Jan 14:23

Słowo pisane

zgr. 26.02.2017r. cz3 Marian - Wiedząc co to jest bojaźń Boża

Zbawiciel, Jezus Chrystus podjąwszy się dzieła zbawienia nie zaniedbał niczego, żeby to zbawienie mogło przebiec pomyślnie i żeby każdy, który w Nim nadzieję pokłada nie zawiódł się. A więc, Pan Jezus uczynił wszystko, co jest potrzebne, abyśmy mogli być uratowani z tej ziemi i przeprowadzeni do wieczności z Ojcem i z Nim. Nie zaniedbał ani troszeczkę w tej sprawie. Nie zlekceważył ani jednej sprawy, do każdej podszedł poważnie, ponieważ On jest w stanie rozeznać co jest czyste, a co jest nieczyste. Zabrał wszystkie nasze grzechy i zaniósł je na krzyż, abyśmy obumarłszy grzechom mogli żyć dla sprawiedliwości. Nasze życie ma tylko wtedy sens kiedy dajemy się zbawiać, kiedy dajemy się ratować. Zbawienie trwa dopóki żyjemy na ziemi. A więc, każda chwila, od chwili kiedy uwierzyliśmy, już jest drogą zbawienia. Chrzest jest elementem zbawienia, ale zbawienie zaczyna się od momentu kiedy uwierzyłeś czy uwierzyłaś i zacząłeś skierowywać się w kierunku Chrystusa Jezusa. Droga zbawienia zaczęła się. Ważne żeby dobiegła prawidłowo, żeby Zbawiciel to, co uczynił na ziemi, żeby mógł wszystko w nas przełożyć, żeby to, co jest Jego chwałą, zwycięstwem, mogło być przemieszczone z Niego do mnie i do ciebie. A więc, mamy być otwarci i gotowi na to przemieszczanie. Diabeł chce zanieczyszczać, żeby przeszkadzać w przemieszczaniu dobra z Chrystusa w nas. A więc, musimy wystrzegać się zła, bojąc się Boga unikać złego, żeby nie przeszkadzało to w czynieniu dobra, które podjął się Chrystus Jezus, abyśmy mogli pomagać innym w ich doświadczeniu. Kiedy Jezus Chrystus na krzyżu głośno zawołał: „Wykonało się”, to znaczy, że sprawa doszła do zakończenia. Wszystko zostało wykonane.

         Co znaczy dla nas zbawienie? To jest bardzo ważne, ponieważ czasami dla człowieka zbawienie, to jest tylko słowo, za którym nic się specjalnie nie kryje. Zbawienie znaczy dla mnie i dla ciebie uwolnienie od niewoli grzechu i wprowadzenie w wolność uświęcenia, życia zgodnego z wolą Boga. To jest zbawienie. Zbawienie nie jest wirtualne, zbawienie jest rzeczywistością, ono się musi dziać. To zbawczy wpływ Chrystusa powoduje to, że nie chce ci się grzeszyć, bo taki był Chrystus. On nie chciał grzeszyć i nie grzeszył. Był kuszony jak my, ale nie chciał popełnić żadnego grzechu i mógł to uczynić i nie popełnił. Musi być otworzona w nas ta możliwość, aby On mógł uczynić to, co jest potrzebne tobie i mnie, abyśmy byli zbawieni. Pierwsza, bardzo ważna rzecz: Musimy umieć przez wiarę docenić Jego ochotne pragnienie, żeby nas zbawić. Musimy w Nim zobaczyć Zbawiciela, który gotowy był zejść w nasze każde doświadczenie, żeby uwolnić nas od tego, czym byliśmy skrępowani, aby nas uratować. Musimy w Nim zobaczyć kogoś, kto gotowy był przyjść z nieba na ziemię, aby znieść te wszystkie upokorzenia i znieść te wszystkie zniewagi i znieść te wszystkie patrzenia na Niego, jak na jednego z nas, z podejrzewaniem, że i w Nim mieszka diabeł. Przyjść i znieść te wszystkie drwiny, kpiny, pomówienia, próby, pokuszenia z powodu ciebie i mnie. To nie jest Zbawiciel, który gdzieś daleko mówi: „No, miłuję cię, ale wiesz, to zbyt trudne zadanie, żeby cię zbawić”. To jest Zbawiciel, który mówi: „Miłuję cię i gotowy jestem cię zbawić”. Jak będziemy się więc trzymać tego, który jest gotowy nas zbawić? Od tego właśnie bardzo wiele zależy, czy będziemy się Go trzymać jako jedynego, który może nas zbawić, czy będziemy się Go trzymać przy okazji. Jeżeli ktokolwiek się trzyma Jezusa przy okazji nie będzie zbawiony.

 

