Jan 14:23

Słowo pisane

18 02 2022 wieczorne Marian – Wezwani w Chrystusie Jezusie do domu Ojca

           

18 02 2022 wieczorne Marian – Wezwani w Chrystusie Jezusie do domu Ojca

 

Nasze bycie chrześcijanami, chrześcijankami bez celu, to byłoby takie życie, które nie miałoby zdopingowania po to, żeby rozwijać się. Skoro byłoby to życie tylko tak sobie, bez konkretnego celu, to po jakimś czasie, człowiek doznaje, że nie widzi już celu, żeby dalej wzrastać, rozwijać się. Ale Bóg dał nam konkretny cel, żebyśmy zawsze o tym pamiętali i tym konkretnym celem jest to, aby wszystkie Boże dzieci dotarły do Jego Domu. I włożył w nas wieczność, żebyśmy wiedzieli jaki to jest Dom, żebyśmy mieli świadomość, że to jest Dom wiecznej radości, wiecznej miłości, wiecznej społeczności, która nigdy nie ma końca. A więc kierunek – Niebo, Dom Ojca i dotarcie. Nie tylko, żeby trochę pocieszyć się, że idzie się w tym kierunku, tylko tam dotrzeć. Ojciec chce, żeby każdy z nas dotarł tam, a więc wszystkie dzieci Boże muszą mieć to samo święte pragnienie, aby cel osiągnąć.

Piotr w swoim drugim Liście, trzeci rozdział, wiersze 10-14, pisze: „A dzień Pański nadejdzie jak złodziej; wtedy niebiosa z trzaskiem przeminą, a żywioły rozpalone stopnieją, ziemia i dzieła ludzkie na niej spłoną. Skoro to wszystko ma ulec zagładzie, jakimiż powinniście być wy w świętym postępowaniu i w pobożności, jeżeli oczekujecie i pragniecie gorąco nastania dnia Bożego, z powodu którego niebiosa w ogniu stopnieją i rozpalone żywioły rozpłyną się? Ale my oczekujemy, według obietnicy nowych niebios i nowej ziemi, w których mieszka sprawiedliwość. Przeto, umiłowani, oczekując tego starajcie się, abyście znalezieni zostali przed nim bez skazy i bez nagany, w pokoju.” Czytamy tutaj w tym Liście apostoła Piotra, że on wspomina o tym, że naszym pragnieniem nie jest coś tu na ziemi. Zdajemy sobie sprawę, że wypełnienie się naszych pragnień, to jest koniec tej ziemi i koniec tego nieba, które widzimy fizycznie, że to wszystko zginie. Z powodu tego pragnienia, które Bóg włożył w nasze serca, bo my oczekujemy nowych niebios i nowej ziemi, na której mieszka sprawiedliwość, która nigdy nie skosztuje czegokolwiek innego, jak tylko obecności Bożej, musimy być świadomi, że potrzebujemy oczyszczać się, uświęcać, przygotowywać się na to spotkanie, żeby tam się dostać. Być stale jak ci, którzy przygotowują się, jak ci, którzy mają konkretny cel i w tym kierunku zmierzają, wiedząc, że nasz Ojciec jest święty.

I kiedy tak patrzymy na świadectwa ludzi, którzy byli przed nami i widzimy, jak niektórzy w trakcie gdzieś odpadali, poddawali się ziemskości, jak Paweł mówi, że z płaczem o nich mówię, to jest nam przykro, że ci ludzie poddali się, a przecież tak krótkie jest życie, że mogliby wygrać, mogliby dotrwać do końca i okazać się zwycięzcami. A ulegli, poddali się, zrezygnowali, wrócili z powrotem do grzechu, tak jak Piotr też pisze, że jak pies do wymiocin. A znowuż jak czytamy świadectwo i widzimy kogoś, kto dotarł do celu, to serce nasze jest tak miło poruszone, że człowiekowi powiodło się, że człowiek nie ustąpił, że wygrał do końca i był stanowczym, czy stanowczą w tym, aby do Domu Ojca zmierzać. I teraz my jesteśmy w tej wędrówce. Gdybyśmy mieli poddać się i pomniejszyć to, do czego zostaliśmy wezwani, zacząć bratać się z jakimkolwiek grzechem i pozwalać swemu ciału na zniekształcanie tej wspaniałej drogi do Boga, to jest tragedia; jeżeli mamy świadomość, że tą drogą chodzą tylko sprawiedliwi, a więc ludzie, którzy należą cały czas do Boga. I to jest też przykre tym wszystkim, którzy rozumieją cel chrześcijaństwa. Kiedy widzą, że ktoś odpuszcza sobie i zaczyna więcej uwagi koncentrować na ziemi, niż na Niebie, to ludzie, którzy znają cel tej wędrówki, są zasmuceni, poruszeni są do tego, żeby z tym walczyć, wygrać, żeby człowiek upamiętał się i wrócił na prawidłowe działanie. Apostołowie często mówili: Będziemy wam to przypominać do swojego końca, do ostatniego tchnienia, abyście pamiętali, że idziemy do Domu Ojca, abyście nie zrezygnowali z uświęcenia, żebyście nie zrezygnowali z tego, co Bóg do was mówi, abyście nie poddali się i nie zamienili rozwoju, wspaniałości, coraz bliższego poznawania Chrystusa na coś przemijającego, na coś, co tu na ziemi ma może jakąś atrakcyjność, ale to wszystko zginie.

A więc o tym będziemy chcieli dzisiaj mówić, o sensowności wytrwania na Drodze do Domu Ojca, i czymś bardzo przykrym i smutnym, gdy ludzie odpadają z tej Drogi na konto ciała, na konto życia według zmysłowości ciała, gdzie ciało potrzebuje grzechu, ciało nie umie żyć bez grzechu. Jeżeli nie jest ujarzmione, umartwione, to ono pójdzie w grzech, ono będzie złościło się, ono będzie niecierpliwe, zawistne, ono będzie uparte; ono pójdzie w grzech, tak czy inaczej pójdzie. Krzyż jest po to, żeby to ciało było ukrzyżowane, abyśmy nie służyli grzechowi, lecz Bogu. Jeżeli człowiek zaczyna uwagę z Nieba przesuwać na ziemię, to krzyż traci moc, krzyż nie ma już tej siły działać tak, jak działa, kiedy ludzie patrzą w Niebo otwarte, gdzie wiemy, że tam jest Chrystus. I wtedy coraz łatwiej pójść człowiekowi w ten grzech, w tamten grzech. I to jest bardzo niebezpieczne, bo grzesznicy Królestwa Bożego nie odziedziczą, sprawiedliwi będą w tym miejscu.

Ewangelia Jana 8,29, czytamy Słowa Pana Jezusa: „A Ten, który mnie posłał, jest ze mną; nie zostawił mnie samego, bo Ja zawsze czynię to, co się jemu podoba.” Sam Jezus mówi, że Ojciec jest zawsze z Nim i nigdy nie zostawił Go samego, bo Jezus zawsze czyni to, co się Ojcu podoba. To jest takie pouczenie dla nas, że idąc tą Drogą mamy świadomość, że Jezus, który jest tą Drogą, mówi do nas, że Ojciec zawsze był z Nim dlatego, że On zawsze był według woli Ojca tutaj na ziemi. Dla mnie i dla ciebie to jest bardzo ważne, żeby nie stracić animuszu, żeby nie stracić tego świętego zapału, aby pokonywać przeciwności. Jezus napotkał na mnóstwo przeciwności, na mnóstwo ludzi, którzy chcieli wyprowadzić Go z równowagi, podejść, namówić do czegoś złego, na różne rzeczy. A wiemy, że często był niewyspany, a więc zmęczony fizycznie, a mimo wszystko nigdy, nigdy nie przestał czynić tego, co chce Ojciec. On miał cel, On miał cel, nie zostać na ziemi, ale wrócić do domu Ojca, skąd przyszedł. On miał cel i On w tym celu dokładnie cały czas funkcjonował. Nigdy nie pozwolił sobie przesunąć. Diabeł chciał, jak kusił Pana Jezusa, pokazał mu ziemską chwałę, chciał odwrócić uwagę od Nieba na ziemię. Jezus wzgardził tym wszystkim i dalej wypełniał wolę Ojca. A więc jest to też dla mnie i dla ciebie, bo my potrzebujemy stale takiego wzmocnienia, posilenia, bo nieustannie mamy do czynienia z ziemskością. A my musimy wygrać, potrzebujemy więc nieustannie niebiańskiego wpływu na nas, nieustannej wiary, która sięga otwartego Nieba, gdzie Jezus siedzi na tronie chwały po prawicy Ojca i włada wszystkim. Potrzebujemy, aby poddawać się Duchowi Świętemu, aby poddawać się przemianom. Jezus mówi, że On zmierzając w tym celu, zresztą pamiętamy List do Hebrajczyków, że w cierpieniach, w posłuszeństwie Ojcu doszedł do doskonałości. Mógł więc odejść z tej ziemi do Domu Ojca, ponieważ tu  na ziemi doskonale pozostał w tym, co Ojciec Mu dał, aby czynił.

