Jan 14:23

Słowo pisane

Zaparcie się siebie – część 4

Chciałbym, abyśmy otworzyli List do Rzymian 8,3.4:

Albowiem czego zakon nie mógł dokonać, w czym był słaby z powodu ciała, tego dokonał Bóg: przez zesłanie Syna swego w postaci grzesznego ciała, ofiarując je za grzech, potępił grzech w ciele, aby słuszne żądania zakonu wykonały się na nas, którzy nie według ciała postępujemy, lecz według Ducha.”

Po to przyszedł Pan Jezus Chrystus, aby uczynić to, czego nie mógł uczynić zakon w nas. Zakon nie mógł zmienić naszej natury. On mógł tylko powiedzieć, że z powodu tego, że grzeszysz, idziesz na śmierć, że zapłatą za grzech jest śmierć. Słuszne żądania zakonu wykonują się na tych, którzy już nie według ciała chodzą, lecz według Ducha. One są słuszne, zakon jest dobry. Jest pożyteczny, gdy ten, kto używa go, używa go w odpowiedni sposób. On służy człowiekowi, żeby był przekonany, że jest grzesznikiem, że potrzebuje pomocy, że Syn Boży przyszedł po to właśnie, żeby nas wyswobodzić. Tam było życie za życie. W drugim Liście do Koryntian jest napisane, że jeśli my mamy pewność, przekonanie i w tym jesteśmy, że skoro On umarł, to my też umarliśmy, to Chrystus takich ludzi miłuje. Krzyż to jest śmierć.

Moglibyśmy mówić o chrzcie, o zanurzeniu w śmierć Chrystusa, ale myślę, że zostawimy to na inny czas. Chciałbym, żebyśmy zobaczyli to, ile krzyż ma w nas do wykonania, ile rzeczy. Jezus Chrystus przyszedł w grzesznym ciele, aby zostać takim ukrzyżowany. I tacy my jesteśmy też ukrzyżowani w Nim, w ciele grzechu. A więc nasza śmierć, to jest śmierć grzesznika. On został za nas grzechem uczyniony. A więc tam umiera grzesznik, w Nim myśmy umarli dla świata, dla siebie, dla wszystkich rzeczy. To jest zadanie krzyża, żeby umarły w nas wszystkie rzeczy, które łączyły nas jeszcze ze starym światem. Myśmy zaparli się, ale to jeszcze za mało. Krzyż powoduje, że umieramy. Za krzyżem czeka na nas nowe życie, ale krzyż musi doprowadzić nas do śmierci.

I chciałbym, żebyśmy zobaczyli krzyż w Bożym wymiarze, nie tylko w jakimś ludzkim wymiarze. Jak czytamy w Liście do Kolosan - na krzyżu Bóg odniósł triumf. Tam władztwa ciemności zostały ujawnione i wystawione na zewnątrz, abyśmy mogli zobaczyć co się stało i jak one władały, jak one kierowały, jak one prowadziły ludzi. Tam w Jezusie Chrystusie Ojciec odniósł triumf, otworzył nam możliwość, abyśmy zostali uwolnieni od władztw ciemności. Władza ciemności to jest taka, gdy ty musisz zrobić to co ona chce, musisz żyć tak jak chce diabeł. Musisz, dlatego, że jeszcze nie umarłeś dla niego. On nadal jest takim wypróbowującym, rozpoznającym, jak nazywa się w Biblii, który wypróbuje dokładnie czy ty, jako ty, jeszcze żyjesz, czy nie. On codziennie przyjdzie do ciebie i wypróbuje ciebie, czy umarłeś, czy nie. Jak nie umarłeś, to będzie ciągnął cię w swoje rzeczy i będziesz musiał robić to co on chce. Kiedy umrzesz, już nie będziesz musiał. Śmierć jest dla nas zyskiem, bo jesteśmy uwolnieni od władzy ciemności i one nie mogą już nas zniewalać. I wtedy nie ważne, w którym wieku żyje człowiek. To zwycięstwo i triumf jest jednakowy dla wszystkich wieków, aż przyjdzie Pan.

Zobaczmy więc krzyż jako triumf, jako zwycięstwo Boga. Zobaczmy jako coś co ma dla nas wartość i Słowo Boże mówi, że krzyż jest mocą ku życiu. Kto może ujarzmić tego starego człowieka? Kto może go utrzymać? Nikt. On musi zginąć. Czy chcemy śmierci? Czy chcemy umrzeć dla wszystkiego co jest w tym świecie? Kto miłuje świat, jest nieprzyjacielem Boga. Czy chcemy umrzeć? Pan Jezus mówi, że to jest warunek pójścia za Nim dalej.

Zobaczcie, ile zła uniknęlibyśmy, gdybyśmy weszli w te dwie rzeczy: zaparli się siebie i umarli dla wszystkich rzeczy, które z nami trafiły na krzyż. Wszyscy martwi, jakie szczęście. Ale jest jeszcze większe szczęście dla nas - wszyscy żywi, ale już jako nowe stworzenia. Szczęściem jest kiedy już wiemy co Bóg dał nam w Chrystusie, a Duch Święty obznajamia nas z tymi przyszłymi rzeczami, napełnia już dzisiaj nasze serca niebem i daje nam siły radować się przed obliczem Pana. Nie zajmujemy się już starymi rzeczami, one w ogóle już nie pociągają nas. Zostaliśmy uwolnieni poprzez krzyż.

Paweł mówi: "chlubą moją jest krzyż, bo ja umarłem na nim dla świata, a świat dla mnie". I mówi, że kto tej zasady trzymać się będzie, ten jest błogosławiony. A więc na krzyżu dokonało się coś wspaniałego dla nas. Nareszcie mogę żyć dla Boga, nareszcie skończyła się niewola ciemności, nareszcie ani diabeł, ani grzech, ani moja cielesność nie jest moim panem. Wszystko umarło, zginęło. To jest droga dla nas ludzi. Jak ona nam podoba się? Jezus mówi: "Życie za życie. Ja dałem życie, abyś mógł być uratowany, a teraz ty mi daj swoje życie, abym mógł uczynić to, co tobie jest potrzebne, abyś był uratowany." Czy podoba ci się twoje życie? Możesz je sobie zostawić. Mi się bardzo nie podoba, nienawidzę go, chcę życia Jezusa. Chcę życia godnego Boga, który stworzył niebo i ziemię, rzeczy widzialne i niewidzialne i wiem, że Pan ma wiele pracy, żeby nas przez to przeprowadzić. Ale ja muszę tego chcieć, muszę chcieć Jego ręki nad sobą, muszę chcieć Jego pracy, muszę przyjąć Jego warunki, muszę poddać się działaniu wiary. Muszę poddać się doświadczeniu, kiedy On prowadzi mnie przez wiarę w Niego, kiedy mogę polegać tylko na Nim i nie znajduję w sobie już nic, na czym mógłbym się oprzeć. To jest konieczność, żebym gdzieś nie odbiegł, nie zginął w tym doświadczeniu życia na ziemi.