Jan 14:23

Słowo pisane

Zgr. 01.01.2016r. Marian Ł. Uroczystość czystego serca

Mówiliśmy o tym, że każdy z nas jest pewną historią. Gdyby Biblia opisywała wydarzenia z życia każdego człowieka, który uwierzył w Boga, to byśmy mogli zobaczyć jak wielu ludzi uwierzyło w Boga, ale również jak niewielu z nich doszło do końca, jako wierni Bogu. Co się stało po drodze? Gdyby opisane było całe życie, wtedy byśmy mogli zobaczyć i zaobserwować gdzie człowiek zaczął tracić wiarę, a coraz więcej zaczął pobierać różnych nieprawdziwych rzeczy i zagłębiać się w zło coraz dalej i dalej odsuwając od Boga. Wielu wyszło, niewielu doszło. Wielu powołanych, niewielu wybranych. Zobaczcie, przez jakie doświadczenia musimy przejść, aby dotrzeć do celu. Ale kiedy weźmiemy historię tych wszystkich ludzi, poprzez to, co Bóg uczynił w ich życiu, to jest to wynik tej jednej historii, historii Jego Syna Bożego na ziemi, gdyż one wszystkie mają w Nim swój początek.

 

1 List Piotra 1,10

 

         „Zbawienia tego poszukiwali i wywiadywali się o prorocy, którzy prorokowali o przeznaczonej dla was łasce, Starając się wybadać, na który albo na jaki to czas wskazywał działający w nich Duch Chrystusowy, który przepowiadał cierpienia, mające przyjść na Chrystusa, ale też mające potem nastać uwielbienie. Im to zostało objawione, że nie sobie samym, lecz wam usługiwali w tym, co teraz wam zostało zwiastowane przez tych, którzy w Duchu Świętym zesłanym z nieba opowiadali wam radosną nowinę; a są to rzeczy, w które sami aniołowie wejrzeć pragną".

 

         Ten Duch Chrystusa działał w tych ludziach i oni mieli przedsmak tego, co nastąpi, ale oni też w swoim życiu doświadczali zwycięstwa, doświadczali, że zostali przez przynależność do Chrystusa, oddzieleni od swoich rodzin, od swego narodu do Boga. Rodziny mogły o nich myśleć, że zwariowali, że coś im w głowie się pomieszało. Cały naród mógł stać przeciwko nim i chcieć ich zabić, zniszczyć spośród siebie. Bo przez to, że stali się wywołani, stali się też narażeni na przeciwności, które napotkali na swojej drodze. I zawsze gdzie czytamy w Biblii słowa skierowane do nich, to czytamy te słowa: „Nie bój się, ale przestrzegaj tego, co cię uczę, bo Ja będę z tobą”. Bóg jest święty. Bóg mówi: „Przestrzegaj tego, co ci daję, dlatego, że Ja będę z tobą, a Ja jestem święty. Dlatego trwaj w świętości, bo Ja będę z tobą w tym działaniu, które teraz chcę uczynić przez ciebie”. Z powodu Boga mamy postępować w taki, a nie inny sposób. Znowuż powracamy do tego, że nie mamy tyle ludziom się podobać i myśleć: „O, żeby ludzie widzieli”. Najpierw chodzi o Boga, a potem dopiero, żeby ludzie mogli zobaczyć w nas działającego Boga. Zawsze najpierw o to, żeby należeć do Boga. Słuchajcie, wielu ludzi ustami należy do Boga, ale sercem są daleko od Boga. Niewielu jest ludzi, którzy należą sercem do Boga i ustami do Boga. Kiedy człowiek należy sercem do Boga, w tym sercu zaczyna się uczta. W sercu człowieka, który należy do Boga, jest uczta. Pamiętacie, kiedy syn marnotrawny wraca do domu ojca, jest świadomy tego jakie zło uczynił, w pełni jest przekonany i sam już się ukarał: „Nie jestem godzien się nazywać synem, ale choćbym jednym z najemników miał zostać, to chcę być w domu mojego ojca”. Kiedy przyszedł i zaczął mówić to, co sam postanowił, to ojciec widząc skruchę swego syna, ogarnął go ramionami, zaprowadził do domu i wyprawił ucztę. Taka uczta trwa w sercu człowieka, który należy do Boga i ona się nie kończy. Dlatego Paweł mógł napisać, bo on sam wiedział jak to wygląda. W jego sercu grała najwspanialsza melodia i najpiękniejsze pieśni były słyszane w jego sercu. Bo jeśli w sercu naszym zamieszka przez wiarę Chrystus, a Chrystus uwielbia Ojca, to w naszym sercu mieszka uwielbienie, bo trwa w nim wspaniała uroczystość. O tym też Jezus mówi: „Kiedy Mnie wpuścisz, będę z tobą wieczerzał”. Ta wieczerza nie odbywa się, bo jedzenie tam jest, ale tam jest radość, tam jest zadowolenie, bo twoje serce jest szczęśliwe w Panu twoim. To zadowolenie jest nam potrzebne w tej wędrówce, gdyż napotykamy na wiele różnych przeciwności, które chciałyby zadusić nas i odebrać nam radość zbawienia.