Ewangelia Jana 14, 31: „lecz świat musi poznać, że miłuję Ojca i że tak czynię, jak mi polecił Ojciec.” Świat musi poznać, że miłuję Ojca. I znowuż mamy to samo dla mnie i dla ciebie. Świat musi poznać, że miłujemy Ojca i Syna ponad ten świat. Świat musi to poznać poprzez nasze decyzje, wybory i nasze mówienie; sposób mówienia i sposób życia musi być niebiański. A więc świat musi poznać, że my nie jesteśmy przekupni, że nie weźmiesz nas na jakieś dobre, fajne słówka, że nie przekonasz nas jakąś ludzką miłością. Świat musi poznać, że my nienawidzimy grzech, którym świat się nasyca, w którym świat znajduje zadowolenie. Inaczej nie pozna, jeżeli my nie będziemy w święty sposób zdecydowani, aby zmierzając w kierunku Domu Ojca, pozostać czystymi i świętymi na tej Drodze. Kiedy zapadają te decyzje w nas, gdy idziemy do Domu Ojca, wtedy świat poznaje, że nie ma nas jak przeciągnąć na swoją stronę. Później oni nawet do Pana Jezusa przyszli i mówili: Ty zawsze mówisz prawdę, Ty zawsze czynisz to, co Ty mówisz; próbując mimo wszystko podejść Go. Ale taka jest rzeczywistość. Świat, kiedy poznaje, że my nie należymy już do pożądliwości tego świata, ale jesteśmy czystego życia, wtedy świat też często mówi, że też chciałby tak, ale nie jest gotowy na poświęcenie, nie jest gotowy, żeby znieść to, że nie będzie mógł korzystać z tego, co jest uciechą tego świata. Świat więc jest w rzeczywistości pod wrażeniem dzieci Bożych; nawet ludzie, którzy gdzieś zadawali cierpienia dzieciom Bożym, jednakże widzieli, że to nigdy nie są fałszywi ludzie, nigdy nie są to ludzie, których możesz przekupić, przekonać psychologią, czy czymkolwiek innym. Oni wiedzą czego się trzymają i po co to robią. Wszyscy wokół w sumie byli przekupni i są przekupni, i świat zmienia się, i struktury świata zmieniają się, i to co w tym świecie dzisiaj jest czymś nowoczesnym, jutro jest przestarzałym, inne coś jest nowoczesne. A dzieci Boże cały czas mają to samo, są stabilne, stałe.

Ewangelia Jana 17, 4-8: „Ja cię uwielbiłem na ziemi; dokonałem dzieła, które mi zleciłeś, abym je wykonał; a teraz Ty mnie uwielbij, Ojcze, u siebie samego tą chwałą, którą miałem u ciebie, zanim świat powstał. Objawiłem imię twoje ludziom, których mi dałeś ze świata; twoimi byli i mnie ich dałeś, i strzegli słowa twojego. Teraz poznali, że wszystko, co mi dałeś, od ciebie pochodzi; albowiem dałem im słowa, które mi dałeś, i oni je przyjęli i prawdziwie poznali, że od ciebie wyszedłem, i uwierzyli, że mnie posłałeś.” Jezus więc mówi: Ja Cię uwielbiłem na ziemi. I znowu piękne rzeczy, piękne wydarzenia przed nami. Kiedy prawidłowo stoimy na Drodze i widzimy otwarte Niebo, to całą naszą postawą, całymi naszymi decyzjami i wyborami, my uwielbiamy Chrystusa, bo On stał się dla nas Drogą, bez Niego nie mielibyśmy otwartego Nieba. Zawdzięczamy to więc Jemu i dzięki Duchowi Świętemu jest w nas stanowczość, aby wybierać dobro, a odrzucać zło, i tego potrzebujemy w tej Drodze do Domu Ojca, być stanowczymi, zdecydowanymi. Człowiek czasami nasyca się poznaniem litery i czuje się taki – już ja wiem, ja wiem; ale dopiero tak naprawdę, kiedy żyjemy dzięki temu Słowu, to jest drogocenność.

Ewangelia Mateusza 12, 50: „Albowiem ktokolwiek czyni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten jest moim bratem i siostrą, i matką.” I znowuż mamy Słowa Jezusa, który mówi, że każdy kto czyni wolę Ojca, który jest w niebie, jest bratem, siostrą, matką, Jezusa rodziną. A więc pełniący wolę Ojca. I znowuż mamy celowość, żeby dojść do Domu Ojca, potrzebujemy żyć według woli Ojca. A więc poznajemy ze Słowa, poznajemy z życia Jezusa, poznajemy z owocu Ducha Świętego działającego w nas wolę Ojca. Bo taka jest właśnie wola Ojca, abyśmy byli sobie bliscy w Chrystusie, abyśmy miłowali się nawzajem, szanowali, wspierali, pomagali sobie nawzajem, aby życie nasze było godne Tego, który nam to życie na nowo dał, zrodził nas do takiego życia. Celem więc naszym jest dotrzeć do Domu Ojca. Nie tylko trochę podkręcić się w chrześcijaństwie, trochę lepiej się poczuć, być tak zadowolonym, czy zadowoloną. Ale celem naszym jest być tam, gdzie jest nasz Ojciec, to jest nasz cel. I może być trudniej, może być łatwiej, cel pozostaje ten sam. Wtedy i nasze życie będzie zwycięskim życiem. Jak mamy ten cel w sercu, to pokonamy te wszystkie przeciwności. I dobrze gdy wygrywamy, wtedy jesteśmy zachęceniem dla innych też, bo pokonując te przeciwności i radując się obietnicą Bożą, wiecznością z Ojcem, i radując się tą doskonałą Drogą, którą stał się dla nas Chrystus, rozwijamy się.

1List Jana 1,1-4.7: „Co było od początku, co słyszeliśmy, co oczami naszymi widzieliśmy, na co patrzyliśmy i czego ręce nasze dotykały, o Słowie żywota - a żywot objawiony został, i widzieliśmy, i świadczymy, i zwiastujemy wam ów żywot wieczny, który był u Ojca, a nam objawiony został - co widzieliśmy i słyszeliśmy, to i wam zwiastujemy, abyście i wy społeczność z nami mieli. A społeczność nasza jest społecznością z Ojcem i z Synem jego, Jezusem Chrystusem. A to piszemy, aby radość nasza była pełna”. ”Jeśli zaś chodzimy w światłości, jak On sam jest w światłości, społeczność mamy z sobą, i krew Jezusa Chrystusa, Syna jego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu.” Mamy tutaj społeczność z Ojcem i z Synem, radość społeczności. Na tej Drodze nie ma tak, że jesteśmy pozostawieni sami sobie. Bóg dba o nasze uczucia, On dba o naszą potrzebę emocjonalną, aby serca nasze były mocne, silne, pewne Boga, abyśmy byli świadomi, że grzech jest ciemnością, a życie Jezusa jest światłością, żebyśmy nie schodzili w stronę jakiegokolwiek grzechu, jakiegokolwiek, bo grzech ma różne oblicza, ma takie i inne, ma oblicze mordercy, jak i oblicze przyjaciela. To zależy, co chce osiągnąć diabeł. On przybiera pozór anioła światłości, on przybiera też pozór groźnego wroga, który chce zastraszyć swoich przeciwników, albo pociągnąć ich w jakimkolwiek kierunku, jakkolwiek. Mamy więc świadomość, że na tej Drodze jest społeczność z Ojcem i z Synem. To nie jest tak, że my tej społeczności nie doświadczamy. Doświadczamy troski o nas, doświadczamy, że  nie jest to tak, że cały czas jest to takie jawne, że doznajemy tak silnie tej społeczności z Bogiem, obecności Boga. Ale są wydarzenia, w których doświadczamy, że tej silniejszej społeczności potrzebowaliśmy, żeby umocnić się. Bóg też tym reguluje w odpowiedni sposób; kiedy my tego potrzebujemy rzeczywiście, wtedy Bóg bardziej ujawnia nam Swoją bliskość, żebyśmy umocnili się i dalej pilnowali się. Kiedy idziemy silnie i zdecydowanie, wtedy Bóg nie musi tak tego robić, a więc dzieje się to spokojniej. Nie ma takich oczywistych przeżyć jakichś, że o, teraz wiem, Pan jest blisko. Jeżeli idziemy prawidłowo i tak się trzymamy, to Bóg jest prawie niewidoczny przy tym działaniu. Bardzo, bardzo Bóg pozwala nam na rozwój, na wzrost, na pilnowanie się, na wyciąganie wniosków, na prawidłowe postępowanie.

