Jan 14:23

Słowo pisane

29 10 2021 wieczorne Marian - POZNAJĄC BOGA JESTEŚMY STALE PORUSZANI NIM

POZNAJĄC BOGA JESTEŚMY STALE PORUSZANI NIM 

29 10 2021  wieczorne Marian

 

Spróbujemy z pomocą Pana zajrzeć w takie trzy punkty i połączyć przed Obliczem Bożym. 1Koryntian 13 rozdział. To wszystko, co czytamy, gdy dociera do nas z pomocą Ducha Świętego, to powoduje w nas świadomość Boga, która jest nam potrzebna, abyśmy zdawali sobie sprawę jaki On jest wobec nas i zdawali sobie sprawę, jacy my jesteśmy wobec Niego, aby też uświadomić sobie jak On w Swojej miłości do mnie i do ciebie wychodzi nam naprzeciw, żeby dać się nam poznać. I staje się to dla nas czymś  tak drogocennym, że wtedy dopiero zaczynamy być duchowo odpowiednio ustawieni wobec Boga, aby zacząć oddawać Mu cześć, której On jest godny. Wtedy my duchowo jesteśmy przygotowani, aby duchowo oddać Bogu chwałę. To znaczy, my jesteśmy skruszeni, jesteśmy uniżeni, jesteśmy świadomi potęgi Jego łaski, świadomi, że nie jesteśmy godni być tak blisko Niego. I zarazem, że On jest godny, abyśmy my oczyszczali się z wszystkiego, co nie jest godne Jego Samego. A więc daje nam to prawdziwą pozycję przed Obliczem Boga. Bez tego my jesteśmy jak ignoranci, którzy poruszają się przed Kimś, kto jest doskonały, nie rozumiejąc, że On jest doskonały. I zachowujemy się jak ludzie, którzy myślą, że mają z Nim społeczność, kiedy nie mamy tej społeczności, bo my nie jesteśmy dostosowani do Niego. On jest doskonały, a my jesteśmy zagubieni w cielesnych myślach, słowach, czynach. I to nas rozdziela między Bogiem a nami. Dopiero kiedy uświadamiamy sobie, że tak nie może być między nami a Bogiem, wtedy zdajemy sobie sprawę, że zaprawdę On jest wspaniały w Swoim wyjściu naprzeciw nas, żeby nauczyć nas Siebie Samego. I tutaj czytamy taki pierwszy punkt, który pokazuje już nam, jak bardzo jesteśmy zależni od Niego, aby w ten sposób żyć przed Jego Obliczem.

1Koryntian 13,1-13: „Choćbym mówił językami ludzkimi i anielskimi, a miłości bym nie miał, byłbym miedzią dźwięczącą lub cymbałem brzmiącym. I choćbym miał dar prorokowania, i znał wszystkie tajemnice, i posiadał całą wiedzę, i choćbym miał pełnię wiary, tak żebym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. I choćbym rozdał całe mienie swoje, i choćbym ciało swoje wydał na spalenie, a miłości bym nie miał, nic mi to nie pomoże. Miłość jest cierpliwa, miłość jest dobrotliwa, nie zazdrości, miłość nie jest chełpliwa, nie nadyma się, nie postępuje nieprzystojnie, nie szuka swego, nie unosi się, nie myśli nic złego, nie raduje się z niesprawiedliwości, ale się raduje z prawdy; wszystko zakrywa, wszystkiemu wierzy, wszystkiego się spodziewa, wszystko znosi. Miłość nigdy nie ustaje; bo jeśli są proroctwa, przeminą; jeśli języki, ustaną, jeśli wiedza, wniwecz się obróci. Bo cząstkowa jest nasza wiedza i cząstkowe nasze prorokowanie; lecz gdy nastanie doskonałość, to, co cząstkowe, przeminie. Gdy byłem dziecięciem, mówiłem jak dziecię, myślałem jak dziecię, rozumowałem jak dziecię; lecz gdy na męża wyrosłem, zaniechałem tego, co dziecięce. Teraz bowiem widzimy jakby przez zwierciadło i niby w zagadce, ale wówczas twarzą w twarz. Teraz poznanie moje jest cząstkowe, ale wówczas poznam tak, jak jestem poznany. Teraz więc pozostaje wiara, nadzieja, miłość, te trzy; lecz z nich największa jest miłość.” Oto mamy objawienie Bożej prawdy, w której ukazuje nam się prawdziwe działanie Boga w nas. Bóg jest miłością, a więc Jego prawdziwe działanie w nas polega na tym, by nas napełniać miłością. Gdy my nie mamy tego napełnienia miłością, zachowujemy się w sposób dziwny wobec Boga, bo nie ma w nas tego, co być powinno, aby stawać przed Bożym Obliczem. Nie ma w nas miłości do Niego z całego serca, z całej myśli, z całej duszy i siły. Nie ma też miłości wzajemnej. A więc jesteśmy w niedobrym miejscu i nie czujemy się w niedobrym miejscu, bo nie ma kogoś, kto mógłby dotrzeć do nas i przekonać nas o tym, że jesteśmy zaprawdę w złym miejscu, i że musi się to zmienić, aby było tak, jak być powinno. Tym Kimś jest Duch Święty. Jeżeli On nie będzie przyjmowany przez nas; On dociera do człowieka, On stara się człowiekowi uzmysłowić ten fakt, że człowiek jest przed Obliczem Bożym i człowiek koniecznie potrzebuje być dostosowany do bycia przed Obliczem Bożym. Stąd ta ofiara Jezusa. Ciało nam tego nie wytłumaczy, nawet najmądrzejszy człowiek nam tego nie wytłumaczy. Ten, który przyszedł od Boga, On jedynie może nam to wytłumaczyć, bo gdy On do nas dociera, On naszego ducha przekonuje o tym, przed kim jesteśmy, że to jest Bóg. I wtedy człowiek zdaje sobie sprawę, zaprawdę, że jest przed Bogiem. Dlatego tak wielu Bożych ludzi leżało na twarzy przed Bogiem, bo oni w tym momencie zdali sobie sprawę przed Kim naprawdę są. I to nie było, że to jakaś specjalna postawa, albo jakieś specjalne zachowanie, bo tak powinno się zachowywać. Nie. Ten człowiek jest duchowo pokonany tą chwałą Boga, którą ten człowiek zaczyna widzieć. I dlatego pada na twarz, albo jak czytamy, zasłaniał oblicze swoje też, zdając sobie sprawę przed Kim jest.

Możemy zdawać sobie sprawę, że jest mężczyzna i kobieta, i Słowo Boże mówi o mężczyźnie i kobiecie, jakie zadania Bóg wyznaczył mężczyźnie i kobiecie. Nigdy mężczyzna i kobieta nie wejdą w te zadania, jeśli nie zrozumieją, że to jest Bóg, który chce w ten sposób mieć nas na ziemi. Zawsze będzie agresja, zawsze będzie kłótnia, zawsze będzie zła postawa. Tak ludzie stają też przed Bogiem, nie rozumiejąc, że to jest Bóg, nie rozumiejąc co to jest posłuszeństwo. Tego nikomu nie wmówisz, do tego nikogo nie przekonasz. Jeżeli Duch Boży nie będzie w człowieku pracować, człowiekowi będzie się wydawać, że naprawdę, jak na dzisiejsze czasy, to i tak nie jestem najgorszy, czy najgorsza. Ale kiedy Duch Boży dociera, zaczynasz rozumieć postawę kobiety, czy postawę mężczyzny. I wtedy rozumiesz, że to Bóg postanowił jak to ma wyglądać. Jeżeli człowiek nie rozumie, że to Bóg, to myśli sobie: A, bo to, bo tamto, bo ktoś może będzie wykorzystywać, czy inne bzdury. Jeżeli Bóg mówi, że On tego chce, to znaczy, że to jest najlepsze, co mogłoby nas spotkać na tej ziemi, gdy my stracimy ducha oporu, ducha nieposłuszeństwa i przyjmiemy ducha posłuszeństwa, ducha wierności Bogu. Żeby to się stało, człowiek musi odnaleźć cenność w tym, co mówi Bóg. Musi zobaczyć, że to mówi Bóg i wtedy człowiek padnie na swoje oblicze przed Bogiem, wyzna: Zaprawdę, Boże, Twoje chcenie jest ważniejsze od mojego. Jeżeli to nie następuje, to znaczy, że człowiek nie spotyka się z Bogiem, spotyka się, nie wiem, ze swoją wizualizacją Boga, ze swoim wyobrażeniem Boga, kiedy się modli, z takim swoim myśleniem, że taki jest Bóg. Ale kiedy spotyka rzeczywiście Boga, to jest niemożliwe, żeby człowiek ustał na swoich nogach. Ten człowiek pojmując to, od razu zdaje sobie sprawę, że to naprawdę przerasta wszystkie skarby, wszystkie bogactwa wszelką chwałę, że Bóg na ciebie patrzy, chce mieć z tobą społeczność. To przerasta wszystko.