A więc, Pan troszczy się o stan serca, o to, żeby było tam tak, jak Jemu się podoba, aby On mógł mieszkać w naszym sercu i aby tam była nieustanna uroczystość. Wtedy nie ma znaczenia co jest na zewnątrz. To nie zewnętrzne rzeczy powodują, że podnosi się twój duch, rozradowujesz się i tak dalej. To obecność Pana powoduje to, że jesteś zawsze szczęśliwy lub szczęśliwa w Panu. To jest radość pochodząca z wnętrza. Muzyka, którą gramy tutaj, czy tonacja tego, w jaki sposób to robimy, to jest rzecz zewnętrzna, ale ta uroczystość zaczyna się w naszym sercu. Jeśli tam jest uroczystość wtedy te słowa, które śpiewamy, one są częścią tego doświadczenia, które jest wewnątrz, a ono jest przerastające to, co na zewnątrz. Człowiek czasami może myśli, że samą pieśnią uwielbi Boga. Boga się wielbi sercem czystym. W czystym sercu musi brzmieć Jego melodia i człowiek z czystym sercem śpiewa Bogu i Bóg przyjmuje jego śpiew, ponieważ Bóg ma upodobanie, żeby Mu w czystości oddawać chwałę. Widzimy ile razy mówił: „Przynosicie te swoje ofiary”. I co z tego, skoro żyjecie dalej w swoim złu. Nie mogę tego przyjąć” - mówi Bóg. „A chcę przyjąć, oczyśćcie się” - mówi - „a przyjmę, uświęćcie się, porzućcie te złe rzeczy”. Pan Jezus mówił: „Ludzie czystego serca Boga oglądać będą”. A więc, czyste serce przygotowuje nas na największą uroczystość i ono jest gotowe do tej uroczystości, ponieważ ono doznaje w sobie tą uroczystość. Pamiętaj jednak, że jest wróg, który będzie chciał zabrać ci uroczystość. Apostoł Paweł mówi, że: „Ani miecz, ani głód, ani chłód, ani różne te wszystkie rzeczy, ani śmierć nie mogą mi odebrać tej świętej relacji z moim Bogiem”. Pozostaje jedynie grzech. Niektórzy przeżywając trudne chwile już opuszczają ręce, rezygnują. To znaczy, że w nich nie ma uroczystości. Ta ich uroczystość to jest zewnętrzna rzecz. Przyjdą na zgromadzenie: „O jak fajnie, podoba mi się, jestem taki podniesiony/podniesiona”. A potem bum, bo w środku nie ma podniesienia, podniesienie jest tylko zewnętrzne. Tak, jakby zewnętrznymi rzeczami człowiek jest podnoszony, a potem nie ma ich i to upada, podnoszony i znów upada. Tak widzisz życie ludzi, którzy nie mają uroczystości w sercu. Bóg nie jest niestabilny, Bóg jest stały. Bóg nie chciałby nigdy, żeby Jego dom raz był tak, a raz inaczej. Jego dom jest też stały. To Bóg zapewnia nam uroczystość, my tylko przychodzimy i to, co wewnątrz nas się dzieje, ujawnia się na zewnątrz, ale całe najpiękniejsze wydarzenia dzieją się w środku. Ukryty wewnętrzny człowiek z klejnotem łagodnego i cichego ducha.

Człowiek, który nie ma uroczystości w sobie, on się ładuje zewnętrznymi rzeczami. I później widzimy jak są ludzie podekscytowani zewnętrznie, jakby nie wiadomo gdzie byli, ale za dwa trzy dni, patrzysz, uszło wszystko, bo oni nie mają w środku uroczystości.

Ten Duch Chrystusowy, który działał i działa w Bożym człowieku, to On dawał i daje tą radość. Widzimy Joba, który jest w wielkim utrapieniu, jego ciało jest obolałe. On doznaje doświadczenia, ale on mówi: „Wiem, że mój Odkupiciel jako ostatni nad grobem moim stanie i moje własne oczy będą oglądać mojego Odkupiciela. To jest moją radością i jestem gotów na to”. Ponieważ co miał w środku? On miał w środku uroczystość. Gdyby wziąć zewnętrzne rzeczy, ten człowiek powinien zrobić to, co mu doradzała żona. Ale on miał uroczystość w środku, on mówi: „Przyjęliśmy jedno, przyjmiemy i drugie od Boga”. A więc, sprawa główna toczy się o to, żeby w domu była Chrystusowa uroczystość. Nie tylko dom ustrojony na zewnątrz, a w środku pusto. Musi być dom zamieszkały. Ci ludzie już tego doznawali, chociaż jeszcze żyli w czasach przed przyjściem w Ciele naszego Pana Jezusa Chrystusa. A my jesteśmy już po tym, jak On wykonał to wszystko i odszedł do Ojca, aby dzisiaj wstawiać się za mną i za tobą. Ten wspaniały Król, którego Ojciec zawsze wysłuchuje dzisiaj z własną krwią wstawia się za nami, żebyśmy byli święci, czyści i nieskalani, bo taką chce mieć dla Siebie Oblubienicę. On nie jest zainteresowany tyle tymi zewnętrznymi otoczkami co czystym sercem. W różnych warunkach cząstki Jego ciała przebywają, w różnych doświadczeniach, ale wszystkie mają jedną wspólną cechę. Jaka to jest? Mieszka w nich Chrystus. W każdej Swojej cząstce mieszka Chrystus. I ten Duch Chrystusowy, Duch Chrystusa, działając w nas, on wskazuje nam na cel naszej wędrówki. My nie mamy pozycji równowagi chrześcijańskiej. Pozycja równowagi chrześcijańskiej pochodzi z Ducha Chrystusowego. To jest równowaga życia chrześcijanina / chrześcijanki. Kiedy widzisz człowieka, który nie jest napełniony Duchem Chrystusowym, on jest niezrównoważony, on się często przewraca, nie umie chodzić w Panu Jezusie. Ale kiedy widzisz człowieka, który jest napełniony, widzisz, że jego kroki są pełne. Trudno ci znaleźć, żeby ten człowiek gdzieś się potknął, dlatego, że jego równowaga jest w środku z Ducha Bożego.

A więc, chodzi głównie o to, abyśmy mogli dzisiaj należąc do Boga oddać Mu chwałę, swoją do Niego przynależnością, w której On gwarantuje nam, że my nie będziemy się potykać, a tym bardziej przewracać. Dlatego kiedy nawet przyjdzie ucisk, dzieci Boże wejdą w ucisk jak bohaterowie, jak święci, którzy idą dalej. Ponieważ po drodze mają ucisk, wejdą w ucisk i pójdą dalej, bo oni mają w sobie świętą uroczystość. Oni idą z tą uroczystością na uroczystość do domu Ojca, a że po drodze jest ucisk to oni go przejdą w zwycięstwie. A ci, którzy nie mają czystego serca, tam właśnie oddadzą chwałę diabłu i dadzą się zapieczętować, gdyż nie umiłowali tak prawdy, aby ona mogła w nich mieszkać.