Mamy więc świadomość, że nasze przybliżanie się do Boga i prawidłowe podążanie, prowadzi do zniszczenie tego nieba i tej ziemi. Tak samo jak Noe, kiedy budował arkę, to kończenie tej pracy i zajęcie arki przez Noego, jego rodzinę i zwierzęta, było wyrokiem na ziemię. I wtedy zaczął się potop. Tak samo i my, gdy cały Kościół będzie już gotowy i z tym świętym pragnieniem bycia w Domu Ojca, wtedy przyjdzie czas na zniszczenie tej ziemi. My wiemy o tym, że ta ziemia istnieje tylko dlatego, że jeszcze dzieci Boże są na tej ziemi, i jeszcze dzieci Boże są w pielgrzymce, są w Drodze do Domu Ojca. Dopóki w całej pełnie nie będziemy tymi, którzy osiągnęli już cel, to ta ziemia będzie jeszcze pozostawiona. Widzimy po życiu ludzi, którzy są opisani w Biblii, po życiu proroków, Abrahama, Izaaka, Jakuba i innych, że w ich życiu były różne doświadczenia. Zdajemy sobie sprawę, że i my będziemy mieli różne doświadczenia idąc tą Drogą, ale na pewno jeden cel; abyśmy wszyscy pamiętali o tym.

Księga Objawienia 21, 1-7: „I widziałem nowe niebo i nową ziemię; albowiem pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły, i morza już nie ma. I widziałem miasto święte, nowe Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga, przygotowane jak przyozdobiona oblubienica dla męża swego. I usłyszałem donośny głos z tronu mówiący: Oto przybytek Boga między ludźmi! I będzie mieszkał z nimi, a oni będą ludem jego, a sam Bóg będzie z nimi. I otrze wszelką łzę z oczu ich, i śmierci już nie będzie; ani smutku, ani krzyku, ani mozołu już nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy przeminęły. I rzekł Ten, który siedział na tronie: Oto wszystko nowym czynię. I mówi: Napisz to, gdyż słowa te są pewne i prawdziwe. I rzekł do mnie: Stało się. Jam jest alfa i omega, początek i koniec. Ja pragnącemu dam darmo ze źródła wody żywota. Zwycięzca odziedziczy to wszystko, i będę mu Bogiem, a on będzie mi synem.” Mamy więc w Księdze Objawienia okazanie tego celu, do którego zmierzamy i to będzie już wypełnieniem się wszystkiego. Tam już na nowej ziemi, pod nowym niebem, albo na nowej ziemi, w nowym niebie, wszystko jest już doskonałe, wszystko już jest przepełnione Bogiem. A więc jest to nasz cel i tu na ziemi potrzebujemy wspierać się i pomagać sobie, aby uzmysławiać sobie, że warto się uświęcać, że warto się oczyszczać, że warto usuwać przeszkody, że warto jednać się, przepraszać za popełnione grzechy, że warto uporządkowywać cały ten teren, który my wytwarzamy swoim życiem w tym, czy w tym miejscu, zależy gdzie kto żyje. Jedni żyją chodząc do pracy, drudzy w domach, w różnych więc warunkach musi wykonać się wola Ojca. Gdziekolwiek jesteś, pamiętaj – twoja droga prowadzi do domu Ojca. Dlatego cokolwiek czynimy, o czymkolwiek myślimy, to musi być połączone z Chrystusem, bo to jest nasza Droga. Dopóki On będzie wszystkim w nas, dopóty my będziemy umieli poradzić sobie z sytuacjami, czy wydarzeniami na jakie napotkamy. Będziemy umieli ukorzyć się, jeśli popełnimy przestępstwo, czy grzech, będziemy umieli stać zdecydowanie, jeśli tego nie popełniliśmy, a ktoś będzie nas oskarżał o to, a my będziemy w pełni świadomi, że tego nigdy nie zrobiliśmy. Nie będziemy więc ulegać ani potępieniom, ani jakimś słowom: A, nie martw się, to niewielka sprawa. Będziemy rozumieli – Dom Ojca jest czysty. Wracamy do Domu Ojca, dlatego i my chcemy wrócić czystymi, nie chcemy chodzić w jakichkolwiek brudach. Tak jak Jezus mówi: Jak idziecie przed sąd, to po drodze załatwcie temat, bo jak staniecie już przed Sędzią, to będzie za późno. Jest to więc nasz czas, żeby pamiętając o tym gdzie idziemy, jaki to jest Dom, by uświęcać się, oczyszczać się, wspierać. Jeżeli komuś coś nie powiedzie się, czytamy, że jest Krew ofiary Chrystusa, że On z tą Krwią wstawia się za nami, abyśmy się oczyścili. Ale nigdy byśmy nie zaniedbywali tego czasu, który teraz mamy. Żebyśmy nigdy nie zgodzili się stracić celowość tego życia chrześcijańskiego. Byśmy nigdy nie zgodzili się, że tu chodzi tylko o to, żeby jakoś tam być na zgromadzeniach, trochę czytać Biblię, czy cokolwiek innego.

Celem wszystkich Bożych dzieci jest wrócić do Domu Ojca. To jest nasz cel i dlatego tu jesteśmy sobie potrzebni, aby to przypominać sobie, o tym mówić. Dzień powrotu Pana Jezusa Chrystusa, jak czytamy w Biblii, jeszcze nie kończy dziejów tej ziemi. Gdy wróci Pan Jezus i Kościół wyjdzie naprzeciw Pana Jezusa Chrystusa, aby z Nim przyjść tutaj na tą ziemię, to ta ziemia jeszcze będzie istnieć. A więc jeszcze to nie będzie wypełnienie się pełnego celu. To jeszcze nie będzie Dom Ojca. To będzie czas z Panem Jezusem na ziemi, ale nadal będziemy zmierzać do celu, tylko, że już będziemy z Panem Jezusem tutaj, ale nadal będzie to, aby czynić wolę Ojca.

