Jan 14:23

Słowo pisane

20.21.05.2016 Marian - List do Efezjan 1,15-23 (cztery kazania)

List do Efezjan 1,15-23

 

1. NADZIEJA  DO  KTÓREJ  BÓG  NAS  POWOŁAŁ

(Słowa wygłoszone na wyjeździe w Niemczech 20.05.2016)

 

Chwała Bogu, że Pan wydobywa człowieka z różnych życiowych wydarzeń, burz, tragedii, aby postawić człowieka w całkiem innym, nowym miejscu, miejscu wspaniałej chwały, aby człowiek mógł w tym miejscu przebywać i  mógł się rozwijać w całkowicie nowych warunkach, z  nowym sposobem myślenia, mówienia, decyzji i wyborów. Bóg nie tylko posłał swojego Syna, żeby pokazać nam jaki jest, ale też posłał Go po to, aby pokazać co z nami chce zrobić, ku czemu chce nas poprowadzić, co chce z nami osiągnąć. To jest dla nas coś pięknego, skoro Bóg, Który stworzył niebo i ziemię mówi o tym do nas, co On zamierza z nami zrobić. Wiemy, że jest Wszechmogący, a więc zdajemy sobie sprawę, że dla nas jest to teraz sprawą najważniejszą należeć do Niego i dziękować Mu za każde Jego wykonane działanie wobec każdego z nas, za każde Jego Słowo, za każdą chwilę, w której On ma dostęp do nas i może wykonać to, co jest potrzebne, abyśmy my mogli być z nim, należeć do Niego.

On chce zupełnie zmienić nasz sposób myślenia. To jest bardzo ważne co my myślimy, o czym myślimy. Zwróćcie uwagę, że zło, które pojawiło się na ziemi, ono nabiera coraz większej siły przebicia i ludzie coraz więcej i więcej mówią o złu. Człowiek coraz mniej świadomy jest, że to zło odbiera człowiekowi czas, który mógłby spędzić na myśleniu o dobru. Diabeł perfidnie atakuje człowieka i dlatego próbuje okraść go z czasu pięknego, czystego myślenia. Przez różne wydarzenia, przez różne rzeczy diabeł próbuje człowieka w jego umyśle pokierować w kierunku czegoś złego: tu się coś złego wydarzyło, tam się coś złego wydarzyło, tam coś złego powiedziano, żeby człowiek nieustannie w swoim umyśle miał coś złego, coś co będzie odciągać ten umysł od piękna Chrystusa. Diabeł wie o co walczy, wie że jeśli człowiek będzie myślał o złu, to w końcu ten człowiek nie będzie miał czasu myśleć o dobrym. Nie można w jednym czasie myśleć o złym i o dobrym. Jeśli  myślimy o złym, w tym momencie nie myślimy już o dobrym. Kiedy myślimy  długo o złym, wtedy długo nie myślimy o dobrym. Jeśli więc długo myślimy o złym i długo nie myślimy o dobrym, nasz umysł jest  coraz bardziej skażony złem i diabeł wie, że im dłużej utrzyma nas przy złu, tym więcej oddzieli nas od dobra, a to jest dla niego szansa, że my nie będziemy umieli już myśleć o dobrym, tylko wszędzie będziemy myśleć o złym. Jeśli będziemy wszędzie myśleć o złym, to będziemy jak złodziej, który wszystkich podejrzewa o to samo, że wszyscy są złodziejami, którzy chcą go okraść i będzie się pilnować przed wszystkimi ludźmi i trzymać ich na dystans dlatego, że będzie się bać tego, co sam robi.

Diabłu chodzi o to, żebyśmy tak to pojmowali i żebyśmy w swoim umyśle, nawet kiedy się modlimy do Boga, nie mieli wzniosłych, świętych myśli, tylko żeby te złe myśli trzymały nas gdzieś w oddaleniu od Boga i  żebyśmy nawet nie mieli swobody myśleć o Bogu jako o naszym Ojcu, żeby to był dla nas jakiś Bóg, który tylko wymaga i wymaga, nic nie robiąc w tym kierunku, żeby obdarzyć nas tym wspaniałym myśleniem Swojego Syna. Diabeł próbuje nawet ingerować w modlitwy, próbuje ingerować w głoszone Słowo, próbuje ingerować kiedy czytamy Biblię, tak że raczej, abyśmy patrzyli i szukali w złym kierunku, a nie w dobrym kierunku. Jak potężną bitwę toczy diabeł o to, żeby człowiek na ziemi, nawet wierzący człowiek, nie był świadomy tego co ma w Chrystusie.

To jest złodziej, on może nie zabiera ci z kieszeni czegoś namacalnego, ale zabiera ci o wiele więcej: zabiera ci radość zbawienia, radość należenia do Boga. Radość, o której mówił Zbawiciel, że chce, aby ona była we wszystkich Jego uczniach. Zaczynasz chodzić i nawet we własnym domu nie umiesz śpiewać Panu. Chodzisz i myślisz o czymś złym. Myślisz o tym złym, o tamtym. Kiedy człowiek dużo myśli o złym, to szuka zajęcia, żeby ten umysł odpoczął, a więc szuka jakiejś pracy. Zrobi coś w polu, a to zrobi coś w domu, a to gdzieś tam. A to pojechać do sklepu, a czymś się zająć, bo człowiek chce umknąć gdzieś od tych rzeczy, ale nie umyka znowu w dobrym kierunku. Znowu diabeł krępuje tego człowieka jeszcze więcej, bo człowiek nie przychodzi do Boga, który może uwolnić, tylko znowu dalej idzie w kierunku, który niby wyswobadza, bo człowiek zajmuje się tym, co mu się podoba i tym się zajmuje. Zajmuje się już niby czymś dobrym i zapomniał, już o tej złości na kogoś. Ale czym się zajął? Znowu zajął się traceniem czasu, który mógł spędzić z Bogiem.

A więc diabeł ratując człowieka, tak na prawdę go niszczy jeszcze głębiej i jeszcze bardziej. Oddziela przez pracę i przez myślenie, przez różne plany, oddziela od Boga. Bóg dobrze wie, co diabeł chce zrobić, Bóg zna wszystkie zamysły diabła. Żaden zamysł diabelski nie jest przed Bogiem zakryty i Bóg dlatego posyła nam Swego Syna Jezusa Chrystusa, żeby nas uwolnić od tej władzy, uwolnić nas od władzy diabła nad naszym umysłem. Dlatego chrześcijanie muszą być przemienieni w duchu swego umysłu. My musimy mieć odnowiony umysł, uwolniony od starego myślenia.

To stare myśli powodują to, że my się ranimy, że odzywamy się do siebie w zły sposób, robimy coś, żeby kogoś dotknąć, ale w negatywny sposób, bo może nie umiemy ścierpieć jego zadowolenia, rozumiecie? Czasami wierzący ludzie robią obrzydliwą rzecz tylko dlatego, że nie umieją ścierpieć, że ta druga osoba się cieszy. To jest stary sposób myślenia. Dla nas powinno być radością, kiedy widzimy drugą osobę radującą się w Panu, a nie myśleć sobie, dlaczego ty się radujesz, a ja nie.

Rozumiecie, łatwiej jest odebrać komuś radość niż ją dać, prawda? Mówisz o dobrych rzeczach i widzisz człowiek jest zakłopotany, nie wie jak sobie w tych dobrych rzeczach poradzić bo ma tyle różnych kłopotów. Ale wystarczy powiedzieć złośliwe słowo, zrobić coś złego i już możesz człowieka ograbić z jego radości. Ten człowiek może być już dotknięty i zaczyna myśleć: „o co ci chodzi”. Zaczyna diabeł go prowadzić: na pewno ma to i tamto. Rozumiecie, diabeł szuka, by złapać człowieka na coś, żeby zacząć pociągać człowieka w swoją stronę. Jakże często nieuważne dzieci Boże pozwalają diabłu używać się ku temu, żeby odciągnąć kogoś od Boga.

Jak bardzo ważne jest to o czym my myślimy. Żyjemy na ziemi, na której jest pełno złych myśli. Zwróćcie uwagę, że musi to być bardzo ważna sprawa, skoro apostołowie zajęli się nią i mówili: nie myślcie o złym, myślcie o tym co dobre. Myślcie o tym, co w górze, szukajcie tego co w górze, powierzcie Bogu swoje troski, a On ziści  wasze zamiary. Złóżcie na Pana swój ciężar, a On da wam pokój, który przewyższa wasz rozum. Jak ważny jest nasz umysł, nasz rozum. Co myślimy, dlaczego tak myślimy. Diabeł chce koniecznie pociągać nas w swoim kierunku, codziennie. Nawet kiedy się budzisz, już czeka żeby ciebie pociągnąć, a czasami nie musi nawet czekać, bo już ma włożony w ciebie swój układ pomysłów. Ty już się budzisz z jego pomysłami, wtedy on jest jeszcze bardziej  spokojny. Ale kiedy się budzisz z pomysłami Bożymi, wtedy ona na pewno tam już czeka, żeby ci te pomysły skierować gdzie indziej, żeby odwrócić cię od tych dobrych myśli do złych myśli. Co wtedy masz zrobić? Masz dać mu odpór. Masz mieć świadomość, że diabeł jest twoim wrogiem, a nie przyjacielem. Nawet kiedy ci mówi myśli, które wskazywałyby że są za tobą, one są przeciwko tobie, bo one rozbudowują bazę niechęci do kogoś drugiego, do brata, do siostry i człowiek już nie umie być tak jak Chrystus. A jeśli nie możemy być jak Chrystus, to znaczy że już jesteśmy oszukani i zwiedzeni, ograbieni z tej chwały, która przyszła do nas w Chrystusie, diabeł osiąga swój cel. Jeżeli wierzący ludzie nie mogą być coraz bardziej podobni do Chrystusa, to znaczy, że diabeł odwodzi ich coraz bardziej od Chrystusa i czyni ich coraz bardziej podobnymi do siebie. Oni stają się opryskliwi, niechętni, zawistni, długo pamiętający, gdy ktoś zrobił coś złego przeciwko nim. To jest diabeł, on jest ich pamięcią, to już nie jest Duch Święty.

Zwróćcie uwagę, Słowo Boże mówi, że mamy wszystko pamiętać przez Ducha Świętego. A Duch Święty nie pozwoli, żeby coś fałszywego było w nas. Ale jeżeli będziemy pamiętać to przez diabła, to będziemy mieli pełno różnych pomysłów w głowie swojej. A te pomysły będą nam zabierać wiele wspaniałych rzeczy. Nawet  w modlitwie z Bogiem będą nam zabierać uroczystość spotkania ze Świętym Bogiem. W rozmowach z braćmi i siostrami będą nam zabierać radość spotkania się. Gdy będziemy szli do pracy, będą nam odbierać spokój, że my jesteśmy tam z Panem, będą nas ścigać, gonić jak żołnierze armii przeciwników, którzy będą chcieli nas nękać każdego dnia, żebyśmy byli znękani, pobici i żebyśmy tylko jęczeli na tej ziemi jak to źle być chrześcijaninem czy chrześcijanką, ileż to Bóg obowiązków na nas włożył, a my i tak mamy dosyć ciężarów. Rozumiecie, to diabeł zaczyna mówić w człowieku i coraz więcej tych słów pojawia się w człowieku. A zwróćcie uwagę, że bardzo mało  pojawia się tych słów, które pokazałyby: przecież to ty jesteś winien/winna tego stanu, bo Chrystus nigdy by tego nie zrobił. Ty nie masz  żyć dzięki swojej sile ani mocy, ale dzięki Jezusowi.

Więc chrześcijaństwo nie polega na tym, że stary człowiek żyje po chrześcijańsku, tylko że Chrystus żyje w nas, tak jak żył na ziemi. Dlatego nie wolno nam dopuszczać diabła bliżej niż na odległość naszej wiary w Chrystusa. On nie może przejść poza tą wiarę i być między nami a wiarą w Chrystusa, bo wtedy on będzie nas okłamywał  i zwodził i uderzał swoimi strzałami diabelskimi, a one będą docierać bardzo szybko i bardzo sprawnie będą nasz humor obracać tak jak diabeł chce. To będziemy zadowoleni z rzeczy diabelskich albo będziemy się smucić czymś czym nie powinniśmy się smucić. Zawsze to nie będzie to przyniósł nam Chrystus. Jest więc ważne, aby Chrystus był Tym, na Którym my dzisiaj budujemy, na Którym się dzisiaj opieramy z całą stanowczością, bez pozwolenia sobie na to, aby oprzeć się na diable.

Wiecie, diabeł będzie was atakował różnymi rzeczami. A to, że ludzie są niesprawiedliwi wobec ciebie, nie cenią ciebie, a ty tyle życia poświęcasz dla nich, a oni ci za to odpłacają tak lekko. Kiedy to słyszysz, to na pewno jest to diabeł, bo Jezus tak nigdy by ci nie powiedział. Jezus raczej mówi o czymś innym, o zwycięstwie, o ciągłym zwycięstwie w naszych umysłach, w naszych sercach.

Zobacz, już nie raz mówiliśmy sobie, że od tego co myślimy, zależy jak inni ludzie z nas skorzystają. Jeśli my myślimy źle, to oni będą dostawać od nas zło. Jeśli my myślimy dobrze, to  oni będą dostawać dobro od nas. Ja nie mówię o pozytywnym myśleniu, ja mówię o Bożym myśleniu, o myślach Chrystusa, które mieszkają w czystym domu napełniając ten dom chwałą, uwielbieniem.

Zajrzymy do Listu do Efezjan, do 1 rozdziału. Niech Pan będzie z nami i niech On pomoże nam, abyśmy w światłości Jego obecności widzieli to, co mamy widzieć i odwracali oczy od tego, czego nie mamy widzieć, na co nie mamy patrzeć. Słowo Boże mówi: kto odwróci oczy od patrzenia na zło. Po co? Żeby patrzeć na dobro. Ten będzie mieszkać w domu Bożym.

W tym 1 rozdziale, 15 wierszu czytamy te Słowa: „Przeto i ja odkąd usłyszałem o wierze waszej w Pana Jezusa i o miłości do wszystkich świętych” - piękna rzecz wiara, miłość – „nie przestaję dziękować za was i wspominać was w modlitwach moich”.

O co mu jeszcze chodzi? Mają przecież oni mają już wiarę miłość.

„Aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam Ducha Mądrości i objawienia ku poznaniu Jego i oświecił oczy serca waszego, abyście wiedzieli jaka jest nadzieja, do której was powołał”.

Jaka jest więc nadzieja, do której nas powołał? Ludzie mówią w bardzo krótki sposób, wierzący i miłujący ludzie mówią: no tak Jezus, to jest przecież nasza nadzieja. Dlaczego więc apostoł Paweł chce sięgać głębiej niż tylko świadomość? Aby było objawienie tej nadziei. Skąd on wie, że nawet ta świadomość jest za krótka? Bo wielu ludzi mówi: tak, Jezus Chrystus był na ziemi, tak Jezus umarł na krzyżu. A zwróćcie uwagę, jak oni żyją. Mają świadomość, ale to nic z nimi nie robi. Paweł wie, że ludzie potrzebują mieć objawienie tej nadziei, do której  nas powołał. To jest właśnie to bezpieczne miejsce każdego nawróconego człowieka. To jest to miejsce, w które diabeł nie może przejść swobodnie.  On musi stać na zewnątrz. To jest  nasze schronienie przed tym, co on chciałby z nami zrobić.

Jeśli byśmy wzięli nadzieję tylko jako nadzieję, no ja mam nadzieję na to, że wrócę stąd do domu, mam nadzieję, że przejedziemy bezpiecznie i wrócę bezpiecznie do domu. To dobrze, że mam taką nadzieję, bo nie wyruszałbym z powrotem, gdybym jej nie miał. Gdybym nie miał nadziei, że wrócimy z powrotem do domu bezpiecznie, nie ruszyłbym się stąd. Mam nadzieję, ale czy to jest zbawcza nadzieja? Ludzie mają nadzieję, że Chrystus jest Synem Bożym, że On daje im zbawienie, ale czy oni przez to są zbawieni? Jaka to musi być nadzieja, która nie zawodzi, nigdy nie zawodzi?

Może sięgniemy na chwilę do Listu do Kolosan, do 1 rozdziału, od 24 wiersza.

„Teraz raduję się z cierpień, które za was znoszę i dopełniam na ciele moim niedostatku  udręk Chrystusowych za ciało Jego, którym jest kościół. Tego kościoła sługą zostałem, zgodnie z postanowieniem Boga powziętym co do mnie ze względu na was, abym w pełni rozgłosił Słowo Boże, tajemnicę zakrytą od wieków i od pokoleń, a teraz objawioną świętym Jego. Im to chciał Bóg dać poznać jak wielkie jest między poganami bogactwo chwały tej tajemnicy, którą jest Chrystus w was, nadzieja chwały”.

To nie jest więc tylko słowo "nadzieja", ale to jest Chrystus. Czy Chrystus może więc w czymś ciebie zawieść? Czy w Chrystusie jest jakaś ułomność, która staje się niewiadomą dla ciebie? Czy to jest Słowo: mam nadzieję dojść do wieczności? Czy Chrystus jest moją Nadzieją, że jestem już w wieczności? Zobaczcie, jak Paweł czy wszyscy Apostołowie pielgrzymowali? Czy oni sobie myśląc, mniemali, że dojdą do wieczności? Czy oni widzieli już siebie w wieczności w  Chrystusie? Przecież Paweł pisał też w Liście do Efezjan: my już tam zasiedliśmy w Nim na tronie chwały! Jaka jest więc nasza nadzieja? Wiecie, ja spodziewam się jeszcze żyć tutaj 20 lat, mam nadzieję, że zdrowie mi pozwoli żyć tutaj jeszcze 20 lat, tak? Więc zdrowie jest moją nadzieją, że będę żył 20 lat, bo dzisiaj czuję się dobrze? A jutro? Wiecie, jestem taki zdrowy, krzepki, widać, że jeszcze długo pożyję na ziemi. Czy to jest pewna rzecz? Nie, to jest niepewna rzecz. Można skończyć w wypadku, może pęknąć jakaś żyłka, cokolwiek może się wydarzyć i zdrowy człowiek nagle zakończy swoją wędrówkę. A czy w Chrystusie można stracić wieczność? Czy można stracić zdrowie w Chrystusie? Czy można stracić połączenie z Ojcem w Chrystusie? Czy można stracić cokolwiek z tego, co Ojciec dał nam w Chrystusie? Czy można źle myśleć w Chrystusie? Czy można mieć złe plany w Chrystusie? Czy można się pomylić idąc tą drogą? Nie, w Chrystusie nie ma takiej możliwości! Ta możliwość jest tylko wtedy, kiedy odwrócimy oczy od Chrystusa.

A więc jaka jest nasza nadzieja? To jest Chrystus w nas, nadzieja chwały! Chrystus jest naszą nadzieją! To nie jest tylko słowo. Gdybyśmy wzięli słowo nadzieja-Chrystus, nadzieja ma na imię Chrystus. Nasza nadzieja ma imię, to jest Chrystus, Który nigdy nie zawodzi. Nikogo nigdy nie zawiódł. Chwała Bogu!

Masz nadzieję, która jest niezniszczalna, która sięga aż poza zasłonę. To jest Chrystus! Czy ktokolwiek, kiedykolwiek może powiedzieć, że zawiódł się na Nim? Nigdy! Przez całą wieczność nie pojawi się taki człowiek, który by powiedział: miałem w Nim nadzieję i się zawiodłem. Jeśli człowiek miał nadzieję w swojej nadziei, tak jak miał wiarę w swojej wierze, tak jak miał miłość w swojej miłości, tak jak miał ufność w swojej ufności, że to nie był Chrystus, to była ufność człowieka, nadzieja człowieka, miłość człowieka, ludzka, nasza. Mamy ludzką ufność, ludzką wiarę, ludzką nadzieję, ale ona nie jest skałą. Skałą jest tylko Chrystus i ta nadzieja, którą jest Chrystus, ona nigdy nikogo nie zawiodła i nie zawiedzie.

Mamy więc Chrystusa, pewnego Chrystusa, Bożego Syna. Chrystus powiedział: kogo Ja wyswobodzę, ten będzie wolny, a kogo ja uczynię wolnym, ten będzie synem czy córką. A kto jest synem, córką ten będzie mieszkać w domu Ojca. Zobacz jaką masz dzisiaj możliwość przychodzić do domu Ojca! Chwała Bogu!

Wiecie, kiedy człowiek przychodzi w Chrystusie przed oblicze Ojca, ten człowiek ma szczęśliwe myśli! On jest zadowolony, jest szczęśliwy, jest w domu Ojca dlatego, że jego nadzieja-Chrystus jest w domu Ojca! My nie mamy nadziei, że będziemy w domu Ojca, my nie myślimy sobie: „o, czy ja mogę wejść do domu Ojca”. Przez Chrystusa, przez Jego Krew już tam jesteśmy. mamy prawo być w domu Ojca zawsze! To jest nasz Chrystus, to jest nasza nadzieja!

Kiedy my opieramy się na nadziei, którą diabeł nam wytwarza, to mamy niepewności, wątpliwości, stale się borykamy i nie umiemy być w domu Ojca tak jak Chrystus. Zachowujemy się jak niewolnicy, którzy są niepewni i zastanawiają się cały czas, kiedy ten właściciel tego domu wypędzi nas stamtąd. Kiedy Chrystus jest Tym, który napełnia nas Sobą, wtedy my jesteśmy Bożymi dziećmi. A gdy jesteśmy napełnieni nadzieją-Chrystusem, wtedy jesteśmy w domu Ojca już zawsze, bo Chrystus czyni nas wolnymi.

Zwróćcie uwagę o co może chodzić diabłu. Kiedy on odbierze nam prawdę, którą jest Chrystus, wkładając w to miejsce swoje kłamstwo, które skupi się na nas i będzie chciało z nas wykrzesać wiarę, z nas nadzieję, z nas pewność zbawienia, to wtedy uda mu się to, że my puścimy Chrystusa i złapiemy się siebie, a wtedy on ma już sposobność jak nas pokonać i zrobić z nas nędznych chrześcijan, którzy potrafią się tylko kłócić, mieć waśnie, nastawienia, złośliwe pomysły, pychę, dumę, arogancję i mówić o sobie, że są dziećmi Boga. Diabeł bardzo lubi, jak ludzie tak mówią żyjąc w jego pułapce. Bardzo lubi, kiedy mówią, że tak właśnie wyglądają dzieci Boga: złośliwe, zajęte  tylko sobą, mniemające o sobie wzniośle.

Kiedy napełnia nas Chrystus, napełnia nas zupełnie coś innego. O, chwała Bogu, że jest Chrystus, że jest prawdziwa nadzieja, która nie jest rozchwiana ani troszeczkę. Nie śmiałbym, ani ty nie śmiej polegać na sobie w tak ważnej sprawie. Chrystus wszystkim w nas.

Wróćmy do Listu do Efezjan, otwórzmy 2 rozdział od 11 wiersza. Trochę wspomnień, ale takich, które prowadzą do dobrych rzeczy.

„Przeto pamiętajcie o tym, że wy niegdyś poganie w ciele nazywani nieobrzezanymi przez tych, których nazywają obrzezanymi na skutek obrzezki dokonanej ręką na ciele, byliście w tym czasie bez Chrystusa”.

Bez czego byliśmy, bez kogo? Bez Chrystusa, ale też i bez nadziei.

„Dalecy od społeczności Izraelskiej i obcy przymierzom zawierającym obietnicę, nie mający nadziei i bez Boga na świecie”.

Tacy byliśmy. Bieda totalna, nasz stan to ruina, po której przechadzał się diabeł i śmiał się z naszego człowieczeństwa. Szydził tak sobie w każdej chwili: „Wy jesteście ludźmi stworzonymi na obraz i podobieństwo Boga? Wy jesteście kreaturą, która myśli o sobie, że jesteście kimś wielkim, kimś znaczącym. Wkładam w was mój sposób myślenia i wy musicie tak myśleć. Musicie się cieszyć z tego, co ukradniecie, a smucić kiedy wam coś ukradną”.

Nasz stan był bardzo nędzny, diabeł mówił do nas tak dużo, a my tak łatwo go słuchaliśmy.

„Ale teraz wy, którzy niegdyś byliście dalecy, staliście się w Chrystusie Jezusie bliscy przez Krew Chrystusową”.

Jak potężne Słowa pisze teraz Apostoł! Wy, którzy byliście daleko, oddaleni na odległość waszych grzechów od Boga, bez nadziei i bez Boga, oto staliście się Mu bliscy. Przez co staliśmy się bliscy Ojcu? Przez Krew Jego Syna! Czyż nie jest to potęga i majestat tej nadziei, Chrystus w nas? Blisko Boga! My, którzy byliśmy daleko staliśmy się bliscy Bogu przez Krew Jego Syna. A więc Bóg zapłacił tą cenę, żeby nas oddalić od diabła, a przybliżyć do siebie. Ponieważ Bóg jest Święty, nie mógłby mieć z nami społeczności z powodu naszych grzechów. Bóg zapłacił za nasze grzechy Krwią Swego Syna, aby móc mieć nas blisko siebie! Po co? Abyśmy mogli już myśleć jak Bóg, żeby myśli Boga były w nas, myśli, które przyniósł nam z nieba Chrystus Jezus. Dlatego mamy być myśli Chrystusowej. Mamy myśleć już o tym co w górze. Myśl o tym, co w górze, żyjąc tu na ziemi. Chociaż żyjemy tu nadal i na różne rzeczy napotykamy, myślmy w  ten sposób, żeby te rzeczy nie zdobyły naszego serca, żeby nie zdobyły naszego umysłu, żeby nie odwiodły nas od Chrystusa, bez Którego staniemy się znowu nędzni, bez nadziei i bez Boga na tym świecie.

Kto ma Chrystusa, ten ma nadzieję, ten ma życie. Co dalej?

„Albowiem On jest pokojem naszym, On sprawił, że z dwojga jedność powstała i zburzył w ciele swoim stojącą pośrodku przegrodę z muru nieprzyjaźni”.

Powiedzmy, był taki czas tutaj w Niemczech, kiedy był mur rozdzielający ten naród na dwie części, były  Niemcy Federalne i Demokratyczne. Ten mur rozdzielał ten naród na dwie części, ale nastał taki dzień, w którym ten mur został zburzony i ci ludzie z tych dwóch stron mogli podejść do siebie i podać sobie rękę.