Zobaczcie, jak ważne dla mnie i dla ciebie jest to, czy dzisiaj On może w nas mieszkać i czy my w każdej sytuacji umiemy dziękować Bogu za to, co przychodzi i w jaki sposób On nas w tym kształtuje. Apostoł Paweł nie tak sobie napisał: „Za wszystko dziękujcie, bez ustanku się módlcie”. Wspaniałe jest to. A więc, droga przez ciało Jezusa Chrystusa jest tą drogą, którą mało ludzi chce w ogóle iść. Sam Pan Jezus powiedział, że wielu szuka, ale nie znajduje jej. Mija ją jako nieważną drogę, uważając, że tą drogą nie pójdą, bo tam nie ma życie sensu jakiego szukają. To jest dla nich jakaś wielka strata, to jest odebranie wszystkiego i dlatego uznają, że to nie jest ta droga, że musi być jakieś inne rozwiązanie. I ludzie szukając, mijają tą drogę, która prowadzi do domu Ojca i szukają innych dróg łatwiejszych i wybierają te drogi i zostają gdzieś na ich manowcach. Droga Pańska jest święta i tylko sprawiedliwi nią mogą iść, to znaczy, ci których sprawa starego życia jest na krzyżu już załatwiona. Są oddzieleni od swoich grzechów, od swojej nieprawości przez krzyż. To są informacje dla każdego człowieka i każdy człowiek może te informacje posiąść czytając Biblię i każdy człowiek może być uratowany. Bóg tak umiłował świat, że Syna Swego dał. Na co? Na ukrzyżowanie, aby nas zbawić z naszych grzechów. To jest miłość. Ona ma w sobie i cierpienie, ale za cierpieniem jest zbawienie. Dlatego Słowo Boże mówi, że miłość wszystko znosi. Ona potrafi dojść do celu, aby to osiągnąć, co jest tobie i mi potrzebne. Jezus osiągnął to, tylko teraz na ile my z tego będziemy korzystać, na ile my się będziemy gotowi poddać temu wpływowi, na ile będziemy chcieli patrzeć na Jezusa bez ustanku i na ile będziemy chcieli być podobni do Niego, a na ile zaabsorbują nam głowę ludzie, którzy nie chcą iść za Jezusem. Obyśmy nie byli jednymi z nich, których nie interesuje ta droga i powrót do Boga w taki sposób, jaki Jemu się podoba, którzy myślą sobie, że w chrześcijaństwie to można po swojemu trochę pożyć i też będzie dobrze.

 

Wspaniały jest Bóg. Można powiedzieć, że nic bardziej zbawiennego nie można wymyślić, nic. Zbawieni za darmo z łaski, nie z uczynków, aby się kto nie chlubił. A więc, nic nie musieliśmy Bogu przynieść, żeby On chciał nas zbawić. Wystarczy, że przyszliśmy tacy, jacy byliśmy. Tak? Zawsze to mówimy: „Idziesz do chrztu, idziesz, grzeszniku, z wszystkimi swymi grzechami. Idziesz przyznając się do tego, że jesteś grzesznikiem i że potrzebujesz oczyszczenia ze swoich grzechów. Wcale nie jesteś jakimś fajnym człowieczkiem przez to, że coś tam się trochę Biblii naczytałeś. Dalej niesiesz te swoje grzechy. Idziesz umrzeć, aby powstać i rozpocząć nowe życie, aby uczyć się chodzić już dzięki Chrystusowi, a nie dzięki swojej sile i mocy, aby Pan mógł cię przeprowadzić tak, jak On to potrafi uczynić”. Jego Duch musi też działać w tobie i we mnie, abyśmy doszli do celu. Kogo Duch Boży prowadzi, ten jest dzieckiem Bożym. List do Rzymian, 8 rozdział, od 14 wiersza:

 

         „Bo ci, których Duch Boży prowadzi, są dziećmi Bożymi. Wszak nie wzięliście ducha niewoli, by znowu ulegać bojaźni, lecz wzięliście ducha synostwa, w którym wołamy: Abba, Ojcze! Ten to Duch świadczy duchowi naszemu, że dziećmi Bożymi jesteśmy. A jeśli dziećmi, to i dziedzicami, dziedzicami Bożymi, a współdziedzicami Chrystusa, jeśli tylko razem z Nim cierpimy, abyśmy także razem z Nim uwielbieni byli".

 