W dwudziestym rozdziale Księgi Objawienia, wiersze 1-11 czytamy: „I widziałem anioła zstępującego z nieba, który miał klucz od otchłani i wielki łańcuch w swojej ręce. I pochwycił smoka, węża starodawnego, którym jest diabeł i szatan, i związał go na tysiąc lat. I wrzucił go do otchłani, i zamknął ją, i położył nad nim pieczęć, aby już nie zwodził narodów, aż się dopełni owych tysiąc lat. Potem musi być wypuszczony na krótki czas. I widziałem trony, i usiedli na nich ci, którym dano prawo sądu; widziałem też dusze tych, którzy zostali ścięci za to, że składali świadectwo o Jezusie i głosili Słowo Boże, oraz tych, którzy nie oddali pokłonu zwierzęciu ani posągowi jego i nie przyjęli znamienia na czoło i na rękę swoją. Ci ożyli i panowali z Chrystusem przez tysiąc lat. Inni umarli nie ożyli, aż się dopełniło tysiąc lat. To jest pierwsze zmartwychwstanie. Błogosławiony i święty ten, który ma udział w pierwszym zmartwychwstaniu; nad nimi druga śmierć nie ma mocy, lecz będą kapłanami Boga i Chrystusa i panować z nim będą przez tysiąc lat. A gdy się dopełni tysiąc lat, wypuszczony zostanie szatan z więzienia swego i wyjdzie, by zwieść narody, które są na czterech krańcach ziemi, Goga i Magoga, i zgromadzić je do boju; a liczba ich jak piasek morski. I ruszyli na ziemię jak długa i szeroka, i otoczyli obóz świętych i miasto umiłowane. I spadł z nieba ogień, i pochłonął ich. A diabeł, który ich zwodził, został wrzucony do jeziora z ognia i siarki, gdzie znajduje się też zwierzę i fałszywy prorok, i będą dręczeni dniem i nocą na wieki wieków. I widziałem wielki, biały tron i tego, który na nim siedzi, przed którego obliczem pierzchła ziemia i niebo, i miejsca dla nich nie było.” Tu się kończy to. Sąd już zakańcza temat; ta ziemia już nie jest potrzebna i to niebo nie jest potrzebne. I odbywa się sąd i wszyscy, którzy nie są zapisani w Księdze Żywota, śmierć i hades, wszystko to zostaje wrzucone do jeziora ognistego. Wtedy jest już osiągnięty cel. Już będziemy mogli wejść do Domu Ojca. Jeszcze z jakiegoś powodu, Ojciec jedynie wie, będziemy musieli jeszcze na tej ziemi być z Panem Jezusem. Jezus mówi też w Księdze Objawienia, że da nam tą laskę żelazną, którą On rządzi, abyśmy i my też rządzili. A więc będziemy rządzić tymi ludźmi tu na ziemi, będą oni pilnowani posłuszeństwa Bogu. Lecz widzimy, że mimo tego tysiąca lat, kiedy będzie wypuszczony smok, ci ludzie z powodu nie narodzenia z Boga, tylko bycia przy Jezusie Chrystusie i Jego ludzie, oni od razu pójdą za diabłem. Od razu będą gotowi pójść, ponieważ dla nich to będzie udręką czynić to, co jest dobre, miłe i pożyteczne. A więc kiedy tylko przyjdzie ich władca, diabeł, któremu służyli z wielkim zadowoleniem wśród grzechów i różnych rozpustnych postępowań, szybko pójdą za nim. Tak przy okazji, diabeł wie, że on nie ma żadnych szans i on zginie. Diabeł wie, że jest przegrany. Ale ci ludzie, którzy idą za nim, tego nie wiedzą. Oni myślą, że diabeł sobie poradzi z Bogiem i oni będą mieli swobodę. Diabeł wie, że on zginie i oni też zginą. Nie po to idzie do bitwy, że myśli, że pokona, on idzie, żeby tych ludzi doprowadzić do końca zniszczenia, aby oni wszyscy znaleźli się w gehennie. Kiedy więc obiecuje zwycięstwo, wie, że i tak jest przegrany, bo on już przegrał, Jezus pokonał go i Jezus jest zwycięzcą. Diabeł wie, że rządzi nim Jezus i on musi robić to, co chce Jezus. Tak więc ci ludzie dają się tylko zwieść temu, który stale okłamuje ludzi. Szkoda każdego człowieka, który myśli sobie, że lepiej jest żyć w sposób grzeszny i pozwalać sobie na to, żeby temu ciału ulgi czynić, gdy jest tak, że kto sieje dla ciała, to sieje skażenie. Lepiej słuchać Pana Jezusa i za Nim podążać.

Paweł mówi też o umiłowaniu Dnia Pańskiego, o umiłowaniu powrotu Pana, bo to będzie taki ostatni prawie, że krok w kierunku Domu Ojca, bo dostaniemy nowe ciała, będziemy podobni Chrystusowi, i będziemy z Nim tutaj razem panować, i już tylko będzie dzielić nas ta przestrzeń, która jest tą przestrzenią wypuszczenia tego smoka, i to już będzie finał. On zostanie pokonany tchnieniem ust naszego Oblubieńca. Ale musimy pamiętać; tak sobie myślałem, że chciałoby się minąć te tysiąc lat i już wejść do Domu Ojca. Ale Ojciec ma wszystko u Siebie uporządkowane i my musimy przejść także i przez ten okres, abyśmy mogli w końcu wkroczyć do Domu Ojca.

List do Hebrajczyków 11,13-16: „Wszyscy oni poumierali w wierze, nie otrzymawszy tego, co głosiły obietnice, lecz ujrzeli i powitali je z dala; wyznali też, że są gośćmi i pielgrzymami na ziemi. Bo ci, którzy tak mówią, okazują, że ojczyzny szukają. I gdyby mieli na myśli tę, z której wyszli, byliby mieli sposobność, aby do niej powrócić; lecz oni zdążają do lepszej, to jest do niebieskiej. Dlatego Bóg nie wstydzi się być nazywany ich Bogiem, gdyż przygotował dla nich miasto.” I tu czytamy o tych naszych wcześniejszych braciach, siostrach, że oni wyznawali, że są gośćmi, pielgrzymami, i że nie ma tu na ziemi ich ojczyzny, że ich ojczyzna jest w niebie. I my tak samo cały czas musimy mieć świadomość, że chociaż żyjemy tutaj w ciele na tej ziemi, to nie żyjemy z powodu tego ciała, tylko żyjemy z powodu Domu naszego Ojca. To co czynimy, czy o czym myślimy, co ruszamy, a czego nie ruszamy, czynimy z powodu tego, że wracamy do domu Ojca. Oni tak samo byli kuszeni, żeby po coś sięgnąć. Pamiętamy jak królowie Sodomy chcieli Abrahamowi dać, a on powiedział, że nie. Nie przyjął tego, ponieważ on nie był tutaj, aby zyskiwać na ziemskiej sławie, on był tu po to, żeby należeć do Boga. On wiedział kiedy powiedzieć: Nie, a kiedy: Tak. Widzimy, że jego wybory i decyzje były coraz bardziej takie uniżone, pokorne. Kiedy była sprawa z Lotem, kto gdzie pójdzie, on dał Lotowi pierwszeństwo, chociaż był starszym. Był wujem dla Lota, to dał mu pierwszeństwo wyboru i decyzji, gdzie chcesz pójść. Mówi: Gdy ty wybierzesz to, ja wybiorę drugie. A więc uniżenie, pokora i świadomość, że nie jest najważniejsze to, co na ziemi, ale najważniejsze jest to, żeby dotrzeć do Domu Ojca. Oni wiedzieli, że mają ojczyznę w Niebie.

My żyjemy tu pośród różnych wydarzeń, ludzi, różnych pomysłów, różnych pragnień. Naprawdę, to nie jest dobre miejsce, to jest bardzo trudne miejsce. Ale w takim właśnie miejscu Bóg wychowuje nas, abyśmy podejmowali decyzje, pamiętając o Domu Ojca, żebyśmy zawsze o tym pamiętali. Jezus po to przyszedł i po to uczynił dla nas to wszystko, abyśmy mogli wrócić do Domu Ojca. Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. A więc mając cały czas w pamięci to, że nie po to stałem się dzieckiem Bożym, żeby czytać Biblię, żeby się modlić, śpiewać, zgromadzać. To jest w tym, ale nie to jest celem, celem jest wrócić do Domu Ojca. Dlatego czytamy Biblię, dlatego się modlimy, dlatego śpiewamy, dlatego się zgromadzamy, dlatego oczyszczamy się, uświęcamy się, żeby wrócić do Domu Ojca.

Łukasz 10, 17-20: „Powróciło tedy owych siedemdziesięciu dwóch z radością, mówiąc: Panie, i demony są nam podległe w imieniu twoim. Rzekł więc do nich: Widziałem, jak szatan, niby błyskawica, spadł z nieba. Oto dałem wam moc, abyście deptali po wężach i skorpionach i po wszelkiej potędze nieprzyjacielskiej, a nic wam nie zaszkodzi. Wszakże nie z tego się radujcie, iż duchy są wam podległe, radujcie się raczej z tego, iż imiona wasze w niebie są zapisane.” Niech to nie będzie dla was zadowoleniem, że oto ten, który was dręczył, teraz wypędzacie jego wojsko z różnych ludzi, ale cieszcie się bardziej z tego, że wasze imiona są zapisane w Niebie. Pamiętajcie, żeby was diabeł nie zwiódł, i żebyście nie znaleźli zadowolenie jak ci, którzy przyszli: „Panie, Panie, w Twoim Imieniu demony wypędzaliśmy.” A Jezus mówi: „Nigdy was nie znałem, bo czynicie bezprawie”.

