Jan 14:23

Słowo pisane

02.05.2021r. wieczorne Marian - Pan Jezus Chrystus przywrócił nam duchowy wzrok

Pan Jezus Chrystus przywrócił nam duchowy wzrok

02.05.2021r.

 

            Ewangelia Jana, 9 rozdział od 10 wiersza:

„Mówili tedy do niego: Jak więc otworzyły się oczy twoje? A on odpowiadając, rzekł:  Człowiek, którego zwą Jezusem, uczynił błoto i pomazał oczy moje,
i rzekł mi: Idź do sadzawki Syloe i obmyj się; poszedłem więc, a obmywszy się, przejrzałem. Rzekli do niego: Gdzież On jest? Odpowiedział: Nie wiem. Poprowadzili wówczas tego, który przedtem był ślepy, do faryzeuszów. A był właśnie sabat w tym dniu, w którym Jezus uczynił błoto i otworzył oczy jego. Pytali go więc również faryzeusze, w jaki sposób przejrzał. A on im rzekł: Nałożył błota na oczy moje, i obmyłem się, i widzę. Na to niektórzy faryzeusze rzekli: Człowiek ten nie jest z Boga, bo nie przestrzega sabatu; inni natomiast mówili: Jakże może człowiek grzeszny dokonywać takich cudów? I nastąpił rozłam wśród nich.”
(Jana 9,10-16)

Dobrze, żebyśmy wszyscy mogli sobie przypomnieć, gdy nam zadano takie pytanie, jak by wyglądała nasza odpowiedź w tym momencie? Jak to się stało, że Pan Jezus otworzył twoje oczy? Czy gdy otworzył te oczy, to teraz widzimy Go takim, jakim On chce, abyśmy Go widzieli, abyśmy mogli cieszyć się i ogłaszać wszem i wobec, że Pan Jezus otworzył nam oczy? Nie idziemy jak ślepi, nie macamy, nie kombinujemy, już wiemy, idziemy za Nim, widzimy Jezusa. Wiemy, skąd przyszedł, dokąd poszedł, dlatego idziemy za Nim. Jeśli mamy wyprzeć się siebie, wziąć swój krzyż i pójść za Nim, to musimy widzieć Jezusa i to oczami wiary wiedzieć, jaki On jest, dokąd prowadzi, w jaki sposób postępuje, aby Go też móc naśladować. Ten człowiek mówi: wziął błoto, nałożył na moje oczy, posłał mnie, abym obmył się w sadzawce Syloe, zrobiłem to i widzę – mówi świadectwo, prawdę, w jaki sposób się to stało.

            Dzieje Apostolskie, 26 rozdział:

„Agryppa zaś rzekł do Pawła: Możesz zabrać głos we własnej obronie. Wtedy Paweł, wyciągnąwszy rękę, począł się bronić: Uważam się za szczęśliwego, królu Agryppo, że mogę się dziś wobec ciebie bronić przed tym wszystkim,
o co mnie oskarżają Żydzi, a to tym bardziej, że jesteś obeznany ze wszystkimi zwyczajami i spornymi zagadnieniami żydowskimi; proszę cię przeto, abyś mnie cierpliwie wysłuchał. Jakie od młodości było życie moje, jak je od początku wiodłem wśród  mego narodu i w Jerozolimie, wiedzą wszyscy Żydzi; znają mnie oni od dawna i mogliby zaświadczyć, gdyby chcieli, że żyłem według naszego najsurowszego stronnictwa religijnego, jako faryzeusz. A teraz stoję przed sądem, ponieważ pokładam nadzieję w obietnicy, danej przez Boga ojcom naszym, której spełnienia spodziewa się dostąpić naszych dwanaście pokoleń, modląc się żarliwie dniem i nocą. Z powodu tej nadziei oskarżają mnie Żydzi, o królu! Dlaczego uważacie za rzecz nie do wiary, że Bóg wzbudza umarłych? Ja sam również uważałem, że należy wszelkimi sposobami występować przeciwko Imieniu Jezusa Nazareńskiego, co też czyniłem
w Jerozolimie, a gdy otrzymałem pełnomocnictwo od arcykapłanów, wtrąciłem do więzienia wielu świętych, kiedy zaś skazywano ich na śmierć, ja głosowałem za tym, dręcząc ich częstokroć we wszystkich synagogach, zmuszałem ich do bluźnierstwa i szalejąc nad miarę, prześladowałem ich nawet w innych miastach. W tych okolicznościach, jadąc do Damaszku z pełnomocnictwem
i poleceniem arcykapłanów, ujrzałem, o królu, w południe w czasie drogi światłość z nieba, jaśniejszą nad blask słoneczny, która olśniła mnie i tych, którzy jechali ze mną; a gdy wszyscy upadliśmy na ziemię, usłyszałem głos do mnie mówiący w języku hebrajskim: Saulu, Saulu, czemu Mnie prześladujesz? Trudno ci przeciw ościeniowi wierzgać. A ja rzekłem: Kto jesteś, Panie? A Pan rzekł: Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Ale powstań i stań na nogach swoich, albowiem po to ci się ukazałem, aby cię ustanowić sługą i świadkiem tych rzeczy, w których Mnie widziałeś, jak również tych, w których ci się pokażę. Wybawię cię od ludu tego i od pogan, do których cię posyłam, aby otworzyć ich oczy, odwrócić od ciemności do światłości i od władzy szatana do Boga, aby dostąpili odpuszczenia grzechów i przez wiarę we Mnie współudziału z uświęconymi. Dlatego też, królu Agryppo, nie byłem nieposłuszny temu widzeniu niebieskiemu.”
(Dz. Ap. 26,1-19)

Później Paweł opowiada do zdarzenia z tym Festusem, ale mówi też:

„Czy wierzysz, królu Agryppo, prorokom? Wiem, że wierzysz. A na to Agryppa do Pawła: Niedługo, a przekonasz mnie, bym został chrześcijaninem. A Paweł na to: Dziękowałbym Bogu, gdyby, niedługo czy długo, nie tylko ty ale
i wszyscy, którzy mnie dziś słuchają, stali się takimi, jakim ja jestem, pominąwszy te więzy.”
(Dz. Ap. 26,27-29)

Słyszymy też, kiedy apostoł opowiada swoje świadectwo, gdy wydawało się mu, że widzi i dobrze rozumie Boga, i robi różne rzeczy, myśląc, że robi to dla Boga, napotkał na drodze Pana Jezusa Chrystusa i On otworzył mu oczy. Wtedy Paweł mógł rozeznać już, że wierzgał przeciwko Panu i że on ma się słuchać teraz Jezusa, bo On jest jego Panem. Świadectwem Pawła, że w takich okolicznościach spotkał się z Jezusem i przejrzał, był ślepy, choć miał później problemy z oczami, ale przejrzał, widział Jezusa i wiedział, za Kim ma iść. Jak twoje świadectwo wygląda? Jak miałbyś je opowiedzieć, jak to się stało, że Jezus tobie otworzył oczy i ty już nie myślisz je mrużyć, nie myślisz ich przymykać, dlatego że się komuś to nie podoba, nie musisz odwracać głowy od Jezusa, bo inni mogą cię atakować, że tylko cały czas mówisz
o Nim i o Nim. Jesteś zdecydowany, że gdzie indziej nie ma potrzeby patrzeć, jak tylko na Tego, który jest naprawdę twoim Zbawicielem, Wykupicielem, który rozświetlił twoje ciemności i pozwolił ci zobaczyć twoje własne życie i potrzebę oczyszczenia, jak i potrzebę prowadzenia nowego życia, zgodnego z wolą Boga.