 I stąd ta miłość. Jeżeli nie ma miłości, Paweł mówi, to niczym jest człowiek. Jeżeli nie ma tej miłości wewnątrz nas; pamiętacie jak Jezus mówi: Czynisz to, Czynisz to, Czynisz to, ale zobacz, jak spadłeś, z jakiej wysokości spadłeś, straciłeś swoją pierwszą miłość, wróć do pierwszej miłości. Człowiek często nie zdaje sobie sprawy. Naprawdę, my nie zdając sobie sprawy, że chodzimy przed Obliczem Boga, zachowujemy się i myślimy, że my jesteśmy nawet fajni ludzie; tak możemy sobie pomyśleć nawet. Ale nie zdajemy sobie sprawy, że my tu żyjemy przed Bogiem, aby żyć według Jego woli i wtedy zachowujemy się w taki, czy inny sposób. Dlatego to Słowo Boże jest tak wyrażone, żeby powiedzieć nam o tym, że Bóg chce tego, aby tak było, żebyśmy tak przed Jego Obliczem byli.

 I teraz to rozumiejąc, jak ja mogę być naczyniem napełnionym miłością? Czy brudne naczynie może być napełnione miłością? Czy miłość zmieści się w tym samym naczyniu ze złością? To jest taki drugi punkt, o którym chciałbym mówić, że nie może z tego samego źródła płynąć jedna i druga woda, słodka i gorzka. Człowiek nie może być jak ten, w którym jest zamieszanie, i raz wychodzi jakiś obraz miłości, raz wychodzi obraz nienawiści, zawiści, złośliwości. To nawet ta miłość, która wychodzi z człowieka, to nie jest miłość Boża, to jest miłość ludzka. Człowiek ma poczucie, że muszę jakoś to zło zamienić w dobro. I na przykład człowiek zrobi coś złego i myśli, że muszę jakoś to naprawić. I wtedy robi coś dobrego, naprawiając to zło. Ale ono nie naprawi się czymś takim, ono musi być usunięte. I dlatego człowiek znowu popełnia coś złego i znowuż robi coś dobrego, żeby zakryć to coś złego. I to zło nadal funkcjonuje, i nadal jest w środku, a więc znowuż będzie popełnione coś złego. Tak człowiek nie uwolni się z tego stanu. Potrzeba jest tego, co uczynił Bóg w Panu naszym Jezusie Chrystusie. A więc zdajemy sobie sprawę, że to jest Bóg. I co jest właśnie ciekawe, że kiedy Bóg może do nas dotrzeć w Swój sposób, to nasza świadomość doznaje, że On jest wobec nas niezasłużenie wspaniały, że On ma takie wobec nas pragnienia. To to jest dla nas czymś tak poruszającym, że chcemy Go wielbić, chcemy Go czcić za to.

Jeremiasza 31,3: „Z daleka ukazał mu się Pan: Miłością wieczną umiłowałem cię, dlatego tak długo okazywałem ci łaskę.” Miłością wieczną cię umiłowałem, dlatego tak długo okazywałem ci łaskę. Chociaż człowiek robił różne rzeczy, Bóg jednakże okazywał łaskę z powodu Swojej miłości. A więc miłość jest tym, co okazuje prawdę Bożą. Jezus mówi: Po miłości waszej wzajemnej poznają, że jesteście uczniami Moimi. Znowu mamy jakieś Słowa, które wyrażają, co Bóg ma zamiar uczynić, gdy posyła Swojego Syna do nas, co ma zamiar uczynić, gdy posyła Swojego Ducha do nas. Bóg chce, abyśmy byli napełnieni Jego miłością. A więc Bóg chce, abyśmy byli naczyniami dla Jego chwały. Rozumiecie, żona, która nie miłuje swego męża, dla tej żony chcenie jej męża niewielkie ma znaczenie; to jest takie sobie – powiedział, a tam. Ale gdy miłuje, to nawet jego lekkie westchnienie jest dla niej przyjemnością, żeby to zrobić. I kiedy do nas dociera to, kim jest dla nas Pan Jezus Chrystus, kim On dla nas jest, wtedy dla nas staje się czymś. Pamiętacie trzech żołnierzy Dawida, którzy usłyszeli westchnienie króla, że napiłby się tej wody ze studni betlejemskiej. Oni poszli, zdobyli tą wodę i przynieśli mu. Rozumiecie, to nie jest wynik, że my będziemy literalnie rozumieć, że tak ma być. To nic nie pomoże, że my będziemy rozumieć, że tak ma być. Jeżeli nie będziemy do tego dostosowani przez Boga, wprowadzeni przez Boga, to tylko pozostanie to w sferze – no, ja wiem, jak być powinno. Ale dzieje się inaczej.

A więc jak bardzo ważne jest to: Umiłowałem cię miłością wieczną, dlatego tyle czasu okazuję ci jeszcze łaskę. Bogu zależy, żeby odbudować, żeby uratować, nie zniszczyć. A więc, jeżeli Bóg okazuje nam łaskę; a czasem człowiek może mieć poczucie, że skoro Bóg okazuje mi łaskę, to widocznie musi być dobrze. Bóg może okazywać łaskę i wtedy, kiedy nie jest dobrze, kiedy człowiek potrzebuje naprawić swoje postępowanie. My musimy z pomocą Pana rozumieć, czy nasze życie jest życiem obdarzonym, czy życiem nędznym. Czy my mamy bogactwo działającego w nas Ducha Świętego, czy jesteśmy nędzarzami, nie mając działającego w nas Ducha Świętego, wiedząc, że to jest napisane, czy tamto, ale w codziennym życiu i tak robiąc inaczej, niż jest napisane.

A więc żeby mogło być tak, jak być powinno, musimy być zdobyci poprzez objawienie Bożej prawdy, poprzez objawienie Boga, który wobec nas jest takim właśnie Bogiem. Żeby było tak, jak być powinno, nie litera, litera zabija, człowiekowi może się tak wydawać. Ale powiem wam,  że jest możliwe na ziemi, żeby człowiek był zdobyty przez Boga w Jezusie Chrystusie i natura człowieka została zmieniona. Uwolniony został człowiek z natury nieposłuszeństwa, hardości, zawziętości, do natury posłuszeństwa. Jest to możliwe na tej ziemi i dlatego czas łaski jeszcze trwa. Jest to możliwe dla każdego człowieka, który przychodzi i szuka Boga. To Bóg patrzy na tą ziemię, i szuka ludzi, którzy Go szukają. I kiedy przychodzą Jego odpowiedzi do nas, na nasze prośby, kiedy my widzimy, że w rzeczywistości jesteśmy ludźmi, którzy potrzebują Jego krwi, oczyszczenia. Jesteśmy prawdziwi wobec Niego i wtedy On przychodzi i daje nam to, czego naprawdę potrzebujemy, żeby pójść dalej za Nim.

