Jan 14:23

Słowo pisane

08.12.2023r. Boży lud (wieczorne Marian)

08.12.2023r. Boży lud (wieczorne Marian)

 

Właśnie mamy kolejny bardzo ważny temat. Wszystkie tematy są bardzo ważne i musimy pamiętać, że będzie rozliczenie. Tak samo, jak w pracy zawsze tematy są wrzucane przez właściciela firmy, który chce, żeby wykonać dane rzeczy, sposób wykonania i wtedy jest bardzo ważny wynik tego wszystkiego, czy efekt jest widoczny. A więc, u nas jest to samo, że nie chodzi o to, żeby się dużo nagadać, dużo szumu narobić, tylko chodzi o to, żeby z tego był wynik. A więc, to jest sprawa najważniejsza. Bóg, nie tylko mówi, ale On czyni to, co mówi i dla nas to jest bardzo zbawienne. Gdyby tylko mówił, że ma zamiar posłać nam Zbawiciela, a by Go nie posłał, to byśmy zostali w swoich grzechach i temat by się zamknął. A więc, jeżeli chcemy naśladować Boga, to lepiej, mówiąc, czyńmy to, o czym mówimy. To jest sprawa bardzo ważna.

W 5 Mojżeszowej, 7 rozdział, 6 i 7 wiersz:

"Gdyż ty jesteś świętym ludem Pana, Boga twego. Ciebie wybrał Pan, Bóg twój, spośród wszystkich ludów na ziemi, abyś był Jego wyłączną własnością. Nie dlatego, że jesteście liczniejsi niż wszystkie inne ludy, przylgnął Pan do was i was wybrał, gdyż jesteście najmniej liczni ze wszystkich ludów”.

To tak samo, jak Pan Jezus mówi, że niewielu jest tych, którzy znajdują tą bramę i tą drogę i idą nią. Większość omija. A więc, Bóg mówi: Nie dlatego przylgnąłem do was sercem, że was jest bardzo dużo, ale dlatego, że jest was niewielu. I was niewielu, będzie mogło doświadczać tego, że Bóg jest waszym Bogiem i dlatego wygracie, dlatego poradzicie sobie w tym życiu. I chociaż większość będzie przeciwko wam, to jednak Bóg z wami, a więc pokonacie własne przeciwności i pokuszenia, na które napotkacie. Dlatego Bóg mówi: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty. To jest bardzo wielkie, wspaniałe powołanie, wybranie nas do takiej chwały, abyśmy mogli w niej żyć. Mamy mieć otwarty umysł na to, co mówi do nas Bóg. Problem polega na tym, że człowiek, z czasem, kiedy jest wierzącym człowiekiem, z czasem, te uszy się człowiekowi zamykają coraz bardziej i człowiek już nie słyszy, co jest do niego mówione, czy do niej, już tylko sobie ma ustawione swoje własne myślenie i swoje własne podejmowanie decyzji i już później ciężko jest z tym człowiekiem cokolwiek osiągnąć, bo ten człowiek już zatkał swoje uszy. Tak samo, jak Izrael. Jezus przyszedł, mówił, a oni już nie słyszeli i nie słyszeli Go w sumie, bo już mieli ustalone swoje zasady. I chociaż widzieli to, co On czynił i wiedzieli o tym, że to jest napisane w Biblii, jednakże nie przyjęli Go, odrzucili Go, ponieważ już mieli swoje ustalone zasady. To jest najgorsza rzecz, kiedy człowiek, którego Bóg do Swojego ludu wprowadza, na początku świadomym jest tego, że jest zło w życiu, trzeba je usunąć, trzeba uporządkować to życie, ale potem z czasem coraz bardziej człowiek zaczyna folgować. Folgować temu, folgować tamtemu, folgować kolejnemu i potem już jest serce zatwardziałe, już później ciężko cokolwiek zrobić. Dlatego glina, która twardnieje, którą już nie idzie zmiękczyć, żeby cokolwiek z niej zrobić, po prostu garncarz odrzuca, już się nie nadaje do niczego. Bierze nową, którą może kształtować, z której może coś zrobić. Dlatego Słowo Boże mówi, że odcina, a w to miejsce wszczepia kogoś innego. A więc pomyśl, czy ty nie twardniejesz czasem, czy właśnie miękniesz poprzez to, że rozumiesz coraz bardziej, ile w tobie trzeba zrobić rzeczy, żeby cię oczyścić, żeby cię napełnić tym wszystkim, co jest potrzebne, aby w ten sposób móc żyć, jak chce Bóg, który jest Bogiem Swojego ludu, który chce, aby lud Jego należał do Niego.

26 rozdział też, od 17 wiersza:

"Dzisiaj oświadczyłeś Panu, że będzie twoim Bogiem i że będziesz chodził Jego drogą, i przestrzegał Jego ustaw, przykazań i praw, i słuchał Jego głosu. Pan zaś oświadczył dzisiaj co do ciebie, że jako lud będziesz wyłączną Jego własnością, jak ci obiecał, i że ty masz przestrzegać wszystkich Jego przykazań. I że wywyższy cię ponad wszystkie narody, które stworzył, ku chwale, sławie i chlubie, i że będziesz świętym ludem Pana, Boga twego, jak powiedział".

Nie raz to doświadczaliśmy i wiemy, że tak jest naprawdę, że gdy człowiek idzie do chrztu, to jest zanurzany w śmierć Chrystusa i Bóg przyjmuje tego człowieka jako grzesznika, oczyszczając tego człowieka z jego całego tego zepsutego ciała grzechu, inaczej to się nazywa obrzezanie, obrzezuje tego człowieka z tego ciała grzechu i pozwala człowiekowi wynurzyć się ze śmierci Bożego Syna jako człowiek, który może rozpocząć nowe życie. Bóg przyjmuje grzesznika, oczyszcza go od jego natury i daje mu możliwość rozpoczęcia życia według woli Bożej. I Bóg mówi: A teraz ucz się ode Mnie, od Mojego Syna, co jest Mi miłe, a czego nienawidzę. I to powinno być normalne w życiu człowieka, który przyszedł do Boga, uwierzywszy w Jego Syna, przyjąwszy warunki śmierci i nowego życia, i ten człowiek przyjęty zostaje i Bóg, tego człowieka, czyni częścią Swego ludu, który ma być Jego wyłączną własnością. Czy rozumiemy to? Po to, żeby w tym ludzie człowiek wzrastał, rozwijał się. Na początku jak niemowlę, pisze Piotr, potem już jako młodzieniec, jako już człowiek, który zaczyna poruszać się w tych rzeczach, a następnie jako rodzic, który już może wychowywać innych. Ale u Boga jest porządek i tak musi być. Oni mieli problemy dlatego, że oni nie uważali, że Bóg ma prawo żądać od nich takiego należenia do Niego, jaki On chce. Oni uważali, że oni będą należeć do Niego według tego, co oni chcą. I my to nagminnie widzimy wśród wierzących, również dzisiaj, ludzi. Oni chcą należeć do Boga według swoich zasad, nie według zasad Boga. I dlatego mają wielki opór do tego, żeby się poddać, zgiąć kark, uniżyć się, zacząć naprawdę słuchać, co mówi Bóg. Kazanie na górze jest permanentnie omijane, porzucane, lekceważone, za nic poczytywane. Człowiek i tak robi swoje, tak jakby w ogóle Jezus nic nie mówił. To jest szalone normalnie, co działo się z nimi tam, w tym czasie, oni widzieli naoczne cuda, przeszli przez Morze Czerwone, widzieli wcześniej plagi spadające na Egipcjan, oglądali to wszystko, widzieli wiele cudów, jedli mannę, która spadała z nieba i mimo wszystko dalej spierali się ze swoim Bogiem. Zobacz, czy ty się nie spierasz, czy ja się nie spieram, czy my jesteśmy Mu ulegli, Bóg i my? Rozumiecie? To jest niesamowite, że człowiek ma tak twardy kark wobec tak potężnego Boga. Zegnie kark przed jakimiś ludźmi, którzy go przestraszą, czy ją przestraszą, ale Bóg, Wszechmogący Bóg - jakie to porównanie? Jacyś tam ludzie, którzy są, a potem zginą, a tu Wszechmogący Bóg, i człowiek nie zegnie tego karku. Tak twardy ma. Tyle oporów, tyle rzeczy, a przecież Bóg chce naszego dobra. Nie posłał Syna tak sobie, po prostu, żeby umarł tylko na krzyżu, ale po to, żeby nas uratować z naszej złej natury, złego życia. Chce, żebyśmy jako Jego lud, byli na Jego wyłączną własność. A więc pomyśl, taka chwała, ale do tej chwały trzeba dorastać, to jest bardzo ważne.