Pamiętajcie, że celem jest to, aby chodzić w czystości, w uświęceniu, aby czynić Boże dobro i w tym dobru wytrwać mimo przeszkód. Bo przeszkody są, którymi wróg próbuje działać: Zobacz, ty czynisz to dobro, inni nie czynią, a ty dalej będziesz je czynił? Przestań czynić dobro. To jest namawianie do odstępstwa; skoro inni nie czynią dobra, to ty masz przestać czynić dobro? Czy ty masz dalej czynić dobro, aby ci, którzy nie czynią, przyszli do upamiętania i zaczęli czynić dobro? Mamy więc jak apostołowie przypominać o dobru, trwając w dobru, a nie zejść w stronę zepsucia. Żaden apostoł nie zszedł w stronę zepsucia, żeby zejść tam do tych ludzi; wielu jeszcze z poprzednich grzechów nie pokutowało, to może i my też nie musimy całkowicie oczyszczać się. Nie, oni uczyli: Musimy uświęcać się i oczyszczać, bo bez tego nie zobaczymy Pana. Musi to być i to jest konieczne. Nie patrzeć na tych, którzy rezygnują i odwracają oczy od Domu Ojca i zaczynają z powrotem tutaj na ziemskie rzeczy kierować, ale raczej być dla nich napomnieniem i przypomnieniem, żeby się upamiętali. Myślę, że niejeden człowiek upamiętał się, gubiąc się już w okłamaniu diabelskim, gdy spotkał na swojej drodze Bożego człowieka i ten człowiek swoją postawą zawstydził tego człowieka i przypomniał mu o tym, co naprawdę powinno być. I myślę, że ci, którzy wytrwali i trwali w Panu, nie jednego człowieka uratowali już z niewoli ciemności, gdzie diabłu wydawało się, że już tych ludzi omamił, zwiódł ich i będzie mógł cieszyć się, że oni zginą z nim w gehennie. Okazało się, że świadectwo Bożych ludzi, jak światło zaczęło z powrotem świecić na życie tych, którzy zaczęli gubić się w ciemnościach i oni znowuż powstali, aby ratować się. Chwała Bogu za to, że są Boży ludzie, że są ci, którzy nie kupczą, nie zamieniają wieczności na przemijanie, miłości na złośliwość, na przykład. To jest zamiana – ktoś miłował wcześniej, a potem już nie miłuje i jest złośliwy. To jest zamiana, coś za coś, ale złośliwi nie wejdą do Domu Ojca.

List do Hebrajczyków 12, 14: „Dążcie do pokoju ze wszystkimi i do uświęcenia, bez którego nikt nie ujrzy Pana,” Tu już mamy nawet spotkanie z Panem, które jest takim, powiedzmy, przed ostatnim krokiem, gdzie będziemy na tej ziemi wraz z Nim panować nad tymi wszystkimi ludźmi, którzy pozostaną. Napisane jest – do tego punktu już dążcie do pokoju ze wszystkimi i do uświęcenia, bez którego nikt nie ujrzy Pana. Powstaną tylko ci, którzy dążyli do pokoju i do uświęcenia, tylko ci, którzy uświęcali się, którzy nie szukali wojny, szukali pokoju. To ludzie mogli nie chcieć pokoju z nimi, ale oni od swojej strony nie szukali wojny z ludźmi, tylko szukali pokoju. Oni będą gotowi na spotkanie z Panem Jezusem Chrystusem, bo Jezus też przyszedł jako Książę pokoju, aby ratować, a nie zatracać. A więc pamiętajmy, żeby spotkać się z Jezusem, wyjść Mu naprzeciw, aby z Nim później jeszcze przez ten okres być i potem wejść razem do Domu Ojca, to my aby być gotowymi, potrzebujemy dążyć do pokoju i do uświęcenia. Pamiętajmy o tym. Diabeł nie raz namawia, żeby odpowiedzieć złem na zło, że jak ktoś zrobił ci krzywdę, żeby jednak zrobić krzywdę też; mniejszą może, żeby tylko zaznaczyć, że to było coś złego. Nie, nie musimy zaznaczać, że to było coś złego, czyniąc tak samo zło. Nie musimy. Dobrem zaznaczamy, że to było złe. Nie potrzeba ciemności, żeby udowadniać ciemność, potrzeba światła, żeby okazało się, że to było ciemne.

Pamiętajmy, że to jest dla mnie i dla ciebie bardzo ważne. Pamiętaj, że od tego zależy, czy spotkasz się z Panem, kiedy On wróci po Swój lud, czy spotkasz się na Sądzie, gdzie już będzie tylko wyrok. To jest bardzo ważne, ważniejsze od twojego honoru. My jako ludzie; diabeł bazuje na tym, na honorze ludzkim. To nie jest przyjaciel, honor jest złym doradcą, on podnosi głowę do góry, a nie do dołu. Honor zawsze prowadzi bardziej do pychy, niż do pokory. Honor mówi o tym – jakim prawem ktoś mi to czyni? I honor chce zwyciężyć, ale po ludzku. Pokora, uniżenie, dążenie do pokoju, tego potrzebujemy i o to módlmy się dla siebie nawzajem, jako ci, którzy miłujemy się, abyśmy osiągnęli cel. To jest dla nas bardzo ważne, abyśmy pamiętali o sobie w tej sprawie.

List do Rzymian 12, 18: „Jeśli można, o ile to od was zależy, ze wszystkimi ludźmi pokój miejcie.” To jest piękne, kiedy jesteśmy w gronie już samego ludu i mamy z sobą pokój, mamy szczęście, mamy swobodę relacji, to jest piękna rzecz. Ale także i z tymi, o ile to od nas zależy, którzy są ludźmi w świecie, którzy nie należą do Kościoła, i którzy mogą czasami zachowywać się przykro, my nadal ze swojej strony nie szukamy odpłaty, nie szukamy, żeby im się coś nie powiodło, ale dalej szukamy ich dobra, żeby oni mogli przejrzeć, zobaczyć i uratować się. Do tego cały czas zachęcajmy się. Diabeł nie raz doradza, próbuje wprowadzić człowieka w gniew, a w gniewie, żeby człowiek zrobił coś, walnął czymś, stłukł coś, powiedział jakieś ostre słowa, żeby człowiek zrobił coś złego. Diabeł uderza w człowieka, ale jeśli jest to mąż, czy niewiasta pokoju, ten człowiek zniszczy tą wrogą napaść, ponieważ wie, że nie po to jest, aby wytwarzać wojnę, ale by dążyć do pokoju. Człowiek więc wygra, gdy ma cel. Gdy nie ma celu, to wróg omami i powie: Widzisz inni mogą pokazać swoją niezależność, swoją złośliwość, im to uchodzi, ty też możesz rozładować się; na przykład. Dlaczego inni mogą rozładowywać się, a ty nie? Ale co to za rozładowanie, skoro szybko cię diabeł znowu naładuje. Lepiej nigdy nie dopuścić do załadowania tym złem, i wtedy nie będzie potrzeby większej bitwy w kolejnym doświadczeniu, bo za każdym razem wróg łatwiej napada na człowieka i łatwiej osiąga. Ale jeśli wróg spotyka niewiastę, czy męża pokoju i ci ludzie niszczą te jego ogniste strzały, wierząc w Chrystusa i w powrót do Domu Ojca, to wtedy ci ludzie po krótko często trwającej bitwie, niszczą wrogów i mają swobodę dalej spokojnie poruszać się. To są ważne zwycięstwa.

List do Rzymian 2, 7: „tym, którzy przez trwanie w dobrym uczynku dążą do chwały i czci, i nieśmiertelności, da żywot wieczny; ” Tym, którzy przez trwanie w dobrym uczynku dążą do chwały i czci i nieśmiertelności da żywot wieczny. To jest Dom naszego Ojca, to jest miejsce wiecznej chwały, czci i tam nigdy, nigdy śmierci nie będzie. A więc dążmy do tego, starajmy się o to, umacniajmy się, módlmy się o siebie, pomagajmy sobie nawzajem, przypominajmy o tym, że ważniejsze jest niebiańskie ponad ziemskie, że ważniejsze jest, co Ojciec o nas myśli, niż co ludzie pomyślą: a, to taki człowiek, który nie umie walczyć o swoje. Niech myślą sobie co chcą. Ważne, żebyś umiał, czy umiała walczyć w sprawach Bożych, i wygrywał, wygrywała z diabłem. Póki żyjemy, mamy tu doświadczenie i tak bardzo ważne jest to, żeby nie stracić celu, otwartego Nieba. I tam Chrystus, który wszedł, abyśmy my tam mogli wejść. Pamiętajmy o tym, to jest najważniejsze w naszym życiu, by osiągnąć ten cel. Nie trochę być lepszymi, ale być gotowymi, aby tam być wprowadzonymi, trwać w Chrystusie, należeć do Niego, owocować dzięki Niemu.

