Jan 14:23

Słowo pisane

17.11.2023r. wieczorne Marian - W czym wzgardziliśmy Twoim imieniem

W czym wzgardziliśmy Twoim imieniem
17.11.2023r. wieczorne Marian

 

Księga Malachiasza, w tym 1 rozdziale, od 6 wiersza czytamy takie słowa:

"Syn czci ojca, a sługa swojego pana. Jeżeli jestem ojcem, to gdzież jest moja cześć? A jeżeli jestem panem, to gdzież jest bojaźń przede mną? - mówi Pan Zastępów do was, kapłani, którzy gardzicie moim imieniem. Wy jednak mówicie: W czym wzgardziliśmy twoim imieniem? Oto w tym, że ofiarujecie na moim ołtarzu pokarm nieczysty. I jeszcze się pytacie: Czym go zanieczyściliśmy? Oto tym, że mówicie: Stołem Pana można wzgardzić. Gdy przynosicie na ofiarę to, co ślepe, czy nie ma w tym nic złego? Gdy ofiarujecie to, co kulawe i chore, czy nie ma w tym nic złego? Spróbuj złożyć to swojemu namiestnikowi, a zobaczysz, czy przyjmie to łaskawie albo czy okaże ci przychylność? - mówi Pan Zastępów. Otóż teraz, starajcie się przebłagać Boga, aby się nad nami zmiłował! Od was to zależy, czy może On okazać wam przychylność - mówi Pan Zastępów.”

Później będziemy czytać dalej, w tej Księdze Malachiasza, ale na ten dzisiejszy czas byśmy mogli zastanowić się, czy to, co my czynimy wobec Boga, czy to jest to, co On chce, aby wobec Niego czynić? Czy to co czynimy, czy to jest godne Boga, aby Jemu to właśnie czynić? Czy to, co robimy, robimy z całą świadomością, że czynimy to wobec Boga? Cokolwiek czynimy wobec Boga, czy mamy taką świadomość, że my to czynimy wobec Boga?

Widzicie, oni nie wiedzieli o co Bogu chodzi tak w rzeczywistości. Składali ślepe, kulawe, zaoszczędzali na Bogu i nie wiedzieli, o co Bogu naprawdę chodzi, przecież składają ofiary. A Bóg mówi: Ale złóżcie to namiestnikowi i zobaczycie, jak on to odbierze. No, jemu to tak nie złożą, bo przecież on od razu zobaczy, że to ślepe i kulawe. To tak, jakby ludzie przestali myśleć, że Bóg też widzi, Bóg też odczuwa, czy zadowolenie, czy smutek z tego powodu, co ludzie robią. Na ile my, to, co robimy, robimy ze świadomością, że robimy to wobec Boga i powinniśmy zrobić to jak najbardziej tak, jak Jemu to się podoba, w taki sposób, jak Jemu się podoba. Pamiętamy, jak Pan Jezus mówił, że Bóg teraz szuka takich, którzy Go by czcili w duchu i w prawdzie. A więc, Bóg szuka takich, co by Go czcili w duchu i w prawdzie. To znaczy, że mnóstwo ludzi czci Go - ani w duchu, ani w prawdzie. Po prostu przychodzą, coś robią i tak naprawdę ani nie przygotowani, ani cokolwiek, tylko tak sobie robią i Bóg musi szukać takich, co by Go tak czcili? To znaczy, że takich ludzi jest niewielu. I tu też widzimy, że Bóg nie umie znaleźć wśród nich takiego, który by Go naprawdę szanował i mówi do nich: Wy wzgardziliście moim imieniem.

Pomyślmy, czy to, co robimy wobec Boga, czy też zrobilibyśmy to wobec kogoś, kto ma jakąś decyzję wobec czegoś w naszym życiu i od tego zależy, jak sprawy tego ziemskiego, naszego działania się posuną dalej. Obojętnie kto by tam był, jeżeli ma jakąkolwiek możliwość podejmować decyzje w jakiejś ważnej dla nas sprawie, czy byśmy w ten sam sposób postąpili? Widzicie, często widzimy brak szacunku wobec Boga postawą, zachowaniem ludzi. Ludzie, na przykład, śpiewają, trzymając nogę na nodze, bo im wygodnie jest albo no różne rzeczy robią sobie, z rękami w kieszeni, tak jakby: No dla Boga, to nie ma znaczenia. Ale już jakby rozmawiali z kimś, kto ma znaczenie i ma decyzyjność w jakiejś ważnej dla nich sprawie, no to by tak nie rozmawiali. Pamiętaliby, żeby wyjąć tą rękę z kieszeni, żeby okazać szacunek temu komuś, nie siedzieć z nogą na nodze, tylko stać ewentualnie przed tą osobą, czy inaczej.

A więc, na ile ten Bóg jest dla nas wspaniałym Bogiem, żeby nie tyle myśleć: No, żeby się nie uraził. Tylko, na ile my myślimy, żeby naprawdę Go uwielbić za to, kim On dla nas jest. Że nas stworzył, że dał nam zaistnieć, że mimo przestępstwa i odstępstwa, jakie popełnione zostało przez Adama i Ewę, a później przez nas, kolejnych ich potomków, On okazał łaskę i posłał nam Syna. Na ile my Go szanujemy? Na ile Go poważamy? Na ile rozumiemy czego On jest naprawdę godny, Ten nasz Bóg, żeby oddać Mu chwałę? Czy to, co robimy, czy to jest to, co dalibyśmy komuś, kto tyle dobra nam uczynił i czyni także i dzisiaj, dając nam jeszcze żyć na ziemi? Czy w ten sposób myślimy? Oni zapomnieli o tym, kim jest Bóg i okazało się, że nawet nie widzieli tego, że z nimi jest nie w porządku. W codziennych sprawach życiowych oni wiedzieli, jak powinni funkcjonować, ale w sprawach duchowych wobec Boga, oni zupełnie stracili świadomość, z kim mają do czynienia. To jest szaleństwo.

A więc, Bóg do nich zwraca się, a oni: A w czym wzgardziliśmy Twoim imieniem? O co Ci chodzi? Co my takiego złego robimy, że Ty znowuż masz do nas ‘ale’? Staramy się, troszczymy się, chodzimy, obchodzimy święta, składamy ofiary, o co jeszcze chodzi? No przecież, co jeszcze mamy robić? - Tak jakby wykonywali wszystko, co trzeba, a Bóg jeszcze coś od nich chce raptem. Nie, oni zupełnie zapomnieli, z kim mają do czynienia i Bóg się upominał o to, co Jemu się należy. Tak, jak rodzic może się upominać wobec dziecka o szacunek, co się należy rodzicowi od dziecka, a dziecko może uważać, że: O co jeszcze chodzi? Nie złoszczę się na ciebie, nie złorzeczę ci, o co ci chodzi? Przecież nie robię jakiś takich rzeczy, to co? - No właśnie, to że ktoś się nie złości, czy ten, to nie oznacza, że okazuje szacunek komuś. Na ile ten rodzic ma w oczach tego dziecka obraz rodzica, który się troszczył, kiedy to dziecko nie było w stanie się o siebie troszczyć, pracował, nie dosypiał, czy cokolwiek? Na ile dziecko umie zobaczyć to, aby uszanować tego rodzica? Widzimy, że dzieci nie widzą tego, uważają: A ja się na świat nie prosiłem, skoro tak chcieliście, no to wasz kłopot, nie mój.

A więc, przenosi się to później na bycie z Bogiem i człowiek znowuż robi dokładnie to samo: Ty, Boże, podjąłeś decyzję, żeby mnie uratować, to Twój problem, ja mogłem żyć tak, jak żyłem. To Ty dotarłeś do mnie i poruszyłeś moje serce, żebym szukał prawdy, to o co teraz jeszcze chodzi w tym momencie? - Czy Pan, który dopomina się o miłość wzajemną, czy On jest taki natarczywy, taki uparty, nierozumny? - Mamy dosyć problemów na tej ziemi, a On koniecznie chce, żebyśmy się miłowali. O co Mu chodzi w tym wszystkim? Czy nie dość Mu tego, że my przychodzimy na zgromadzenia, śpiewamy Mu pieśni, kolejne pieśni śpiewamy? Czy nie wystarczy Mu to? Co On cały czas z tą miłością i z miłością? I miłości chcę, nie ofiary, miłości chcę, nie ofiary. - Rozumiecie? I ci ludzie poświęcali jakieś tam zwierzęta, jakieś rzeczy i uważali, że: Naprawdę trudzimy się dla Ciebie, Boże, a Ty jeszcze coś od nas znowuż chcesz. O co Ci więc chodzi? - Ilu wierzących ludzi nie wie, o co chodzi Bogu? Jest na zgromadzeniu Słowo głoszone, na przykład, i mówione jest o tym, czy o tym i ludzie mówią: O co chodzi? Czego jeszcze chcą, albo czego jeszcze chce? To robię, to robię, to robię. Tak jak żona do męża: Czego on ode mnie chce? To robie, to robię, tamto jeszcze robię, czego on jeszcze chce? Albo mąż od żony: No, chodzę do roboty, robię, męczę się, czego ona jeszcze chce ode mnie? I wszyscy mówią: Miłości. To o co chodzi więc? Nie wystarczy? To skoro ludzie sami rozumieją, że coś takiego potrzebują i tęsknią do tego i nie wystarczy, że ktoś coś robi, to czy Bóg, który nas stworzył, nie bardziej? Czy On się da przekupić czymś? Nie da się. On chce to, co jest naprawdę cenne, On chce, żebyśmy zrozumieli, że od Niego zależało wszystko i zależy cały czas. Oni zgubili to, stracili to, stali się nierozumni. Czy my, wierzący ludzie, dzisiaj, mamy za nimi to powtarzać, nie rozumiejąc, z kim mamy do czynienia? Zobaczcie, ilu ludzi chodzi w jakiś zakłóceniach, w jakiś nastawieniach, wśród wierzących, mając obiekcje do tego, do tamtego, a nie pomyślą, czy oni robią to, co robić powinni przed obliczem Bożym. Jakże często ludzie wiedzą, co inni powinni robić, a sami nie wiedzą, co sami powinni robić. I tak samo mogą sobie pomyśleć: O co chodzi jeszcze przecież?

