Jan 14:23

Słowo pisane

C.H.Mackintosh - Notes on Numbers - Księga Liczb

KSIĘGA LICZB

Dublin 1864

G M H

Temat: Odkupieni: Działanie łaski.

 

Obecnie przystępujemy do nauki czwartej wielkiej części Pięcioksięgu Mojżesza. Charakterystyczna cechy tej księgi nie mniej się uwidaczniają, aniżeli w poprzednich trzech, o których była mowa. I tak w Księdze Rodzaju, po opisie stworzenia świata, potopu, opisie rozproszenia się narodów spod Babilońskiej wieży, czytamy o wybraniu przez Boga rodziny Abrahama. W Księdze Wyjścia znajdujemy opis odkupienia. Księga Kapłańska opisuje nam społeczność z Bogiem i kapłańską służbę przed Bogiem. W Księdze Liczb zostało przedstawiona pielgrzymka i zmagania w pustyni Izraela. I takie jest zadanie główne, tych poszczególnych części Księgi Liczb, które także poruszają i inne zagadnienia nie mniej ważne. Dzięki Swojemu wielkiemu miłosierdziu, Bóg będzie towarzyszył tym: 1-6, wszystkim, którzy są zainteresowani nauką Bożej Księgi. Dlatego wierzymy, że On Sam będzie nami kierował przy rozpatrywaniu Jego Księgi Liczb. Niech, więc Jego Duch towarzyszy naszym myślom, naszemu pióru, ażeby każda myśl i każde napisane zdanie było zgodne z Jego Boskimi myślami. Niechaj, więc każda stronica, każda część, nosi na sobie pieczęć Jego aprobaty i niech służy do uwielbienia Jego, a także i dla duchowego wzrostu czytających.

 

Rozdziały 1 i 2

Temat: Pierwszy spis mężczyzn zdolnych do walki.

Dnia pierwszego drugiego miesiąca, w drugim roku po wyjściu z Egiptu, tymi słowami przemówił Jahwe do Mojżesza na pustyni Synaj w Namiocie Zgromadzenia. Dokonajcie spisu całego zgromadzenia synów Izraela według szczepów i rodów, licząc według głów imion wszystkim mężczyzn. Ty i Aaron dokonajcie przeglądu wszystkich Izraelitów zdolnych do walki od lat dwudziestu wzwyż według ich zastępów. Z każdego pokolenia winien wam towarzyszyć mąż, głowa rodu 1-3.

Sam wstęp do tego rozdziału przenosi nas w pustynię, gdzie podlegają spisowi tylko ludzie zdolni do walki. Ta podstawa jest wyrażona w sposób określony. I tak w Księdze Rodzaju nasienie Izraela zostaje nam przedstawione jako przebywające jeszcze w łonie swojego ojca Abrahama. W Księdze Wyjścia znajdujemy Izraelitów pracujących nad wypalaniem cegieł w Egipcie. W Księdze Kapłańskiej oglądamy Izraelitów zgromadzonych wokół Namiotu Zgromadzenia. W Księdze Liczb widzimy ich w pustyni. Wychodząc z innego punku widzenia, który potwierdza poprzednie spostrzeżenia, możemy powiedzieć, że: w Księdze Rodzaju rozlega się głos powołania wybranych Boga. W Księdze Wyjścia oglądamy krew Baranka przelaną w odkupieniu świata. W Księdze Kapłańskiej jesteśmy zajęci oglądaniem oddawania czci Bogu i Jego służby w przybytku. Kiedy tylko otworzymy Księgę Liczb, a od razu przed nami pojawiają się pułki żołnierzy z ich znamionami, obozami, trąbami przekazującymi wojskowe sygnały. Wszystko to jest bardzo charakterystyczne i pokazuje nam, że Księga, która obecnie jest przed nami otwarta jest przepełniona żywym i szczególnie cennym dla nas materiałem. Cała Księga Biblia, każda jej część, każdy rozdział, każdy werset, ma swoje szczególne miejsce i zadanie. Dla każdego wersetu, dane zostało szczególne miejsce w tej szczególnej, jeśli można tak nazwać, galerii Bożej sztuki. Człowiek tutaj nie może cokolwiek wykorzystać lub ułożyć według własnego pomysłu, lub doszukać się czegoś porównywalnego o podobnym znaczeniu i ważności. Wszystko tutaj Boskie, dokładne i wszystko nosi na sobie pieczęć doskonałości. Czytający chrześcijanin jest w pełni przekonany o tym. Z wielką powagą skłania głowę przed tym, czego jest tak pewny. Dlatego, ze całe Pismo jest natchnione włączając w to i pięcioksiąg Mojżesza. Zuchwałe i plugawe napady na czystość i zupełność Pisma ze strony bezbożnych sił dawnych wieków, a także aż do obecnej chwili kontynuowanych, nie mają jakiegoś wielkiego wpływu, ani swoich osiągnięć. Ludzie niewierzący, racjonaliści mogą udowadniać i wskazywać na różne przekonywujące w ich mniemaniu dowody, chcąc tym samym ukazać swój wrogi stosunek wobec Boga, jak Autora Świętej Księgi. Prawdziwy chrześcijanin przeciwnie do tych wszystkich napadów na Pismo Święte znajduje pełny spokój wierząc, że całe Pismo jest natchnione. I tak całkowicie odrzucając samą myśl wyróżniania lub dzielenia Ksiąg Biblii na ważne i mniej ważne, my możemy z wielką korzyścią dla siebie porównywać zestaw, cel i plan tych Ksiąg (2Tym. 3:16). I czym bardziej będziemy się zagłębiać w tego rodzaju porównywanie i śledzenie celu, tym bardziej będziemy zafascynowani pięknem, nieskończoną mądrością i cudowną zgodnością całości z każdą choćby najmniejszą częścią. Natchniony Autor nigdy nie odbiega zbyt daleko od poruszanego zagadnienia w danej części Księgi, obojętnie, czego by to zagadnienie nie dotyczyło. Nigdy i nigdzie w Biblii nie znajdziecie czegoś, co nie byłoby w harmonii z głównym zagadnieniem, którym zajmuje się Biblia. Gdybyśmy chcieli rozwinąć tą myśl, chcąc udowodnić to wszystko, co dotąd powiedzieliśmy, to musielibyśmy kolejno omawiać wszystkie Księgi Biblii. Nie chcemy tego czynić. Mądry chrześcijanin nie potrzebuje udowodnienia, dla niego jest wiarygodnym wszystko to, co jest w Biblii zawarte. On szczyci się z wielkiej prawdy, że ta Księga jest Bożą Księgą, zarówno jako całość, jak też i jej poszczególne części. I jego serce w pełni ufa temu, że w każdej części nie ma czegokolwiek, co nie byłoby w pełni wyjaśnione i nie byłoby na nim pieczęci Bożej, pieczęci jej Autora. Posłuchajmy słów jednego z pisarzy, który mówi, ze on jest bardzo głęboko przekonany o natchnieniu danym przez Boga Jego Pismu. I on utwierdza coraz bardziej i bardziej wszystkich, że tak rzeczywiście jest. I on każdego dnia coraz bardziej i bardziej staje się pewnym, odkrywając pełnię i doskonałość Pisma Świętego. Dlatego w łasce Bożej staje się świadomym zadziwiającej spójności całego, jak i harmonii pomiędzy poszczególnymi częściami Pisma Świętego. Pismo Święte wypływa ze źródła Żywego – mówi ten pisarz, dlatego żywa siła kierowała, przy składaniu w jedną całość. I w tym jest zawarte wielkie znaczenie Pisma. Nie można wydzielić lub odrzucić poszczególnej części bez naruszania całości, bez naruszenia harmonii całości, dlatego że Bóg jest żywym Centrum, z którego wypływa wszystko. Natomiast Chrystus jest żywym Centrum, wokół, którego grupują się wszelkie prawdy i Którego one dotyczą, chociaż odnoszą się do różnych epok Jego chwały. Duch Święty jest jak gdyby Jedynym Boskim Sokiem, pobierającym Swoją potęgę ze Swojego źródła będącego w Bogu Samym i przez małe gałązki (latorośle) zawierające w sobie prawdy i świadczące o prawdzie i łasce Tego, którego Bóg czyni celem, centrum i głową wszystkiego przebywającego w społeczności z Nim Samym. Tego, Kto w tym czasie jest Bogiem wszystkiego i na wieki Błogosławionym. Czym bliżej podchodzimy do centrum dającemu początek temu soku, czym więcej upewnia się nasz wzrok w tej nieobjętej potędze tego objawienia Bożego, którego końcowe gałązki dotykają nas. I dotknęły, kiedy jeszcze byliśmy odłączeni i oddzieleni od Boga, przez co upewniamy się w konieczności przyjęcia tego objawienia. Uznajemy, że miłość służąca za źródło, osiąga niewyrażalną doskonałość, a tym nie mniej wszechstronnie się przejawiając, bez względu na nasze upadki i winy, za co dzięki Bogu. Wszędzie jest odkrywana osobowość Boża, objawiająca doskonałość Swej miłości. Objawienia Boskiej mądrości w odwiecznych planach Bożych, w których objawił Siebie Bóg, pozostają dla nas źródłem ciągłego śledzenie i każde nowe odkrycie, które także przyczynia się do wzrostu naszego duchowego zrozumienia. I stanowi dla nas coraz bardziej jawną i zrozumiałą wielkość Bożego objawienia i ukazuje na ile ten ogrom przewyższa nasze zrozumienie i pojęcie. Jest naprawdę przyjemnym przepisywać takie myśli z książek ludzkich, a szczególnie z książek człowieka, który poświęcił całe czterdzieści lat na bardzo dokładne studium Słowa Bożego. W obecnych czasach, kiedy tak wielkie mnóstwo ludzi skłonne jest w sposób lekceważący odnosić się do wszystkiego, co pochodzi z Biblii, dla nas jednak te słowa mają szczególne znaczenie. To wszystko wcale nie oznacza, że my stawiamy naszą wiarę w Boskie pochodzenie Biblii, w uzależnienie od świadectwa ludzkiego. Nasza wiara oparta jest na świadectwie samej Biblii. Słowo Boże podobnie jak wszystkie dzieła Boże mówią same za siebie. Słowo Boże samo o sobie świadczy. Ono mówi do naszego serca, ono potrafi przeniknąć do najgłębszych moralnych początków naszego wewnętrznego człowieka, ono dochodzi do najbardziej tajnych zakątków naszej duszy. Ono obnaża człowieka przed samym sobą. Ono mówi tak jak nie potrafi powiedzieć żadna księga na świecie. O Biblii my możemy powiedzieć, to, co powiedziała kobieta z Samarii z miasta Sychar, która zobaczyła w Jezusie Chrystusa, dlatego, że On jej powiedział wszystko, co ona uczyniła w swoim życiu (Jan. 4:39). Biblia także mówi nam o wszystkim, co my uczyniliśmy, a to czyż nie świadczy o tym, ze jest ona Słowem Bożym. Tylko poznanie Ducha Świętego może nas nauczyć rozpoznać i cenić wiarygodność i oczywistość, która nam przedstawia Pismo Święte. Jednakowoż ono mówi też i samo za siebie i nie potrzebuje świadectwa ludzkiego, ażeby stać się cennym dla naszej duszy. Nie powinniśmy się także kierować w naszej wierze tym, że nieomylnym dla Biblii świadectwem, jest odzew ludzi na jej poselstwo, jak też i dopuszczać wątpliwość lub uzależniać prawdziwość Jej świadectwa od wrogiego stosunku ludzi do niej. Jest rzeczą szczególnie ważną w naszych dniach posiadać serce przeniknięte autorytetem Pisma Świętego i bezspornym czynnikiem, jakim jest Boskie natchnienie. Musimy także być przekonani, że Ono wychodzi naprzeciw wszelkim potrzebom każdej duszy i w każdym czasie. Istnieją dwa wrogie dla Słowa Bożego kierunki: I tak pierwszy odrzuca to, ze Bóg nam mówi przez Swoje Słowo. A drugi dopuszcza, że Bóg mówi do nas przez Swoje Słowo, ale w tym samym czasie utwierdza, że my nie jesteśmy w stanie zrozumieć tego, co Bóg nam powiedział. Bardzo wielu ludzi z obrzydzeniem odwraca się od wszelkiego rodzaju nieczystości i różnych odmian niewiary, nie biorąc pod uwagę, że wszelki przesąd pozbawia ich możliwości korzystania i posługiwania się Pismem Świętym. W czym więc zapytujemy jest zawarta różnica pomiędzy ludźmi odrzucającymi możliwość mówienia Boga przez Słowo do nas, a drugimi, którzy mówią, że my tych słów zrozumieć nie możemy. Czy przez to nie pozbawiamy siebie Słowa Bożego tak samo w obu przypadkach? Na pewno. Jeżeli Bóg nie może dać mi możliwości zrozumienia, ze to On mi mówi, i skoro On nie może dać mi możliwości zrozumienia tego, to dla mnie jest to równoznaczne z tym jakby On w ogóle do mnie nie mówił. Jeżeli słowo Boże nie jest dostatecznie jasnym dla mnie bez potrzeby jeszcze dodatkowego wyjaśnienia przez człowieka, to to nie jest Słowem Bożym. Jedno z dwóch. Czy darował Bóg nam Swoje objawienie? Niewiara mówi: Nie! Przesada (zabobon) mówi nam tak:, ale nie można jego zrozumieć bez wyjaśnienia przez drugiego człowieka. I w ten sposób zarówno w tym jak też i w tym drugim przypadku, pozbawiamy siebie ogromnych skarbów zawartych w Słowie Bożym. Niewiara i Przesąd pomimo tego, że na pozór są różne od siebie, to następstwa z Bożego objawienia. Dzięki Bogu, że On dał nam Swoje objawienie. On mówił do nas i Słowo Jego może dosięgnąć naszego serca i jest dostępne dla naszego rozumu. Bóg także jest w stanie dać nam i zapewnienie, ze to właśnie On mówił. Dla zrozumienia tego wszystkiego nie potrzebne jest jakieś działanie ludzkie. My nie potrzebujemy oświecać ciemność nocy ażeby zobaczyć wschodzące słońce. Promienie tego światłotwórczego ciała mają taką moc, że potrafią same oświecić mroki choćby najciemniejszej nocy i nie potrzebują jakiegoś marnego światełka do pomocy. My tylko potrzebujemy wyjść z ciemnego pomieszczenia, aby zobaczyć działanie słońca. Kiedy my przebywamy w ciemnym pomieszczeniu lub w piwnicy to tym samym pozbawiamy siebie, oddziaływanie na nas promieni słońca. To samo możemy powiedzieć i w stosunku do Pisma Świętego: jeżeli postawimy siebie w zależności od chłodnej i ciemnej niewiary lub przesądu, to nie doświadczymy na sobie działania Boskiego objawienia. Po tym wstępie przystąpmy teraz do nauki nad jedną z części Pisma Świętego. W pierwszym rozdziale Księgi Liczb znajdujemy (genologię) rodowód pokoleń Izraelskich, natomiast drugi rozdział mówi nam o znamionach tychże pokoleń. Mojżesz i Aaron rozkazali przyjść owym mężom, którzy imiennie zostali wyznaczeni. Zebrali wiec całe zgromadzenie pierwszego dnia drugiego miesiąca, a każdy podawał swoje pochodzenie według szczepów i rodów. Poczynając od lat dwudziestu wzwyż liczono ich imiona jednego za drugim. Zgodnie z rozkazem Jahwe dokonał Mojżesz spisu na pustyni Synaj. 1: 17-19. Zwraca się ten głos do nas? Czy jest w tym wszystkim duchowa lekcja i dla nas? Te słowa powodują, że pojawia się przed nami pytanie: Czy mogę przedstawić ja swoją genologię lub swój rodowód? Musimy się obawiać, że znajdzie się niewielu, którzy siebie nazywają chrześcijanami, którzy mogliby tego dokonać. Na pewno nie będą to tysiące, a może tylko setki. Oni nie mogą z głębi serca i twardo objawić wszystkim: My jesteśmy dziećmi Bożymi (1Jan. 3:2). Wszyscy, bowiem dzięki tej wierze jesteście synami Bożymi w Chrystusie Jezusie. Jeśli zaś należycie do Chrystusa, to jesteście potomstwem Abrahamowym i zgodnie z obietnicą dziedzicami Gal. 3:26-29. Albowiem wszyscy ci, których Duch Boży prowadzi są synami Bożymi. Sam Duch wspiera Swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Rzym. 8:14 i 16. Oto rodowód człowieka chrześcijanina. Jemu tez został dany przywilej, aby mógł ten rodowód wszystkim przedstawić. On jest zrodzony z góry. On otrzymał nowe narodzenie, to jest od wody i od Ducha (przez Słowo Boże i Ducha Świętego) (por. Jan 3:5; Jak. 1:18; 1Piotr 1:23 i Efez. 5:26). Chrześcijanin wywodzi swój rodowód bezpośrednio od Chrystusa zmartwychwstałego i wyniesionego do najwyższej chwały i godności. Oto chrześcijański rodowód. Kiedy sprawa dotyczy naszego ludzkiego rodowodu (cielesnego) to, kiedy my dojdziemy do tego samego początku i uczciwie przedstawimy jego, to możemy przyznać się, że pochodzimy od upadłego grzesznego naczelnika rodu. Nasz ród jest rodem upadłych grzeszników, nasze dziedzictwo utracone, nawet nasza krew jest zarażona zarazą grzechu. Jesteśmy bezpowrotnie zgubionymi grzesznikami. I nigdy nie powrócimy do pierwotnego stanu. Zarówno stan niewinności jak i związane z nim dziedzictwo zostało utracone na zawsze. Człowieczy rodowód może prowadzić przez szlacheckie rody, rody książęce i królewskie. Jeśli jednak będzie chciał przedstawić swojego naczelnika rodu, to będzie musiał stwierdzić, że naczelnikiem mego rodu jest upadły, zgubiony, wygnany z obecności Bożej człowiek. Ażeby poznać istotę jakiegoś przedmiotu należy dojść do jego pochodzenia. Tak właśnie patrzy na sprawy i tak właśnie sądzi o nich Bóg i jeżeli my chcemy mieć prawidłową ocenę to należy tak samo myśleć, jak Boży osąd o ludziach i o wszelkich zagadnieniach z nimi związanych. Natomiast osąd ludzki zmienia się z dnia na dzień. Na skutek tego wiara i zdrowy rozsądek mówią nam, że bardzo małe znaczenie ma to, co ludzie o tym sądzą. (por. 1Kor. 4:3). To wszystko jest naprawdę nie ważne. Dlatego też bardzo dobrze zrobimy, jeśli zrozumiemy zupełną beznadziejność człowieka i jego osądu. A to daje naszej duszy spokój i równowagę a także świętą godność, która czyni nas sposobnymi, aby unosić się w sposób duchowy ponad wszelkimi okolicznościami. A jakie znaczenie ma wielkość, godność ziemska? Czy to jest zawarte w rodowodzie, którego początek bierze się od grzesznego praojca? Człowiek może chlubić się swoim pochodzeniem dotąd dopóki on nie pomyśli o jego prawdziwym pochodzeniu. Oto zrodzony jestem w przewinieniu i w grzechu poczęła mnie matka. Ps. 51:7. Takie jest pochodzenie człowieka i takie jest jego urodzenie. Czy może komuś przyjść na myśl, aby chlubić się takim rodowodem? Na to stać jest tylko człowieka, którego umysł zaślepił bóg tego świata. Inaczej ma się sprawa z chrześcijaninem. Jego narodzenie jest niebiańskie. Korzenie jego genologicznego drzewa karmią się sokami odnowionego stworzenia. Śmierć nie jest nie jest w stanie przerwać jego rodzinnych więzi, dlatego, że jego rodowód ma swój początek w zmartwychwstaniu. My nie możemy w sposób lekceważący podnosić się do tego zagadnienia, każdy powinien zrozumieć ten szczególny fakt. Z pierwszego rozdziału Księgi Liczb możemy bardzo lekko upewnić się, że dla każdego członka społeczności Izraelskiej było obowiązkiem przedstawienie swojego rodowodu. Jakiekolwiek niedomówienia w tej sprawie, pociągnęłyby zgubne następstwa. To wprowadziłoby do rodziny Izraela wielkie zamieszanie i spowodowałoby wyłącznie jednego członka z synów Abrahama z liczby obywateli państwa Izraela. Trudno sobie nawet przedstawić, aby Izraelita zapytany o rodowód, mógł dawać jakieś niejasne wyjaśnienia, tak jak to czynią współcześni chrześcijanie. My nie możemy sobie przedstawią, aby on mówił: Ja nie mam pewności, co do swojego pochodzenia. Żyję nadzieją, że będę należał do narodu Izraela, przestrzegam tych samych praw i obyczajów, ale pewności, co do zaliczenia mnie do Izraela Bożego to nie mam. Czy byłby nam zrozumiały taki stosunek? Na pewno nie. Tym bardziej trudno sobie przedstawić człowieka, który tkwił w przekonaniu, że do nastania dnia sądu ostatecznego nikt nie może twierdzić, że należy do prawdziwego Izraela Bożego. Jesteśmy pewni, że takie wątpliwości, myśli, pytania były zupełnie obce dla Izraela. Każdy członek społeczności Bożej zanim został powołany, aby zajął miejsce w szeregach żołnierskich musiał przedstawić swój rodowód. Każdy mógł, podobnie jak Paweł z Tarsu powiedzieć: obrzezany w ósmym dniu, z rodu Izraela, z pokolenia Benjamina, Hebrajczyk z Hebrajczyków… Fil. 3:5. Wszystko wyszczególnione, jasne, zgodne z przyjętymi normami i on mógł być przyjęty w szeregi wojska, aby potykać się z wrogiem swoim wśród pustyni. Czyż wobec tego nie zadamy pytania, które nasuwa się samo: Jeżeli Hebrajczyk mógł być pewny swojego rodowodu, swojego pochodzenia, to dlaczego by tego mógłby być pozbawiony chrześcijanin? Drogi przyjacielu zważ bardzo dokładnie to zagadnienie; i jeżeli należysz do wielkiego mnóstwa ludzi, którzy nie mogą uzyskać pewności o swoim duchowym stanie, o swoim duchowym pochodzeniu, o swoim duchowym zrodzeniu, to pomyśl, bardzo proszę ciebie i wysłuchaj przekonywujących wywodów w tym przedmiocie. Może zechcesz nas zapytać: A w jaki sposób ja mogę być pewnym, że ja rzeczywiście jestem dzieckiem Bożym, że jestem uczestnikiem Ciała Chrystusa, odrodzony Słowem i Duchem Bożym? I oddałbym wszystko, co mam, aby wyjaśnić sobie to ważne zagadnienie, dlatego, że podejmując się pracy nad tym zagadnieniem, właśnie w tym celu chcemy napisać nasze uwagi i wyjaśnienia przychodząc z pomocą potrzebującym duszom. Bardzo pragniemy na tyle na ile nam Bóg pozwoli odpowiedzieć na ich potrzeby, rozwiązując i rozpraszając ich wątpliwości usuwając wszelkie kamienie z drogi. I tak przede wszystkim odnotujmy charakterystyczną linię odróżniającą bez wyjątków wszystkie owce Bożego stada. To jest bardzo proste i wyższym stopniu przywilej. Jeżeli byśmy w pewnej mierze nie posiadali tego, to tym samym oznaczałoby, że my nie należymy do ludu nieba. Jeżeli natomiast my to posiadamy (władamy tym) to oznacza, że my bez najmniejszej wątpliwości należymy do nich, a tym samym w każdej chwili możemy przedstawić nasz rodowód. Co to, więc za linia, co to za zakres? Jakie jest tutaj rodzinne podobieństwo? Sam Pan Jezus wskazuje na to. A jednak mądrość jest usprawiedliwiona przez swe czyny. Łuk. 7:35. A jednak wszystkie dzieci mądrości przyznały jej słuszność. Mat. 11:19. Wszystkie dzieci mądrości, od dni Abla aż do czasów obecnych posiadały tą szczególną cechę właściwą dla całego ludu Bożego i nie było nikogo, kto by tego nie posiadał. Wszystkie dzieci Boże, wszyscy synowie mądrości przez wszystkie czasy w większym lub mniejszym stopniu przejawiały tą cechę: oni przyznawały rację Bogu. Zważ, więc na ten fakt, chociaż być może jest on niezrozumiały dla ciebie: bo cóż to znaczy przyznać rację Bogu? Chcemy wyjaśnić to wszystko przykładem wziętym z Pisma Świętego. Ew. Łuk. 7 rozdz. czytamy: I cały lud, który Go słuchał i nawet celnicy przyznawali słuszność Bogu, przyjmując chrzest Janowy. Faryzeusze zaś i uczeni w Piśmie udaremniali zamiar Boży względem siebie nie przyjmując chrztu od Niego. 29-30. Tutaj oglądamy dwa rodzaje ludzi stojących koło siebie. Celnicy i prosty lud przyznają słuszność Bogu, a osądzają samych siebie. Faryzeusze usprawiedliwiają siebie, a osądzają Boga. Pierwsi uznawali chrzest pokuty Jana. Drudzy odrzucali ten chrzest, odrzucali pokutę, upokorzenie i samo osądzenie. To wszystko powinno spowodować w sercu każdego człowieka bardzo głęboką refleksję. Tutaj zostały przedstawione dwie rzesze ludzi, na które dzieli się cały ród ludzki od czasów Abla i Kaina aż do naszych dni. Oto kamień graniczny od którego możemy liczyć nasze dni. A więc czy zajęliśmy miejsce, na którym my możemy osądzić samych siebie? Czy w gorącej pokorze przed Bogiem upadliśmy przed Nim jako nic nieznaczący proch? A to oznacza przyznać rację Bogu. Są to dwa nierozdzielne fakty, które są tym samym. Człowiek osądzający samego siebie przyznaje rację Bogu. Człowiek przyznający rację Bogu osądza samego siebie. I z drugiej strony. Człowiek usprawiedliwiający siebie osądza Boga. Człowiek osądzający Boga, usprawiedliwia siebie. I tak bywa zawsze. Zauważmy przy tym, że kiedy człowiek staje na gruncie pokuty i samo osądzenia, to Bóg zajmuje miejsce Usprawiedliwiającego. Wszystkie Jego dzieci przyznają rację Jemu i On usprawiedliwia wszystkie Swoje dzieci. W tej samej chwili kiedy Dawid wypowiedział: Zgrzeszyłem… usłyszał odpowiedź: Bóg zdjął z ciebie twój grzech… 2 Sam. 12:13. Boże przebaczenie idzie zaraz za wyznaniem grzechu. Dlatego też, to wszystko staje się oczywistym i nic nie jest bardziej bezmyślnym i głupim jak usprawiedliwianie samego siebie. Mądrym jest każdy kto samego siebie osądza; a tak postępują dzieci mądrości. Nic tak nie świadczy o prawdziwym charakterze dzieci mądrości, jak nawyki i duch pokory. …tak że się okazujesz sprawiedliwym w swym wyroku i prawym w swoim osądzie Ps. 51:6. Żadną miarą. Bóg przecież musi się okazać prawdomównym, każdy zaś człowiek kłamliwy zgodnie z tym, co napisano: Abyś się okazał sprawiedliwym w Słowach Twoich i odniósł zwycięstwo, kiedy Cię sądzą. Rzym. 3:4. I z drugiej strony nic tak nie obnaża ludzi nienależących do tej rodziny, jak duch samousprawiedliwienia. Ciało odrzuca wszystko i wszystkich poza nią samą. Kiedy jednak zaczyna się praca łaski, wtedy ona powoduje pragnienie osądzenia naszego „ja” i zajęcie samego niskiego miejsca przed Bogiem. Oto gdzie jest ukryta tajemnica błogosławienia i pokoju duszy. Wszystkie dzieci Boże stały na tym gruncie wszyscy odczuwali oddziaływanie na siebie tej szczególnej cechy synowskiego charakteru, wszyscy także doścignęli szczególny nastrój. W całej rodzinie wyższej Mądrości nie znajdziemy ani jednego wyjątku odbiegającego od tych norm, o których była mowa powyżej. Dlatego możemy każdemu powiedzieć, że jeżeli on został doprowadzony do odkrytego czysto serdecznego wyznania, które to zastawiła jego widzieć w sobie upadłego grzesznika, osądzając siebie i zająć miejsce prawdziwie pokutującego winowajcę. To tym samym on jest jednym z dzieci Mądrości, dlatego bez wahania może przedstawić swój rodowód. Dlatego bardzo prosimy każdego czytającego te słowa, aby to pytanie najpierw zadał sobie. Dlatego, że nikt nie może stanąć przed tą lub tamtą chorągwią i znamieniem, dopóki nie ma możliwości przedstawienia swojego rodowodu. Innymi słowami mówiąc, nie można w pustyni tego świata, zajmować stosownego miejsca w armii dopóki nie zostanie rozwiązane to zagadnienie. W jaki sposób mógłby Izraelita w dawnych czasach zająć swoje miejsce w zgromadzeniu, w jaki sposób mógłby zając stosowne miejsce w swoim pułku na pustyni, lub liczyć na jakiś postęp w swoim życiu, gdyby on nie mógł przedstawić dokładnego, czytelnego rodowodu swojego. To byłoby dla niego nie do pomyślenia. To samo dotyczy i nas obecnie. Nie ma żadnej możliwości, aby cokolwiek osiągnąć w życiu wśród pustyni tego świata, nie ma możliwości, aby czegokolwiek oczekiwać, czy to zwycięstwa w życiu duchowym, bądź błogosławieństwa, jeżeli chrześcijanin jeszcze nie jest pewny swojego duchowego pochodzenia. My powinniśmy mieć prawo, by wypowiedzieć: My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do życia. Wiemy, że jesteśmy z Boga. Myśmy je widzieli… 1Jan 1:2 …że znacie Ojca …poznaliście Tego 1Jan 2:11 …macie namaszczenie od świętego 1Jan 2:20 …My jesteśmy z Boga …Myśmy poznali i uwierzyli miłości jaką Bóg ma ku nam 4:16 A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Święty Boga Jan. 6:69. – Bez tego nie można liczyć na jakikolwiek postęp w chrześcijańskim życiu w drodze do nieba. A czy ty, drogi przyjacielu, możesz przedstawić swój rodowód? Czy to wszystko jest dla ciebie w pełni jasne? Wierzysz i jesteś pewny swojego pochodzenia? Kiedy spotykasz się sam na sam ze Swoim Bogiem, to czy to zagadnienie zostało rozwiązane pomiędzy tobą a Bogiem. Sprawdź dokładnie czy tak jest naprawdę? Nie można do tego odnosić się powierzchownie. Nie ograniczaj się tylko do mówienia o tym. Nie mów: Ja jestem członkiem Kościoła; Ja uczestniczę w Wieczerzy Pańskiej; Wyznaję tą lub tą drugą religię; zostałem wychowany w pobożnej rodzinie; prowadzę moralne życie; nie czyniłem i nie czynię nikomu krzywdy; czytam Biblię i modlę się; okazuję pomoc potrzebującym; uczestniczę we wszystkich pracach Kościoła. Wszystko to może być prawdziwym. Jednak pomimo tego wszystkiego w tobie może nie być nawet najmniejszego znaku Bożego życia. W tobie może być brak choćby najmniejszego blasku nieba. Z tych wszystkich wymienionych zasług żadna nie wskazuje na to, że ty posiadasz niebiańskie powołanie. To Duch Święty powinien świadczyć w tobie, ze jesteś dzieckiem Bożym, a to świadectwo jest zawsze związane z bardzo prostą wiarą w Pana Jezusa Chrystusa. Kto wierzy w Syna Bożego ten ma w sobie świadectwo Boga, kto nie wierzy Bogu uczynił Go kłamcą, bo nie uwierzył świadectwu jakie Bóg dał o swoim Synu. 1Jan. 5:10. Czyż więc nie należy szukać świadectwa w swoim własnym sercu. Czyż nie powinniśmy się opierać na naszych zewnętrznych przejawach naszego życia w uczuciach i doświadczeniach? Czegoś takiego nie potrzeba. Nam potrzebna jest prosta, dziecinna wiara w Chrystusa – oto co nam potrzeba. Nam potrzebna jest wieczne Zycie w Synu Bożym i pieczęć wieczną Ducha Świętego. Nam jest potrzebne wierzyć w Słowo: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy z Tego, Który Mnie posłał ma Zycie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia Jan. 5:24. I to jest jedyny sposób w jaki możemy ustalić nasz rodowód i to także koniecznym jest dla ciebie. Gdyż w inny sposób nie zostaniesz wysłany na wojnę. My nie chcemy powiedzieć, że bez tego ty nie możesz zostać zbawionym. Niech Bóg zachowa nas przed taką myślą. Myślimy, że są tysiące prawdziwych członków prawdziwego Izraela, którzy nie mogą przedstawić swojego rodowodu. Jednak tutaj postawimy pytanie czy oni są w stanie, aby iść na wojnę, czy są więc dobrymi żołnierzami Chrystusa? Na pewno nie. Oni nawet nie wiedzą co to oznacza prawdziwa walka a wręcz przeciwnie, tego rodzaju ludzie swoje wątpliwości, strach, chwile mroku i cierpienia liczą za walkę, która prowadzi chrześcijanin. I to jest jedno z samych wielkich błędów, bardzo szeroko rozprzestrzenionych. Możemy bardzo często spotykać ludzi przygnębionych, smutnych, w bojaźliwym stanie ducha, którzy usprawiedliwiają siebie i nazywają to wszystko chrześcijańską walką. Jednakże to, co mówią na ten temat Nowotestamentowe Pisma jest czymś wręcz przeciwnym temu wszystkiemu. Prawdziwa walka ma miejsce w zupełnie innej sferze, w której strach i wątpliwości są nieznane. Gdyż przebywając w pełnym świetle zbawienia Bożego w Chrystusie zmartwychwstałym wstępujemy w wir walki, dostępnej tylko nam jako chrześcijanom. Czyż w tym świetle możemy dopuścić myśl, że nasza walka z uczynkami zakonu, nasza niewybaczalna niewiara, brak gotowości, aby poddać się praworządności Bożej, nasze różne wątpliwe pytania, domniemane odpowiedzi są tą chrześcijańska walką. W żadnym wypadku. Wszystko to powinno być liczone jako walka przeciwko Bogu. Walka chrześcijanina jest skierowana przeciwko diabłu. Nie toczymy bowiem walki przeciwko krwi i ciału, lecz przeciwko zwierzchnościom, przeciw władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich. Efez. 6:12. Taka jest walka chrześcijanina. Ale czy taką walkę mogą prowadzić ludzie, którzy często się załamują, chrześcijanie wątpiący? Nie myślę, że mogą. Czy możemy sobie przedstawić Izraelitę walczącego w pustyni z Amalekitami lub z Kananejczykami w ziemi Obiecanej, który nie znałby swojego rodowodu lub nie znałby swojego znaku? Taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia. Każdy Izraelita wychodzący na wojnę miał w pełni wyrobiony, jasny, określony pogląd na te sprawy. Jeżeli on przedtem tego sobie nie przyswoił, to na pewno nie zostałby zaliczony z poczet ludzi zdolnych do walki z wrogiem. Przy rozpatrywaniu tego tak bardzo ważnego zagadnienia, o walce chrześcijańskiej. Będzie pożytecznym jeżeli zwrócimy nasza uwagę na trzy wypowiedzi Nowego Testamentu, w których zostały uwidocznione trzy rodzaje walk: Rzym. 7:7-24; Gal. 5:17; Efez. 6:10-17. Jeżeli czytający zechce przez chwilę zatrzymać się przy tych wypowiedziach, to postaramy się wyjaśnić charakter tych wypowiedzi. I tak Rzym. 7:1-24. Oglądamy walkę duszy przebudzonej, ale jeszcze nie w pełni uwolnionej duszy. A więc duszy odrodzonej ale będącej jeszcze pod władzą prawa. Wskazówką do tego, że tutaj mamy do czynienia z duszą przebudzoną, są słowa: nie czynię, bowiem dobra, którego chcę, lecz zło, którego nie chcę… Nie rozumiem, bowiem tego, co czynię… Albowiem wewnętrzny człowiek ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym. A tak mówić może dusza odrodzona. Niechęć do zła. Pragnienie czynienia dobra. Znajdowanie zadowolenia w wewnętrznym człowieku, który ma upodobanie w prawie Bożym. – Wszystko to jest oznaką nowego życia – są to drogocenne owoce odrodzenia. Żaden nieodrodzony człowiek nie może tak mówić. Jednak z drugiej strony znajdujemy w tych słowach świadectwo tego, że dusza jeszcze nie poznała pełnego uwolnienia, nie widać w niej radości pełnego uwolnienia, ani głębokiej świadomości zwycięstwa, ani także posiadanie pełnej miary duchowej siły. To wszystko potwierdzają słowa: … czynię zło, którego nie chcę… Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku tej śmierci. O chrześcijaninie wiemy, że on nie jest człowiekiem cielesnym, a duchowym, on nie jest zaprzedany grzechowi ale jest odkupiony od jego władzy. On nie jest biednym człowiekiem wzdychającym o uwolnieniu, ale człowiekiem błogosławionym, pewny swojego uwolnienia. On nie jest słabym, niebędącym czynić dobro, nie niewolnik skłonny do czynienia zła, ale człowiek wolny, obdarowany siła Ducha Świętego i będący w stanie powiedzieć: Wszystko mogę w Tym, Który mnie umacnia. Filip. 4:3. Nie mamy tutaj możliwości, aby dokładnie opisać to szczególne miejsce Słowa Bożego. Ograniczymy się tylko do przedstawienia jednego lub dwóch cytatów, które pomogą zrozumieć myśli i znaczenie tego zagadnienia. Jak wiemy, wśród chrześcijan istnieje wiele poglądów w odniesieniu do tego rozdziału. Niektórzy odrzucają myśl, że ten rozdział przedstawia nam duchowe doświadczenia przebudzonej duszy, inni natomiast twierdzą, że jest to przedstawienie stanu wewnętrznego duszy chrześcijanina. My tutaj nie popieramy żadnego z nich. Natomiast wiemy, że ten rozdział przedstawia nam stan duchowy, prawdziwie odrodzonej duszy, ale która jeszcze jest świadomą swego złączenia z Chrystusem zmartwychwstałym i świadomością potęgi Ducha Świętego. Setki chrześcijan znajdują się w położeniu przedstawionym przez 7 rozdz. listu do Rzymian, chociaż powinni byli zająć miejsce opisane nam przez 8 rozdz. Dlatego że według swojego stanu duchowego oni nie wyszli jeszcze spod prawa. Oni jeszcze nie liczą się z tym, że są zapieczętowani Duchem Świętym. Jeszcze nie uzyskali pełnego zwycięstwa w Chrystusie zmartwychwstałym i uwielbionym. Oni ciągle mają wątpliwości, ciągle skłonni wołać: Biedny ja człowiek, kto mnie wybawi? Czyż chrześcijanin nie został już uwolniony? Czyż on nie jest zbawiony? Czyż on nie został błogosławiony? W Umiłowanym wszelkim błogosławieństwem nieba? Czyż nie został złączony z Chrystusem? Czyż nie powinien o tym wszystkim wiedzieć? Czyż nie powinien tym się posługiwać? Tak powinno być. Dlatego też nie jest koniecznym dla niego, aby on znajdował się w położeniu opisanym w Rzym. 7 rozdz. Jemu został dany przywilej śpiewania pieśni zwycięstwa, patrząc na niebo i pusty grób Pana Jezusa. Jemu dano chodzić w świętej wolności, w której uwalniając nas, postawił Chrystus. W liście do Rzymian 7 rozdz. jest mowa nie o wolności, a o niewoli, wyłączając, prawda, ostatni okrzyk duszy: Dzięki Bogu! Jest jednak koniecznym, aby każda dusza przeszła przez ten duchowy stan, który został z tak wielką siłą przedstawiony. Będąc świadomym tego dla nas jest o wiele lepszym, w sposób jawny zajmować miejsce, które zostało nam przedstawione w rozdz. 7 listu do Rzymian aniżeli liczyć siebie, że już osiągnięte zostało położenie opisane w Rzym. 8 rozdz.., przy czym w rzeczywistości tego nie osiągając. Jednak wszystko to nie usuwa pytania związanego z miejscem, które przedstawiają nam dwa rozdziały Pisma Świętego. Obecnie nasz wzrok skierujemy na walkę, która została nam przedstawiona w Gal. 5:17. Ciało bowiem do czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało i stąd nie ma między nimi zgody, ta że nie czynicie tego co chcecie. Ten werset bardzo często jest cytowany jako przykład ciągłej służby grzechowi, kiedy w rzeczywistości on zawiera w sobie tajemnicę bezustannego zwycięstwa nad grzechem. W 16 w. czytamy: Oto czego uczę: postępujcie według ducha, a nie spełniajcie pożądania ciała. (Biblia Bryt. Mówię więc: Według Ducha postępujcie, a nie będziecie pobłażali żądzy cielesnej). Jest koniecznym odnotować, że w Gal. 5:17 nie ma mowy o wzajemnej walce pomiędzy dwoma naturami, naturze starej i nowej, ale o walce pomiędzy Duchem Świętym a ciałem. Stąd też Autor dodaje: stąd też nie ma między nimi zgody, tak że nie czynicie tego, co chcecie. Gdyby Duch Święty nie żył w nas, to bezustannie wykonywalibyśmy uczynki ciała. Jednak z powodu tego, że On mieszka w nas, ażeby za nas walczyć, to jesteśmy tym bardziej zobowiązani nie czynić zła, ale ku naszemu dobru jesteśmy w stanie czynić dobro. I to jest właśnie udowodnienie różnicy pomiędzy Rzym. 7:14-15 a Gal. 5:17. I tak w pierwszym wypadku mamy do czynienia z nową naturą, jednak jeszcze jesteśmy pozbawieni, aby sprawa dotyczy nie tylko nowego człowieka, ale także i siły Ducha Świętego. Nie należy przy tym zapominać, że nowa osobowość człowieka znajduje się w pełnej zależności. W stosunku do siły ono jest uzależnione od Ducha Świętego w stosunku do ukierunkowania jest uzależnione od Słowa Bożego. Jednak siła objawia się tam gdzie przebywa Duch Święty. Można obrażać i zasmucać Ducha Świętego. Jednak w Gal. 5:16 znajdujemy bardzo jasną wskazówkę, że postępując według Ducha, otrzymujemy wierne i ciągłe zwycięstwo nad ciałem. Dlatego też posługiwanie się Gal. 5:17 w celu udowodnienia, że chrześcijanin jest słabym i musi dogadzać swojemu ciału, jest wielkim błędem. Nauka, która jest zawarta w tych słowach jest czymś przeciwnym do tego. Chcemy jeszcze powiedzieć kilka słów na temat Efez. 6:10-17. Tutaj mamy przed sobą walkę pomiędzy chrześcijanami, a siłami ciemności, które działają na powietrzu. Kościół ma swoje pochodzenie (niebiańskie) w niebie. Dlatego też charakter niebiański powinno mieć i jego chodzenie i jego słowa. My powinniśmy się starać, aby przebywać w naszym niebiańskim położeniu utwierdzać się i zakorzeniać się w naszym dziedzictwie. Diabeł natomiast stara się wszelkimi siłami, aby przeszkodzić w tym, a to powoduje walkę i jest przyczyną tego, że otrzymujemy oręż Boży, dzięki któremu możemy sprzeciwiać się temu potężnemu wrogowi. Tutaj nie mamy możliwości, aby dokładnie przyjrzeć się tej zbroi Bożej. Chcemy tylko uwagę każdego czytającego te słowa zwrócić na te trzy miejsca Pisma Świętego, związane z tematem, który rozpatrujemy z Księgi Liczb. Nie ma czegoś bardziej interesującego od tego i my nie możemy w dostatecznym stopniu zwracać uwagę na prawidłowy kierunek każdego zainteresowanego tą duchową walką. Każdy powinien starać się zrozumieć charakter tej walki jak też i miejsce, w którym ona się odbywa. Jeżeli my idziemy do walki, a nie wiemy na czym ona polega, nie zwracając uwagi na nasz rodowód, to nie mamy żadnych podstaw dla tego, aby zwyciężyć. Jednakże prócz tego o czym była mowa żołnierz powinien wiedzieć także i pod jakim znakiem walczy. Te dwie cechy były konieczne dla życia i postępu w pustyni, do odniesienia zwycięstwa w walce. Te cechy były nierozdzielne. Jeżeli człowiek nie znał swojego pochodzenia, to nie mógł także wiedzieć do jakiej chorągwi należy. I gdyby przystąpił do walki, to spowodowałby tylko zamieszanie wśród pułków Bożych. Zamiast tego, aby zająć to miejsce, które było właściwe dla niego, on by tylko przeszkadzał innym. Każdy żołnierz musi znać swoje miejsce i zachowywać je, trzymać się w pobliżu jego. A to dawało możliwość posuwania się wszystkim pułkom do przodu, a także przyjęcia walki według ściśle określonych reguł. Żołnierz z pokolenia Benjamina miał swoje ściśle określone miejsce. Pokolenie Efraima miało swoje, określone miejsce. Nikt nie musiał tracić czasu na to, aby ukazywać innym miejsce w ich szeregach. Prawo także obowiązywało wszystkie pokolenia Izraela w całym obozie Bożym. Każdy posiadał zgodnie ze swoim rodowodem swoje miejsce w swoim oddziale pod odpowiednim znakiem (chorągwią). A to wszystko było niezależnym od osobistej wyobraźni pojedynczego człowieka. Wszystko pochodziło od Boga. Bóg wypowiadał wojnę, Bóg ustanowił rodowód, przydzielał odpowiednią chorągiew. Nie było rywalizacji pomiędzy nimi, nikt nie porównywał jednego Izraelity do drugiego, bardziej zręcznego. Każdy musiał tylko zająć odpowiednie dla siebie miejsce i wykonywać powierzone jemu dzieło. Zarówno miejsca jak i pracy wystarczało dla wszystkich. Zarówno największa różnorodność jak też i doskonała jedność była widoczna we wszystkim. Niech synowie Izraela rozbiją namioty, każdy pod swoją chorągwią pod znakami swoich rodów, dookoła Namiotu Spotkania, ale w pewnym oddaleniu… Izraelici wykonali wszystko, co im przez Mojżesza nakazał Jahwe: obozowali według swych chorągwi i zwijali obóz każdy w swym pokoleniu i swym rodzie. 2:2,34. I w taki sposób uznajemy, że podobnie jak w dawnych czasach w obozie Izraela tak i w Kościele naszych dni Bóg nasz jest Bogiem porządku. Nie można sobie przedstawić czegoś bardziej uporządkowanego aniżeli cztery oddziały każdy pod swoją chorągwią, zawierające po trzy pokolenia ze swoimi znakami swoich rodów, zgromadzonych wokół Namiotu Zgromadzenia. Bóg – Wódz pułków Izraela wiedział jak ich ustawić, wiedział gdzie mają mieć miejsca Jego żołnierze. Podawanie w wątpliwość, że żołnierze nie byli rozmieszczeni zgodnie z najdoskonalszą taktyką wojenną, oznaczałoby wpadnięcie w straszne zabłądzenie. My jesteśmy w stanie chwalić się swoim postępem w rzemiośle i nauce. Możemy sobie też wyobrażać, że w porównaniu z naszą wiedzą jak też i z najnowocześniejszą taktyką wojenną, armia Izraela przedstawiała w sobie wygląd, gromady niezorganizowanych ludzi. Jednak tym samym byśmy tylko potwierdzili zupełny brak jakiegokolwiek rozeznania w nas samych. My możemy być pewni, że wzorcowy porządek i doskonała organizacja obejmowała cały obóz Izraela. Prosta i przekonywująca przyczyna była zawarta w tym, że cały obóz Izraela był zabezpieczony we wszystko, co jest niezbędnym ręką Bożą. Dla nas wystarczającym jest wiedzieć, że wszystko było zorganizowane i zabezpieczone przez Boga i możemy być przekonani, że i wszystko, co było polecone, zostało wykonane w sposób doskonały. A to jest bardzo prosty, ale i nieskazitelnie błogosławiony fundament, na którym wszystko spoczywa. Musimy tutaj zaznaczyć, że to niezadowoliłoby człowieka niewierzącego. A z resztą co mogłoby go zadowolić? Gdyż głównym celem niewierzącego jest, aby we wszystkim wątpić i nie wierzyć niczemu. On wszystko mierzy swoją własną miarą i odrzuca to wszystko, co nie mieści się w jego zrozumieniu, co nie odpowiada jego poglądom. Z niezwykle zimną krwią obmyśla zgodnie ze swoimi poglądami, przekazy, nakazy i zgodnie z nimi głosi swoje wywody. Charakterystyczna cecha, która towarzyszy wszystkim założeniom sceptyków, racjonalistów i bezbożników zawarta jest w ciągłym wykluczaniu Boga. I to jest przyczyną dlaczego i wywody są niewiarygodne. Niewiarygodne uprzedzenia prowadzą do niewiarygodnych wywodów. Z drugiej strony wierząca dusza w pokorze wybiera jako punkt swoich [poglądów i zapewnień podstawę, że Bóg istnieje i nie tylko istnieje, ale że też i troszczy się o Swoje stworzenie, wychodzi naprzeciw interesom ludzi i zajmuje się nimi. Jest to naprawdę wielka radość dla chrześcijanina. Niewiara to odrzuca. Wprowadzając w nasze życie Boga, niszczy wszelkie dowody bezbożników, które są właśnie oparte na odrzucaniu Boga. Obojętnie jakby to nie było, nie piszemy w celu, aby wchodzić z ludźmi bezbożnymi w dyskusję, ale aby podać dla duszy wierzącej słowa pokrzepiające. Nieraz przynoszą znaczną korzyść wszelkiego rodzaju ostrzeżenia przed tym całym systemem niewiary, który jest dla nas jawnym udowodnieniem, że on opiera się całkowicie na jawnym odrzuceniu Boga. Ten fakt skłania nas do refleksji nad cała pozycją tego świata. To wszystko w niedługim czasie runie. Jeżeli wierzymy w Boga, że On istnieje i działa, to ten fakt musi być brany pod uwagę przy rozpatrywaniu każdego zagadnienia. Na wszystko należy patrzeć z Bożego punktu widzenia. Ale to jeszcze nie wszystko. Jeżeli my wiemy, że Bóg istnieje, to także powinniśmy wiedzieć, że Człowiek nie może osądzać Boga. Jedynie Sam Bóg może być Sędzią zarówno dobra jak i zła, tego co jest godne Jego, a tego co jemu się nie podoba. To samo możemy powiedzieć i o Słowie Bożym. Jeżeli Bóg rzeczywiście istnieje i jeżeli On mówi do nas i darował nam objawienie, to to objawienie nie może być przyswajane przez rozum ludzki. Ono znajduje się na wyższym poziomie niżeli sięga rozum ludzki. W jaki sposób może człowiek dotykając Słowa Bożego stosować normy, miary, wagi poglądy ludzkie? A tak postępują ludzie z drogocenną Księgą Biblią i zawartą w niej Księgą Liczb, nad którą obecnie się zastanawiamy i którą chcemy w dalszym ciągu się zajmować, pozostawiając z boku niewiarę i jej wyliczenia. W naszych uwagach względem tej jak i innych Bożych Księgach musimy pamiętać, że na pierwszym miejscu ma być „Księga”, a następnie „dusza” czytającego. A więc Księga i jej zawartość, dusza i jej potrzeby. Należy tutaj zawsze mieć na uwadze, aby zajmując się tą pierwszą nie pominąć tej drugiej i odwrotnie, zajmując się sprawami duszy możemy pominąć Księgę. A więc musimy jednocześnie zajmować się jednym i tym drugim. Możemy stwierdzić, że każdy przekaż czy to pisemny, czy też słowny musi zawierać te oba interesy, wtedy będzie z korzyści a dla obu. Istnieją kaznodzieje, którzy bardzo uważnie studiują Słowo i bardzo głęboko wnikają w Jego sens. Bardzo dobrze znają Biblię, czerpią z bardzo głębokiego źródła poznanie, gdyż bez tego każdy przekaz Słowa jest bez owocnym. Jeżeli człowiek nie uczy się z Biblii z uwagą i modlitwą, to nie może przekazać słuchaczom zbyt wiele, gdyż jego przekaz nie będzie posiadał siły Bożej potrzebnej dla duszy. Wszyscy pracujący w pokładach Słowa Bożego powinni „kopać” dla samych siebie i „to kopać bardzo głęboko”. Należy także brać pod uwagę sprawę duszy, wniknąć w jej stan, starając się zaspokoić jej potrzeby. Jeżeli to nie bierzemy pod uwagę to tym samym, nauka nie będzie miała wpływu na duszę. W tym nie będzie tego, co mogłoby pociągnąć serce, niczego co by mogło przeniknąć do głębin duszy. Ono okaże się zupełnie niezadowalającym i nieprzynoszącym owoców. Dlatego koniecznym jest aby oba te warunki spełniały rolę w jednakowej mierze wspólnie pracując ze sobą. Człowiek ograniczający się tylko do nauki księgi a niestosujący tego w praktyce, nie osiągnie postępu. Tak samo i człowiek, który wychodzi naprzeciwko potrzebom duszy i tylko ogranicza się do tego, poniesie wcześniej czy później klęskę. Lecz ten kto poświęca się zarówno jednemu jak też i drugiemu, okaże się dobrym nosicielem zbawienia Pana Jezusa Chrystusa. I według naszych możliwości chcemy być takimi nosicielami Dobrej Nowiny i dla naszych czytelników. I według miary tego, że czyniąc to razem będziemy czynić postępy posuwając się do przodu w nauce z otwartej przed nami Bożej Księgi. Pragnęlibyśmy nie tylko wyciągnąć z niej całe piękno i korzystać ze świętej nauki, ale cały czas być napełnieni myślą, że musimy także zwracać się do naszych czytelników, obojętnie kim by oni nie byli z prośbą, aby to cale piękno znalazło zastosowanie w ich życiu. Wierzymy, że czytający nie będzie miał nam za złe, że chcemy realizować ten zamiar. Dlatego też zanim zakończymy omawianie tych pierwszych rozdziałów, chcemy jeszcze postawić kilka pytań związanych z tym tematem. Najpierw chcemy zapytać: Czy każdy z czytających te słowa zdaje sobie sprawę z ważności swojego rodowodu? Jesteś pewnym, że ty stoisz na stronie Boga? Bardzo cię proszę nie odkładaj tego ważnego pytania na bok, zdecyduj dziś. Już ciebie pytaliśmy, zapytamy jeszcze raz. Czy możesz się wykazać znajomością swojego duchowego pochodzenia? A to jest pierwszy z warunków do wstąpienia w szeregi żołnierzy Bożych. Próżna nadzieja każdego, że zostanie zaliczony w poczet pułków wojennych, dopóki nie zadecyduje o tym ważnym zagadnieniu. My tutaj nie mówimy, że bez tego człowiek nie może być zbawiony. Jesteśmy dalekimi od takich myśli. Ale bez tego człowiek nie może wstąpić w szeregi wojsk Bożych. Bez tego nie można przystąpić do walki ze światem, ciałem i diabłem. I dopóki jego serce przepełnione zwątpieniem i strachem w stosunku do zagadnienia przynależności do prawdziwego domu Bożego. Ażeby posiadać postęp, dla tego żeby podjąć tak ważną dla żołnierza Chrystusa decyzję, trzeba być w stanie, aby powiedzieć: My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do życia – My wiemy, że z Boga jesteśmy. Oto warunek, decyzja, która towarzyszy wierzącemu. Żaden uczestnik tej silnej armii, która gromadziła się przed Namiotem Zgromadzenia wokoło, nie mógł mieć cienia wątpliwości w stosunku do swojego osobistego pochodzenia. Każde zagadnienie, każda zadane pytanie o tej dziedzinie, spowodowałoby tylko uśmiech na obliczu żołnierza. Każdy jeden z tych sześciuset tysięcy żołnierzy wiedział skąd pochodzi, znał swój rodowód i w rezultacie tego znał swoje miejsce i zajmował je, jako dowód tej świadomości. To samo dotyczy żołnierzy stojących w szeregach armii Bożej w naszych dniach. Każdy z tych żołnierzy musi mieć pełną świadomość gdzie on należy, a także z jakiego rodu pochodzi. W przeciwnym razie nie będzie w stanie stanąć w szeregach, aby walczyć z wrogiem. Obecnie naszą uwagę skierujemy na „znak” (znamię). Co to znaczy? Czy to oznaczało jakąś naukę? Czy ta sprawa dotyczyła jakiegoś systemu oddawania czci Bogu? Nie. Czy są tu brane pod uwagę kościelne ustawy? Nie. A może to dotyczy zakonu i całego systemu praw i obowiązków, religijnych ceremonii? O czymś podobnym nie ma tutaj mowy. Żołnierze Boga pod takim czymś nie wałczą. Jaki więc znak (znamię) bywało podniesione ponad pułkami Bożymi? Posłuchajmy więc, co na ten temat mówi Słowo Boże: Korzeń Jessego stać będzie na znak dla narodów… Por. Izaj. 11:10; Wyj. 17:15; Łuk. 2:34. Znamieniem – sztandarem był Chrystus. Oto jedyne znamię Boże, jedyne znamię pułków Bożych. Obóz tego wojska jest rozłożony na pustyni tego świata ażeby prowadzić walkę z wojskami wroga. Chrystus jest naszym znamieniem, naszą chorągwią dla każdego dzieła. Gdyby nam nie zostało dane to znamię, to nie bylibyśmy w stanie prowadzić duchowej walki, do której prowadzenia zostaliśmy powołani. Jako chrześcijanom, czyż należy nam wstępować w spory z powodów jakichkolwiek systemów chrześcijańskich lub duchowych organizacji? Co mogą dać nam dobrego jakieś obrady, obyczaje czy ustawy? Czy idziemy na wojnę pod takim znamieniem? Boże zachowaj nas przed czymś takim. Naszym przewodnikiem jest Biblia. Nasza duchowa organizacja – jedyne ciało Chrystusa, zorganizowane, połączone z żywą i uwielbioną Głową swoją na niebiosach. Walka za coś mniej znacznego nie jest godną żołnierza chrześcijanina. Niestety, bardzo wielu ludzi, chociaż i wyznają swoją przynależność do Kościoła, w tym samym czasie zapominają o darowanym im przez Boga znaku im walczą pod zupełnie innym znamieniem. Pamiętajmy, że to pociąga za sobą słabość, szkodzi naszemu świadectwu o Bogu i wstrzymuje nasz postęp. Jeżeli my chcemy stać na swojej pozycji w walce, to nie możemy tego zrobić pod jakimkolwiek innym znamieniem prócz Chrystusa i Jego Słowa. Słowa Żywego i Słowa napisanego. W tym jest zawarta nasza siła sprzeciwu naszym duchowym wrogom. Czym bliżej będziemy trzymać się Chrystusa i Chrystusa jedynego, tym silniejszymi będziemy, tym bardziej bezpieczne będzie nasze położenie. Mieć Jego za jedyną osłonę naszą, trzymając się zawsze w pobliżu Jego, opierać się na Nim – oto nasz duchowy przywilej. Synowie Izraela rozkładali obóz według swoich chorągwi i według swoich rodów. Niech tak będzie z cała armią Kościoła Bożego! Niech każdy będzie w stanie wyrzec się wszystkiego oprócz Chrystusa! Niech raduje się z Niego nasze serce! Wywodząc nasz rodowód od Niego, wypiszemy Jego imię na naszej chorągwi, na naszym znamieniu, aby zgromadzać się wokół niego w pustyni tego świata, w drodze do domu. Zatroszcz się o to drogi przyjacielu. Niech na twojej chorągwi nie będzie niczego, ani kreski czy nawet kropki prócz wypisanego Imienia Pana Jezusa Chrystusa, które przewyższa wszelkie imiona. I które coraz wyżej i wyżej ma być wynoszone po całym wszechświecie Bożym.