Dzięki Bogu, teraz my możemy podać sobie rękę! Byliśmy sobie nawzajem wrogami, żyliśmy w nędzy i rozpaczy, podzieleni przez diabła, oddzieleni od siebie nawzajem takimi murami i jeszcze pomagaliśmy diabłu je budować, a Jezus zburzył wszelki mur nieprzyjaźni i możemy być sobie przyjaciółmi. Czy to nie zmienia sposobu  naszego myślenia? Czy to nie daje nam swobody bycia ze sobą na innych warunkach? Już nie przez jakieś mury nieprzyjaźni, ale przez połączenie w Chrystusie, oczyszczenie Jego Krwią, od naszego sposobu patrzenia na siebie. Diabeł jest oskarżycielem braci naszych, a Jezus? Wstawia  się za nami przed Obliczem Ojca, a Krew Jego silniej o tym ogłasza niż oskarżenie diabła.

„On zniósł zakon przykazań i przepisów”. Zobacz to! Kto nie wypełni chociaż jednego winien jest wszystkiego. Gdyby zostawił nas z wiedzą o Nim, a dalej mielibyśmy to wykonywać, co byśmy zrobili? Dalej mielibyśmy wykonywać te przykazania, te przepisy, to wszyscy pojechalibyśmy tam do Jerozolimy, w tamte tereny, żeby być narodem Boga? Ale On to znosi, znosi to, co dostał tamten naród, aby chodzić przed Bożym Obliczem w ten sposób. I czyni pokój, aby czyniąc pokój stworzyć w sobie samym z dwóch jednego nowego człowieka.

Teraz spójrzmy na nowego człowieka. Nowy człowiek to Chrystus. A więc jacy to są ludzie? Jacy my możemy być wobec siebie, gdy Jezus mieszka w nas, gdy nasza nadzieja mieszka w nas. Nadzieja na wszelkie dobre chwile tu na ziemi i na całą wieczność z Bogiem! Jak my wtedy chodzimy po tej ziemi? O czym myślimy? Jak chodził Jezus i o czym On myślał? Czy chodził w złych humorach i mówił: do mnie dzisiaj się nie zbliżajcie, dzisiaj nie mam humoru? Nawet, jak był zmęczony, ulitował się nad nimi, a widząc ich potrzebę wyszedł naprzeciw nich.

Nadzieja nie zawodzi, nigdy nie zawodzi. Każdy, kto chce Jezusa, aby żyć dzięki Niemu, na pewno będzie Go mieć, ponieważ On właśnie po to przyszedł. Jak bardzo potrzebujemy myśleć o Nim w taki sposób, jak Duch Święty przyszedł Go uwielbić, abyśmy byli odnowionymi w duchu umysłu swojego. Myśleć o Chrystusie w taki sposób, aby te myśli nas zajęły, zajęły nam całe nasze życie ziemskie. Myślcie o Chrystusie! O dobrym, wspaniałym Pasterzu!  O miłosiernym Królu, który gotowy był życie swoje położyć za wszystkich swoich poddanych, żeby ich uwolnić z niewoli, w której oni wcześniej żyli.

Gdy myślimy o Chrystusie i miłujemy Chrystusa coraz bardziej, nasz umysł jest chroniony! On jest napełniony pełną, wspaniałą ochroną. Niech Pan nas napełnia tym, żebyśmy byli napełnieni każdą Jego myślą, coraz więcej, więcej i więcej. Coraz więcej i więcej Chrystusa w nas, jako nowym człowieku z odnowionym umysłem, napełnionym myślami Bożymi.

„I pojednać obydwóch z Bogiem w jednym ciele przez Krzyż, zniweczywszy na nim nieprzyjaźń”.

Wiecie skąd nieprzyjaźnie są między ludźmi wierzącymi? To jest z ich winy. Nieprzyjaźń nie jest wynikiem pracy Chrystusa. On nie przyszedł przynieść nieprzyjaźń. Przyniósł nieprzyjaźń, ale między nami a diabłem, a nie między nami ludźmi. Kiedy więc pojawia się nieprzyjaźń, a tym bardziej z Bogiem, to na pewno nie jest to Chrystus. 

„I przyszedłszy zwiastował pokój wam, którzyście daleko i pokój tym, którzy są blisko, albowiem  przez Niego mamy dostęp do Ojca jedni i drudzy w jednym Duchu”.

Czyż to nie jest potęga i wspaniałość tego, co mamy w Chrystusie, jako naszej nadziei? Mamy dostęp do Boga, a przecież byliśmy oddaleni od Boga.

Wiecie, mówię o takich skarbach, ale umysł ludzki tego nie przyswaja. Musi być Duch Boży, który te skarby przenosi do umysłu ludzkiego i człowiek jest pod takim wrażeniem Chrystusa, że nie może już normalnie żyć tu. Już by chciał być z tym Panem jak najszybciej, ale wie, że musi jeszcze żyć tu na ziemi dla Jego chwały. To zbawienie będzie przyoblekało nasz umysł i będzie nas napełniał Chrystus, abyśmy mogli myśleć o tym co dobre, miłe i pożyteczne. Wiecie jak my potrzebujemy, aby Chrystus mieszkał w nas, jako nasza nadzieja i żebyśmy mogli dać sobie dobro, już nie zło, żebyśmy nawet nie chcieli i nie myśleli czynić sobie coś złego. A jeśliby to się wyrwało z tego ciała bez naszego udziału, to natychmiast to skończymy i nie pozwolimy, żeby diabeł władał nami. Jak ważne jest umieć radować się w Panu i to zawsze.

„Tak więc już nie jesteście obcymi i przychodniami, lecz współobywatelami świętych i domownikami Boga”.

Pomyślmy sobie: my jesteśmy dzisiaj w domu Ojca naszego. Co prawda fizycznie jeszcze tam pielgrzymujemy, ale my już tam jesteśmy. My idziemy tam, gdzie już jesteśmy. Ja nie idę do miejsca, w którym nie wiem czy jestem. Ja tam jestem, dlatego tam idę, bo jestem pewny, że jestem tam w Chrystusie!  Gdybym nie był  pewny to nie znałbym wyników.  A mój wynik jest znany, Chrystus jest moim wynikiem. On jest gwarantem  mojej pewności, że ja już tam jestem. Dopóki On jest gwarantem, dopóty ja mam prawo tam iść. Jeśli ja mniemam, że tam dojdę według własnego sposobu myślenia, czy działania, to jest moje domniemanie. Ja domniemywam, że dojadę bezpiecznie do Gdańska, ale ja wcale nie muszę dojechać bezpiecznie do Gdańska. Jeśli Chrystus w Gdańsku czeka na mnie, to i ja tam bezpiecznie dojadę. Choćby wszystkie smoki i wszystko wylazło, i tak tam dotrę. Skoro Pan powiedział Pawłowi „przed cesarzem stanąć musisz”, statek mógł się topić, wszystko mogło być, a on i tak tam stanął, bo to było Słowo Chrystusa. Na Słowo Chrystusa Piotr wyszedł z łodzi i chodził po wodzie. Jego umysł został zmieniony totalnie, bo my myśląc normalnie, nie wyszlibyśmy, bo byśmy wiedzieli, że zaraz utoniemy.

Umysł musiał zostać zmieniony, żeby Piotr mógł pomyśleć, że może iść po wodzie, ale kiedy odwrócił oczy od Chrystusa, umysł wrócił do swego starego rozumu, przestraszył się i wtedy zaczął się kłopot. Diabeł wie, że jeśli odwróci nasze oczy i nasze myślenie od Chrystusa, wtedy jest szansa, że zacznie nas straszyć i wywoływać złe rzeczy w nas.

„Zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, którego kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus, na Którym cała budowa mocno spojona rośnie w przybytek święty w Panu, na Którym i wy się wespół budujecie na mieszkanie Boże w duchu”.

Tak myślmy! Staliśmy się budowniczymi, staliśmy sie udziałowcami wspaniałej budowy. Tak myślmy! To jest piękna budowa! Budowa, na której pracują święci, czyści, oddzieleni dla Boga ludzie, którzy są zbawieni w Chrystusie, którzy już są niebiańskimi ludźmi tu na ziemi, którzy mają miłość wzajemną i troskę o siebie nawzajem, bo Chrystus ich tym napełnia. My jesteśmy jak naczynie gliniane, ale skarb jest potężny, wspaniały. Ten skarb zabezpiecza nas, takie gliniane naczynia, tak doskonale, że pójdziemy na wieczność do Boga. To jest nasza radość i  nasze zadowolenie każdego dnia: Panie gdyby nie Ty, ale to Ty wprowadziłeś mnie w te niebiańskie tereny i dzisiaj pokazujesz mi niebo coraz bardziej i bardziej.

Ile dzieci Boże dostają z tych niebiańskich rzeczy, już tu na ziemi? To czego oko nie widziało, ucho nie słyszało, to Duch Święty objawia tym, którzy miłują Boga. Chwała Bogu!

List do Hebrajczyków, 3 rozdział.

Pamiętamy tą pieśń "Czy to dla mnie Panie tam poszedłeś? To dla mnie Panie?  To dla mnie Panie!! Chwała Bogu! To dla mnie! Rozumiecie, od pytania przechodzimy do wykrzyknika, tak musi być. Od niedowierzania: dla mnie, dla takiego człowieka Ty byłeś gotowy umrzeć na krzyżu? Panie!! To dla  mnie Ty umarłeś na krzyżu? Rozumiecie, to myślenie przychodzi do wyższego poziomu, do tego, do którego Bóg chce nas doprowadzać.

Hebrajczyków 3.6 czytamy:

„Lecz Chrystus jako Syn był ponad domem Jego, a domem Jego my jesteśmy, jeśli tylko aż do końca zachowamy niewzruszenie ufność i chwalebną nadzieję”.

To nadal jest Chrystus, nasza ufność to Chrystus. Nasza ufność ma na imię Chrystus, nasza nadzieja ma na imię Chrystus, nasze zbawienie ma na imię Chrystus, nasza miłość ma na imię Chrystus. Rozumiecie? Wszędzie to imię jest wywyższone! Jeśli będziemy żyć w imieniu Jezusa, mamy wszystko w tym Imieniu. Bóg daje nam wszystko w imieniu Jednego Syna swego umiłowanego. Jeśli tylko będziemy mieli Jego jako ufność i nadzieję, będziemy na tej budowie cały czas.

W 7 rozdziale Listu do Hebrajczyków w 24 do 26 wiersza czytamy.

„Ale ten sprawuje kapłaństwo nieprzechodnie, ponieważ trwa na wieki, dlatego też może zbawić na zawsze tych, którzy przez Niego przystępują do Boga, bo żyje zawsze, aby się wstawiać za nimi. Takiego to przystało nam mieć arcykapłana świętego, niewinnego, nieskalanego, odłączonego od grzeszników i wywyższonego nad niebiosa”.

Nie ma już wyższego miejsca! Najwyższe miejsce, gdzie my jesteśmy. Jesteśmy w najwyższym miejscu, wyżej już nic nie ma. Jesteśmy na tronie Boga, po Jego prawicy w Jezusie Chrystusie!  Alleluja!

Jakie to przeniesienie, z królestwa ciemności do Królestwa Światłości z porzuceniem starego umysłu, z porzuceniem starego sumienia, z porzuceniem starego działania, oczyszczeni Krwią Baranka mamy wstęp do miejsca Najświętszego. Nasycajmy tym nasze umysły! Nasz Chrystus wstawia się za nami. To tak jak panna młoda patrzy czy kawalerowi zależy na niej, próbuje go. Patrzy, czy zależy mu na niej, czy wygrywa w przeciwnościach, czy jest wierny.

Czy próby nie przeszliście - mówi apostoł - że Chrystus jest w was, wasza nadzieja mieszka w was. Czy nie przeszliście próby? Bądźcie pewni, to jest sprawdzony Oblubieniec, on nie zostawi cię, nie porzuci cię. On w każdej chwili będzie z tobą w twoich doświadczeniach. Nie zostawię cię - mówi - będę z tobą po wszystkie dni aż do skończenia świata! Nigdy nie sam, nigdy nie sama. A więc w Jego obecności jak ukochana oblubienico będziesz się zachowywać? Będziesz mówić to co dobre, co miłe co pożyteczne. Będziesz myśleć o tym, bo On, ten Oblubieniec zna twoje myśli i chce mieć ciebie na zawsze. Nie bój się, On ma dla ciebie te skarby gotowe w każdej chwili.

Nadzieja nasza oparta jest na łasce a nie na naszym sposobie myślenia. W Liście do Efezjan, drugim rozdziale od pierwszego wiersza, to jest tam właśnie napisane. Opiera się to na łasce, a nie na naszych uczynkach. My do nadziei nie przychodzimy poprzez dobre uczynki. Do nadziei przychodzimy poprzez łaskę Boga, którą okazał nam ludziom w Swoim Synu Jezusie Chrystusie. Ta nadzieja jest nam dana za darmo, nie za coś naszego. Gdyby było za coś naszego, to nigdy nie moglibyśmy mieć nadziei.

Może jeszcze 9 rozdział i 24 wiersz Listu do Hebrajczyków.

„Albowiem Chrystus nie wszedł do świątyni zbudowanej rękami, która jest odbiciem prawdziwej, ale do samego nieba, aby się wstawiać teraz na nami przed obliczem Boga”.

Jeszcze na potwierdzenie, żeby ten kto czyta List do Hebrajczyków miał pewność i świadomość, pisze o tym apostoł.

Chwała Bogu, że mamy taką sposobność należeć do tego wspaniałego Boga. Nasze myśli muszą  być tam z Nim. Jak dobrze jest, kiedy człowiek gdy się modli myśli o Nim, jest z Nim, a On jest z tym człowiekiem w tej modlitwie. Wtedy człowiek odpoczywa jak dziecko przy swoim ojcu, jak uczeń przy swoim nauczycielu. Wtedy On nas syci tym, co jest bliskie Jego sercu, wtedy On nas przysposabia, dociera do nas, prowadzi nas. Ten, który jest naszą Nadzieją, jak to jest w Liście do Efezjan napisane, położył swoje obietnice jak wspaniałe klejnoty, przed wiarą, którą dał nam.

Czytamy to w 5 rozdziale od 25 wiersza. „Chrystus umiłował Kościół i wydał zań samego siebie, aby go uświęcić oczyściwszy go kąpielą wodną przez Słowo, aby Sam sobie przysposobić Kościół pełen chwały, bez zmazy lub skazy lub czegoś w tym rodzaju, ale żeby był święty i niepokalany. Tak też mężowie powinni miłować żony swoje jak własne ciała. Kto miłuje żonę swoją, samego siebie miłuje. Albowiem nikt nigdy ciała swego nie miał w nienawiści, ale je żywi i pielęgnuje jak i Chrystus kościół, gdyż członkami ciała Jego jesteśmy. Dlatego opuści człowiek ojca  i matkę i połączy się z żoną swoją, a  tych dwoje będzie jednym ciałem. Tajemnica to wielka, a ja odnoszę to do Chrystusa i do Kościoła”.

On troszczy się o mnie i o ciebie, aby nasz umysł, nasze serce, nasze życie było czyste, święte, nieskalane. On potrafi to zrobić. Zwróćcie uwagę, kiedy diabeł nas atakuje i próbuje nas ściągnąć w naszą pozycję naszej walki z nim, nawet gdy my poddamy się mu i wejdziemy w tą bitwę w głupocie swojej, nasza nadzieja nie zawodzi. Chrystus nie zostawia nas i nie mówi: no dobra, chcecie, to sobie próbujcie tej bitwy. Nie, On wchodzi w tą bitwę i zaczyna do nas docierać, żeby przywrócić nas z powrotem. Jego myśli zaczynają nas otrzeźwiać, gdzie diabeł chciałby nam zabrać trzeźwość nadając naszej bitwie z nim zwycięski przez nas charakter, podczas gdy on nas wciąga i tak naprawdę to on nas pokonuje. On chce włożyć pychę: popatrz, wygrywasz ze mną, idź głębiej, pokonaj mnie jeszcze więcej. Wtedy Jezus wkłada trzeźwość: diabeł już został pokonany przeze Mnie, ta walka została już wygrana, ty nie musisz udowadniać, ty należ do Mnie.

Diabeł różnymi środkami próbuje skazić prawe umysły dzieci Bożych. Jeśli nie umie cię pociągnąć w tym kierunku, będzie próbował w innym kierunku, ale ty bądź dzielne dziecko Boże i nie poddaj wrogowi duszy swojej. Należ do Pana z całą radością, z całą uczciwością, bo to jest bardzo ważne.

Drugi List do Koryntian, 3 rozdział  od 3 wiersza.

„Wiadomo przecież, że jesteście listem Chrystusowym sporządzonym przez nasze usługiwanie, napisanym nie atramentem, ale Duchem Boga Żywego, nie na  tablicach kamiennych, lecz na  tablicach serc ludzkich. A taką ufność mamy przez Chrystusa ku Bogu, nie jakobyśmy byli zdolni pomyśleć coś sami z siebie i tylko z siebie, lecz zdolność nasza jest z Boga, Który też uzdolnił nas, abyśmy byli sługami nowego przymierza, nie litery lecz Ducha, bo litera zabija, Duch zaś ożywia. Jeśli tedy służba śmierci wyryta literami na tablicach kamiennych taką miała chwałę, że synowie Izraelscy nie mogli patrzeć na oblicze Mojżesza z powodu przemijającej wszak jasności oblicza jego czy nie daleko więcej  chwały mieć będzie służba Ducha? jeśli bowiem służba potępienia ma chwałę, daleko więcej obfituje w chwałę służba sprawiedliwości. Albowiem to co niegdyś miało chwałę, teraz nie ma chwały z powodu chwały, która tamtą przewyższa. Jeśli bowiem chwałę miało to, co przemija, daleko więcej jaśnieje w chwale to co trwa. Mając więc taką nadzieję bardzo śmiało sobie poczynamy”.

Widzicie, ta nasza śmiałość, to jest Chrystus, dlatego możemy być wolni! Nie ruszaj, nie dotykaj, nie kosztuj - to nie do nas! Chrystus wszystko może. Już nie jesteśmy niewolnikami starych zasad. Jesteśmy wolnymi ludźmi, aby żyć na tej ziemi dla chwały jednego Pana, Który nas wyswobodził. Już nie według zakonu zapisanego na tablicach kamiennych jesteśmy rozliczani, ale według zakonu, którym jest Chrystus w nas, nadzieja chwały. A to jest zakon zwycięstwa, zakon wolności. Dlatego śmiało sobie poczynamy i jeszcze śmielej będziemy sobie poczynać, im bardziej poznamy naszą Nadzieję.

„A nie tak, jak Mojżesz, który kładł zasłonę na oblicze swoje, aby synowie Izraelscy nie patrzyli na koniec tego co miało ustać, lecz umysły ich otępiały, albowiem aż do dnia dzisiejszego przy czytaniu Starego Przymierza ta sama zasłona pozostaje nie odsłonięta, gdyż w Chrystusie zostaje ona usunięta”.

A umysły dzisiejszych chrześcijan również otępiały, gdyż oni nadal nie widzą Chrystusa, który jest  Nadzieją chwały w nich. Jeśli tylko zdejmie się tą zasłonę z ich umysłów, oni  z powrotem zobaczą kto jest ich nadzieją i wtedy oddadzą Mu chwałę należąc zawsze już tylko do Niego, aby czynić tylko dobro, samo dobro i wyłącznie dobro.

„Tak jest aż po dzień dzisiejszy, ilekroć czyta się Mojżesza, zasłona leży na ich sercu, lecz gdy się do Pana nawrócą, zasłona zostaje zdjęta. A Pan jest Duchem,  gdzie zaś wolność. My wszyscy tedy z odsłoniętym obliczem oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana, zostajemy przemienieni w ten sam obraz z chwały w chwałę, jak to sprawia Pan, Który jest Duchem”.

Pamiętajmy o tym, niech to pozostanie w tobie i we mnie. Nie musimy myśleć jak smok, możemy myśleć jak Chrystus. Nie musimy mówić jak smok, ale możemy mówić jak Chrystus. Nie musimy żyć jak smok, ale możemy żyć jak Chrystus, bo On tego chce dla mnie i dla ciebie. Gdyby On tego nie chciał dla mnie i dla ciebie, nie byłoby dla nas możliwe, aby o tym nawet pomarzyć. Ale z tego powodu, że On tego chce, stało się to dla nas pewne, że możemy sobie śmiało poczynać.

Tu się stało rewolucyjne działanie Boga i to dało nam podstawę, aby wyjść poza obóz tego świata i sposobu myślenia tego świata, aby być tam, gdzie jest nasz Chrystus, teraz i na wieki. Nigdy nie zgódź się na to, żeby żyć bez nadziei, bo nadzieja nie zawodzi, bo  miłość Boga jest rozlana w sercach naszych. Przez kogo? Przez Ducha Świętego, ale to powiedział nam Chrystus: On przyjdzie, aby przynieść wam to, co Ja mam dla was i Ojciec.

Mamy więc wspaniałą Nadzieję!

Jak ona ma na imię?

Jezus Chrystus!

Amen!

 

 

 

 

 

 

 

2.Bogactwo chwały, jako dziedzictwo świętych

20.05.2016

 

 

Wrócimy do Listu do Efezjan, do 1 rozdziału. Apostoł Paweł pisze tutaj o tym, co on stawia przed Bożym obliczem dla Kościoła. Zwróćcie uwagę, że apostoł Paweł jest człowiekiem, który bardzo pragnie, żeby Kościół był pełen obfitości. Jemu zależy, żeby wszystkie członki ciała Chrystusowego obfitowały w Chrystusa. On nie szuka swego, on szuka chwały swojego umiłowanego Pana, a wiedząc, że chwałą jego umiłowanego Pana jest na ziemi Kościół, on w ten Kościół wkłada wszystko, co ma od swojego Chrystusa. On umiejscawia w Kościele to, co Chrystus chce mieć w swojej Oblubienicy. I, kiedy Chrystus mówi, że chce mieć Oblubienicę czystą, świętą i nieskalaną, apostoł Paweł pracuje konkretnie w tej sprawie Chrystusa Jezusa, żeby Kościół był czysty, święty i nieskalany. On nie mówi „Pan tak chce, a my sobie żyjmy po swojemu, bo uważamy, że Pan to załatwi bez nas”. On wie, że Pan to załatwia przez swoje ciało, napełnia Duchem Świętym, daje rozum, daje oświecenie, daje wskazanie i prowadzi w tym kierunku, napełniając to naczynie, tego człowieka, bogactwem, z którego on może udzielać Kościołowi. Tak, jak powiedział do Rzymian: mam zamiar przyjść do was i udzielić wam z tego, co dostałem. A więc on jest zadowolony, że ma i może udzielać nie spodziewając się za to jakiejkolwiek zapłaty. Mówi: to jest moją chwałą, której nie oddam nikomu, że głosiłem Ewangelię za darmo. Nie dla korzyści  własnej, dlatego nie udzielałem wam z tych bogactw, żeby sobie zyskać was, a potem wasze kieszenie.

On myślał o chwale Jezusa. Nawet, kiedy patrzył na takiego Szymona, to wiedział, że mu zależy na chwale Jezusa Chrystusa i mówi do niego: Szymonie, czyż nie pamiętasz, że Chrystus wyzwolił nas od tego kim byliśmy wcześniej? A ty teraz chcesz znowu podzielić i rozdzielić Żydów i pogan? Znowu Jezus mówi teraz przez Pawła: przypomnij sobie co nam Chrystus dał? Czy chcesz to teraz zmarnować? On przecież rozbił mur nieprzyjaźni, żeby z dwóch stworzyć jednego człowieka, ty chcesz  teraz pozwolić diabłu, ty apostole, który masz pilnować tej sprawy, ty chcesz pozwolić teraz, żeby znowu ten mur był na nowo budowany?

Jak ważne to było dla apostoła, żeby Chrystus był uwielbiony. A więc jego modlitwą jest to: jakie bogactwo chwały jest udziałem świętych w dziedzictwie Jego, aby lud Boży miał objawienie bogactwa chwały, jakie jest nam dane w dziedzictwie w Chrystusie Jezusie. Jemu zależy na tym, żeby ludzie byli świadomi swojego dziedzictwa. A to dziedzictwo przekracza wszystko cokolwiek  moglibyśmy określić ludzką miarą.

Gdyby ktoś dał nam wszystkie skarby tej ziemi, byłoby to niczym w porównaniu z dziedzictwem jakie mamy w Chrystusie. Zwróćcie uwagę jak krótki jest ludzki rozum. Paweł wie o tym: oni są wierzący, miłują ale mają krótki umysł, oni widzą pewne rzeczy  jeszcze na krótki dystans. Paweł chce, żeby oni zobaczyli to dalej i sięgnęli jeszcze głębiej w Chrystusa, jak później dalej się modli: abyście poznali miłość Chrystusową, która przerasta wszelkie poznanie, aby pełnia Boga mogła mieszkać także i w was przez tego Chrystusa.

On chce, aby Bóg dał objawienie i tym ludziom. On nie mówi: dobrze, że ja wiem, a oni będą ode mnie zależni, ja im będę tak cedził po trochu jak się robi w świecie, wymyśla się coś, ma się już widzenie tego w dalszej mierze, ale robi się gorszy produkt, żeby następnie do tego dojść do tego lepszego i zebrać jeszcze więcej pieniędzy. Ale apostoł Paweł mówi: nie, ja mam zamiar, żebyście od razu widzieli to co macie widzieć - pełnię. Ja nie chcę wam cedzić po troszeczku, ja się modlę, żeby Bóg dał wam objawienie chwały Jezusa i Jego bogactwa.

Zwróćcie uwagę, że kiedy przyszedł diabeł do Adama i Ewy, on przyszedł ze swoim bogactwem. Jakie to było bogactwo? Życie wbrew woli Bożej, to było jego bogactwo. On mówił do Ewy: Ewa, ja mam dla ciebie bogactwo. Jeśli tylko zrobisz to co ja ci mówię, będziesz bogata jak ja, będziesz mogła robić co zechcesz. Zwróćcie uwagę jak ludzie korzystają do dzisiaj z tego bogactwa diabelskiego, jak oni się cieszą tym bogactwem diabelskim. Jak oni się cieszą swoją wolnością i możliwością reprezentowania tego bogactwa. Oni są w stanie krzyczeć i złościć się pokazując to bogactwo diabelskie. Oni są w stanie się okradać, okłamywać, pokazując bogactwo diabelskie i nie widzą w tym nic złego. Oni widzą w tym swój skarb, że tak umiejętnie sobie radzą tutaj na ziemi. A więc diabeł przyszedł z innego rodzaju bogactwem, przyszedł z kłótnią, waśnią, odszczepieństwem, z własną pychą, dumą, arogancją, wysokim mniemaniem o sobie. To jest bogactwo diabła! To jest jego zdobycz, ci ludzie, których on zdobył dla swojego bogactwa, którzy tak bardzo się dzisiaj cieszą z jego bogactwa, którym tak ciężko jest to bogactwo porzucić, aby zyskać Chrystusa, którzy nie widzą tego bogactwa w Chrystusie, bo tam go nie ma. Tego diabelskiego bogactwa tam, w Chrystusie, nie ma. Tam nie ma nic z diabelskiego bogactwa, tam nie ma nic z samowoli, nie ma nic z lekkomyślności, nie ma nic z kłamstwa, nie ma  nic z obłudy, nie ma nic z chamstwa, złośliwości. Tam nic nie ma z diabła. Tam nawet żadna cząsteczka tego bogactwa diabelskiego nie ma swojego miejsca.

