Jan 14:23

Słowo pisane

16.03.2021r. wieczorne Marian - Gorliwość w Bożych sprawach

Gorliwość w Bożych sprawach

16.03.2021r.

           

IV Księga Mojżeszowa 25 rozdział, mamy tu jednego z takich właśnie, co wiedział, w czym ma Bóg upodobanie i właśnie to zrobił, i jak Bóg na to wejrzał, od 11 wiersza:

„Pinechas, syn Eleazara, syna Aarona, kapłana, odwrócił Moją zapalczywość od synów izraelskich przez to, że okazał wśród nich gorliwość o Mnie, tak iż nie wytępiłem synów izraelskich w zapalczywości Mojej. Powiedz przeto: Oto zawieram z nim przymierze pokoju; będzie ono dla niego i dla jego potomków po nim przymierzem wiecznego kapłaństwa za to, że okazał gorliwość o swego Boga i dokonał przebłagania za synów izraelskich.” (IV Mojż. 25,11-13)

Wiedział, w czym Bóg ma upodobanie, miał staranie o to, co się Bogu podoba, a że w konsekwencji chodziło o kogoś, kto popełniał coś, co jest ohydne w oczach Boga, Bóg przez to, że człowiek był gotów zrobić to, to jeszcze bardziej świadczyło o tym, jak gorliwie zależało mu na tym, żeby Imię Boże nie miało ujmy; Bóg obiecał wspaniałą przyszłość dla jego potomków. A więc widzimy, jak Bogu zależy na tym, żebyśmy wiedząc, w czym ma upodobanie, gotowi byli nawet z narażeniem może
i swojego życia, ale zrobić to, w czym Bóg ma upodobanie. Bo to jest drogocenne, gdy cenimy Imię naszego Boga nawet ponad swoje życie. Jakby zrobił coś, co się Bogu nie podoba, to byłaby gorliwość nierozsądna zupełnie. Tak samo jak Saul
z Tarsu zabijał, myślał że dla Boga, ale to była gorliwość nierozsądna i dobrze, że Jezus stanął na jego drodze. Ale tutaj Pinechas dokładnie wiedział, że to, co robi ten człowiek, jest ohydne w oczach Boga i robi to wobec całego obozu, a więc poszedł
i zrobił porządek. Często ludzie myślą, siedzą, dumają, gadają, zamiast coś zrobić; to, co trzeba, to trzeba zrobić. Bóg, żeby nas uratować, posłał nam Syna Swojego, nie tylko mówił w niebie, że tym na ziemi trzeba coś pomóc, żeby oni mogli się
w końcu uratować i przestać żyć dla grzechu, tylko posłał Syna i Syn zrobił wszystko, co potrzebne, abyśmy mogli opuścić swoje złe życie. A więc, jeżeli nie opuszczamy naszego złego życia, to jakby mówimy Bogu: po coś posłał Swego Syna, skoro my
i tak nie korzystamy z tego, że On tu przyszedł. Ale jeżeli zdajemy sobie sprawę, że Bóg ma w tym upodobanie – w tym, żebyśmy korzystali z Jego Syna, to korzystamy
i to gorliwie korzystamy, nie tak sobie, nie przy okazji, tylko z całego serca korzystamy wtedy. To się Bogu podoba i Bóg prowadzi nas dalej i dalej.

Psalm  63 od 1 wiersza:

„Psalm Dawidowy, gdy był w pustyni judzkiej. Boże! Tyś Bogiem moim, Ciebie gorliwie szukam, Ciebie pragnie dusza moja; tęskni do Ciebie ciało moje, jak ziemia zeschła, spragniona i bezwodna. Tak wyglądałem Ciebie w świątyni, by ujrzeć moc Twoją i chwałę Twoją.” (Ps. 63,1-3)

Można sobie pomyśleć: Panie Boże, przecież to jest starotestamentowy człowiek, on jeszcze żyje sprzed przyjścia Jezusa Chrystusa, nie było jeszcze krzyża, nie było zmartwychwstania. A o czym on mówi w ogóle? Jak posłuchamy, to można się poczuć po prostu głupio wobec tego Dawida, a dzisiejszy człowiek tak bawi się, tak „certoli” to swoje chrześcijaństwo, tak przepuszcza przez to, czy warto, czy nie warto... Jakby popatrzył, to co to jest? To nie ma nawet porównania, a już czuje się człowiek taki lepszy od innych. Widzicie, jaki diabeł jest perfidny, jaka pycha jest perfidna, gdy człowiek mniema o sobie, że jest lepszy od innych, a w sumie nie ma nawet ćwierci, czy 1/8, czy 1/50 tej potrzeby poznawania Boga, jak ten starotestamentowy człowiek. Znamy Psalm 119, czy inny, który mówi: pragnę, dążę... Dzisiejsze chrześcijaństwo jest takie leniwe, wszystko spadnie z nieba, my sobie siedźmy, a wszystko będzie fajnie... Jak wiemy, w czym Bóg ma upodobanie, a Bóg miał upodobanie w tym, aby człowiek gorliwie Go szukał, a On da mu się znaleźć, to największe szczęście moje będzie, że Go poznam. Filozofia dzisiejszego człowieczeństwa jest straszna, jak człowiek nie zniszczy tego, nie pokona tego strasznego wroga, to nie będzie w stanie wykorzystać czasu swego nawiedzenia, zmarnuje ten czas. Bo o tą sprawę nie można starać się tak sobie – albo z całego serca się starasz, albo w ogóle nie trafisz do tego miejsca. On mówi w tym momencie: Tyś Bogiem moim, Ciebie gorliwie szukam, Ciebie pragnie dusza moja, tęskni do Ciebie ciało moje, jak ziemia zeschła, spragniona i bezwodna... Kiedy przychodzę, chodzę wokół ołtarza, śpiewam ci, chwalę Ciebie, Boże, wolę stać na progu Twoim, niż mieszkać w namiotach bezbożnych – zupełnie inne podejście do obecności Boga, niż dzisiejszy człowiek. Dzisiaj: no, może faktycznie, wyskrobię sobie jakiś czas, żeby posłuchać może tego wieczornego... Co człowiek w sumie robi przez ten cały dzień? Wiadomo, że trzeba zrobić to, czy to, ale człowiek pielęgnuje tą swoją codzienną pracę, chodzi koło niej, tu patrzy i tak godzina za godziną mija,
a więc widać, że ma staranie o tą swoja codzienną pracę. Ale zrobić to tak, żeby czas był dla Boga, to już nie pomyśli, tylko pielęgnuje tą swoją codzienną pracę, tak sobie spokojniutko... A tu się wziąć raz, dwa i mieć czas, by spędzić go z Bogiem, żeby szukać Jego oblicza, żeby Go znaleźć, to trzeba wykupić ten czas, a nie przepuszczać tak sobie. Bóg jest Jedynym, dla którego oddać czas, jest czymś, co naprawdę Mu się należy, bo On nas stworzył, dał nam wszystko. Dając nam życie 
i czas, to cóż my wielkiego zrobimy, gdy Mu ten czas oddamy, żeby Go poznawać. Jeżeli Ktoś, kto stworzył nas, daje nam czas, to na pewno daje nam po to, żebyśmy Go poznawali, a nie marnowali go przy jakichś rzeczach, nie myśląc o tym, że te rzeczy nie są najważniejsze. Nie jest najważniejsze w życiu gotowanie, pranie, robota, najważniejsze jest poznawanie Boga: Ciebie gorliwie szukam, o Tobie myślę w pracy, o Tobie myślę tu. A więc musi być to prawdziwe, że chcę, że zależy mi na tym, że nie jest to: a, przypomniałem sobie, faktycznie, dzisiaj miałem coś o Bogu poczytać – to tak nie działa. Działa raczej to, że człowiek nieustannie myśli o tym, co jest bliskie Bogu i Bóg w tym momencie daje człowiekowi to, co potrzebne, daje się poznawać, daje się przybliżać. Wtedy człowiek naprawdę coraz bardziej doświadcza, że warto położyć swoje życie, by poznawać Boga, bo wtedy, poznając Boga, poznajesz to, co jest wieczne, nie tylko to, co przemija.