 

Rozdziały 3 i 4

Tematy: Odkupienie – Boża obecność

               Kapłani – Boża własność

 

        

         Jak cudowny widok przedstawiał obóz Izraela w dzikiej, noszącej na sobie ślady zupełnego opuszczenia pustyni. Jaki widok przedstawiał dla Aniołów, ludzi i demonów? Wzrok Boga był skierowany na niego. Tam odczuwalna była obecność Boga Jahwe. On tam przebywał wśród Swoich żołnierzy. Tam zbudował sobie mieszkanie. On nie mógł zbudować Sobie mieszkania wśród wielmożów Egiptu, Asyrii i Babilonu. Na pewno dla ciała te ziemie miały w sobie wiele piękna. Tam dokonywano różnych wynalazków, tam kwitły różne rzemiosła, handel, nauka. Cywilizacja tych dawnych narodów osiągnęła takie rozmiary, że my z trudem możemy sobie wyobrazić. Subtelny smak i rozkosz, zostały doprowadzone do wyższej doskonałości, właściwej dla zwolenników kulturalnego blasku. Musimy tutaj pamiętać, że Jahwe był nieznanym wśród tych narodów. Jego imię nigdy nie zostało im objawione. On nie przebywał pośród nich. I chociaż wszystko, co ich zewsząd otaczało nosiło na sobie ślady Jego nieskończonej siły i potęgi. I oko, które nigdy nie drzemie chroniło ich także. Bóg posyłał im deszcze i urodzaje, napełniając ich serca radością z obfitości pokarmu. Każdego dnia, każdego roku szczodrą Swoją ręką, rozsypywał na nich Swoje błogosławieństwa, okazując Swoją przychylność. Jego deszcze czyniły na polach ich urodzaj, a promienie Jego słońca radowały ich serca. Ale oni nie znali i nie szukali Boga. I On nie przebywał wśród nich. Żaden z tych narodów nie mógł powiedzieć: Jahwe jest mocą moją i źródłem męstwa mego! Jemu zawdzięczam swe ocalenie. On Bogiem moim uwielbiać Go będę. On Bogiem ojca mego, będę Go wywyższał. Wyj. 15:2. Jahwe uczynił Swoje mieszkanie wśród Swojego odkupionego narodu Izraela. On zeszedł z nieba nie dlatego ażeby wykupić Izraela z ziemi Egipskiej, ale także, aby im towarzyszyć w ich pielgrzymce po pustyni. Odkupienie było główną podstawą mieszkania Bożego. Poza odkupieniem obecność Boga mogła powodować tylko śmierć człowieka. Ponieważ odkupienie zostało objawione przez Boga i przyjęte przez człowieka, dlatego obecność Boża darowała odkupionemu narodowi Bożemu wyższe przywileje, okrywając ich oślepiającą chwałą. Bóg wybrał miejsce wśród narodu izraelskiego. I jak już było powiedziane, On zeszedł z nieba nie dlatego ażeby ich tylko odkupić z Egiptu, ale także, aby im towarzyszyć w ich pielgrzymce po pustyni. Jaka wielka myśl! Wszechmogący Bóg obiera Sobie miejsce w piaszczystej pustyni, wśród Swojego odkupionego narodu. W całym wszechświecie nie było czegoś podobnego temu. To tutaj znajdowały się pułki, w których było sześćset tysięcy żołnierzy nie licząc kobiet i dzieci. Zewsząd otaczała ich bezpłodna pustynia. Nigdzie nie było widać trawy, drzew, wody, żadnych widocznych śladów umożliwiających egzystencję. W jaki sposób oni mogli zdobywać sobie pokarm? Bóg przebywał z nimi. W jaki sposób mógł być zaprowadzony porządek między nimi? Bóg przebywał z nimi. A w jaki sposób oni odnajdowali drogę nie widząc żadnych śladów, ani dróg w bezludnej pustyni? Bóg przebywał z nimi. Czyli innymi słowy: Bóg zabezpieczał ich we wszystkim. Niewiara mogła mówić: Czyż możliwym było, aby trzy miliony ludzi mogło żyć samym powietrzem? Kto zaopatrywał wojsko w prowiant? Gdzie znajdowały się wojskowe składy, magazyny, fabryki, warsztaty naprawcze? Tylko wiara może na to odpowiedzieć, a odpowiedź jest bardzo krótka, ale przekonywująca: Z nimi przebywał Bóg! I to było w pełni wystarczającym. Ta jedna teza wyjaśniała wszystko. W arytmetycznych wyliczeniach wiary Bóg jest jedyną ważną działającą Osobą. I kiedy my mamy na uwadze tą jedyną jedynkę to do niej można dołączyć obojętnie jaką ilość cyfr. Jeżeli wiec wszystkie źródła znajdują się w Bogu żywym, zagadnienie dotyczące naszych potrzeb znika, gdyż tym wszystkim zajmuje się Bóg. Cóż znaczyło dla Wszechmogącego sześćset tysięcy ludzi? Czym były dla Niego ich potrzeby ich żon i ich dzieci? Według oceny człowieka, wszystko to było związane z wielkimi obowiązkami. Przedstawmy sobie, że we współczesnym świecie Anglia wysyła armię dziesięciotysięczną do Etiopii. Jakie były by związane z tym koszty? Ileż trzeba byłoby pokonać trudności? Ileż trzeba byłoby okrętów, ile pojazdów, które wiozłyby sprzęt i zaopatrzenie, ile ludzi trzeba byłoby do obsługi? A teraz przedstawmy sobie armię sześćdziesiąt razy większą, nie włączając do tego kobiet i dzieci. Przedstawmy sobie tą wielką armię wyruszającą w podróż, która ma trwać czterdzieści lat, przez pustynię straszną i wielką, w której nie było ani zboża, ani trawy, ani źródeł wód. W jaki sposób oni mogli utrzymać się przy życiu? Przecież nie mieli wielkich zapasów żywności. Nie mieli podpisanych umów z okolicznymi narodami w celu zaopatrzenia ich w niezbędna środki do życia. Nie mieli też wybudowanych składów w różnych częściach pustyni. Czyli oni nie mieli w swoich rękach żadnego ze znanych środków, który by chociaż w części zaspokoił ich potrzeby. Nie było niczego co by ciało mogło uznać za przydatne i niezbędne. Wszystko to należy dokładnie przeanalizować. Ale wszystko to należy rozpatrywać w obecności Bożej. Daremnym byłaby wszelka analiza, wszelkie wyjaśnienie pochodzące z naszej wyobraźni. Nasz rozum nie może sprostać temu żądaniu. Niestety tylko wiara może to rozwiązać, ale rozwiązać za pośrednictwem Słowa Boga Żywego. I w tym jest zawarty klucz do rozwiązania tego trudnego zadania. Przedstawcie to wszystko Bogu i niczego więcej nie musicie robić, aby otrzymać odpowiedź. Wyeliminujcie Boga i choćby wasz rozum był najbardziej rozwinięty wszechstronnie i choćby wasze wyliczenia były by najbardziej dokładne i obejmowały wszystkie inne czynniki, to niemożność wyjaśnienia będzie coraz bardziej wzrastać. A wiara rozwiązuje w taki sposób wszelkie zagadnienia. Bóg był wśród Swojego narodu. On przebywał wśród Swoich odkupionych z cała Swoją łaską i dobrocią, z pełną znajomością ich potrzeb, ich trudności w drodze. On był tam wraz z całą Swoją potęgą, z niewyczerpującymi się źródłami Swoimi, mogącymi tym samym zaspokoić wszelkie potrzeby w podróży przez pustynię tego świata. On tak bardzo głęboko wnikał we wszystko to, co ich dotyczyło, że po zakończeniu ich podróży przez pustynię mógł przez usta sługi Swojego powiedzieć: Przecież Jahwe, twój Bóg, który ci błogosławił w pracach twych rąk, opiekuje się twoją wędrówką po tej pustyni. Oto czterdzieści lat Jahwe Bóg Twój jest z tobą i niczego ci nie brakowało. Nie zniszczyło się tobie odzienie twoje, ani twoja noga nie opuchła przez czterdzieści lat. Pow. Pr. 2:7; 8:4. W tym wszystkim obóz Izraela był bardzo zdumiewającym pierwowzorem zawierającym w sobie wymowę. A czyim pierwowzorem? Kościoła Bożego przechodzącego przez pustynię tego świata. Świadectwo Pisma Świętego jest tak bardzo zrozumiałe, że nie pozostawia miejsca na jakiekolwiek domysły i wyobrażenia. A to wszystko przydarzyło się im jako zapowiedź rzeczy przyszłych, opisane zaś zostało ku pouczeniu nas, których dosięga kres czasów, 1Kor. 10:14. Dlatego zbliżmy się, aby przypatrzeć się z wielką uwagą do przedstawionego nam widoku, aby zaczerpnąć z tego głęboką lekcję zawartą w tym pierwowzorze. A jaka głęboka nauka jest w tym ukryta? Niech Bóg pomoże nam abyśmy w godny Jego sposób, to wszystko zastosowali w naszym życiu. Wpatrując się w ten tajemniczy obóz rozbity w pustyni i składający się jak już była mowa z żołnierzy, a także pracowników i sług Boga. O jak wielkie i pełne oddzielenie od wszystkich narodów ziemi. Zupełna bezbronność. A mimo to błogosławione położenie. Zupełna bezwarunkowa zależność od Boga. Oni niczego nie mieli, niczego nie mogli uczynić sami, niczego nie znali. Nie otrzymali choćby najmniejszego kęsa chleba, ani kropli wody, które by nie pochodziły z rąk Boga. Idąc do namiotu i kładąc się do snu, nie mieli żadnego zapasu na następny dzień. Nie było u nich zapasowych magazynów, nie było składów towarów, ani jakiś innych spichlerzy. Oni nie posiadali czegoś takiego na czym mogłoby znaleźć oparcie ciało. Ale Bóg był pośród nich, a dla wiary to było zupełnie wystarczającym. Oni musieli być uzależnieni całkowicie od Boga. I to było jedyne wyjście ze wszystkich kłopotów. Wiara nie uznaje innej rzeczywistości, nie zna czegoś, co byłoby bardziej wiernym, stałym, prócz Boga Żywego, prawdziwego i wiecznego. Ciało mogło z zawiścią obracać się do tyłu i patrzeć na spichlerze Egiptu i w nich znajdować widoczne istniejące dobro. Wzrok wiary zawsze jest zwrócony na niebo, gdzie znajduje swoje źródła. Oto jakim było położenie w pustyni obozu Izraelskiego. Takim też jest położenie Kościoła w tym świecie. Nie mogła wyniknąć jakaś potrzeba, nie Mo zna było spotkać jakieś nieprzewidziane okoliczności, nie mogła pojawić się taka potrzeba, obojętnie w jakiej by to nie było dziedzinie, które by nie zostały rozwiązane i zaspokojone w obecności Bożej. Narody nieobrzezane mogły tylko patrzeć na Izraela i dziwić się z ich położenia. Na skutek zabłądzenia ślepej niewiary, oni mogli tylko ze zdziwienia pytać się między sobą: w jaki sposób to mnóstwo zdobywa pokarm i odzież? W jaki sposób zaprowadzono tam porządek? Ich oczy nie mogły dostrzec w jaki sposób to wszystko działo się. Oni nie znali Jahwe, Pana Boga Izraela, dlatego na próżno byłoby starać się, aby oni zrozumieli, że Bóg obrał Sobie wśród nich mieszkanie. I że On wziął na Siebie cały obowiązek zaopatrzenia ich we wszystko. To wszystko wydałoby się im baśnią. To samo dotyczy obecnie Kościoła Bożego, żyjącego w tym świecie, w pełni zasługującym na miano pustyni. Z Bożego punktu widzenia Kościół ten nie jest z tego świata, On jest zupełnie oddzielony od niego. I na tyle on przebywa poza światem, na ile obóz Izraelski znajdował się poza Egiptem. Wody Morza Czerwonego oddzielały od ziemi Egipskiej. Głębokie wody śmierci Chrystusa oddzielają od tego świata. Trudno sobie przedstawić coś, co byłoby jeszcze bardziej oddzielone. Oni nie są z tego świata tak jak i Ja nie jestem z tego świata. Jan. 17:16. Jeżeli chodzi o pełną zależność od Boga, to gdzie ona przejawia się silniej aniżeli w Bożym Kościele. W sobie samym nie ma nic nadzwyczajnego. Kościół żyje wśród normalnej pustyni, pustyni bez życia, ciemnej, ogromnej. Pustyni, która przedstawia bardzo smutny obraz zupełnego opuszczenia, niemogącej w czymkolwiek podtrzymać życie, które by tam się znalazło. Tym bardziej nie ma nic co by mogło podtrzymać życie Kościoła. W całym obszernym wszechświecie nie znajdziecie choćby kropli wody, ani jednego kęsa chleba dla zaspokojenia pragnienia i głodu Kościoła Bożego. Jest także pod wpływami różnego rodzaju wrogich sił. Nigdzie nie może znaleźć sobie miejsca, w którym byłby przyjacielski stosunek do niego. Kościół podobny jest do delikatnej roślinki rosnącej w tropiku, która jednak została przeniesiona do zupełnie innych warunków gdzie wszystko wokół surowe niesprzyjające, cała atmosfera, ziemia skażona, wszystko grozi śmiercią. Takim jest Kościół Boży pośród tego świata, zupełnie oddzielony, zależny tylko od Boga żywego. I to daje nam zupełnie jasny i żywy obraz przedstawiający Kościół. Obóz Izraela w pustyni służy nam jako pierwowzór Kościoła. To nie jest jakiś tylko kaprys naszej wyobraźni, lub jakiś wymysł chorego rozumu. Apostoł Paweł w liście do Koryntian 10:11 mówi o tym bardzo jasno. Dlatego też mamy pełne prawo mówić, że według sensu moralnego i duchowego Kościół przedstawia nam to, co przedstawiał obóz Izraela w pustyni, według swojej zewnętrznej strony swojego istnienia. I czym była pustynia dla Izraela w rzeczywistości, tym jest świat dla Kościoła zarówno w sensie moralnym jak i duchowym. Tak jak dla Izraela pustynia nie była miejscem przyjemnym, lub miejscem odpoczynku, ale ośrodkiem skupiającym różne niebezpieczeństwa, jak też utrudniającym nawet samo przejście. Tak samo i świat dla Kościoła nie może zapewnić pokarmu, ani pokoju, jest tylko źródłem niepokoju, zmęczenia i niebezpieczeństw. Musimy przyswoić sobie cała siłę moralną tego faktu. Troska o Kościół Boży w tym świecie, jak też i troska o społeczność Izraela w pustyni spoczywała tylko i wyłącznie na Bogu Żywym. Należy przy tym pamiętać, że my mówimy tutaj o Kościele Bożym, ale takim jakim on jest w oczach Bożych. Kiedy przypatrujemy się Kościołowi z ludzkiego punktu widzenia i widząc jego takim jakim on nam się przedstawia, to widzimy, że jest on daleko nie takim jakim powinien być. Dlatego tutaj mówimy o prawdziwym Bożym położeniu Kościoła w tym świecie. Nie należy choćby na chwilę zapominać, że tak jak był wiarygodnym fakt istnienia w pustyni obozu i społeczności Izraela, na tyle też nie podlega wątpliwościom fakt istnienia w świecie Kościoła Bożego, Ciała Chrystusa. Narody dawnego świata odnosiły się obojętnie do istnienia na ziemi narodu Bożego, a nawet być może i niczego nie wiedzieli o tym, to takie stanowisko wcale nie wpływało na fakt jego istnienia. Podobnie jak i teraz, ludzie tego świata zupełnie nie znają Kościoła Bożego, Ciała Chrystusa i odnoszą się do niego z zupełną ignorancją, ale to wcale nie ma żadnego wpływu na fakt istnienia na ziemi Kościoła Chrystusa, od samego dnia zesłania na wierzących (w dniu Pięćdziesiątnicy) Ducha Świętego. Musimy tutaj przyznać, że społeczeństwo Izraela miało w pustyni swoje różne doświadczenia, wojny, uciski, pokuszenia, swoje rozbieżności, spory wokół różnych spraw i poglądów, różne upadki, które nawet nie mają swoich nazw. Wszystko to wymagało różnorakiej pomocy Bożej, potrzebowało kierownictwa proroka, arcykapłana i króla obranego przez Jahwe, dlatego, że Mojżesz jak nam wiadomo był jakby królem i jednocześnie prorokiem postawionym przez Boga wśród Jego narodu świętego. Natomiast na Aarona zostały włożone arcykapłańskie obowiązki. Nie patrząc na wszelkie niedole, na słabości, upadki, grzech niezadowolenie i szemrania, bezspornie istniał zadziwiający fakt, bez wszelkiej wątpliwości wiadomy ludziom, diabłom, Aniołom – fakt istnienia trzymilionowej społeczności (zgodnie z dawnym sposobem liczenia) wśród pustyni: pielgrzymując po niej, ci ludzie w pełni byli uzależnieni od niewidocznej ręki, byli wiedzieni znajdując się pod opieką Przedwiecznego Boga, którego wzrok ani na chwilę nie odwracał się od tego tajemniczego będącego pierwowzorem narodu. Bóg prawdziwie mieszkał wśród Swojego narodu i nie opuszczał jego, nie patrząc na jego niewiarę, niechlujność, niewdzięczność i niepokorność. Bóg przebywał z nimi, ażeby ich podtrzymywać i kierować, ubezpieczać i ochraniać dzień i noc. Bóg karmił ich każdego dnia chlebem z nieba, wyprowadza dla nich wodę ze skały. To był naprawdę wielki cud, wielka tajemnica. Bóg posiadał w pustyni Swój lud, oddzielony od wszystkich otaczających narodów ziemi, oddzielony po to, aby stać się szczególną własnością Bożą. Ważnym było nie to, czy znali ich narody ziemi, czy o nich się troszczyli i czy myśleli. Pustynia na pewno nie dawała im żadnych środków, ani jakiejkolwiek pomocy. W niej było pełno węży i skorpionów, niebezpieczeństw różnego typu. Była odzwierciedleniem suszy, ziemi jałowej i pustkowia. I wśród niej mieszkało społeczeństwo, które otrzymywało niewidzialną pomoc, która przyprowadzała rozum ludzki do bezradnej niewiedzy i niemożliwości, aby cokolwiek wyjaśnić. I wszystko to, drodzy czytający jest tylko pierwowzorem. Pierwowzorem czego? Zjawiska istniejącego już przez dziewiętnaście stuleci, istniejącego teraz i które będzie istnieć aż do czasu kiedy Sam Pan opuści miejsce Swojego przebywania i zejdzie z nieba. A to jest typem Kościoła w świecie. Jest rzeczą bardzo ważną, abyśmy zawsze liczyli się z tym faktem, który niestety z wielkim smutkiem musimy powiedzieć, jest zapomniany i pomijany w obecnym czasie. Jednak dla każdego chrześcijanina wpisanym do obowiązków jest fakt pragnienia, aby to wszystko było stosowane w praktyce w naszym życiu i abyśmy byli podobni do oczekujących przychodzącego Pana. Nie możemy o tym przemilczeć. Istnieje w obecnym czasie w tym świecie, coś co przypomina nam obóz w pustyni? Tak istnieje w pustyni tego świata znajduje się Kościół Boży. Przez pustynię tego świata przechodzi duchowy naród Boży, tak jak dawnymi czasy przechodził przez pustynię Izrael Boży. W sensie moralnym i duchowym ten świat jest dla Kościoła tym czym była pustynia w sensie fizycznym dla Izraela. Izrael nie znajdował choćby najmniejszej pomocy w pustyni, nie znajduje jej także Kościół w tym świecie. Jeżeli Kościół znajduje tam cokolwiek w tym świecie, to to wszystko bezcześci Boga, oznacza także, że Kościół nie idzie drogą wytyczoną przez Boga swojego. Izrael nie był stałym mieszkańcem pustyni, oni tylko przez nią przechodzili. Kościół Boży także nie jest z tego świata. On tylko przez ten świat przechodzi. Jeżeli więc człowiek zrozumie tą Bożą zasadę, a ona znajduje się z jego sercu, to ta Boża prawda wskaże miejsce pełnego oddzielenia, które przystoi Kościołowi Bożemu jako ciału, a także i każdemu członkowi oddzielnie. Tak jak oddzielony był obóz od otaczającej pustyni ich ze wszystkich stron. Tak z Bożego punktu widzenia jest oddzielony od tego świata Kościół. Pomiędzy Kościołem a światem nie ma nic wspólnego, tak jak niczego wspólnego nie było pomiędzy tym, czym były węże i skorpiony i dziesiątki tysięcy innych niebezpieczeństw dla Izraela. Takim jest Boże przeznaczenie Kościoła, dlatego też i my rozpatrujemy to w takim sensie. Ale niestety jakie to wszystko niepodobne jest na to co dzisiaj jest nazwane Kościołem. Jednak chcemy bardzo uwagę każdego czytającego te słowa zwrócić na prawdziwy stan rzeczy, ażeby każdy spojrzał na Kościół z Bożego punktu widzenia. Tylko w takich warunkach można sobie przedstawić wierną rzeczywistość i sens prawdziwy Kościoła, zdając sobie sprawę, w czym zawarta jest odpowiedzialność osobista w stosunku do Kościoła. Bóg posiada w tym świecie Kościół. Istnieje w obecnym czasie na ziemi ciało, w którym przebywa Duch Święty, które jest złączone ze swoją Głową z Chrystusem. Kościół ten jest ciałem, składa się ze wszystkich tych, którzy wierzą w Syna Bożego i którzy zjednoczeni w jedno dzięki obecności wśród nich Ducha Świętego. Zauważmy przy tym, że to nie jest sprawą czyjś domyśleń lub poglądów. To nie są tylko myśli lub przypuszczenia, które można uznać lub nie zgodnie ze swoimi zapatrywaniami. Jest to Boży fakt. Jest to wielka prawda, którą my uznajemy lub nie uznajemy, to nie ma żadnego wpływu na nią. Kościół jest Ciałem Chrystusa, a my członkami jego, jeżeli wierzymy w Pana Jezusa. I my nie możemy w tym wypadku być nie takimi. My nie możemy przebywać w nieświadomości. Chrzest Duchem Świętym darował nam takie położenie. A jest to na tyle wiarygodny fakt na ile wiarygodnym jest fakt urodzenia dziecka w rodzinie. Narodzenie nastąpiło, rodzinna więź została zawiązana, a dla nas pozostaje tylko uznać i żyć z tym z dnia na dzień. Od tej chwili kiedy dusza została urodzona, kiedy została zrodzona z góry i zapieczętowana Duchem Świętym, wchodzi w skład Ciała Chrystusa. Ona nie może liczyć siebie oddzielną osobą, osoba niezależną, samoistnym atomem. Ona jest członkiem ciała, podobnie jak ręka lub noga jest członkiem ludzkiego ciała. Wierząca dusza jest członkiem Kościoła Bożego i w żaden sposób nie może być w tym sensie, członkiem czegoś innego. W jaki sposób moja ręka mogłaby się stać ręką jakiegoś innego ciała? Na tej właśnie podstawie możemy zapytać: A w jaki sposób członek ciała Chrystusa może stać się członkiem jakiegoś innego ciała? O jak prawdziwym pierwowzorem i ze wszech miar cudownym, Kościoła Bożego jest obóz, to jest społeczeństwo Izraela w pustyni. Jest radosnym dla nas, kiedy z pełną świadomością zdajemy pełną relację na ten temat. Kościół Boży rzeczywiście istnieje wśród wszelkiego rodzaju przeciwności, upadków i ruiny, wśród różnych sekt i partii. To jest jedna z drogocennych prawd, prawd w tym samym czasie ważnych i istotnych dla życia. Przez wiarę jesteśmy zobowiązani przyznać, że istnieje Kościół w świecie, tak jak Izraelici swoimi własnymi oczami mogli zobaczyć obóz w pustyni. Obóz Boży istniał w pustyni i prawdziwy Izraelita należał do niego. Istnieje i Kościół, Ciało Chrystusa i prawdziwy chrześcijanin należy do niego. A jak jest zbudowane to ciało? Ono zostało zorganizowane przez Ducha Świętego, zgodnie z tym jest napisane: w jednym Duchu zostali ochrzczeni, aby stanowić jedno ciało: czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni. Wszyscy zostaliśmy napojeni jednym Duchem 1Kor. 12:13. A w jaki sposób jest utrzymywane razem? Przez żywą Głowę za pośrednictwem Ducha Świętego i Słowa Bożego w stosunku do czego jest powiedziane: Przecież nigdy nikt nie odnosi się z nienawiścią do własnego ciała lecz je żywi, pielęgnuje jak i Chrystus Kościół. Efez. 5:29. Czyż więc to nie jest wystarczającym? Czyż nie zaspokaja wszystkiego w pełni Chrystus? Czyż nie jest wszechpotężnym dzieło Ducha Świętego? Czyż nam potrzeba czegokolwiek poza niezliczonymi darami, które znajdują się w imieniu Jezusa? Dary odwiecznego Ducha Świętego czyż nie są w pełni dostatecznym dla wzrostu i podtrzymania Kościoła Bożego? Czyż fakt obecności Bożej w Kościele nie świadczy o zaspokojeniu jego wszystkich potrzeb i pragnień? Czyż nie odpowiada On na potrzeby, które mogłyby wyniknąć w każdym czasie? Wiara mówi, ze tak! I tak mówi z pełnym zdecydowaniem i zaufaniem. Niewiara i ludzki rozum mówią: Nie, my mamy wiele jeszcze innych potrzeb. Cóż my możemy odpowiedzieć na to? Odpowiemy wprost: Jeżeli Bóg nie zaspokoi wszystkiego, to my nie wiemy gdzie szukać pomocy. Jeżeli imię Jezus okazuje się niedostatecznym, to my nie wiemy gdzie możemy zwrócić się o zbawienie. Jeżeli Duch Święty nie jest silnym, aby chronić nas w społeczności z Bogiem, nauczać nas, służyć Jemu, to nasze usta pozostają zamknięte. Wielu może sprzeciwiać się nam i oświadczyć, że w czasach apostolskich było zupełnie inaczej, i że Kościół nie utrzymywał swojego wysokiego powołania, że dary Pięćdziesiątnicy ustały i że pierwsze dni wielkiej miłości Kościoła zakończyły się i dlatego powinniśmy wykorzystywać wszystkie dostępne przez nas środki dla podtrzymywania organizacji i budowy naszych Kościołów. Na to wszystko my możemy odpowiedzieć słowami: Ani Bóg, ani Chrystus Głowa Kościoła, ani Duch Święty nie zmienili się. Ani jedna jota lub litera Słowa Bożego nie została naruszona. Prawdziwa podstawa wiary jest taka: Jezus Chrystus wczoraj, dziś i na wieki jest tym samym. On powiedział: Oto jestem z wami… Jak długo? Czy tylko wtedy kiedy była pierwsza miłość? Czy tylko w czasach apostołów? Albo do czasu kiedy Kościół będzie wiernym Bogu? Oto jestem z wami do skończenia świata. Mat. 28:20. Tak samo i przedtem zanim Pan Jezus wypowiedział te słowa o prawdziwym Kościele, czytamy pamiętne słowa: Na tej skale (a było to wyznanie o Synu Boga Żywego) zbuduję Kościół Mój i bramy piekieł go nie przemogą. Mat. 16:18. A więc pozostaje pytanie: Czy w obecnym czasie jest ten Kościół na ziemi. Na pewno tak. Istnienie w obecnym czasie Kościoła nie podlega żadnej wątpliwości, tak jak nie podlegało żadnej wątpliwości istnienie obozu Izraela w pustyni. I podobnie temu jak Bóg przebywał w tamtym obozie, aby odpowiadać na wszystkie modlitwy i potrzeby, prośby i błagania Swojego narodu, tak samo i On przebywa teraz w Kościele, ażeby nim kierować, prowadzić, zgodnie z tym co napisano: W Nim zapalana cała budowla rośnie na świętą w Panu świątynię, w Nim i wy także wznosicie się we wspólnym budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha (Efez. 2:21-22). Czy to wszystko przestało być rzeczywistością? A jeżeli to wszystko jest rzeczywistością, to czyż obecność Chrystusa nie zaspakaja wszelkie potrzeby Jego Kościoła? Czyż nie wystarcza Jego dla zbawienia dusz? Co trzeba mówić grzesznikowi? Zaufaj Jezusowi!! Czy istnie coś co On nie byłby w stanie stworzyć? Czy jest coś trudnego dla Niego? Rodz. 18:14. On jest zupełnie wystarczającym. Należy tylko prostą, dziecinną wiarą przyswoić sobie, i to wszystko, co nam potrzeba. Imię Pana Jezusa odpowiada na wszystkie potrzeby Kościoła Bożego, dokonują się w tym samym czasie i zbawienia dusz. I to i to drugie jest bez wątpienia. Gdzie was dwoje, troje zgromadzonych w Imię Moje, tam jestem pośród nich. Mat. 18:20. Czyż więc na podstawie tego możemy powiedzieć, że została wyczerpana ogromna ilość Jego darów i skarbów? Czyż On nie jest w stanie ubogacić nas we wszystko, co jest potrzebne dla służby Jemu? Czyż nie może On przygotować głosicieli, pasterzy, nauczycieli? Czyż On nie może odpowiedzieć na wszystkie potrzeby Kościoła w pustyni? Jeżeli On nie jest w stanie, aby dokonać tego wszystkiego, to co będzie z nami? Co my mamy w tym wypadku czynić? Do kogo udać się po pomoc? A jakie zadania miało do spełnienia społeczeństwo Izraela w pustyni? Co oni powinni czynić? Patrzeć na Jahwe, ich Boga. A w jakim celu? Aby otrzymać od Niego wszystko – pokarm, odzież, napój, wskazówki co do drogi, co do obrony, do wszystkiego w czym tylko mieli oni potrzebę. Wszystkie źródła Izraela znajdowały się w Nim. Czy potrzeba było prosić kogoś obcego o pomoc? Nie! Bez względu na wszystkie nasze upadki, grzechy i naszą niewiarę do Chrystusa, nasz Pan wszystko pokrywa i daje tak obficie, że daleko więcej niż to o co prosimy. On posłał Ducha Świętego błogosławionego pocieszyciela, aby On przebywał z odkupionymi Jego i czynił z nich jedno ciało i łączył z ich niebiańską Głową. Duch ten jest siłą jedności, społeczności, służby i oddawania czci i pokłonu Bogu. On nigdy nas nie opuszczał i nigdy nie opuści. Zaufajmy tylko Jemu, korzystajmy tylko z Jego pomocy, a pozostawmy Jemu działanie! Wystrzegajmy się wszystkiego, co mogłoby Jego ugasić, co mogłoby Jego zasmucić. Dajmy więc Jemu miejsce w Kościele, które by się Jemu podobało i zaufajmy Jego kierownictw i Jego autorytetowi. W tym wszystkim – a jesteśmy tego pewni, znajduje się tajemnica siły i błogosławieństwa Bożego. A czy odrzucamy nasz upadek? A jak my możemy to uczynić? Niestety ono jest zbyt jawne, można je dotknąć! Czy my usiłujemy odrzucić nasz upadek i naszą skłonność do upadku, naszą bezmyślność, nasz grzech? Niech nam Bóg pomoże, abyśmy mogli je wyznać! My możemy tylko wzmóc nasz grzech twierdząc, że siła i łaska naszego Pana Jezusa nie mogą dosięgnąć nas w naszej bezmyślności i naszym upadku. Czyż pozostawimy Jego, Źródło wody żywej, a uczynimy sobie cysterny, które nie mogą utrzymać wody? Czyż odwrócimy się od „Skały wiecznej” ażeby opierać się na „złamanej trzcinie” naszej osobistej wyobraźni? Niechaj nigdy to nie stanie się z nami, niech Jego miłosierdzie nas zachowa. Niechaj na myśl o cudownym Imieniu Jezusa dźwięczą w sercach naszych wspaniałe słowa: w tym cudownym imieniu otrzymałem zbawienie. Otrzymałem wybawienie od ciężkich kłopotów. Pociechę w cierpieniach, dla duszy uzdrowienie – a wszystko to, dla mnie daje imię Jezus. Chcemy jednak, aby czytający te słowa, nie pomyślał, że my liczymy siebie za godnych czegoś więcej. My boimy się podobnych myśli staramy się strzec przed duchowym wynoszeniem się. Trudno znaleźć dla nas położenie dostatecznie skromne. Niechlubny upadek i grzech nasz, zmusza nas do poszukiwania położenia bardzo niskiego i upokarza naszego ducha. Twierdzimy tylko jedno: W Imieniu Pana Jezusa znajdują się wszystkie potrzeby Kościoła, we wszystkich wiekach i we wszystkich okolicznościach. W czasach apostolskich imię to zawierało w sobie wyższą władzę: dlaczego więc by miało brakować tej władzy w nim teraz? Czy zaszły jakieś niespodziewane okoliczności, które zmieniły wartość tego imienia? Dzięki Bogu, nie! I tak ono jest takim samym, pełnym mocy w każdej chwili. A dla nas pozostaje tylko zaufać całkowicie w danej chwili Panu jezusowi, a jednocześnie odrzucić zupełnie możliwość liczenia na pomoc z jakiejkolwiek innej strony, całkowicie skrywając się w drogocennym imieniu Jego. Pan Jezus jest przychylnym, aby przebywać - niech będzie błogosławione imię Jego na wieki – w samym maleńkim gronie, w samej maleńkiej społeczności: Gdzie was dwoje, troje zgromadzonych w Imię Moje tam jestem pośród nich Czy dotyczą jeszcze te słowa nas? Czy nadal są aktualnymi te słowa dla nas? Czy nadal posiadają swoją siłę, swoją działalność? A może te słowa uległy zmianie? Drogi przyjacielu chrześcijaninie czytający te słowa, prosimy ciebie przy pomocy tych wszystkich dowodów mogących wpłynąć na ciebie, na twoje serce, abyś przyznał rację sprawiedliwej i wiecznej prawdzie potwierdzającej wszystko obejmującą pełnię Imienia Pana Jezusa Chrystusa dla Kościoła Bożego, obojętnie w jakich warunkach by ona się nie znajdowała przez cały okres swojego istnienia. (Uwaga. Używając wyrażenia „Wszystko obejmująca pełnia Imienia Pana Jezusa Chrystusa my mamy na myśli wszelkie dobra, darowane Jego narodowi w tym imieniu – a więc: życie, sprawiedliwość, synostwo, obecność różnorodnych darów Ducha Świętego, Boskie centrum lub punkt łączności. Dlatego wierzymy, że wszystko w czym mamy potrzebę, w czym ma potrzebę Kościół, na tej ziemi, a także i w wieczności, zawarte jest w jedynym sławnym imieniu Pan Jezus Chrystus) Dlatego też prosimy ciebie, nie uważaj tego tylko za prawdziwą teorię ale zastosuj to w życiu twoim. Wtedy znajdziesz się w cudownej bliskości Pana Jezusa. A tą obecność można ocenić tylko wtedy, kiedy zakosztujesz jak dobrym jest Pan. Każdy kto zakosztował nie może zapomnieć nigdy i nigdy nie będzie chciał zamienić na cokolwiek. Nie mamy zamiaru, aby dalej zajmować się spostrzeżeniami, o których już zbyt wiele powiedzieliśmy. Chcielibyśmy jednak, aby każdy z czytających sam osobiście zwrócił na to szczególną uwagę. Przyglądając się zgromadzeniu w pustyni (Dz.Ap. 7:38) widzimy podział na trzy części: a) wojownicy (żołnierze) b) robotnicy pomagający c) słudzy Boga. A więc obóz ten składał się : z żołnierzy gotowych do walki, z pokolenia sług Bożych robotników, i z rodziny sług Boga – kapłanów. My już o tym mówiliśmy poprzednio, że każdy z żołnierzy, zgodnie z zarządzeniem Jahwe, musiał zajmować swoje miejsce pod swoim znakiem zgodnie ze swoim rodowodem. Obecnie chcemy naszą uwagę zwrócić na „robotników”, aby przyjrzeć się ich pracy i służbie, która została bezpośrednio włożona na nich przez Samego Boga. Lewici mieli zupełnie inną pozycję od reszty pokoleń Izraela. Dla nich zostało wydzielone miejsce i mieli do wykonania zupełnie inną pracę. Lewici nie podlegali spisowi według swych rodów. Jahwe bowiem rzekł do Mojżesza tymi słowy: nie będziesz spisywał Lewitów – pokolenia Lewiego, według głów i nie policzysz ich razem z resztą synów Izraela. Powierzysz natomiast Lewitom troskę o przybytek świadectwa, o wszystkie jego sprzęty i cokolwiek do niego należy, będą mu służyć i rozbiją dookoła niego swoje namioty. Gdy przybytek będzie zmieniał swoje miejsce, rozbiorą go Lewici, a gdy się zatrzyma znowu go zbudują. Jeśli się zbliży do przybytku ktoś obcy, będzie ukarany śmiercią. Synowie zaś Izraela rozbiją namioty według swoich zastępów; każdy na swoim miejscu w obozie i każdy pod swoją chorągwią. Lewici natomiast rozłożą się obozem wokół Przybytku Świadectwa; wtedy kara nie spadnie na zgromadzenie synów Izraela. Lewici będą strzegli Przybytku Świadectwa. 1r. 47-53w. I 2r. 33w. czytamy: Stosownie do rozkazu danego Mojżeszowi Lewici nie zostali spisani razem z resztą synów Izraela. A dlaczego Lewici zostali pominięci w spisie? Dlaczego to pokolenie zostało tak szczególnie wyróżnione pośród wszystkimi pokoleniami i dlaczego im została powierzona służba tak święta jak i zaszczytna? Czy wynikało to z ich zasług lub ze świętego życia? Według cielesnej ludzkiej natury oni wcale nie zasługiwali na wyższe uznanie niż pozostałe pokolenia synów Izraela. A to możemy stwierdzić na podstawie słów: Symeon i Lewi narzędziami gwałtu były ich miecze. Do ich zmowy się nie przyłączę, z ich knowaniami nie złączę mej sławy, gdyż w gniewie swym mordowali ludzi i w swej swawoli kaleczyli bydło. Przeklęty ten ich gniew, gdyż był gwałtowny i ich zawziętość gdyż była okrucieństwem. Rozproszę więc ich w Jakubie i rozdrobnię ich w Izraelu. Rodz. 49:5-7. Takim był Lewi według swojej cielesnej natury i według swoich uczynków, swawolny, zuchwały i bezlitosny. Czyż nie jest zadziwiającym, że taki człowiek został wybrany spośród swoich braci i został postawiony na tak zaszczytnym miejscu i otrzymał takie wielkie powołanie. Wszystko co tutaj się stało od początku aż do końca nosi na sobie pieczęć łaski: Łaska i miłosierdzie Boże podnosi ludzi, którzy są pogrążeni w głębinach zgubnej przepaści – oto droga łaski Bożej. Ona zniża się do samego dna przepaści i tam zbiera najcenniejsze trofea dla Boga. Nauka ta zasługuje na wiarę i godna całkowitego uznania, że Jezus Chrystus przyszedł na świat, zbawić grzeszników, spośród, których ja jestem pierwszym 1Tym. 1:15. Mnie zgoła najmniejszemu ze wszystkich świętych została dana ta łaska: Ogłosić poganom jako Dobrą Nowinę, niezgłębione bogactwo Chrystusa Efez. 3:8. Wsłuchajmy się w te słowa, które są wieloznaczne, Jakub mówi: Do ich zmowy się nie przyłączę, z ich knowaniem nie złączę mojej sławy… Czyste oczy Boże nie mogą wpatrywać się w zło. Bóg nie może obojętnie odnosić się do bezprawia. On nie mógł wpłynąć na sumienie Lewiego, nie mógł mieć cokolwiek wspólnego z jego czynami, to było niemożliwym. U Boga nie mogło być coś, co miałoby coś wspólnego z samowolą, zuchwałością i bezlitosnym, bezwzględnym charakterem człowieka. Jednakże On znalazł możliwość przyjęcia Lewiego i wprowadzenia jego do Swoich planów i do Swojej społeczności. On mógł 3wyprowadzić jego z mieszkania gdzie były popełniane czyny zuchwałe i bezlitosne i przyprowadzić do świątyni i mógł dać jemu pod opiekę naczynia świątyni. To było działanie łaski, łaski wolnej i wyższej i błogosławionej służby Lewiego. Dopóki sprawa dotyczyła wyłącznie Lewiego to ogromna przepaść oddzielała jego od Boga świętego. Ta przepaść była tak ogromna, że nie w sile była sztuka, ani siła ludzka, aby przerzucić most nad przepaścią. A Bóg święty nie mógł mieć czegokolwiek wspólnego z samowolą, gwałtownością i brakiem litości. Jednak Bóg łaski wstąpił w kontakt z Lewim. I nieporównywalnym miłosierdziu Swoim, On mógł wyjść naprzeciw zagubionej duszy, wyciągnąć ją z głębin przepaści, wyrwać z mocy moralnego zepsucia i przybliżyć ja ku Sobie. Czym wyróżniało się rzeczywiste położenie według ciała od położenia Lewiego według łaski? Ogromem przepaści, która je dzieliła. O jak potężna różnica występuje pomiędzy narzędziem bezlitosnym, a naczyniem świątyni, pomiędzy Lewim, o którym czytamy w Rodz. 34 a Lewim przedstawionym nam w Ks. Liczb 3 i 4 rozdz. Popatrzmy jednaj jak Bóg postępował z Lewim, odnotujmy podstawę dzięki, której Lewi otrzymał swoją błogosławioną pozycję. W tym celu będziemy musieli zajrzeć do 8 rozdz. Ks. Liczb, która odkryje przed nami tajemnicę tego faktu. Z niego my możemy być upewnieni, że żaden z postępków Lewiego nie mógł otrzymać usprawiedliwienia. Bóg nie mógł usprawiedliwić jego postępków. Jednak w tym samym czasie przed nami rozpościera się widok cudownego przejawu łaski. Łaski, która zakrólowała dzięki sprawiedliwości. Rzym. 5:21. Które przejawiały swe królowanie przez sprawiedliwość wiodącą do życia wiecznego przez Jezusa Chrystusa. A mamy ciągle na myśli ten pierwowzór i jego znaczenie, dostosowując do niego słowa, które to potwierdzają. A wszystko to przydarzyło się im jako zapowiedź rzeczy przyszłych, spisane zostało ku pouczeniu nas, których dosięga kres czasów 1Kor. 10:11. Do jakiego stopnia Lewici rozumieli te wielkie pierwowzory – to nie jest ważnym, sprawa zupełnie nie dotyczy tego. My nie powinniśmy pytać, co widzieli Lewici w Bożych zamiarach względem nich? Ale co to wszystko ma do powiedzenia dla nas? Mówił znów Jahwe do Mojżesza tymi słowami: Wyłącz Lewitów spośród Izraela i oczyść ich, postąpisz z nimi w ten sposób, aby ich oczyścić; pokropisz ich wodą przebłagania, ogolą całe swoje ciało, wypiorą szaty i wtedy będą czyści. 8:5-7. Tutaj została wysunięta sprawa dotycząca podstawy Bożego oczyszczania i oglądamy pierwowzór tego oczyszczenia. Jest tu widoczne osiągnięcie śmierci ciała i wszelkich jego skłonności. Jak też żywe oddziaływanie Słowa Bożego na serce i sumienia. Nie ma nic bardziej wyrazistego, jak to podwójne działanie przedstawione w tej Bożej ustawie. Mojżesz powinien pokropić ich wodą oczyszczenia, następnie oni musieli ogolić całe swoje brzytwą i wyprać całą swoją odzież. Cała ta ustawa tchnie szczególną świeżością i nieporównywalnym pięknem jak też wielką dokładnością. Mojżesz jako przedstawiciel prawa Bożych, oczyszcza Lewitów zgodnie z wymogami świętości Bożej. Będąc pokropieni wodą oczyszczającą, są w stanie, aby przy pomocy brzytwy sięgnąć wszystkiego, co było rezultatem rozwoju ciała. Następnie mogą wyprać swoją odzież, co mówi nam obrazowo o oczyszczeniu od zewnętrznych nawyków zgodnie z wymogami Słowa Bożego. Oto w jaki sposób Bóg odpowiada na cielesne nawyki Lewiego – na jego samowolę i bezwzględność. Czysta woda i brzytwa przystąpiły do dzieła, które musiało trwać od chwili kiedy Lewi nie stał się gotowym do wyznaczonej dla niego służby – ochrony przedmiotów świątyni. Takie warunki, są każdej służby Bożej. Dla cielesnej natury nie ma miejsca wśród pracowników Bożych. Nie ma bardziej zgubnego zabłądzenia, jak usiłowania, aby z cielesnej natury uczynić coś, co mogłoby być przydatna w służbie Bożej. Choćby człowiek najbardziej się starał ją ulepszyć lub zrównoważyć. Dla służby Bożej potrzebne jest nie ulepszenie cielesnej natury, ale jej śmierć. Bardzo ważnym jest, ażeby każdy zrozumiał tą wielką Bożą prawdę, która jest konieczną dla życia. Człowiek został ustawiony, aby skontrolować jego drogę i droga człowieka okazała się bardzo nierówna. Zupełnie niepotrzebnym okazały się starania, aby zmienić naturę ludzka. Człowiek pozostał tym samym. A dokonać tego mogła tylko brzytwa i woda. I w ten sposób Bóg położył koniec rozwoju cielesnej natury ludzkiej. A zostało to dokonane za pośrednictwem śmierci Chrystusa. Pierwszym wielkim faktem za pomocą, którego Duch Święty pieczętuje sumienie człowieka jest przedstawienie obwiniającego wyroku dla cielesnej natury człowieka i związana z tym świadomość, że ten wyrok dotyczy osobiście każdego. Tutaj wcale nie chodzi o to, co człowiek widzi albo odczuwa. My możemy mówić: ja wcale nie widzę ani nie odczuwam, że jestem tak niegodnym człowiekiem, za jakiego mnie liczą. Odpowiemy, że to wcale nie dotyczy tego zagadnienia, w jaki sposób my na to patrzymy. Bóg dokonał sądu nad wszystkimi ludźmi. I obowiązkiem każdego człowieka jest aby pochylił czoło przed tym i uznać Boży wyrok za obowiązujący. Do czego by to doprowadziło gdyby Lewi powiedział, że on nie uznaje tego, co o nim mówi Słowo Boże? Czy przez to uległyby zmianie myśli Boże o nim samym? W żadnym wypadku. Obojętnie co myślą o tym Lewi, ocena Boża pozostawała niezmienioną: jednakże zgadzając się z tą właśnie oceną człowiek dokonuje pierwszego kroku na drodze mądrości. A wszystko zostało przedstawione pod postacią wody i brzytwy. A więc obmyciem i ogoleniem całego ciała brzytwą. Nie istnieje pierwowzór bardziej wyraźny i posiadający tak wielkie znaczenie. Działalność taka przedstawia nam wyrok śmierci wydanej dla ciała i osądzenia wszelkich owoców tego ciała. Zapytajmy samych siebie, a jaki jest sens chrztu wodnego> Czyż nie przedstawia on nam zupełnego odrzucenia starego człowieka, wykorzenienia starej natury i wprowadzenie duszy w zupełnie Nawe położenie? Tak rzeczywiście ono tym jest. A co oznacza brzytwa przyłożona do ciała? Codzienne osądzenie samego siebie i odrzucenie wszystkiego co ma związek z ciałem. A tą drogą należy iść wszystkim pracownikiem Bożym w pustyni. Widząc zachowanie Lewiego w Sychemie (Rodz. 34r), a to co jest o nim powiedziane w (Rodz. 49r.), mimowolnie możemy zadać sobie pytanie: a w jaki sposób mogli zostać dopuszczeni Lewici do służby przenoszenia przedmiotów należących do świątyni Bożej? Łaska błyszczy w powołaniu Lewiego, a świętość w oczyszczeniu, i to jedyna odpowiedź na takie pytania. Lewi został powołany do służby Bożej dzięki wielkiemu bogactwu Boskiej łaski, ale przygotowany do tej służby on został z wymogami Bożej świętości. I tak powinna wyglądać sprawa ze wszystkimi pracownikami Bożymi. My bardzo głęboko wierzymy, że jesteśmy na tyle sposobnymi wykonać Boże dzieło, na ile ciało zostało poddane władzy krzyża i samo osądzenia. Samowola nigdy nie może przynieść korzyści służbie Bożej, ona musi zupełnie zejść na bok jeżeli my chcemy poznać w czym zawiera się prawdziwa służba Bogu. Ileż to istnieje wszelkiego rodzaju zajęć, uchodzących za służbę Bogu, a które w świetle obecności Bożej okazują się tylko rezultatem działania samowoli. Wszystko to jest bardzo ważnym i wymaga z naszej strony bardzo poważnego potraktowania. My nie potrafimy w dostatecznym stopniu kontrolować siebie w tej dziedzinie życia. Serce człowieka jest na tyle fałszywym, że my możemy wyobrazić sobie, ze pełnimy Boże dzieło, przy czym w rzeczywistości jest to tylko dogadzanie swoim osobistym smakom lub pragnieniem. Kiedy jednak my chcemy chodzić prawdziwą drogą prawdziwej służby Bogu, to powinniśmy coraz bardziej i bardziej wyrzekać się wszystkiego, co jest tak bardzo miłym dla naszej cielesnej natury. Samowolnemu Lewiemu koniecznym było wypróbowanie na własnym ciele działania wody i brzytwy, zanim on mógł być użytym w zaszczytnej służbie wyznaczonej dla niego przez Boga Izraela. Zanim jednak przystąpimy do szczegółowego rozpatrywania zagadnienia dotyczącego powołania, uważamy za konieczne pozostanie jeszcze przez chwilę przy wydarzeniu, które nam opisuje Wyj. 32r. gdzie Lewici są wykonawcami bardzo ważnego dzieła. My właśnie mówimy o złotym cielcu, który został uczyniony pod górą Synaj. O tym czytelnik sam może się przekonał czytając tą historię w całości. Z powodu nieobecności Mojżesza naród na tyle traci poczucie obecności Boga i zapomina o Jego ustawach, że czynią sobie złotego cielca i on w miejsce Boga staje się przedmiotem oddawania czci. I ujrzał Mojżesz, że lud stał się nieokiełzany, gdyż Aaron wodze mu popuścił na pośmiewisko wobec nieprzyjaciół. Zatrzymał się Mojżesz w bramie obozu i zawołał: Kto jest za Lewiego. I rzekł do nich: Tak mówi Jahwe Bóg Izraela, każdy z was niech przepasze miecz do boku. Przejdźcie tam i z powrotem od jednej bramy w obozie do drugiej i zabijecie: kto swego brata kto swego przyjaciela, kto swego krewnego. Synowie Lewiego uczynili według rozkazu Mojżesza i zabito w tym dniu około trzech tysięcy mężów. Mojżesz powiedział wówczas do nich poświęciliście ręce dla Jahwe, ponieważ każdy z was był przeciwny swojemu synowi, przeciw swemu bratu. Oby Jahwe użyczył nam Swojego błogosławieństwa. 32:25-29. To był decydujący moment. Inaczej być nie mogło: dla sumienia i serca nadszedł moment, aby dać zdecydowaną odpowiedź, na bardzo ważne pytanie: Kto jest za Jahwe? Nic bardziej nie mogło doświadczyć oddania serca. Tu nie padło pytanie: kto by chciał to lub coś innego wykonać? Sprawa była znacznie poważniejsza: ona zawierała w sobie bardzo bolesny interes. Sprawa wcale nie dotyczyła tego, kto w jaką stronę ma się udać albo kto czym ma się zająć? W tej sprawie mogło powstać bardzo wiele działań, ruchów: jednak to wszystko mogło być efektem nierozbitej cielesnej woli przed Bogiem, która wpłynęła na religijne uczucia człowieka, a tym samym nadałaby charakter zupełnego poddania się woli Bożej na chwalebną służbę. Co mogłoby bardzo szybko oszukać tego, co wykonywał jak i tych, co widzieli. Ale być za Jahwe – oznacza zupełne wyrzeczenie się własnej woli, wyrzeczenie się samego siebie, co jest tak bardzo ważnym dla wiernego sługi, dla prawdziwego pracownika Bożego. W takim właśnie stanie ducha był Saul z Tarsu zapytując: mam czynić Panie? Dz. Ap. 9:6. Co za zadziwiające słowa w ustach samowolnego, krnąbrnego, bezwzględnego, prześladowcy Kościoła? „Kto za Jahwe” Drogi przyjacielu czytający te słowa, czy służysz Bogu? Przeanalizuj to wszystko. Przyjrzyj się sobie bardzo dokładnie. Pamiętaj, że sprawa wcale nie dotyczy tego co ty robisz. To sięga znacznie głębiej. Jeżeli jesteś Bożym człowiekiem to znaczy, że jesteś gotowym na wszystko. To jesteś zdecydowany, aby stać na miejscu lub iść do przodu, gotów iść na prawo lub na lewo, gotów działać lub czekać, przebywać w spokoju, gotów stać lub leżeć na ziemi. Cała sprawa jest zawarta w następującym: Oddać prawa nad samym sobą komuś innemu, a tym Kim innym jest Sam Pan. Oto zagadnienie najwyższej jakości: W danym momencie my nie znamy niczego więcej poza doświadczającym naszą duszę pytaniem: Kto za Jahwe? Żyjemy w czasach kiedy wola ludzka jest szczególnie aktywna. Człowiek szczyci się swoją wolnością i to wszystko ma decydujący wpływ na cały obraz życia religijnego. Tak samo było i w tym wydarzeniu opisanym nam w Ks. Wyj. 32. Kiedy wszyscy oddawali pokłon złotemu cielcowi. Mojżesz odszedł na górę, a ciało zaczęło nadawać odpowiedni bieg wydarzeniom „rylec” ukształtował to, co chciało ciało. I do jakich to doprowadziło następstw? Do ukształtowania złotego cielca. I kiedy Mojżesz powrócił, to zobaczył, że w narodzie zaszła wielka zmiana. Izraelici stali się bałwochwalcami, a zapomnieli o Bogu. Wtedy rozległ się uroczysty okrzyk: „Kto za Jahwe”, który na próbę cały nastrój synów Izraela. Nie inaczej powinno wyglądać i w naszych czasach. Bez jakichkolwiek skrupułów swawola ludzka wykonuje swoje dzieło, a szczególnie przejawia się w sprawach religijnych. Człowiek szczyci się swoją wolnością swoimi prawami, własną wolą, niezależnością swojego światopoglądu. I w tym okazuje się odrzucenie panowania Pana Jezusa i z powodu tego należy nam stać na straży i troszczyć się o to, ażeby trzymać się na stronie Bożej w walce z naszymi nawykami i dążeniami, które powoduje nasza cielesna natura. Naszym zadaniem jest, aby zając miejsce prostego podporządkowania się władzy Bożej. Wtedy my nie będziemy więcej zajęci znaczeniem i charakterem naszej służby. Jedynym celem naszym powinno być wykonywanie woli Bożej. Czyli jednym słowem zarówno dla całego obozu synów Izraela w czasie ich służby wokół złotego cielca jak i względem Kościoła w naszych czasach, czasach oddawania czci i służbie wokół woli człowieka, dotyczy to samo pytanie: „Kto jest za Jahwe?” pytanie o szczególnej ważności. Co wcale nie oznacza: Kto jest za religią, kto za kulturą, czy kto za podniesieniem poziomu naszego życia. My możemy bardzo wiele energii tracić na różne cele dobroczynne, charytatywne, dla okazywania religijnej pomocy. Przychodzić z pomocą dla różnych religijnych celów. A w tym samym czasie w rzeczywistości jesteśmy tylko na służbie naszego własnego „ja” kierując się wyłącznie naszą własną wolą. Prawdziwą pomoc w walce z tym wielkim złem, znajdziemy w tym bardzo poważnym pytaniu; „Kto jest za Jahwe?” w nim jest zawarta ogromna siła życiowa. Być Jego szczególną własnością oznacza być zdecydowanym na wszystko do czego On nas powołuje. Jeżeli dusza gotowa ze szczerego serca zawołać: Panie co chcesz, abym uczynił – Mów Panie, bo sługa Twój słucha (1Sam. 3:9). To znaczy, że ona gotowa jest na wszystko. Podobnie temu co powiedzieliśmy, Lewici zostali wezwani w opisanym w 32r. Ks. Wyj. Wydarzeniu, aby zabijać kto swego brata, kto swego przyjaciela, kto swego krewnego. To była bardzo trudna decyzja dla ciała i krwi. Ale sytuacja danej chwili wymagała tego. Prawa Boże zostały naruszone w sposób grubiański. Ciału ludzkiemu została dana możliwość, aby jego wyobraźnie mogła stworzyć i zrealizować swój zamiar. I zostaje uczyniony posąg cielca. Chwała Boża zostaje zamieniona na posąg przedstawiający cielca karmiącego się trawą. To było przyczyną dlaczego wszyscy słudzy Boga zostali powołani, aby chwycić za miecz. Ciało mogło powiedzieć: okaż wyrozumiałość, współczucie i miłosierdzie. Przez to my osiągniemy o wiele więcej aniżeli przez surowość. Czyż można ludziom pomóc, uśmiercając ich? A czyż miłość nie jest o wiele silniejsza od surowości? A więc będziemy miłować jedni drugich. Takie właśnie myśli mogło podpowiadać właśnie ciało i w taki sposób mogło to wszystko osądzać. Jednak rozkaz był zdecydowany i jasny: Tak mówi Jahwe Bóg Izraela, każdy z was niech przypasze miecz swój do boku swego. Dopóki istniał złoty cielec miał prawo działać miecz. Mówienie o tym, ze w podobnej chwili należałoby okazać miłość, oznaczałoby że człowiek przestaje liczyć się z wymaganiami Boga Izraela. Prawdziwe posłuszeństwo wymagało tego, aby wykonywać to, co było wymagane w danych okolicznościach. Dla sługi nie jest właściwym, aby on miał się kierować tym, co podpowiada mu w danej chwili rozum, on miał za zadanie wykonać tylko to, co było wymagane od niego. Wszelkie wzbudzone wątpliwości lub obawy świadczyły, że sługa zapomniał o swojej woli. Obowiązek zabicia swojego brata lub bliskiego mogło okazać się czynem bezlitosnym. Słowo Boże tutaj jednak nie dopuszczało dwuznaczności. Nie można było nie podporządkować się jemu. I dzięki pomocy Bożej Lewici wcale nie opóźniali swojej decyzji, oni okazali pełne posłuszeństwo Bogu. Synowie Lewiego uczynili według rozkazu Mojżesza 28w. Oto jedyna prawdziwa droga dla wszystkich, którzy pragną być pracownikami Bożymi i sługami Chrystusa w świecie gdzie króluje ponad wszystkim swawola i dogadzanie ciału. Jest rzeczą nadzwyczaj ważną, abyśmy zawsze mieli na uwadze, że Chrystus musi sprawować nam nami władzę. I ta świadomość powinna zawsze kierować naszym chodzeniem i całym zachowaniem. A to rozwiązuje całe mnóstwo pytań i trudnych do rozwiązania przypadków. Jeżeli serce jest prawdziwie podporządkowane Chrystusowi, to ono będzie w stanie wykonać wszystko to, co Bóg od nas wymaga, a więc: przebywać w spokoju iść do przodu, wiele pracować, lub niewiele robić, być człowiekiem aktywnym lub pasywnym. Dla prawdziwie posłusznego serca najważniejszym zagadnieniem jest co ja czynię lub gdzie ja idę. Ono tylko zapytuje: Czy czynię wole mojego Boga? I takim było położenie Lewiego. Zwróćmy uwagę na Boże wyjaśnienie przedstawione nam przez proroka Malachiasza: Przekonacie się, że istotnie wydałem co do was to postanowienie dla podtrzymania mojego przymierza z Lewim mówi Jahwe Zastępów. Przymierze Moje z nim dotyczyło życia i pokoju. Nałożyłem na niego obowiązek czci i okazywał Mi cześć i korzył się przed Mym imieniem. Wierność wobec Prawa była w jego ustach, a niegodziwości nie znaleziono na jego wargach. W pokoju i prawości postępował ze Mną i wielu odciągnął od grzechu. Mal. 2:4-6. Zauważmy, że podobne słowa wypowiada Mojżesz błogosławiąc Lewiego. Do Lewiego powiedział: Twoje tummim i urim są dla oddanego ci męża, wypróbowałeś go w Massa, spierałeś się z nim u wód Meriba. O ojcu swym on mówi, o matce: Ja ich nie widziałem, nie znam już swych braci, nie chce rozpoznać swych dzieci. Tak słowa Twego strzegli, przymierze Twoje zachowali. Niech nakazów twych uczą Jakuba, a prawa Twego Izraela. Przed Tobą palą kadzidło, na twoim ołtarzu całopalenie. Moc jego Jahwe błogosław, a dzieła rąk jego przyjmij, złam biodra jego nieprzyjaciół i tych, co go nienawidzą by nie powstali Powt. Pr. 33:8-11. Mogło by się wydawać, że Lewi postąpił bez litośnie i bardzo surowo, nie okazując żadnego współczucia nawet swoim rodzicom, nie uznając ich i nie szczędząc nawet swoich braci. Jednak prawa Boże są ponad wszystko na tym świecie. I nawet Sam Pan Jezus wypowiedział tak bardzo znaczące słowa: Jeżeli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści, swojego ojca, matki, żony, dzieci, braci, sióstr, nadto i samego siebie, nie może być uczniem Moim. Łuk. 14:26. Są to bardzo zrozumiałe słowa, odkrywające przed nami tajemnicę podstawy, każdej prawdziwej służby Bożej. Niech nikt nie myśli, ze uczucia i przywiązania rodzinne powinne być nam obce. Bez przywiązania rodzinnego bylibyśmy podobni do ludzi, którzy utracili w naszych czasach moralne uczucia. (por. 2Tym. 3:2-3). Kiedy jednak więzi i prawa rodzinne stanowią dla nas przeszkodę na drodze naszej dobrowolnej służby dla Chrystusa, kiedy tak zwana miłość do braci naszych zajmuje miejsce naszej wierności w stosunku do Chrystusa. Wtedy tracimy możliwość służenia Chrystusowi i stajemy się niegodnymi służby Jego. Zwróćmy uwagę na to, że moralne prawo, które dawało prawo na służbę Bogu dla Lewiego, w czasie wykonywania woli Bożej on nie znał ani rodziców, ani braci, ani krewnych. Czyli jednym zdaniem Lewi okazał się w pełni sposobnym aby wyrzec się więzi rodzinnych dając tym samym pierwsze miejsce w sercu swoim dla praw Boga Jahwe. Oto jedyna prawdziwa postawa prawdziwego sługi Bożego. Dlatego drogi przyjacielu podejdź bardzo poważnie do tego faktu. Bardzo wiele spraw może wydawać się jako służba Bogu. Można w wielu dziedzinach wiele spraw załatwiać, bardzo wiele i ciężko pracować, o wiele rzeczy się troszczyć. Jednak w tym wszystkim może okazać się, że nie ma ani atomu z prawdziwej służby Bożej. Według oceny Bożej może to wszystko być tylko przejawem niespokojnej cielesnej woli ludzkiej. Może ktoś zapytać: A w jaki sposób może przejawiać swoje działanie w służbie Bożej i w służbach, których celem jest religijny postęp? Ona może niestety przybierać bardzo różne postacie, i tak ona czyni. Bardzo często jest widocznym, że widzialna energia jak też i efekty pracy i służby Bożej jak raz odpowiadają sile woli człowieka. To wymaga od nas wielkiej uwagi, a także i samo osądzenia w świetle obecności Bożej. Prawdziwa służba nie jest zawarta w bardzo szerokiej działalności, ale w podporządkowaniu się woli Bożej. I jeżeli takie podporządkowanie się istnieje, to my nie pozostawimy sobie naszych praw rodzinnych, ale je także przyniesiemy na ofiarę Bogu, aby wykonać wolę Tego Kogo my uznajemy za Pana naszego. Powinniśmy miłować naszych rodziców, nasze dzieci. I ta miłość nie powinna być tylko pokazowa, jakimś dodatkiem. Ale Boga należy miłować ponad wszystko. Sam Bóg i Jego prawa powinne zajmować w naszym sercu najwyższe miejsce jeżeli my chcemy być prawdziwymi robotnikami Bożymi, prawdziwymi sługami Chrystusa, prawdziwymi Lewitami w pustyni tego świata. A to właśnie szczególnie się przejawiało w charakterze postępowania Lewitów w opisanym przez nas wydarzeniu. Zagadnienie dotyczyło praw Bożych i dlatego prawa przyrodnie nie mogły być brane pod uwagę. Rodzice, bracia i dzieci obojętnie jak drogimi by nie były dla serca, nie mogły mieć żadnego wpływu, kiedy sprawa dotyczyła spraw Bożych, Bożej chwały, Boga Izraela, którego oni zamienili na posąg cielca jedzącego trawę. W tym zawarta jest cała ważność i wielkie znaczenie tego zagadnienia. Wszelkim więzom rodzinnym i ich prawom zawsze jest dane odpowiednie miejsce. Tak samo obowiązkom i odpowiedzialności zostało zakreślone odpowiednie miejsce. I każdy, którego serce kierowane jest prawdą Bożą, będzie stosował się do tego. Jednak nic i nigdy nie powinno wchodzić na miejsce praw zakreślonych dla więzów rodzinnych, dopóki sprawa nie dotyczy praw przynależnych Bogu i Chrystusowi. I to jest jedna z bardzo wartościowych i tak bardzo potrzebnych dla życia prawd. Prosimy tutaj każdego młodego czytelnika tych słów, aby głęboko zastanowił się nad tymi rzeczami. Musimy wystrzegać się ducha samowoli i samo dogadzania sobie, ducha, który szczególnie jest bardzo niebezpiecznym, gdyż on właśnie przybiera kształty i postacie religijnej służby dla dzieła Bożego Należy tutaj się upewnić czy mamy przed sobą rzeczywiste prawa Boże, a potem dopiero możemy nie liczyć się z prawami związanymi z więzami rodzinnymi. W tym wszystkim co do wykonania został zobowiązany Lewi, nie było choćby cienia wątpliwości, dlatego też ta krytyczna chwila wymagała działania miecza i sądu, Anie współczucia i miłości. Podobnie powinno być i w naszym życiu, chociaż bywają i chwile kiedy byśmy okazali niewierność w stosunku do Boga, gdybyśmy tylko wsłuchiwali się w głos naszych więzów rodzinnych. Powyższe rozważania pomogą naszym czytającym zrozumieć postępowanie Lewitów z Wyj. 32r. i słowa naszego Pana z Łuk. 14:26. Niech więc Duch Boży uczyni nas abyśmy stali się sposobnymi osiągnąć i przejawiać w czynie niedopuszczającej sprzeczności siły Bożej praw Obecnie nasz wzrok zwróćmy na sprawę poświęcenia Lewitów opisanych w Ks. Liczb 8, ażeby wszechstronnie rozpatrzeć zagadnienie o Lewitach. Gdyż ono przedstawia prawdziwe źródło pouczenia dla wszystkich pragnących być pracownikami Bożymi. Następnie wezmą młodego cielca ze stada i należącą do tego ofiarę pokarmową z najczystszej mąki zaprawionej oliwą; ty zaś weźmiesz drugiego cielca ze stada na ofiarę przebłagalną. Każ wystąpić Lewitom przed Namiot Spotkania i zbierz całe zgromadzenie Izraela. Gdy wyprowadzisz Lewitów przed Jahwe, synowie Izraela włożą na nich ręce. Następnie Aaron gestem kołysania, ofiaruje Lewitów jako ofiarę ze strony Izraela i będą przeznaczeni na służbę dla Jahwe, Lewici włożą ręce na głowy cielców, a ty jednego złożysz na ofiarę przebłagalną, a drugiego jako całopalenie dla Jahwe, by w ten sposób dokonać nad Lewitami obrzędu przebłagania. Liczb. 8:8-12. Tutaj zostały przedstawione dwa wielkie znaczenia śmierci Chrystusa. jedna strona tej śmierci została nam przedstawiona w ofierze za grzech; druga w ofierze całopalnej. Nie będziemy tutaj szczegółowo omawiać tych ofiar. O tym była mowa w komentarzu do Księgi Kapłańskiej. Tutaj tylko odnotujemy, że w ofierze za grzech widzimy Chrystusa podnoszącego grzech ciałem swoim na drzewo; co spowodowało, że gniew Boży za grzech spada na Niego. W ofierze całopalnej widzimy Chrystusa wielbiącego Boga tym, że przynosi odkupienie za grzech. Odkupienie bywa dokonane w obu wypadkach, ale w pierwszym wypadku odkupienie wychodzi naprzeciwko potrzebom grzesznika, w drugim wypadku odkupienie odkrywa cała pełnię oddania Chrystusa Bogu. W obu tych ofiarach mamy przedstawiony pierwowzór śmierci Chrystusa przedstawiony jednak z różnych stron. (szczegółowe wyjaśnienie tych kwestii zostało zawarte w komentarzu o ofiarach 1 i 4 rozdz. Księgi Kapłańskiej). Lewici powinni byli kłaść ręce na ofiary; za grzech i całopalną. Ta czynność położenia rąk wyrażała utożsamienie się z ofiarą. Jednak różne były następstwa położenia rąk na każdą z tych ofiar. Kiedy Lewita kładł swoje ręce na ofiarę za grzech, oznaczało tym samym, że on wszystkie swoje grzechy, wszystkie winy, całą jego bezwzględność wszelką nachalność, grubiaństwo, samowolę, przenosił na ofiarę. Kiedy jednak z drugiej strony, on kładł ręce na głowę ofiary całopalnej, to zostawało przenoszone z ofiary cała doskonałość, całą przychylność, którą ofiara miała w oczach Bożych. My tutaj mówimy tylko o znaczeniu tego pierwowzoru. My nie wiemy czy Lewici rozumieli cały sens tych pierwowzorów. Jednak chcemy tylko wniknąć w symboliczne znaczenie tych pierwowzorów. I żaden z tych pierwowzorów nie jest przepełniony tak głębokim sensem jak położenie rąk zarówno w przyniesieniu ofiary za grzech jak też i przy ofierze całopalnej. A nauka o tym została zawarta w bardzo ważnym wyjaśnieniu Apostoła zawartym w 2Kor. 5r. i końcowej wypowiedzi: On to dla nas grzechem uczynił Tego, Który nie znał grzechu abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą. 2Kor. 5:21. Stawisz Lewitów przed Aaronem i jego synami i ofiarujesz ich gestem kołysania dla Jahwe. Wyodrębnisz Lewitów spośród Izraela gdyż oni do Mnie należą. Gdy ich oczyścisz i ofiarujesz gestem kołysania, przyjdą Lewici służyć w Namiocie Spotkania. Są oni Mnie oddani na własność spośród Izraela. Biorę ich spośród Izraela w miejsce tego, co otwiera łono matki – to znaczy w miejsce wszystkich pierworodnych. Do Mnie należy bowiem wszystko, co pierworodne w Izraelu, tak spośród ludzi jak też i bydła. Poświęciłem ich dla Siebie w owym dniu kiedy pobiłem wszystkich pierworodnych Izraela i daję ich Aaronowi i jego synom jako własność spośród Izraelitów, by mieli troskę o służbę synów Izraela w Namiocie Spotkania. Będą wyjednywać przebaczenie dla Izraelitów by nie spotkała ich kara, w wypadku gdyby sami zbliżyli się do przybytku. 8:13-20. Jak bardzo to przypomina słowa naszego Pana. Objawiłem imię Twoje ludziom, których Mi dałeś ze świata. Twoimi byli i Ty Mi ich dałeś a oni zachowali słowo Twoje. Teraz poznali, że wszystko cokolwiek Mi dałeś pochodzi od Ciebie… Ja za nimi proszę, nie proszę za światem, ale za tymi, których Mi dałeś ponieważ są Twoimi. Wszystko bowiem Moje jest Twoje, a Twoje jest Moje i w nich zostałem otoczony chwałą. Jan 17:6-10. Lewici stanowili lud oddzielony; oni byli szczególną własnością Bożą. Oni zastępowali wszystkich pierworodnych Izraela, wszystkich pierworodnych wykupionych krwią baranka od miecza. Obrazowo mówiąc, oni przedstawiają sobą naród umarły i martwych wzbudzony, oddzielony dla Boga. Naród, którego Bóg przyniósł w darze arcykapłanowi Aaronowi, w celu wykonywania służby w świątyni. Zadziwiające położenie dla synów, bezlitosnego, samowolnego Lewiego. O jak wspaniałe zwycięstwo łaski. O jak wspaniałe świadectwo rzeczywistości i siły (oczyszczającej krwi) odkupieńczej krwi i oczyszczającej wody. Według swojej cielesnej natury oni byli bardzo oddaleni od Boga. Ale w nich okazała swoją działalność odkupieńcza krew i oczyszczająca woda, a także „brzytwa” samo osądzenia. W rezultacie czego Lewici mogli być ofiarowani Aaronowi w darze i stali się pomocnikami Aarona i jego synów w służbie przy namiocie zgromadzenia. W tym wszystkim Lewici byli zdumiewającym pierwowzorem narodu Bożego w naszych dniach. Grzesznicy wchodzący w skład jego zostali podniesieni i wyciągnięci z głębin poniżenia i zguby. Oni wybielili swoje szaty we krwi Chrystusa, zostali oczyszczeni przez Słowo Boże i prowadzi do swojej zaszczytnej służby. A to czyni ich sposobami do wypełniania i wykonywania wszystkiego, co jest związane ze służbą świętą. Bóg ich dał Swojemu Synowi, aby oni stali się Jego robotnikami w tym świecie. Twoimi byli i Ty Mi ich dałeś. Dziwny cud Boży. Trudno przedstawić sobie, że sprawa dotyczy ludzi podobnych nam i On nas „dał” Swojemu Synowi! Po prawdzie powinniśmy przyznać, że to wszystko przechodzi wyobraźnię ludzką. My nie tylko zostaliśmy zbawieni od władzy piekła, co jest niezaprzeczalnym faktem, ale nam zostały jeszcze powierzone posługi, wyższe, święte. Nam zostało powierzone ogłaszanie w tym świecie świadectwo o chwale Pana naszego Jezusa Chrystusa. w tym właśnie została zawarta nasza służba, służba wiernych Lewitów Bożych. Jako żołnierze Boga zostaliśmy powołani, aby walczyć z grzechem jako duchowni kapłani mamy prawo, aby oddawać pokłon Bogu. Jako Lewici zostaliśmy zobowiązani, aby służyć i my służymy w bezwodnej pustyni tego świata, Chrystusowi. A to nam przedstawia pierwowzór Namiotu Spotkania – cień rzeczy przyszłych. Oto charakterystyczna cecha naszej służby. Oto do czego zostaliśmy powołani, i dlaczego zostaliśmy oddzieleni od tego świata. Wcale nie wątpimy, że każdy czytający ze szczególnym zainteresowaniem, zauważy bardzo ważny fakt, że mianowicie w tej Księdze Liczb i tylko w niej zostało nam darowane drogocenne i pouczające świadectwo o pracy Lewitów. Ten fakt świadczy o szczególnej wartości tej Księgi. Przenosząc się (spoglądając) w pustynię, otrzymujemy prawdziwe i pełne świadectwo o pracownikach Bożych tak samo jak o żołnierzach Boga naszego. Obecnie chcemy przyjrzeć się służbie Lewitów opisanej nam w Ks. Liczb 3-4r. Przemówił znowu Jahwe do Mojżesza tymi słowami: Każ się zbliżyć pokoleniu Lewiego i postaw ich przed kapłanem Aaronem, niechaj Mu służą! Pełniąc służbę w przybytku, troszczyć się będą wszyscy o to, co on sam i cała społeczność winna dbać w związku z Namiotem Spotkania. Winni strzec wszystkich sprzętów Namioty Spotkania. Winni strzec wszystkich sprzętów Namiotu Spotkania i wezmą na siebie staranie Izraela, gdy chodzi o pełnienie służby w przybytku. Oddaj więc lewitów Aaronowi i jego synom; winni mu być oddani całkowicie ze strony synów Izraela. 3:5-9. Lewici byli przedstawicielami społeczności Izraela i działali na ich korzyść. A to jest widocznym z faktu, kiedy synowie Izraela kładli ręce na głowy Lewitów – przy czym Lewici jak wiemy, z kolei kładli ręce na głowy zwierząt ofiarnych 8:10. Działalność położenia rąk oznaczała utożsamienie, dlatego też Lewici przedstawiają nam szczególny charakter narodu Bożego w pustyni. I oni przedstawiają nam ten naród, jako grupa nie przypadkowych najemców, którzy w sposób mało efektywny pracują każdy według swojego uznania. Tutaj czegoś takiego nie ma. Jeżeli żołnierze zobowiązani byli wykazać swój rodowód i wiernie służyć wokół swojego znaku (pod swoją chorągwią). To Lewici z kolei powinni byli się gromadzić wokół wskazanego im centrum i tam wykonywać swoje obowiązki. A wszystko to było bardzo jasnym, czytelnym. Prócz tego kierowano się autorytetem i bezpośrednimi wskazaniami arcykapłana. Wszystkim pragnącym być prawdziwymi Lewitami, wiernymi pracownikami i mądrymi sługami Boga, należy bardzo poważnie zważać na te fakty. Służba Lewitów była uzależniona od wskazówek arcykapłana. I tak zarówno w służbie żołnierzy, jak też i w służbie Lewitów nie było miejsca dla przejawów własnej woli. Wszystko było zgodne z Bożym poleceniem. I w tym jest zawarta wielka dobroć Boża dla wszystkich, których serce było szczere przed Bogiem. Jednak dla człowieka z nierozbitą wolą, obowiązek zawsze pozostaje w jednym i tym samym położeniu, jest niezmiennym, zajmuje się jednym i tym samym dziełem. Dlatego też dla niego będzie to wszystko tylko ciężarem i czymś bezsensownym. Przeciwnie to tego jeżeli serce jest posłusznym i oddanym Jemu, to taki człowiek może powiedzieć: Droga jest otwarta przede mną, mnie pozostaje być tylko podporządkowanym. Człowiek niepodporządkowany woli Bożej może tylko wzdychać o jakimś nowym czynie, o nowej pracy, on jest niespokojny, pragnie ciągle czegoś nowego, brak mu pokoju i nadziei. Sługa wierny zawsze postępuje podobnie jak Pan i Nauczyciel. A tak właśnie postępował Ten Kto był Jedynym prawdziwym, wiernym Sługą Bożym na ziemi. On mógł powiedzieć: Ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby pełnić wolę Swoją, ale wolę Tego, Który Mię posłał. Jan 6:38. Powiedział im Jezus: Moim pokarmem jest wypełniać wolę Tego, który Mię posłał i wykonywać Jego dzieło. Jan 4:34. Jest jeszcze jedna okoliczność godna uwagi w życiu Lewitów – służba ich była uzależniona wyłącznie od przybytku i wszystkiego, co było z nim związane. Oni z czymś innym nie mieli w ogóle do czynienia. Zajęcie się czymś innym dla Lewity oznaczało, że on wyrzekł się swojego powołania, wyrzekł się tego wszystkiego, co zostało powierzone jemu przez Boga. Podobnie można powiedzieć i w stosunku do chrześcijaństwa naszych wieków. Ich wyłącznym zajęciem jedynym dziełem wielkim, nieskończenie ważną ich służbą – jest Chrystus i wszystko to, co jest z Nim związane. Nie zostało im powierzone jakieś inne dzieło w tym świecie. Wszelki zamysł niemający na celu Chrystusa, wszelka praca niezwiązana z Nim, jest wyraźnym sprzeciwem przeciwko wyraźnemu Bożemu nakazowi. Jest to sprzeciw wobec zależności od Boga, wzgarda i wyrzeczenie się swojego zaszczytnego powołania. Prawdziwy starotestamentowy Lewita mógł powiedzieć: Dla mnie życiem jest przebywanie na terenie przybytku. Obecnie prawdziwy chrześcijanin może powiedzieć: Dla mnie życiem jest Chrystus. Filip. 1:21. Ze wszystkim, co chrześcijanin spotyka w swoim życiu i we wszystkich dziedzinach jego życia, główne pytanie zawarte jest w tym czy to lub to drugie mogę ja złączyć z Chrystusem czy też nie? Jeżeli jest to coś, co nie odpowiada temu, to należy w ogóle tego nie dotykać. I właśnie w takim świetle należy widzieć wszystko. Sprawa w ogóle nie dotyczy tego, czy to dzieło lub tamto ja wykonam dobrze lub źle. Ja musze najpierw dowiedzieć się na ile to wszystko jest związane z imieniem i chwała Pana Jezusa. To wszystko w zadziwiający sposób upraszcza wszelkie zagadnienie, odpowiada na tysiące pytań, wyjaśnia i odsuwa na bok sprawy podejrzane, czyniąc ścieżkę chrześcijanina jasna i zrozumiałą, czyniąc tym samym jego pewnym i szczęśliwym, że dokonał takiego wyboru.