Ewangelia Mateusza 5, 8: „Szczęśliwi czystego serca (czy też błogosławieni, bo ci na pewno są sławieni błogo w niebie), albowiem oni Boga oglądać będą.” Ci więc, którzy mają czyste serce. Wróg chce zanieczyszczać serce, chce, żeby z serca wyszło na zewnątrz to, co kala człowieka. Jezus mówi: „Z serca pochodzi to, co kala człowieka”. A więc wróg chce skazić serce jakimś złym nastawieniem, jakąś złością, czymkolwiek, żeby na ustach pojawiły się złe słowa. My wiemy, że człowiek, który jest w gniewie, wypowiada wiele złych słów. I to właśnie jest zaatakowane serce. Bo Jezus mówi, że z obfitości serca mówią usta. Musimy więc dbać o serce, bo kiedy będzie ono czyste, to z tego serca wyjdą słowa pokoju, słowa miłości, słowa łagodne i spokojne. Ale jeśli nie zadbamy o czystość serca, to pojawią się słowa złośliwe, wredne, przeklinające, słowa, które miałyby zniszczyć kogoś i powiedzieć komuś, że jest beznadziejnym, jakkolwiek tam, zabierając człowiekowi nawet możliwość, żeby ten człowiek mógł się ratować. A więc jeśli człowiek pozwoli, żeby diabeł zanieczyścił to serce, to ten człowiek może przeklinać też tych, wśród których przebywa. Jakub o tym pisze: Nie może z tego samego źródła wychodzić jedno i drugie. Nie może wychodzić i dobro, i zło, nie może wychodzić życzenie komuś dobra i przeklinanie kogoś, nie może. Trzeba więc dbać o serce, bo to jest sprawa bardzo ważna. To nie jest tak, że twoje usta mówią i one sobie tak mówią. Nie, one nie mogą mówić bez twego serca. To co jest w twoim sercu, jest na twoich ustach, czy na moich ustach. Gdy więc widzimy, że nasze usta chcą wypowiadać złe słowa, to już musimy wiedzieć, że w naszym sercu dzieje się źle i zadbać o oczyszczenie serca, o usuniecie tego, co się w sercu dzieje. Wiemy, że po to potrzebny jest nam Krzyż Chrystusowy i Krew Chrystusa, żeby serce zostało przyprowadzone do prawidłowego stanu.

Przypowieści Salomona 4,23.  Już tutaj, chociaż Salomon sam tego nie ustrzegł, ale on znał prawdę. „Czujniej niż wszystkiego innego strzeż swego serca, bo z niego tryska źródło życia! ” Żeby serce było prawidłowo zadbane, to w tym sercu musi mieszkać Jezus Chrystus przez wiarę; aby Chrystus przez wiarę zamieszkał w sercach waszych, a wy wkorzenieni, ugruntowani mogli poznać cały zakres Jego miłości. To jest nam potrzebne. Abyśmy mogli swobodnie ze sobą rozmawiać, potrzebujemy wszyscy być czystego serca. Wtedy nie ma podejrzliwości, że ktoś coś kombinuje, bo nikt nie będzie kombinować. Człowiek wypowiada słowa miłości, prawdy, wdzięczności. A więc czujniej niż wszystkiego innego. Pamiętajmy, że w różny sposób strzeżemy różnych rzeczy, ale czujniej niż wszystkiego innego strzeżmy serca. Bo to od jego stanu zależy, czy my będziemy Boga oglądać. Jeżeli ono jest czyste, to będziemy Boga oglądać. Jeżeli będzie brudne, to nie będziemy mogli oglądać Boga, a więc nie wrócimy do Domu Ojca. Bo Bóg nie będzie chciał tak, żeby jedne dzieci widziały Go, a drugie nie. Bóg chce, żeby wszyscy mogli Go widzieć, każde Jego dziecko, aby mogło oglądać Oblicze Niebiańskiego Ojca i żyć. Bóg chce nas do tego przyprowadzić.

1 List Piotra 4,11: „Jeśli kto mówi, niech mówi jak Słowo Boże. Jeśli kto usługuje, niech czyni to z mocą, której udziela Bóg, aby we wszystkim był uwielbiony Bóg przez Jezusa Chrystusa. Jego jest chwała i moc na wieki wieków. Amen.” Jeżeli więc serce nasze będzie napełniane prawdą Bożą i będziemy rozkoszować się Słowem Bożym, radować się Bożym Słowem, wtedy i usta nasze wypowiadać będą Boże Słowo prawdy. Jeżeli zaniedbamy kosztowność Bożych prawd, Bożego Słowa w sercu swoim, wtedy coraz łatwiej będzie nam mówić coś przekręconego. Będziemy przekręcać to, co prawdziwe, próbując to ustawić do siebie. Dlatego wielu wierzących ludzi, kiedy straci czystość serca, próbują Słowo Boże ustawić pod swoje pragnienia, pod swoje potrzeby, pod swoje cele. To jest złe, to jest już fałszywe. Bo Bóg powiedział Swoje Słowo ze Swoim celem, ze Swoim posłaniem i ze Swoim wykonaniem. My nie możemy wpłynąć i zmienić, możemy jedynie stać jak diabeł, który źle używa Boże Słowo, żeby oszukać, skłamać. Jeżeli więc człowiek używa Bożego Słowa, żeby zasłonić swoją odstępczość, żeby oszukać kogoś, czy zwieść, to nie jest prawidłowe używanie Bożego Słowa. Słowo Boże ma rozjaśniać, a nie zaciemniać. Jeżeli więc mówimy i mamy czyste serce, wtedy mówimy tak, jak Słowo Boże mówi, mówimy prawdę.

Ewangelia Łukasza 6,45: „Człowiek dobry z dobrego skarbca serca wydobywa dobro, a zły ze złego wydobywa zło; albowiem z obfitości serca mówią usta jego.” Nie dajmy się zwieść. Jeżeli na naszych ustach pojawia się drwina, kpina, lekceważenie, to w sercu jest drwina, kpina i lekceważenie. I to trzeba wykorzenić, trzeba usunąć to mocą krzyża, trzeba usunąć to mocą ofiary Jezusa. Nic innego nie wyrwie tego z serca, jak tylko ofiara Jezusa na krzyżu. I to musi się stać. Jeżeli nie zniszczymy tego w sercu, to cały czas będzie się pojawiać i nawet jeżeli z tym będziemy czuć się gdzieś może nie do końca dobrze, to i tak będzie się to pojawiać. Dopiero kiedy usuniemy to z serca naszego, kiedy moc krzyża przeniknie, i kiedy widzenie Chrystusa będzie swobodne, wtedy serce będzie wolne, aby mówić prawdę. O tym pamiętajmy, to jest bardzo ważne.

2Piotra 1 rozdział. Znamy ten List Piotra, ale to odnosi się od samego początku Listu, że Bóg nas obdarował, abyśmy uniknęli skażenia, które jest na tym świecie. Abyśmy mogli mieć serce czyste, umysły czyste, Bóg nas obdarował. Żeby ten Boży dar mógł w nas swobodnie funkcjonować, my potrzebujemy tak jak Piotr pisze: „I właśnie dlatego dołóżcie wszelkich starań i uzupełniajcie waszą wiarę cnotą, cnotę poznaniem,” „Jeśli je bowiem posiadacie i one się pomnażają, to nie dopuszczą do tego, abyście byli bezczynni i bezużyteczni w poznaniu Pana naszego Jezusa Chrystusa.” 2Pio1,5.8. Piotr o tym właśnie mówi, kiedy w 1,12- 15  wiersza czytamy: „Dlatego zamierzam zawsze przypominać wam te sprawy, chociaż o nich wiecie i utwierdzeni jesteście w prawdzie, którą macie. Uważam zaś za rzecz słuszną, dopóki jestem w tym ciele, pobudzać was przez przypominanie, wiedząc o tym, iż rychło trzeba mi będzie rozstać się z życiem, jak mi to zresztą Pan nasz, Jezus Chrystus, objawił. Dołożę też starań, abyście także po moim odejściu stale to mieli w pamięci.” A więc dostaliśmy wszystko od Ojca, abyśmy mogli być sobie mili, uprzejmi, to jest w tym charakterze Bożym. Ale musimy tego pilnować, żeby tego nie zgasiła ziemskość, żeby ziemskość nie zajęła miejsca niebiańskiego wpływu naszego Ojca na nasze życie. Bo gdy normalnie Bóg ma wpływ na nasze życie, to w nim dzieje się dobrze. Dobrze się dzieje. Ale gdy tylko damy się skazić złem - to nie może być tak, żeby jedni pozwalali sobie na to, a drudzy nie mogli, nie może tak być, musi być jakoś inaczej, jakaś sprawiedliwość. Jaka sprawiedliwość? Wiadomo, kiedy człowiek wzburza się po ludzku, to jaka sprawiedliwość? No taka, że człowiek zacznie czynić zło jakieś, jakiekolwiek zło. Taka będzie ta sprawiedliwość. Ale kiedy człowiek jest w czysty sposób poruszony, to człowiek zdaje sobie sprawę, że to jest wróg, i że wróg atakuje kogoś, i że ten ktoś przegrywa, bo zaczyna czynić zło. Ale jest jeszcze szansa. Jeżeli widzisz człowieka, który grzeszy, módl się. Jest Bóg, który może przyprowadzić do upamiętania grzesznika. A więc znowuż przypomnienie: Nie daj się skazić złem, ale pamiętaj, że jest Ten, który może temu człowiekowi poruszyć sumienie i pokazać, że to jest zło, i ten człowiek będzie znowuż potrzebował oczyszczenia, i znajdzie je w Chrystusie Jezusie. Bądź więc solą, która ma smak, bądź człowiekiem, który chodzi w światłości. Nie daj się wzbudzić tym złym poczuciem sprawiedliwości. Skoro ktoś uczynił ci coś złego, ty nie musisz odpłacić mu złem. Bo gdyby tak Bóg nam tak odpłacił, to byśmy wszyscy zginęli. Kiedy my czyniliśmy zło, Bóg posłał nam Syna, a więc okazał nam miłość. Pamiętaj o tym. Po to, by wrócić do Domu Ojca, nie pozwól na to, by twoje ciało decydowało o tym, w jaki sposób żyjesz. To jest bardzo ważne dla nas. Nie po to wyszliśmy, żeby pochodzić trochę i pocieszyć się, że jesteśmy lepsi niż inni w tym świecie, ale wyszliśmy po to, aby dotrzeć do Domu Ojca, osiągnąć cel, to jest bardzo ważne.