2 Mojżeszowa, 3 rozdział, od 1 wiersza:

"Gdy Mojżesz pasał trzodę teścia swego Jetry, kapłana Midianitów, pognał raz trzodę poza pustynię i przybył do góry Bożej, do Horebu. Wtem ukazał mu się anioł Pański w płomieniu ognia ze środka krzewu; i spojrzał, a oto krzew płonął ogniem, jednakże krzew nie spłonął. Wtedy rzekł Mojżesz: Podejdę, aby zobaczyć to wielkie zjawisko, dlaczego krzew się nie spala. Gdy Pan widział, że podchodzi, aby zobaczyć, zawołał nań Bóg spośród krzewu i rzekł: Mojżeszu! Mojżeszu! A on odpowiedział: Oto jestem. Wtedy rzekł: Nie zbliżaj się tu! Zdejmij z nóg sandały swoje, bo miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą. Rzekł też: Jam jest Bóg ojca twego, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka, i Bóg Jakuba. Wtedy Mojżesz zakrył oblicze swoje, bał się bowiem patrzeć na Boga. Rzekł jeszcze Pan: Napatrzyłem się na niedolę ludu mojego w Egipcie i słyszałem krzyk ich z powodu naganiaczy jego; znam cierpienia jego. Zstąpiłem przeto, by go wyrwać z mocy Egiptu i wyprowadzić go z tego kraju do ziemi żyznej i rozległej, do ziemi opływającej w mleko i miód, do siedziby Kananejczyków, Chetejczyków i Amorejczyków, i Chiwwijczyków, i Jebuzejczyków. Teraz oto krzyk synów izraelskich dotarł do mnie. Widziałem także udrękę, którą Egipcjanie ich dręczą. Przeto teraz idź! Posyłam cię do faraona. Wyprowadź lud Mój, synów izraelskich, z Egiptu".

Wyprowadź lud Mój, to jest Mój lud, napatrzyłem się ile udręczyli ten Mój lud. Widział też Bóg oczywiście, że Jego lud też się skłaniał ku Egipcjanom, a więc niektóre te sposoby działania Egipcjan też i Jego lud stosował w swoim codziennym życiu. Ale Bóg mówi: To jest Mój lud i Ja chcę Mój lud wyprowadzić z tej niewoli egipskiej, aby Mój lud służył Mi tam, gdzie Ja chcę. A więc Bóg podjął się tego, widzimy, że gdy Bóg się tego podjął, to faraon się bardzo mocno przeciwstawił woli Bożej, mówi: A któż to jest Ten Bóg? Nie wiem. Wy jesteście mi potrzebni, jesteście liczniejsi nawet od nas, ja potrzebuję wykonać tutaj pracę w Egipcie. Jak ja mogę was wypuścić, żebyście gdzieś tam szli? Macie robić i tyle. Jeszcze im narzucił udrękę, że mają to samo robić, ale sobie muszą sami słomy szukać. I to samo się dzieje często, jak my się nawracamy, że faraon – diabeł, się sprzeciwia temu nawróceniu i próbuje nas zarzucić różnymi przeciwnościami, złorzeczeniami, czy innymi straszeniami, żebyśmy się zatrzymali i przestali myśleć o Bogu i abyśmy znowuż w tej niewoli dalej służyli diabłu. A więc, bardzo podobnie wygląda to wyprowadzenie Izraela z Egiptu, jak i nas spośród władzy ciemności. Diabeł się mocno sprzeciwiał od samego początku, bardzo próbował straszyć, grozić różnymi konsekwencjami, czymkolwiek. Widzimy jednak, że Boża ręka spoczywająca na nas, i przeszliśmy przez to doświadczenie i poszliśmy dalej za Bogiem, napełnieni chwałą życia w coraz większej świadomości wolności należenia do Boga.

2 Mojżeszowa, 12 rozdział. Widzimy tu różne plagi spadają, Bóg pokazuje Swoją moc, udręcza też faraona i Egipcjan, aby okazać im, jak oni dręczyli Jego lud, lud Boga Wszechmogącego, poczytując to sobie za nic. Także musieli też doznać, że jednakże dotykali się Bożego ludu. I tutaj w tym 12 rozdziale, od 29 wiersza czytamy:

"O północy zabił Pan wszystkich pierworodnych w ziemi egipskiej, od pierworodnego syna faraona, który miał zasiąść na jego tronie, aż do pierworodnego syna więźnia, który był w więzieniu, i wszelkie pierworodne bydła. I wstał faraon tej nocy, on i wszyscy dworzanie jego, i wszyscy Egipcjanie; i powstał wielki krzyk w Egipcie, gdyż nie było domu, w którym nie byłoby umarłego. I wezwał Mojżesza i Aarona w nocy, mówiąc: Wstańcie, wyjdźcie spośród ludu mojego, zarówno wy jak i synowie izraelscy; idźcie, służcie Panu, jak mówiliście. Zabierzcie też trzody wasze i bydło wasze, jak mówiliście, i idźcie; a błogosławcie też i mnie. I nalegali Egipcjanie na lud, by ich śpiesznie wyprawić z kraju, bo mówili: Wszyscy pomrzemy". A więc, Bóg doprowadza do takiego stanu, że faraon i Egipcjanie sami napierają na Izraela, żeby już poszedł i służył temu Bogu. Chwalebne działanie Boga, a więc jak bardzo ważne dla mnie i dla ciebie.

I 41 i 42 wiersz:

"Po upływie tych czterystu trzydziestu lat, dokładnie tego samego dnia, wyruszyły z ziemi egipskiej wszystkie zastępy Pana. Była to noc, w której czuwał Pan, aby wyprowadzić je z ziemi egipskiej. Toteż ma ona być nocą czuwania wszystkich synów Izraela po wszystkie ich pokolenia ku czci Pana". Na naszą Paschę ofiarowany został Jezus Chrystus, abyśmy obchodzili to święto w przaśnikach szczerości, prawości, uczciwości. A więc my też mamy Paschę wyjścia, mamy święto wyjścia, mamy święto opuszczenia ciemności. Bóg mówił do Izraela: Byście nigdy więcej do Egiptu nie wracali. Do nas też mówi: Abyście nigdy więcej pod władzę ciemności się nie dostawali, abyście chodzili zawsze na wolności.

Księga Rut. Jest to dla nas oczywiste. Masz takie poczucie, że jesteś częścią Bożego ludu i że Bóg mówi o tobie też, że jesteś pośród Jego ludu i On jest twoim Bogiem? Że nie żyjesz tutaj sobie, bo jakoś tam żyjesz, tylko masz Boga, który mówi ci, co On zrobił dla ciebie, żebyś mógł, czy mogła, tak żyć, na wolności. Uczynił wszystko, co potrzebne. I tu 1 rozdział, 15 do 17 wiersza:

"Następnie rzekła Noemi: Oto twoja szwagierka wraca do swojego ludu i do swojego boga; zawróć i ty za swoja szwagierką. Lecz Rut odpowiedziała: Nie nalegaj na mnie, abym cię opuściła i odeszła od ciebie; albowiem dokąd ty pójdziesz i ja pójdę; gdzie ty zamieszkasz i ja zamieszkam; lud twój - lud mój, a Bóg twój - Bóg mój. Gdzie ty umrzesz, tam i ja umrę i tam pochowana będę. Niech mi uczyni Pan cokolwiek zechce, a jednak tylko śmierć odłączy mnie od ciebie". A więc mówi: Cokolwiek by się stało, w jakich doświadczeniach byłabym z powodu należenia do Boga, jestem gotowa to przyjąć, pozostanę z tobą. Piękna decyzja i wiemy, że ona jest później w rodowodzie Pana Jezusa Chrystusa też wymieniona. Piękna decyzja, że: Oto chcę być częścią Bożego ludu, chcę żyć według tych rozkazów, które Bóg wydaje do Swego ludu, chcę poddać się woli Boga, aby żyć według Jego woli. Piękne. I później, widzimy ją bardzo skromną, uległą swojej teściowej i bardziej pomocną, niż byłoby tam paru synów pomocnych, Noemi. A więc, widzimy piękne działanie Boga w tej kobiecie i jej wspaniały wybór pochodzi prosto od działającego Boga. Bóg ją sobie powołał do Swojego ludu i ona odpowiedziała na to: Tak, chcę. Chcę, by Ten Bóg był moim Bogiem.