Jakiej chwały jest godzien Ten, który stworzył niebo i ziemię, rzeczy widzialne i niewidzialne? Skoro dał Swego Syna na ofiarę, posłał Swojego Ducha, żeby nas wprowadzić w tą kosztowność zrozumienia, jak bardzo nas umiłował i jak bardzo tęsknił do tego, by mieć z nami taką czystą relację. Żebyśmy oczyszczeni krwią Jego Syna mogli być coraz bliżej w społeczności z Bogiem, chodzić w tej światłości Jego obecności i oczyszczani krwią Jezusa Chrystusa od każdego grzechu, cieszyć się Bogiem. Posłał Syna nie po to, żeby kolejny zakon wprowadzić, ale posłał Syna po to, żeby uwolnić nas z niewoli grzechu, żeby wyprowadzić nas na wolność, abyśmy szczęśliwi oddawali Bogu chwałę z należnym Mu szacunkiem, z wdzięcznością. I to właśnie często w człowieku nie umie się znaleźć i człowiek pozwala na to, żeby wróg sprowadzał myślenie człowieka do ziemskości, do zdrowia, do jedzenia, do lepszej pracy, do jakiś takich ludzkich zabezpieczeń, żeby to zadanie Bóg wypełniał. A człowiek? Cóż, będzie z tego korzystał - po co? Najczęściej, żeby popełniać zło, żeby jeszcze dalej odwrócić się od Boga. Bóg mówi: Kiedy Ja wam daję, czy nie czynicie właśnie, że odwracacie się i idziecie do innych? Myślmy o tym, to jest bardzo ważne. Bóg się upomniał o nas. Mógł się nie upominać, mógł pozwolić nam ponieść konsekwencje naszego buntu i zginąć w gehennie, ale się upomniał o mnie i o ciebie, żebyśmy tam nie zginęli. Jak bardzo więc nas umiłował, skoro Jezus Chrystus umarł za moje grzechy, za twoje grzechy, żebyśmy już więcej tego nie czynili? Abyśmy w tym nowym przymierzu mogli prowadzić całkiem nowe życie. Mieć taką świętą społeczność z Bogiem, składać Jemu najcenniejsze, wszystko, co mamy, swoje życie, swoje działania, swój czas, wszystko, co mamy, aby Jemu oddać chwałę za to, co dla nas uczynił. To jest tak ważne, pojąć to, żeby nie być nierozumnym człowiekiem. Zwróćcie uwagę, jak wielu ludzi jest zaganianych wokół różnych rzeczy i zapominają, że od Boga zależy wszystko, powodzenie lub niepowodzenie.

W 2 rozdziale, od 13 wiersza:

"A oto druga rzecz, którą czynicie: Zraszacie łzami ołtarz Pana wśród płaczu i westchnień. Lecz On nie może już patrzeć na ofiarę, ani jej przyjąć łaskawie z waszych rąk. A wy mówicie: Dlaczego?". Widzicie, płaczą, wzdychają, mówią: Boże, zobacz, mamy doświadczenie, Ty możesz to doświadczenie nam pomóc pokonać, wygrać; Ty masz, Boże, moc, jesteś Wszechmogący. Bóg mówi w Księdze Izajasza: Moje ręce nie są zbyt krótkie, żebym wam pomóc - ale co? Ale grzech oddziela was od Mojej pomocy. I oni też mówią: No przecież składamy Ci ofiary, płaczemy przed Tobą, widzisz nasz smutek, dlaczego nie przyjmujesz tego? "Dlatego że Pan jest świadkiem między tobą i między żoną twojej młodości, której stałeś się niewierny, chociaż ona była twoją towarzyszką i żoną, związaną z tobą przymierzem". A więc wierność. "Czy nie Jeden (Bóg) uczynił ją istotą z ciała i ducha? A czego pragnie ten Jeden? Potomstwa Bożego. Pilnujcie się więc w waszym duchu i niech nikt nie będzie niewierny żonie swej młodości! Gdyż kto jej nienawidzi i oddala ją - mówi Pan, Bóg Izraela - plami swoją szatę występkiem - mówi Pan Zastępów. Pilnujcie się więc w waszym duchu i nie bądźcie niewierni!". I można płakać i przychodzić i prosić i raptem okazuje się, że nic to na Boga nie działa. Bóg mówi: Żyjesz w niewierności, zerwałeś przymierze, które Ja dałem między tobą, a twoją żoną. Tak jak Pan Jezus powiedział: Od początku tak nie było, żeby gdzieś tam myśleć o innym, czy o innej, od początku oni stali się jedno. Bóg złączył, więc człowiek niechaj tego nie rozłącza. I oni chociaż przychodzili i zraszali łzami ołtarz Pana, lecz On nie mógł patrzeć na ofiarę, ani przyjąć jej łaskawie z ich rąk.

Znowuż: znać Boga, wiedzieć, jaki jest Bóg i rozumieć, że Bóg patrzy na tego, który przychodzi. Czy ten człowiek szanuje to, co Bóg mówi do tego człowieka, czy ten człowiek tylko coś od Boga chce osiągnąć? Czy ten człowiek zwraca uwagę na to, co Bóg mówi do niego, czy do niej, czy nie? Ale chce, żeby Bóg zwrócił uwagę na to, co człowiek mówi do Boga. A więc, człowiek staje się ważniejszy od Boga i oczekuje, że Bóg się da złamać i stanie się mniejszym od człowieka i człowiek stanie się Bogiem dla Boga, a Bóg stanie się człowiekiem. A więc, człowiek chce rządzić Bogiem i władać jak sługą, narzucając co ma zrobić, nie patrząc na to, co Bóg mówi do człowieka. A jednakże Bóg mówi: Ale Ja jestem Bogiem i Ja was nie wysłucham, dopóki nie uporządkujecie tego tematu, dopóki nie usuniecie tej przeszkody.

Potem, w tym 17 wierszu, czytamy:

"Naprzykrzacie się Panu swoimi słowami i mówicie: Czym się naprzykrzamy? Tym, że mówicie: Każdy kto źle czyni, jest dobry w oczach Pana i w takich ma Pan upodobanie. Albo: Gdzie jest Bóg sądu?". Dlaczego Bóg pozwala na to albo na tamto? Dlaczego Bóg się na to zgadza? A człowiek nie patrzy na swoje życie. Pamiętacie to z Listu do Rzymian: Sądzicie innych, a sami siebie nie sądzicie; ty, sędzia, czynisz to samo, wyrokując, że tamten człowiek odpowie i trafi do gehenny z tego powodu, a ty czynisz to samo i nie uważasz, że trafisz do gehenny? A więc, w ludziach się to założyło, że u innych widzą i ich osądzą, a swojego życia nie umieją osądzić. Bóg mówi: No, naprzykrzacie Mi się, przychodzicie do Mnie i nie robicie tego, co powinniście robić. Robicie coś po swojemu i chcecie coś Mi złożyć, żebym Ja to przyjął? Zwróćcie uwagę, jaki teren: Bóg i my. Ile my się tym naprawdę przejmujemy? Czy to jest godne Boga? Czy to jest zgodne z Jego wolą? Czy On tak postanowił? Czy my teraz Mu składamy ofiarę i On musi to przyjąć, bo my teraz robimy coś wobec Niego, śpiewamy, czy inne rzeczy robimy? No i On - jak to? Musi to przyjąć przecież, my robimy dobrą rzecz. Ale Bóg mówi: A co robiłeś, czy robiłaś wcześniej? Czy też dobrą rzecz? Czy też to, co Bóg mówi? Czy posłuszeństwo jest Mu milsze, czy ofiara?

3. rozdział, od 8 wiersza:

„Czy człowiek może oszukiwać Boga? Bo wy mnie oszukujecie! Lecz wy pytacie: W czym Cię oszukaliśmy? W dziesięcinach i daninach. Jesteście obłożeni klątwą, ponieważ mnie oszukujecie, wy, cały naród. Przynieście całą dziesięcinę do spichlerza, aby był zapas w moim domu, i w ten sposób wystawcie mnie na próbę! – mówi Pan Zastępów - czy wam nie otworzę okien niebieskich i nie wyleję na was obfitości ponad miarę? I zabronię potem szarańczy pożerać wasze plony rolne, wasz winograd zaś w polu nie będzie bez owocu - mówi Pan Zastępów. Wszystkie narody będą was nazywać szczęśliwymi, bo będziecie krajem uroczym - mówi Pan Zastępów".

I znowuż widzimy, że Bóg mówi do tego ludu: Ustaliliśmy zasadę, powiedziałem wam w Moim prawie, że wyznaczam jedno plemię spośród was, które będzie wypełniało zadania w Mojej świątyni - plemię Lewiego. Oni będą się tym zajmować i to będzie ich praca. A Ja będę dawał im na utrzymanie przez te dziesięciny, które wy będziecie przynosić, aby Moja świątynia była obsługiwana nieustannie przez tych, którzy będą utrzymywani z tego, co Mi się należy. Ja im to dam. Wy macie Mi przynieść to, a Ja daję to im, aby oni mogli z tego żyć. Później tam w Nowym Testamencie czytamy, że: czy nie mają prawa żyć z Ewangelii ci, którzy głoszą? Bo takie prawo dał Bóg, że: młócącemu wołowi nie zawiązuj pyska. A więc, już nie tyle o dziesięcinie, czy daninach, ale mówi Bóg o jakimś połączeniu, o jakimś zrozumieniu tego, co się dzieje. Że człowiek nie może sobie żyć po swojemu, myśląc po swojemu. Że człowiek musi widzieć Boże działanie, że Bóg działa w tej sprawie i Bóg ustalił pewne warunki w tej sprawie. A więc: posłuszeństwo, wierność, prawość - mówi o tym, że człowiek zna swojego Boga, że wie, kim jest prawdziwy Bóg i wie, że ten Bóg jest godzien najwyższej chwały i godzien, żeby czynić to, co On mówi. A nie, żeby człowiek żył samowolnie. Ilu wierzących ludzi żyje samowolnie, nie zwracając uwagi na to, co mówi Bóg, a oczekują, że Bóg ich będzie wysłuchiwał? Bo oni mają teraz problem i oni muszą coś załatwić, a nie są w stanie tego załatwić, a więc: Panie, Boże, Ty jesteś tym kochającym, Ty zrób to. I problem. I problem…

Od 13 wiersza:

"Zuchwałe są wasze słowa przeciwko mnie - mówi Pan - a wy mówicie: Cóż to takiego mówiliśmy przeciwko Tobie?". I znowuż ludzie nie rozumieją, co mówią. "Mówiliście tak: Próżna to rzecz służyć Bogu!". ‘No tak, służę Bogu i nie mam czasu na zarabianie pieniędzy, inni zamiast służyć Bogu zarabiają pieniądze i żyją sobie coraz dostatniej, coraz lepiej, a ja nie mam czasu. To jak to w końcu jest?’ "I jaki pożytek z tego, że przestrzegamy Jego przykazań i że chodzimy w pokutnej szacie przed Panem Zastępów? My uważamy raczej zuchwałych za szczęśliwych". Zuchwali to są ci, którzy żyją sobie wbrew temu, co mówi Bóg i uważają, że są w porządku. To jest zuchwalstwo. "Gdyż powodzi im się dobrze, chociaż bezbożnie postępują, a nawet kuszenie Boga uchodzi im bezkarnie". No nic specjalnie takiego się nie dzieje, idzie ich sprawa całkiem dobrze. A tutaj inaczej. No właśnie, nie można służyć Bogu i mamonie. To jest taki problem, że jeżeli człowiek odwraca się od Boga, to zwraca się w kierunku mamony, jeżeli się odwraca sie od mamony, to zwraca się w kierunku Boga. Nie można służyć Bogu i mamonie. A więc znowuż, oni nie rozumieją: O co Ci chodzi, Panie Boże? A Bóg mówi: Chodzi Mi o to, że mówicie w ten sposób, jakby odstępy byli u Mnie bardziej uważani od tych, którzy są Mi posłuszni, a więc oskarżacie Mnie o niesprawiedliwość. Oni nie rozumieli o co chodzi. "Tak to mówili między sobą ci, którzy boją się Pana, a Pan uważał i słyszał to". O, Pan ich słyszał. "I tak została spisana przed nim księga pamiątkowa dla tych, którzy boją się Pana i czczą jego imię. Będą moją własnością - mówi Pan Zastępów - w dniu, który Ja przygotowuję, i oszczędzę ich, jak ktoś oszczędza swojego syna, który mu służy". I okazuje się, że lepiej było słuchać Boga, niż nie słuchać. "Wtedy znowu dostrzeżecie różnicę między sprawiedliwym a bezbożnym, między tym, kto Bogu służy, a tym, kto mu nie służy. Bo oto nadchodzi dzień, który pali jak piec. Wtedy wszyscy zuchwali i wszyscy, którzy czynili zło, staną się cierniem. I spali ich ten nadchodzący dzień, - mówi Pan Zastępów - tak, że im nie pozostawi ani korzenia, ani gałązki. Ale dla was, którzy boicie się mojego imienia, wzejdzie słońce sprawiedliwości z uzdrowieniem na swoich skrzydłach. I będziecie wychodzić z podskakiwaniem, jak cielęta wychodzące z obory. I podepczecie bezbożnych tak, że będą prochem pod waszymi stopami w dniu, który Ja przygotowuję - mówi Pan Zastępów". A więc, lepiej jest służyć Bogu, lepiej jest zwracać uwagę na to, że mamy z Bogiem do czynienia, być Mu posłusznymi.

Kiedy, na przykład, otworzymy 1 Samuela, 15 rozdział, od 13 wiersza:

"A gdy Samuel przybył do Saula, Saul rzekł do niego: Błogosławionyś ty u Pana! Wypełniłem rozkaz Pański!". Znowuż mamy człowieka, który mówi: Zrobiłem to, co chciał Bóg. "Samuel zaś rzekł: A co to ze beczenie owiec, które dochodzi do moich uszu, i ryk bydła, który słyszę? Saul odrzekł: Od Amalekitów je przyprowadzili, ponieważ lud oszczędził najlepsze sztuki z owiec i z bydła, aby je ofiarować Panu, Bogu twojemu; resztę jednak wybiliśmy do nogi". Oto przyprowadzili je, król - biedak i jego poddani, po prostu: Oni to zrobili, oni przyprowadzili, a resztę wybiliśmy wszystko. "Rzekł tedy Samuel do Saula: Przestań! Oznajmię ci, co Pan powiedział do mnie tej nocy. A ten odrzekł: Powiedz. Więc Samuel powiedział: Czy nie jest tak, że chociaż we własnych oczach wydawałeś się sobie mały, zostałeś naczelnikiem plemion izraelskich i Pan namaścił cię na króla nad Izraelem? Następnie kazał ci Pan wyruszyć w pole, mówiąc: Idź i wybij do nogi grzeszników, Amalekitów i walcz z nimi, aż ich wytracisz. Więc dlaczego nie usłuchałeś głosu Pana, lecz rzuciłeś się na łup i uczyniłeś zło przed Panem? A Saul odrzekł Samuelowi: Przecież usłuchałem głosu Pana i wyruszyłem w pole, dokąd posłał mnie Pan, i przyprowadziłem Agaga, króla Amalekitów, a Amalekitów wybiłem do nogi!" A więc, on uważa, że wykonał: O co chodzi? Zobaczcie, jak człowiek potrafi być zaślepiony, uważa, że: Przecież zrobiłem, co chciałeś.

No dobra, a teraz my: czy my zrobiliśmy wszystko, co chce Bóg? Czy wybiliśmy do nogi starego człowieka, czy zachowaliśmy sobie to, co tłuste? Czy zostawiliśmy też Agaga - starego człowieka, i mówimy: O co Ci, Boże, chodzi? Bóg mówi: Bo Ja chciałbym mieć z wami taką społeczność, cieszyć się wami, a nie mogę, mam przeszkody. Ten stary Agag dalej żyje i dalej słychać beczenie starych grzechów. A Bóg posłał Syna, żeby nas zbawić, uratować, żeby mieć z nami społeczność. A człowiek cały czas jest oddzielony od Boga poprzez grzech, poprzez nieposłuszeństwo. No i później usłyszał Saul od Samuela: Czy posłuszeństwo dla Boga nie jest więcej warte, niż to wszystko? Słuchajcie, to jest tak ważne dla nas. Ponieważ Saul nie kochał Boga, nie był Mu wdzięczny za to, że Bóg jego ustanowił królem. Czuł się zadowolony, że jest królem, nie zważał już tyle na Boga, co Bóg chce, tylko miał swoje prywatne wejrzenie w danej sprawie.

Jakie jest nasze wejrzenie w Boże sprawy? Czy też mamy jakieś prywatne wejrzenie? I to prywatne wejrzenie, ono łączy się z wejrzeniem Bożym i my dołączyliśmy nasze prywatne wejrzenie do wejrzenia Bożego i złączyliśmy je, i mówimy: Przecież zrobiliśmy co chciałeś, Boże. Jak bardzo musimy zważać na to, bo ta sprawa jest bardzo ważna. Bóg postanowił mieć z nami świętą społeczność, postanowił być między nami, jak Ojciec, który chce się przechadzać po zgromadzeniu, kiedy my się spotykamy. On chce, żebyśmy się oczyszczali z wszystkiego, żeby On mógł przychodzić. On jest święty, On chce przychodzić na zgromadzenia. I często człowiek nie myśli o tym, że Bóg chce, tylko człowiek sobie przychodzi i siada i ma swoje. Potem się dziwi: O co chodzi temu Bogu? Jeżeli ktoś dał tak potężną ofiarę za mnie i za ciebie - Swojego Syna, czy nie chodzi Mu o to, żeby być z nami w tej jedności, w tej cudownej łączności, w tym, abyśmy Go czcili w duchu i prawdzie, należąc do Niego tak, jak Jego Syn? Czy nie chodziło Mu o coś więcej niż tylko: by być, czy przyjść na zgromadzenie? W czym wzgardziliśmy tym, co uczy nas Pan Jezus? Co uznaliśmy za niepotrzebne w naszym codziennym życiu? Z czego zrezygnowaliśmy, co On osiągnął, żyjąc w ciele na ziemi? To jest ważne dla mnie i dla ciebie. Czy okazaliśmy się mędrcami, którzy postanowili sami rozsądzić ‘ile’, czy tą mądrością dla nas jest Chrystus, który mówi: wszystko? To jest ważne, aby wygrać, żeby mieć taką piękną relację z Bogiem, żeby gotowi być na to, na co Bóg chce nas mieć. Nigdy nie narzekać, nigdy nie mówić: Nie, to chyba nie tak. Nie próbować Bogu składać czegoś, czym człowiek by wzgardził, ale składać to, co człowiek chciałby dostać. Pamiętamy, jak tych trzech żołnierzy zdobyło wodę dla Dawida i on doznał, że on nie jest godny takiego poświęcenia i oddał chwałę Bogu. Bóg jedynie jest godny takiego poświęcenia, żeby Bóg był uczczony, uwielbiony.

Rozumiemy, o czym mówimy dzisiaj? Często jest niezrozumienie i człowiekowi się wydaje, że jest przymuszany do czegoś. Nie ma przymusu, to jest uświadomienie. Wiara uświadamia nam, że Bóg wyszedł nam naprzeciw w Swoim Synu, żeby uwolnić nas, wyzwolić i mieć z nami społeczność. To nie jest przymus. To jest miłość. Bóg jest miłością. I On w miłości posłał Swego Syna, aby mieć w nas miejsce dla miłości, by w nas rozlać Swoją miłość, abyśmy mogli mieć społeczność z Bogiem, który jest miłością, miłując Boga. To jest to, po co przyszedł Boży Syn, Syn Człowieczy.