         Zobaczcie, jakie świadectwo musisz mieć w sobie. Bóg nie świadczy, bo wiecie, wypada ludziom powiedzieć, że są dziećmi Moimi, no wypada jakoś powiedzieć, no chyba nie jest z tobą jakoś tak źle, pewno jesteś dzieckiem Bożym. Bóg nie mówi takich rzeczy w ogóle. Bóg nie mówi pustych rzeczy. Jeśli Duch Święty poświadcza ci, że jesteś dzieckiem Boga, to na pewno musi być w tobie owoc życia Jezusa Chrystusa. To nie jest tak, jak wielu by chciało, że do ciebie mówi: „No wiesz, nie martw się, jesteś dzieckiem Bożym, chociaż grzeszysz, bo wszyscy grzeszą”. Nie świadectwo ludzkie, ale świadectwo Boga jest najważniejsze, to co On świadczy o tym. I kiedy mówimy o tym, że Duch Boży prowadzi wszystkie dzieci Boże, to wiemy, że Duch Boży prowadzi do wieczności z Bogiem, bo mamy się spotkać ze świętym Bogiem. A więc, Duch Święty prowadzi przez uświęcenie, prowadzi przez korzystanie z tego, kim jest Jezus Chrystus. I to poświadczenie jest bardzo ważne w nas, że jesteśmy dziećmi Boga. Ono powoduje to, że masz decyzję, by być jak Chrystus, by być posłusznym Ojcu, który jest w niebie. Dlatego też i Piotr pisał o tym posłuszeństwie, o świętości. Zobaczcie, to są potężne święte prawdy, które są zapisane w Biblii i wszyscy mogą je czytać, tylko czy wszyscy to rozumieją. Czy wszyscy rozumieją zbawienie, które przyszło do nas w Chrystusie i co ono oznacza? Czy wszyscy rozumieją z czego wyrywa Chrystus człowieka, żeby człowiek mógł iść do wieczności? A więc, ten Duch świadczy, kiedy prawidłowo stoimy przed Bogiem, świadczy o tym, że jesteśmy dziećmi Boga. Zwróciliście uwagę, że apostoł Paweł na przykład mówił o fałszywych braciach, którzy mówili o tym, że są dziećmi Boga. Pamiętamy tą rozmowę Jezusa z tymi uczonymi w Piśmie, kiedy oni też twierdzili, że są dziećmi Boga, ale Jezus im powiedział: „Nie jesteście dziećmi Boga, bo waszym ojcem jest diabeł”. Oni nie mieli w sobie Ducha Syna. On powiedział: „Jeśli wy będziecie mieli w sobie Moją obecność to wtedy wy jesteście synami, bo jeśli nie macie w sobie Mojej obecności to jesteście nadal niewolnikami grzechu. To jest napisane w Ewangelii Jana, 8 rozdziale. „Nie macie w sobie Mojej obecności i dlatego nadal jesteście niewolnikami, a nie synami, a niewolnik nie pozostaje w domu ojca na zawsze”. A więc, musimy być synami i córkami Boga. „A ci, którzy są synami i córkami Boga” - mówi znowuż apostoł - „oni oczyszczają się, żeby Ojciec mógł się przechadzać między nami”. Wszyscy synowie i córki Boga mają tą samą świadomość: „Musimy się oczyszczać, bo Ojciec tu przyjdzie”. A ci którzy są fałszywi, nie mają tej świadomości. Nie ma w nich Ducha, który by im to potwierdzał, który wywołuje potrzebę świętości w człowieku, który wywołuje potrzebę uświęcania, porzucania zła, oczyszczania się, by z Ojcem móc przebywać. I kiedy to działa w tobie, to jest to świadectwo, które wydaje tylko Duch Święty. Tylko On umie prawidłowo prowadzić, żeby gdzieś człowiek żył w sposób godny Boga i nie pogubił się w tej wędrówce.

 

Też 8 rozdział i 26 wiersz i 27:

 

         „Podobnie i Duch wspiera nas w niemocy naszej; nie wiemy bowiem, o co się modlić, jak należy, ale sam Duch wstawia się za nami w niewysłowionych westchnieniach. A Ten, który bada serca, wie, jaki jest zamysł Ducha, bo zgodnie z myślą Bożą wstawia się za świętymi”.

 

         Za kim? Za świętymi. Święci, to są ludzie, którzy są oddzieleni od świata dla Boga. Jezus też nie modlił się o wszystkich. On modlił się: „Ojcze, ja się modlę za tych, których Mi dałeś, abyś Ty ich zachował od ich zła tego świata. Nie za światem Cię proszę” - mówił Pan Jezus w modlitwie do Ojca - „ale za tymi, których Mi dałeś. Byli Twoi, Ty Mi ich dałeś. Ja im dałem Słowo i oni poznali, że Ty mnie posłałeś”. Zobaczcie, jak ważne to jest dla mnie i dla ciebie. Za tak niewyobrażalnie wysoką cenę wykupieni zostaliśmy. Chrystus umarł na krzyżu, poniósł za mnie krzyż i za ciebie, abyśmy mogli się stać dziećmi Boga Wszechmogącego. Zapłacono za mnie i za ciebie cenę, której wartość mówi nam o tym, kim chce Bóg abyśmy byli. Nie płaci się takiej ceny po to tylko, żeby ktoś się pobawił w chrześcijaństwo. Taką cenę się płaci za tych, których chce się mieć świętymi, których chce się zbawić, chce się oddzielić od władzy szatana do władzy Swojej, do Boga. Taką cenę się tylko płaci za tych, o których się myśli i chce się z nich uczynić świętych, czystych i nieskalanych. Zbyt wysoka cena, żeby mniemać, że można być byle jakim chrześcijaninem, czy byle jaką chrześcijanką. Cena mówi o tym, co chce Ojciec osiągnąć. Zbyt wysoka, żeby On myślał o czymkolwiek innym. Rozumiemy to? Cena jest za wysoka, żeby mniemać, że mogę pozostać gdzieś w swoich grzechach i być zbawionym. Nie płaciłby tyle za to, żeby ktoś pozostawał w grzechach swoich. A więc, mamy się oczyszczać, uświęcać, ponieważ to Bóg przyszedł do nas w Swoim Synu, żeby zbawić ciebie i mnie. A więc, ten Duch wstawia się w nas w westchnieniach, w wołaniach do Boga. „A ten, który bada serca wie jaki jest zamysł ducha, bo zgodnie z myślą Bożą wstawia się za świętymi”. A więc, on wstawia się, bo Bóg tak chce, żebyśmy byli święci. Jest cała praca nad nami, którą wykonuje Syn w niebie, Duch Święty tu w nas, wszystko się dokonuje, cała praca, żebyś był, ty, ja, święty, święci, abyśmy byli zjednoczeni w świętości. Cała potężna machina Bożej pracy została uruchomiona w tej sprawie, abyśmy oddzieleni byli od świata ciemności do Królestwa Syna Jego, Jezusa Chrystusa i tam przeniesieni. I ona dalej pracuje. Chwała Bogu, że dalej pracuje. Dalej są ludzie na ziemi, którzy z tej pracy korzystają. Tak jak Syn powiedział: „Ojciec i Ja działamy”. Po to, żebyśmy byli prawdziwie zbawieni.