Takim trzecim punktem, który też będę poruszał w tym czasie, myślę, że będzie to, że poznawanie Boga nie powinno być w nas mniej poruszające od tego, gdy poznawaliśmy Go na początku. Ono nie może być wystudzane, ono musi być coraz bardziej gorące. Poznawanie Boga musi coraz bardziej powodować w nas gorąc, gorąc tego, kim On jest, płomienność tego kim jest nasz Bóg. A więc, kiedy mija czas od nawrócenia, człowiek powinien być coraz bardziej rozpalony poznaniem Boga, więcej Go znać niż na początku. Te pierwsze prawdy rozpaliły nasze serca, poruszyły, wręcz prawie nie mogliśmy spać, nie mogliśmy się oderwać od tego Boga. Sen uważaliśmy za naprawdę konieczność, którą musieliśmy zrobić, żeby później móc funkcjonować, ale gdyby nie to, to nie oderwalibyśmy się od Słowa Bożego, byśmy czytali je, modlili się, śpiewali Bogu. Tak wygląda pierwsza miłość, tak wygląda zrozumienie, że jest Bóg. A potem co? Rozumiecie, to nie może wystygnąć, to nie może zanikać, to musi być z każdym okresem poznawania Boga coraz bardziej widoczne, że człowiek jest coraz bardziej szczęśliwy, coraz bardziej wdzięczna, coraz bardziej posłuszni, coraz bardziej wierni Bogu, coraz więcej mogący powiedzieć o Tym, którego miłujemy. Inaczej by znaczyło, że Bóg jest atrakcyjny tylko na początku, a potem w sumie już nie ma co nam dać, że wszystko już się okazało na początku, a potem Bóg już jest zakończony, już w Bogu nie możemy znaleźć nic, co by nas zachwycało. A to jest nieprawda, to jest kłamstwo. Człowiek przestał poznawać Boga i dlatego zaczęło stygnąć w człowieku to zadowolenie, ta wdzięczność, to ochotne serce, aby z tym Bogiem być. Człowiek zaczął opuszczać tą strefę chwały. Jezus napomina ten Kościół, mówiąc: „Wróć do pierwszej miłości”. To oni odwrócili się od pierwszej miłości i zaczęli się wycofywać od tej miłości coraz dalej, zamiast więcej poznawać. Oni już bazowali tylko na tym, co poznali i to w nich coraz bardziej już stygło, stawało się: Kiedyś, jak się nawróciłem, kiedyś, jak się nawróciłam to było tak. A teraz? No, teraz to już jest; a co ma być teraz? Człowiek czuje się, że już wie, już wie to, już wie tamto, czytając nawet Biblię. To wiem, to wiem, to wiem. A w życiu? Tego nie ma. Człowiek wie i nie ma, i nic się nie dzieje. Kiedy czytaliśmy na początku Biblię i widzieliśmy, że coś w niej jest, a w naszym życiu tego nie ma, zupełnie inaczej reagowaliśmy. Prosiliśmy Boga, szukaliśmy u Boga tego i dostawaliśmy. A więc Bóg potrzebuje ludzi, którzy będą chcieli w tym pozostać. Miłość. Nie może być w nas zamieszania – stary i nowy człowiek żyjący sobie przemiennie. Jednego dnia żyje stary człowiek, drugiego dnia żyje nowy, w końcu dochodzą do zgody; stary człowiek żyje sześć dni, nowy jeden dzień w tygodniu, na zgromadzeniach, czy w jakichś rozmowach, czy w jakichś takich rzeczach. I wtedy to już jest tragedia. Bóg nie jest jak człowiek. Gdy poznajemy człowieka, chociaż i człowieka trudno jest do końca poznać, ale gdy poznajemy człowieka, to dochodzimy do jakiegoś punktu, gdzie mówią: No, znają się jak stare konie, znają swoje te, swoje takie, swoje tamte, już znają swoje przyzwyczajenia, różne rzeczy. Ale Boga tak się nie pozna. Bóg jest tak Wszechstronny, w tak różny sposób działający, że Go tak nie poznasz, nie umiejscowisz Boga w jednym elemencie i mówisz: Bóg jest taki. Bo później patrzysz, a On jest jeszcze taki, jeszcze taki w tym samym. Bóg jest Wszechstronny, a więc poznawanie Boga jest dla nas czymś najdrogocenniejszym, najważniejszym. Obyśmy to rozumieli, że ten czas na ziemi, to w sumie dla mnie i dla ciebie, jeżeli chcemy przeżyć ten czas i wejść do wieczności, to jest czas na to, by poznawać Boga coraz bardziej w każdym miejscu, w pracy, w jedzeniu, piciu, w sprzątaniu, we wszystkim poznawać Boga. We wszystkich sprawach poznawać w Jego byciu z Nim. Kiedy czytamy o społeczności z Bogiem, że ci, którzy chodzą w społeczności z Bogiem, chodzą w światłości, a krew Jezusa Chrystusa oczyszcza nas od wszelkiego grzechu, to jest powiedziane o ciągłej społeczności. Nie o wyrywkowej, to jest wszędzie w społeczności. Wtedy nastrój człowieka jest w świadomości Boga, a obecność Boga nie powoduje w człowieku strachu i obawy, ale powoduje taką radość i ochotne serce, by czynić dobro, nawet wrogom, nawet nieprzyjaciołom. Litera ożywa kiedy Duch Święty tym napełnia nas.

A więc my tego koniecznie potrzebujemy. Możemy stać się tymi, którzy czytają Biblię i nic z tej Biblii nie mają. No, kiedyś mieliśmy, kiedyś mieliśmy poruszenie, wiara nasza podnosiła nas, biegaliśmy, cieszyliśmy się. A teraz to już; ile można cieszyć się tym samym?; na przykład. A więc człowiek dochodzi do punktu, w którym wydaje mu się, że to już jest taka starość chrześcijańska i tu już można tylko laskę i siedzieć, i stracić pamięć biblijną nawet. Podczas gdy Słowo Boże zupełnie inaczej to pokazuje. Ono mówi o jaśniejącym blasku wierzącego człowieka aż do pełni, do białego dnia. Zwróćcie uwagę ile straty my ponosimy z powodu nie wykorzystywania prawidłowo czasu, który mamy przed Obliczem Bożym. Wszędzie Go poznajesz poprzez bycie z Nim. Nie tylko kiedy czytasz Biblię, ale kiedy żyjesz tą Biblią, poznajesz Boga, kiedy podejmujesz decyzje, kiedy się modlisz, poznajesz Boga. Zawsze z Nim, nigdy bez Niego. To jest najważniejsze, aby zawsze należeć do Pana.

Psalm 65,5:  „Błogosławiony ten, którego Ty wybierasz i dopuszczasz, By mieszkał w sieniach twoich; Nasycimy się dobrami domu twego, Świętością przybytku twego.” Jakie to jest dla nas błogosławione. To są naprawdę sławieni, którzy mogą mieć społeczność z Bogiem, których Bóg dopuszcza do Siebie. My nie nabędziemy świętości bez społeczności z Bogiem, bez oczyszczenia krwią Jezusa Chrystusa. To jest tak jak człowiek, który ma ojca, a go nie zna, nie ma go blisko siebie, nic nie wie o tym ojcu, a ma ojca i nie wie jaki to ojciec jest. Ale gdy masz ojca i on jest z tobą, i poznajesz go, sycisz się tym, kim on jest, i doznajesz coraz bardziej jaki on jest, wtedy zaczynasz go poznawać. Tym bardziej tego Niebiańskiego Ojca, będąc nieustannie z Nim. To jest to, po co przyszedł Pan Jezus Chrystus. On był nieustannie ze Swoim Ojcem. A kiedy miał być rozdzielony z Ojcem, to był dla Niego największy ból, jaki mógł mieć. A więc dla Niego bycie z Ojcem, to było czymś normalnym, nieustannym. I On cały czas mówi: Ojciec Mi jeszcze więcej pokaże, abyście mogli się dziwić, abyście się dziwili tym.

A więc Jezus nieustannie przebywa ze Swoim Ojcem, pewnie jutro będziemy trochę bardziej mówić o przebywaniu, ale teraz tak dla mnie i dla ciebie to jest ważne. Jeżeli Bóg jest miłością, to miłość w nas jest czymś normalnym. Dlatego czytaliśmy o tym, co napisał Paweł. Jeżeli nie mamy tej miłości, to niczym jesteśmy. I znowuż człowiek, który jest cieleśnie nastawiony wobec Boga, to się uraża, że Bóg stawia takie przeszkody człowiekowi. Człowiek zaś, który rozumie, że to Bóg jest i Bóg ma prawo żądać od nas tego, aby tak w nas było, przybliża się do Boga, aby Bóg mógł to w nim uczynić. „Nasycimy się dobrami domu Twego”. To jest właśnie to; Boże, Ty nas przywołałeś i dopuściłeś nas przed Oblicze Swoje, abyśmy mogli nasycić się dobrami domu Twego, abyśmy mogli kosztować z Twojego stołu, i abyśmy mogli wzrastać, rozwijać się.

Psalm 5, 8: „Lecz ja dzięki obfitości łaski twojej wejdę do domu twego, Skłonię się ku świętemu przybytkowi twemu w bojaźni przed tobą.” Wejdę do domu Twego. My zdajemy sobie sprawę, że jako zrodzeni w Jezusie Chrystusie przez Boga, mamy ufność, swobodę wejścia do domu Bożego. Ci starotestamentowi ludzie mówią o tym, natchnieni przez Ducha Świętego, jak wielkie znaczenie ma bycie w domu Bożym, jak wielkie znaczenie ma kosztowanie z tego, co tam ma Bóg dla nas ludzie. Dlaczego wielu żyje tak biednie? Dlatego, że nie chodzą do domu Ojca. Nie wchodzą do miejsca najświętszego, żeby kosztować z tego miejsca; w tym miejscu to, co tam jest dane dzieciom Bożym, co jest dane tym, które mają prawo wstępu. A więc ubóstwo jest wynikiem nie korzystania z tego, co jest dane Bożym dzieciom.

Psalm 23, 6: „Dobroć i łaska towarzyszyć mi będą Przez wszystkie dni życia mego. I zamieszkam w domu Pana przez długie dni.” I znowuż mamy cały czas myślenie tych Bożych ludzi o tym – w domu Boga będę mieszkać, w domu Boga chcę przebywać. Lepiej mi stać na progu domu Boga, niż mieszkać w namiotach bezbożnych, choćby nie wiem jak wesoło tam było. Tu jest Bóg i to, co ja potrzebuję. My wszyscy potrzebujemy Pana naszego Jezusa Chrystusa więcej niż powietrza, niż jedzenia, niż ubrania, niż mieszkania, niż czegokolwiek. My musimy to rozumieć, my bardziej potrzebujemy Jezusa od wszystkiego, od wszystkiego. Bo tylko w Nim jest przystęp do Ojca. Tylko On jest drogą, którą możemy wracać do domu Ojca, tylko przez Niego możemy iść. A więc Jego potrzebujemy ponad wszystko. Codzienność wywołuje w nas świadomość potrzeby tego, potrzeby tamtego, potrzeby czegoś jeszcze. Ale Jezus mówi do nas: „Szukajcie Królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam przydane”. A więc Jezus mówi: Raczej patrzcie na Mnie i korzystajcie ze Mnie, a wszystko inne będzie prawidłowo przygotowane dla was i będziecie mogli to posiąść, nie opuszczając społeczności, nie opuszczając życia Bożego, bez kłamania, bez kradzieży, bez zawiłości, bez oszustw, posiądziecie to w sposób prawy, będziecie to mieć tak, jak powinno się to mieć tutaj, żeby nie być skażonym przez ten świat.