Ewangelia Mateusza, 5 rozdział, 23 wiersz i dalej:

"Jeślibyś więc składał dar swój na ołtarzu i tam wspomniałbyś, iż brat twój ma coś przeciwko tobie, zostaw tam dar swój na ołtarzu, odejdź i najpierw pojednaj się z bratem swoim, a potem przyszedłszy, złóż dar swój. Pogódź się rychło z przeciwnikiem swoim, póki jesteś z nim w drodze, aby cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia słudze, i abyś nie został wtrącony do więzienia. Zaprawdę powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, aż oddasz ostatni grosz". Jeżeli wiesz, że zrobiłeś coś złego, czy zrobiłaś coś złego, komuś, potem przychodzisz do Boga, a Bóg posłał Syna, abyśmy nie czynili sobie zła, ale dobro. I jesteś świadomy: Przyszedłem do Boga, który posłał Syna, żeby pokonał zło dobrem, nie mogę więc, wiedząc, że zrobiłem komuś coś złego, przyjść teraz i mówić Bogu, jak bardzo cenię Go sobie, bardzo Go kocham. Bóg mówi: Jeżeli chcesz powiedzieć, że Mnie miłujesz, to najpierw miłuj tego, którego widzisz, a potem przyjdź do Mnie i powiedz Mi, że Mnie miłujesz, bo będę wtedy wiedział, że ty naprawdę Mnie miłujesz, bo miłujesz tego, którego widzisz. A więc, Bóg chce, żebyśmy, gdy do Niego przychodzimy, żeby rozumieć do kogo przychodzimy. Żeby to nie było bezrozumne, tak jak oni przychodzili, przychodzenie, że człowiek nie myśli o tym kim jest Bóg, człowiek sobie coś wymyślił i myśli sobie: No, to musi być piękne. A Bogu nie tyle chodzi o modlitwę, co o jakość modlitwy: czy ta modlitwa jest zbudowana na skale czystości, miłości, prawdy, czy ona jest zbudowana tylko na elokwencji, na wielomówstwie, czy czymkolwiek innym. Więc to jest bardzo ważne. Tak, jak wtedy oni przychodzili, aby złożyć ofiarę i Bóg uznał: To jest ślepe, to jest kulawe, Ja tego nie chcę. To tak samo dzisiaj, gdy my przychodzimy, aby modlić się i mamy różne tam jakieś złe rzeczy uczynione komuś, to Bóg też mówi: To jest ślepe, to jest kulawe, Ja tego nie chcę. Idź oczyść ten teren i przyjdź do Mnie, wtedy z chęcią przyjmę to. A więc, zobaczcie, jak my musimy szanować Boga, żeby pamiętać o tym, co On tu zrobił, po co posłał Syna, co On dla nas osiągnął, jaka jest moc tej krwi oczyszczania się. To jest bardzo ważne.

W 4 Mojżeszowej, 5 rozdział, od 5 wiersza:

"I przemówił Pan do Mojżesza tymi słowy: Powiedz do synów izraelskich: Jeżeli mężczyzna albo kobieta popełnią jakikolwiek grzech wobec człowieka, to sprzeniewierzają się wobec Pana. Gdy tacy ludzie obciążą się tą winą, niech wyznają swój grzech, który popełnili, i niech też w całości zwrócą to, co winni, dodając do tego jedną piątą, i niech oddają temu, wobec kogo zawinili". Nie ma tak, że ktoś zawinił wobec kogoś, a spłaca to gdzieś tam w jakimś zgromadzeniu. Daje pieniądze na jakiś cel, na przykład. Nie ma tak. Bóg mówi: Ty masz pójść do tego człowieka, przeciwko któremu popełniłeś to przestępstwo i masz uregulować to i jeszcze do tego dołożyć jedną piątą. Znaczy zrobić jeszcze więcej. Nie tylko powiedzieć: No, przepraszam. To musi być szacunek do tego człowieka, że został skrzywdzony i że musiał ponieść to doświadczenie ten człowiek. Okazanie szacunku. Przyjęcie przebaczenia. Przyjmuje się od większego, a więc przychodzisz do tego, którego skrzywdziłeś, czy skrzywdziłaś, jak do większego, bo on ma dla ciebie przebaczenie i okazujesz szacunek. Bez szacunku nie ma oczyszczenia. Boga się nie oszuka. Więc Bóg mówi: Ja jestem Bogiem, jeżeli chcesz do Mnie przychodzić, to pamiętaj o tym, że Ja zważam na to, co wy między sobą robicie.

Jeszcze raz to przeczytam: "Powiedz do synów izraelskich: Jeżeli mężczyzna albo kobieta popełnią jakikolwiek grzech wobec człowieka, to sprzeniewierzają się wobec Pana". A więc, popełnione przestępstwo wobec człowieka jest przestępstwem wobec Pana. Dlatego i Dawid kiedy popełnił przestępstwo z Betszebą i kiedy skazał na śmierć swojego żołnierza, to popełnił przestępstwo przeciwko Panu i przyszedł do Pana z wyznaniem grzechu. A więc, mamy takiego rodzaju… Rozumiecie, musimy znać Boga, bo bez znania Boga, my nie rozumiemy, z kim mamy do czynienia w ogóle i wydaje nam się, że coś robimy dla Niego i On już powinien być zadowolony, a On ma Swoje wymagania. Gdyby nie miał takich wymagań, nie posłałby Syna. To jak musi być czysty, skoro posłał Syna, żeby On umarł za moje grzechy, za twoje, żeby nas oczyścić, żebyśmy mogli przyjść do Boga i mieć z Nim społeczność, potrzebna była ofiara Jego Syna. A więc, czy możemy traktować Boga tak lekko i sobie uważać, że On: No cóż, musi przyjąć to, bo my Mu to składamy, a więc skoro Mu składamy, to niech to przyjmie. A czy my przyjmujemy każdy prezent, który nam przyniosą? Ktoś ci tam przyniesie, powiedzmy, muchomora, jakąś żmiję czarną - a cóż? Albo jakieś inne tam rzeczy. I co? No skoro dał, no to trzeba to przyjąć? Nie, nie przyjmiesz tego. Nie wszystko przyjmujemy, jako ludzie, tym bardziej Bóg jest czysty, jest święty. A więc, potrzebujemy rozumieć, z kim mamy do czynienia, aby pokochać Go tak, jak On jest godzien. Rozumieć, co On wobec nas uczynił. Nie stracić czasu na pustą religię, ale mieć z Nim świętą relację. Być coraz bardziej świadomym, jak wspaniałym jest Bogiem, jak cudownym Doradcą, jak dobrze jest Go się słuchać.

W Psalmie 51, wiersz 18 i 19:

"Albowiem ofiar nie żądasz, a całopalenia, choćbym ci je dał, nie zechcesz przyjąć. Ofiarą Bogu miłą jest duch skruszony, sercem skruszonym i zgnębionym nie wzgardzisz, Boże". Rozumiecie, że są dwa rodzaje przeprosin? Jedne przeprosiny są jak ‘odczep się’: Uważasz, że zrobiłem złe? Przepraszam - odczep się. A drugie są przeprosinami ze zrozumieniem, że popełniłem coś złego i skruszony w sercu swoim, przepraszam, szanując, rozumiejąc i będąc uniżonym. Znosząc nawet przeciwność, jeżeli ktoś wyraziłby to swoje niezadowolenie z tego powodu, co się stało. To uniżony człowiek. A jeżeli to jest tylko ‘odczep się’, jeżeli ktoś powie: No, ale w porządku, ale ty nie uregulowałeś, czy nie uregulowałaś tego, no przecież zrobiłeś coś… - Ale o co ci chodzi jeszcze? A to znaczy, że ten człowiek nie jest skruszony, to nie są przeprosiny, Bóg tego nie uznaje. Po prostu jest jeszcze gorzej. niż było wcześniej. Lepiej, żeby ten człowiek nie przepraszał, niż, przepraszając, nie miał skruchy, nie miał uniżenia. Lepiej, żeby człowiek szukał Boga i zrozumienia tego, że zrobienie krzywdy jednemu z tych najmniejszych, jest zrobieniem krzywdy Bogu: Cokolwiek uczyniłeś temu najmniejszemu, Mnie to uczyniłeś.

A więc, musimy mieć świadomość, że my, jako ludzie, nie tak, że sobie możemy pozwalać na to, żeby się uderzać, robić sobie różne rzeczy, a później przychodzimy do Boga i mówimy: Boże, jak cudowny jesteś, jak wspaniały jesteś. Bóg mówi: Ja nie mam z tym nic wspólnego, idź ureguluj tą sprawę, oczyść ten teren, wtedy chwal Mnie. Bo Syn przyszedł po to, żeby uwolnić nas ze złośliwości, ze złych nastawień, z wojenek, abyśmy pokój między sobą mieli. On uczynił pokój między nami, ludźmi, abyśmy nawzajem miłowali się i cieszyli. A więc, korzystamy z Jezusa. Jeżeli byśmy coś zrobili złego, to jesteśmy chętni, żeby usunąć tą przeszkodę, przeprosić, usunąć, ale rozumieć: Zrobiłem coś złego, jestem winowajcą. To tak jakby winowajca stanął przed sędzią, który ma wyrokować w jego sprawie i ten winowajca mówi: Ale panie sędzio, zrobiłem to i to dobrego i tamto dobrego, jestem zupełnie… Nie wiem, dlaczego tu w ogóle stoję, tyle dobra zrobiłem. Sędzia powie dokładnie to: Ja cię nie sądzę z powodu twego dobra, ja cię sadzę z powodu twego zła, które popełniłeś. - No, ale tak nie można, przecież trzeba liczyć, ile dobra zrobiłem. – Nie. Dobrze, będzie wzięte to pod uwagę, ale teraz mówimy o złu, które zostało popełnione. Jest napisane w Biblii, że Bóg bierze pod uwagę to, co wcześniej czyniliśmy, kiedy popełniliśmy coś złego i z powodu tego, co wcześniej uczyniliśmy, może podejść do nas inaczej. Ale On rozsądza to zło i my musimy to rozumieć, że taki jest Bóg i my tacy mamy być wobec Boga, z takim Bogiem mamy do czynienia, taki Bóg posłał nam Syna, który umarł na krzyżu za nasze grzechy. Nie przyszedł, nie tylko poopowiadał nam coś o Bogu i odszedł do nieba. On umarł za moje i twoje grzechy, abyśmy dalej nie żyli w złu. Jaką zmianę musimy przeżyć, żeby myśleć o Bogu, a nie o sobie, żeby myśleć, co Bogu się podoba, a nie, co mi się podoba i stawiać to, jakbym ja miał prawo decydować o tym, a nie Bóg, wyłącznie Bóg?

W Ewangelii Mateusza, w 6 rozdziale, od 9 wiersza, Pan Jezus nauczył modlitwy i tak ją powiedział:

"A wy tak się módlcie: Ojcze nasz, któryś jest w niebie, święć się imię Twoje, przyjdź Królestwo Twoje, bądź wola Twoja, jak w niebie, tak i na ziemi. Chleba naszego, powszedniego daj nam dzisiaj, i odpuść nam nasze winy, jak i my odpuszczamy naszym winowajcom; i nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego; albowiem Twoje jest Królestwo i moc, i chwała na wieki wieków. Amen. Bo jeśli odpuścicie ludziom ich przewinienia, odpuści i wam Ojciec wasz niebieski. A jeśli nie odpuścicie ludziom, i Ojciec wasz nie odpuści wam przewinień waszych".