Lewita wcale nie musiał martwić się wyborem swojej pracy, ona została wydzielona jemu wprost z Bożą precyzją. Brzemię to, które zostało na każdego włożone, oraz praca, która została każdemu przydzielona, były tak ściśle określone, że nie pozostawiało dla człowieka żadnych wątpliwości. Każdy zapoznać się mógł szczegółowo ze swoją pracą i wykonywać ją. Musimy tutaj dodać, że praca taka była przeznaczona tylko dla ludzi, którzy zostali powołani przez Boga do tej szczególnej pracy. Prawdziwa służba w przybytku nie polegała na jakim tam nieuporządkowanym wykonywaniu tych czynności, lub tamtych. Ona polegała na stałym obowiązku wykonywania tej pracy, do której zostali powołani. Musimy o tym pamiętać. My chrześcijanie jesteśmy skłonni rywalizować jedni z drugimi, przez co utrudniamy sobie nawzajem, dlatego że nie możemy wiernie służyć Bogu. I tak będzie nadal się przedłużać nasz upadek, dopóki nie zrozumiemy, że każdy z nas ma swoje ściśle określone zadanie wyznaczone przez Boga, jeżeli nie idzie po swojej własnej drodze ale podąża w ślad za Bogiem. Chcemy tutaj jeszcze raz zaakcentować: ściśle określone zadanie wyznaczone przez Boga, podkreślamy po to, aby nikt nie miał wątpliwości o co tutaj chodzi. My sami nie mamy prawa dokonywać wyboru służby dla siebie. Jeżeli Bóg postawi jednego człowieka, aby był ewangelistą, drugiego nauczycielem innego kaznodzieją itp. I jeżeli On Sam komuś dał ducha napominania, to w jaki sposób to wszystko ma ze sobą współpracować? Jak to ma przebiegać? Na pewno ewangelista nie powinien czynić z siebie nauczyciela, nauczyciel kaznodzieją. Nikt kto nie otrzyma daru na obie te służby nie może ich wykonywać. Niech każdy wykonuje to, co zostało jemu powierzone. Na pewno Bo jeżeli jest taka Jego wola może obdarzyć jednego człowieka różnymi darami, ale to zupełnie nie dotyczy naszego zagadnienia. Każdy z nas powinien wiedzieć, jakie życie i jaka działalność nasza jest miła dla naszego Boga i dostosować się do tego. Jeżeli my o tym zapominamy, to wpadamy w wielkie kłopoty. Bóg Sam wybiera pracowników do wydobywania kamieni, pracowników do ociosywania i murarzy do układania murów z kamieni w Bożej budowli. Postęp tej budowli jest uzależniony od sumiennego wykonywania wszystkich prac, wszystkich pracowników. Gdyby wszyscy byli murarzami, to gdzie byliby robotnicy, którzy ociosywali kamienie? Gdyby wszyscy byli pracownikami wydobywającymi kamienie, to kto by je potem układał na murze? Każdy kto nie zgadza się z takim porządkiem lub kto wprowadza inny porządek, to tym samym powoduje wielką szkodę dla dzieła Chrystusa w tym świecie. Musimy pamiętać, że to było wielkim błędem dla wszystkich, którzy tak żyć próbowali od tego błędu chcemy ustrzec i tych, którzy próbują to czynić obecnie. Nie ma większej bezmyślności od tej. Bóg nigdy się nie powtarza. Nie ma na świecie dwóch jednakowych osób. Nie ma w całym lesie dwóch identycznych listków lub źdźbeł trawy. Dlaczego więc chęć wykonywania pracy czyjejś lub staranie się, aby otrzymać dar taki jak ma ktoś inny, jest takim częstym zjawiskiem u nas? Niech więc każdy będzie zadowolony z tego czym go obdarzył Bóg. Gdyż w tym jest zawarta tajemnica prawdziwego pokoju i postępu. Wszystko to znajduje jasne potwierdzenie w wyliczonych przez natchnionego Autora obowiązków, które zostali nałożone na trzy kategorie Lewitów. Dla wygody czytającego te słowa przepisujemy dosłownie. Nic nie może się równać z oryginałem i z językiem oryginału Pisma Świętego. Mówił dalej Jahwe do Mojżesza na pustyni Synaj tymi słowy: Spisz wszystkich synów Lewiego według ich rodów i szczepów, wszystkich mężczyzn w wieku od jednego miesiąca wzwyż. Mojżesz więc spisał ich według rozkazu Jahwe. A oto imiona synów Lewiego: Gerszon, Hekat i Merari. Imiona zaś synów Gerszona według ich rodzin: Libni i Sinei. Synowie zaś Kehata według swych rodzin, Amram, Jischar, Chebron i Uzzjel, a synowie Merariego według swych rodzin: Machli i Muszi. To są rodziny Lewiego według ich rodów. Od Gerszona pochodzą rodziny Libnitów i Szineitów, to są właśnie rodziny Gerszonitów. Liczba spisanych mężczyzn od jednego miesiąca wzwyż wynosiła u nich siedem tysięcy pięćset. Rodziny Gerszonitów rozbijały obóz za przybytkiem od strony zachodniej. Głową rodu Gerszonitów był Eliasaf, syn Lada. W Namiocie Spotkania mieli Gerszonici powierzoną pieczę o sam przybytek, o namiot i jego okrycie jak również o zasłonę wiszącą u wejścia do Namiotu Spotkania, dalej o zasłony dziedzińca oraz o zasłonę przy wejściu na dziedziniec, który otacza przybytek i ołtarz, wreszcie powrozy potrzebne do tej służby. 3:14-26. Mówił dalej Jahwe do Mojżesza: Policz synów według rodów i rodzin, ludzi od lat trzydziestu do pięćdziesięciu, zdolnych do pełnienia służby, aby wykonywali prace w Namiocie Spotkania. A oto na czym ma polegać służba Gerszonitów, co mają czynić i co dźwigać: winni nosić tkaniny przybytku i sam Namiot Spotkania łącznie z pokrowcem: pokrowiec ze skór delfinów, który leży na wierzchu oraz zasłonę będącą przy wejściu do Namioty Spotkania. Następnie zasłony dziedzińca i zasłonę przy bramie wejściowej na dziedziniec, który otacza dookoła przybytek i ołtarz, wreszcie należące do tego powrozy i wszystkie sprzęty potrzebne do tej służby. Wszystkie zajęcia Gerszonitów odnośnie tego, co mają nosić i co czynić, podlegać będą rozkazom Aarona i jego synów: powierzycie ich pieczy wszystko to, co mają nosić. Taka będzie służba rodzin Gerszonitów co do Namiotu Spotkania. Nadzór nad nimi będzie należał do Itamara syna kapłana Aarona 4:21-28. Wszystko zostało dokładnie rozgraniczone. Gerszon dokładnie wiedział, co należało do jego obowiązków. Zarówno on jak i jego brat Merari odpowiedzialni byli za przenoszenie przybytku. Natomiast Kachatyci byli odpowiedzialni za sprzęty i naczynia przybytku por. 4:19. W 10 rozdz. 17-21 czytamy: Skoro zwinięto przybytek, ruszyli dźwigający przybytek Gerszonici i Meraryci. Potem ruszyła chorągiew obozu Rubena… Wtedy ruszyli Kechatyci, którzy mieli nieść sprzęty najświętsze. Zanim oni ruszyli inni już postawili przybytek. Służba Gerszonitów i służba Merarytów była bardzo ściśle związana ze sobą, chociaż jak zobaczymy obowiązki ich różniły się między sobą, a to możemy zobaczyć w ustawie dotyczącej ich obowiązków: Policz również Merarytów według ich rodzin i rodów w wieku od trzydziestu do pięćdziesięciu lat, zdolnych do pełnienia służby, aby wykonywali prace w Namiocie Spotkania. Pełniąc służbę w Namiocie Spotkania będą nosić deski przybytku i należące do nich poprzeczki oraz slupy łącznie z podstawami. Dalej slupy otaczające dziedziniec dookoła z ich podstawami, paliki namiotu i powrozy oraz cały sprzęt do tego należący. Zrobicie imienny wykaz wszystkiego, co mają nosić. Taka będzie służba rodzin Merarytów. Co do wszystkich obowiązków swych w Namiocie Spotkania podlegać będą Itamarowi, synowi kapłana Aarona. 4:29-33. Cała praca została dokładnie rozliczona i podzielona. Gerszonici wcale nie musieli się martwić tym kto przyniesie konstrukcję namiotu. Mera ryci nie martwili się przyniesieniem nakrycia namiotu i jego zasłon. Tym nie mniej będąc uzależnieni jedni od drugich, ich praca była ściśle ze sobą powiązana. Cała konstrukcja namiotu byłaby bez nakrycia, byłaby nie przydatną. Wszystko musiano być na swoim miejscu i wtedy tworzyło jedną całość. Jeśli chodzi o paliki namiotu to chociaż one były tak bardzo mało zauważalnymi elementami i być może niewielu dostatecznie oceniało ich znaczenie, to jednak one napinały cały namiot, całe nakrycie, ich wzajemna współpraca była wprost niezbędna. Dlatego wszyscy obsługujący, noszący pracowali w określonym celu. Jednak ten cel został osiągnięty przez współpracę poszczególnych osób. I gdyby jeden z synów Gerszona pozostawił swoją pracę, a zająłby się czymś innym, to jego część pracy pozostałaby niewykonana i tym samym przeszkadzałoby to znacznie opóźniając cała pracę synów Merariego. Cały porządek zostałby zachwiany. To zaszkodziłoby całości budowli. Natomiast dokładne przestrzeganie Bożych poleceń wprowadzało doskonałą harmonię wśród wszystkich wykonawców. To wszystko powinno wzbudzić niezwykły zachwyt u każdego postronnego obserwatora. Każda czynność skoordynowana, wszystko dokładnie przewidziane i ustalone. I to wszystko miało miejsce wśród mieszkańców Bożych na pustyni. Każdy pozostawał na swoim miejscu, wyznaczonym dokładnie przez Boga. Kiedy tylko obłok podnosił się do góry, kiedy tylko rozlegał się do składania przybytku, każdy już dokładnie wiedział gdzie i co należy robić, on wcale nie myślał o jakim innym zajęciu. Nikt nie miał prawa działania według własnego uznania. Jahwe decydował o wszystkim. Lewici byli nazwani „Bożymi” oni byli poddani autorytetowi Bożemu. I to było podstawą każdego ich czynu w pustyni. Przy podobnym rozdziale pracy zupełnie obojętnym było czy człowiekowi została powierzona piecza o gwoździe lub o zasłonę, o paliki namiotu, lub o zloty świecznik. Dla wszystkich razem jak i dla każdego oddzielnie, najważniejszą sprawą było to czy to co ja robię jest rzeczywistym moim zajęciem? Czy to właśnie robić mi polecił Bóg? Takie postawienie sprawy kładło koniec wszelkim niedomówieniom lub sporom. Gdyby wybór pracy powierzono człowiekowi, to on wybrałby sobie określoną służbę i tak każdy według swojego uznania. Zadajmy sobie pytanie: jak w takich warunkach odbywałoby się przenoszenie przybytku przez pustynię? To byłoby wprost niemożliwym. Zostało dopuszczone, aby istniała tylko jedyna władza, a mianowicie Samego Boga Jahwe. On wszystko ściśle określał i wszyscy byli zobowiązani Jemu się podporządkować. Dla ludzkiej woli nie było tutaj miejsca. I w tym jest zawarta szczególna myśl Boża. To wykluczało wszelką rywalizację, wszelkie wątpliwości. Warunkiem było tylko bezwarunkowe podporządkowanie się woli Bożej, złamanie swojej cielesnej woli, dobrowolne uznanie autorytetu Bożego. W przeciwnym wypadku zapanowałby nieporządek, o którym wspomina Księga Sędziów: Za dni owych nie było króla w Izraelu, każdy czynił to, co było słuszne w jego oczach. Sedz. 17:6. Syn Merariego mógłby powiedzieć, lub myśleć sobie: Po co! Sam najpiękniejszy okres mojej młodości, moje młode siły ja mam poświęcić opiece i przynoszeniu jakiś palików do namiotu? Czyżbym tylko po to miał się urodzić na ten świat? Czyż nie powinienem kierować się wyższym celem mojego życia? Czyżby takie monotonne zajęcie miałoby się stać moim wiecznym zajęciem od trzydziestu do pięćdziesięciu lat? Można byłoby odpowiedzieć w dwojaki sposób na to pytanie. Przede wszystkim dla syna Merariego było zupełnie wystarczającym to, że Jahwe powierzył jemu taką pracę. Już samo to podnosiło cenę tego, że dla ciała tutaj pozostawiono najniższe i ostatnie miejsce. Nie jest ważnym co my czynimy, ważnym natomiast jest to ażebyśmy zawsze wykonywali powierzoną pracę nam przez Boga. Człowiek może wybierać sobie karierę, która okaże się błyskotliwą dla ludzi. On może oddać swoją energię, swój zapał, swój czas, możliwości, stanowisko, służbie interesów, które ten świat liczy za wielkie i pożyteczne, a to często za wielkie i chwalebne; a między tym jego życie może okazać się tylko błyskotliwą mistyfikacją. Z drugiej strony człowiek, który w prostocie serca wykonywający wolę Bożą, ażeby jego zasługi nie zostawały przypisywane jemu, idzie ścieżkami oświetlonymi promieniami obecności Bożej. Wykonywanie woli Bożej obojętnie jaką by ona nie była i przestrzeganie przykazań Bożych, obojętnie co by te przykazania nie mówiły, powoduje że taki człowiek oczekuje nagrody, która zostanie przypomniana wtedy, kiedy wszystkie dzieła dzieci tego świata upadną i rozwieją się jak pył na wietrze, a pozostanie to co Boże nieprzemijające. Prócz moralnego znaczenia, zawsze towarzyszącego wypełnieniu tego, co zostało włożone jako obowiązek na syna Merariego, nosiło na sobie jeszcze pieczęć szczególnej godności, choćby on miał tylko do niesienia paliki od namiotu, albo podstawki pod deski. Wszystko, co miało związek z przybytkiem zawierało w sobie bardzo wielkie znaczenie i przedstawiało najwyższy interes. Nic co było w tym świecie nie mogło być porównane z tym tajemniczym przybytkiem i z jego tajemniczymi przedmiotami i naczyniami. Zetknięcie się choćby tylko z palikami od namiotu lub też piecza nad nimi powinno być zaliczane do najwyższych przywilejów jakie mogły spotkać człowieka podczas wędrówki przez pustynię, tym bardziej było to wielkim zaszczytem dla Meraritów że oni mieli prawo do dotykania i przenoszenia tych przedmiotów. Na pewno o wiele bardziej zaszczytnym zajęciem dla Meraritów było noszenie tych palików, czym trzymanie złotego berła na tronie Egiptu lub Asyrii. Syn Merariego sądząc po sensie swojego imienia mógł wyglądać na biednego, smutnego i zmęczonego człowieka. Ale cały wysiłek jego był związany z mieszkaniem Boga Wszechmogącego Właściciela nieba i ziemi. On trzymał w swoim ręku przedmioty, których oryginały znajdowały się w niebie. Każdy najmniejszy palik, pierścień, deska, nakrycie, zasłona byli cieniami wielkich przyszłych dóbr. Byli pierwowzorami wskazującymi na Chrystusa. my nie chcemy twierdzić, że każdy pełniący tą zaszczytną służbę – syn Merariego, rozumiał ich znaczenie. To zagadnienie nie jest przedmiotem naszego rozważania. My możemy zrozumieć te pierwowzory. Nam został dany przywilej rozpatrywania tych zagadnień w jasnym świetle Nowego Testamentu i wszędzie znajdować w nich Chrystusa. W każdym wypadku nie decydując się na podstawie naszych osobistych domysłów, wydawać opinii w jakim stopniu Lewici rozumieli sens powierzonej służby, możemy twierdzić głęboko wierząc, że oni posiadali wielki przywilej, korzystając z prawa dotykania do „cieni rzeczy niebieskich” opiekowania się nimi i ich noszenia przez pustynię. Szczególną dobrocią tchnęły na nich słowa: Stosunek do rozkazu Jahwe 4:48 Według rozkazu Jahwe… Na rozkaz Jahwe… uświęcające każde ich dotknięcie do świętych przedmiotów. Kto może dostatecznie docenić znaczenie podobnej dobroci, podobnego przywileju. Każdemu członkowi tego zadziwiającego pokolenia Izraela została powierzona szczególna służba, określone ręką Samego Boga i dokonywane pod bezpośrednim nadzorem arcykapłana. Nie można było wykonywać pracy innego człowieka. Wszyscy musieli podporządkować się autorytetowi Bożemu i robić to do czego oni zostali powołani. I w tym była zawarta tajemnica tego szczególnego porządku, panującego wśród tych ośmiu i pół tysiąca osiemdziesięciu pracowników 4:48. My także możemy z pełnym zaufaniem stwierdzić, że w tym także i obecnie znajduje się tajemnica wszelkiego porządku. Dlaczego spotyka się tyle nieporządku w Kościele Bożym? Dlaczego widzimy tak wiele różnych poglądów, przypuszczeń, odczuć, myśli. Dlaczego to wszystko przeciwstawia się jedno drugiemu? Dlaczego widzimy tyle prób mieszania się do obcego dzieła? Tylko na skutek braku pełnego i bezwarunkowego podporządkowania się Słowu Bożemu. Nasza osobista wola działa. Zamiast tego, aby Bogu pozostawić decyzję wyboru dla nas drogi, my wybieramy sami. My powinniśmy przebywać w takim stanie i nastroju duszy, w którym wszystkim myślom ludzkim, a szczególnie naszym myślom osobistym, zostałoby dane miejsce, które się im należy, przy czym pełna wolność i swobodny przepływ powinien być dany myślom Bożym. Nie wątpimy, że w tym właśnie zawiera się wielka próba dla naszego życia, a tego właśnie nam nie dostaje; to jest największa potrzebą naszego życia. Wola ludzka wszędzie zapanowała nad wszystkimi: Dlaczego narody się buntują, czemu ludy knują daremne zamysły? Królowie ziemi powstają i władcy spiskują wraz z nimi przeciw Jahwe i przeciw Jego Pomazańcowi: Stargajmy ich więzy i odrzućmy ich pęta… Ps. 2:1-3. Takim jest duch obecnego wieku. A jaki jest środek zapobiegawczy przeciwko temu? Jaki środek obronny? Zupełne podporządkowanie! Podporządkowanie czemu? Podporządkowanie Kościołowi? Podporządkowanie głosowi tradycji, statusowi, nakazom i naukom ludzkim? Dzięki Bogu, tego wszystkiego to nie dotyczy. A więc czemu mamy się podporządkować? Głosowi Boga Żywego; Głosowi Pisma Świętego. W Nich zostało zawarte prawdziwe i jedyne świadectwo i jedyny środek przeciwko samowoli z jednej strony i podporządkowania się, ludzkiemu autorytetowi z drugiej. My powinniśmy być poddani – oto odpowiedź naszej osobistej woli. My powinniśmy być podporządkowani woli Bożej – oto odpowiedź dla naszej skłonności do służalczości ludzkim interesom autorytetom w zagadnieniach dotyczących wiary. I tak my zawsze spotykamy się z tymi dwoma początkami. I tak pierwszym jest nasza osobista wola, która doprowadza nas do niewiary względem Boga. Drugim, podporządkowanie się Wolo człowieczej (podporządkowanie się człowiekowi) prowadzi do przesądów i uprzedzeń. Te dwa środki kierujące, mają decydujący wpływ na cały cywilizowany świat. I one pociągają za sobą wszystkich, prócz tych, którzy zostali pouczeni przez Ducha Świętego, w swoich słowach, uczuciach i w całej swojej działalności dostosowali się do tej wielkiej Bożej prawdy: Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi Dz. Ap. 5:29. Ta świadomość uczyniła, że syn Gerszona mógł poświęcić całe swoje Zycie opiece i trosce o nakrycie ze skór z delfinów, z koziej sierści, które było szorstkie, twarde, niezbyt rzucające się w oczy. Ta świadomość czyniła, że syn Merariego poświęcał się służbie ochrony palików, dla oka ludzkiego tak bardzo mało ważnych. Ta sama świadomość i w naszych czasach daje chrześcijaninowi możliwość wykonywania z całej siły i z całej duszy wykonywać służbę, do której został przez Boga powołany. I chociaż jego służba mogłaby okazać się dla człowieka zbyt trudną i niepociągającą, lub niezbyt przyjemną dla ciała, a nawet poniżającą godność ludzką, to jednak wystarcza zupełnie dla nas świadomość, że to miejsce pracy i sama praca została nam wskazana przez Boga. To Bogu upodobało się wybrać nas do tego. I to dzieło służy Jemu i ku chwale Jego. A On jest Tym, Który jest lepszy niż dziesięć tysięcy. P.n.P. 5:10,16. My także możemy być zadowoleni z tego, że została powierzona nam troska, nad grubymi, szorstkimi skórami okrycia lub nad mało znaczącymi palikami. Pamiętajmy, że wszystko, co ma związek z Chrystusem i z Jego Imieniem, z Jego Osobą, z Jego dziełem tutaj na ziemi posiada wielką cenę w oczach Bożych. Wszystko może mieć bardzo małe znaczenie w oczach tego świata, ale cóż nam do tego? My powinniśmy patrzeć na te wszystkie sprawy z Bożego punktu widzenia. Powinniśmy mierzyć ich miarą Bożą, którą jest Chrystus. Bóg wszystko mierzy w odniesieniu do Chrystusa. wszystko choćby najmniejsze najbardziej niepozorne ale mające związek z Chrystusem zawiera w sobie wielki interes i wielkie znaczenia w oczach Bożych. Przy czym nawet najbardziej zaszczytne zamiary najlepsze plany, wszelkie zadziwiające założenia ludzi tego świata, wszystko to zanika podobnie jako poranna mgła rozwiewana wiatrem, podobnie jak poranna rosa. Człowiek czyni swoje własne „ja” centrum, swoim celem, przewodnikiem swojego życia. Człowiek ceni na tyle poszczególne rzeczy, na ile one służą jemu i świadczą o nim i sprzyjają jego interesom. Nawet religię wykorzystuje do swoich własnych wygód, widząc w niej piedestał dla swojej chluby, ku swojemu własnemu „ja”. Wszystko służy jako reflektor przeznaczony dla podświetlenia całej sławy i chluby, aby wszyscy podziwiali i chwalili to, co jest tak bardzo barwne dla oka ludzkiego. Dlatego też wielka przepaść istnieje pomiędzy myślami Bożymi i myślami ludzkimi. Poszczególne brzegi tej przepaści są bardzo oddalone od siebie, tak jak daleko Chrystus egoizmu ludzkiego. Wszystko to, co dotyczy Chrystusa zawiera w sobie jego „ja” bardzo szybko zanika i bywa zapomniane na zawsze. W rezultacie czego w bardzo błąd wpada ten kto służy swojemu własnemu „ja” i czyim z niego jedyny cel swojego życia, będzie musiał żąć wieczną mękę. Bardzo mądrze czyni człowiek, który czyni Chrystusa jedynym celem swojego życia, dlatego, ze to właśnie doprowadzi jego do chwały i wiecznego błogosławieństwa. Umiłowany czytelniku zastanów się przez chwilę i zajrzyj w swoje serce i do swojego sumienia. Wiem, że w tej chwili niosę odpowiedzialność przed Bogiem za twoją duszę. Chociaż piszę te słowa w Anglii, a ty być może przeczytasz w samotności w twojej komórce, pokoiku, w Nowej Zelandii, Australii lub w innym dalekim ode mnie kraju. Chciałbym przypomnieć tobie, że wcale nie mam na celu napisanie tylko jakiejś księgi lub komentarza, który by wyjaśniał Pismo Święte. Bardzo pragnę być używanym przez Boga, aby oddziaływać na głębię twojej duszy. Pozwól zaproponować ci, abyś odpowiedział na bardzo ważne i wieloznaczne pytanie, którego odpowiedź nie może być odkładana: Co stanowi cel twojego życia? Chrystus lub twoje własne „ja”? Bądź szczerym przez Tym, Który doświadcza serca, przed Bogiem, Władcą Wszystkowidzącym. Bardzo poważnie prześledź siebie w obecności Bożej. Nie poddawaj się powierzchownej miłej dla oka, ale fałszywej piękności. Wzrok Boga przenika znacznie głębiej niżeli to co jest zewnątrz. Taką samą przenikliwość powinieneś i ty się kierować. Tego pragnie Bóg i chce się tym obdarować. Bóg stawia przed twoim wzrokiem Chrystusa w przeciwieństwie do wszystkiego pozostałego. Czy przyjąłeś Jego do swojego serca? Czy On stał się sprawiedliwością twoją? Sprawiedliwością twojej sprawiedliwości, twoją świętością i twoim odkupieniem? Możesz ty bez najmniejszego wahania powiedzieć: Umiłowany mój należy do mnie a ja do Niego. P.n.P. 2:16. Skontroluj siebie i upewnij się w tym, czy tak jest dla ciebie bliskim poznanym i mającym zastosowanie w twoim życiu? Jeżeli tak to czy Chrystus jest jedynym celem twojego życia? Czy wszystko wymierzasz według miary Chrystusowej? Te wszystkie pytania, drogi przyjacielu powinne odkryć cała głębię serca. Chcemy cię zapewnić, że proponując ci to wszystko, doświadczyliśmy to na sobie. Ich działanie, ich siłę. Bóg jest naszym świadkiem, ze zostaliśmy przeniknięci chociaż jeszcze nie w dostatecznym stopniu ich ważnością i ich znaczeniem. Jednak jesteśmy pewni, że nic nie ostoi się przed Bogiem prócz tego, co dotyczy Chrystusa. Jesteśmy pewni tego, ze nawet najmniejsza sprawa i tylko trochę dotycząca Jego, posiada wielkie znaczenie w oczach Nieba. Jeżeli nam udało się utwierdzić tą świadomość prawdy choćby tylko w jednym sercu, aby ona rzeczywiście tam funkcjonowała, to możemy powiedzieć, że nie na próżno zostały napisane te słowa. Zanim zakończymy naukę nad ta częścią Bożej Księgi Liczb, zwróćmy naszą uwagę na synów Kehatowych i na ich pracę: Następnie mówił Jahwe do Mojżesza i Aarona tymi słowami. Wyłącz spośród synów Lewiego Kehatytów, pełną ich liczbę według szczepów, od lat trzydziestu do pięćdziesięciu, czyli wszystkich, którzy są zdolni pełnić służbę, aby wykonywali pracę w Namiocie Spotkania. Zadaniem Kehatytów będzie troska o rzeczy najświętsze. Kiedy będzie się zwijać obóz, wejdzie Aaron z synami. Zdejmą oni zasłonę okrywającą i owiną nią Arkę Świadectwa. Następnie położy pokrowiec ze skóry delfinów, a na tym rozciągnie tkaninę całą z fioletowej purpury, wreszcie założą drążki. Również nad stołem pokładnym rozciągną tkaninę z fioletowej purpury, na której położą misy, czasze, patery i dzbany dla ofiar płynnych: chleb ustawicznej ofiary winien się również na nim znajdować. Następnie okryją go tkaniną karmazynową, wreszcie pokrowcem ze skóry delfinów, na koniec założą drążki. Potem wezmą tkaninę z fioletowej purpury i okryją niż podstawę świecznika łącznie z lampami, nożycami, naczyniami do knotów, oraz wszystkimi naczyniami na oliwę używanymi do jego obsługi. Następnie owiną go – wraz z całym przynależnym sprzętem – pokrowcem ze skóry delfinów i umieszczą na noszach. Teraz rozciągną nad ołtarzem złotym tkaninę z fioletowej purpury i okryją go okryciem ze skór delfinów i założą drążki. Następnie wezmą wszystkie pozostałe sprzęty należące do służby w świątyni, owiną je tkaniną z fioletowej purpury, okryją pokrowcem ze skór delfinów i umieszczą na noszach. Oczyszczą następnie ołtarz z popiołu i okryją czerwoną purpurą. Położą na nim wszystkie naczynia używane do służby przy ołtarzu i popielnice, widełki, łopatki, kropielnice, wszystkie te sprzęty ołtarza przykryją pokrowcem ze skór delfinów i założą drążki, przy zwijaniu obozu, gdy Aaron i jego synowie skończą okrywać przedmioty święte i wszystkie przynależne do nich sprzęty, wtedy przystąpią Kehatyci, aby je ponieść. Nie wolno im jednak przedmiotów świętych dotykać w przeciwnym razie umrą. Taką to służbę mają do spełnienia Kehatyci w Namiocie Spotkania. 4:1-15. Tutaj czytamy o obowiązkach, które stały powierzone synom Kehatowym. Arka, złoty stół, złoty świecznik, złoty ołtarz i ołtarz dla ofiar całopalnych – wszystko to były cienie przyszłych dóbr, przedmioty, których wzorce znajdowały się w niebie. Pierwowzory wskazujące na Chrystusa na Jego Osobę, Jego dzieło i Jego służbę, o czym była mowa w Księdze Wyjścia 24-30 rozdz. W pustyni wszystkie te pierwowzory, które zostały tutaj nam przedstawione, jeżeli możemy się tak wyrazić były w podróżnym odzieniu. Prócz arki przymierza, wszystkie przedmioty zostały osłonięte skórami z delfinów. Arka przymierza w odróżnieniu od innych przedmiotów, że na okrycie ze skór kładzione było okrycie z fioletowej tkaniny, co w pełni oznaczało niebiański charakter Pana Jezusa i Jego niebiańską Osobowość. Przez cały okres Jego ziemskiego życia, niebiański charakter okazywał się we wszystkim. On zawsze był Człowiekiem niebiańskim, Panem z nieba „Odzież” z fioletowej purpury była pokryta nakryciem skórzanym, co mówi nam o ochronie od zła. Tylko arka była pokryta na wierzchu, nakryciem z fioletowej purpury. Jeżeli chodzi o złoty stół chlebów pokładnych to on przedstawia nam typ Pana Jezusa Chrystusa w stosunku do dwunastu pokoleń synów Izraela. Dlatego też on najpierw był przykryty „odzieżą” z fioletowej purpury, a następnie był okryty tkanina karmazynową i na wierzchu było okrycie ze skór delfinów. Czyli innymi słowy został tutaj przedstawiony pierwowzór niebiańskiego charakteru Chrystusa. następnie zostaje przedstawiona Jego ludzka chwała i to wszystko zostaje przykryte skórami – znak ochronny od wszelkiego rodzaju zła. Cel Boży był zawarty w tym, ażeby dwanaście pokoleń synów Izraela pełnili rolę wiodącą na ziemi, ażeby oni stali się uosobieniem najwyższej chwały ludzkiej. Stąd też tkanina karmazynowa na stole chlebów [pokładnych. Dwanaście chlebów przedstawiało dwanaście pokoleń; jeśli chodzi o znaczenie koloru jaki miała tkanina karmazynowa, to każdy czytający Biblię bardzo lekko zrozumie na podstawie wielu miejsc Pisma Świętego, że jest to wszystko co człowiek uważa za szlachetne. Nakrycia podstawy świecznika i złotego ołtarza były bardzo uroczyste. Wewnątrz znajdowała się tkanina z fioletowej purpury – kolor nieba. Następnie było okrycie ze skór z delfinów. W świeczniku oglądamy pierwowzór Chrystusa za pośrednictwem pracy Ducha Świętego, objawiającego Boże światło i Boże objawienie. Złoty ołtarz przedstawia nam Chrystusa i wielkie znaczenie Jego wstawiennictwa, Jego miłą woń i wielką siłę Jego służby przed Bogiem. Te dwa przedmioty przechodziły przez piaski pustyni, ukryte w nakryciach, obrazowo przedstawiających niebiańską osobowość, w okryciu, które chroniło od wszelkiego zła. Jeżeli chodzi o ołtarz z miedzi, to on był przykrywany w szczególny sposób. W miejsce nakrycia z fioletowej lub karmazynowej tkaniny, na niego była nakładana purpurowa tkanina. A dlaczego? Dlatego, że miedziany ołtarz przedstawiał sobą Chrystusa, Który cierpiał za grzechy nasze, dlatego Jemu należy się królewskie berło. Purpura – kolor królewskiej odzieży. Dlatego też Ten Który ucierpiał z tym świecie będzie królować. Ukoronowany wieńcem z cierni otrzyma wieniec chwały. Kolor purpurowy był podobny do koloru ołtarza z miedzi (brązu), dlatego, że to na nim była zabijana ofiara. My wiemy, że w Piśmie Świętym wszystko ma swoje znaczenie, dlatego wszelkie wysiłki, aby zrozumieć wszystko to, co w wielkim miłosierdziu Swoim, dla naszego dobra napisał nasz Pan, jest naszym przywilejem jak i obowiązkiem. To wszystko osiągnąć my możemy tylko w pokorze, cierpliwości i modlitwie, oczekując pomocy Bożej. Ten Kto natchnął ta Księgę wie jaki jej cel, zarówno całości, jak tez i każdej jej oddzielnej części. Takie podejście kładzie przegrodę wszelkim domysłom i ludzkim wyobrażeniom. Tylko jedynie Duch Boży może odkryć sens Pisma dla duszy naszej. Tylko jedynie Bóg może być wykładowcą Swojego Objawienie jak też i Swojego przewidywania. I czym bardziej w swojej świadomości, o swojej niemocy świadomi opieramy się na Nim, to tym głębszym staje się nasze poznanie dotyczące Jego Słowa i Jego dróg. Chcemy bardzo poradzić tobie, drogi przyjacielu chrześcijaninie, abyś odszukał w swojej Biblii pierwszych piętnaście wierszy 4 rozdz. Księgi Liczb i abyś je przeczytał w obecności Bożej. Proś Boga, aby odkrył tobie sens wszelkiej frazy, znaczenie arki i wyjaśnienie dlaczego tylko ona była okryta w odzież niebieską. Proś Jego, aby tobie dał także zrozumienie i pozostałych pierwowzorów. Dotknęliśmy się, myślę w pełnej pokorze, znaczenia tych wspaniałych pierwowzorów. Ale bardzo gorąco pragniemy abyś ty sam mógł poznać ukryty w nich sens, bezpośrednio od Boga, a nie przez pośrednictwo człowieka. Wyznajemy, że bardzo boimy się jakiejkolwiek pracy naszej wyobraźni w tej dziedzinie i jesteśmy świadomi, że podjęliśmy się pisać pewnego rodzaju wyjaśnienia dotyczące Pisma Świętego, będąc głęboko przekonani, że nikt poza Duchem Świętym nie może ich w rzeczywistości wyjaśnić. Być może zapytasz: Dlaczego w takim razie to wszystko piszecie? Czynimy to z żywą nadzieją, chociaż i w zbyt niedoskonały sposób, to jednak bardzo pragniemy przyjść z pomocą dla tego kto chciałby poważnie rozpocząć naukę Pisma Świętego. Ażeby odkryć wspaniałe i drogocenne kamienie, rozsiane na tych drogocennych stronicach i wykorzystać je dla siebie. Tysiące czytelników mogliby bardzo wiele razy przeczytać Księgę Liczb i wcale nie zauważyć faktu, że z wszystkich tych symbolicznych przedmiotów przybytku, jedynie tylko arka nie była przykryta skórami z wierzchu. I gdyby ten jeden fakt pozostał niezauważonym, to w jaki sposób można by było wyjaśnić to sobie? To samo możemy powiedzieć o miedzianym ołtarzu. Jak wielu chrześcijan czytając o nim nawet nie zauważyło, że on był okryty wewnątrz purpura. Jednak wierzymy. Wierzymy jednak, że oba te fakty mają swój duchowy sens. Arka była wyższym przejawem obecności Bożej, dlatego też zrozumiałym jest dlaczego na pierwszy rzut oka powinna być koloru nieba. Ołtarz z brązu był miejscem gdzie następował sąd nad grzechem i był obrazem Chrystusa dokonującego Swoje podwyższenie. Chrystus, który niesie na Sobie grzechy. On przedstawia nam do jakiego stopnia Chrystus z powodu nas uniżył się i jednak tylko ten ołtarz był pokryty nakryciem. Czy można sobie przedstawić, pierwowzór bardziej doskonały? Jaka wielka mądrość była ukryta we wszystkich tych szczegółach i właściwościach. Arka podprowadza nas do najwyższego miejsca na niebie. Ołtarz z brązu pokazuje nam najniższe miejsca na ziemi. Te przedmioty były umieszczone po przeciwnych stronach przybytku. W arce widzimy Tego, Kto przyszedł, aby wykonać prawo. W ołtarzu z brązu widzimy Tego, Kto stał się ofiarą za grzech. W arce wzrok ludzki najpierw spotykał kolor nieba i tylko znacznie głębiej można było zobaczyć nakrycie ze skór z delfinów, a najgłębiej tajemniczą zasłonę – pierwowzór ciała Chrystusa. W miedzianym ołtarzu przede wszystkim widoczne były okrycia ze skóry, pod którym było królewskie przykrycie. W obu tych pierwowzorach widzimy Chrystusa ale jakby z dwóch różnych stron. W arce mamy przed sobą Chrystusa, obecnie uwielbionego u Ojca. W miedzianym ołtarzu widzimy Chrystusa idącego naprzeciw potrzebom grzesznika. Cudowne dla nas prawdy Boże! Zauważ drogi czytelniku, że w całym tym zadziwiającym opisie, na który zwracaliśmy szczególną uwagę, nie wspomina się w ogóle o jednym jeszcze przedmiocie, bardzo ściśle związanym z przybytkiem, a który według świadectwa Wyj. 30 i jeszcze innych miejsc zajmował bardzo ważne miejsce w przybytku. Mamy na myśli kadź z brązu. Dlaczego o niej nie wspomina Księga Liczb 4r.? Bardzo wielu współczesnych „jasnowidzów” racjonalistów nawet nie zawahałoby się nazwać to „niedopowiedzeniem”, omyłką lub sprzecznością. A czy tak ma się sprawa w rzeczywistości? Dzięki Bogu czegoś podobnego nie ma. Każdy prawdziwy chrześcijanin wie, ze czegoś takiego w Bożej Księdze być nie może. On wie i ogłasza, że błędów tutaj być nie może. I jeśliby nawet nie mógłby znaleźć przyczynę to odrzuca możliwość popełnienia błędu w Piśmie Świętym. Na ile my dzięki miłosierdziu Bożemu możemy zrozumieć duchowy pierwowzór cieni, to znajdujemy, ze właśnie tam gdzie racjonalista odkrywa lub myśli, ze odkryje błąd, chrześcijanin odkrywa błyszczące perły. To samo bez wahania możemy powiedzieć o opuszczeniu kadzi w opisie 4 rozdz. Liczb. To wszystko jest jednym z dziesiątek tysięcy dowodów piękna i doskonałości natchnionej Księgi. Może jednak czytającego interesować pytanie: Dlaczego w opisie została pominięta kadź z brązu? Przyczynę tego należy szukać albo w materiale, z którego została zrobiona kadź albo w tym do jakiego celu on służył. Zarówno to jak i to drugie zostało nam pokazane w Księdze Wyjścia. I uczynił kadź z brązu z podstawą również z brązu wykonaną z lusterek kobiet pełniących służbę przy wejściu do namiotu. 38:8. Takim był ten przedmiot i jego przeznaczenie. Kadź była przeznaczona dla oczyszczenia człowieka. Natomiast we wszystkich zajęciach i obowiązkach synów Kehatyty widzimy wyłącznie uwidocznienie się Boga w Chrystusie, poczynając od arki stojącej w miejscu Świętym Świętych, a kończąc na miedzianym ołtarzu stojącym na dziedzińcu. Wszystko świadczy o tym. Ponieważ kadź z brązu nie była pierwowzorem uwidocznienia się Boga, ale służyła wyłącznie dla człowieka, dlatego nie spotykamy jej pośród przedmiotów, które były pod ścisłym nadzorem synów Kehatyty. Uważamy za konieczne, aby pozostawić teraz samemu czytelnikowi wnioski nad tą częścią naszej Księgi. A jest to jedna z głębszych części naszej Księgi 3-4r. W niej zostały zawarte skarby naprawdę wprost niewyczerpalne. Moglibyśmy naszymi rozważaniami nad nimi nie tylko wypełnić stronice ale i tomy. I nawet wtedy byśmy uznali, że jedynie tylko zbadaliśmy powierzchnię odkrywki kopalni skarbów, w której głębia jeszcze nie była dla nikogo dostępną, a której bogactwa są niewyczerpalne. Czyż więc może pióro człowieka, choćby po części, wyrazić tą cudowną naukę ukrytą w natchnionym opisie służby pokolenia Lewiego? Kto może podjąć się, aby wyrazić działanie wyższej łaski, które okazało się w gotowości samowolnego Lewiego odpowiedzieć na wzruszający głos wezwania: Kto za Jahwe? Kto może godnie ocenić bogatą i obfitą, wyższą dobroć Bożą, objawioną w tym, że tego czyje ręce zostały zmazane krwią, otrzymały pozwolenie dotykać przedmiotów przybytku. Że to ci wśród, których nie było miejsca Duchowi Bożemu, byli wprowadzeni do społeczności Bożej ażeby dokonywać służby bardzo cennej w oczach Bożych. O jak wielką naukę czerpiemy z opisu tych trzech społeczności pracowniczych, składających się z synów Merariego, Gerszona i Kehatyty. Cudowny pierwowzór różnych członków Kościoła Bożego i różnorodnej służby Bogu. Wielka głębia tajemniczej mądrości ukryta w tym wszystkim. Wobec tego czyż my wykorzystujemy zbyt silne wyrażenie tego wszystkiego, mówiąc że nic tak głęboko nas nie dotyka, jak świadomość niedoskonałości i niewielkiej dokładności tego co tak bardzo byśmy chcieli przekazać, a zawartych w tej błogosławionej Księdze? Jednak przyprowadziliśmy naszego czytelnika do kopalni bogatego złoża, którego bogactwo jest niemożliwym do oszacowania, oczekujemy jednak, że czytelnik zagłębi się w nim z pomocą Tego do Kogo te wszystkie bogactwa należą i Kto tymi bogactwami zarządza. Wszystko to co człowiek jest w stanie napisać lub wypowiedzieć obojętnie jakiej by to nie dotyczyło części Słowa Bożego, dotyczy tylko jednego, naprowadzenie na te lub inne myśli, aby liczyć Słowo Boże najwyższym skarbem, które można dowoli wykorzystać w swoim życiu. Jednak należy okazywać Jemu szacunek gdyż są to słowa święte Boże. Dlatego wstąpmy w święte miejsce, zdejmując przedtem obuwie z naszych nóg, starając się być podobnymi do sług Bożych szukających w objawieniach Samego Boga. A prawdziwy sługa Boży wszystkie swoje myśli i wszelkie usiłowania kieruje tam gdzie może oglądać piękno Pana. (Uwaga. Czytelnik może znaleźć bardziej wyczerpujące wyjaśnienie w naszym Komentarzu do Księgi Wyjścia, dotyczące tego wielkiego tematu).