            V Księga Mojżeszowa, 6 rozdział od 1 wiersza:

„A to są przykazania, ustawy i prawa, których Pan, wasz Bóg, nakazał was uczyć, abyście je pełnili w ziemi, do której się przeprawiacie, aby ją posiąść. Abyś był przejęty czcią dla Pana, Boga twego, przestrzegając po wszystkie dni twego życia wszystkich Jego ustaw i przykazań, które Ja dziś nakazuję tobie, twoim synom i wnukom, i abyś żył długo. Słuchaj ich, Izraelu, i starannie je wykonuj, aby ci się dobrze powodziło i abyście się rozmnożyli bardzo w ziemi opływającej w mleko i miód, jak ci przyrzekł Pan, Bóg twoich ojców. Słuchaj, Izraelu! Pan jest Bogiem naszym, Pan jedynie! Będziesz tedy miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej siły swojej. Niechaj słowa te, które Ja ci dziś nakazuję, będą w twoim sercu. Będziesz je wpajał w twoich synów i będziesz o nich mówił, przebywając w swoim domu, idąc drogą, kładąc się i wstając. Przywiążesz je jako znak do swojej ręki i będą jako przepaska między twoimi oczyma. Wypiszesz je też na odrzwiach twojego domu i na twoich bramach.” (V Mojż. 6,1-9)

A więc w sumie, wszędzie będziesz myślał o swoim Bogu i wszędzie będziesz dla niego żył – taka chwała należy się Bogu. Człowiek myśli, że robiąc coś trochę, to już sprawia dla Boga wystarczającą satysfakcję i Bóg będzie zadowolony; Bogu należy się całość, pełnia. A więc będziesz miłował Go z całego serca, z całej myśli, z całej duszy. To nie jest takie sobie słowo... Rozumiecie, czas coraz bardziej się wypełnia, Kościół powinien być coraz bardziej silniejszy i mocniejszy, stały w Panu, stabilny
w Panu, żyjący w Panu, a Kościół jest strasznie osłabiony. Ludzie są jak statki porozbijane na morzu, jeden na tej mieliźnie, drugi na tamtej. Słowo Boże mówi, że jeżeli zaniedbasz czas z Bogiem, to trafisz na mieliznę i w końcu człowiek osiada na mieliźnie, tylko bałwany leją i coraz bardziej jest rozbity. A człowiek powinien być cały czas na wolności, na swobodzie poruszać się, żeby dalej móc poznawać Pana, a nie gdzieś osiąść na jakimś takim, czy innym grzechu, i tam się zamknąć. A więc, jeżeli cokolwiek myślisz mieć wspólnego z Bogiem, to musisz myśleć o całości twojego bycia. Jezus powiedział: życie za życie. O całości swego bycia, nie o zgromadzeniu się i pomodleniu się rano i wieczorem na przykład, tylko musisz myśleć o całym swoim życiu. Od chwili kiedy uwierzyliśmy, ochrzciliśmy się, wyruszyliśmy w tą wędrówkę do domu Ojca, całe nasze życie musi należeć do Boga, żebyśmy poznawali Boga, bo jeżeli zaczniemy okradać siebie z tego czasu z Bogiem, to zacznie diabeł zajmować nam czas różnymi rzeczami, które będą nas odpychać od Boga i wtedy ludzie odpadają od Niego. To nie to, że Bóg był za słaby, to ludzie, zamiast być z Bogiem, to sobie robili tu wczasy od Boga, a później, po wczasach od Boga, masz.... Widać, z kim człowiek był. Jak człowiek nie jest z Bogiem, to na pewno będzie z diabłem, bo diabeł takiej okazji nie zmarnuje, on z Bogiem ma porażkę, ale z nami on sobie poradzi. A więc, jeżeli ty nie jesteś zajęty Bogiem, to diabeł zajmie się tobą i tak z reguły jest. Dlatego Bóg mówi: z całego serca, z całej myśli, siły i duszy, bo wtedy jesteś bezpieczny, należąc do Niego, kosztujesz, jaki jest Pan i jest coraz lepiej.

            Księga Nehemiasza, 5 rozdział 13 wiersz, spójrzmy na tego człowieka, jaką on ma gorliwość, wiemy, że tam przyjechał, widział, co jest, gdzieś pociągnął tych ludzi do pracy, żeby się zabrali za to, musiał znosić różne przeciwności, zniewagi, w jaki sposób on podchodzi do tego?