A więc, również dotyczy to tego, gdy ktoś przychodzi i prosi cię o przebaczenie - przebaczasz. Ale to wszystko wymaga: Z powodu Boga, z powodu Pana Jezusa Chrystusa, mogę ci przebaczyć, z powodu Pana Jezusa mogę czuć skruchę, doznawać skruchy, że zrobiłem ci krzywdę, że zrobiłem coś, co skrzywdziło cię. Pamiętamy syna marnotrawnego, jak wracał? On miał skruchę w sercu, a nie: No, co tam ojcze, nie powiodło mi się, ale ty jesteś moim ojcem, chyba nie skażesz mnie na głodówkę? Tak nie przyszedł. Powiedział: Powiem mojemu ojcu: Nie jestem godzien się nazywać twoim synem, ale uczyń mnie jednym z twoich najemników, abym mógł dostać coś do jedzenia. Ojciec kazał go ubrać w najlepszą szatę, nałożyć sandały, pierścień synowski na rękę i wziął do domu. Możemy powiedzieć to w taki sposób, że w sumie syn wyprowadził się i ileś czasu go nie było, a ojciec nie tylko chodził i wypatrywał syna, ale miał dla niego przygotowaną szatę, kiedy wróci, żeby go ubrać. Nie myślał, żeby go skazać na bycie najemnikiem, ale aby go przyjąć jako syna.

A więc: Bóg tak umiłował świat, że Syna Swego dał, aby każdy kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Bóg chce, byśmy z Nim byli naprawdę, żebyśmy cieszyli się naszym Bogiem, byśmy kosztowali, jak dobry jest dla nas, ile łaski nam okazuje, ile daje nam możliwości regulować między sobą sprawy, oczyszczać się, uświęcać się. Nie traktujmy tego, jak jakieś narzucone coś, jak: No, my musimy coś takiego robić. To jest przywilej, to jest szansa, to jest łaska, aby się oczyszczać, uświęcać, aby porzucać zło, aby przychodzić przed Boże oblicze w przygotowaniu, w czystych szatach. No po prostu troszczyć się, bo Bóg jest godzien tego, posłał nam Syna. Chcemy Go uwielbić, chcemy oddać Mu chwałę. Nie chcemy być próżni, nie chcemy Mu składać, co nam zbywa. Chcemy dać Mu to, co najlepsze, chcemy dać Mu czystość, którą przyniósł nam Syn. Chcemy dać Mu miłość, którą przyniósł nam Syn, chcemy dać Mu posłuszeństwo, które przyniósł nam Syn, chcemy, korzystając z Syna, przyjść z tym do Ojca. To właśnie po to posłał Ojciec Syna, tak nas miłując, żebyśmy nie musieli przychodzić ze złem diabelskim, zarzucając Ojcu w niebie: A, bo ‘to’ nie zrobiłeś, bo ‘to’ nie zrobiłeś, a ja Cię prosiłem, a ja Cię prosiłam, i co teraz? Tylko, żeby rozumieć, że Bóg jest święty i jeżeli chcemy przychodzić do Niego, to posłał Syna po to, żebyśmy i my świętymi byli, jak On jest święty. A więc, szanujmy Go i czcijmy. Paweł też pisał, że mężczyźni, aby w każdym miejscu, kiedy przychodzimy, aby modlić się, to - jakie ręce mają mieć? Czyste dłonie. A więc czyste usta, czyste serce, no być czystymi. Zrozumiejmy to. On jest godzien najwyższej chwały. To nie jest jakiś nakaz, który my biedni ludzie musimy zrobić, bo Bóg jest taki wymagający od nas. No to jest złe myślenie. On jest miłującym Bogiem, ale On jest Bogiem i posłał Syna, żebyśmy my mogli mieć społeczność z Nim, jako Bogiem.

A więc, korzystajmy z tej ofiary Syna, oczyszczajmy się, uświęcajmy się, nie marnujmy tego, nie lekceważmy tej ofiary, ale cieszmy się, że możemy oczyszczać się, uświęcać. Powinniśmy się wspierać, pomagać, uczciwie rozumieć. Jeżeli ktoś komuś coś zrobił, powinien żałować tego, że: Coś takiego jeszcze zrobiłem, czy zrobiłam; a nie: A co to, każdemu się zdarza. To nie jest zrozumienie Boga. Może się zdarzyć, tak Słowo Boże mówi, każdemu może się zdarzyć. Ale nie można sobie powiedzieć: Każdemu się zdarza, a więc o co chodzi? Wszyscy grzeszą. To co teraz, wielkie halo, wielki problem teraz będziemy robić z tego? No i wszyscy grzeszą i co się dzieje? Przychodzą, śpiewają, wychodzą i dalej grzeszą. Uważają, że Bóg to przyjmuje. Przyjmują coraz lepszych muzyków, żeby lepiej grali, śpiewaków, żeby śpiewali, wszyscy są zadowoleni, podnoszą ręce, cieszą się, a Bóg tego w ogóle nie słucha, bo grzech jest nadal w ich życiu, dalej mają między sobą starcia, zwarcia, nastawienia. Nie zwraca uwagi człowiek na Boga. Myśli sobie, że: Przecież zrobiliśmy to, najęliśmy naprawdę dobrych grajków, żeby to nie była byle jaka muzyka, naprawdę postaraliśmy się o głosy, które będą no najlepsze, żeby Cię chwaliły. Ale co z tego, jak jest grzech? Nadal pomalowane paznokcie u tych sióstr, co tam śpiewają, różne rzeczy wiszą tam, czy inne rzeczy, jakieś różne tam ozdóbki, nie ozdóbki, i to wszystko. I ci mężczyźni, widać wyżelowane włosy gdzieś, żeby ładnie wyglądać, czy cokolwiek innego. I oni przychodzą przed Boże oblicze i mówią: No, ale przecież my zrobiliśmy… Bóg mówi: Ja tego nie chcę, wolałem posłuchać tego tam, tego tam Janka, co tam fałszował tak, ale za to z serca, z czystego serca śpiewał. Tak to wygląda. Tak to Bóg czyni. Jego nie interesuje, jak to pięknie zagrali, jak to pięknie zaśpiewali. Jego interesuje, czy to było naprawdę z tego posłusznego, wiernego serca, które szanuje Boga, czci Go i poważa. I w takim świętym uniżeniu przychodzi przed Boże oblicze, z tą świadomością oczyszczenia krwią Jezusa Chrystusa. Pokój miedzy nami. Zwróćcie uwagę, jesteśmy dziećmi Boga. Pokój między nami, miłość między nami, budowanie się między nami, otwartość między nami. To wszystko przyniósł nam Chrystus, korzystajmy z tego. Wtedy, przychodząc przed Boże oblicze, będziemy chętnie przyjęci i On da nam jeszcze więcej. On mówi: Czy nie otworzę nieba Swego dla was, skoro wy robicie to dla Mnie, z powodu Mnie to robicie? Bo ja z powodu was posłałem Syna, ale też z powodu Mnie, bo nie dość, że nie chciałem, żebyście zginęli w gehennie, ale też chciałem, żebyście mieli ze Mną społeczność. Nie tylko, żebyście uniknęli kary i już zadowoleni, ale po to, żebyśmy mogli wrócić do świętych relacji ze swoim Bogiem.

List Jakuba, 4 rozdział i 17 wiersz:

"Kto więc umie dobrze czynić, a nie czyni, dopuszcza się grzechu". A więc, zwróćcie uwagę, że już nie tyle: No, nie czyń bliźniemu swemu, co tobie niemiłe, to już będzie dobrze. Bóg mówi inaczej: Jeśli więc umiesz dobrze czynić, a nie czynisz, dopuszczasz się grzechu, i przychodzisz do Mnie i chcesz Mi powiedzieć o tym, czy o tamtym. Bóg mówi: Po to posłałem Syna i przeznaczyłem cię do dobrych uczynków, żebyś je czynił, czy czyniła. Dlaczego tego nie robisz? Teraz chcesz przyjść i powiedzieć, że Mnie kochasz? No to tak, jak mąż przychodzi do żony, którą zdradza i mówi, że ją kocha, a ona wie, że on ją zdradza i słyszy, że to jest oszustwo. Albo odwrotnie, kobieta mówi do mężczyzny, że go kocha, a zdradza go i on wie o tym, że to jest oszustwo. Bóg wie o tym, jak jest. A więc, jeżeli chcemy naprawdę oddać Bogu chwałę, to zwróćmy uwagę, co jest między nami, nasze relacje, nasze postawy wobec siebie. Właśnie w tych rzeczach jest początek tego przygotowywania się na spotkanie z Bogiem. Kiedy jest pierwsza miłość, pamiętasz pierwszą miłość? Człowiek jest wszystko w stanie zrobić wobec innych ludzi, usługiwać, czynić dobro, mówić dobre słowa, no wszystko, bo jest tak szczęśliwym człowiekiem, że Bóg przebaczył grzechy. A potem powszednieje i już człowiek nosi takie urazy, tamte urazy, tamte złe nastawienia i nie przeszkadza to potem przyjść i śpiewać Bogu, modlić się. Co z tego, jeśli Bóg tego nie przyjmie? A więc, zwróćmy uwagę. Jeżeli umiemy dobrze czynić - Chrystus przyszedł do mnie, do ciebie, umarł za moje grzechy, za twoje - to czyńmy to dobro, aby, przychodząc do Boga, uwielbić Go za to, że dał nam Syna, w którym przeznaczył nas do dobrych uczynków. Wtedy oddamy Mu chwałę, gdy będziemy to czynić, co On nam dał w Swoim Synu.

Ewangelia Mateusza, 12 rozdział i 30 wiersz:

"Kto nie jest ze mną, jest przeciwko mnie, a kto ze mną nie zbiera, rozprasza". I znowuż mamy doświadczenie, czy my zbieramy z Chrystusem? Czy my łączymy? Czy my usuwamy przeszkody spośród siebie, bo zależy nam na tym, żebyśmy byli jedno, jak On się modlił? Wtedy Jezus mówi: Wtedy jesteś ze Mną, wtedy przyjdź i proś, wysłucham. A jeśli nie, jeśli nie zależy nam na tym, jeżeli nie jesteśmy z Chrystusem w tej sprawie, aby zbierać, aby budować, aby czynić dobro, aby wychodzić naprzeciw, wyprzedzać się wręcz w okazywaniu sobie szacunku, jeżeli nam na tym nie zależy, to co wtedy? Przychodzimy i mówimy: Panie Jezu, naprawdę tak Ci wdzięczni jesteśmy, że byłeś tu na ziemi. I co z tego? Rozumiecie, że Jezus mówi: Nie bądźcie obłudni, jak faryzeusze i uczeni w Piśmie. Długość modlitwy nie przekona Boga, ale Boga przekona to, co zrobimy przed modlitwą. A my mamy cały czas się modlić, my cały czas potrzebujemy Boga. A więc w sumie, cały czas musimy być pod pełną kontrolą tego, czy my czynimy to, co chce Jezus? Czy powodujemy rozpraszanie, czy powodujemy zbliżanie do siebie nawzajem w Chrystusie Jezusie? Czy łączymy, czy dzielimy? Kolejna rzecz, która jest taka ważna.