 

 

Rozdział 5

 

Temat: Świętość Boża.

 

 Zbyt czyste oczy Twoje by na zło patrzały, a nieprawości pochwalać nie możesz Hab. 1:12.

Przemówił znów Jahwe do Mojżesza: Rozkaż usunąć Izraelitom z obozu każdego chorego na trąd, cierpiącego na wycieki oraz tego, kto zaciągnął nieczystość przy zwłokach zmarłego. Tak mężczyznę jak i kobietę macie usunąć poza obóz, aby nie plugawili waszego obozu gdzie Ja mieszkam pośród was. Uczynili tak synowie Izraela i usunęli ich poza obóz: synowie Izraela postąpili tu według rozkazu jaki Jahwe dał Mojżeszowi. 5:1-4. Tutaj przed nami wysuwana jest do przodu wielka podstawowa prawda, na której jest utrzymywany cały porządek społeczeństwa. Możemy tutaj śmiało powiedzieć, że jest to podstawa najważniejsza, niestety jednak bardzo często mało brana pod uwagę. Przebywanie Boga Jahwe wśród Jego narodu Izraela wymagało, aby naród przestrzegał świętości. Aby nie znalazła się nieczystość wśród nich …aby nie plugawili waszego obozu gdzie Ja mieszkam pośród was. Miejsce przebywania Boga musiało być świętym. I ta rzecz jest oczywista i zrozumiała. To jest bardzo ważna prawda. Jak już było odnotowane, że odkupienie było podstawą przebywania Boga wśród Jego narodu. Jednak musimy tutaj pamiętać, że posłuszeństwo było niezbędnym warunkiem Jego przebywania wśród Izraelitów. Bóg nie mógł przebywać tam gdzie dobrowolnie tolerowano zło. On okazuje przychylność, dzięki Jemu za to! On zniża się do człowieka, współczuje jego niemocy, cierpi jego nieświadomość. Ale Jego oczy są zbyt czyste, aby mogły patrzeć na bezprawie. Zło nigdy nie może zadomowić się z Bogiem i Bóg nie może przebywać w społeczności ze złem. Aby to mogło nastąpić, On musiałby wyrzec się Swojej osobowości, ale On nie może wyrzec się Samego Siebie. Bardzo często słyszę sprzeciw: Czyż w duszy człowieka wierzącego nie przebywa Duch Święty? Skąd więc bierze się tyle zła w duszy? Rzeczywiście na podstawie dokonanego przez Chrystusa odkupienia Duch Święty przebywa w duszy wierzącego. Ale On tam nie przebywa, aby wzmacniać apetyt żyjącej w nim cielesnej natury, ale dla zapieczętowania w niej wszystkiego, co należy do Chrystusa. I my urzeczywistniamy Jego obecność i społeczność z Nim na tyle, na ile my w sobie osądzamy żyjące w nas zło. Czy ktokolwiek może twierdzić, że my możemy odczuwać obecność Ducha Świętego i napełniać się Nim i w tym samym czasie zniżać się do naszej cielesnej natury i wzmacniać jej apetyty i wypełniać jej zamiary i zachcianki, a także dopuszczać do realizacji naszych nieczystych myśli. Nie my musimy sami siebie osądzać i odrzucać wszystko, co nie jest współistne ze światłością Tego, Który mieszka w nas. Nasz „stary człowiek” w ogóle nie jest brany pod uwagę. Przed Bogiem on nie istnieje. On był osądzony na śmierć na krzyżu Chrystusowym. Niestety my jeszcze bardzo odczuwamy jego wpływy na nas. A to powinno nas smucić i prowadzić nas do samo osądzenia. Jednak Bóg widzi nas w Chrystusie w Duchu Świętym, w odnowionym człowieku naszym. Duch Święty przebywa w człowieku wierzącym na podstawie przelanej krwi Chrystusa i przebywanie Jego w nas wymaga osądzenia zła we wszelkich jego przejawach. To samo możemy powiedzieć i o całej społeczności Bożej. Niestety i wśród tej społeczności mieszka zło. To zło żyje w każdym z jej członków, w rezultacie czego mieszka i pośród nich w całym zgromadzeniu. Jednak to zło powinno podlegać osądzeniu. Jeżeli więc zło zostało osądzone to ono nie może działać, gdyż zostało unicestwione. Jednak twierdzenie, że społeczność Boża nie powinna osądzać zła oznacza wprost sprzeciw prawu Bożemu, które odróżnia zło od dobra. Co byśmy mogli powiedzieć o chrześcijaninie, który by przekonywał innych, że on nie jest zobowiązany do osądzenia zła w samym sobie i w swoim zachowaniu? Na pewno taki człowiek byłby przestępcą prawa. Jeżeli takie nastawienie nie wytrzymuje krytyki dla pojedynczych osób, to czyż nie powinno to dotyczyć także i całej społeczności? My nawet nie rozumiemy jak można mieć co do tego wątpliwości. Do jakich następstw doszłoby w Izraelu gdyby oni wyrzekli się tego, co mówił Boży nakaz, o czym mówiliśmy na początku rozdziału? Przedstawmy sobie, że oni by powiedzieli: My nie jesteśmy zobowiązani do tego, aby osądzać zło w innych. My wcale nie wyobrażamy sobie, że inni sami będąc słabymi i godnymi pożałowania, grzesznymi, śmiertelnymi, zostaliśmy powołani, aby sądzić innych. Przecież ci wszyscy trędowaci i chorzy są takimi samymi Izraelitami jak i my. Oni mają takie samo prawo jak i my do wszelkich błogosławieństw i przywilejów darowanych przez Boga dla całej społeczności. My zdecydowanie nie widzimy przyczyny dlaczego by ich należało wykluczyć z obozu. Co by na to odpowiedział Bóg? Jeżeli zajrzymy do Księgi Jozuego, to zobaczymy jak ten argument był zupełnie nie odpowiedni do rzeczywistości. Tam też znajdziemy odpowiedź na tą wątpliwość. Każdy mający taką samą wątpliwość niech podejdzie do dużej kupy kamieni (Joz. 7r) w dolinie Achor. I niech przeczyta uczyniony tam napis. Co on w sobie zawiera? Bóg w gronie świętych przejmuje bojaźnią, większy wszystkich wokół Niego – przyprawia o drżenie Ps. 89:8. Bóg nasz jest ogniem pochłaniającym Hebr. 12:29. A co to oznacza? Posłuchajmy co na ten temat mówi Słowo Boże i zwróćmy uwagę na jego sens. Pożądliwość jednego z członków społeczeństwa Bożego zrodziła grzech. Czyż ten grzech mógł paść na całe społeczeństwo? Tak właśnie się stało. I rzekł Jahwe do Jozuego: Wstań! Dlaczego tak leżysz twarzą do ziemi? Izrael zgrzeszył; złamali przymierze, jakie z nimi zawarłem, wzięli sobie z tego, co było obłożone klątwą, ukradli, zataili i schowali między swoje rzeczy. Joz. 7:11-12. Izrael zgrzeszył – a nie tylko Achan. Jest to jedna z bardzo surowych wypowiedzi Słowa Bożego. Głośny głos dochodzi do naszego ucha i święte pouczenie przenika do naszego serca. Sądząc po świadectwie Księgi Jozuego setki tysięcy Izraelitów wraz z samym Jozuem, przebywali w pełnej nieświadomości względem dokonanego przez Achana przestępstwa. I oto powiedziano: Izrael zgrzeszył; złamali przymierze jakie z nimi zawarłem, wzięli sobie z tego, co było obłożone klątwą, ukradli, zataili i schowali między swoje rzeczy. W jaki sposób to powiązać jedno z drugim? Społeczeństwo było jedną całością? Obecność Boża była przyczyną ich jedności. Jedność ich była tak wielką, że grzech każdego jednego członka był grzechem wszystkich. Niewielka ilość kwasu potrafi zakwasić całe ciasto. Rozum ludzki może w tym wszystkim pogubić się, podobnie jak i do wszystkiego on odnosi się z niedowierzaniem, czego nie jest w stanie pojąć. Jednak tak mówi Bóg i to jest wystarczającym dla człowieka wierzącego. My nie możemy mówić: co, gdzie, po co, dlaczego? Świadectwo Boże wyjaśnia i określa wszystko, a nam pozostaje tylko jemu wierzyć i być zupełnie poddanym. Dla nas wystarczającym jest fakt, że obecność Boża wymaga świętości, czystości i osądzenia zła. Pamiętajmy, że to nie polega na tym, że mamy kierować się podstawą, która jest zupełnie obca dla ducha pokory i uniżenia: To lud, który mówił: Odejdź nie przystępuj do mnie, bo uczyniłbym cię poświęconym… Izaj. 65:5. Nie, to powinno być dla mnie oparte na istocie Samego Boga. (na sensie pochodzącym od Samego Boga) Bóg nie może uświęcić Swoją obecnością, nieosądzonego zła. W jakiż sposób można było dać zwycięstwo dla Swojego narodu, kiedy w obozie znajdował się Achan? To było niemożliwym. Zwycięstwo Izraela nad Aaj w podobnych warunkach byłaby czymś hańbiącym Boga i zgubnym dla narodu Izraela. Zwycięstwa było niemożliwym. Izrael musiał ponieść klęskę. Izraelici powinni upokorzyć się i z sercem pełnym skruchy stanąć przed obliczem Swojego Boga. Oni musieli iść do doliny Akor do miejsca przestępstwa, gdyż tylko tam mogły zostać przed nimi odkryte drzwi nadziei. Dlatego chcę ją przynęcić na pustynię ją wyprowadzić i mówić jej do serca. Oddam jej znowu winnice dolinę Akor uczynię bramą nadziei. Ozeasz 2:16-17. Bardzo pragniemy, aby każdy z czytających te słowa bardzo głęboko wniknął w tą tak bardzo ważną prawdę dla życia. Boimy się, że ona jest niezbyt doceniana przez bardzo wiele owiec z Bożym stadzie. Bardzo wielu liczy, że nie jest koniecznym dbanie o dyscyplinę wśród ludzi zbawionych łaską Bożą będących żywymi pomnikami miłosierdzia Bożego. Dlatego uważają, że to nie ich sprawa jest jak ktoś spośród braci postępuje. Według ich zrozumienia przykazanie, które znajdujemy w Ew. Mat. 7:1 raz na zawsze rozstrzyga wszelkie niejasności. I czyni niemożliwym kogokolwiek osądzać. Czyż Pan Jezus nie zakazał nam kogokolwiek osądzać? Czyż nie są to Jego słowa? Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Na pewno tak. Ale co oznaczają te słowa? Czy one nie oznaczają, że nie powinniśmy osądzać fałszywych nauk lub lekkomyślnego życia ludzi, którzy jednak zaliczają się do chrześcijan? Czy te słowa potwierdzają fakt, że powinniśmy mieć duchową społeczność z człowiekiem obojętnie w co wierzącym i obojętnie jakie by nie było jego postępowanie? Czy w tym jest zawarta siła i znaczenie tego, co Pan nasz mówił? Czy ktoś może choćby przez chwilę tak myśleć? Nasz Pan Jezus w tym samym rozdziale nakazuje nam: strzeżcie się fałszywych proroków… A w jaki sposób my możemy kogokolwiek się wystrzegać, jeżeli nie możemy osądzać? Jeżeli osądzania jest zabronione, to dlaczego jest powiedziane, aby się strzec. Czytelniku chrześcijaninie, wszelka prawda jest oczywista. Społeczeństwo Boże powinno bardzo krytycznie odnosić się do nauk i poglądów, a także moralności wszystkich ludzi, którzy chcieliby Staś się członkami społeczeństwa Bożego. My nie możemy osądzać motywów postępowania, ale samo postępowanie. Natchnione słowa Apostoła zawarte w 1 liście do Kor. 5:12-13. Dają nam wskazówkę o konieczności sądzenia wszystkich członków należących do Kościoła: Jakże bowiem mogą sądzić tych, którzy są na zewnątrz? Czyż i wy nie sądzicie tych, którzy są wewnątrz? Tych, którzy są na zewnątrz osądzi Bóg. Usuńcie złego spośród was samych. To wszystko jest jasnym; zostaliśmy powołani, aby sądzić nie tych, co są na zewnątrz, ale tych, którzy są wewnątrz, to znaczy tych, którzy uważają siebie chrześcijanami, członkami Kościoła Bodego. Wszyscy ci ludzie podlegają prowadzeniu przez Kościół. Od chwili kiedy człowiek został przyjęty przez Kościół znajduje się w atmosferze, która nie dopuszcza czegokolwiek, co jest obce świętości Tego Kto w nim mieszka. Dlatego też nikt nie powinien wątpić, ze troska o porządek w domu Bożym rozciąga się na cały dom Boży, na całe Ciało Chrystusa. gdyby tak nie było to byłoby wielkim błędem. Jednak niestety wielu tak właśnie postępuje. I dlatego bardzo często o ludziach, którzy troszczą się o dyscyplinę w domu Bożym, mówi się, ze oni rozrywają na części ciało Chrystusa. nie ma większego błędu od takiego rozumowania. Zachowanie i przestrzeganie duchowej dyscypliny domu Bożego powinno być uczynione odpowiednie dla niej miejsce. Niektórzy mówią o oderwaniu członków od ciała Chrystusa. i to jest także wielkim błędem. Żaden z tych członków ciała Chrystusa nie może być oderwany. Każdy z członków został postawiony w ciele przez Ducha Świętego, według odwiecznego planu Bożego i na podstawie dokonanego odkupienia Chrystusa. dlatego też żadna siła ludzka ani diabelska nie może oddzielić choćby jeden z członków od ciała. Wszystkie są nierozdzielne związane razem, stanowiąc jedną całość i utrzymując się na swoim miejscu siłą Bożą. Jedność Kościoła Bożego możemy porównać do wielkiego łańcucha rozciągniętego nad rzeką. My dostrzegamy tylko oba końce z jednej strony rzeki i z drugiej, ale środek jego jest pogrążony w wodzie. I gdybyśmy sądzili na podstawie tego, co widzimy, to moglibyśmy powiedzieć, że są to dwie części łańcucha rozerwanego na środku. To samo można powiedzieć i o Kościele Bożym. Na początku jest widoczna jedność. Jednakże w końcu jedność jego okaże się. Jednak w oczach Bożych on jest jeden i w naszych czasach, chociaż jedność jest zakryta dla naszych oczu to jedność ta istnieje. Każdy chrześcijanin powinien zrozumieć i przyswoić sobie to wielkie zagadnienie o Kościele. Wróg wszelkimi mającymi do swojej dyspozycji środkami, stara się zaślepić naród Boży, ażeby tylko on nie był przekonany o jedności Kościoła. I tak z jednej strony widzimy jedność tak bardzo eksponowaną w katolickiej nauce, drugiej wielkie podziały wśród protestantów. Rzym z wielkim podnieceniem pokazuje na wielkie zabłądzenie i upadek i przejawy działalności przeciwnej Ewangelii Rzymskich katolików. Człowiek, który prawdziwie szuka jedności, zupełnie nie wie gdzie ma się zwrócić, albo jak wierzyć: Ludzie bezpieczni, równoduszni ceniący swoje wygody i ludzie świeccy bardzo chętnie opierają się o to, co widzą wokół siebie, ażeby tym samym oddzielić się od wszelkiej poważnej myśli o interesach Bożych i zupełnie ich zapomnieć. Podobnie jak Piłat zadają pytanie: A cóż to jest prawda? I podobnie do niego odwracają się od wszelkiej prawdy nie otrzymawszy na to odpowiedzi. Jesteśmy pewni, ze prawdziwe rozwiązanie tego zagadnienia i że wielkie mnóstwo tych różnych przeszkód wszystkie dzieci Boże znajdują w prawdzie potwierdzającej jedność Kościoła Bożego, ciała Chrystusa na ziemi. A tym samym znajdą prawdziwą pomoc dla swojego serca. Ta prawda Boża nie powinna pozostawać dla nas tylko nauką. Należy ją także przy pomocy wszelkich możliwych środków przekazywać innym i wyznawać samemu. Ta wielka prawda staje się opoką dla duszy, jej niewzruszonym fundamentem, dającym możliwość odpowiedzi nauce protestantyzmu, że my rzeczywiście znaleźliśmy prawdziwą jedność, a dla kościoła rzymsko-katolickiego, że znaleźliśmy prawdziwą jedność ducha. Być może nam zarzucą niektórzy, ze jedność, o której mowa w obecnym czasie i przy obecnym porządku rzeczy, jest utopią. Wokół nas jest widocznych tyle śladów rozwalin i zamieszania pojęć religijnych tak, ze my w końcu podobni jesteśmy do dzieci, które zabłądzili w lesie, a które ciągle chcą odnaleźć drogę do domu. I jedni idą większą grupą, drudzy mniejszą, a niektóre samotnie. Bardzo możliwe, ze to jest tak i my w tym nie wątpimy, że bardzo wiele z tych czynników wykazuje bardzo silny wpływ na niektórych ze sług Bożych. Jednak dla wiary podobnego rodzaju służby są pozbawione wszelkiego znaczenia i to z tej prostej przyczyny, że zawsze należy najpierw dać odpowiedź na to ważne pytanie? Czym jest jedność Kościoła? Jest to ludzka teoria, czy Boża prawda? Na pewno Boża prawda, ponieważ jest napisane: Jedno ciało i jeden duch Ef. 4:4. Jeżeli więc odrzucamy istnienie jednego ciała, to tym samym odrzucamy: Jedno ciało, jeden duch, bo też zostaliście wezwani do jednej nadziei jaką daje wasze powołanie. Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkiego, który jest i działa ponad wszystkimi przez wszystkich i we wszystkich. Efez. 4:4-6. Istnienie jednego Pana, jednej wiary, jednego chrztu, jednego Boga i Ojca wszystkich. Ponieważ jak widzimy jedno idzie za drugim, a co także potwierdzają natchnione stronice Bożej Księgi, to odejmując od tego długiego łańcucha jedno ogniwo, tracimy cały łańcuch. Mamy także i jeszcze inne dowody w Piśmie Świętym, a potwierdzają ten fakt, chociaż nam w zupełności wystarcza to co zapisane było w Efez. 4. Chcemy jednak wskazać na jeszcze jedno: Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czy nie jest udziałem we krwi Chrystusa? Chleb, który łamiemy czyż nie jest udziałem w ciele Chrystusa? Ponieważ jeden jest chleb, przeto my liczni, tworzymy jedno ciało. Wszyscy  bowiem bierzemy z tego samego chleba. 1Kor. 10:16-17. Przeczytajmy także 1Kor. 4: 12-27. Podobnie tak jak jedno jest ciało choć składa się z wielu członków, a wszystkie członki ciała pomimo, że są liczne, stanowią jedno ciało, tak też i jest z Chrystusem… Słowo Boże w ten sposób zupełnie jasno potwierdza jedność ciała Chrystusa. słowo Boże ustanawia także i dyscyplinę domu Bożego, w sposób jasny i czytelny dla każdego. Należy tutaj zauważyć, ze dokładne wypełnienie tego drugiego, nigdy nie może zaszkodzić jedności. Pełna harmonia istnieje między nimi. Czy przez to należy rozumieć, że Apostoł Paweł dokonywał zamachu na jedność ciała Chrystusa nakazując Korynckiemu zborowi „wyrzucić stary kwas” spośród nich. Na pewno nie. A czyż ten, który uległ zepsuciu nie był uczestnikiem ciała Chrystusa? na pewno tak. Dlatego też widzimy przywrócenie jego na dawne miejsce o czym pisze drugi list do Koryntian. Dyscyplina domu Bożego dokonała to, co należało dokonać w stosunku do jednego z członków ciała Chrystusa. i człowiek, który uległ zepsuciu, został przywrócony Kościołowi. I to jest właściwe działanie Kościoła. Wszystko rzuca światło na bardzo ważne zagadnienie, mówiące o dopuszczeniu chrześcijanina do wieczerzy Pańskiej i o wykluczeniu w niej. Bardzo wielu z chrześcijan posiada bardzo słabą wiedzę o tym zagadnieniu. Niektórzy myślą, że od chwili kiedy tylko człowiek wstępuje do chrześcijańskiej społeczności, to on już ma stale tam przebywać i nie można go pozbawiać uczestnictwa w wieczerzy Pańskiej. Opisywane w 1Kor. 5. Wydarzenie zdecydowanie rozwiązuje to zagadnienie. Jest rzeczą oczywistą, ze człowiek ten został wykluczony ze zboru nie dlatego, że on był niewierzącym. On był dzieckiem Bożym nie patrząc nawet na jego upadek i grzech. A jednak zbór w Koryncie otrzymał polecenie od Apostoła, aby go wykluczyć ze społeczności. I gdyby oni tego nie uczynili to tym oni podlegaliby sądowi Bożemu. A więc zbór podpadłby pod sąd. Nasz Bóg pragnie przebywać w Swoim Kościele: dlatego wszelki grzech musi być osądzony. Dlatego też czy to my rozpatrujemy 5 rozdział Księgi Liczb, czy też 5 rozdz. 1 Listu do Koryntian, przed nami ciągle ta sama prawda stoi: Świadectwa Twoje są bardzo godne wiary, domowi Twojemu przystoi świętość po wszystkie dni o Jahwe. Ps. 93:5. Prócz tego widzimy, że duchowa dyscyplina powinna być podtrzymana wśród narodu Bożego, a nie na zewnątrz jego. A czyż o tym nie świadczą pierwsze słowa 5 rozdziału księgi Liczb. Nakazano Izraelitom, aby wyprowadzić wszystkich nie Izraelitów, wszystkich nieobrzezanych, wszystkich, którzy nie mogli udowodnić swojego pochodzenia od Abrahama, lub podobnym im ludziom? Czy to były przyczyny wyłączenia z obozu? Na pewno nie! A kto podlegał wykluczeniu? Wszyscy trędowaci – to znaczy wszyscy ludzie, u których było widoczne działanie grzechu, cierpiący wycieki – to znaczy wszyscy ci, którzy wpływają negatywnie na otaczających ich ludzi oraz każdy kto zaciągnął nieczystość przy zwłokach. Oto osoby, które podlegały oddaleniu z obozu w pustyni. Podobnie i w naszych czasach ludzie, którzy podobnie do Izraelitów w pustyni, okazują podobne zgubne skutki na Kościół podlegają wykluczeniu z Kościoła. Do czego doprowadziło takie wykluczenie? Czy to wszystko dokonywane było po to, aby zdobyć dobrą reputację i chlubę dla narodu? O nie. A dlaczego? Aby nie plugawili obozu waszego gdzie Ja mieszkam wśród was. Tak powinno być i teraz. My nie sadzimy i nie odrzucamy fałszywej nauki dla podtrzymania czystości wiary, nie sądzimy i nie wykluczamy ze zboru i spośród siebie moralnego zła p[oto, aby nie stracić szacunku i dobrego imienia. Ale powodu, że: domowi Twojemu o Jahwe przystoi świętość po wszystkie dni. Ps. 93:5. Oto jedyna motywacja osądzenia i wykluczenia. Bóg mieszka wśród Swojego narodu: Gdzie was dwoje troje zgromadzonych w Imię Moje tam jestem pośród was. Mat. 18:20. Czy nie wiecie, że jesteście świątynią Boża i Duch Boży mieszka wśród was 1Kor. 3:16. A więc nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga, zbudowani na fundamencie apostołów i proroków gdzie kamieniem węgielnym jest Chrystus Jezus. W Nim zespolona cała budowla rośnie na świętą w Panu świątynię. W Nim także i wy wznosicie się we wspólnym budowaniu by stanowić mieszkanie Ducha Świętego. Efez. 2:19-22. Bardzo możliwe, że tutaj powstanie pytanie w umysłach czytających: Czy obecnie można znaleźć na ziemi Kościół w pełni czysty i doskonały? Czy wobec tego nie okaże się, że pomimo starania członków i pasterzy zło nadal prowadzi swoją zgubna działalność w Kościele? Wobec tego, co należy podejmować lub przedsięwziąć, aby ta czystość była zachowana? Zło ma miejsce w Kościele, a to dlatego, że ono mieszka i żyje w każdym z członków. Ale nie powinno być dopuszczone do tego, aby ono mogło wzrastać i rozszerzać się. Zło powinni być osądzone i zwyciężone. Skaża nie obecność osądzonego zła, ale jego tolerancja, dopuszczenie do rozwoju. Dlatego względem całego kształtu Kościoła. Musi być stosowana ta sama norma, co i względem każdego jego członka. Gdybyśmy osądzali samych siebie, nie bylibyśmy osądzeni 1Kor. 11:31. Dlatego też obojętnie jak wielkim byłby upadek Kościoła jego grzech, nie powinno się od niego oddzielać. Jeżeli jednak społeczeństwo Boże odrzuca swój obowiązek osądzania zła, zarówno w nauce, jak i w prawach swoich członków, to takie społeczeństwo nie ma już w sobie Kościoła Bożego, i wtedy bez względu na skutki należy od niego się oddzielać. Dopóki społeczność Boża stoi na gruncie Kościoła Bożego, to choćby ona była bardzo słaba i nieliczna, to wszelkie oddzielenie się jest bardzo zgubnym. Jeżeli jednak schodzi z tego gruntu, lub kiedy już nie stoi na tym pewnym gruncie, odrzucają swoją powinność odrzucania zła, wtedy rozerwaniem staje się przebywanie w niej. Czy wobec tego o czym tutaj była mowa, nie możemy powiedzieć, że to wszystko posłuży jeszcze większym podziałom i rozdarciom? Na pewno nie. Być może to nakaże przerwać więź z ludzkimi ustawami i przepisami. W narzuconymi statutami i innymi wymysłami ludzi pragnących, uniezależniania innych, ale to nie jest wcale rozerwanie, lecz coś wręcz przeciwnego. Dlatego, ze obojętnie jak wielkim, potężnym, silnym i korzystnym by nie były ludzkie ustawy, ponieważ naruszają jedność ciała Chrystusa i jedność Kościoła Bożego, są obce Bogu. Każdy zainteresowany człowiek nie przeoczy faktu, że Duch Boży zawsze i wszędzie wzbudza zainteresowanie do wielkiego zagadnienia o Kościele Bożym. Ludzie zaczynają rozumieć, że istnieje tutaj coś co jest bardziej znaczniejsze niżeli osobisty pogląd człowieka lub jakiś dogmat obojętnie jakiej partii religijnej. Pytanie: Czym jest Kościół? Wynika wbrew własnej woli w sercach wielu, wymaga też konkretnej odpowiedzi. Dlatego też jest czymś wspaniałym wiedzieć, ze taka odpowiedź istnieje. Odpowiedź jasna ściśle określona, potwierdzająca autorytetem Samego Boga i Jego Słowa. Czyż nie jest wspaniałą rzeczą, że wśród różnych przeciwdziałań przedstawianych przez Kościoły: Państwowe, Narodowe, Narodowościowe, Wolne itp. Kościół Boży pozostaje prawdziwym, jednolitym, któremu to wszystko nie może zaszkodzić. Takim jest prawdziwy Kościół. I my jesteśmy pewni, że w tym właśnie jest zawarta Boża decyzja dla wielkich rzesz Bożych dzieci. Gdzie tako Kościół się znajduje? Czy na próżno byłoby poszukiwanie wśród ogólnego chaosu i otaczającego nas nieporządku? Dzięki Bogu nie! Dlatego, że chociaż nam nie dano, aby widzieć wszystkich członków Kościoła złączonych razem, to jednak dano nam znać i odczuwać grunt Kościoła Bożego, a nie czegoś innego. I to jest naszym wielkim przywilejem i świętą powinnością. A w jaki sposób my możemy odczuwać, że stoimy na tym pewnym gruncie? Pierwszym krokiem naszym powinno być odejście od wszystkiego, co jest obce dla Kościoła Bożego. My nie możemy odkryć prawdy Bożej pogrążając się w kłamstwie. Boży nakaz brzmi: Przestańcie czynić zło, nauczcie się czynić dobro. Bóg nigdy nie posyła Swojego światła dla dwóch kroków naraz. Z chwilą kiedy uznajemy, że stoimy na niewłaściwym gruncie, to naszym obowiązkiem jest opuszczenie tego miejsca i oczekiwanie, że Bóg daruje nam nowe światło. I On na pewno to uczyni. Powróćmy jednak do przykładu opisanego nam w naszym rozdziale: Przemówił znów Jahwe do Mojżesza tymi słowami: Powiedz synom Izraela: Jeżeli mężczyzna lub kobieta dopuszczą się jakiego grzechu wobec ludzi, popełniając przestępstwo przeciwko Jahwe, to osoba ta zaciągnie winę. Mają wyznać grzech popełniony i oddać dobro nieprawnie zabrane z dodaniem piątej części temu wobec kogo zawinili. A jeśli on nie ma krewnego, któremu można zwrócić, zwrot należny Jahwe przejdzie na kapłana, z wyjątkiem barana ofiarowanego na ofiarę przebłagalną przez którą dokona on na nim obrzędu przebłagania. 5-8. Ofiara zadośćuczynienia była rozpatrywana w naszym komentarzu Księgi Kapłańskiej 5 rozdział. Dlatego też tutaj zwracamy uwagę czytelnika nie mając zamiaru ponownie rozpatrywać tej ofiary. Tutaj zastanowimy się na sprawie bardzo ważnej, a mianowicie wyznaniu grzechu i zwrotu nieprawnie zabranego dobytku, lub rzeczy należącej do kogoś drugiego. Nie tylko Bóg ale także i człowiek otrzymuje swoja część od wielkiej Ofiary za grzech, która ucierpiała na krzyżu Golgoty. Z powyższego tekstu dowiadujemy się, że kiedy został dokonany grzech, Bóg wymagał, aby ten grzech był wyznany (i powrotu rzeczy ukradzionych) naprawy wyrządzonej szkody. Szczerość wyznania grzechu powinna być wyrażona przez naprawę wyrządzonej szkody. Izraelita, który popełnił jakikolwiek grzech przeciwko swojemu bratu nie mógł tylko pójść i przeprosić go. Nie było wystarczającym, że poszedł i szczerze mu powiedział: jest mi bardzo żal, że to popełniłem. On musiał oddać to, co zostało zabrane i do tego dołożyć jeszcze piątą część. I chociaż my nie jesteśmy pod prawem, możemy z tego wyciągnąć wiele korzyści i dla siebie. I tak chociaż ustawa nie odnosi się bezpośrednio do nas, my możemy z niej wyciągnąć wspaniałą lekcję i dla nas. Wspaniała lekcja dla nas z praw starotestamentowego nauczyciela. Jeżeli więc uczyniliśmy wobec kogokolwiek krzywdę, to nie jest wystarczającym wyznanie popełnionego grzechu przed Bogiem i naszym bratem. Powinniśmy także naprawić wyrządzoną krzywdę. Zostaliśmy powołani, aby praktycznie wykazać, że osądziliśmy samych siebie w tym wszystkim, co uczyniliśmy dla swojego brata. Musimy tutaj powiedzieć, że boimy się o to, ze ten obowiązek jest źle zrozumiany. Źle rozumiemy sposób zgładzenia grzechu lub upadku. Czynimy to w sposób bardzo lekki, powierzchowny i nieodpowiadający do wielkości naszego przestępstwa, a który smuci Ducha Świętego. Zadowalamy się tym, że to wszystko wyznajemy ustami, wcale nie okazując głębokiej pokory przed Bogiem z powodu popełnionego czynu. Moralne korzenie naszego postępku pozostają nieosądzone. I na skutek tak lekkomyślnego odniesienia się do grzechu serce nasze staje się zatwardziałe a czułość sumienia przytępiona. Jest to jednak bardzo poważna sprawa. My nie znamy czegoś cenniejszego od uczucia sumienia. Tutaj nie mamy na myśli sumienia bojaźliwego, kierującego się swoimi własnymi pragnieniami. Są to dwa rodzaje stanu sumienia wskazującego na stan duchowy człowieka. Takie sumienia może być u człowieka nieżyczliwego, rozgoryczonego. Tutaj jednak mówimy o sumieniu i o jego czułości, które jednak SA pod kierownictwem Słowa Bożego i zawsze starających się, aby przebywać pod jego autorytetem. Taki zdrowy stan duszy uważamy za nieoceniony skarb. To doprowadza nas do wzorowego porządku, wnika nawet do drobnych nie zauważalnych nawyków naszego ziemskiego życia. Do porządku naszej odzieży, porządku w naszym domu, w naszych domowych obowiązkach, porządku naszego słownictwa, porządku naszego stołu, naszego umiaru, naszych myśli, naszego rozumu. Do porządku naszego tonu rozmowy, przenika do zachowania się naszych dzieci. Jeżeli jesteśmy powołani do służenia innym to ono kieruje i kontroluje tą służbę obojętnie jaką by ta służba nie była. Czyli wszystko podporządkowane jest zdrowej kontroli przebudzonego sumienia: I sam usilnie staram się, aby mieć sumienie czyste zawsze wobec Boga i wobec ludzi. Dz. Ap. 24:16. Myślę, że Apostoł Paweł nie mógłby przeżyć spokojnie nocy, gdyby jego sumienie wykazywało, że jest coś winnym wobec Boga i ludzi. Tego należy życzyć wszystkim ludziom. Jest w tym dążeniu coś przepięknego i pociągającego, bardzo cennego dla każdego sługi Chrystusa. nie patrząc na wszystkie swoje zauważalne dary, nie patrząc na zadziwiającą moc swojego ducha, głęboką znajomość dróg i zamierzeń Bożych. Nie patrząc na wszystkie swoje zdumiewające objawienia, nie patrząc na wszystko to, co on posiadał i czym mógł chwalić się. Przecież to on był w trzecim niebie i widział i słyszał to nawet nie godziło się, aby opowiedzieć człowiekowi. I ten wielki uprzywilejowany Apostoł, zawsze się starał, aby zachować czyste sumienie przed Bogiem i ludźmi. I nawet w chwilach zapomnienia kiedy wypowiedział słowa bardzo śmiałe zwracając się do arcykapłana Ananiasza, to zaraz był gotów, aby wyznać swój błąd. Dlatego też stwierdzenie: Bóg cię uderzy ściano pobielana, zostało zamienione na słowa: nauczającym w twoim narodzie nie będziesz złorzeczył Dz. Ap. 23:1-5. I gdyby to nie nastąpiło to ten wielki Apostoł nie mógłby spokojnie zasnąć, będąc męczony przez sumienie z powodu wypowiedzianego. Należy koniecznie wyznać swoją winę jeżeli my zgrzeszymy słowem lub czynem. Jeżeli z naszej strony nie ma wyznania grzechu, nasza społeczność z Bogiem zostanie naruszona. Społeczność nie może być ponownie nawiązana dopóki grzech pozostaje na sumieniu. Może się nam wydawać, że społeczność istnieje, ale to jest tylko złudzenie z naszej strony. Jeżeli więc chcemy chodzić z Bogiem to musimy chronić w czystości nasze sumienie. Nie ma nic bardziej niebezpieczniejszego od braku moralnych uczuć, obwinionego sumienia, przytępionego uczucia, dopuszczających mnóstwo niedomówień i zupełnie ich nie osądzając. W podobnych warunkach bardzo lekko można popaść w grzech i nawet nie zauważać jego i jeszcze chłodno oświadczyć „Co ja złego zrobiłem?” Drogi czytelniku, będziemy ze świętą czujnością strzec się od tego wszystkiego. Bądźmy szczególnie uczuleni na to, aby wypracowywać w nas samych szczególną czułość. Wtedy będziemy przynaglani, aby postępować tak jak to czynił Apostoł Paweł, aby przepasać się dobrymi czynami, bezustannie dążąc ku dobru. Jest to dążenie bardzo dobre, dążenie przynoszące drogocenne owoce. Nie myśl, ze do tego dążenia dopisywana jest zależność od zakonu. Nie! To wszystko ma charakter czysto chrześcijański. W tych tak bardzo „wysokich” słowach Apostoła Pawła widzimy jakby wcielenie w zwięzłej postaci całego zachowania się chrześcijanina. Aby mieć sumienie czyste wobec Boga i ludzi. W tym zawarte jest wszystko. No niestety my bardzo mało liczymy się z prawami naszych bliźnich i z prawami Bożymi. Nasze sumienie jest bardzo dalekie od tego czym ono powinno być. Lekceważymy obowiązki wszelkiego rodzaju i nawet tego nie zauważamy. Nasze serce nie okazuje żadnej skruchy my nie okazujemy żadnej pokory przed Bogiem. Dokonujemy wszelkiego rodzaju przestępstw, wcale nie przyznajemy się do ich popełniania, zupełnie nie starając się naprawić wynikłej szkody. Pozostają niezauważone postępki, które powinne być wyznane i osądzone. Spotykamy grzech nawet w naszych świętych obowiązkach. Spotykane jest bardzo płytkie podejście i obojętny stosunek do modlitwy, do Wieczerzy Pańskiej. W różny sposób okradamy Boga. Kierujemy się swoimi własnymi przemyśleniami, mówimy swoimi słowami, wykonujemy swoje własne zamiary i pragnienia. A to wszystko czyż nie świadczy o okradaniu Boga. A przecież my nie należymy do samych siebie, ale zostaliśmy kupienia drogocenną krwią Baranka. Takie zachowanie może tylko zahamować nasz wzrost duchowy. Ono zasmuca Ducha Bożego i przeszkadza w przyjęciu przez dusze nasze łaski Chrystusa, która jedynie daje możliwość wzrastania w Chrystusie. Słowo Boże wielokrotnie podkreśla, że najbardziej cennym dla Boga jest duch skruszony i serce pokorne: Ale Ja patrzę na tego, który jest biedny i zgnębiony na duchu i który ze drżeniem czci moje słowo Izaj. 66:2. Z takim człowiekiem Bóg może przebywać. Ale Bóg nie może mieć społeczności z zawziętością, z brakiem czułości, z chłodnością i obojętnością. Dlatego starajmy się zawsze mieć sumienie czyste i nieprzygniecione zarówno przed Bogiem jak i przed ludźmi. Trzecia część i zarazem ostatnia naszego rozdziału, zawiera w sobie bardzo ważną dla nas lekcję i to niezależnie w jaki sposób będziemy jego rozpatrywać, czy to w związku z dawnym Izraelem, czy tez w związku z moralnymi obowiązkami każdego. Sprawa dotyczy posądzania. Treść ustaw jest pełna bardzo głębokiego znaczenia. I tak w pierwszej części zawarte zostało powszechne osądzenie grzechu. W drugiej osądzenie samego siebie. Osądzenie samego siebie, wyznanie swojej winy, wyrównanie szkody pojedynczej osoby. Z trzeciej części dowiadujemy się, ze Bóg nie cierpi niczego, co nosiłoby na sobie choćby tylko cień grzechu. Stąd zakładamy, że ta zdumiewająca ustawa obrazowo przedstawiała związek Jahwe Boga z Izraelem. Prorocy bardzo często porównywali Izrael do żony wspominając przy tym o zazdrości Jahwe w stosunku do niej. My tutaj nie mamy zamiaru przedstawiać wszystkich przykładów dotyczących tego tematu, a podejmowanych przez proroków Jeremiasza, Ezechiela. Izrael nie mógł bez ukarania poddać się próbie za pośrednictwem „gorzkiej wody”. Nieprawość jego występowała przy tym na wierzch. Izrael naruszył obietnicę swojej wierności. Żona porzuciła Swojego Męża, Świętego Izraela, który był tak bardzo zazdrosny o nią. I ona stała się niewierną Bogu. Bóg jest Bogiem zazdrosnym. I On nie może pogodzić się z myślą, że serce, którego On tak bardzo pragnie staje się własnością kogoś innego. Widzimy, że ta ustawa o podejrzeniu, przedstawia nam charakter Boga (istotę charakteru Bożego). Przedstawia w pełni myśli i uczucia zdradzonego męża, a także męża, który tylko podejrzewa o niewierność swoją żonę. Nawet samo podejrzenie było bardzo poważnie potraktowane i ono wymagało wszechstronnego wyjaśnienia. Podejrzana osoba musiała się poddać tak poważnemu doświadczeniu, próbie, że przejść przez nią mogła tylko osoba w pełni niewinna. I gdyby pojawił się tylko najmniejszy symptom winy, to gorzka woda obnażyłaby jego nawet w samej głębi duszy jego obecność. Winny nie miał najmniejszej szansy, aby się ukryć, dlatego możemy powiedzieć, ze fakt niewinności niewinnego był bardziej efektownym. To co odkrywało winę tego, kto dopuścił się niewierności, to samo świadczyło o niewinności niewinnego. Dla człowieka, który był przekonany o swojej niewinności, bardzo dokładne śledztwo mówiło, że jego niewinność będzie udowodniona. I gdyby nieprawidłowe śledztwo uniewinniło winnego, gdyby prawo dotyczące podejrzanego zostało źle potraktowane, to na tym tylko ucierpiałby niewinny. Jeżeli sposób dochodzenia był w pełni zgodny z Bożą ustawą to i jego rezultaty były w pełni doskonałe. I jeżeli podpadająca pod to prawo kobieta, na którą padło podejrzenie, wychodziła z tego czystą i niewinną, wiarygodność do niej była przywrócona. O jak szczęśliwi byli Izraelici mający w swoich rękach taki środek dla rozstrzygnięcia wszystkich podejrzanych przypadków. Podejrzenie powodowało śmiertelne uderzenie dla wszelkiej miłości. Bóg nie mógł dopuścić ażeby ono mogło istnieć pośród Jego narodu. On nie tylko chciał ażeby naród Jego osądzał wszelkie zło i ażeby Izraelici osądzali każdy siebie oddzielnie. Lecz tam gdzie istniał choćby najmniejszy cień podejrzenia, a nawet choćby wiadomego grzechu i nie było widać On darował wiarygodny sposób doświadczenia, wypróbowania, odkrywający cała prawdę. Winny wypijał kubek wody, która groziła mu śmiercią i zostawał poddany sądowi Bożemu. Dusza niewinna przy zetknięciu się ze śmiercią zwyciężała ją. (uwaga. Ziemia wzięta z podłogi przybytku może służyć dla nas jako obraz śmierci …kładziesz mnie z prochu śmierci Ps. 22:16. Woda obrazowo przedstawia nam Słowo Boże, które oddziaływuje na sumienie i przez siłę Ducha Świętego odkrywa stan duszy. Jeżeli w sercu okaże się niewierność w stosunku do Chrystusa – do prawdziwego Oblubieńca, odkupionej przez Niego Oblubienicy, to musi to wszystko być poddane natychmiast próbie osądzenia. To wszystko jest stosowane względem narodu Izraela, Kościoła i względem każdego wierzącego oddzielnie. Jeżeli serce nie wierzy Chrystusowi, to ono nie może ostać się przed doświadczającą siłą Słowa Bożego. Jeżeli jednak serce jest w pełni oddane Chrystusowi, to czym bardziej dusza jest próbowana i doświadczana tym dla niej lepiej. Jakże my jesteśmy szczęśliwi kiedy z pełną ufnością możemy powiedzieć: Zbadaj mnie Boże i poznaj moje troski i zobacz czy zdążam drogą nieprawą, a prowadź mnie drogą odwieczną Ps. 139:34-24. Choćbyś badał me serce, nocą mnie nawiedzał i doświadczał ogniem, nie znajdziesz we mnie nieprawości, moje usta nie zgrzeszyły ludzkim obyczajem według słów Twoich warg wystrzegałem się ścieżek gwałtu. Ps. 17:3-4.)

 

 

Rozdział 6

 

Temat: Nazireat.

 