Zobaczcie, ci wierzący ludzie jeszcze niedokładnie to widzą. Oni wierzą, miłują się, ale mimo wszystko potrafią też ścierać się, kłócić, dogryzać sobie, umiejętnie wykorzystywać pewne sytuacje dla siebie. Pamiętamy, apostoł Paweł pisze później w Liście do Kolosan: patrzcie na Chrystusa, to jest wasze bogactwo, a patrząc na Chrystusa niszczcie to wszystko czym diabeł was ubogacił. Demolujcie bogactwo diabła! Niszczcie je tak stanowczo, jak patrzycie na Chrystusa, widząc w Nim inne bogactwo.

Apostoł cały czas ma zamiar, żeby każdy w Kościele, każda cząstka Kościoła widziała to bogactwo Chrystusowe, ceniąc je sobie bardziej niż wszystko co osiągnęliśmy przy pomocy diabła, byśmy byli gotowi deptać po tych wężach i skorpionach, po tych zyskach diabelskich z całą stanowczością Jezusa Chrystusa.

Zwróćcie uwagę jak olbrzymia bitwa toczy się w tej sprawie. Zwróćcie uwagę, że ludzie uwierzyli i często latami nie wchodzą w objawienie bogactwa Chrystusowego. Nie są zaszczyceni, żeby kosztować więcej i więcej z Chrystusa. Oni zatrzymali się w pewnym miejscu i czują że są w porządku, że są lepsi od tego świata, ale nadal mają połączenie. Nie możecie mieć dwóch bogów. Nie możecie mieć boga mamony i Boga Wszechmogącego razem w swoim sercu. A jak wyrwiesz tego boga mamonę człowiekowi? On musi sam go wyrzucić i musi to zrobić z pomocą Ducha Świętego. On musi zobaczyć większy skarb, żeby wyrzucić ten, który nie ma znaczenia, bo kiedy staniemy przed Bożym obliczem, to te bogactwa diabelskie tylko sąd nam wydadzą. One nic nam nie pomogą w tej sprawie! Ale Chrystus - tak!

Paweł wie, że ludzie potrzebują Chrystusa w każdej chwili. Potrzebują widzieć to dziedzictwo, które dostaliśmy w Chrystusie, że ono przerasta to diabelskie, żeby człowiek wierzący nigdy nie powracał do bogactwa diabła. Rozumiecie, wierzący ludzie czasami są latami wierzący, a zobaczcie, z której skarbnicy oni czerpią częściej. Zobaczcie, gdzie oni wyciągają swoje ręce? Czy to jest czyste miejsce Boże, czy to jest już stary brud i stary sposób życia? Apostoł Paweł widzi, ci ludzie się nawracają, a on widzi również co potrafi diabeł zrobić z wierzącymi ludźmi.

Kiedyś już o tym mówiliśmy, zwróćcie uwagę, są nabożeństwa czy jakaś msza, na koniec, kiedy jest główny akt, zaczyna się zbieranie pieniędzy. Wiadomo o co chodzi. Chodziło o pieniądze. Używano Boga po to, żeby wyrobić w ludziach to, że oni muszą dać pieniądze, ponieważ będą winni Bogu, jeżeli ich nie dadzą. "Przecież Bóg jest taki kochany dla nich, oni powinni to zrobić!". Cały akt odbywa się po to, żeby dostać te pieniądze! A Boga używa się do tego. To jest ta pobożność, która chce zyskać od ludzi coś, co jest zewnętrzne, co jest bogactwem tego świata ciemności. A jak to się odbywało, kiedy Chrystus miał swoje "nabożeństwa"? Jezus nie zbierał tam pieniędzy. Jezus ubogacał innych swoim bogactwem. Tak jak Paweł powiedział: „niewiele posiadający, ale wszystkich ubogacający”. To jest innego rodzaju bogactwo, które jest niewyczerpalne. Apostoł Paweł dostał je, Bóg mu objawił dziedzictwo, objawił mu chwałę, dlatego on pisze o tym i on jest pełen zadowolenia, ale widzi to, że ludzie tego nie widzą. On mówi: skłaniam kolana moje przed Bogiem, abyście wy to zobaczyli, co ja widzę. Abyście mieli to samo pojęcie i byli tak samo szczęśliwi jak ja jestem szczęśliwy z tego, co dostałem w Chrystusie. On był zadowolony, że on już nie żyje, ale żyje w nim Chrystus. On już nie chciał nic z bogactwa diabła! On był już wolnym człowiekiem, był uwolniony od niewoli diabelskiej. Posiadł bogactwo przerastające wszystko. Diabeł już nie miał z czym do niego przyjść. Co by mu oferował, nic już by nie dawało. Jedyne co jeszcze groziło Pawłowi, to obfitość bogactwa Chrystusowego! To bogactwo mogłoby tak zadziałać, że on by się poczuł najlepszym z ludzi i tu Bóg dał pomocnika. Kogo? Cierń, to był posłaniec diabła, aby Paweł z nadmiaru objawień, nie wpadł w pychę, w samozadowolenie.

Pawłowi nie groziło już nic z tego świata, dlatego Bóg chronił go przed tym, żeby nie wpadł w wysokie mniemanie, co wiemy, że grozi ludziom wierzącym. Kiedy coś dostajemy, możemy się już poczuć: "O, jaki jestem wielki, jak ja to robię, jak ja to potrafię. Spójrzcie, podziwiajcie mnie teraz". To już jest pułapka. Nie zło tego świata, ale dobro nagle stało się niebezpieczne dla człowieka, bo człowiek już czuje się taki ważny, jakby nie wiadomo kim był.

A więc chodzi o to, że w słabości okazuje się prawdziwa moc. Prawdziwy skarb okazuje się w naszej słabości: "kiedy jestem słaby, wtedy jestem mocny", mówi Apostoł. A więc on się modli w tej sprawie i pragnie to właśnie osiągnąć, aby to bogactwo ich napełniało.

Zwróćcie uwagę na to, jak nasz Pan Jezus Chrystus chodzi po tej ziemi. To jest bogacz, prawdziwy bogacz. Zwróćcie uwagę co się dzieje, kiedy się rozpoczyna służba naszego Pana, bogatego Bożego Syna, Syna człowieczego? Rozpoczyna się walka. O co? O to, żeby Go okraść z tego bogactwa. Złodziej nie kradnie tego, na czym mu nie zależy. Złodziej chce  ukraść to, na czym  mu zależy. A więc diabeł rozpoczął walkę o to, czy nie uda mu się ukraść coś z tego bogactwa Chrystusowego, oferując swoje bogactwo. "Ty wiesz gdzie idziesz i zmierzasz do tego miejsca swojej śmierci, a ja ci oferuję, że dostaniesz  to bogactwo bez umierania, bez śmierci. Oto Bóg dał mi to, to jest moje. Jeśli tylko pokłonisz mi się, dostaniesz to wszystko".

Wiemy, że Jezus wzgardził tym diabelskim bogactwem, za nic je sobie poczytując i zaniósł to diabelskie bogactwo na krzyż, abyśmy uwolnieni z tego diabelskiego bogactwa, i stali się oczyszczonymi naczyniami, które będzie można napełnić innym bogactwem. Niech to bogactwo napełnia nas: miłość, radość, pokój, cierpliwość, łagodność, wytrwałość, wstrzemięźliwość, odwaga. Niech to bogactwo nas napełnia: objawienie, wskazanie, wiara, która sięga nieba. To Chrystus! Przecież wiara to Chrystus, nadzieja to Chrystus, miłość to Chrystus. Wszystko to Chrystus! To jest nasze bogactwo! Przecież wszystko mamy z Chrystusa.

Jak to się stało, że w tym jednym Synu Człowieczym mogło zawrzeć się to bogactwo? Gdy napełnisz człowieka bogactwem, którego on nie umie unieść, to człowiek padnie pod tym bogactwem. Rozumiecie, gdyby na nas teraz położyć 200 kg złota. Ile kupisz za 200 kg złota! Ale chodź z tym 200 kg złota! Nie dasz rady, ani się nie poruszysz nawet, do sklepu nie dojdziesz, będziesz leżeć pod tym ciężarem. A zwróćcie uwagę na Jezusa, On chodzi. Dlaczego On chodzi z takim bogactwem? Dlatego, że On jest Święty i Jego można napełnić, On to wytrzyma, bo On jest Święty. On ma to, co jest potrzebne, aby Bóg mógł w Nim zamieszkać w pełni z tym wszystkim, kim jest Bóg. Jego to nie rozniesie, Jego to nie poniesie w jakąś pychę, dumę. On jest spokojny, cichy i łagodny. Ten skarb Chrystusa jest nam bardzo potrzebny, bo Bóg chce zamieszkać przez Chrystusa w tobie i we mnie. Każdego dnia chce mieszkać i każdego dnia nie chce nas skrzywdzić, bo mieszkanie musi być gotowe, aby nie stała się krzywda temu mieszkaniu, żeby mieszkanie mogło to wytrzymać, mogło to znieść, mogło się cieszyć w sposób Boży. Nie pysznić, tylko cieszyć.

Jezus jest Tym, który może ogarnąć Sobą całe bogactwo Swojego Ojca. W Nim zostały ukryte wszystkie skarby Ojca. On może to przyjąć jako Jego Syn, Boży Syn i przez Niego my też możemy to dostać. Ale z nami jest troszeczkę inna sprawa. Nas trzeba chronić, nieustannie chronić, abyśmy nie wpadli w pychę z tego powodu.

Duch Boży pracuje, stojąc przeciwko temu, co z tego ciała chciałoby wyjść przeciwko naszemu zbawieniu. Stąd wiemy, że Duch  walczy przeciwko ciału, a ciało przeciwko Duchowi. To nie jest takie zmaganie, że toczy się jakaś specjalna wojna. To jest po prostu utrzymanie ciała w odpowiedniej pozycji, żeby móc funkcjonować jako dziecko Boga Wszechmogącego na tej ziemi i nie patrzeć na tych ludzi z góry, nie kpić sobie z nich, nie szydzić, że tacy są i nadal chodzą w takim stanie i myślą wzniośle o sobie. Rozumiecie? Tylko być gotowymi im pomóc. Pomóc też sobie nawzajem, jako Kościołowi, będąc bogaci, żeby nikt nie uważał siebie za wyższego od innych. A kto ma coraz więcej, ten coraz więcej będzie służył ludziom, braciom, siostrom w Kościele, niosąc też radosną nowinę do tych, którzy nie znają Pana.

Apostoł Paweł woła w tym kierunku i stara się o to. Mamy więc Chrystusa, który jest napełniony bogactwem i On jest atakowany. Diabeł Go kusi do tego, żeby On zrezygnował z tego bogactwa. A gdy On nie rezygnuje, diabeł próbuje Go kusić, żeby zanieczyścić to bogactwo, żeby On zrobił coś, co spowodowałoby że dostałoby się do Niego coś nieczystego.

Zwróćcie uwagę, teraz Chrystus umiera na krzyżu, wykonuje to wspaniałe dzieło Boże, później zmartwychwstaje, przez 40 dni mówi o Królestwie Bożym i odchodzi do Ojca.

Otwórzmy Dzieje Apostolskie, 9 rozdział. Widzimy Apostoła Pawła, wtedy jeszcze Saula z Tarsu, który idzie do Damaszku, aby wywierać presję na kościół. Dlaczego on chce zniszczyć tych ludzi?  Bo on nienawidzi tego, co oni mają, bo on uważa, że to jest zakała tej ziemi, że to trzeba zniszczyć. On uważa, że to ograbia z chwały jego Boga. On uważa, że oni mają bogactwo w Jerozolimie, mając świątynię, mając zakon, mając te wszystkie rzeczy. On uważa, że oni mają prawdziwe bogactwo, a tamci mają coś fałszywego i trzeba zniszczyć tą zakałę, trzeba zniszczyć tą całą sektę. Kiedy on idzie, spotyka Tego, przeciwko Któremu walczy i zaczyna już mówić do Niego "Panie". Czytamy tutaj w tym 9 rozdziale, 19 wierszu i dalej.

”A gdy przyjął pokarm, odzyskał siły i przebywał zaledwie kilka dni z uczniami, którzy byli w Damaszku, -  kilka dni - a już zaczął zwiastować w synagogach Jezusa, że On jest Synem Bożym”.

On zaczyna ujawniać swoje bogactwo! On wie, co czeka człowieka, który ujawnia bogactwo Chrystusowe! On sam wie, jak występował przeciwko temu, on wie na co się naraża! On najlepiej wie, co go czeka i to szybko, za to, ale on nie chowa tego skarbu, on go wystawia jak świecę na świeczniku, bo ona ma świecić, a nie być ukryta. On zaczyna okazywać to bogactwo innym ludziom. On zaczyna się chlubić swoim Chrystusem!

„Wszyscy zaś, którzy go słuchali zdumiewali się i mówili: czy to nie ten, który prześladował w Jerozolimie tych, którzy wzywają Imienia tego i po to tu przyszedł, aby ich w więzach odprowadzić do arcykapłanów? Lecz Saul coraz bardziej umacniał się i wprawiał w zakłopotanie Żydów, którzy mieszkali w Damaszku, dowodząc, że Ten jest Chrystusem. Po upływie dłuższego czasu uknuli Żydzi spisek na jego życie, ale Saul został powiadomiony i ich spisku, a strzegli bram we dnie i w nocy, aby go zabić. Lecz uczniowie zabrali go w nocy, przerzucili przez mur i spuścili go w koszu”.

Widzicie, jak Kościół troszczy się o takiego człowieka, w którym jest skarb, żeby ten skarb nie zginął. A inni troszczą się, żeby go zabić! Jednym zależy, żeby go zniszczyć, a drugim, żeby go  zachować. Pamiętamy jak płakali, kiedy usłyszeli gdzie on idzie i że go więcej nie zobaczą.

Ten skarb powoduje właśnie to, że człowiek naraża się na kłopoty. Ale te kłopoty nie są oddzieleniem od Boga, raczej Duch chwały spoczywa wtedy na człowieku. Skarb Chrystusowy jest w wielkiej nienawiści. Prawda Chrystusa jest w wielkiej nienawiści. Życie według standardów Chrystusa jest w nienawiści. Apostoł wychodząc do bitwy, wchodzi w to pole nienawiści do niego. Czym on sobie zasłużył na tą nienawiść? Może zasłużył mordując wyciągając, kiedy te dzieci widziały jak ich rodziców wywlekał z domów. Ale czy zasłużył na nienawiść, kiedy głosił Jezusa? Widzimy, że wtedy raczej  ceniono go sobie tam w Jerozolimie, a teraz nie ma on dobrego świadectwa w Jerozolimie. Tam do nich już dotarło, co stało się z tym człowiekiem. Jest on więc w doświadczeniu.

List do Galacjan, tu jest inna sytuacja, 4 rozdział, od 12 wiersza.

„Proszę was bracia, bądźcie tacy jak ja, gdyż ja jestem taki jak wy. W niczym  mnie nie skrzywdziliście. Wiecie przecież, że z powodu choroby ciała zwiastowałem wam za pierwszym razem Ewangelię i chociaż stan mój cielesny wystawił was na próbę, to jednak nie wzgardziliście mną, ani nie plunęliście na mnie, ale mnie przyjęliście jak anioła Bożego, jak Chrystusa Jezusa. Cóż się tedy stało z waszą szczęśliwością? Albowiem daję wam świadectwo, że gdyby to było możliwe, wyłupilibyście sobie oczy i mnie je oddali”.

Widzicie do czego byli zdolni ludzie? Z powodu tego, co widzieli, co Paweł przyniósł w sobie do nich. Oni zostali poruszeni tym skarbem - Paweł mówił prawdę -  gdyby to tylko coś dało, oni wyłupiliby sobie oczy, żeby ten człowiek widział lepiej i żeby lepiej mógł podróżować! Gotowi byli sami stracić oczy, aby tylko ten skarb mógł dalej się poruszać dla chwały Jezusa, którego oni pokochali.

Jedni chcieli go zabić, drudzy oddaliby mu swoje oczy. Zobaczcie, jakie poruszenie wywołuje to, kiedy naczynie jest otwarte, gotowe na spotkanie tego, co czeka takie naczynie z powodu Jezusa Chrystusa. On wie o co się modli, żeby oni mieli to objawienie. On wie do czego dąży, co chce osiągnąć. On wie, że Kościół musi być silny zwarty w jedności, napełniony bogactwem Chrystusa, żeby wygrać z diabłem, który jest wrogiem Kościoła. On wie, że Kościół idzie do poważnej bitwy i on chce, żeby Kościół był pełen Chrystusa, żeby jak najmniej z tego Kościoła poginęło ludzi. Jemu zależy na zbawieniu tych, którzy uwierzyli. On nie chce, żeby oni zginęli z powodu braku Chrystusa w nich. On chce, żeby oni umieli przeciwstawić się diabłu i odrzucili zło a przyjęli dobro. On chce, żeby ich serca były czyste i żeby Chrystus mieszkał w tych sercach przez wiarę. Jemu na tym zależy, żeby każdy w Kościele był silny, zdecydowany aby należeć do Chrystusa, napełniony bogactwem.

Otworzymy List do Filipian, 3 rozdział. On mówi, że uznał wszystko za śmiecie, żeby poznać Chrystusa. Zwróćcie uwagę, że on mówi do Kościoła: Kościele, zróbcie to samo, zobaczcie co jest ze mną z powodu tego co ja zrobiłem. Zobaczcie ilu ludzi dzięki temu zostało uratowanych, że nie zależało mi na tym, co oni posiadają, ale na  ich życiu wiecznym. Od 11 wiersza mówi on: „Aby tym  sposobem dostąpić zmartwychwstania; nie jakobym już to osiągnął, albo już był doskonały, ale dążę do tego, aby pochwycić, ponieważ zostałem pochwycony przez Chrystusa Jezusa. Bracia, ja o sobie samym nie myślę, że pochwyciłem, ale jedno czynię zapominając o tym co za mną i zdążając do tego co przede mną, zmierzam do celu, do nagrody w górze, do której zostałem powołany przez Boga w Chrystusie Jezusie. Ilu tedy nas jest doskonałych wszyscy tak myślmy, a jeśli  o czymś inaczej myślicie, i to wam Bóg objawi, tylko trwajmy w tym, co już osiągnęliśmy. Bądźcie naśladowcami moimi bracia i patrzcie na tych, którzy postępują według wzoru jaki w nas macie”.

On mówi: mamy doskonałość w Chrystusie i dążymy do tej doskonałości, rozwijając się! Chwała Bogu! Kiedy ludzie wierzący w ten sposób żyją, możesz się spodziewać, że oni będą zwycięzcami i oni będą gotowi wejść do wieczności! On wie, że kiedy Kościół nie będzie zajęty Chrystusem, to Kościół będzie jak znarowiony koń, którego najpierw ujarzmiono, ale potem zostawiono go i zaczął dziczeć i nie umie już chodzić w zaprzęgu. Będzie samowolny i będzie chodzić znowu jak chce. Znowu będzie się chlubić starym bogactwem: mi wszystko wolno, nikt do niczego mnie nie zmusi, i tak dalej. A już pokornego ducha nie ma, łagodnego nie ma, cichego, miłującego, wiernego, nie ma. Zaczyna wracać inny duch.

A teraz mamy tą świętą, potężną pracę, aby korzystać z naszego dziedzictwa. Jak potężne musi to być dziedzictwo, skoro Paweł modli się o objawienie. To znaczy, że nasz fizyczny wzrok nie jest w stanie ogarnąć tego dziedzictwa. Nasz rozum nie jest w stanie ogarnąć tego dziedzictwa, potrzeba nam aż objawienia, żeby zobaczyć to nasze dziedzictwo, które mamy w Chrystusie Jezusie! To znaczy, że gdybyśmy czytali Biblię nawet 100 lat, to i tak nie zobaczymy tego dziedzictwa, w które Duch Święty wprowadza tych, którzy miłują Boga.

Kiedy mamy to objawienie, wtedy widzimy to dziedzictwo i jesteśmy napełnieni nim. Co to jest? Jednym z głównych elementów tego dziedzictwa jest to, że staliśmy się w Chrystusie synami, córkami Boga, bo córki i synowie dziedziczą wszystko razem z Chrystusem. A więc najważniejsza sprawą jest, abyśmy byli dziećmi Boga. Stąd Jezus mówi "jeśli się nie narodzisz z wody i z Ducha, nawet nie ujrzysz Królestwa Bożego, a tym bardziej do niego nie wejdziesz".

Podstawową sprawą jest to: synowie i córki.

Następną sprawa. Przeczytamy List do Galacjan 4 rozdział od 1 do 7 wiersza.

„A mówię: Dopóki dziedzic jest dziecięciem, niczym się nie różni od niewolnika, chociaż jest panem wszystkiego, ale jest pod nadzorem opiekunów i rządców, aż do czasu wyznaczonego przez Ojca. Podobnie i my gdy byliśmy dziećmi, byliśmy poddani w niewolę żywiołów tego świata; lecz  gdy nadeszło wypełnienie czasu, zesłał Bóg Syna swego, który się narodził z niewiasty i podlegał zakonowi, aby wykupił tych, którzy byli pod zakonem, abyśmy usynowienia dostąpili. A ponieważ jesteście synami, przeto Bóg zesłał Ducha Syna swego do serc waszych, wołającego: Abba, Ojcze! Tak więc już nie jesteś niewolnikiem, lecz synem, a jeśli synem to i dziedzicem przez Boga”.

Kiedy to objawienie dociera do człowieka, to człowiek jest tak zachwycony tym wywyższeniem, że jest już synem, że jest córką. Ten człowiek chodzi pełen napełnienia: jestem synem Boga! Jestem córką Boga! Czyż to nie jest potężne być dzieckiem Boga Wszechmogącego i współdziedzicem razem z tym pierworodnym Synem!

Widzicie jak brakuje tego objawienia! Apostoł Paweł wiedział, że oni tego potrzebują, że muszą mieć to objawienie, żeby ono w nich zamieszkało i się modli: Boże daj im objawienie dziedzictwa, które dostali, aby oni nie wymienili swojego życia na coś tam, bo wiara ich może się zatrzymać, miłość ich może ustać, ale objawienie, które dostaną będzie najsilniejszym bodźcem, które będzie ich trzymać przy Tobie, aby wytrwali w Chrystusie. Jezus mówi: niewolnik nie zostaje w domu Ojca na zawsze, lecz synowie pozostają w nim za zawsze. Jeśli Syn was wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie.

A więc dziedzictwo mają  tylko synowie i córki. Ojciec zapisał wszystko w Swoim Synu i w Synu przyszło to do mnie i do ciebie. Widzicie, kiedy objawienie przychodzi do naszego wnętrza, wtedy zaczynamy kosztować z tego i zaczynamy zdawać sobie sprawę z tego, co naprawdę się stało. Umarłem dla bogactwa świata, aby powstać do bogactwa Bożego, którym jest Jego Syn. Wiecie, człowiek najwięcej chlubi się tym, co ma najcenniejsze, tak? A najcenniejszy dla Ojca, kto jest? Jego Syn! To jest główny skarb, w którym są ukryte wszystkie ojcowskie skarby, ale skarbem, który mieści te skarby, jest Chrystus Jego Syn. A więc Ojciec się chlubi Swoim Synem, jako największym skarbem. On daje największy skarb, daje nam Swojego Syna, w którym są ukryte wszystkie inne skarby, ale to Syn jest tym, który ogarnia to wszystko. To Syn jest godny największego uwielbienia i chwały! Skarby, które on nam przynosi są wspaniałe, ale Ten, który je przynosi jest wspanialszy, bo gdyby jakikolwiek skarb przerastał Przynoszącego, to wtedy Przynoszący byłby mniejszy od skarbów, które nam przynosi i On by nie wytrzymał tego doświadczenia. On musiał być większy od tego wszystkiego! I taki On jest wczoraj i dziś i na wieki Ten sam, niezmienny Chrystus! Alleluja!

Chwała Bogu, że On przynosi nam te skarby dając nam je w miłości, nie wypominając nam naszych grzechów, nigdy nie złorzecząc nam: nie zasłużyliście sobie na to, a Ja muszę wam to dać. On daje to z wielką radością, z wielkim zadowoleniem, z uczciwością. Jedyny, który nie powie niczego, co mogłoby zranić twoje serce, co mogłoby cię powstrzymać przed tym, żeby to przyjąć. Jedyny, który ma czyste Słowa wobec ciebie i mnie, żeby nie skazić nas czymkolwiek, ale pomóc nam przyjąć Jego samego.

Zwróćcie uwagę, kiedy czytamy Pierwszy List Jana, czytamy te potężne Słowa, które Jan tutaj pisze, potężne Słowa. Zwróćcie uwagę, co on chce tutaj pokazać w tych Słowach. Piąty rozdział, 12 wiersz: „Kto ma Syna..”. Kto ma Syna, to co ma? „...ma żywot, kto nie ma Syna Bożego, nie ma żywota”. On mówi: kto ma Syna, ma żywot.  Kto ma Syna, ma wszystko, rozumiecie? Kto ma Syna, ma wszystkie skarby Boże. A jeśli skupisz się na jakimś skarbie, będziesz zadowolony, że masz wiarę: „O, jaki ja jestem szczęśliwy, że mam wiarę”, a nie będziesz widział Jezusa, to zginiesz z tą twoją wiarą, diabeł cię ograbi, okradnie. To musi być Jezus, nadal to musi być Jezus mieszkający w nas z wszystkimi skarbami, bo jeśli miniemy Chrystusa, a zajmiemy się skarbami, to już diabeł będzie nas miał w tym.

Zwróćcie uwagę, że ci ludzie wypędzali demony, uzdrawiali- mieli skarby- prorokowali. A Jezus mówi "nigdy was nie znałem", dlaczego? Bo pozostali w grzechu, nie było w nich Jezusa.

„Kto ma Syna, ma życie”.

Ludzie mogą mówić: „O, ja tyle dobrych rzeczy zrobiłem”. Masz Syna? Jeśli nie masz, nie masz życia. Twoje uczynki nic ci nie dają, jeśli tam nie ma Syna. Musi być Syn. On musi być wywyższony w nas i przez nas. To musi być Syn, który mieszka w tobie i we mnie. Co Syn będzie robił w nas? To co jest miłe Ojcu. Ojciec ma w Nim upodobanie, gdyż Syn zawsze czyni to, co jest miłe Ojcu. Czego się spodziewasz po mieszkaniu Jezusa w tobie? Że nie ustąpi ci w niczym, co nie jest zgodne z wolą Ojca, ale da ci wszystko jeśli chcesz to, co jest wolą Ojca. Ten skarb otwiera się tylko wtedy, kiedy my chcemy to co chce Ojciec.

