Jan 14:23

Słowo pisane

30.10.2021r. wieczorne Marian - Bóg wychowujący Swoich synów

Bóg wychowujący Swoich synów

30.10.2021r. wieczorne Marian

 

Psalm 73. Myślmy o tym, że gorzej jest, jak człowiek nie doznaje karcenia, gdy popełnia złe rzeczy i nie doznaje, że jest karcony za to, zawstydzany, zasmucany, pociągany do zmiany tej sytuacji.

„Psalm Asafowy. Zaiste, dobry jest Bóg dla tego, kto prawy, dla tych, którzy są czystego serca. Co do mnie – omal nie potknęły się nogi moje, omal nie poślizgnęły się kroki moje, bo zazdrościłem zuchwałym, widząc pomyślność bezbożnych. Albowiem nie mają żadnych utrapień, zdrowe i krzepkie jest ich ciało. Znoju śmiertelników nie doznają i nie spadają na nich ciosy, jak na innych ludzi. Przeto pycha jest ich naszyjnikiem, a przemoc szatą, która ich okrywa. Obnoszą się dumnie ze swą otyłością, serce ich jest pełne złych myśli. Szydzą i mówią przewrotnie, wyniośle przechwalają się grabieżą. Przeciwko niebu podnoszą gęby swoje, a język ich pełza po ziemi. Dlatego lud Mój zwraca się do nich i nagannego nic w nich nie znajduje. I mówią: Jakożby mógł dowiedzieć się Pan? Czy Najwyższy wie o tym? Oto takimi są bezbożni: Zawsze szczęśliwi, gromadzący bogactwa. Czy więc na próżno w czystości zachowywałem serce moje i w niewinności obywałem ręce moje? Albowiem co dzień znoszę ciosy i jestem smagany każdego rana…” (Ps. 73,1-14)

Mamy porównanie, kiedy psalmista opisuje ludzi, którym żyje się tak fajnie, sprawnie, niczego im nie brakuje, a nawet więcej mają, dużo więcej. A mimo wszystko nie są karceni, nie są ćwiczeni. A tutaj człowiek, który w czystości zachowuje serce swoje, w niewinności prowadzi życie swoje, jest ciosany, smagany każdego rana.

„…Gdybym pomyślał: Będę tak mówił, jak oni, to byłbym zdradził ród Twoich dzieci. Chciałem to tedy zrozumieć, lecz niezwykle trudne mi się to wydało, dopókim nie dotarł do tajemnic Bożych i nie zrozumiałem kresu ich. Zaprawdę, stawiasz ich na śliskim gruncie, strącasz ich w zagładę. Jakże nagle niszczeją, znikają, giną z przerażenia. Jak pierzcha sen, gdy się człowiek budzi, tak Ty, Panie, gdy się ockniesz, wzgardzisz ich mrzonkami. Gdy rozgoryczone było serce moje, a w nerkach czułem kłucie...” (Ps. 73,15-21)

Nieraz wierzący ludzie mówią: Jak to może być, że staram się, chodzę koło tego wszystkiego, pokutuję i stale coś się dzieje, stale coś przeciwko, stale muszę z czymś walczyć, żeby dalej podążać; a tamci mają fajnie, tak wszystko fajnie idzie... Lecz dopiero, jak Bóg objawił, jaka różnica jest między tymi, a tamtymi, wtedy zobaczył, w jakim stanie był.

„…Gdy rozgoryczone było serce moje, a w nerkach czułem kłucie, byłem głupi
i nierozumny, byłem jak zwierzę przed Tobą. Bo przecież jam zawsze z Tobą; Tyś ujął prawą rękę moją. Prowadzisz mnie według rady Swojej, a potem przyjmiesz mnie do chwały. Kogóż innego mam w niebie, jeśli nie Ciebie? I na ziemi w nikim innym nie mam upodobania! Chociaż ciało i serce moje zamiera, to jednak Bóg jest opoką serca mego i działem moim na wieki. Bo oto ci, którzy oddalają sie od Ciebie, zginą: Wytracasz wszystkich, którzy nie dochowują Ci wierności. Lecz moim szczęściem być blisko Boga. Pokładam w Panu, w Bogu nadzieję moją, aby opowiadać o wszystkich dziełach Twoich.”
(Ps. 73,21-28)

Wydawałoby się, że lepiej dla człowieka, gdy żyje sobie w oddaleniu, gdy swoje cele stawia wyżej Bożych, bo wtedy człowiek jest zadowolony – realizuje swoje zamysły, swoje cele, wszystko wiedzie się temu człowiekowi, bo robi to, co się jemu podoba, to, co chce, czego naprawdę chce jego dusza, nie musi być zmieniamy jego plan, nie musi dowiadywać się, że nie tak, a inaczej... Tylko: tak sobie pomyśli, tak to idzie
i fajnie, i człowiek jest zadowolony. A drugi zaś doświadcza, że Bóg koryguje, że Bóg wpływa na to, że człowiek zamierza, a Bóg kieruje ich krokami, bo to są Jego dzieci. Bóg nie zgadza się, aby Jego dzieci chodziły samowolnie, jak chcą, jak im ciało doradza. Ponieważ nawet nie zostawił nas samych, tylko jest powiedziane, że: Kogo Duch Boży prowadzi, ten jest dzieckiem Bożym. A więc dzieci Boże idą zawsze
z Duchem Święty, nigdy nie idą same, a jak idą same, to znaczy, że opuściły teren opieki Bożej, że zaczynają postępować w ten sposób, że w sumie zaczynają robić to, co im się podoba, to, co się im widzi; plany Boże muszą zaczekać, bo ludzkie są ważniejsze. Już tu widać, że jeżeli nie występuje korygowanie, karcenie takiego człowieka, to prawdopodobieństwo jest, że to nie jest dziecko Boże, a przynajmniej człowiek, który mocno już zagasił tą pracę Ducha Świętego w sobie. Nawet
o Izraelitach jest napisane, że oni nie umieją się już wstydzić, w sumie stracili normalną cechę człowieka, który gdy popełni coś złego, wstydzi się. Normalne dzieci wstydzą się złego słowa, wstydzą się złego działania, wstydzą się, że ktoś ich widział w złej sytuacji, bo wiedzą, że tak być nie powinno, że w tym stanie przynoszą ujmę swemu Ojcu. A więc wstydzą się i to jest prawidłowe, i tak być powinno, to jest prawidłowe. Jeżeli to by zaginęło, to wtedy stało się to czymś, co by świadczyło, że człowiek stracił tą piękną pozycję, którą miał. A więc mamy Psalm, który mówi, że Bóg Swoich traktuje bardzo poważnie – nie mają lekko w życiu, ale za to mają Boga ze sobą, maja Tego, który pomaga przejść przez te rożne doświadczenia. Szczęśliwy człowiek, który jest ćwiczony, który przechodzi próbę. A więc mamy ludzi, którzy żyją  sobie swobodnie, zawsze zadowoleni, bo wszystko się fajnie układa i ludzi, którzy mają stale jakby pod górkę no i prawidłowo. Chwała Bogu!