         Przemówił znowu Jahwe do Mojżesza tymi słowy: Tak mów do synów Izraela, gdy jaki mężczyzna lub kobieta złoży ślub nazireatu, aby się poświecić dla Jahwe musi się powstrzymać od winy i sycery, nie może używać octu winnego, ani soku z winogron, nie wolno mu jeść winogron zarówno świeżych jak i suszonych. Przez cały czas trwania nazireatu nie będzie niczego spożywać z winnego szczepu, począwszy od winogron niedojrzałych aż do wytłoczyn. Przez cały czas nazireatu nożyce nie dotkną jego głowy. Dopóki nie upłynie okres czasu, na który poświęcił się Jahwe, będzie święty i ma pozwolić by jego włosy rosły swobodnie. W okresie kiedy jest poświęcony dla Jahwe nie może zbliżyć się do żadnego trupa. Nawet przy swoim zmarłym ojcu czy matce nie może zaciągnąć nieczystości, gdyż nosi na swej głowie znamię poświęcenia dla Jahwe. Podczas całego okresu trwania nazireatu jest poświęcony dla Jahwe. 1-8w. Ustawa o nazireacie jest dla nas bardzo interesująca. W niej znajdujemy położenie człowieka, który odrzuca od siebie wszystko co nawet samo w sobie nie było czymś grzesznym, a mimo to mogłoby wpłynąć negatywnie na zupełne oddanie serca Bogu, co było główną cechą nazarejczyka. I tak jako pierwsze wymieniane jest wino. Nazarejczyk miał zabronione picie wina. Jedzenie winogron lub produktów pochodzących z nich było zabronione. Wino jak wiemy jest symbolem ziemskiej radości, wyrazem ziemskiego zadowolenia, którego tak bardzo pragnie serce człowieka. Nazarejczyk musiał się tego wszystkiego wystrzegać w pustyni. Dla niego ten zakaz był zrozumiałym wymaganiem Bożym. On nie mógł pobudzać swoich cielesnych pragnień przez mocny trunek. I tak przez wszystkie dni swojego nazireatu musiał strzec się od spożywania wina. Taki opis ku nauce nam został zapisany w cudownej Księdze Liczb. O jak bardzo on pasuje do tego wszystkiego, co się znajduje wokół nas w pustyni tego świata. To właśnie powinniśmy oczekiwać od Księgi Liczb. Zadziwiająca ustawa o nazireacie zupełnie odpowiada charakterowi tej Księgi. I jak już było powiedziane, wszystko dotyczy narodu przebywającego w pustyni. Popatrzmy jakaż to lekcja jest ukryta w tym wstrzemięźliwym życiu nazarejczyka, który wystrzegał się wszystkiego, co miało związek z winem, a kończąc na tym, co dotyczyło jego skóry (powierzchni ciała).(Poczynając od pesteczek winogron, a kończąc na tym co rośnie na własnej skórze). Istniał tylko Jeden prawdziwy Nazirejczyk w tym świecie. Od początku Jego istnienia, aż do końca, oddzielony od radości tego świata. Od chwili kiedy przystąpił do swojej jawnej służby trzymał się z dala od wszystkiego, co było świeckie. Jego serce było zajęte wyłącznie Bogiem i dziełem Bożym. I z oddaniem, które nic nie było w stanie zachwiać, czynił wolę Swojego ojca. Ani przez chwilę nie gościła w Jego sercu ziemska myśl lub interes ludzki. On był zajęty wyłącznie czynieniem woli Boga. Czy nie wiecie, ze powinienem być w tym, co należy do Mojego Ojca Łuk. 2:49. I jeszcze: Czyż to Moja lub twoja sprawa niewiasto. Jan. 2:4. Czy podobne słowa wypowiedział On w celu zaspokojenia Swoich osobistych cielesnych rządz? On miał na celu tylko jedno i z powodu tego oddzielił się od tego świata. Oko Jego było czyste. Jego serce całkowicie należało do Ojca. I to wszystko było widoczne w Jego ziemskim życiu. On mógł powiedzieć Swoim uczniom: Tymczasem prosili Go uczniowie, mówiąc: Rabi jedz! On im rzekł: Ja mam pokarm, o którym wy nie wiecie. Mówili więc uczniowie jeden do drugiego: Czyż Mu kto przyniósł coś do zjedzenia. Powiedział im Jezus: Moim pokarmem jest wypełniać wolę Tego, który Mnie posłał i wykonać Jego dzieło. Jan. 4:31. Po zakończeniu Swojej ziemskiej podróży podczas spożywania Paschalnego Baranka bierze kielich podaje uczniom i mówi: Weźcie go i podzielcie między siebie, albowiem powiadam wam: odtąd nie będę już pił z owocu winnego krzewu, Az przyjdzie Królestwo Boże. Łuk. 22:17-18. Widzimy wyraźnie jak postępował prawdziwy Nazirejczyk. On nie mógł żyjąc tutaj na ziemi cieszyć się radościami ziemskimi, ani też radościami Izraela. Ku temu jeszcze nie przyszedł czas i dlatego On odwracał się od wszystkiego, co było radością ziemską, aby mieć możliwość skoncentrowania wszystkich swoich sił i interesów, na jednym tylko dziele, które całkowicie wypełniało Jego umysł. Przyjdzie jednak czas kiedy On jako Mesjasz, będzie dzielił radość Swojego narodu i całej ziemi. Ale do nastania tego błogosławionego czasu On jako prawdziwy Nazirejczyk jest oddzielony od tego świata i Jego lud także przebywa w oddzieleniu z Nim. Oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą. Jak Ty Mnie posłałeś na świat tak i Ja ich na świat posyłam. A za nich Ja poświęcam Samego Siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie. Jan 17:16-19. Drogi czytelniku chrześcijaninie, wniknijmy bardzo głęboko w tą pierwszą szczególną właściwość charakteru nazarejczyka. Jest rzeczą konieczną abyśmy dokładnie zbadali siebie z tej strony. Jest rzeczą bardzo ważną, do jakiego stopnia my jako chrześcijanie rozumiemy prawdziwy sens i siłę tego pełnego wyrzeczenia od wszelkiego popierania ludzkich interesów, pragnień i od wszelkiej czysto ziemskiej radości. Można tutaj zapytać: A cóż złego z lekkiej zabawie lub w niewinnym odpoczynku? Przecież nie zostaliśmy powołani, aby być zakonnikami? A czyż Bóg nie darował nam wszystkiego abyśmy z tego korzystali? Czyż więc dopóki żyjemy na tym świecie nie należy nam z tego wszystkiego korzystać? Całe to zagadnienie sprowadza się tylko do jednego: Czy my jesteśmy pełni zapału, aby być nazarejczykami? Pragnęliśmy pełnego oddzielenia i o oddaniu samych siebie, ciała i ducha na wyłączną własność Bożą? Jeżeli tak, to należy nam wyrzec się wszystkiego, co zaspokaja pragnienie ciała. W tym jest zawarte całe zagadnienie. Nie możemy pytać siebie, czy w ten sposób nie uczynimy z siebie zakonników? Lepiej byłoby abyśmy zadali sobie pytanie: Czy mamy taką potrzebę, aby stać się nazarejczykiem? Pragniemy z całego serca oddzielić się podobnie jak Chrystus, nasz Pan, od wszelkiej radości czysto ziemskiej. Oddzielić się dla Boga od wszystkiego, co samo w sobie nie byłoby nagannym, jednak mogłaby być przeszkodą w pełnym poświęceniu Bogu serca, które pragnie, aby w pełni poświęcić się Bogu, pragnie prawdziwego nazirectwa. Czyż dla chrześcijan nie jest wiadomym, że w świecie jest całe mnóstwo spraw i rzeczy, które zabawiają i osłabiają naszego ducha, a które według norm moralnych wyglądają na zupełnie niewinne. Musimy pamiętać, że nazarejczyk Boży nie kieruje się normami zmiennej moralności. Jego moralny ideał jest znacznie wyższy. Nazarejczyk na wszystko patrzy z Bożego punktu widzenia, z punktu widzenia nieba. Dlatego nie mogą być dla niego czymś małoznacznym wszystkie sprawy i rzeczy, które mogą rzucić choćby niewielki cień na wyższy charakter poświęcenia się Bogu, a którego tak bardzo pragnie dusza. Niech Bóg nam dopomoże abyśmy przemyśleli to wszystko bardzo dokładnie, wyważyć, sprawdzić i wystrzegać się wszelkiego złego wpływu. Każdy powinien wiedzieć, co właśnie dla niego gra rolę wina i mocnego napoju. To może okazać się drobnostką, ale powinniśmy być świadomi, ze to nie drobnostka przerywa naszą społeczność z Bogiem i pozbawia nas świętej społeczności z Bogiem, a stanowiącej dla nas wyższy przywilej. Istniała także jeszcze jedna charakterystyczna cecha należąca do nazarejczyka. Przez cały czas trwania nazireatu nożyce nie dotkną jego głowy. 5w. Z 1Listu do Koryntian 11r 14w dowiadujemy się, ze długie włosy na głowie mężczyzny były hańbą dla niego. Czyż sama natura nie poucza nas, że hańbą jest dla mężczyzny nosić długie włosy? To nam mówi wyraźnie, że jeżeli my chcemy żyć życiem prawdziwego oddzielenia dla Boga, to musimy być gotowymi wyrzec się wszelkich zaszczytów ziemskich. Tak właśnie postępował Pan nasz Jezus Chrystus. On uniżył Samego Siebie. On wyrzekł się Swoich praw. Dlatego On mógł powiedzieć: Ja zaś jestem robak, a nie człowiek, pośmiewisko ludzkie i wzgardzony u ludu… Ps. 22:7. On wyrzekł się wszystkiego, zajął ostatnie miejsce. On zlekceważył Swoje interesy, aby troszczyć się o interesy innych. Jego nazireat zarówno w tym, jak i w pozostałych stosunkach był bezspornie doskonałym. A tego właśnie brakuje nam. My zawsze wszelkimi siłami staramy się zachowywać swoją godność, nigdy też nie ustępujemy swoich praw innym. I to wszystko nazywamy jeszcze pełną dojrzałością. Jedyny doskonały na ziemi Człowiek nigdy tak nie postępował. Jeżeli więc pragniemy być nazarejczykami, to nie możemy tak postępować. Powinniśmy wyrzec się wszelkich cielesnych przywilejów, wyrzec się wszelkiej ziemskiej radości, jeżeli chcemy w tym świecie iść jednym wytyczonym szlakiem pełnego oddzielenia się dla Boga. Nadejdzie czas kiedy będzie można połączyć to jedno z tym drugim, ale teraz jest to niemożliwe. Zauważmy, ze to całe zagadnienie nie sprowadzało się do tego czy to było według prawa lub nie. Mężczyźni strzygli włosy na swojej głowie; ale dla nazarejczyka było zakazane, a nawet było to przestępstwem. I w trym zawarta jest cała różnica. Dla każdego przeciętnego człowieka, strzyżenie włosów było czymś normalnym, tak samo picie wina czy spożywanie winogron. Ale nazarejczyk nie był normalnym człowiekiem. On był człowiekiem odseparowanym od normalnego obrazu życia, ażeby zdążać drogą szczególną. Dlatego też dla niego strzyżenie włosów, golenie się, picie wina byłoby odwróceniem się od tej szczególnej drogi życia. Ktoś mógłby tutaj powiedzieć, a czyż nie należało korzystać z praw życia, z wygód i ze wszystkiego, co daje prawo dla człowieka. Możemy tutaj odpowiedzieć: To wszystko jest dobre dla tych ludzi, którzy chcą żyć normalnie tak jak żyją wszyscy ludzie. Jeżeli jednak my chcemy żyć tak jak ma żyć prawdziwy nazarejczyk Boży, to to wszystko będzie dla nas zgubnym. I to znacznie upraszcza odpowiedź na to zagadnienie, daje odpowiedź na tysiące niedomówień. Dlatego na próżno byśmy chcieli ustanowić prawa odnośnie tego czy to lub tamto jest dla nas dobrym lub nie dobrym. Całe zagadnienie dotyczy tylko jednego: Jakim jest nasz prawdziwy cel, nasze rzeczywiste dążenie? Czy my tylko chcemy żyć nie gorzej od innych ludzi lub pragniemy żyć życiem prawdziwych nazarejczyków? A więc zgodnie z sensem tego o czym mówi 1Kor. 3:3. Ciągle przecież jesteście cieleśni. Jeżeli bowiem między wami jest zazdrość i niezgoda, to czyż nie postępujecie tylko po ludzku, czyż nie jesteście cieleśni? Czyż więc jesteśmy pod wpływem ducha takiego rodzaju? Doświadczajmy na sobie cała siłę tego, co mówi Pismo Święte? A może kierujemy się duchem i prawami tego świata, bez Boga i bez Chrystusa? A więc będziemy tracić siłę na sporach o zagadnieniach, które by nigdy nie wynikły gdybyśmy zajmowali wysoki poziom duchowy? Ludzie tego świata postępują zgodnie z prawami, odczuciami moralnymi, korzystają ze wszystkiego, co im może dać świat. A nawet o to zabiegają, aby te normy i prawa były dokładnie przestrzegane, co by przyczyniło się do ich godności i powagi. Ale o tym zagadnieniu nie chcemy mówić i wątpić, że jest inaczej. Jednak z drugiej strony to wszystko, co należy się prawnie, moralnie, co jest normalnym dla ludzi tego świata, to może być naganne, nieistotne, niepotrzebne dla nazarejczyka Bożego. W taki właśnie sposób przedstawia się nam to zagadnienie jeżeli my chcemy je rozpatrywać w świetle prawdy Bożej. 6 rozdział mówi nam, że jeżeli ktoś spożywałby wino, ogolił swoją głowę, to tym samym zostałby naruszony nazireat tego kto złożył taką obietnicę nazireatu. Czyż to nie zawiera w sobie wielkiej nauki i dla was, czy to nie przemawia i do serca naszego? Na pewno przemawia. Ten fakt świadczy nam, ze jeżeli my pragniemy pełnego poświęcenia serc naszych Bogu, to powinniśmy wstrzymywać się przed wszelkimi słodyczami ziemskimi. Powinniśmy wyrzec się uczuć ludzkiej godności, od naszych Walezych nam praw. Tak właśnie powinno to wyglądać ponieważ Bóg a świat, ciało i Duch Boży są sobie zupełnie obcymi i pomiędzy nimi nie ma i być nie może przyjaźni. Przyjdzie czas kiedy to wszystko zostanie zmienione. Jednak w obecnym czasie wszyscy pragnący żyć dla Boga i postępować po duchu, powinni oddzielać się od świata i umartwiać ciało. Niechaj więc Bóg dzięki swojemu wielkiemu miłosierdziu niech uczyni nas sposobnymi do tego. Pozostaje nam omówić jeszcze jedną cechę nazireatu. Nazarejczyk nie miał prawa przez cały okres trwania swojego nazireatu, dotykania martwego ciała. W okresie kiedy poświęcony jest dla Jahwe nie może się zbliżyć do żadnego trupa. Nawet przy swoim zmarłym ojcu, matce, bracie, czy siostrze nie może zaciągnąć nieczystości gdyż nosi na głowie swojej znamię poświęcenia dla Jahwe. 6-7w. Możemy dojść do wniosku, że konsekwencje dotknięcia martwego ciała człowieka, picia wina, strzyżenia włosów były takie same. Każda z tych trzech działalności prowadziła do zerwania, złamania przymierza nazarejczyka. Z tego wydawać się mogłoby, że pomiędzy tymi zdarzeniami powinna znajdować się wielka różnica. Jednak tak nie jest. Picie wina i strzyżenie głowy nazarejczyka jest takim samym jak i dotykanie umarłego dla nazarejczyka. Pomyślmy o tym. My możemy odróżnić poszczególne czyny na mniej i bardziej grzeszne, jednak taka różnica, taki podział nie może się ostać przed obliczem Boga. Ponieważ poświęcenie dotykało głowy człowieka, ten fakt stawał się przewodnikiem dla wysokiej moralności życia człowieka. Człowiek stawał na gruncie zupełnie nowym i szczególnym, otrzymywał na skutek tego zupełnie nowy pogląd (nowe wejrzenie) na wszystko wokół niego. On nie musiał już zapytywać samego siebie, co należy się jemu czynić jako człowiekowi, ale co należy czynić jemu jako nazarejczykowi. W rezultacie tego, nawet wypadek śmierci bliskiego przyjaciela nie mógł być wytłumaczeniem zetknięcia się jego ze zmarłym. On powinien trzymać się z dala od nieczystego wpływu doczesności i był zobowiązany tak czynić dlatego, że poświęcenie się Bogu spoczywało na głowie jego. Kiedy głęboko wnikniemy w sens obietnicy nazireatu, to zrozumiemy, że tutaj nie ma mowy o zbawieniu duszy ani o życiu wiecznym, ani też o pełnym bezpieczeństwie wierzącej duszy w Chrystusa. jeżeli w pełni nie zdamy sobie z tego sprawy, to wątpliwości ciągle będą martwiły duszę. W chrześcijaństwie istnieją dwa ogniwa i chociaż są bardzo ściśle związane między sobą to zawsze jednak spotykamy je oddzielnie. Są to: ogniwo wiecznego życia i ogniwo osobistej społeczności z Bogiem. I tak to pierwsze nie może ulec rozbiciu przez żadną siłę. Jednak to drugie może ulec rozerwaniu w jednej chwili i to przez znikomą dozę zła. Nauka o nazireacie dotyczy tego drugiego ogniwa. W osobie nazarejczyka widzimy pierwowzór tego, kto zajmuje miejsce szczególnego oddania i pełnego poświęcenia się Chrystusowi. Siła podtrzymania człowieka na tej drodze jest ukryta w bardzo cennej społeczności duszy z Bogiem, tak że w momencie przerwania społeczności, odchodzi i siła. I to pogłębia powagę zagadnienia. Bardzo niebezpieczną rzeczą jest udowadnianie się w drogę bez zapasu siły, dającej możliwości iść po tej drodze. To pociąga za sobą wiele kłopotów, dlatego wymaga bardzo wielkiej przezorności. I tak dokonaliśmy krótkiego przeglądu wszystkiego, co mogłoby naruszyć naszą społeczność z Bogiem. Jednakże nie ma takich słów, które można by było użyć, aby opisać jak smutny widok przedstawia dla ludzi człowiek, który stara się zachować pozór nazireatu kiedy wewnętrzny stan świadczy, że jego nazireat został całkowicie wzruszony. Jest to najbardziej niebezpieczny stan. O wiele lepiej otwarcie się przyznać do swojego upadku i zająć miejsce właściwe dla takiego stanu aniżeli stwarzać pozór, że wszystko jest w porządku. Bóg chce, aby wygląd zewnętrzny był odpowiedni do stanu wewnętrznego. Dlatego możemy być pewni, że wcześniej czy później nasza słabość i nasza głupota zostanie obnażona. O jak bardzo haniebnym dla nazarejczyka jest, kiedy on będąc czyściejszym od śniegu, staje się czarny jak węgiel. Jej młodzieńcy nad śnieg jaśniejszy i bielsi od mleka, ciałem czerwieńsi nad koral, wyglądali jak szafir. Pociemniał ich wygląd na węgiel na ulicy ich nie można poznawać. Płacz. Jer. 4:7-8. A mimo tego liczy siebie za czystego. Aby to zrozumieć zwróćmy naszą uwagę na bardzo ważne wydarzenie jaki miało miejsce w życiu Samsona a opisane nam w Ks. Sędziów 16r. Oto Samson w bardzo krytycznym momencie swojego życia objawia (wyjawia) swoją tajemnicę. I tym samym traci swoją siłę. Tracąc swoją siłę, on nawet nie wie o tym. Tym nie mniej dla jego wroga bardzo szybko stało się jasnym, że on utracił swoją moc. Wkrótce wszyscy poznali, że on zbezcześcił swoją głowę, zbezcześcił swój nazireat. Nożyce dotknęły głowy jego. I gdy mu się tak każdego dnia naprzykrzała, że go przyprawiła o strapienie, a nawet o śmiertelne wyczerpanie, wówczas otworzył przed nią całe swoje serce i wyznał jej. Głowy mojej nigdy nie dotknęła brzytwa, albowiem od łona matki mojej jestem Bożym nazarejczykiem. Gdyby mnie ogolono, siła moja odejście osłabnę stanę się zwykłym człowiekiem. 16:16-17. Niestety w tym, co on jej wyjawił była ukryta tajemnica jego siły. Tu właśnie znajdowało się źródło święte, ukryte, całej siły, całego jego powodzenia. Do tego momentu droga jego była drogą od jednego zwycięstwa do drugiego, a to dlatego, ze była to droga świętego nazarejczyka. Niestety serce Samsona uwiodła Dalila i to czego udało się uczynić tysiącem filistyńczyków, uczyniła kobieta, która oczarowała jego swoją pięknością. I tak z bardzo wysokiego poziomu nazarejczyka, Samson spada do poziomu zwykłego człowieka. Dalila zrozumiawszy, że jej otworzył całe swoje serce, posłała po władców filistyńczyków z wiadomością. Przyjdzie jeszcze raz, gdyż mi otworzył całe swoje serce. Przyszli więc do niej władcy filistyńscy niosąc srebro w swoich rękach. Tymczasem uśpiła go na swoich kolanach i przywołała jednego z mężczyzn, aby mu ogolił siedem splotów na głowie. Wtedy go zaczęła obezwładniać, a jego siła opuściła go. Zawołała więc: Filistyni nad tobą Samsonie! On zaś ocknął się i rzekł: Wyjdę jak poprzednio i wybawię się. Nie wiedział jednak, że Jahwe go opuścił. Wówczas Filistyni pojmali go, wyłupili mu oczy i zaprowadzili do go Gazy gdzie przykuty dwoma łańcuchami z brązu musiał mleć ziarno w więzieniu. 16:18-21. O jak bardzo tragiczny widok otwiera się przed nami! Ten widok powinien wstrząsnąć nami. To powinno nas ostrzec. Jak bardzo smutny widok przedstawia dla nas obudzony z głębokiego snu, który mówi: wyjdę jak poprzednio… Niestety! Słowa „jak poprzednio” były tutaj nie na miejscu. On mógł się od niech uwolnić, ale już nie w ten sam sposób jak poprzednio, dlatego że siła odeszła od niego. Jahwe pozostawił go i odszedł od niego. I sławny ze swojej potężnej siły nazarejczyk, stał się teraz ślepym więźniem swoich wrogów. I zamiast tego, aby odnieść kolejne zwycięstwo nad wrogami, teraz musi mleć ziarno dla nich w domu więźnia, przykuty dwoma łańcuchami. Oto następstwa dogadzania dla swojego ciała. Samson już nigdy więcej nie powrócił do swojej poprzedniej wolności. Bóg darował jemu jeszcze jedno zwycięstwo nad nieobrzezanymi, ale to kosztowało go życie. Nazirejczyk Boży musi zachowywać siebie w czystości, gdyż w przeciwnym wypadku utraci on swoją siłę. Siła i czystość – dwie rzeczy nierozłączne. I jeżeli nie są podtrzymywane wewnętrzną świętością, to nie mogą iść do przodu. Stąd też wymagana jest dla nich potrzeba, aby zawsze trzymać się z dala od wszystkiego, co mogłoby uwieść serce, wpłynąć na umysł, zaniżyć poziom umysłu, zniżyć poziom duchowy. Dlatego nigdy nie zapominajmy słów 6 rozdz. 8w.: Podczas całego okresu trwania nazireatu jest poświęcony dla Jahwe 8w. Świętość jest wielką i niedocenioną właściwością codziennego życia nazarejczyka. Dlatego też jeżeli świętość zanika następuje nieuchronny koniec nazireatu. Co w takim wypadku uczynić? Na to pytanie mamy odpowiedź Pisma Świętego. Gdyby jednak koś nagle przy nim umarł i on sprowadziłby nieczystość na swoją głowę poświęconą, ostrzyże jaw dniu oczyszczenia, ostrzyże ją dnia siódmego. Ósmego dnia przyniesie dwie synogarlice albo dwa młode gołębie przyniesie kapłanowi przy wejściu do Namiotu Spotkania. Jednego złoży kapłanowi jako ofiarę przebłagalną, drugiego zaś na ofiarę całopalną i dokona przebłagania za niego, za winę jaką zaciągnął przy zwłokach zmarłego. W ten dzień zostanie znów głowa jego poświęcona. Poświęci się znów dla Jahwe na czas Nazireatu i przyprowadzi baranka rocznego jako ofiarę zadośćuczynienia. Poprzedni jednak okres nie będzie policzony gdyż splamił swoje poświęcenie. 9-12. Tutaj oglądamy dwie wielkie cechy odkupienia, jako jedyny środek, jedyna podstawa, która mogła powrócić nazarejczykowi utraconą społeczność z Bogiem. Jego nazireat został splamiony. A ta plama mogła być zmyta tylko odkupieńczą krwią. My jako ludzie moglibyśmy bardzo powierzchownie odnieść się do faktu, zetknięcia się z martwym ciałem, a szczególnie w opisanym przykładzie. Tutaj można byłoby powiedzieć: Jak mógł nazarejczyk nie dotknąć martwego ciała, skoro ten umarł nagle w jego obecności? Odpowiedź była jednak prosta i bardzo sroga. Nazarejczyk był zobowiązany do zachowywania czystości w każdej sytuacji. Prócz tego, ich świętość musiała być dostosowana nie do poglądów ludzkich, ale do miary Bożej. Dlatego wystarczającym było jedno dotknięcie się martwego, aby zostało rozerwane ogniwo społeczności z Bogiem. I gdyby nazarejczyk chciał przedłużyć trwanie swojego nazireatu, tak jak by się nic nie stało, on byłby przestępcą Bożego prawa, a tym samym podlegałby pod sprawiedliwy sąd Boży. Dzięki Bogu za to, że wszystko przewidziała łaska Boża. Istniała ofiara za grzech – pierwowzór tej samej śmierci, ale za nas. Istniała ofiara zadośćuczynienia – pierwowzór śmierci Chrystusa stosowanej nie tylko względem korzenia grzechu lub początkach grzechu żyjącego w nas, w naszym ciele, ale także stosowanej do oczyszczenia popełnionego grzechu w obecnym czasie. Wymagana była cała pełnia siły śmierci Chrystusa dla zdjęcia nieczystości z nazarejczyka spowodowanej jednym dotknięciem jego do martwego ciała. I to zostało szczególnie uwidocznione. Grzech jest czymś szczególnym czego Bóg nienawidzi. Wystarczy jedna myśl, jedno spojrzenie, jedno grzeszne słowo ażeby dusza została zaciemniona przez chmurę, która zakryła światło oblicza Bożego, abyśmy tym samym popadli w kłopoty i głęboki smutek. Dlatego też nigdy nie odnośmy się do grzechu lekceważąco. I pamiętajmy, że dla tego, aby zdjąć z naszej duszy choćby najmniejsze piętno pozostawione przez grzech, Pan Jezus Chrystus przechodził przez straszne cierpienia Golgoty. Donośny głos przerażający każdą duszę: Boże mój Boże dlaczego Mnie opuściłeś, może nam zaświadczyć, czym w rzeczywistości jest grzech. Dlatego też, ani dla Aniołów, ani też dla człowieka nie zostało dane, aby mogli zgłębić tego wielkiego wołania. I chociaż nam nigdy nie uda się choćby po części poznać tajemnicę cierpień Chrystusa, to jednak my powinniśmy jak najczęściej nasze myśli kierować na krzyż i na cierpienia naszego Pana Jezusa. I w ten sposób poznawać jak obrzydliwym jest grzech w oczach Boga. Jeżeli więc takim jest grzech w oczach Boga. Jeżeli tak bardzo Bóg nienawidzi grzechu, że aż został zmuszony, aby odwrócić światłość Swojego oblicza od Swojego umiłowanego Syna. Jeżeli więc Ojciec opuścił Syna w momencie kiedy Ten niósł grzech nasz na ciele Swoim na drzewo krzyża, to cóż w takim razie przedstawia sam w sobie grzech. Pozostańmy na chwilę jeszcze przy tej myśli i zastanówmy się jeszcze przez chwilę. Niech ona wejdzie głęboko do naszego serca, które tak bardzo szybko poddaje się grzechowi. Jak bardzo często nasze myśli biegną ku temu co nie tylko kosztowało życie naszego Zbawiciela, ale co pozbawiło Go tego, co było dla Niego najdroższym i najcenniejszym. Światło oblicza Ojca okaże nam wielkie miłosierdzie abyśmy zostali całkowicie przeniknięci uczuciem nienawiści do grzechu. Niech da nam siłę, aby nasze oko ani na chwilę zbaczało 6:16-17. drogi i celu Bożego, gdyż wiemy, że nasze serce zawsze skieruje się tam gdzie patrzy nasze oko, a nogi nasze podążą za sercem. I w ten sposób oddalimy się od Boga, tracąc poczucie obecności Bożej i Jego miłości, staniemy się opłakania godnymi chrześcijanami. I jeżeli nie poczujemy się nieszczęśliwymi to staniemy się, złymi, chłodnymi, bezuczuciowymi i poddanymi wpływowi grzechu. Niechaj więc Bóg nasz dzięki Swojemu wielkiemu miłosierdziu nas zachowa od upadku. Niech nam da gorące pragnienie do wystrzegania się wszystkiego, co mogłoby splamić głowę naszego nazireatu. Utrata społeczności z Bogiem jest dla nas bardzo, bardzo niebezpiecznym (faktem) stanem. Jednak próba przedłużania służby dla Boga mając sumienie zanieczyszczone grzechem – jest jednym z najbardziej niebezpiecznych stanów dla naszej duszy. Łaska przebacza i podnosi, ale nigdy nie możemy już powrócić do poprzedniego stanu. Nigdy nie odzyskamy tego cośmy utracili. A to ze szczególną siłą podkreśla Boża wypowiedź: Poświęci się znów dla Jahwe na czas nazireatu… Poprzedni jednak okres nie będzie policzony, gdyż splamił swoje poświęcenie. Ta część tego zagadnienia jest dla nas bardzo pouczająca. Kiedy dla nazarejczyka przydarzyło się, że zostało splamione jego poświęcenie, obojętnie czym by to nie było choćby to było tylko jedno dotknięcie się umarłego, to należało wszystko rozpocząć ponownie od początku. Pismo przedstawia nam wiele takich przykładów, dlatego dobrą rzeczą z naszej strony będzie, kiedy to wszystko dokładnie przeglądniemy i zważymy całą sprawę z nich wypływającą. Weźmy dla przykładu to, co przydarzyło się Abrahamowi w Egipcie opisane w rozdz. 12 Ks. Rodzaju. Jakie były tego następstwa> Abraham zszedł z drogi, którą powinien iść. Czas spędzony w Egipcie był utracony. Nie były mu policzone dni spędzone w Egipcie, one przepadły bezpowrotnie. Abraham musiał powrócić do miejsca, z którego wyszedł i stamtąd wyruszyć w swoją drogę. Utracone zostały nie tylko dni, w których nastąpiło splamienie swojego poświęcenia ale wszystkie poprzednie dni. I tak w Ks. Rodzaju 12:8 czytamy: Stamtąd zaś przeniósł się na wzgórze na wschód od Betel i rozbił namiot pomiędzy Betel od zachodu a Aj od wschodu. Tam również zbudował ołtarz dla Jahwe i wzywał imienia Jahwe. A po powrocie jego z Egiptu czytamy: Zatrzymując się na postojach Abraham zawędrował z Negabu do Betel, do miejsca, w którym poprzednio rozbił swoje namioty, między Betel a Aj, do tego miejsca, w którym poprzednio zbudował ołtarz i wzywał imienia Jahwe. 13:3-4. Cały okres przebywania Abrahama w Egipcie został wymazany. Tam nie było ołtarza, tam Abraham nie oddawał pokłonu Bogu. Tam nie miał Abraham społeczności z Bogiem. Dlatego Abraham musiał powrócić do miejsca, z którego wyszedł. I tak bywa zawsze. I w tym możemy wyjaśnić brak postępu przez niektórych, w ich duchowym życiu. My upadamy, odstępujemy i oddalamy się od Boga. Pogrążamy się w duchowym mroku. I wtedy Jego głos miłosierdzia, głos mocny i surowy, głos Jego władzy i zwierzchnictwa nad nami dochodzi do naszego słuchu. I my powracamy do miejsca skąd wyszliśmy. Dusza nasza znów zostaje podniesiona i postawiona, ale myśmy utracili czas bezpowrotnie i bardzo mocno ucierpieliśmy duchowo. I to jest bardzo poważne ostrzeżenie, które powinniśmy traktować bardzo poważnie i chodzić ze świętą powagą i przezornością, abyśmy nie byli zmuszani do powrotu tam skąd wyszliśmy, tracąc cenny czas. Jest prawdą, że zbłądzenie, zejście z właściwej drogi, upadki nasze, świadczą bardzo wyraźnie o stanie naszego serca. Uczymy się przez to nie zawierzać samym sobie. Wszystkie te błędy dają powód do przejawów niezmiennej i nieograniczonej dobroci Boga naszego. Wszystko to jest prawdą, jednak nam zostało darowane coś lepszego ponad wszystkie nasze błędy i upadki, środek poznania samego siebie i naszego Boga. Nasze „ja” w całej pełni powinno być osądzone z całym swoim zgubnym wpływem w obecności Boga. A to pomaga duchowemu wzrostowi naszych dusz przez poznanie Boga takim jakim On Samego Siebie objawia za pośrednictwem Ducha Świętego w Osobie Pana Jezusa Chrystusa i na drogocennych stronicach Pisma Świętego. A to jest środek bez porównania lepszy do poznania samych siebie i Boga. W tym także jest zawarta siła każdego prawdziwego oddzielenia nazarejczyka od świata. Dusza, która nieustannie przebywa w świątyni Bożej albo innymi słowy, żyjąca w ciągłej społeczności z Bogiem, zrozumie czym jest ciało we wszystkich fazach jego rozwoju. I nie musi dochodzić do tego przez smutne doświadczenia i upadki. Prócz tego taka dusza może głębiej poznać i zrozumieć czym Chrystus jest dla wszystkich ufających Jemu i czym jest i co przedstawia jako osoba. Poznawanie siebie na podstawie własnych doświadczeń – jest zbyt przykrym doznaniem. Możemy być pewnymi, że najlepszym sposobem to nauczenie się tego wszystkiego chodząc Bożymi drogami i znajdując się w ciągłej społeczności z Bogiem. I kiedy w taki sposób zostajemy nauczani, to nie bywamy zajęci myślą o całkowitym opuszczeniu nas, ale bywamy zajęci myślą o tym, co jest poza nami, powyżej nas, to jest poznaniem Pana naszego Jezusa Chrystusa. na zakończenie przeczytajmy cały tekst prawa nazireatu 6r. 13-21w. Takie jest prawo dotyczące nazarejczyka. W dniu kiedy upłynie czas nazireatu, przyprowadzi się go ku wejściu do Namiotu Spotkania. A on przyniesie jako dar ofiarny dla Jahwe, baranka jednorocznego bez skazy na ofiarę całopalną, dalej jednoroczną owieczkę bez skazy na ofiarę przebłagalną i baranka bez skazy jako ofiarę pojednania, nadto kosz chlebów niekwaszonych z najczystszej mąki zaprawionej oliwą i cienkie placuszki niekwaszone pomazane oliwą, łącznie z przynależną do nich ofiarą pokarmową i płynów. Kapłan zaniesie wszystko przed Jahwe i złoży ofiarę przebłagalną oraz ofiarę całopalenia. Barana natomiast złoży jako ofiarę pojednania dla Jahwe, łącznie z koszem chlebów niekwaszonych. Kapłan złoży potem jego ofiarę z pokarmów i płynną. Wtedy u wejścia do Namiotu Spotkania ostrzyże nazarejczyk swe poświęcone włosy i rzuci je w ogień, w którym płonie ofiara pojednania. Następnie weźmie kapłan ugotowaną łopatkę barana, chleb niekwaszony, cienki placuszek i złoży je na ręce nazarejczyka, gdy on już ostrzyże swoje włosy. Kapłan darami ofiarnymi dokona obrzędu kołysania przed Jahwe, jest to święty dar należny kapłanowi prócz mostka kołysania i uda odłożonego na ofiarę. Odtąd może nazarejczyk pić wino. Takie jest prawo odnoszące się tak do nazarejczyka, który złoży śluby, jak do darów ofiarnych ślubowanych Jahwe, niezależnie od tego wszystkiego na co go stać. Stosownie do ślubu winien wypełnić wszystkie prawa złego nazireatu. Ta zadziwiająca ustawa przenosi nas w przyszłość, kiedy to pojawi się końcowy rezultat cudownego dzieła Chrystusa. kiedy to po zakończeniu Swojego nazireatu. Pan jako Mesjasz Izraela, zakosztuje prawdziwej radości na ziemi wraz ze Swoim ludem. Wtedy to prawdziwy Nazirejczyk będzie pić wino radości. On powstrzymywał się od wszystkiego, wykonując wielkie Swoje dzieło. On powstrzymywał się od tego, o czym wszechstronnie mówi nam ta ustawa. Obecnie On jest oddzielony od Swojego narodu, oddzielony od tego świata przez siłę prawdziwego nazirejstwa, tak jak On to Sam powiedział tej pamiętnej nocy do Swoich uczni: Odtąd (słowo greckie) nie będzie już pić z tego owocu winnego krzewu, aż do owego dnia kiedy pić go będę z wami nowy w Królestwie Ojca Mojego. Mat. 26:29. Jednak przyjdzie cudowny dzień kiedy Jahwe – Mesjasz pojawi się pełen radości pośród Swojego narodu w Jerozolimie. Poczynając od proroctw proroka Izajasza, a kończąc na proroctwach Malachiasza. Pismo bardzo często mówi o tym błogosławionym i sławnym dniu. Gdybyśmy chcieli omówić wszystkie wypowiedzi Słowa Bożego, to potrzeba byłoby całego tomu dodatkowego. Czytając ostatnie rozdziały proroka Izajasza, znajdziemy tam proroctwo potwierdzające naszą myśl. Podobne wypowiedzi znajdziemy także i w innych proroctwach. Nie chcemy tutaj podawać przykładów, ale uważamy za powinność naszą uprzedzić czytających przed niebezpieczeństwem, które znajduje się w niektórych przekładach i wydaniach Biblijnych. Są tam umieszczone, wymyślone przez ludzi tytuły, nagłówki i to szczególnie przy wypowiedziach prorockich. I tak dla przykładu, tam gdzie jest powiedziane w sposób jasny o przyszłości Izraela zamieszcza się często nagłówki: „Błogosławieństwa darowane przez Ewangelię”. Zwielokrotnienie liczby członków Kościoła. Takie wyrażenia mogą bardzo łatwo wprowadzić w zamieszanie bardzo wiele szczerych czytelników Biblii, którzy są skłonni dać wiarę wszystkim wymysłom ludzi. I w końcu te wszystkie pojęcia Biblijne są tak bardzo wymieszane, ze wielu uważa za wiarygodne wszelkie wstępy, tytuły, nagłówki, a tym samym przyjmują za wiarygodne oznaczenia treści poszczególnych rozdziałów. Musimy tutaj przypomnieć, że od początku aż do końca prorockich Ksiąg nie ma ani jednego słowa o Kościele. O tym, że Kościół może znaleźć w tych drogocennych Księgach naukę dla siebie, światło pokrzepienie, ukierunkowanie – jest prawdą. Mimo tego, że Kościół tam znajduje dla siebie wiele korzystnych i cennych nauk to, aby wszystko to wprowadzić w życie potrzebna jest siła Ducha Świętego. Duch Święty także pokazuje prawdziwy sens i cel tej obszernej części Bożej Księgi. Jednak okazalibyśmy się egoistami, gdybyśmy choćby na chwilę dopuścili myśl, ze pokrzepienie i korzyść my możemy dla siebie wyciągnąć tylko ze słów, które dotyczą tylko i wyłącznie do nas, lub przede wszystkim do nas. Czy wobec tego niczego nie nauczyliśmy się z Księgi Kapłańskiej? Jednak kto może twierdzić, że ona dotyczy Kościoła? Jesteśmy pewni i każdy może upewnić się, że nauka o „prawie i prorokach” ale nauka spokojna bez jakichkolwiek uprzedzeń, lub zbyt pochopnych wniosków, ale z modlitwą doprowadzi ciebie do przekonania, że zagadnienia dotyczące władzy Boga nad tym światem, a spotykane w nich są zawsze ściśle związane z losem Izraela. Oczywiście są i zagadnienia w „Mojżeszu i prorokach” dotyczące Samego Pana Jezusa. Na to nam wskazują słowa zapisane w Łuk. 2:27. Jednak On jest przedstawiany jako Władca, a szczególnie jako władca Izraela. Jeżeli nie wyjaśnimy sobie dostatecznie tego, to będziemy ciągle mieli trudności i nie odniesiemy z tej nauki większych korzyści dla dusz naszych. Dla niektórych naszych czytelników może się wydawać, że my zbyt śmiało twierdzimy, że w całym Starym Testamencie nie ma ani słowa, bezpośrednio związanego z Kościołem. Jednak jedna lub dwie wypowiedzi nauczonego przez Boga Apostoła Pawła powinne być zupełnie wystarczającym na jakiekolwiek wątpliwości, dla każdego kto prawdziwie miłuje Pismo Święte. I tak w Rzym. 16:25 czytamy: Temu który ma moc utwierdzić was zgodnie z Ewangelią i moim głoszeniem Jezusa Chrystusa zgodnie z objawioną tajemnicą dla dawnych wieków zakrytą, teraz jednak ujawnioną, a przez pisma prorockie (oczywiście Pisma Nowego Testamentu) na rozkaz odwiecznego Boga wszystkim narodom obwieszczoną dla skłonienia ich do posłuszeństwa wierze. (Uwaga. „pisma prorockie” o których tutaj mowa, przedstawiają proroków nowotestamentowych, na co wskazuje tekst powyższy. Gdyby Apostoł chciał mówić o prorokach Starego Testamentu to on by powiedział: „Jego świętym prorokom i Apostołom”. Jednak Ap. Paweł szczególnie podkreśla fakt, że ta tajemnica była zakryta aż do jego czasu i że ona nie była znana dla dawnych pokoleń synów ludzkich, była ukryta w Bogu. Była ukryta nie w Pismach ale w Bogu – w odwiecznych zamiarach Bożych). W Liście do Efezjan 3r. 1-10 czytamy: Dlatego ja Paweł więzień Chrystusa Jezusa dla was pogan, bo przecież słyszeliście o udzieleniu łaski danej mi dla was, że mianowicie przez objawienie oznajmiona mi została tajemnica, o której pokrótce pisałem… Nie była ona oznajmiona synom ludzkim w poprzednich wiekach, tak jak została teraz objawiona przez Ducha Bożego świętym Jego Apostołom i prorokom… Mnie… została dana ta łaska: ogłosić poganom jako Dobrą Nowinę niezgłębione bogactwo Chrystusa i wydobyć na światło czym jest wykonanie tajemniczego planu, ukrytego przed wiekami w Bogu Stwórcy Wszechrzeczy. Przez to teraz wieloraka w przejawach mądrość Boga przez Kościół stanie się jawna Zwierzchnościom, władcom na wyżynach niebieskich. My tutaj nie zajmujemy się tematem o Kościele. Nie mamy możliwości, aby ten temat naświetlić w pełni. Chcieliśmy tylko wskazać te wypowiedzi Pisma, aby każdy z czytających wiedział, że nauka o Kościele jak to wypowiedział Apostoł Paweł nie była znana przez natchnionych pisarzy Starego Testamentu. Dlatego też spotykane słowa na stronicach Starego Testamentu, mówiące o Izraelu, Jeruzalemie, Syjonie, nie powinne być przypisywane do Kościoła Bożego, ponieważ one dotykają narodu Bożego, potomstwa Abrahama, do ziemi Kanaanu i do miasta Jeruzalem, (słowa tekstu odnoszą się do proroctw Starego Testamentu. W Liście Ap. Pawła do Rzymian jak też i do Galatów są wypowiedzi, gdzie wszyscy wierzący są zaliczani do potomstwa Abrahama (Rzym. 4:9-17; Gal. 3:7,9,29; 5:16) ale to zupełnie inne zagadnienie. Jednak objawienia w Kościele w Starym Testamencie nie spotykamy). Bóg wie to o czym mówi; dlatego nigdy nie powinniśmy akceptować jakiegoś lekkomyślnego komentarza Słowa Bożego. Kiedy Bóg mówi o Jerozolimie, sprawa dotyczy Jerozolimy i gdyby Duchowi Świętemu chodziło o Kościół to powiedziałby o Kościele. Na pewno nigdy by nie zdecydował się człowiek, aby z dokumentami ludzkimi obchodzić się tak jak on obchodzi się z Biblią. Kiedy my spotykamy się, a wiemy, że on wie to, co on chce nam powiedzieć i mówi to co chce powiedzieć, to mamy do niego zaufanie. Jeżeli więc tak ma się sprawa w stosunku do człowieka, który jest tak bardzo skłonny błądzić, to tym wiarygodniejszym jest nasz Bóg, Który jest jedynym mądrym i Który nigdy  nie mówi nieprawdy. I tak doszliśmy do końca naszego tematu. Chcemy bardzo pozostawić naszemu czytelnikowi myśl nad którą mógłby jeszcze porozmyślać, myśl o nazireacie, który zawiera tak wiele wspaniałych dla naszego serca pouczeń. Zwracamy szczególną uwagę na to, ze Duch Święty dał nam pełne przedstawienie o ustawie nazireatu w Księdze Liczb – księdze pustyni. I że oprócz tego nie tylko należy zastanowić się nad samym faktem, ale przeniknąć wszelkie detale tej ustawy. Niech każdy stara się dobrze zrozumieć dlaczego: nazirejczyk nie mógł pić wina, nie mógł golić włosów na swojej głowie, nie mógł dotykać umarłego. Niech przemyśli te trzy warunki i niech postara się znaleźć w nich ukrytą naukę. Niech także każdy siebie zapyta: Czy ja chcę rzeczywiście być nazarejczykiem Bożym – chodzić ściśle wytyczonymi wąskimi ścieżkami wyłącznego oddzielenia dla Boga? I jeżeli tak to czy: jestem gotowym wyrzec się wszystkiego, co może zanieczyścić, sprowadzić z drogi, zahamować duchowy wzrost nazarejczyka. I niech każdy pamięta także i o tym, ze zbliża się czas kiedy „nazarejczyk będzie mógł pić wino”. Czyli innymi słowy, nadchodzi czas kiedy już nie potrzeba wewnątrz i na zewnątrz nas, kiedy to wszystko będzie czystym, kiedy zostanie dane pole rozwoju działalności duszy, działań wyższych i doskonałych. Wtedy już więcej nie będzie zła, którego należy się wystrzegać, a więc nie będzie potrzeby oddzielenia. Wtedy jednym słowem, pojawi się nowe niebo i nowa ziemia, na której zamieszka prawda. 2 Piotra 3:13. Niech więc Bóg dzięki Swojemu wielkiemu miłosierdziu zachowa nas, Az do nastania tego błogosławionego czasu, w pełni poświęconymi z sercem całkowicie oddanym Jedynemu Umiłowanemu Synowi Bożemu. I tylko Jemu. I tak każdy uważny czytelnik zauważy, że zbliżamy się do końca tej szczególnej oddzielnej części naszej Księgi. Pełny porządek został zaprowadzony w obozie Izraela. Rodz.1-2. Każdy żołnierz zajmuje swoje wyznaczone miejsce. Rodz. 3-4. Każdy pracownik zajęty swoją własną pracą. Rodz. 5. Społeczność Boża oczyszczona od nieczystości. Rozdz. 6. Dana ustawa o konieczności pełnego oddzielenia dla Boga. Wszystko dokładnie określone. Wszystko uporządkowane i tchnie szczególnym pięknem. I tak przed nami leży obóz nie tylko oczyszczony od nieczystości, ale obóz uporządkowany. Dano nam także oglądać wygląd i charakter nieskończenie doskonałego poświęcenia Bogu, które zostało całkowicie urzeczywistnione jedynie w życiu naszego Pana Jezusa Chrystusa. I dosięgnąwszy tej wysokości, stoimy w oczekiwaniu objawienia się Samego Jahwe błogosławiącego cała społeczność zgromadzoną w jedno. I tak rzeczywiście jest: Znajdujemy w końcu 6 rozdziału prawdziwie królewskie błogosławieństwo. Przeczytajmy więc je: I mówił znowu Jahwe do Mojżesza tymi słowy: Powiedz Aaronowi i jego synom: Tak oto macie błogosławić synom Izraela. Powiedźcie im: Niech cię Jahwe błogosławi i strzeże. Niech Jahwe rozpromieni oblicze swe nad tobą. Niech cię obdarzy łaską swoją. Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem. Tak będą wzywać Imienia Mego nad synami Izraela, a Ja im będę błogosławił. 22-27. Szczodre błogosławieństwo jest wylewane za pośrednictwem kapłanów Bożych. Nakazane zostało dla Aarona i jego synów, wypowiadanie tych dziwnych słów. Społeczność Boża powinna być zawsze pokryta błogosławieństwem Bożym, żyć pod osłoną i ochroną Jahwe. Powinno korzystać z życiodajnych promieni pochodzących od oblicza Jahwe. Jego pokój powinien płynąć pośród nich jak rzeka. Imię Jahwe powinno być wzywane nad nimi. Bóg był stale z nimi ażeby jego błogosławić. O jak wielkie bogactwo! O gdyby Izraelici skorzystali z tego, gdyby oni to wszystko wprowadzili w czyn i doświadczyli całą jego potęgę. Izraelici tego nie uczynili. I jak my to zobaczymy w bardzo krótkim czasie oni odeszli, odwrócili się od Jahwe. Zamienili światło oblicza Bożego na mrok góry Synaj. Zeszli z gruntu łaski i dobroci i dobrowolnie oddali siebie pod władzę prawa. I zamiast tego, aby korzystać z tego co im zostało darowane przez Boga ojców ich, zaczęli myśleć o innym. (por. Ps. 105-106). Zamiast porządku i oddzielenia dla Boga, o którym czytamy na początku naszej Księgi, znajdujemy wśród nich nieporządek, nieczystość i bałwochwalstwo. Jednak dzięki Bogu nadchodzi czas, kiedy cudowne błogosławieństwo 6 rozdziału Księgi Liczb stanie się faktem. Wtedy to dwanaście pokoleń synów Izraela zostanie zgromadzonych wokół miasta, którego nazwa będzie brzmiała: „Jahwe jest tam”. Ezech. 48:35. I wtedy oni zostaną oczyszczeni od wszelkiej nieczystości i w sile prawdziwego nazireatu zostaną poświęceni Bogu. To wszystko zostało bardzo dokładnie i w sposób szczególnie zrozumiały przedstawione w księgach prorockich. Wszystkie te błogosławione świadectwa są bardzo spójne i wszystkie obwieszczają chwalebną przyszłość Izraela. Wszystkie wskazują na czasy kiedy ciemne chmury, które coraz bardziej zagęszczają się i wiszą nad horyzontem narodów ziemi, zostaną rozpędzone promieniami Słońca Prawdy. I dla Izraela nastanie bezchmurny dzień błogosławieństw Bożych i sławy w cieniu winnic i drzew oliwnych w kraju darowanym Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi na wieki. Jeżeli jednak my to odrzucamy, to będziemy musieli także i odrzucić znaczną część Starego Testamentu. Dlatego, że zarówno w Starym Testamencie jak też i w Nowym, Duch Święty w sposób jasny i określony świadczy o drogocennym fakcie: o łasce, zbawieniu i błogosławieństwie przygotowanym dla potomstwa Jakuba. Dlatego też bez najmniejszego wahania wypowiadamy się z pełnym przekonaniem, ze tylko ten jest w stanie zrozumieć Pisma Prorockie, kto wyznaje następującą prawdę: przyszłość pełną blasku przygotowaną dla umiłowanych Bożych, chociaż w obecnym czasie oni jeszcze pozostają narodem odrzuconym. Zwróćmy uwagę na to zagadnienie, w jaki sposób my odnosimy się do tego. Bardzo niebezpieczne jest obojętnie w jaki sposób, mieszać te pojęcia ze sobą – myśli ludzkie z prawdziwym sensem Słowa Bożego. Bóg obiecał błogosławić naród Izraela. Dlatego wystrzegajmy się wszelkiego usiłowania, aby tym potokom nadawać innym kierunek. Nie można bezkarnie skażać słowo o zdecydowanym zamiarze Bożym. Sam Bóg wyraźnie wypowiedział, że Jego zamiarem jest oddać ziemię Kanaanu w wieczne dziedzictwo potomstwu Jakuba i jeżeli my wątpimy w to, to nie będziemy mogli znaleźć zbieżności w [poszczególnych wypowiedziach z różnych części Słowa Bożego. Ciągle coś będzie przeczyło jedno drugiemu. Jeżeli więc pozwolimy sobie, aby w sposób lekkomyślny odnieść się do większej części natchnionej Księgi – a to właśnie czynimy, kiedy interpretujemy Słowo według własnego uznania, to na jakiej podstawie możemy być pewni i pozostałej części, jak też i całego Pisma Świętego ogółem. Jeżeli Bóg Sam nie wiedział, co mówi o Izraelu, kiedy wypowiadał Słowo o przyszłości Izraela i o ziemi Kanaanu, to na jakiej podstawie możemy twierdzić, ze Bóg wie co mówi na temat Kościoła i o jego niebiańskim udziale w Chrystusie Jezusie? Jeżeli więc pozbawiamy Izraelitę jego chwalebnej przyszłości, to kto może poręczyć nam, że chrześcijanin otrzyma to, co obiecał Bóg? Drogi czytelniku pamiętajmy, że wszystkie (a nie tylko niektóre) obietnice Boże są tak i amen w Chrystusie Jezusie 2Kor. 1:20. I radując się z otrzymanych obietnic nie pozbawiajmy ich innym. Musimy twardo wierzyć, że synowie Izraela doświadczą na sobie całą pełnię błogosławieństwa, wyrażonego w ostatnich wersetach 6 rozdziału Księgi Liczb. I do nastania tego chwalebnego dnia Kościół Boży powołany jest, aby żyć błogosławieństwami darowanymi jemu. Dla Kościoła dano wiedzieć, że obecność Boża z nim i wśród niego. Kościołowi dano, aby przebywał w świetle oblicza Bożego, karmiąc się z potoku Bożego pokoju. Kościół bez przerwy posługuje się błogosławieństwem Tego, Kto dniem i nocą czuwa nad nim, Kto nie drzemie ani nie śpi, ochraniając go. Musimy pamiętać, że wielkie błogosławieństwa i przywileje stają się na tyle jego fortuną (majątkiem) na ile sam Kościół zachowuje porządek, czystość nazirejskie oddzielenie od tego świata – zachowuje wszystko to do czego został powołany, jako mieszkanie Boże, jako ciało Chrystusa, świątynia Ducha Świętego. Niech zostaną przeniknięte miłością Bożą serca nasze tymi myślami. I niech te myśli okażą uświęcający wpływ na całe nasze życie.

 

 

Rozdział 7

 

Temat: Dary ofiarne wodzów pokoleń.

 

         Obecnie otwieramy najdłuższy z rozdziałów Księgi Liczb. Rozdział ten zawiera spis dwunastu książąt Synów Izraela przynoszących dary, po poświęceniu przybytku i ołtarza. Gdy ukończył Mojżesz budowę przybytku, namaścił go i poświęcił wraz ze wszystkimi sprzętami: podobnie i ołtarz razem ze wszystkimi sprzętami do niego należącymi namaścił i poświęcił. Wtedy książęta Izraela głowy poszczególnych rodów, książęta pokoleń i przewodnicy w spisie przynieśli swoje dary. Przyprowadzili oni dla Jahwe: sześć krytych wozów i dwanaście wołów: przypadł więc jeden wóz od dwóch książąt i po jednym wole na każdego. Przyprowadzili to przed przybytek. Wówczas rzekł Jahwe do Mojżesza: Weź to od nich i niech będzie przeznaczone do użytku w Namiocie Spotkania. Podziel je pomiędzy Lewitów odpowiednio do ich służby. Wziął więc Mojżesz wozy i woły i oddał je Lewitom odpowiednio do nich służby dał Gerszonitom dwa wozy i cztery woły. Osiem wołów i cztery wozy dał Merarytom, odpowiednio do ich służby, jaką mieli pełnić pod kierunkiem Itamara syna kapłana Aarona. Kehatytom nic nie dał, gdyż oni mieli powierzoną troskę o rzeczy najświętsze, które mieli nosić na ramionach. 1-9. Już przy omawianiu poprzednich rozdziałów 3 i 4 była mowa, że synowie Kehatyty mieli przywilej noszenia wszystkiego, co było szczególnie cenne ze wszystkich przedmiotów poświęconych, należących do przybytku. I to była przyczyna, że oni nie otrzymali nic z tych darów, które przynieśli książęta Izraelscy. Ich święta i wyższa służba, ich powołanie do przynoszenia rzeczy świętych, nie pozwalała, aby oni mogli posługiwać się wozami lub wołami. Dlatego czym uważniej będziemy się przypatrywać przedmiotom oddanym pod opiekę synom Kehatowym, tym bardziej stanie się nam jasnym, że oni SA pierwowzorem przedstawiającym głębię i pełnię odbicia Boga w Chrystusie. Przeciwnie do tego synowie Gerszona i synowie Merariego mieli do czynienia z przedmiotami bardziej zewnętrznymi. Ich praca była zatem trudniejsza i bardziej niebezpieczna, w rezultacie czego im została dana pomoc z darów przyniesionych przez książąt. Wysoka służba synów Kehatowych nie wymagała pomocy powozu lub wołów. Ich plecy powinne byli przenosić to, co zostało na nich położone. W dniu poświęcenia ołtarza przynieśli książęta swoje dary. Gdy je przynieśli pod ołtarz, rzekł Jahwe do Mojżesza: niech każdego dnia jeden z książąt przyniesie swój dar ofiarny na poświęcenia ołtarza. 10:11. Słabo rozwinięty duchowo czytelnik czytający ten rozdział tak szczególnie długi, na pewno zechce zapytać: Dlaczego to, co mogłoby według ludzkiej oceny i zgodnie ze swoim sensem zająć dziesięć lub najwyżej dwanaście wersetów zajęło cały długi rozdział w Bożej Księdze? Gdyby to człowiek przedstawiał sprawozdania z ceremonii przynoszenia darów w ciągu dwunastu dni Bogu. To według wiarygodnych przypuszczeń, wyraziłby to bardzo zwięzłej krótkiej formie, że każdy z książąt przyniósł według kolejności takie dary. Jednak to wcale nie odpowiada myślom i ocenom Bożym. Myśli Boga – to nie nasze myśli, drogi Jego – to nie nasze drogi. Dlatego też Bóg pragnął dać pełny i szczególny spis książąt, odnotowując imię każdego z nich zaznaczając przy tym i pokolenie, z którego oni pochodzili oraz dokładnie wszystko to, co zostało przez nich przyniesione. Dlatego też ten rozdział jest tak obszerny i zawiera osiemdziesiąt dziewięć wersetów. W nim zawarte są wszystkie imiona. Każdemu jednemu poświęcona jest oddzielna część rozdziału. Każdy jeden opis jest podobny jak też i podobna ocena. Imiona i to, co zostało przyniesione nie stanowi jakiegoś pomieszanego chaosu. To zupełnie by nie odpowiadało dla charakteru Boga. We wszystkim, co On mówi lub czyni, pozostaje wiernym w Swojej istocie. Człowiek może to wszystko przeczytać i odnosić się obojętnie względem przynoszących jak też i względem tego, co zostało przyniesione przez nich. Bóg jednak tak nie może się odnosić do nich. On nie postępuje tak Sam i nie życzy Sobie, aby ludzie traktowali lekceważąco szczodrość Jego sług. Z wielką miłością przygląda się nawet najbardziej małoznacznej formie szczerej służby wobec Niego. W Jego oczach jest cennym wszystko, co pochodzi od szczerego, ochotnego serca. On nigdy nie zapomina nawet małego przejawu szczerości. I nie tylko On Sam nie zapomina maleńkich czynów miłości, ale także stara się usilnie o to, aby one stały się wiadome dla ogółu. O jak dalecy byli naczelnicy od myśli, że ich imiona będą powtarzane przez wiele wieków przez usta tych, którzy będą czytali o tym. Pamięć o nich pozostała na zawsze. A to stało się dlatego, że taka była wola Boża. Nasz Bóg zwraca uwagę Swoją na sprawy i rzeczy, które według nas są małoznaczne i nieważne i nigdy ich nie pozostawia niezauważonymi. On nie pozostawi nawet najbardziej nieznacznego sługi Swojego niezauważonym zapomnianym. Nie może także przechodząc nie zwrócić uwagi, na choćby najmniejszy przejaw miłości. Dlatego też w tym rozdziale zostaje wyznaczony dzień kiedy każdy z książąt ma stanąć ze swoim darem przed ołtarzem. Duch Święty uważał także za konieczne każdego z nich umieścić imię na stronicach natchnionej Księgi, jak też i dar każdego z nich. W tym wszystkim jest zawarta cecha Bożej osobowości. Czyż wobec tego nie mamy prawa uważać ten siódmy rozdział Księgi Liczb, wzorcem i przykładem wiecznej Księgi, na stronicach której zostały uwidocznione imiona sług Boga i czynów, które oni dokonali? Taki jest nasz pogląd i jeżeli otworzymy 2Sam. 23r i Rzym. 16r. to tam znajdziemy podobne opisy. W 23r 2Sam. Znajdujemy spis imion i bohaterskie czyny sławnych rycerzy, epoki Dawida. Natomiast w Rzym. 16 imiona i czyny towarzyszy i przyjaciół Apostoła Pawła w Rzymie. W obu tych rozdziałach oglądamy wspaniałą Bożą zasadę stosowaną w stosunku do wszystkich świętych Bożych. W stosunku do każdego, od pierwszego aż do ostatniego sługi Bożego – sługi Chrystusa. każdy z nich posiada swoje szczególne, właściwe dla niego miejsce w życiu. Każdy zajmuje swoje szczególne miejsce w sercu Chrystus, które nie może ulec wzruszeniu. Pomiędzy bohaterami Dawida odnotowano trzy postacie główne – trzy – i trzydzieści wodzów (naczelników). Żaden z tych trzydziestu nie otrzymał miejsca na równi z tymi trzema i nikt z tych trzech nie osiągnął imię, ale zostało także opisane wszystko czego oni dokonali, oraz w jaki sposób to zostało dokonane. Wszystko zostało zapisane zwięźle z niebywałą dokładnością. Poznajemy imię człowieka, co on uczynił i w jaki sposób tego dokonał. Nieomylne i niestronnicze pióro Ducha Świętego wszystko zapisało z nieskazitelną dokładnością i troską. To samo możemy powiedzieć o 16 rozdziale Listu do Rzymian. Tam jest mowa o Febie: powiedziano jakie miejsce zajmowała, co uczyniła i na jakiej podstawie miała prawo, aby ją wsparto w każdej potrzebie w Rzymskim zborze. Następnie są wymienieni Pryska i Akwila, przy czym żona wymieniona jest przed mężem. Następnie jest powiedziane, ze oni nawet za życie Apostoła nastawili swoje głowy, dlatego zasługują na szczególne względy wśród Kościoła powołanego z pogan. Dalej czytamy, ze Apostoł każe pozdrowić umiłowanego Epeneta, Marię, która nie tylko pomagała ale poniosła wiele trudów. Czyż te wyrażenia nie mówią o szczególnym zainteresowaniu Ducha Świętego tymi osobami, które były tak bardzo bliskimi sercu Chrystusa? dlatego też słowa „umiłowany”, „wielki” zostały użyte ażeby oddać w pełni to, co chciał Duch Święty przekazać o nich. Nie chcemy komentować tak szczegółowo dalszej części tego rozdziału, zwróćmy naszą uwagę tylko na 12 werset. Dlaczego tutaj Apostoł nie wymienił Tryfenę i Tryfozę wraz z Persydą razem, ale oddzielnie? Przyczyna jest oczywista; o dwóch pierwszych on mógł powiedzieć, że oni trudzą się w Panu, a co do trzeciej trzeba było dodać: poniosła wiele trudu. Czy można było dodać w lepszy sposób istniejącą pomiędzy nimi różnicę? Jest to tym samym, co zostało wyrażone słowami: „trzy” „trzech sławnych” i „trzydziestu”. To nie jest jakieś wybiórcze porównanie imion, czynów dokonanych przez sławnych ludzi. Tutaj wcale nie odczuwa się jakiegoś pośpiechu w przekazywaniu relacji. Ten kto przekazuje wczuwa się sam w to, co mówi, On zna doskonale temat przekazu. Dlatego zostało nam przekazane to, co każdy sam w sobie przedstawiał i co on uczynił dla Boga. Każdy ma swoje miejsce i otrzymuje swoją część pochwały. Odnotujmy to tutaj, że przed nami została otwarta charakterystyczna Księga wieczności. O jakież wszystko w niej wzniosłe. I jak bardzo wszystko w niej pocieszające, miłe i serdeczne. Żadna nasza działalność w służbie naszego Boga nie została pominięta, czy zapomniana. Wszystko zostało naniesione na karty Jego Księgi. I nie tylko została zapisana istota naszego czynu, ale zostało także odnotowane w jaki sposób to zostało dokonane. Ponieważ dla Boga jest tak bardzo ważne jak i dla nas. On miłuje tego kto udziela chętnie potrzebującemu. Miłuje tego kto pracuje ochotnie z całego serca, ponieważ tak właśnie postępuje On Sam. Dla Jego serca było miłym widzieć jak przedstawiciele dwunastu pokoleń synów Izraela obsypali darami Jego przybytek. Dla Jego było miłym odnotować bohaterskie czyny rycerzy Dawida w czasie wygnania Dawida. Miłym było odnotować oddanie Pryski, Akwili i innych w późniejszych latach. Możemy tutaj dodać, że miło jest dla Jego serca i w naszych czasach wszelki przejaw miłości do Chrystusa. każde serce oddane Jemu, gotowe do dobrego dzieła jest miłym w Jego oczach. On się cieszy z takich kiedy ich spotyka w Swojej winnicy. Niech więc Duch Boży wzbudzi w naszych sercach pragnienie służyć Bogu z głębi duszy. Niech miłość Boża coraz „bardziej i bardziej napełnia serca nasze, abyśmy żyli nie sami dla siebie ale dla Chrystusa, który tak nas umiłował, że oddał Samego Siebie na śmierć, aby nas obmyć Swoją świętą krwią i uczynić nas tym czym my jesteśmy obecnie, a także i tym czym będziemy w przyszłości.

 

 

Rozdział 8

 

Temat: Lampy świecznika.

 

         Mówił Jahwe do Mojżesza tymi słowy: Tak mów do Aarona i to mu powiedz. Gdy ustawisz lampy, wtedy siedem lamp ma rzucać światło na przednią stronę świecznika. Aaron uczynił tak: na przedniej stronie świecznika umieścił jego lampy według nakazu jaki dal Jahwe Mojżeszowi. Świecznik zaś był sporządzony w następujący sposób: był kuty ze złota – od podstawy aż do kwiatów, był kuty. Był on sporządzony zgodnie ze wzorem jaki ukazał Jahwe Mojżeszowi. 1-4w. Chcemy zwrócić uwagę czytelników na dwa punkty, a mianowicie: na miejsce, które zajmował złoty świecznik i na to, co nam ten pierwowzór przedstawia. Musimy tutaj zauważyć, że tutaj jest tylko mowa o złotym świeczniku. Nie ma tutaj mowy o złotym ołtarzu, ani o złotym stole. Tutaj został przedstawiony tylko zloty świecznik i to niezawinięty wraz z innymi przedmiotami przybytku przygotowany do podróży, tak jak zostało pokazane nam w 4 rozdziale. Jest to świecznik wolny od przykrycia z fioletowej purpury i nakrycie ze skór. I tak oglądamy świecznik w pełni swojego piękna, nie przykryty, ale widoczny dla naszego oka. Opis świecznika został tutaj przedstawiony nas wraz z opisem ofiarowania i poświęcenia Lewitów. I zgodnie z poleceniem Bożym rozlewa tajemnicze światło w przybytku. Nie można było obejść się bez światła w pustyni, dlatego koniecznym było aby złoty świecznik był uwolniony od swojego przykrycia i mógł świecić swoim światłem przed Bogiem. Musimy pamiętać, że świecenie światłem Bożym – oto wielki cel przed którym wszystko musi się pochylić. Czy to sprawa dotyczy poświęcenia majątku Bogu lub darów tak jak to uczynili książęta Izraelscy, czy też sprawa dotyczy naszego osobistego poświęcenia Bogu, tak jak poświęcili siebie Lewici – to zupełnie obojętnym. Jednak tylko przy świetle bywa odkrywana prawdziwa cena każdego przedmiotu, każdej rzeczy, każdej osoby. Zdumiewająca i cudowna kolejność tej części Bożej Księgi może każdego zachwycić. Wszystko tutaj Boskie, wszystko doskonałe. Dowiedziawszy się z 7 rozdziału o szczodrych darach przyniesionych przez książąt Izraelski i zgodnie z logiką ludzką należałoby się spodziewać teraz opisu poświęcenia Lewitów. Stanowiących jakby dalszy ciąg poświęcenia Bogu „naszych osób i naszych darów”. Jednak tego tutaj nie ma. Duch Święty najpierw przypomina o świetle przybytku, abyśmy mogli dzięki temu światłu zrozumieć prawdziwą cenę wszelkiej szczodrości i wszelkiej służby Bogu w pustyni. Czyż nie przychodzi się nam zdumiewać nad duchowną kolejnością tych rozdziałów? To nie może ujść uwadze duchowo nastrojonego czytelnika. Dlaczego nie widzimy przed sobą złotego świecznika, okrytego obłokiem wonnego kadzidła? Dlaczego nie ma tutaj złotego stołu, ze znajdującymi się na nim chlebami pokładnymi? Dlatego, ze zarówno ołtarz złoty jak i stół chlebów pokładnych nie mieli związku zarówno z poprzednimi jak i następnymi rozdziałami tej Księgi. Natomiast słoty świecznik miał taką więź i związek, wskazując nam, ze wszelki przejaw szczodrości i wszelka nasza działalność powinne być rozpatrywane w świetle przybytku uwidaczniającym ich prawdziwe piękno. Jest to wielka lekcja udzielona w pustyni, ona została także i przekazana nam w bardzo zrozumiałej formie, pod postacią pierwowzoru. Przeglądając Księgę Liczb, zastanawialiśmy się nad szczodrością książąt Izraela na uroczystość po poświęceniu ołtarza. Następnie podchodzimy do przeglądu poświęcenia Lewitów. Jednak natchniony autor czyni przerwę pomiędzy tymi opisami, ażeby oświecić to wszystko światłem przybytku Bożego. Takim jest Boży porządek. Można się o tym wyrazić tak, że jest to jeden z niezliczonych dowodów rozsianych po całym Piśmie Św., aby nam przedstawić Bożą doskonałość zarówno całej Bożej Księgi, jak i każdej jej części choćby tej najmniejszej. Jesteśmy szczęśliwi i to bardzo szczęśliwi, że mamy możliwość posługiwania się tymi wszystkimi dowodami w naszej dyskusji z czytelnikami. Mamy też nadzieję, ze tym samym okażemy dobrą usługę, przynosząc nas skromny datek szacunku i podziwu i względem drogocennej Księgi, którą dzięki Swojej wielkiej dobroci i przychylności napisał dla nas nasz Niebiański Ojciec. Zdajemy sobie sprawę z tego, ze ta Księga wcale nie potrzebuje abyśmy ją popierali naszym słabym świadectwem, nie potrzebuje też wsparcia, ani pochwał pisanych ludzkim piórem lub wypowiadanych przez dobrych mówców. Jest jednak wspaniałą rzeczą dla nas zaświadczyć w obliczu tak bardzo licznych prób odrzucenia jej duchowego charakteru i prób zdegradowania jej do zwykłej książki i wskazać na prawdziwe źródło i na prawdziwy charakter wszystkich tych prób i zamysłów wroga. I w miarę tego jak my otrzymujemy głęboką i coraz żywszą dzięki naszym doświadczeniom podstawę poznania Boskiej głębi i Boskiej doskonałości Słowa Bożego, to wszelkie usiłowania wroga stają się dla nas coraz bardziej jawne. Oto dlaczego samymi najbardziej prawdziwymi dowodami potwierdzającymi Boskość Pisma Świętego są: potężne oddziaływania korzeni naszego charakteru i naszego zachowania. A także Jego wewnętrzne piękno i godność. I na koniec cudowna zgodność wszystkich oddzielnych części Pisma. Księga, która pokazuje mi czym jestem w rzeczywistości, która mówi mi o tym wszystkim, co żyje w moim sercu, Księga która wyjawia wszystkie najbardziej ukryte pragnienia i dążenia mojej cielesnej natury, która mnie całkowicie osądza i w tym samym czasie odkrywa mi Tego, Kto zaspokaja wszelkie moje potrzeby – to taka Księga zasługuje na pełną wiarygodność. Ona nie ma potrzeby, aby ją czczono i podziwiano. Ona tego wcale nie poszukuje. Dla tej Księgi jest obojętnym zachwyt nad nią jak też i strach i gniew człowieka. Bardzo często przychodzi na myśl, ze gdyby ludzie tak myśleli o Biblii jak ta kobieta z miasta Sychar sądziła o naszym Panu, to otrzymalibyśmy o Biblii wierne świadectwo, takie jakie otrzymali ludzie z miasta z ust tej Samarytanki o Panu. Pójdźcie – mówiła uszczęśliwiona rozmową z Panem Jezusem …zobaczycie człowieka, który mi wszystko powiedział, co uczyniłam; czyż On nie jest Mesjaszem? Jan. 4:29. A czyż my z podobnym zaufaniem w sercu do Słowa Bożego nie możemy powiedzieć: Pójdźcie popatrzcie na Księgę, która mi powiedziała wszystko, co uczyniłem. Czyż nie jest to słowo Boże? To jest wszystko prawda, jednak my możemy przyjść do Bożego Słowa nie tylko dlatego, że ono nam mówi, co uczyniliśmy, ale także i to co myślimy, to co mówimy i czym w rzeczywistości jesteśmy. (Rzym. 3:10-18. Mat. 15:19). Czyż to więc nie oznacza, że lekceważymy zewnętrzne dowody tego faktu? Na pewno nie. Z radością idziemy im naprzeciw. Bierzemy pod uwagę każdy dowód, każde świadectwo, mogące potwierdzić wiarygodność, wlewające do serc pewność Boskości Pisma Świętego. A takich dowodów i świadectw spotykamy bardzo wiele. Już sama historia ukształtowania się Bożej Księgi ze wszystkimi zadziwiającymi faktami jest jakby wielkim dopływem, dopełniającym swoimi wodami ocean rzeczywistości. Historia jej ukształtowania, przechowywania, przekazu z ust do ust ogłoszenia jej po całym świecie – czyli cała jej historia bardziej cudowna niż fabuła jakiejkolwiek baśni, a mimo to prawdziwa, jest wielkim dowodem do potwierdzenia jej Boskiego pochodzenia. Weźmy tylko dla przykładu jeden z wieli faktów – przechowanie przez więcej niż tysiąc lat i to przez tych, któryby bardzo chętnie ją zniszczyli, gdyby mogli to uczynić. Czyż ten fakt nie świadczy sam za siebie? A podobnych faktów spotykamy całe mnóstwo, w zadziwiającej historii tej Księgi niepodobnej do żadnej innej i nieocenionej. Jednak czyniąc miejsce dla podobnych faktów, tym nie mniej potwierdzamy, że świadectwa wewnętrzne czerpiemy z samej Księgi, gdyż one tworzą główną apologetyczną siłę, stając się niepokonanym murem wytrzymującym napór fal potoku niewiary i sceptycyzmu. Dalej już nie będziemy kontynuować i rozwijać tej wielkiej myśli dotyczącej miejsca i położenia w Księdze Liczb, złotego świecznika. Nie moglibyśmy tutaj naświetlić naszych poglądów dotyczących naszego stosunku do drogocennej dla nas Biblii. Obecnie jednak powróćmy do 8 rozdziału, aby wykorzystać wszystko to, co zostało tam zapisane dla naszego pokrzepienia. Mówił znowu Jahwe do Mojżesza tymi słowy. Tak mów do Aarona i to mu powiedz: Gdy ustawisz lampy, wtedy siedem lam ma rzucać światło na przednią stronę świecznika 1w. Tych siedem lamp oznacza światło świadectwa Ducha Świętego. One spotykały się z podstawą świecznika, który był pierwowzorem Chrystusa i przedstawiał Jego Osobę i Jego dzieło. Zarówno Osoba jak też i dzieło Chrystusa jest podstawą pracy Ducha Świętego w Kościele. Wszystko stoi w zależności od Chrystusa. Każdy jeden promyk oświecający Kościół, czy też pojedynczą wierzącą duszę, czy też w późniejszym czasie będzie oświecał Izrael pochodzi od Chrystusa. i nie tylko o tym świadczy nam ten pierwowzór. Wtedy siedem lamp ma rzucać światło na przednią stronę świecznika. Ubierając ten pierwowzór w słowo Nowego Testamentu, moglibyśmy tutaj powołać się na cytat z Ew. Mat. 5:16 wypowiedź Samego Pana Jezusa: Tak niechaj świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie. I tak gdzieżby nie zapłonęło prawdziwe światło Ducha Świętego, ono zawsze z siłą będzie świadczyć o Chrystusie. Ono nie będzie kierować uwagi na siebie, ale do Niego. I dzięki temu Bóg będzie uwielbiony. Wtedy na przednią stronę świecznika ma rzucać światło siedem lamp. W tym jest zawarta wielka prawda potrzebna do życia wszystkich chrześcijan. Najbardziej o duchowości jakiegokolwiek dzieła świadczy zawarty w nim cel uwielbienia Chrystusa. Jeżeli ludzie starają się, aby ich dzieło było widocznym, ażeby zwracano na nie uwagę, lub żeby podziwiano robotnika, wtedy światło słabnie i niebiański Arcykapłan musi używać kapłańskich nożyczek do przycinania knota, aby ten nie kopcił. To właśnie na Aaronie spoczywał obowiązek zapalania lamp, on także musiał je oczyszczać. Innymi słowy, światło, którym my jako chrześcijanie zostaliśmy powołani, aby świecić, nie tylko jest oparte o Chrystusa, ale jest także i przez Niego podtrzymywane przez całą noc. A bez Niego my nie możemy cokolwiek uczynić. Złoty świecznik podtrzymywał lampy, a ręka arcykapłana zaopatrywała je w olej, oczyszczała, przycinała. Wszystko w Chrystusie, wszystko pochodzi od Chrystusa i przez Chrystusa. i wszystko dokonywane jest dla Chrystusa. I gdziekolwiek by świeciło światło Ducha Świętego – prawdziwe światło przybytku – czy to w pustyni tego świata, czy też gdziekolwiek, to światło ma tylko jeden cel – uwielbienie imienia Jezusa. Cokolwiek by nie było dokonane przez pośrednictwo Ducha Świętego, cokolwiek by było powiedziane, cokolwiek by zostało napisane, wszystkiemu przyświecał tylko jeden cel – uwielbienie Błogosławionego Zbawiciela. Dlatego możemy powiedzieć, że wszystko to, co nie służy temu, to nie pochodzi od Ducha Świętego. Wśród różnorodnych dobrze wykonanych prac, pośród wielkiej ilości różnorodnych czynów i pośród mnogości faktów, które mogłyby zwrócić na siebie uwagę człowieka i spowodować jego zachwyt i poklask może okazać się, że w tym wszystkim nie ma najmniejszego promyka pochodzącego ze złotego świecznika. A dlaczego? Dlatego, ze to wszystko zwraca uwagę na pracę, czyn człowieka zamiast Chrystusa jest chwalone, dzieło i słowo ludzkie. A więc światło pochodzi nie z oleju nalanego ręką Wielkiego Arcykapłana, dlatego też światło to nie jest prawdziwe. Światło to nie oświeca przednią stronę świecznika, a oświeca jednego z beznadziejnych śmiertelników jak też jego czyny lub jego imię, pozycję, którą zajmuje w oczach ludzi. Wszystko to jest bardzo ważnym, dlatego też zasługuje na bardzo poważne potraktowanie z naszej strony. Jest szczególnie niebezpiecznym wysuwanie na pierwszy plan człowieka i jego czyny. Możemy być całkowicie pewnymi, że szatan osiąga swój cel, kiedy uwaga skupia się na czymś innym, lub na kimś innym prócz Osoby Samego Pana Jezusa. Bywa i tak, ze praca rozpoczęta w duchu; jednak na skutek braku czujności i duchowości ze strony robotników Bożych ogólna uwaga może zostać zwrócona na pracownika jak też na rezultaty jego pracy i w ten sposób on może dostać się w sieci diabła. Największą troską diabła jest pozbawienie sławy i czci Pana Jezusa. Jeżeli jemu uda się osiągnąć ten cel przy pomocy tego, co ma w sobie pozory chrześcijańskiej służby, to tym samym odnosi wielkie zwycięstwo, choć może czasowe. Diabeł nie ma nic przeciwko samej pracy, on tylko dąży do tego, aby ją oddzielić od imienia Jezusa. On zawsze kiedy tylko to okaże się możliwym, sam przystąpi do pomocy. On wmiesza się pomiędzy sług Chrystusa, tak jak kiedyś on się znalazł pośród synów Bożych. Jednak cel jego zawsze jest ten sam – pomniejszenie sławy Pana. On nawet pozwolił swoje służebnicy, o której czytamy w Dz. Ap. 16 świadczyć o sługach Chrystusowych, wołając: Ci ludzie są sługami Boga, oni wam zwiastują drogę zbawienia. 17w. Postępując w ten sposób on miał tylko jeden cel na myśli: złowić w swoich sieciach tych pracowników Bożych, a tym samym zrujnować ich dzieło. Jednak tym razem on poniósł klęskę, ponieważ światło wychodzące z Pawła i Sylasa było prawdziwym światłem oświecającym tylko Samego Chrystusa. ci prawdziwi słudzy Chrystusa nie szukali chwały dla swojego imienia: ponieważ jednak służebnica diabła oddawała cześć właśnie im, a nie Chrystusowi, nie ich Nauczycielowi, oni odwrócili się od tej chwały, gdyż oni uważali za lepsze cierpieć z powodu ich miłości do swojego Nauczyciela, czym przywłaszczyć sobie Jego chwałę, a tym samym zaszkodzić Jego dziełu. Jest to wspaniały przykład godny naśladowania przez wszystkich pracowników Bożych. Otwierając Dzieje Apostolskie 3 rozdział znajdziemy tam jeszcze jeden zdumiewający przykład. Światło przybytku jaśnieje tam przy uzdrowieniu chromego. Kiedy jednak uwaga, której Apostołowie wcale nie szukali, została zwrócona na pracowników, Piotr i Jan będąc zazdrośni o chwałę swojego Nauczyciela, ukryli się za Nim i Jemu przypisali całą sławę: A gdy on trzymał się Piotra i Jana, cały lud zdumiony zbiegł się do nich w krużganku, który zwano Salomonowym. Na ten widok Piotr przemówił do ludu: Mężowie Izraelscy! Dlaczego dziwicie się temu? Dlaczego także patrzycie na nas jakbyśmy własną mocą lub pobożnością sprawili, że on chodzi. Bóg naszych ojców Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba, wsławił sługę swego Jezusa… 3:12-13. Tutaj znów przed naszymi oczami pojawia się siedem lamp rzucających swoje światło na przednią stronę świecznika. Innymi słowy widzimy przed sobą pełen blask światła Ducha Świętego jawnie świecącego o imieniu Jezusa …dlaczego także patrzycie na nas – mówią prawdziwe naczynia Boże. Tutaj nie potrzeba było używać kapłańskich nożyczek i szczypiec do przeczyszczania i odcinania. Nic nie zaciemniało światła jaśniejącego w nich. A jak widzimy tutaj była okazja, którą oni mogli wykorzystać gdyby chcieli i zdobyć dla siebie popularność i sławę. Oni mogli podnieść swoją reputację, zdobyć wielkie uznanie w oczach tysięcy ludzi, którzy przyglądali się im z uznaniem. Gdyby jednak oni tak postąpili, to tym samym pozbawiliby Boga czci należnej Jemu. A tym samym zniweczyliby świadectwo Ducha Świętego, zasmuciliby Jego, a przez to zostaliby poddani sądowi Tego Kto nie może oddać Swojej chwały komuś innemu. Jednakże tak się nie stało, gdyż w tym czasie siedem lamp bardzo jasno świeciły w Jerozolimie. Prawdziwy świecznik znajdował się w przedsionku Salomonowym, a nie w samym Kościele. I tam właśnie znajdowało się siedem lamp wiernie wypełniających swoje zadanie. Ci godni zaufania słudzy wcale nie szukali chwały dla siebie. W wręcz przeciwni, bardzo szybko skierowali cały swój wysiłek na to, aby odwrócić od siebie wzrok wpatrzonych w nich ludzi, a skierować na Tego, Kto jest godny całej czci i sławy i Kto chociaż przebywa na niebie, przez Ducha Swojego dokonywał Swoje działania na ziemi. Wiele podobnych temu przykładów znajdujemy w Księdze Dziejów Apostolskich. I te, które omawialiśmy w wystarczającym pokazują nam tą szczególną prawdę Bożą, a którą nam pokazuje złoty świecznik z siedmioma lampami. Niech każdy to wszystko zapieczętuje w swoim sercu. My naprawdę w obecnej chwili potrzebujemy tego cennego pouczenia. Zawsze istniało i istnieje niebezpieczeństwo, ze zarówno pracownik jak i jego praca zbyt mocno wysuwają się do przodu przed Samego Nauczyciela. Bądźmy ostrożni, aby nie wpaść w diabelskie sieci, które są rozciągnięte zawsze wokół nas. Jest to bardzo wielkie zło, to wszystko zasmuca Ducha Świętego, który zawsze stara się uwielbić i wysławić imię Pana Jezusa. Jest to także obrazą dla naszego Ojca Niebieskiego, Który zawsze pragnie, aby za pośrednictwem naszego słuchu w głębi serc naszych zostały zapieczętowane słowa, pochodzące z samego nieba, a słyszane na górze przemienienia: Tren jest Syn Mój umiłowany, w którym Mam upodobanie, Jego słuchajcie. Mat. 17:5. A to wszystko, co dzisiaj jest widocznym w świecie chrześcijańskim, idzie zupełnie w innym kierunku przeciwnym do zamiarów jakie ma nasz Ojciec Niebieski, aby wszelkie serce zwracało swój wzrok ku niebu i było zajęte wyłącznie Panem Jezusem i aby był słyszany jedyny ogólny i wszystkim znany głos: Jemu chwała i moc na wieki wieków. Amen. Pomyślmy o tym wszystkim. Niech ono będzie naszą myślą na co dzień, abyśmy mogli wstrzymać się od wszystkiego, co ma jakikolwiek związek z zaszczytami i chwałą ludzką. Odrzućmy zupełnie służbę naszemu „ja”, wszelką nasza działalność, nasze wypowiedzi i myśli. Niech w tym wszystkim pomoże nam Bóg, abyśmy z większym zapałem wybierali dla siebie ścieżki skromne, spokojne, ukryte przed wzrokiem ludzkim, po których Duch Tego Kto był cichym i pokornego serca poprowadzi nas do przodu w naszym życiu i w naszej służbie Jemu. Niech więc pomoże nam Bóg przebywać w Chrystusie i uczyć się wszystkiego od Niego każdego dnia i każdej chwili i otrzymywać czysty olej, aby światło nasze płonęło bez jakiegokolwiek wysiłku z naszej strony, ku chwale i sławie Tego w Kim jedynie my mamy wszystko i poza Kim my nie mamy nic i nie możemy Niczego dokonać. Koniec 8 rozdziału Księgi Liczb mówi nam o obrządku związanym z poświęceniem Lewitów o czym była już mowa w rozdziałach 3 i 4.