Patrzymy więc na Boga pełni podziwu, rozumiejąc, że: „Ten, który zaczął, ma moc dokończyć”. Skoro zaczął w tak potężny sposób, również w ten potężny sposób ma moc przeprowadzić nas przez wszystkie wydarzenia życia i wprowadzić do wieczności. I dusza moja i twoja odpoczywa tylko wtedy kiedy ufamy Bogu, bo kiedy nie ufamy Bogu, kiedy próbujemy oprzeć się na swoich możliwościach, mamy kłopot. Słowo Boże mówi: „Nie polegaj na własnym rozumie, na własnej logice”. Ponieważ nasz umysł musiał być odmieniony w duchu swoim, żeby móc myśleć w sposób myślenia Boga, a nie człowieka. Widzicie jak ludzie myślą. Oni ustawili sobie Boga we własny sposób i Bóg ma wypełniać tylko to, co oni chcą. Oni sobie żyją w świecie, oglądają bzdurne rzeczy, słuchają o złu a nie o dobru i nadal mówią: „Bóg nas kocha, Bóg jest z nami”. To są oczywiście kłamstwa, bo Bóg jest święty, nie byłby przecież z nimi w tych miejscach.

A więc, ta cena, potęga i majestat Boga. Potrzebujemy mieć zgięte kolana wdzięczności przed Nim, żeby oddać Mu chwałę za to, co On dla nas uczynił, przed Jego Synem, w którym tak potężne zbawienie przyszło do mnie i do ciebie. I na tym zbawieniu możemy się oprzeć całkowicie, nie musimy obawiać się. Tak jak Słowo Boże mówi: „Już nie musimy ulegać bojaźni, bo podjął się pracy Ten, który potrafi to uczynić”. Ale warunek: Musimy do Niego zawsze należeć w ten sposób, jak Mu się podoba. Jeślibyś zgrzeszył czy ja, mamy Orędownika w niebie, oczyszczamy się, nie wolno nam pozostawać w grzechu, grzech oddziela nas od Boga. Cierpienia nie oddzielą, głód nie oddzieli, chłód nie oddzieli, ale pozostanie w grzechu tak. Często z powodu tego, że człowiek obawia się głodu czy chłodu, popełnia grzech, żeby sobie zabezpieczyć coś tak, jak świat to robi. Podczas, gdy tak naprawdę traci bezpieczeństwo Boże. A więc, Duch wspiera nas w niemocy naszej, dodaje nam przez to otuchy, wzmacnia nas przez to. I kiedy czytamy ten I List Jana, czytamy to potężne objawiające słowo, które mówi: „Ten, który jest w nas, (to jest mówione o Duchu), ten który jest w nas, większy jest od tego, który jest w świecie, od ducha ciemności. I dlatego zwyciężamy, gdyż większy jest w nas, niż ten, który jest na świecie. Potężniejszy, ten, który może uczynić wszystko, jest w nas”. Czego więc będziesz się bać? Jednego tylko, aby nigdy od Niego nie odejść. Gdy zdajesz sobie sprawę, że sam / sama nie poradzisz sobie, bo to jest zbyt trudne zadanie dla nas ludzi, żeby samodzielnie spróbować wykonać to zadanie. Dlatego odpoczywaj, duszo, w Panu. Odpoczywaj. Należ zawsze do Niego. Kiedy diabeł ci oferuje różne kombinacje, nie wchodź w nie, nie musisz. Nie musisz walczyć o swój zewnętrzny stan. On powiedział: „Walcz o wewnętrzny, o to, żeby w tobie było uporządkowane wszystko, żeby bogactwo Chrystusowe mieszkało w tobie i we mnie”.

         Otwórzmy jeszcze ten 8 rozdział od 1 wiersza:

 

         „Przeto teraz nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie. Bo zakon Ducha, który daje życie w Chrystusie Jezusie, uwolnił cię od zakonu grzechu i śmierci. Albowiem czego zakon nie mógł dokonać, w czym był słaby z powodu ciała, tego dokonał Bóg: przez zesłanie Syna swego w postaci grzesznego ciała, ofiarując je za grzech, potępił grzech w ciele, aby słuszne żądania zakonu wykonały się na nas, którzy nie według ciała postępujemy, lecz według Ducha”.

 

         Nie ma potępienia nad tymi, którzy są... Gdzie? W Chrystusie Jezusie. W Nim umarliśmy i mamy być codziennie martwi w Nim. Jeśliby się coś zdarzyło czy wydarzyło, Pan umarł i za to, żebyśmy mogli się oczyścić. To nie znaczy, żeby sobie lekko pozwalać. Paweł o tym pisze. Tu nie chodzi o to, żeby sobie myśleć: „O, to wtedy grzeszmy, skoro można tak łatwo i za darmo się oczyszczać to grzeszmy dalej”. Nie, nie chodzi o to! Nie grzeszmy, ale jeślibyśmy zgrzeszyli, to dla naszego zbawienia jest już uregulowane tam na krzyżu, bo Jezus Chrystus umarł za wszystkie grzechy nasze”. Ale musimy pozostać w Nim. Wiemy, jakie znaczenie ma trwanie w Chrystusie, bo On Sam mówił nam o tym. Gdyż, gdy trwamy w Nim, wtedy soki Jego życia płyną z Niego w nas. Wtedy Ojciec troszczy się o to, abyśmy owocowali coraz obficiej. Chwała Bogu!

