nie czynią tego, co powinni czynić? A więc Chrystus przyszedł uwolnić nas, zburzył w Swoim ciele mur nieprzyjaźni, nie ma muru. Po co budować swoje? To wszystko jest w Nim, tego nie ma w nas. Jeśli Chrystus nie zajmie miejsca w tym, aby być z sobą blisko, my z sobą blisko nigdy nie będziemy. Można sto tysięcy kazań na ten temat mówić. Naprawdę, milion i tak będziemy daleko, bo człowiek jest zawzięty, uparty jest, grzech uczynił człowieka takim człowiekiem z żelaza, takim po prostu opornym na miękkość, na miłość, na ciepło, na dobroć. Można mówić o tym, ale jeśli Chrystus stopi to całe żelazo, to się rozpłynie, zostanie tylko On i wtedy człowiek aż tętni do tego, żeby być dla Jego chwały tutaj. Nie trzeba wtedy mówić człowiekowi: Wiesz, powinieneś to zrobić, czy powinnaś to zrobić, ten człowiek nie zrobiłby inaczej jak tylko tak właśnie. To przepełnia człowieka, to go napełnia po prostu. I to jest dla mnie i dla ciebie bardzo ważne, że Chrystus przyszedł w ciele takim jak my i w takim ciele wygrał bitwę, abyśmy mogli z Niego korzystać dzisiaj. Bardzo ważne! Kiedy otwierasz List Judy i czytamy 1 wiersz:

 

„Juda, sługa Jezusa Chrystusa, a brat Jakuba”

 

Słyszysz, co ten człowiek pisze? Zobaczcie jakie złamanie nastąpiło w Judzie, jak on zobaczył wielkość Chrystusa, przecież to był jego brat według ciała. Zobaczcie, że on nie poczuwa się, żeby tak powiedzieć, on widzi wielkość Bożego Syna i on mówi: Ja jestem Jego sługą. Wcześniej chodził jak brat z bratem, widział nawet myślał: coś mu odbiło chyba? Odebrało Mu zmysły, kim On jest? Wstydzili się Go, a teraz nazywa się sługą Tego Jezusa. Dojrzał wielkość. O Jakubie mówi: To mój brat, ale o Jezusie: Jestem Jego sługą. Mógłby się czuć: ja byłem wychowywany razem z Nim, mamy jedną matkę. On już widzi wielkość, potęgę, majestat Jezusa Chrystusa, Bożego Syna, który przyszedł w ciele, był w ich rodzinie, ale On był ich Stworzycielem, był ich Zbawicielem, On był ich Odkupicielem, wszystkim we wszystkim. I teraz ten Juda mówi: Jestem Jego sługą, jestem Jego niewolnikiem, oddanym Mu bezgranicznie. Zobaczcie, to jest wielkość Syna i to jest zobaczyć wielkość Syna. Gdybyś ty był Judą i był bratem, razem wychowywał ileś lat, przecież znał, o Jezus, jak do brata byś mówił: Chodź Jezus, zrobimy sobie herbatę, chodź zobaczymy to i raptem Jezus przystępuje do służby i mówi, że jest Synem Boga. Dokonują się różne rzeczy i później umiera i zmartwychwstaje. On widzi wielkość Syna Bożego. On z całym szacunkiem, tak jak widzi Bożego Syna, mówi: Jestem Jego niewolnikiem, nie śmiałbym nic zrobić inaczej jak tylko to, co On mi powie. To są już więzy według woli Ojca, więzy na wieczność, na zawsze. I dla mnie i dla ciebie jest to bardzo ważne, żebyśmy umieli zobaczyć Bożego Syna, żeby lekko nie mówić, ale też mieć świadomość kim On jest dla nas. Jak wielki jest Ten, który przyszedł z nieba, aby nas zbawić, aby nas pojednać z Ojcem, jak On podtrzymuje wszystko słowem Swojej mocy. Tylko ludzie, którzy nie widzą wartości Jezusa odrzucają Go, wybierają świat, ale świat ginie, Jezus zaś żyje. I ci, którzy należą do Niego też żyją.

Chwała Bogu, mamy to wszystko w Chrystusie Jezusie, Bóg ubogacił nas tym kim On sam jest. On jest tym obrazem Boga niewidzialnego, w Nim możemy zobaczyć Boga. Tu kładzie Duch Boży nacisk, a my musimy poddać się Duchowi Świętemu, by nie marnować czasu. Wykorzystujmy czas i dni, gdyż Duch Święty chce nas uczyć Jezusa. Można to stracić poprzez zabieganie wśród różnych wydarzeń własnego ciała, zapominając, że to ciało i krew nie wejdą do Królestwa Bożego. Mamy nowe ciała, wspaniałe, nowe ciała przygotowane dla tych wszystkich, którzy będą żyć dzięki Jezusowi na ziemi. To są ciała podobne Jemu. Tak myślmy, rozumiecie, to trzeba nam, żeby Duch Boży włożył nam w sposób myślenia, żebyśmy tak myśleli, żeby nie było dla nas alternatywy tylko jak wybrać, to Chrystus, koniec nie na alternatywy nawet, żeby wahać się czy zastanawiać się, a może skłamię, a może to. Chrystus i koniec, żeby to już było w myśleniu naszym, w głowie naszej, żeby nie było innego pomysłu nawet dopuszczonego. Jeśliby nawet próbował przychodzić, od razu zniszczony. Musi być Chrystus i koniec. Dla Niego żyjemy, dla Niego umieramy.