            II List do Koryntian, 12 rozdział od 7 wiersza:

„Bym sie więc z nadzwyczajności objawień zbytnio nie wynosił, wbity został cierń w ciało moje, jakby posłaniec szatana, by mnie policzkował, abym się zbytnio nie wynosił. W tej sprawie trzy razy prosiłem Pana, by on odstąpił ode mnie. Lecz powiedział do mnie: Dosyć masz, gdy masz łaskę Moją, albowiem pełnia Mej mocy okazuje się w słabości. Najchętniej więc chlubić się będę słabościami, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusowa. Dlatego mam upodobanie w słabościach, w zniewagach, w potrzebach, w prześladowaniach, w uciskach dla Chrystusa; albowiem kiedy jestem słaby, wtedy jestem mocny.” (II Kor. 12,7-10)

My nie lubimy tych wszystkich rzeczy, o których mówi Paweł, one są dla nas przykre, niemiłe – znosić cierpienia, przeciwności, prześladowania, czy inne rzeczy, dla nas jest to takie niezbyt przyjemne; ale jest w rzeczywistości taka ochrona, która powoduje, że dzieci Boże nieustannie muszą być pod działaniem Ducha Świętego, żeby te rzeczy, które są zewnętrzne, te cielesne, nie mogły przedrzeć się do środka. Musi cały czas być działanie Ducha Świętego w nas, owoc Ducha musi w nas funkcjonować, żeby to zło nie weszło do środka, żeby było odparte, aby mogło być pokonane dobrem. A więc to zło wokół nas wywołuje w nas nieustanną potrzebę życia, korzystając z owocu Ducha Świętego, nieustanną potrzebę. Gdyby wokół było przyjemnie i fajnie, to nie byłoby takiej potrzeby, bo skoro nie ma takiej przeciwności, to miłość nie jest aż tak widoczna, aż tak potrzebna, czy przebaczenie, czy łagodność – nie musi tak funkcjonować. A więc mamy apostoła, który jest ćwiczony
w tym ciele, aby nie wynosił się z powodu tych objawień, został wbity w jego ciało cierń, który miał go ćwiczyć, jakby znieważający tą jego pozycję i tak miało być, Pan tego nie cofnął.

            Ewangelia Łukasza, 22 rozdział od  31 wiersza:

„Szymonie, Szymonie, oto szatan wyprosił sobie, żeby was przesiać jak pszenicę. Ja zaś prosiłem za tobą, aby nie ustała wiara twoja, a ty, gdy się kiedyś nawrócisz, utwierdzaj braci swoich. On zaś rzekł do Niego: Panie,
z Tobą gotów jestem iść i do więzienia, i na śmierć.”
(Łuk. 22,31-33)

Widzimy, że apostoł w rzeczywistości jest gotów,  bo gdy Pan Jezus zostaje ujęty, od 54 wiersza:

„Pojmawszy Go tedy, zawiedli Go i wprowadzili do pałacu arcykapłana. Piotr zaś szedł za Nim z daleka. A gdy rozpalili ognisko na środku podwórza i usiedli wokoło, usiadł i Piotr wśród nich.” (Łuk. 22,54-55)

Wszyscy sie rozproszyli. Uderzą Pasterza i rozproszą się owce Moje. Widzimy, Piotr nadal idzie za Jezusem Chrystusem, nadal ma pragnienie, by okazać Panu, że on jest gotów na to, by być uwięziony, czy umrzeć. I ta gorliwość pomogła mu wejść
w doświadczenie, które było mu potrzebne, żeby jego poczucie własnej wartości, czy siły zostało złamane. Bóg kocha Swoje dzieci i pozwala im wejść w takie doświadczenia, które uderzą w ich fizyczną siłę, w to, co oni czują, że są w stanie zrobić coś dla Boga. W sumie, gdyby nie miał tej gorliwości, nie trafiłby w to doświadczenie, nie przeżyłby wyparcia się, nie przeżyłby tego złamania i dalej pomyślałby, że jest w stanie dać swoje życie za Jezusa Chrystusa, i dalej żyłby w tej nieprawdziwej myśli i byłby oszukany. Przy innym doświadczeniu, o którym czytamy w Dziejach Apostolskich, kiedy stoi przed radą najwyższą, on wtedy by się wyparł Jezusa, bo wtedy przyszedłby na niego strach i on przegrałby. A tu wszedł
w doświadczenie, został pokonany tym doświadczeniem, a więc widział potrzebę Jezusa bardziej w tym momencie; kiedy później był w doświadczeniu, mógł powiedzieć: Kogo mam się słuchać? Was, czy Boga?! Dzięki Panu był gotowy, ale musiał przejść przez doświadczenie, przez złamanie, ukorzenie, przez pokonanie wręcz. Człowiek, który ma w sobie potencjał, żeby pójść do więzienia i umrzeć, zostaje pokonany w tym i doznaje, że: Nie mogę polegać na swojej sile; ale żeby
w słabości widzieć siłę Pana Jezusa, i nas też trzeba pokonać. Jeżeli nie będziemy szli za Jezusem, to nie wejdziemy w doświadczenia, na które napotkamy, które powalą nas, pokonają, rozbiją nasze mrzonki w drobny mak i zostanie tylko Jezus, ale jeśli nie będziemy szli, to  nie wejdziemy w te doświadczenia i będziemy mieli mniemanie, że jak przyjdą kiedyś doświadczenia, to my nie wyprzemy się Jego, ale pozostaniemy dla Niego. Kogo Pan miłuje, tego karci i ćwiczy, wprowadza go
w kolejne doświadczenie, które pozwala zobaczyć: Nie ja, lecz Chrystus. Tak też być powinno. Jako dzieci Boże mamy Ojca naszego w niebiesiech; nie wiem, na ile to dociera, że mamy Ojca w niebiesiech, OJCA MAMY W NIEBIESIECH, który zrodził nas przez Ewangelię, przez Słowo Boże, który zrodził przez Swego Syna, mamy Ojca, który wychowuje Swoich synów i córki, i mamy się Go słuchać, mamy słuchać, co mówi do nas Ojciec. Stąd, czytając Słowo Boże, mamy słyszeć, co mówi do nas Ojciec. Wychowani na Prawdzie. I to jest dla mnie i dla ciebie bardzo ważne.

