Jan 14:23

Słowo pisane

Obóz w Bojanie 4.08.2017 (wieczorne) ŚWIADECTWO PODĄŻAJĄCYCH ZA BOGIEM

Jako ludziom został nam dany najwspanialszy przywilej jakikolwiek mógł spotkać nas ludzi, żeby sam Bóg uczył nas o Sobie. On sam podjął się tego wspaniałego dzieła, by nauczyć nas ludzi kim jest, jakie ma wobec nas pragnienia, co dla nas przygotował. Dlatego też mamy najwyższy zaszczyt, że przez Swego Ducha Świętego On chce mówić nam o Sobie, o Swojej miłości do nas, o Swoim pragnieniu, byśmy należeli do Niego teraz i na wieczność. Najczystszy, najwspanialszy głos dotarł z nieba do ziemi, oznajmiając nam, że Ten, który mógłby gniewać się na nas, że pozwalaliśmy sobie na życie bez Niego, posyła Swego umiłowanego Syna, by wywołać nas ze świata gniewu i bezprawia do wędrówki, do pielgrzymki, do przemieszczenia się z przemijania do wieczności, z ciemności do światłości, z grzechu do świętości, z nieprzyjaźni do przyjaźni, z wrogości do modlitwy o siebie nawzajem. Dla nas ludzi jest to niepojęte przemieszczenie, gdyż my sami wiemy, jak jesteśmy niezdolni do tego, by czynić to co jest miłe Bogu w taki sposób, aby Jemu oddać chwałę w stu procentach, by to był On, by to był Ten, który potrafi uczynić to wszystko. Do tego tęsknimy i tego potrzebujemy, chcemy poznawać już to na ziemi i widzimy jak bardzo potrzebujemy Go w tej sprawie, aby być tymi, którzy pomogą sobie nawzajem. Jak bardzo potrzebujemy być uwolnieni z Egiptu, z tej ziemi niewoli, z ziemi, gdzie wróg zmuszał nas do pełnienia swojej woli, gdzie musieliśmy czynić coś, czego byśmy nie chcieli i to czasami komuś, kogo miłujemy. Jakaż to łaska, że przyszła pomoc z nieba.

         Tak samo Mojżesz kiedyś dotarł do tego ludu; byli w niewoli ponad czterysta lat. Będąc w niewoli ponad czterysta lat, stajesz się z natury niewolnikiem, to już jest w głowie, że jesteś niewolnikiem, ty już nie masz innego myślenia, jak to, że jesteś niewolnikiem, i że musisz być niewolnikiem. Mojżesz przyniósł im wiadomość od Boga, że Bóg chce wyprowadzić ich na wolność. W nas ludziach również przez tyle pokoleń istniało myślenie jako człowieka, że musimy grzeszyć, nie umiemy żyć bez grzechu, musimy w ten sposób postępować. Możemy sobie koloryzować nasze grzechy i udawać, że to są jakieś fajne wydarzenia, ale one i tak są grzechami przez które ktoś musiał ucierpieć, ktoś musiał być oszukany. I przyszedł do nas Chrystus, by ogłosić nam wolność, wyswobodzenie, wyprowadzenie z tej niewoli.

Idąc z Izraelem z poranka, mogliśmy dojść do wojny. Wyglądałoby, że kiedy wyjdą już z Egiptu i kiedy będą zmierzali w kierunku ziemi obiecanej, to już same tylko przyjemności spotkają ich po drodze. A tu okazywało się, że różne doświadczenia stanęły na ich drodze, ale oni mogli już pokonać je z Bogiem, wygrać, z Bogiem idąc dalej. Tak, że i w tej bitwie wzniesione ręce Mojżesza do Boga i Bóg, który dawał im zwycięstwo, okazywały, że Bóg chce przeprowadzić ich także na polu bitewnym, aby nie cofnęli się, kiedy wróg wychodzi im naprzeciw i chce, żeby przestraszyli się go, żeby zatrzymali się. Aby raczej mieli śmiałość i odwagę ci, którzy nigdy nie byli uczeni wojny, walczyć i wygrać. I ci, którzy byli stale przyzwyczajeni do porażki, do tego, że człowiek w końcu ulegał gdzieś grzechowi, mogli uczyć się zwycięstwa nad przeciwnikiem.

         Mówiliśmy sobie, że nie ma dla nas cofania się do tyłu. Jest droga już tylko w przód, tylko w kierunku wieczności, gdyż Bóg nie ma upodobania w tych, którzy się cofają. Bo wezwanie do wiecznej radości, do wiecznej miłości razem z Bogiem jest tak cennym wezwaniem, że jeśli człowiek ogląda się do tyłu, to znaczy, że człowiek przestał cieszyć się z powołania Bożego, że powołanie Boże już nie jest zaszczytem, że wezwanie do wieczności z Bogiem nie jest najwyższym przywilejem, że stało się czymś już nie tak ważnym, i że człowiek może powoli skierować sobie swoje zmysły i pragnienia z powrotem do ziemi porzuconej, do tego miejsca, gdzie musieliśmy to zło czynić.

         Musieli przejść przez to Morze Czerwone, aby oglądać jak wojska faraona giną, musieli zobaczyć jak ci, którzy ciemiężyli ich, giną w tej wodzie. Ich własne oczy patrzyły na pogrom ich wrogów. Bóg chce napełniać serce Swojego ludu zwycięstwem, Bóg chce, abyśmy oglądali Jego chwałę. Kiedy wyruszyliśmy w tą wędrówkę za Panem, zaczęliśmy oglądać chwałę zwycięstwa nad naszym wrogiem, zaczęliśmy oglądać jak giną nasi wrogowie, a my coraz pewniej stąpamy za naszym Panem i jesteśmy coraz pewniejsi, że Ten, który nas prowadzi poradzi sobie i z tym, i z tym, i poradzi z następnym. Nasza wiara zaczęła skupiać się na Nim, a wzywanie Jego imienia stało się dla nas przywilejem. Nie nauka, że kto będzie wzywać imienia Pańskiego, ten będzie zbawiony, była już przez nas znana, bo może nawet jeszcze nie doczytaliśmy się tego, ale wiedzieliśmy, że to Imię ma dla nas zwycięskie znaczenie, bo dzięki Niemu oglądaliśmy chwałę zwycięstwa nad naszymi wrogami. A więc nasze wyjście stało się podobne jak ich wyjście. Dlatego apostoł Paweł w 1Liście do Koryntian, 10 rozdziale pisze takie ostrzeżenie do nas, jako wychodźców, jako tych, którzy wyruszyliśmy w tą wędrówkę. Tylko tu jest ciekawe, że wtedy fizycznie cały ten naród musiał w tym samym momencie przekroczyć granice opuszczenia Egiptu, przechodząc przez Morze Czerwone. A my w Chrystusie przeszliśmy w tym samym czasie, ale fizycznie dołączamy w różnym czasie. Skoro On umarł, to i my umarliśmy, abyśmy mogli korzystać z tego poprzez pokolenia, jako obietnicy danej nam. Tak, że w każdym pokoleniu następni i następni ludzie wyruszali, aby iść do domu Ojca.