„Poza tym wytrząsnąłem zanadrze mojej szaty, mówiąc: Tak niech wytrząśnie Bóg każdego męża, który nie dotrzyma tego słowa, z jego domu i z jego włości. Niech tak będzie wytrząśnięty i próżny! A całe zgromadzenie odpowiedziało: Niech się tak stanie! I chwalili Pana, a lud postąpił zgodnie z tym słowem.” (Neh. 5,13)

A więc on osiągał w tym ludzie, żeby oni zaczęli usuwać swoje złe rzeczy, dokonywane w życiu, z powodu których Izrael został rozproszony – sprzedawali obcym swoich, doprowadzali do ruiny, rozbijali rodziny – no, straszne rzeczy robili między swoimi braćmi i siostrami, to było coś strasznego. Wtedy on, w tej gorliwości, mówi: niech Bóg uczyni tak – kto nie dotrzyma uczynienia tego, co się podoba, jeżeli ktoś się powstrzyma i cofnie, to niech go Bóg wytrząśnie, wyrzuci i koniec. A więc gorliwość o dom Twój, gorliwość o sprawy Boże, gorliwość o to, by Bóg był uczczony, uwielbiony tak, jak być powinien. To nie jest to: mam tu znajomego, to go nie ruszę, bo jest moim znajomym, no tamtego ruszę, ale tego już nie ruszę, to musiałbym swego znajomego… On mówi: wszyscy równo musimy zrobić porządek. On później mówi, jak on postępuje, że on nie korzysta w ogóle z tego, co się należy namiestnikowi, a wręcz sam utrzymuje wielu ludzi, którzy pracują. A więc jego gorliwość jest widoczna, że to nie jest, że: przy okazji się dorobię, ale on jest gotowy stracić, aby Boże sprawy posuwały się do dalej. Jest gotów tak szczerze; co rusz przypomina to w Słowie Bożym: Boże, pamiętaj o tym, co czynię dla chwały Twego Imienia, dla tego ludu.

            Psalm 69 wiersz 10, mamy najdoskonalszy przykład gorliwości:

„Bo gorliwość o dom Twój pożera Mnie, a zniewagi urągających Tobie spadły na Mnie.” (Ps. 69,10)

To są słowa prorocze o Panu naszym, Jezusie Chrystusie. Potem, kiedy przychodzi w ciele, dokładnie się to dzieje, kiedy wypędza przekupniów ze świątyni, uczniowie przypominają sobie te słowa z Biblii, że właśnie o Nim jest to napisane. A więc to jest taka jakaś gorliwość, która jest tak silna po prostu, że człowiek czyni właśnie to, co jest dla Boga najważniejsze. Pan Jezus w ten właśnie sposób także postąpił. Pamiętacie, że jak był ukrzyżowany, wróciło to do Niego w formie urągania: to jest Ten, który powiedział: zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni ją odbuduję... W formie urągania, kpina, a więc: urągania urągających spadły na Mnie. Dokładnie tak, jak jest napisane, tak się wykonało. A przecież Jezus mówił prawdę dokładnie i zrobił to, co jest potrzebne. Ludzie nie rozumieli tego, ale Słowo Boże zawsze się wykonuje. Nehemiasz był w gorliwości, próbowali nawet tak zwani prorocy też go podejść; wrogowie tworzą się samoistnie, bo jeżeli ktoś pociąga kogoś do Boga bliżej, to ludzie mają pretensje i żale, bo oni mają zaplanowane życie inaczej, oni czas mają inaczej zupełnie zaplanowany. A tutaj takie coś, to jest tak, jakby ktoś okradał
z czegoś ciekawego: muszę teraz spędzić czas, posiedzieć, pobyć, a można było
w tym czasie coś o wiele lepszego zrobić, niż kolejny raz słuchać czegoś, czego się nie zrobi prawdopodobnie. Chyba, że się zrobi, wtedy człowiek ma skarb od Boga
i doznaje, że warto jest czynić wolę Boga.

            List do Hebrajczyków, 5 rozdział od 7 wiersza:

„Za dni Swego życia w ciele zanosił On z wielkim wołaniem i ze łzami modlitwy i błagania do Tego, który Go mógł wybawić od śmierci, i dla bogobojności został wysłuchany; i chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał, a osiągnąwszy pełnię doskonałości, stał się dla wszystkich, którzy Mu są posłuszni, Sprawcą zbawienia wiecznego i został obwieszczony przez Boga jako Arcykapłan według porządku Melchisedeka.” (Hebr. 5,7-10)

A więc możemy spotkać Pana Jezusa, który w ciele będąc na ziemi, okazał się doskonale gorliwym we wszystkim, co chce Ojciec. Zwróćcie uwagę, że my cały czas mamy mentalność myślenia, że nam się coś od tego życia należy (jeżeli się mylę, to powiedzcie, że się mylę co do was). Mamy taką mentalność, że cały czas nam coś się od tego życia należy, a Jezus poszedł na krzyż, abyśmy umarli dla wszystkiego, co się nam należy. Tutaj zbiegają się jakby dwie zupełnie inne sprawy – gorliwość
o to, co się nam tu należy, aby mieć to, co się nam należy; a tu gorliwość o to, co jest Pańskie – to nie są spójne rzeczy. A więc człowiek zaczyna się zmagać z tym
i w pewnym momencie zaczyna odpychać Pańskie sprawy, bo zaczynają przeszkadzać w tych ziemskich. Dlatego Paweł powiedział, że do wrogów krzyża, pod krzyż wracają ci, którzy myślą o ziemskich rzeczach, porzucając Pańskie. A my, cokolwiek czynimy, nawet jemy, czy pijemy, powinniśmy czynić dla Pana. Ta mentalność w głowie tak siedzi w człowieku, że człowiek rozdziera to na dwie drogi – idzie tą swoją planowaną i chrześcijańską. W tym momencie ciężko to zebrać, bo ta swoja planowana potrzebuje też czasu, potrzebuje finansów, potrzebuje wszystkiego i wtedy człowiek pozostawia tą Pańską, żeby zająć się tą swoją. Wtedy, osiągając tą swoją, co się dzieje z człowiekiem? Jego stan staje się coraz gorszy. Osiąga to swoje, a jest coraz gorszy, nic się nie polepsza, jest coraz gorszy. Nawet jeżeli ma niewiadomo już ile, to i tak jest gorszy, bo w charakterze robi się gorszy – dumny, pyszny, arogancki, wywyższający się nad innych... To się tak dzieje na tej ludzkiej drodze, tam czeka to wszystko na człowieka, co zostało zebrane w grzechy; ale kiedy człowiek całkowicie należy do drogi Pańskiej, wtedy nie ma tej drugiej drogi, nie ma, że dla mnie, tylko jest dla Pana, wszystko, co czynię, dla Pana czynię i wtedy człowiek jest bezpieczny. Wszystko, co czynił Jezus, czynił dla Ojca i diabeł nie znalazł nigdzie, co mógł gdzieś swojego włożyć, nie było miejsca dla diabła ani trochę. Jeżeli my nie zrezygnujemy z naszej ludzkiej drogi, naszego ludzkiego myślenia, że musimy się czegoś dorobić i ja też to muszę mieć – to jest łapanka, pułapka, diabeł łapie ludzi, którzy myślą sobie: mi się też coś należy. Najpiękniejsze jest, kiedy jesteś z Panem i w ogóle nie dlatego, że ci się należy, ale dlatego, że Jezus ci to daje. Wtedy korzystamy z tego piękna, to jest to, co napisane jest
w Liście do Koryntian: masz duchowe wejrzenie w duchowe sprawy i widzisz to, czego cielesny człowiek nigdy nie zobaczy, nie skosztuje i nie pozna nawet. Kiedy trwasz na tej drodze Pana, gorliwie Go szukasz i w Nim pokładasz nadzieję, modlisz się i doświadczasz, i On ci odpowiada, i doświadczasz, że nie jesteś sam, ale Pan jest z tobą. Na tej ziemi doświadczać, że Pan jest z tobą, to jest największa rzecz, jakąkolwiek możesz mieć, bo jeżeli Pan z tobą, to któż przeciwko tobie? A więc, jeżeli gorliwie zabiegać będziemy o to, co Pańskie, to będziemy doświadczać, o ile gorliwszy jest Jezus Chrystus, aby dawać nam to, co potrzebne, abyśmy mogli prawidłowo się rozwijać.