 

 

Rozdział 9

 

Temat: Pascha w pustyni. Znak obecności Bożej.

 

         W pierwszym miesiącu drugiego roku po wyjściu z Egiptu mówił Jahwe do Mojżesza na pustyni Synaj: W oznaczonym czasie winni Izraelici obchodzić Paschę. Będziecie ją obchodzić dnia czternastego, tego miesiąca o zmierzchu. Macie ją obchodzić według odnoszących się do niej praw i obyczajów. Nakazał więc Mojżesz Izraelitom obchodzić Paschę. Obchodzili ją na pustyni Synaj dnia czternastego pierwszego miesiąca o zmierzchu. Izraelici wykonali dokładnie wszystko, co nakazał Jahwe Mojżeszowi. 1-5. Świętowanie tego wielkiego święte odkupienia, zostało zanotowane w trzech różnych miejscach: W Egipcie (Wyj. 12r), w pustyni (Liczb 9r), w ziemi Kananejskiej (Jozue 5r), Odkupienie dotyczy wszystkiego, co odnosi się do historii narodu Bożego. Potrzeba było im uwolnić się od niewoli śmierci i mroku Egipskiego? To dokonywało się w imię odkupienia. Kiedy naród potrzebował pokrzepienia wśród różnych przeszkód i niebezpieczeństw pustyni. Pokrzepienie takie otrzymywał w imię odkupienia. Kiedy ich nogi stawały na ruinach murów Jerycha, lub kiedy nogi ich stawiane były na karkach królów amorejskich. I to także Izrael dokonywał przez siłę odkupienia. Dlatego też Krew Paschalnego baranka spotykała naród w Egipcie, bardzo poniżany, otoczony ze wszystkich stron nienawiścią. Ona ich wyprowadziła z Egiptu. Ona także znalazła ich w dzikiej pustyni, przez którą ich przeprowadziła. Ona także była przy nich w czasie wejścia do ziemi Kanaanu. Ona także ich pokrzepiała podczas osiedlania się w Kanaanie. Czyli krew baranka spotykała naród w Egipcie, prowadziła ich przez pustynię (utwierdzała) zasiedlała ziemie Kanaanu. Ona była błogosławionym początkiem wszystkich dróg Bożych pośród nich i z nimi. I tak kiedy sąd Boży dotykał Egiptu, krew baranka odgradzała Izraela od niego. Kiedy wynikła potrzeba lub problem w pustyni, których było tyle, że nie można było zliczyć lub nazwać. Krew baranka była dla nich pełnym i pewnym zadatkiem pełnej i sławnej wolności. Od tej chwili, od kiedy my przyglądamy się działaniom Jahwe przychodzącemu na pomoc w imieniu tej krwi narodowi Swojemu, to widzimy, że postęp i sukces był gwarantowanym. Cała droga tej zadziwiającej wędrówki, od pieców do wypalania cegły w Egipcie, aż do pokrytych winnicami wzgórz i równin Palestyny, jest potwierdzeniem różnorodnego zastosowania doskonałości krwi baranka. Ten rozdział jednak opisuje nam Paschę, obchodzoną w pustyni, to wyjaśnia nam sytuację dla czego brane są pod uwagę następujące okoliczności: Znaleźli się jednak mężowie, którzy z powodu dotknięcia zwłok ludzkich zaciągnęli nieczystość i nie mogli w tym dniu obchodzić Paschy. Mężowie ci stanęli w tym czasie przed Mojżeszem i Aaronem. 6w. Zdarzyło się coś co nie można było przewidzieć, a co nie pozwalało, aby tacy 2ludzie, którzy zaciągnęli nieczystość mogli obchodzić Paschę. Sprawa ta została oddana do rozpatrzenia Mojżeszowi i Aaronowi. Oni więc przyszli do Mojżesza, przedstawiciela praw Bożych i do Aarona – przedstawiciela zbawczej siły łaski Bożej. Ludzie ci potraktowali swoją sprawę bardzo poważnie, dlatego oddali ją do rozpatrzenia dla dwóch przedstawicieli ustanowionych przez Boga. Dwie władze potrzebne tutaj były, aby rozwiązać tą sprawę: I powiedzieli im ci ludzie: Zaciągnęliśmy nieczystość z powodu dotknięcia zwłok ludzkich. Czemuż więc mamy być wykluczeni od przyniesienia daru ofiarnego dla Jahwe w oznaczonym czasie, razem ze wszystkimi synami Izraela? 7w. oni w sposób jawny przyznają się do zaciągnięcia nieczystości. I całe zagadnienie sprowadza się do tego czy oni, z powodu tego zajścia mają być pozbawieni tego świętego przywileju, aby stanąć z ofiarę przed obliczem Bożym? Czyż nie można byłoby im pomóc w wyjściu z tej sytuacji. Sprawa bardzo poważna i niecierpiąca zwłoki, która jednak do tej pory nie znalazła sobie rozwiązania. Kiedy była dawana ustawa dotycząca Paschy Ks. Wyjścia 12 rozdz. podobny wypadek nie został przewidziany, chociaż tam także były te same prawa i obowiązki dotyczące obchodzenia Paschy. Kłopoty wyniknęły w czasie przechodzenia Izraela przez pustynię. To były problemy codziennego życia w pustyni. Oto dlaczego cała ta sprawa została odnotowana przez Księgę Liczb, Księgę pustyni: A Mojżesz im odpowiedział: Zaczekajcie, a ja posłucham, co Jahwe względem was rozporządzi. 8w. Mojżesz nie miał gotowej odpowiedzi. Ale on wiedział Kto może dać właściwą odpowiedź. On zwrócił się z tym do Najwyższego. Cudowne oczekiwanie. Lepiej już nie można było postąpić. Wiedząc, że nie może sam odpowiedzieć na to pytanie, on wcale nie wstydzi się tego, że nie zna odpowiedzi, śmiało im mówi: poczekajcie, a ja posłucham, co Jahwe powie. Nie patrząc na całą swoją mądrość, na swoją uczoność, on wcale nie boi się obnażyć brak wiedzy w tym zakresie. Dla człowieka, który by zajmował położenie podobne do Mojżesza, mogłoby wydawać się czymś poniżającym, aby wykazać swój brak wiedzy, obojętnie jakiego by nie dotyczyło zagadnienia. Czyż naprawdę mógł człowiek taki jak Mojżesz nie rozwiązać takiego nieznacznego problemu. Przecież on wyprowadził naród z Egiptu, przeprowadził ich przez morze. To on rozmawiał z Jahwe. To jego Jahwe ustanowił wodzem nad narodem. To jemu Bóg objawił Swoje imię Jestem Który Jestem. Czy było więc możliwym, aby człowiek podobny do Mojżesza nie był w stanie zdecydować jak należy postąpić z ludźmi, którzy zaciągnęli nieczystość przy zetknięciu się z umarłym? Naprawdę jest bardzo mało ludzi, którzy nawet nie zajmując takiego położenia jakie zajmował Mojżesz mogłoby powstrzymać siebie od rozstrzygania takiego lub innego zagadnienia. Mojżesz jednak był najskromniejszym człowiekiem na ziemi. On bardzo dobrze wiedział, ze nie powinien uważać siebie za zbyt mądrego, mówić wtedy kiedy powinien właśnie milczeć, kiedy nie ma nic do powiedzenia. O gdybyśmy byli naśladowcami w tej dziedzinie, to na pewno uniknęlibyśmy wielu niepowodzeń, nie wpadlibyśmy w zabłądzenia, błędy, nieporozumienia. To doprowadziłoby nas do zajęcia takiego miejsca, takiej pozycji jaką zajmował Mojżesz, a więc przebywania w prostocie, cichości, posłuszeństwie, co czyni, że człowiek staje się prawdziwym chrześcijaninem, odpowiedzialnym, mającym swoją godność przed Bogiem. Bardzo często na skutek nieznajomości naszej wstydzimy się tego, ze nie znamy wiele spraw. Dlatego wyobrażamy sobie, ze szkodzimy sobie, swojej reputacji jako mądrych ludzi posiadających wysoką moralność, wielkie doświadczenie. Boimy się użyć słów: ja tego nie wiem. To jest zupełne zbłądzenie. Wręcz przeciwnie największą uwagę na sobie skupiają ludzie, którzy bardzo mało mówią, nigdy nie uważają siebie za znających wszystkie zagadnienia, potrafią mówić otwarcie, że nie potrafią odpowiedzieć wtedy kiedy nie wiedzą, przeciwnie do człowieka, który gotowy jest na wszystko odpowiadać, który ufa swojemu rozumowi. Dlatego zawsze dostosowujemy się do ducha tej wspaniałej wypowiedzi. Poczekajcie, a ja posłucham, co Jahwe względem was rozsądzi. Jahwe w ten sposób przemówił do Mojżesza: Tak mów do synów Izraela. Jeśli kto z was, albo z waszych potomków zaciągnie nieczystość przy zwłokach, albo będzie w tym czasie odbywał daleką podróż, winien mimo to obchodzić Paschę dla Jahwe. Ci wszyscy winni ją obchodzić czternastego dnia o zmierzchu w drugim miesiącu; powinni wtedy spożywać chleb niekwaszony i gorzkie zioła. 9-11. Święto Paschy zawiera w sobie dwie wielkie podstawowe prawdy: odkupienie i jedność narodu Bożego. Są to prawdy, które nie można zachwiać, ani wzruszyć. Mogą zdarzyć się wszelkiego rodzaju upadki, braki w wierności, jednak sławne prawdy Bożego odkupienia i pełnej jedności narodu Bożego zawsze zachowują pełnię siły i całe swoje znaczenie. Dlatego też ustawa w tak żywy sposób przedstawiająca w sobie te wielkie prawdy, była obowiązkową dla każdego. Żadne okoliczności nie mogły wstrzymywać Izraelity do wykonania tego wszystkiego, co było związane z Pachą. Jeżeli kto z was, albo z waszych potomnych zaciągnie nieczystość przy zwłokach, albo będzie w tym czasie odbywał daleką podróż, winien mimo to obchodzić Paschę dla Jahwe. Święcenie tego święta było na tyle ważnym dla każdego członka Bożej społeczności, że dla ustanowionej przez prawo Paschy, stosowana była w Liczb 9r. szczególna miara. Oni powinni obchodzić Paschę czternastego dnia następnego miesiąca. I znów łaska Boża usunęła wszelkiego rodzaju nieuniknione przeszkody z powodu śmierci i dalekiej podróży. Otwierając 2 Księgę Kronik możemy zobaczyć, że z tego wielkiego przywileju skorzystał król Judzki Ezechiasz i wielka rzesza społeczeństwa Izraela. I tak zebrał się wielki tłum ludu w Jerozolimie, aby obchodzić w drugim miesiącu Święto Przaśników. Zgromadzenie to było liczne. Ofiarowali potem Paschę czternastego dnia miesiąca drugiego. 30:13-15. Łaska Boże może nas spotkać w naszej największej słabości jeżeli my tylko jesteśmy jej świadomi i wyznajemy ją. (Uwaga. Czytający 2Kron. 30r. powinien zauważyć i odnotować z wielką korzyścią dla siebie różnicę pomiędzy tym działaniem, a tym co uczynił Jeroboam, król Izraela w 1Król. 12:32. Pierwszy korzystał z możliwości darowanych łaską Bożą, drugi natomiast był naznaczony dla tych, którzy nie mogli obchodzić Paschy w pierwszym. Natomiast ósmy wymyślony przez człowieka. Zapobiegawcze miary, przewidziane przez Boga, aby wyjść naprzeciw potrzebom człowieka, a ludzki wysiłek, odrzucający to, co mówi Boże Słowo, jest czymś, co nie ma nic ze sobą wspólnego). Niechaj ta drogocenna Boża prawda nie posłuży nam, za powód do lekkomyślnego odnoszenia się do grzechu i nieczystości. I chociaż łaska Boża dopuściła zamianę pierwszego miesiąca na drugi (obchodzenie Paschy zamiast w pierwszym miesiącu, w drugim) to jednak nie pozwoliła na choćby najmniejsze odstępstwo, od przepisów, które towarzyszyły tym świętom. Przaśny chleb i gorzkie zioła, powinne temu towarzyszyć. Także mięso ofiary nie mogło być przechowywane do następnego dnia. Żadna kość nie mogła być złamana. Bóg nie mógł dopuścić, aby zostało cokolwiek pominięte lub obniżony standard, tych wielkich prawd Bożych, co by bezcześciło Jego imię. Na skutek różnych niemocy słabości swoich, człowiek mógł się spóźnić, ale to wcale nie oznaczało, że jakikolwiek przepis mógłby być zlekceważony lub ominięty. Łaska Boża dopuszczała możliwość spóźnienia się, świętość Boża nie pozwalała, aby człowiek zlekceważył cokolwiek z ustaw Bożych. I gdyby ktoś licząc na łaskę Bożą, świadomie zlekceważył jakikolwiek przepis z ustawy, to tym samym zostałby wyłączony z Bożej społeczności. Czy to wszystko, o czym jest mowa tutaj nie znajduje odzewu w naszym sercu? Powinniśmy zawsze pamiętać czytając te cudowne stronice Bożej Księgo Liczb. Że wszystko to, co działo się z Izraelem, było pierwowzorem dla nas. Dlatego też jest naszym obowiązkiem zastanawiać się nad tymi wzorcami, starając się zrozumieć naukę płynącą z nich, która została zawarta z woli Bożej. Czego więc nas nauczają przepisy związane ze święceniem Paschy w drugim miesiącu? Dlaczego dla Izraela zostało nakazane, aby obowiązkowo przy tym wykonywano wszystkie przepisy związane z tym świętem? Dlaczego w 9 rozdziale Księgi Liczb, zostały podane te wszystkie przepisy, odnośnie święcenia Paschy w drugim miesiącu czego nie ma kiedy jest mowa o święceniu w pierwszym miesiącu? Na pewno nie dlatego, że w tym wypadku ustawa miała większe znaczenie, bo w oczach Boga wszystkie zarządzenia Boże miały jednakowe znaczenie. Nie dlatego, że istniał chociażby cieć różnicy w tych ustawach, one były zupełnie jednakowe. Kiedy jednak uważnie czytamy ten rozdział, to spotykamy się z bardzo zadziwiającym stwierdzeniem, że kiedy sprawa dotyczy święcenia Paschy w pierwszym miesiącu, to czytamy tylko: Macie ją obchodzić według odnoszących się do niej praw i zwyczajów. 3w. Kiedy z drugiej strony jest mowa o święceniu Paschy drugiego miesiąca, to znajdujemy bardziej szczegółowy opis praw i zwyczajów: Czego uczy nas ten fakt? Wiemy, ze to wszystko pokazuje nam, ze na skutek upadku lub słabości narodu Bożego, nigdy nie powinien być zaniżony duchowy poziom, poziom świętości dzieł i spraw Bożych. Że z powodu tej przyczyny powinniśmy się starać, aby wysoko podnosić znamię Pańskie wraz z towarzyszącą jemu czystością i świętością. Musimy przy tym być świadomi upadku – i czym ta świadomość głębsza tym lepiej, lecz w żadnym wypadku nie możemy zaniżać poziomu świętości Bożej. Zawsze powinniśmy liczyć na pomoc Bożą, na łaskę i miłosierdzie Boże i w tym samym czasie starać się utrzymać na odpowiednio wysokim poziomie znamię prawdy Bożej. Niech to zostanie zapieczętowane w myślach i sercach naszych. Gdyż z jednej strony skłonni jesteśmy zapominać o naszym upadku – upadku wielkim: niewierności i grzechu przed Bogiem. A z drugiej strony skłonni jesteśmy zapominać także niezmienną wierność Bożą, która ze wszech stron nas otacza, nie patrząc na nasz upadek, wbrew wszystkiemu. Chrześcijański świat upadł i znajduje się w stanie rozkładu. I nie tylko świat, my także, każdy oddzielnie, zgrzeszyliśmy i dopomogliśmy temu upadkowi. Powinniśmy być świadomi tego, nasza świadomość powinna być głęboką i być ciągle przed nami. Powinniśmy pokutować z tego powodu, serce nasze powinno być przepełnione głęboką skruchą i żalem, że w taki bardzo hańbiący sposób postąpiliśmy w domu Bożym. Jeżeli byśmy utracili to poczucie winy przed Bogiem, to jeszcze bardziej stalibyśmy się winnymi. Kiedy wspominamy o tym w głębokiej pokorze chcemy mieć serce pełne skruchy, aby przez to i w całym naszym życiu i postępowaniu zostało to wszystko wyrażone. Twarda Boża podstawa stoi mając na sobie pieczęć: Poznał Pan tych, którzy są Jego, oraz Niechaj odstąpi od nieprawości wszelki, który wzywa Imienia Pańskiego. 2Tym. 2:19. Oto działanie łaski dla każdego wiernego sługi Bożego, pośród ruin tego świata. Bóg nigdy nie wyrzeka się tego, co powiedział. On nigdy się nie zmienia. Dlatego należy nam tylko odstąpić od nieprawdy i przybliżyć się do Niego. Należy żyć w prawdzie, dążyć do niej, a całą resztę pozostawić dla Boga. Dlatego też bardzo prosimy każdego czytającego te słowa, aby potraktował je bardzo poważnie. Chcielibyśmy, aby każdy choćby przez kilka chwil pozostał z nimi i w duchu modlitwy przemyślał to całe zagadnienie. Jesteśmy przekonani, ze poważne przemyślenie tych dwóch faktów, poruszonych przez nas, pomogłoby znaleźć drogę wśród ruin, które zewsząd nas otaczają. Myśl o tragicznym położeniu chrześcijaństwa, a także i o naszej osobistej niewierności, powinna zmusić nas do pozostawania w pokorze, a wiedza o ustawach Bożych i o Bożej wierności powinna odwrócić nas od wszelkiego rodzaju zła, które zewsząd nas otacza, utrzymując nas w dali od tego wszystkiego. Zarówno to jak też i to drugie razem wzięte, odgrodziłoby nas z jednej strony od bardzo zgubnej pychy, a z drugiej od obojętności i niechlujności. Musimy zawsze liczyć się z haniebnym faktem naszego upadku, trzymając się w tym samym czasie wielkiej Bożej prawdy, że Bóg nasz jest wiernym. Oto szczególne lekcje właściwe dla pustyni, lekcje stosowne także i dla nas i w naszym czasie. A jest nimi przepełniony Boży rozkaz święcenia Paschy w drugim miesiącu, rozkaz spotykany tylko w Księdze Liczb, w wielkiej Księdze pustyni. To właśnie w pustyni z całą swoja siłą jest widoczny upadek człowieka. Także i w pustyni ze szczególną mocą przejawia się niekończąca się głębia łaski Bożej. A więc przedstawmy jeszcze raz tą wielką prawdę i niechaj ona znajdzie się zawsze w naszym sercu: Niewyczerpane zapasy łaski Bożej i miłosierdzia Bożego nie dają żadnego prawa, aby można było obniżać wysoki poziom prawdy Bożej. Gdyby ktoś z jakiegokolwiek powodu lekceważył obchodzenie pamiątki lub będąc czystym nie obchodził, czy obchodził niezgodnie z poleceniem, to taki był wykluczony ze społeczności Bożej. Podobnie i my jeżeli wyrzekamy się od wykonywania jakiegokolwiek Bożego polecenia dlatego, że zgrzeszyliśmy przed Bogiem; jeżeli na skutek niewiary naszego serca, ustępujemy na rzecz tego świata, ze szkodą dla spraw Bożych. Jeżeli na skutek zbiegu różnych okoliczności, które nas zewsząd otaczają, usprawiedliwiamy siebie i nie poczuwamy się winnymi. Jeżeli schodzimy z niwy Bożej i nie uznajemy autorytetu Bożego jako obowiązujący i zobowiązujący dla naszego sumienia lub nie dostosowujemy się do obowiązujących nas standardów Bożych mających wpływ na nasze zachowanie i na nasz charakter, to nasza społeczność z Bogiem zostanie niebawem przerwana. (Uwaga. Należy pamiętać, że „wyłączenie ze społeczności Bożej Izraelity” odpowiada dzisiaj przerwaniu społeczności człowieka wierzącego z Bogiem, z powodu nieosądzonego grzechu). Bardzo chętnie byśmy przedłużali nasze rozmyślania w tym właśnie kierunku, chcemy zakończyć ja słowami zapisanymi w 13-14w. Kto zaś jest czysty i nie jest w podróży, a mimo to zaniedba świętowanie Paschy, taki ma być wyłączony spośród swego ludu, gdyż nie przyniósł w oznaczonym czasie daru ofiarnego dla Jahwe. Taki człowiek poniesie odpowiedzialność za grzech. Jeżeli jakiś obcy zatrzymał się pośród was i pragnie obchodzić Paschę dla Jahwe winien ją obchodzić według praw i zwyczajów odnoszących się do Paschy. Zamiar odstępstwa do święcenia Paschy obnażałby ze strony Izraelitów ich pełne lekceważenie w stosunku do przywilejów i błogosławieństw, których wynikiem było odkupienie i uwolnienie od Egipskiej niewoli. Dlatego kto bardziej urzeczywistnił to wszystko, co się stało tej pamiętnej nocy, kiedy cała społeczność Izraela znalazła sobie miejsce schronienia i pełny pokój pod osłoną krwi. to taki człowiek bardziej tęsknił i oczekiwał na ten dzień i ten miesiąc (czternastego dnia pierwszego miesiąca) związanego z tym pamiętnym wydarzeniem. A nawet jeżeli jemu cokolwiek przeszkodziło skorzystać z tego cudownego przywileju w pierwszym miesiącu, to on z tym większą radością i wdzięcznością obchodził tą pamiątkę w drugim miesiącu. Natomiast człowiek, który przez lata nie obchodziłby pamiątki to pokazałby, że jego serce jest zupełnie obcym dla Boga Izraela. Na próżno starałby się upewnić wszystkich, którzy wokół niego mieszkali, że on miłuje Boga Izraela, Boga swoich ojców i że rozumie wielkie znaczenie odkupienia, przy czym ustawa dana przez Boga o tym odkupieniu byłaby przez niego lekceważona przez lata. Oto lekcje bardzo przydatne w pustyni, lekcje także na czasie dla nas. A w nich znajduje się natchniony rozkaz, aby świętować Paschę w drugim miesiącu. Ten rozkaz spotykamy tylko w Księdze Liczb, Księdze pustyni. Czyż wobec tego nie należy to wszystko zastosować i w naszym życiu, a w szczególności w stosunku do Wieczerzy Pańskiej? Jesteśmy pewni, że jest to koniecznym, niezbędnym dla nas. Pomiędzy świętowaniem Paschy, a spożywaniem Wieczerzy Pańskiej istnieje więź. Ta pierwsza była pierwowzorem śmierci Chrystusa, druga jest wspominaniem tej śmierci. Dlatego też w 1Kor. 5:7 czytamy: Chrystus bowiem został złożony jako nasza Pascha. Ta fraza podkreśla tą więź. Pascha była wspominaniem odkupienia Izraela z niewoli Egipskiej. Wieczerza Pańska jest wspominaniem odkupienia z niewoli jeszcze cięższej, z niewoli grzechu i diabła. I podobnie jak każdy prawdziwy i wierny przymierzu Bożemu Izraelita, przestrzegał świętowania w odpowiednim czasie Paschy zgodnie z ustawa dotyczącą tego święta, tak samo i spożywa Wieczerzę Pańską każdy wierny sługa Pański, w dzień odpowiednio przeznaczony dla tego i zgodnie z ustawą daną przez Pana. Gdyby Izraelita choćby jeden raz zlekceważył obchodzenie Paschy, zostałby wykluczony ze społeczności Bożej. Podobnego rodzaju lekkomyślność była nie do pomyślenia w społeczności Izraela. Czyż w obliczu tego szczególnego faktu, nie powinniśmy zadać sobie samym pytania: Czyżby Wieczerza Pańska utraciła swoje pierwotne znaczenie? Dlaczego więc chrześcijanie tak bardzo lekko traktują Wieczerzę Pańską i opuszczają ją, nie uczestniczą w niej przez wiele miesięcy a nawet i lat? Czyż moglibyśmy przypuszczać, że Ten Kto w 9r. Ks. Liczb objawił, że każdy nieuczestniczący w Wieczerzy Paschy zostanie wykluczony ze społeczności Izraela, pozostawi niezauważonym fakt, że chrześcijanin w sposób lekceważący odnosi się do wieczerzy Pańskiej? Na pewno nie pozostawi. I chociaż obecnie sprawa nie dotyczy tego, czy nieuczestniczenie w wieczerzy Pańskiej powoduje wieczne odłączenie od Kościoła, od ciała Chrystusa. Ale czy Duch Święty może akceptować podobny stosunek lekceważący? Niech Bóg zachowa nas od podobnej myśli. I to właśnie powinno spowodować w nas błogosławione następstwa pobudzając nas do większego zapału i chęci, aby obchodzić cudowną pamiątkę, w której: Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb, albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie aż przyjdzie 1Kor. 11:27. Dla każdego prawdziwego Izraelity nie istniało coś co było wspanialszym od święta Paschy. Dlatego też i dla każdego prawdziwie miłującego Chrystusa chrześcijanina, udział w Wieczerzy Pańskiej jest największą radością, dlatego, ze ona jest wspomnieniem odkupienia i śmierci jego Pana. Obojętnie na jakąkolwiek by służbę się poświęcił chrześcijanin, to i tak nie istnieje dla niego, coś co byłoby cenniejszego i bliższego sercu od Wieczerzy Pańskiej. W której on widzi najbardziej wzruszający moment w życiu swojego Pana i Nauczyciela, przez Jego śmiercią, w której on także może być uczestnikiem. On może pieśnią radości wychwalać śmierć Chrystusa, może w jej imieniu prosić o wszystko Boga. Może wsłuchiwać się w cudowny jej opis. Może słuchać świadectw mających związek z jej działaniem na życie ludzi. Jednakże tylko przez uczestnictwo w Wieczerzy Pańskiej może opowiadać śmierć Pańską Az przyjdzie. Następnie wziął chleb odmówiwszy dziękczynienie połamał go i podał mówiąc: To jest Ciało moje, które za was będzie wydane, to mówiąc: Ten kielich to Nowe Przymierza we Krwi Mojej, która za was będzie wylana. Łuk. 22:19-20. Tutaj czytamy o ustanowieniu tego święta, kiedy jednak czytamy Dz. Ap. 20:7 to możemy zobaczyć obchodzenie tej pamiątki: W pierwszym dniu po szabacie kiedy zebraliśmy się na łamanie chleba… a w 1Kor. 10:16-17 czytamy: Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy czy nie jest udziałem w Ciele Chrystusa? Chleb, który łamiemy czy nie jest udziałem w ciele Chrystusa? Ponieważ jeden jest chleb, prze to my liczni, tworzymy jedno ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba. I jeszcze 11r. 23-26w. Ja bowiem otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy kiedy został wydany wziął chleb i dzięki uczyniwszy połamał i rzekł: to jest Ciało Moje za was wydane. Czyńcie to na moją pamiątkę. Podobnie skończywszy wieczerzę, wziął kielich mówiąc: Ten kielich jest Nowym Przymierzem we Krwi Mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę. Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb, albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie aż przyjdzie. Tutaj mamy wyjaśnienie święta. Czyż więc, nie mamy podstaw, aby powiedzieć, ze w tych ustawach i ich wyjaśnieniach mamy przed sobą mocną więź, która nie może być przerwana. Jednak chrześcijanie wbrew tym wszystkim nakazom lekceważąco odnoszą się do uczty Pańskiej. Albo podchodząc do tego zagadnienia z drugiej strony nasuwa się pytanie dotyczące braku chęci, aby wykonywać to wszystko, co Chrystus nakazał. I tak upływają miesiące, lata, a być może i całe Zycie, a chrześcijanin nie ma wcale pragnienia, aby obchodzić pamiątkę Wieczerzy Pańskiej. Znajdują się chrześcijanie, którzy uważają, ze należy obchodzić pamiątkę Wieczerzy Pańskiej ale na zasadach żydowskich, co znów zupełnie nie odpowiada wysokiemu położeniu Kościoła. Spożywanie Wieczerzy Pańskiej, podobnie jak i sam chrzest, są rozumiane w sposób duchowy i dlatego tacy ludzie twierdzą, że trzymając się literalnie tego, co pokazuje Słowo, my oddalamy się od sensu duchowego. Na to wszystko możemy odpowiedzieć w sposób taki, że nasz Bóg jest mądrzejszy od wszystkich. Jeżeli Chrystus przekazał nam sposób obchodzenia pamiątki Wieczerzy Pańskiej. Jeżeli Duch Święty nauczył pierwszy powstały Kościół Apostolski jak należy obchodzić to wszystko, jeżeli On to wszystko nam wyjaśnił. To czyż my mamy prawo, aby to wszystko sami sobie wyjaśnić w sposób, który nam najbardziej odpowiada? Na pewno Wieczerza Pańska powinna być kapłańskim działaniem dla wszystkich, którzy do niej przystępują. Jednak ona także jest aktem widzialnym, literalnym i namacalnym dowodem. Spożywając chleb i wino – prawdziwy pokarm i prawdziwy napój, tym samym uznajemy prawdziwość Jego Kościoła. Jeżeli odrzucamy to pierwsze to tym samym nie uznajemy i prawdziwości Jego Kościoła, który jest widocznym. My nie mamy prawa, aby samowolnie komentować Słowo Boże. Naszym obowiązkiem jest podporządkowanie się całkowite Słowu Bożemu, chyląc czoła przed jego autorytetem. W danym wypadku sprawa dotyczy nie tylko podporządkowania się autorytetowi Słowa Bożego. Pokazaliśmy dostateczną ilość wypowiedzi Bożej Księgi wyjaśniających nam to zagadnienie, które powinne upewnić w tym każde serce, które jest prawdziwie oddane Bogu. musimy zadać sobie pytanie: Czy w duszy chrześcijanina żyje odpowiedź miłości, która jest odpowiedzią na miłość serca Chrystusa? Czyż nie powinniśmy się starać, aby choć tylko w jakimś stopniu odpowiedzieć na miłość Bożą? Jeżeli nasz błogosławiony Pan ustanowił spożywanie chleba i wina jako wspominanie o Swoim startym ciele i o Swojej przelanej krwi. jeżeli On polecił jeść ten chleb i pić ten kielich, jako przypomnienie o Nim, to czyż nie powinniśmy z płomienną miłością wyjść naprzeciw tym pragnieniom, miłującego serca? Żaden poważny chrześcijanin nie może w tym wątpić. Zawsze z radością powinniśmy podchodzić do Wieczerzy naszego miłującego Zbawiciela, wspominać o Nim przez ustanowiony przez Niego sposób, opowiadać Jego śmierć aż On przyjdzie. Jest zadziwiającą rzeczą jak On bardzo pragnął zając miejsce w sercach tych, którzy będą Jego wspominać. Jest to jednak prawdziwy fakt i bardzo smutnym byłoby, gdyby z jakiejś przyczyny chrześcijanin lekceważąco by odnosił się do tego święta, z którym On tak bardzo związał drogocenne Swoje imię. Na pewno tutaj nie jest odpowiednie miejsce, aby szczegółowo omówić wszystkie ustawy dotyczące Wieczerzy Pańskiej. Wypowiedzieliśmy tylko swoje myśli. O wszystkich tych ustawach jest mowa w innej księdze. Pragniemy tylko podkreślić wielką wagę i bardzo głęboki interes tego wszystkiego, a także w związku z naszą miłością odpowiadającą na miłość Samego Pana. Chcielibyśmy bardzo przekazać te wspaniałe wersety w sposób żywy dla wszystkich, którzy to czytają, gdyż zdajemy sobie sprawę o działaniu tych, którzy są przeciwni takiemu podejściu do sprawy Wieczerzy Pańskiej i uczestnictwa w niej. Pamiętajmy, ze nie można bezkarnie lekceważyć danych przez Samego Boga ustaw i nakazów. Gdyż to świadczyłoby o zupełnym braku w nas duchowości i że nasza sumienie zupełnie nie jest podporządkowane autorytetowi A Słowa Bożego i ze serce jest głuche na zew miłości Chrystusa. Musimy zdawać sobie sprawę z naszej odpowiedzialności w stosunku do Wieczerzy Pańskiej. Starajmy się więc, aby nasze obchodzenie tego święta było zgodne z postanowieniem Ducha Świętego. Oto prawo dotyczące Paschy, a także wspaniałe lekcje z niego wypływające i dające wielką korzyść duszom naszym. Obecnie chcemy zatrzymać się przy końcowej części naszego rozdziału, wyróżniającej się swoim charakterem. Oglądamy przed sobą wielkie mnóstwo mężczyzn, kobiet i dzieci idących przez wielką pustynię będących w zupełnej zależności od Boga i to we wszystkich dziedzinach życia. Przed nami wielka armia idąca szlakiem, który jednak nie był wytyczony przez człowieka, gdyż to miejsce było omijane przez ludzi. Dlatego nie widzimy tam przeciwników lub ludzi, którzy posługiwaliby się instrumentami, mapami, które by pomagały w wyborze drogi. Bardzo dziwny widok. Miliony ludzi idących do przodu, nieznających drogi, którą by już kiedyś szli. Ale zupełnie zależnych od Boga. Oni nie robią naprzód planów, nie wytyczają szlaków, nie znają miejsc swojego postoju. I kiedy tylko rozbijają obóz, aby odpocząć, nie wiedzą jak długo pozostają na danym miejscu. Nie wiedzą kiedy będą musieli zwijać swoje namioty, kiedy wyruszą, a także kiedy ponownie rozłożą swoje namioty. Ich powszednie życie ustawicznie było uzależnione od Boga. Ich zadaniem było podnoszenie oczu do góry skąd oczekiwali pomocy. Ich ruchem kierowały koła rydwanu Jahwe. To było naprawdę wielkie widowisko. Czytając o nim, my naprawdę czerpiemy wielką naukę dla naszych dusz. W dniu kiedy ustawiono przybytek okrył go wraz z Namiotem Świadectwa obłok i od wieczora aż do rana pozostawał nad przybytkiem na kształt ognia. I tak działo się zawsze: Obłok okrywał go w dzień, a w nocy jakby blask ognia. Kiedy obłok podnosił się na przybytek Izraelici zwijali obóz, a w miejscu gdzie się zatrzymywał rozbijali do znowu. Na rozkaz Jahwe Izraelici zwijali obóz i znowu na rozkaz Jahwe rozbijali go z powrotem; jak długo obłok spoczywał nad przybytkiem, pozostawali w tym samym miejscu. Nawet wtedy gdy obłok przez długi czas rozciągał się nad przybytkiem, Izraelici posłuszni rozkazowi Jahwe nie zwijali obozu. Lecz zdarzało się również ta, że obłok krótki czas pozostawał nad przybytkiem; wtedy również rozbijali obóz na rozkaz Jahwe i na tenże rozkaz go zwijali. Zdarzało się i tak, że obłok pozostawał tylko od wieczora do rana, a nad ranem podnosił się; wtedy oni zwijali obóz. Niekiedy pozostawał przez dzień i noc; skoro tylko podnosił się, natychmiast zwijali obóz. Jeżeli pozostawał dwa dni, miesiąc czy dłużej, gdy obłok rozciągał się nad przybytkiem i okrywał go, pozostawali Izraelici w miejscu i nie zwijali obozu. Na rozkaz Jahwe zwijali obóz i na rozkaz Jahwe rozbijali obóz. Przestrzegali nakazów Jahwe danych przez Mojżesza. 15-23. jest naprawdę bardzo trudno przedstawić sobie bardziej zadziwiający widok zupełnej zależności od Boga, od Bożego kierownictwa, a także zupełnego poddania się temu kierownictwu. Być może na tej pustyni jeszcze nigdy noga ludzka nie pozostawiła po sobie śladu. To była naprawdę pustynia wielka i straszna. Nie było tam źródeł wód, które by potrafiły zaspokoić potrzeby człowieka i ją nawodnić. Trudno byłoby znaleźć jakichkolwiek opisów lub planów według, których można byłoby podróżować po niej. U ludzi takie plany nie istniały. Czyniąc każdy jeden krok synowie Izraelscy liczyli tylko i wyłącznie na Boga. Jedynie tylko od Niego mogli oczekiwać pomocy. Taka pozycja byłaby trudną do wytrzymania dla niepokornego ducha, dla nieskruszonej woli. Jednak nie było lepszej i wspanialszej pozycji dla duszy miłującej Boga, ufającej Bogu i w Bogu się uspokajającej. Oto klucz do odpowiedzi na pytanie: Znany jest dla nas Bóg, miłuje go dusza nasza, ufa Jemu całkowicie? Jeżeli tak, to serce nasze raduje się z pełnej zależności względem Niego! Jeżeli nie to taka zależność staje się dla człowieka niemożliwym do wytrzymania. Człowiek nieodrodzony bardzo lubi wystawiać na widok publiczny swoją niezależność. Bardzo lubi siebie przedstawiać jako niezależnego, lubi myśleć, że może czynić to, co jemu się podoba, iść tam gdzie chce, mówić to, co jemu się podoba. Niestety jest to zupełna iluzja! Człowiek nie jest wcale wolnym. On jest niewolnikiem diabła. I już prawie przez okres sześciu tysięcy lat oddaje siebie pod władzę przywódcy niewolników, który od bardzo dawna nimi włada. Włada nimi i obecnie. I tak szatan trzyma w bardzo surowej niewoli, cielesnego człowieka, który nie zwrócił się do Boga w pokorze i ze skruszonym sercem. On związał nogi i ręce grzesznika żelaznymi łańcuchami, których prawdziwy wygląd jest ukryty pod pozłacaną i pięknie rzeźbioną powierzchnią, którą on je pokrył. Szatan kieruje człowiekiem za pomocą pożądliwości, namiętności i różnych pragnień wygód i zadowoleń. To on powoduje w sercu pragnienia, aby następnie przedstawić i zaproponować różne wygody i zadowolenia świeckie. Człowiek na próżno liczy siebie za wolnego, wskazując na to, że może zaspokajać swoje pragnienia w dowolny sposób, według tego, jak sam chce. To jest naprawdę tragiczna pomyłka, wcześniej lub później i tak wyjdzie na wierzch. Nie ma innej wolności ponad tą, którą Chrystus obdarza Swoich odkupionych. Dlatego On mówi: i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli… Jeżeli więc Syn was wyzwoli wówczas będziecie rzeczywiście wolni. Jan. 8:32, 36. Oto prawdziwa wolność. Tą wolność nowa natura znajduje w życiu według ducha w dokonywaniu czynów godnych Boga. Służba Bogu – oto prawdziwa wolność. Jednakże taka służba wymaga od człowieka pełnej zależności od Boga nawet w najdrobniejszych sprawach. A tak właśnie było w życiu jedynego prawdziwego i doskonałego Człowieka, Sługi żyjącego na ziemi. On był zawsze uzależniony od Boga. Każda Jego czynność, każdy ruch, każda działalność, wszelka wypowiedź, wszystko, co On czynił, a także wszystko to czego On nie czynił – wszystko było rezultatem Jego pełnego podporządkowania się Ojcu. On szedł tam gdzie posyłał Ojciec. Zatrzymywał się tam gdzie nakazał Mu Ojciec. Mówił, czy też milczał w zależności od tego jaka była wola Ojca. Takim był nasz Pan Jezus kiedy chodził po tym świecie. Dlatego też i my będący uczestnikami Jego natury i Jego sposobu życia, mający Jego Ducha, żyjącego w nas, zostaliśmy powołani, aby każdo dnia iść Jego śladami i żyć codziennie życiem pełnej zależności od Boga. Dlatego też w końcu tego rozdziału rozpościera się przed nami cudowny pierwowzór życia w zupełnej zależności od Boga. Oglądamy obóz Izraela Bożego w pustyni. To wielkie mnóstwo ludzi zupełnie uzależnione od ruchu obłoku. Oni wszelkie wskazówki otrzymywali z nieba. I to jest prawdziwe położenie człowieka. Człowiek został tak stworzony, aby swoja twarz mógł zwracać w stronę nieba. Zwierzęta natomiast zostały tak stworzone, że w przeciwieństwie do człowieka swój wzrok kierują przeważnie na ziemię. (Greckie słowo użyte do określenia człowieka –tu słowo greckie- oznacza istotę, której twarz jest skierowana go góry). Izraelici nie mogli planować tego, co będą robili następnego dnia. Oni nie mogli powiedzieć: jutro pójdziemy tam lub tam będziemy robić to, a tego robić nie będziemy. Oni byli całkowicie uzależnieni od położenia obłoku! Tak właśnie było z Izraelem i tak też powinno być z nami. My także przechodzimy przez straszną pustynię doświadczeń, w której nie ma utartych szlaków dróg. I nie wiedzielibyśmy jak mamy się posuwać do przodu, nie wiedzielibyśmy gdzie mamy iść, gdyby nie zostało dane, jedno z drogocennych słów, wielkiej i wspaniałej obietnicy, które wyszły z ust naszego Umiłowanego Zbawiciela: Ja Jestem drogą… Oto Boża wskazówka, nieomylna i dokładna. Nam należy się tylko podporządkować jej. Ja jestem światłością świata, kto idzie za Mną nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia. Jan 8:12. Jest to bardzo wyraźna wskazówka dla nas mówiąca, że mamy prowadzić życie, ale nie według tylko niektórych ustaw prawa. My mamy iść za Chrystusem Żywym. Mamy chodzić w tym świecie tak jak On chodził, postępować tak jak On postępował. Naśladować Jego we wszystkim. Oto chrześcijańskie życie. Oto powołanie chrześcijanina. A wszystko zmierza ku temu, aby nasz wzrok, ani na chwilę nie zbaczał z celu, jakim jest Chrystus. Nasz wzrok ma być w Nim utkwiony. Nasze chodzenie, zachowanie się musi być odbiciem Jego chodzenia i Jego zachowania. Jego charakter ma być zupełnie przyswojony przez naszego nowego człowieka, stając się widocznym na każdym etapie naszego życia. To wszystko jednak wymaga od nas zupełnego wyrzeczenia się naszych planów, zamierzeń, prób wyboru kierunku drogi. My mamy tylko podążać za obłokiem. Oczekiwać wskazówek tylko od Boga. Dlatego nie możemy powiedzieć dziś: Jutro pójdziemy tam, lub uczynimy to. Wszystkie nasze czynności powinne być uzależnione tylko od jednego warunku, który jednak bardzo często jest zapominany i pomijany przez nas, a który jest zawarty w słowach: Jeżeli w tym jest wola Boża. Niech pomoże nam Bóg w pełni zrozumieć to wszystko, abyśmy mogli w pełni przeniknąć sens Bożych nakazów. O jak bardzo często w sposób lekkomyślny zapewniamy siebie, ze Boży obłok posuwa się równolegle z naszą drogą, zgodnie z naszymi nawykami i pragnieniami. I kiedy chcemy wybrać dla siebie jakąś wygodną dla nas drogę, staramy się siebie upewnić, ze nasza w tym wola jest zgodna z wolą Bożą. W rezultacie, czego zamiast być kierowanym i prowadzonym przez Boga, zostajemy oszukani przez siebie i idziemy wbrew woli Boga. Nasza własna wola nie została rozbita, dlatego też nie możemy być prowadzeni po właściwej drodze, a to, dlatego, że prawdziwa podstawa chodzenia właściwą drogą jest zawarta w zupełnym podporządkowaniu się woli Bożej. Rządzi pokornymi w sprawiedliwości, ubogich uczy Swej drogi. Ps. 25:9. I jeszcze: Pouczę cię i wskażę drogę, którą pójdziesz, umocnię moje spojrzenie na tobie. Zastanówmy się jeszcze nad dalszymi słowami tego psalmu. Nie będziecie bez rozumu niczym koń i muł, tylko wędzidłem i uzdą można je, okiełznać, nie zbliżą się inaczej do ciebie. Ps. 32: 8-9. Jeżeli więc zwracamy się, aby dokładnie śledzić ruchy „oka Bożego”, to nie będzie potrzeba nam, ani wędzidła, ani uzdy. Jednakże jest to dziedzina, w której my najczęściej grzeszymy, a to, dlatego, że nie przebywamy w dostatecznej bliskości względem naszego Boga. Nasza wola nie jest poddana woli Bożej. Chcemy iść drogą, którą sami sobie wybieramy. I w rezultacie zbieramy plon z tego cośmy sami zasiali, owoce samowoli. Podobnie stało się z Jonaszem. Jonasz otrzymał rozkaz, aby udać się do Niniwy, jednak on chciał płynąć do Tarsziszu. Z początku wszystko wydawało się sprzyjającym. I z punktu ludzkiego, wszystko było w porządku. Jonasz miał prawo sam decydować o swoim losie. Jednak taki wybór doprowadził do tego, że Jonasz znalazł się we wnętrzu ryby, gdzie sitowie zewsząd oplątało jego głowę. Tam doświadczył cały ogrom goryczy spowodowanej swoją własną wolą. Tam pośród wód musiał być poddany działaniu wędzideł i uzdy, a to, dlatego, że nie chciał być posłuszny kierownictwu „oka”. Jednakże Bóg nasz jest Bogiem litości i miłosierdzia, cierpi bardzo długo. Zawraca, podnosi Swoje sługi, stawia ich z powrotem na właściwej drodze. Bezustannie troszczy się o nas, przestrzega nas przed obraniem swojej osobistej drogi życia, pełnej cierni i wybojów, kieruje nas na drogi, które są drogami miłymi, prowadzącymi ku szczęściu. Przys. 3:17. Nie można porównać do czegokolwiek, błogosławionego życia pełnej zależności od Boga. Być zależnym w każdej chwili od Boga, oczekiwać Jego wskazówek i poleceń, w Nim posiadać wszystkie swoje źródła – oto tajemnica pokoju i prawdziwej wolności wszystkiego stworzenia. Każda dusza, która może z głębi serca powiedzieć: W Tobie są wszystkie moje źródła. Ps. 87:7. Znajduje się ponad wszelkimi okolicznościami. Ona nie będzie brała pod uwagę ludzkich możliwości i nie będzie wiązać z nimi jakiejkolwiek nadziei. To jednak wcale nie oznacza, że Bóg przez tysiące różnych sposobów nie czyni narzędziami w wykonywaniu i wypełnianiu nadziei Swoich sług, a także w pokrzepianiu ich serc. Takie sprawy mają miejsce i my tego nie odrzucamy, gdyż On działa przez Swoje stworzenia. Jeżeli jednak my opieramy się bardziej na Jego stworzeniu niż na Nim Samym, to bardzo szybko ockniemy się w swoim beznadziejnym położeniu. Istnieje wielka różnica pomiędzy posługiwaniem się przez Boga ludźmi, a naszym uzależnieniu się od ludzi. Bóg używa ludzi i oni mogą stać się przyczyną naszego błogosławieństwa i przez to Bóg jest uwielbiony. Kiedy jednak my zaczynamy naszą ufność opierać o ludzi, to tym samym doznajemy niepowodzeń i Bóg nie otrzymuje należnej Mu czci i chwały. Powinniśmy bardzo poważnie podejść do tej sprawy, gdyż bardzo często nie bierzemy tego pod uwagę. Wyobraźmy sobie tylko, że opieramy się na Bogu i na Niego zwracamy swój wzrok, jednak w rzeczywistości sprawa przedstawia się zupełnie inaczej. I kiedy tylko w świetle Bożym dokonamy ścisłej kontroli naszego stanu duchowego, to odkryjemy w sobie działanie prowadzące do zguby. My opieramy się na człowieku, opieramy się na cielesnym człowieku. Bardzo często mówimy o wierze i o życiu wiarą w Boże działanie, jednak podczas dokładnej rewizji naszego serca, znaleźlibyśmy mnóstwo różnych spraw, które są uzależnione od okoliczności życiowych, działań ludzkich i od różnych innych rzeczy niemających nic wspólnego z wiarą. Drogi przyjacielu chrześcijaninie zastanówmy się nad tym wspólnie. Czyńmy wszystko, aby tylko nasze oko było zwrócone wyłącznie na naszego Boga, a nigdy nie patrzyły na człowieka, którego oddech w jego nozdrzach. Oczekujmy na Boga w cierpliwości i posłuszeństwie. We wszystkich sprawach czy to trudnych czy też łatwych zwracajmy się tylko do Niego. Miejmy w pamięci to, co On powiedział: Ja jestem droga, prawdą i życiem. Jan 14:6. Dlatego też pójdźmy za Nim, a On uczyni wszystko jasnym i właściwym. Jeżeli więc idziemy za Nim to dla nas nie istnieje niebezpieczeństwo ciemności, niepowodzenia, niewiary, ponieważ On powiedział, a my jesteśmy zobowiązani wierzyć: Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia. Jan. 8:12. Jeżeli więc przebywamy w ciemności, to możemy być pewnymi, że za Nim nie idziemy. Ciemność nie może istnieć na Bożej drodze, którą nas Sam Bóg prowadzi. Jego „czyste oko” prowadzi nas po oświetlonej Jego światłem drodze. Tutaj jednak może wyniknąć wątpliwość u naszego czytelnika. Przecież w rzeczywistości znajdujemy się w miejscu, z którego nic nie wiemy o drodze, którą musimy iść, którą więc nam wybrać? Nie wiem, w którą stronę mam iść, lub gdzie skierować moje kroki. Gdyby z takim pytaniem czytający chciał zwrócić się do nas, to my z kolei zadalibyśmy tylko jedno pytanie: Patrzysz na ruch obłoku? Jeżeli tak to droga, po której idziesz jest tą właściwą, wytyczoną przez Boga. Oto klucz do wszelkiej wątpliwości. A jak wiemy trudności i wątpliwość bardzo często jest owocem naszej samowoli. Robimy na skutek pragnień serca naszego i to, czego Bóg nie każe nam czynić. Idziemy tam gdzie Bóg nas posłać nie chce. Modlimy się o te problemy, a jednak nie otrzymujemy odpowiedzi od Boga. I ciągle powtarzamy nasze prośby, a odpowiedzi nadal nie ma. Skąd, więc to pochodzi? To pochodzi z tej prostej przyczyny, że Bóg nasz pragnie abyśmy przebywali w pełnym pokoju, abyśmy stali w miejscu, w którym się znajdujemy. Dlatego porzućmy nasze wszelkie usiłowania „wymuszania” i czekajmy spokojnie na dalsze wskazówki. – Oto, w czym jest zawarty nasz pokój, źródło naszej społeczności z Bogiem. Gdyby dla Izraelity przyszła myśl wyruszenia obojętnie, w jaką stronę bez wyraźnej wskazówki pochodzącej od Jahwe. I gdyby zadecydował udać się w drogę wtedy, kiedy obłok pozostawał nad namiotem, lub gdyby chciał pozostać wtedy, kiedy obłok przesuwał się do przodu, to, do jakich skutków doprowadziłaby taka decyzja? Tak będzie też i zawsze z nami, jeśli będziemy szli wtedy, kiedy należałoby pozostać, lub pozostawać wtedy, kiedy należałoby iść do przodu. Jego obecność nie będzie z nami. Na rozkaz Jahwe rozbijali obóz i na rozkaz Jahwe go zwijali. Przestrzegali nakazów danych przez Jahwe Mojżeszowi. 23w. Oni byli w ciągłej zależności od Boga. A było to położenie z niczym nie porównywalne, położenie błogosławione. Dlatego też przede wszystkim potrzebna była decyzja, aby zająć to nadzwyczajne położenie. Jest to dziedzina, która powinna być dla nas najważniejszą, powinniśmy ją doświadczyć i wprowadzić w życie. To nie jest tylko teoria, o której ludzie tylko mówią. To jest rzeczywistość. Niech Bóg pomoże nam to wszystko urzeczywistnić na drodze naszego życia.