         Czytamy tutaj:     

         A chcę, bracia, abyście dobrze wiedzieli, że ojcowie nasi wszyscy byli pod obłokiem i wszyscy przez morze przeszli. I wszyscy w Mojżesza ochrzczeni zostali w obłoku i w morzu, i wszyscy ten sam pokarm duchowy jedli, i wszyscy ten sam napój duchowy pili; pili bowiem z duchowej skały, która im towarzyszyła, a skałą tą był Chrystus. Lecz większości z nich nie upodobał sobie Bóg; ciała ich bowiem zasłały pustynię. A to stało się dla nas wzorem, ostrzegającym nas, abyśmy złych rzeczy nie pożądali, jak tamci pożądali. Nie bądźcie też bałwochwalcami, jak niektórzy z nich; jak napisano: Usiadł lud, aby jeść i pić, i wstali, aby się bawić. Nie oddawajmy się też wszeteczeństwu, jak niektórzy z nich oddawali się wszeteczeństwu, i padło ich jednego dnia dwadzieścia trzy tysiące, ani nie kuśmy Pana, jak niektórzy z nich kusili i od wężów poginęli, ani nie szemrajcie, jak niektórzy z nich szemrali, i poginęli z ręki Niszczyciela. A to wszystko na tamtych przyszło dla przykładu i jest napisane ku przestrodze dla nas, którzy znaleźliśmy się u kresu wieków. A tak, kto mniema, że stoi, niech baczy, aby nie upadł. Dotąd nie przyszło na was pokuszenie, które by przekraczało siły ludzkie; lecz Bóg jest wierny i nie dopuści, abyście byli kuszeni ponad siły wasze, ale z pokuszeniem da i wyjście, abyście je mogli znieść.” 1Kor.10, 1-13.

         Ostrzeżenia przeżytego doświadczenia tamtych, którzy wyszli z Egiptu są dla mnie i dla ciebie pouczeniem i wskazaniem, abyśmy uważali, kiedy wychodzimy, aby nie dać się z powrotem gdzieś pociągnąć w coś co nie da nam siły aby iść dalej, co raczej odbiera siły, co krępuje ruchy, aby podążać ku wieczności. To jest prawdziwa wędrówka, prawdziwe życie w zmierzaniu ku wieczności. Każda chwila tych, którzy opuścili ten świat ciemności jest już napełniona zdecydowaniem, aby pójść dalej i dalej, każdego dnia dalej, aby być gotowymi spotkać się z Tym, który nas wezwał. To wezwanie jest w naszym sercu i ono jest święte. To wezwanie ma w sobie wartość większą niż wszystkie majątki tego świata, niż wszystkie, jakiekolwiek pozycje tego świata. To wszystko ma tu koniec, ale to wezwanie ma wieczne przywołanie w nas. Sam Bóg wzywa nas. Jak ważne jest kiedy idąc za tym Bożym powołaniem, doświadczamy w swoim życiu wartości tego powołania i dlatego wiemy jak ważne jest to, kiedy już wyszliśmy, abyśmy patrząc na naszego Pana Jezusa Chrystusa, trzymali się Go nieustannie, gdyż tylko On może obdarzyć nas siłą.

         Widzicie, ten cały lud musiał iść za Mojżeszem. Mojżesz był ustanowionym przywódcą przez Boga i oni musieli iść za Mojżeszem. Co prawda oni szemrali i narzekali: "Mojżeszu, gdzie ty nas wyprowadziłeś, teraz wszyscy poginiemy”, ale widzimy, że nikt z nich nie zginął z powodu złego prowadzenia. Jeżeli ginęli, to tylko dlatego, że nie umieli uszanować Boga, i nie chcieli być Mu posłuszni. Nikt nie umarł z powodu braku pokarmu, ani z powodu braku wody, wszystko co potrzebne, aby mogli żyć, otrzymali.

         Tam była droga przez pustynię, tu idziemy przez Ciało Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez święte, czyste Ciało Chrystusa. Uczymy się tego Ciała, uczymy się żyć zgodnie z tą drogą. Powiem wam, że to jest najwspanialsza nauka, ale jak trzeba mieć ochotne serce, aby chcieć poznawać Pana, aby chcieć przyjmować to, co na tej drodze spotkamy, bo nie ma na tej drodze zmarnowanych dni. Te dni są wypełnione kosztownością Chrystusa. Gdy żyjemy na tej drodze, wzrastamy, rozwijamy się. Tak samo jak Izraelici mieli nabywać odwagi, śmiałości, idąc przez pustynię, tak my idąc przez wiarę w Chrystusie, nabywamy coraz większej pewności, że Ten, który jest naszą drogą jest dokładnie tą drogą, którą mamy iść. Uczymy się, poznajemy, czerpiemy z Niego, żyjemy dzięki Niemu. Pamiętaj, to nieustannie musi być rzeczywistością w tobie i we mnie, nigdy nie zapomnij kim jesteś. Gdyby kiedykolwiek ktokolwiek nawet ciebie spytał, to odpowiesz: "Opuściłem świat przez śmierć Chrystusa, abym dzisiaj szedł w Ciele Chrystusa Jezusa do wieczności z moim Bogiem. Każdy dzień jest dniem spędzonym z Nim. Uczę się i zwyciężam." Uczymy się jeszcze więcej tego Chrystusa i bycia więcej ze sobą na Jego świętych warunkach. I każdy następny, który dołącza do Kościoła uczy się tego samego Chrystusa, aby iść w kierunku Ojca na tych samych świętych warunkach.

         W Dziejach Apostolskich, w trzecim rozdziale czytamy takie słowa:

         Wszak Mojżesz powiedział: Proroka, jak ja, spośród braci waszych wzbudzi wam Pan, Bóg; jego słuchać będziecie we wszystkim, cokolwiek do was mówić będzie. I stanie się, że każdy, kto by nie słuchał owego proroka, z ludu wytępiony będzie.” Dz.Ap.3,22.23.

         Zobaczcie jakie ostrzeżenie; tak samo jak oni mieli słuchać się Mojżesza. - Bóg mówił do nich przez Mojżesza, a oni mieli słuchać się i być posłuszni. Widzieli świadectwo, widzieli obłok, widzieli jak przeszli przez Morze Czerwone, a tam jest napisane, że w Mojżesza zostali ochrzczeni. Widzieli tą chwałę towarzyszącą, widzieli, że to nie człowiek, Mojżesz, sam prowadzi, tylko Bóg przez Mojżesza prowadzi ich. Widzieli cuda i znaki, które Mojżesz nie miał możliwości wykonać. To musiał być Bóg. Mojżesz nie mógł sprowadzić manny, nie mógł sprowadzić tych przepiórek, nie mógł otworzyć skały. - Tak samo my nie moglibyśmy skosztować nowego życia bez Jezusa, nie moglibyśmy doznać tego podniesienia i zachwycenia nowymi warunkami, w których znaleźliśmy się, kiedy znaleźliśmy się w Chrystusie Jezusie, tą przestrzenią w Nim, która nie ma zakończenia - bez początku i końca, chwałą, która ogarnia wszystko.

         Dlatego warto poznawać Pana, warto uczyć się Tego, który może zmieniać nas w taki sposób, abyśmy, kiedy dotrzemy do Ojca, mogli być przygotowani na to najwznioślejsze spotkanie.

         „I wszyscy prorocy, począwszy od Samuela, którzy kolejno mówili, zapowiadali te dni. Wy jesteście synami proroków i przymierza, które zawarł Bóg z ojcami waszymi, gdy mówił do Abrahama: A w potomstwie twoim błogosławione będą wszystkie narody ziemi. Wam to Bóg najpierw, wzbudziwszy Syna swego, posłał go, aby wam błogosławił (was wysławiał),  odwracając każdego z was od złości waszych.” Dz. Ap.3,24-26.