         Jeżeli weźmiemy akcję ratunkową, jeżeli człowiek wpadł gdzieś w przepaść, jeszcze żyje, to jeśli ratujący go wydają mu polecenia, od których wykonania zależy czy będzie uratowany, to ten człowiek jest świadomy, że ci, którzy do niego mówią, mówią mu to, co jest potrzebne, żeby zrobił, aby został uratowany. Jeśli mówią mu: „Nie ruszaj się, bo jeśli się ruszysz, to spadniesz niżej”, to znaczy: „Nie ruszaj się”. Zaczyna człowiek mieć świadomość, że jest ktoś, kto zaczyna ogarniać sytuację i ten ktoś jest chętny mu pomóc w tym doświadczeniu. Stąd jest wynik, jeśli rozumiemy, że Chrystus może nas zbawić, to Jego rozkazy stają się dla nas wyrocznią zbawienia. My nie dyskutujemy z nimi, nie próbujemy powiedzieć: „Nic mi się nie stanie, jeśli sobie pozwolę na to, czy na tamto”. Słuchamy Go się z bojaźnią, z szacunkiem i ze świadomością, że w tych rozkazach jest zbawienie. Jezus powiedział: „Kto będzie wypełniał Moje rozkazy, ten Mnie miłuje”, to znaczy, że ten Mi ufa. Rozkazy Jezusa więc są zbawienne, a nie są przeszkodą w życiu. Słowo Boże mówi, że rozkazy Jego nie są nam uciążliwe. A więc, człowiek, który poddaje się zbawieniu nie uważa, że rozkazy Jezusa są dla niego przeszkodą w swobodnym życiu. A więc, człowiek najpierw musi zobaczyć potrzebę zbawienia. Człowiek najpierw musi rozeznać, że jest grzesznikiem, który sam siebie nie uratuje z tej ziemi i najlepsze nawet jego starania, najwspanialsze jego czyny są dla Boga niczym szata splugawiona i Bóg tego nie uzna. Bóg powiedział: „Mój Syn cię zbawi”. I to, co zaczyna się z wiarą, to jest to, że człowiek w Jezusie upatruje Zbawiciela i rzeczywiście zaczyna doznawać działanie Zbawiciela. Zaczyna doznawać jak Jezus uwalnia od tych ciężarów, które by go ściągnęły jeszcze bardziej w dół, doznaje coraz większej swobody i radości, że On mu doskonale pomoże. Piękna radość zbawienia. Kiedy zbawiany zaczyna się cieszyć tym, że Zbawiający ma moc i wszystko, co potrzebne, żeby go zbawić, zaczyna być radość zbawienia. Człowiek zaczyna się radować ze Zbawiciela, zaczyna doceniać Jego moc, Jego możliwości i jest pewnym tego, że On to potrafi. Kiedy patrzymy na Jezusa chodzącego po ziemi i zwyciężającego diabła na każdej jednej linii, zaczynamy doznawać: „Jezus potrafi mnie uratować”. I wtedy nasze słuchanie Jego zamienia się w uwielbienie. To jest nie tylko, że słuchanie, ale uwielbiające słuchanie. Słowa Twoje są przyjemne mojemu sercu. Słowa Twoje ratują mnie. Słowa Twoje rozjaśniają moje ciemności. Słowa Twoje są pokarmem dla mojej duszy. Słowa Twoje zbawiają mnie. Słowa Twoje uwalniają mnie. Zaczynasz uwielbiać tego, który do ciebie mówi. Zaczynasz doświadczać tego, że Jego słowa są zbawienne.

 

         Spadłeś w jakąś przepaść i widzisz człowieka u góry, który ubrany jest jak ratownik i mówi tobie, że cię kocha, ale nie może ci pomóc, bo nie ma liny. Czy byś się cieszył, że jesteś uratowany? Co on ci pomoże, gdy on jest tam u góry, a ty jesteś w złym doświadczeniu i widzisz, że za chwilę umrzesz, jak nie otrzymasz pomocy? Aby cię uratować potrzebna jest lina. Widzicie, Jezus przyszedł i zbudował linę. Lina sięga aż do nieba, na samą górę i On na tronie Swojej chwały trzyma jej jeden koniec i mówi do mnie i do ciebie: „A ty trzymaj drugi, trzymaj się Mego życia w ciele na ziemi. Trzymaj się ufając Mi, nie puszczaj się tego, kim byłem będąc na ziemi”. Jak znamy Jezusa, tak się Go trzymamy. On trzyma tą linę w niebie, a my na ziemi. Mamy pewność zbawienia. Przez Swoje wszystkie uczynki On zbudował powiązanie z niebem dla mnie i dla ciebie, dlatego nie zginiemy, lecz żyć będziemy na wieki. Rozumiecie, człowiek, który jest świadomy swojego związania ze Zbawicielem nie będzie się już bawił swoim życiem, nie będzie próbować cokolwiek, co wie, że jest grzechem. Nie weźmie z tego nic, ponieważ zdaje sobie sprawę, że ta lina jest dopóty ważna, dopóki jesteś oczyszczany.

        

         W Księdze Izajasza, 38 rozdział. Czytamy tutaj 16, 17 wiersz:

 

         „Panie! Ciebie wyczekuje moje serce, pokrzep mojego ducha i uzdrów mnie, ożyw mnie! Zaprawdę, zbawienna była dla mnie gorycz, lecz Ty zachowałeś duszę moją od dołu zagłady, gdyż poza siebie rzuciłeś wszystkie moje grzechy”.

 

         W ten sposób jedynie możemy być uratowani z dołu zagłady. Nikt z nas nie jest w stanie sam siebie uratować. Każdy to z nas wie. Znamy siebie dokładnie i wiemy, co potrafimy. Jeśli to nie będzie Chrystus, zginiemy na pewno. Wiemy to i człowiek, który normalnie czyta Biblię, normalnie też patrzy na rzeczywistość, zdaje sobie sprawę, że sam się nie uratuje. Ten człowiek coraz bardziej im dłużej jest wierzącym, tym lepiej sobie zdaje sprawę, że się sam nie uratuje. Wiara naprawdę prowadzi nas do świadomości, kto jedynie nas może uratować. To jest zbawienna wiara. Wiara nie pozwala na to, żeby człowiek im dłużej jest wierzącym, tym łatwiej się puszczał Jezusa, więzi z Jezusem i chodził własną drogą. To nie jest wiara. Im dłużej jesteś wierzącym, tym mocniej trzymasz się tej liny od swojej strony i mówisz: „Nie puszczę, bo wiem, że od tego moje życie zależy, że to jest moja łączność z Tobą”. Jak złapiesz się inaczej Jezusa? Jak ty się złapiesz inaczej Jezusa? Mamy świadomość, że ta ziemia zginie i uratowani będziemy jedynie wtedy, gdy mamy łączność z Nim i jesteśmy w tym samym co On jarzmie.

 

         W Trenach, 3 rozdziale, od 52 wiersza czytamy:

 

         „Polowali na mnie ustawicznie jak na ptaka ci, którzy bez powodu są moimi nieprzyjaciółmi. Do milczenia chcieli mnie przywieść na żywo w dole i zarzucali mnie kamieniami. Woda dosięgała mojej głowy, pomyślałem: Zginąłem. Wzywałem twojego imienia, Panie, z głębokiego dołu. Wysłuchałeś mojego głosu: Nie zamykaj swojego ucha na wołanie i błaganie moje! Zbliżyłeś się do mnie, gdy cię wzywałem. Mówiłeś: Nie bój się! Ty, Panie, prowadziłeś moją sprawę, wybawiłeś moje życie”.