10 rozdział Ewangelii Mateusza, 38 wiersz:

"I kto nie bierze krzyża swego, a idzie za mną, nie jest mnie godzien". I znowuż, możemy się modlić nie wiem ile, jeśli nie przyjmiemy swojej śmierci, Jezus nas nie miłuje. A więc, nie może nas przyjąć, jeżeli my nie przyjęliśmy Jego ofiary. A więc, my potrzebujemy codziennie przyjąć tą ofiarę, aby być martwi, już nie ‘ja’, nie ‘ty’, ale Chrystus. Zobaczcie, jak Bóg jest konsekwentny, jak Bóg jest szczególny w tej Swojej miłości, że to nie jest taka głupia, ludzka miłość; że to jest Boża miłość, doskonała miłość, w której Bóg chce nas mieć naprawdę ze Sobą. Nie tak, żebyśmy Go traktowali, że co nam zbywa, to Mu damy, a resztę to my sobie, dla siebie, po swojemu. Tylko będziemy uczyli się Go szanować, cieszyć się Nim, miłować Go i chcieć w codzienności czynić to, co Jemu się podoba, aby On mógł wysłuchać nas i uczynić z radością to, co więcej jeszcze potrzebujemy. Sprawdzajmy to, bo to jest ważne.

List do Kolosan, 2 rozdział. Bardzo ważne zadanie mamy tutaj, każdy z nas, przyjęliśmy Chrystusa, a więc, jak cennym jest to, żeby to nie nadaremno. To tak, jakbyś dostał coś, co może ci służyć w wielu sprawach, by czynić coś dobrego, a ty to odłożysz na bok i nie będziesz z tego korzystał. Od 11 wiersza, ten 2 rozdział:

"W Nim też zostaliście obrzezani obrzezką, dokonaną nie ręką ludzką, gdy wyzuliście się z grzesznego ciała”, ciała, które jest obrzezanie Chrystusowe. „Wraz z Nim zostaliście pogrzebani w chrzcie, w którym też zostaliście wespół wzbudzeni przez wiarę w moc Boga, który Go wzbudził z martwych. I was, którzy umarliście w grzechach i w nieobrzezanym ciele waszym, wespół z Nim ożywił, odpuściwszy nam wszystkie grzechy". Wszystko przebaczył w Chrystusie. "Wymazał obciążający nas list dłużny, który się zwracał przeciwko nam ze swoimi wymaganiami, i usunął go, przybiwszy go do krzyża; rozbroił nadziemskie władze i zwierzchności i wystawił je na pokaz, odniósłszy w nim triumf nad nimi. Niechże was tedy nikt nie sądzi z powodu pokarmu i napoju albo z powodu święta lub nowiu księżyca bądź sabatu. Wszystko to są tylko cienie rzeczy przyszłych; ciałem natomiast jest Chrystus".

A więc mamy kolejne. Zobaczcie, co On dla nas uczynił. Uwolnił nas od całej historii naszego zepsutego człowieczeństwa, abyśmy nowe życie dzisiaj prowadzili. Uczmy się żyć w ten sposób właśnie, patrząc na to, co On mówi do nas, zwracając uwagę. Wiecie, ile razy rodzice mówią coś do dzieci, a dzieci nie zwracają uwagi, są zajęte czym innym. Czy my mamy być też takimi dziećmi, które nie zwracają uwagi na to, co mówi do nas Niebiański Ojciec? Zwracajmy na to uwagę. Szanujmy Tego Ojca w niebie, bo On chce być naszym Ojcem, chce, abyśmy byli Jego synami i córkami. Ale w świętości, w czystości, w miłości, w radości, w pokoju, byśmy byli szczęśliwymi już na tej ziemi, że należymy do Boga. Sposób, w jaki będzie nas prowadzić, może być nie taki, jak często ludzie myślą, ale będzie to najlepszy sposób. Tak samo, jak prowadził Izraela prze pustynię. Wielu by pomyślało: Po co przez pustynię? Trzeba było ich poprowadzić najkrótszą drogą i tyle. Dlaczego? A właśnie dlatego, żeby nabrali odwagi, śmiałości, pewności, że Bóg nawet na pustyni potrafił ich wykarmić, napoić. A więc, tym bardziej wprowadzi ich do tej ziemi, żeby się nie bali, nie lękali, że Bóg sobie nie da rady. A oni nie umieli zrozumieć Boga i narzekali, a to na to, a to na tamto.

Ten 2 List do Koryntian, który tak często przytaczamy, przytoczymy kolejny raz, 5 rozdział, od 14 wiersza:

"Bo miłość Chrystusowa ogarnia nas, którzy doszliśmy do tego przekonania, że jeden za wszystkich umarł; a zatem wszyscy umarli; a umarł za wszystkich, aby ci, którzy żyją, już nie dla siebie samych żyli, lecz dla Tego, który za nich umarł i został wzbudzony. Dlatego już odtąd nikogo nie znamy według ciała; a jeśli znaliśmy Chrystusa według ciała, to teraz już nie znamy. Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe".

Wiecie, kiedy z taką radością czynisz to, kiedy tak z zadowoleniem. ‘Nie żyję ja, więc Chrystus Jezus. Żyj, Panie, we mnie, czyń, Panie, to co jest drogocenne, aby Ojciec był uczczony, że posłał Cię do mnie. Po prostu zależy mi na tym, żeby chwała Twoja była widoczna. Boże, nie chcę myśleć o sobie. Chcę myśleć o Tobie. Chcę myśleć o Tobie, co Ty uczyniłeś dla mnie, Panie, Boże. Chcę kochać Ciebie, cieszyć sie Tobą i rozgłaszać wszędzie, jak dobrym Bogiem jesteś, jak łaskawym i miłosiernym, jak nierychłym do gniewu, jak gotowym pomóc takiemu człowiekowi, wyzwolić i dać czystą przestrzeń do życia’. Nie zepsujmy tego, jak zepsuli to ci, którzy byli przed nami, mówiąc później: O co Ci chodzi, Panie Boże? Co my takiego złego robimy? Pamiętamy, jak Piotr pisał, że jeżeli mężczyzna ma jakieś doświadczenie i czyni coś złego wobec swojej żony, to też Bóg nie będzie wysłuchiwał, czy żona wobec męża. A więc, jak ważne jest to, co my robimy wobec siebie nawzajem, jak my podchodzimy, jak my pokutujemy, oczyszczamy się. Czy traktujemy kogoś jak: No ty nie masz wyjścia, ty musisz mi przebaczyć? Tak, chociażby nawet człowiek powiedział: Przebaczam ci - Bóg ci nie przebaczy. To nie jest tak, że musi. Ktoś, kto uważa tak i uważa: Nie masz wyjścia, musisz mi przebaczyć, bo Bóg ci nie przebaczy. Tak, ty przebaczysz, ale Bóg ci nie przebaczy, bo to nie jest sposób. Uniżonym nie wzgardzisz, skruszonym nie wzgardzisz, pysznym przeciwstawisz się. Więc, Bóg nie zgodzi się na takie coś, nie przyjmie tego, jako skruchy. A więc, człowiek zostaje ze swoim grzechem.

A więc, jak bardzo ważne jest to, żeby zrozumieć, że przestępstwo jest czymś złym. Trzeba to oczyścić, ale ze świadomością, że: popełniłem przestępstwo, komuś sprawiłem krzywdę, kogoś naraziłem na takie, czy inne doświadczenie i ten ktoś musiał z tym sobie poradzić, żeby dalej podążać w kierunku wieczności. A więc, szanuję tego kogoś, że go nie zniszczyłem, czy go nie zniszczyłam, że pilnował się, czy pilnowała się Boga, żebym mógł przyjść i osiągnąć przebaczenie. Szacunek, uniżenie. Pamiętaj, to jest tak bardzo ważne. W tym momencie, ty jesteś w potrzebie. Ten ktoś ma dla ciebie tą łaskę przebaczenia, ale to ty jesteś w potrzebie i uszanuj tego kogoś, że do niego przychodzisz, bo nie ma tak, że kogoś lekceważysz. To tak, jakby do Boga przyjść, lekceważąc Boga, i mówisz: No, przebacz mi, przecież powiedziałeś, że przebaczysz, jak poproszę Cię o przebaczenie. Ale Bóg mówi: A warunki?

1 List Jana 3 rozdział. A więc, świadomość, świadomość tego, co uczynił Bóg dla mnie i dla ciebie, ma nam pomóc w tym, abyśmy uczyli się Boga, poznawali prawdę. 3 rozdział, od 14 wiersza:

"My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do żywota, bo miłujemy braci; kto nie miłuje, pozostaje w śmierci. Każdy, kto nienawidzi brata swego, jest zabójcą, a wiecie, że żaden zabójca nie ma w sobie żywota wiecznego. Po tym poznaliśmy miłość, że On za nas oddał życie swoje; i my winniśmy życie oddawać za braci".

Wiecie, dla naszego Ojca w niebie o wiele przyjemniejsze byłyby nasze modlitwy, gdybyśmy i my miłowali się nawzajem i kładli za siebie życie, żeby służyć sobie. Nie obciążać kogoś swoimi humorkami, nastawieniami, ale służyć sobie nawzajem. Pan chce uratować każdego człowieka, On posłał Syna za grzechy całego świata. A więc, każdy człowiek może się ratować. Ale upór, to wysokie mniemanie o sobie, może powodować, że człowiek będzie się powstrzymać przed tym i nie będzie chcieć się uniżyć, uznać swojego przestępstwa. A więc, sam człowiek będzie sobie winien, gdy trafi do gehenny. Bóg dał możliwość uratowania.