Musimy pamiętać, że to nie jest tylko opowieść, że to jest rzeczywistość. To nie jest tylko abstrakcja taka sobie ‘fata morgana’ pojawiająca się i znikająca w codzienności, gdzieś tam, a życie biegnie swoją drogą; tylko to jest prawdziwe Słowo Boże i prawdziwie Bóg jest Bogiem Swojego ludu i On decyduje o wszystkim w tym Swoim ludzie. Jesteśmy Jego wyłączną własnością, On nas nabył za najwyższą cenę, cenę ofiary Swojego Syna. I to musi być w naszej świadomości nieustannie: Nie żyję sobie, bo ja tak sobie myślę; żyję, bo Bóg tak myśli, bo Bóg tego chce ode mnie, bo Bóg żąda ode mnie tego, co Jemu jest miłe, żąda ode mnie, rozkazuje mi czynić to i tobie. A więc nie jesteśmy już samowolni: A dobra, pójdę w lewo albo w prawo, a dobra, pójdę tędy - na przykład. Nie, Bóg mówi: Pójdziesz w prawo. I pójdziesz w prawo, bo Bóg tak chce. Pójdziesz za Jego Synem - pójdziesz za Jego Synem. Będziesz czynić Jego wolę - będziesz czynić Jego wolę, dla ciebie On jest Bogiem. To nie jest ktoś, kogo możesz słuchać albo nie, albo się Go słuchasz, albo zginiesz. Wielu zginęło dlatego, że nie słuchało się Boga, uważało Go: No, On tam gdzieś jest, a ja mam swoje plany tutaj, na ziemi, ja sobie żyję według swego mniemania, i tacy giną. Posłuszeństwo Bogu jest milsze od ofiary, a więc uważne słuchanie, to jest bardzo ważne. I Rut poznała, że dla niej jest to bardzo ważne.

I tu, od 11 wiersza, w tym 2 rozdziale Listu do Efezjan czytamy:

"Przeto pamiętajcie o tym, że wy, niegdyś poganie w ciele, nazywani nieobrzezanymi przez tych, których nazywają obrzezanymi na skutek obrzezki, dokonanej ręką na ciele, byliście w tym czasie bez Chrystusa, dalecy od społeczności izraelskiej i obcy przymierzom, zawierającym obietnice, nie mający nadziei i bez Boga na świecie. Ale teraz wy, którzy niegdyś byliście dalecy, staliście się w Chrystusie Jezusie bliscy przez krew Chrystusową. Albowiem On jest pokojem naszym, On sprawił, że z dwojga jedność powstała, i zburzył w ciele Swoim stojącą pośrodku przegrodę z muru nieprzyjaźni, On zniósł zakon przykazań i przepisów, aby czyniąc pokój, stworzyć w sobie samym z dwóch jednego nowego człowieka i pojednać obydwóch z Bogiem w jednym ciele przez krzyż, zniweczywszy na nim nieprzyjaźń; i przyszedłszy, zwiastował pokój wam, którzyście daleko, i pokój tym, którzy są blisko. Albowiem przez Niego mamy dostęp do Ojca, jedni i drudzy w jednym Duchu. Tak więc już nie jesteście obcymi i przychodniami, lecz współobywatelami świętych i domownikami Boga".

Już nie jesteście jakimiś tam obcymi, chodzącymi sobie: A ja nie wiem w końcu, czy Bóg naprawdę chce, żebym do Niego należał, czy należała. Tak, już to zapadło. Poszedłeś, poszłaś do chrztu, imię Jezusa było wezwane, przyjąłeś, czy przyjęłaś warunki postawione, że będziesz się uczyć życia Chrystusa i będziesz wykorzystywać czas, aby coraz więcej tego życia Jezusa w tobie było widoczne, po to tam Bóg przyjął. Nie po to tylko, żeby człowiek dołączył do opornych, do złośliwych, do zawistnych, do szukających swego, do chroniących swego’ ja’, jak warowni. To nie po to. Po to Bóg Syna posłał, żeby to wszystko było dla człowieka czymś, co jest przekleństwem i człowiek chce pozbyć się tego przekleństwa, chce rozpocząć życie, które będzie należało do Boga, jako cząstka Jego ludu. A więc Bóg mówi: Już nie jesteście przychodniami, obcymi, jesteście domownikami. A więc mamy się zachowywać, jak domownicy. Ojciec w domu ma Swoje prawa, a my się tych praw uczymy, uczymy i czynimy, nie tylko uczymy, żeby wiedzieć, jak komuś dogryźć, pokazując: O, ja wiem, co powinieneś robić, czy powinnaś; tylko żeby samemu to czynić, czy samej to czynić, żeby inni mogli zobaczyć, że my się boimy Boga, szanujemy Go, miłujemy i chcemy czynić Jego wolę, zależy nam na tym bardziej, niż na tym świecie.

"Zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, którego kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus, na którym cała budowa mocno spojona rośnie w przybytek święty w Panu, na którym i wy się wespół budujecie na mieszkanie Boże w Duchu".

I znowuż mamy to, o czym nieustannie mówimy, my się mamy budować, a my doznajemy, że to jest zupełnie co innego, że na tej budowie każdy ma jakiś swój pomysł, swoje plany, swoje zamysły, swoje realizacje, swoje problemy, swoje blokady. Jakby krzyża nie było, jakby nie było miejsca, gdzie Bóg rozprawił się z tym naszym nędznym ‘ja’, żeby ono nie przeszkadzało teraz w tym byciu Jego ludem, żebyśmy byli razem, pokój ze sobą mający, służący sobie nawzajem, miłujący się, gotowi i chętni, żeby sobie nawzajem pomagać i wspierać się tym, co już jesteśmy nauczeni od Boga, żeby innych móc w tym wesprzeć, żeby inni mogli też więcej skosztować z tego, że to jest Boży lud, a nie jakaś zbieranina dziwaków, którzy mówią o czymś, szumią jak nie wiadomo co, a w życiu codziennym zupełnie nie ma tego, co powinno być. To nie o to chodzi. To ma być najważniejsza budowa na tej ziemi, bo ta budowa przetrzyma wszystko i pójdzie do wieczności, bo ona jest budowana na Skale, na Chrystusie Jezusie. Pomyśl, jakie to ważne, że jesteś częścią Bożego ludu, w którym Bóg chce mieszkać, chce napełniać. I ty teraz działasz, służysz, uczysz się, jak porzucać zło, jak wybierać dobro, żeby jak najwięcej oddać chwały Temu, który posłał Syna za ciebie, za mnie, żeby nas zbawić, uratować, żebyśmy nie zginęli w gehennie. Powinniśmy zginąć w gehennie, a On posłał nam Zbawiciela, a więc daje nam możliwość ratować się, nie zaniedbaj tego, wszędzie ludzie wiedzą, że do pracy idąc, trzeba wykonywać pracę, a w chrześcijaństwie często nie wiedzą, że będąc chrześcijaninem, czy chrześcijanką, trzeba wykonywać Bożą pracę. A w tej pracy trzeba mieć czyste ręce, czyste usta, czyste myślenie. Trzeba pilnować swoich szat, żeby wykonywać tą pracę w sposób godny Boga, bo to dla Boga to czynimy, a nie gdzieś tam przy okazji coś tam.

A więc, Bóg mówi: Będziecie Moją wyłączną własnością, i widzimy co się z nimi działo, z tą wyłączną własnością, jak oni co chwilę tylko kombinowali, jak uciec od tego Boga, jak wrócić do Egiptu, jak schować się przed Nim. To jest niesamowicie nienormalne. I niestety to, co siedzi w człowieku, to do dzisiaj siedzi w człowieku i człowiek do dzisiaj kombinuje, jak chodzić w ciemności, a nie jak chodzić w światłości; nie chodzić w czystej jawności, tylko jak schować się za tym, czy za tamtym. Mówią w świecie, że najlepszą obroną jest atak, a więc atakują i to jest ich obrona. A dzieci Boże? Znoszą przeciwności i wygrywają w tym momencie, bo Pan Jezus tak wygrał. Gdyby zaatakował wszystkich, to porozbijałby ich przecież, ale jak by ich uratował wtedy, jak by nas uratował? On właśnie tą słabością wygrał, był najsilniejszy, bo nie odpowiedział nigdy złem na zło, a Bóg chce ratować, a nie zatracać. A więc jesteśmy częścią Jego ludu.