 

 

Rozdział  10

 

Temat: Srebrne trąby, przemarsz. Chobab.

 

         Tak mówił dalej Jahwe do Mojżesza: Sporządź sobie duże trąby srebrne. Mają być wykonane robotą kutą i będą służyć do zwoływania całej społeczności i dawania znaku do zwijania obozu.  Gdy się na nich zatrąbi, ma się zebrać przy tobie całą społeczność u wejścia do Namiotu Spotkania. Lecz gdy tylko w jedną zatrąbisz, zbiorą się wokół ciebie jedynie książęta, wodzowie oddziałów Izraela. Gdy zatrąbicie przeciągle, zwiną obóz ci, którzy go rozbili od wschodniej strony. Gdy drugi raz przeciągle zatrąbicie, zwiną obóz ci, którzy są od strony południowej. Znakiem na zwinięcie obozu będzie przeciągłe trąbienie. Lecz dla zwoływania zgromadzenia nie będziecie przeciągle trąbić. Trąbić maja kapłani synowie Aarona. Będzie to dla was i waszych potomków prawem wiekuistym. Gdy w waszym kraju będziecie przeciągle dąć w trąby, wspomni wtedy na was Jahwe, wasz Bóg i będziecie uwolnieni od nieprzyjaciół, również w wasze dni radosne, w dni święte, na nowiu księżyca, przy waszych ofiarach całopalnych i pojednania będziecie dąć w trąby, one będą przypomnieniem o was przed Jahwe. Jam jest Jahwe Bóg wasz. 1-10. Przedstawiliśmy cały tekst tego bardzo interesującego prawa, po to, aby każdy z czytających miał przed sobą oryginał tego, co wyraża w tej części natchniona Księga a dotyczącego zastosowania „srebrnych trąb”. To prawo zostało dane bezpośrednio po ustawie dotyczącej zachowania się Izraelitów zgodnie z ruchem obłoku. Ono także posiada więź z całą historią narodu Izraela. I to nie tylko tą z dalekiej przeszłości, ale będzie związane z cudowną przyszłością, która jest jeszcze przed nimi. Dźwięk trąb był czymś normalnym dla każdego obrzezanego ucha. To właśnie ten dźwięk oznajmiał sens myśli Bożej. Był to dźwięk bardzo prosty i zrozumiały dla każdego członka społeczności Bożej, obojętnie gdzie on by się nie znajdował czy to w centrum obozu, czy też na krańcu jego. On mógł usłyszeć świadectwo Boże. Bóg uczyni to tak, aby każdy mieszkaniec obozu Bożego mógł usłyszeć dźwięki trąb. Każda trąba była wykuta z jednej całości metalu. Przeznaczenie ich było dwojakie. Czyli innymi słowy: źródło świadectwa było zawsze tym samym, cel mógł być różnorodnym. Każdy ruch z obozie był efektem działania trąb. Było to zgromadzenie uroczyste dla święcenia uroczystych świąt, wzywał ich głos trąb. Chociaż głos trąb był innym, a mimo tego pochodzi ze srebrnych trąb. Kiedy następowało zgromadzenie bojowe wszystkich pułków Izraela, to powodem był odgłos srebrnych trąb. A więc każde zgromadzanie się, było poprzedzone głosem srebrnych trąb. Każde wydarzenie uroczyste, każde ogłoszenie zgromadzenia wojennego, które byłoby poprzedzone czymś innym niż głosem srebrnych trąb, nie miało jakiegokolwiek znaczenia w oczach Bożych. Pułki pielgrzymów w pustyni były na tyle uzależnione od dźwięku trąb na ile te dźwięki były uzależnione od poruszania się obłoku. Świadectwo Boże przekazywane w ten sposób powinno było być powodem każdego przedsięwzięcia zgromadzenia Bożego. Obowiązek trąbienia srebrnymi trąbami spoczywał na synach Aarona – kapłanach gdyż w ten sposób myśl Boża stawała się wiadomą społeczeństwu Izraela, ale był to skutek ich osobistej bliskości z Jahwe. Rodzina kapłańska posiadała bardzo wysoki przywilej zgromadzenia się wokół przybytku Bożego, aby z tego miejsca obserwować każdy ruch obłoku i oznajmiać Az do najdalej położonych namiotów, to było związane ze świadectwem. Kapłani trąbili w różny sposób, a każdy żołnierz gotowy do Boju w swoim pułku, zobowiązany był do podporządkowania się temu wszystkiemu, o czym mówił dźwięk srebrnej trąby. Gdyby ktokolwiek zamyślał udać się w drogę nie doczekawszy się objawienia z góry lub gdyby nie chciał udać się w drogę, kiedy to oznajmiono przez głos trąb, że ma się przygotować do wyjścia, to taki człowiek okazałby się buntownikiem. Każdy musiał oczekiwać świadectwa Bożego i chodzić w świetle tego świadectwa. Wyruszenie w drogę bez wyraźnego Bożego polecenia oznaczałoby, ze człowiek znajduje się w mroku duchowym. Tak samo pozostanie na miejscu, kiedy Boże słowo mówiło, aby wyruszyć. Wszystko to stosowane w życiu miało wielkie znaczenie dla Izraela przebywającego w pustyni. Musimy pamiętać, że są to cienie i pierwowzory. I że one zostały napisane i opisane jako przykład i dla nas. Zostaliśmy powołani, aby bezustannie przyglądać się w nich, poszukiwać i zachowywać treść głębokiej nauki zawartej w nich. O jak wielka nauka dla nas została zawarta w ustawie o srebrnych trąbach. To właśnie tego my potrzebujemy w obecnym czasie. Każdy z czytających powinien odnieść się do tego wszystkiego z głębokim szacunkiem. Srebrne trąby świadczą nam, ze naród Boży powinien być zawsze podporządkowany głosowi Bożemu i dostosowywać się do tego wszystkiego, o czym ten głos mówi. To właśnie chrześcijanin powinien dostosowywać każdy swój ruch do tego, co mówi Bóg. Tutaj ten pierwowzór może zrozumieć nawet małe dziecko. Społeczność Boża nie miała prawa, aby zgromadzać się, aby świętować obojętnie, jakie święto lub do dokonania obojętnie, jakiego obrzędu religijnego dopóki nie usłyszeli dźwięków srebrnych trąb. Żołnierze nie mogli brać swoich zbroi, tarcz, mieczy, nakładać pancerzy na siebie i ruszać na wyprawę wojenną dopóki nie wezwą ich dźwięki trąb. Zarówno we wszystkich uroczystościach ku czci Boga, jak też we wszystkich walkach z wrogiem, wszyscy byli podporządkowani temu, co mówiły odgłosy trąb. Tam nie było zagadnienia, problemu, wątpliwości, które by nie zależały od decyzji Bożej. Nie było też miejsca na własne uznanie czy też czegoś, co byłoby uzależnionym od interpretacji człowieka, od jego smaku lub możliwości lub osadu. Cała rzecz sprowadzała się tylko do jednego – do bezpośredniego podporządkowania się Słowu Bożemu. Każdy ich ruch był uzależniony od Bożego świadectwa pochodzącego z Bożego Przybytku, przekazanego przez kapłanów. Hymny uwielbienia Boga, wezwanie do otwartej walki – były owocami świadectwa Bożego. O jakież to wszystko zdumiewające, pouczające dla nas. Dodajmy jeszcze do tego, że to wszystko posiada bardzo głębokie znaczenie dla naszego życia. A dlaczego my tak bardzo podkreślamy? Dlatego, że w tym została ukryta szczególna nauka dla nas, a szczególnie właściwa w czasie, w którym my żyjemy. Gdybyśmy chcieli odnotować szczególną cechę dla naszych czasów, w których my żyjemy, to musielibyśmy ze smutkiem przyznać, że najbardziej charakterystyczną cechą jest sprzeciw względem prawdy Bożej. Boża prawda wymaga od nas zupełnego wyrzeczenia się naszej samowoli. Wszystko jest mile przyjmowane dopóki dotyczy Bożej prawdy o przebaczeniu grzechów, o synostwie, o naszym życiu, usprawiedliwieniu, o naszym położeniu bezpiecznym i niewzruszonym w Chrystusie. To wszystko bardzo się podoba dla człowieka. Kiedy jednak sprawa dotyczy praw i władzy Tego, Kto oddał swoje życie, aby nas zbawić od ognia wiecznego i wprowadzić do wiecznej radości. Wtedy natychmiast wynikają przeszkody i nieporozumienia wszelkiego rodzaju. Zaczynają się wątpliwości, które smucą duszę i zatwardzają serce. I zaczyna się podawanie w wątpliwość całą Bożą prawdę na wszelki ludzki sposób. Nasze serce wcale nie oczekuje na głos trąby. I kiedy głos taki rozlega się, kiedy Bóg objawia człowiekowi Swoją wolę, wtedy wezwanie Boże pozostaje bez odpowiedzi. I my idziemy wtedy, kiedy należałoby zatrzymać się, a stajemy wtedy, kiedy należałoby wyruszyć w drogę. I do jakich następstw to wszystko doprowadza? A do takich, że albo nie będzie postępu we wszystkich naszych działaniach lub, że będzie postęp bez błogosławieństwa Bożego, co jest jeszcze gorszym niż to pierwsze. My jesteśmy całkowicie pozbawieni postępu w duchowym życiu, jeżeli nie jesteśmy całkowicie poddani Słowu Bożemu. Dzięki miłosierdziu Bożemu została dana nam możliwość zbawienia. To właśnie dzięki przelaniu odkupieńczej krwi naszego Zbawiciela jesteśmy zbawieni. Czy możemy jednocześnie być zadowoleni z naszego zbawienia darowanego przez Chrystusa, nie starając się w tym czasie choćby tylko częściowo chodzić dla Niego i żyć dla Niego. Czy możemy przyjąć i w tym samym czasie nie pragnąć być w ciasnej społeczności z Nim, nie uznawając Jego za Pana naszego życia i naszego postępowania. Co by się stało z Izraelem w pustyni, gdyby oni nie chcieli być posłusznymi głosowi trąb? Na pewno każdy bardzo szybko to zrozumie. Gdyby Izraelici postanowili obchodzić święto w określonym dniu lub dokonać jakiegokolwiek innego obrzędu religijnego, a nie doczekaliby danego od Boga sygnału – to, co by z tego wyszło? Albo gdyby wyruszyli przeciwko wrogowi, albo kontynuowali podróż bez potrzebnej na to decyzji Bożej. To, do czego by to doprowadziło? Czy w takich przypadkach ich podróż doprowadziłaby ich do celu? Albo ich walka miałaby sens? Niepodporządkowanie się woli Bożej miałoby straszne skutki. Odpowiedź na te wszystkie pytania jest bardzo jasna. Zauważmy ją. W tej odpowiedzi zawarta jest lekcja i dla nas. Srebrne trąby – ich dźwięk, kierował ruchem starodawnego Izraela. Podobnie teraz świadectwo Boże powinno być decydującym o każdej inicjatywie, o każdym czynie i każdym ruchu w Bożym Kościele. Prawo trąbienia posiadali kapłani Izraela. W obecnym czasie Boże świadectwo poznajemy przez kapłańską społeczność dusz z Bogiem. Chrześcijanin nie ma prawa, aby działać, wyruszać w podróż lub pozostawać na miejscu, bez wyraźnego świadectwa Bożego. Chrześcijanin powinien oczekiwać wyraźnych wskazówek od Boga. I dopóki on ich nie otrzyma, powinien przebywać w ciszy. Kiedy otrzyma wyraźną wskazówkę od Boga, to jego obowiązkiem jest podporządkowanie się tej decyzji. Bóg może objawiać Swoje myśli. I obecnie Bóg objawia Swoje myśli tym, którzy idą za Nim. Boże objawienia są takie same jak dawniej, dokładne i jasne dla każdego wierzącego. Obecnie On nie mówi za pośrednictwem srebrnych trąb, nie przez poszczególne ruchy obłoku, lecz przez Swoje Słowo, za pośrednictwem Ducha Świętego. Nasz Ojciec nie prowadzi nas za pomocą jakichkolwiek uczuć, lub wewnętrznych przejawów. Ale On objawia nam sens Swojego Słowa nie przez nasze cielesne zmysły, lecz za pośrednictwem darów duchowych, danych nam. Wierzymy, ze Bóg nasz może dać nam i daje dla naszych serc, pełne i szczegółowe wskazówki dotyczące tego, co powinniśmy czynić, a czego nie powinniśmy. On bardzo dokładnie określa czas, w którym mamy wyruszyć, oraz gdzie się udać. Jest rzeczą niewątpliwie smutną, że taką podstawową prawdę Bożą trzeba jeszcze udowadniać dla chrześcijan. Czyż taką podstawową naukę można lekceważyć i odrzucać. Niestety wielu tak właśnie czyni. Bardzo często spotykamy chrześcijan, którzy zupełnie odrzucają możliwość otrzymania Bożego objawienia dotyczącego spraw codziennego życia, jak też wskazówek dla naszego działania. Nie są to tylko jakieś pojedyncze przypadki. Jednak jest to wielki błąd. Czyż nasz cielesny ojciec nie może przekazywać swojemu dziecku swoich myśli i zamierzeń? Czy może ktoś to odrzucać? A czyżby nasz Ojciec Niebieski nie mógłby przekazać nam Swoich zamiarów względem nas? Na pewno tak. On nie tylko może, ale On to czyni. Co do tego nie mamy żadnej wątpliwości. I nie chcielibyśmy, aby ktokolwiek został pozbawiony tego cudownego przywileju poznawania myśli serca naszego Ojca, dotyczących codziennego obrazu naszego życia. Czy możemy choćby przez chwilę popadać w wątpliwość i myśleć, że Kościół Boży został postawiony w mniej uprzywilejowanym miejscu, a tym samym pozbawiony możliwości otrzymania Bożego objawienia. Czyżby Kościół zajmował mniej uprzywilejowane miejsce niż Izrael? To jest niemożliwym. Dlaczego więc spotykamy chrześcijan, którzy idą w nieznane, błądzą, upadają? To wszystko jest tylko, dlatego, że wielu ludzi posiada „nieobrzezane ucho”, które nie rozróżnia dźwięków „srebrnych trąb”. Ich wola nie została podporządkowana woli Bożej, dlatego nie mogła być poddana wezwaniu Bożemu. Należy jednak tutaj bardzo wyraźnie powiedzieć, że my nie spodziewamy się usłyszeć głosu trąby z nieba lub innego głosu mówiącego nam, co mamy czynić lub mówić. Nie możemy też twierdzić, że w Piśmie Świętym znajdziemy wyraźne polecenie dotyczące najmniejszych spraw naszego życia, jak też i wielkich. W jaki więc sposób możemy dowiedzieć się dla przykładu czy mamy udać się do tego miasta lub tamtego? Lub, w jakim czasie mamy coś uczynić? Odpowiemy na to w bardzo prosty sposób. Jeżeli nasze ucho jest obrzezane, to na pewno ono usłyszy głos srebrnej trąby? I do tego momentu dopóki ona wyraźnie nie zabrzmi, nie podejmujemy jakiejkolwiek decyzji. Kiedy jednak odezwie się pozostawanie na dawnym miejscu traci dla nas sens. Oto, co do naszego życia wnoszą „dźwięki trąby”, jasność, prostotę i zdecydowanie. I to jest jedyny środek, który potrafi nas skutecznie uleczyć od niewiary, braku zdecydowania w podejmowanych decyzjach. To nas uchroni od załamania, nieufności, rzucania się raz w prawo, a drugi raz w lewo, w poszukiwaniach wyjścia z kłopotliwej sytuacji życiowej. To nauczy nas także, ze nie zostało dane nam prawo wchodzenia w kompetencje drugiego brata. Praca mojego brata jest pracą przeznaczoną dla niego, a nie dla mnie. Jeżeli posiadamy „otwarty słuch”, pokorne serce, to każdego dnia będziemy otrzymywali szczegółowe wskazówki dotyczące naszej drogi. Nasz Bóg otworzy nam możliwości głębszego poznawania spraw duchowych i to wszechstronnego obeznania się z nimi. A jak wiemy nikt prócz Niego nie może tego dokonać. I jeżeli On to dla nas czyni, to my nie mamy potrzeby do zasięgania rad u kogokolwiek. Może zbyt wiele czasu poświęciliśmy temu wspaniałemu zagadnieniu dotyczącemu srebrnych trąb. Z powodu niedostatku czasu nie będziemy mogli już powrócić do tego tematu, chociaż jak była już mowa to zagadnienie nie ogranicza się tylko do przebywania Izraela w pustyni, ale jest związane z całą historią od jej początku aż do końca. I tak oglądamy święto trąb, słyszymy trąbę jubileuszu, dźwięki trąby wzywającej do przyniesienia ofiary. Pomimo tych szczególnych cech, jakie przedstawiały te cudowne pierwowzory, chcemy zwrócić naszą uwagę na cudowną myśl, która była zawarta w początkowej części naszego rozdziału, ona także pojawia się i w 2 rozdziale Księgi Objawienia: Kto ma uszy niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów. 7w. I tak doszliśmy do momentu, kiedy społeczność Izraela przygotowuje się do wymarszu przez pustynię. I tak oglądamy jak wszystko przygotowuje się zgodnie z tym, co powiedział Jahwe. Każdy jeden człowiek wraz z rodziną, każde pokolenie synów Izraela pod swoim sztandarem, danym przez Boga, przygotowuje się do drogi. Lewici stoją na swoich miejscach, każdy z nich zajęty wykonaniem swoich powinności. Dzięki okazanemu przez Boga miłosierdziu, Bóg darował niezbędny środek do oczyszczenia całego obozu i nie tylko obozu. I teraz podnoszą chorągwie ze znamionami świętości każdego uczestnika Bożej społeczności jako widoczny owoc czynnej miłości. Następnie widzimy złoty świecznik z siedmioma lampami, który oświecał wszystko wokół siebie, teraz zawinięty w szczególny sposób przygotowany do drogi podobnie jak i inne przedmioty Bożego Przybytku. To wszystko służyło do podtrzymywania czystości i świętości całemu Izraelowi. To właśnie tam było miejsce gdzie przebywał Bóg. Teraz ognisty słup obłoku podniósł się, dlatego też kapłani mogli rozebrać przybytek i wziąć to wszystko na swoje ramiona. Podniesienie się obłoku zostało zauważone przez kapłanów i przekazane za pomocą trąb do najdalszych zakątków obozu. Możemy tutaj stwierdzić, że naród przechodniów i wędrowców został we wszystkie środki zabezpieczony i w niczym nie miał potrzeby, aby udawać się do własnych ludzkich środków. Zabezpieczał i ubezpieczał sam Bóg. Czuwające nad nimi oko, wszechmogąca prawica i przepełnione miłością serce Boga, przewidziało wszystkie niezbędne środki dla zaspokojenia wszystkich możliwych potrzeb w pustyni, tak, aby każdy uczestnik jak też i cała społeczność miały wszystko, co było potrzebne. Nie moglibyśmy oczekiwać od naszego Boga czegoś mniejszego. Jeżeli nasz Bóg podejmuje się, aby zaspokoić wszystkie potrzeby każdego jednego człowieka z Jego ludu, to On to doskonale wykona. Jest niemożliwym, aby Bóg mógł cokolwiek zapomnieć. Nic nie jest w stanie się ukryć przed czuwającym okiem. Nie ma też czegoś takiego, co byłoby niemożliwym dla Niego. Wszyscy mogli powiedzieć: Jahwe jest moim pasterzem i bez najmniejszych wątpliwości dodać: nie brak mi niczego (Ps. 23). Każda dusza opierająca się na prawicy Wszechmogącego nie będzie potrzebowała czegokolwiek, co byłoby dla niej korzystnym. I chociaż nasze nierozumne, godne pożałowania serce może wymyślać tysiące potrzeb, jednak Bóg wie, czego najbardziej potrzeba dla człowieka. On przewidział dla człowieka wszystko. I tak obóz gotowy do wymarszu. Jednak zadziwiający fakt – tutaj spotykamy pewnego rodzaju odchylenie od podanego porządku podanego na początku Bożej Księgi liczb. Arka Przymierza zamiast tego, aby zajmować miejsce w środku pochodu wyprzedza idących. Innymi słowy: Jahwe zamiast zajmować miejsce w środku idących Jego sług, dzięki Swojej cudownej dobroci staje się poprzednikiem Swojego Narodu. Popatrzmy jednak na to, co spowodowało takie zachowanie się Jahwe i do czego doprowadziło. Rzekł Mojżesz do Chobaba syna Reuela Madianity swojego teścia: Idziemy do kraju, o którym Jahwe powiedział: Daję go wam. Pójdź z nami, a będziemy ci świadczyć dobro, bowiem Jahwe przyrzekł dobro Izraelowi. Ten mu odpowiedział: Nie mogę iść z tobą, lecz wrócę raczej do mojego kraju i do mojej rodziny. Nie opuszczaj nas – rzekł Mojżesz – ty, bowiem znasz miejsca na pustyni gdzie możemy rozbić obóz, a ty będziesz naszym przewodnikiem. 29-31. Moglibyśmy czytać to miejsce Pisma Świętego z wielkim zdziwieniem, gdybyśmy nie wiedzieli jak bardzo są skłonne nasze serca znajdować sobie oparcie w człowieku (w ciele) niż opierać się na swoim Bogu. Moglibyśmy tutaj zapytać: Po cóż był potrzebny Mojżeszowi Chobab? Czyż obecność Boża była niewystarczająca? Czyż Chobab lepiej znał pustynię od Boga? Czyżby Bóg mógł dopuścić, aby Jego wybrani mogli zabłądzić? Po cóż, więc nad nimi nieustannie unosił się obłok, a do jakiego celu służyły srebrne trąby? Czyż one nie były lepsze od oczu Chobaba? Dlaczego w takim razie Mojżesz szukał oparcia w człowieku? Niestety my możemy to dokładnie zrozumieć. Ku naszemu nieszczęściu my wszyscy bardzo lubimy opierać się na czymś, co jest widoczne. My nie lubimy pełnej zależności od Boga, nie lubimy chodzić pod kierownictwem oka, które wszystko potrafi dostrzec. Uważamy za zbyt wielką trudność opieranie się o niewidzialną rękę. Każdy spotykany przez nas Chobab, którego my możemy oglądać, na co dzień, jest dla nas bardziej wiarygodnym aniżeli żywy Bóg, którego nie widzimy. I wyruszamy w drogę śmiało i odważnie, kiedy przy nas idzie podobny nam śmiertelnik. Natomiast, kiedy zostajemy powołani przez Boga, to wahamy się, wątpimy, nie chcemy wyruszać. Bardzo ciężko jest chodzić z wiarą przed Bogiem. Być może taki osąd okaże się dla nas zbyt surowym, jednak zagadnienie całe sprowadza się do tego czy taka ocena jest wiarygodna. Czy znajdzie chociażby wśród czytających te słowa jeden chrześcijanin, który mógłby szczerze wobec Boga powiedzieć, że z nim jest zupełnie inaczej? Że on temu nigdy nie uległ? Niestety my wszyscy jesteśmy skłonni opierać się o ciało. I pomimo wielu przykładów, o których czytamy w Bożej Księdze nadal tak samo postępujemy, wykazując tym samym nasze prawdziwe zamiary. Już, wielokrotnie moglibyśmy sami na sobie doświadczyć, czym jest ciało, pomimo tego dla nas o wiele łatwiej jest ufać ciału niż Bogu. Z drugiej strony wielokrotnie moglibyśmy doświadczyć wiarygodności Bożego Słowa i tego jak potężną i niezawodną jest prawica Wszechmogącego. Widzimy, że Bóg nigdy nie zawiódł naszych oczekiwań, nigdy nie pozostawił nas bez pomocy. Przekonaliśmy się, że On czyni daleko więcej niż to, o co prosimy lub myślimy i pomimo tego wszystkiego zawsze jesteśmy gotowi, aby zawierzać „słomianej trzcinie” poszukiwać pomocy w zaspokojeniu pragnienia w cysternach, które nie mogą w sobie zatrzymać wody. Takimi jesteśmy my wszyscy. Dzięki jednak Bogu, Jego łaska ciągle zlewa się na nas w obfitości. Podobnie możemy oglądać wylew tej cudownej łaski Bożej i w tym 10 rozdziale. I chociaż Mojżesz szuka pomocy u Chobaba, Jahwe udowodni Swojemu słudze, że wystarczającym jest mieć Jego Jedynego za Wodza i Przewodnika na drodze przez pustynię. Tak, więc ruszyli od góry Bożej i ciągnęli przez trzy dni podróży. Arka Przymierza Jahwe szła przed nimi podczas trzech dni podróży, gdy szukali postoju. 33w. O jakże bogate miłosierdzie Boże, jakaż drogocenna dobroć. Zamiast tego, aby poszukiwać miejsca spoczynku dla Siebie Jahwe pragnie znaleźć miejsce odpocznienia dla Swojego narodu. Cudowna myśl. Potężny Bóg, Stwórca całej ziemi i wszystkiego, co ja napełnia, idzie przez pustynię, szukając odpowiedniego miejsca odpoczynku dla narodu, który jest gotowy, aby w każdej chwili szemrać, narzekać na Niego! A takim jest nasz Bóg, Bóg długocierpliwy, miłosierny, szczodry, wszechmogący, święty. Bóg w Swojej wielkiej łasce zawsze stoi powyżej naszej niewiary, naszych upadków i dzięki Swojej miłości ku nam zawsze objawia Swoją wszechmoc w pokonywaniu wszelkich przeszkód, które są efektem naszej niewiary. W bardzo jasny sposób pokazuje Mojżeszowi i Izraelowi, że jest nieporównywalnie lepszym Przewodnikiem i Wodzem aniżeli dziesięć tysięcy Chobabów. Nie jest tutaj powiedziane czy odszedł Chobab do swojego kraju czy też nie. On prawdopodobnie nie dał się uprosić tym razem podobnie jak to uczynił poprzednio. Jednak Biblia mówi nam, że Jahwe poszedł z nimi. Jego obłok szedł z nimi. Podczas dnia obłok Jahwe był nad nimi, gdy wychodzili z obozu. Cudowna osłona w pustyni. Niewyczerpalne źródło wszelkiego dobra. On idzie przed nimi, aby upatrzyć odpowiednie miejsce dla nich. I kiedy odnajdywał miejsce odpowiednie dla ich potrzeb, to pozostawał tam z nimi, pokrywając ich cieniem Swoich skrzydeł, ochraniając ich od wszelkiego niebezpieczeństwa. Na pustej ziemi go znalazł, na pustkowiu wśród dzikiego wycia, opiekował się nim i pouczał, strzegł jak źrenicy oka. Jak orzeł, co gniazdo swoje ożywia nad pisklętami swoimi krąży, rozwija swe skrzydła i bierze je, na sobie samym je nosi. Tak Jahwe Sam go prowadził nie było z Nim boga obcego. Powt. Pr. 32:10-12. Chmurę rozpostarł niczym przykrycie i ogień by świecił wśród nocy. Ps. 105:39. W taki oto sposób dzięki swojej miłości i dobroci Bóg przewidział dla nich wszystko. Jego naród nie miał potrzeb, które by nie były zaspokojone. Żaden niedostatek nie miał prawa wśród nich, dlatego, że Bóg był z nimi. Gdy Arka wyruszała, mówił Mojżesz: Podnieś się o Jahwe i niech się rozproszą nieprzyjaciele Twoi, a ci, którzy Ciebie nienawidzą niechaj uciekną przed Tobą. A gdy się zatrzymywała mówił: Wróć o Jahwe do mnóstwa izraelskich zastępów. 35-36w.

 

 

Rozdział  11

 

Temat: Narzekanie ludu. Odpowiedź Boga. Siedemdziesięciu starszych.

 

         Przy rozpatrywaniu Księgi Liczb od początku aż do dziesiątego rozdziału oglądaliśmy szczególny sposób, w jaki Bóg prowadził Swój lud przez pustynię. Widzieliśmy także jak zaopatrywał ich we wszystko, co było niezbędne do życia, zaspakajał ich potrzeby, rozwiązywał ich problemy. W tych dziesięciu rozdziałach można było zauważyć przejaw szczególnej mądrości, dobroci, łaski i miłosierdzia, a także szczodrości Boga Izraela. Obecnie podchodzimy do miejsca, gdzie ciemne chmury zaczynają się gromadzić nad głową Izraela. Aż do tego momentu oglądaliśmy Boga i Jego działanie. Obecnie jesteśmy wezwani, aby oglądać człowieka i godne opłakania jego ścieżki. Człowiek zawsze prezentuje sobą coś, co jest poniżającym, a nawet wręcz hańbiącym całą ludzkość. Człowiek zawsze i wszędzie pozostawał wiernym samemu sobie. Takim widzimy jego w ogrodzie Eden, takim samym był na odnowionej przez wodę ziemi w pustyni, w Kanaanie, takim oglądamy jego i w Kościele. Przez okres tysiącleci pozostał takim samym. Widzimy, że człowiek ciągle znajduje się w stadium upadku i to upadku zupełnego. Każde jego podniesienie jest ponownym upadkiem. I tak w pierwszych dwóch rozdziałach Księgi Rodzaju oglądamy Boga, Stwórcę Wszechświata. Wszystko zostało stworzone z Bożą dokładnością i doskonałością. Zostaje powołany człowiek do życia, ażeby karmić się owocami mądrości, łaski i siły Bożej. Jednakże już w trzecim rozdziale cały obraz zmienia się. Kiedy tylko człowiek zaczął działać sam popada w grzech. Brak pokory doprowadza do strasznych następstw. Tak samo było i po potopie. Kiedy tylko minął gniew Boży i zaraz po przejściu strasznego chrztu wodą, pojawia się znów człowiek cudownie ocalały. Jednak sam w sobie pozostaje tym samym, co był poprzednio. I ponownie udowadnia, że nie potrafi podporządkować siebie ziemi i zawładnąć nią, a nawet więcej; człowiek nie potrafi zapanować nad samym sobą. Rozdz. 9 Następnie oglądamy Izraela zaraz po wyjściu i przejściu przez morze, stawia sobie złotego cielca. Jeszcze dobrze nie zapoznali się ze swoją służbą kapłani synowie Aarona, a już przynoszą ogień obcy. Zaraz po wyborze na króla Saul okazuje się samowolnym i nieposłusznym. Podobne fakty odnotowują także stronice Nowego Testamentu. Ledwie zdążył się pojawić Kościół na ziemi, zaraz po potężnym zlaniu Ducha Świętego. Zaraz po zlaniu potężnych darów a rozlegają się słowa narzekania i niezadowolenia. Czyli możemy powiedzieć, że cała historia ludzkości od początku aż do końca przez wszystkie epoki, odnotowuje upadek i odstępstwa od Boga. Porządek rzeczy pozostaje bez zmiany, podobnie jak było w ogrodzie Eden tak też będzie do tysiąclecia, a także i w samym tysiącleciu. (por. Obj. 20:7), powinniśmy bardzo wnikliwie spojrzeć na ten fakt, aby on został głęboko zapieczętowany w naszych sercach. To nam pomoże wzruszyć fałszywe przedstawienie i wyobrażenie, które my mamy na temat człowieka. Należy zdawać sobie sprawę, że tak srogi sąd, który dotknął króla babilońskiego, właściwie dotyczy całej ludzkości, oskarżając każdego syna, każdą córkę upadłego Adama słowami: Zważono cię na wadze i okazałeś się zbyt lekki. Dan. 5:27. Czy każdy z czytających jak też i piszących te słowa jest świadomy tego wyroku? Jest to bardzo poważne zagadnienie, chcemy ten temat podkreślić z całym naciskiem i mocą. Powiedzmy sobie prawdę: Czy należymy do grona dzieci mądrości? (por. Łuk. 7:35). Przyznajesz rację we wszystkim Bogu, a osądzasz samego siebie? Czy zająłeś właściwe miejsce grzesznika, upadłego, winnego zasługującego na potępienie i piekło. Jeżeli tak, to Chrystus jest własnością twoją. On umarł, aby zdjąć z ciebie grzechy. Zaufaj całkowicie Jemu i wtedy wszystko, czym On włada stanie się twoim udziałem. On jest twoją mądrością, usprawiedliwieniem, twoją świętością i odkupieniem. Wszyscy, którzy z całego serca i w prostocie swojej wiary zaufali Jezusowi Chrystusowi, zupełnie porzucili grunt grzechu i osądzenia, na której poprzednio stali. I teraz Bóg widzi ich na nowej drodze do życia wiecznego, usprawiedliwionych i uświęconych. Oni zostali przyjęci przez Boga w zmartwychwstałym i zwycięskim Jezusie Chrystusie. Przez to miłość osiąga kres doskonałości, że mamy pełną ufność na dzień sądu, ponieważ tak jak On jest w niebie i my jesteśmy na tym świecie. 1Jan 4:17. Chcielibyśmy prosić każdego, kto będzie czytał te słowa, aby nie poprzestawał na czymkolwiek połowicznym, dopóki to tak bardzo ważne zagadnienie nie zostanie doprowadzone do rozwiązania. Dopóki w świetle obecności Bożej nie zobaczy siebie w pełni pojednanym z Chrystusem. Bardzo pragniemy, aby Duch Święty podziałał na serce i na sumienie nieodrodzonego, który jeszcze nie podjął decyzji, aby iść wyłącznie za Chrystusem i aby przyprowadził go do nóg Chrystusa. Powróćmy do naszego rozdziału: Lecz lud zaczął szemrać przeciw Jahwe narzekając, że jest mu źle. Gdy to usłyszał Jahwe zapłonął gniewem. Zapalił się przeciwko nim ogień Jahwe i zniszczył ostatnią część obozu. Lud wołał do Mojżesza, a on wstawił się do Jahwe i wygasł ogień. Dlatego też dano temu miejscu nazwę Tabeera, gdyż ogień Jahwe wśród nich zapłonął. Tłum pospolitego ludu, który był wśród nich, był wygłodniały. Izraelici również zaczęli płakać mówiąc: któż da nam mięsa abyśmy jedli? Wspominamy ryby, które darmo jedli w Egipcie, ogórki, melony, pory, cebule i czosnek. Tymczasem tu giniemy pozbawieni tego wszystkiego. Oczy nasze nie widzą nic poza manną. 1-6. Godne opłakania serce odsłania swoje oblicze. Zostają odsłonięte dla naszego wzroku, jego pragnienia i dążenia. Naród zaczyna wzdychać za Egiptem, z zawiścią i zazdrością wspomina o owocach, o kotłach pełnych mięsa. Natomiast nic nie mówią o uderzeniach, sińcach, ranach, które były zadawane przez nadzorców nad robotami. Oni nic nie mówią o zmęczeniu i wyczerpaniu, do którego doprowadziły ich prace przy wyrobie cegieł. Oni pamiętają tylko źródła, z których były zaspakajane ich pragnienia ciała. O jak często to samo dzieje się i z nami. Kiedy serce traci świeżość pochodzącą od Bożego życia, kiedy rzeczy niebiańskie tracą dla niego wartości, kiedy słabnie w nas pierwsza miłość, kiedy Jezus Chrystus przestaje być jedynym naszym udziałem, kiedy modlitwa i Słowo Boże traci dla nas swoje znaczenie i staje się tylko mechanicznym obowiązkiem. Wtedy wzrok nasz przenosi się na świat, a za wzrokiem podąża serce, za sercem idą nogi. I w tym momencie my zapominamy, czym dla nas był świat, kiedy żyliśmy w nim i byliśmy jego częścią. Zapominamy, jaką niewolę zmęczenie musieliśmy codziennie znosić, służąc grzechowi i szatanowi. Nasze myśli są skierowane tylko na zaspakajanie naszych cielesnych pożądań i uwolnienie od wszelkich życiowych niedogodności, od wszelkiej walki ze złem, oczekujących naród Boży i na drodze przez pustynię tego świata. To wszystko brane pod uwagę powinno doprowadzić duszę do samoosądzenia i bardzo poważnego zastanowienia się nad tym wszystkim. Niestety było to straszne położenie tych, którzy zaczęli iść śladami Boga, a potem przesycają się dobrocią Bożą, która towarzyszyła im na drodze za Bogiem. O jak bardzo ciężko dla Jahwe było słuchać słowa, które dolatywały do jego uszu: Oczy nasze nie widzą nic poza manną. O Izraelu czegoż ci brakowało? Czyż nie powinniście być zadowoleni z manny – z tego niebiańskiego pokarmu? Czyż nie powinniście być zadowoleni z tego, co wam darowała ręka Bożą? A jak jest z nami? Czy jesteśmy zadowoleni z manny niebieskiej, która została nam darowana? A cóż oznaczają te różne nieporozumienia i wątpliwości w to czy chrześcijanin może to lub tamto czynić lub brać w tym czy w tamtym udział lub czy może chodzić na różnego typu rozrywki świeckie? Czyż nie raz słyszymy z ust ludzi, którzy nazywają siebie chrześcijanami słowa: W jaki sposób mamy, więc spędzić nasz wolny dzień? Przecież cały czas nie możemy myśleć i rozmawiać o Chrystusie i o niebie? Musimy mieć też i inne rozrywki. Czyż te słowa nie przypominają nam częściowo słów, z którymi Izrael występuje przeciwko Bogu w tym 11 rozdziale Księgi Liczb? Niestety pomiędzy tym wszystkim występuje zbieżność, a wiemy, że i od tego wszystkiego zależą rezultaty. Już sam fakt, że my szukamy dla siebie różnych rozrywek wskazuje, że Chrystus nas nie zadowala, nie potrafi wypełnić naszych serc. A jak bardzo często lekceważymy naszą Biblię. I zamiast tego, aby zając się interesującym czytaniem tej wspaniałej Księgi, to my tracimy bezpowrotnie drogocenny czas nad bezmyślną i niszczącą nas literaturą. O czym świadczą gazety, które my tak często czytamy? O czym świadczy Biblia leżąca na półce pokryta kurzem? Czy podobne fakty nie świadczą same za siebie? Czyż nie jest to fakt oczywisty, ze już nam zbrzydła niebiańska manna, a chcemy ogórków, melonów, cebuli, czosnku ziemi egipskiej? Jest rzeczą konieczną abyśmy porozmyślali nad tym wszystkim i to bardzo poważnie. Niech Bóg nam pomoże żyć według ducha, ażeby Chrystus był zawsze najważniejszym naszym udziałem. Gdyby Izrael w pustyni chodził zawsze w pokorze przed Swoim Bogiem, nie mógłby powiedzieć: Oczy nasze nic nie widzą poza manną. Ta manna powinna była ich w pełni zadowalać. To samo dotyczy i nas, jeżeli my w pełni chodzimy przed naszym Bogiem w pustyni tego świata, to nasze dusze w pełni będą zadowalać się udziałem darowanym nam przez Boga. A tym udziałem jest: Jezus Chrystus Pan nasz z nieba. Mając Jego za nasz udział czyż możemy mieć w czymkolwiek potrzebę? Czyż On nie syci serca w pełni oddanego Bogu? Czyż On nie napełnia niebios chwałą Swoją? Czyż to nie do Niego niosą się pochwalne hymny aniołów? Czyż to nie Jemu oddają aniołowie cześć i chwałę? Czyż to nie On stał się jedynym wiecznym celem wiecznych planów i zamiarów Bożych? Te wszystkie zamiary i odwieczne plany Boże odnoszą się do dalekiej przyszłości, kiedy to będą zrealizowane. Cóż możemy odpowiedzieć na te wszystkie pytania? Cóż możemy powiedzieć poza jednym słowem „Tak” i to wypowiedzianym z głębi serca, bez najmniejszej wątpliwości. I cóż więcej powiemy? Czy możliwym jest, ze Ten Syn Umiłowany przez Ojca, Osoba, która jest obleczona głęboką tajemnicą świętości, Którego drogi są pełne światłości i świętości, pełne chwały, Którego charakter przedstawia nam pełną Boskość i niewyrażone piękno, czy możliwym byłoby, aby On był niewystarczającym dla naszego serca? Czy jeszcze czegoś nam niedostaje w Nim? Czy wobec tego należy jeszcze, aby artykułami z gazet lub innego rodzaju literaturą zapełniać pustkę naszych serc? Czy możemy przypisywać różnego rodzaju rozrywki lubiane przez nas Chrystusowi? Jest nam bardzo przykro, że musimy przypominać to wszystko. Jest to bardzo smutny fakt. Niestety jednak konieczność skłania nas do tego. Dlatego też zwracamy się do naszego czytelnika z pytaniem: Czy ty wobec tego wszystkiego uważasz, że Chrystus nie może zaspokoić pragnienia twojego serca? Czy posiadasz potrzeby, które On nie może zrealizować? Jeżeli tak to stan duszy twojej jest wręcz tragiczny. Ty musisz przemyśleć to zagadnienie w całości. Upokorz się przed Bogiem osądzając samego siebie. Otwórz przed Nieswoje serce, wypowiedz o wszystkim, co jest w nim ukrytym? Wyznaj o tym, jak bardzo nisko upadłeś. Jak daleko odszedłeś od Niego, skoro On ciebie już nie potrafi zadowolić. Wyznaj wszystko Bogu i nie zaspakajaj się niczym połowicznym, dopóki w pełni nie wstąpisz do pełnej społeczności z Nim w umiłowanym Jego Synu. Obecnie powróćmy do naszego rozdziału. Najpierw zwróćmy naszą uwagę na wyrażenie, które zawiera dla nas bardzo ważne ostrzeżenie: Tłum pospolitego ludu, który był wśród nich był wygłodniały, Izraelici również zaczęli płakać mówiąc. Nic bardziej nie szkodzi dziełu Chrystusa, nie przynosi więcej szkody dla dusz należących do Niego, jak (zbliżanie się) zbratanie się z ludźmi z niejasnym pojęciem, lub pomieszanymi pojęciami i poglądami. O wiele bezpieczniej jest mieć do czynienia z ludźmi, którzy są otwartymi wrogami Chrystusa. Szatan doskonale sobie zdaje sprawę z tego. Dlatego też zawsze stara się ze wszystkich swoich sił, aby naród Boży zbliżyć z ludźmi o nieokreślonych poglądach. A z drugiej strony do tego, aby takie niejasne, niemające potwierdzenia doktryny przeniknęły do tych. Którzy chcą iść śladami Chrystusa oddzielając się od tego świata. W Nowym Testamencie bardzo często spotykamy tego rodzaju przypadki. O tym wszystkim jawnie wypowiada się Ewangelia. O tym samym świadczą historyczne dane odnotowane w Dziejach Apostolskich. I tak w Ewangelii Mateusza 13 rozdz. jest mowa o pszenicy i plewach. W Dziejach Apostolskich czytamy o ludziach, którzy przybrali wygląd pobożny i znaleźli się w Kościele, a jednak pozostali tym, czym byli poprzednio, stając się bardzo podobnymi do tych, o których czytamy w 11 rozdz. Księgi Liczb. W Listach także znajdujemy opis elementu znajdującego się w Kościele Bożym. To właśnie staraniem szatana dostali się niektórzy do Kościoła, aby skazić żywe świadectwo Boże, a tym samym niepokoić prawdziwie żyjące dusze. I tak Apostoł Paweł mówi o tym, że: na zebranie wszelki bezprawne fałszywi bracia… Gal. 2:4. Apostoł Juda także mówi o tym samym: Wkradli się, bowiem pomiędzy was jacyś ludzie, którzy już dawno są zapisani na to potępienie… Jud. 4. Wszystko to pokazuje nam bardzo wyraźnie, że konieczna jest wszechstronna czujność. I nie tylko wszechstronna czujność, ale należy przebywać w ciągłej zależności od Boga, Który jako Jedyny jest w stanie zachować i ochronić od elementów, które są bardzo szkodliwe dla nas, a są obce wobec Niego. Tylko On może odgrodzić od zetknięcia się z ludźmi, którzy są chwiejnymi, o podejrzanej szczerości. Tłum pospolitego ludu, który był wśród nich był wygłodniały. Izraelici również zaczęli płakać… I tak tłum pospolitego ludu, który znajdował się pośród nich zaczął wykazywać niezadowolenie, a tym samym gardził Bożą manną. Ponieważ jednak lud Boży miał bezpośredni kontakt z nimi, to samo udzieliło się im. Lud Boży znalazł się na krawędzi utraty „niebiańskiej manny”. I tak powinniśmy być zawsze zdecydowani, aby opowiadać się po stronie Chrystusa, być Jemu całkowicie poddanymi. Kiedy społeczność Boża uczy się chodzić przed obliczem Bożym z sercem zupełnie oddanym dla Chrystusa i oddzielonym od tego świata i jego wpływów. To wtedy nie będziemy tak mocno narażeni na wtargnięcie świeckich wpływów do naszej społeczności, chociaż szatan będzie starał się, aby użyć całej swojej piekielnej chytrości, abyśmy zapomnieli o Bożym świadectwie. On także ciągle stara się wprowadzić pomiędzy ludzi wierzących „fałszywych braci”, którzy będą się starali, aby skazić świadectwo Boże. Ci ludzie wkradając się do społeczności dzieci Bożych, bezczeszczą imię Boże. Szatan doskonale wiedział, jaką korzyść uzyska wprowadzając tłum pospolitego ludu do społeczności Izraela. I chociaż następstwa nie zostały od razu zauważone, to jednak musiały „wyjść na wierzch”. Naród Izraela został wyprowadzony z Egiptu możną ręką Jahwe. Bez przeszkód przeszli Morze Czerwone. Śpiewał hymn pochwalny ku czci Boga po przejściu przez Morze. I wydawało się, że przed nimi rozpościerała się wspaniała przyszłość. Jednak tłum ludu pospolitego zmieszał się z nimi. I wpływ ich na lud uwidocznił się. I tak zawsze dzieje się wśród narodu Bożego. Zawsze w każdym przebudzeniu, możemy zauważyć obecność zarodka upadku. I tak najpierw to wszystko jest przykryte potokiem wszystko obejmującej Łaski Bożej, następnie, kiedy ten potok zaczął się zmniejszać, przyczyna upadku wychodzi na wierzch. To jest bardzo poważne zagadnienie i wymagające szczególnej czujności. To zagadnienie dotyczy zarówno całej społeczności jak i pojedynczego jej członka. W czasie pierwszych chwil naszej duchowej młodości potok Bożej łaski jest na tyle obfity w błogosławieństwo Boże, że wiele spraw z naszego życia może pozostawać nadal nieosądzonych. Jednak to już są właśnie nasiona posiane ręką diabła na roli, które w swoim właściwym czasie wydadzą plon. Z tego widzimy jak oczywistym staje się dla Kościoła, a także dla każdego członka oddzielnie, potrzeba wielkiej czujności, aby nie pozwolić wrogowi szkodzić naszej duszy. Kiedy serce prawdziwie należy do Chrystusa, wszystko kończy z korzyścią dla naszych dusz. Bóg jest miłosiernym dla nas. On troszczy się o nas i ochrania nas od wpadnięcia do wrogiej sieci. Niech nauczy nas Sam Bóg ufać mu stale i całkowicie i za wszystko Go uwielbiać. Jednakże my możemy nauczyć się także i wielu innych lekcji, które zostały zawarte w tym rozdziale Księgi Liczb. Tutaj jesteśmy świadkami nie tylko upadku społeczeństwa Izraela, ale także wahania się samego Mojżesza, który jest zmęczony niesieniem ciężkiego jarzma włożonego nań. Rzekł, więc Mojżesz do Jahwe: Czemu tak źle się obchodzisz ze sługą swoim, czemu nie jesteś dla mnie łaskawy i złożyłeś na mnie cały ciężar tego ludu? Czy to ja począłem ten lud w łonie, albo ja go zrodziłem, żeś mi powiedział: „Noś go na łonie swoim, jak nosi piastunka dziecię i zanieś go do ziemi, którą przysiągłeś dać ich przodkom? Skądże wezmę mięsa, aby dać ludowi? A przecież przeciw mnie podnoszą skargę i wołają: Daj nam mięsa do jedzenia! Nie mogę już sam dłużej udźwignąć troski o ten lud, już mi nazbyt ciąży. Jeśli tak chcesz ze mną postępować, to raczej mnie zabij, jeśli jesteś dla mnie łaskawy, bym już nie patrzył na swoje nieszczęście. 11-15. Naprawdę zadziwiająca rzecz! Jesteśmy dalecy od pragnienia przypatrywania się i dziwienia się upadającym sługom Bożym takim jak był Mojżesz. W Nowym Testamencie o takich upadkach nie wspomina się – a jest to dla nas pokrzepiającym. Jak wynika z innych miejsca Słowa Bożego, Duch Święty świadczy o Mojżeszu, że Mojżesz był wiernym w całym domu Jego (por. Hebr. 3:2). I podobnie jak wszyscy święci mężowie Starego Testamentu zajął miejsce wśród duchów sprawiedliwych, które już doszły do celu. Hebr. 12:23. I kiedy tylko jest mowa o nim w Nowym Testamencie to zawsze jest wypowiedź pełna szacunku względem wiernego sługi Bożego „zaszczytne naczynie”. Dlatego nie możemy jego postępowania osądzać. Kiedy jednak czytamy Stary Testament, to widzimy, że Duch Boży z wielką dokładnością podaje opis tego wydarzenia. W jakim celu, więc to czyni? Dla nauki dla nas: To zaś, co niegdyś zostało napisane, napisane zostało i dla naszego pouczenia, abyśmy dzięki cierpliwości i pociesze, jaką niosą Pisma podtrzymywali nadzieję. Rzym. 15:4. jakaż, więc nauka została zawarta w tych wersetach (Liczb 11:11-15) gdzie tak dokładnie zostało opisane nam to wydarzenie. Uznajemy, więc z tego faktu to, że przebywania w pustyni odsłania niedostatki ukryte w sercach nawet najlepszych z nas. To właśnie tutaj wychodzi na wierzch zło mieszkające w sercach naszych. A ponieważ Księga Liczb jest według swojego charakteru Księgą życia w pustyni to musimy liczyć się z tym, że to właśnie w niej znajdziemy opisy upadków i niemocy wszelkiego rodzaju. Duch Boży zapisał w tej Księdze wszystko z wielką dokładnością. On nam pokazuje ludzi takimi, jakimi oni SA w rzeczywistości. Dlatego też chociażby sam Mojżesz zgrzeszył ustami swoimi, jego grzech zostaje odnotowany i zapisany jako ostrzeżenie dla nas. I w momencie rozpatrywanej przez nas historii jego życie wpada w błąd pod brzemieniem wielkiej odpowiedzialności leżącej na nim. Niektórzy mogą tutaj powiedzieć: To dla nas nie jest zupełnie dziwnym, że takie jarzmo było ponad siły dla tego człowieka. Jednak cała sprawa w rzeczywistości sprowadza się tylko do jednego: Czy ten ciężar był zbyt ciężkim dla ramienia Bożego? Czyż z Mojżeszem nie było Boga Żywego? A czyż skoro Bóg był z nim, to nie było dla niego w zupełności wystarczającym? Czyż dla Boga nie było czymś zupełnie obojętnym działanie przez jednego czy przez wielu ludzi. W Nim jednym jest zawarta pełnia wszechmocy mądrości i łaski. To On jest źródłem wszelkiego błogosławieństwa, a dla wiary jest to zupełnie obojętnym czy istnieje tylko jeden lub tysiące przewodów, po których spływa Boża pełnia. Tutaj musimy odnotować cudowną moralną podstawę, która ma zastosowanie względem wszystkich sług Bożych. Oni powinni pamiętać, że: Jeżeli Bóg czyni odpowiedzialnym za jakieś dzieło, to On właśnie czyni jego sposobnym do wykonania tego dzieła. Zupełnie inaczej by się przedstawiała sprawa z człowiekiem, który sam z własnej inicjatywy wziąłby się za dzieło bez wyraźnego Bożego polecenia lub sam by wyszedł z tego rodzaju inicjatywą. Kiedy jednak Sam Jahwe stawia człowieka w obojętnie, jakie położenie, to obdarowuje jego siłą, czyniąc możliwym to wykonanie. Nigdy też Bóg nie wysyłał żołnierza na wojnę, który by pozostawał na swoim własnym żołdzie. My mamy tylko jedno zadanie – oczekiwanie na wyraźne Jego wskazówki. I to jest jedyna obowiązująca zasada wszystkich jego sług. I nigdy nie doznamy upadku, jeżeli będziemy całkowicie liczyli tylko na Niego i jeżeli będziemy czerpali siły tylko z Jego źródła. Nasze małe cysterny w bardzo krótkim czasie całkowicie wysychają. A nasz wielki Wódz Pan Jezus Chrystus mówi: Jeżeli ktoś jest spragniony a wierzy we Mnie – niech przyjdzie do Mnie i pije! Jak rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza. Jan. 7:38. To jest wielka lekcja dla wszystkich przechodniów w pustyni. Aby osiągnąć postępy w podróży przez pustynię, to wszystko musi się znaleźć w naszym sercu. Gdyby Mojżesz wyuczył się dobrze tej wspaniałej lekcji, on by nigdy nie wypowiedział słów: Skądże wezmę mięsa, aby dać temu całemu ludowi? Jego wzrok byłby utkwiony w Bogu Jedynym. On by zrozumiał, że on sam jest tylko narzędziem w ręku Boga, Który jest źródłem wszystkiego dobra, a zasoby Jego SA niewyczerpalne. Mojżesz na pewno by nie znalazł wystarczającej ilości pokarmu w pustyni, dla tak licznego ludu, nawet na jeden dzień. Jednak Jahwe może zaspokoić potrzeby wszystkich mieszkających na ziemi i to na zawsze. A jak jest z nami, czy wierzymy prawdziwie temu wszystkiemu? Czy nigdy w to nie wątpimy? Czyż my bardzo często nie myślimy, że to my musimy stawić czoła wszystkim przeciwnościom, zamiast to wszystko pozostawić Bogu? Czy wobec takiej postawy należy nam się dziwić, że tak często niedomagamy, chwiejemy się i upadamy? Czy Mojżesz miał podstawy, aby powiedzieć: Ja sam jeden nie mogę unieść ciężaru tego narodu… On jest zbyt ciężkim dla mnie. Było tylko jedno serce, które mogło podnieść i nosić taki ciężar, a to było serce Umiłowanego Pana, Który to wtedy, kiedy Izraelici padali pod ciężarem nałożonym im przez Egipcjan, koło gorących pieców, przyszedł ich wybawić z ręki wrogów. Który nie tylko ich wybawił, ale także szedł z nimi, postawił Swój przybytek pośród nich, w którym także przebywał. Tylko On i jedynie On, mógł ich prowadzić. Tylko Jego wypełnione miłością serce i Jego wszechmocna ręka, mogłaby dokonać tego wspaniałego dzieła. Gdyby Mojżesz w pełni był świadomym tej siły, on nie mógłby powiedzieć: Jeśli chcesz ze mną tak postępować, to raczej mnie zabij, jeśli jesteś dla mnie łaskawy, bym już nie patrzył na moje nieszczęście. 15w. To był naprawdę bardzo ciemny dzień w historii wielkiego sługi Bożego. To nam przypomina częściowo proroka Eliasza, siedzącego pod krzakiem janowców i pragnącego umrzeć i rzekł: Wielki już czas o Jahwe! Odbierz życie, bo nie jestem lepszy od mych przodków! 1Król. 19:4. Czyż nie było to wspaniałe wydarzenie, kiedy ich spotykamy na górze przemienienia! To wszystko świadczy, ze myśli Boże nie są takie jak myśli nasze i drogi Boże przewyższają drogi nasze. Bóg przygotował dla Mojżesza i Eliasza coś, co było znacznie lepszym ponad to, czego oni życzyli dla siebie. Dzięki Jego łasce i miłosierdziu On nie czyni stosownie do głosu naszego strachu i lęku i tak gdzie nasze serca upadają i oczekują na śmierć i boleść, On darowuje zwycięstwo, życie i chałę. Nie możemy jednak nie zauważyć tego, że wyrzekając się tego tak bardzo odpowiedzialnego miejsca Mojżesz wyrzeka się także od zajęcia honorowego, pełnego uznania miejsca, a także od związanych z tym przywilejów. A to jest widocznym dla nas z treści słów wypowiedzianych przez Boga: Wtedy rzekł Jahwe do Mojżesza: Zwołaj mi siedemdziesięciu mężów spośród starszych Izraela, o których wiesz, że są starszymi ludu i nadzorcami i przyprowadź ich do Namiotu Spotkania; niech tam staną razem z tobą. Wtedy Ja zstąpię i będę z tobą mówił, wezmę z ducha, który jest w tobie i dam im i będą razem z tobą dźwigać ciężar ludu, a ty go sam już więcej nie będziesz musiał dźwigać. 16-17. Czy wybór siedemdziesięciu mężów pomnożyło siłę Mojżesza? Żadnej nowej siły duchowej to nie dało, a to, dlatego, ze to ciągle była ta sama siła Ducha Bożego, która już spoczywała na Mojżeszu. W rezultacie, czego zamiast jednego człowieka to teraz był Mojżesz plus siedemdziesięciu ludzi. Ale wzrost liczebności ludzi wcale nie spowodował wzrostu siły duchowej. Ten wzrost liczby mężów na pewno zmniejszy obowiązki, ketów spoczywały na Mojżeszu, ale także było przyczyną i pomniejszenia jego czci i godności. Zamiast tego, aby on był jedynym narzędziem w ręku Boga, od tej chwili on stał się jednym z wielu narzędzi działających wspólnie. Możemy tutaj powiedzieć, że Mojżesz jako wierny sługa Boży wcale nie szukał własnej chwały, on wolał pracować w cieniu, iść drogą niezbyt widoczną, pozostać osobą skromną. To na pewno było prawdą, ale na pewno nie ma żadnego odniesienia do zagadnienia, o którym my tutaj mówimy. Jak już wkrótce będziemy mogli się przekonać Mojżesz był zaś człowiekiem bardzo skromnym, najskromniejszym ze wszystkich ludzi, jacy żyli na ziemi. Dlatego też nawet nie chcemy dopuścić do siebie nawet myśli żeby ktoś z żyjących ludzi na ziemi mógł postąpić lepiej niż to uczynił Mojżesz. Tym nie mniej mamy tutaj bardzo pouczającą lekcję. Jeden z lepszych wśród ludzi upada. Z tego 11 rozdziału staje się dla nas jasnym, że w tym czasie Mojżesz nie posiadał pełni wiary. W tym krytycznym momencie traci równowagę duszy, stan, który jest tak dobrze znany wszystkim, ludziom, a którego centrum jest Żywy Bóg. A do tego twierdzenia dochodzimy nie tylko widząc Mojżesza, który chwieje się w wierze znajdując się pod ciężarem odpowiedzialności za naród, ale także na podstawie wypowiedzianych słów w dalszej części. Ludowi zaś powiedz: Oczyśćcie się na jutro, a będziecie jeść mięso. Narzekaliście przed Jahwe i wołaliście:, Kto da nam mięso abyśmy jedli? O jak nam dobrze było w Egipcie! Teraz da wam Jahwe mięso do jedzenia. Będziecie je spożywać nie tylko przez jeden dzień, albo dwa, albo pięć czy dziesięć lub dwadzieścia, lecz przez cały miesiąc, aż wam przez nozdrza wyjdzie i przejmie was wstrętem, odrzuciliście, bowiem Jahwe, który jest pośród was i narzekaliście, bowiem przed Nim mówiąc: Dlaczego wyszliśmy z Egiptu? Odpowiedział Mojżesz: Sześćset tysięcy mężów pieszych liczy ten lud, pośród, którego jestem, a ty mówisz: Dam im mięso i jeść będą przez cały miesiąc! Gdyby się zabiło dla nich wszystkie owce i woły czyżby to wystarczyło? Albo gdyby się wszystkie ryby morskie złowiło czy będzie im dosyć? Jahwe jednak odpowiedział Mojżeszowi: Czyż ręka Jahwe jest zbyt krótka? Zobaczycie czy mowa moja się spełni czy też nie. 18-13. W tym wszystkim widzimy robotę ducha niewiary, który wszystkimi siłami starał się, aby ograniczyć siłę Świętego Izraelskiego. Wszechmogący, Władca nieba i ziemi, Bóg Stwórca wszechświata, Stwórca wszystkiego, co widzialne i niewidzialne, nie mógłby nakarmić mięsem sześćset tysięcy pieszych? Niestety! Właśnie w tej dziedzinie grzeszymy wszyscy. Niezbyt poważnie traktujemy fakt, że mamy do czynienia z Bogiem żywym. Wiara zawsze oczekuje działań Bożych, żadne przeciwności, przeszkody w jej mniemaniu nie mogą cokolwiek uczynić. Gdyż dla wiary poza Bogiem nie istnieje nic. Wiara zawsze wszystko wręcza Bogu. Na wszystkie trudności i niebezpieczeństwa patrzy z uśmiechem. Wiara wszystko powierza Bogu, dlatego, ze dla wiary jest zupełnie obojętnym czy ma do czynienia z sześćset tysięczną armią pieszych, albo z wieloma milionami ludzi. Ona doskonale zdaje sobie sprawę z tego, ze obecność Boga jest wystarczającym dla zaspokojenia wszelkich potrzeb. W Jedynym Bogu znajdują się wszystkie źródła wiary. Niewiara mówi: Jak to możliwe? Ona zawsze wstawia swoje „jak”. Wiara natomiast na tysiące takich wątpliwości stawia jedno słowo, a tym słowem Jest – Bóg. I wyszedł Mojżesz, aby oznajmić ludowi słowa Jahwe. Następnie zwołał siedemdziesięciu starszych ludu i ustawił ich wokół namiotu. A Jahwe zstąpił w obłoku i mówił z nim. Wziął z ducha, który był w nim i przekazał go owym siedemdziesięciu starszym. A gdy spoczął na nich duch wpadli w uniesienie prorockie. Nie powtórzyło się to jednak. 24-25. Prawdziwa tajemnica postępu w każdej służbie, zawarta jest w duchowej sile. To nie geniusz, nie rozum, nie energia ludzka – ale to siła Ducha Bożego. A to, co prawdziwym, sprawiedliwym w czasach Mojżesza, to także takim samym jest i w naszych dniach. To mówi Jahwe do Zorobabela. Nie siła, nie moc, ale Duch mój – tak mówi Jahwe Zastępów. Zach. 4:6. Wszyscy Boży słudzy powinni o tym pamiętać. Gdyż to jest pokrzepieniem dla serca, dając ciągłą świeżość jego służbie. Jeżeli człowiek liczy na swoje własne dary i możliwości, to wkrótce rozczaruje się tym wszystkim. Niepotrzebnymi okażą się jego zdolności, talenty, wielkie obeznanie, oczytanie, wielka znajomość, jeżeli tylko Duch Święty nie jest źródłem jego siły i służby. Gdyż wcześniej lub nieco później i tak to wszystko utraci swoją świeżość i soją prawdziwość. Dlatego też jest ogromnie ważnym, aby ludzie oddający swoje siły w służbie Kościoła bezustannie opierali się na służbie Ducha Świętego i na Jego sile. Tylko On zna potrzeby ludzi i tylko On może te potrzeby zaspokoić. Jest koniecznym, aby człowiek całkowicie ufał Bogu, bezustannie przybiegał do Boga i oczekiwał na Jego pomoc. Zupełnie czymś beznadziejnym okazuje się częściowe opieranie się na sobie, a częściowe na Duchu Świętym. Jeżeli w nas znajduje się choćby najmniejsza doza samonadziei, to ona doprowadzi do katastrofy. Ona i tak dojdzie do głosu, a w rezultacie do przykrych następstw. Należy, więc całkowicie wyrzec się samych siebie, jeżeli tylko chcemy się stać naczyniami Ducha Świętego. To wszystko na pewno nie mówi nam, że nie powinniśmy mieć usilnego starania w dziele, które zostało nam powierzone, to nie mówi, ze możemy zaniedbywać nauki Słowa Bożego. Powinniśmy bardzo dbać o to żeby w naszym życiu był ciągły wzrost duchowy, aby odnoszone były zwycięstwa nas wszelkiego rodzaju pokusami cielesnymi. Gdyż wierzymy, że czym więcej będziemy świadomi naszej osobistej niemocy, to tym bardziej będziemy liczyli na pomoc Ducha Świętego, i z coraz większym zaangażowaniem będziemy wgłębiali się w tajemnice Bożej Księgi, doświadczając we wszystkim własne serce czy jest ono w pełni napełnione Bożym Słowem. Człowiek wpadłby w zgubne zabłądzenie gdyby tylko zsyłał się na swoją przypuszczalną zależność od Ducha Świętego, tym samym to posłużyłoby dla lekceważenia nauki Pisma Świętego. On przestałby uważać za konieczne czytanie Pisma Świętego z modlitwą o wyjaśnienie, a także nie zważałby na stan swojej duszy. W tych rzeczach się ćwicz, cały im się oddaj, aby twój postęp był widocznym dla wszystkich. 1Tym. 4:15. Tutaj należy powiedzieć wyraźnie, że Duch Święty jest niewyczerpalnym żywym źródłem wszelkiej służby Bożej. Tylko Duch Święty może dać świeżość i Boską pełnię skarbom ukrytym w Słowie Bożym i dzięki bezgranicznej niebiańskiej pełni wszechmocy może je przetworzyć i dać pragnącym duszom. Sprawa tutaj nie dotyczy odkrycia prawd, ale tylko oświecenia przez Ducha Świętego Słowa, a także o wpływ Ducha Świętego na stan moralny i duchowy narodu Bożego. Oto prawdziwe zadanie służby. Sam człowiek może setki razy wyjaśniać jakieś miejsce (cytat) Słowa Bożego, jednym i tym samym ludziom i za każdym razem może wnosić nową duchową świeżość w swoim głoszeniu o Chrystusie. Może także człowiek wytężać swój umysł, aby umieć podkreślić nowy punkt widzenia tekstu Słowa Bożego, usiłować nadać jemu szczególną jasność w zrozumieniu, a mimo to w tym całym wysiłku może nie być choćby jakiegokolwiek choćby najmniejszego zdecydowania duchowego. Wszystko to powinno mieć odniesienie w stosunku do pojedynczego członka jak też i do Całego Kościoła. Człowiek może zostać powołanym, aby opowiadać Ewangelię obojętnie, w jakim miejscu, choćby przez pięćdziesiąt lat, albo w pięćdziesięciu różnych miejscach w ciągu jednego roku. Może także głosić jeden człowiek w wielu miejscach lub choćby siedemdziesięciu w jednym i tym samym. To w tym wszystkim czas, ilość opowiadających jest mało ważnym. Ważnym jest tylko jedno czy za tym wszystkim stoi siła Ducha Świętego. Z podobnym wydarzeniem spotykamy się w tym 11 rozdziale Księgi Liczb. Taka rzecz wydarzyła się właśnie w życiu Mojżesza. Jakość siły wcale nie wzrosła, ale duchowa siła darowana Mojżeszowi została podzielona i na siedemdziesięciu mężów, którzy przyszli z Mojżeszem, aby stanąć przed obliczem Boga. Bóg może wykonać Swoje dzieło za pośrednictwem jednego człowieka, a także i przez siedemdziesięciu ludzi. Co nie oznacza wcale, że tym samym zmieniła się wielkość dzieła wraz ze wzrostem liczby ludzi. Jeżeli jednak Bóg nie działa, to i siedemdziesięciu nie uczyni więcej niż jeden. W naszym życiu jest szczególnie ważną rzeczą abyśmy pamiętali zawsze, jaką rolę w naszej duszy odgrywa obecność Boża. Obecność Boża jest jedynym źródłem siły i świeżości ducha, zarówno dla kaznodziei, jak i też dla każdego sługi Bożego. Kiedy człowiek może powiedzieć: Wszystkie moje źródła są w Bogu, to na pewno nie będzie musiał myśleć o sferze swojej działalności, lub o możliwościach wykonania. Kiedy jednak tego nie ma, to człowiek istotnie będzie chciał dzielić z innymi swoją pracę i swoją odpowiedzialność. Przypomnijmy sobie z jak wielkim trudem Mojżesz czyni wszystko, aby tylko nie iść do Egiptu będąc bezpośrednio uzależniony od Boga. Kiedy tylko koło jego boku stanął człowiek Aaron, to on od razu z radością zgadza się. Przeczytajmy dokładnie początek Księgi Wyjścia. Czyż nie jest tak samo i z nami. My lubimy wszystko to, co ma przyjemny wygląd dla naszych oczu. Natomiast bardzo trudnym wydaje się dla nas poleganie na Niewidzialnym. I kiedy my znajdujemy oparcie w nadłamanej czcicie, to okazuje się, ze ona kaleczy naszą rękę (por. Izaj. 36:6). Aaron był ciągle dla Mojżesza powodem do zmartwień. I tak jest z nami. Ludzie, o których my myślimy, że są dla nas niezbędnymi są tylko dla nas ciężarem. Niechaj nauczy nas Bóg znajdywania zupełnego zaspokojenia tylko w żywym Bogu, aby nasze serce odpoczywało tylko w Bogu, ufając Mu całkowicie. Zanim zakończymy ten nasz rozdział, zechciejmy zwrócić naszą uwagę na duchowy sposób, w jakim Mojżesz wyszedł naprzeciw tej sytuacji, w której on sam siebie postawił. I tak czymś innym jest chęć zrzucenia z siebie obowiązków, które zostały na nas włożone, aby wykonać określoną pracę. A czym innym jest pokora i czyste podejście do tych, którzy zostali powołani, aby z nami nieść nasz obowiązek. Są to dwie różne sprawy, co, do których nie ma wątpliwości. W przedstawionej tutaj scenie możemy oglądać wprost wzruszającą szczerość i pokorę. Dwóch mężów pozostało w obozie. Jeden nazywał się Eldad, a drugi Medad. Na nich też zstąpił duch, bo należeli do wezwanych, tylko nie przyszli do namiotu. Wpadli, więc w obozie w uniesienie prorockie. Przybiegł młodzieniec i doniósł Mojżeszowi: Eldad i Medad wpadli w obozie w uniesienie prorockie. Jozue syn, Nuna, który od młodości swojej był w służbie Mojżesza, zabrał głos i rzekł: Mojżeszu, panie mój zabroń im. Ale Mojżesz odparł: Czyż zazdrosny jesteś o mnie? Oby tak cały lud Jahwe prorokował, oby mu dał Jahwe swego ducha. 16-29. Jest tutaj coś wspaniałego. Dla Mojżesza zazdrość była czymś zupełnie obcym. Duch zazdrości niedopuszczający do głosu kogokolwiek poza sobą był obcym dla Mojżesza. Z pomocą Bożą Mojżesz mógł radować się z każdego przejawu duchowej siły, obojętnie gdzieżby się ona nie przejawiała. On doskonale sobie zdawał sprawę, ze tych dwóch ludzi, mogło prorokować tylko pod wpływem Ducha Bożego. Czyż wobec tego należało zagłuszać ją obojętnie gdzieżby się ona nie przejawiała. O dałby Bóg, aby jak najwięcej taki duch miał do powiedzenia i wśród nas. Niech pomoże nam Wszechmogący dążyć do tego z całego serca. Abyśmy mogli radować się ze szczerego serca z tych wszystkich, którzy osiągają duchowe postępy, chociaż są dalecy od nas. Nie ma nic bardziej niebezpiecznego od ducha zawiści i zazdrości, który nie pozwala, aby człowiek mógł interesować się czymś innym poza swoim postępem i swoją pracą. Możemy być pewnymi, że kiedy Chrystus działa w sercach naszych, to możemy zaprzeć się samych siebie wyjść, duchem objąć cały obszar pola działalności Bożej. Błogosławionego nauczyciela naszego i miłować wszystkich pracowników Jego. Wtedy będziemy w stanie radować się w głębi duszy z postępu pracy Bożej, obojętnie, przez kogo by ono nie byłoby wykonywane. Człowiek, którego serce jest napełnione Jezusem Chrystusem i tylko Jezusem, ma możliwość powiedzenia szczerze: Aby tylko nadal wzrastało dzieło Boże i aby tylko było uwielbiane Imię Chrystusa. Aby nadal pozyskiwane były dusze dla zbawienia, aby nadal była głoszona Dobra Nowina (aby była gromadzona owczarnia), aby przybywało jak najwięcej owiec. A przez kogo to dzieło będzie wykonywane to dla mnie jest obojętnym. Nie znam większej radości nad tę, kiedy słyszę, że dzieci moje postępują zgodnie z prawdą. Koniecznością dla nas jest przebywanie w takim duchu, a to jest przeciwnością dla egoizmu, który szuka swojego własnego uznania, szuka takiej pracy, która daje możliwość naszemu własnemu „ja” czołowe miejsce. Niechaj, więc miłosierny Bóg uwolni nas od tego wszystkiego, a da nam pragnienie osiągnięcia stanu duszy, który był u Mojżesza, kiedy on powiedział do Jozuego: Czy jesteś zazdrosny o mnie? Niechby wszyscy w narodzie Bożym byli prorokami, kiedy Bóg posłałby na nich Ducha Swojego. Końcowa część rozdziału przedstawia nam smutny stan ludzi, którzy powodowani wielkim pragnieniem tego, co pragnęło ich serce, rzucają się na to. Pałali żądzą na pustyni, na próbę wystawili Boga na odludziu. Uczynił zadość ich żądaniu, lecz zesłał na nich zarazę. PS. 106:15. Otrzymali upragnione jedzenie, lecz to stało się dla nich źródłem śmierci. Oni bardzo chcieli mięsa, wraz z mięsem otrzymali to, że przyszedł na nich gniew Boży. To jest tutaj dobitnie podkreślone. Niech Bóg nas ostrzeże abyśmy bardzo poważnie odnieśli się do tego ostrzeżenia. Nasze serce jest pełne różnego rodzaju pragnień. Niebiańska manna nie zadowala jego. Ono pragnie czegoś innego. Bóg wypełnia nasze pragnienie. Ale rezultatem tego jest osłabienie naszych sił duchowych, bezpłodność, aż wreszcie kończy się sądem Bożym. Niech, więc będą nasze serca oddane jedynie Bogu! Niech jedynie On będzie naszym udziałem, w czasie naszej podróży przez pustynię tego świata dopóki nie ujrzymy Jego w chwale.