         A więc mamy Tego, który prowadzi nas, mamy Tego, którego mamy słuchać się. Ludu Pana, nikt z nas nie może chodzić samowolnie. Tak samo jak wyruszyliśmy na Jego rozkaz, tak samo na każde Jego rozkazy mamy podążać dalej, będąc posłusznymi Jemu. To nie jest wędrówka ludu, który nie ma kogoś, kto prowadzi go, gdzie każdy chodzi sobie jak chce, który ma własne pomysły na każdy dzień. Gdy opuściliśmy ten świat grzechu, potrzebujemy kogoś, kto by nas prowadził dalej wzwyż. Ten, który wezwał nas, dał swego Ducha, abyśmy dalej podążali. Nikt z nas nie może chodzić już według własnych przemyśleń. Jeśli tylko pozwolimy sobie na własne sposoby, zaczynamy doznawać, że słabnie nasza świętość, słabnie nasze pragnienie nieba. Wróg atakując, zaczyna osłabiać instynkt, aby iść dalej za Panem Jezusem Chrystusem. Potrzebujemy Jego rozkazów. Słowo Boże mówi, że Jego rozkazy są nam miłe i przyjemne, ponieważ one prowadzą nas dalej wzwyż. Nie są uciążliwe, bo one ratują nas przed bałaganem tego całego świata.

         Potrzebujemy trzeźwości. Bracie i siostro, każdy dzień, w którym ty myślisz sobie, że nie ma rozkazów dla ciebie na dzisiaj jest oszukanym dniem. Jest niemożliwe, żeby Jezus nie miał dla ciebie rozkazów na dzisiaj - rozkazów do służby, rozkazów do czynienia tego co Jemu się podoba, rozkazów do chwały, rozkazów do kapłaństwa, rozkazów do i do, i do każdego jednego działania. Codziennie spływają na nas rozkazy. One są przejawem Jego miłości do nas. Nieustannie codziennym, niezmiennym rozkazem dla całego Kościoła jest rozkaz, abyście się nawzajem miłowali, jak Ja was umiłowałem. Ten rozkaz jest nieodwołalny; ani jednej sekundy Jezus nie odwołał tego rozkazu i nie odwoła. Powiedział: "Po miłości waszej poznają, że Ja tu byłem i po miłości waszej poznają, że jesteście moimi uczniami" A więc chociaż jedna sekunda spędzona bez miłości, to już jest to życie wbrew rozkazom tego prawdziwego Wodza .

         Jak więc Amalek nas ściga i ścigają nas nauki Amaleka. "A, nie potrzeba aż tak, można pożyć sobie trochę swobodniej, można zrobić sobie wczasy od miłości, w lekkomyślności na przykład, w fantazjach religijnych, przecież to nic się nie stanie”. Pamiętajmy, to jest podstawowe, najbardziej nam potrzebne prawo w tej wędrówce, bo jesteśmy w nieustannym boju. A więc miłość Chrystusowa w nas pomoże nam zrobić następny krok i następny krok. I każdy kto dołącza do Kościoła zdaje sobie sprawę, że Kościół idzie w miłości. To jest takie prawo Kościoła, które jest niezmienne. A nadzieja nie zawodzi, bo miłość Chrystusowa, miłość Boża rozlana jest w sercach naszych. Jeśli tylko zapomnimy o tym przykazaniu i tak jakoś sobie leci to życie chrześcijańskie, to pamiętaj, że Amalek tylko czeka na to. Bądź zdeterminowanym, wygraj, bądź zawsze otwartym, otwartą na Bożą miłość. Taki był Chrystus nasz Pan, nasz Wódz.

         Każdy krok, tak jak przyjęliśmy Chrystusa, tak w Nim chodźmy, każdy krok. Pamiętaj, wróg próbuje działać na nasze umysły, żeby spowodować, że człowiek nie wie co robić w tym chrześcijaństwie. Tak jakby ktoś ci odebrał rozkazy co masz zrobić i przychodzisz, i nie wiesz co masz robić w chrześcijaństwie. To jest bardzo niedobra rzecz. Jak człowiek nawraca się, już od samego początku wie co ma robić, już te rozkazy spływają na człowieka. One sprawiają przyjemność, człowiek doznaje, że te rozkazy zbawiają go. Od samego początku, kiedy jest tylko wezwanie, pierwsze powołanie, doznajesz, że coś dobrego zjawiło się w tobie. Nie coś złego, bo złe było cały czas, ale kiedy Chrystus dotarł do mnie, czy do ciebie po raz pierwszy, zjawiło się coś innego, coś dobrego. I od tego momentu wszystko co zaczęliśmy kosztować z Chrystusa, było dobre.

         Mówiliśmy, że z Amalekiem nie sprzeczamy się, Amaleka pokonujemy. Jest Słowo Boże, które jest wyrocznią, jest to miecz obosieczny. Ono mówi jak ma być. Amalek próbuje zmieniać Słowo, troszeczkę wygładzić je i podać w inny sposób, żeby człowiek zaakceptował, że tak nie musi być jak chce Bóg, że nie trzeba się tak koniecznie słuchać Jezusa Chrystusa, że można zapomnieć o Jego rozkazach i też być chrześcijaninem, chrześcijanką. Można żyć bez rozkazów Chrystusa i samemu sobie dawać rozkazy; ja sobie myślę dzisiaj troszeczkę poczytać, a potem mam wolne od Kościoła, nie muszę budować się, nie muszę myśleć, nie muszę modlić się, nie muszę wstawiać się, nie muszę zastanawiać się nad tym. Gdyby nasze cząstki w ciele przestały tak zastanawiać się, że są jedno i każda zaczęłaby robić coś po swojemu, to co mielibyśmy w naszym ciele? Śmierć. Tak właśnie umierają zbory.  Dlatego Jezus mógł powiedzieć: "Macie imię, że żyjecie, a jesteście martwi, bo straciliście życie; życie to Chrystus. Pamiętajmy, mamy zawsze jeden podstawowy, niezmienny rozkaz: "Miłujcie się nawzajem, jak Ja was umiłowałem." Wypełniajmy go uczciwie każdego dnia, czyńmy sobie to co On by uczynił nam. Nie myślmy, że raptem musisz usłyszeć ponownie i ponownie, każdego dnia musisz słyszeć: "Miłuj". To jest niezmienny rozkaz na całą pielgrzymkę. Tak jak On umiłował nas, tak i my mamy się nawzajem miłować. Mamy nieść sobie pomoc, wspierać się nawzajem, uczciwie budować na Boży dom. W czasie tej drogi oczyszczamy się i pozbywamy się wszystkiego co przeszkadzałoby temu. Oczywiście wróg będzie chciał przeszkadzać, będzie próbował wrzucać różne rzeczy, żebyśmy zapomnieli o miłości, a więcej myśleli o tym, co kto komu złego zrobił.

         Oni w czasie tej wędrówki mieli nauczyć się być razem z Bogiem, iść za obłokiem, który podnosił się. Tak samo my za Duchem Świętym. Chwała Bogu! Umiłowani, w Chrystusie jest o wiele więcej, niż wielu ludzi sobie myśli, o wiele więcej. Kto pozna miłość Chrystusową, ten poznał już wszystko, więcej nic nie można poznać. To jest cała pełnia. Jakie to piękne, że możemy żyć, ucząc się Jezusa Chrystusa w miłości, ucząc się mówić dobro, myśleć o dobru, służyć dobru. Jakież to szczęście dla mnie i dla ciebie. I tu jest Jezus. Ale właśnie przez te różne złe, niedobre wydarzenia, jakże często absorbujące, tak jak pisał Paweł: „Aby prawe umysły wasze nie odwróciły się od posłuszeństwa Chrystusowi”, wróg próbuje atakować różnymi rzeczami. W sumie każdy dzień na tym obozie diabeł próbuje pomieszać nam szyki, a Duch Święty prowadzi nas dalej, abyśmy uporządkowywali szyki. Inaczej, wróg wpada, próbuje rozproszyć nas, a Duch Święty znowu przygarnia nas, żebyśmy byli jedno. Uczymy się wygrywać; zło pokonywać dobrem. Jesteśmy na olbrzymim polu bitewnym, gdyż każdy krok jest wywalczony.