Kiedy byśmy otworzyli Dzieje Apostolskie 21 rozdział 13 wiersz:

 

„Wtedy Paweł odrzekł: Co czynicie, płacząc i rozdzierając serce moje? Ja przecież gotów jestem nie tylko dać się związać, lecz i umrzeć w Jerozolimie dla imienia Pana Jezusa. A gdy się nie dał nakłonić, daliśmy spokój i powiedzieliśmy: Niech się dzieje wola Pańska.”

 

Ja nie tylko jestem gotowy dać się związać, lecz i umrzeć w Jerozolimie dla Jezusa Chrystusa. I to jest właśnie widzenie Jezusa. Jeśli tak On chce, to tak będzie. On jest wystarczający, czy żyję czy umieram, jestem Bogu wdzięczny za Jezusa. Miejmy to bracia i siostry, nie wchodźmy w marazm, nie wchodźmy w wyobrażanie sobie Jezusa, żyjmy Jezusem, żyjmy tym Jezusem, który jest. Miejmy Go w sercu, w myśleniu, w mówieniu, we wszystkim Go miejmy. On jest naprawdę tylko godzien chwały na tej ziemi, nie ma chwały takiej jak Jezus. Żadne słowa nie są równe temu, kim On jest, żebyśmy umieli Go wymalować, mając Go samemu wymalowanego w sercu swoim, w życiu swoim, Tego Jezusa. Paweł mówi do oszukanych Galacjan: Galacjanie, znowu w bólach was rodzę. Jakie to były bóle? Smutek, rozterka, że ludzie tak łatwo zostawili Chrystusa, znowuż dla jakiś zakonnych rzeczy. I wtedy mówi do nich: Jeśli dacie się obrzezać, Chrystus wam już nic nie pomoże. On skończył w tym, tam jest koniec starych, tam wszystko jest nowe. Uczmy się nowego życia, bracia i siostry. To jest coś czego musimy się uczyć, stare już znamy i umiemy, nowego musimy się uczyć codziennie w Chrystusie. Uczmy się relacji w Chrystusie ze sobą, uczmy się tego wszystkiego, bo ogólnie obraz Jezusa zanika, ludzie mają Biblie, wszystko mają, modlą się, nawet mogą godzinami, ale zanika obraz Jezusa. Tu diabeł walczy silnie, o brak świadomości kim jest Jezus, co znaczy Jezus dla nas i czy jesteśmy gotowi na to, żeby ponieść konsekwencje należenia do Niego.

 Kiedy Paweł pisał List do Galacjan, napisał im piękne słowa, które są rzeczywistością jego sposobu myślenia i działania. 2 rozdział 20 wiersz:

 

„Z Chrystusem jestem ukrzyżowany; żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus; a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie.”

 

To jest motto jego życia teraz: nie ja, lecz Chrystus. To musi być również nasze motto, nie ja, lecz Chrystus i wtedy będzie dobrze, wtedy bracia i siostry są sobie tak bliscy. Jeśli nie ja, lecz Chrystus, to Chrystus przyszedł nas złączyć w jedno, żebyśmy się miłowali, cieszyli sobą, błogosławili, ratowali się kiedy trzeba, żeby nigdy nam nie było obojętne, co się dzieje z drugim, jak to się dzieje z drugim, żebyśmy byli gorliwi o to, żeby Jezus nie miał żadnej ujmy z naszego powodu, z mojego czy twojego, żeby nikt nie mógł powiedzieć w ten sposób: A, to ten taki zbór, gdzie ludzie sobie żyją, chodzą, a później rozchodzą się i jeden na drugiego źle gada. Żebyś nie był takim człowiekiem, żebyś umiał walczyć, umiała walczyć o to, żeby Jezus nie miał ujmy w tym miejscu, w którym jesteś. To jest tak jak w arce, jeśli jesteś w jakimś zborze, to jesteś częścią tego zboru, jesteś oczywiście częścią Kościoła, ale najpierw w zborze musisz być wyraźnym świadectwem Jezusa, że ty nic złego do tego zboru nie wnosisz, ale dobro Chrystusowe. Bo jeśli w zborze nie ma z ciebie dobra, to i w Kościele nie ma z ciebie dobra, nigdzie nie ma z ciebie dobra. Zbór to jest tak część Kościoła, w której najpierw okazuje się kim jesteś dla Kościoła. Ludzie zmieniają zbory i co z tego? Jeśli Chrystus nie jest ukształtowany w nich, to co z tego? Za nimi idzie cały czas ich zło. Każdy z nas musi umieć wygrać, to jest piękne, wygrać w tym miejscu wygrać, umieć wygrać, żeby ludzie wyzwalali się z swoich grzechów, uwalniali się, żeby każdy doznawał jest tu pełna akceptacja porzucania grzechów, pełna! Jeśli przyznasz się do swojego grzechu, nikt się z ciebie śmiać nie będzie. Jest pełna akceptacja pozbywania się ciemności, aby światło Jezusa świeciło tu w pełni, żeby każdy był ochotny pozbywać się zła, żeby każdy miał nienawiść do zła, nienawiść do odstępstwa, nienawiść do tego, co oddziela od Boga, żeby nikt nie chciał się chować, ukrywać, żeby każdy chciał chodzić w świetle. To jest to, co ty wnosisz i ja. Bo jeśli na grzech patrzymy i później wytykamy kogoś palcem i kpimy, to jesteśmy pierwszymi do tego, żeby zamknąć zbór do oczyszczania się, a jeśli chcemy usuwać grzech, pozbywać się zła w sposób najbardziej biblijny, to jesteśmy pierwszymi, żeby Jezus był uwielbiony w zborze. To jest bardzo ważne dla każdego z nas.