Psalm 27,4: „O jedno prosiłem Pana, o to zabiegam: Abym mógł mieszkać w domu Pana przez wszystkie dni życia mego, By oglądać piękno Pana i by odwiedzać świątynię jego.” I to jest tęsknota, prawdziwa święta tęsknota tych, którzy rozumieją, dzięki Bogu rozumieją kim jest Bóg dla nas ludzi i wiedzą, że jedynie z Bogiem człowiekowi będzie najlepiej. Nie ma nikogo, niczego, co mogłoby człowiekowi uczynić większe szczęście niż sam Bóg, który posłał Swego Syna, aby nas zbawić, uratować, który nam dał prawo, abyśmy mogli wracać do wieczności z Nim, do miejsca wiecznej chwały. Rozumiecie, Słowo Boże pokazuje nam, że w duchowych ludziach jest duchowa tęsknota. W cielesnych jest cielesna tęsknota. Duchowy pragnie czego innego i cielesny pragnie czego innego. Duchowi ludzie pragną być w domu swego Ojca, w domu, w którym jest wszystko, co jest potrzebne duchowemu człowiekowi, aby mógł rosnąć, wzrastać, rozwijać się, poznawać Boga.

Psalm 84, 5: „Błogosławieni, którzy w domu twoim mieszkają, Nieustannie ciebie chwalą! Sela.” Pamiętamy Pawła, który mówi: Za wszystko dziękujcie, za wszystko dziękujcie, nieustannie chwalcie Boga za wszystko. I znowuż to jest miejsce, o którym możemy czytać w Biblii i nigdy nie mieć tego, jako rzeczywistość swojego życia. Albo czytając o tym w Biblii, tak jak na początku pragnęliśmy: Boże, przebacz mi moje grzechy, widzę jakim grzesznikiem, czy grzesznicą jestem. Tak samo i tutaj. Słowo Boże daje nam wskazówkę, żebyśmy pragnęli tego, żebyśmy z tym przychodzili do Boga. Ono jest jak znak, który mówi: Idź z tym do Boga. Nie tylko przeczytasz. Na początku radowało nas: Popatrz, napisane – do Boga pójdziesz ze swymi grzechami. Pamiętam sam jak dotarło to do mnie; jakie to szczęście, nie muszę do żadnego księdza iść, do nikogo, mogę pójść do Boga i On odpuści mi moje grzechy! Ale w tej Biblii jeszcze inne rzeczy są napisane. Kiedy czytamy te następne, one też muszą prowadzić nas do Boga, i co? I cały czas będziemy czytać o następnych sprawach, które nas prowadzą do Boga. I wtedy zamiast słabnąć w tym rozkoszowaniu, w tej radości poznawania Boga, będziemy wzrastać, rozwijać się. Stąd właśnie, jak miał płomień płonąć w świątyni, on miał nigdy nie zgasnąć, oni musieli cały czas podkładać. To samo jest z nami, nasze życie to jest ciągłe podkładanie. Czego? Prawd Bożych, osiągniętych celów, które wyznaczyło nam Słowo Boże; kiedy my czytając Słowo Boże, przychodziliśmy do Boga, a Bóg obdarzał nas tym, co jest tu napisane. To właśnie jest podtrzymywanie płomienia i płomień płonie jeszcze jaśniej, jeszcze bardziej; następna wspaniała prawda, następne wspaniałe podniesienie, następna kosztowność i zrozumienie Boga.

I mówię wam, nikogo z nas nie trzeba by było przekonywać, aby się nie sprzeczać, nie kłócić, nie robić różnych rzeczy, w ogóle nie trzeba byłoby. Człowiek będąc tak blisko z Bogiem, nie ma takich potrzeb nawet. To jest zachwycające przebywanie z Bogiem, i taki człowiek ma rozkosz, wdzięczność, szczęście, zadowolenie, ma zupełnie inne podejście do tego, co się dzieje. I wtedy dopiero te wszystkie dalsze elementy mogą zazębiać się, z człowieka przestaje wychodzić zło; dobro, zło, dobro, zło; przestaje wychodzić, zaczyna wychodzić dobro. I o to chodzi, żeby cokolwiek w nas się dzieje, żeby to mogło być dobro; a wy, którzy umiecie dobro czynić, czyńcie je. Bo już brak czynienia tego dobra, okazuje się, że jest złem. Myślenie o domu, myślenie o tym miejscu, z którego wróci Pan. Idę przygotować wam miejsce.

Psalm 93,5: „Świadectwa twoje są godne wiary, Ozdobą domu twego, Panie, jest świętość po wsze czasy.” Zdajemy sobie sprawę, że w Starym Testamencie opisywane jest to; oni myśleli, w Jerozolimie Boży dom, świątynia, miejsce przebywania Boga. Mogą być tam, mogą się cieszyć, chwalić Boga; będę chodził wokoło ołtarza, śpiewał ci pieśni pochwalne. I my raptem przechodzimy do Nowego Testamentu i zdajemy sobie sprawę, że Bóg chce, abyśmy byli Jego domem tutaj na ziemi. Jak mamy być domem Bożym? Znowuż mamy świadomość, że tylko dzięki Bogu, dzięki Panu Jezusowi Chrystusowi możemy być domem Bożym. On jest Budowniczym, który buduje. Czy masz potrzebę być domem dla Boga? Wtedy nie będzie cię interesować jak komuś oddać złem za złe, jak komuś dołożyć, w ogóle nie będzie cię to interesować. Bo zdajesz sobie sprawę, że dom godny Boga, to jest dom napełniony świętością, oddzielony od zła. A więc znowuż świadomość tego, co Bóg do nas mówi i co Bóg chce z nami uczynić, powoduje, że ludzie stają się ożywieni, stają się poruszeni. Zdają sobie sprawę, że Bóg ma takie wielkie wymagania. Jakie wymagania mają ludzie, jak robią domy. A co to ludzkie wymagania, to jest nieporównywalne. Bóg ma dopiero wymagania, co do Swego domu – ma być święty po wsze czasy, ma być napełniony miłością, pokojem, ma to być dom pokoju, dom posłuszeństwa, wierności, uczciwości, dom, w którym Bóg będzie mógł przebywać.

Pan Jezus mówi, że gdy wypełniamy przykazania Jego, wtedy Ojciec wraz z Nim przyjdą i w  nas zamieszkają. Pomyśl sobie – ty domem Boga. Wiecie, jak wielu ludzi w ogóle o tym nie myśli? Czytają, ale nie mają potrzeby, aby być tym domem dla Boga. I znowuż jest kłopot, że człowiek osłabił potrzebę. Wcześniej człowiek doznawał: Zobacz, jest tu napisane, to jest prawda, tak musi być! I później człowiek zaczął doświadczać, jak Pan napełnia tą prawdą i stało się dla człowieka możliwe żyć tą prawdą, no piękne. Potem kolejna, i kolejna, aż do pełnego zakończenia naszej wędrówki ziemskiej i wypełnienia się tych wspaniałych dni, które dostaliśmy z łaski Bożej.

A więc my Bożym domem, my, którzy z wiarą czytamy Boże Słowo, łączymy je z wiarą i rozumiemy, że Bóg tego od nas chce. Tu nie ma przymusu, nigdy. Pamiętasz jak się nawracałeś, czy nawracałaś; nie było przymusu. Chciałeś, chciałaś tego Boga. Wręcz nikt by cię nie zatrzymał, żeby cię zatrzymać, aby za tym Bogiem iść. Ale co potem się stało? Co się stało z człowiekiem? Człowiek poczuł się już lepiej, stał się mądrzejszy od innych, i co się zaczęło dziać? Człowiek coraz więcej zaczął zajmować się innymi rzeczami, bo przecież już Boga zna. I po jakimś czasie widzisz, że nie dość, że człowiek się nie rozwinął, to jeszcze skarłowaciał, stał się gorszym. I jest na drodze do bycia jeszcze gorszym, niż był wcześniej, jeżeli się nie nawróci, odwróci od tego swojego schodzenia. A więc mamy wielką łaskę, wielki przywilej, że Bóg dotarł do nas, poruszył nami, ale mamy również uświadomienia od Boga, że On nas nawrócił, przywrócił, zawrócił do Siebie po to, żeby mieć nas dla Siebie, żeby w nas mieć to, co On chce. I to nas kładzie przed Bogiem, świadomość, że Bóg ma teraz wymagania Swoje święte, wspaniałe, pełne chwały wobec nas, ale to są Boże wymagania. Nie jakiegoś człowieka. Człowiek ci mówi: Wiesz, ty masz być taką osobą, ty masz być taką osobą, ty masz być takim, czy taką, ty masz robić to, bo tu jest napisane w Biblii, ty masz robić to. To ludzie biorą Biblię i posługują się nią. Bóg działa inaczej. Dla człowieka staje się czymś drogocennym być w tym, co Bóg chce. Człowiek staje się chętnym: Boże, wprowadź mnie na górę wyższą ode mnie, bym pojął jak bardzo Cię potrzebuję. Modlitwa człowieka zaczyna być modlitwą, gdzie człowiek rozumie, że Bóg chce w tym człowieku osiągnąć Swój zamysł.