5Mojżeszowa 5, 32.33: „Starajcie się więc czynić tak, jak rozkazał wam Pan, wasz Bóg. Nie zbaczajcie ani w prawo, ani w lewo. Idźcie dokładnie drogą, jaką wam nakazał Pan, wasz Bóg, abyście zachowali życie, aby się wam dobrze powodziło i abyście długo żyli w ziemi, którą posiądziecie!” Idźcie zawsze w ten sposób, jak rozkazał nam Pan: Oto Mój Syn Umiłowany, Jego słuchajcie. Kto będzie słuchał się Jego Syna, Pana naszego Jezusa Chrystusa, ten będzie szedł Drogą, którą wyznaczył Ojciec; posłuszeństwo Jezusowi. Pamiętajmy, to nie jest tak, że my możemy miłować siebie nawzajem, albo nie. Rozkazem Tego, który stał się dla nas Drogą powrotu do Ojca jest to, abyśmy się nawzajem miłowali, bo w tej miłości jest nasz powrót, bo Ojciec nasz jest Miłością. Wygrajmy więc z wrogiem, który jakby pomniejsza wartość miłości wzajemnej i bardziej jakby doprowadza – no, jakoś to wytrzymuję. To nie chodzi „jakoś to wytrzymuję”, tylko chodzi o to, żeby miłość rozpalała serca, żeby ludzie byli coraz bardziej chętni, żeby być razem, żeby cieszyli się, że wracamy do Domu Ojca, który jest Miłością i my tez doświadczamy, że jest nam blisko do siebie dzięki tej miłości, że chcemy być razem, chcemy wygrać w tej bitwie, i chcemy się w tym umacniać. To jest dokładnie Droga, którą mamy iść, mamy więc iść tą Drogą i pilnować się. To musi być w nas bardzo silne, silne; najsilniejsza potrzeba – wrócić do Domu Ojca. Ponad wszystko, ponad to, czy skrzywdzą nas, czy będą nas chwalić, ponad wszystko – wrócić do Domu Ojca, to jest najważniejsza sprawa. Po to Ojciec posłała Syna, aby powiedzieć nam: Wracajcie synowie ludzcy, wracajcie do Domu Ojca.

Księga Izajasza 30, 21: „A gdy będziecie chcieli iść w prawo albo w lewo, twoje uszy usłyszą słowo odzywające się do ciebie z tyłu: To jest droga, którą macie chodzić! ” Gdy więc będziemy kuszeni, aby pójść trochę tak, albo trochę tak, to Duch Święty będzie mówić: Nie, idź prosto, idź prosto przez ciało Chrystusa. Nie schodź na lewo, ani na prawo, nie zbaczaj ani w lewo, ani w prawo, nie zbaczaj ani w jakąś wyższą religijność, wyższe uduchowienia, ani nie schodź w to miejsce, gdzie człowiek coraz swobodniej sobie żyje w jakimś grzechu. Ani jedno, ani drugie. Żeby uważać, bo diabeł też przez wyższe uniesienia, przez wyższe poznania, gdzie człowiek czuje się jakby już był w niebie, a fizycznie popełnia cały czas grzechy. To jest takie zboczenie z Drogi. Podczas gdy my mamy trwać w czystości Chrystusowej i są tam święte emocje, ale to nie są żadne przeduchowienia, to jest stabilne, trzeźwe działanie człowieka. Diabeł więc próbuje wciągnąć w swoje duchowości, w te swoje przeżycia, ekstazy, albo prowadzi człowieka do grzechu. Zależy właśnie, jak człowiek bardziej pilnuje się Pana, wtedy diabeł próbuje kusić go jakimś przeduchowieniem, żeby człowiek poszedł na tą stronę, gdzie bardziej przeżycia, a nie życie będzie ważne.

Przypowieści Salomona 4,18: „Ale droga sprawiedliwych jest jak blask zorzy porannej, która coraz jaśniej świeci aż do białego dnia.” Pamiętajmy, musimy się wzmacniać, posilać. Tu naprawdę jest łatwo stracić siły. Kiedy człowiek spojrzy tu, czy tam, pogada z tym, czy z tamtym. Jeżeli ktoś nie ma celu, Domu Ojca, to będzie mówić o rzeczach, które będą odwracały oczy od tego celu. A wy mówcie o tym, co dobre, miłe i pożyteczne, o tym, co buduje. Pamiętaj, że wróg przez usta próbuje zniekształcić. Dlatego Jezus zawsze mówi to, co chce Ojciec. Mówmy to, co chce Jezus. Nie dajmy się oszukać, czy zwieść. Nie chodzi tu o krótką chwałę ziemską, nie chodzi tu o to, żeby ludzie powiedzieli: No, ty nie dasz sobie w kaszę dmuchać. Nie chodzi o to, bo to jest głupota. Jezus cierpiał i my cierpieć będziemy. Lepiej gdy zniesiesz cierpienia i okażesz się zwycięzcą, czy zwyciężczynią, niż pokażesz, że ty też możesz sobie pozwolić. I jesteś przegranym człowiekiem wtedy. Do Domu Ojca wraca się Drogą, która jest Drogą ukrzyżowanego Chrystusa, ukrzyżowanego Syna Człowieczego, Syna Bożego, i Drogą zmartwychwstałego Syna Bożego, Syna Człowieczego. Pamiętajmy więc, wspierajmy się, pomagajmy sobie nawzajem, uzmysławiajmy to sobie, żebyśmy byli sobie bliskimi w Chrystusie, abyśmy nie zgadzali się na zło, byśmy zgadzali się na dobro. Póki żyjemy, cały czas musimy mieć ten cel, bo jeśli stracimy go z oczu, to już będzie czyhało zło, już będzie czyhało, już zacznie się psuć.

Księga Jeremiasza 6, 16: „Tak mówi Pan: Przystańcie na drogach i patrzcie, pytajcie się o odwieczne ścieżki, która to jest droga do dobrego i chodźcie nią, a znajdziecie odpoczynek dla waszej duszy!” Poznawajmy tą jedyną Drogę, Chrystusa, w Nim się rozkoszujmy, w Nim się umacniajmy w Nim pomagajmy sobie, o Nim rozmawiajmy ze sobą, bo tego potrzebujemy. Bo On pokazał nam Ojca. To jest nasz cel. Nie tylko zadowolenie, że idziemy Drogą, która nazywa się Jezus Chrystus. Paweł mówi: Choćbyście się Chrystusowymi nazywali, ale to nic wam nie da, jeżeli macie podziały w sercach. Jeżeli więc Chrystus, to jedność, to miłość wzajemna, to troska o siebie nawzajem, to wykorzystanie czasu, aby się nawzajem budować. To jest to, czego my naprawdę potrzebujemy.