Jeśli potrzebujesz więcej z Niego, po to żeby Ojciec był uwielbiony, żeby służyć bardziej  innym, dostaniesz.  A jeśli chcesz więcej z Niego, żeby się więcej chlubić sobą, to nie dostaniesz.

W Chrystusie mam to, co jest tak ważne dla mnie i dla ciebie i musimy sobie zdawać sprawę, że kiedy my to dostajemy w Chrystusie, to będziemy mieli perfidnego przeciwnika. Kiedy my zrezygnowaliśmy ze skarbów diabła, to on jest wściekły na nas, bo on by chciał, żebyśmy byli bogaci dzięki niemu. To znaczy, żebyś oglądał sobie coś tam złego w internecie, żebyś sobie przez fałszywe rzeczy zyskiwał mamonę. Diabeł chce, żebyśmy byli bogaci dzięki niemu. To jest dla niego wielka satysfakcja, że ludzie są bogaci dzięki niemu. Ale on nienawidzi bogatych dzięki Chrystusowi. Dlatego z chwilą, kiedy naszym bogactwem stał się Chrystus mamy wroga, zaciekłego wroga. Ja pamiętam, jak się nawróciłem, to był początek mojego nawrócenia, było to niedługo po moim nawróceniu, kiedy doświadczyłem jak diabeł wypowiedział mi wojnę. Powiedział mi wyraźnie, słyszałem jego głos "i tak cię zabiję". A więc on wypowiedział mi wojnę, nie dlatego, że on zmierzył się z jakimś Marianem. On się zmierzył z tym, że ja stałem się bogaty w Chrystusa, a więc on wypowiedział mi wojnę z powodu bogactwa, które nie należy do niego, bo stałem się tym, który już nie należy do jego ludu. Stanąłem po innej stronie dzięki Chrystusowi. Nie miałem nawet wiele świadomości, a on już wypowiedział mi wojnę. Byłem młodym wierzącym, miałem świadomość Pana, wiedziałem, że za Nim muszę iść, a diabeł już mi wojnę wypowiedział. Tu nie chodziło o to ile ja wiem, tylko kto we mnie zamieszkał. To dzieje się z każdym, kto staje się zamieszkały przez Chrystusa: diabeł rozpoczyna z tobą wojnę. Będzie próbował cię atakować, albo oskarżać, albo potępiać, albo namawiać do złego, cokolwiek to by było. Dlatego musimy się pilnować Pana.

Zwróciliśmy uwagę na Słowa  Pana Jezusa, które czytamy w 10 rozdziale Ewangelii Jana, w 10 wierszu.

„Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść”.

On nie przyniesie ci nic dobrego z sobą. On chce ci zabrać.., co chce ci zabrać? Przecież on nie może ci zabrać Chrystusowych skarbów! Diabeł nie może wziąć Chrystusowych skarbów. Co on ci może zabrać? Ochotę, żeby ten skarb-Chrystus mieszkał w tobie. On chce ci zabrać radość zbawienia. On chce ci zabrać wierność Chrystusowi. On chce ci zabrać pewność, którą masz w Chrystusie, że On jest najważniejszy. Chce cię okraść z tego, co cię trzyma z Chrystusem, żebyś przestał czerpać z tej skarbnicy. Jeśli to mu się powiedzie, że cię oddzielił od twojego skarbu, to wtedy może znowu przychodzić i próbować dawać ci swoje rzeczy, próbując wypełnić to czym innym. Wiesz jak to wygląda. Wiesz jak diabeł przychodzi uzyskawszy jakąś lukę, już próbuje umiejscowić w niej swoje bogactwo: chytrość, przebiegłość, cokolwiek, żeby człowiek wrócił do niego, jako swego starego pana i do jego bogactwa. A z jego bogactwem idziemy przed sąd i jesteśmy skazani na gehennę.

Lepiej nie posiadaj żadnego bogactwa diabła. Nie chodź z jego mamoną we własnym sercu, w umyśle. Nie chodź z jego przebiegłymi myślami, chytrymi, wężowatymi. Chodź w Panu Jezusie i niech Jego myśli mieszkają w tobie i we mnie. Raduj się zawsze w Panu i z tego bogactwa ciesz się najwięcej. Apostoł Paweł wie, że musimy to mieć koniecznie każdego dnia i wie, że Bogu na tym zależy. Poddawajmy się zawsze pod ten wpływ, aby obfitość dziedzictwa mieszkała w tobie i we mnie.

Kim jesteś dziedzicu? Co dziedziczysz? Co, jako wierzący człowiek możesz powiedzieć o swoim dziedzictwie? Kiedy człowiek, któremu odczytano akt dziedziczny i przeczytano mu co on dostaje, to wtedy on jest w stanie powiedzieć co dostał. Zobaczcie, ilu wierzących ludzi jest w stanie powiedzieć co dostali w tym dziedzictwie? Apostoł Paweł wie, jak mało oni będą mogli o tym powiedzieć, dlatego on mówi „Boże objaw im to, żeby mogli powiedzieć prawdę o tym i żeby znali tą prawdę i żeby się tą prawdą radowali i chlubili przez ogłaszanie tej prawdy”. To robił właśnie Apostoł Paweł i dlatego zaczął cierpieć. Ogłaszał skarb, który zbawia ludzi. Pamiętamy Jana, który zaczyna pisać list „abyście mieli społeczność z nami w tej radości, którą my dostaliśmy należąc do Pana". To jest dziedzictwo, chwalebne dziedzictwo.

Żyj w dziedzictwie, należ do dziedzictwa. Diabeł będzie próbował cię ograbić przez różnych ludzi, przez różne wydarzenia, a ty stój mocno i nie daj się wciągnąć w tą pułapkę. Czasami jest to aż głupie, o co chrześcijanie potrafią się pokłócić i stanąć przeciwko sobie. To znaczy, że oni stracili z oczu dziedzictwo, skoro już się kłócą o coś, co jest przemijające, co ma swój koniec.

Jezus mówi: gdy zabrali ci jedną rzecz to oddaj im jeszcze tą drugą, jeśli chcą tego tak bardzo. Ty już nie jesteś związany z tym dziedzictwem, ty masz dziedzictwo o wiele potężniejsze. Twoje serce nie należy już do tego. Pamiętamy co się stało, kiedy powstawał Kościół, jak oni zaczęli to ludzkie dziedzictwo przynosić i składać i Kościół z tego korzystał, bo nie to było już ich skarbem. Skarbem był Chrystus mieszkający w nich. Kiedy Ananiasz i Safira chcieli oszukać, że tym skarbem jest Chrystus, ponieśli za to konsekwencje.

W Liście do Efezjan w 1 rozdziale, od 12 wiersza czytamy:

„Abyśmy się przyczyniali do uwielbienia chwały Jego, my którzy jako pierwsi nadzieję mieliśmy w Chrystusie. W Nim i wy, którzy usłyszeliście Słowo Prawdy, Ewangelię Zbawienia waszego i uwierzyliście w Niego, zostaliście zapieczętowani obiecanym Duchem Świętym, który jest rękojmią dziedzictwa naszego aż nastąpi odkupienie własności Bożej ku uwielbieniu chwały Jego”.

Duch Święty jest rękojmią dziedzictwa, to znaczy zapewnieniem o tym, że my dziedziczymy z Chrystusem. To Duch Święty jest zapewnieniem od Ojca naszego w niebie, że my jesteśmy współdziedzicami Jezusa Chrystusa. W kim mieszka Duch Święty, ten jest świątynią Boga, jest miejscem chwały obecności Boga na ziemi. Tak jak Jego Syn był świątynią chodząc po tej ziemi. Duch Święty jest pełnością zapewnienia, które mówi nam wyraźnie: kto ma Ducha Bożego inaczej już żyje, o innych rzeczach już  myśli. Dlatego to urodzenie z Świętego Ducha, żebyśmy myśleli o tym, co w górze, radowali się tym, co w górze a ziemską przestrzeń naszego życia, traktowali jako miejsce nauczenia się Pana jeszcze bardziej, abyśmy nie szukali tu na ziemi jakiejś chwały i nie biegali za różnymi rzeczami.

Widzicie, wierzący ludzie bardzo często nadal nie umieją się oderwać od starego dziedzictwa i dalej się kręcą koło starego dziedzictwa i w tym starym dziedzictwie nadal znajdują swoją radość.

Apostoł Paweł wie, że wielu jest ludzi w Kościele, którzy nadal cieszą się starym dziedzictwem. On mówi: Boże, kiedy Ty im to objawisz, oni rzucą w śmieć te swoje stare sposoby myślenia i zaczną używać tego w inny sposób. Rozumiecie, wcześniej ludzie zbierali wszystko, żeby mieć dla siebie, dla siebie. A tu dziedzictwo, które dostajesz i chcesz je oddać innym. Inny sposób bogactwa. Tu ludzie zbierają, zamykają, żeby ktoś im nie ukradł, a tu chcą dawać innym, ale inni tego nie chcą, bo uważają, że szkoda na to życie poświęcić. Nie cenią sobie bogactwo Chrystusowe tylko dlatego, że nie widzą tego bogactwa. Widzą bardziej tą dźwięczącą, czy szeleszczącą mamonę czy jakąkolwiek inną rzecz tego świata.

Jeszcze raz wrócę do tego: nigdy nie pozwólmy na to, żeby bogactwo diabła mieszkało w nas chociaż chwilę dłużej niż się pojawiło. Jeśli pojawi się w nas złe słowo, nie pozwólmy na to, żeby ono przebywało chociaż chwilę dłużej niż się pojawiło. Nie pozwólmy, żeby diabeł zaczął składować w nas swoje złe rzeczy. My nie należymy już do diabła, ale do Boga. Jeśli będziemy pilnować i strzec naszych szat i naszego serca, to Duch Święty jest tym gwarantem, Który mówi: nie ma możliwości, żeby to ci się nie powiodło. Nie ma możliwości! Tylko patrz na to, co w górze. Nie pozwól, żeby diabeł zaczął wkładać ci do głowy swoje plany.

Zwróćcie uwagę, jak ludzie nie mają czasu dla Pana. Dlaczego nie mają czasu dla Pana? Bo za dużo zabiera im czasu na to co tutaj, z bogactwem ziemskim. Kręcą się koło tego, chodzą koło tego i mają mało czasu. Mówią: ja to nie mam czasu, jak ty masz, to widocznie masz czas, to pracuj, ja nie mam czasu pracować. Często jeszcze wróg poddaje: poszukaj sobie jeszcze następną pracę, bo jeszcze ci potrzeba tego. No oczywiście, na co ci potrzeba? Żeby dawać innym braciom, siostrom w Kościele, żeby ich ubogacać. A tak naprawdę, to jest tylko podstęp, bo kiedy już to jest, to się wydaje na jakieś bzdury, albo nagle coś się psuje i znowu trzeba coś kupić.

A więc nie zbierajmy sobie skarbów tu na ziemi - mówi Chrystus Jezus. Zbierajmy sobie skarby w niebie. A to jest, kiedy my służymy sobie nawzajem, kiedy usługujemy sobie dobrym słowem, miłością wzajemną. Nie przeszkadzajmy sobie w tym, kiedy Pan chce naprawiać nasze życie, chce regulować nasz sposób mówienia, myślenia i życia. Nie przeszkadzajmy, nie nakładajmy ciężarów, pozwalajmy na działanie Ducha Bożego między nami. Nie próbujmy stawać po stronie oskarżyciela, który by mówił " jak to, tyle narobiłeś, a teraz tak chciałbyś to sobie zrzucić i uratować się?" Jeśli Duch Święty  prowadzi do pokuty, to znaczy że to jest bogactwo Boże. Ceńmy sobie bogactwo Boże. Pokuta też jest bogactwem od Boga. Nie można bez Ducha Bożego pokutować. To Duch Święty dotknął ich serc i oni doznali, że muszą zrobić porządek. To Duch Święty przekonuje świat o sądzie, o grzechu i o sprawiedliwości.

Złodziej przychodzi, aby kraść.

Dzieje Apostolskie, 4 rozdział od 18 wiersza. Widzimy tu apostołów, oni stoją tam przed tymi wielkimi, według ich przestarzałego urzędu, który posiedli z poprzedniego Testamentu.

„I przywoławszy ich nakazali im, aby w ogóle nie mówili ani nie nauczali w Imieniu Jezusa”.

Co oni chcą zrobić? Oni wiedzą, że nie są w stanie ich zwalczyć czymkolwiek. Nie mogą wyciągnąć czegoś złego, żeby ich zamknąć, a więc: „Chociaż zamknijcie się wy. My was nie zamkniemy do więzienia, ale wy się zamknijcie i nie mówcie już o tym skarbie, nie chlubcie się tym Chrystusem. A więc jeżeli nie można was ujarzmić, to chociaż przestańcie o Nim mówić”. Przecież oni mówili od diabła. I co odpowiedzieli apostołowie?

„Lecz Piotr i Jan odpowiedzieli im i rzekli; czy słuszna to rzecz w obliczu Boga raczej was słuchać, aniżeli Boga? Sami osądźcie”. I co Bóg mówi: a wy nie, wy się chlubcie moim Synem, bo ja też się Nim chlubię.

Niech Bóg napełnia nas tym, abyśmy umieli się chlubić tym skarbem. Abyśmy mogli umiejętnie dzięki Duchowi Świętemu mówić o skarbie, którym jest Chrystus Jezus  w nas, nadzieja chwały.

„My bowiem nie możemy nie mówić o tym, co widzieliśmy i co słyszeliśmy”.

Jakże mielibyśmy zamilknąć, skoro to jest jedyny skarb, o którym warto rozmawiać w ogóle! „O, w szkole, jakie piękne stopnie, moje dziecko to takie zdolne, ono się tak dobrze uczy, jaki skarb mam w domu” i tak dalej.

Rozumiecie? Ludzie się chlubią tymi rzeczami, które i tak przeminą. A tu jest coś co nie przemija, wieczne. Oni mówią: „Jak mielibyśmy się tym nie chlubić, skoro to jest wieczne, i to jest jedyny skarb na tej ziemi, w którym ludzie mają życie wieczne w Chrystusie Jezusie”.

A więc złodziej walczy, żeby okradać. Pamiętamy te Słowa Jezusa "oto diabeł wyprosił sobie u Boga, żeby przesiać was, lecz Ja modliłem się za tobą Piotrze, aby nie ustała twoja wiara". Widzicie, Jezus wie co się stanie, mówi: Kiedy uderzą Pasterza, wszystkie owce się rozproszą. On wie, co się stanie. On nie jest przeciwko nim, On stoi za nimi. To jest ich bogactwo, które jest z nimi, które walczy o nich. To jest  nasz największy skarb, Chrystus Jezus. On wstawia się przed obliczem Ojca, On nas miłuje. On za nas życie swoje  położył. On chce, abyśmy weszli do wieczności, Jemu zależy na tym najbardziej. Do końca nas umiłował takimi, jakimi byliśmy, aby do nas niedoskonałych ludziach, oczyściwszy nas z naszych grzechów, przyjść wraz z Ojcem i zamieszkać w nas, w tych kruchych naczyniach.

Słuchajcie, nie wracajmy do starych skarbów. Nie cieszmy się, gdy możemy komuś dogryźć, gdy możemy do kogoś źle się odezwać, kiedy możemy komuś powiedzieć coś przykrego. Nie cieszmy się, to jest obrzydliwość starego człowieka.

Cieszmy się, gdy możemy łagodnym słowem sprostować to co krzywe. Gdy możemy powiedzieć prawdę, gdzie wszyscy kłamią. Gdy możemy miłować, gdzie wszyscy mogą nienawidzić. My już nie należymy do tego świata i bogactwa tego świata. My nie chlubimy się z tego, z czego chlubi się diabeł i jego świat, ale chlubimy się z Chrystusa i z Jego Królestwa.

Niech to napełnia nas. Bądźmy nowymi ludźmi, którzy to mają i z tym chodzą. Tak, jak Paweł mówił: „skarb jest przepotężny, naczynia kruche, gliniane, ale dzięki Bogu, On zachowuje nas i  pozwala nam żyć dla własnej chwały”. Nie myśl o tym, co zyskasz tu na ziemi. Myśl o tym, co dostałeś w Chrystusie.

Nie myśl do czego zużyjesz te wszystkie rzeczy, ale myśl dla Kogo to zużyjesz. Czy jemy, czy pijemy - dla Niego, dla Jego chwały. To jest ten, komu się to należy, ponieważ On wykupił nas. On zapłacił najwyższą cenę, żeby nas zbawić, uratować. Jemu niech będzie chwała i Ojcu, Który nam Go posłał. To jest bardzo ważne dla mnie i dla ciebie.

Otwórzmy na chwilę może ten List do Efezjan 1 rozdział od 3 wiersza.

„Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który nas obdarzył w Chrystusie wszelkim duchowym obdarzeniem niebios. W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci, nienaganni..”

Widzicie? Przed obliczem Jego w miłości, w Chrystusie. To jest Jego miejsce wszystkiego, skupienia całego bogactwa. Ale w Chrystusie! To Chrystus ogarnia Boże bogactwo. Kimże jest więc Jego Syn? Przed Nim skłaniają się kolana tych, którzy widzą Go jak to bogactwo on nosi w pokorze, jak to bogactwo Go nie przerasta. On jest większy od tego bogactwa. On jest tym Słowem Bożym, które było u Boga, było Bogiem i stało się ciałem i zamieszkało między nami. Tak, jak Słowo Boże mówi, ze rozbiło namiot między nami, aby okazać Kim jest Ojciec. On mówi „Ja nic innego nie czynię, jak tylko to co chce Ojciec”.

Widzicie jak Ten, który ogarnia ten skarb cały czas chwali Tego, Który jest Jego Ojcem. Piękne! Tak samo my – Jego naczynia - kogo będziemy chwalić? Siebie, czy Pana, Który napełnia nas, który zbawia nas, który uzdrowił nas. W Chrystusie mamy duchowe zdrowie, a często też i fizyczne.

Jest napisane o Salomonie, ze dostał potężny skarb od Boga - mądrość. Ale zwróćcie uwagę, jak to naczynie, w którym ten skarb – mądrość - zamieszkała, jak ono zużyło tą mądrość? Ku czemu ją Salomon zużył? Aby poznać również i głupotę. Do czego on doszedł poznając głupotę? Doszedł do 700 żon, 300 nałożnic, które co z nim zrobiły?  Odwiodły go od Boga. Naczynie nie było więc gotowe, aby donieść ten skarb w czystości do końca. Źle użyty skarb. Chrystus przychodzi jako pełnia. Pamiętamy to z Listu do Kolosan. W drugim rozdziale napisane jest: „Aby pocieszone były serca, a oni połączeni w miłości, zdążali do wszelkiego bogactwa pełnego zrozumienia, do poznania tajemnicy Bożej, to jest Chrystusa, w Którym są ukryte wszystkie skarby mądrości i poznania”.

On jest dalej posłusznym Ojcu Synem. Chwała Bogu! Niech On w nas mieszka z tym skarbem. Bez Niego ja nie chcę nic! Nie chcę żadnego skarbu, nie chcę daru! Nic nie chcę bez Jezusa! Bo to mnie zabije i zniszczy. Będę gorszy może jeszcze od Salomona i dojdę dalej w bezprawiu, tak jak Jezus mówi o tych ludziach, którzy posiedli pewne skarby, ale nie było tam Jezusa. Oni dalej pozostali w swoich grzechach.

Wszystko chcę w Jezusie, tylko w Jezusie. Bez Jezusa Ojcze nie dawaj mi nic. Tylko On potrafi, tak jak Piotr pisze - ten wewnętrzny ukryty człowiek, z tym skarbem łagodnego i cichego ducha, on ogarnia wszystkie te rzeczy i w Nim dopiero, kiedy w nas to mieszka, jest to bezpieczne dla mnie i dla ciebie. Kiedy Jezus nas ożywia tymi rzeczami, a nie my, bez Jezusa jesteśmy nimi ożywieni.

Zwróćcie uwagę jak ludzie dostają na przykład dary języków, jak oni się tym pysznią, jak się afiszują, jakby to było nie wiadomo co. A więc co oni z tego zrobili? A co Paweł później mówi? Jeśli nie ma tłumacza, módlcie się sobie, nie wystawiajcie tego bez potrzeby. Ale oni chcą się tym chlubić i wystawiają to, nie czekając na to, co Pan uczyni.

A więc kto ma Syna, ma życie. Kto ma Syna ma wolność. Znowu wszystko się mieści w Jezusie. Jeśli Jezus Chrystus jest przez ciebie wzywany, to masz wszystko, masz dostęp do wszystkiego. Kto wzywa Imienia Pańskiego, zbawiony będzie. Więc wszystko mamy w Nim i niech Duch Boży wprowadza nas w tą Skarbnicę, którą jest Chrystus Jezus, abyśmy byli głęboko poruszeni, a przez to jeszcze bardziej wobec siebie mili, uprzejmi  i łagodni.

Brak chodzenia w Skarbnicy, powoduje to, że ludzie są tacy wrażliwi na zło: dając zło za zło. Odgryźć się za przykre słowa lub czyny, oddać to, za to. Tak wrażliwi, szybcy, są gotowi do złego. Ale kiedy chodzimy po skarbnicy, podziwiamy Chrystusa, wtedy jesteśmy bardzo niechętni, żeby w ten sposób postąpić. Jesteśmy bezpieczni w Nim, zabezpieczeni w Nim.

W Drugim Liście Piotra - Piotr sporo porusza się w tych rzeczach - przeczytam  z pierwszego rozdziału, a później przejdę do drugiego. Pierwszy rozdział od 3 wiersza.

„Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który według wielkiego miłosierdzia swego odrodził nas ku nadziei żywej przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa ku dziedzictwu nieznikomemu, nieskalanemu i niezwiędłemu, jakie zachowane jest w niebie dla was, którzy mocą Bożą strzeżeni jesteście przez wiarę w zbawienie przygotowane do objawienia się w czasie ostatecznym. Weselcie się z tego, mimo że teraz na krótko gdy trzeba zasmuceni bywacie różnorodnymi doświadczeniami, ażeby wypróbowana wiara wasza okazała się cenniejsza niż znikome złoto w ogniu wypróbowane, ku chwale i czci  i sławie, gdy się objawi Jezus Chrystus”.

Ten, w Którym mamy to dziedzictwo. Jak myślisz? Czy oddasz życie Jezusowi? On oddał życie za mnie i za ciebie. On mówi: jeśli oddasz Mi swoje życie - zyskasz je. Jeśli zachowasz je dla siebie, to je stracisz, bo my samodzielnie obracając, nawet chrześcijańskim życiem i tak dojdziemy do utraty tego co posiedliśmy, bo będziemy niszczyć to z diabłem, który nas do tego namówi. On jest perfidny i on to potrafi zrobić.

Pamiętamy Zycie Jezusa, i że Jezusa nie mógł oszukać, nie mógł Go podejść. Jezus mówi "Ojcze, Ja zachowałem tych, których mi dałeś, oprócz jednego, oprócz syna zatracenia, który szedł w tym kierunku, ale innych zachowałem". Co robił diabeł? Chciał ich wykraść. A Jezus ich zachował.

On widział cały czas wroga, a oni go często nie widzieli. Oni chcieli ogień spuścić, a On mówił „nie tego ducha jesteście”. Diabeł próbował, gdy Piotr powiedział: „nie przyjdzie to na Ciebie Panie”. Pan odpowiedział: „idź precz szatanie”. On ich chronił i nie pozwolił nikomu z nich zginąć. A więc jeśli chroni ciebie i mnie, sprawa jest pewna. Jeśli Pan domu nie będzie chronił, to co może zrobić ten, który chce go chronić sam? Na próżno go chroni, bo i tak diabeł podejdzie, podkopie fundament. Jak podkopie? Czasami podkopać można nie w ten sposób, że się fizycznie podkopiesz. Jeśli zaczniesz fałszywie mówić o fundamencie i człowiek zacznie fałszywie myśleć o Chrystusie. Wtedy zamiast stać na fundamencie, zrezygnuje z fundamentu.

W Drugim Liście Piotra czytamy:

„Szymon Piotr sługa i apostoł Jezusa Chrystusa do tych, którzy dzięki sprawiedliwości Boga naszego i Zbawiciela Jezusa Chrystusa dostali w udziale wiarę równie wartościową co i nasza”.

Do kogo więc Piotr kieruje ten list? Do Kościoła. To jest list, który mówi: Kościele, wy dostaliście tą wiarę, którą i my dostaliśmy w udziale, a jest ona dana dla wszystkich Bożych dzieci.

On mówi dalej:

„Łaska  i pokój niech się wam rozmnożą przez poznanie Boga i Pana naszego Jezusa Chrystusa. Boska Jego moc obdarowała nas wszystkim, co jest potrzebne do życia i pobożności” - brakuje ci czegoś bracie i siostro? Jeśli masz Chrystusa, masz wszystko. Nie musisz się obawiać, dojdziesz do ostatniego dnia i będziesz żyć. Nie umrzesz wcześniej z głodu, jeśli nie jest to w planie Jezusa. Dojdziesz do ostatniego dnia i będziesz żyć.

Izrael nie umarł z powodu pragnienia na pustyni, a powinien. Izrael nie umarł z powodu głodu na pustyni, a powinien. Czterdzieści lat na pustyni? Jakbyśmy to przeżyli? W ogóle byśmy nie przeżyli! Żadnych szans! A oni przeżyli! To, czego się bali, gdzie diabeł ich zwiódł, nie stało się! Zginęli z jakiego powodu? Z powodu niewiary!

Gdy czytamy, że w Chrystusie dostaliśmy wszystko, to znaczy WSZYSTKO na całą wędrówkę ziemską i na całą wieczność. On jest Tym, w którym dostaliśmy wszystko. W Chrystusie Ojciec dał nam wszystko.

„przez poznanie Tego, który nas powołał przez własną chwałę i cnotę, przez które darowane nam zostały drogie i największe obietnice, abyście przez nie stali się uczestnikami boskiej natury uniknąwszy skażenia, jakie na tym świecie pociąga za sobą pożądliwość”.

O to właśnie modlił się też i apostoł Paweł, abyśmy przez to objawienie naszego dziedzictwa i tego, co Ojciec dał nam w Synu, byli zachowani od pożądliwości tego świata grzechu i mieli czysty sposób pojmowania naszej wędrówki po tej ziemi, abyśmy byli sobie bliscy i budowali się nawzajem na dom dla Boga, święty, czysty, nieskalany.

Oto cała nasza praca, ludu Pana! Oto całe nasze wspaniałe dziedzictwo. To Chrystus Jezus w nas, bogactwo Boga w nas. To jest  Jego bogactwo - Syn. To jest bogactwo Ojca - Jego Syn, którym Ojciec się chlubi. Chwała Bogu!