A pamiętacie Joba, który mówił: Czymże jest ktoś w stanie zmącić Twoje zamysły? Czy jakiś człowiek nierozumną mową może zamącić Twój plan, Twój zamysł? Żaden człowiek tego nie zrobi. Możemy spojrzeć nawet na Joba. Bóg mówi, że to mąż sprawiedliwy, bogobojny, stroniący od złego. Bóg wypowiada się bardzo dobrze o Jobie i moglibyśmy powiedzieć, więc sprawa Boga z Jobem jest jakby zakończona. Taki jedyny na tej ziemi, można powiedzieć, w tym czasie, a jednakże Bóg Sam prowokuje diabła do stwierdzenia, a potem pozwala, aby Job został poddany próbie. To nie była łatwa próba, zginęło wszystko, dzieci zostały zabite, zawalone, wszystkie zwierzęta, spadła na niego choroba, odwrócili się od niego najbliżsi, różne rzeczy mu doradzali. I kiedy on przez to przechodzi, przechodzi, dochodzi do momentu, w którym mówi: Zaiste, wcześniej znałem Cię tylko ze słyszenia. Ze słyszenia i Job był już takim mężem, ze słyszenia. A teraz ujrzałem Ciebie, zobaczyłem Cię jak działasz, Boże. On poznał Boga głębiej, on zobaczył, że Bóg ze Swoim człowiekiem może zrobić, coś, co temu człowiekowi wydaje się: Boże, ja przecież oczyściłem się z wszystkiego. Później Job zaczyna mówić: Tak, wiem, Boże, przypominasz mi grzechy mojej młodości w tym momencie. A Bóg dalej pracuje nad tym Swoim człowiekiem. Po co? Żeby urósł. Bóg chce, żeby Jego dzieci rosły, żebyśmy rośli w Nim, w poznawaniu Jego, w kosztowności.

A więc przed nami jest coś wspaniałego i coś potężnego. Człowiekowi, któremu dni się takie jakieś robią, potrzeba, by czytając Słowo, zacząć z tym Słowem przychodzić do Boga, żeby dni stały się dniami drogocennymi, dniami chwały, dniami kosztowności bycia z Bogiem.

Księga Izajasza 1,15-20: „A gdy wyciągacie swoje ręce, zakrywam moje oczy przed wami, choćbyście pomnożyli wasze modlitwy, nie wysłucham was, bo na waszych rękach pełno krwi. Obmyjcie się, oczyśćcie się, usuńcie wasze złe uczynki sprzed moich oczu, przestańcie źle czynić! Uczcie się dobrze czynić, przestrzegajcie prawa, brońcie pokrzywdzonego, wymierzajcie sprawiedliwość sierocie, wstawiajcie się za wdową! Chodźcie więc, a będziemy się prawować - mówi Pan! Choć wasze grzechy będą czerwone jak szkarłat, jak śnieg zbieleją; choć będą czerwone jak purpura, staną się białe jak wełna. Jeżeli zechcecie być posłuszni, z dóbr ziemi będziecie spożywać, Lecz jeżeli będziecie się wzbraniać i trwać w uporze, miecz was pożre, bo usta Pana tak powiedziały!” Mamy do czynienia z Tym, który może uczynić wszystko, co zechce, On decyduje o każdej sprawie. A więc Bóg mówi: Usuńcie zło. Dziwnie by było, gdybyśmy tu przyszli, i ktoś by przyszedł, kto nie myłby się na przykład przez dwa miesiące. Wystarczy jeden człowiek, który by się nie mył z dwa miesiące i wszyscy byśmy wiedzieli, że między nami siedzi taki człowiek. A Bóg? On tez przecież chce mieć woń Chrystusa, nie człowieka, który czyni zło. A więc Bóg mówi: Przestańcie to czynić. Ja chce mieć w was woń Mojego Syna, Ja chcę mieć w was to, co drogocenne. Dopóki my nie rozumiemy, że to jest Bóg, nie tylko słowo „Bóg”, ale Ten, który jest miłością, Ten który stworzył to wszystko, który rzekł i zaistniało to wszystko. I On chce z nami coś mieć, rozumiecie, On chce z nami mieć to, co jest Jemu miłe. Człowieku! Jak to zaczyna docierać do człowieka, człowiek zaczyna: Boże, kimże ja jestem, że Ty ze mną chcesz coś mieć? Zgrzeszyliśmy, opuściliśmy wszystko, staliśmy się jak ludzie, którzy głupie rzeczy opowiadaliśmy, a Bóg do nas dotarł, gdyż nie chciał, żebyśmy w tym stanie doszli do śmierci. Chciał, abyśmy z tej głupoty, z tej nędzy, zaciemnienia, mogli się wydostać i zacząć poznawać Boga, zacząć kosztować, jak dobry jest Bóg. A więc Bogu zależy na tym, abyśmy mogli się uratować.

Ale czy nam też na tym zależy? Pamiętaj, że tobie musi zależeć. Im jesteś dłużej wierzącym, czy wierzącą, tym więcej musi ci zależeć na tym, żeby Bóg był uczczony. Im więcej Go poznajesz, tym więcej widzisz, jak wiele Go potrzebujesz. To nie jest tak – im więcej Go poznajesz, tym więcej jesteś zadowolony, czy zadowolona, bo już tyle masz. A więc co raz więcej widzisz, jak bardzo Go potrzebujesz w każdej sprawie. Dlatego człowiek nudzący się, znużony, to jest człowiek, który nie ma widzenia Boga, nie ma Boga przed swymi oczyma, nie ma Pana Jezusa Chrystusa przed swymi oczyma. To jest człowiek, który ślepnie, dlatego zaczyna kręcić się po różnych rzeczach, nie rozumiejąc tego, że to już jest nie poruszanie się do przodu za Panem, tylko kręcenie się po czymś tam. Ale i z tego Pan może jeszcze tego człowieka wyciągnąć i ten człowiek zacznie mówić: Boże, ze mną stało się coś złego. Najpierw szedłem dobrze, zadowolony, czy zadowolona za Tobą, z wdzięcznym sercem, przyjmując Słowo Twoje, a teraz kręcę się i nie wiem po czym kręcę się, tak naprawdę. Boże, otwórz mi oczy, daj mi z powrotem widzieć Ciebie, zacząć modlić się zgodnie z rzeczywistością. Nie opowiadać Panu jakichś dziwadeł, kiedy człowiek w rzeczywistości powinien szukać Jego pomocy, Jego miłosierdzia. Bo człowiek stracił jakby, tak jak wątek w rozmowie. Mówisz coś, mówisz i raptem stracisz wątek; co ja mówiłem? A jak słuchający też cię niezbyt słuchał? To jest właśnie z wierzącym człowiekiem, jak stracił wątek. I o czym teraz z Bogiem rozmawiałem, o czym mówiłem? I człowiek zaczyna gadać jakieś rzeczy, aż przyjdzie ten moment, w którym Bóg okazując dobroć i łaskę przywróci tą rozmowę i człowiek będzie dalej mógł rozmawiać z Bogiem w taki sposób, jak być powinno. Niech Bóg nam  pomoże pojmować to, rozumieć to. I tu nie ma potępienia. Tu właśnie cała sprawa polega na tym, żeby potępiać człowieka, tu nie ma potępienia. Tu jest otworzenie, tu jest otwarcie, na tym to polega.

1Kotyntian 5,7.8: „Usuńcie stary kwas, abyście się stali nowym zaczynem, ponieważ jesteście przaśni; albowiem na naszą wielkanoc jako baranek został ofiarowany Chrystus. Obchodźmy więc święto nie w starym kwasie ani w kwasie złości i przewrotności, lecz w przaśnikach szczerości i prawdy.” Obchodźmy to święto. I my widzimy, ile między nami ludźmi jest dziwnych wydarzeń, dziwnych rzeczy. Zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy współwinowajcami takich wydarzeń, bo nie chodzimy w czystości, nie mamy odpowiednich słów do rozmowy, odpowiednich czynów do współbudowania się na dom Boży. Brakuje nam tego, co Boże i dzielimy się tym, co cielesne. I zamiast wtedy widzieć, jak rozwija się Boży plan, Boży zamysł, to widzimy jak to nasze życie zupełnie gdzie indziej idzie. I gdy tego zaczynamy przyzwyczajać się, zaczynają nam przeszkadzać ludzie, bo w sumie już my przeszkadzamy Bogu ze swoim życiem. Zawsze było tak, że winę się na kogoś zwala; już od początku było, Ewa na diabła, Adam na Ewę i tak po kolei, nie przyznając się do tego, co ja wnoszę do tej sprawy, co my wnosimy do zgromadzenia, co my wnosimy w ciele Chrystusa, z czym my stajemy wobec siebie. Czy to jest Chrystus, czy to my jesteśmy? Jeżeli my, to wiemy. To jest straszne, kiedy przypominamy sobie swoje stare życie i raptem patrzymy, że robimy to samo, co kiedyś. A przecież już tego nie robiliśmy. A więc kiedy człowiek wraca do starego sposobu reagowania na jakieś wydarzenia, to znaczy, że robi się bardzo źle. Trzeba natychmiast wołać do Boga o ratunek, chyba, że człowiek uważa, że i tak nie jest źle. To tak jak ślepy prowadzi ślepego i razem w dół wpadną. Pamiętajmy, na naszą Paschę został ofiarowany Chrystus Jezus i my Go potrzebujemy bardziej niż wszystkiego. Ale bez Jezusa my nie jesteśmy w stanie nawet chcieć takiego życia. Tylko Jezus może nam dać prawdziwe chcenie i wykonanie, w Nim mamy to dane od Ojca. A więc prosimy o to, co jest naprawdę. Nie będziemy prosić: Panie, napełnij ten garnek, kiedy widzimy w nim pełno brudów, pluskiew. Nie. Obmyj, pomóż mi obmyć, oczyścić się z tego złego myślenia, z tego lekceważenia innych, czy robienia sobie po swojemu, bo co, jestem wolnym człowiekiem.