Ewangelia Mateusza 7, 13.14: „Wchodźcie przez ciasną bramę; albowiem szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. A ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych, którzy ją znajdują.” Bo tu jest właśnie ten moment krzyża, ten moment zgubienia swoich starych wartości, starego sposobu rozsądzania i wybierania, gdzie zaczyna się już sądzenie i wybieranie Chrystusowe. To jest najważniejsze, abyśmy tego nie zgubili. Mimo jakichkolwiek złych obrazów, odstępczego życia tych, którzy mienią się wierzącymi, my musimy pamiętać, że ta Droga nigdy się nie zmieni. Ta Droga nigdy nie przestanie być świętą Drogą, którą idą sprawiedliwi. Ta Droga cały czas jest tylko dla sprawiedliwych, którzy wracają do Domu Ojca. I musimy o tym pamiętać, że gdy ktoś schodzi w coś złego, to nie naśladujmy tego, bo to wcale nie jest odwaga. To jest tchórzostwo, to jest opuszczenie miejsca żołnierzy Chrystusowych, którzy wygrywają z diabłem i zejście na drogę tych, którzy przegrali, którzy weszli w coś złego i w tym trwają. Nie warto więc naśladować tych, którzy przegrali, a warto naśladować tych, którzy wygrali; naśladujcie wodzów waszych, a widząc ich koniec, tym bardziej biegnijcie w ten sposób, żeby taki sam koniec osiągnąć, żeby dobiec do końca jako zwycięzcy. Pamiętajmy o tym.

Jezus mówi: Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem wiecznym. Nikt nie przychodzi do Ojca, jak tylko przeze Mnie. Jezus więc wyraźnie mówi o Sobie, jako o Drodze.

List do Hebrajczyków 10, 19-24: „Mając więc, bracia otwarte wejście przez krew Jezusa do świątyni drogą nową i żywą, którą otworzył dla nas poprzez zasłonę, to jest przez ciało swoje, oraz kapłana wielkiego nad domem Bożym, wejdźmy ze szczerym sercem, w pełni wiary, oczyszczeni w sercach od złego sumienia i obmyci na ciele wodą czystą; trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo wierny jest Ten, który dał obietnic; i baczmy jedni na drugich w celu pobudzenia się do miłości i dobrych uczynków.” To jest nam bardzo potrzebne, pobudzania się do miłości, do bycia razem, do budowania się. Po to opuszczamy swoje domy, po to zaniedbamy gdzieś swoje wypocznienie dla tego ciała, po to zaniedbamy gdzieś to, co w tym świecie jest wysoko cenione, po to, żeby być na tej Drodze do Domu Ojca, żeby Ojciec nieustannie widział w nas, że my nosimy w sercu to, z  czym On posłał do nas Syna Swego, abyśmy usłyszeli, że Ojciec miłuje nas i chce, abyśmy do Domu Ojca wrócili. Abyśmy zawsze w sercu nosili to, że Ojciec miłuje nas i chce nas widzieć w Swoim Domu na wieczność. Dlatego powiedziane jest, że nic nas nie oddzieli. Nie ma tam o grzechu, mówione jest o chorobie, o przeciwnościach, o wielu, wielu rzeczach.

Ewangelia Marka 12, 28-31: „I przystąpił jeden z uczonych w Piśmie, który słyszał, jak oni rozprawiali, a wiedząc, że dobrze im odpowiedział, zapytał go: Które przykazanie jest pierwsze ze wszystkich? Jezus odpowiedział: Pierwsze przykazanie jest to: Słuchaj, Izraelu! Pan, Bóg nasz, Pan jeden jest. Będziesz tedy miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej, i z całej siły swojej. A drugie jest to: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Innego przykazania, większego ponad te, nie masz.” To jest więc właśnie wracać do Domu Ojca, to miłować Go z całego serca, z całej myśli, duszy i siły, a bliźniego swego jak siebie samego. Żeby nie być winnym czyichś złych działań, żeby nie być współuczestnikiem czyichś złych działań, ale w miłości pilnować się czystości, wierności Bogu. Kto będzie oczyszczał się, ten będzie należeć do Boga i ten będzie gotowy na spotkanie z Panem. Kto będzie się uświęcać, ten będzie gotowy na spotkanie z Panem. A potem, po tym okresie jeszcze na tej ziemi, bycia już z Panem w tych nowych ciałach, kiedy nastąpi całe rozliczenie z całą ludzkością, wtedy osiągniemy ten cel. To będzie największe, najwspanialsze wejście do Domu Ojca. Jezus tęskni za tym, żeby nas tam wprowadzić. I będzie tam wesele, w Domu Ojca będzie wesele. Tam dopiero będzie wesele Kościoła i Oblubienicy, nie tu na ziemi. Tam będzie dopiero wesele i tam będziemy cieszyli się wiecznością z Bogiem.

2Koryntian 6, 16-18: „Myśmy bowiem świątynią Boga żywego, jak powiedział Bóg: Zamieszkam w nich i będę się przechadzał pośród nich, I będę Bogiem ich, a oni będą ludem moim. Dlatego wyjdźcie spośród nich i odłączcie się, mówi Pan ,I nieczystego się nie dotykajcie; A ja przyjmę was”  A Ja przyjmę was – to jest tak ważne dla nas Słowo, w którym Bóg mówi: A Ja przyjmę was „I będę wam Ojcem, a wy będziecie mi synami i córkami, mówi Pan Wszechmogący;”. A Ja was przyjmę. Gdy będziemy szli tą Drogą czystości Chrystusowej, gdy będziemy się wspierać, modlić o siebie nawzajem, pomagać, pilnować tej czystości; to nie jest przewrażliwienie, gdy będziemy pilnować czystości, to jest trzeźwość, żebyśmy czystymi byli, bo nasz Bóg jest czysty. Abyśmy nawzajem mogli sobie życzyć dobra i nawzajem starać się o siebie, nie możemy pomniejszyć chwały tej Drogi, którą wracamy. Bo gdy my pomniejszymy chwałę tej Drogi, to my zejdziemy na manowce. Musimy iść tą jedną Drogą, którą jest Ciało Chrystusa. Mając więc otwarte wejście w świętości Chrystusowej, bądźmy w tym miejscu wiecznej chwały już przez wiarę. Cieszmy się, że nadchodzi Dzień powrotu Pana, a potem jeszcze ten krótki czas i będziemy mogli wejść do Domu Ojca. To jest najważniejsze po co to wszystko się dzieje. Pilnujmy stanu serca, pilnujmy celu, dlaczego zostaliśmy powołani.

Psalm 11, 7: „Bo sprawiedliwy jest Pan, kocha sprawiedliwość, Prawi zobaczą oblicze jego.” A więc Bóg już w Starym Testamencie, jak i w Nowym zawiadamia, że ci, którzy miłują sprawiedliwość, zobaczą Oblicze Jego.

Księga Joba 19, 25-27: „Lecz ja wiem, że Odkupiciel mój żyje i że jako ostatni nad prochem stanie! Że potem, chociaż moja skóra jest tak poszarpana, uwolniony od swego ciała będę oglądał Boga. Tak! Ja sam ujrzę go i moje oczy zobaczą go, nie kto inny. Moje nerki zanikają we mnie za tym tęskniąc.” Tęsknijmy też za Domem Ojca. To nie jest wstyd. Kiedy człowiek jest głęboko poruszony w sercu swoim, że jeszcze musimy przejść różne rzeczy, ale pamiętajmy, nie dajmy wciągnąć się w zło, pilnujmy dobra, żeby dostać się do tego miejsca wiecznej chwały. Pamiętajmy, to jest największe wezwanie, to jest nadzieja. Jezus wszedł poza zasłonę, aby powiedzieć nam, że tam jest dla nas przygotowane miejsce przez Niego: „Oto idę przygotować wam miejsce, a gdy przygotuję, wrócę po was, abyście gdzie Ja jestem i wy byli”. Niech to będzie naszą tęsknotą, niech to będzie tematem naszych rozmów – powrót do Domu Ojca. Umacniajmy się w tym, wspierajmy się. Co doświadczymy w sercu, rozmawiajmy ze sobą, módlmy się o siebie, żeby nam się powiodło, żebyśmy nikomu źle nie życzyli, ale dobro życzyli, żebyśmy mogli odziedziczyć dobro. Pamiętajmy o tym. To jest nasz Niebiański Ojciec, a Droga jest przez Ciało Jego Syna. A Duch Święty prowadzi nas tą Droga, abyśmy dobrze ją poznając mogli sobie nawzajem pomóc. Amen.