            Księga Joela, 2 rozdział od 18 wiersza:

„Wtedy Pan zapłonął gorliwością o Swoją ziemię i zmiłował się nad Swoim ludem.” (Joela 2,18)

Pan gorliwie podszedł do sprawy Swego ludu i podjął decyzję, że Jego lud zostanie uwolniony, Jego lud zostanie napełniony chwałą. Tu opowiada nam, jak będą mogli radośnie wykrzykiwać i dochodzi do tego punktu, który jest po wypełnieniu całego zadania przez Pana Jezusa Chrystusa, kiedy apostołowie i inni uczniowie czekają,
i Duch Święty na nich zstępuje. A więc już teraz jest opisane, że Bóg podjął się gorliwie, aby Jego ludzie napełnieni byli Jego Duchem i żeby chodzili w chwale zwycięstwa. Mówi, w 3 rozdziale:

„A potem wyleję Mojego Ducha na wszelkie ciało, i wasi synowie i wasze córki prorokować będą, wasi starcy będą śnili, a wasi młodzieńcy będą mieli widzenia. Także na sługi i służebnice wyleję w owych dniach Mojego Ducha.
I ukażę znaki na niebie i na ziemi, krew, ogień i słupy dymu. Słońce przemieni się w ciemność, a księżyc w krew, zanim przyjdzie ów wielki, straszny dzień Pana. Wszakże każdy, kto będzie wzywał Imienia Pana, będzie wybawiony; gdyż na górze Syjon i w Jeruzalemie będzie wybawienie – jak rzekł Pan –
a wśród pozostałych przy życiu będą ci, których powoła Pan.”
(Joela 3,1-5)

A więc Bóg zapałał gorliwością i widzimy, że to nie było tak sobie, tylko piękne wykonanie znajdujemy w tym: Boży Syn przychodzi, wykonuje całe zadanie, po wykonaniu wraca do nieba, przychodzi Duch Boży, napełnia ludzi. Musimy zwrócić uwagę, jak bardzo ważne jest to, żeby być człowiekiem, który żarliwie stara się
o Pańskie sprawy, jak Duch Święty napełnia ludzi, ale musimy zwrócić uwagę, jak bardzo ważne jest to, żeby być człowiekiem, który żarliwie stara się o Pańskie sprawy, żeby doświadczać, jak ten Boży Duch napełnia człowieka tym, co jest drogocenne, żeby mogło to prawidłowo służyć. Bóg w wielu miejscach mówi
(w Księdze Zachariasza, Jeremiasza) o Swojej gorliwości, żeby Jego lud nie chodził po manowcach, żeby Jego lud chodził według Jego upodobania, Bóg chce widzieć nas na tej drodze przez ciało Jezusa Chrystusa, wracających do Ojca, aby nikt z nas nie śmiał schodzić sobie z tej drogi. Jak ciało szybko wtedy przychodzi do akcji – spory, waśnie, kłótnie, moment i masz wszystko, sama perspektywa ciała, ono już od razu przechodzi do działania i zaczyna się jedno przeciwko drugiemu, coś się dzieje. Ale tak się nie dzieje, gdy jesteś na drodze Chrystusowej, tam tego nie ma, tam jest pokój, miłość, radość, łagodność. A więc nie schodźmy z drogi Bożej, gorliwie starajmy się o Pańskie rzeczy. Jesteśmy wierzącymi ludźmi i nie powinno się nam stale mówić: co ty robisz? Czym się zajmujesz? Przecież chodzi tu o twoje wieczne życie. Czy dbasz o to więcej niż o wszystko, co tutaj cię otacza, włącznie ze zdrowiem? Czy myślisz o tym, czy o tamtym, bardziej o zdrowiu, niż o wiecznym życiu? Diabeł też jest w stanie podejść nas przez nasze ciało, żeby stale troszczyć się o to zdrowie, niż o to duchowe zdrowie, i człowiek dowie się wszystkiego, jak ratować swoje fizyczne zdrowie, a nie będzie wiedział, jak ratować swoje duchowe zdrowie. Co to pomoże wtedy? Będę wiedział, że to jest na to, to na tamto, umrę
i pójdę do gehenny, albo się dowiem w duchowych warstwach, jak to działa, jak Bóg przez ciebie, czy przeze mnie może pomagać innym.

            List do Hebrajczyków, 2 rozdział od 14 wiersza, widzimy tu Pana naszego Jezusa i Jego gorliwość o mnie i o ciebie:

„Skoro zaś dzieci mają udział we krwi i w ciele, więc i On również miał w nich udział...” Zobaczcie, jaka gorliwość, żeby stać się jak my, prócz grzechu, a nasza gorliwość, aby być jak On i to jest to piękne doświadczenie. „...aby przez śmierć zniszczyć tego, który miał władzę nad śmiercią, to jest diabła, i aby wyzwolić wszystkich tych, którzy z powodu lęku przed śmiercią przez całe życie byli
w niewoli. Bo przecież ujmuje się On nie za aniołami, lecz ujmuje się za potomstwem Abrahama. Dlatego musiał we wszystkim upodobnić się do braci, aby mógł zostać miłosiernym i wiernym Arcykapłanem przed Bogiem dla przebłagania Go za grzechy ludu. A że Sam przeszedł przez cierpienie i próby, może dopomóc tym, którzy przez próby przechodzą.”
(Hebr. 2,14-18)