 

         I tak Zbawiciel z nieba - to jest tak piękny głos przyjaciela - mówi: „Nie bój się, nie lękaj się, Ja jestem w stanie ci pomóc. Ale bój się puścić się tej liny, bój się puścić połączenia ze Mną. Nie lękaj się, że Ja nie jestem wystarczający”. Nie lękaj się tego, gdy diabeł będzie ci mówił, że Chrystus nie będzie chciał ci pomóc. Nie lękaj się, kiedy diabeł będzie ci próbował kłamać, że Chrystusa już nie interesujesz. Nie lękaj się. Pan mówi: „Jestem z tobą. Nie zawiodę cię, dopóki tylko ty będziesz się trzymać tego, co Ja do ciebie mówię, dopóki będziesz się trzymać każdego Mojego słowa, które do ciebie mówię. Nie zostawię cię, nie porzucę cię”. To jest Zbawiciel, który był na ziemi, opuścił ziemię, poszedł do nieba i stamtąd wróci ponownie. Ale bardzo ważne jest: Pilnuj się Go. Ludzie wierzący często myślą, że po uwierzeniu i chrzcie mogą prowadzić trochę luźniejsze życie. A jak cię ma wydostać z dołu zagłady? Przecież pełno niebezpieczeństw, rantów, kantów. Jak w przepaści, zahaczysz się, rozedrzesz sobie ciało, serce, zginiesz. On cię musi wyprowadzić tak, żeby ci było bezpiecznie, tobie i mnie. Musisz być zachowanym od niebezpieczeństw. On nie narazi twojego życia szarpiąc tobą w lewo, w prawo, myśląc: uda się, lub nie uda. Zobaczcie, jak delikatnie podchodzi On do nas i dopóki my ufamy Jemu, dopóty On podciąga nas bliżej, bliżej nieba. Coraz mniej widzimy ziemskości w sobie, a coraz więcej widzimy z niebiańskich zwycięstw. Czy tego chcemy jako wierzący? Czy nie po to właśnie poznaliśmy Boga? Czy nie za to Mu dziękujemy, gdy widzimy, jak spadają z nas te rzeczy, a pojawia się coraz więcej Jego? Czy to nie jest dla nas piękne? Czy to, że On okazuje Swoją miłość i mówi: „Człowieku, który mówisz Mi: Dlaczego temu człowiekowi pomogłeś w sabat?” On mówi: „Człowieku, gdyby twoja owca wpadła w sabat do dołu, czy jej nie wydobędziesz? To owcy będzie ci szkoda, a Mi nie ma być szkoda tego człowieka, którego diabeł związał, skrępował i trzymał w niewoli grzechu?” Jezus mówi: „Chwyć się i trzymaj się tego. Wstań, bądź wolny”. „Podnieś rękę”. „Zdejmuję z ciebie twój trąd”. „Ratuj się. Uwalniam cię ze ślepoty”. Chromy zaczyna skakać, ślepy widzieć, głuchy słyszeć, bo dali się ratować. Po to jesteśmy wierzącymi i po to boimy się nie czynić tego, co On do nas mówi, bo wiemy, że od tego zależy nasze zbawienie, że On nas nie zbawi wbrew nam, ale udziela dokładnych rozkazów, co mamy robić, aby być zbawionymi. To są Jego rozkazy, żebyśmy uniknęli tych występów diabelskich, tych kombinacji diabelskich, które by rozdarły nas i zniszczyły. Jego rozkazy są bardzo wyraźne. To jest ta zdrowa bojaźń, prawdziwa zdrowa bojaźń.

 

         Pierwszy Tymoteusza, 4,16:

 

         „Pilnuj siebie samego i nauki, trwaj w tym, bo to czyniąc, i samego siebie zbawisz, i tych, którzy cię słuchają”.

 

         Pilnuj siebie samego i nauki Pana Jezusa Chrystusa. Obyśmy wszyscy to dobrze rozumieli, że te przykazania, które On nam dał są zbawcze, są kierunkowe na niebo i my bez nich nie damy rady wrócić. On musi krok po kroku, milimetr po milimetrze instruować nas co mamy zrobić, żeby On nas uratował, dlatego powiedział: „Masz uszy, słuchaj, co Duch Święty mówi do ciebie”. On mówi nieustannie kierując nami. Dlatego potrzebujemy wyciszenia, uciszenia, by wyraźnie słyszeć ten głos, by Słowo Boże mogło przenikać do nas i ratować nas od kłamstw diabła, od tego, czym on próbuje zaniepokoić nas, wprowadzić w lęk, w strach, w niepewność. Jezus przecież powiedział tak wyraźnie: „Nie martw się, zostaw to Mi. Ja cię zbawię”. Zdjął nasze ciężary, abyśmy mogli być wolni.

 

I w tym Pierwszym Liście do Tymoteusza, 6 rozdział od 3 wiersza, czytamy:

 

         „Jeśli kto inaczej naucza i nie trzyma się zbawiennych słów Pana naszego Jezusa Chrystusa oraz nauki zgodnej z prawdziwą pobożnością, ten jest zarozumiały, nic nie umie, lecz choruje na wszczynanie sporów i spieranie się o słowa, z czego rodzą się zawiść, swary, bluźnierstwa, złośliwe podejrzenia, ciągłe spory ludzi spaczonych na umyśle i wyzutych z prawdy, którzy sądzą, że z pobożności można ciągnąć zyski. I rzeczywiście, pobożność jest wielkim zyskiem, jeżeli jest połączona z poprzestawaniem na małym. Albowiem niczego na świat nie przynieśliśmy, dlatego też niczego wynieść nie możemy. Jeżeli zatem mamy wyżywienie i odzież, poprzestawajmy na tym. A ci, którzy chcą być bogaci, wpadają w pokuszenie i w sidła, i w liczne bezsensowne i szkodliwe pożądliwości, które pogrążają ludzi w zgubę i zatracenie. Albowiem korzeniem wszelkiego zła jest miłość pieniędzy; niektórzy, ulegając jej, zboczyli z drogi wiary i uwikłali się sami w przeróżne cierpienia. Ale ty, człowiecze Boży, unikaj tego, a zabiegaj o sprawiedliwość, pobożność, wiarę, miłość, cierpliwość, łagodność. Staczaj dobry bój wiary, uchwyć się żywota wiecznego, do którego też zostałeś powołany i złożyłeś dobre wyznanie wobec wielu świadków. Nakazuję ci przed obliczem Boga, który wszystko ożywia, przed obliczem Chrystusa Jezusa, który przed Poncjuszem Piłatem złożył dobre wyznanie, abyś zachował przykazanie bez skazy i bez nagany aż do przyjścia Pana naszego Jezusa Chrystusa, które we właściwym czasie objawi błogosławiony i jedyny władca, Król królów, Pan panów, jedyny, który ma nieśmiertelność, który mieszka w światłości niedostępnej, którego nikt z ludzi nie widział i widzieć nie może; jemu niech będzie cześć i moc wieczna. Amen”.