 List do Filipian 1 rozdział i 20 wiersz:

 

„Według oczekiwania i nadziei mojej, że w niczym nie będę zawstydzony, lecz że przez śmiałe wystąpienie, jak zawsze, tak i teraz, uwielbiony będzie Chrystus w ciele moim, czy to przez życie, czy przez śmierć.”

 

 Śmiałe wystąpienie, śmiałe, bo w Chrystusie, śmiałe, bo Jezus przyszedł i powiedział: Wy tak do siebie mówcie, nawzajem się napominajcie, wołajcie do siebie o to, żeby Jezus był uwielbiony, żeby On był najważniejszy. Przypominajcie to sobie nawzajem, dla kogo żyjemy, dla kogo umieramy, żeby diabeł został wygoniony, żeby nikt nie chodził w ciemnościach, żeby każdy wiedział, że jak zostałem ochrzczony, to teraz jest dla mnie tylko Jezus najważniejszy, a jeśli zbłądzę, to muszę się oczyścić, pozbyć zła, żeby nie zaciemniać tej piękności Chrystusa swoim grzechem, swoim bezprawiem. Usunę wszystko, co by tylko zasłaniało to piękne imię, żeby nikt nie mógł powiedzieć, że Ten Jezus nie jest piękny, wystarczający, wspaniały. Całym moim życiem będę świadczył, że On zdobył mnie dla Siebie i jest tak wspaniały, tak ponętny, tak pełen wezwania, że nie miałem możliwości jak Mu odmówić, Temu wspaniałemu Królowi chwały, który gotów był dla mnie zejść z nieba, ponieść konsekwencje moich obrzydliwości, żeby wydobyć mnie z tego dołu śmierci i dać mi możliwość wolności życia na ziemi. Jeśli cierpię, to cierpię ze swojego grzechu i dzisiaj, jak Micheasz mogę powiedzieć: Jeśli cierpię, to cierpię z powodu swojego grzechu, ale mam nadzieję w Chrystusie, że po karceniu, które jest potrzebne i czasie karcenia, On mnie z tego grzechu wydobędzie, ale każdy, który nie ma Jezusa zginie w swoich grzechach. Jeśli zgodziłem się na grzech, jeśli pozwoliłem na to, żeby inni grzeszyli przy mnie, a ja sobie przymrużyłem oczy ponoszę konsekwencje, będzie mnie karał, ale On jest moją nadzieją i karanie się skończy, a niemoc zniknie.

Niech będzie uwielbiony Król. Chcę przyjąć, pokornie to, na co sobie zasługuję, nie będę Mu się sprzeciwiać. Jeśli coś jest ze mną nie tak, to jest to moja wina, a nie wina Jezusa. Gdziekolwiek to by było czy z powodu mojego grzechu, czy z powodu cudzego grzechu, gdzie zamiast zrobić to, co powinienem zrobić, człowiek podchodził do tego w swój sposób. A więc widzimy zawsze przez śmiałe zwiastowanie musi być Jezus uwielbiony, bo nie żyjemy dla siebie, ale dla niego, bracia i siostry. Nie zgromadziliśmy się po to, żeby pokazać siebie, no, fajnie, bracie, siostro, jesteś, no nadal ta sama twarz, wszystko gra, pamiętam imię, wszystko jest dobrze. Nie, spotkaliśmy się po to, żeby uczcić Go, że On nas wydobył z naszych grzechów, zapłacił za nas cenę, jesteśmy Jego niewolnikami. I dzisiaj przez to właśnie, że rozpoznawalna jest miłość, On jest uwielbiony. Mówił: Jeśli będziecie się miłować, ludzie na ziemi poznają, że Ja tu byłem, bo nikt nie potrafi się tak miłować, jak Jezus mieszkający w nas potrafi miłować drugą osobę. Po tej miłości poznają, nie po ludzkiej, nasza ludzka, to na pstrym koniu jeździ, jak nam się podoba. Ale ta Boża jest stabilna, stała. I właśnie przez to będzie Bóg uwielbiony.

2 list do Koryntian, 5 rozdział, 14 i 15 wiersz:

„Bo miłość Chrystusowa ogarnia nas, którzy doszliśmy do tego przekonania, że jeden za wszystkich umarł; a zatem wszyscy umarli; a umarł za wszystkich, aby ci, którzy żyją, już nie dla siebie samych żyli, lecz dla tego, który za nich umarł i został wzbudzony.”