 

         Nigdy bym sobie nie pomyślał, że Bóg chce nas, takich nieuków, takich wysoko mniemających, albo mało mniemających o sobie, wziąć do tak potężnej szkoły, gdzie Jego Syn jest Nauczycielem. Jedynym Nauczycielem, który doskonale wykłada wszystko, co mówi Ojciec. Nauczycielem, który przyniósł nam każde Słowo od Ojca, żeby nas zbawić, uratować. Nie ma potępienia nad tymi, którzy są w Chrystusie Jezusie. Czy jesteś dzisiaj martwy w Chrystusie, martwa w Chrystusie? Czy masz tą pewność, że jesteś w Jego śmierci z Nim, że umarłeś / umarłaś i nie żyjesz już dla grzechu? Umarłeś dla grzechu i dla świata i dla siebie samego czy dla siebie samej. Masz tą pewność? Wtedy nie ma nad tobą potępienia. Nie próbujesz żyć już po swojemu, umarłeś. Zostawiasz to wszystko Jezusowi i nie ma nad tobą potępienia. A jeśli opuszczasz Chrystusa i pozwalasz sobie na swawolne życie, wchodzisz  z powrotem pod potępienie. Bo wchodzisz pod co? Pod zakon. Potępiony każdy, kto nie wypełnia zakonu. Tylko w Chrystusie nie ma potępienia. I dlatego możemy to miejsce odnaleźć, jako jedyne miejsce, w którym jesteśmy doskonali, chociaż nie jesteśmy jeszcze doskonali, ale nie jesteśmy przez to potępieni. Tak Ojciec zaplanował zbawić nas, uratować nas, abyśmy mogli modlić się i On, aby mógł wysłuchiwać naszych modlitw.

         Otwórzmy Ewangelię Łukasza, 23 rozdział, 33 i 34 wiersz:

        

         „A gdy przyszli na miejsce, zwane Trupią Czaszką, ukrzyżowali go tam, także i złoczyńców, jednego po prawicy, a drugiego po lewicy. A Jezus rzekł: Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią”.

 

         „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią”. Jakie jest pragnienie Syna Bożego? Żeby zbawić ich z grzechów, a nie żeby ich zniszczyć. Oni w rzeczywistości nie mieli pojęcia, że krzyżują swojego Mesjasza, że wydają tego, który jest im najbardziej potrzebny, który był obiecany, jako ten, który przyjdzie zbawić ich, uratować ich. Jaka jest wspaniałość Chrystusa, skoro będąc przybity na krzyżu, ma w sobie to właśnie, co było potrzebne każdemu z nas. „Przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. I to jest jeden z tych następnych elementów, który koniecznie jest potrzebny w domu Boga. Co to jest? Przebaczenie. W domu Boga mieszka przebaczenie. Dzieci Boga nie chodzą z urazami, nie mają złego nastawienia, nie mają negatywnych rzeczy, ponieważ jest przebaczenie. Gdy zabraknie przebaczenia, diabeł się moment wślizgnie. Dlatego musimy czuwać, aby to Chrystus, a On mieszkał w nas, a z Nim, aby mieszkało w nas również przebaczenie. Diabeł chce nas podejść chytrze, próbuje nami tak zamanewrować, żeby ustawić nas przeciwko komuś, abyśmy zaczęli chodzić w złym nastawieniu. Zobaczcie, że Jezusa otaczało mnóstwo wrogów, mnóstwo grzeszników, kombinatorów pełno było wokół Niego. Jak On szedł? W przebaczeniu. Kiedy widzimy Szczepana kamienowanego, co w tym człowieku dzieje się? Jaki duch działa w Szczepanie? Duch Chrystusa. I znowuż słyszymy te same słowa: „Panie, nie policz im grzechu tego”. Zobaczcie, że człowiekowi Bożemu nigdy nie zależy, żeby Bóg zemścił się na jego wrogach w jakiś sposób. Raczej, żeby nawet wrogowie jego się jeszcze nawrócili, żeby dana im była możliwość nawrócenia się. Zobaczcie, jakie musi być czyste serce i umysł, żeby nie chcieć potępienia swoich wrogów Jak bardzo musimy być z Jezusem, aby takie wartości w nas dokonywały się. On właśnie po to przyszedł, żeby to zrobić w tobie i we mnie. W tym przebaczeniu nie ma tak, że ludzie mogą wyprawiać sobie co chcą i nie muszą nawet powiedzieć „przepraszam”, bo przecież mają zagwarantowane przebaczenie. Nie, muszą przyjść, aby je przyjąć. Ono tam jest, ale jeśli nie przyjdą, to je nie odbiorą. Dlatego Pan Jezus Kościół Swój tego uczył: „(…) Panie, ile razy mam odpuścić bratu memu, jeżeli przeciwko mnie zgrzeszy? Czy aż do siedmiu razy? Mówi mu Jezus: Nie powiadam ci: Do siedmiu razy, lecz do siedemdziesięciu razy” i „Jeśli zobaczysz, że ktoś grzeszy, idź napomnij go sam na sam. Jeśli się upamięta, zyskałeś brata swego, czy zyskałaś swoją siostrę. Jeśli się nie upamięta, weź jeszcze jednego, idź upomnij ponownie, jeśli się upamięta, zyskaliście. Jeśli nie, postaw przed zborem. Jeśli dalej nie będzie chciał czy chciała się upamiętać niech zostanie wykluczony czy wykluczona”. Jest przebaczenie tylko człowiek musi je przyjąć, a jeśli człowiek nie chce porzucić swoich grzechów, chce dalej pozostawać w nich, to nie chce też przyjąć przebaczenia. Co jest ważniejsze dla człowieka? Grzech czy przebaczenie? Jeśli się okazuje, że grzech, to znaczy, że człowiek nie potrzebuje przebaczenia, woli pozostać w swoim grzechu. Ale może na zewnątrz zastanowi się człowiek i sobie pomyśli: „Przecież mogłem być w miejscu chwały na wieczność, a teraz wszystko to zostało mi odebrane. Upamiętam się jednak. Pójdę i załatwię tą sprawę”. Przychodzi, upamiętowuje się, i co? Co się dzieje wtedy? Bierze przebaczenie. Ile razy? Tyle, ile będzie potrzebował czy potrzebowała. Jeśli tylko będzie człowiek tego potrzebował, Bóg chce dać przebaczenie, ponieważ Bogu bardziej zależy na życiu naszym niż na śmierci. A jeśli człowiek nie będzie chciał przebaczenia, to nie weźmie i pozostanie w swoich grzechach, oddzielony czy oddzielona od Boga. Czy takie modlitwy tego człowieka będą wysłuchiwane? Niebo będzie zamknięte. Ten człowiek może się już modlić nie wiem ile, a i tak nic z tego nie dotrze przed Boże oblicze, dopóki ten człowiek się nie upamięta. Bo co mówi Słowo: „Jeśli ktoś ma prawdziwie coś przeciwko tobie, a przychodzisz i chcesz się modlić do Mnie”, temu Bóg mówi, „Idź najpierw uporządkuj sprawę, a potem przyjdź, módl się”. Pamiętamy to, co Piotr pisze, że w Kościele mężowie mogą mieć przeszkodę w modlitwie, jeśli nie mają Bożej relacji z żoną. A więc, w różny sposób można mieć przeszkody w przychodzeniu do Boga. Dlatego chodzi o to, żebyśmy zachowali czyste relacje. W święty czysty sposób postępowali między sobą. I o tym Duch Święty upewnia nas każdego dnia, że właśnie tak jest i tak musi być. Przebaczenie, bardzo ważna sprawa. Pamiętamy jak Pan Jezus uczył modlitwy, tak? O co tam modlimy się? "I przebacz nam nasze winy, jako i my przebaczamy naszym winowajcom". Nauczył takiej modlitwy i kiedy człowiek modli się to wypowiada sam te słowa, które są tak ważne: „Ty mi tak samo zrób jak ja robię drugiemu”. Przychodzi ktoś do ciebie i przeprasza cię, a ty mówisz: „Nie, to za dużo mi tu narobiłeś czy narobiłaś, nie mam dla ciebie przebaczenia, idź sobie po prostu, dosyć już, wystarczy”. Potem przychodzisz do Boga, i co? Co wtedy? Co słyszysz? Dokładnie to samo. Pamiętamy, jak Pan Jezus opowiedział o tych dwóch sługach, z których był pierwszy tak wiele zadłużony i w tym momencie pan wydaje jego, cały dom w niewoli a ten zaczyna Pana swego błagać, prosić: „Miej litość nade mną, wejrzyj, daj mi szansę, daj mi czas a oddam ci wszystko”. Pan widzi ukorzenie się tego człowieka i mówi: „Dam ci jeszcze więcej niż prosisz”. Znamy to z Biblii, tak? Że Bóg daje więcej niż prosimy. „Dam ci więcej niż prosisz, przebaczam ci ten cały twój dług, darowuję ci to. Nie jesteś już nic winny, idź w wolności i ciesz się wolnością”. I teraz ten człowiek wychodzi z tego miejsca, gdzie doznaje tego uwolnienia, wyswobodzenia, ukazania wielkiej, wspaniałej łaski. Jest wolny, nic nie jest już winien. Idzie i spotyka swojego dłużnika, który jest mu niewiele dłużny, ale przecież to jest jego. Łapie go i ten... powtarza się ta sama sytuacja. Tamten teraz prosi: „Przebacz mi, wejrzyj na to”. „Nie!” Wrzuca go do więzienia. Dochodzi wiadomość do pana o tym, jak postąpił sługa, któremu on okazał łaskę. Wtedy pan każe zawołać tego sługę. I co robi? Jego dług wraca na niego z powrotem i ponosi konsekwencje braku naśladowania swego Pana . A więc, Bóg przebacza, ale jeśli my nie będziemy korzystać z tego przebaczenia, żeby przebaczać innym, wróci dług do nas. Chcesz tego? Musimy się nauczyć porządku, Bóg jest Bogiem porządku. On chce mieć w Swoim domu porządek, musimy uczyć się, co podoba się naszemu Bogu. Musimy też zobaczyć, że jeśli człowiek przyjmuje przebaczenie dla siebie, a nie umie dać przebaczenia innym, wróci jego dług do niego. Nie umie on docenić, ile Bóg przebaczył mu, ale za to bardzo umie cenić to, co ktoś mu jest winien.