 

         I to jest piękne, że możemy trzymać się Jezusa wiarą. Kto będzie wzywał imienia Pana, będzie zbawiony. To jest dla mnie i dla ciebie najważniejsze, bracie i siostro. To nie praca nas zbawia, nie szkoła, nie jakieś majętności. Zbawia Chrystus. Tego, co najbardziej potrzebujemy na tej ziemi to zbawienia, uratowania nas, bo ziemia i dzieła ludzkie zginą. To jest duch zagłady, a Jezus wyciąga do nas Swoją prawicę mówiąc: „Uchwyć się Mego zbawienia”. Chwyćmy się go każdego dnia. Trzymajmy się tego zbawienia, bo do końca jest ono nam potrzebne. Nie ma takiej dojrzałości na tej ziemi, która mogłaby się puścić Jezusa i dalej być zbawioną, nie ma. Do ostatniej sekundy, bohaterzy wiary trzymali się Jezusa i nie puścili się Go w chwili śmierci, wiedząc, że tylko On może ich przeprowadzić przez śmierć. Jak ważne jest wiedzieć kim byliśmy bez Jezusa, bez Boga na świecie, napełnieni grzechem, pożądliwościami, żyjący w deprawacji, w głębokich dołach, porozrzucani w tym dole zagłady. Pojawia się Zbawiciel, który woła: „Chcesz bym ci pomógł?” Tak jak do tego człowieka. „Oj, nie ma kto mnie wrzucić do sadzawki, jak woda w niej się poruszy”. „Chcesz być zdrowy?” „No, chcę”. „To wstań”. I wstał, bo Jezus ma moc uzdrowić, ma moc uratować nas. Udowodnił to całkowicie będąc nieskalanie posłusznym Swojemu Ojcu w czasie całej Swojej ziemskiej pielgrzymki, przed pielgrzymką i teraz także. Posłuszeństwo Jego jest wynikiem miłości do Ojca.

 

         W Liście do Hebrajczyków, 5 rozdziale, od 7 wiersza czytamy te słowa:

 

         „Za dni swego życia w ciele zanosił On z wielkim wołaniem i ze łzami modlitwy i błagania do tego, który go mógł wybawić od śmierci, i dla pobożności został wysłuchany;”

 

         A więc, On tu był. Był w naszym doświadczeniu i uczynił drogę zbawienia, drogę ratunku dla mnie i dla ciebie. Radujmy się, radujmy się, bo bez Jezusa wszyscy moglibyśmy tylko biadolić i narzekać, a w Jezusie jest nadzieja, chwała, połączenie z Ojcem, ale musimy się Go trzymać. Diabeł będzie próbował różne rzeczy ci podstawić, żebyś puścił się Jezusa i złapał się czegoś na tej ziemi. Może to być rzecz, może to być człowiek. Jeśli tylko będzie pożądliwość w oczach, diabeł to wykorzysta. Jeśli będzie pycha życia, diabeł to wykorzysta. Jeśli będzie pożądliwość ciała, diabeł to wykorzysta, żebyś puścił się czy puściła Jezusa. Ale jeśli jesteś wolnym i zdajesz sobie sprawę, że żadne bogactwa tej ziemi nie są w stanie cię uratować, to trzymasz się Jezusa i używasz tych rzeczy jak ten, który jest zbawiany. Jesteś wolny, jesteś wolną. Zbawienie daje nam złączenie ze sobą w jedno ciało, ale diabeł próbuje to rozbić poprzez egoizm, aby każdy żył sobie. Dlatego Jezus modlił się o jedność ciała, abyśmy uniknęli tego, co by nas rozdzierało i co powodowałoby, że ludzie giną tak blisko źródła, bo obciążeni kłamstwem nie potrafią sięgnąć do niego. Potrzebujemy radości i zadowolenia tych, którzy mają świętą społeczność ze Zbawicielem, w których widać Jego pracę i działanie.

 

         „i chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał, a osiągnąwszy pełnię doskonałości, stał się dla wszystkich, którzy mu są posłuszni, sprawcą zbawienia wiecznego i został obwieszczony przez Boga jako arcykapłan według porządku Melchisedeka”.

 

         To, co od nas On chce, to żeby słuchać Jego rozkazów i czynić to. Nie myśleć o tym, że może ten rozkaz nie pasuje. Zobaczysz, że on był zbawienny, że on cię uratował i pozwolił ci oddalić się od tego przekleństwa w miejsce obdarzenia Bożego, bliżej chwały Jezusa. I wtedy widzisz jak te rozkazy cię przemieszczają coraz bliżej i bliżej tego miejsca, w którym chcesz spędzić wieczność, bo chcesz być tam gdzie jest radość, pokój, miłość, czystość. Dlatego nie stawajmy się niewolnikami ludzi, bądźmy wolni, aby nie tylko samego siebie ratować, ale też ratować innych. Jak mogę ratować innych? Przecież ja nie mam siły ich uratować ani ty, ale znam przykazania, wiem co one robiły w moim życiu i mogę mówić: „To jest rozkaz Pana, zrób to i ty będziesz też doświadczać tego zbawienia, bo On jest wierny Swojemu słowu”. On powiedział: „Poświadczę każde Słowo, które powiedziałem”. A więc, możemy mówić o prawdziwym zbawieniu, bo wiemy, że to zbawia nas. Paweł mówi: „Ja nie śmiałbym nic innego mówić jak tylko to, co zbawia mnie”. Dlatego wiedział, że obrzezanie ich nie uratuje. Wiedział, że potrzebują łaski, świadomości łaski. Ale łaska nie pozwala nam przecież grzeszyć,  łaska pozwala nam porzucać grzechy. Rozumiecie. Ktoś wypuszcza złodzieja z więzienia i nie mówi: „Kradnij dalej, a i tak będziesz wolny”. On mówi: „Nie kradnij, bo daję ci wolność, ale nie kradnij już”. Tak jak mówił do tej kobiety: „Puszczam cię wolną, nie zginiesz, ale nie cudzołóż więcej już, nie czyń już tego więcej”. Czyż to nie jest piękne? Jakie wspaniałe. Łaska mówi: „Daję ci możliwość żyć, chodzić na wolności, ucząc się tej wolności”. To, że trafiasz na okazję grzechu, już nie znaczy, że musisz grzeszyć. Diabeł ci wiele okazji do grzechu da, ale Bóg w Jezusie daje ci zwycięstwo nad tym wszystkim. Nie musisz już czynić tego, chociaż okazji masz pełno.

         Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wchodzę do sklepu i to co kupowałem kiedyś z powodu grzechu, stoi nadal na półkach, mogę to wziąć, ale nie chcę, bo nie potrzebuję tego już, bo On mnie zbawił, uratował od tego. Gdyby mnie nie zbawił, sięgnąłbym i robiłbym to dalej, ale dzięki Niemu wchodzę do sklepu jak zbawiony człowiek. Ale czy jestem zbawiony z wszystkiego, co jest w sklepie? Diabeł próbuje przez kolorowe papierki, przez różne wystawki, przez promocje. Czy jestem wolny? Próbuje mnie i ciebie. Jaka radość, możesz już wchodzić dzięki Jezusowi i być wolnym i coraz więcej doświadczać tej radości zbawienia, wolności zbawienia. Czasami wchodzimy do sklepu i doznajemy, że w sumie to tu nic dla nas nie ma, i wychodzimy. Ludzie biegają za tym, patrzą, a ty doznajesz, że w sumie to tam nie ma nic specjalnie ciekawego dla ciebie. Wiadomo, że idziesz kupisz to, co potrzebne, ale nieraz wróg próbuje i tak: „A może to, a może tamto”. Jezus jest Zbawcą dla tych, którzy Mu są posłuszni. Kiedy czytasz rozkaz Pana Jezusa i on dociera do twojego serca, do twojego umysłu, to poddaj się rozkazowi Pana nie myśląc o tym, co diabeł ci mówi ile to cię będzie kosztować, bo wcale to nie jest prawda. Z łaski będziesz uwolniony od tego wszystkiego, czym obciążeni bylibyśmy i skrępowani. Rozumiecie. Mogę kogoś przywiązać do skały i próbować go ciągnąć drugą liną do góry. To poszarpię człowieka. Trzeba go uwolnić z tej niewoli najpierw, aby podciągnąć go wyżej. A więc, w ten sposób też pociągani jesteśmy ku Panu coraz bardziej i bardziej doświadczamy, że On jest naszym Przyjacielem.

 

W tym Liście do Hebrajczyków, 4 rozdziale, od 14 wiersza czytamy takie słowa:

 

         „Mając więc wielkiego arcykapłana, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Bożego, trzymajmy się mocno wyznania. Nie mamy bowiem arcykapłana, który by nie mógł współczuć ze słabościami naszymi, lecz doświadczonego we wszystkim, podobnie jak my, z wyjątkiem grzechu. Przystąpmy tedy z ufną odwagą do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i znaleźli łaskę ku pomocy w stosownej porze”.

 

         Chwytamy się swoją nieumiejętnością Jezusa Chrystusa. Chwytamy się swoim zrozumieniem. On to rozwija. Coraz bardziej pomnaża umiejętności. W czasie tej łaski pracuje nad nami, aby zrozumienie Jego i tego, kim On jest dla nas, wzrastało w tobie i we mnie. To On pracuje w tym kierunku, że jesteś coraz bardziej świadomy czy świadoma Jego chwały, Jego potęgi. Coraz bardziej do ciebie dociera: „Ten, który Słowem Swojej mocy podtrzymuje cały wszechświat, to On wyciągnął do mnie Swoją zbawienną dłoń. To On mnie pociąga ku Sobie, ten chwalebny Chrystus”. Zaczynasz się Nim cieszyć. Wtedy też zaczynają powstawać w tobie pieśni, pieśni uwielbiające Chrystusa. To są pieśni śpiewającego, zbawionego serca, pieśni które chwalą tego, który to uczynił.

 

A w 7 rozdziale Listu do Hebrajczyków, od 24 wiersza czytamy:

 

         ale Ten sprawuje kapłaństwo nieprzechodnie, ponieważ trwa na wieki. Dlatego też może zbawić na zawsze tych, którzy przez niego przystępują do Boga, bo żyje zawsze, aby się wstawiać za nimi”.

 

         Zobaczcie, jaki wspaniały jest Chrystus. Może zbawić, ponieważ wstawia się za mną i za tobą. Jeśli tylko my chcemy być z Bogiem, On jest gotów uczynić to, abyśmy z Bogiem byli, bo pragnieniem Boga było kiedy Go posyłał Ojciec, żeby przez Syna Swego uratować nas z naszych grzechów i pojednać z Sobą w Nim, abyśmy mogli jako Jego synowie i córki tu na ziemi już żyć dzięki Niemu i wejść do wieczności dzięki Niemu. Ojciec chce nas widzieć u Siebie w tym wspaniałym miejscu chwały, w tym miejscu, do którego wstęp mają Jego synowie i córki, którzy w Jezusie Chrystusie okazali się zbawionymi, dali się zbawić, którzy nie zaufali swoim siłom, swoim możliwościom, ale ufali Temu, który okazał Swoją siłę i możliwość żyjąc na ziemi i którego niebo przyjęło. A więc, to jest sto procent pewności. Niebo przyjąwszy Jezusa wyraziło: „Ten jest waszym Zbawicielem”. Innego by nie wpuściło tam. Tylko Chrystus mógł wejść tam, aby wstawiać się dzisiaj za nami z własną krwią. A więc, mamy pewność uratowania, pewność zbawienia.

 

W Ewangelii Łukasza, 18 rozdziale, 26 i 27 wiersz:

 

         A ci, którzy to usłyszeli, rzekli: Któż tedy może być zbawiony? On zaś rzekł: Co niemożliwego jest u ludzi, możliwe jest u Boga”.