Dzieje Apostolskie, 20 rozdział. Bądźmy chętni, bądźmy szczęśliwi, że takie wywyższenie nas spotkało, bo to jest prawda, wszystko jest prawdą. I w tym 20 rozdziale, 28 wiersz:

"Miejcie pieczę o samych siebie i o całą trzodę, wśród której was Duch Święty ustanowił biskupami, abyście paśli zbór Boga" tu jest Pański wstawione, ale jest ‘Boga’ – ‘theos’ „nabyty własną Jego krwią". Bóg nabył nas własną Swoją krwią, przez Swojego Syna umiłowanego. On Jest Ojcem tego Syna i to jest Jego krew, czysta, święta. A więc mamy doświadczenie, że to wszystko musi się zgadzać: są pasterze, którzy pasą, ale oni sami muszą być napasieni od Pana, bo Ten Pasterz Główny pasie wszystkich. A więc jeżeli pasterz nie jest napasiony, to on - co robi? Patrzy, jak pożreć jakąś owcę, bo jest głodny. A jak jest nakarmiony przez Pasterza, to jest nasycony i nie potrzebuje pożerać innych owiec, może im służyć. I o tym mówi apostoł Paweł. On był napasiony przez Pana i on gotów był służyć, wszędzie służyć, nikogo nie wykorzystał, z nikogo nic nie zdarł, nikomu nic nie zabrał. On tu mówi o tym: Srebra, ani złota, ani szaty niczyjej nie pożądałem, sami wiecie, że te oto ręce służyły zaspokojeniu potrzeb moich i tych, którzy są ze mną.

A więc widzimy, że tak bardzo ważnym jest to, żeby to wszystko mogło działać, żebyśmy byli uratowani na tym złym miejscu, żebyśmy nie zginęli, żebyśmy rozumieli, że mamy służyć, mamy służyć, obsłużeni przez Pana. Tak jak powiedział, że On przyszedł służyć, a więc obsłużeni przez Pana możemy służyć innym, kiedy my jesteśmy posileni, nakarmieni, napojeni, ubrani w ciepło Chrystusowe - możemy służyć, bo mamy chęć. To tak jak człowiek jest zdrowy, ma chęć popracować. Tak samo my, kiedy jesteśmy zdrowi duchowo, dzięki pokarmowi, którym jest Chrystus, mamy chęć pracować na tej winnicy, mamy chęć służyć. Mimo różnych przeciwności, że możemy widzieć nie raz, że w winnicy pracuje naprawdę niewielu, to i tak mamy ochotę służyć, bo człowiek zdrowy chce służyć, chce wykonać zadanie, aby też inni mogli do tego zadania dołączyć.

Księga Objawienia, 5 rozdział. Takiego ochotnego serca. 5 rozdział, od 9 wiersza:

"I zaśpiewali nową pieśń tej treści: Godzien jesteś wziąć księgę i zdjąć jej pieczęcie, ponieważ zostałeś zabity i odkupiłeś dla Boga krwią Swoją ludzi z każdego plemienia i języka, i ludu, i narodu. I uczyniłeś z nich dla Boga naszego”, albo „sam dla Boga naszego” „ród królewski i kapłanów, i będą królować na ziemi". Co zrobiłeś? Odkupiłeś dla Boga krwią Swoją. Zbór, wykupiony przez krew Bożą, czystą ofiarą, doskonałą ofiarą. Wykupieni, spłaceni, już nie musimy znowu zaciągać długów by żyć, nie potrzebujemy grzeszyć, by jakoś tutaj na tej ziemi się zmieścić, możemy być w czystości, bo wszystko, co potrzebne mamy w Chrystusie. A więc możemy cieszyć się tym, że nie jesteśmy już w potrzebie, żeby chodzić do banku diabelskiego i od niego brać kredyty, czy inne rzeczy na zaspokojenie swojego ciała pożądliwości, czy innych tam, ale możemy już czynić to w tym ciele, co jest drogocenne, to co jest miłe Bogu, dzięki Panu Jezusowi Chrystusowi. A więc, wykupieni krwią ofiary Syna Bożego, przez którą On wyzwolił nas z naszych grzechów.

Rozumiemy? To jest bardzo ważne, żeby w tym trwać, żeby nie zagubić się, nie stracić tego, co naprawdę się wydarzyło, nie być człowiekiem, który zgubił swój rodowód, zgubił swoją przynależność. My należymy do Królestwa Syna Bożego, my nie jesteśmy już tymi ziemskimi ludźmi, którzy nie wiedzą gdzie, po co i dlaczego właśnie tak mamy żyć. Ale jesteśmy ludźmi już, którzy wiemy, dzięki Bogu i zdajemy sobie sprawę z tego, że już nie jest to życie: tak sobie, jakoś tam, żeby żyć. Ale to życie musi nabierać wartości coraz bardziej, jak wino, które stoi, im dłużej stoi, tym lepsze jest, tak życie chrześcijan musi wzrastać z takiego początkowego malutkiego zaświecenia światełka, coraz jaśniej i jaśniej, aż do pełnego dnia. Tak musi wzrastać życie wierzącego. Ale my musimy żyć w świadomości, wróg chce odebrać nam świadomość i dać nam poczucie, że my jesteśmy, nie wiem, jakąś cząstką jakiś własnych pomysłów i my sobie wymyślamy to, co my będziemy robić. Nie, już dla nas wymyślono, co będziemy robić. Bóg przed założeniem świata postanowił, że będziemy uczyć się Jego Syna i Go naśladować. Dał nam zadanie już tu na ziemi, jako Swoim synom i córkom, żebyśmy uczyli się Tego Chrystusa Jezusa i wiedzieli, że właśnie w tym kierunku Duch Święty prowadzi nas, jako wyłączną własność Tego Boga.

I tutaj w tym 2 Kronik, 1 rozdział, od 7 wiersza czytamy:

"Tej to nocy ukazał się Bóg Salomonowi i rzekł do niego: Proś, co ci mam dać? A Salomon odrzekł Bogu: Ty okazałeś Dawidowi, mojemu ojcu, wielką łaskę i mnie uczyniłeś po nim królem. Niech się tedy teraz Panie, Boże, sprawdzi twoja obietnica, dana Dawidowi, mojemu ojcu, gdyż Ty uczyniłeś mnie królem nad ludem tak licznym, jak proch ziemi. Daj mi więc teraz mądrość i wiedzę, abym mógł godnie występować przed tym ludem; któż bowiem potrafi sądzić ten tak wielki lud? Wtedy odpowiedział Bóg Salomonowi: Ponieważ to miałeś na myśli i nie prosiłeś o bogactwo, mienie i sławę, ani aby pomarli ci, którzy cię nienawidzą, ani o długie życie nie prosiłeś, lecz prosiłeś dla siebie o mądrość i wiedzę, abyś mógł sądzić mój lud, nad którym uczyniłem cię królem, przeto będzie ci dana mądrość i wiedza”.

‘Dam ci tą możliwość, żebyś mógł sądzić Mój lud, Moim sądem, w Mojej mądrości’. A więc, jak my potrzebujemy mądrości, aby nie sądzić głupio, żeby nie sądzić pochopnie, żeby nie sądzić cieleśnie, żeby nie sądzić według patrzenia oczu, ani słuchania uszu, ale by sądzić według Boga, sądzić zgodnie z Jego wolą. Czy nie ma między wami mądrego, który mógłby sądzić? Musicie iść do świata? Oni mają jakieś paragrafy, jakieś inne rzeczy, ale czyż oni są w stanie rozsądzić duchowe rzeczy? A wiec, jak bardzo ważnym jest to, abyśmy mogli: Boże, napełnij mnie mądrością rozsądzania, mam wiele rzeczy, na które napotykam codziennie i muszę je rozsądzić, Panie. Daj mi mądrość je rozsądzić, żebym głupio nie rozsądzał, żebym się gdzieś nie wpakował, w jakieś głupie rzeczy, tarapaty, żeby mnie jacyś ludzie nie nastawili przeciwko innym ludziom, żebym pozostał dla Ciebie, Boże, daj mi mądrość. Przecież musimy rozsądzać, no nie możemy żyć ani jednego dnia, byśmy nie musieli rozsądzać tego, na co napotykamy, z czym mamy do czynienia, jaką decyzję podjąć. To jest chyba dla nas, tak samo jak dla Salomona, bardzo ważne. Jesteśmy pośród ludu Bożego. Jak teraz rozsądzić to, co się dzieje z bratem, z siostrą, jak zachowywać się wobec brata i siostry, żeby nie ubliżyć Bogu, który jest Bogiem tego ludu? Przecież On jest naszym Bogiem, my nie jesteśmy sobie samoistnymi jakimiś satelitami, które latają sobie gdzieś tam, my jesteśmy cząstkami Jego ludu, ale On jest naszym Bogiem. A więc On powinien być zaspokojony pośród nas tym, co Jemu się podoba, a my chcemy to umieć rozsądzić, jak to zrobić teraz, żeby zrobić to, co chce Bóg. Mówi Paweł, pisze o tym, o mądrości, którą jest Chrystus, on umiał to rozsądzić. ‘Panie, rozsądzaj we mnie, Panie, pomóż mi umieć sądzić samego siebie’. Bo jeśli sam siebie sądzę, to już jest pożytek, jeżeli z pomocą Pana rozsądzam swoje życie i umiem rozsądzić je i umiem wyciągać wnioski, to już jest coś, lekcja, bardzo ważna lekcja. Wtedy umiem patrzeć też na innego człowieka i umiem zobaczyć: Ten człowiek ma ten sam problem, co ja i też musi rozsądzić to, na co napotyka i oby się dobrze mu powiodło. A więc dobrze sobie życzcie sobie nawzajem. Życzcie sobie tego, żebyś ty mógł, bracie, rozsądzić, i ty siostro, żebyśmy nie musieli ze sobą żyć w konflikcie, byśmy umieli rozsądzić, usuwając konflikt. Zobaczcie, że te dwie kobiety miały, jedna miała dziecko, druga miała dziecko, jedno zmarło i teraz dwie mówią, że to, ta mówi, że to jest jej dziecko i ta mówi, że to jest jej dziecko. Jak ten Salomon mógł rozsądzić, która jest naprawdę? Przecież nie był z nimi, nie widział tego. Jak takie niemowlę rozsądzić? No do mamusi podobne – każdy mówi - czy do tatusia. A tam podobne, bo się tak mówi, a w sumie - jak rozpoznasz? Nie można było tego rozpoznać. A więc jak rozpoznał? Po miłości. Wiedział, że prawdziwa matka nie będzie chciała śmierci tego dziecka, a więc wystawił na próbę zabicia tego dziecka i wtedy okazało się, kto jest prawdziwie matką.