            Dzieje Apostolskie, w 25 rozdziale od 13 wiersza:

„A po upływie kilku dni przybyli do Cezarei król Agryppa i Berenika, i powitali  Festusa. A gdy tam spędzili szereg dni, przedłożył Festus królowi sprawę Pawła, mówiąc: Feliks pozostawił w więzieniu pewnego męża, którego sprawę, gdy byłem w Jerozolimie, wytoczyli arcykapłani i starsi Żydów, domagając się na niego skazującego wyroku. Odpowiedziałem im, że nie ma u Rzymian zwyczaju wydawać jakiegoś człowieka na łaskę i niełaskę, zanim oskarżony nie stanie wobec oskarżycieli twarzą w twarz i nie będzie miał sposobności obrony przed zarzutami. Gdy więc przyszli tu ze mną, zasiadłem niezwłocznie nazajutrz na krześle sędziowskim i kazałem przyprowadzić tego męża. Kiedy jednak oskarżyciele wystąpili, nie wytoczyli w jego sprawie żadnej skargi
o przestępstwa, jakich ja się dopatrywałem, lecz wysuwali przeciwko niemu jakieś zagadnienia sporne, dotyczące ich własnej wiary i jakiegoś Jezusa, który umarł, a o którym Paweł utrzymywał, że żyje.”
(Dz. Ap. 25,13-19)

Wcześniej Saul z Tarsu nigdy by nie powiedział, że Jezus żyje – umarł i koniec, wykradziono ciało, umarł i nie żyje. A teraz on wie, że żyje, spotkał się z Jezusem
i wie, że On żyje. To jest bardzo wiele, że Jezus żyje i że to On uwolnił go z tego, kim był kiedyś i to Jezus uczynił go, kim jest teraz i to Jezus jest Tym, który kieruje jego krokami, gdzie on ma pójść i co on ma robić. A więc Ten Jezus żyje. Paweł ma mnóstwo dowodów, że Jezus żyje, a oni twierdzili, że nie żyje. Jezus stanął na jego drodze. Jezus przyszedł do niego powiedzieć: Pawle, nauczaj tutaj swobodnie, nikt nic ci nie zrobi. On mówi, że Jezus żyje, bo Go widział i widzi. A tamci twierdzą, że Jezus nie żyje, a więc żyją tak, że Jezus nie żyje... A przecież, tak jak czytamy, szedł tłum za Jezusem i wierzyli, że On jest Jezusem. A potem, jak tylko powiedział
o uwolnieniu, to oni: nigdy w niewoli nie byliśmy, o czym Ty teraz nam mówisz...
A więc wierzyli, a mimo wszystko nie byli gotowi na to, aby wyznawać, że Jezus żyje, dla nich Jezus był martwy. Dla Pawła Jezus był żywy.

Od kiedy dla ciebie Jezus jest żywy i możesz mieć z Nim społeczność? Bo
z żywymi ma się społeczność, z martwymi to można iść na grób i tylko samemu mówić coś tam, ale tutaj z Panem Jezusem, On też mówi. Paweł słyszał Jezusa nieraz, już po zmartwychwstaniu i mówi: Jezus żyje. Przypomnij sobie, kiedy w tobie stało się to jasne, że Jezus żyje? Jako katolicy mówiliśmy, że Jezus umarł, zmartwychwstał, ale myśmy w ogóle nie wierzyli w to, nic nie dalibyśmy za to, że On zmartwychwstał w ogóle. Jak to się stało, że zaczęliśmy wierzyć, że On żyje? Jakbyś miał świadectwo opowiedzieć, co byś powiedział o tym, jak On otworzył twoje oczy, jak to się stało? Gdyby nie otworzył ci oczu, to byś nie widział, więc dla ciebie Jezus dalej by nie żył. Żyłbyś dalej, jakby Jezus nie żył, jakby nic się nie wydarzyło, jakby nie było sądu, zmartwychwstania, jakby nie było Jezusa w niebie i jakby nie było Jego powrotu; ale jak wiesz, że On żyje, to zdajesz sobie sprawę, że to wszystko jest prawdą. Wiesz, że On poszedł do nieba, wiesz, że przygotowuje miejsce i wiesz, że wróci. A więc żyjesz w ten sposób, wiedząc o tym, bo widziałeś, że żyje, bo doświadczyłeś tego, że On żyje i że to nie jest martwa wiara, w martwego Jezusa, który kiedyś żył na ziemi, tylko ta wiara jest żywa, w żywego Jezusa, który kiedyś był na ziemi i wróci na ziemię jako wiecznie żywy i prawdziwy. Wiara jest pewna tego, co Jezus powiedział i my jesteśmy pewni tego, i trzymamy się tego. Paweł nie wątpił, że on ma się słuchać Jezusa, bo on wiedział, że to jest jego Zbawiciel, jego Odkupiciel, że to jest Syn Boga i nie śmiał by się Go nie słuchać. Nie czytamy, że Paweł mówi: Panie Jezu, ale ja mam inny plan dla siebie na ten czas, nie pójdę tam, bo ja uważam, że pójdę gdzie indziej... Nie było u Pawła tak. Jak Jezus powiedział: tam – to szedł Paweł tam, jak: zatrzymaj się tu – to zatrzymał się tu. Dla niego Jezus był żywy, miał prawo decydować o jego życiu i śmierci, bo taki jest Jezus. Kiedy on przejrzał i zobaczył chwałę Jezusa, wiedział, że posłuszeństwo i nic więcej, że trzeba się Go słuchać i podążać tak, jak On prowadzi. Tamci mówili, że On nie żyje, a Paweł wiedział, że żyje. Życie samego Pawła, że Jezus żyje – w jego życiu zjawiło się życie Chrystusowe. Paweł powiedział: nie żyję już ja, ale żyje we mnie Chrystus. To On oznajmiał, że Ten żyjący Chrystus nie tylko, że żyje w niebie, ale też żyje w Pawle teraz i to Ten żyjący Chrystus przez Pawła czyni te wspaniałe rzeczy. A więc spotkanie z Jezusem zawsze wpisuje się w nasze myślenie i w nasze postępowanie, decyzje i wybory, zawsze się wpisuje. To nigdy nie było jakieś tam spotkanie, to było najważniejsze spotkanie naszego życia, mijają lata i cały czas pamiętasz, jak to było.

            II List do Koryntian, 1 rozdział od 12 wiersza:

„To bowiem jest chlubą naszą: Świadectwo sumienia naszego, że wiedliśmy życie na tym świecie, zwłaszcza zaś między wami, w świątobliwości i czystości Bożej, nie w cielesnej mądrości, lecz w łasce Bożej. Nie piszemy wam bowiem nic innego, jak tylko to, co czytacie i co też rozumiecie, a spodziewam się, że całkowicie zrozumiecie, jak zresztą po części już nas poznaliście, że jesteśmy chlubą waszą, jak wy naszą, w dzień Pana naszego Jezusa.” (II Kor. 1,12-14)

Paweł mówi o świadectwie sumienia, że jego życie tu na tej ziemi zostało poddane Jezusowi i dlatego to życie wygląda w ten sposób, jak wygląda. On mówi: to jest świadectwo, że Jezus żyje, bo ja nie żyję, tak jak żyłem wcześniej, tylko żyję dzięki Jezusowi, tak jak Jezus żyje. Wspaniałe świadectwo, co? Nie tylko, że mówi, ale jego życie pokazuje, że Jezus żyje. Wiele przeszedł, nie czytamy nigdzie, żeby Paweł zwątpił, czy zastanawiał się: może ja się pomyliłem? Może inni apostołowie mają spokojniej, a ja się zawsze pakuję w jakieś tarapaty, tu mnie gdzieś biją, kamienują, może ja przesadzam z tym chodzeniem w ten sposób? Może lepiej inaczej, spokojniej wchodzić do tych miast? A nie, jak na przykład, jak wszedł do miasta, bo jakaś tam kobieta uwolniona została i pieniądze tym ludziom się zmniejszyły przez to, i już kłopot miał. On szedł i cały czas czynił to, co jest udziałem jego w życiu Jezusa Chrystusa w nim. Byliśmy ślepi dla Boga, widzieliśmy rzeczy, potrafiliśmy ukraść, okłamać, a nie widzieliśmy Boga, nie widzieliśmy, że istnieje życie, które jest inne, wydawało się nam, że takie jest życie... Kiedy spotkaliśmy Jezusa i kiedy On uczynił w nas to, co z tym człowiekiem – otworzył nam oczy – wtedy zrozumieliśmy, że życie to Chrystus. Nasze życie było bardzo słabiutkie i zaczęliśmy porządkować to nasze życie, bo zobaczyliśmy to życie Jezusa, bo ono stało się dla nas cenniejsze.