            Może II List Jana 4 wiersz. Tak nie może być, że człowiek mówi coś, ale tak naprawdę nie ma tego w sercu, nie ma tego w myśleniu, nie ma Ojca Niebiańskiego w swoim codziennym życiu, po prostu Go nie ma, żyje dalej jak człowiek, który ma tylko ziemskiego ojca – to jest złe życie, to nie jest dobre życie. Człowiek musi żyć jako ten, który ma Niebiańskiego Ojca. Skoro wzywacie Go jako Ojca, On mówi: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem Święty. Skoro wzywamy tego Ojca Niebiańskiego jako Ojca, to On mówi: Masz być święty. 4 wiersz:

„Uradowałem się bardzo, że między dziećmi twoimi znalazłem takie, które chodzą w Prawdzie, jak przykazał nam Ojciec.” (II Jana 4)

Apostoł Paweł mówi, że uradował się bardzo, dowiedziawszy się, że między nimi są ci, którzy chodzą w Prawdzie, jak przykazał Ojciec, to znaczy chodzą jako Jego dzieci w Prawdzie, w Chrystusie chodzą. Nie chodzą samowolnie, jak im się chce; bo kto chodzi w Chrystusie – jak chodzi? Dzięki Jezusowi chodzi. Nie chodzi jak chce, jak mu się w głowie urodzi; kto chodzi w Chrystusie, żyje już w Tym, który chodzi prawidłowo przed obliczem Ojca. A więc pozwól swojej wierze, aby ona wzięła to wszystko i żeby zaczęło się w tobie to, co jest drogocenne – zważanie na Ojca
w swoim codziennym życiu, to, co jest zgodne z wolą Jego lub też niezgodne z wolą Jego. Wielu ludzi ma ułomność w swoim życiu, gdyż w rzeczywistości nie doznają tego... Jadą na przykład do ziemskiego ojca, czy idą, czy podchodzą, czy rozmawiają z ziemskim ojcem, no to wiedzą: to jest ojciec, ale gdy podchodzą do Niebiańskiego Ojca, to co? Tym bardziej On jest Ojcem, bo On zrodził do wieczności. Ci ziemscy – przemijanie, a Ten – wieczność. A więc tym bardziej zważać na to, co On do nas mówi, w jaki sposób do nas mówi, zachwycać się, że dzięki Temu Ojcu możemy poznawać takie wspaniałe Prawdy Boże, że według nich możemy żyć, zachwycać się tym, że nie musimy żyć jak dzieci tego świata, nie musimy kręcić się koło tych ziemskich rzeczy, kiedy mamy te niebiańskie. Możemy siedzieć, rozważać, a potem czynić to, co chce Ojciec. Wiele sił tracimy na to, żeby osiągać w ludziach to, żeby oni zaczęli normalnie funkcjonować. Podczas gdy to powinno być normalne, że ludzie wierzący normalnie funkcjonują – słuchają się, co mówi Ojciec, wzrastają
i rozwijają się w przeciwnościach. Wielu ucieka, trochę tylko dozna smaku cierpień, to od razu ucieka i chowa się z powrotem, a powinno być inaczej – idź dalej i poznaj, co potrafi Bóg.

            Tak jak w tej książce, co Radek tłumaczy, że młody człowiek właśnie wybrał się i parę kroków dalej, za skałą, było widać dom i wodę, gdzie on był już tak wykończony, że myślał, że z wycieńczenia, z pragnienia, umrze na pustyni. Doznał, żeby jeszcze kawałek iść – ale po co, skoro wszędzie pustynię widać? Ale poddał się i poszedł, taki kamień był, i za tym kamieniem otworzyła się przed nim dolina, a tam był dom i woda, i tak zostało uratowane jego życie. Ale gdyby nie poszedł tego kawałka, to zginąłby z wycieńczenia. A więc są doświadczenia, ale Bóg nie zostawia człowieka Swego w tym, ale daje mu siłę, żeby zrobił jeszcze to, co powinno się zrobić, żeby mógł zrobić to, czego wcześniej nie widział ten człowiek. Bóg troszczy się, żeby powiodło się Jego dzieciom, ale to kosztuje, to ma jakąś cenę. Które chodzą w Prawdzie, jak przykazał Ojciec. My nie powinniśmy się czuć jak gromada dzieci, którzy mają problem z posłuszeństwem Ojcu i w sumie jesteśmy jak
w zakładzie poprawczym, w którym są różni ludzie i wszyscy się dziwią, dlaczego mamy żyć w sposób taki uporządkowany, skoro nas interesuje łatwe życie? Przychodzi i mówi ktoś: powinni się dostosować do społeczeństwa, pójść do pracy; oni patrzą na tego kogoś: co on mówi, skoro my mamy plany szybko się dorobić, osiągnąć szybkie zyski i patrzą na niego, i myślą: Co on im doradza? Praca,
8 godzin, czy 10, chcę wypłatę po paru godzinach, a potem hulać na przykład... Czasami może być, że na zgromadzeniu, gdzie jest czytane Słowo, mówi się o życiu, o należeniu do Jezusa, posłuszeństwie, a ludzie mówią: ale jak tak żyć? To wtedy ja stracę to swoje życie, te swoje możliwości, aby żyć w jakimś grzechu, w jakiejś nieprawości, a wtedy będę musiał żyć w święty sposób? Tak człowiek nie za bardzo wie, po co to, skoro i tak czuje się wierzącym. Wiara bez uczynków martwa jest.

            Może weźmy jeszcze taki przypadek, Psalm 82, bo jak dzieci na przykład doznają, że będzie jakaś fajna nagroda za coś, to zaraz: Ja, ja pójdę, ja to zrobię; czują, że będzie nagroda za to. U nas też będzie nagroda. Czy wierzysz w to? Będzie nagroda – zrobisz, wykonasz, Pan przyjdzie, będzie nagroda. O wiele wspanialsza niż są w stanie dać ci rodzice ziemscy, ale tutaj człowiek jeszcze tego nie widzi, nie czuje tego. Poświęcać się? I tu mamy ten Psalm 82:

„Psalm Asafowy. Bóg wstaje w zgromadzeniu Bożym, pośród bogów sprawuje sąd. Jak długo sądzić będziecie niesprawiedliwie i stawać po stronie bezbożnych? Sela. Bierzcie w obronę biedaka i sierotę, ubogiemu
i potrzebującemu wymierzajcie sprawiedliwość! Ratujcie biedaka i nędzarza, wyrwijcie go z ręki bezbożnych! Lecz oni nic nie wiedzą i nic nie pojmują,
w ciemności postępują, chwieją się wszystkie posady ziemi. Rzekłem: Wyście bogami i wy wszyscy jesteście synami Najwyższego, lecz jak ludzie pomrzecie
i upadniecie jak każdy książę. Powstań, Boże, osądź ziemię! Ty bowiem jesteś dziedzicznym Panem wszystkich narodów.”
(Ps. 82,1-8)