A więc zobaczcie, jeżeli komuś z nas zależy na tym, żeby Bóg był uczczony pośród nas i kiedy jest doświadczenie i my widzimy, że ten człowiek zrezygnuje z tego, nawet jeżeli ma rację, aby nie wywoływać niepotrzebnego jakiegoś chaosu, złego wydarzenia, to my wiemy, że temu człowiekowi zależy na tym, bo miłuje Boga i miłuje Jego lud. A jeżeli człowiek: Tak, więcej, pokażmy więcej, dołóżmy więcej, niech się okaże kto, co, jak. I co wtedy? Widzimy, że ten człowiek nie kocha ani Boga, ani tego ludu nie kocha. Widzicie, ta sprawiedliwość, to rozsądzenie Salomonowe, działa do dzisiaj i można zobaczyć, kto położy swoje życie, bo wie, że to jest Boży lud, a kto będzie pilnować tylko swego, w ogóle nie myśląc, że to jest Boży lud. To jest właśnie prawda, której my potrzebujemy, żeby nie zgubić się w tych wydarzeniach, na które napotykamy. Pamiętacie jak Pan Jezus powiedział: Jakim sądem sądzicie, takim i wy będziecie osądzeni. I teraz bojaźń Boża, no bo przecież Ten, który sądzi wszystkich, to jest Pan Jezus, bo Ojciec wszelki sąd przekazał Synowi i teraz Pan Jezus mówi: Jakim sądem sądzisz, takim Ja cię też osądzę. Nie, nie ma bojaźni? Że jeśli ja będę sądzić lekkomyślnie i nie będę się zastanawiać nawet i będę skazywać ludzi na gehennę, czy mówić, że diabeł w nich mieszka, nie myśląc i nie patrząc na owoc ich życia, tak jak Pana Jezusa osądzili, że to przez Belzebuba.

A więc, jak bardzo potrzebujemy Bożej mądrości. Czy doznajesz tej bojaźni? Rozumiecie, będąc częścią Bożego ludu, my musimy doznawać bojaźni, że to nie jest takie sobie życie, że my żyjemy w Bożym ludzie, którego Bóg jest Właścicielem, tego całego ludu. A więc, jak bardzo ważne dla mnie i dla ciebie to jest, aby w bojaźni Bożej, w szacunku do Boga zachowywać się pośród Jego ludu. Umieć szanować to, co Bóg ustanowił, w jaki sposób ustanowił. Widzicie, ludzie nie szanują porządku Bożego, nie szanują ludzi, których Bóg używa dla Swojej chwały. Czyż nie widzicie tego w Biblii? Prorocy, apostołowie, sam Boży Syn, atakowani, wyszydzani, wyśmiewani i to przez tych, którzy mienili się Bożym ludem, nie rozumieli. Nie bądźmy ludźmi, którzy myślą: A jak żyje, tak żyje. Pamiętaj, odpowiemy przed Bogiem za to, jak żyjemy, zdamy sprawę ze wszystkiego, nawet ze słów nierozsądnych, ze słów pustych, głupich, wrzuconych tak sobie, zdamy sprawę, bo Bóg jest Bogiem tego ludu, my jesteśmy Jego ludem, a On jest święty i On chce, żebyśmy my też byli święci, żebyśmy nie gadali głupot, nie mówili sobie, cokolwiek, żeby tylko coś powiedzieć, ale byśmy zdawali sobie sprawę, że Bóg nie mówi byle jak, Bóg nie mówi, żeby cokolwiek powiedzieć, a my mamy naśladować Boga. A więc mamy uczyć się mówić to, co powinno się powiedzieć, a kiedy nie mamy co powiedzieć, to powinniśmy zamilknąć.

W Ewangelii Mateusza, 25 rozdział, 40 wiersz:

"A król, odpowiadając, powie im: Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście".

I 45 wiersz:

"Wtedy im odpowie tymi słowy: Zaprawdę powiadam wam, czegokolwiek nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, i mnie nie uczyniliście. I odejdą ci na kaźń wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego".

Chodziło tu: Uczyniłeś mi dobro, podałeś mi wodę, usłużyłeś mi tym, usłużyłaś mi tamtym, jednemu z tych moich najmniejszych braci, to uczyniłeś, czy uczyniłaś, Mnie to uczyniłeś - mówi Jezus. A jeśli nie, jeśli sobie dla siebie żyłeś, po swojemu, żeby tylko sobie czynić zadowolenie, Pan mówi: Mnie tego nie uczyniłeś, nie temu małemu bratu, czy małej siostrze, z którym może się nie liczysz, bo cóż on tam znaczy. Jezus mówi: Mnie to czyniłeś, jednemu z tych najmniejszych, jeżeli nie uczyniłeś, Jego braci, to Jemu tego nie uczyniłeś, czy nie uczyniłaś, czy nie uczyniliśmy. A więc znowuż bojaźń, rozumiecie, im bardziej czytamy o tym, im bardziej poznajemy, to boimy się coraz bardziej, mamy świadomość, że to jest bardzo ważne, co my robimy, dlaczego to robimy, dlaczego tego nie robimy. Zdajemy sobie sprawę, że to jest odpowiedzialność teraz, że my jesteśmy Jego ludem, my nie możemy sobie: Bo mi tak do głowy wpadło, bo tak sobie wymyśliłem. Czy Boża wola jest taka? Czy Bóg chce, żeby między Jego ludem były swary, waśnie, odszczepieństwa, zawiści? Nie chce, Bóg chce, żeby był - co? Miłość, pokój, budowanie się nawzajem. A więc my odpowiadamy za to. Możemy powiedzieć: A z kim budować? A kim ty jesteś, że Bóg cię w ogóle dopuścił do Swojej budowy? Tak samo jak tamtego, tak ciebie dopuścił, mnie dopuścił, nas dopuścił, abyśmy wszyscy wyparli się siebie, wzięli swój krzyż i ruszyli do pracy, żeby nikt nie wnosił swoje, tylko, żeby przyjmować to, co jest Boże, żeby uczyć się działania Boga. Pan Jezus mówił: To jest mój rozkaz, abyście się nawzajem miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. I znowuż mamy: Boże, to nie tylko, że ja z kimś jakoś wytrzymam, ale ja mam miłować tak, jak Ty miłujesz, Panie. Mówię wam, kiedy tylko naprawdę czytamy Biblię ze zrozumieniem, bojaźń jest czymś normalnym, zaczynamy szanować Boga, rozumiemy, że to jest bardzo ważne, skoro Bóg postawił takie warunki, to znaczy, że dla Niego jest to bardzo ważne, a nam gdybyśmy je lekceważyli, to głupio. Jeżeli kto lekceważy Boga i Jego decyzje, to jest to głupiec.