To jest piękne. Wiara nie polega na tym, że cię ktoś przekonał i ty, przekonany teraz na podstawie jakiegoś tam ludzkiego przekonywania, mówisz: no, muszę tak wierzyć, bo mi ten powiedział. Nie. Jezus daje ci wiarę i daje spotkać się każdemu
z Nim, On powołuje Sam. Staje na drodze człowieka i od tej chwili człowiek doznaje, że coś zaczęło się dziać w jego życiu. Można słyszeć było coś, ale to zaczyna się, kiedy Pan chce, wtedy człowiek wie, że musi coś z tym zrobić i wie, co ma zrobić.
A więc, kiedy już widzimy, to nie chodzimy gdzie popadnie, tylko chodzimy za Jezusem. Nie rzucamy losów, czy pójdę dzisiaj w lewo, czy w prawo, tylko widzimy, jak Jezus idzie, i mamy drogę już wyznaczoną, a więc żyjemy i naśladujemy Jezusa. Każdy z nas musi być gotowy, jak to się stało i jak to dalej trwa.

            I List Jana, 5 rozdział od 5 wiersza:

„A któż może zwyciężyć świat, jeżeli nie Ten, który wierzy, że Jezus jest Synem Bożym? On jest Tym, który przyszedł przez wodę i krew, Jezus Chrystus; nie
w wodzie tylko, ale w wodzie i we krwi, a Duch składa świadectwo, gdyż Duch jest prawdą. Albowiem trzech jest świadków: Duch i woda, i krew, a ci trzej są zgodni. Jeżeli świadectwo ludzkie przyjmujemy, to tym bardziej świadectwo Boże, które jest wiarogodniejsze; a to jest świadectwo Boga, że złożył świadectwo o Swoim Synu. Kto wierzy w Syna Bożego, ma świadectwo
w sobie. Kto nie wierzy Bogu, uczynił Go kłamcą, gdyż nie uwierzył świadectwu, które Bóg złożył o Synu Swoim. A takie jest to świadectwo, że żywot wieczny dał nam Bóg, a żywot ten jest w Synu Jego. Kto ma Syna, ma żywot; kto nie ma Syna Bożego, nie ma żywota.”
(I Jana 5,5-12)

Chcę wam powiedzieć pewną rzecz, że z Jezusem nie żyje się tak, jak
z człowiekiem, że kiedy ten już się przyzwyczai do drugiego człowieka, to już może powiedzieć, co popadnie, najczęściej to małżonkowie potrafią powiedzieć tak, bo innemu to nie, bo głupio by to wyglądało – to jest przyzwyczajenie. Nie ma tak, że przyzwyczajamy się do Jezusa i z Nim tak samo rozmawiamy: nie pójdę, nie zrobię, nie będę Cię naśladował, mam swoje prawa, czy inne rzeczy... Na początku: tak, tak, oczywiście, bo jest miłość. A później nie ma miłości i jest nie. Tak nie ma z Jezusem, że mija jakiś okres i potem pada tylko „nie”: nie mam czasu, później, kiedy indziej... Tutaj, im dłużej jesteśmy z Jezusem, tym łatwiej jest nam mówić „tak”, tym łatwiej jest na zrobić to, bo widzimy, że to ma bardzo dobry wpływ na nasze poruszanie się pośród tego świata ciemności, że zwyciężamy ten świat ciemności, nasze życie staje się cenne w oczach Pana i też widzimy, że cenne dla ludzi, którzy mówią: ja też bym tak chciał, ale żona mi wypali oczy – takie rzeczy słyszałem. A więc, jakie potwory mają w domu, żona, która wypali oczy, bo mężczyzna uwierzy w Jezusa – to jest straszne. No, dorosły mężczyzna mówi, że by poszedł, ale żona mu oczy wypali
w domu. W taki sposób podchodzenie, to znaczy, że ten człowiek nie ma otwartych oczu, on słyszy dobre wieści, ale nie widzi Jezusa, nie umie się jeszcze zebrać, żeby pójść, jakby pozostał, nie bał się tej żony, to by zobaczył, że nie ma znaczenia, co by się wydarzyło. W rzeczywistości wróg potrafi uruchamiać osoby. Taki znajommy uwierzył, to jego spokojna, szczupła, skromna żona potrafiła wybić szybę w drzwiach do pokoju, bo nie chciał się z nią kłócić i zamknął się w pokoju, ona wybiła szybę, żeby się do niego dostać. Co potrafi wstąpić w tą drugą osobę w tym momencie, bo ona nie widzi tego, co on widzi, dla niej on jest przekleństwem tego domu, a więc rozpoczyna się wojna, walka i uruchamia się coś, no i tak to jest. Ludzie mówią: ja jestem katolikiem, i mówią: ja widzę – ale co oni widzą? Widzą obrazy, ale nie widzą Jezusa. Jeżeli ktoś się nawraca w takiej rodzinie, to jest jak przekleństwo tej rodziny, ale ten człowiek, widząc, mówi: przecież ja nie mogę się cofnąć, przecież to jest tragedia, jak wy tutaj żyjecie... Człowieka życie zaczyna się zmieniać i zaczyna zwyciężać, pokonywać przeciwności, naraża się temu światu, ale nie pójdzie już inaczej, bo wie, że Jezus jest żywy, prawdziwy. Kiedy spotykamy Jezusa, to w nas powstaje pewność tego, że On żyje – jedynie warte życie, to jest żyć tylko dzięki Jezusowi, wytrwać do końca i być z Nim – to jest warte. Mamy świadectwo, że Jezus jest Synem Bożym i kto ma Syna, ma żywot. A więc życie nasze jest jedynie trwające wtedy, kiedy mamy Syna; kiedy odwrócimy się od Syna, tak jak jest napisane w liście do Laodycei, kiedy oni wyparli już Syna od siebie, Jezus był już za drzwiami, a oni czuli się kościołem bez Jezusa, to wtedy z powrotem była potrzeba, żeby Jezus, jak Syn Boży, mógł powrócić na Swoje miejsce. To jest poważna sprawa, że my przejrzeliśmy. Jak ty przejrzałeś, to stajesz się niebezpieczny dla diabła, on chce cię zmusić, żebyś przymknął oczy, żeby Ten Jezus nie był dla ciebie tak rzeczywisty, żeby stał się mniej rzeczywisty, żeby myśleć sobie: a, ja może nie muszę w ten sposób postępować... Jezus powiedział: prawdziwie, uczeń jest jak jego Mistrz, to jest przygotowany uczeń. O każdym mówi to uczniu, a więc każdy z nas jest przygotowany, gdy jest jak Jezus. Dla każdego z nas, gdy otworzył Pan nam oczy, to po to, abyśmy wiedzieli, za Kim idziemy i Kogo naśladujemy.