Można powiedzieć sobie tak: dopóki mówisz, opowiadasz z Biblii coś, to ludzie są
w stanie to znieść, ale jak im mówisz, że okradają Boga z życia, które należy się Jemu, to mówią: dobra, dobra, nie przesadzaj, mam już dosyć potępień. To nie jest potępienie, to jest łaska, że Bóg zechciał coś takiego, to jest miłość, to jest zupełnie coś innego, a człowiek wzdryga się przed tym, bo obawia się, że coś zawiedzie, nie uda się, czy inne rzeczy. Jeśli ty będziesz starannie szukać Pana  i troszczyć się
o to, co Pańskie, to nie ma prawa ci się nie udać, bo Bóg powiedział, że On będzie szukać każdego dnia tych, którzy Go szukają – a więc nie ma opcji, aby się nie udało. Jezus przyszedł w ciele, aby wykupić nas, oczyścić, aby pojednać nas
z Ojcem, doskonale to wykonał. Zadanie dla mnie i dla ciebie, to trwać w Nim nieustannie, należeć do Niego, poznawać Go, rozkoszować się Nim, rozmawiać
o Nim między wierzącymi ludźmi, zająć się Chrystusem, a nie bzdurami jakimiś cielesnymi: temu coś zabrali, tej coś zniknęło, temu coś się wydarzyło i można koło tego chodzić cały czas... Zamiast: a co z Chrystusem? Jak to się wydarzyło? Czy widziałeś to miejsce, co jest napisane w Biblii? Ktoś mówi: no, zobacz, nie widziałem, na przykład. Rozmawiać o tym, co jest naprawdę potrzebne ludziom, którzy idą
w kierunku wieczności i chcą trafić w to miejsce. A więc gorliwie powinniśmy się zająć tym, aby poznawać Pana, rozmawiać o Nim, szukać Go, czytać o Nim, modlić sie do niego, bo przecież chodzi o naszą wieczność; chyba że nie wierzymy
w wieczność z Bogiem, ale wierzymy w to, że wierzymy... Wtedy to, w co wierzymy, mówi nam, że jesteśmy w porządku. Jeżeli myślimy o wieczności, to wiemy, że tam nic nieczystego nie wejdzie, a więc potrzebujmy wierzyć w to miejsce, o którym powiedział Jezus: Ja tam idę, aby przygotować wam miejsce, a gdy przygotuję, to wtedy wrócę; ale też myśli On o nas, aby nas przygotować, abyśmy byli czyści, święci, nieskalani. A więc pewne jest, że w ten właśnie sposób Jezus podszedł do nas.

            Z Listu do Hebrajczyków, 6 rozdział od 10 wiersza:

„Wszak Bóg nie jest niesprawiedliwy, aby miał zapomnieć o dziele waszym
i o miłości, jaką okazaliście dla Imienia Jego, gdy usługiwaliście świętym i gdy usługujecie. Pragniemy zaś, aby każdy z was okazywał tę samą gorliwość dla zachowania pełni nadziei aż do końca, abyście się nie stali ociężałymi, ale byli naśladowcami tych, którzy przez wiarę i cierpliwość dziedziczą obietnice.”
(Hebr. 6,10-12)

A więc, w czym ma tutaj upodobanie Bóg? W usługiwaniu świętych, w usługiwaniu sobie nawzajem – w tym ma Bóg upodobanie. Gdy jedni drugim usługujemy i trwamy w tym gorliwie, Bóg jest w tym, żeby napełniać nas coraz więcej i więcej, więcej możemy sobie nawzajem usłużyć i Kościół jest coraz bardziej umocniony, coraz bardziej rozjaśniony blaskiem obecności Chrystusa. Jeżeli wytrwamy do końca, usługując sobie nawzajem tym, co jest prawdziwe, wieczne, co Chrystus nam przyniósł w Sobie, to Bóg będzie zawsze z nami i będzie nas wspierał. Ale gdy my zaniedbamy to… Rozumiecie, przychodzi człowiek, siada i w sumie, co ma zrobić człowiek, jak nie jest zajęty tym, żeby usługiwać miłością, radością, łagodnością, cierpliwością, objawieniem Bożym, wskazaniem Bożym, psalmem, hymnem, pieśnią duchowną, i tak człowiek: co tu mamy robić w sumie? A jeśli nieustannie w tym jesteśmy, to wtedy Bóg nam daje i znowuż ktoś zaśpiewa, ktoś o czymś opowie, znowuż ktoś doświadczy czegoś z Bogiem; bo nie jesteśmy w stanie wybrać wszystkiego z Boga i później już nic nie ma. Następni, co się nawrócą, już nie mają do wzięcia z Boga, bo tam już koniec – nie. Tam, ile byśmy czerpali, to my jesteśmy w stanie tylko cząsteczkę wykorzystać tu na ziemi, a tam jest cała pełnia. Nie musimy się obawiać, że jeżeli wszyscy będziemy gorliwie szukać Pana, to Jemu w końcu zabraknie dla nas i powie: uspokójcie się tam, na ziemi, Ja już muszę zebrać jakieś materiały, żeby wam tu dać; nie musimy się obawiać. Jakbyśmy nie wiem jak nawet gorliwie chodzili koło tej sprawy i każdą cząstkę dnia spędzali z Bogiem, i z Boga brali jak najwięcej, żeby tu przynieść i usłużyć sobie nawzajem, to zawsze Bóg będzie miał więcej dla nas, niż dostaliśmy. Nie jesteśmy w stanie wyczerpać źródła, które jest niewyczerpalne. A więc nie musimy się obawiać i mówić: no wiesz, wystarczy jak jeden, czy dwóch stara się gorliwie, to i tak Bóg ma już sporo pracy,
a my tutaj ewentualnie będziemy biorcami tego wszystkiego. Bóg mówi o tym, żeby sobie nawzajem usługiwać i to jest bardzo ważne.

            II List do Koryntian, 8 rozdział 16 wiersz:

„Lecz Bogu niech będą dzięki, który daje tę samą gorliwość o was do serca Tytusa.” (II Kor. 8,16)

22 wiersz:

„Posłaliśmy też z nimi brata naszego, którego gorliwość wypróbowaliśmy często w wielu sprawach, a który teraz jest jeszcze gorliwszy, ponieważ ma wielkie zaufanie do was.” (II Kor. 8,22)

To jest ta sama gorliwość o sprawy Boże pośród Bożego ludu. Paweł mówi: i do was, do Rzymu przyjdę, aby przydać wierze waszej, aby dołożyć do tego, co już znacie.
A więc gorliwość, aby służyć sobie nawzajem. Pan Jezus mówił o umywaniu nóg: szczęśliwi jesteście, gdy będziecie to samo robić. To jest usługiwanie sobie nawzajem, aby drugiemu było łatwiej iść za Bogiem, aby spotykając ciebie, człowiek doznał posilenia po tym spotkaniu i było mu łatwiej chwalić Boga, służyć, głosić, abyśmy się umacniali nawzajem w tym, żeby po takim spotkaniu dostał siły ten drugi: jak cudownie, bo Bóg był z nami w tej rozmowie, czy rozjaśnieniu i mogliśmy coś zrobić pożytecznego.