W 2 Kronik, też 7 rozdział, od 11 wiersza:

"A gdy Salomon dokończył świątynię Pańską i pałac królewski, i gdy pomyślnie wykonał wszystko, co umyślił w swoim sercu, aby uczynić w świątyni Pańskiej i w swoim pałacu, ukazał się Pan Salomonowi w nocy i rzekł do niego: Wysłuchałem twojej modlitwy i wybrałem sobie miejsce to na dom ofiarny. Gdy zamknę niebiosa, tak iż nie będzie deszczu, albo gdy każę szarańczy, aby objadła ziemię, albo gdy ześlę zarazę na mój lud, i ukorzy się mój lud, który jest nazwany moim imieniem, i będą się modlić, i szukać mojego oblicza, i odwrócą się od swoich złych dróg, to Ja wysłucham z niebios, i odpuszczę ich grzechy ich ziemię uzdrowię".

Wiecie, to jest niesamowite, że Bóg podjął się nas zbawić, uratować i zadzierać z Bogiem to jest to głupotą. Lepiej znieść zniewagę, lepiej znieść coś, krzywdę, czy cokolwiek, niż zadzierać z Bogiem, próbując odegrać się, próbując pokazać: Ja też potrafię odpowiedzieć złem na zło. To jest głupie, lepiej znieść przeciwność i wygrać, niż przyjąć to rozwiązanie starego człowieka, przez szacunek do Boga. Kto nas może powstrzymać przed złem, jak nie Bóg. Powiedz, kto cię powstrzyma? Słowo Boże mówi, że bojaźń Boża, to jest unikanie złego. Kto nas powstrzyma? Nikt, nie ma takiej możliwości. Jeżeli Bóg nie powstrzyma nas, to nikt nas nie powstrzyma. A więc, jak bardzo ważnym jest to, żebyśmy świadomi byli, że to jest Boża sprawa, że nie jesteśmy częścią jakiegoś pomysłu ludzkiego. Jesteśmy częścią Bożego ludu, który Bóg powołał w Chrystusie, abyśmy się Go słuchali.

W Liście do Filipian, 2 rozdział i od 12 wiersza czytamy:

"Przeto, umiłowani moi, jak zawsze, nie tylko w mojej obecności, ale jeszcze bardziej teraz pod moją nieobecność byliście posłuszni; z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujcie". Mamy Nowy Testament, wspaniałe pojednanie nas z Bogiem w Jezusie Chrystusie, a Paweł dalej mówi: Z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujcie. A więc nie lekceważmy tego, nie żyjmy sobie swawolnie, nie myślmy, że możemy robić co chcemy, bo to jest nadal stary człowieka. Mamy robić to, co chce Bóg. My teraz mamy czynić to, co chce Bóg. Jezus mówi: Kto pełni wolę Boga, ten jest Moim bratem, Moją siostrą, Moją matką, Moją rodziną. Nie ten, co chce czynić i sobie czyni co chce, tylko ten, który pełni wolę Bożą, wolę Ojca. A więc nie jesteśmy już samowolni, samoistni, samo stanowiący. Jesteśmy częścią Bożego ludu, o który On się troszczy i który chce, żeby był święty, oddzielony dla Niego. Pamiętaj o tym, bo to jest sprawa bardzo ważna, bo ten Bóg, On decyduje o wszystkim. Jeżeli zadrzesz z Bogiem, to kto się za tobą wstawi? Człowiek, który zadziera z Bogiem, to jest człowiek głuchy, ślepy i ma twarde serce, nie rozumie z Kim zadziera w ogóle. Ale człowiek, który ma miękkie serce i, gdy coś się wydarza, ten człowiek drży i ma świadomość: Ta sprawa jest z Bogiem, Bóg widzi to i ja nie mogę w ten sposób postąpić. Choćby inni tego nie widzieli czy cokolwiek, ale Bóg to widział, ja muszę z tego się oczyścić, muszę to usunąć, z powodu Boga, bo jestem częścią Jego ludu, a Bóg jest święty i chce, żeby Jego lud był święty. A więc to daje nam podstawę do tego, żebyśmy cokolwiek czynimy, z powodu Pana czynili.

"Albowiem Bóg to według upodobania sprawia w was i chcenie i wykonanie". Jak ja się uratuję, jeżeli Bóg nie będzie tego czynić we mnie? Jeżeli Bóg uzna, że jestem głupcem, który Go lekceważy, to Bóg nie da mi chcenia, ani wykonania i zostaję na swojej warunkach. Widzicie, ilu wierzący ludzi nie rozwija się, a wręcz nawet gorzej, stają się coraz bardziej źli. To znaczy, że Bóg nie daje im chcenia i wykonania, zostali już tylko z wiedzą. I dla mnie i dla ciebie to jest bardzo ważne, aby tego nie zmarnować w żaden sposób, ale dobrze to wykorzystać.

"Czyńcie wszystko bez szemrania i powątpiewania, abyście się stali nienagannymi i szczerymi dziećmi Bożymi bez skazy pośród rodu złego i przewrotnego, w którym świecicie jak światła na świecie, zachowując słowa żywota". A więc, abyśmy jasno świecili, że my należymy do Boga. A więc cokolwiek czynimy, pamiętajmy o Bogu. To jest prawdziwie bojaźń, kiedy ja zwracam uwagę na Boga i zdaję sobie sprawę z tego, że ludzie mogą różnie mnie sądzić, ale Bóg, On ustalił Swoje prawo i On będzie według tego prawa mnie sądził. Jezus powiedział, że słowa, które On wyrzekł sądzić nas będą, a więc my wiemy, co od nas jest wymagane. I potem mówienie, że: A, ja do końca nie wiedziałem, czy nie rozumiałem - nie, tu jest napisane wyraźnie. Bóg chce tego właśnie, co Syn Boży mówił, co apostołowie, co prorocy głosili nam.

2 List do Koryntian, 6 rozdział, od 14 wiersza:

"Nie chodźcie w obcym jarzmie z niewiernymi; bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością? Albo jaka zgoda między Chrystusem a Belialem, albo co za dział ma wierzący z niewierzącym? Jakiż układ między świątynią Boga, a bałwanami? Myśmy bowiem świątynią Boga żywego, jak powiedział Bóg: Zamieszkam w nich i będę się przechadzał pośród nich, i będę Bogiem ich, a oni będą ludem moim. Dlatego wyjdźcie spośród nich i odłączcie się, mówi Pan, i nieczystego się nie dotykajcie; a Ja przyjmę was i będę wam Ojcem, a wy będziecie mi synami i córkami, mówi Pan Wszechmogący. Mając tedy te obietnice, umiłowani, oczyśćmy się od wszelkiej zmazy ciała i ducha, dopełniając świętobliwości swojej w bojaźni Bożej".

A więc mamy wyraźne wymaganie Boże: Chcę, byście byli Moim ludem, ale nie możecie mieć dalej społeczności z tym, z czym mieliście, kiedy nie byliście Moim ludem. Nie możecie wprowadzać do Mojego ludu swoich tych starych nieczystości, musicie je usuwać. Staliście się przaśni, a więc usuwajcie to, co wcześniej było waszym normalnym działaniem, ponieważ Bóg chce się przechadzać, Bóg chce być między nami, z powodu Boga powinniśmy szukać pokoju, z powodu Boga powinniśmy się uświęcać, z powodu Boga powinniśmy dążyć do tego, co jest zgodne z Jego wolą, bo Bóg jest naszym Bogiem, nie jesteśmy już ludźmi, którzy czczą bałwany, tylko czcimy Boga, który stworzył nas i który dał nam Syna, abyśmy mogli być prawdziwie Jego ludem.