Niech to bogactwo - Syn, mieszka w nas z tym wszystkim dla chwały Ojca i ku uwielbieniu Jego Syna. Amen.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

3.NADZWYCZAJNA WIELKOŚĆ MOCY BOGA WOBEC NAS

21.05.2016(poranne)

 

            Z Bożej łaski możemy zajmować się najważniejszą sprawą nas ludzi na tej ziemi, a i także w całej wieczności. Nie ma ważniejszej sprawy dla nas ludzi. Wszystkie te rzeczy, które łączą się z ziemskością przeminą, tak jak wszystko przeminie. Ziemia i dzieła ludzkie zakończą swą bytność. Podczas gdy my walczymy o wiele więcej niż jest tutaj na tej ziemi, dlatego potrzeba, żeby Duch Święty wprowadzał nas w kosztowność tej prawdy, abyśmy mieli coraz więcej świadomości o tym, kto nami się zajął, po co się zajął i czy ma możliwość zrobić to co postanowił. Sprawa polega na tym komu zawierzymy swoje obecne życie jak i wieczne.

            Wrócimy do Listu do Efezjan, do trzeciego członu modlitwy apostoła Pawła. Bardzo ważna rzecz. Jak człowiek znalazł to, to w sumie znalazł wszystko, już jest bogaty. Trzeci człon modlitwy apostoła Pawła (Ef.1,19), który modli się o to, aby Bóg dał Ducha mądrości i objawienia ku poznaniu Jego. Powiedzmy, gdybyśmy mieli dźwigać ciężary i postawiłbym jakąś siostrę i jakiegoś brata, to sto procent wiedziałbym kto dźwignie więcej. Nie byłoby wątpliwości. Gdy stawiam najmądrzejszych ludzi i wszystkie ludzkie sposoby na to by się uratować, i Boga, który posłał swego Syna, aby nas zbawić, czy wiem komu mogę zawierzyć swoje życie? Czy wiem kto potrafi mnie dźwignąć z tym wszystkim i zbawić? Kto potrafi wyrwać mnie z tego świata ciemności i przenieść do Królestwa Syna swego umiłowanego? Znając i poznając Boga, poznaję coraz bardziej Jego moc i Jego możliwości.

Ta cała ziemia, niebo, wszystko mówi o Bogu, który jest Stwórcą. Jak potężny jest ten kosmos. A to wszystko powstało na Słowo tego Boga - On rzekł i to zaistniało. I zwróćcie uwagę, że Jezus mówi, żebyście mieli chociaż wiarę jak ziarnko gorczyczne, to przenosilibyście góry niemożliwości waszego podążania za Bogiem. Usuwalibyście z waszej drogi wszystko, co wam przeszkadza, bo dostalibyście to co wam potrzebne, aby dalej iść w kierunku wieczności. Ten, który stworzył to wszystko, chce napełniać nas tym, kim On jest. A więc poznanie Jego i Jego Syna, tak jak powiedział Jezus, jest dla nas życiem wiecznym. To jest dla nas najważniejsza sprawa - poznać Boga i poznać Jego Syna umiłowanego. Ten 19 wiersz 1 rozdziału Listu do Efezjan mówi:

            „i jak nadzwyczajna jest wielkość mocy Jego wobec nas, którzy wierzymy”       

I gdyby na tym się zatrzymać. No, przecież wszyscy ludzie wierzą. Ludzie mówią: „Ja wierzę w Boga, ja wierzę w Syna Bożego, ja wierzę w to, że Słowo Boże jest prawdziwe." Ale przecież i demony też wierzą i drżą. Gdybyśmy zatrzymali się tylko na wierze i powiedzieli: „No, jeśli to jest wiara i wystarczy, to w porządku”. Ale co dalej pisze apostoł Paweł?

            „ dzięki działaniu przemożnej siły jego,”19.b

To znaczy, że On umiejscawia wiarę w nas. To Jego wiara pozwala nam sięgać nieba. To Jego wiara pozwala nam zobaczyć potęgę i Majestat Boga. Ludzie chodzą i mówią: „Wierzysz w Boga?” „Wierzę w Boga”. Człowiek chodzi pośród tych wszystkich rzeczy, ale jego życie wcale nie świadczy o tym, że Bóg zajmuje się tym człowiekiem. I gdyby ta wiara wystarczyła, to by znaczyło, że coś jest nie w porządku ze Słowem. Ale tutaj apostoł mówi, że chodzi o wiarę, którą mamy dzięki Jego mocy umieszczenia jej w nas. A więc, żeby On mógł umieścić w nas wiarę, musiał uczynić dla tej wiary dostęp do twojego i mojego serca, aby następnie przez tą wiarę umożliwić zamieszkanie w nas. On musiał utorować drogę przez nasze niewierzące serce, przez nasz zasklepiony umysł. Zgrzeszyliśmy i chodziliśmy w zamknięciu, w ciemnościach świata grzechu i On musiał rozsunąć te ciemności, żeby dostać się do naszego wnętrza. Ażeby rozsunąć te ciemności, On musiał przyjąć na Siebie wszystko, cośmy zrobili, aby na krzyżu zostało to usunięte. Tak jak ta zasłona pękła w chwili, kiedy Chrystus umarł, tak samo został otwarty dostęp Boga do nas i nasz do Boga. Bóg swoją mocą, swoją siłą otworzył sobie dostęp do mnie i do ciebie.

I o tym teraz mówi apostoł Paweł, o tej wierze, którą On włożył w nasze serca i umysły, którą sięgamy do Boga i wiemy, że On ma moc uczynić to co obiecał. My oparliśmy się nie na jakichś ludzkich siłach i możliwościach. Ludzie dotychczas opierali się już na mnóstwie ilości ludzi. Mieli różnych mądrych ludzi tu na ziemi, ale oni nie mogli ich zbawić, nie mogli wyrwać ich z ich grzeszności. Mądry nauczyciel, Gamaliel, nie mógł wyrwać swojego ucznia Saula z tego, żeby on przestał czynić zło. Chociaż widzimy, że był mądrym, powiedział, że jeśli ta sprawa jest z Boga, to choćbyście atakowali ich, to i tak nie jesteście w stanie pokonać ich, a jeśli nie, to oni sami rozlecą się. A jednakże nie mógł wydobyć swego ucznia z jego grzechów.

Musi być inny nauczyciel, ten, który ma moc uwolnić nas z naszych grzechów. Gdzie On osiągnął to zwycięstwo? Gdzie On musiał pójść, żeby to się stało? Będziemy o tym mówić, ale teraz oglądamy to o czym Paweł mówi. On mówi: „Aby Bóg dał wam objawienie Swojej mocy, abyście mieli świadomość jak potężny jest wasz Bóg, i co On może uczynić.” On jest Wszechmogący. Ale zwróćcie uwagę i na to, że On jest świętym Bogiem. A więc On czyni wszystko według Siebie samego. On nie patrzy na nas, On patrzy na Siebie. On wie co musi zrobić w tobie i we mnie, żeby mieć z nami społeczność, bo On jest święty, a my potrzebujemy Jego, aby stać się świętymi i mieć z Nim społeczność. On nas dostosowuje do Siebie samego. On mówi: „Mógłbym pomóc wam, ale to wasze grzechy oddzielają was ode Mnie, ale gdy Ja was uwolnię z waszych grzechów, wtedy będziecie mogli doznać Mojej mocy i Mojej siły na sobie samych. A więc to czego nie potrafiliście zrobić, Ja zrobię w was. To czego pragnęło wasze serce, a nigdy nie mogliście dojść do wykonania, Ja to uczynię”. Paweł mówi, że teraz chodzi o to, żeby ludzie pojęli to przez objawienie Boga.

Wiecie, mnóstwo ludzi zna Biblię, ale nie mają poznania mocy Boga. A więc prowadzą swoje życie, ale nie mają mocy wygrać z diabłem. Opierają się na swojej sile, na swoich umiejętnościach i na ile potrafią, na tyle wygrywają. Ale przecież ile razy nadal przegrywają. W sumie czasami uda się coś wygrać, a reszta to porażki. Dzień za dniem, porażka. Dzień za dniem grzech za grzechem. Pan przecież przyszedł w tej sprawie, aby nas wyswobodzić.

            I zobaczcie na co Paweł kieruje uwagę:

            „Dzięki działaniu przemożnej siły Jego, jaką okazał w Chrystusie” (Ef.1,20a)

            I teraz on kieruje uwagę nas wszystkich na Chrystusa - patrz na Chrystusa, zobacz jaką moc okazał Ojciec na swoim Synu umiłowanym, Jezusie Chrystusie. Kiedy poznajesz tą moc, okazaną na Jego Synu, wtedy zaczynasz poznawać Boga w Jego mocy, to co On mógł uczynić i w jaki sposób mógł to uczynić.

            „gdy wzbudził go z martwych i posadził po prawicy swojej w niebie” 1, 20.

            Patrzmy na zmartwychwstanie Jezusa. Co stało się w tym zmartwychwstaniu? W zmartwychwstaniu okazało się to, jak żył Jezus chodząc po ziemi. Ojciec przeprowadził swojego Syna w Swojej mocy poprzez całą ziemską wędrówkę, gdyż jak wiemy, cała pełnia Boskości mieszkała w Nim. On przeszedł, jako Syn Boży i Człowieczy w mocy swojego Ojca, tą wędrówkę. On mówi: „Ja nic innego nie czynię jak tylko to co dał mi Ojciec, Ja nic innego nie mówię, jak tylko to, co powiedział mi Ojciec”. I Pan nasz dochodzi w tym do końca, mówiąc: „Ojcze, nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie”. Żeby Chrystus mógł wstać z martwych, musi być czysty. Bóg mówi do ciebie, że tą samą mocą zajmie się tobą.

            Zwróćcie uwagę, że ludzie boją się co będzie, jak będzie i lękając się łapią się różnych rzeczy, żeby uratować się. Ale jakże słabo łapią się Chrystusa, a przecież to On jest tym zbawieniem, ratunkiem. Zwróćcie uwagę, że w jakikolwiek sposób wróg chce skierowywać oczy nasze na cokolwiek innego, aby minąć Chrystusa, minąć Jego chwalebne zwycięstwo, minąć Jego siłę i Majestat, aby tylko oprzeć się na czymkolwiek innym. Bardzo dużo ludzi opiera się na czymkolwiek innym, nie na Chrystusie. Widzimy życie apostoła Pawła, widzimy życie tych, którzy oparli się na Chrystusie, ich życie wygląda inaczej. Tam zaczyna ujawniać się moc Chrystusa, a nie ich moc. Nawet najmądrzejszy człowiek na ziemi musi grzeszyć. Ale ten, w którym objawia się moc Chrystusa przestaje grzeszyć, bo Chrystus nigdy nie zgrzeszył.

            Tą samą, więc mocą, którą Bóg wzbudził Go z martwych, obiecuje wzbudzić ciebie do nowego życia, obdarzając cię przebaczeniem w Chrystusie Jezusie. Nie tocząc z nami żadnej wojny, Bóg zdobywa nasze serca przez swego Syna umiłowanego i daje nam swoje święte gwarancje, że będzie opiekował się nami Ten, który stworzył niebo i ziemię, który posłał swego Syna, który przeszedł całą ziemską wędrówkę bez jednego grzechu. I który doszedł w doskonały sposób do krzyża, aby tam umrzeć z powodu moich i twoich grzechów, aby uwolnić nas z naszego obciążenia.

            Będziemy chcieli patrzeć na to, obserwować naszego Chrystusa, jaki to jest Chrystus, jaką ma potęgę, jaką ma moc, jaki Majestat. Jak to się mogło stać, że dostaliśmy taką pomoc z nieba? Taką pomoc, że Bóg doprowadza mnie i ciebie do śmierci, aby Jego umiłowany Syn mógł uczynić to czego żaden człowiek nie potrafił zrobić. Najbardziej bliscy Bogu ludzie popełniali grzechy. Nie znalazło się żadnego sprawiedliwego na ziemi. Wszyscy zgrzeszyli i brak im było chwały Bożej, bo Bóg nigdy nie zgrzeszył. A więc każdy człowiek gdy popełnił grzech, już stracił chwałę Bożą. Wiemy, że stało się to już w Adamie i Ewie, a Chrystus przyszedł, aby ta chwała wróciła w Chrystusie Jezusie do nas z powrotem. Chwała Bogu!

            Zobaczcie, że samo nauczanie nie wystarczy, musi być objawienie tej mocy w nas. I o to właśnie modlił się apostoł Paweł - aby Bóg objawił wam swoją moc, abyście odpoczęli od swoich dzieł, abyście z ufnością powierzyli swoje życie w ręce Chrystusa, Tego, który potrafił zrobić to chodząc w ciele po ziemi i aby On uczynił to w was co podoba się Ojcu. Jezus mówi: „Beze mnie nic nie uczynicie”. Człowiek może mieć naprawdę różne pomysły jak podobać się Bogu, ale jeśli nie ma tam Chrystusa, nie ma tam czystości. Czystość jest tylko w Chrystusie. Poza Chrystusem nic nie ma tu czystego, wszystko jest brudne. Słowo Boże mówi, że nawet te najszlachetniejsze uczynki człowieka są splugawione przez jego egoizm, przez pychę i wysokie myślenie o sobie.

            Zwróćcie uwagę, że ludzie nie umieją być ze sobą na bazie miłości. Nie ma możliwości być na bazie miłości bez Chrystusa. Jest niemożliwe, żeby ludzie mogli być ze sobą w taki sposób jak postanowił Bóg, aby nawzajem miłowali się, aby miłowali też Boga z całego serca, z całej duszy, myśli i siły. A więc to wszystko przyszło do nas w Chrystusie, bo nikt z nas nie był w stanie tego zrobić. To Jezus wypełnił to w sposób doskonały.

            Chciałbym, żebyśmy na chwilę otworzyli List do Kolosan, 2 rozdział, od 12 wiersza:

            „Wraz z nim zostaliście pogrzebani w chrzcie,Kol.2,12a

            Jaką mocą to mogło się stać? Czy my zostaliśmy fizycznie wtłoczeni w Chrystusa? Nie. To Bóg nas umieścił swoją mocą. Tylko Bóg mógł umieścić mnie i ciebie tam w Chrystusie. Jeden Bóg mógł to tylko zrobić. Nikt inny nie mógł nas tam wziąć. Tylko Bóg mógł uczynić to swoją mocą, że umieścił wszystkich nas w tym jednym Chrystusie, na tym jednym krzyżu. Tylko On mógł złożyć nas z naszymi grzechami tam w swoim Synu. A więc działanie Jego mocy jest ku naszemu zbawieniu. On nie umiejscowił nas tylko po to, żebyśmy tam byli, ale po to, żebyśmy umarli.

            „w którym też zostaliście wespół wzbudzeni przez wiarę w moc Boga (lub też działanie), który go wzbudził z martwych.” Kol.2,12b

            Przez co? Przez wiarę. W kogo? W Boga działającego. Na kim oparliśmy się? Nie na swoich możliwościach. Wielu mówi: „Jak ja poprawię swoje życie, wtedy przyjdę do Boga.” To jest pycha! Nigdy nie poprawisz swego życia na obraz Chrystusa, bo nigdy nikt nie potrafił tego zrobić, tylko Chrystus mógł tak przeżyć na ziemi. A więc przychodzi człowiek taki jaki jest. Taki jaki jest przychodzi do Tego, który może go zmienić. W jakimkolwiek by nie był stanie, przychodzi. Jezus potrafi sobie z nim, czy z nią poradzić, bo On przyjął tego człowieka w sobie na krzyżu.

            „I was, którzy umarliście w grzechach i w nieobrzezanym ciele waszym,” Kol.2,13a

            A więc w czym my umarliśmy w Jezusie? Dlatego grzesznik idzie do chrztu, a nie jakiś sprawiedliwy człowieczek, który poukładał sobie życie i mówi: „Teraz to ja Ci, Panie, daję już siebie, Ty już masz mnie w pakiecie - wszystko dobre, tylko możesz jeszcze coś tam przygładzić we mnie i już jest w porządku.” To jest oszustwo ciemności. To jest następny grzech, z którym Jezus będzie musiał rozprawić się; z pychą samozadowoleniem i z wysokim mniemaniem o sobie, że człowiek da siebie Bogu w lepszym stanie. Nie da siebie w lepszym stanie, bo nie może dać. Tam umiera grzesznik i teraz Bóg ożywia tego człowieka. Czym? Znowu tą samą mocą. Zwróćcie uwagę, że człowiek nie może sam ożywić się do życia z Bogiem, bo to znowu jest oszustwo. Dasz człowiekowi możliwości nowego życia, a on będzie próbował, próbowała, ale nie da rady prowadzić nowe życie stary człowiek. Jest to niemożliwe! Jeżeli włożysz na dziecko coś czego nie uniesie, to nie uniesie. I dlatego Bóg w ogóle tego nie robi, Bóg takimi rzeczami nie zajmuje się. On włożył to na swojego Syna, który mógł to unieść. Czysty, święty Jego Syn i tam zostaliśmy umiejscowieni.

            "odpuściwszy nam wszystkie grzechy;" Kol.2,13b.

            W sumie, co najbardziej ciąży na ziemi? Grzech, bo grzech oddziela nas od Boga. Kiedy do Niego należymy, głód nie oddziela nas od Niego, śmierć nie oddziela, chłód, brak mieszkania choroba nie oddziela. Jedynie grzech oddziela nas od Boga. I dlatego Bóg usunął to co oddzielało nas od Niego. Czyż nie jest to piękne? On rozprawia się tam z grzechem, z naszym nieprzyjacielem. Zwróciliście uwagę - grzech nad nami co robił? Panował. To był nasz nieprzyjaciel, bo to nie był ktoś panujący dla naszego, mojego i twojego dobra. Grzech zmuszał nas, żebyśmy skrzywdzili jakiegoś człowieka, żebyśmy uczynili coś obrzydliwego, żebyśmy powiedzieli coś opryskliwie, żebyśmy znieważyli kogoś jakimś słowem, żebyśmy przypięli komuś łatkę. Grzech panując nad nami czynił z nami zło, a zakon został dany, żeby pokazać ten grzech, jaki on jest. Grzech potrafił posłużyć się nawet zakonem, żeby uderzać w człowieka, żeby jeszcze wzbudzić w człowieku pychę, samozadowolenie. A więc grzech jest tym, który panował nad nami wszystkimi, nad całą ludzkością. A więc Bóg usuwa tego złego pana. Chwała Bogu! To tak jakbyś był w niewoli i masz pana, który cię dręczy, męczy, zniewala i ty chciałbyś uwolnić się od niego. Paweł tak o tym mówi: „Nie mogę, a chcę. Chcę czynić dobro, a trzyma mnie się zło. Ten grzech trzyma mnie i nie puszcza”. Mówi: „Kiedy byłem sam, musiałem grzeszyć, ale kiedy spotkałem Chrystusa, grzech przestał nade mną panować.” Bo kto przejął panowanie? Jezus. On miał moc przejąć to. A więc Bóg mówi: „Patrz na moc, patrz kto ma moc.” Paweł mówi: "Ja przyjdę do was nie tylko z wiedzą, ale przyjdę z mocą Tego, który mnie posłał”. Patrz kto ma moc przemieniać ludzkie serca, ludzkie umysły i przed Tym skłaniaj swoje kolana - to jest Jezus Chrystus, Boży Syn.

            Pan Bóg ma, więc sprawę - rozprawić się z tymi, którzy mieli nad nami władzę. Rozumiecie? On walczy o nas, uderzając w naszych wrogów. A więc wymazuje wszystkie grzechy, wymazuje obciążający nas list dłużny, który za każdym z nas szedł. I kiedy Bóg pokazał mi mój list dłużny, to byłem przerażony, jak był długi, ile tam zostało popełnionych grzechów. Nie zdawałem sobie sprawy, że aż tyle zła zrobiłem w ciągu swego życia do nawrócenia się. Co innego niż nauczano mnie wcześniej; kłamstwo, nikogo nie zabiłem, takich czy innych rzeczy nie zrobiłem. Kiedy Bóg pokazał mi ten mój list dłużny, to byłem przerażony. A On wziął to, usunął. Jakże bym nie był Mu wdzięczny za to? Rozumiecie? Usunął tak sobie, ale przecież to ja byłem winny to Bogu. To On był tym, który mógł wymagać ode mnie spłacenia każdej jednej sprawy, a On to po prostu usunął. Jak musi mnie kochać Ten, który to usunął, dając Swego Syna w moje miejsce? Bo ktoś musiał to zapłacić. Bóg rozprawia się ze wszystkim co mi ciążyło i tobie też. A więc:

            „wymazał obciążający nas list dłużny, który się zwracał przeciwko nam ze swoimi wymaganiami, i usunął go, przybiwszy go do krzyża;” Kol.2,14.

            W tym liście dłużnym mieści się wiele spraw.

            „rozbroił nadziemskie władze i zwierzchności, i wystawił je na pokaz, odniósłszy w nim triumf nad nimi.” Kol.2,15

            Co zrobił dalej? Rozbroił te władze ciemności, które panowały nad nami, żyjącymi w ciemnościach grzechu tego świata. Po co rozbraja? Przecież po to, żeby już nas nie skrzywdziły, bo nas przecież uzbraja w życie swojego Syna, obdarza nas świętym życiem swojego Syna. Dzieje się to cały czas przez wiarę i jestem pełen podziwu nad pracą Boga. Widzicie, tak jak Jezus mówi do Marty: „Maria lepszą cząstkę wybrała.” Co ona zrobiła? po prostu usiadła i zaczęła słuchać Go. Marta krzątała się, myślała, że coś zrobi dla Jezusa. A Jezus mówi: „Maria lepiej zrobiła, ona zaczęła słuchać co Ja zrobię dla niej.” Człowiek, który zaczyna słuchać co Bóg dla niego zrobił, robi lepiej, niż krzątając się, żeby coś zrobić dla Boga. Bóg chce, żebyśmy poznali co On zrobił dla nas, bo to właśnie poznanie pozwala nam uświadomić sobie kto się nami zajął i dzięki komu przejdziemy każdą jedną chwilę naszego życia i wejdziemy do Jego wieczności. Nie dzięki mocy ani sile cielesnego człowieka, ale dzięki mocy Jego Ducha stanie się to. I ten Duch wprowadza nas w kosztowność tej prawdy. Jezus mówi, że On przyjdzie i wprowadzi was w prawdę, abyście byli pełni podziwu. Zwróćcie uwagę, że Słowo Boże często mówi: „Dziękujcie za wszystko Bogu”. Dlaczego? Bo przecież Bóg chce naszego dobra. Nawet gdy cierpimy z powodu należenia do Chrystusa, dziękujmy za to Bogu, bo to jest też dla naszego dobra.

            A więc Bóg rozprawia się z grzechem. Bóg musi jeszcze coś zrobić (gdybyśmy czytali to wcześniej z Listu do Kolosan, to też byśmy to znaleźli, ale przeczytamy to z Listu do Rzymian, z szóstego rozdziału). Bóg musi uczynić nam pogrzeb, tak jak czytaliśmy tam po części. On musi doprowadzić nas do momentu, w którym my będziemy chcieli być na własnym pogrzebie i będziemy rozumieć, że ten pogrzeb jest dla naszego uratowania.

            List do Rzymian 6,3-6:

            „Czy nie wiecie, że my wszyscy, ochrzczeni w Chrystusa Jezusa, w śmierć jego zostaliśmy ochrzczeni? Pogrzebani tedy jesteśmy wraz z nim przez chrzest w śmierć, abyśmy jak Chrystus wskrzeszony został z martwych przez chwałę Ojca, tak i my nowe życie prowadzili. Bo jeśli wrośliśmy w podobieństwo jego śmierci, wrośniemy również w podobieństwo jego zmartwychwstania, wiedząc to, że nasz stary człowiek został wespół z nim ukrzyżowany, aby grzeszne ciało zostało unicestwione, byśmy już nadal nie służyli grzechowi;”

            Słuchajcie, wielu ludzi chce dołożyć coś Bogu i powiedzieć: „Panie Boże, my ci coś pomogliśmy”. Ale ci, którzy doszli już do mądrości mówią: „Boże, ja już nie chcę ci nic pomagać, to Ty pomóż mi. Bez Ciebie już nie chcę żyć. Chcę, żebyś wszystko zrobił Ty, Panie.” I dlatego apostoł Paweł mógł cieszyć się: „Już nie żyję ja, lecz żyje we nie Chrystus”. Jezus teraz pracował w Pawle i dlatego życie Pawła wyglądało tak jak wyglądało. To Chrystus był tym życiem, nie Saul z Tarsu, tylko Chrystus w Saulu z Tarsu, który dlatego później nazywany jest już apostołem Pawłem.

            Bóg rozprawia się z naszym starym człowiekiem. Po co? Bo stary człowiek został urodzony z Adama i Ewy, a Adam i Ewa zgrzeszyli, i cała ludzkość poszła za nimi. Wszyscy potomkowie Adama i Ewy powstawali w grzechach; „w grzechach rodziła mnie matka moja”. A więc każdy rodził się w tym stanie odstępstwa. Bóg musi usunąć ten cały stan odstępstwa. A więc On doprowadza w śmierci Chrystusa do śmierci starego człowieczeństwa. W Chrystusie kończy się na krzyżu stare człowieczeństwo, kończą się dzieje Adama i Ewy. Czyje dzieje rozpoczynają się w zmartwychwstaniu? I to jest chwalebne. Zaczynają się dzieje Jezusa Chrystusa, dzieje innej ludzkości. O tym przepełniony jest cały Nowy Testament, bo to jest moc Boga! On skończył jedno człowieczeństwo, aby rozpocząć drugie człowieczeństwo. Tylko Bóg mógł to zrobić w taki sposób, żeby nie pozabijać nas wszystkich, ale uczynić miejsce naszej śmierci, przyjmowane przez nas przez wiarę. I kiedy jesteśmy chrzczeni, przez wiarę przyjmujemy własną śmierć, aby powstawszy z tej wody, wychodząc przez wiarę ze śmierci Chrystusa, nie żyć już dla siebie i nie żyć już dzięki swojej mocy i sile, ale żyć już dzięki mocy i sile Jezusa Chrystusa. Nie żyć już dzięki mocy i sile Adama i Ewy, ale żyć dzięki sile Boga, który objawił się w swoim Synu. To jest dopiero zwycięstwo na tej ziemi! Ten szlak jest zwycięskim szlakiem. Jezus mówi: "Zwycięzcy będą tam gdzie Ja". Bez Jezusa nie można być zwycięzcą. My musimy raz na zawsze uznać to i to jest objawienie.