            I List do Koryntian, 2 rozdział 1 i 2 wiersz:

„Również ja, gdy przyszedłem do was, bracia, nie przyszedłem z wyniosłością mowy lub mądrości, głosząc wam świadectwo Boże. Albowiem uznałem za właściwe nic innego nie umieć między wami, jak tylko Jezusa Chrystusa i to ukrzyżowanego.” (I Kor. 2,1-2)

Jakie to było wspaniałe, że apostoł Paweł nie przyszedł rozgłaszać Jezusa, bo wiedział, że ci ludzie potrzebują dowiedzieć się o ukrzyżowanym Jezusie Chrystusie za ich grzechy, żeby, gdy do nich to dotrze, żeby oni zapragnęli Jezusa, który ich
z tych grzechów uwolni. Kiedy grzesznik widzi potrzebę, żeby być uwolnionym, to ten grzesznik będzie chciał, aby Jezus go uwolnił. Jeżeli człowiek nie ma poczucia grzechu, to może się ochrzcić, może to, ale dalej będzie żył po swojemu, bo nie czuje się grzesznikiem. Tak jak Jezus mówił: jeżeli powiedzielibyście, że jesteście ślepi, to nie mielibyście grzechu, a skoro mówcie, że widzicie, to pozostajecie w swoich grzechach. A więc potrzeba jest taka, żeby człowiek doznawał: Panie, zbaw mnie, jeżeli w takim stanie mnie zastaniesz, gdy przyjdziesz, to ja zginę na wieki. Człowiek ma świadomość, że w takim stanie nie może żyć, musi być uratowanym, kończy wszystko, co by to nie było, jaki by nie był to grzech. Ludzie mówią: zobacz, zwariował, miał takie fajne małżeństwo, a on żył w cudzołóstwie, kończy to wszystko. Ludzie mówią: zobacz, co on wyprawia, rozbija rodzinę, co on wyprawia, co mu podali jakieś środki? Nie. Ten człowiek widzi prawdę i dla niego jest to oczywiste, bo widzi Jezusa, widzi czystość, świętość, nieskalaność i dla niego jest to oczywiste, że nie może żyć w grzechu. Ale jak człowiek zaczyna przymrużać oczy i już nie widzi tak Jezusa, to i ten grzech przejdzie i tamten... Ale oczywiście: nikogo nie zabiję, nikomu nic nie ukradnę, ale mogę to zrobić, tamto zrobić, powiedzieć komuś tak, żeby
w pięty poszło, a co tam, wszystko wolno, chrześcijanie sobie przebaczają... Pamiętaj, że twoje oczy się otworzyły, to jest dla ciebie najbardziej cenna sprawa, ale i najbardziej niebezpieczna, żeby ich znowu nie zamknąć, żeby nie pozwolić wrogowi odwrócić wzroku od Pana, żeby nie zaczęły one ślepnąć i tracić ostrość.

            Księga Izajasza, 8 rozdział od 13 wiersza:

„Tylko Pana Zastępów miejcie za Świętego, niech On będzie waszą bojaźnią
i On waszym lękiem! I będzie wam świętością i kamieniem obrazy, i skałą potknięcia dla obydwu domów Izraela, sidłem i siecią dla mieszkańców Jeruzalemu. I wielu potknie się o nie i upadną, i potłuką się, i będą usidleni
i schwytani. Zabezpieczę świadectwo, zapieczętuję naukę w Moich uczniach.”
(Izaj. 8,13-16)

Jaka potężna prawda ujawniona, świadectwo na całe życie, którego się nie zapomina, nauczanie Pana Jezusa, które pozostaje w sercu przez całą wędrówkę, coraz bardziej rozwijające się. Jezus mówi: zapieczętuję, to znaczy, że coś ma być stałe w tym Moim uczniu, Moje nauczanie ma być stałe, ono jest niezmienne, ono jest dziś, jutro i pojutrze takie samo. Uczeń ma żyć zgodnie z tym, czego uczy Nauczyciel. Świadectwo jakie? Że On jest Synem Bożym, Sam Ojciec powiedział: oto Syn Mój umiłowany, Jego słuchajcie. Jeżeli widzę, że On jest Synem Bożym, to nie jest tak, że ja mogę Go słuchać, czy nie, to zależy od mojego humoru... Wielu sobie myśli, że może słuchać Jezusa albo nie, ale to nie jest widzenie Jezusa wtedy, to nie jest dla tego człowieka Syn Boży. Jak dla ciebie, czy dla mnie On jest Synem Bożym, to ty z drżeniem i z bojaźnią padasz i mówisz: tak, Panie, sługa twój słucha Ciebie. Wtedy wszyscy mogą zobaczyć, że ty widzisz Jezusa, bo rozumiesz, że to On jest Tym, który rozkazuje i decyduje, i ma do tego całkowite prawo, bo zapłacił za ciebie najwyższą cenę. To jest prawidłowe. Jeżeli to jest prawidłowa ostrość widzenia Jezusa, to wtedy człowiek jest zdecydowany, choćby miał stracić wszystko, nie zgrzeszy. Ale kiedy nie widzi Jezusa, to przecież jest łaska, bo nie widzi już Jezusa, nie widzi czystości, jeśli zgrzeszy, to jest łaska i jeszcze nic się nie wydarzy. Człowiek jak przestępca zaczyna kalkulować, ile będzie za to, jaki wyrok będzie za to: a, łaska jest, to mogę zgrzeszyć... A tak nie jest, nie po to jest łaska. Kiedy widzimy wyraźnie, to też jesteśmy zdecydowani.

            Ewangelia Jana, 3 rozdział od 31 wiersza:

„Kto przychodzi z góry, jest ponad wszystkimi, kto z ziemi pochodzi, należy do ziemi i mówi rzeczy ziemskie; kto przychodzi z nieba, jest ponad wszystkimi, świadczy o tym, co widział i słyszał, lecz nikt nie przyjmuje Jego świadectwa. Kto przyjął Jego świadectwo, ten potwierdził, że Bóg mówi prawdę. Albowiem Ten, którego posłał Bóg, głosi Słowa Boże; gdyż Bóg udziela Ducha bez miary. Ojciec miłuje Syna i wszystko oddał w Jego ręce. Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny, kto zaś nie słucha Syna, nie ujrzy żywota, lecz gniew Boży ciąży na nim.” (Jana 3,31-36)