Wiecie, kiedy widzę ten obraz, to widzę ile ludzie mogą zrobić sobie dobra nawzajem, gdy to dobro przyjmujemy od Boga. Wtedy naprawdę dzieje się to, co powiedział Bóg, wtedy ludzie stają się sobie bliscy i mogą nawzajem pomóc sobie. Tylko wtedy, kiedy to jest Bóg. Nie rób czegoś dla człowieka, zrób to dla Boga. I dlatego w Biblii jest napisane, żeby nie robić tego dla ludzi, robić to dla Pana. Wszystko, co robimy, róbmy dla Pana. Zrób to dla Niego, to jest twój ratunek i mój ratunek. Ludzie nie odpłacą ci za to, ale Pan ci odpłaci. Jeżeli my uniżamy się, korzystamy, wygrywamy bitwę, Pan odpłaci, Pan ma moc nad wszystkim, o wszystkim decyduje.

Dzieje Apostolskie 2 rozdział, wiersze 36.37. Tu mamy pierwsze kazanie Piotra: „Niechże tedy wie z pewnością cały dom Izraela, że i Panem i Chrystusem uczynił go Bóg, tego Jezusa, którego wy ukrzyżowaliście. A gdy to usłyszeli, byli poruszeni do głębi i rzekli do Piotra i pozostałych apostołów: Co mamy czynić, mężowie bracia?” Widzicie, jak zaczyna się poruszenie, to człowiek od razu pyta: Co mamy czynić? Co mamy czynić mężowie, bracia? Jak mamy żyć, co mamy zrobić teraz? Apostoł mówi: „A Piotr do nich: Pokutujcie, albo upamiętajcie się i niechaj się każdy z was da ochrzcić w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a otrzymacie dar Ducha Świętego.” Dz. Ap.2,38. Tak się to zaczęło. Co mamy czynić? Dowiedzieli się, co mają czynić i uczynili to, byli przejęci, byli świadomi, że są współuczestnikami ukrzyżowania Chrystusa. I co dalej robili? Tak zaczęło się: Co mamy czynić mężowie, bracia? A potem: „No, bo wiesz, tam w Kościele to się pokłócili o jedzenie, nie ma zgodności między apostołami; jeden mówi tak, drugi trochę inaczej, to nie jest do końca tak, jak na początku. Na początku to jakoś jasno ten Piotr mówił, a potem jakoś niezbyt tak; to chyba z tym Kościołem jest coś nie tak”. To byłaby tragedia! Ale oni szli dalej. I napisane jest: „I trwali w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach.” Dz. Ap.2,42. I to jest właśnie to, co jest potrzebne dalej. Co dalej? Dalej poznawać prawdę, dalej uczyć się jak żyć, dalej, dalej czynić to, co Słowo Boże mówi, zgodnie z prawdą, która do człowieka dociera. To była prawda dla nich: Dajcie się ochrzcić na odpuszczenie grzechów, a otrzymacie dar Ducha Świętego. I oni to zrobili. I Duch Święty zaczął prowadzić ich dalej w kosztowności poznawania Pana Jezusa Chrystusa.

Widzicie, bez Pana my mamy religię, religię jakkolwiek by się nazywała. Jedynie z Panem my mamy Kościół. Jedynie w Chrystusie my żyć będziemy teraz i wiecznie. Bez Chrystusa pozostaje nam tylko jakaś ideologia, taka lub inna, nie ma życia, nie ma prawdy, nie ma tego, co być powinno. To już jest świadectwo, czy ostrzeżenie, że trzeba szybko się ratować, bo w ten sposób żyjąc, idzie się w złym kierunku. Już nie idzie się w kierunku wieczności z Bogiem, ale idzie się w kierunku powrotu, odwrotnym do wieczności.

List do Filipian 3 rozdział. Mamy tu apostoła Pawła, człowieka, któremu Bóg objawił ewangelię i on wszystko wiedział przez objawienie, też mógł rozumieć Pisma, i on pokazuje nam właśnie to, o czym mówimy. „Ale wszystko to, co mi było zyskiem, uznałem ze względu na Chrystusa za szkodę. Lecz więcej jeszcze, wszystko uznaję za szkodę wobec doniosłości, jaką ma poznanie Jezusa Chrystusa, Pana mego, dla którego poniosłem wszelkie szkody i wszystko uznaję za śmiecie, żeby zyskać Chrystusai znaleźć się w nim, nie mając własnej sprawiedliwości, opartej na zakonie, lecz tę, która się wywodzi z wiary w Chrystusa, sprawiedliwość z Boga, na podstawie wiary, żeby poznać go i doznać mocy zmartwychwstania jego, i uczestniczyć w cierpieniach jego, stając się podobnym do niego w jego śmierci, aby tym sposobem dostąpić zmartwychwstania. Nie jakobym już to osiągnął albo już był doskonały, ale dążę do tego, aby pochwycić, ponieważ zostałem pochwycony przez Chrystusa Jezusa.” Filip.3,7-12. I to jest właśnie to, o czym mówimy. Pochwycony człowiek doświadcza, że Pan go przyciąga, że Pan jest tym człowiekiem zainteresowany, i że Pan chce, by ten człowiek wzrastał w kosztowności poznawania Pana Jezusa Chrystusa, w kosztowności poznawania Ojca. I człowiek doznaje, że jest pociągany przez Pana, że jest zachęcany, posilany, pocieszany, wspierany, aby w tym kierunku iść, aby podążać, aby nie zrezygnować, bo to ma też wielką lekcję w sobie. Widzimy tutaj: „Uczestniczyć w Jego cierpieniach”. A więc ma lekcję też, doświadczenie. „Bracia, ja o sobie samym nie myślę, że pochwyciłem, ale jedno czynię: zapominając o tym, co za mną, i zdążając do tego, co przede mną, zmierzam do celu, do nagrody w górze, do której zostałem powołany przez Boga w Chrystusie Jezusie. Ilu nas tedy jest doskonałych, wszyscy tak myślmy; a jeśli o czymś inaczej myślicie, i to wam Bóg objawi; tylko trwajmy w tym, co już osiągnęliśmy. Bądźcie naśladowcami moimi, bracia, i patrzcie na tych, którzy postępują według wzoru, jaki w nas macie.” Filip.3,13-17.

Więc mamy rozwój, rozwój i rozwój w kosztowności tego, kim jest Jezus Chrystus; coraz bardziej podobni do Bożego Syna Jezusa Chrystusa. To jest powołanie, to jest cel powołania, to jest też utrzymywane przez Ducha Świętego, żebyśmy mogli w tym kierunku podążać. To jest też i napominanie nas przez Ducha Świętego, abyśmy w tym kierunku podążali, abyśmy nie stracili. Bo gdy tracimy tą siłę parcia w kosztowności poznawania Słowa Bożego, w kosztowności życia każdym Słowem, które z ust Bożych pochodzi, to jesteśmy jak człowiek, który miałby opuścić jakieś miejsce, ale potem jednakże zatrzymał się i wycofał. I zamiast opuścić to miejsce, wyjść na jaśnię, na światło, to człowiek jednak zostaje w jakimś zamknięciu. Wychodźmy i cieszmy się Panem.

Naprawdę, to co Bóg chce nam dać, to jest najcenniejsze. Wtedy żona będzie miłowała swego męża, mąż będzie miłował żonę i to nie będzie wynik jakichś ludzkich rozwinięć, tylko rzeczywiście Sam Bóg. I ta żona może być nawet gorsza, niż jest, i ona będzie miłowana przez tego męża. Ten mąż może być gorszy niż jest i będzie miłowany przez tą żonę, w takim sensie, jak Bóg pokazuje; nawet nieprzyjaciół swoich. Ale będzie miłowany dlatego, że w tym człowieku (żonie) mieszka miłość i człowiek będzie w stanie wygrać ze złem, które się dzieje, tylko wtedy. Bo jak człowiek już nie ma tej miłości, to odpowie na zło złem, odpowie, nie da rady. Zło zawsze wywołuje zło. To jest silny oręż diabła. Jeżeli napotka na miłość, to miłość nie potrzebuje złego, ona nie szuka złego. A więc miłość pokona to zło i będzie dalej funkcjonować, będzie dalej podążać za Bogiem i dalej będzie prawidłowo postawioną osobą. I to jest właśnie zwycięstwo. Słowo Boże pisze o cichym, łagodnym duchu. Kto ma tego łagodnego cichego ducha? Pan ma i może dać. On daje Swego Ducha Świętego, On daje tym, którzy Go potrzebują, którzy chcą być cisi, łagodni, miłujący i święci, i wdzięczni, i zadowoleni. On daje tego Ducha tym, którzy tego chcą, którzy naprawdę tego chcą, którzy chcą tego cierpienia, chcą tego cierpienia Chrystusowego i chcą w tym cierpieniu żyć, wzrastać, rozwijać się, którzy nie uciekają przed tym cierpieniem. On po to przyszedł właśnie. Ten czysty, święty, doskonały cierpiał na ziemi, ale nie cierpiał z powodu grzechu. Cierpiał z powodu różnicy między Sobą, a nami, całym światem. Bo świat Go nienawidził za tą różnicę. I też gdy ty jesteś Chrystusowy, czy Chrystusowa w ten sposób żyjąc, to cię nienawidzą za to, bo uważają, że tak tu nie powinno się żyć na tej ziemi, trzeba żyć jak ludzie. Mamy wzrastać, rozwijać się. To jest dla nas bardzo ważne.