            Ja nie mówię o lenistwie, ja mówię o tym, że ja przestaję próbować pomagać Bogu. A Bóg jest takim Działaczem, że całe moje życie wykorzysta dla Swojej chwały. Nie będę nawet miał kiedy nudzić się, kiedy Bóg będzie mną posługiwał się. Kiedy ja będę żył dla Boga, będę miał wiele czasu na nudy i wiele czasu będę miał na to, żeby robić głupie rzeczy. Ale kiedy Bóg się mną zajmuje, ja już nie mam na to czasu. Chwała Bogu! Bo czas przejął Bóg. On potrafi zbawić, On potrafi uratować, a więc opieramy się na Jego mocy i na Jego sile. Będziemy także czytać o tym z Biblii. A więc mamy miejsce naszej śmierci.

            „kto bowiem umarł, uwolniony jest od grzechu.  Jeśli tedy umarliśmy z Chrystusem, wierzymy, że też z nim żyć będziemy,” Rzym.6,7.8

            Aby już nie służyć grzechowi, ale Chrystusowi. To jest nasz Pan. Chwała Bogu. Wiecie, nastrój chrześcijaństwa jest uroczysty. W chrześcijaństwie nie ma kwasu, bo nie ma grzechu. W chrześcijaństwie jest czysty Baranek, paschalny Baranek. Z nas zostaje usunięty wszelki kwas, wszelka obłuda, wszelkie udawanie kogoś kto się ratuje. My przyjmujemy zbawienie, przyjmujemy Zbawiciela, przyjmujemy Jego moc, Jego siłę, Jego Majestat, Jego chwałę i zaczynamy odpoczywać w Jezusie od dzieł swoich, zaczynamy coraz więcej kosztować co On czyni, jak On coraz bardziej przekształca nas, nie pod potępieniem, ale pod łaską, pod miłością. I wcale to nie znaczy, że człowiek chodzi sobie byle jak. Ten człowiek chodzi dokładnie tak jak chce Bóg. Dlatego Słowo Boże mówi nam: "Tak jak przyjęliście Jezusa, tak w Nim chodźcie." To jest nadal chodzenie Jezusa po ziemi, tylko teraz ty chodzisz w Nim, ty chodzisz w Nim przed obliczem Boga.

            Jesteś, więc, już nowym człowiekiem, z nowym umysłem, odnowionym w duchu swoim, z nowym sercem, w którym przez wiarę może już mieszkać Chrystus z Bożą miłością. I to serce może przyjąć tą miłość. Nasze serce jest jak ten bukłak na wino. Jeśli to jest stare serce, to kiedy wlejesz to młode wino Nowego Testamentu, to twoje serce pęknie, nie wytrzyma tego. Ale kiedy twoje serce jest nowe, jest dostosowane, ono przyjmie tą miłość Bożą. Dlatego bez śmierci i nowego życia nie można miłować Boga całym sercem, całą myślą, duszą i siłą. To tylko Bóg może uczynić możliwym w tobie i we mnie. Ci, którzy porywają się na to ze starym życiem,  muszą przyznać sami, że nie udało się im to ani razu. Ale w Chrystusie tak, w Chrystusie są zdrowe, żywe świadectwa, że kto zawierzył się Jego mocy i sile, ten też zaczął doświadczać co czyni Pan.

            Grzech jest, więc pokonany, moce ciemności pokonane i rozbrojone. Stary człowiek pogrzebany. Patrzcie jak Bóg się rozprawia, jak sprząta to wszystko po prostu.

            List do Hebrajczyków 2,14:

            „Skoro zaś dzieci mają udział we krwi i w ciele, więc i On również miał w nich udział, aby przez śmierć zniszczyć tego, który miał władzę nad śmiercią, to jest diabła,”

            Pokonany diabeł. Bóg jak bohater wychodzi do bitwy, tak czytamy już w Starym Testamencie. Wychodzi jak bohater i patrzy, rozgląda się po polu bitwy. Kto stanie Mu naprzeciw? Któż zrówna się z Bogiem, kiedy On przechodzi do działania? On pozwalał ludziom działać i oni leżeli, przewracali się, a On podnosił ich. A teraz On sam wychodzi do bitwy.

            „i aby wyzwolić wszystkich tych, którzy z powodu lęku przed śmiercią przez całe życie byli w niewoli. Bo przecież ujmuje się On nie za aniołami, lecz ujmuje się za potomstwem Abrahama.” Heb.2,15.16

            To znaczy za tymi, którzy dostali wiarę równie wartościową jak i apostołowie.

            „Dlatego musiał we wszystkim upodobnić się do braci, aby mógł zostać miłosiernym i wiernym arcykapłanem przed Bogiem dla przebłagania go za grzechy ludu. A że sam przeszedł przez cierpienie i próby, może dopomóc tym, którzy przez próby przechodzą.” Heb.2,17.18

            Mamy sprawdzonego Chrystusa. Chwała Bogu! Nie pójdę za nikim innym. Nikt inny nie jest w stanie dać mi pełnej gwarancji, że idąc za nim, będę uratowany, ale Jezus tak. A więc w sumie Bóg ułatwił nam całkowicie zadanie. Postawił jednego Jezusa i mówi: „Kto pójdzie za Nim, ten będzie zbawiony.” Kiedy Jezus chodził po ziemi, mówi: „Pójdź za Mną, pójdź za Mną, chodź za Mną, wstań i chodź za Mną.” I ludzie wstawali, szli za Nim i poznawali Jezusa jak On żyje, w jaki sposób funkcjonuje. A więc Jezus odnosi zwycięstwo.

            Otwórzmy jeszcze Dzieje Apostolskie 2, 22-24:

            „Mężowie izraelscy! Posłuchajcie tych słów: Jezusa Nazareńskiego, męża, którego Bóg wśród was uwierzytelnił przez czyny niezwykłe, cuda i znaki, jakie Bóg przez niego między wami uczynił, jak to sami wiecie,  gdy według powziętego z góry Bożego postanowienia i planu został wydany, tego wyście rękami bezbożnych ukrzyżowali i zabili; ale Bóg go wzbudził, rozwiązawszy więzy śmierci, gdyż było rzeczą niemożliwą, aby przez nią był pokonany.”

            Co jeszcze Jezus pokonuje idąc po drodze? Śmierć! To jest ten nasz ostatni, największy wróg - śmierć. Bo śmierć przyszła wraz z grzechem. I pamiętamy psalmistę, który już pisze: „A Bóg nasz prowadzi nas poza śmierć”. A więc w Chrystusie przechodzimy przez śmierć. Zwróćcie uwagę, że w ten właśnie sposób Bóg toruje nam drogę do swojej wieczności. Uderza we wszystkich naszych wrogów. Czyż nie jest to wspaniałe? Kiedy masz objawienie, to widzisz całe pole bitewne. Widzisz swojego Boga, który idzie w twoim kierunku nie po to, żeby ciebie zabić, ale uderzyć Swojego Syna za twoje grzechy, bo Syn jest czysty i może znieść gniew Boży. Ale też, aby uderzyć przez to we wszystkich naszych wrogów. A więc w sumie na krzyżu jest odniesiony największy triumf Boga i krzyż nie jest przerażający, krzyż jest mocą potrzebną nam, abyśmy mogli rozpocząć nowe życie. Krzyż nie jest utrapieniem, bo jakbym mógł liczyć za utrapienie to, gdzie moje grzechy zostały ze mnie zdjęte, gdzie mój list dłużny został przybity, gdzie mój wróg został rozbrojony? Jak mógłbym poczytywać krzyż za miejsce utrapienia? Przecież krzyż jest miejscem triumfu. Diabeł chciałby tak – „jaki mam krzyż teraz, jaki mam krzyż”. Tak, mam krzyż, który oddzielił mnie od starego człowieka, na którym umarłem ja, aby móc wstać do nowego życia. I chcę ten krzyż nosić codziennie. Paweł mówi: „Będę chlubił się tylko z jednego”. Z czego? „Z krzyża, na którym ja umarłem dla świata, a świat umarł dla mnie.” I teraz może być mym życiem Chrystus.

Chrystus doprowadza nas do śmierci, ale nie po to, żeby zostawić nas śmierci. On pokonuje śmierć, aby nas z tej śmierci wyprowadzić. Dzisiaj już jesteś zwycięzcą nad śmiercią. Dzisiaj już masz wieczność wpisaną w serce swoje, w życie swoje, bo kto ma Syna, ma życie. Syn jest życiem, On jest drogą, prawdą i życiem wiecznym. A więc cały czas gdy patrzymy w Biblię, to tak jak mówi Jezus: „wszędzie ona mówi o Mnie”. Bo On jest tym Centrum, Skarbem ogarniającym wszystkie skarby Boże. A więc wszystkie oczy Ojciec kieruje na Swego ukochanego Syna - On wypełnił Moją wolę doskonale. Alleluja! To była wola Ojca. Wcześniej czytałem: „według wcześniejszego postanowienia tak się stało”. Tak? To nie było tak, że - o, coś się stało. To był Boży plan. Nikt nie wiedział, tylko Chrystus wiedział, tylko On znał ten plan.

            Jakich jeszcze masz wrogów? Co jeszcze masz na drodze? Wszystko zostało pokonane. Czego się więc martwisz? Raduj się w Panu zawsze, raduj się teraz. On to wygrał! Ty masz wszystko w Chrystusie. To jest twoje wszystko co masz dzisiaj - to jest Chrystus! I to ci wystarczy, bo w Nim masz zwycięstwo. I dopiero Jego życie pozwala nam dzisiaj żyć na wolności. Chrystus mówi: „Kogo Syn wyswobodzi, ten prawdziwie wolnym będzie.” A kogo Syn wyswobodzi, ten jest synem, córką. A więc uwolnienie nas, daje synostwo. To co mówiliśmy wczoraj o dziedzictwie - przez Syna staliśmy się współdziedzicami.

I teraz Bóg ujawnia Swoją moc swego działania, kiedy patrzysz na Jego moc, na Jego Majestat. On nawet oskarżył tych, którzy widząc to, co On stworzył: niebo, chmury, drzewa, ptaki, zwierzęta, ludzi, nie oddają Mu chwały. Bóg oskarżył ich o to, że nie oddali Mu chwały. A co dopiero kiedy On ujawnia Swoją moc, posyłając swego Syna? Dlatego Duch Święty przekonuje świat o grzechu. Co to jest za grzech? Nie uwierzyli w Syna, nie przyjęli Syna takim jakim On jest.

A więc wszyscy nasi wrogowie zostają rozbici. Kiedy wszyscy nasi wrogowie zostają rozbici, Bóg nie kończy swojej sprawy. On nie jest zainteresowany tylko uderzeniem w naszych wrogów i zademonstrowaniem jak On ich pokonuje. On ma swój cel, aby ich pokonać, bo On chce mieć z nami społeczność. Jego nie interesuje tylko to, żeby wrogowie byli pokonani, a my chodzimy sobie jakoś tam po ziemi, bo tak nam się żyje. On chce mieć z nami już społeczność i On idzie w kierunku społeczności z nami. On uderza w tych wrogów, którzy przeszkadzaliby nam w tej społeczności. Bo gdyby diabeł panował nad nami, to jak moglibyśmy mieć społeczność z Bogiem? Gdyby grzech panował nad nami, jak moglibyśmy mieć społeczność z Bogiem? Gdyby śmierć nas oddzielała od Boga, jak moglibyśmy mieć społeczność z Bogiem, skoro On jest Bogiem żywych, a nie umarłych? A więc dzięki Jezusowi dla Niego żyjemy.

            Otwórzmy 2List do Koryntian 5,14.15. Apostoł Paweł pisze w ten sposób:

            „Bo miłość Chrystusowa ogarnia nas, którzy doszliśmy do tego przekonania, że jeden za wszystkich umarł; a zatem wszyscy umarli; a umarł za wszystkich, aby ci, którzy żyją, już nie dla siebie samych żyli, lecz dla tego, który za nich umarł i został wzbudzony.”

            Bardzo interesujące, powiem wam, żyć dla Jezusa. Bardzo interesujące. Nie żyć już dla siebie, kiedy wiem jak żyłem dla siebie. Żyć dla Jezusa, bardzo interesujące. To jest najpiękniejsze co mogło spotkać nas na tej ziemi - żyć dla Jezusa, dla Jego chwały, oddać Mu siebie dla Niego.

            „Dlatego już odtąd nikogo nie znamy według ciała;” 2Kor.5,16a

            On tworzy inną rodzinę. Według ciała zostaliśmy podzieleni. Jak się nazywasz? Kowalski, Wiśniewski, jakiś inny. A teraz jak? Chrystusowi. Od tego Pierwszego jest całe potomstwo.

            „Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; oto wszystko stało się nowe.  2Kor.5,17

            Co to znaczy stworzeniem? Powiedzmy, Bóg stworzył wszystko, Adama, Ewę, zwierzęta, raj. Wszystko stworzył Bóg. Ale kiedy został popełniony grzech, to zostało skażone i Bóg doprowadza do nowego stworzenia. Wszystko zaczyna w Chrystusie jako nowe stworzenie. Stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe. I chwała Bogu! Wcale to nie była miła historia; Adam, Ewa, zamordowanie Abla, wojny. Wcale nie miła historia, żeby dalej się w niej lubować. Ale za to powstaje inna historia – historia Syna Bożego, który wypełnia całą wolę Ojca. I dzięki temu my możemy powstać do nowego życia z innego nasienia niż wcześniej, z nasienia czystego, świętego, nieskalanego.

            Apostołowie są pod ogromnym wrażeniem, gdy Bóg im to objawił. Oni są pod ogromnym wrażeniem Jego Syna i to co Bóg zaczął w Synu. To ich teraz zajęło. Całe ich serce, cały umysł zaczyna pracować na innych myślach i dlatego oni mówią o innym myśleniu, żeby myśl Chrystusa mieszkała w nas. Oni wiedzą kto mógł to zrobić.

            „A wszystko to jest z Boga, który nas pojednał z sobą przez Chrystusa i poruczył nam służbę pojednania,  to znaczy, że Bóg w Chrystusie świat z sobą pojednał, nie zaliczając im ich upadków, i powierzył nam słowo pojednania.  Dlatego w miejsce Chrystusa poselstwo sprawujemy, jak gdyby przez nas Bóg upominał; w miejsce Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem.” 2Kor.5,18-20

            Bóg usunął naszych wrogów. A ty teraz przyjdź do Niego - mówi Słowo Boże. Przyjdź do Niego, Jezus jest tą drogą. Przyjdź przez Jezusa do Ojca. Przez krew Syna Bożego wejdź do miejsca najświętszego i padnij w ramiona swojego Ojca. On oczyścił cię, On usunął twoich wrogów. Teraz ty przychodzisz w Jezusie, On cię przyjmuje. Czegóż chcesz więcej?

            To jest moc i siła Boga, aby posadzić nas w Chrystusie na tronie chwały po swojej prawicy. Ludzie! To trzeba mieć objawienie. Ludzie czytają Biblię latami i nie mają tego objawienia. Dlatego Paweł modlił się o to - aby Bóg dał wam objawienie własnej mocy i siły, abyście mogli skorzystać z tego i być przemieszczeni już do Królestwa Jego Syna. Chodzić w Królestwie światłości, chodzić jako nowe stworzenie po tej ziemi, mieć społeczność ze świętym Ojcem. Świętymi bądźcie, bo Ojciec wasz jest święty. Jak człowiek może być święty bez Boga, bez Chrystusa?

            Zobaczcie, kawałek bliżej, 2 List do Koryntian 3, 4-6:

            „A taką ufność mamy przez Chrystusa ku Bogu, nie jakobyśmy byli zdolni pomyśleć coś sami z siebie i tylko z siebie, lecz zdolność nasza jest z Boga, który też uzdolnił nas, abyśmy byli sługami nowego przymierza, nie litery, lecz ducha, bo litera zabija, duch zaś ożywia.”

            Nie jakobyśmy byli zdolni pomyśleć coś z siebie. Tu nawet głupi nie zbłądzi, bo Bóg daje nam Swoje myśli! Alleluja! On wkłada swoje myśli w nas, mówi: „Moje myśli, to nie wasze myśli, Moje drogi, to nie wasze drogi, Moje Słowa, to nie wasze słowa.”

            2List do Koryntian 3,17.18:

            „A Pan jest Duchem; gdzie zaś Duch Pański, tam wolność.  My wszyscy tedy, z odsłoniętym obliczem”

            Już nie zasłaniamy oblicza, nie skrywamy już siebie, bo to już nie my, lecz Chrystus. Dlaczego mielibyśmy zasłaniać Chrystusa? Musimy zasłaniać siebie i skrywać się pod obłudą, pod oszustwem, pod kłamstwem. Ale kiedy Chrystus mieszka w nas, to już nie musimy, a więc już nie ma zasłony. To nie ma końca, Chrystus jest wiecznym życiem, On ma w sobie życie.

            „My wszyscy tedy, z odsłoniętym obliczem zostajemy przemienieni w ten sam obraz”

            Skąd i dokąd?

            „Z chwały w chwałę,”

            Kto to sprawia?

            „Jak to sprawia Pan, który jest Duchem.”

            „To jest Moja moc i ja to potrafię. Kto Mi zaufa, nie zawiedzie się. Kto będzie Mi ufał, nie będzie zawstydzony. Kto odda Mi swoje życie, zyska je” - mówi Bóg. Potężne Słowa Tego, który może to zrobić. Gdy mówi to Boży Syn, którego życie znasz i wiesz jak On zawsze żył doskonale posłuszny Ojcu, to biada ci nie ufać Mu. Kto wzgardzi Synem, wzgardzi i Ojcem. Kto uzna, że Syn nie ma mocy uczynić to co powiedział, czyni z Syna kłamcę, a On jest prawdą. Jezus mówi: "Kto zachowa Słowo Moje, śmierci nie ujrzy na wieki". Ale kto nie zachowa? Zginie na pewno. "Bo Moje Słowo będzie go sądzić. Nie przyszedłem sądzić tego świata, lecz zbawić, ale również to co powiedziałem, kiedyś będzie sądzić ludzi."

            Jak ważne, więc jest oprzeć się na tym, co On mówi, aby to Słowo przez objawienie zamieszkało też w tobie i we mnie. A więc Bóg ma swój święty, potężny zamiar. On uderza w naszych wrogów, On oczyszcza nasze życie poprzez Swego Syna, aby móc mieć z nami społeczność. To jest Jego plan, który miał jeszcze przed założeniem tego świata.

            Kiedy czytamy 1List Jana od początku:

            "Co było od początku, co słyszeliśmy, co oczami naszymi widzieliśmy, na co patrzyliśmy i czego ręce nasze dotykały, o Słowie żywota - a żywot objawiony został, i widzieliśmy, i świadczymy, i zwiastujemy wam ów żywot wieczny, który był u Ojca, a nam objawiony został - co widzieliśmy i słyszeliśmy, to i wam zwiastujemy, abyście i wy społeczność z nami mieli. A społeczność nasza jest społecznością z Ojcem i z Synem jego, Jezusem Chrystusem. A to piszemy, aby radość nasza była pełna. A zwiastowanie to, które słyszeliśmy od niego i które wam ogłaszamy, jest takie, że Bóg jest światłością, a nie ma w nim żadnej ciemności.” 1Jana 1,1-5

            A teraz uważajcie na te słowa:

            „Jeśli mówimy, że z nim społeczność mamy, a chodzimy w ciemności, kłamiemy i nie trzymamy się prawdy.” 1, 6

            Nie można mieć społeczności Z Bogiem i dalej chodzić samemu. Chrystus jest światłością. Kto chodzi w Chrystusie, chodzi w światłości.

            „Jeśli zaś chodzimy w światłości, jak On sam jest w światłości,” 1,7a

            Rozumiecie, Chrystus jest doskonały, a ja niedoskonały. I ja czerpię teraz z doskonałego Chrystusa, a przyjmując doskonałość Chrystusa, dzięki Niemu mam już społeczność z Bogiem. Nie dzięki temu co osiągnąłem, ale dzięki temu co osiągnął Chrystus. Moja wiara jest oparta na Nim, nie na mnie. Ja nie wierzę w siebie, wierzę w Chrystusa. Dopóki poddaję się Mu, dopóki należę do Niego, dopóty On oczyszcza mnie swoją krwią. Będę dalej czytał o tym.

            „społeczność mamy z sobą, i krew Jezusa Chrystusa, Syna jego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu.” 1,7b

            To jest Jego zwycięstwo! Ma prawo dawać komu chce. On wygrał z grzechem i może obdarzać zwycięstwem tych, których chce. On mówi, że daje życie komu On chce, czytamy o tym w piątym rozdziale Ewangelii Jana. A więc daje oczyszczenie komu chce. A co ci do tego komu? Alleluja! To On decyduje, to jest Jego skarb. Daje takiemu rzezimieszkowi, a ktoś taki wielki, wspaniały, żyjący w jakiś swój sposób uczciwie, nie dostanie tego. Bo ten pierwszy przyszedł szukać pomocy Pana, a ten drugi chlubił się sobą.

            Społeczność Boga z nami, po to, to wszystko stało się. I teraz po co Bogu taka społeczność? Wiecie, kiedy rodzic kocha swoje dziecko, stąd ta opowieść o synu marnotrawnym. Ojciec wygląda, ojciec kocha swego syna, ojciec czeka na powrót swego syna. Wczoraj Marek wrócił do Boga. I chwała Bogu, że wrócił! Ojciec przywitał go, uściskał go. Marek popłakał się. Dobrze, niech płacze jak najwięcej, w domu Ojca to wcale nie jest takie złe. Dobrze kiedy serce jest czułe, poddane Bogu. Ojciec uściska, miłość i radość ogarnia człowieka, bo Bóg miłuje go. Bóg osiąga swój zamiar, chce mieć społeczność. Po to, to wszystko, bo nas miłuje. Umiłował nas Ten, Który jest Miłością. Miłość nie mogła zostawić nas w rękach oprawcy. Miłość nie mogła zostawić nas w grzechu, który panował nad nami. Miłość nie mogła zostawić nas w śmierci, która oddzielała nas od Niego. Miłość nie mogła zostawić nas pod panowaniem diabła, miłość nie mogła zostawić nas z naszym przeklętym życiem. A więc miłość uwolniła nas od tego wszystkiego. To jest moc, o której mówi apostoł Paweł, moc którą dysponuje tylko Bóg. Czy Jemu ufasz? Czy na Nim dzisiaj budujesz? Czy On jest twoją siłą, twoją pewnością, twoją radością, twoim dziękczynieniem? Wiecie, kiedy patrzysz jak Bóg działa, to zawsze chcesz dziękować, ale kiedy patrzysz jak ty działasz, to stale chodzisz ze zwieszoną głową - chciałem dobrze, nie wyszło, chciałem dobrze, nie wyszło. Ale kiedy patrzysz jak Pan działa - niemożliwe, żeby nie wyszło, bo On nigdy nie przegrał. On nigdy nie popełnił niczego złego. On mówi: „Beze Mnie nic nie zrobisz, ale ze Mną wszystko będzie dobrze.” A teraz chodź z Nim, a zawsze będziesz Mu dziękować. „O, Panie, dziękuję Ci za to! Jakie to wspaniałe, że Ty to uczyniłeś i to uczyniłeś, i przeprowadziłeś mnie przez to. Panie, jakie to jest cudowne!" Nie będziesz siebie chwalić, ale Pana swego. O to chodziło Ojcu, żebyśmy chwalili Jego Syna.

            Po to samo przyszedł Duch Święty, by uwielbić Jego Syna, aby Syn był uwielbiony w nas, w tobie i we mnie. I co jeszcze mówi Ojciec? Zwróćcie uwagę, w Liście do Rzymian 8,28.29a:

            „A wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia jego są powołani. Bo tych, których przedtem znał, przeznaczył właśnie, aby się stali podobni do obrazu Syna jego,”

            Jaką społeczność miał Syn z Ojcem? Czy widzisz ten obraz? Wspaniałą. Ojciec miał zawsze dostęp do Syna, a Syn zawsze miał dostęp do Ojca. Mówi: „ja i Ojciec jedno jesteśmy”. I teraz Bóg chce mieć to samo z tobą i ze mną, ten Wszechmogący Stwórca nieba i ziemi. I On nie bawi się, On prawdziwie idzie w tym kierunku. On nigdy nie żartuje. To jest poważny Bóg. On umie radować się w czysty doskonały sposób. I kiedy mówi, to mówi prawdę. Kiedy On podejmuje się, to nie ma możliwości, żeby to się nie powiodło. To jest Jego plan jeszcze z przed założenia nieba i ziemi.

            „a On żeby był pierworodnym pośród wielu braci;” Rzym.8,29b

            On pierwszy, a z Niego wszyscy my, jako nowe człowieczeństwo, nowe stworzenie. Już nie stara generacja, ale nowi ludzie. Kto chodzi w tym Królestwie Jezusa Chrystusa, ten wie co tu jest napisane. To jest całkowicie nowy umysł, całkowicie nowe serce, oczyszczone sumienie. Masz społeczność z Bogiem, chodzisz z Nim całymi dniami, a i w nocy On poucza ciebie. Prawda jest tu napisana w Biblii, o tym co się dzieje, kiedy masz społeczność z Bogiem. Kiedy gdzieś odwracasz od Niego oczy i dasz się wplątać w jakieś tarapaty, to On zatrzymuje to, bo On nie może mieć cię inaczej, aż się oczyścisz, aż przyjdziesz do oczyszczenia. Po to posłał Syna, bo On nie mógł, nie będzie mógł też w nowym człowieczeństwie, jeśli człowiek zacznie odwracać się od tej świętości, od tej czystości. Ale jest Jezusa krew, jak napisane jest w 1Liście Jana. Chrystus wstawia się za nami z własną krwią. Gdybyśmy zgrzeszyli, mamy Orędownika w niebie.

            „a których przeznaczył, tych i powołał, a których powołał, tych i usprawiedliwił, a których usprawiedliwił, tych i uwielbił.” Rzym.8,30

            Spojrzyjmy na chwileczkę na to, że Boga naszego nigdy nic nie zaskakuje. On decyduje o każdej sprawie.

            Zobaczmy w Liście do Efezjan 1,4.5:

            „w nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nienaganni przed obliczem jego; w miłości  przeznaczył nas dla siebie do synostwa przez Jezusa Chrystusa według upodobania woli swojej,”

            Potężne Słowa mówiące o tym co Bogu się podoba.

            „ku uwielbieniu chwalebnej łaski swojej, którą nas obdarzył w Umiłowanym.” Ef.1,6

            On miał taką decyzję kiedy to wszystko jeszcze nie istniało. On miał decyzję mieć nas w Chrystusie.