            List do Rzymian, 12 rozdział 11 wiersz:

„W gorliwości nie ustawając, płomienni duchem, Panu służcie.” (Rzym. 12,11)

Co rusz będziemy mieli – dla Pana żyjemy, Pańscy jesteśmy, wykupieni za najwyższą cenę, a więc w sumie wiemy o tym wszyscy. Nie ustawajmy w gorliwości poznawania Pana i przyjmowania od Pana tych wartości, które będą w stanie pomóc innym w patrzeniu w górę i spodziewaniu się z pewnością, że Pan odpowie na modlitwę, że Pan wesprze, że Pan przeprowadzi.

            I List Piotra, 1 rozdział i 22 wiersz:

„Skoro dusze wasze uświęciliście przez posłuszeństwo Prawdzie ku nieobłudnej miłości bratniej, umiłujcie czystym sercem jedni drugich gorąco.” (I Piotra 1,22)

Nie chodzi tu o taką społeczność wierzących, że ludzie są ze sobą, bo są... Rozpaleni, płomienni ludzie, przecież my jesteśmy jak wygaszane drewno, tli się jeszcze trochę, ale to się nie pali, to nie jest ogień, taki jasny, pełny, że jak zbierzesz wierzących ludzi, to aż jasno się robi, bo wszyscy są zapaleni Bogiem, śpiewający, wdzięczni, szczęśliwi, serca rozradowane; dzisiaj to jest przytłumione, stłamszone, zbite chrześcijaństwo przez jakieś złe doświadczenia, czy przez coś... A ono musi być płomienne, gdy ludzie się spotykają, to żeby zawsze im było po drodze, by chwalić Boga, mieć serce szczęśliwe z powodu należenia do Chrystusa Jezusa, że jest człowiek zbawiony. Co tam u ciebie nowego? – Wiesz, kupiłem sobie nowy samochód. – No, fajnie. A co jeszcze nowego? – No, pralkę jeszcze sobie nową kupiłem. – A co jeszcze nowego? – A co ma być jeszcze nowego, reszta to tak po staremu… A tutaj musi być, w tych sprawach Bożych: co tam, co się dzieje? – Wiesz co, Bóg wskazał mi to, czy to, chodź, siądziemy, zobaczymy – i tego potrzebuje Pan od nas. Kiedy Pan spotykał się z uczniami, czy z innymi, to zawsze to było, zawsze ludzie dostawali duchowe wzmocnienie, wartości, posilenie, odchodzili wdzięczni, zadowoleni, chwalący Boga i to jest potrzebne tak samo tutaj obecnemu Kościołowi. A żeby tak było, to musimy gorliwie szukać Pana, to nie może być trochę, tylko to musi być w każdej chwili. Będziemy odsuwać się od zła, żeby nam nie przeszkadzało, ktoś ma czas na jakieś bzdury… ja nie mam czasu na to po prostu. Moje życie zostało zapłacone najwyższą ceną i potrzebuję być z Bogiem, żeby ono było wykorzystane prawidłowo. A więc uczymy się, jak przyprowadzać do Boga, a nie odprowadzać w jakiś sposób. Jezus zapłacił za nas wszystkich i każdy z nas potrzebuje duchowego rozpalenia, czy palenia się, jeżeli to jest płomienny duchem człowiek, służący Bogu, to wtedy jest prawidłowo, to bardzo dobrze, to jest bardzo cenne, w tym jest ogień – czysty, święty – inny ogień nie ma dla Boga wartości. Jeżeli człowiek rozpalony jest rywalizacją z innymi o to, kto lepszy, czy coś – to zły ogień. Ale jeżeli jest to ogień dla Pana, aby to było ku wspólnej chwale, jednego Chrystusa, to jest to dobra rzecz, że nie szukamy własnej chwały, aby siebie wywyższać, tylko szukamy, żeby wszyscy mogli chwalić Boga, cieszyć się Bogiem, śpiewać Bogu hymny pochwalne. Do tego są potrzebni ludzie uwolnieni od siebie, bo my ogólnie to jesteśmy raczej ludźmi, którzy nie są w stanie innym dać tego.
W świecie to umieliśmy to dać, jak ktoś miał smutek, to wiedzieliśmy, co zrobić zaraz...

            II List do Tymoteusza, 1 rozdział od 16 do 18 wiersza:

„Niech Pan okaże miłosierdzie domowi Onezyfora, bo mnie często pokrzepiał,
a więzów moich się nie wstydził, ale będąc w Rzymie, usilnie mnie szukał
i znalazł…”
Inaczej: gorliwie mnie szukał i znalazł. „…Niech mu Pan da, aby znalazł miłosierdzie u Pana w owym dniu; a jak wiele usług oddał mi w Efezie, ty wiesz najlepiej.” (II Tym. 1,16-18)

Wiecie, jak my do tego wszyscy tęsknimy – to jest dopiero chrześcijaństwo, gdy mamy czas, by się spotkać, chwalić Boga, cieszyć się tym, że jesteśmy dziećmi Boga, normalnie żyć jak ludzie, którzy należą do Boga. Nie tak jak ludzie, którzy nie są pewni, czy my naprawdę będziemy zbawieni? Nie możemy się cieszyć, bo jak będziemy się cieszyć, to diabeł nas napadnie i okaże się, że nie jesteśmy zbawieni... Radujcie się w Panu zawsze. Żyjemy naprawdę z Bogiem, a Bóg będzie żył z nami. Jeżeli Bóg będzie przychodził na zgromadzenia, to my zawsze będziemy wiedzieć, że diabeł ucieka. Dlatego jest to ważne, aby pamiętać; on widział potrzebę Pawła
i był gotów z narażeniem życia pójść, aby odwiedzić Pawła i z nim się spotkać, usłużył Pawłowi, uczynił coś pięknego. A więc w sumie, to jest Duch Chrystusowy, my tego potrzebujemy, musimy zapomnieć o tych różnych małostkach, a zobaczyć wielkie, wspaniałe Boże działanie, że każdy z nas jest jak żywy kamień, który jest wpasowywany do tego miejsca wiecznej Jerozolimy i my potrzebujemy, aby w tym Duchu Świętym każdy z nas był napełniony tym, co jest potrzebne innym, abyśmy razem byli złączeni. Zresztą Słowo Boże mówi, że spoiwem tej budowy jest miłość wzajemna, a więc coś bardzo cennego, ważnego. Gdzie już nie ja, nie ja, nie ja, tylko Chrystus. Z takim wspaniałym staraniem okazał miłość Pawłowi.