 

         Któż więc z nas może być zbawiony? Powiemy: „Nikt”. Ale kiedy patrzymy na Boga, na Jego Syna, Jezusa Chrystusa, mówimy: „Tak, tam to jest możliwe”. A więc, patrząc na Chrystusa, sprawcę i dokończyciela wiary, biegniemy za Nim, pewni tego, że On potrafi, On może. Dlatego wzywamy imienia Pańskiego. Pamiętaj, bracie i siostro, póki jesteśmy na tej ziemi, zawsze wzywajmy Jezusa. On nas zbawia. Kto będzie wzywał imienia Jezusa Chrystusa, będzie zbawiony. Nie ma innego danego ludziom imienia, jak tylko to jedno, abyśmy mogli być zbawieni. Jezus Chrystus, tylko w tym imieniu jest zbawienie. A więc, jakie wspaniałe mamy możliwości. Kto będzie wołał Jezusa, szczerze i prawdziwie, będzie zbawiony. Jakie to jest to jest potężne obiecanie nam zbawienia z tej ziemi, z tych wszystkich rzeczy, pokuszeń, z tych diabelskich oszczerstw, diabelskich ataków, uratowania nas w tym jednym Chrystusie. Mamy śmiałość uchwycić się, ponieważ On sam obiecuje nam, że gdy Go będziemy się trzymać, przez wiarę wołać Jego, On nas zbawi, doda nam siły i śmiałości. Nam, tym ludziom nieporadnym, zagubionym w naszych dziwnych odczuciach, przeczuciach, wyobrażeniu rzeczywistości. On obiecał nas zbawić z każdego oszukania i zakłamania jeśli tylko będziemy Jezusa Chrystusa się trzymać. Ten drugi głos zawsze będzie próbować nas, abyśmy Go się puścili. Jeżeli nie będzie mógł potępiać, abyśmy się puścili, że: „Jezus cię nie kocha, nie chce mieć z tobą nic wspólnego”, to będzie próbować inaczej: „Ty możesz już sobie poradzić sam, ty możesz już, ty jesteś taki świadomy Biblii, ty już umiesz się poruszać, ty już wiesz i ty możesz sam”. Ale człowiek, który ufa tylko Jezusowi ani w tym ani w tym kierunku nie pójdzie. Ani nie da się potępiać i oskarżać, ponieważ to Jezus mnie zbawia, ani też nie da się sprowokować do samodzielności, bo wie, że bez Jezusa Chrystusa też zginie. Nigdy sam. To jest nasza najważniejsza sprawa, nigdy sam. Zawsze z Jezusem. Jeśli popełnię coś złego, grzech, oczyszczam się w Nim i dalej z Nim trwam. Wiem, że tylko On i tylko w Nim. Nie ma znaczenia jaki jest świat. Byłem w świecie, wiem co znaczy świat, ty też. Nikt  z nas nie nawrócił się bez bycia w świecie. Każdy z nas żył w świecie i wie co znaczy świat. Wie i poznaliśmy jak zgubny jest świat, więc już nie próbujemy ze światem wchodzić w konkubinat. Umarliśmy dla świata, a świat umarł dla nas. Rozstanie nastąpiło w Jezusie. Chwała Bogu. Na krzyżu pożegnaliśmy się ze światem i nic nie chcemy mieć z tym wspólnego, chcemy być uratowani. Nie chcemy tracić czasu na rzeczy, które nic nie dają. W Kościele są potrzebni ludzie, którzy coraz bardziej są prężną cząstką Ciała Chrystusa Jezusa, którą Jezus sam ćwiczy w prężności służby dla Jego chwały, aby Jego Ciało było pełne obecności Ducha Świętego.

 

W Liście do Galacjan, 5 rozdziale, od 22 wiersza:

 

         Owocem zaś Ducha są: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, wstrzemięźliwość. Przeciwko takim nie ma zakonu”.

 

         A więc, nie jest to owoc naszego wysilenia się. Jest to owoc zbawienia. To zbawczy wpływ Chrystusa powoduje, że w nas jawi się ten owoc. To nie my wykreowujemy: uprzejmość, łagodność, cierpliwość, miłość, przebaczenie, miłosierdzie. My nie potrafimy tego zrobić. To jest efekt zbawienia. My odpoczywając, poddając się rozkazom Jezusa, doznajemy zbawczego wpływu Ducha Świętego na nas. To on to czyni w nas, kiedy my nawet nie doznajemy jakiegokolwiek wysiłku w tym kierunku. Tak to się dzieje. Odpoczywamy uchwyceni Słów Jezusa. To jest tak ważne, odpocząć w Jego Słowach, odpocząć w Jego rozkazach, znaleźć odpocznienie swojej duszy w należeniu do Niego. „Kto Moich Słów słucha”, On mówi, „śmierci nie ujrzy na wieki”. Dlatego są tak ważne Jego rozkazy.

         Jeszcze raz ten obraz: Ten, który ratuje ciebie, mówi tobie: „Zrób teraz to”, bo widzi zagrożenie, które grozi ci, bo jeśli tego nie zrobisz, to ugrzęźniesz gdzieś. A więc, słuchasz się, co mówi do ciebie, poddajesz się Jemu, ponieważ wiesz, że sam siebie nie uratujesz. On ciebie ratuje. A tym bardziej, to jest Chrystus. On wie, co zrobić, jak zrobić. On zna każde zagrożenie. On jest doświadczony we wszystkim jak my, ale nigdy nie zgrzeszył, nigdy nie uwiązł.

 

         A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje wraz z namiętnościami i żądzami. Jeśli według Ducha żyjemy, według Ducha też postępujmy”.

 

         I chwała Bogu, że jest Zbawiciel. Raduj się i chwal swego Pana, ciesz się Nim. Ja nie mówię, żeby zgodzić się na głupotę i cieszyć się Chrystusem. Nie! Nie zgadzasz się na puste marnowane życie. Chcesz być częścią wspaniałego Ciała Jezusa, chcesz by to Ciało blaskiem Jego promieniowało i chcesz być cząstką, przez którą światło Jego też jest wydawane. Chcesz być w światłości i żyć w światłości i chcesz, aby ginęło w tobie wszystko, co by zaciemniało wspaniałość Chrystusa. Jezus jest tym, który właśnie czyni to możliwym. Nawet chcenia nie mielibyśmy takiego, gdyby nie On. Wydawałoby się to nam sięgające ponad wszystkie możliwości. A więc, wiemy, że On potrafi, ponieważ sam to udowodnił chodząc po tej ziemi. Niech ten owoc napełnia ciebie i mnie. Pamiętamy tą obietnicę Zbawiciela: „Kto wypełnia Moje przykazania, ten Mnie miłuje i do tego przyjdziemy z Ojcem i zamieszkamy w nim”. Piękna obietnica, wspaniała. Rozkazy Jezusa. Ćwiczmy się w posłuszeństwie. Uczmy się posłuszeństwa spokojnie, bez paniki, bez strachu, ale na pewno nie próbując grzeszyć przy okazji. Uciekajmy od zła. Nie przeszkadzajmy Zbawicielowi. Jeżeliby się zaś zdarzyło w głupocie naszej, przeprośmy Pana, On nas oczyści, pozwoli nam dalej być zbawionymi, być ratowanymi przez Niego.