            W 1Liście Piotra 1,13-21 czytamy słowa:

            „Dlatego okiełzajcie umysły wasze i trzeźwymi będąc, połóżcie całkowicie nadzieję waszą w łasce, która wam jest dana w objawieniu się Jezusa Chrystusa. Jako dzieci posłuszne nie kierujcie się pożądliwościami, jakie poprzednio wami władały w czasie nieświadomości waszej, lecz za przykładem świętego, który was powołał, sami też bądźcie świętymi we wszelkim postępowaniu waszym, ponieważ napisano: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty. A jeśli wzywacie jako Ojca tego, który bez względu na osobę sądzi każdego według uczynków jego, żyjcie w bojaźni przez czas pielgrzymowania waszego, wiedząc, że nie rzeczami znikomymi, srebrem albo złotem, zostaliście wykupieni z marnego postępowania waszego, przez ojców wam przekazanego, lecz drogą krwią Chrystusa, jako baranka niewinnego i nieskalanego. Wprawdzie był On na to przeznaczony już przed założeniem świata, ale objawiony został dopiero w czasach ostatnich ze względu na was, którzy przez niego uwierzyliście w Boga, który go wzbudził z umarłych i dał mu chwałę, tak iż wiara wasza i nadzieja są w Bogu.”

            Chwała Bogu, że Bóg bierze to wszystko na Siebie, całe nasze zbawienie bierze na Siebie, czyniąc to wszystko w swoim Synu ukochanym. Syn wywyższony. Wiecie, całe nasze wspaniałe zadanie tu na ziemi jest wielbić Syna. To jest nasze główne zadanie chrześcijańskie na ziemi - wielbić Syna. Czym? Pieśnią, słowem, czynem, poddaniem, ufnością, poleganiem na Nim we wszystkim, tak jak Ojcu się to upodobało, gdyż On dał Zwycięzcę, abyśmy w Nim mieli pewne zbawienie, pewne oparcie. Syn jest wywyższony. Całe niebo przyjmuje Go i oddaje Mu chwałę razem z chwałą oddawaną Ojcu. Godzien jest Baranek przyjąć chwałę, cześć i uwielbienie. Kto nie czci Syna, nie czci Ojca.

Patrzcie na Syna! My często kręcimy się koło siebie samych i mamy kłopoty, zamiast patrzeć na Syna. Tak jak Paweł napisał: "Patrz na Jezusa, porzucając swoje grzechy i ciężary, biegnij za Nim". Człowiek patrzy na co innego, bo diabeł chce odwrócić nasze oczy gdziekolwiek indziej, aby człowiek gdzie indziej znalazł swoje bezpieczeństwo. Niektórzy mówią, że Kościół zbawia. Kościół nie zbawia. To Jezus zbawia. Można być przy samym Jezusie, ale jeśli nie jesteś w Jezusie, jesteś dalej poza Nim, a tylko w Nim jest zbawienie. A więc musimy być znalezieni w Chrystusie każdego dnia i to On podjął się to utrzymać. Ufaj Mu Kościele w każdym czasie. On wszystko dobrze uczyni. On dzisiaj jest pracującym nad tobą i nade mną tą samą mocą. I On ogłosił coś wspaniałego. On powiedział, że sprawiedliwy, że sprawiedliwy z wiary żyć będzie. To znaczy, że sprawiedliwy z Chrystusa żyć będzie. Jezus mówi: "Kto będzie jadł Moje ciało i pił Moją krew, żyć będzie na wieki." Chwała Bogu za to, że jesteśmy nowym stworzeniem. I tu okazuje się prawdziwa moc Boga. Inaczej to nie byłby Bóg. Gdyby cokolwiek innego zostało zrobione, nie byłby to Bóg. Tylko Bóg mógł podjąć się tego. Tylko On jest Stwórcą i tylko On mógł rozpocząć nowe stworzenie. Nikt z nas nie jest stwórcą i nikt nie byłby w stanie zakończyć jednego, aby rozpocząć drugie. Do Boga to należy, Pańska jest ziemia i wszystko co ją napełnia. On jest Właścicielem, Stwórcą i On w Synu dał nam wyjście z tego przekleństwa grzechu, śmierci, niewoli u diabła. Radujmy się w wolności. Należmy do Niego szczęśliwi, żyjąc dzięki Niemu każdego dnia, kosztując nieustannie jak dobry jest Pan.

            Otwórzmy jeszcze na chwilę List do Kolosan 1,10.11:

            „abyście postępowali w sposób godny Pana ku zupełnemu jego upodobaniu, wydając owoc w każdym dobrym uczynku i wzrastając w poznawaniu Boga, utwierdzeni wszelką mocą według potęgi chwały jego ku wszelkiej cierpliwości i wytrwałości, z radością”

            To jest Jego moc, Jego chwała, żebyśmy takimi byli. Człowiek sam z siebie nie może być cierpliwy, ale dzięki Chrystusowi, tak. To jest owoc Jego życia w nas. Cierpliwość, łagodność jest Chrystusem w nas, świętość jest Chrystusem w nas. Jedynie On jest taki. Kto ma Chrystusa, ma wszystko.

            „dziękując Ojcu, który was zdolnymi uczynił do uczestniczenia w dziedzictwie świętych w światłości,  który nas wyrwał z mocy ciemności i przeniósł do Królestwa Syna swego umiłowanego,” Kol.1,12.13.

            Czyż to nie jest piękne? Wyrwał taką dziczkę i wszczepił w ten krzew winny, w czysty krzew, abyśmy wydawali czysty owoc. Myślmy o tym co w górze, radujmy się tym Chrystusem nieustannie. Ta pomoc była nam potrzebna, jedynie ta pomoc mogła nas uratować. Gdyby nam posłano następnego Mojżesza, za mało, następnego Eliasza, za mało, następnego Abrahama, za mało. To musiał być Chrystus, doskonały Boży Syn i On jest siłą i mocą, pomysłem każdego dnia, świętym zdecydowaniem.

            Jeszcze na zakończenie 1List do Tesaloniczan 5,16-18a:

            „Zawsze się radujcie.  Bez przystanku się módlcie.  Za wszystko dziękujcie;”     

Ktoś by powiedział, że same ciężary. Nie. To jest w Chrystusie. Taki właśnie jest Chrystus. A więc to nie jest ciężar, to jest przyjemność.

            „taka jest bowiem wola Boża w Chrystusie Jezusie względem was.”5,18b.

            Bo On chce właśnie tego i dał Chrystusa, żeby tak było.

            „Ducha nie gaście. Proroctw nie lekceważcie. Wszystkiego doświadczajcie, co dobre, tego się trzymajcie. Od wszelkiego rodzaju zła z dala się trzymajcie. A sam Bóg pokoju niechaj was w zupełności poświęci, a cały duch wasz i dusza, i ciało niech będą zachowane bez nagany na przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa. Wierny jest ten, który was powołuje; On też tego dokona.” 19-24.

            I Jemu chwała! Wszyscy, którzy będą w wieczności, będą mówili wyraźnie i jasno: „Bóg to sprawił, że tu jestem.” Gdyby zostawił mnie z tą wiedzą biblijną, to nic bym nie zrobił, żeby tam się dostać. Moje własne grzechy by mnie odsunęły. Ale to Bóg zrobił, że tu jestem. To Bóg zaczął, to Bóg dał mi wiarę, to Bóg mnie pociągnął. Jezus mówi: „Bez Ojca nikt do mnie nie przyjdzie.” To Bóg zaczął z nami swoje dzieło. I jedynie Bóg może je dokończyć. Należmy do Niego z całego serca. Niech to się dzieje w nas dzięki przemożnej sile Jego. Niech to objawienie mieszka w nas. Niech Bóg daje objawienie swoim dzieciom, aby dzieci odpoczywały, wiedząc, że ich Bóg i Ojciec wie co robi. Amen.

 

 

 

 

 

 

 

 

4.WTEDY OTWORZYŁ IM UMYSŁY

21.05 2016 (wieczorne)

 

                        Czasami może to być ostatnia szansa. Ostatnie szansa dlatego, że my jesteśmy na takiej ziemi i tutaj funkcjonujemy. Dlatego tak ważne jest wykorzystać każdą chwilę, każdy czas, żeby kosztować jak dobry jest Pan, ponieważ to jest dar od Boga. Moglibyśmy żyć w ciemnościach i mniemać sobie, że nasze życie dobrze układa się, zajmować się wieloma różnymi rzeczami, a tak w sumie gubić swoje życie, dochodząc do śmierci bez przygotowania się do spotkania z Bogiem. A Bóg dał nam ostatnią szansę w Chrystusie Jezusie. Następnej już nie będzie. To jest ostatni krok Boga wobec nas ludzi - Chrystus Jezus. Na końcu przemówił przez Swego Syna umiłowanego. Jeśli człowiek nie będzie się słuchał Syna, będzie miał wielki kłopot, ponieważ Syn przyszedł powiedzieć to, co powiedzieć chciał Ojciec do każdego z nas. Ojciec powiedział nam: „Słuchajcie Syna, bo to Ja mówię. Jeśli kto nie słucha Syna, ten też nie słucha i Mnie.” W naszym wnętrzu musi zjawić się to, że zaczynamy szanować Boże Słowo, zaczynamy rozumieć, że to jest Boże Słowo. Do tego też potrzebne jest nam to, żeby Bóg otworzył umysły. W Ewangelii Łukasza 24,44.45 czytamy:

            „Potem rzekł do nich: To są moje słowa, które mówiłem do was, będąc jeszcze z wami, że się musi spełnić wszystko, co jest napisane o mnie w zakonie Mojżesza i u proroków, i w Psalmach.  Wtedy otworzył im umysły, aby mogli zrozumieć Pisma.”

            Jak ważne jest kiedy człowiekowi Bóg otwiera umysł, i to jest Jego łaska. Nasz umysł nie jest w stanie sam się otworzyć. Jak on został zaślepiony grzechem, to sam nie może wydostać się z tego zaślepienia. Musi być ingerencja Boga, żebyśmy mogli zacząć myśleć o Bogu w taki sposób i aby ta myśl była silniejsza od wszystkich myśli całego świata. Kiedy Pan otwiera człowiekowi umysł, człowiek powinien być bardzo wdzięczny Bogu za to, bo to jest łaska od Boga, kiedy umysł otwiera się i człowiek zaczyna rozumieć Pisma. Już powinno się zacząć dziękować i podążać za tym głosem, bo jeśli głos Pański słyszycie, to idźcie za Nim. Jezus mówi: "Moje owce Mój głos znają, od obcego uciekają."

            Otwarty umysł. Wcześniej mogliśmy czytać Biblię, ona była Księgą zamkniętą. Coś tam czytaliśmy, ale o co tu chodzi nie wiedzieliśmy? Ale kiedy Pan otwiera umysł zaczynamy rozumieć. Chodzi o nas. Raptem zaczynamy rozumieć, że to chodzi o nas, że to dla nas Chrystus przyszedł, to dla nas umarł na krzyżu, dla nas zmartwychwstał. I ta Księga zaczyna nabierać dla nas wartości, jak testament nabiera wartości poprzez to, że rozumiemy, że on jest skierowany do nas, nie do sąsiada, sąsiadki. Ale bezpośrednio do nas kieruje sie to Słowo i mówi o tym co Ojciec chce od ciebie, ode mnie każdego dnia. I to jest ważne. Żebyśmy zaczęli rozumieć to, musiał umrzeć za nas Jezus Chrystus, aby w duchu naszego umysłu nastąpiła przemiana.

            Pan Jezus modlił się, czytamy z Ewangelii Jana 17 rozdział, 3 wiersz:     

            „A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś.”       

            I teraz jak poznać jeśli mój umysł jest ciemny? Piotr mówi: „Gdy zajaśniała wam jutrzenka, światło, to dziękujcie Bogu, to jest łaska Boża.” W naszym sercu, umyśle pojawiło się Boże światełko. Diabeł będzie chciał to zasłonić, będzie chciał odwrócić uwagę. Pamiętaj, jeśli dociera do ciebie światło Boże, to nie pozwól już diabłu, żeby odwracał ci uwagę od tego, do czego Bóg cię wzywa. Bo jeśli będziesz pozwalać diabłu, to on może zasłonić to światło jakimiś rzeczami tego świata. I to co człowieka pociągało, może już nie pociągać. Znamy przypadki wielu ludzi, którzy zostali pociągnięci, ale nie poddali się wpływowi Bożemu. Kiedy Bóg dociera do człowieka, człowiek powinien poddać się Jego wpływowi, bo to Bóg określił czas, i On wie kiedy i do kogo dotrzeć. I kiedy Bóg dociera w tym czasie, to znaczy, że w tym czasie człowiek powinien zacząć za tym podążać. A diabeł znowu chce powiedzieć: „Nie, kiedyś indziej.” Znowu chce powiedzieć, że nie Bóg decyduje, ty decydujesz o tym. A więc zbuntuj się kolejny raz i powiedz Bogu: „Boże, Ty się pomyliłeś z tym czasem. Powinieneś przyjść do mnie na przykład za dwa lata, albo 20 lat wcześniej.” Ale dziś, jeśli głos Boży dociera, to nie zatwardzajmy serc naszych na ten głos, bo dziś on nam jest potrzebny.

            Poznanie prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego On posłał. Gdyż zaczyna się poznawanie, to jest coś wspaniałego. Człowiek zaczyna poznawać swojego Boga. Żyliśmy w takim zaślepieniu, w takiej ciemnicy, że nie mieliśmy nawet pojęcia kto to jest Bóg. Rozumiecie, w takiej ciemnicy władca nasz trzymał nas. Diabeł tak trzymał nas, pośród różnych klechów, pośród różnych ludzi, którzy mówili, że wiedzą kto jest Bóg, że znają Boga, i że mówią o Bogu. Diabeł trzyma przez takich właśnie ludzi, którzy tak naprawdę nie myśleli o Bogu, tylko zupełnie o czym innym. Trzymał nas w ciemności. I kiedy przejaśniało nam, kiedy zobaczyliśmy to, od tej chwili już nigdy nie odwróćmy oczu od Pana. Chodzi o poznawanie Boga. Tyle lat byliśmy trzymani w ciemnicy, szkoda chociażby nawet sekundy na dalsze trwanie w niej.

Zwróćcie uwagę na czym polega strategia diabła. Diabeł zawsze chce coś dać człowiekowi, żeby człowiek zajął się tym i nie zajął się najważniejszą sprawą. Dlaczego on w ten sposób próbuje odwracać uwagę od poznawania Boga? Bo on wie, że poznanie Boga daje ci życie wieczne. A więc jeśli uda mu się, że ty stracisz czas na coś innego, to znaczy, że jest szansa, że zgubisz poznanie, że coś pojawi się w sercu i zacznie cię ono ciągnąć w innym kierunku. Zwróćcie uwagę, że masa ludzi mówi o Bogu, ale ilu żyje dla Boga? I tu jest problem.

            Objawienie, o którym mówiliśmy to jest to, że człowiek chodzi już w świetle i człowiek wie po co tam idzie - aby być ze świętym Bogiem. I wie o swoim życiu, że ono nie jest gotowe samo w sobie być przed świętym Bogiem. Ale przyszło życie, które jest gotowe, ponieważ już tam jest i to jest Jezus Chrystus. I człowiek chwyta się Chrystusa i mówi: „Z Tobą pójdę wszędzie, bo Ty jesteś moim zbawieniem, Ty jesteś moim poznaniem Ojca.” Alleluja! Nikt nie zna Ojca, tylko Syn i tylko Syn może powiedzieć nam prawdę o Ojcu. A więc człowiek już nie zwlekając, łapie się Chrystusa i mówi: „Już Cię nie puszczę. Tyle lat w ciemności. Już Cię nie puszczę, ani chwili nawet.” Zwróćcie uwagę, że Jezus pozwala się dotykać ludziom nieczystym, a nawet dotyka nieczystych ludzi. Dotyka się trędowatego. Trędowaty mówi: "Jeśli chcesz, możesz mnie uzdrowić." Jezus mówi: "Chcę". Położył rękę na niego, na ten cały jego trąd, na tą całą nieczystość i on stał się czysty. Ta nieczysta kobieta szła  dotknęła się Go i została uzdrowiona. Tych dziesięciu trędowatych, następni, i następni. Nic nie było w stanie zatrzymać działania Jezusa Chrystusa, jeśli człowiek przyszedł do Niego po to, aby korzystać z Niego.

            Jego pragnieniem jest to, żebyśmy poznawali Go. Dlaczego Jezus mówi: „Idźcie, głoście ewangelię wszystkim narodom. A tych którzy uwierzą, ochrzcijcie i czyńcie z nich uczniów Moich, ucząc ich przestrzegać tego co Ja wam powiedziałem?” A więc Jezusowi chodzi o uczniów, którzy będą wzrastać w poznawaniu. Zwróćcie uwagę na życie chrześcijan, którzy nie zdają sobie z tego sprawy. Im wydaje się, że chrześcijaństwo polega na tym, że człowiek lata sobie gdzieś w przestworzach i to jest takie wzniosłe, jak balon unoszący się do góry. A potem jak kamień spada w dół. Tak się nie żyje. Z Panem żyje się stabilnie, wzrasta się w poznawaniu Pana i się rośnie. Ilu znasz takich chrześcijan? To są ci, którzy mają objawienie.

            Paweł wiedział o tym. On wiedział, że jest wielu wierzących, ale nie mają oni objawienie Jezusa Chrystusa. I on wcale nie potępił ich, że nie mają objawienia, on modlił się o to, aby oni je mieli. On wie, że oni potrzebują tego objawienia i sygnalizuje im, że potrzebują tego objawienia. Zwróć uwagę na to, że jeśli ty nie wiesz, że czegoś potrzebujesz, to wydaje ci się, że jest w porządku, ale gdy dowiadujesz się, że tego potrzebujesz, zaczynasz pojmować, że ty musisz tego szukać, że musisz się o to zatroszczyć, że musisz pewne rzeczy odłożyć, żeby tymi właśnie zająć się. I wtedy zaczynasz zmierzać w prawidłowym kierunku dalszego rozwoju, z chwały w chwałę.

            Więc w sumie poznawanie pociąga nas coraz bliżej Boga. I właśnie o to tu chodzi. Zbawienie nasze jest w Nim, a więc musimy być z Nim, coraz bardziej i bardziej przybliżający się do Ojca. Coraz więcej kosztowności, chwały, poznawania naszego niebiańskiego Ojca, który umiłował nas miłością doskonałą.

            W Liście do Filemona, w szóstym wierszu  apostoł Paweł pisze w ten sposób:

            „aby wiara twoja, którą wyznajesz wespół z nami,”  - pozwoliła ci siedzieć i nic nie robić, skoro jesteś zbawiony z wiary, to już możesz siedzieć, nic nie robić? Apostoł Paweł pisze, że po co dostałeś wiarę?

            „aby wiara twoja, którą wyznajesz wespół z nami, pogłębiła poznanie wszelkich dobrodziejstw, jakie mamy w Chrystusie.” 

            Dostaliśmy wiarę darem po to, żeby poznawać. Nie po to: "jestem wierzący, zbawiony, mogę sobie siedzieć, robić co chcę, ja już jestem zbawiony, o co chodzi?" Nie. Właśnie po to uwierzyliśmy, żeby poznawać. To już stało się dla nas czymś codziennym - poznawać Pana jeszcze więcej. Dlaczego? Bo w końcu poznajemy Kogoś, kto miłuje nas doskonale, poznajemy Kogoś, kto położył życie za nasze grzechy, poznajemy Kogoś, kto stał się drogą powrotu do Ojca. To jest dla nas sprawa najważniejsza i o tym właśnie poznaniu mówi Jezus, żebyśmy tak poznawali. To zaczyna nas pociągać. I zwróćcie uwagę jak wiele razy jest tak, że chrześcijanie są w różnych rzeczach, ale mało w poznawaniu. A powinni być inaczej. Kiedy spotykasz chrześcijanina, czy chrześcijankę, oni zawsze poznają Pana, coraz więcej poznają Pana, coraz więcej doznają Pana i coraz więcej mogą służyć dzięki temu poznaniu. Przez to poznanie Pan coraz bardziej uzdatnia ich do tej służby. Pamiętamy co czytaliśmy w Liście do Efezjan, że po to są słudzy, żeby przygotowywać do służby, żeby ludzie dorastali do wymiarów Chrystusowych.

            W sumie Kościół wierzących ludzi porusza się w tym jednym kierunku, poznawania Ojca i Syna. Jeśli jest inaczej, to jest problem. Jeśli dołączyliśmy wiarę do naszych schematów życiowych, to mamy wielki kłopot, bo wiara nie nadaje się do dołączenia do czegoś z tych rzeczy. Jeśli dołączamy wiarę, że tylko w tym ziemskim życiu będzie się nam powodzić, to jesteśmy najbardziej nędzni, najbardziej godni pożałowania ludzie na tej ziemi, jeśli łączymy Chrystusa tylko z tym ziemskim powodzeniem. A przecież tak naprawdę chodzi o powodzenie niebiańskie, wieczne. Nie chcemy, żeby Jezus zapewniał nam tu dobrobyt, chcemy, żeby napełniał nas tym co jest potrzebne, abyśmy dotarli do celu, do wieczności z Ojcem. Nie jesteśmy zainteresowani, żeby dawał nam to co będzie nam pasowało. My chcemy, żeby dał nam to co pozwoli nam dojść. Nie chcemy czegokolwiek innego jak tylko to co pozwoli nam dojść i tylko to nas interesuje, bo już nie łączymy naszej nadziei z ziemią. To nie jest nasze miejsce. Bóg powiedział nam o nowym niebie, o nowej ziemi, to jest nasza ojczyzna. A więc poznawanie powoduje to, że ja chcę poznać Tego, który mi pozwala tam dojść. Chcę wiedzieć jak się Go trzymać, żeby nie urażać Go swoją lekkomyślnością, ani też nie zasmucać Go jakimś swoim dziwnym, niechętnym działaniem, tak jak mówione jest o Duchu Świętym, żeby nie zasmucać Go.

            Po to, więc dostaliśmy wiarę, żeby poznawać. Gdzie więc zawsze spotkam cię? W szkole Jezusa, ucząc się Pana, tak jak mówiliśmy. I jesteśmy jako coraz bardziej świadomi słudzy, i coraz bardziej świadome służebnice, coraz bardziej silni w Panu ludzie, którzy zniosą przeciwności, bo poznanie daje nam też i doświadczenie.

            W Liście do Tytusa 3,3 apostoł Paweł pisze takie słowa:

            „Bo i my byliśmy niegdyś nierozumni, niesforni, błądzący, poddani pożądliwości i rozmaitym rozkoszom, żyjący w złości i zazdrości, znienawidzeni i nienawidzący siebie nawzajem.”

            Taki stan.

            „Ale gdy się objawiła dobroć i miłość do ludzi Zbawiciela naszego, Boga, zbawił nas nie dla uczynków sprawiedliwości, które spełniliśmy,” Tyt.3,4.5a

Nie dlatego co myśmy mniemali - "o to byśmy dobrze zrobili, tamto byśmy dobrze zrobili, no to Bóg ma możliwości, żeby powołać nas do siebie". Nic z tych rzeczy!

            „lecz dla miłosierdzia swego,” Tyt.3,5b.

To Jego miłosierdzie otworzyło nam drogę. Nie przyjmujmy nadaremno miłosierdzia Bożego. Kiedy On okazuje miłosierdzie nam ludziom, to jest dla nas coś potężnego. Nam ludziom, żyjącym w złości, niechęciach do siebie, w nienawiści, w rozwodach, w nierządzie, we wszystkich tych rzeczach. I On daje wyjście, daje wyjście z tej ciemności. Jakie to jest wyjście?

            "Przez kąpiel odrodzenia" Tyt.3,5b

            A więc mamy chrzest w śmierć i powstanie do nowego życia. To jest jedyne wyjście Boga dla tych wszystkich nienawidzących, zazdroszczących, poddających się rozkoszom ciała, żyjących w pożądliwości, błądzących, niesfornych, nierozumnych. On mówi: "Oto otwieram wam drogę przez kąpiel odrodzenia, przez śmierć w Chrystusie i powstanie do nowego życia.” To jest jedyna droga dla tych wszystkich ludzi żyjących w ciemnościach.

            I następnie - "oraz odnowienie przez Ducha Świętego".Tyt.3,5b

            I to się dzieje też wewnątrz. Duch Święty pracuje w naszych umysłach, sercach, w nas, aby napełniać nas tym co jest nam potrzebne w tej wędrówce. Chwała Bogu za to, że Bóg dał wyjście i pokazał to wyjście! Oczywiście to jest Chrystus, bo my jesteśmy zanurzeni w śmierć Chrystusa i dzięki zmartwychwstaniu Chrystusa możemy wstać do życia. To znowu jest Chrystus, który otworzył drogę dla Ducha Świętego poprzez oczyszczenie nas swoją krwią. Bo to jest Duch Święty.

            „którego wylał na nas obficie przez Jezusa Chrystusa, Zbawiciela naszego,” Tyt.3,6

            Tak jak Jezus dał siebie Ojcu przez Ducha Świętego, tak teraz Duch Święty przychodzi do nas przez Jezusa Chrystusa, przez oczyszczenie, przez otworzenie drogi dla Ducha Świętego do nas. Bez Jezusa nie mogłoby się tak stać, nie moglibyśmy być świątynią Bożą, On musiał to uczynić możliwym. A więc On otworzył drogę i uczynił to możliwym.

            Ludzie mówią: "Ale wiesz, tylu ludzi jest ochrzczonych, a żyją jak żyją." A co to ma wspólnego z tobą? Czy chcesz żyć jak oni? O co ci wtedy chodzi? Czy chodzi ci o to, żeby żyć i uratować się na tej ziemi? Czy potrzebni ci są jacyś ludzie, którzy będą ci pasować do twej koncepcji życia i mówić: "No widzisz, tylu ludzi ochrzczonych, a jak oni żyją?" A co cię to obchodzi, ty się ratuj! Ty się ratuj w Chrystusie. Co później powiesz Bogu, kiedy staniesz przed Nim, że tylu ludzi żyło byle jak? Co ci to da? To cię nie usprawiedliwi, że iluś ludzi zlekceważyło sobie Boga w tej drodze. Popatrz na tych, którzy nie zlekceważyli. Patrząc na bohaterów wiary, naśladujmy ich wiarę.

            Diabeł stawia tych swoich upadłych ludzi i mówi: „Zobacz, po co to będziesz robić? Będziesz następnym głupkiem, który coś zrobi i skończysz jak oni.” Tak mówi diabeł. A co mówi Chrystus? "Ty też jesteś człowiekiem zaciemnionego umysłu, ale nie musisz skończyć jak oni, bo Ja ci dam mądrość jak przeżyć tu na ziemi i wygrać. Ja będę twoją mądrością.” Widzicie, diabeł zawsze stawia coś co on osiągnął, żeby zatrzymać w pójściu za Jezusem. A Jezus? Co On osiągnął? A więc na kogo wolisz skierować oczy? Czy na osiągnięcie Chrystusa w Pawle, w Piotrze, w Szczepanie, w Łukaszu, Marku, w innych? A więc otworzona droga. Poznaliśmy tą otworzoną drogę i weszliśmy na nią świadomi, że chcemy dotrzeć do wieczności.