Jak długo sądzić będziecie niesprawiedliwie? Bóg mówi do Swoich synów: Jak długo sądzić będziecie niesprawiedliwie? Ja tak nie sądzę. Jeżeli dalej będziecie tak sądzić, zamiast brać w obronę tych, którzy powinni być obronieni, czy pomóc tym, którym powinno się pomóc, a wy osądzacie, wydajecie jakieś wyroki, to Bóg mówi: Chociaż jesteście synami, poginiecie jak wszyscy ludzie. Bóg nie ma względu na osobę. Jeżeli człowiek nie chce się Go słuchać, uparcie odrzuca wolę swojego Ojca, to są synowie, a jednak mówi do nich: Poginiecie jak inni. I tak było – Jezus przyszedł i ginęli, dlatego że nie chcieli być sprawiedliwymi, chowali się za swoją sprawiedliwością. Podczas gdy niesprawiedliwi odrzucali to, co Syn Boży przyszedł powiedzieć, a nawet myśleli: Zabijmy Go i weźmy wszystko. A więc istnieje takie doświadczenie, w którym ci, którzy są synami, może okazać się, że zginą jak wszyscy, nie zobaczą domu Ojca i nie wejdą do domu Ojca, dlatego że nie chcą poddać się Jego sprawiedliwości, która jest w Chrystusie Jezusie. Nie oceniać tego według swego myślenia: Dlaczego mnie to spotyka, a innych nie spotyka? A dlatego, że Bóg cię kocha i widzi w tobie jeszcze następne rzeczy do usunięcia, i to chce zrobić.

            List do Rzymian, 11 rozdział 22 wiersz:

„Zważ tedy na dobrotliwość i surowość Bożą – surowość dla tych, którzy upadli, a dobrotliwość Bożą względem ciebie, o ile wytrwasz w dobroci, bo inaczej i ty będziesz odcięty.” (Rzym. 11,22)

Apostoł też o tym mówi, że i my zostaliśmy wszczepieni w krzew winny, staliśmy się Bożymi dziećmi i mamy trwać w Jego dobrotliwości, a jeśli nie wytrwamy, to nas odetnie. On nie ma tak, że skoro ktoś się stał jego synem, czy córką, to już bez względu na to, co by robił, to wejdzie do Jego wieczności. Nie. Musi przejść próbę, musi przejść, czy w doświadczeniu wytrwa w Bożej dobroci, czy pozwalać sobie zacznie na swawole, na lekkomyślne życie i tak człowiek może odpychać wolę Ojca
i żyć wbrew woli Ojca. A Ojciec podejmie decyzję, że skoro tutaj na ziemi nie chcesz żyć według Mojej woli, to Ja nie chcę ciebie mieć w Swojej wieczności. A więc nie jest to tak, że gdy ktoś mieni się synem, czy córką, to już ma w 100% zagwarantowane – nie. Pan Jezus też mówi: Jeżeli wytrwasz w Słowie Moim
i będziesz posłusznie czynić to, co do ciebie mówię, to nie wymażę cię z Księgi Żywota. A więc posłuszeństwo, wierność jako synowie, jako córki, koniec buntów, koniec samowoli, koniec życia według własnego widzimisię. Zaczyna się uczenie tego, co chce Ojciec w niebie – to jest rzeczywistość, to jest Prawda. I diabeł bardzo walczy z tym, aby ludzie nie byli posłuszni Ojcu, żeby synowie i córki żyli wbrew woli Niebiańskiego Ojca i w ten sposób coraz bardziej oddalali się od tego działania Bożego, aby, może przyjdzie do tego momentu, że Sam Bóg ich odetnie. Tak jak Jezus powiedział: Kto nie wydaje owocu, tego Bóg odcina i odrzuca precz. A więc lepiej trwajmy, wydawajmy owoc, poddawajmy się woli Ojca – to jest nasze życie na ziemi. Nie jesteśmy sektą, religią, nie jesteśmy jakimś literalnym zborem, jesteśmy dziećmi Boga Wszechmogącego, którzy mają Ojca i którego wola dla nas powinna być autorytatywna. Koniec nieposłuszeństwa. Koniec samowoli. Koniec mniemania, że możemy pozwolić na życie, jak żyją dzieci tego świata – koniec. Dlatego Piotr pisze bardzo wyraźnie: Wy, którzy nazywacie Boga swoim Ojcem, świętymi bądźcie, bo On jest Święty. To nie jest zabawa, to jest rzeczywistość – musimy o tym pamiętać. To nie jest tak, jak w tych ziemskich rodzinach, że dzieci są nieposłuszne, robią, co chcą, pyskują swoim rodzicom i dalej pozostają w domach. Ten Ojciec rozprawia się. Tak jak powiedział: Jeżeli syn jest krnąbrny, rodzice mają go sami wyprowadzić i pierwsi rzucić w niego kamieniami, i ukamienować – w Starym Testamencie. A więc nie jest tak, że ktoś doświadczył narodzenia i tych działań Ducha Świętego, że może robić, co chce i będzie już tak w wieczności.

            II List Piotra, 2 rozdział od 20 wiersza:

„Jeśli bowiem przez poznanie Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa wyzwolili się od brudów świata, lecz potem znowu w nie uwikłani dają im się opanować, to stan ich ostateczny jest gorszy niż poprzedni. Lepiej bowiem byłoby dla nich nie poznać drogi sprawiedliwości, niż poznawszy ją, odwrócić się od przekazanego im świętego przykazania. Sprawdza się na nich treść owego przysłowia: Wraca pies do wymiocin swoich, oraz: Umyta świnia znów tarza się w błocie.” (II Piotra 2,20-22)

A więc doznali wybawienia od brudów świata, lecz potem z powrotem w te brudy wracają. Lepiej byłoby, gdyby się nigdy nie nawracali, niż mieliby, skosztowawszy tej chwały, tej wspaniałości, odwracać się i porzucać tą Bożą sprawiedliwość
w Chrystusie Jezusie, podeptać lekkomyślnie po ofierze, po tym doświadczeniu, że człowiek został wyrwany z tego świata i został wprowadzony w kosztowność należenia do Bożego ludu.

            I w  Liście Judy 11 i 12 wiersz:

„Biada im! Bo poszli drogą Kaina i pogrążyli się w błędzie Balaama dla zapłaty, i zginęli w buncie Korego. Oni to są zakałą na waszych ucztach miłości,
w których bez obawy biorą udział i tuczą siebie samych, chmurami bez wody unoszonymi przez wiatry, drzewami jesiennymi, które nie rodzą owoców, dwakroć obumarłymi, wykorzenionymi.”
(Judy 11-12)

Mamy ludzi dwakroć umarłych, a więc musieli urodzić się, zostać zrodzeni i znowuż umarli, stracili to życie wieczne, już nie ma dla nich więcej możliwości. Musimy pilnować się, bo w tym domu nie ma tak, że jak już ktoś jest, to już na zawsze nie musi się przejmować. Pilnujmy czystości, pilnujmy należenia do Boga, pilnujmy społeczności z Bogiem. To jest Niebiański Ojciec, to nie jest taki, z którym można sobie dyskutować i pozwalać na jakieś takie, czy inne, lekkomyślne postępowania wobec Niego. Lepiej uważać.