Tak sobie pomyślałem, jak czują się rodzice, którzy codziennie muszą swojemu dziecku mówić, żeby zrobiło to, a ono zachowuje się codziennie jakby nie pamiętało, co było wczoraj, że jak nie powtórzą kolejny raz, to ono nie wie, co ma zrobić. To znaczy, że jest niemądre dziecko; a tutaj Słowa Jezusa zostają w nas, to, że On jest Synem Bożym, stawia nas przed faktem, że kto nie będzie Go słuchać, ten zginie,
a więc Słowa zapadają głęboko, bo to mówi Syn Boży, to nie mówi ktoś tam, kto mi coś karze, ale w sumie nic nie bierze na siebie. Powie: jedź tam – nie muszę jechać gdzieś tam, bo ktoś mi każe, bo on ma takie widzimisię. A kiedy Jezus mówi: idź – to idź, kiedy mówi: zostań – to zostań, bo to jest rozkaz i to jest właśnie to świadectwo. Świadectwo traci się w wielu wierzących ludziach, bo przestają widzieć Jezusa jako Syna Bożego, On staje się dla nich Jezusem, ale już nie rzeczywistym Panem. Już Juda pisał wtedy, że przyszło wielu, którzy wypierają się Wodza Jezusa Chrystusa
i w ten sposób docierają też do innych ludzi też. On mówi, żeby rozpocząć bitwę, wojnę o wiarę, która raz na zawsze została dana, aby Jezus dalej wydawał rozkazy, a my, jako żołnierze, dalej słuchali Go. Jeżeli doznajesz, że nie jest ci już tak silne to, aby robić to, co mówi Jezus, to znaczy, że oczy się przymykają, uszy głuchną, serce zaczyna lekceważyć Jezusa – tak to wygląda. Przypomnij sobie, kiedy zobaczyłeś Jezusa, nigdy nie zrobiłbyś tego, nie było sprawy, Jezus powiedział – „amen”
i koniec, zabiliby cię, zostawiliby cię, zabraliby ci wszystko – Jezus powiedział
i koniec! Chodzi o to, aby „Jezus powiedział” zostało w każdym w nas do końca – to jest świadectwo zachowane do końca. Paweł, chociaż lata mijały, dla niego, jak Jezus powiedział, to była sprawa załatwiona, choćby miał umrzeć, to i tak będę tam, gdzie On chce, jestem gotów umrzeć. Jeżeli mówi, że mam być w Jerozolimie, to pójdę, choćby nawet mieli ująć, zabić, jestem gotów żyć i umrzeć z powodu Jezusa – to jest prawidłowe. O tym musimy pamiętać, bo gdy diabeł napada na człowieka wierzącego, to wtedy ta pewność Chrystusa jest bardzo ważna, bo wtedy człowiek się nie chwieje, bo wie, że Jezus jest Synem Bożym, a diabeł jest stworzeniem, zbuntowanym aniołem. A więc potrzebujemy nieustannie widzieć oczami wiary Jezusa. Dlatego Paweł też tam mówi: aby oczy wiary waszej widziały, patrzyły na Jezusa Chrystusa. Obyśmy byli tacy zdeterminowani. Tak jak Pan Jezus powiedział w liście do Laodycei: nabądź maści na oczy, abyś przejrzał. Ci ludzie wcześniej widzieli, ale oni zaczęli tracić wzrok. Jezus mówi: z powrotem nabądź maści, abyś widział, żeby być zdecydowanym w tej sprawie.

            Ewangelia Jana, 5 rozdział od 31 wiersza:

„Jeżelibym Ja wydawał o Sobie świadectwo, świadectwo Moje nie byłoby wiarogodne; jest inny, który wydaje o Mnie świadectwo, i wiem, że świadectwo, które on o Mnie wydaje, jest wiarogodne. Wy posłaliście posłańców do Jana,
a on dał świadectwo Prawdzie. Ja zaś nie polegam na świadectwie ludzkim, ale to mówię, abyście byli zbawieni. On był światłem gorejącym i święcącym,
a wyście chętnie do czasu radowali się jego światłem. Ja zaś mam świadectwo, które przewyższa świadectwo Jana; dzieła bowiem, które Mi powierzył Ojciec, abym je wykonał, te właśnie dzieła, które czynię, świadczą o Mnie, że Ojciec Mnie posłał. A Sam Ojciec, który Mnie posłał, wydał o Mnie świadectwo. Ani głosu Jego nigdy nie słyszeliście, ani postaci Jego nie widzieliście, ani słowa Jego nie zachowaliście w sobie, ponieważ nie wierzycie Temu, którego On posłał. Badacie Pisma, bo sądzicie, że macie w nich żywot wieczny; a one składają świadectwo o Mnie; ale mimo to do Mnie przyjść nie chcecie, aby mieć żywot.”
(Jana 5,31-40)

Nie widzą Jezusa, słyszą, znają i Go nie widzą, żeby oddać całe swoje życie, żeby się poddać Jezusowi, żeby ulec Jemu, żeby On mógł mieć nas dla Swojej chwały, abyśmy mogli nowe życie prowadzić na ziemi. Później mogą napełniać się budynki zborowe, ale ci ludzie nie widzą, to są często ludzie, którzy są ślepi i oni żyją, jak świat. Oni nie widzą czystości, chwały Jezusa. Po co prowadzić inne życie, skoro takie wystarczy? Ale kiedy widzisz Jezusa, to zdajesz sobie sprawę, że takie życie to żadne życie, to jest po prostu martwota. Kiedy żyjesz coraz obficiej i doświadczasz tego, to wtedy wiesz, że jest tak, jak być powinno. Należąc do Jezusa Chrystusa, jesteśmy pewni, Komu zawierzyliśmy i nie chwiejemy się już. To jest właśnie to, że gdy jesteśmy pewni, że On jest Synem Bożym i w Nim wszystko jest nam dane, nie zrezygnujesz z Pana już. Tak jak Piotr powiedział: do kogo pójdziemy, Panie, Ty masz Słowa żywota. Pójdziemy gdziekolwiek, nauczycieli było pełno tam i to takich ciekawych, ale oni nie mieli słów żywota, oni mieli słowa mądrości, wiedzy, ale nie życia. A Jezus ma Słowa życia, a więc bardzo potrzebne jest nam to, byśmy byli umocnieni w Chrystusie, silni w Nim, posłuszni Jezusowi, wypełniający Jego słowa, poznający i zachowujący w sercu swoim: zapieczętuję naukę Swoją... To znaczy, zapieczętowaną naukę mając, pewną, codziennie tak samo, że Chrystus jest Synem Bożym i mamy być Mu posłuszni we wszystkim, bo tak Ojciec powiedział. Nie rozsądzając – to czy tamto. Widzący człowiek podąża za Panem.

            Ewangelia Jana, 15 rozdział 26 i 27 wiersz:

„Gdy przyjdzie Pocieszyciel, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca wychodzi, złoży świadectwo o Mnie; ale i wy składacie świadectwo, bo ze Mną od początku jesteście.” (Jana 15,26-27)

Trwając i należąc do Jezusa Chrystusa, wydajemy świadectwo. Chwała Bogu, że mamy ochotę czytać Boże Słowo, spotykać się, śpiewać pieśni, kosztować, że dobry jest Pan, bo tego potrzebujemy, to musi być dla nas ważniejsze, niż sobie spędzić czas, pochodzić gdzieś, gdzieś po swojemu, po ludzku. Lepsze jest to, bo wtedy wiemy, że my tego potrzebujemy. Tak samo czytanie Słowa Bożego, jak patrzenie
w lustro, ponieważ nie chcemy być znalezieni nieprawidłowo ubrani, nie ubrani tak, jak chce Chrystus, tylko jakoś tam, po ludzku – w niechęć, zawiść, w cokolwiek – to nie jest dobre ubranie w podążaniu za Chrystusem. Dlatego też i patrzymy w Słowo Boże.

            18 rozdział 37 wiersz:

„Rzekł Mu tedy Piłat: A więc jesteś Królem? Odpowiedział mu Jezus: Sam mówisz, że jestem Królem. Ja się narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo Prawdzie; każdy, kto z Prawdy jest, słucha głosu Mego.” (Jana 18,37)

Dać świadectwo Prawdzie – i dał świadectwo Prawdzie. Prawda to Jezus chodzący po ziemi i wróg próbował zakłócić, zmienić, nic nie zdołał uczynić, wiele ataków, wiele prób i Jezus pozostaje niezmienną Prawdą, Słowo Pana trwa na wieki, wieczna Prawda. Wspaniale, że możemy poznawać Jezusa Chrystusa, a On nie zmienia Swoich nauczań, nie przychodzi za tydzień: słuchajcie, odwołujemy cały ten tydzień, trochę pobłądziliśmy, musimy zrobić w ten sposób, bo tak jest prawidłowo; a za następny tydzień: nie, nie, to było znowu inaczej... Tak nie ma. Jezus, jak mówi, to tak już jest, taka jest Prawda, kiedy On coś naucza, to taka jest rzeczywistość.