         5 Księga Mojżeszowa 1,19-33:

         Potem wyruszyliśmy od Horebu i przeszliśmy całą tę wielką i straszną pustynię, którą widzieliście po drodze do pogórza Amorejczyków, jak nam rozkazał Pan, nasz Bóg, i przyszliśmy do Kadesz-Barnea. Wtedy rzekłem do was: Przyszliście do pogórza Amorejczyków, które nam daje Pan, nasz Bóg. Oto Pan, twój Bóg, dał ci tę ziemię. Wejdź do niej i weź ją w posiadanie, jak ci powiedział Pan, Bóg twoich ojców! Nie bój się i nie lękaj się! Wtedy wy wszyscy przystąpiliście do mnie i powiedzieliście: Wyślijmy mężów przed sobą, aby zbadali tę ziemię i przynieśli nam wiadomość o drodze, jaką mamy iść, i o miastach, do których mamy wejść. Uznałem tę sprawę za dobrą, wybrałem więc spośród was dwunastu mężów, po jednym z każdego plemienia. Oni niezwłocznie wyruszyli, przeszli pogórze i dotarli do doliny Eszkol, i przebadali ją. Zabrali też z sobą nieco z owoców tej ziemi i przynieśli do nas, a zdając nam sprawę mówili: Dobra to ziemia, którą Pan, nasz Bóg, nam daje. Lecz wy nie chcieliście iść i sprzeciwiliście się rozkazowi Pana, waszego Boga, i szemraliście w swoich namiotach przeciwko Bogu, mówiąc: Z nienawiści do nas wyprowadził nas Pan z Egiptu, aby nas wydać w ręce Amorejczyków na naszą zgubę. Dokąd więc mamy iść? Nasi bracia strwożyli serca nasze, mówiąc: Lud ten jest od nas liczniejszy, przewyższa nas wzrostem, miasta są wielkie i obwarowane aż pod niebo, a ponadto widzieliśmy tam olbrzymów. Wtedy rzekłem do was: Nie bójcie się ich, ani się nie lękajcie; Pan, wasz Bóg, który idzie przed wami, będzie walczyć za was tak samo, jak to na waszych oczach uczynił w Egipcie, a także na pustyni, gdzie, jak widziałeś, Pan, twój Bóg, nosił cię, tak jak ojciec nosi swoje dziecię, przez całą drogę, którą szliście, aż doszliście do tego miejsca. Lecz mimo to nie uwierzyliście Panu, waszemu Bogu, który szedł przed wami po tej drodze, aby wyszukać wam miejsce na obóz, w nocy w ogniu, aby wskazać wam drogę, którą iść macie, a za dnia w obłoku.”

Co się stało? Przestraszyli się. Czy boisz się iść za Jezusem? Czy raczej boisz się nie iść za Nim? Widzicie, oni nigdy nie byli w ziemi obiecanej, oni byli w Egipcie, tam urodzili się. Oni nie znali dróg, ani nie wiedzieli jak wygląda ta ziemia, a więc posłali posłańców, aby dowiedzieć się jak to wygląda. Posłańcy przynieśli wiadomość, ale większość z nich uważała, że to jest niemożliwe, żeby to zdobyć.

         Jakże straszna jest niewiara, jakże strasznym orężem ku przerażeniu Bożego ludu jest niewiara w Boga, w którym człowiek myśli, że Bóg nie potrafi, że Bóg nie może dotrzymać swoich obietnic. Jak On podjął się tego, żeby mnie i ciebie wywołać do wieczności, to ma moc doprowadzić nas do wieczności. I wieści, że będą trudności, że może będą zabijać, albo nie będzie jedzenia czy czegoś, nie powinny nas nigdy przerazić. Ten, który zaczął, On to sprawi. Przecież wiemy, że te wieści przeraziły tych, którzy tam byli. Lud Boży wyszedł z Egiptu prowadzony przez Boga, i że Morze Czerwone otworzyło się i oni przeszli i mogli zobaczyć, że nic nie jest niemożliwe dla nich; gdzie wejdą, tam jest zwycięstwo.

         Jakże ważnym dla mnie i dla ciebie jest być zwycięzcą. Jezus powiedział, że zwycięzcy będą tam, gdzie On jest. Mieć zwycięstwo. Rozumiecie, kiedy oni wchodzili w wody Morza Czerwonego, to ratowali się, ale kiedy wyszli i stali po drugiej stronie, to byli zwycięzcami. Mieć charakter zwycięzcy, który idzie prosto wprzód. Mieć charakter, by nie dać się podstępom, nie dać się złapać w pułapkę, żeby nie dać się w jakiś sposób wprowadzić w coś niedobrego w Kościele z powodu lęków czy obawy. Nie bój się, Pan z tobą, w jednym kierunku, Pan z tobą. Dojdziesz i będziesz tam, i wejdziesz tam, bo Pan jest z tobą.

         Jezus przeszedł całą tą drogę w zwycięstwie i wróg nie był w stanie zatrzymać naszego Wodza. To jest potęga, to jest chwała. Kiedy zostaliśmy zanurzeni w wody chrztu, wszystkie nasze grzechy zostały z nas zdjęte. Każdy dział wroga w nas został zniszczony, usunięty. Dostaliśmy swobodę i wolność, aby podążać w kierunku wieczności, aby czynić Chrystusowe dobro. Potrzebujemy tego Kościele, potrzebujemy wygrać bitwę, aby każda sekunda, to była sekunda dobra Chrystusowego w tobie i we mnie, byśmy nie zgnuśnieli w czasie tej wędrówki jak oni zgnuśnieli i kiedy doszli do miejsca ziemi obiecanej, ich serca nie były gotowe, żeby tam wejść. I tak może być, że czasami człowiek idzie, idzie, i gnuśnieje w tym chrześcijaństwie. I gdyby trzeba było wejść do wieczności, człowiek nie będzie gotowy, będzie przerażony spotkaniem z Bogiem, będzie przerażony, żeby stanąć przed Jego świętym obliczem, będzie zupełnie beznadziejnie przerażonym człowiekiem. Ale człowiek, który śmiało idzie z Bogiem każdego dnia, śmiało przekroczy też próg wieczności, aby tam wejść, aby stanąć przed Bogiem, gdyż każdy dzień człowiek idzie za tym Bogiem. Ale jeśli w chrześcijaństwie człowiek gnuśnieje, to później coraz bardziej może stać się to czymś bardzo, bardzo niebezpiecznym. Patrzmy zawsze na Jezusa, który był posłuszny Ojcu we wszystkim. Wygraj bracie i siostro. To jest bardzo ważne, abyśmy nie naśladowali tych tysięcy, które zgnuśniało, które szemrało i narzekało, ale byśmy naśladowali tych, którzy chwalili Boga, którzy mówili: "Bóg z nami, nie ma możliwości, żebyśmy przegrali". Bądźmy wolnymi, nie pozwólmy diabłu skrępować naszych umysłów i serc, nie dajmy się złapać w pułapkę cielesności, nie dajmy się skrępować niczym. Dlatego Jezus musi być wszystkim w tobie i we mnie. Jeśli cokolwiek jest ważniejsze od Chrystusa, człowiek już nie da rady, nie podoła, to coś zwiąże, skrępuje, spowoduje lęk, obawę. Jeśli ktoś boi się o to co będzie z tym, czy z tym, to powierz Bogu to, to będziesz pewnym co z tym będzie. Oddaj to Bogu, On potrafi. Gdyby oni tylko radowali się, że Bóg idzie z nimi, to szczęśliwi weszliby do tej ziemi już wtedy. A tak musieli jeszcze chodzić i chodzić, dopiero następni mogli to osiągnąć.