            Wróćmy do Listu do Hebrajczyków, do 4 rozdziału i od 10 wiersza:

„Kto bowiem wszedł do odpocznienia Jego, ten sam odpoczął od dzieł swoich, jak Bóg od Swoich. Starajmy się tedy usilnie wejść do owego odpocznienia, aby nikt nie upadł, idąc za tym przykładem nieposłuszeństwa. Bo Słowo Boże jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić zamiary i myśli serca; i nie ma stworzenia, które by się mogło ukryć przed nim, przeciwnie, wszystko jest obnażone i odsłonięte przed oczami Tego, przed którym musimy zdać sprawę.” (Hebr. 4,10-13)

Usilnie, to znaczy cały czas być z Bogiem, żeby dokonywały się działania Boże, które pomogą nam usunąć z nas to wszystko, co by nam przeszkadzało, abyśmy mogli odpocząć od swoich dzieł. Bo jeśli mamy swoje dzieła, mamy jakieś grzechy, które musimy usunąć, to nie możemy odpocząć, musimy zająć się tym, ale gdy już zostało to wszystko pousuwane, wtedy możemy odpocząć. Wtedy Boże dzieło może dalej posuwać się w pięknej społeczności z Bogiem, kiedy chodzimy w społeczności i Bóg jest z nami. A więc Bóg chce, aby tak też było, starajmy się o to, chodźmy koło tego, najważniejsze, aby cały czas być z Bogiem – to jest najważniejsza sprawa. Możesz prać, gotować, możesz w pracy robić różne rzeczy, ale abyś nie był bez Boga, żeby nie wejść w grzech jakiś, bezbożność jakąś, w głupie żarty, albo głupie gadania, czy inne rzeczy, wtedy pilnujesz się z powodu Boga, wtedy Bóg będzie to widział, że robisz to dla Jego chwały, bo On chce z tobą być.

            W I Liście Piotra też, w 3 rozdziale 13 wiersz:

„I któż wyrządzi wam co złego, jeżeli będziecie gorliwymi rzecznikami dobrego?” (I Piotra 3,13)

Nawet jeżeli ktoś coś złego wam wyrządzi, to będziecie chcieli dobrego, to Duch chwały będzie spoczywał na was, wskazując na to, że należycie do Jezusa Chrystusa. Gdy cierpimy, nawet z powodu dobra, to też nie przynosi nam to wcale zła. Na pewno jest to bolesne, czy przykre, ale w duchowym efekcie podnosi nas jeszcze bliżej Bożej obecności. Pamiętamy też, jak z całą gorliwością zabrał się do pisania do tych, którzy stracili życie wiarą i zaczęli spadać gdzieś tam, na manowce życia dla światowych pożądliwości i on wtedy: z całą gorliwością zabieram się, żeby przypomnieć wam o tym, żebyście stoczyli bój i wygrali walkę o tą wiarę raz na zawsze nam daną, abyście nie schodzili do świata, skoro wiecie, że cały świat zginie, abyście pilnowali się Boga i trwali w Bożych sprawach. A więc z całą gorliwością pisząc list, wiedział, że toczy walkę, żeby oni nie stracili z oczu celu, do którego zostali wezwani.

            II List do Koryntian, 11 rozdział od 1 wiersza:

„Obyście umieli znieść odrobinę niedorzeczności z mojej strony. W samej też rzeczy znosicie. Zabiegam bowiem o was z gorliwością Bożą...” A więc nie chodzi Pawłowi, aby oni coś dla niego zrobili, aby oni go gloryfikowali, stale tylko
o nim mówili, Pawłowi chodzi o to, aby oni nie zginęli na ziemi, ale żyli z Bogiem.
A więc z całą gorliwością zabiega o to, żeby oni zawsze mieli społeczność z Bogiem, żeby jej nie gubili. „...Albowiem zaręczyłem was z jednym Mężem, aby stawić przed Chrystusem dziewicę czystą, obawiam się jednak, ażeby, jak wąż chytrością swoją zwiódł Ewę, tak i myśli wasze nie zostały skażone i nie odwróciły się od szczerego oddania się Chrystusowi.” (II Kor. 11,1-3)

I tak jak na przykład znamy pewne wydarzenia, czy może osobiście, czy z jakichś historii kościoła, gdzie ludzie byli całkowicie oporni, żeby chodzić z Bogiem, należeć do Boga, mienili się wierzącymi, ale gdzieś po swojemu, gdzieś tam docierał Boży człowiek i Bóg dał mówić ludziom prawdziwe słowa, i oni zostali dotknięci tą Prawdą, zaczęli się oczyszczać, i wtedy Duch Święty zstępował na nich i oni nie umieli opuścić zgromadzenia, oni nie umieli myśleć o światowych rzeczach, oni z samego rana biegli, aby się spotkać i chwalić Boga. Chwalenie Boga stało się dla nich ważniejsze od tego wszystkiego, co jest na ziemi – to jest właśnie to, o co chodzi Bogu. Żeby człowiek był gorliwie z Bogiem, to potrzebuje być uwolnionym od tych wszystkich rzeczy, które przeszkadzają w tej gorliwości. Tam były jakieś pomysły, fałszywe nauki, czy inne rzeczy, które powodowały, że człowiek nie dbał o sprawy Boże, a potem coraz dalej, dalej i dalej. Paweł mówi: ja zabiegam o was
z gorliwością Bożą.

            W Psalmie 119, 139 wiersz:

„Trawi mnie żarliwość moja, że wrogowie moi zapominają o Słowie Twoim.” (Ps. 119,139)