            II List do Koryntian 6 rozdział, mamy od 14 wiersza:

„Nie chodźcie w obcym jarzmie z niewiernymi; bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością
a ciemnością? Albo jaka zgoda między Chrystusem a Belialem, albo co za dział ma wierzący z niewierzącym? Jakiż układ między świątynią Bożą a bałwanami? Myśmy bowiem świątynią Boga Żywego, jak powiedział Bóg: Zamieszkam
w nich i będę się przechadzał pośród nich, i będę Bogiem ich, a oni będą ludem Moim. Dlatego wyjdźcie spośród nich i odłączcie się, mówi Pan, i nieczystego się nie dotykajcie; a Ja przyjmę was i będę wam Ojcem, a wy będziecie Mi synami i córkami, mówi Pan Wszechmogący. Mając tedy te obietnice, umiłowani, oczyśćmy się od wszelkiej zmazy ciała i ducha, dopełniając świątobliwości swojej w bojaźni Bożej.”
(II Kor. 6,14-7,1)

I tu mamy działanie Tego Niebiańskiego Ojca – oczyszczanie się, bycie świątynią Boga, bycie sobie bliskimi w Chrystusie – to jest zupełnie to, co jest nam dane od Niebiańskiego Ojca. A więc już nie my, nie nasza historia starego człowieka, to wszystko zginęło. Powstała historia nowego człowieka – tej historii pilnujmy, do starej nie wracajmy. Pilnujmy historii nowego człowieka, rozwoju, wzrostu, oczyszczania się; opuściliśmy to miejsce bezbożnych, nie po to, aby znowu wejść w bezbożność między wierzącymi, wejść znowu w kłótnie, waśnie, odszczepieństwa, zawiści, zakłamania, jakieś dziwne zachowania. Nie po to opuściliśmy świat, żeby wejść
w miejsce, gdzie niewiadomo co się dzieje w sumie, co ci ludzie robią. Czym się zajmują? Dlaczego nie kochają Boga? Dlaczego nie cieszą się, że mogą być w domu Ojca, że mogą rosnąć, że mogą nawzajem z innymi Bożymi dziećmi budować się na Boży dom, rozmawiać, śpiewać pieśni, budować się wspaniałymi rozmowami
o Wspaniałym Ojcu, co już doznaliśmy, w czym poznaliśmy już działającego Ojca. Dlaczego nie być w takim gronie dzieci Bożych? Tylko być jakby w gronie ludzi przegranych, którzy myśleli, że będzie tak, czy inaczej i w sumie przegrali swoje życie. Wydaje im się, że nic nie osiągnęli w sowim chrześcijaństwie i chodzą, tacy przegrani, jakby wszystko zostało przegrane, stracone i nie są w stanie pomyśleć, że mogliby się bardziej zdopingować, żeby więcej szukać Pana, żeby więcej wołać do Niego, żeby więcej zwracać na siebie uwagę Jemu, żeby On widział, że Go potrzebujemy. Czują się, że: No, już tak jest... I tak pozwalają żyć. W pewnym momencie ta armia zaczyna zamieniać się w armię ogłaszającą porażkę, przegraną: Niemożliwe, żeby się uratować w ogóle, niemożliwe, żeby żyć w ten sposób, że to jest tylko opisane w Biblii, a tak normalnie, to trzeba zrozumieć, że jesteśmy tylko ludźmi i tyle... Podczas gdy Słowo Boże nigdy czegoś takiego nie nauczało. Mówi
o zwycięskich Bożych dzieciach, oni wygrali z diabłem, wygrali z przeciwnościami, oni mają Ojca w niebie, oni tam idą, oni idą drogą prostą, oni chodzą przed Bożym obliczem w sposób godny Boga, oni są wdzięczni, a Bóg napełnia ich objawieniem Prawdy Swojej. Bóg wprowadza ich w kosztowność tego przyszłego domu dla nich, ale już teraz, tak jak tamci, co jest opisane w Hebrajczykach, że przez wiarę widzieli już tą ojczyznę w niebie. Mamy być tymi, którzy się odłączyli.

Teraz, kiedy czytamy powiedzmy Ewangelię Łukasza 6 rozdział,
35 i 36 wiersz:

„Ale miłujcie nieprzyjaciół waszych i dobrze czyńcie, i pożyczajcie, nie spodziewając się zwrotu, a będzie obfita nagroda wasza, i synami Najwyższego będziecie, gdyż On dobrotliwy jest i dla niewdzięcznych, i dla złych. Bądźcie miłosierni, jak miłosierny jest Ojciec wasz.” (Łuk. 6,35-36)

Tak jak czytaliśmy w tym Psalmie, tam było: Dlaczego nie postępujecie właśnie w ten sposób, jak synowie Najwyższego? Tutaj teraz następna jest rzecz: Gdzie jest miłosierdzie dzieci Bożych? Gdzie się podziało miłosierdzie? Gdzie się podziała ta wspaniała siła, która pozwala pozostać jako ten, który może pomóc temu, który tej pomocy potrzebuje, tylko tak: O, temu nie, tamtemu nie, tamtej nie i już tak sobie posegregować to, i koniec... Dlaczego tobie tak, a tamtemu nie? Ojciec jest w niebie
i On mówi: Bądźcie miłosierni, jak Ja jestem miłosierny. Doświadczamy tego, że Ojciec w niebie chce, abyśmy byli podobni do Niego, nie tylko się nazywali synami
i córkami, ale byli też podobni.

            Ewangelia Jana, 16 rozdział od 25 wiersza:

„To powiedziałem wam w przypowieściach; nadchodzi godzina, gdy już nie
w przypowieściach będę do was mówił, lecz wyraźnie o Ojcu oznajmię wam. Owego dnia w Imieniu Moim prosić będziecie, a nie mówię wam, że Ja prosić będę Ojca za was; albowiem Sam Ojciec miłuje was, dlatego że wyście Mnie umiłowali i uwierzyli, że Ja od Boga wyszedłem.”
(Jana 16,25-27)

Mamy synów i córki Boga Wszechmogącego, bo wierzymy, że Jezus Chrystus przyszedł od Ojca, by objawić nam Ojca i w Nim mogliśmy zobaczyć Ojca, i z tym Ojcem chcemy być tu na ziemi już, bo wiemy, jaki jest nasz Ojciec. Skosztowaliśmy, jak dobry jest Pan, że miłuje nas, że chce nas wysłuchiwać i wysłuchuje; tylko kiedy wysłuchuje nas? Kiedy my naprawdę chcemy tego, co On chce dla nas. Kiedy modlimy się zgodnie z Jego wolą i wtedy okazuje się, jaki sposób jest Jego wysłuchania; to jest zaiste Ojciec, który dysponuje wszystkimi środkami, aby nas podnieść, aby nas zbudować, aby nas doprowadzić do zachwytu, do uwielbiania, do smutku, do pokuty, do wszystkiego, co jest potrzebne. Może wszelkie środki zastosować w odpowiedzi na naszą modlitwę, aby dać nam to.