I w tym też 1 Liście Jana, 5 rozdział, od 2 wiersza:

"Po tym poznajemy, iż dzieci Boże miłujemy, jeżeli Boga miłujemy i przykazania Jego spełniamy. Na tym bowiem polega miłość ku Bogu, że się przestrzega przykazań Jego, a przykazania Jego nie są uciążliwe. Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat, a zwycięstwo, które zwyciężyło świat, to wiara nasza. A któż może zwyciężyć świat, jeżeli nie ten, który wierzy, że Jezus jest Synem Bożym?". A więc, gdy miłujemy Boga, czynimy Jego przykazania, wtedy my się nawzajem miłujemy, bo, będąc posłusznymi Bogu, jesteśmy otwarci na tą wzajemną miłość. Pamiętajcie, to jest Bóg, to nie jest religia, to jest Bóg. Mamy do czynienia z Bogiem, nie z religią. Nie mamy z jakimiś tam dogmatami do czynienia, mamy z przykazaniami do czynienia, z rozkazami Bożymi do czynienia. I poznając Boga, i to, co dla mnie i dla ciebie uczynił, chcemy Go uszanować. Nie chcemy być wobec Niego niegrzeczni, chytrzy, przebiegli, żeby osiągnąć coś od Niego, nic nie tracąc ze swojego. Bóg wyznaczył warunki i te warunki muszą być wypełnione dla mnie i dla ciebie.

Zwróćcie uwagę na Księgę Objawienia, 5 rozdział. Zwróćcie uwagę, jak wielkie znaczenie miało dla Ojca to, co uczynił Syn. Skoro dla Ojca miało to tak wielkie znaczenie, to jak bardzo On nas umiłował. Od 6 wiersza:

"I widziałem pośrodku między tronem a czterema postaciami i pośród starców stojącego Baranka jakby zabitego, który miał siedem rogów i siedmioro oczu; a to jest siedem Duchów Bożych zesłanych na całą ziemię. I przystąpił, i wziął księgę z prawej ręki Tego, który siedział na tronie, a gdy ją wziął upadły przed Barankiem cztery postacie i dwudziestu czterech starców, a każdy z niech miał harfę i złotą czaszę pełną wonności; są to modlitwy świętych. I zaśpiewali nową pieśń tej treści: Godzien jesteś wziąć księgę i zdjąć jej pieczęcie, ponieważ zostałeś zabity i odkupiłeś dla Boga krwią swoją ludzi z każdego plemienia i języka, i ludu, i narodu, i uczyniłeś z nich dla Boga naszego ród królewski i kapłanów, i będą królować na ziemi".

Zwróciliście uwagę na to: „I płakałem bardzo, że nie znalazł się nikt godny otworzyć księgę ani do niej wejrzeć"? Nikt w niebie i nikt na ziemi i nikt pod ziemią nie był godny otworzyć tej księgi. Jeden Jezus Chrystus. Dlaczego On był godny otworzyć tą księgę? Dlatego, że wykupił mnie dla Boga, abym był dla Boga, tu, na ziemi już. Zapłacił tak potężną cenę, żebym ja nie był bezbożnikiem, ale był dzieckiem Boga. I ty też. Jedyny godny, dlatego że przyszedł na tą ziemię, żeby umrzeć za moje grzechy, żebym nie musiał zginać w gehennie. Tak Bóg umiłował mnie, że dał Swojego Syna za mnie, żebym nie zginął w gehennie, ale mógł wrócić do domu Ojca. I teraz, chcąc wrócić, po prostu muszę korzystać z tego, co uczynił dla mnie Jezus Chrystus, co uczynił dla ciebie Jezus Chrystus. Nie chodzić z honorem starego człowieka, ale z honorem nowego człowieka, który, jeżeli coś by się stało: Jestem gotowy oczyścić się, gotowa oczyścić się, bo kocham Boga, kocham Jezusa, kocham ludzi. Nie chcę krzywdy, zależy mi na tym, żeby należeć do Boga i żeby przychodzić przed Jego oblicze i składać Mu siebie, jako ofiarę miłą Bogu. Żywą ofiarę składać, miłą Bogu, że nie marnuję tego, po co przyszedł Jego Syn, nie marnuję Jego miłości, Boga miłości do mnie, który dał Swojego Syna. Jedyny godny, żeby otworzyć tą księgę, to ten, który zapłacił za mnie cenę i za ciebie. I dlatego Bóg uczynił Go godnym, aby mógł otworzyć i wejrzeć do tego. I wszyscy w niebie padli przed Barankiem, oddając Mu cześć i śpiewając tą nową pieśń chwały.

Nie zmarnujmy tego, nie dajmy się zwodzić wrogowi, że my mamy prawo do swojej cielesności. Cielesność nasza, to ma miejsce na krzyżu, tam: honory, humory i inne rzeczy. Śmierć staremu, ambitnemu grzesznikowi. Teraz skruszony, łagodny, chętny, czy chętna, oczyszczać się, uświęcać się, budować się, ratować się nawzajem, wspierać się nawzajem. To jest teraz nasze zadanie. Czynić dobro, Boże dobro, to jest to właśnie. Już nie walczyć, nie zwalczać, ale usługiwać. Trzeba zobaczyć to całe zło, które dalej grasuje między wierzącymi ludźmi, bo wielu wierzących nie rozumie, że dzieje się tyle zła między wierzącymi. Myślą sobie: Co my złego robimy? Tak samo jak ci w Malachiasza: Co my takiego robimy? O co Ci chodzi, Panie Boże? Przecież my już nikogo tak nie krzywdzimy. Kiedyś, no tak, kiedyś, to byśmy okradli, okłamali, a dzisiaj nie tak. A Bóg mówi: Ale gdzie jest dobro Chrystusa? Gdzie jest ta miłość wzajemna? Gdzie jest ta troska, budowanie, służenie sobie nawzajem? Zobaczcie, ile jeszcze zła w was jest, ile złego sposobu podejścia do tej, czy tamtej sprawy. Usuńcie to - mówi Bóg - po to Mój Syn umarł, żeby to zginęło. Czy źle jest, że prorok mówi: Oczyśćcie się? - A co tych chcesz od nas? Przecież my święta obchodzimy, wszystko robimy. Czego Ty chcesz od nas? Przecież nie jest z nami źle. A Bóg, On chce z nami być jedno. Czy może być jedno? Czy my jesteśmy czyści? Czy oczyszczamy się, uświęcamy się, aby chodzić w światłości? Jeżeli ktoś mówi, że nie grzeszy, kłamcę z Boga czyni. Jeśli ma złe relacje z bratem, siostrą, chodzi po swojemu, to źle czyni. Musi to oczyścić taki człowiek, a nie sobie przypisywać prawa, że może to czynić. Nie możemy już czynić zła, możemy czynić dobro. Stało się to dla nas możliwe dzięki Jezusowi Chrystusowi. A więc o tym tak myślmy. A wtedy zobaczymy to, co widzi Chrystus: Dobrze, to robisz dobrze, to robisz dobrze, ale tu, mam ci za złe, usuń to, skończ z tym, bo jeżeli nie, to Ja będę musiał coś z tym zrobić. A więc, oczyszczajmy się, wykorzystujmy czas, póki jeszcze mamy takie możliwości.

W Liście do Hebrajczyków, w 5 rozdziale, (od 7 wiersza), możemy zobaczyć życie Bożego Syna, Pana naszego, Jezusa Chrystusa, na tej ziemi. Wielu, czytając to, sobie myśli: Och, i idzie dalej. Ale przeczytaj je z szacunkiem:

"Za dni swego życia w ciele zanosił On z wielkim wołaniem i ze łzami modlitwy i błagania do Tego, który Go mógł wybawić od śmierci, i dla bogobojności” (czy też ‘pobożności’) „został wysłuchany. I chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał, a osiągnąwszy pełnię doskonałości, stał się dla wszystkich, którzy Mu są posłuszni, sprawcą zbawienia wiecznego". Widzicie, Jakub i inni pisali: Skąd między wami te spory, te nastawienia? Z cielesności. A więc, cielesność powinna zostać ukrzyżowana. Powinniśmy skończyć z cielesnością, chcąc się ratować, będąc świadomymi, że Bóg jest Duchem, a więc chce z nami mieć duchową relację, duchową społeczność i my musimy skończyć z tymi cielesnymi rzeczami. Słowo Boże mówi, że nie mamy już wspominać tego, co stare. Stare przeminęło, wszystko stało się nowe. Nie mamy chodzić ze starymi jakimiś ślęczeniami, takimi myśleniami stale po swojemu: Bo coś mi się tam w starym życiu kiedyś... Co to jest? To umarło, skończyło się, teraz wszystko jest nowe. Korzystaj z tego nowego, raduj się w Panu zawsze, ciesz się, że możesz nowe rzeczy czynić dzisiaj. To jest najważniejsze. Oddaj Bogu chwałę za Takiego Syna, który gotów był uczynić to. Gotów był, tu, na ziemi, znieść to wszystko, wołając, płacząc przed Bogiem. Dlatego mówiliśmy, że On pierwszym jest Tym, którego łzy Ojciec otarł. Dla mnie, dla ciebie znosił to, żeby dla nas stać się drogą powrotu do Ojca. Cieszmy się, dziękujmy za to Bogu i wracajmy tą drogą, oczyszczeni krwią Jezusa Chrystusa. Czyńmy dobro sobie nawzajem, wykorzystujmy ten czas w dobrym celu, ucząc się, poznając Boga, radując się i ciesząc się, że możemy dzisiaj zrobić coś pożytecznego, wspólnie razem.

9 rozdział tego Listu do Hebrajczyków, od 11 do 16 wiersza:

"Lecz Chrystus, który się zjawił jako Arcykapłan dóbr przyszłych, wszedł przez większy i doskonalszy przybytek, nie ręką zbudowany, to jest nie z tego stworzonego świata pochodzący, wszedł raz na zawsze do świątyni nie z krwią kozłów i cielców, ale z własną krwią Swoją, dokonawszy wiecznego odkupienia. Bo jeśli krew kozłów i wołów oraz popiół z jałowicy przez pokropienie uświęcają skalanych i przywracają cielesną czystość, o ileż bardziej krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego ofiarował samego Siebie bez skazy Bogu, oczyści sumienie nasze od martwych uczynków, abyśmy mogli służyć Bogu żywemu. I dlatego jest On pośrednikiem nowego przymierza, ażeby gdy poniesiona została śmierć dla odkupienia przestępstw popełnionych za pierwszego przymierza, ci, którzy są powołani, otrzymali obiecane dziedzictwo wieczne. Gdzie bowiem jest testament, tam musi być stwierdzona śmierć tego, który go sporządził". A więc krew Jezusa Chrystusa oczyszcza nas.