         A więc uczciwie należąc do Boga toczmy dobry bój każdego dnia. Ucz się mówić dobro, ucz się służyć w dobru, bądź radosny w dobru. Niech każdy dzień cieszy cię, że będziesz mógł uczynić coś dobrego. Nie myśl o złym, bracie, siostro, bo o złym myśleliśmy już wystarczająco długo, żyjąc bez Boga. Myślmy o tym co dobre, miłe i pożyteczne. Niech to napełnia serca nasze uczynkami i działaniami. Wiecie, nie wymusisz na człowieku, żeby był w jedności, w czystości Chrystusowej, budując się na Boży dom. To jest wynik działania Ducha Chrystusowego, to jest potrzeba, która przerasta nas ludzi, która złącza nas w tych różnych doświadczeniach, na które napotykamy  i stajemy się sobie bliscy w Chrystusie.

         Wiecie, to powinno być dla mnie i dla ciebie w ten sposób, że my chociaż nie widzimy, to widzimy Jezusa, idziemy za Nim i chcemy naśladować Go. To nie jest jakieś sobie wezwanie, o którym człowiek przypomina sobie, gdy o tym przeczyta. To jest w naszym sercu. Chcemy być jak Jezus, chcemy wygrać z tym, który próbuje, żebyśmy nie byli jak Jezus, żeby coś nas pohamowało, zahamowało. Nie po to zdjęto z nas wszystkie grzechy, żebyśmy znowu jakieś przyjmowali.

         Ewangelia Jana 1, 9-13:

         Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat. Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał.  Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli. Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga.”

         Chwała Bogu. Idźmy dalej, wzrastajmy, rozwijajmy się, bądźmy uczciwi w tej bitwie. Doświadczasz młody bracie, młoda siostro, niedawno nawróceni, jak cię Bóg pociąga, jak bardzo ważny jest dla ciebie Bóg, jak cieszysz się, że On zmienił twoje życie, że uwolnił cię z twoich strachów, lęków i obaw. Wielu obawiało się co będzie dalej, dzisiaj już wiedzą co jest dalej. Co jest dalej? Jezus Chrystus jest dalej, zwycięstwo, wróg powalony, pokonany. Idziesz dalej zadowolony, zadowolona. Co będzie dalej? Jezus, zwycięstwo, pokonany wróg, idziesz dalej. Co będzie dalej? Jezus, wróci po nas, aby zabrać nas tam gdzie jest Ojciec. Niech zawsze będzie On, tylko On, bo wtedy to ma sens, bo idziemy za Nim. Mojżesz wychodził po za obóz do namiotu i cały lud wstawał, kiedy Mojżesz tam szedł i widzieli jak Mojżesz szedł rozmawiać z Bogiem.

         Nasz Chrystus poszedł do nieba i wstawia się za nami, i my jesteśmy pełni szacunku do Niego, że dzisiaj On wstawia się za nami. Niech Duch Boży spływa swobodnie na nas, niech wolność spotyka się z możliwościami, które Bóg wysłał nam w Swoim Duchu, abyśmy mogli czynić dobro i nie ustawać. Niech Święty Bóg może między nami swobodnie przechadzać się, bo Jego lud jest święty, jest oddzielony dla Niego. Jego lud nie chodzi pod brzemieniem grzechów, Jego lud nie chodzi obciążony niechęcią, zawiścią, złośliwością. Jego lud jest wolny, aby miłować się nawzajem. Niechęć mamy do grzechu, do ciemności, do zła, do obłudy, do fałszu, ale nie do ciała Chrystusowego, którego członkami jesteśmy, uwolnieni z niewoli naszej.

         Dzieje Apostolskie 22 rozdział. Widzimy tutaj Saula z Tarsu, kiedy spotkał się już z Panem Jezusem Chrystusem i doświadczył jak Ananiasz przyszedł do niego:

         Niejaki Ananiasz, mąż żyjący bogobojnie według zakonu i cieszący się dobrym świadectwem u wszystkich mieszkających tam Żydów, przyszedł do mnie i stanąwszy przy mnie, rzekł: Bracie Saulu, przejrzyj! A ja w tej chwili przejrzałem i spojrzałem na niego. A on rzekł: Bóg ojców naszych przeznaczył cię, abyś poznał wolę jego oraz abyś oglądał Sprawiedliwego i usłyszał głos z ust jego. Ponieważ będziesz mu świadkiem tego, coś widział i słyszał, wobec wszystkich ludzi. Dz.Ap.22,12-15.

         Zobaczcie, Saul z Tarsu wiedział już, że Jezus Chrystus jest Panem. Saul z Tarsu pokutował. Saul z Tarsu doznał uzdrowienia. Saul z Tarsu dowiedział się o swojej służbie i teraz Saul z Tarsu usłyszał:

         A czemu teraz, zwlekasz? Wstań, daj się ochrzcić i obmyj grzechy swoje, wezwawszy imienia jego.” Dz.Ap.22,16

         Saul z Tarsu nadal miał swoje grzechy, cały bagaż grzechów, które jedynie mogły być zdjęte w ukrzyżowanym Synu. Ale żeby je przyjąć, to Saul z Tarsu miał się ochrzcić w imię Jezusa Chrystusa, żeby jego grzechy zostały zdjęte. Gdyby się nie ochrzcił, niezdjęte byłyby jego grzechy, Saul z Tarsu poszedłby jak Mojżesz bez obrzezania swoich synów, do służby dla Boga. I co by się z nim stało? Zginąłby. Musiało nastąpić to i to natychmiast. Służba jego wymagała natychmiast tego, aby Saul z Tarsu jako Paweł był zdolny do służby, jako nowy człowiek, który może iść służyć Panu Bogu. Tak samo jak Izraelici opuścili Egipt idąc przez Morze Czerwone, Saul z Tarsu opuścił świat swoich grzechów, swoich niemożliwości. Kiedy mówi: "Chciałem czynić dobro, a trzymało mnie się zło”, mówi to o swoim starym życiu. Opuścił to wszystko, aby przyjąć zwycięskie życie Chrystusa Jezusa. I więcej Saula z Tarsu nie słyszysz. Słyszysz Pawła, który mówi: "Zawsze zwyciężam, bo Chrystus mieszka we mnie. Już nie żyję ja, lecz żyje we mnie Chrystus". To jest walka, w której potrzebujemy codziennie czystości, a więc codziennie potrzebujemy być oczyszczani krwią Jezusa Chrystusa. Wyobrażasz sobie cały tłum ludzi, którzy idą, którzy wyparli się tego kim byli, przyjęli na siebie krzyż, śmierć Chrystusa i idą dzisiaj z krzyżem, ze swoją śmiercią, aby naśladować Chrystusa. Wyobrażasz sobie nas, wyparliśmy się wszyscy siebie, już nikt z nas nie miłuje siebie. Mamy krzyż, mamy swoją śmierć na sobie i idziemy za Panem, aby naśladować Go. Coraz większy tłum naśladowców Chrystusa, którzy wyparli się siebie, już nie żyją jak żyli wcześniej. Przyjęli święte nowe warunki bycia razem, aby iść do wieczności z Ojcem. To jest właśnie powołanie i to jest prowadzenie nas do tego, abyśmy takim właśnie ludem byli; lud nowego człowieczeństwa, lud, który ma nowe serce, nowe myśli i czyste, święte pragnienia wobec siebie. Nikt nie szuka własnej chwały, nikt nie szuka, aby kogoś oszukać, każdy szuka, żebyśmy mogli dojść tam wszyscy razem, abyśmy wygrali. Mamy miłość Chrystusową i mamy pragnienie, abyśmy byli gotowi każdego dnia wygrywać.