A więc, my - dom modlitwy, musimy pilnować się, aby w nas było czysto, aby ta modlitwa była miłą wonią dla Boga, aby usta nasze, kiedy wymawiamy imię Jezusa Chrystusa, były czyste, w których umiłowany  Syn Boga jest wywyższony w miejscu Jego przebywania, i Bogu się to podoba. Pamiętajmy o tym, niech nikt nie traci tu rozumu. Pamiętajmy o tym, że to wszystko masz w swojej Biblii o czym dzisiaj mówię. To nie są rzeczy ukryte, schowane w jakiś tajemnych szyfrogramach. To jest w prosty sposób opisane w twojej Biblii, w mojej i to jest słowo od Boga. Powiedziane jest, że miłość to posłuszeństwo, miłość to wypełnianie Jego przykazań. Nieustannie musimy pilnować, żeby to nie diabeł do nas mówił w trudnym momencie: „Zobacz ile ci krzywdy zrobiono. Masz prawo teraz się odgryźć”. Tylko, byśmy raczej słuchali Boga. „Pomsta do Mnie należy”, mówi Bóg, „Ja odpłacę, a ty idź dalej”. Abyś mógł być dalej domem modlitwy, aby w tobie nie zamieszkali zbójcy. I żeby nie stało się tak, że dom modlitwy zamieni się w jaskinię zbójców. Dla Jego chwały, dla Jego chwały jesteśmy świątynią. I chwała Bogu, że On uczy, ćwiczy nas, bo dla Niego najważniejsze jest to, żebyśmy byli Jego świątynią. Jezus opowiada o ludziach, którzy całe morza pokonują, żeby zdobyć wyznawców, a potem czynią ich gorszymi niż byli wcześniej, dają im świadomość Biblii, bez świadomości kim jest Bóg. Wprowadzają ich w literę, a nie w kosztowność Boga i więcej zamieszania im w głowach robią niż uporządkowania.