            19 rozdział 35 wiersz:

„A ten, który to widział, dał o tym świadectwo, a jego świadectwo jest prawdziwe; i on wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli.” (Jana 19,35)

Apostoł Jan mówi: widziałem i daję to świadectwo, abyście i wy pewni byli tego. Jak doznajesz? Czy oddałbyś życie za Prawdę? Nie chodzi mi o wyznanie Piotra. Piotr był gotów oddać życie i pójść do więzienia, ale nie był taki, żeby wygrać z diabłem
w tej sprawie. Chodzi mi już o świadomość Piotra, który mówi: jestem gotów umrzeć, Pan mi powiedział, że niedługo odejdę. To było prawidłowe, bo to był Piotr, który wiedział, co mówi. Dla mnie i dla ciebie to jest bardzo ważne, abyśmy byli gotowi żyć i umrzeć dla Jezusa. Chrześcijanie zawsze cierpieli z powodu należenia do Jezusa Chrystusa i zawsze musieli mieć pewność, że są gotowi przejść przez wszystko, ponieważ wszystko, co przechodzą, prowadzi i tak do spotkania z Panem, kiedy On wróci. A więc jest to ważne, znosić przeciwności, wygrać w tych różnych rzeczach, wydarzeniach, nie dać się złapać w jakąś pułapkę złemu, być zawsze wolnym człowiekiem, żeby podążać za Jezusem Chrystusem.

            Dzieje Apostolskie, 10 rozdział od 42 wiersza:

„Przykazał nam też, abyśmy ludowi głosili i składali świadectwo, że On jest ustanowionym przez Boga Sędzią żywych i umarłych. O Nim to świadczą wszyscy prorocy, iż każdy, kto w Niego wierzy, dostąpi odpuszczenia grzechów przez Imię Jego.” (Dz. Ap. 10,42-43)

Taka jest rzeczywistość, my wiemy, że będziemy musieli odpowiedzieć za nasze życie, za nasze postępowanie, gdy my to wiemy, to wiemy, co będziemy robić, jesteśmy pewni, że On jest jako Sędzia i On sądzi. Będąc tego pewni, poddajemy się Jego władzy, aby żyć w ten sposób, jak się Jemu to podoba, tak jak On przyszedł do nas i pokazał nam, jak wygląda życie.

            I List do Koryntian, 1 rozdział od 4 wiersza:

„Dziękuję Bogu zawsze za was, za łaskę Bożą, która wam jest dana
w Chrystusie Jezusie, iżeście w Nim ubogaceni zostali we wszystko, we wszelkie słowo i wszelkie poznanie, ponieważ świadectwo o Chrystusie zostało utwierdzone w was, tak iż nie brak wam żadnego daru łaski, wam, którzy oczekujecie objawienia Pana naszego Jezusa Chrystusa, który też utwierdzi was aż do końca, tak iż będziecie bez nagany w dniu Pana naszego Jezusa Chrystusa. Wierny jest Bóg, który was powołał do społeczności Syna Swego Jezusa Chrystusa, Pana naszego.”
(I Kor. 1,4-9)

Mamy przywilej żyć według nauki Jezusa Chrystusa i o tym właśnie mówimy. Nie jesteśmy zbieraniną ludzi, którzy robią, co chcą – a z tego próbujemy coś sklecić, aby nie wyglądało tak źle... Jesteśmy ludźmi, którzy spotkali Jezusa, zobaczyli Go, przejrzeli na swoje oczy i wiedzą, że teraz żyć mają dzięki Jezusowi Chrystusowi,
a nie dzięki sobie. Ci ludzie zgromadzają się, żeby poznawać dalej Pana i żeby coraz bardziej jawnie żyć według Jego Słów w każdym doświadczeniu, dogodnym czy niegodnym. Taka jest rzeczywistość. To jest zgromadzenie wywołanych. Zgromadzenie ludzi, którzy zostali wywołani, by należeć do Jezusa Chrystusa, nie jest to jakieś religijne ciało, które ma odbywać jakieś tam święta, czy inne rzeczy, i to będzie wystarczające. Jest napisane, że na nasze święto został ofiarowany jako baranek Jezus Chrystus, abyśmy obchodzili już zawsze to święto w przaśnikach szczerości, miłości – róbmy to. Po prostu róbmy to, czego Jezus nas uczy, to będzie znaczyło, że widzimy Jezusa, życie Jezusa będzie świadectwem.

            Księga Objawienia, 19 rozdział 10 wiersz:

„I upadłem mu do nóg, by mu oddać pokłon. A on rzecze do mnie: Nie czyń tego! Jam współsługa twój i braci twoich, którzy mają świadectwo Jezusa, Bogu oddaj pokłon! A świadectwem Jezusa jest Duch proroctwa.” (Obj. 19,10)

Gdyby Jezus tylko umarł, a nie żył, któż by prorokował? Jezus żyje, dlatego docierają do ziemi proroctwa, wskazania, objawienia i uczmy się tego dzięki temu. Księga Objawienia została właśnie w ten sposób przekazana – Objawienie Jezusa Chrystusa, które Mu dał Bóg. Świadectwem Jezusa jest Duch proroctwa, gdyby nie żył, nie byłoby proroctwa. Objawienie Jezusa Chrystusa, które Mu dał Bóg, aby ukazać sługom Swoim to, co ma stać się wkrótce, to też wyjawił. To jest wspaniałe, my wiemy, że On żyje, wiemy, że jest tam, w niebie, nieraz próbujemy sięgnąć wzrokiem, jak On tam wygląda, tam, w niebie, ale nie jest nam to jeszcze dane, za to możemy wiedzieć, jak chodził po ziemi, jak żył, co mówił, w jaki sposób postępował,
i dla nas jest to bardzo drogocenne. Często, jak sobie myślę o Panu Jezusie, to właśnie łączę Go z tym ziemskim doświadczeniem – zwycięstwa, niesienie pomocy ludziom, okazywanie się Tym, który nie dał się wplątać w żadne rzeczy, ale wytrwał do końca, by czyniąc wolę Ojca, zbawić nas, uratować. Powiedział nam: a teraz wy idźcie i czyńcie w ten sam sposób. Mamy być uwolnieni od szukania w Kościele jakichś tam swoich pomysłów, jest jedna myśl: wszyscy mamy być podobni do Jezusa. Po to wszystko to się dzieje, po to spotykamy się, po to otwieramy Słowo Boże, po to modlimy się, aby żyć dzięki Jezusowi. To jest świadectwo: kto ma Jezusa, ma życie – to jest świadectwo. Kto nie ma Jezusa, nie ma żywota – to jest religia.

            Księga Objawienia, 20 rozdział 4 wiersz:

„I widziałem trony, i usiedli na nich ci, którym dano prawo sądu; widziałem też dusze tych, którzy zostali ścięci za to, że składali świadectwo o Jezusie i głosili Słowo Boże, oraz tych, którzy nie oddali pokłonu zwierzęciu ani posągowi jego i nie przyjęli znamienia na czoło i na rękę swoją. Ci ożyli i panowali
z Chrystusem przez tysiąc lat.”
(Obj. 20,4)

To są ci, którzy widzieli Jezusa. Dla których było pewne, że Jezus umarł
i zmartwychwstał, i że On włada wszystkim. Gotowi byli życie oddać, ale nie wyprzeć się tego. Uważali, że Ten panujący Chrystus jest ważniejszy od wszystkiego, co się tu na ziemi dzieje, i czekając na Jego powrót, gotowi byli przyjąć, cokolwiek by to było, ale nie zrezygnować, bo byli pewni, że On jest. Mają świadectwo Boga w sobie, że On jest Synem Bożym, byli pewni, że cokolwiek by nie przyszło, śmierć nawet, nie oddzieli ich od Jezusa, bo On jest życiem. To jest piękne, powiem wam – żyć, kosztować, smakować, podążać za Panem, być wolnym człowiekiem, by żyć dzięki Jezusowi, nie dać się ożywić wrogowi, żeby żyć sobą, tylko żeby pozostać jako żyjący dzięki Jezusowi Chrystusowi.