 

Po to poszliśmy w wody chrztu, aby umrzeć, aby On mógł żyć w nas, żyć dla Jego chwały. Dodawajmy sobie otuchy, zobaczcie jak Pan dotyka, gdzieś na zjazdach, Pan dotyka, porusza serce. Zobaczcie jak porusza, to człowiek zmienia się, człowiek jest inny po prostu. Dlatego taki cenny jest Jezus, On potrafi nawet skałę, która już wygląda, że nic tam nie zrobisz, On potrafi z tej skały wydobyć życie, rośnie roślina. Chwała Bogu za Jezusa! On może uratować człowieka, to jest nasza nadzieja, nas i innych. Po to to wszystko robimy, po to się spotykamy, po to pytamy Pana, co ma być głoszone, co On chce do nas mówić, z czym On się dzisiaj będzie zajmował z nami, co leży Mu na sercu, naszemu Chrystusowi, z czego się cieszy, co Go smuci. Chcemy to wiedzieć. Po co to chcemy wiedzieć? Bo jesteśmy zakochani w Chrystusie, interesuje nas, co Ten, którego kochamy myśli o nas. Ile razy już ci życie uratował Pan? Po co? Żeby rzucić w proch te swoje życie, powiedzieć kolejny raz: Żyję tylko dlatego, że On pozwala mi jeszcze żyć. Po co pozwala jeszcze żyć? Żebym żył dla Niego cały. Po to pozwala jeszcze żyć. Przypomina, to Ja decyduję o twoim życiu. to Ja decyduję ile jeszcze będziesz żyć na tej ziemi. Wykorzystuj to, bracie i siostro, tu nie może być tak, że my mówimy kazania, a po kazaniach nic się nie zmienia. Musi być zmiana, musi być wpływ, albo negatywny albo pozytywny, albo się nastawiasz wrogo do kaznodziei, albo zaczynasz cenisz Słowo Boże z Biblii i zaczynasz porządkować swoje życie. Musi być coś, musi być wydarzenie, musi coś się dziać, musi się zmieniać to po prostu, coraz bardziej i bardziej. I nie chodzi o to, żebyś zarzucał sobie winy na siebie zgarniał czy coś. Rzuć to wszystko, masz Chrystusa, korzystaj z Niego, masz przebaczenie, korzystaj, a później się ciesz, przebaczył ci, to ciesz się, żyj dla Niego, raduj się Nim. Niech wszystko oddaje Mu chwałę. Niech wszyscy ludzie powiedzą: To nie jest ten sam człowiek, to nie jest ten sam człowiek po prostu. To jest inny człowiek. To o to tu chodzi. Musimy być innymi ludźmi, według tego innego człowieka podobni do Jezusa.

List do Efezjan 3 rozdział Prośmy, błagajmy Pana o siły naprawdę, błagajmy o siły. Niektórzy mają ciało takie, że potrafi przeć do przodu, niektórzy nie. To nie zależy od siły ciała. Prośmy o siły życia dzięki Jezusowi na tej ziemi, żebyśmy nikomu zła nie czynili, a ni nie odpłacali złem za zło, żebyśmy czynili dobro i czynili to, co jest miłe Bogu zawsze, zawsze to dobro w Chrystusie, dzięki Jezusowi w nas. To jest bardzo ważne dla nas, gdyż nie dla siebie samych tu żyjemy. 3 rozdział 12 wiersz:

 

„W którym mamy swobodę i dostęp do Boga z ufnością przez wiarę w niego.”

 

Nie tylko, że grzechy nasze skończył, zaniósł na krzyż, wszystkie, rozprawił się. Nie tylko, że przekleństwo zakonu skończył, bo gdyby tylko zaniósł nasze grzechy, to co? Zakon dalej mówiłby to samo, musiało zamknięte być to, co mówi zakon. Tak? Zakon musiał zakończyć mowę do nas, zostało skończone, w Chrystusie i myśmy umarli. Zakon skończył swoją mowę, zaczyna mówić łaska dzisiaj, z łaski zbawieni jesteśmy, za darmo. Cieszmy się tym, pokażmy wszystkim, że to łaska nas zbawiła, że nie żyjemy już pod zakonem, ani zakon nas nie prowadzi, ani zakon nas nie osądza, ale łaska nas osądza. Z łaski jesteśmy zbawieni, aby żyć dzięki Jezusowi Chrystusowi. Ale jeśli będziemy grzeszyć, podpadamy pod zakon i nie uciekniemy od zakonu, bo przekleństwo zakonu oddzielone jest od nas, tylko dzięki Jezusowi Chrystusowi. Jeśli trwamy w Chrystusie, nie mamy już nic wspólnego z tym. Jeśli odchodzimy od Jezusa wracamy pod zakon.