List do Rzymian 12,11. Jest tu napisane: „w gorliwości nie ustawając, płomienni duchem, Panu służcie,” Rozpaleni Duchem. Właśnie tacy rozpaleni Duchem są ci, którzy się nawracają. Oni są rozpaleni, widać, że w nich płonie ogień, który powoduje w nich to, że ich oblicza jaśnieją, ich serca tęsknią do Boga, oni często wzdychają do Boga, mają z Bogiem społeczność. Są płomienni, są zapaleni dla Pana. Okazuje się, że dla nich już nie zabawy, nie jakieś chodzenie z ludźmi, ale być z Bogiem, być u Jego stóp. Słuchać, co On ma do powiedzenia jest o wiele cenniejsze od tego, co ludzie mają do zaoferowania. Dlatego ludzie na takiego człowieka patrzą ze złością; ty odmawiasz tego, co ludziom potrzebne jest. A właśnie ten człowiek potrzebuje być z Tym, który stworzył człowieka i to jest drogocenne. Dlatego Pan Jezus powiedział, że Maria lepszą cząstkę wybrała. Tacy ludzie gdy służą Bogu, to nie robią czegoś dlatego, że powinno się robić, tylko dlatego, że to jest im tak cenne, aby to robić, aby w ten właśnie sposób postępować.

1Tymoteusza 4, 15.16; znamy te słowa, które mówią o tym, abyśmy wzrastali: „O to się troszcz, w tym trwaj, żeby postępy twoje były widoczne dla wszystkich. Pilnuj siebie samego i nauki, trwaj w tym, bo to czyniąc, i samego siebie zbawisz, i tych, którzy cię słuchają.” Bóg daje wzrost Bóg daje rozwój, Bóg daje wszystko. Mamy do czynienia z Bogiem. To nie jest religia, to jest Bóg. Te wszystkie rzeczy są z powodu tego, że człowiek musi być poprowadzony w kierunku modlitwy. My się nie umiemy modlić, tak mówi Słowo Boże i to jest prawda. My się modlimy z ciała, a ciało, wiadomo, różne rzeczy. Ale kiedy Duch porusza, wtedy my zaczynamy rozmawiać prawdziwie z Bogiem i wtedy my zgłaszamy przed Bożym Obliczem to, co rzeczywiście Bóg chce, abyśmy Mu zgłosili. Proście, a otrzymacie, szukajcie, a znajdziecie, mówi Pan. A więc to ma nas uruchamiać do Boga. I wtedy nie będzie nas uruchamiać zło, żebyśmy chodzili tam, czy tam i nie wiadomo co. Tylko dobro będzie nas uruchamiać, a zło będziemy mijać, bo nie będziemy tracić czasu na uruchamianie się złem takim, czy innym, tymi niesprawiedliwościami, o ludzie! Ile można spędzić czasu nad niesprawiedliwością? A ile można spędzić czasu nad sprawiedliwością? Lepiej nad tym drugim, nad sprawiedliwością, bo to jest cenność, to jest chwalebne i dla nas jest to bardzo ważne. A więc postępy, rozwój, dalej i dalej. Apostołowie też mówią, że będziemy pracować nad wami, żeby było widać w was, że się rozwijacie. Wasz rozwój, wasz wzrost świadczy o tym, że idziecie prawidłowo. Będziemy używać tego Bożego oręża, które ma moc burzenia warowni po to, abyście zostali doprowadzeni do pełnego posłuszeństwa Bogu. A Bóg mnie posłał, abym przyprowadził wszystkie narody do posłuszeństwa Jemu. I mamy tu cały czas to przyprowadzenie, doprowadzenie człowieka do Boga po to, żeby człowiek był posłuszny Bogu, aby człowiek słuchał się Boga, aby człowiek czynił to, co Pan Jezus Chrystus.

Ewangelia Jana 14, 8.9: „Rzekł mu Filip: Panie, pokaż nam Ojca, a wystarczy nam. Odpowiedział mu Jezus: Tak długo jestem z wami i nie poznałeś mnie, Filipie? Kto mnie widział, widział Ojca; jak możesz mówić: Pokaż nam Ojca? ” Kto Mnie widział, widział Ojca. Tak żył Jezus na ziemi. Ojciec mógł być uwidoczniony w Nim we wszystkim. I my tez jesteśmy tu po to, aby było widać w nas Jezusa Chrystusa. I to jest dla nas najcenniejsze. O tym myślmy, tego się trzymajmy, o to prośmy Pana. Tego potrzebujemy. Wtedy zaczniemy rozumieć jak cenny jest czas, który dostaliśmy od Boga na tej ziemi, jak ważne jest to, by prawidłowo go wykorzystać w dobrym kierunku, aby szukać Boga, aby poznawać Go, i aby widzieć ile jeszcze my Go potrzebujemy. A to przez nasze niedbalstwo, bo mijają lata i może nieraz okazać się, że nic specjalnego w człowieku się nie wydarzyło, albo jeszcze gorzej może, że straciło się to, co było czymś cennym.

Psalm 37,4, już trochę wspominałem te Słowa: „Rozkoszuj się Panem, A da ci, czego życzy sobie serce twoje! ” Rozkoszuj się Panem, to jest dla mnie i dla ciebie. Stąd właśnie jest ten bój. Wróg próbuje absorbować czymkolwiek, żeby nie rozkoszować się Panem, a ty miń to wszystko, rozkoszuj się Panem. To jest coś, co będzie pozwalać tobie, mnie rozwijać się, wzrastać w poznawaniu Boga. On chce dawać nam się poznawać. Jezus mówił: „To jest żywot wieczny, aby poznawali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś”. To jest żywot wieczny.

Znamy Psalm 139; jak jest zadziwiony psalmista Bogiem. Mówi: Zbyt wzniosła jest dla mnie ta wiedza. A on widzi tu tylko pewne elementy: „Panie, zbadałeś mnie i znasz. Ty wiesz, kiedy siedzę i kiedy wstaję, Rozumiesz myśl moją z daleka. Ty wyznaczasz mi drogę i spoczynek, Wiesz dobrze o wszystkich ścieżkach moich. Jeszcze bowiem nie ma słowa na języku moim, A Ty, Panie, już znasz je całe. Ogarniasz mnie z tyłu i z przodu I kładziesz na mnie rękę swoją. Zbyt cudowna jest dla mnie ta wiedza, Zbyt wzniosła, bym ją pojął.” Ps. 139, 1-6. Już tutaj psalmista zaczyna być świadomy: Boże, to przerasta mój sposób pojmowania. Ty wszystko o mnie wiesz, Ty wiesz, kiedy to jeszcze się  nie wydarzyło. To poznanie pomogło temu człowiekowi poddać się, uznać Boga w Bogu, który decyduje o wszystkich sprawach i wie o wszystkim. Psalmista zaczyna rozkoszować się tym kosztownym poznaniem. Ty wiesz wszystko, Boże, o mnie, Ty chcesz mnie mieć z Sobą, Ty chcesz mnie wprowadzić w tą cudowność należenia do Ciebie. I on mówi: Gdybym chciał od Ciebie uciec. Tak jak Piotr mówi: Odejdź ode mnie, jestem grzesznym człowiekiem. Gdzie bym nie był, wszędzie jesteś Boże. Psalmista raczej przybliża się do Boga i cieszy się, mówi: „Jak niezgłębione są dla mnie myśli twe, Boże, Jak wielka jest ich liczba! Gdybym je chciał zliczyć, Byłoby ich więcej niż piasku; Gdybym skończył, Jeszcze byłbym z tobą.” Ps.139 17.18 A więc psalmista jest zadziwiony Bogiem. To jest nam potrzebne, zadziwiony Bogiem, tym kim jest Bóg. To jest nam potrzebne, że On jest takim wspaniałym Bogiem.