 

         Wiemy, że Pan Jezus ustalił służby w Kościele, żeby Kościół był święty, przygotowany do służby. I każdy z nas musi mieć to wspaniałe świadectwo: „Należę do Boga, jestem Jego wyłączną własnością. On włada we mnie, mój umysł On otrzeźwił, oczyścił, usunął zgniłe myśli, napełnił mój umysł myślami, które Go chwalą”. Pamiętamy naszego ojca wiary, Abrahama, kiedy składał ofiarę dla Boga i później nadleciały ptaki i jak on chronił to, żeby one tego nie ruszyły. My też musimy pilnować siebie jako ofiarę miłą Bogu, żeby czarne myśli, czarne rzeczy, czarne nauczania nie spłynęły na nas i nie zakłóciły spokoju w nas. Chwała Bogu, że możemy być w tym miejscu i rozmawiać o tym, że możemy zanurzać się w kosztowność Boga nie z tym przerażeniem, że dowiemy się, że nie ma szans dla nas być zbawionymi, ale wejść i zobaczyć, że tu mamy pewność zbawienia. Nie jakieś szanse, może pięćdziesiąt procent, sześćdziesiąt procent mamy szansy, ale sto procent! Sto! Jeśli trwasz w Nim masz sto procent pewności zbawienia. Jan pisze: „Ja wam to piszę, abyście byli pewni swojego zbawienia, abyście nie wątpili co do swojego zbawienia”. To nie jest to, że ja się domyślam czy będę zbawiony. To zbawienie pracuje w nas. „Domyślasz się, że żyjesz?” - zapytałbym się. „Żyjesz?” „No, domyślam się, że chyba tak”. Domyślasz się, czy żyjesz? No, żyjesz! Zbawienie jest jeszcze pewniejsze w Chrystusie niż to, że teraz jesteśmy tu żywi. I tą pewność zbawienia musimy mieć w Nim, trwając w Chrystusie nieustannie, należąc do Niego i owocując dzięki Niemu. To jest bardzo ważne, abyśmy mogli w tym przebywać.

         Trzecia Mojżeszowa, 19 rozdział. To jest coś czego ciało bardzo nie lubi, co będę czytał. Bardzo tego nie lubi ciało, ale to jest Słowo od Boga. Ciało jest przeciwko duchowi, a duch przeciwko ciału. Tu jest skarbnica, która nam odkrywa to, co miłe jest Bogu i w jaki sposób On chce działać. 17 i 18 wiersz:

 

         „Nie będziesz chował w sercu swoim nienawiści do brata swego. Będziesz gorliwie upominał bliźniego swego, abyś nie ponosił za niego grzechu. Nie będziesz się mścił i nie będziesz chował urazy do synów twego ludu, lecz będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Jam jest Pan!”

 

         To znaczy, że będziesz upominał, jak siebie samego, bo będzie ci na tym człowieku zależeć jak na sobie samym. Nie będziesz go chciał zostawić w grzechach, bo ty byś nie chciał zostać. Miłujesz go i zależy ci na nim i Bóg mówi: „Ja chcę, żeby właśnie tak walczyć o siebie nawzajem”. Mówi: „Abyś ty nie poniósł grzechu drugiego, żebyście nie byli współudziałowcami cudzych grzechów”. Mamy o tym wszystkim rozmawiać. Ale w jakim duchu? W duchu miłości, ale bez fałszywej litości. Mamy miłować, bo jesteśmy ludem Bożym, ale również nie możemy pozwolić na to, żeby ludzie chodzili w grzechach, a my będziemy przymrużać oczy i udawać, że nie jest tak źle jeszcze, że mogłoby być gorzej. Bóg mówi: „Będziesz upominać, ale będziesz upominać tak, jak siebie samego. Będziesz troszczyć się jak o siebie samego, będziesz szukać rozwiązań Bożych,  jak dla siebie samego. Wtedy Ja” - Bóg mówi - „będę z tobą, Ja jestem Bóg, Pan, który władam tobą, ty jesteś Moim domem, będę cię używał w tej sprawie, bo zależy Mi na tym kimś tak, jak na tobie”. Umiłował nas wszystkich jedną miłością. W tym nie ma porażenia, że my mamy być sami z siebie takimi. „To jak to ma być teraz?” Mówiliśmy o tym, że z chwilą kiedy przyszliśmy, aby dać się ochrzcić, stać się ludem Bożym, weszliśmy w Jego prawo, w Jego Królestwo. Jeśli napominający będzie przy tym używał złości czy niechęci, to wtedy ten napominający, chociaż ma rację, odpowie za to przed Bogiem. Wiemy co stawało się z ludźmi, którym Bóg zlecił pewne zadania, a oni wykonali to nadgorliwie, dokładając do tego swoją agresję złośliwość, wtedy spadło na nich też doświadczenie i ponieśli konsekwencje. Bóg nie kazał robić w zły sposób, ale kazał to zrobić w taki sposób, jakby On sam to robił. W tym jest prawdziwa miłość Boga. Pamiętamy, przebaczenie grzechu Dawidowi. Grzech przebaczony został, lecz później konsekwencje grzechu jeszcze trzeba było oczyścić. Musimy uczyć się tego, że to Bóg jest Bogiem i nieraz widzimy konsekwencje grzechu, które trzeba oczyścić. Bóg daje przebaczenie i daje możliwości, aby człowiek uregulował to wszystko w taki sposób, jak się Bogu podoba. Pamiętajmy, jako dom Boga, jako Jego świątynia, jesteśmy przeznaczeni do tego, aby być domem modlitwy. Niech Bóg tobie i mnie pomaga być domem modlitwy. Radujmy się tym i z wdzięcznością ze sobą przebywajmy. Warunki naszego złączenia są inne niż w świecie, w jakieś firmie czy w rodzinie cielesnej. Warunki złączenia naszego pochodzą prosto od Boga i one mają związek w Chrystusie Jezusie. My już nie możemy do siebie podchodzić tak, jak ludzie podchodzą w ciele. My mamy podchodzić do siebie nawzajem jak nowe stworzenie, żebyśmy byli sobie bliscy w Chrystusie, żebyśmy się tak miłowali jak Jemu się to podoba, abyśmy szanowali się i wyprzedzali nawzajem w okazywaniu szacunku, bo Bóg tak chce, żebyśmy tak byli ze sobą złączeni. Chwała Bogu za to. Niech Bóg to czyni dalej w tobie i we mnie. Amen