Mamy swobodę dostępu do Boga. Zobaczcie jakie to jest piękne. Czy sprzedaż tą swobodę dostępu do Boga za coś, to znaczy, że nie widzisz jaka to jest wartość, mieć zawsze dostęp do Boga, zawsze w każdej chwili mieć dostęp do Boga. To jest normalnie, zawsze, w każdej chwili, możesz westchnąć i masz dostęp do Boga. Czyż nie jest to wspaniałe? Chwalę Boga za to, że kiedy tutaj ten dym zaczął się, kiedy zaczęło to wszystko wchodzić w tym pokoju mogłem na cały głos zawołać: Jezu! I to było moje zawołanie do Jezusa, żeby przyszedł i uratował nas, bo jeśli szukasz tylko pomocy ludzi, ludzie mogą brać w tym udział, ale najważniejszy był Jezus. A siostry tam z dziećmi przeczytały jakiś Psalm i pocieszył ich przez Psalm. A więc w całym tym wydarzeniu, to naprawdę On był naszym Zbawicielem i Odkupicielem. On zadecydował o czasie, w którym musiała przyjechać ta straż, o czasie, kiedy to musiało być załatwione w ten sposób. O wszystkim On decyduje, ale jak ważne jest kiedy z ciebie płynie to zawołanie do Niego, kiedy wołasz Jezusa na pomoc. Masz swobodę dostępu.

Zaprawdę to jest łaska, to jest cud dla nas, dostęp do Wszechmogącego, którego opuściliśmy przez grzech. On przywrócił nam dostęp przez ciało Swego Syna. Kimże dla nas jest Jezusa dzisiaj?

Bracia i siostry, zostawmy zewnętrzne powłoki, zacznijmy ze sobą być na Bożych warunkach, zacznijmy uczyć się, co Słowo Boże do nas mówi, jak mamy być sobie bliscy, jak mamy sobie przebaczać, jak mamy mówić sobie prawdę i z tej prawdy nie może być wyciągane nic przeciwko drugiemu. Musi być usuwanie przeszkód, żeby Jezus był uwielbiony, tylko Jezus, żaden z nas, tylko Jezus. To jest najważniejsza sprawa. Jeśli nawet będzie boleć, lepiej niech boli teraz, niż ma boleć całą wieczność. Lepiej coś zedrzeć teraz, niż ma przyoblekać nas, kiedy staniemy przed sądem. Mamy dostęp do Boga, nie straćmy tego.

List do Kolosan 1 rozdział 27 wiersz:

 

„Im to chciał Bóg dać poznać, jak wielkie jest między poganami bogactwo chwały tej tajemnicy, którą jest Chrystus w was, nadzieja chwały.”

 

Bogactwo chwały tej tajemnicy, Chrystus w nas, nadzieja chwały. Niech Duch Boży podnosi nas wyżej, wyżej, bardziej żebyśmy popatrzyli na Jezusa i trzymali się. Kiedy widzimy Jezusa, to żeby nic nas nie ruszyło, nic, zniewagi, obraźliwe słowa, nic. To jest prawda, On nas zabezpiecza przed tym. My nie, my nie jesteśmy w stanie się zabezpieczyć. Jeśli my gdzieś chodzimy w jakiś swoich rzeczach to takie rzeczy walą nas, kładą nas na łopatki po prostu. A gdy On jest w nas, to wtedy takie rzeczy spadają, nie mają dostępu, idziemy dalej. To jest ważne dla nas, bracie i siostro, byśmy się tak kochali, cieszyli, żebyśmy chcieli być całą wieczność. Wierzymy w wieczność? Wierzymy, że jest wieczność? Kto jest wiecznością dla nas dzisiaj? Jezus Chrystus, to nasza wieczność, wczoraj, dziś i na wieki. Tak starajmy się do siebie docierać.

Szacunek, to nie jest płaszczenie się przed drugim. Szacunek to jest to, kiedy okazujesz to, co jest potrzebne, żeby budować się nawzajem. To jest ważne. Jezus nie chce, żebyśmy się płaszczyli przed Nim, Jezus chce, żebyśmy byli z Nim szczerzy, szczerzy naprawdę. Byśmy mówili Mu prawdziwe słowa, gdzie nam brakuje, gdzie Go potrzebujemy. Naprawdę, to jest coś bardzo ważnego, żeby też wróg się nigdy nami nie bawił, nigdy nami się nie bawił, nigdy. Nie raz stwierdziłem już, że moja litość zaprowadziła mnie do głupoty. Nie pożądliwość grzechu, litość, myślenie, że teraz to, co robię jest dobre. Dobrze, że Bóg zachował, bo już by była tragedia. I tak nie raz człowiek sobie myśli po prostu i pomyśli o tym, jak wspomni taką głupotę jakąś, tą swoją litość, to w tym momencie myśli: Boże, to przecież to tak proste psuć to, co jest piękne. Zobacz Pawła, czy miał taką litość?

Zobacz Pawła, otwórzmy sobie na przykład 2 list do Koryntian, 10 rozdział, zobaczmy jaką ten chłop miał litość od 3 wiersza:

 

„Bo chociaż żyjemy w ciele, nie walczymy cielesnymi środkami. Gdyż oręż nasz, którym walczymy, nie jest cielesny, lecz ma moc burzenia warowni dla sprawy Bożej; nim też unicestwiamy złe zamysły i wszelką pychę, podnoszącą się przeciw poznaniu Boga, i zmuszamy wszelką myśl do poddania się w posłuszeństwo Chrystusowi, gotowi do karania wszelkiego nieposłuszeństwa, gdy posłuszeństwo wasze będzie całkowite.”