            I List Jana, 3 rozdział 1 wiersz, przeczytam z tej grecko-polskiej:

„Spójrzcie, jaką miłość dał nam Ojciec, aby dziećmi Boga zostaliśmy nazwani
i jesteśmy.”
(I Jana 3,1)

Taką miłość dał nam Ojciec – nie przygaszajmy jej, pozwólmy, aby ona funkcjonowała, nie stwarzajmy pozorów sztuczności, gdzie powinna być swoboda budowania się nawzajem, radowania się nawzajem, świętych rozmów ze sobą, abyśmy nie byli jak ludzie, którzy gdzieś kontrolują wszystko, nie umiejąc być swobodnymi, wolnymi ludźmi w gromadzie świętych, tylko stale patrzą i myślą, gdzie ktoś coś popełni. My nie mamy szukać złego, mamy szukać dobrego, nie mamy domyślać się złego, mamy myśleć o dobrym. A więc to jest potrzebne Bożym dzieciom, a nie, żeby coś tam... Dlatego Bóg dał nam Swoją miłość. To jest coś, czego potrzebujemy. Jest wielki niedobór tego działania, tej miłości w kościele.
A Słowo Boże mówi wyraźnie, że: Ci, którzy miłują Prawdę, Bóg zachowa nas
w godzinie próby. Dzięki Bogu miłujmy. Jeżeli tylko widzimy, że nie miłość kieruje nami w sprawach innych, to wiedzmy już, że jesteśmy za słabi, żeby wygrać, że wróg znajdzie zawsze środek, żeby zepsuć nam każdy dzień; ale gdy żyjemy w miłości, to te wszystkie dni będą zawsze dobre. Miłość jest silniejsza od tego wszystkiego i ona nie domyśla się złego, nie doszukuje się złego, ona myśli o tym, co dobre, ona niesie pomoc, przebacza, ona powoduje to, że dzieci Boże są zwycięzcami – Ojciec daje nam tą miłość.

            List Jakuba, 1 rozdział i 18 wiersz:

„Gdy zechciał, zrodził nas przez Słowo Prawdy, abyśmy byli niejako pierwszym zarodkiem Jego stworzeń.” (Jak. 1,18)

Gdy zechciał, zrodził nas przez Słowo Prawdy – chwała Bogu za to! Chwała Bogu za Jego dobroć i za Jego łaskę. To jest dla nas najcenniejsze i najważniejsze. Myśmy nie przekonali naszego Niebiańskiego Ojca, by zrodził nas do Swojej wieczności, ale On jest Tym, który chciał nas zrodzić do Swojej wieczności. To nie było to, że myśmy wymusili, żeby On nas zrodził, ale On chciał i zrodził nas. Cieszmy się tym, trwajmy w tym, pamiętajmy, że dzieci Boże żyją w zgodzie z wolą Ojca – o tym pamiętajmy. Koniec nieposłuszeństwa. Koniec samowoli. Koniec buntów. Koniec stawiania się. Koniec grzeszenia i mówienia: A cóż, inni też grzeszą – koniec, tak mówią dzieci świata. Dzieci Boże w ten sposób nie mówią. Dzieci Boże, kiedy ktoś przychodzi
i mówi, że to jest grzech, mówią: Tak, prawda, nawet dobrze, że przyszedłeś, muszę z tym skończyć, bo jestem dzieckiem Bożym, nie mogę żyć w grzechu. A więc napomina się, to jest nie tylko mówienie o grzechu, ale to jest zachęcanie się do tego, by dobro czynić, budować, a więc szukać tego, co dobre, dla siebie nawzajem.

            List do Efezjan 1 rozdział. W ogóle od tego trzeba by było zacząć: Czy ty jesteś szczęśliwy, że jesteś dzieckiem Bożym? Jeżeli to sprawia ci nieszczęście – bycie dzieckiem Bożym – to ty niewiele osiągniesz w tym, bo Jezus mówi, abyśmy byli w Jego radości, to jest Jego radość bycia Synem Boga. Abyśmy byli w radości bycia dziećmi Boga. Bez tej radości to wszystko jest dla nas takie... Człowiekowi sprawia radość co innego: Zrobić coś złego, zrobić coś niedobrego, postawić się, pokazać swoją niezależność – to sprawia człowiekowi radość. A nie uniżenie, cichość, łagodność... Ale gdy pojmujemy, jakie to cenne, że ten Ojciec nie jest jak ziemscy ojcowie, którzy pochwalali jakiekolwiek zło w życiu swego potomstwa. Ten Ojciec nie pochwala żadnego zła i o tym pomyślmy, i o tym myślmy nieustannie, jako dzieci Boże, które chcę mieszkać w domu Ojca. Ten Ojciec, abyśmy żyli w Jego Synu, abyśmy czynili to, co jest dobre, miłe i pożyteczne – o tym myślmy. Nigdy nie myśl, że żyjesz bez Ojca i to twoje życie to jakaś religia, trzeba się dostosować do religii, do ogółu. Jak przyjdzie jeden łobuz do rodziny, to cała rodzina pada, bo ten łobuz zepsuje całą rodzinę, tak? Czy ten łobuz pada, bo napotyka na taką rodzinę, bo napotyka na takich świętych i zdecydowanych, że mówi: Tu – albo zginąć, albo nawrócić się między wami. Taka jest prawda i tak być powinno, a nie że: O, a może faktycznie, taki wesoły, czy inne rzeczy.

W Liście do Efezjan, dobrze znane nam miejsce, z tego 1 rozdziału od
3 wiersza:

„Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który nas ubłogosławił w Chrystusie wszelkim duchowym błogosławieństwem niebios; w Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nienaganni przed obliczem Jego; w miłości przeznaczył nas dla Siebie do synostwa przez Jezusa Chrystusa według upodobania woli Swojej…” (Efez. 1,3-5)

To są zwykłe słowa, ale gdy Duch Święty wprowadza nas w kosztowność tych słów, jesteśmy w wielkim podziwie dla Boga, że On dla mnie, dla ciebie, to uczynił. Jesteśmy w podziwie przed Bogiem. Kiedy Duch Boży porusza naszego ducha tą Prawdą, jesteśmy przed Bogiem w wielkim zadziwieniu, w wielkiej wdzięczności, że to Bóg dla mnie uczynił, dla ciebie, i dla nas jest to nadzwyczajne działanie Boga. Rozumiecie, że można to czytać jak zwykłe słowo, albo nadzwyczajne wywyższenie, które Bóg nam dał, niezależne od tego, kim byliśmy, co robiliśmy, całkiem niezależne, bo On to okazał nam, kiedy w grzechach żyliśmy, On posłał Swego Syna, by On nas z tych grzechów wydostał, abyśmy jako synowie i córki mogli żyć
z Bogiem w społeczności.