            List do Rzymian, 8 rozdział od 16 wiersza:

„Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy. A jeśli dziećmi, to i dziedzicami, dziedzicami Bożymi, a współdziedzicami Chrystusa, jeśli tylko razem z Nim cierpimy, abyśmy także razem z Nim uwielbieni byli.” (Rzym. 8,16-17)

To jest właśnie piękne, że dostając wzrok, to, co zobaczyliśmy, to żyjącego Jezusa, do którego zaczęliśmy się modlić i widzieliśmy Jego odpowiedzi. Mamy swoje osobiste świadectwa, że Jezus odpowiada na modlitwę, a więc żyje. To jest to, co jest nam dane, abyśmy posłuszni byli Temu, który jest żyjącym Synem Boga, abyśmy nie rezygnowali z tego posłuszeństwa.

            List do Galacjan, 5 rozdział od 22 wiersza:

„Owocem zaś Ducha są: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, wstrzemięźliwość. Przeciwko takim nie ma zakonu.” (Gal. 5,22-23)

Duch Święty potwierdza duchowi dziecka Bożego, że jest dzieckiem Boga, i ten owoc mają żyjące dzieci Boga. Jest to owoc żywego Ducha Chrystusowego, a więc życia Chrystusa w nas – taki jest Chrystus. Tego potrzebujemy nieustannie tutaj, w świecie martwoty, aby być ludźmi, którzy żyją dzięki temu.

            I List do Koryntian, 15 rozdział od 17 wiersza:

„A jeśli Chrystus nie został wzbudzony, daremna jest wiara wasza; jesteście jeszcze w swoich grzechach. Zatem i ci, którzy zasnęli w Chrystusie, poginęli. Jeśli tylko w tym życiu pokładamy nadzieję w Chrystusie, jesteśmy ze wszystkich ludzi najbardziej pożałowania godni. A jednak Chrystus został wzbudzony z martwych i jest pierwiastkiem tych, którzy zasnęli. Skoro bowiem przyszła przez człowieka śmierć, przez człowieka też przyszło zmartwychwstanie. Albowiem jak w Adamie wszyscy umierają, tak też
w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni. A każdy w swoim porządku: jako pierwszy Chrystus, potem ci, którzy są Chrystusowi w czasie Jego przyjścia, potem nastanie koniec, gdy odda władzę królewską Bogu Ojcu, gdy zniszczy wszelką zwierzchność oraz wszelką władzę i moc. Bo On musi królować, dopóki nie położy wszystkich nieprzyjaciół pod stopy Swoje. A jako ostatni wróg zniszczona będzie śmierć. Wszystko bowiem poddał pod stopy Jego. Gdy zaś mówi, że wszystko zostało poddane, rozumie się, że oprócz Tego, który Mu wszystko poddał. A gdy Mu wszystko zostanie poddane, wtedy też i Sam Syn będzie poddany Temu, który Mu poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkim.”
(I Kor. 15,17-28)

Co widzisz? Kogo widzisz cały czas? Dlaczego tak żyjesz, albo dlaczego tak nie żyjesz? To zależy od patrzenia oczu, bo widząc Jezusa, masz światło, które bije
z Niego do twego wnętrza, sumienia, nerek. Oczyszczasz się, uświecasz się, żyjesz, bo chodzisz w świetle tego, Kim jest Jezus Chrystus. A kiedy oczy masz zamknięte, światło już nie przenika, człowiek zostaje z czymś, ale człowiek nie jest w stanie prowadzić życia w Prawdzie, w zwycięstwie Chrystusowym. Całe doświadczenie chrześcijaństwa właśnie się na tym opiera, nie na sposobie mówienia, czy jakiegoś tam funkcjonowania, tylko na życiu Jezusa w nas. Kościół jest żywy, dlatego bramy śmierci nie przemogą go, bo Kościół jest żywy dzięki Jezusowi Chrystusowi. Naszym zadaniem jest pilnować się, aby nikt z nas nie tracił wzroku, ale by ludzie nabywali wzrok tutaj, by jaśniej i jaśniej widzieli Chrystusa, i coraz więcej byli napełnieni tym światłem, by inni mogli korzystać nieustannie z tego światła miłości, pokoju, radości, łagodności, cierpliwości, wytrwałości, żeby to mogło tak funkcjonować. By nie było, że człowiek mówi: widzę, widzę... A potem znowu zamyka oczy i przyzwyczaja się, że chodzi po omacku. Nie. Idź, jak widzisz, jak słyszysz, rób to i tak czyń – to jest cenne.

            I List do Tesaloniczan, 2 rozdział od 1 wiersza:

„Albowiem sami wiecie, bracia, jakie było przyjście nasze do was, że nie było ono daremne, ale chociaż przedtem, jak wiecie, w Filippi ucierpieliśmy
i byliśmy znieważeni, to jednak w Bogu naszym nabraliśmy odwagi, aby
w ciężkim boju głosić wam Ewangelię Bożą. Albowiem kazanie nasze nie wywodzi się z błędu ani z nieczystych pobudek i nie kryje w sobie podstępu, lecz jak zostaliśmy przez Boga uznani za godnych, aby nam została powierzona Ewangelia, tak mówimy, nie aby się podobać ludziom, lecz Bogu, który bada nasze serca. Albowiem nigdy nie  posługiwaliśmy się pochlebstwami, jak wiecie, ani też nie kierowaliśmy się pod jakimkolwiek pozorem chciwością; Bóg tego świadkiem, nie szukaliśmy też chwały u ludzi ani u was, ani u innych, chociaż jako apostołowie Chrystusa mogliśmy być
w wielkim poważaniu; przeciwnie, byliśmy pośród was łagodni jak żywicielka, otaczająca troskliwą opieką swoje dzieci. Żywiliśmy dla was taką życzliwość, iż gotowi byliśmy nie tylko użyczyć wam Ewangelii Bożej, ale i dusze swoje oddać, ponieważ was umiłowaliśmy. Wszak pamiętacie, bracia, trud nasz
i mozół; pracując nocą i dniem, aby dla nikogo z was nie być ciężarem, głosiliśmy wam Ewangelię Bożą. Wy jesteście świadkami i Bóg, jak świątobliwe i sprawiedliwe, i nienaganne było postępowanie nasze między wami, wierzącymi. Wszak wiecie, że każdego z was, niczym ojciec dzieci swoje, napominaliśmy i zachęcali, i zaklinali, abyście prowadzili życie godne Boga, który was powołuje do Swego Królestwa i chwały. A przeto i my dziękujemy Bogu nieustannie, że przyjęliście Słowo Boże, które od nas słyszeliście nie jako słowo ludzkie, ale, jak jest prawdziwie, jako Słowo Boże, które też w was, wierzących, skutecznie działa. Albowiem wy, bracia, staliście się naśladowcami zborów Bożych, które są w Judei w Chrystusie Jezusie, bo i wy doznaliście tych samych cierpień od swoich rodaków, jak i oni od Żydów, którzy i Pana Jezusa zabili, i proroków, i nas prześladowali, i Bogu się nie podobają,
i wszystkim ludziom są przeciwni; a żeby dopełnić miary grzechów swoich, przeszkadzają wam w zwiastowaniu poganom zbawiennej wieści. Ale gniew Boży spadł na nich na dobre. My zaś, bracia, odłączeni od was na jakiś czas ciałem, lecz bynajmniej nie sercem, z tym większym pragnieniem staraliśmy się ujrzeć wasze oblicze. Dlatego chcieliśmy przyjść do was, ja, Paweł, i raz i drugi, ale przeszkodził nam szatan. Bo któż jest naszą nadzieją albo radością, albo koroną chwały przed obliczem Pana naszego Jezusa Chrystusa w chwili Jego przyjścia? Czy nie wy? Zaiste, wy jesteście chwałą naszą i radością.”
(I Tes. 2,1-20)