Zobaczcie, jak mamy miłują swoje malutkie dzieci, tak samo my miłujemy noworodków i chcemy by rośli w wózeczku naszej miłości do nich, bujani na ramionach łagodności, aby mogli się cieszyć, że urodzili się na nowo z Boga w Kościele, w innych warunkach niż wcześniej w świecie. Chwała Bogu, że On chce właśnie tego z tobą i ze mną; tak zaczął i chce, aby tak to trwało. Niech ten obraz będzie w sercu naszym. Gdybyśmy byli w czasach Izraela i gdybyśmy szli całym tłumem za Bogiem, i widzielibyśmy ten obłok, i te wszystkie cuda, to one powinny mówić nam, że Bóg jest z nami, to któż przeciwko nam? I tak samo my dzisiaj, kiedy widzimy te znaki i cuda Boże w tej drodze, widzimy jak Bóg dotyka się serc, widzimy jak sami byliśmy wyrwani z tych ciemności i czytamy o tych, którzy byli przed nami wyrwani z ciemności, świadectwo bohaterów wiary.

         Doświadczamy też tego o czym Paweł pisze do Tymoteusza. 2List do Tymoteusza 1, 7:

         "Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, lecz mocy i miłości, i powściągliwości.” 

         Siły, aby iść, aby zmierzać do niebiańskiej ojczyzny. Niech każdy dzień będzie przepełniony Panem, naszym Królem. Pozwól, by twój umysł, twoje serce napełniał Ten, który cię miłuje, Swoimi Myślami, Swoimi Słowami. Kochaj Słowa Jezusa, ciesz się z każdego Jego Słowa. Niech Duch Święty wpisuje je w nasze serca, jako głos naszego Umiłowanego Pana i Wodza, abyśmy kosztowali z Jego dobra. Potrzebujemy tego, diabeł wylewa poprzez swoją armię zwątpienie i niepewność, obawy i lęk przed takim życiem, strach, że jest niemożliwe, żeby ludzie byli święci, że w końcu każdy będzie kombinował i każdy będzie chciał osiągnąć coś dla siebie, że jest niemożliwe, żeby ludzie chcieli mojego dobra, na pewno muszą chcieć coś jeszcze. I tak też podejrzewają Jezusa. Dlatego też zostawiają sobie gdzieś tam kopyta w Egipcie, żeby było do czego w razie czego wrócić, gdyby Jezus zawiódł. Jezus nigdy nikogo nie zawiódł i nie zawiedzie, i człowiek nie musi nawet o tym myśleć. Jezus, kiedy podszedł po Swym zwycięskim życiu do Ojca, nadal daje nam wszystko co jest potrzebne, abyśmy mogli wygrać.

         Prawda jest zwycięstwem. Gdyby Izrael zrozumiał to, gdy przeszedł przez Morze Czerwone, to od tego momentu nie czułby się już niewolnikiem, czułby się wolnym, szczęśliwym, wolnym ludem, który idzie zająć miejsce, które Bóg im przygotował. Oni by szli, stąpali jak zwycięzcy, idąc wprzód, aby zająć miejsce, które Bóg im przygotował. Ale oni nie pozwolili sobie zrobić tego w swoim sercu i umyśle, dalej czuli się skrępowanymi niewolnikami. Ich kroki to były kroki niewolników, którzy stale mieli z tym problem, aby chwalić Boga za to co On dla nich uczynił. I kiedy Boży ludzie dzisiaj nie chwalą Boga i chodzą tylko znękani, i zabiedzeni tym wszystkim co się dzieje, to wygląda to dokładnie tak samo. Tak jakby Bóg był niewystarczający. To jest dalej brak charakteru wolnego człowieka, wolnych, świętych wyborów i decyzji, które będę mógł utrzymać, bo jestem wolnym, w niczym nieskrępowanym, zależnością tego świata, człowiekiem. Mogę iść, mówić prawdę i stoję w tej prawdzie, nie lękam się, bo Pan jest ze mną. Jeśli On tak powiedział, to ja też tak mogę powiedzieć i stać w tym miejscu. Diabeł może straszyć i wytaczać przeciwko różne rzeczy. Mówiliśmy już nie raz i każdy z nas wie jak diabeł przychodzi i straszy - nie uda się, nie powiedzie się, powinie ci się noga, nie możesz, bo przecież ile razy już nie udawało ci się, na pewno znowu ci się nie uda. Diabeł różne rzeczy opowiada, nie powie ci, że jesteś zwycięzcą, że on już przegrał. Bóg nie dał nam ducha lękliwych niewolników, tylko Ducha miłości, wolnych ludzi, uwolnionych od naszych grzechów, od wszystkiego, co byliśmy dłużni.

         Czy jesteś w stanie dzisiaj myśleć jak wolny człowiek? Wolny, aby niczym nie dać się zniewolić, niczym skrępować. Choćbyś życie stracił, jesteś wolny, masz życie wieczne. Czy możesz myśleć jak wolny człowiek? Diabeł odbiera ludziom wolność i odbiera im świadomość wolności, i oni w niewoli myślą, że są wolni, kiedy są zabijani, kiedy są niszczeni, kiedy są prowadzeni na manowce grzechu, kiedy są okradani z Bożej radości.

         Nasz Król, nasz Władca w Ewangelii Jana w 14 rozdziale ogłasza wszystkim swoim poddanym, idącym w pielgrzymce ku wiecznemu, wspaniałemu miejscu przebywania naszego Boga:

         Niechaj się nie trwoży serce wasze; wierzcie w Boga i we mnie wierzcie! W domu Ojca mego wiele jest mieszkań; gdyby było inaczej, byłbym wam powiedział. Idę przygotować wam miejsce. A jeśli pójdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście, gdzie Ja jestem, i wy byli.” Ew. Jana 14,1-3.

         Zobaczcie, jakie potężne ujawnienie tego co On uczyni. Mówi: Nie trwóż się, nie lękaj się, nie daj się skrępować, nie daj się złapać w pułapkę, nie bądź człowiekiem zapobiegliwym po staremu, bądź wolnym człowiekiem, który będzie chodzić według Mojego zamysłu i woli. Każdy dzień został wykupiony, każdy dzień opłacony. Nie drżyj przed tymi całymi diabelskimi zastępami, przed tymi wszystkimi sługami, służebnicami diabła, którzy służą mu, nie wiedząc, że służą złej sprawie, tym wszystkim producentom wystaw, reklam, produktów, napisów, różnych rzeczy, którzy często nawet nie są świadomi, że służą kusicielowi, żeby kusić innych do zadłużania się, aby to kupić. A często są świadomi, bo i te napisy mówią o uświadomieniu sobie, które mówią o diabelskim wpływie na to co tam jest, oznaczają to diabelskimi znakami. Reklamy diabła i lud Boży idący wprost, mający w sercu Chrystusa, wolny od tego by dać się na to nabrać. Przed nami jest wieczność, za nami przemijanie.

Nasze dzieci dziedziczą wraz z nami, dopóki my dziedziczymy z Chrystusem i opiekujemy się nimi w taki sposób, żeby one słyszały o prawdziwym Chrystusie. Widzimy, że cały Izrael wyszedł razem z dziećmi, wszyscy opuścili Egipt. Słowo Boże mówi, że rodzice, którzy należą do Boga uświęcają dzieci swoje. Ta matka nie mówi złych słów, nie złości się nad dzieckiem swoim, nie złorzeczy, miłuje jak miłuje dziecko Boże, śpiewa pieśni, raduje się. Musi wygrać z diabłem, który chciałby, żeby było inaczej. Dlatego musimy toczyć wszędzie dobry bój; czy mąż, który idzie do pracy, czy żona, która zostaje w domu, wszyscy musimy toczyć bój. Nikt z nas idący w kierunku wieczności nie może sobie przestać walczyć. O każdą sekundę, o każdą sprawę musi być wygrana bitwa. Wróg może przychodzić i próbować, a ty musisz wygrać, ponieważ idziesz w kierunku wieczności, masz określony cel, nie jesteś tylko tak sobie chrześcijaninem, chrześcijanką. Wiesz, że Amalek czyha na tych, którzy by się cofnęli, którzy by zrezygnowali, by iść w Duchu Chrystusowym dalej. A ty idź i kiedyś ten wielki, wspaniały tłum, o którym mówi Księga Objawienia, stojąc przed Bożym obliczem, będzie śpiewać pieśń Mojżesza i Baranka. Bądź gotowy na śpiewanie, bracie, siostro, ćwicz swoje serce w Panu, aby ono było gotowe zachowywać Jego Słowa. I te pieśni, które możemy śpiewać, niech coraz bardziej okazują, że jesteśmy coraz bliżej tego wspaniałego spotkania.