 

Taką litość miał ten człowiek dla Kościoła, dla zborów, dla siebie też, siebie też tak traktował. Mówił: Umartwiam w sobie wszystko, co złe, żeby się przypadkiem nie okazało, że nawracając innych sam straciłem wieczność. Pilnował siebie też, bardzo solidnie, żeby nic innego jak tylko Chrystus był uwielbiony w nim. Nie chciałem się ludziom podobać i inaczej bym przestał być zwiastunem prawdy. Zobaczcie, jak potrzebujemy takiej siły, takiej siły, która nie krzywdzi ludzi, ale która nie pozwala też krzywdzić przez kłamstwo, złą ewangelię, fałszywe zwiastowania, cielesność, letniość i inne rzeczy. Mówi: Kiedy uderzam, to tak, żeby trafić. Chodziło mu zawsze o to, żeby Jezus był uwielbiony. Tak czy inaczej, czy przez życie czy przez śmierć, Jezus był uwielbiony. Czy my to samo mamy dzisiaj?

Zobaczcie jak musimy to silną bitwę toczyć o to, żeby Jezus był uwielbiony. Jeśli widzisz, że gdzieś brakuje Jezusa tu w zgromadzeniu, w którymś miejscu, to otwórz Biblię, mów o tym, mów o tym czego tu brakuje, żeby Jezus był uwielbiony. Dotykaj się sprawy, jesteś solą, światłem, świeć i posól to, niech to będzie wyraźnie, wasza mowa niech będzie osolona, niech daje coś ludziom, niech wyrywa z ciemności, niech pokazuje życie w światłości jeszcze bardziej. To jest najważniejsza sprawa, bo tego potrzebujemy, nie po to, żeby ktoś nam ucho podkręcił, ale po to, żebyśmy się ratowali, uratowali. Tak? Po to przyszliśmy, poznać prawdę, doznać jak prawda wyzwala nas, napełnia nas siłą, ochotą, by być razem, wspierać się, budować nawzajem, robić wszystko razem, organizować, cieszyć się tym, wspierać. No wszystko, no musi to być jak On się modlił o jedność, to w nas musi to być wkomponowane w tą głowę, jedność to jest jedność i koniec. O to się modlił, jedno w Chrystusie. Masz Chrystusa, jesteśmy jedno, nie masz, nie jesteśmy jedno. Czy to mąż czy żona, czy w zborze ludzie, jeśli nie masz Chrystusa, chodzisz własnymi drogami, nie jesteśmy jedno, bo tylko Jezus powoduje jedność. Musisz mieć Chrystusa, usuwaj przeszkody, żebyś miał Chrystusa, czy miała, jest jedność, ludzie są sobie tacy jak być powinni, prawi, zadowoleni, ufający, bliscy sobie nawzajem, cieszą się, że są razem, że mogą to razem zrobić w tym samym Duchu Chrystusowym.

 Czasami więcej zrobi śmiałe, święte życie, niż sto milionów kazań. Święte, śmiałe życie należenia do Pana więcej zrobi, niż sto milionów kazań, kiedy ludzie zobaczą jak wygląda życie, jak wygląda Chrystus żyjący w człowieku. I to jest tak bardzo ważne dla mnie i dla ciebie, żeby to było widać po prostu, żeby to było też przez Pana pokazane, przez Ojca pokazane, że należymy do Jego Syna, że jesteśmy Jego własnością. A więc oręż nasz, to nie jest oręż wiesz, bracie drogi, no przydałoby się trochę lepiej, tak zbór kiepsko wygląda, tak by lepiej wyglądało, gdybyś tak lepiej żyć czy nie mówił takich może złych słów. Co to ma wspólnego, żeby ludzie lepiej postrzegali? Czy Chrystus jest widoczny, to jest jedyne, co dopinguje nas do napominania, do pocieszania. Czy Chrystus jest widoczny, tylko to. Jeśli nie widać, to musimy się napominać, jeśli widać pocieszajmy się. Paweł pisze: Bracia i siostry, w wielu miejscach ludzie dowiedzieli się jaką macie wiarę i zaczerpnęli z tego i mogą się inni też pocieszać tym, że u was Chrystus jest ukształtowany, tak? Co to znaczy Chrystus ukształtowany w was? Jak czytamy słowa apostoła Pawła:

 

"Dzieci moje, znowu w boleści was rodzę, dopóki Chrystus nie będzie ukształtowany w was".