I 24 wiersz:

"Albowiem Chrystus nie wszedł do świątyni zbudowanej rękami, która jest odbiciem prawdziwej, ale do samego nieba, aby się wstawiać teraz za nami przed obliczem Boga". I to jest takie piękne. Kiedy, ostatnio doświadczyłem tego prawie że w sposób namacalny, będąc tam u siebie w pokoju, w pewnym momencie doświadczyłem jakby takiego objawienia: Chrystus, mój Chrystus jest w niebie, i taki zachwyt od razu pojawił się w moim sercu. On przecież tam jest. Ja wiem o tym, że On jest. Ale rozumiecie, wiem, że On jest, ale kiedy przez objawienie doświadczam tego, to aż mnie po prostu podnosi uwielbieniem, że On tam jest! A więc, niech zamieszka On przez objawienie w sercach naszych, przez wiarę. Niech ta radość, że nasz Chrystus jest w niebie będzie w nas. Radujmy się w Panu zawsze. To jest coś, co On chce, żebyśmy doświadczali. My możemy o tym czytać, ale to wejdzie w nas, będzie w nas, gdy my będziemy należeć do Niego, gdy my będziemy poddawać się Jemu, kiedy będziemy przychodzić, przepraszać, szanować Jego ofiarę, nie będziemy uznawać sobie za pospolite to, co On dla nas uczynił. Będziemy rozumieć, ile On musiał znieść za mnie, za ciebie, żebyśmy mogli dzisiaj czytać Biblię, żebyśmy mogli zastanawiać się, modlić się, żebyśmy mogli rozwiązywać nasze problemy. Jego krew jest nam potrzebna, żebyśmy się oczyszczali. Nie traktujmy tego lekko. Kiedy przepraszamy, pamiętajmy, On musiał umrzeć na krzyżu za to. To będzie nas uniżało, to będzie pomagało nam być w odpowiednim stanie oczyszczenia, usunięcia przeszkody. On gotów jest przebaczać. Pamiętamy, jak mówił, że Ojciec Go wysłuchuje. Zawsze Go wysłuchuje. Ojciec miłuje Syna, bo Syn zawsze czyni to, co chce Ojciec. Chwała Bogu! Możemy mieć Syna, możemy wzywać imienia Syna Bożego. Paweł nawet wręcz do wierzących mówił: Zbudź się! Zbudź się, a zajaśnieje ci Chrystus. Jak to jest ważne właśnie, żeby Duch Boży mógł do nas docierać, żeby mógł nas napełniać. Jezus mówi: Kogo Ojciec do Mnie przyprowadzi, tego nie wyrzucę, tego przyjmę. Mamy wielkie szczęście, nie zmarnujmy tego, zamieniając je w cielesność. Raczej wykorzystajmy, żeby to była duchowa wartość, abyśmy w duchu i w prawdzie przychodzili do Boga, napełnieni tym zrozumieniem  naszego Chrystusa, uwielbieniem Chrystusa. Ofiarą miłą Bogu jest, gdy wyznajemy imię Jego Syna i wdzięczni jesteśmy za Jego Syna, że nie musimy już brnąć w złu, możemy się ratować. Jak bardzo ważne są te nasze wzajemne relacje, co my sobie dajemy nawzajem, czy zło za zło, czy dobro, jeżeli nawet uczyniono nam coś złego, zwyciężamy to zło dobrem. Pamiętacie, jak Pan Jezus mówił, może to przeczytajmy.

Ewangelia Marka, 12 rozdział, od 28 wiersza:

"I przystąpił jeden z uczonych w Piśmie, który słyszał, jak oni rozprawiali, a wiedząc, że dobrze im odpowiedział, zapytał Go: Które przykazanie jest pierwsze ze wszystkich? Jezus odpowiedział: Pierwsze przykazanie jest to: Słuchaj, Izraelu! Pan, Bóg nasz, Pan jeden jest. Będziesz tedy miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej, i z całej siły swojej. A drugie jest to: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Innego przykazania, większego ponad te, nie masz. I rzekł do niego uczony w Piśmie: Dobrze, Nauczycielu! Prawdę powiedziałeś, że Bóg jest jeden i że nie masz innego oprócz Niego; i że Jego miłować z całego serca i z całej myśli, i z całej siły, a bliźniego miłować jak siebie samego, to znaczy więcej niż wszystkie całopalenia i ofiary. A Jezus, widząc, że on rozsądnie odpowiedział, rzekł mu: Niedaleki jesteś od Królestwa Bożego. I nikt nie śmiał Go więcej pytać". Niedaleki. Czyń to. Miłuj Boga z całego serca, z całej myśli i siły. To jest dla Boga cenniejsze, niż składanie ofiar, kiedy my Go miłujemy, cieszymy się Nim. Myślmy o Nim, co On dla nas uczynił, jak wyszedł nam naprzeciw, w jaki sposób nas potraktował i co musiał przejść, aby otworzyć dla nas drogę powrotu do Niego.

No, jeszcze może trzy miejsca.

List do Kolosan, 1 rozdział, od 10 wiersza:

"Abyście postępowali w sposób godny Pana ku zupełnemu Jego upodobaniu, wydając owoc w każdym dobrym uczynku i wzrastając w poznawaniu Boga, utwierdzeni wszelką mocą według potęgi chwały Jego ku wszelkiej cierpliwości i wytrwałości, z radością dziękując Ojcu, który was zdolnymi uczynił do uczestniczenia w dziedzictwie świętych w światłości, który nas wyrwał z mocy ciemności i przeniósł do Królestwa Syna Swego umiłowanego, w którym mamy odkupienie, odpuszczenie grzechów”. Abyśmy postępowali w sposób godny Pana ku zupełnemu Jego upodobaniu, wydając owoc. A więc, pamiętajmy o Bogu, zwracajmy uwagę na Boga, o czym myślimy, czego szukamy. Pamiętajmy o Nim. Wszystko czyńmy dla Jego chwały, abyśmy we wszystkim uczcili Go za to, co On wobec nas uczynił, posyłając nam Syna. Jak wyszedł naprzeciw nas, aby nas zbawić, abyśmy zawsze pamiętali o Nim, cokolwiek czynimy. A On będzie pamiętać o nas, aby nas czynić zdolnymi do tego, jeszcze głębiej, jeszcze bardziej, aby jeszcze lepiej powodziło nam się w tym oddawaniu Mu chwały poprzez wzajemną miłość, cierpliwość, łagodność, dobroć.

2 List do Tesaloniczan, 1 rozdział, 11 i 12 wiersz:

"W tej myśli też modlimy się zawsze za was, aby Bóg nasz uczynił was godnymi powołania i w mocy doprowadził do końca wszystkie dobre zamierzenia i dzieła wiary, aby imię Pana naszego Jezusa Chrystusa było uwielbione w was, a wy w nim, według łaski Boga naszego i Pana Jezusa Chrystusa". O to się modlimy, aby Bóg uczynił was godnymi powołania. Nawet słuchając tych słów, możemy tylko mieć zwróconą uwagę w kierunku prawdziwym, w kierunku Boga i Jego umiłowanego Syna, Pana naszego, Jezusa Chrystusa. Ale to, żebyśmy zdolni byli do tego, to On musi to w nas uczynić. My Go potrzebujemy. A więc: Uniżonym nie wzgardzisz, Boże, pysznym się przeciwstawisz. A więc bardzo ważne, byśmy szanowali Boga. Z powodu Jezusa, byśmy dzisiaj gotowi byli oczyszczać się, uświęcać się, żebyśmy przestali myśleć o sobie, zaczęli myśleć o Nim. Nie to, co my potrzebujemy, tylko, co On przyszedł dla mnie i dla ciebie osiągnąć, po co On przyszedł, aby to było dla nas ważniejsze. Bo skoro On miłuje nas, gdy my umarliśmy wraz z Nim na krzyżu, aby nowe życie prowadzić, to pilnujmy się tej miłości.

Jeszcze 1 List do Koryntian, 6 rozdział, 19 i 20 wiersz:

"Albo czy nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który jest w was i którego macie od Boga, i że nie należycie też do siebie samych?" Czy nie wiecie, że nie należymy do siebie samych? "Drogoście bowiem kupieni. Wysławiajcie tedy Boga w ciele waszym". Drogo żeśmy kupieni, już nie ma znaczenia, że się urodziłeś, czy urodziłaś, tam, czy tu. Gdy narodziliśmy się z Boga - to ma znaczenie. A z Boga zrodzeni nie grzeszą, gdyż posiew Boży jest w nas. Pamiętaj, że jesteś dzisiaj Jego własnością, kupił ciebie, abyś dla Niego żył, dla Niego umierał, dla Niego żyła, dla Niego umierała. To jest najważniejsze. Wykupił nas sobie, żeby nas zbawić, zapłacił za nas najwyższą cenę, żeby mieć z nami społeczność i żebyśmy nie zginęli w gehennie, ale weszli do Jego domu. Po to, to wszystko zrobił, bo tak ciebie miłuje i mnie i On chce mieć relacje w miłości. Nie ‘przyzwyczajenie’, nie ‘bo muszę’, ale ‘bo pragnę’. Chcę oddać Mu chwałę, bo jest godzien. Tyle dla mnie i dla ciebie uczynił. Niech Duch Święty napełnia nas tym, abyśmy gotowi byli się uniżać. Cóż to wielkiego, choćbym był księciem, królem, wziąć szmatę, powycierać podłogę? Mój Pan umywał nogi ludziom, znosił wiele rzeczy. Czy to jest hańba, jeżeli zrobię coś, uniżę się; czy to jest miłość, wdzięczność? Chociaż Król - Król umywa nogi Swoim poddanym. Pamiętajmy, że kto się uniża, będzie wywyższony, kto się wywyższa, będzie poniżony. Taki jest nasz Ojciec i On nie ma względu na osobę, ale miłuje każdego, który szanuje to, co On wobec ciebie i mnie zrobił. Niech Duch Święty rozlewa miłość, niech napełnia nas uczciwością, prawością. Ale już nie myśl o sobie, nie myśl: bo ty, bo dla ciebie. A pomyśl: dla Boga w Jezusie, to co Jemu się podoba, dzisiaj zrobię, bo On mi dał prawo, żebym to robił dzisiaj, w mocy Jego Syna. Amen.