„…Ku uwielbieniu chwalebnej łaski Swojej, którą nas obdarzył w Umiłowanym. W Nim mamy odkupienie przez krew Jego, odpuszczenie grzechów, według bogactwa łaski Jego, której nam hojnie udzielił w postaci wszelkiej mądrości
i roztropności. Oznajmiwszy nam według upodobania Swego, którym Go uprzednio obdarzył, tajemnicę woli Swojej, aby z nastaniem pełni czasów wykonać ją i w Chrystusie połączyć w jedną całość wszystko, i to, co jest na niebiosach, i to, co jest na ziemi w Nim.”
(Efez. 1,6-1)

Mamy Boże przeznaczenie, Boże wskazanie, żyjmy według tego przeznaczenia, żyjmy, nie traćmy czasu na życie według tego, co nabyliśmy według ciała – koniec. Wiecie, to niedowiarstwo tego ciała, to takie blokowanie się przed Bogiem tego ciała, to jest ohyda normalnie wśród Bożych dzieci. To ciało nie może stawiać ci warunków. Ty jesteś dzieckiem Bożym, to ciało jest tylko miejscem, w którym ty masz zarządzać, aby chwała Boża była widoczna w twoim życiu. To nie ciało ma tobą kierować, ale Bóg ma tobą kierować. Raduj się w Panu! Ciesz się i żyj w ten sposób. Nie szukaj złego, szukaj dobrego, raduj się w Panu, żyj w ten sposób, nie dopuszczaj do siebie czegokolwiek. Stare się skończyło, wszystko stało się nowe. Żyjmy więc, radując się Panem, bo to jest kolej rzeczy, to jest wiara, która złapała się tego, która jest zafascynowana Bogiem, który w ten sposób wobec nas postąpił. Kiedy żyliśmy
w  świecie, przyszedł On do nas, On przyszedł i wywołał nas z tego świata, abyśmy stali się Jego dziećmi i kiedy zrodził nas, doznaliśmy czegoś pięknego, wcale nie próbowaliśmy być świętymi, a byliśmy świętymi – oddzieleni od świata, od zmysłowości, zupełnie zafascynowani Bogiem, zafascynowani Jezusem Chrystusem, doznawaliśmy, jak nasze życie promienieje. A ludzie, którzy wcześniej nas znali, widzieli to, co dzieje się z nami i wiedzieli, że to nie jesteśmy my. A więc to jest Bóg
i tak być powinno. Później często trafia się, że ludzie wracają do ciała, a to ciało – co już potrafi tylko zrobić? To, co zrobiło w Izraelu, oni mieli świątynię, mieli wszystko, ale kogo nie mieli? Boga nie mieli, bez Boga żyli, Jezus powiedział: Waszym bogiem jest diabeł. Wydawało im się, że się modlą, śpiewają, ale żyli już ciałem, nie żyli już dzięki Bogu. O tym myślmy, wykorzystujmy czas, dni są złe, ale one nadal dają szansę. Kiedy my przychodzimy do Boga, to Bóg w Swój sposób odpowiada, my potrzebujemy objawienia. Apostoł Paweł mówi: Aby przez objawienie przyszła do was ta Prawda, jakie skarby są w Jezusie Chrystusie wam dane, aby objawienie napełniało naszego ducha. Aby duch nasz był tak jakby go wprowadził do skarbnicy
i on widzi tą chwałę Chrystusa, i ten człowiek poruszony jest do głębi już. Nie jest jak skostniały jakiś element, tylko można powiedzieć, że głęboko rozmiękczony tym objawieniem i tym wskazaniem, wdzięczny, zadowolony przez Bożym obliczem. To jest Bogu miłe.

            II List do Koryntian 1 rozdział, nie myśl o sobie, że dalej jesteś jak dziecko ciała, pamiętaj – myślenie dzieci Bożych to nie jest myślenie cielesnych ludzi, to jest myślenie duchowe, to jest myślenie duchowego człowieka i niech tak będzie. O tym myślcie, o tym, co w górze, o tym, co jest tam... I tu mamy od 3 wiersza:

„Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy, który pociesza nas we wszelkim utrapieniu naszym, abyśmy tych, którzy są w jakimkolwiek utrapieniu, pocieszać mogli taką pociechą, jaką nas samych Bóg pociesza. Bo, jak liczne są cierpienia Chrystusowe wśród nas, tak też i przez Chrystusa obficie spływa na nas pociecha. Jeśli tedy utrapienie nas spotyka, jest to dla waszego pocieszenia i zbawienia; jeśli zaś pocieszenie, jeśli to ku waszemu pocieszeniu, którego doświadczacie, gdy w cierpliwości znosicie te same cierpienia, które
i my znosimy; a nadzieja nasza co do was jest mocna, gdyż wiemy, iż jako
w cierpieniach udział macie, tak i w pociesze.”
(II Kor. 1,3-7)

A więc Bóg pociesza Swoich synów, nie raz tego doświadczyliśmy i to jest naprawdę fascynujące. Nie ma jakiegoś określonego czasu, miejsca, to jest Bóg, Bóg posyła to na nas i to nas podnosi, to nas posila bardzo. Nasz Bóg jest Wszechmogący, On ogarnia Sobą wszystko, wszystko na Jego Słowo zaistniało. Jaki jest twój Ojciec? To jest Ten Sam Ojciec! On może pocieszyć, może przeprowadzić, może pouczyć, może wskazać, po to posłał Swego Syna do mnie i do ciebie, abyśmy do takiego Ojca należeli. To jest to, o co się toczy bój, aby ludzie się uświęcali, dlatego że patrzą na Świętego Ojca, że patrzą, jaki jest Ojciec w niebie. Wiele zła może uczynić korzeń goryczy, kiedy człowiek chodzi z jakimś korzeniem goryczy i ta gorycz rozlewa się tu, czy tu, i człowiek, zamiast chlubić się Panem, zamiast cieszyć się Panem, chodzi z tą goryczą w sercu swoim. Trzeba to usunąć i zrobić miejsce innym środkom, takim przyjemnym – miłości, radości, wdzięczności – to jest ważne. Bóg pociesza.