Księga Zachariasza, 13 rozdział, od 7 wiersza:

"Ocknij się, mieczu, przeciwko mojemu pasterzowi i przeciwko mężowi - mojemu towarzyszowi! - mówi Pan Zastępów. - Uderz pasterza i będą rozproszone owce, Ja zaś zwrócę swoją rękę przeciwko maluczkim. I stanie się w całym kraju - mówi Pan: Dwie trzecie zginą i pomrą, a tylko trzecia część pozostanie z Nim. Tę trzecią część wrzucę w ogień i będę ją wytapiał, jak się wytapia srebro, będę ją próbował, jak się próbuje złoto". A więc Bóg mówi, że: Tych, którzy Mi zostaną, Ja ich będę przetapiać, będę ich próbować, będę ich ćwiczyć, będę ich wychowywać. A więc człowiek, który umyka sprzed ręki Boga, to jest człowiek, który nie rozumie, że właśnie pod tą ręką, pod wpływem Bożego działania może zostać wprowadzony w kosztowność tego, kim jest Bóg, a bez tego zginie w swojej głupocie. I po co to Bóg czyni? "Będzie wzywać mojego imienia i wysłucham ją. Ja powiem: Moim jest ludem, a ona odpowie: Pan jest moim Bogiem". Chwała Bogu! Żebyśmy tacy byli właśnie: Pan jest naszym Bogiem, jestem posłusznym Wszechmogącemu Bogu, bez względu na to, czy inni są posłuszni, czy nie; bo ja doświadczam, że Ten Wszechmogący Bóg dał za mnie Swojego Syna, żeby mnie zbawić z mojego złego, zepsutego życia. I nie będzie dla mnie ważne, czy inni dają się zbawiać, bo ważne będzie, że ja wiem, że On posłał Syna Swego dla mnie, żeby mnie zbawić, uwolnić mnie od tej niewoli ciemności i dać mi swobodę, abym mógł iść teraz w kierunku domu Ojca. A nie będę się rozglądać po innych, jak żyją i od tego uzależniać, czy ja teraz będę dalej żył według woli Bożej, a może już nie będę żył, bo innym się nie chce żyć. Pan Jezus mówi: Na końcu miłość wielu oziębnie, wielu się odwróci. I co? I wszyscy się odwrócą? Nie, ci, którzy z powodu Boga żyją na tej ziemi, nie odwrócą się, będą gotowi zginąć raczej bardziej, niż porzucić to, co jest Boże. Będą wiedzieli: Kogo mamy się bardziej słuchać? Was, straszących nas, grożących śmiercią, czy czymkolwiek, niż Boga, który posłał Syna? Jeżeli my się odwrócimy od Niego, to wtedy dopiero naprawdę zginiemy. Ilu idzie za innymi, bo inni coś tam robią? Ten, który jest mądry, idzie za Panem, bo Pan czyni to, co jest potrzebne.

List do Hebrajczyków, 12 rozdział. A więc Bóg zajmuje się tymi, którzy do Niego należą i oni nie mają łatwo. Ale w tym, że nie mają łatwo okazuje się właśnie, że Bogu zależy na tych ludziach, bo są Jego ludem. On nie chce, żeby Jego lud żył byle jak, On chce, żeby Jego lud żył naprawdę przed Bożym obliczem. I tutaj ten 12 rozdział, od 4 wiersza:

"Wy nie opieraliście się jeszcze aż do krwi w walce przeciw grzechowi i zapomnieliście o napomnieniu, które się zwraca do was jak do synów: Synu mój, nie lekceważ karania Pańskiego ani nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza; bo kogo Pan miłuje, tego karze, i chłoszcze każdego syna, którego przyjmuje”. Ćwiczy i wychowuje. Czy ty zdajesz sobie sprawę, że tak normalne jest? Że ty i ja mamy coś, co byśmy chcieli wnieść pośród Jego lud. Pamiętacie, że lud izraelski nosił bałwany ze sobą, aż doszli do Jordanu z tymi bałwanami. Czterdzieści lat nosili w swoich namiotach bałwany. A Bóg ich ćwiczył i ćwiczył, żeby zrozumieli, że ich Bóg jest żywy i żaden bałwan im nic nie pomoże. Ludzie mają nadzieję w tym, nadzieję w tamtym, to nic nie da, Bóg jest nadzieją, Pan Jezus jest naszą nadzieją. A więc, jak potrzeba nas ćwiczyć i wychowywać, żebyśmy umieli się skoncentrować na Tym, od którego naprawdę zależy to wszystko, co z nami się dzieje na ziemi i co będzie z nami w wieczności.

Od 12 wiersza:

"Dlatego opadłe ręce i omdlałe kolana znowu wyprostujcie, i prostujcie ścieżki dla nóg swoich, aby to, co chrome, nie zboczyło, ale raczej uzdrowione zostało. Dążcie do” (albo ścigajcie, gnajcie, pędźcie) „do pokoju ze wszystkimi i do uświęcenia, bez którego nikt nie ujrzy Pana". A więc znowuż piękne zadanie. Naucz się tego, nie daj sobie możliwości, żeby bezmyślnie żyć na ziemi, nie daj sobie możliwości, żeby nie myśleć o tym, że jest Bóg, że Bóg dał nam szansę uratować się. A to jest nasza jedyna szansa na tej ziemi się uratować. Może mi się coś nie udać, ale jeżeli dążę, biegnę do Pana, żeby mi pomógł w tym, to Pan mi pomoże i tobie też. Ale jeśli będziemy ślamazarni i nie będzie nam na tym zależało, to będziemy pokazywać, że nam naprawdę tak za bardzo nie zależy na tym, żeby nas wychował Ten Bóg na Swoich synów i córki, którzy będą żyli w czystości, że nam wystarczy to, że jesteśmy w jakimś zgromadzeniu, mamy Biblię, pomodlimy się trochę i będzie dobrze. Nie będzie dobrze, bo Bóg chce mieć nas na wyłączną własność, chce mieć nas dla Siebie. Dlatego ćwiczy i wychowuje. Nie raz, pamiętacie, jak mówił: Gdyby posłuchał Mnie Mój lud, czyż nie uratowałbym ich, nie wyprowadziłbym ich, ale oni nie chcą Mnie słuchać. To jest niesamowite. Jak myślisz dzisiaj, ilu znasz ludzi, którzy nie chcą się słuchać Boga? Wcale nie trudno znaleźć. Trudniej znaleźć ludzi, którzy chcą się słuchać Boga, dla których to, co mówi Bóg jest ważniejsze od wszystkiego innego, mogliby wszystko stracić, ale nie to, żeby zrobić to, co mówi Bóg. Czyż nie jest godny takiej chwały, by On był najważniejszy? I bez względu, co by nam za to groziło, to my powiemy: I tak dla nas cenniejsze jest to, żeby Bóg był uczczony niż to, żebyśmy coś zyskali, albo może coś stracili. I to Bóg chce w tobie i we mnie osiągnąć, żebyśmy gotowi byli na życie i na śmierć; to co On podejmie decyzję, przyjmiemy z Jego ręki. Paweł mówił: Jestem gotów żyć i umrzeć dla Pana. Piękne osiągnięcie Boga w jego codziennym życiu, w jego wyborach, decyzjach. To nie jest tak, że my sobie żyjemy jakoś. Rozumiecie, że można wpaść w taką religijność, że można żyć jakoś. My nie ‘jakoś’, my jesteśmy częścią Jego ludu, Jezus złączył nas, tych z Izraela i nas, w jeden lud, pod jednym Bogiem, pod jedną władzą, pod jednym prawem Chrystusowym, pod jednym działającym Duchem Świętym. Mamy być sobie braćmi i siostrami, mamy być sobie bliscy poprzez tą ofiarę Chrystusową, mamy nawzajem sobie służyć, czynić dobro, jak samemu Chrystusowi. To jest coś normalnego, a nienormalne jest, kiedy ludzie sobie żyją po swojemu, dla siebie, mając Biblię, w której to wszystko jest napisane.

Księga Objawiania, 18 rozdział, od 1 wiersza:

"Potem widziałem innego anioła zstępującego z nieba, który miał wielkie pełnomocnictwo, i rozjaśniła się ziemia od jego blasku. I zawołał donośnym głosem: Upadł, upadł wielki Babilon i stał się siedliskiem demonów i schronieniem wszelkiego ducha nieczystego i schronieniem wszelkiego ptactwa nieczystego i wstrętnego. Gdyż wszystkie narody piły wino szaleńczej rozpusty jego i królowie ziemi uprawiali z nim wszeteczeństwo, a kupcy ziemi wzbogacili się na wielkim jego przepychu. I usłyszałem inny głos z nieba, mówiący: Wyjdźcie z niego, ludu mój, abyście nie byli uczestnikami jego grzechów i aby was nie dotknęły plagi na niego spadające".

Wyjdźcie z tego ducha Babilonu, z tego życia wbrew woli Bożej, z tego dumnego i pysznego ubierania się w szatki religijności, zamiast chodzenia w przyobleczeniu, ubrani w Chrystusa Jezusa. Bóg mówi: Wyjdźcie, jeżeli tam zostaniecie i na was spadną te plagi też. Porzucajmy to, co stare. Korzystajmy z tego, co nowe, uniżmy się, znieśmy przeciwność, ale nie bądźmy cwaniakami chrześcijańskimi, którzy nauczyli się, jak poruszać się w chrześcijaństwie bez Boga, po swojemu. Bojaźń Boża to jest początek mądrości, kiedy człowiek jest świadomym tego: Bóg chce, żeby to czynił, to czyniła, a więc będę to czynić. Zapłacę cenę, poniosę koszt, zniosę przeciwność, gdyż Bóg zniósł o wiele więcej, posyłając Syna za moje grzechy, niż ja jestem w stanie znieść, to co się dzieje przeciwko mnie. Jeżeli gdzieś nie dasz rady, gdzieś puszczą ci nerwy, czy coś, przyjdź do Pana, przeproś Go, Pan ci przebaczy, On nie przyszedł, żeby nas zabić, tylko uratować. Nauczysz się i odpowiesz spokojnie, bo Bóg chce napełniać pokojem Swój lud.