Tak pisze apostoł Paweł, jego życie zostało całkowicie przemienione i on idzie teraz w linii Chrystusa, i dla niego szczęściem jest, gdy ludzie żyją dzięki Jezusowi Chrystusowi. Gdy życie Jezusa jest w kolejnych ludziach, nie są oni przemienieni na uczonych w Piśmie, faryzeuszy, tylko ożywieni Chrystusem, żyją dzięki Niemu i są gotowi przejść przez różne doświadczenia, nie odpłacając złem za zło, ale zło zwyciężając dobrem. Paweł cieszy się, że żyją ludzie dzięki Jezusowi, że żywy Chrystus ma nadal świadków Swego życia poprzez ich życie dzięki Jezusowi na tej ziemi – to jest najcenniejsze i najważniejsze. Nie, ile ludzi będzie mówiło, że jest wierzącymi, tylko, ilu ludzi żyje dzięki Jezusowi Chrystusowi na tej ziemi – to są prawdziwi świadkowie żywego Chrystusa Jezusa.

            Ewangelia Jana, 13 rozdział 34 i 35 wiersz:

„Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem; abyście się i wy wzajemnie miłowali. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami Moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie.” (Jana 13,34-35)

Znowu mamy świadectwo świadków żywego Chrystusa – gdy my się miłujemy dzięki Niemu, ludzie są w stanie rozeznać, że Jezus tu był.

            Jeszcze mamy to w 17 rozdziale Ewangelii Jana, od 18 wiersza:

„Jak Mnie posłałeś na świat, tak i Ja posłałem ich na świat; i za nich poświęcam Siebie Samego, aby i oni byli poświęceni w Prawdzie. A nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy przez ich słowo uwierzą we Mnie. Aby wszyscy byli jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni w nas jedno byli, aby świat uwierzył, że Ty Mnie posłałeś. A Ja dałem im chwałę, którą Mi dałeś, aby byli jedno, jak My jedno jesteśmy. Ja w nich, a Ty we Mnie, aby byli doskonali w jedności, żeby świat poznał, że Ty Mnie posłałeś i że ich umiłowałeś, jak
i Mnie umiłowałeś.”
(Jana 17,18-23)

To jest prawdziwe życie, w którym my, napełnieni Tym Samym Jezusem, zostaliśmy złączeni w jedno Jego Ciało. To jest prawdziwe zwiastowanie, że Jezus żyje. Gdy ten świat może zobaczyć, jak Kościół jest złączony w Chrystusie, jak oni się nawzajem miłują, jak oni są prawdziwi w tym, cokolwiek czynią, w jaki sposób się do siebie odnoszą, jak reagują na różne wydarzenia. Ludzie są w stanie to zobaczyć, ocenić
i powiedzieć: zaprawdę, Jezus żyje, bo ci ludzie żyją nie tak, jak żyje świat, ale żyją inaczej. A więc to jest naprawdę świadectwo Chrystusa i ono będzie zachowane aż do końca na ziemi, ale w ilu ludziach, to zależy tylko od tego, czy ludzie będą patrzeć na Chrystusa. Czy będą odwracać oczy i szukać czegoś innego w swoim życiu? Czy Jezus będzie już tylko i wyłącznie Tym, na którego patrzą i z którego czerpią siły? Czy zaczną rozglądać się gdzie indziej i brać siły skądinąd? Pan jest moim zbawieniem. Pan jest moim życiem. Pan jest moją radością. Pan jest moją wiecznością. Wszystko mamy w Jezusie Chrystusie i to samo ogłaszał apostoł Paweł: wszystko mamy w Jezusie Chrystusie. Jaki to jest Jezus? To jest drogocenne. Paweł mówi: wiecie, On mi przebaczył wszystkie moje grzechy, byłem prześladowcą Kościoła, niszczyłem Kościół, wywlekałem ludzi, głosowałem za tym, aby zabijać tych chrześcijan i On mi to wszystko przebaczył, Ten Jezus. On mówi
o Jezusie, który jest łaskawy, miłosierny, że takiemu Pawłowi On był w stanie przebaczyć to, co on robił – dlaczego wierzgasz przeciwko Mnie? Cokolwiek jednemu z tych najmniejszych uczyniłeś, Mnie uczyniłeś. A więc Paweł rozgłasza Jezusa, który jest łaskawy, miłosierny, On nie chce, aby grzesznik zginął. Paweł gotów jest cierpieć, ale nie zejść na drogę grzeszników, nie zacząć żyć, jak żyją grzesznicy, aby to świadectwo niczym nigdy nie było zasłonięte, aby ludzie zawsze mogli zobaczyć, jak żyje Chrystus. Jezus był dla niego ważniejszy od wszystkiego, od własnego imienia, od tego, czy posiada coś, czy nie, najważniejsze było to, że teraz to Jezus jest dla niego Tym, którego on chce, aby inni ludzie poznali. Nie zależy mu, aby poznali Saula z Tarsu i naukę faryzeuszy. Jemu zależy, aby poznali Jezusa z Nazaretu i naukę Syna Bożego, Jezusa Chrystusa.

Jeszcze takim przykładem starotestamentowym jest przykład Manassesa, który tyle zła narobił w miejscu, gdzie Bóg chciał przebywać ze Swoim ludem, i gdy się upamiętał, Bóg mu to przebaczył. Człowiek może zmienić się, może porzucić złe rzeczy, bo Bóg nie chce śmierci grzesznika, ale człowiek musi zobaczyć Tego Jezusa, uchwycić się Go: bo Ty, Panie, jesteś jedynym moim Zbawieniem. Już nie będzie: a może dzisiaj pochodzę trochę bokami; już tak nie będzie, bo człowiek wie, że to chodzenie bokami to tragedia, jeżeli możesz chodzić z Jezusem i należeć do Niego, czynić to, co dobre, miłe i pożyteczne, to po co masz marnować taki dzień na coś innego?

Tak jak dzisiaj mi rano przyszło, że każdy z nas dostaje piękny, jaśniejący, czysty, wspaniały dzień i teraz, czy my będziemy w tym dniu żyć w czysty, Chrystusowy sposób i nie zbrudzimy tego dnia czymś cielesnym? Czy zbrudzimy go chmurami, gradobiciem, jakimiś innymi dziwnymi zjawiskami, pożarami i ten dzień zamieni się w zupełnie inny dzień. Dostajemy od Pana dzień chwały, nowy, następny dzień i on jest darem od Boga, jest zawsze czysty i teraz – co my z nim robimy? Diabeł chce, żebyśmy zmarnowali ten dzień i zrobili z niego zupełnie inny dzień.
A Bóg chce, aby był to dzień Jego Syna w nas – jasny, piękny, chwalebny. Amen.