         My też idziemy drogą, którą nie do końca znamy, uczymy się jej, poznajemy ją i Duch Święty poucza nas w tym jak mamy iść. Wiecie, kiedy wróg doprowadza ludzi wierzących do stanu, że oni nie mają siły wygrać wojny o miłość, nie mają siły wygrać wojny o łagodność, nie mają siły wygrać wojny o zdrowe, czyste słowa wobec siebie, którzy przegrywają, bo poddają się wrogowi, poddają swoje usta, poddają swoje serca, poddają swoje umysły, przegrywają już, bo nie mają już w sobie tych zwycięskich nastawień; „jestem synem, córką Boga, w darze mam dane zwycięstwo w Jego Synu Jezusie Chrystusie, nie będę przegrany, nie będę przegraną”. Idziesz do przodu, przed tobą jest Pan, idziesz jako zwycięzca. Nie możesz myśleć jak przegrany, bo jeśli człowiek zaczyna myśleć jak przegrany, to czujesz jak krępują cię więzy i chciałbyś nawet, ale, albo masz zamknięte usta i nic dobrego nie powiesz, albo, jeśli już powiesz, to będzie to z czymś złym zmieszane. Uczmy się żyć na wolności. Myślę, że gdybyśmy byli tam na pustyni i Mojżesz by stawał i by mówił do ludu: "Przecież Bóg jest z nami, przecież mamy Jego, pójdziemy, przejdziemy, dojdziemy". On by im mówił, a oni by patrzyli na niego, na pustynię. Tak samo dzisiaj ogłaszane jest zwycięstwo Chrystusa i na co patrzy człowiek? Na swoje możliwości, i mówi: "Przecież ja wiem, że mi się nie uda." Co można wziąć z tego ciała? Jezus mówi, że ciało nic nie pomaga, pustynia to tylko doświadczenie. Pustynia nie pomoże ci, ale na pustyni jest doświadczenie, w którym Pan kształtuje, abyś mógł, mogła iść dalej.

Pamiętaj, wbijaj w głowę sobie codziennie, czytając Biblię, wbijaj poprzez to Słowo: mam iść do przodu, mam rozkazy Króla - miłuj Boga z całego serca, z całej myśli, duszy i siły, a bliźniego swego jak siebie samego. Mam rozkazy, mam po co wstać. Ten dzień jest znowu dany mi od Boga, aby żyć każdym Słowem, które z ust Jego pochodzi. Żyj zawsze z przekonaniem, że jesteś pielgrzymem, że jesteś w wędrówce, że to ma sens. Patrz na Żydów jak szli i uważaj, żeby nie robić tego samego. Nie twórz koalicji, nie twórz jakichś obcych zespołów, nie twórz kogoś, kto walczyłby z innymi o coś. Mamy iść razem, miłując się nawzajem, i szanując się nawzajem w Chrystusie Jezusie. Nie mamy żadnej własnej sprawy w tym,  nasze sprawy padły na krzyżu. Jeśli nie padły, to mamy problem, bo nasze sprawy będą walczyć, zmagać się z innymi, udowadniać swoje racje. Ale kiedy człowiek już przegrał, umarł, to ma koniec. Powstają tylko jedne racje, racje podążania ku wieczności. Nie mają znaczenia kilometry, nie ma znaczenia przestrzeń. W naszym sercu zamieszkał Ten, który nas złączył ze sobą, abyśmy się nawzajem miłowali. I to będzie widać nieustannie poprzez święte, zdrowe, czyste relacje między nami, i Bóg będzie przydawał następnych ludzi, którzy będą się uczyć świętości w świętym ludzie, oddzielonym dla Jego chwały.

         List do Efezjan 6, 10 -12 :

         W końcu, bracia moi, umacniajcie się w Panu i w potężnej mocy jego. Przywdziejcie całą zbroję Bożą, abyście mogli ostać się przed zasadzkami diabelskimi. Gdyż bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich.” 

         Ile tych myśli przychodzi ci do głowy? Przecież to jest wojna, wróg będzie próbował jak nastawiać przeciwko, żeby człowiek chciał iść sam, sama, samowolnie. Kiedy Mojżesz zakończył wędrówkę, to kto się pojawił? Pojawił się Jozue, a potem sędziowie, w końcu przyszedł Chrystus, nasz Król Jezus Chrystus, aby nas poddanych Jemu obdarzyć skarbami. Wróg walczy. Ci wszyscy Amalekici dzisiaj zgromadzili swoje siły, żeby powalić Kościół, tak samo jak chcieli wtedy wybić wszystkich Żydów. Haman, wyglądało, że wygrał, gdy otrzymał możliwości od króla, żeby jednego dnia zaatakować wszędzie wszystkich Żydów, żeby ich wybić. I tak samo dzisiaj ekumenia - łączenie się; oj, nie zwracajmy uwagi na różnice, poszukajmy to co mamy wspólne. I przejmują mnóstwo ludzi, którzy tracą orientację pielgrzymów, i którzy zanurzają się w świat. Diabeł chce zniszczyć Kościół na ziemi, ale Kościół jest niezniszczalny, bo Chrystus jest życiem Kościoła. Dopóki żyje w nas Chrystus, nic nie jest w stanie pokonać nas. Trwajmy więc nieustannie w Chrystusie. I tak jak mówiliśmy, jeśli tobie czy mnie coś nie uda się, mamy oczyszczanie, możemy oczyścić się i iść dalej. Ale nigdy, nigdy nie pozwolić sobie na szukanie swego w Kościele, nigdy, nigdy, bo szukanie swego to już jest Amalek, to już jakieś myśli Amaleka, bo on szuka swego. Nie szuka chwały Chrystusa, szuka własnej chwały.

         A więc toczymy bój. Czy te nadziemskie władze to jest coś co widzimy, czy nie widzimy? Nie widzimy. To są te niewidzialne dla nas duchy, ale doznajemy jak próbują atakować nas, jak próbują podrzucać nam złe myśli, złe pragnienia; a może uda się, a może powiedzie się, albo złe nastawienia, może się uda, może się powiedzie. Dlatego my przez długie używanie nabywamy w tej wędrówce władz poznawczych, aby przyjąć dobro, a odrzucić zło. Chwała Bogu za to, że Bóg chce nas mieć jako pielgrzymów i wychodźców. I można powiedzieć, że po całej ziemi dzisiaj ludzie, którzy opuścili ten świat ciemności w Jezusie Chrystusie, szukają Słowa prawdy, nie cudów i znaków, ale szukają Bożej prawdy, bo wiedzą, że prawda wyswobadza lud z niewoli grzechów. Nie cuda i znaki. Widzicie, oni przeszli przez cuda i znaki. Izrael przeszedł przez morze otwarte, przez wiele cudów, a jednak nie byli wyzwoleni. Prawdziwa wolność jest w prawdzie; poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi; prawdę w Chrystusie o nas, o naszym podążaniu, o kierunku w jakim idziemy. Czy będzie to w jakimś domku kempingowym, czy w jakimś mieszkaniu, czy w szałasie, gdziekolwiek, aby z Panem, aby Jezus był z nami, aby Pan był uwielbiony. Paweł mówi: "Umiem żyć kiedy mam i umiem żyć kiedy nie mam, zawsze żyję dzięki Jezusowi Chrystusowi, nie jestem skrępowany, żeby narzekać kiedy nie mam i pysznić się kiedy mam. Jestem wolny, aby dobrze pożytkować to, aby nigdy to nie było tym, co skrępuje mnie i zabierze mi swobody poruszania się”.