Księga Objawienia, 21 rozdział. To jest wielka sprawa: być Jego ludem, być Jego własnością. I od 1 wiersza:

"I widziałem nowe niebo i nową ziemię; albowiem pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły, i morza już nie ma. I widziałem miasto święte, nowe Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga, przygotowane jak przyozdobiona oblubienica dla męża swego. I usłyszałem donośny głos z tronu mówiący: Oto przybytek Boga między ludźmi! I będzie mieszkał z nimi, a oni będą ludem Jego, a sam Bóg będzie z nimi". To jest cała wieczność już. A oni będą ludem Jego na zawsze, wiecznie, przeszli przez próbę, nauczyli się wybierać dobro, odrzucać zło, wykorzystywali czas, by uczyć się Boga, poznawać Go. Pan Jezus powiedział: Poznawanie Tego jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego On posłał, to jest życie wieczne. Uczyli się wykorzystywać czas, by Go poznawać i aby czynić to, co Jemu jest miłe, żeby umieć: przez długie używanie nabywamy władz poznawczych, by wyrzucać zło, odrzucać zło, a przyjmować dobro. Bądźmy dorastającymi dziećmi Boga, bądźmy tymi, którzy wzrastają, rozwijają się w tym, aby to czynić, aby być wykonawcami Bożej woli. I to nie jest łatwe skoro: I otrze wszelką łzę z oczu ich; a więc będą trudności, będą przeciwności, trzeba będzie znieść nie jedną rzecz, ale pomoże nam w tym Chrystus Jezus, który zniósł to wszystko dla mnie i dla ciebie, aby nas zbawić. Patrząc na Pana, sprawcę i dokończyciela naszej wiary, biegnijmy za Nim, pocieszajmy się w Nim.

(Od wiersza 4:)

"I śmierci już nie będzie; ani smutku ani krzyku, ani mozołu już nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy przeminęły. I rzekł Ten, który siedział na tronie: Oto wszystko nowym czynię. I mówi: Napisz to, gdyż słowa te są pewne i prawdziwe. I rzekł do mnie: Stało się. Jam jest alfa i omega, początek i koniec. Ja pragnącemu dam darmo ze źródła wody żywota. Zwycięzca odziedziczy to wszystko, i będę mu Bogiem, a on będzie mi synem. Udziałem zaś bojaźliwych i niewierzących, i skalanych, i zabójców, i wszeteczników, i czarowników, i bałwochwalców, i wszystkich kłamców będzie jezioro płonące ogniem i siarką. To jest śmierć druga".

Zwycięzcy, ci, którzy uczyli się Boga, poznawali. Widzimy, że Bóg przebacza, Manassesowi przebaczył, to jest zawsze taki przykład człowieka, który był najgorszym z królów i kiedy się skruszył, Bóg mu przebaczył, dał mu możliwość oczyścić to, co narobił bałaganu, i ile zdążył, tyle oczyścił Manasses, kiedy wrócił do Jerozolimy, kiedy Bóg wypuścił go z niewoli Babilonu. A więc widzimy, że Bóg widzi, Bóg chce, Bóg chce nas uratować. Bądźmy dla siebie prawdziwi, nie bądźmy wykorzystującymi, nie wykorzystujmy się nawzajem, bo to nie jest Chrystusowe. Korzystajmy z tego, co Bóg dał nam nawzajem, ale nie wykorzystujmy się, nie to, że kosztem kogoś, ja sobie będę ułatwiać życie. To nie jest Chrystus.

List do Filipian, 3 rozdział, od 9 wiersza:

"I znaleźć się w Nim, nie mając własnej sprawiedliwości, opartej na zakonie, lecz tę, która się wywodzi z wiary w Chrystusa, sprawiedliwość z Boga, na podstawie wiary, żeby poznać Go i doznać mocy zmartwychwstania Jego, i uczestniczyć w cierpieniach Jego, stając się podobnym do Niego w Jego śmierci, aby tym sposobem dostąpić zmartwychwstania. Nie jakobym już to osiągnął albo już był doskonały, ale dążę do tego, aby pochwycić, ponieważ zostałem pochwycony przez Chrystusa Jezusa. Bracia, ja o sobie samym nie myślę, że pochwyciłem, ale jedno czynię: zapominając o tym, co za mną, i zdążając do tego, co przede mną, zmierzam do celu, do nagrody w górze, do której zostałem powołany przez Boga w Chrystusie Jezusie. Ilu nas tedy jest doskonałych, wszyscy tak myślmy; a jeśli o czymś inaczej myślicie, i to wam Bóg objawi; tylko trwajmy w tym, co już osiągnęliśmy".

Powiem wam, to jest ta główna zasada chrześcijańska: trwajmy w tym, co już osiągnęliśmy i dajmy się dalej prowadzić. Chcenie i wykonanie daje Bóg, a więc Bóg będzie chciał więcej nas upodobnić do Swego Syna, a my trwajmy w tym, co już wiemy. Nie bądźmy stale jak ci, którzy cofają się, już się czegoś nauczyli i za chwilę znowuż już tego nie robią. To nie jest normalne w ten sposób, tak samo jak mieliśmy jakieś tam krzewy i one miały owoce, a później zaczęły usychać i już nie było owoców. Bóg jeszcze może uczynić cud, ale normalnie na krzewie, który usechł, już nie pojawia się owoc. A wiec nie usychajmy, nie cofajmy się, żyjmy, funkcjonujmy, bądźmy prawdziwi. To, co się nauczyłeś, to, co się nauczyłaś w Panu, korzystaj z tego, czyń to i bądź otwartym, bądź otwartą na dalsze poznawanie Boga, na większe służenie, na większą gotowość, większą świadomość, większą radość z tego, że można uczynić to, co jest dobre, to co jest potrzebne. A więc Bóg mówi przez apostoła: To jest ten mój syn w Chrystusie Jezusie, Paweł, on zrozumiał, że ma dążyć stale w tym jednym kierunku, aby więcej poznać Mojego Syna, a Ja mu pomogę, aby on mógł to osiągnąć. On ma pilnować tej sprawy, a Ja mu pomogę, aby do tego celu dotarł. No i dotarł. Kiedy dotarł do końca, powiedział: Teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi da Pan i tym wszystkim, którzy umiłowali dzień Jego powrotu.

A więc mamy taką świadomość, nie pozwól sie z niej ograbić. Izrael się dał ograbić z tej świadomości, że jest ludem Bożym i mieli między sobą wiele zła, oszukiwali się nawzajem, odważniki robili różne, no różne rzeczy, przekręty, brat brata oszukiwał, zabijali się nawzajem, niszczyli się nawzajem. Nie naśladujmy tego, co złe, naśladujmy to, co dobre, miłujmy się, wspierajmy, pomagajmy, bądźmy uczciwi. To, co już umiesz, to czyń; czego nie umiesz, bądź otwartym, bądź otwartą, Pan cię tego nauczy, bo Pan chce, abyśmy byli coraz bardziej podobni do Jego Syna, Bóg chce tego wszystkiego dla mnie i dla ciebie. A więc nie zmarnujmy czasu naszego nawiedzenia. Módlmy się do Boga o mądrość: Boże, daj mi mądrość, pomóż mi rozsądzać to, co ja robię, czy to jesteś Ty, czy to ja jestem, a może to już jest diabeł. Za czym teraz idę, co mnie pociąga, komu służę. Czy moje życie jest oczyszczane? Czy jest coraz bardziej brudzone? Boże, wiem, że taka jest prawda, że kiedyś nadejdzie dzień i poślesz Swojego Syna już nie po to, żeby umierał, ale po to, żeby zebrał Twój cały lud i żebyśmy mogli wszyscy stanąć przed Twoim Boskim obliczem, abyśmy mogli zobaczyć Ciebie, Boże nasz, który nas stworzyłeś, który zrodziłeś nas w Swoim Synu i który dałeś nam Swoje prawo Boże, abyśmy w tym prawie uczyli się żyć. A krew Jezusa oczyszcza nas od wszelkiego grzechu. Chwała Bogu za tą łaskę. Amen.