Zobaczcie, ile może modlitwa sprawiedliwego, ile gorliwa modlitwa, nie taka: no dobra, pomodlę się o Władka, pomodlę się o Zenka, no dobra, Panie Boże, zbaw Zenka... A tutaj gorliwie, a więc człowiek z całego serca przychodzi, jakby człowiek za siebie samego się modlił, i wtedy Bóg wgląda na taka modlitwę. To jest właśnie to, czy to jest taka literalna: Panie, modliłem się do Ciebie… Czy to jest z serca, aby Bóg to wysłuchał. Dawid mówi: gorliwość o to mnie pożera, że wrogowie zaniedbują Twoje Słowo, a przecież to byli Izraelici, dlaczego oni zaniedbują coś, co powinni słuchać? Znacie to: czyńcie wszystko bez szemrania. Inaczej można powiedzieć: czyńcie wszystko gorliwie. Nie narzekając: no, ja rozumiem, że zgromadzać się dwa razy w tygodniu, czy trzy, ale zgromadzać się nieustannie, to już za dużo, to przesada... To jest przesada dopóty, dopóki ciało funkcjonuje w Kościele, ale jak ciało przestaje funkcjonować, a funkcjonuje Duch, to zupełnie inna zasada wchodzi do działania, człowiekowi aż się chce być razem i chwalić Boga. Nie produkcja, jak zorganizować zgromadzenie, działa, tylko Duch Boży napełnia zgromadzenie, to jest piękne, tego potrzebuje kościół. Kościół ma znać Prawdę i ma żyć w Duchu Świętym, który ożywia nas dla tej Prawdy, bo tak jest napisane. Możemy poznać Prawdę, ale nasze ciało nie jest w stanie żyć tą Prawdą, potrzebujemy Ducha Świętego, który będzie ożywiał nas, abyśmy mogli żyć tą Prawdą. Potrzebujemy działania Ducha Świętego, aby ożywiał nas dla spraw Bożych, wszystko staje się czymś innym, wtedy chwała obecności Boga, miłość, radość, wdzięczność, dokonują się. Jeżeli cokolwiek robimy, róbmy to dla Pana, rzetelnie, z całego serca, troszcząc się o to, jak być powinno. Wiele jest miejsc, które pokazują, co się powinno z nami dziać, na przykład: skoro gorąco oczekujemy dnia powrotu Jezusa Chrystusa, co powinniśmy robić – pisze Piotr. Powinniśmy oczyszczać się, usuwać to, co złe, przygotowywać się,
a więc działać, gorliwie troszczyć się o to, co powinno być, kiedy wróci Pan.

            W ogóle jest to ciekawe, może otworzymy II List Piotra, 1 rozdział od
3 wiersza:

„Boska Jego moc obdarowała nas wszystkim, co jest potrzebne do życia
i pobożności, przez poznanie Tego, który nas powołał przez własną chwałę
i cnotę, przez które darowane nam zostały drogie i największe obietnice, abyście przez nie stali się uczestnikami Boskiej natury, uniknąwszy skażenia, jakie na tym świecie pociąga za sobą pożądliwość. I właśnie dlatego dołóżcie wszelkich starań...”
(II Piotra 1,3-5)

Z całą gorliwością czyńmy to, skoro dostaliśmy już to od Boga, staliśmy się dziećmi Bożymi, dostaliśmy naturę dzieci Bożych, którzy wiedzą, że należymy już do Boga
i Pańscy jesteśmy, i nasz dom jest w niebiosach, a nie tu, na ziemi, wtedy musimy
z całą gorliwością uzupełniać naszą wiarę cnotą – Piotr opisuje, co powinniśmy robić. Jeżeli tego nie będziemy robić, to nie będą dla nas otwarte szeroko drzwi wejścia do wiekuistego Królestwa Bożego, nie będą. Dostaliśmy naturę Boga nie po to, aby wałęsać się, czy kręcić się po świecie, tylko dostaliśmy tą naturę, by być z Bogiem
w społeczności i to nas powinno najbardziej interesować. Mamy żyć na tej ziemi, mamy funkcjonować, ale przecież my wiemy, że ta ziemia zginie ze wszystkim, co na niej jest. A więc liczy się najbardziej, żeby żyjąc na tej ziemi, nie być skażonym przez ten świat, nie dać się złapać w pułapkę, że my zostawimy Boże sprawy, żeby wokół tych ziemskich zacząć się kręcić; one nas ograbią, ona zabiorą nam radość, pokój, szczęście – wszystko nam zabiorą. Będziesz miał ziemskie rzeczy, a nie będziesz miał ani radości, ani zadowolenia, ani pokoju, to wszystko odejdzie zupełnie. Można wszystko tu na ziemi wykonywać, dla czystego wszystko jest czyste, jeżeli to się łączy z działaniem Bożym, wtedy jest to w porządku, nie ma problemu. Wtedy jest to sprawa czysta i człowiek rozwija się prawidłowo w każdym doświadczeniu. Ale na pewno nie można zaniedbać wtedy tego. Ten 10 wiersz:

„Dlatego, bracia, tym bardziej dołóżcie starań, aby swoje powołanie i wybranie umocnić; czyniąc to bowiem, nigdy się nie potkniecie. W ten sposób będziecie mieli szeroko otwarte wejście do wiekuistego Królestwa Pana naszego
i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa.”
(II Piotra 1,10-11)

Pamiętajmy o tym, że koniecznie tego potrzebujemy.

            Może na zakończenie, List do Rzymian 6 rozdział, Paweł użył takich słów,
19 wiersz:

„Po ludzku mówię przez wzgląd na słabość waszego ciała. Jak bowiem oddawaliście członki wasze na służbę nieczystości i nieprawości ku popełnianiu nieprawości, tak teraz oddawajcie członki wasze na służbę sprawiedliwości ku poświęceniu.” (Rzym. 6,19)

Bardzo proste. Jak żeśmy służyli dla ciała, tak służmy dla Boga – z całym oddaniem, z całego serca, widząc w tym sens i zdobycze wszelkie, abyśmy mogli radować się, że nie zmarnowaliśmy czasu na ziemi. Taka jest prawda, nasze życie gdzieś musi trafić. A więc lepiej niech trafi w dobre, wieczne miejsce. Pamiętajmy o owocu Ducha Świętego, to jest dar z nieba, a my go potrzebujemy, bo jeśli owoc ciała będzie funkcjonować, to nie ma jak wejść do wieczności, to musi zginąć na krzyżu, żeby owocował w nas Duch Święty.

Niech Pan ratuje nas, bo czas jest trudny, ludzie są w wielkiej rozsypce duchowej, olbrzymie zagubienie jest w kosztowności Chrystusa, diabeł mocno rozparcelował ludzi w dzisiejszych czasach, zniszczył mnóstwo zborów, spaskudził ich cudzołóstwami. A więc toczy się wielka bitwa o Kościół, bramy Hadesu Kościoła nie pokonają. My umarliśmy już w Chrystusie, śmierć nad nami nie ma już władzy, pokonana jest, kiedy my w Chrystusie umarliśmy. Ale diabeł kusiciel jest na ziemi i on próbuje wszelkimi sposobami odciągnąć ludzi od tego, by troszczyli się o to, co jest Pańskie, co wieczne i im bardziej mu się to uda, tym bardziej osłabia Kościół, tym bardziej skierowuje umysły gdzie indziej, gubi się żarliwość, gorliwość o Boże sprawy. Pamiętajmy, że my jesteśmy tymi, którzy reagują na to, co daje nam Bóg, jeżeli my nie będziemy reagować prawidłowo, to sami sobie będziemy przeszkadzać. Albo przyjmujemy to tak jak powiedział to do nas Jezus Chrystus i wtedy wygrywamy, albo będziemy szarpać się czymś, co zawiedzie nas na manowce. Amen.