            1List do Koryntian 1,3-9:

            „Łaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego, i Pana Jezusa Chrystusa. Dziękuję Bogu zawsze za was, za łaskę Bożą, która wam jest dana w Chrystusie Jezusie, i żeście w nim ubogaceni zostali we wszystko, we wszelkie słowo i wszelkie poznanie, ponieważ świadectwo o Chrystusie zostało utwierdzone w was, tak iż nie brak wam żadnego daru łaski, wam, którzy oczekujecie objawienia Pana naszego Jezusa Chrystusa, który też utwierdzi was aż do końca, tak iż będziecie bez nagany w dniu Pana naszego Jezusa Chrystusa. Wierny jest Bóg, który was powołał do społeczności Syna swego Jezusa Chrystusa, Pana naszego.”

            Widzimy więc, że Paweł stawia przed nimi osiągnięcie Chrystusa. On mija ich wszystkie rzeczy, on stawia przed nimi to co Chrystus dla nich osiągnął i w co oni weszli przez chrzest. On przypomina im: „To dostaliście, korzystajcie z tego. Dostaliście to za darmo, nic nie musieliście za to zapłacić, ale On dał wam całe bogactwo, korzystajcie z tego bogactwa”. Widzicie, my codziennie mamy co robić, bo możemy korzystać z bogactwa Chrystusowego. Codziennie możemy czerpać z Pana, codziennie dla Jego chwały. Być z ludźmi codziennego chrześcijaństwa, bo taki jest Chrystus, On codziennie był Chrystusem, nie okazjonalnym, ale codziennym. Mówi: "Codziennie weź swój krzyż, zaprzyj się siebie i pójdź za Mną."

Świadectwo, więc zostaje utwierdzone. Człowiek już wie kto jest jego Zbawicielem, za kim ma iść i diabeł toczy z nim bitwę. Próbuje skierować kroki gdzie indziej. Próbuje uruchomić coś ze starego życia człowieka, żeby odwieść człowieka od Chrystusa, żeby człowiek nie opierał się na Chrystusie. I gdzie tylko mu się powiedzie, to człowiek słabnie i jego pielgrzymka zaczyna spowalniać się. Człowiek już nie biegnie, zaczyna powoli iść. Diabeł chce, żeby człowiek zatrzymał się. Diabeł wie, że kto nie zbiera, już rozprasza, a więc diabeł rozpoczyna bitwę od swojej strony. Jeśli chcemy być żarliwsi od diabła, musimy toczyć jeszcze żarliwszą bitwę od swojej strony. Patrząc na Chrystusa, nie dać miejsca niczemu innemu. Codziennie być pewni tego, co przyniósł nam Chrystus Jezus. I codziennie czytając Biblię, czy modląc się, upewniać się jeszcze więcej, jeszcze więcej o tym Chrystusie. On jest wczoraj i dziś, na wieki ten sam, niezmienny. A więc kiedy zaczął zbawienie, On też to zbawienie dokończy każdego dnia. Nie musimy obawiać się. Możemy się obawiać, gdy zaczynamy lekceważyć Go. Ale gdy nie lekceważymy Go, jest dla nas Zbawicielem każdego dnia, wtedy On w rzeczywistości czyni to, czego my nie potrafimy. Tak jak powiedział: "Beze Mnie nic nie uczynicie."

Diabeł wie, że  jesteśmy jeszcze w tych ciałach i próbuje nęcić nas poprzez nasze oczy, nasze uszy, przez umysł. I kiedy tylko zobaczysz coś ze starego człowieka, to co masz zrobić? Ukrzyżować. Bo wiesz, że stary człowiek ma miejsce na krzyżu, a nie w  życiu chrześcijańskim. A więc kiedy prawidłowo oceniamy Chrystusa, to wiemy - stary człowiek nie ma prawa żyć dla Chrystusa, bo to nic nie da, to jest obrzydliwe. A więc stary człowiek musi być martwy. I o tym też mówi Jezus i za Nim apostoł Paweł, o codziennym umieraniu. To nie znaczy, że umieramy fizycznie, ale codziennie martwi dla świata grzechu rozpoczynamy dzień, żyjąc dla Pana ze świadomością, że chcemy więcej Go poznać, więcej Go doświadczyć. Nie bierzemy na siebie jakichś ciężarów, pozwalamy, żeby On wprowadził nas w każdy dzień w Swój własny sposób, ponieważ On jest naszym Zbawicielem i On wie wszystko jak nas prowadzić.

            Spotkała nas najwspanialsza sprawa. Ludzie nieraz mogą sobie mówić: "o, ten się dobrze urodził, w dobrej rodzinie". A my urodziliśmy się w najlepszej rodzinie.  I chwała Bogu za to! Teraz uczymy się jak żyć przed tym Bogiem dzięki Jezusowi, a nie dzięki sobie. Kiedy widzisz chrześcijanina, czy chrześcijankę, którzy żyją dzięki sobie, możesz być pewny czego się po nich spodziewać. Dostanie ci się na pewno po kościach. Stary człowiek umie tylko gruchotać, niszczyć, deptać. A nowy człowiek nie umie nic innego jak tylko ratować, wyrywać, pomagać, wspierać, okazywać miłość i przebaczenie. Dlatego stary człowiek nie może być chrześcijaninem, czy chrześcijanką bo nie da rady. Jest to niemożliwe. Musi być to nowy człowiek, dlatego ta droga została otwarta poprzez chrzest - śmierć starego i teraz trzymać trzeba tego starego. I o tym musimy sobie nieustannie przypominać. Wydawałoby się, że to takie proste, i że łatwo się to pamięta, a okazuje się, że nas jakoś szybko opuszczają te wspaniałości. A więc mamy walkę z chytrym wrogiem; albo z tej, albo  z tej strony. Różnie kombinuje jak to zrobić, żeby człowieka z tego wyciągnąć, żeby człowiek nie był tak zainteresowany swoją wiecznością, zbawieniem, żeby człowiek nie myślał: "O, Boże co mnie tam spotka, jakie wspaniałości, Panie, ja tam muszę dojść, żeby tam być!” Tam będzie wieczna miłość. „O, Boże, to jest miejsce, do którego tęskni moje serce." Nie dać się odciągnąć. Pamiętamy to z 1Listu Jana, gdzie Jan pisze, że to co jest pożądliwością oczu, pychą życia, pychą tego ciała, to nie jest z Ojca. To jest nadal spuścizna starych doświadczeń. Gdy pełnimy wolę Ojca, to trwamy na wieki.

            List do Kolosan 2,6.7:

            „Jak więc przyjęliście Chrystusa Jezusa, Pana, tak w Nim chodźcie,  wkorzenieni weń i zbudowani na nim, i utwierdzeni w wierze, jak was nauczono, składając nieustannie dziękczynienie.”

            To co mówiliśmy, że dziękczynienie to nie jest: „o, powinienem dziękować, przypomniałem sobie, przecież zawsze powinienem dziękować”. Dziękczynienie jest wynikiem pracy Jezusa w nas. My doświadczamy tej pracy. Wiecie jak nasz duch podnosi się, kiedy widzimy pracę Jezusa w nas? Nasz duch od razu chce wielbić Boga. To nie jest nawet wywołane jakimś myśleniem, to jest wywołane, że coś w nas podnosi się, żeby dziękować. To nasz duch podnosi się do dziękczynienia. I to jest właśnie to o co chodziło Bogu - codzienne chodzenie z Chrystusem podnosi naszego ducha do chwały i chce nam się Bogu dziękować. A jeśli nie chodzimy tak, wtedy – „przypominamy sobie, o, powinienem Bogu podziękować za to.” Musi sobie przypomnieć, albo coś.

            „Wkorzenieni”, a więc mocno złączeni z Nim, zbudowani na Nim, utwierdzeni w wierze, jak nas nauczono. Trzymamy się naszego Pana, nieustannie korzystając z Niego.

            List do Efezjan 2,4-7:

            „ale Bóg, który jest bogaty w miłosierdzie, dla wielkiej miłości swojej, którą nas umiłował, i nas, którzy umarliśmy przez upadki, ożywił wraz z Chrystusem - łaską zbawieni jesteście - i wraz z nim wzbudził, i wraz z nim posadził w okręgach niebieskich w Chrystusie Jezusie, aby okazać w przyszłych wiekach nadzwyczajne bogactwo łaski swojej w dobroci wobec nas w Chrystusie Jezusie.”

            I pamiętam jak kiedyś nie mogłem to zrozumieć, że już mnie tam posadził, jak to? Badałem, sprawdzałem, może to jakaś pomyłka nastąpiła? I kiedy zobaczyłem, że tu nie ma pomyłki, to ogarnęła mnie radość. Już mnie tam posadził! Wiecie, normalnie człowiek sam z siebie nie dowierza - już mnie takiego, jakim jestem tam posadził? Właśnie o tym Bóg mówi: "W Chrystusie umieściłem cię już tam. Już nie jesteś sam, jesteś z moim Synem, należysz do Mojego Syna, jesteś własnością Mojego Syna." Trwajmy jako własność, cieszmy się, radujmy się z tego, nigdy nie zejdźmy z drogi własności. Nieważne  ile ktoś ma lat w chrześcijaństwie, nie ma znaczenia, schodzi się w każdym wieku. W każdym wieku można sobie pomyśleć, że już przecież nic mi nie grozi. Mamy zostać wierni Jezusowi do końca. I to jest piękne, że zbawienie określa całe nasze życie tutaj na ziemi. I On daje pełne gwarancje na to, że powiedzie się nam to, ponieważ już tam jesteśmy.

            2List do Tymoteusza 1,7-9a:

            „Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, lecz mocy i miłości, i powściągliwości. Nie wstydź się więc świadectwa o Panu naszym, ani mnie, więźnia jego, ale cierp wespół ze mną dla ewangelii, wsparty mocą Boga,  który nas wybawił i powołał powołaniem świętym, nie na podstawie uczynków naszych"

            To wiele razy będzie przejawiać się w Słowie Bożym.

            „lecz według postanowienia swojego i łaski, danej nam w Chrystusie Jezusie przed dawnymi wiekami,” 2Tym.1,9b

            I to też będzie wiele razy powtarzać się - nie poprzez uczynki i przed dawnymi wiekami. To znaczy, że jeszcze nas nie było kiedy Bóg podjął już tą decyzję. I to jest wspaniałość. Nas nie było, a Bóg zadecydował, żeby nas uratować.

            „a teraz objawionej przez przyjście Zbawiciela naszego, Chrystusa Jezusa, który śmierć zniszczył, a żywot i nieśmiertelność na jaśnię wywiódł przez ewangelię,” 2Tym.1,10

            To znaczy, że kiedy my słyszymy te słowa, to tak jest. Amen. Ewangelia to jest radosna nowina i to jest prawdziwa nowina. Nic nie wolno zmienić w ewangelii, ani dodać, ani ująć, bo ewangelia mówi nam prawdę. Jeśli opieramy się na ewangelii, to dokładnie opieramy się na tym, na czym mamy się oprzeć. To są słowa skierowane do mnie i do ciebie, aby pokrzepić nas, posilić, skierować w odpowiednim kierunku i utrzymać nasz prawidłowy kierunek do końca naszych dni na ziemi. Po to jest ewangelia.

            „dla której jestem ustanowiony zwiastunem i apostołem, i nauczycielem;  z tego też powodu znoszę te cierpienia, ale nie wstydzę się, gdyż wiem, komu zawierzyłem, i pewien jestem tego, że On mocen jest zachować to, co mi powierzono, do owego dnia.” 2Tym.1,11.12

            Widzicie, apostoł Paweł znowu pokazuje to, o czym mówiliśmy - moja pewność utrzymania tej linii, to jest Chrystus. Nie to co umiem, nie to co stało się przeze mnie, nieustannie Chrystus. I to pozwoliło apostołowi dotrzeć do końca i powiedzieć: "Dobry bój bojowałem i wygrałem, biegu dokonałem w prawidłowy sposób. Chrystus był tym, który pracował we mnie i na Nim oparło się wszystko we mnie; cała moja siła to Chrystus, całe moje zbliżenie do Boga, to Chrystus, cała moja wieczność, to Chrystus”. Chwała Bogu! Kimkolwiek jesteśmy, jakkolwiek wyglądamy, to nie ma znaczenia. Bóg przeznaczył nas, abyśmy wszyscy byli podobni do Jego Syna. A więc czy ktoś jest karłowaty, czy wielki, czy liszajowaty, czy jaki, to nie ma znaczenia, to wszystko zginie. Wspaniałość Chrystusa stoi przed nami. Urodziliśmy się i ktoś powie: "No, szkoda tamten taki ładny urodził się, ta taka ładna, będzie im łatwiej, a ja nie taki ładny, czy ładna". To i tak się skończy. Wszyscy dostaniemy to samo, będziemy jak Chrystus. I to Bóg postanowił kiedy jeszcze nas nie było. Rozumiecie, gdyby Bóg tego nie postanowił, to faktycznie, urodzić się jakimś dziwnym, powykręcanym, czy coś, to człowiek pomyślałby sobie - ale mi się źle trafiło na tej ziemi. Ale my wiemy, że to się skończy. Dzięki Bogu, że to się skończy. I chociaż będziemy jak najdoskonalsze bliźniaki, to znaczy będziemy doskonale podobni do siebie, to i tak będziemy wiedzieli kto jest kim. Chwała Bogu, że Pan napełnia nas tym, abyśmy ku temu zmierzali, abyśmy mieli ten określony kierunek.

            A więc Paweł mówi: „On ma moc zachować to co mi powierzono do owego dnia. On ma moc i to dzięki Jego mocy i dzięki Jego sile to dzieje się we mnie.” Paweł był nawet w takim stanie, że kiedy chustka, która dotknęła jego ciała i była wysyłana do ludzi, to oni, gdy się jej dotknęli, byli uzdrawiani, demony wychodziły, działy się potężne cuda.  A mimo to on i tak nie na tym zbudował swoją dalszą wędrówkę. To był nadal Chrystus w nim, nadzieja chwały. On nie śmiał na kimkolwiek innym oprzeć swojego zbawienia jak tylko na Chrystusie i wygrał. Bo tak wygrał, bo to właśnie jest zwycięstwo. Bądźmy pewni, ale tylko w Chrystusie.

            Później Paweł pisze do Tytusa 1,1-4:

            „Paweł, sługa Boży, apostoł Jezusa Chrystusa w służbie wiary wybranych Bożych i w służbie poznania prawdy, która jest zgodna z pobożnością, w nadziei żywota wiecznego, przyobiecanego przed dawnymi wiekami przez prawdomównego Boga, a objawionego we właściwym czasie w Słowie zwiastowania, które zostało mi powierzone z rozkazu Boga, Zbawiciela naszego,”

            A więc znowu Paweł dotyka się tych tematów - On już wcześniej to postanowił. Chwała Bogu! On postanowił, a więc czego mam się obawiać? Niczego. Mogę odpocząć od wszystkiego w Nim. Po prostu pójdź za Nim nie myśląc o tym wszystkim co naprodukował diabeł. Pójdź za Nim i nie oglądaj się już nigdy do tyłu. Kiedy człowiek zaczyna się oglądać do tyłu, to znaczy, że diabeł zasłania mu oczy. Jak człowiek odwraca już oczy od Chrystusa, to musi być oślepienie, bo nie można odwrócić oczu od Chrystusa, kiedy patrzysz na Niego i podziwiasz Go, i rozkoszujesz się wspaniałością tego kim On jest. Dlatego patrząc na Niego, biegnijmy dalej.

            1List do Koryntian 2,7:

            „ale głosimy mądrość Bożą tajemną, zakrytą, którą Bóg przed wiekami przeznaczył ku chwale naszej,” 

            I cały czas to - to On przeznaczył, to On...To tak jak ktoś ci wszystko przygotował, a ty tylko przyjmujesz to przez wiarę, która też ci przygotował, którą ci dał. To ona powoduje, że zaczynasz myśleć o Nim, kierować się ku Niemu. I to jest wystarczające, żeby pójść dalej.

            „której żaden z władców tego świata nie poznał, bo gdyby poznali, nie byliby Pana chwały ukrzyżowali.” 1Kor.2,8

            Jaka to chwała? Panie, poznać tą chwałę. To jesteś Ty, Chrystus". Zobaczcie, że Bóg stale kieruje nas ku temu, żebyśmy mieli ochotę poznawać Pana. Więcej poznać Go, gdyż to poznanie daje nam zwycięstwo nad wrogiem. Wtedy trzymamy się Chrystusa i nie próbujemy sami prowadzić chrześcijańskiego życia.

            Później, kiedy czytamy 2List do Koryntian, 4 rozdział, powtarzają się te słowa z Listu do Efezjan:

            „Wszystko to bowiem dzieje się ze względu na was, aby, im więcej jest uczestników łaski, tym bardziej obfitowało dziękczynienie ku chwale Bożej.  Dlatego nie upadamy na duchu; bo choć zewnętrzny nasz człowiek niszczeje, to jednak ten nasz wewnętrzny odnawia się z każdym dniem.” 2Kor.4,15.16.

            Bóg to sprawi. Chwała Bogu! Możemy codziennie wypoczywać w Chrystusie. Bóg mówi: "Odpocznij, odpocznij, nie martw się, ja zrobię tak, że nie będziesz miał ani chwili czasu dla siebie. Wypełnię ci cały czas Sobą". I to jest najlepsze wyjście dla nas, bo poznawać Boga i Jego Syna to jest najlepsze, co mogło nas spotkać na tej ziemi. Dlatego jak dobrze jest być z Panem, kosztując jak dobry jest dla nas.

            List do Efezjan 4,13:

            „aż dojdziemy wszyscy do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do męskiej doskonałości, i dorośniemy do wymiarów pełni Chrystusowej,”

            I ta cała praca, te wszystkie nasze spotkania, te wszystkie nasze zanurzania się w Słowo Boże, to jest praca Jezusa, żebyśmy wzrastali, rozwijali się. On napełnia nas tym, co On chce nam dać. Bez Niego nic nie bylibyśmy w stanie zrobić, nikt nie byłby w stanie nic zrobić. I Jemu należy się chwała za wszystko. Jeżeli doznajemy cokolwiek dobrego, to jest Chrystus i chwalmy Go nieustannie. Paweł też mówił: "Nie chwalcie nas, chwalcie Jezusa. Jeden zasiał, drugi podlał, ale wzrost daje Bóg. To On posłał nas z nasieniem, On posłał nas z tym poznaniem, z rozkoszą należenia do Pana, z objawieniem Jezusa Chrystusa, abyśmy mogli zasadzić w was ziarno prawdy, aby ono wydało plon dla Bożej chwały". Aby świadectwo Chrystusa było ustabilizowane w każdym z nas. I dla mnie i dla ciebie to jest bardzo ważna rzecz, ponieważ to jest również życie Kościoła. Wszystkie cząstki w Kościele budują się nawzajem na dom Boży.

Nie będzie tego, jeśli nie będzie objawienia Jezusa Chrystusa. Ludzie będą zajęci sobą i chrześcijaństwo będzie oparte na tym, że oni dołączyli do jakiejś frakcji, ale są jakby po części obserwatorami, a po części udziałowcami. Ale kiedy wchodzisz w objawienie, stajesz się w pełnym wymiarze udziałowcem. Zdajesz sobie sprawę, że to jest twoje miejsce, nie że patrzysz - a może tak a może inaczej. Dołączasz i na poczatku myślisz sobie różnie, aż potem zdajesz sobie sprawę, że to jest twój dział. To są cząstki tego samego ciała i jeden Duch napełnia te wszystkie cząstki, aby one razem były złączone w jedności dla chwały Boga. I w tym jest dalsza część kosztowania Chrystusa. Bo Słowo Boże mówi dalej w Liście do Efezjan 4,16:

            „z którego całe ciało spojone i związane przez wszystkie wzajemnie się zasilające stawy, według zgodnego z przeznaczeniem działania każdego poszczególnego członka, rośnie i buduje siebie samo w miłości.” 

            To jest piękny rozwój. Chwała Bogu, że poznawanie nie prowadzi nas do pychy, dumy, arogancji, ale do budowania się na dom Boży. Uczniowie staja się budowniczymi.

            2List do Koryntian 4,16-18:

            „Dlatego nie upadamy na duchu; bo choć zewnętrzny nasz człowiek niszczeje, to jednak ten nasz wewnętrzny odnawia się z każdym dniem. Albowiem nieznaczny chwilowy ucisk przynosi nam przeogromną obfitość wiekuistej chwały, nam, którzy nie patrzymy na to, co widzialne, ale na to, co niewidzialne; albowiem to, co widzialne, jest doczesne, a to, co niewidzialne, jest wieczne.” 

             Umiłowaliśmy niewidzialnego Chrystusa. Chociaż nie widzieliśmy, umiłowaliśmy Go. To On spowodował, inaczej nie moglibyśmy umiłować Go. To On napełnił nas tą miłością do Niego, żebyśmy mogli pójść za Nim z miłości, nie z jakiegoś zakonu, ze strachu, czy z czegokolwiek. Ale dlatego, że On umiłował nas, On też pociąga nas miłością rozlewaną w sercu naszym. A więc wewnętrzny ukryty człowiek, jak pisze Piotr, z niezniszczalnym klejnotem łagodnego i cichego ducha. Ten zewnętrzny niszczeje, my się starzejemy. Kiedy uwierzyłem, byłem młodym mężczyzną, a teraz starzeję się, namiot powoli niszczeje. Już człowiek nie ma tyle sił co wcześniej, musi sobie odchodzić, łapać odpoczynek, którego wcześniej tak bardzo nie potrzebowałem. Ale wewnętrzny człowiek staje się coraz silniejszy, coraz pewniejszy i coraz śmielszy w podążaniu za Bogiem. I chociaż zewnętrzny niszczeje, ten wewnętrzny nieustannie przebywa w obecności Boga, kosztuje nieustannie z Pana, odpoczywa. On odpoczywa, on się nie męczy, nie trudzi. Zwróćcie uwagę, że każdy Boży człowiek, który dochodzi do dojrzałości, odpoczywa. Wcześniej brał na siebie ciężar, chodził, myślał, kombinował, a teraz odpoczywa. Wie, że Bóg podjął się, ale do tego trzeba dojść w Panu. Nie mówię, żeby nie robić tego wcześniejszego, to jest potrzebne. Jeśli człowiek nie będzie robił tego wcześniejszego, to nie dojdzie do tego następnego. Trzeba kopać, trzeba badać, trzeba szukać, trzeba poświęcić swoje życie na to, aby później to co zostało osiągnięte, było odpowiednio poukładane w człowieku przez Pana Jezusa Chrystusa. Rozumiecie, to jak składanka, która się składa; czytasz Biblię tu, czytasz tu i Pan powoli składa ci to w obraz. Cudowny obraz zbawienia w Chrystusie Jezusie.

            List do Efezjan 3,14. I myślę, że na tej modlitwie Pawła zakończymy.

            „Dlatego zginam kolana moje przed Ojcem, od którego wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi bierze swoje imię, by sprawił według bogactwa chwały swojej, żebyście byli przez Ducha jego mocą utwierdzeni w wewnętrznym człowieku,” Ef.3,14-16

            A to jest przecież Chrystus w nas, nadzieja chwały. Utwierdzeni, to znaczy, że Chrystus nigdy mnie nie zawiedzie. Wiecie jak to wygląda? Właśnie to co Muller miał, kiedy płynął na statku i była tam mgła. I w tym momencie kapitan mówi, że nie da rady płynąć. Muller mówi: "To chodźmy sie pomodlić". Ale kiedy poszli modlić się, to Muller stwierdziwszy, że kapitan i tak nie wierzy, że ta mgła się rozejdzie, pomodlił się sam i kiedy kapitan chciał się modlić, mówi: "Nie módl się już, już nie ma mgły." Oczywiście kapitan nie wierzył. Kiedy wyszli na zewnątrz, patrzy, że nie ma mgły. Muller powiedział, że nigdy jeszcze się nie zdarzyło, żeby Bóg dopuścił do tego, żeby on się spóźnił na ustalone przez Boga spotkanie. I to jest ten wewnętrzny człowiek, który jest spokojny. Jakiekolwiek by nie były przeciwności, On jest pewnym swojego Boga i do tego musimy dorastać. I to jest w jakimś wymiarze twojej służby, Bóg prowadzi cię do tej pewności. W innych służbach musisz oprzeć się na drugim bracie, czy na siostrze, którym Bóg dał inne służby i razem budujecie się na dom Boży. A to Bóg ustala miejsce i On napełnia tym co potrzebne.

            „żeby Chrystus przez wiarę zamieszkał w sercach waszych, a wy, wkorzenieni i ugruntowani w miłości,  zdołali pojąć ze wszystkimi świętymi, jaka jest szerokość i długość, i wysokość, i głębokość,  i mogli poznać miłość Chrystusową, która przewyższa wszelkie poznanie, abyście zostali wypełnieni całkowicie pełnią Bożą.  Temu zaś, który według mocy działającej w nas” Ef.3,17-20a

            Widzicie, cały czas wracamy do tego samego. Cały Nowy Testament jest tym przepełniony, gdzie byśmy go nie czytali.

            „Temu zaś, który według mocy działającej w nas potrafi daleko więcej uczynić ponad to wszystko, o co prosimy albo o czym myślimy,  temu niech będzie chwała w Kościele i w Chrystusie Jezusie po wszystkie pokolenia na wieki wieków. Amen.” Ef.3,20.21.

            Jeśli mamy ugruntowaną moc, w której my jesteśmy chrześcijanami, to jesteśmy już spokojni, bo nie dzięki nam i nie dzięki naszej mocy, ale dzięki mocy Boga musi się tak stać. Przejdziemy przez wszystkie przeciwności i dojdziemy do wieczności, bo On podjął się tam nas doprowadzić, a ja Mu ufam, że On ma moc to uczynić czego się podjął. Cała sprawa polega na tym, czy zaufamy, a ufając doznajemy jak On to czyni. Ufność pozwala nam zaglądnąć za kurtynę działania Bożego i wtedy widzimy Boga, który wychodzi naprzeciw nas w Chrystusie Jezusie, aby zbawić nas, wprowadzić w społeczność, napełnić chwałą. I kim wcześniej byliśmy, nie ma znaczenia, bo to umarło. Staliśmy się żywymi dziećmi Boga w Jezusie Chrystusie. Żyjmy więc jako Boże dzieci, mając społeczność z Bogiem i pamiętając, że nasz Ojciec jest Bogiem Wszechmogącym i co postanowił, nigdy jeszcze nie zdarzyło się, żeby On tego nie osiągnął. Bogu chwała za to w Jezusie. Amen.