 

Co to znaczy Chrystus ukształtowany w nas? To jest to, że ty widzisz dokładnie Tego Jezusa, który przyszedł na ziemię od Ojca zbawić nas z naszych grzechów, pojednać nas z Ojcem, który poszedł do Ojca, jest Orędownikiem i wróci, abyś żył tylko dzięki Niemu i dla Niego. To jest Chrystus ukształtowany. Życie się rozwija, a Chrystus jest już ukształtowany, wiesz do kogo należysz. I to jest ukształtowany Chrystus w nas, że ty już idziesz sam, czy sama za Nim. Wiesz po co tak żyjesz, po co ci ta Biblia w rękach potrzebna, po co masz ją w domu, po co ją nosisz ze sobą tu czy tam. Wiesz po co, aby służyć jeszcze jawniej czerpiąc z tego słowa, w zgodzie z tym słowem. Niech Bóg będzie uczczony przez to, bo dla mnie i dla ciebie nie ma innej drogi powrotu do Ojca, jak tylko przez Chrystusa, inaczej nie wrócimy do Tego Ojca, inaczej pozostaniemy z tym ojcem tego świata. To jest nasz wybór, musimy wybierać wszyscy, nie ma wyjścia. Tu nie możemy się bawić ze sobą. Rozumiecie, musimy naprawdę walczyć o siebie, musi być jawne, Chrystus i tylko On. Tylko On powoduje, że jeszcze mamy nadzieję i chcemy przeczytawszy w Biblii jak wygląda zbór chcieć być takim zborem. Jak wygląda dom, chcieć być takim domem. Jak wygląda pojedyncze życie, chcieć tak żyć. Jak tu zobaczymy i to jest Chrystus, to my już mamy wszystko, co jest potrzebne do życia i pobożności w Nim, aby tak się działo. Mamy swobodny dostęp do Ojca, by prosić, dziękować, uwielbiać, wychwalać Ojca za wszystko. A więc jaka radość, jakie szczęście, bo gdyby to było uzależnione od twoich i moich sił, no ty masz lepsze, jesteś rozumniejszy, rozumniejsza, łatwiej ci to wychodzi, no tobie to wyjdzie, a mi? Mi się nie uda, ja nie jestem taki szybki, taki sprawny, czy jakoś tam. Nie, wszyscy idealnie takie same mamy możliwości w Chrystusie. To jest piękne, wszyscy, czy głupi czy mądry, jednakowo w Chrystusie mamy to samo, duchowe błogosławieństwo niebios dla nas wszystkich. Słuchajcie, to jest normalnie musimy ruszać, musimy ruszać po prostu, nie wolno wejść w marazm, nie wolno wejść w takie osłabienie, bo człowiek jak się nie ćwiczy w pobożności, jak nie walczy, nie zmaga się, nie troszczy się, nie myśli o braciach i siostrach, żeby żyli, żeby obfitowali, to człowiek wpada w taki marazm, jak w bagno się zanurza, coraz bardziej i bardziej. I coraz ciężej i ciężej jest żyć, ruszać się, poruszać się. Myślmy o tym.

 

„Bo wy do wolności powołani zostaliście, bracia; tylko pod pozorem tej wolności nie pobłażajcie ciału, ale służcie jedni drugim w miłości. Albowiem cały zakon streszcza się w tym jednym słowie, mianowicie w tym: Będziesz miłował bliźniego swego, jak siebie samego. Lecz jeśli jedni drugich kąsacie i pożeracie, baczcie, abyście jedni drugich nie strawili.”

 

Nie ma znaczenia czy ktoś ci zawinił, czy ty zawiniłeś, jeśli w Kościele ludzie są w stanie kąsać się, są w stanie presje na siebie wywierać, jakieś rzeczy straszne, to w tym momencie, to nie jest wolność, to nie jest Chrystus. Musimy jak najdalej być od tych spraw, jak najbardziej wygrywać. Masz przeszkody, widzisz przeszkody, jest Chrystus, jest Orędownik, Ten, który może dać ci siły, dać moc, jeszcze nie przyszła siła, jeszcze nie przyszła moc, uniżaj się, uniżaj się, bo On ci to da, ale uniżaj się, czekaj na Niego w uniżeniu. Czujesz niemoc, czujesz słabość, czujesz, że grzech napiera, nie grzeszysz, ale on próbuje napierać na ciebie, nie poddajesz się, walczysz, zmagasz się, wzdychaj.

Zobaczcie Paweł dużo rzeczy napisał do Koryntian, naprawdę bardzo dużo napisał na ten temat, bo oni mieli z tym duży problem też, nie tylko. Pisze w 5 rozdziale 2 listu do Koryntian tak:

 

„Wiemy bowiem, że jeśli ten namiot, który jest naszym ziemskim mieszkaniem, się rozpadnie, mamy budowlę od Boga, dom w niebie, nie rękoma zbudowany, wieczny. Dlatego też w tym doczesnym wzdychamy,”

 

 No ile tego wzdychania jest dzisiaj od nas? Kto z nas wzdycha dzisiaj do Boga w tym namiocie? Ten tylko, który widzi jakie problemy są z tym namiotem. To nie chodzi o to, że ten namiot grzeszy, tylko jaki on jest napierany z różnych stron, różnymi rzeczami, żeby grzeszył, żeby nie żył dobrze, żeby nie czynił dobra, żeby te ręce nie służyły innym, żeby te nogi nie służyły innym, żeby nie wypowiadać słowa błogosławieństwa, jakkolwiek tylko, żeby zadusić dobro w tym ciele. I wzdychamy, bo nie chcemy być tacy, nie chcemy być jak świat. A więc wzdychamy: Boże, przeprowadź. Przecież Słowo Boże mówi, że ciało jest przeciwko Duchowi, a Duch przeciwko ciału. I to nasze wzdychanie dociera i Duch zwycięża i to, co śmiertelne ożywia, ożywia nasze śmiertelne ciała. To co by zgrzeszyło, On ożywia do czynienia dobra. Piękne! I wtedy komu dziękujesz? Znowuż Bogu, znowuż w imieniu Jezusa przychodzisz i dziękujesz Bogu za to, Ojcu swemu w niebiesiech, że uczynił cię zdolnym do tego dobra. Bóg nie brzydzi się wzdychaniem.