            I Jana, 1 rozdział 5 i 7 wiersz:

„A zwiastowanie to, które słyszeliśmy od Niego i które wam ogłaszamy, jest takie, że Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności. (…) Jeśli zaś chodzimy w światłości, jak On Sam jest w światłości, społeczność mamy
z sobą, i krew Jezusa Chrystusa, Syna Jego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu.”
(I Jana 1,5;7)

Ojciec, gdy chce mieć z nami społeczność, to jest to społeczność duchowa, to nie jest społeczność fizyczna. My nie możemy mieć z Bogiem społeczności fizycznej, to jest społeczność duchowa, On rozmawia z naszym duchem i my doświadczamy duchowych wartości, duchowej chwały, duchowego życia, duchowego owocowania, radości zbawionych ludzi, wdzięczności, zadowolenia. Bóg chce mieć szczęśliwe dzieci, mimo doświadczeń, mimo tych wydarzeń, zasmuceni, a jednak zawsze weseli, zawsze wdzięczni Bogu. Pamiętaj, masz Ojca w niebie, On jest większy od wszystkich twoich problemów, On posłał Syna, który jest większy od wszystkich twoich problemów, potrzeb, On ma wszystko, co jest potrzebne, aby przeprowadzić cię przez to ziemskie doświadczenie, żebyś był nieskażonym przez ten świat, On jest Tym, który przyszedł nas zbawić. Kto będzie wzywać Imienia Pańskiego, zbawiony będzie. Pamiętaj, że to jest wiara, która jest pewna tego, kim jest Boży Syn i że ta wiara synów i córek Bożych, ona wzywa Imienia Pańskiego. Modlimy się: Ojcze nasz, który jesteś w niebie, bo wiemy, że mamy Ojca w niebie, mamy Tego, który jest Ojcem naszym, gdy my nawet gdzieś zawodziliśmy, jest nam wstyd, przyznajemy się, doznajemy, że On nas podnosi. To jest coś pięknego, że On cię podnosi w taki sposób, jak nikt inny by cię nie podniósł. On duchowo otwiera przed tobą, kim On jest i zostajesz tak poruszony Jego dobrem, miłością do ciebie, że jesteś pod wrażeniem, że On taki jest. Mimo tych przeciwności, On poczekał, aż przyszedłeś, żeby Mu powiedzieć: Wstydzę się, jest mi przykro, nigdy nie powinno tak być, patrzyłeś na to,  a ja nie zdawałem sobie sprawy, zapomniałem, że Ty jesteś ze mną i zrobiłem coś takiego... Boże... Bóg mówi: Dobrze, prawidłowo. Ale Bóg później posila, pociesza
i mówi o oczyszczeniu, o przebaczeniu, aby tego więcej nie czynić, aby pamiętać, że On jest ze wszystkimi Swoimi dziećmi, jak powiedział: Oczyśćcie się, chcę z wami przebywać.

            Księga Objawienia, 21 rozdział od 1 wiersza:

„I widziałem nowe niebo i nową ziemię; albowiem pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły, i morza już nie ma. I widziałem miasto święte, nowe Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga, przygotowane jak przyozdobiona oblubienica dla męża swego. I usłyszałem donośmy głos z tronu mówiący: Oto przybytek Boga między ludźmi! I będzie mieszkał z nimi, a oni będą ludem Jego, a Sam Bóg będzie z nimi. I otrze wszelką łzę z oczu ich, i śmierci już nie będzie; ani smutku, ani krzyku, ani mozołu już nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy przeminęły. I rzekł Ten, który siedział na tronie: Oto wszystko nowym czynię. I mówi: Napisz to, gdyż słowa te są pewne i prawdziwe. I rzekł do mnie: Stało się. Jam jest alfa i omega, początek i koniec. Ja pragnącemu dam darmo ze źródła wody żywota. Zwycięzca odziedziczy to wszystko, i będę mu Bogiem, a on będzie Mi synem.” (Obj. 21,1-7)

Tak Bóg doprowadza sprawę do najpiękniejszego finału, to jest nasz finał, gdy będziemy do Niego należeć. Czyńmy sobie dobro, wychodźmy sobie naprzeciw. Ojciec chce, żeby jego dzieci żyły w zgodzie, miłości wzajemnej, wspieraniu się nawzajem, mówieniu sobie prawdy nawzajem, czynieniu sobie tego, co Ojciec chce, aby między nami było, nie tylko Ojciec, ale i Syn chce, abyśmy w taki sposób funkcjonowali. Nie knujmy zdrad, nie kombinujmy przeciwko sobie niczego, nie kombinujmy, nie podejrzewajmy, czyńmy to, co mówi do nas Słowo Boże, żyjmy każdym Słowem, które z ust naszego Ojca pochodzi, a wtedy jesteśmy bezpieczni. Niech Boży Duch nas napełnia, bo On jest Bogiem, który miłuje nas. Chociaż moglibyśmy powiedzieć: Ten człowiek zawiódł, Piotr zawiódł, on się wyparł ciebie... Ale Pan nie zawiódł Piotra i On nadal mógł funkcjonować jako Boże dziecko, i nadal mógł modlić się do Ojca w niebie, i nadal mógł służyć Temu Ojcu w Imieniu Jezusa, dobiegł do mety jako dziecko Boże, jako syn. Chociaż jako dziecko Boże miał różne doświadczenia, lecz okazał się zwycięzcą, dzięki Bogu. On jest w stanie napełnić cię drogocennościami, a to, że On da ci wejrzenie w te duchowe, chwalebne dziedzictwo, które masz w Chrystusie Jezusie, jeszcze więcej zobaczyć wspaniałość Pana i wspaniałość tego Jego powrotu po nas, po wszystkie Boże dzieci, pamiętaj – żyjmy tutaj według woli Ojca – to jest dla nas najważniejsze. Dużo sił poświęcamy na jakieś skomplikowane rzeczy między nami, zamiast te skomplikowane na krzyż, muszą pozostać tylko te, które są jasne, które są Chrystusowe, prawdziwe i wtedy wróg nie będzie miał jak zabierać nam tego drogocennego czasu. Potrzebujemy zagłębiać się w Prawdę i żyć w Prawdzie – tego potrzebujemy. A nie siedzieć nad Biblią i myśleć: A ten ma coś przeciwko mnie, a  ten może ma coś przeciwko mnie,
a ta coś powiedziała nie tak; i czytać Biblię, i myśleć, co mi wierzący ludzie zrobili. Tak się nie czyta Biblii ale tak wielu czyta Biblię. Dlatego, że diabeł uderza różnymi wydarzeniami i człowiek, zamiast rozkoszować się Słowem Bożym, jest atakowany jakimiś złymi doświadczeniami, które się wydarzyły. To nie jest dobre, aby komuś przeszkadzać w czytaniu Biblii swoją złą postawą, lepiej, żeby to zachęcało, lepiej, żeby człowiek zadowolony czytał Biblię, a to z powodu tego, że ty jesteś otwartym, aby czynić wolę Ojca wobec tego kogoś, aby okazywać miłość, dobroć, miłosierdzie. Pamiętajmy o naszym Ojcu w niebie, bo On pamięta o nas, On pamiętał o nas, kiedy żyliśmy zupełnie w nieświadomości. Wykorzystujmy czas i wygrajmy tą bitwę. Amen.