 

A więc, aby walczyć z tymi przeciwnościami, które stają naprzeciw nas. Czytamy:

        

Dlatego weźcie całą zbroję Bożą, abyście mogli stawić opór w dniu złym i, dokonawszy wszystkiego, ostać się. Stójcie tedy, opasawszy biodra swoje prawdą,”  Ef.6,13.14a

         Od prawdy to wszystko zaczyna się; prawdą, Bożą prawdą, prawdą, którą mamy nawzajem mówić sobie, prawdą, którą mamy nieustannie żyć, prawdą, która wyzwoliła nas. Już nie mam niczego ze starego życia, co by mi podobało się i chciałbym przemycić do tego nowego życia. Dziękuję Bogu, że Pan tak mnie wywołał, że bardzo szybko zobaczyłem, że piękno Chrystusa jest tak cenne, że zapomniałem co zostawiam. Koniec; znalazło to w chrzcie, w wodach chrztu, aby iść dalej za Tym, który potrafi prowadzić, aby iść dalej za Tym, który chce nas prowadzić, aby iść za Tym, który dodaje sił, a nie odbiera siły, który posila nas, abyśmy dalej i dalej biegli ku wieczności. Mamy okazję wygrać każdą bitwę, mamy możliwość czynić sobie wspaniałe dobro, mamy możliwość przebaczać i czynić to co jest potrzebne, jeśli tylko ktoś naprawdę tego potrzebuje. Bóg dał nam te możliwości. Człowiek sam w sobie nie ma ich, człowiek sam w sobie jest zły.

         przywdziawszy pancerz sprawiedliwości i obuwszy nogi, by być gotowymi do zwiastowania ewangelii pokoju, a przede wszystkim, weźcie tarczę wiary, którą będziecie mogli zgasić wszystkie ogniste pociski złego; weźcie też przyłbicę zbawienia i miecz Ducha, którym jest Słowo Boże.” Ef.6,14b-17.

         Chwała Bogu. Dziękuję Bogu, że po tych trzydziestu trzech latach mojej wędrówki nadal mam ochotę iść dalej. Sił mi nie ubyło, myślę, że raczej przybyło, żeby iść dalej. Wiem, że ran mam pełno, które w tej drodze zostały mi zadane, ale lekarstwo jest silniejsze, aby iść i oglądać następnych, którzy idą w duchu zwycięstwa, którzy mają ochotę wygrywać, których nie interesują porażki, których interesuje to, aby stać na polu bitewnym i wygrywać. Potrzebujemy, żeby Bóg mógł objawić nam wszystko co zechce, a my przyjmiemy to spokojniutko, jakby obiecywał nam najwspanialsze spanie za chwilę, kiedy jesteśmy zmęczeni; a może to być ścięcie, a może rozerwanie, nie wiem co, ponieważ jesteśmy wolni. To jest coś od Boga, nie mówię, że musisz być rozerwany, nie straszę cię rozerwaniem, czy czymkolwiek innym. Ale chodzi o to, żebyśmy nie bali się, żeby nie było w naszym sercu strachu. Diabeł próbuje straszyć różnymi rzeczami. Coraz częściej mogą pokazywać jakie tortury zadawano wierzącym ludziom w średniowieczu, jakie mają pomysły na torturowanie ludzi. A co nas obchodzi co oni wymyślają, to co ich czeka, to dopiero są wydarzenia. Nasz Bóg jest prawdziwy, pomsta do Niego należy. Aniołowie w niebie ogłaszają: "Oni przelewali krew świętych, Ty im dałeś pić krew do picia, zaprawdę, sprawiedliwe są sądy Twoje, Boże”. Pomsta będzie straszna. Straszna to rzecz wpaść w ręce Boga rozgniewanego. To nie będzie zabawka, pstryk i nie ma, to będzie poważne wymierzenie sądu. Każda śmierć Jego dziecka ma dla Niego olbrzymie znaczenie. Bóg mówi: "Pomstę zostaw Mnie, Ja odpłacę, a ty idź dalej i czyń dobro wszystkim, o ile od ciebie to zależy, którzy zechcą to przyjąć. Jeśli nie, idź dalej." Nie musisz na siłę nikomu czynić dobra. Mamy Tego, który wróci, a Imię Jego jest Słowo Boże.

         Nie myśl jak niewolnik, zawsze myśl jak wolny człowiek. Wolno czynić nam dobro. Uczmy się wolności, bo diabeł skrępował wielu ludzi. Dzisiaj ewangelia zbawienia jest tak ciężko dobijająca się do ludzi. Ludzie przyjmują jak niewolnik tyle, ile ja myślę, że mogę, a nie przyjmują jej całej, jak wolny człowiek, który wie, że Bóg podjął się dzieła zbawienia. Niech piękno Chrystusa jaśnieje w tobie i we mnie, niech coraz więcej i więcej będzie widać chwały Tego, który się podjął, aby nas zbawić, aby święty Ojciec codziennie mógł, kiedy tylko zgromadzamy się, przychodzić do nas i cieszyć się tu nami, żeby nasz wspaniały Król mógł być zawsze na każdym naszym zgromadzeniu. Chwała Bogu za to! Przełammy wszystkie barykady wroga, które stoją na drodze, bądźmy tymi, którzy zwyciężają w Jezusie Chrystusie, ogłaszajmy w Duchu Świętym nasze miejsce w niebie, ponieważ to jest nasze miejsce. Nie musisz mówić tego diabłu, sobie ogłaszaj, bo ty sobie musisz nieraz powiedzieć kim ty jesteś, patrząc w lustro Bożego Słowa, wiedząc, że jesteś dzieckiem Bożym. Nie jesteś jakimś skrępowanym niewolnikiem.

Żyjemy pośród tego świata, ale nie jak świat. Mamy inne plany, inne zamysły, inny kierunek, inne bitwy niż ten świat. My nie toczymy wojny o więcej, o więcej, o zadowolenie z tego co kupimy. Toczymy wojnę o to, by iść dalej za Panem, by czynić to co Jemu się podoba, aby uczyć się tego co miłe jest Chrystusowi, aby mieć w sercu i w umyśle działającego Ducha Świętego, który będzie umacniał nas w tym, aby czynić sobie nawzajem dobro. I kiedy tylko widzimy, że Duch Święty pośród nas działa, widzimy piękne rzeczy w Kościele. Ale pamiętaj, im więcej doświadczasz działania Ducha Świętego, tym więcej diabeł będzie cię nienawidzić, postawi ciebie za celownik i będzie strzelał tylko w ciebie, żeby cię zniszczyć, żebyś nie był świętym wzorem dla innych, żebyś był takim łachmaniarzem chrześcijańskim, żebyś stale chodził w jakichś dziwnych ponurościach, żebyś nie był zadowolonym chrześcijaninem, czy chrześcijanka. Będzie strzelał w ciebie wszystkimi strzałami, jakie tylko posiada, żebyś   spuścił swoją głowę, i żebyś wyglądał, że to jest porażka. Ale kiedy tylko chodzimy w Duchu Świętym, nasze serca będą pełne odwagi i śmiałości, będziemy mieli podniesione głowy, będziemy patrzeć wprost, i będziemy wszystkim ogłaszać zwycięstwo, i ludzie będą oglądać nas w zwycięstwie tydzień, miesiąc, rok, następny i następny i powiedzą, że to nie jest zabawa w Kościół, to jest zwycięski marsz Kościoła. Bądź częścią tego marszu w Jezusie Chrystusie i niech Bóg obdarza każdego z nas siłą, mocą, odwagą, miłością Ducha Swego Świętego. Amen.