A potem mamy w 1Koryntian, w 2 rozdziale Boże wskazanie na to, że Bóg nie chce nas zostawić tylko z wiedzą Biblijną. On chce, żebyśmy byli wprowadzeni w duchowe doświadczenie bycia z Nim. Paweł tu pisze: „Głosimy tedy, jak napisano: Czego oko nie widziało i ucho nie słyszało, i co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy go miłują.” 1Kor.2,9. Zobaczcie, miłować Boga – „którzy Go miłują”, tym przygotował Bóg tą świadomość tego Kim On jest, jaki On jest, jak On działa. Bóg wprowadza cię w kosztowność społeczności z Sobą. To jest dopiero chwała. Cóż to wszystko znaczy? Cóż te ludzkie rzeczy, te nastawienia, te ludzkie sprawiedliwości, które przeszkadzają tylko człowiekowi, żeby człowiek mógł poddać się poznawaniu Boga, żeby Duch Święty mógł swobodnie człowieka wprowadzić w tą kosztowność. To jest dla ciebie zaszczyt. Sprawa najważniejsza w twoim i moim życiu; poznać Go, doświadczyć Jego, zobaczyć jak On wpływa na człowieka, który ma z Nim społeczność, być z Nim blisko, coraz bliżej i coraz bardziej doświadczać, że niebo jest dla ciebie miejscem bycia z Nim już na wieczność. Chcesz do Nieba, chcesz być z Nim, bo jest ci z Nim już tu dobrze. „Albowiem nam objawił to Bóg przez Ducha; gdyż Duch bada wszystko, nawet głębokości Boże.” 1Kor.2,10. Nam objawił to Bóg. „Bo któż z ludzi wie, kim jest człowiek, prócz ducha ludzkiego, który w nim jest? Tak samo kim jest Bóg, nikt nie poznał, tylko Duch Boży. A myśmy otrzymali nie ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, abyśmy wiedzieli, czym nas Bóg łaskawie obdarzył. Głosimy to nie w uczonych słowach ludzkiej mądrości, lecz w słowach, których naucza Duch, przykładając do duchowych rzeczy duchową miarę. Ale człowiek zmysłowy nie przyjmuje tych rzeczy, które są z Ducha Bożego, bo są dlań głupstwem, i nie może ich poznać, gdyż należy je duchowo rozsądzać. Człowiek zaś duchowy rozsądza wszystko, sam zaś nie podlega niczyjemu osądowi.” 1Kor.2,11-15.

Wystarczy tylko, że zaproszą cię na jakąś uroczystość, na taką znaczniejszą uroczystość, to i ładnie ubierzesz się, wykąpiesz się, wyperfumujesz się może, uważasz, żeby po drodze jeszcze gdzieś nie zabrudzić się, żeby tam trafić odpowiednim, myśląc o tym, że to taka uroczystość. A tu Bóg, wspaniały Bóg; czyste szaty, czysty umysł, czyste serce, aby dobrze tam być, aby być z Bogiem. To jest najważniejsze. Resztę uznajmy za śmieć nic nie warty. Nasze sprawiedliwości, nasze poczucie sprawiedliwości, to śmieć nic nie warty, naprawdę, nic nie warty. Nasze oczekiwania po ludziach, żeby coś nam dali, to jest nic nie warte. Nie mamy spodziewać się czegoś po ludziach, my mamy przychodzić przed Boże Oblicze i spodziewać się, że Bóg nas tutaj uratuje. A może i tych ludzi uratuje przez nas. My nie wiemy. Ale na pewno chcemy, żeby nas uratował, żebyśmy mogli być z Nim teraz i wiecznie, żebyśmy mogli rozumieć Boga, poznając Boga, móc mówić prawdę o Bogu, nie zmyślając. „Bo któż poznał myśl Pana? Któż może go pouczać? Ale my jesteśmy myśli Chrystusowej.” 1Kor.2,16. A więc to jest dla mnie i dla ciebie chwała.

Jeszcze takie miejsce z Listu do Efezjan 1,15-20, gdzie apostoł modli się: „Przeto i ja, odkąd usłyszałem o wierze waszej w Pana Jezusa i o miłości do wszystkich świętych, nie przestaję dziękować za was i wspominać was w modlitwach moich,”. I zwróćcie uwagę, oni cały czas idą z tym do Boga, oni rozumieją, że najlepsze kazanie nie jest w stanie tego uczynić. Jeżeli Duch Boży nie otworzy w duchu naszym tej chwały, tej Skarbnicy, tego, kim jest Chrystus dla nas i Bóg Ojciec, który Go posłał, to człowiek pozostanie tylko zmysłowym człowiekiem. Ale gdy to nastąpi; można by powiedzieć, że tak jak światło wpuszcza się, to wszystko ginie, wszystkie ciemności, zaczyna być jasno, człowiek zaczyna kosztować, jak wspaniały jest Bóg. „aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam Ducha mądrości i objawienia ku poznaniu jego,”. On pisze już do wierzących ludzi, do ludzi ochrzczonych. I tam, w tamtym czasie, chrzest Duchem Świętym był natychmiastowy. A więc pisze do ludzi ochrzczonych w wodzie i przez Ducha Świętego. I on pisze im, aby Bóg dał im Ducha mądrości. A więc to jeszcze coś jest, co nie tyle człowiek dostaje przy chrzcie Duchem Świętym. To jest to, co dostaje się przy zrodzeniu, pełnym zrodzeniu, aby człowiek był napełniony tym Duchem. „aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam Ducha mądrości i objawienia ku poznaniu jego, i oświecił oczy serca waszego, abyście wiedzieli, jaka jest nadzieja, do której was powołał, i jakie bogactwo chwały jest udziałem świętych w dziedzictwie jego, i jak nadzwyczajna jest wielkość mocy Jego wobec nas, którzy wierzymy dzięki działaniu przemożnej siły jego, jaką okazał w Chrystusie, gdy wzbudził go z martwych i posadził po prawicy swojej w niebie.” Ef.1,17-20. A więc tą samą mocą Bóg chce napełniać ciebie i mnie; tego potrzebujemy wszyscy – Ducha mądrości od Boga, Ducha objawienia, Ducha chwały, Ducha, który pomoże nam, żebyśmy świadomi Boga, mogli czcić Go w Duchu i prawdzie, abyśmy chętnym sercem byli Mu posłuszni. Nie marudząc, wypełniali to, co Słowo Boże mówi do nas i szczęśliwi byli, że dana jest nam łaska, że możemy przychodzić przed Boże Oblicze i poznając Go, czynić to, co On do nas mówi, że taka jest nam wielka łaska dana. To jest działanie tegoż Ducha Świętego, który przyszedł na ziemię, aby tym nas napełniać, gdy my naprawdę tego potrzebujemy.

Później Paweł modli się, aby Chrystus przez wiarę zamieszkał w ich sercach. A więc zobaczcie, wydawałoby się, że już wszystko zapełnione, a jednakże niezapełnione. To był tylko wstęp, to było tylko przygotowanie do czegoś jeszcze cenniejszego – poznać miłość Chrystusową. A to poznanie przewyższa wszelkie poznanie. A więc znowuż mamy coś wspaniałego. Później mamy tych Bożych ludzi, którzy walczą przed Bogiem: Boże, Ty oświeć ich serca.

Mówię ci, możesz usłyszeć ty i ja milion kazań, i nadal pozostaniemy dziwnie obojętni na to Słowo. Albo usłyszeć i doznawać tego, jak Duch Święty wprowadza nas w to i jak stajemy się płomienni w tych sprawach; zapaleńcy, którzy tak żyją z Bogiem, którzy biegną przed Jego Oblicze, ciesząc się z Nim, radując się Nim, ale tylko dzięki Niemu. Nauka może w nas przygasać. Jeżeli mija czas, to nauka przygasa. Ale jeżeli Duch Święty dalej pracuje w nas, to ta nauka nie przygaśnie w nas, ona wszystka będzie cały czas taka sama szczęśliwa, jak była na początku, jak ją poznawaliśmy. I tak samo będziemy się cieszyć, że mogliśmy zacząć rozkoszować się Bogiem, że mogliśmy wyruszyć, że dalej Go poznajemy, a On napełnia nas Swoją chwałą, że śmierć jest dla nas zyskiem. To jest dla mnie i dla ciebie bardzo drogocenne. Niech Bóg nas w tym ma. Pamiętajmy, Jezus ostrzegał: Kto przykłada rękę do pługa i ogląda się wstecz, nie nadaje się, by być Jego uczniem. Kto przychodzi do Niego i chce być Jego uczniem, niech znienawidzi wszystkich, włącznie z sobą samym, aby dać miejsce tylko Jezusowi, aby później dzięki Jezusowi móc miłować wszystkich innych, tak jak Jezus umiłował. Tego potrzebujemy, potrzebujemy mocy Jego Ducha, nieustannie działającego w nas. Ci, którzy tam przyszli, którzy mówili: W Twoim Imieniu demony wypędzaliśmy i inne rzeczy, nie mieli Ducha mądrości, żeby skończyć ze złem. Oni cieszyli się tym, a nie widzieli potrzeby oczyszczenia, świętości, że dom Boży jest święty po wsze czasy. Niech Bóg napełnia. My nie jesteśmy w stanie włożyć tego drugiemu człowiekowi, ale możemy mówiąc o tym, zachęcać człowieka, aby człowiek przyszedł do Boga i zaczął z Bogiem szczerze rozmawiać o swojej osobistej sprawie. Amen.