 

W Księdze Izajasza, 66 rozdziale, 5 wierszu czytamy:

 

         Słuchajcie słowa Pana wy, którzy z drżeniem odnosicie się do jego Słowa:...”

 

         Słuchajcie słowa Pana, wy, którzy z drżeniem odnosicie się do tego słowa. Bo zdajemy sobie sprawę, że gdybyśmy nie posłuchali tego słowa, to będziemy musieli posłuchać innego, które będzie odciągało nas od zbawienia, które będzie nas prowokowało do czegokolwiek innego.

 

         „...Powiedzieli wasi bracia, którzy was nienawidzą, którzy wypędzają was z powodu mojego imienia, mówiąc: Niech Pan objawi swoją chwałę, abyśmy mogli oglądać waszą radość. Lecz oni będą zawstydzeni”.

 

         Wiecie, dajemy się zbawiać, dajemy się ratować. Nieraz może to być w smutku, w świadomości: „Panie, tak słabo Cię rozumiem, tak słabo pojmuję te Twoje rozkazy. Pomóż mi jeszcze wyraźniej przyjąć je, zachować je w sercu swoim, być trzeźwym człowiekiem na ziemi”. Ile razy prosimy: „Panie, zachowaj w trzeźwości mój umysł. Widzę, że potrzebuję równowagi, że tracę równowagę, zaczynam się chwiać. Zachowaj w trzeźwości, Panie, mój umysł, żebym mógł nadal słuchać Ciebie uważnie i nie gubił się w Twoich rozkazach”. Nigdy nie próbuj podejrzewać, że Jezus nie potrafi zapanować nad tobą i nie będzie umiał tak ci mówić, żebyś umiał tego słuchać czy umiała. Bo wtedy wpadniesz w rozgardiasz i w końcu zacznie ci się to mieszać i nie będziesz pewny czy teraz to Jezus czy diabeł mówi do ciebie. Ale jeśli słuchasz Jezusa to On będzie panował nad tobą i będzie cię zachowywał i będzie cię prawidłowo uczyć, abyś rozpoznawał Jego głos. „Owce Mój głos znają, a od obcego uciekają”. On musi nas nauczyć Swojego głosu pasterskiego, bo diabeł próbuje podrabiać Jego głos. On musi nas tak nauczyć, żebyśmy wiedzieli, że to jest On i wtedy odpoczywasz, nie szarpiesz się jak między dwiema stronami. Spokojnie idziesz za Nim. Poddajesz się ratowaniu. Paweł pisząc do Tymoteusza, napisał mu: „Ty od dzieciństwa znasz już Pismo Święte i wiesz jak bardzo było ci ono potrzebne i jest nadal, abyś się wychowywał, wzrastał, umiał rozeznać gdzie jest prawda, a gdzie jest kłamstwo i żebyś był dobrze wyposażony do tego, aby podążać dalej w kierunku wieczności”. Po to jest Biblia tobie i mnie dana, abyśmy mogli uczyć się tego Słowa i poznawać je. Więc, kiedy Jezus woła: „Wykonało się”, to znaczy, że: „Zrobiłem wszystko, co potrzebne dla ciebie, żebyś był czy była zbawiona, zbawiony”. Chwała Bogu. Wszystko, niczego tam nie brakuje, na każdy dzień, na każdą sekundę naszego życia On to uczynił. On wie, kiedy jest twój koniec i mój koniec, i On na całą tą drogę naszej pielgrzymki przygotował nam wszystko. Zbawiciel, Odkupiciel. Nie pozwól, żeby umknął z twego serca, ale poznając Go coraz bardziej i bardziej raduj się Nim. Korzystaj z tego.

 

W Pierwszym Liście Piotra, 5 rozdziale, od 6 wiersza:

 

         Ukórzcie się więc pod mocną rękę Bożą, aby was wywyższył czasu swego. Wszelką troskę swoją złóżcie na niego, gdyż On ma o was staranie”.

 

         Słyszymy tą potężną prawdę? Jaką mamy troskę? Złóżmy ją na Pana, a On to co ci jest niepotrzebne wyrzuci, a to co potrzebne rozbuduje, współpracując z tobą w miłości do ciebie. Troszczysz się o tak wiele, a tak niewiele ci potrzeba. Rozumiecie. Pan wie najlepiej, co zachować, a co odrzucić.

 

         „Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć. Przeciwstawcie mu się, mocni w wierze, wiedząc, że te same cierpienia są udziałem braci waszych w świecie. A Bóg wszelkiej łaski, który was powołał do wiecznej swej chwały w Chrystusie, po krótkotrwałych cierpieniach waszych, sam was do niej przysposobi, utwierdzi, umocni, na trwałym postawi gruncie. Jego jest moc na wieki wieków. Amen!”

 

         Chwała Bogu! Radujmy się. Wszyscy bądźmy coraz bardziej zadowoleni w Chrystusie. Bądźmy szczęśliwi, że to Chrystus jest Zbawicielem, święty Boży Syn jest Zbawicielem, że Ojciec dał nam Swego Syna, abyśmy byli zbawieni, byśmy byli pewni swego zbawienia, byśmy nigdy nie wątpili w Jego umiejętności. Bo jeśli zwątpimy w umiejętności Jezusa, to zaczniemy wierzyć w umiejętności diabła. Jest niemożliwe przestać wierzyć w Jezusa i nie przyjąć to, co diabeł daje. Dlatego widząc ciężary, które by cię coraz bardziej obciążały, nie weźmiesz ich. Nie potrzebujesz się obciążać. Potrzebujesz być swobodnym, wolną w Panu, aby być szczęśliwym, zadowolonym. A więc, składasz na Pana to. Dzięki łasce Bożej uczysz się wybierać to, co dobre, a złe odrzucać.