 

„Jeśli tylko przyobleczeni, a nie nadzy będziemy znalezieni. Dopóki bowiem jesteśmy w tym namiocie, wzdychamy, obciążeni, ponieważ nie chcemy być zewleczeni, lecz przyobleczeni, aby to, co śmiertelne, zostało wchłonięte przez życie.”

 

Zostaliśmy przyobleczeni w Chrystusa, piękno Chrystusa, nie chcemy by to z nas zostało zdjęte, chcemy chodzić pięknie, chcemy kochać, przebaczać, cieszyć się, budować, radować się sobą nawzajem, smucić się kiedy trzeba, ale nie smutkiem świata, ale smutkiem Bożym. Nie chcemy, żeby to nam zabrano i żebyśmy smucili się jak świat, złośliwi byli jak świat, nie chcemy prawda? Chcemy chodzić w Chrystusie przyobleczeni, tak czy nie? No to wzdychamy, nie chcemy, żeby to z nas zdjęto, żeby zło zastąpiło dobro, nie chcemy. Mamy dostęp do Boga, wzdychamy i Duch Święty te śmiertelne ciała ożywia i czyni to, co jest potrzebne.

Chwała Bogu! Ty i ja możemy dojść do wieczności z Tym wspaniałym Bogiem, możemy dojść. Taka nadzieja jak Chrystus, to jest jedyna taka nadzieja, wiecznie żywa, bo On jest tam i wstawia się za nami. Możemy dojść, tylko jedno, nigdy Go nie lekceważmy, tak jak lekceważą ci, którzy odrzucają Jezusa, żeby zyskać coś. Nie lekceważmy Pana, ceńmy Go ponad wszystko, naprawdę zawsze zbadajmy czy Chrystus jest ważniejszy ponad mnie, ponad wszystkich? Czy Chrystus jest ważniejszy ponad rzeczy? Jeśli tak, dobrze, tak ma być. On będzie dawał nam to robić, żyć tu w świecie, ale nie jak świat. Będzie dawał nam być ojcem, matką, dzieckiem, ale nie jak w świecie. On to wszystko da, bo tak będziemy żyli, ale już nie będziemy żyli jak świat, inaczej. I to jest Jego zasługa, nie nasza.

Pomyślmy, że On nas zbliżył do siebie, jeśli pozostajemy wobec siebie na odległość, to my jesteśmy winni, On zburzył to. Jeśli my na odległość trzymamy braci czy siostry, to my jesteśmy winni, On tego nie czyni. Starajmy się na ile jest możliwe, patrzeć też czy brat, czy siostra, czy to jest Chrystus najważniejszy. Jeśli tak, mamy jeden cel, jeden środek, jedno imię, które nas łączy, jesteśmy cząstkami jednego ciała, które jest zbawione. Chwała Bogu za to.

Myśl o Panu, myśl aż wszystko zostanie przyduszone, usunięte przez samego Jezusa Chrystusa. Nic nie jest takim przypomnieniem do czynienia dobra jak miłość. Miłość ma taką świetną pamięć, że nie zapomni, że trzeba zrobić to czy to, czy to. Miłość ma doskonałą pamięć, miłość jest doskonała, ona jest związkiem, doskonałym związkiem wszystkich tych dobrych rzeczy. Miłość nigdy się nie spóźni, miłość niczego nie zaniedba, miłość nie zapomni, miłość gotowa jest zawsze. To jest miłość. I wtedy kiedy kogoś kochasz, to nie możesz o nim zapomnieć. Prawda czy nie? Nie da rady, choćby ci próbowali nie wiem co zrobić, nie zapomnisz. To masz dlatego, że kochasz. Tak kochajmy Jezusa, żebyśmy tak Go mieli przez miłość, żeby czynić zawsze to, co jest bliskie Jemu, Jezusowi. Jeszcze raz mówię: gdy jesteś słaby, czy jesteś słaba, jest to wynikiem gdzieś zaniedbań w życiu, to może być usunięte. Jeśli jest grzech, musi być usunięty przez pokutę, musi być usunięte to też. Musi być usunięte to, co powoduje, że człowiek jest chwiejny, niepewny jak pijany taki, chodzi niepewnie. Musi być to usunięte, musisz być pewny, pewną tego dla kogo tu żyjesz, po co żyjesz i gdzie zmierzasz, żeby zawsze wybrać Jego, bo On już wybrał ciebie przed założeniem świata, abyśmy byli Jego własnością teraz i na zawsze. Chwała Ojcu za to w Jezusie. Amen.