 

         Paweł pisze też, że mamy się umacniać w mocy naszego Pana. To jest siła. Kiedy poznaję Jego moc, wtedy poznaję kto mnie ratuje. Czy może On zawieść? Nie, nie może zawieść. Tego, który Mu ufa, nie zawiedzie Pan. Ufajmy Mu. Choćbym szedł ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. Opowiadałem wam kiedyś jak miałem, nie wiem czy to sen, widzenie. Szedłem ciemną doliną, demony wyły, krzyczały, a ja szedłem spokojnie dalej. A potem Pan mi pokazał następną rzecz. Idąc ciemną doliną, zła się nie ulęknę, boś Ty ze mną. Jeśli Pan jest z nami w najciemniejszym doświadczeniu naszego życia, jesteśmy zwycięzcami, jesteśmy spokojni. To nasza wyobraźnia, jeśli pozwolimy jej działać, kreuje te rzeczy i wpędza nas w kłopoty. Ale kiedy Pan czyni w nas Swoje dzieło, czyni to bardzo umiejętnie i spokojnie. „Uspokój się”, mówi, „nie bój się, jestem z tobą”. To matka nie jest tak dobrą obecnością dla dziecka, która mówi: „Nie bój się, dziecko, jestem z tobą”, „Aha, jesteś, mamusiu, dobrze”, jak to, że Pan jest z nami. Chociaż niewidzialny, ale jest. Poprzez te rzeczy widzimy Jego moc, Jego majestat, Jego chwałę. Poprzez te duchowe rzeczy widzimy wspaniałość Jego zawołania: „Wykonało się”.

 

W Ewangelii Łukasza, 1 rozdział, od 76 wiersza:

 

         A ty, dziecię, prorokiem Najwyższego nazwane będziesz, bo poprzedzać będziesz Pana, aby przygotować drogi jego, aby dać ludowi jego poznanie zbawienia przez odpuszczenie grzechów ich, przez wielkie zmiłowanie Boga naszego, dzięki któremu nawiedzi nas światłość z wysokości, by objawić się tym, którzy są w ciemności i siedzą w mrokach śmierci, aby skierować nogi nasze na drogę pokoju”.

 

         Wspaniałe, potężne słowa. Tutaj wcześniej ten wiersz 74 mówi:

 

         wybawionym z ręki wrogów bez lękliwości służyć mu”.

 

         Już nie będziemy się bać naszych wrogów. Nie będziemy się bać, że znowuż nas napadnie diabeł i znowu nas sponiewiera. Będziemy wiedzieć: „Większy jest ten, który jest w nas, od tego, który jest w świecie”. Pewni więc Chrystusa, nie będziemy się już lękać o to, co może zrobić diabeł, ale będziemy uważnie słuchać, co może zrobić Jezus Chrystus. Ucząc się tego będziemy wzrastać i poznawać. Przyszedł zbawić nas, uwolniwszy nas od ciężarów naszych, które by nas skrępowywały i trzymały w uwięzi.

 

A w 2 rozdziale, od 25 wiersza, czytamy:

 

         A był wtedy w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon; człowiek ten był sprawiedliwy i bogobojny i oczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty był nad nim. Temu Duch Święty objawił, iż nie ujrzy śmierci, zanim by nie oglądał Chrystusa Pana. Przyszedł więc z natchnienia Ducha do świątyni, a gdy rodzice wnosili dziecię Jezus, by wypełnić przepisy zakonu co do niego, on wziął je na ręce swoje i wielbił Boga, mówiąc: Teraz puszczasz sługę swego, Panie, według słowa swego w pokoju, gdyż oczy moje widziały zbawienie twoje, (...) Światłość, która oświeci pogan, i chwałę ludu twego izraelskiego”.

 

         On widział to małe dzieciątko, ale wiedział: „To jest Zbawiciel, On wszystko uczyni. Chwała Bogu! Zbawiciel pojawił się na ziemi, mogę spokojnie odejść, bo to co obiecałeś to pokazałeś mi Panie”. On przyszedł po to, żeby zbawić Izrael tak jak i pogan, ponieść grzechy nas wszystkich. Jak wspaniale umiał ten człowiek dzięki Duchowi Świętemu rozeznać i zobaczyć swojego Zbawiciela.

 

A w 3 rozdział, od 1 wiersza, czytamy:

 

         W piętnastym roku panowania cesarza Tyberiusza, gdy namiestnikiem Judei był Poncjusz Piłat, tetrarchą galilejskim Herod, tetrarchą iturejskim i trachonickim Filip, brat jego, a tetrarchą abileńskim Lizaniasz, za arcykapłanów Annasza i Kaifasza doszło Słowo Boże Jana, syna Zachariasza, na pustyni. I przeszedł całą krainę nadjordańską, głosząc chrzest upamiętania na odpuszczenie grzechów, jak było napisane w księdze mów proroka Izajasza: Głos wołającego na pustyni: Gotujcie drogę Pańską, prostujcie ścieżki jego. Każdy padół niech będzie wypełniony, a każda góra i pagórek zniesione, drogi krzywe wyprostowane, a nierówne wygładzone. I ujrzą wszyscy ludzie zbawienie Boże”.

 

         I ujrzeliśmy. Chwała Bogu. Przyszedł dzień, w którym zobaczyłem swoje zbawienie i to był Chrystus Jezus. Dzień, w którym rozeznaliśmy, że On żyje i że ma moc nas uratować. Doznaliśmy mocy zbawczej na nas samych, kiedy wydobywać nas zaczął z tego wszystkiego w czym trwaliśmy, ale do końca jeszcze mamy przed sobą dalej drogę, bo jeszcze w niebie nie jesteśmy, w Nim tak, w Nim już jesteśmy, ale jeszcze my musimy też tam dotrzeć. „A więc, jeszcze dalej, Zbawicielu, pociągaj mnie bliżej nieba. Chroń mnie przed tym, żebym się niepotrzebnie tutaj jeszcze czymś próbował zabrudzać, ale bym był coraz lżejszy dla chwały Twego imienia, coraz bardziej swobodny w tym, aby Duch Święty mógł przemieszczać, aby mógł działać”. Nie ma w nikim innym zbawienia. Jest tylko jedno imię dane nam, abyśmy mogli być zbawieni, abyśmy mogli wygrać.

 

Jeszcze może na zakończenie Hebrajczyków 13 rozdział, od 7 wiersza:

 

         Pamiętajcie na wodzów waszych, którzy wam głosili Słowo Boże, a rozpatrując koniec ich życia, naśladujcie wiarę ich. Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam i na wieki. Nie dajcie się zwodzić przeróżnym i obcym naukom; dobrze jest bowiem umacniać serce łaską, a nie pokarmami; tym, którzy o nie zabiegali, nie przyniosły one pożytku”.

        

         Umacniajmy więc serca łaską. Bóg łaskę nam okazał i powiedział: „Wypuszczam cię, ucz się żyć na wolności w Synu Moim, Jezusie Chrystusie”. Amen.