 

 

Rozdział  12

 

Temat: Narzekanie Miriam i Aarona.

 

         Ta krótka część Bożej Księgi Liczb, która obecnie jest przed nami, może być rozpatrywana z dwóch stron: jest ona bardzo bogata w pierwowzory, a także posiada duchowy sens, który powinien być stosowany w życiu. Związek małżeński Mojżesza z kobieta poganką jest dla nas cudownym pierwowzorem tajemnicy połączenia Kościoła z Chrystusem, Który jest jego głową. Już o tym była mowa, kiedy zastanawialiśmy się nad treścią Księgi Wyjścia. Jednak tutaj spotykamy się z tym w nowej sytuacji Aarona i Miriam. I tak wyższy przejaw łaski Bożej powoduje niezadowolenie ludzi, którzy wielki nacisk kładą na więzi rodzinne jak też i na przywileje rodzinne. Ze świadectw przekazanych nam przez Nowy Testament, wiemy, że to właśnie rozprzestrzenianie się działania łaski Bożej wśród pogan spowodowało wielką nienawiść ku nim Żydów. Dla Żydów możliwość zbawienia pogan była czymś nie do pomyślenia. Oni nie chcieli nawet o tym słyszeć. W 11 rozdziale Listu do Rzymian w sposób bardzo jasny jest mowa o tym: Podobnie, bowiem jak wy niegdyś byliście nieposłuszni Bogu, teraz zaś z powodu ich nieposłuszeństwa dostąpiliście miłosierdzia, tak i oni stali się teraz nieposłuszni z powodu okazanego wam miłosierdzia, aby i sami mogli dostąpić miłosierdzia. 30-31. Wszystko to zostało nam obrazowo przedstawione w historii Mojżesza. I tak on najpierw przyszedł do Izraela, do braci swoich według ciała. Na skutek swojego niedowiarstwa oni odrzucili jego przywódcę. Na skutek odwiecznych planów Bożych, to posłużyło jako środek okazania miłosierdzia dla poganki. To właśnie podczas swojego wygnania on wstąpił do mistycznego i mającego tak wielkie znaczenie pierwowzoru związku z kobietą poganką. Przeciwko temu właśnie związkowi występują, według świadectwa tego rozdziału Miriam i Aaron. Sprzeciw ten spowodował gniew Boży i Boży sąd. Miriam została zarażona trądem, aż do momentu dopóki, na skutek wstawiennictwa Mojżesza Bóg się nad nimi nie zmiłował. I to tego samego człowieka, przeciwko, któremu oni powstali. Jest to zawarty i naprawdę zadziwiający pierwowzór. Żydzi nie powierzyli cudownej prawdzie miłosierdzia Bożego, dlatego też padł Boży gniew na nich. Jednak w rezultacie tego oni staną na gruncie, na którym już stoją poganie. A jest to grunt wyższej łaski. Ta sytuacja jest dla nich upokarzająca, ponieważ oni zamierzali wytrwać na gruncie obietnic i powiązań cielesnych (byli spadkobiercami według ciała). Jednak taka była decyzja nieodmiennej mądrości i dobroci Bożej, która to włożyła z powodu tego cudowny hymn w usta Apostoła Pawła: O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga! Jakże niezbadane są wyroki Jego i nie do wyśledzenia Jego drogi. Kto bowiem poznał myśli Pana albo, kto był Jego doradcą? Lub, kto Go pierwszy obdarował, aby nawzajem otrzymać odpłatę? Albowiem z Niego i przez Niego, i dla Niego jest wszystko. Rzym. 11:33-36. Taki jest sens tego pierwowzoru zawartego w tym rozdziale. Obecnie chcemy przyjrzeć się temu wszystkiemu, aby zrozumieć, jakie to może mieć praktyczne znaczenie. Miriam i Aaron mówili źle przeciwko Mojżeszowi z powodu kuszytki, którą wziął za żonę. Rzeczywiście, bowiem wziął kuszetkę za żonę. Mówili: Czyż Jahwe mówił tylko z samym Mojżeszem? Czyż nie mówił również z nami? A Jahwe to usłyszał. Mojżesz zaś był najskromniejszym ze wszystkich ludzi, jacy żyli na ziemi. I zwrócił się nagle Jahwe do Mojżesza, Aarona i Miriam. Przyjdźcie wszyscy troje do Namiotu Spotkania. I poszli wszyscy troje, a Jahwe zstąpił w słupie obłoku, zatrzymał się u wejścia do Namiotu i zawołał na Miriam i Aarona. Gdy obydwoje podeszli rzekł: Słuchajcie słów moich: Jeśli jest u was prorok objawię mu się przez widzenia, w snach będę mówił do niego. Lecz nie tak jest ze sługom moim Mojżeszem. Uznany jest za wiernego w całym moim domu. Twarzą w twarz mówię do niego, w sposób jawny nie przez ukryte wyrazy. On też postać Jahwe ogląda. Czemu ośmielacie się przeciwko memu słudze, przeciwko Mojżeszowi, źle mówić? I zapalił się gniew Jahwe przeciwko nim. Odszedł Jahwe, a obłok oddalił się od namiotu, lecz oto Miriam stała się nagle biała jak śnieg od trądu. Gdy Aaron do niej się zwrócił spostrzegł, że była trędowata. 1-10. Nie można bezkarnie powstawać przeciwko słudze Bożemu. Możemy być pewni, że wcześniej czy później Bóg ukarze. W tym incydencie, o którym opisuje nam dwunasty rozdział, sąd Boży dotyka bezpośrednio Miriam. Miriam i Aaron zabłądzili, okazując sprzeciw wobec tego, kogo Bóg postawił wyżej niż innych. I wobec tego, na kogo Bóg położył obowiązek wykonania Bożego zadania. A kto pomimo tego oskarżenia Aarona i Miriam działał zgodnie z odwiecznymi planami i myślami Najwyższego, a które podjęte przez Jahwe dotyczyły związku Chrystusa z Kościołem. Wszystkie odwieczne plany Boże skupiają się w Chrystusie i ze wszystkim, co jest związane z Chrystusem. Dlatego też powstawanie na wszystkich sług Bożych, nawet tych samych najsłabszych, najmniejszych jest bardzo ciężkim grzechem. Jeżeli sługa Boży postępuje niewiernie, jeżeli on czyni coś, co jest niezgodne wobec Boga, to Sam Bóg wykona na nim Swój wyrok. Bracia jego nie mogą brać się za osądzenie tego, aby nie okazało się, że oni podobnie jak Aaron i Miriam, mieszają się nie do swoich spraw. Bardzo często słyszymy jak wielu pozwala sobie mówić i pisać przeciwko sługom Chrystusa. Mogą zaistnieć powody, których przyczyną są rzeczywiście sami słudzy Chrystusa. Przecież nie raz mogą sami wpadać w sieci diabła, mogą też czynić sprawy, które są niegodne naszego Boga, postępować niezgodnie z Duchem Świętym z Jego poleceniami. Pomimo tego każdy, kto decyduje się, aby obmawiać, krytykować sług Bożych, popada w grzech. Powinniśmy zawsze pamiętać słowa tak bardzo ważne wypowiedziane przez Boga: Czemu ośmielacie się przeciwko memu słudze Mojżeszowi źle mówić? Niech Bóg zachowa nas dzięki Swojemu miłosierdziu od takiego zła. Bądźmy ostrożni, aby nie wpaść w tego rodzaju zło, a więc nigdy nie powstawajmy, aby wypowiadać na tych, którzy są miłymi dla Bożego serca. Nie ma ani jednego człowieka pośród ludu Bożego, w którym by nie było czegoś dobrego. Należy tylko postarać się, aby odkryć te wspaniałe drogie cechy i wartości. Mu simy pamiętać tylko o dobru, poprzestawać na tym, koncentrować się na tym, zawsze utwierdzać się, i pomagać w rozwoju dobra. Z drugiej strony, jeżeli nie możemy znaleźć nic dobrego w naszym bracie jako uczestniku służby naszego Boga. Jeżeli nasz oko odkryło tylko niedostatki, jeżeli nie udało się odzyskać choćby maleńką iskrę życia w głębi letniego już popiołu, drogocennego samorodka pośród różnego rodzaju kłótni i sporów, a nawet, jeżeli znaleźliśmy tylko przejaw działania ciała – to z wielką miłością i cierpliwością zakryjmy naszego brata. Albo przynieśmy naszego brata do tronu łaski i miłosierdzia. Jest jednak coś wzruszającego, coś szczególnego w zachowaniu Mojżesza, które staje się widoczne dla naszych oczu. On pozostaje nie tylko pokornym człowiekiem względem Eldada i Medada ale w nieporównywalnie gorszej sytuacji, w której się znalazł względem Miriam i Aarona. I tak w pierwszym wypadku zamiast tego, aby okazać zazdrość względem tych, którzy zostali powołani, aby dzielić z nim godność i odpowiedzialność, okazuje zadowolenie z tego i pragnie, aby cały naród Boży otrzymał ten święty przywilej. W drugim wypadku zamiast tego, aby chować w sercu gniew na swojego brata i na swoja siostrę, jest gotów, aby wstawiać się za nimi przed Bogiem. Wtedy rzekł Aaron do Mojżesza: Proszę panie mój, nie karz nas za grzech, któregośmy się nierozważnie dopuścili i jesteśmy winni. Nie dopuść by ona stała się jak marny płód, który na pół zgniły wychodzi z łona matki. Wtedy błagał Mojżesz głośno Jahwe: O Boże spraw by znowu stała się zdrowa. Tutaj oglądamy Mojżesza, który jest wypełniony duchem swojego Nauczyciela, wstawia się za tymi, którzy go tak bardzo źle potraktowali. To było zwycięstwo człowieka pełnego pokory i uniżenia, zwycięstwo łaski. Człowiek znający należne jemu miejsce w obecności Bożej, może w ogóle nie zwracać uwagi na wszelkiego rodzaju złorzeczenie. On zupełnie nie jest z tego powodu oburzony, chociaż jest zasmucony, ale powodem smutku jest stan tych, którzy mówią przeciwko niemu. On może przebaczyć w każdej chwili. On nie waha się ani chwili. On nie jest zajęty tylko samym sobą. On wie, że nikt na świecie nie jest w stanie by go zdegradować i dać mu pozycję o wiele niższą niż on na nią zasługuje. Dlatego też jeżeli ktoś mówi coś przeciwko niemu, on może tylko w pokorze skłonić głowę i iść dalej swoim szlakiem, powierzając samego siebie temu, który sądzi sprawiedliwie, a Który każdemu odda według uczynków jego. Taką jest prawdziwa godność. Niech, więc pomoże nam Bóg, abyśmy mogli to wszystko zastosować w swoim życiu. Wtedy będziemy bardzo lekko mogli znieść różnego rodzaju posądzenia tych, którzy będą chcieli poddawać nas krytyce, własnemu osądzeniu o naszym zadaniu pracy itp. I nawet więcej będziemy mogli wznieść gorącą modlitwę Bogu za naszych wrogów, a tym samym sprowadzając na nich błogosławieństwo jak też i na nas samych. W końcowych wersetach tego rozdziału znajduje się potwierdzenie znaczenia tego pierwowzoru, o którym już była mowa: Jahwe rzekł do Mojżesza: Gdyby jej ojciec plunął w twarz, czyż nie musiałaby się przez siedem dni wstydzić. Tak ma być ona wyłączona przez siedem dni z obozu, a potem może znowu powrócić. Zgodnie z tym została Miriam na siedem dni wyłączona z obozu. Lud jednak nie ruszył dalej zanim Miriam nie została przyjęta z powrotem. Następnie lud wyruszył z Chaserot i rozbił obóz na pustyni Paran. 14-16. Miriam przebywająca siedem dni poza obozem, jest pierwowzorem obecnego stanu Izraela, który będąc odrzucony przez Boga na skutek własnego sprzeciwu przeciwko odwiecznym planom Bożym, które odkryły łaskę i miłosierdzie Boże dla pogan. Kiedy jednak siedem dni wyłączenia zakończy się Izrael powróci na niwę królewskiej łaski Bożej darowanej im dzięki wstawiennictwu Chrystusa.

 

 

Rozdział  13

 

Temat: Wywiad w ziemi Kanaan

 

         Odezwał się znowu Jahwe do Mojżesza tymi słowy: Poślij ludzi, aby zbadali kraj Kanaanu, który chcę dać synom Izraela. Wyślijcie po jednym z każdego pokolenia ich przodków, tych wszystkich, którzy są w nich książętami. Wysłał ich, więc Mojżesz zgodnie z rozkazem Jahwe z pustyni Paran, a byli ci mężowie wodzami synów Izraela. 1-3. Ażeby w pełni zrozumieć polecenie Boże, o którym czytamy w tym 13 rozdziale, należy je zestawić z innym cytatem zawartym w Księdze Powtórzonego Prawa, gdzie Mojżesz wylicza fakty z cudownej historii narodu Izraela podczas przejścia przez pustynię. I tam przypomina o jednym wydarzeniu, które ma dla nas bardzo ważne znaczenie. Potem opuściliśmy Toreb i szliśmy przez całą pustynię wielką i straszną, którą widzieliście w kierunku gór Amorytów, jak nam polecił nasz Bóg Jahwe i doszliśmy do Kadesz Barnem. Wtedy wam powiedziałem: Przyszliście aż do gór Amorytów, które nam daje nasz Bóg Jahwe. Patrz! Twój Bóg Jahwe wydał tobie tę ziemię. Wejdź, weź ją w posiadanie, jak ci obiecał Jahwe, Bóg twoich ojców. Nie lękaj się, nie trać ducha! Wtedy przystąpiliście do mnie wszyscy i rzekliście: Wyślijmy mężów przed sobą dla zbadania kraju i poznania drogi, którą mamy iść oraz miast, do których mamy wkroczyć. Powt. Pr. 1:19-22. Tutaj przed nami zostaje odkryta moralna strona tego wydarzenia, które opisuje Księga Liczb 13:2. Jest rzeczą oczywistą, że Bóg dał pozwolenie dotyczące wysłania mężów dla zbadania kraju. A to stało się zgodnie z pragnieniem narodu. Bóg działa tutaj zgodnie ze stanem moralnym narodu. Gdyby Izraelici kierowali się wiar, to na pewno poszliby według tego, co mówiło słowo przekazane przez Mojżesza. Czyli innymi słowy, szliby pod natchnieniem słów Boga: Patrz! Twój Bóg Jahwe wydał tobie tą ziemię. Wejdź, weź ją w posiadanie jak ci obiecał Jahwe, Bóg twoich ojców… W tej cudownej obietnicy, nie mówi się ani słowa o potrzebie wywiadu. Czyż dla wiary mogli być potrzebni wywiadowcy? Czyż dla wiary poza Słowem Boga, słowem obietnicy potrzeba jeszcze cokolwiek? Skoro Bóg im oddaje ziemię, to z ich strony należało tylko wziąć ją w posiadanie. Czyż Bóg nie oddał im tej ziemi w posiadanie? On ją rzeczywiście im oddał i nie tylko im dał, ale im dokładnie opisał to wszystko, co znajduje się tam w tej ziemi. Przeczytajmy: - do ziemi pszenicy, jęczmienia, winorośli, drzewa figowego i granatowego, - do ziemi oliwek i miodu, - do ziemi gdzie nie odczuwając niedostatku, nasycisz się chlebem, gdzie ci niczego nie zabraknie, - do ziemi, której kamienie zawierają żelazo, a z jej gór wydobywa się miedź. Najesz się, nasycisz i będziesz błogosławił twego Boga Jahwe za piękną ziemię, którą ci dał. Powt. Pr. 8:7-10. Czyż to było niewystarczającym opisem dla Izraela? Czyż Izraelici nie powinni polegać na świadectwie Boga? Czyż sam Bóg nie przeprowadził wystarczającego wywiadu w tej ziemi? Czyżby niedokładnie ją obejrzał? Czy niewystarczającym dla nich było to, co Bóg o niej powiedział? W jakim więc celu należało jeszcze posyłać zwiad, aby ludzie obejrzeli ziemię? Czyżby od Dan aż do BerSzeby było jakieś miejsce, o którym by nie wiedział Bóg? Czy to nie Sam Bóg według Swoich odwiecznych planów i obietnicy danej potomstwu Abrahama przyjaciela Bożego, przeznaczył i oddał im, aby to oni zawładnęli całym tym terytorium? Czyż dla Boga nie były znane wszelkie przeciwności oczekujące Jego naród? A czyż Sam Bóg nie był w stanie to wszystko usunąć? Dlaczego więc oni wszyscy doszli do wniosku, że należy posłać wywiad, który by dokładnie zobaczył ziemię i przyniósł im dokładny jej opis? Drogi czytelniku, słowa te zwracają się bezpośrednio do naszych serc. To one całkowicie odkrywają i odsłaniają stan duchowy każdego człowieka. Jednak nam nie zostało dane abyśmy mogli osądzać drogi i zachowanie na nich Izraela w pustyni, zauważać ich błędy i upadki. My powinniśmy w tym wszystkim widzieć pierwowzór, który został przedstawiony nam jako lekcja dla naszego życia. Jest to latarnia morska dla nas, której światło zostało zapalone przyjazną ręką, aby nas ostrzec, uprzedzić przed niebezpieczną mielizną, a także przed niebezpieczeństwem podwodnych skał, znajdujących się na naszej drodze, a zagrażających naszemu bezpieczeństwu. Dlatego też w takim duchu nie powątpiewamy wcale w to, że należy czytać każdy jeden choćby najmniejszy werset z historii Izraela, jeżeli chcemy znaleźć w niej Bogiem zawarte pokrzepienie. Być może czytający zechce zadać bezpośrednie pytanie: Czyżby, więc Bóg nie dał Izraelowi pełny, szczegółowy rozkaz, aby ci wysłali wywiadowców? Cóż więc było tym niewłaściwym w ich zachowaniu? Czyżby niewłaściwa była ich decyzja żeby posłać wywiadowców? W 13 rozdz. Księgi Liczb rzeczywiście Mojżesz rozkazał im, aby posłali wywiad. Jednak taka decyzja była odpowiedzią na moralne zachowanie, na moralny stan narodu. A o tym świadczy właśnie 1 rozdział Powt. Pr. Dlatego też my nie możemy uzyskać pełnego obrazu, jeżeli nie porównamy 13 rozdziału Księgi Liczb, z 1 rozdz. Powt. Pr. Bardzo jasno widzimy z 1 rozdz. 22 w., że myśl, aby posłać wywiadowców wypłynęła z serc Izraela. Bóg widząc duchowy stan narodu dał im odpowiednie polecenie stosowne do tego stanu. Jeżeli otworzymy pierwsze stronice Księgi Samuela, to tam znajdziemy podobną sytuację, ale przy wyborze króla. Bóg nakazał, aby Samuel posłuchał głosu narodu i ustanowił nad nimi króla (1Sam. 8:22). Czy On to uczynił, dlatego, ze w pełni akceptował te zamiary? Na pewno nie. On bardzo wyraźnie powiedział, że tym samym Izrael odrzucił Boga, aby Ten nie był nad nimi królem, a obrał sobie człowieka. Dlaczego więc Bóg kazał Samuelowi dokonać wyboru króla? Polecenie było dane z powodu niskiego stanu moralnego Izraela. Oni przestali zależnymi od niewidzialnej ręki. Oni chcieli być uzależnieni od widocznej ręki cielesnej. Oni bardzo chcieli prowadzić swoje wojny względem otaczających ich narodów. Oni chcieli mieć króla, który szedłby na czele ich i potykałby się za nich. I co się stało? Bóg wypełnił pragnienie ich serca, jednak już wkrótce musieli się przekonać o swojej bezmyślnej decyzji. Ich król upadł bardzo nisko i oni sami przekonali się na własnej skórze, co to znaczy pozostawić Boga, aby mieć oparcie w nadłamanej czcicie. To samo widzimy i w tym przypadku z wywiadowcami. Plan wysłania wywiadowców był niewątpliwie owocem niewiary. Człowiek szczery, wierzący Bogu nigdy by o czymś takim nie pomyślał. Czyż moglibyśmy wysyłać ludzi po to, aby oni sprowadzili, obejrzeli to, co Bóg dzięki Swojemu wielkiemu miłosierdziu daje nam? Czyż może śmiertelny człowiek dostrzec coś więcej aniżeli Bóg? A jak wiemy Bóg dał im bardzo dokładny opis tej ziemi. Niechaj nigdy taka sprawa nie ma miejsca w naszym życiu. Naszym zadaniem jest powiedzieć w sercu: Dla nas wystarczającym jest to, że ta ziemia jest darem Boga, dlatego ona powinna być najpiękniejsza. Słowa Boga Żywego są wystarczające dla naszych serc, a więc nie są konieczni wywiadowcy. My nie szukamy świadectwa ludzkiego, ażeby przy pomocy jego potwierdzić świadectwo Boga Wszechmogącego. On dał, On powiedział i to jest wystarczającym dla nas. Niestety synowie Izraela nie byli w stanie, aby tak rozstrzygnąć ten problem. Ich serce potrzebowało ludzkiego wywiadu. To pragnienie ciągle taiło się w ich sercu, to ciągle było w głębi ich duszy. A dla Jahwe było to wiadomym. I dlatego On daje polecenie, które było odpowiednie do stanu serca narodu. Gdy ich Mojżesz posyłał celem rozpoznania kraju, rzekł do nich: Idźcie przez Negeb, a następnie wstąpicie na góry zobaczycie, jaki jest kraj a mianowicie, jaki lud w nim mieszka, czy jest silny, czy słaby, czy jest liczny czy też go mało. Jaki jest kraj, w którym on mieszka: dobry czy też zły i jakie miasta, w których on mieszka;: obronne czy bez murów. Dalej, jaka jest ziemia: urodzajna czy niezalesiona czy bez drzew? Bądźcie odważni i przynieście coś z owoców tej ziemi. A był to właśnie czas dojrzewania winogron. Wyruszyli, więc i badali kraj, od pustyni Sin aż do Rechot, gdzie się już wchodzi do Chamat. Ciągnęli przez Negeb i przybyli do Hebronu, gdzie przebywali Achima, Szeszaj i Talmaj Anakici. Hebr0on został zbudowany siedem lat wcześniej niż Soan w Egipcie. Przybyli tez Az do doliny Szkol. Tam odcięli gałąź krzewu winnego razem z winogronami i ponieśli ją we dwóch na drągu; do tego zabrali jeszcze nieco jabłek granatu i fig. Miejsce to nazwano doliną Eszkol ze względu na winogrona, które tam Izraelici odcięli. Po czterdziestu dniach wrócili z rozpoznania kraju. Przyszli na pustynię Paran, do Kadesz i stanęli przed Mojżeszem i Aaronem oraz przed całym ludem Izraelskim, złożyli przed nimi sprawozdanie oraz pokazali owoce kraju. I tak mu opowiedzieli: Udaliśmy się do kraju, do którego nas posłałeś. Jest to kraj rzeczywiście opływający mlekiem i miodem, a oto jego owoce. 17-27. To wszystko było pełnym potwierdzeniem tego wszystkiego, co Bóg powiedział o ziemi. Dwunastu wywiadowców świadczyło razem o tym, że w tej ziemi płynie mleko i miód. Oni widzieli to wszystko na swoje własne oczy, oni widzieli jej przepiękne owoce. Dwunastu ludzi rzeczywiście przebywało w ziemi Kananejskiej. Oni tam spędzili czterdzieści dni, aby obejrzeć różne jej części i krainy. To oni tam pili wodę ze źródeł. Spożywali też owoce tej ziemi przez cały czas. I do jakiego wniosku z punktu patrzenia wiarą, to wszystko doprowadziło? A więc do bardzo prostego stwierdzenia, że Ręka, która przyprowadziła do tej ziemi dwunastu ludzi, mogła także wprowadzić tam i całą społeczność Izraela. Niestety naród wcale nie kierował się wiarą, to właśnie uczucie niewiary kierowało nimi. I to właśnie ludzie, którzy zostali posłani do tej ziemi, aby dokładnie ją zbadać, zamiast pokrzepiać lud, aby oni mogli iść śmiało i posiąść cały ten kraj, oprócz dwóch opanowani byli niewiarą, która hańbi Boga. Możemy powiedzieć to jednym zdaniem: Zachowanie się całego narodu było całkowicie błędnym. Koniec rozdziału obnaża prawdziwy stan serca Izraela. Niewiara wzięła górę. Świadectwo było dostatecznie jasnym: Udaliśmy się do kraju, do którego nas posłałeś. Jest to rzeczywiście kraj opływający w mleko i miód, a oto jego owoce. I tak ze strony Boga zostało darowane zdecydowanie wszystko. Ziemia okazała się taką, jaką Bóg wcześniej opisał. Sami wywiadowcy przekonali się, bo oglądali to swoimi oczami. Posłuchajmy ich dalszych słów: Jednakże lud, który w nim mieszka jest silny, miasta są obwarowane i bardzo wielkie. Widzieliśmy tam również Anakitów. 28w. Kiedy tylko człowiek zaczyna wypowiadać swoje własne myśli, kiedy tylko niewiara zaczyna wpływać na niego, to zaraz znajduje się jakaś przeszkoda, jakieś, „ale”. Nieliczący się z Bożymi możliwościami wywiadowcy, zobaczyli trudności. Zauważyli wielkie obwarowane miasta, widzieli także w nich Anakitów. Wszystko to oni widzieli. Jednak Jahwe oni nie dostrzegli. Oni bardzo chętnie patrzyli na to, co widzialne, nie chcieli patrzeć na to, co niewidzialne. Ich wzrok wcale nie był zwrócony ku Niewidzialnemu, Pomocnikowi. I chociaż rzeczywiście miasta były wielkie, to przecież Bóg był ponad wszystko. Mury były Wysokiem, ale ich Bóg przewyższał wszystko. Ludzie byli potężnymi, ale ich Bóg Swoją potęgą przewyższał ich. Tak osądza wiara. Ona zawsze z myślą o Bogu podchodzi do wszelkich trudności. Wiara zawsze zaczyna od Boga i kończy na Bogu. Niewiara przeciwnie do tego, widzi najpierw wszelkie trudności, a dopiero na końcu Boga. I w tym właśnie jest zawarta różnica pomiędzy wiarą a niewiarą. To wcale nie oznacza, że my mamy być zupełnie nieczułymi na wszelkie trudności, że mamy być bezpiecznymi. Wiara nie jest uczuciem jakiegoś braku czułości, nie jest to uczucie bezpieczeństwa, lub lekceważenia wszelkich trudności i niebezpieczeństw. Jest bardzo wielu lekkomyślnych ludzi, którzy kierują się zawsze prawem, aby zawsze pozyskiwać dobre strony każdej sytuacji. To wcale nie jest życiem wiary. Wiara zawsze spotyka się z trudnościami twarzą w twarz. Ona zawsze widzi całe niebezpieczeństwo tego lub drugiego położenia. Wątpliwości, obojętności, bezpieczeństwo są obcymi wierze. Wobec tego, w czym jest zawarta ta tajemnica? Wiara ma do czynienia z Bogiem Żywym! Ona na Niego patrzy i na Nim się opiera. Dla wiary Bóg jest wszystkim. W tym zawarta jest wielka tajemnica prawidłowego rozwiązania i całej potęgi wiary. Wiara posiada głęboką pewność, ze dla Boga Wszechmogącego nie ma murów zbyt wysokich, miast zbyt wielkich, olbrzymów wielkich i silnych. Czyli jedynie wiara daje miejsce Bogu, miejsce właściwe, należne Bogu. Tylko wiara podnosi duszę ponad tymi przeciwnościami, niesprzyjającymi warunkami życia, obojętnie, jaki by nie był charakter ich. Taką właśnie wiarę pokazuje nam Kaleb mówiąc: Trzeba ruszyć i zdobyć kraj – na pewno zdołamy go zająć. 30w. Taki jest prawdziwy odgłos wiary, żywej uwielbiającej Boga, nieliczącej się z trudnościami widocznymi. Niestety znacznie większa część wywiadowców miała na tyle żywej wiary, że wcale nie odróżniała się od całej reszty, która ich wysłała. Dlatego też jedna wierząca dusza musiała zamilknąć przed świadectwem dziesięciu niewierzących. Lecz mężowie, którzy razem z nimi byli rzekli: nie możemy wyruszyć przeciwko temu ludowi, bo jest silniejszy od nas. 31. Decyzja wiary była zupełnie sprzeczna z tym, co głosiła niewiara. Wiara swój wzrok kierowała na Boga i mówiła: „Możemy wyruszyć”. Niewiara natomiast kierując swój wzrok na trudności mówiła: „Nie możemy wyruszyć”. I tak jak było kiedyś, tak jest obecnie teraz. Spojrzenia wiary oświetlone obecnością Bożą nie widzą żadnych trudności. Oczy niewiary zajęte przypatrywaniem się sprawom zewnętrznym, nie mogą zupełnie w tym zauważyć Boga. Wiara ma do czynienia z Bogiem, dlatego dla niej wszystko jest przejrzyste i jasne. Niewiara wyklucza Boga, a tym samym czyni wszystko ciemnym i trudnym. I rozgłaszali złe świadectwo o kraju, który zbadali mówiąc do Izraelitów: Kraj któryśmy przeszli, aby go zbadać jest krajem, który pożera swoich mieszkańców. Wszyscy zaś ludzie, których tam widzieliśmy, są wysokiego wzrostu. Widzieliśmy tam nawet olbrzymów – Anakici pochodzą od olbrzymów – a w porównaniu z nimi wydaliśmy się sobie jak szarańcza i takimi byliśmy w ich oczach. 32-33. O Bogu nie wspominają ani słowem. Bóg jest zapomniany całkowicie. Gdyby oni pomyśleli o Nim, gdyby oni do Niego porównali olbrzymów, to na pewno nie miałoby żadnego znaczenia, co oni przedstawiali w ich oczach, szarańczę czy ludzi. Na skutek haniebnego niedowiarstwa stawiają swego naprzeciwko szarańczy. Ich Bóg był podobny do nich oni mogli iść przeciwko nim, ich Bóg także nie mógł. Kiedy działa niewiara, to charakterystycznym objawem tej strasznej choroby jest wykluczenie Boga. I to ma miejsce zawsze i wszędzie i we wszystkich okolicznościach, bez jakichkolwiek wyjątków. Niewiara może się zajmować wszelkiego rodzaju ludzkimi sprawami, może je analizować, dochodzić do różnych wniosków. Jednak SA to tylko domysły lub twierdzenia rozumu cielesnego, ale zawsze oparte na wykluczeniu Boga. Moc dowodów niewiary jest uzależniona od wykluczenia Boga i od oddalenia się człowieka od Niego. Dajcie tylko miejsca dla Boga, a wszelkie osądy i twierdzenia niewiary znikają. Podobnie jest i w opisanych przez nas wydarzeniach, jaką odpowiedź daje wiara na wszystkie sprzeciwy czynione przez dziesięciu niewierzących wywiadowców. Odpowiedź jej jest zawarta tylko w jednym słowie, które potrafi wszystko zaspokoić, załagodzić, a które nie dopuszcza żadnych wątpliwości – słowo to: Bóg! Czytelniku a czy dla ciebie jest znana siła\, tego błogosławionego słowa, tej błogosławionej odpowiedzi? Czy poznałeś już Boga? A czy wypełnia On całą twoją duszę? A czy daje to odpowiedź na wszystkie twoje pytania? Czy to rozwiązuje wszystkie twoje trudności? Czy jest znaną dla ciebie siła codziennego chodzenia przez Bogiem Żywym? Znane jest dla ciebie to szczególne uczucie pewności i ufności, że ty możesz znaleźć pełne zaspokojenie w Nim wśród wszelkich przemian i przypadków tak szybko płynącego życia? Jeżeli to nie jest tak? Jeżeli to nie jest tak, to pozwól siebie przekonać, abyś ani chwili nie pozostawał w dotychczasowym położeniu. Droga otwarta. W Osobie Pana Jezusa Chrystusa, Bóg nam objawia jak został objawiony dla wszelkiej potrzebującej duszy, Pomocnik, Rzecznik, a także miejsce naszego schronienia. Patrz tylko na Niego teraz właśnie dopóki można Go znaleźć, wzywaj Jego, kiedy On jest blisko. Izaj. 55:6. Każdy, kto wzywa Imię Pańskie będzie zbawiony i każdy wierzący w Niego nie będzie zawstydzony. Jeżeli więc dzięki miłosierdziu Bożemu wyznasz Boga, jako swojego Zbawiciela i swojego Ojca, to staraj się Go uwielbiać na wszystkich drogach twoich z pełną wprost dziecinną wiarą w Niego. Niechaj On pozostanie Osłoną twoją we wszystkich twoich sprawach i na wszystkich twoich drogach, przed otaczającymi ciebie ze wszystkich stron przeciwnościami i niebezpieczeństwami. Wtedy bez względu na wszelkiego rodzaju trudności i niebezpieczeństwa, twoja dusza będzie przebywać w trwałym pokoju, którego nikt nie jest w stanie zakłócić.

 

 

Rozdział  14

 

Temat: Bunt Izraelitów i jego następstwa.

 

         Wtedy całe zgromadzenie zaczęło wołać podnosząc głos. I płakał lud owej nocy. 1w. Czy można temu się dziwić? Co można oczekiwać od narodu, który widzi przed sobą tylko wysokie mury, wysokich Anakitów i ogromne miasta? Do czego było zdolne społeczeństwo, które liczyło siebie za szarańczę, a trudności, które spiętrzyły się przed nimi nie do pokonania, a przy tym niemające choćby najmniejszej świadomości Bożej siły, która mogła uczynić ich zwycięzcami nad tym wszystkim? Pełna moc niewiary zawładnęła całym Izraelem. Ciemne chmury lodowatej niewiary zawisły nad nimi. Bóg został całkowicie wykluczony. Nawet najmniejszy promyk światła nie oświecał ciemnego mroku, który stawał się jeszcze bardziej gęsty. Oni byli zajęci sobą i swoimi problemami, zamiast tego, aby być zajętymi Bogiem i Jego pomocą. Cóż, więc pozostawało im poza płaczem i rozpaczą? O jak bardzo ten opis różni się od opisu stanu narodu w 15 rozdziale Ks. Wyjścia. Wtedy ich wzrok był zwrócony wyłącznie na Jahwe, dlatego też oni mogli śpiewać pieśń zwycięstwa: Wiodłeś Twoją laską lud oswobodzony przeprowadziłeś go Twą mocą w święte Twe mieszkanie. Wieść tę narody przyjęły ze drżeniem, padł strach na mieszkańców filistyńskiej ziemi. Przerazili się wtedy książęta Edomu wodzów Moabu ogarnęła bojaźń, truchleją z trwogi wszyscy mieszkańcy Kanaanu. Strach i przerażenie owładnęło nimi. Wobec siły ramienia Twego stali się jak kamień, Az przejdzie lud któryś nabył sobie. 13-16. Zamiast tego trwoga i strach owładnęły Izraelem. Scena bardzo szybko się zmienia. Narzekanie, bojaźń i przerażenie zawładnęło już nie wrogami Izraela, a nim samym. A dlaczego tak się stało? Dlatego, ze w tym 14 rozdziale Księgi Liczb Ten, na kim skupiała się cała ich ufność został odrzucony. W tym właśnie jest różnica. I tak w pierwszym przypadku wszystko dokonywane było przez wiarę, a w drugim działa niewiara. Wprowadziłeś ich i osadziłeś na górze swego dziedzictwa, w miejscu, które uczyniłeś swym mieszkaniem w świątyni, którą założyły Twoje ręce Panie. Jahwe jest królem na zawsze na wieki. (15:17-18. Wyj.) O jak bardzo to wszystko niepodobne do 14 rozdz. Ks. Liczb. Odgłosy pochwalnych hymnów, uroczyste okrzyki ku czci Boga – to wszystko zmienia się na płacz, narzekanie, rozpacz. Księdze Wyjścia 15r. nie ma ani słowa o Anakitach, o wysokich murach, ani o szarańczy. Jest tylko mowa o Bogu Jahwe, o Jego Wszechmogącej prawicy. O Jego sile. O Jego chwale, godności, o Jego świątyni, o Jego miłosierdziu względem odkupionego narodu. O mieszkańcach Kanaanu jest powiedziane tylko tyle, że upadli na duchu, potrwożyli się i że wszyscy zostali zmuszeni do ucieczki. Powracając do 14 rozdziału z żalem oglądamy coś, co jest wprost przeciwnym do tego. Synowie Anaka SA pełni siły. Mury twierdz i miast nie do zdobycia. Izraelici widzą siebie otoczonych zewsząd potężnymi murami z basztami, groźnym wojskiem i to wszystko przygniata sumienie Izraela. Nie słyszymy choćby jednego tylko słowa o potężnym Wybawicielu ich. I tak z jednej strony są widoczne tylko kłopoty i problemy, a z drugiej „szarańcza”. Dlatego też ciśnie się na usta pytanie: Czy to możliwe, aby w tak krótkim czasie z bohaterów stojących nad brzegiem morza Czerwonego i śpiewających hymn zwycięstwa, wszyscy zmienili się w ludzi, którzy utracili wiarę w Boga i stali się odstępcami w Kadesz. Niestety to jest prawda. I w tym została zawarta wielka lekcja także i dla nas. Kiedy wydarzenia pustyni przechodzą przed naszymi oczami, powinniśmy zawsze mieć w pamięci słowa, które mówią nam, że wszystko to, co miało miejsce z Izraelem, ma dla nas znaczenie pierwowzoru. Wszystko to zostało zapisane jako przestroga dla nas, których dosięga kres czasów. 1Kor. 10:11. Czyż nie jesteśmy skłonnymi, podobnie jak Izrael, patrzeć więcej na otaczające nas zewsząd przeszkody i niebezpieczeństwa, czym na Umiłowanego Pana, który zobowiązał się przeprowadzić nas przez nie. I doprowadzić nas bezpiecznie do Królestwa Swojego? Dlaczego tak często narzekamy? Dlaczego tak często się żalimy na trudności w naszym życiu? Dlaczego o wiele częściej można usłyszeć od nas słowa niezadowolenia i zniecierpliwienia, od słów chwały i wdzięczności dla naszego Boga? Tylko, dlatego, że my pozwalamy sobie, aby różne przeciwności zakryły przed nami Boga. Zamiast tego, aby On był dla nas jedynym schronieniem i jedyną nadzieją, tracąc z oczu jego, widzimy przed sobą tylko przeszkody nie do pokonania. I na koniec zadajmy sobie pytanie? Dlaczego my nie staramy się, aby zająć miejsce należne dla narodu niebiańskiego? Dlaczego nie staramy się zawładnąć tym, co zostało nam darowane, jako chrześcijanom – wziąć w posiadanie dziedzictwo duchowe w niebiesiech darowane nam przez Chrystusa, który już do niego wszedł i wziął w posiadanie w charakterze naszego Rzecznika. A odpowiedź w tym wszystkim zawarta jest w słowach: na skutek niedowiarstwa. O Izraelu jest powiedziane, ze oni nie mogli wejść do Kanaanu na skutek niedowiarstwa. Hebr. 3:19. To samo dotyczy i nas. Na skutek niedowiarstwa my nie możemy wejść do naszego niebiańskiego dziedzictwa. Na skutek niedowiarstwa, nie możemy w codziennym naszym życiu posługiwać się naszym dziedzictwem. Na skutek niedowiarstwa nie możemy chodzić tak jak należy, aby chodzili ludzie należący do narodu Bożego. Niemający na ziemi swojego miejsca, mienia, ani dziedzictwa. Nie mający na ziemi żadnego z nią związanego powołania, oprócz powołania, aby tylko przejść przez pustynię tego świata, idąc śladami pozostawionymi przez Tego, Który jako pierwszy przeszedł i opuścił świat, zasiadając na tronie Swoim, na niebiesiech. Przecież my jesteśmy tutaj tylko gośćmi i przychodniami. A na skutek słabej naszej wiary to, co widoczne i doczesne w oczach naszych ma wielkie znaczenie dla naszego serca, o wiele większe niż to, co niewidoczne. Niech, więc Duch Święty przymnoży nam wiary, niech utwierdzi nasze dusze, niech prowadzi nas wszędzie i zawsze, abyśmy okazali się nie tylko mówiącymi, ale i żyjącymi niebiańskim życiem, ku chwale Tego, Który dzięki Swojej wielkiej miłości nas powołał. Całe zgromadzenie mówiło do nich: Obyśmy byli pomarli w Egipcie, albo tu na pustyni! Czemu nas Jahwe przywiódł do tego kraju, jeśli mamy paść od miecza, a nasze żony i dzieci stać się łupem nieprzyjaciół? Czyż nie lepiej będzie wrócić nam do Egiptu? Mówili, więc jeden do drugiego. Wybierzmy sobie wodza i wracajmy z powrotem do Egiptu. 2-4. Dwie fazy ciężkiej niewiary uwidaczniają się w historii Izraela w pustyni – jedna pod górą Toreb, druga – w Kadesz. Pod górą Toreb Izraelici uczynili sobie złotego cielca i powiedzieli: Oto Bóg twój Izraelu, który ciebie wywiódł z ziemi Egipskiej. Wyj. 32:4. W Kadesz oni chcą wybrać sobie wodza, aby ich poprowadził z powrotem do Egiptu. Pod górą Toreb uwidacznia się przesąd niewiary, który nimi kieruje. W Kadesz oglądamy swawolną niezależność niewiary. Na pewno nie będziemy się dziwić temu, że ci, którzy mogli powiedzieć na cielca: Oto Bóg twój, który cię wyprowadził z Egiptu, teraz chcą wybrać wodza, aby z powrotem powrócić do Egiptu. Kaleb jest tutaj jaśniejącym wyjątkiem we wszystkim. Dla niego nie istniała śmierć w pustyni, dla niego nie ma powrotu do Egiptu. On widzi wolne wejście do ziemi Obiecanej, pod osłoną Najwyższego. A Jozue, syn Nuna i Kaleb syn, Jefunnego, którzy należeli do badających rozdarli swoje szaty i mówili do całego zgromadzenia Izraelitów: Kraj, który przeszliśmy celem zbadania jego, jest wspaniałym krajem. Jeżeli nam Jahwe sprzyja, to nas wprowadzi i da nam ten kraj, który prawdziwie opływa w mleko i miód. Tylko nie buntujcie się przeciwko Jahwe, zatem nie bójcie się ich. Całe zgromadzenie mówiłoby ich ukamienować, gdy wtem ukazała się chwała Jahwe wobec wszystkich Izraelitów nad Namiotem Spotkania. 6-10. Za co chcieli Izraelici zabić ich kamieniami? Być może za to, ze oni mówili kłamstwo? A może za bluźnierstwo, lub ciężkie przestępstwo? Nie! Izraelici powstali przeciwko nim, za męstwo i odwagę, którą oni okazali świadcząc o prawdzie. Oni zostali wysłani, aby obejrzeć ziemię i dokładną relację zdać przed zgromadzeniem, oni to wszystko wykonali i co z tego? Całe zgromadzenie mówiła, aby ich ukamienować. Ludzie bardzo nie lubią słuchać prawdy, podobnie jak to ma miejsce obecnie. Prawda nigdy nie cieszy się popularnością. Dla niej nie ma nigdy wśród ludzi ani w sercu człowieka. Świat bardzo lubi różnego rodzaju kłamstwa i błędy. Prawda nie wywiera żadnego pozytywnego wpływu na nich. Dla niej nie ma miejsca w tym świecie. Jozue i Kaleb powinni byli na sobie to właśnie odczuć, bo do tego właśnie zostali powołani, prawdziwi świadkowie Boga wszechczasów. To właśnie ich oczekuje sprzeciw i nienawiść ze strony przeważającej większości tych, którzy ich zewsząd otaczają. Sześćset tysięcy głosów było przeciwko nim – przeciwko dwóm, którzy mówili prawdę i wierzyli w siłę Bożą. Tak było, tak jest i tak będzie, aż do nastania czasu, kiedy to kraj napełni się znajomością Jahwe na kształt wód, które przepełniają morze. Izaj. 11:9. Jest bardzo ważnym abyśmy podobnie jak Jozue i Kaleb świadczyli o Bożej prawdzie. Jak niezmiernie ważnym jest ciągłe przypominanie, dzielenie się, utwierdzanie się w prawdzie dotyczącej udziału w dziedzictwie świętych. My zawsze jesteśmy skłonni, aby lekceważyć tą Bożą prawdę przez zapominanie o niej, pomniejszanie jej ważności i wyrzekanie się jej, dlatego też zawsze będziemy o tym pamiętać, abyśmy mogli powtórzyć słowa: Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, że to mówimy, co wiemy i o tym świadczymy cośmy widzieli, a świadectwa naszego nie przyjmujecie. Jan. 3:11. Jozue i Kaleb nie tylko weszli do ziemi Obiecanej, oni także posiedli tę ziemię w obecności Bożej. Oni oglądali ją z pozycji wiary, oni przeszli przez nią prowadzeni przez Boga. Oni wiedzieli, że ta ziemia należy do nich, zgodnie z odwiecznymi planami Bożymi. I że będąc darem Bożym, jest ona upragnionym dziedzictwem należącym do nich. Dlatego też przy pomocy siły Bożej oni nią zawładnęli. To byli ludzie pełni wiary i męstwa. Błogosławieni ludzie! Oni żyli w świetle oblicza Jego, przy czym właśnie wtedy cała społeczność Izraela pogrążyła się w gęstym mroku swojej niewiary. Bardzo wielka różnica. To mówi nam także jak wielka różnica istnieje pomiędzy oddzielonymi dziećmi Bożymi. Bezustannie spotykamy ludzi, którzy bez wątpienia należą do liczby dzieci Bożych, a mimo to nie mogą sobie przyswoić Boże objawienie, dotyczące ich położenia i im należnego dziedzictwa, jako odkupionych przez Boga. Oni zawsze są pełni wątpliwości i strachu, zawsze pogrążeni w mgle niepewności i niewiary, widząc tylko przed sobą ciemną stronę życia. Takie dusze ciągle patrzą na siebie, na swoje upadki, potknięcia i trudności. Nigdy nie czują się spokojnymi i szczęśliwymi nigdy nie można dostrzec u nich radosnej ufności do Boga. Nie można zobaczyć także męstwa w walce, które jest charakterystyczne dla chrześcijan, a które przysparza Bogu czci i chwały. Wszystkie te fakty są bardzo smutne, a które nie powinne występować w życiu chrześcijańskim. Możemy być całkowicie pewni, że za tym wszystkim jest ukryty bardzo poważny błąd coś, co jest grzesznym dla chrześcijanina. Chrześcijanin powinien odczuwać w sercu pokój i szczęście, i to zawsze, obojętnie, co by to się nie stało, powinien być gotowym oddać Bogu chwałę. Gdyż jego radość nie jest zależną od niego samego lub od tego, przez co przechodzi w swojej pielgrzymce. Ona wypływa od tronu Bożego i jest wylewana na człowieka. Na nią nie mają wpływu ludzie. Taki człowiek może zawsze wykrzyknąć: Mój Bóg jest źródłem wszelkiej mojej radości. I to jest cudowny przywilej darowany przez Boga, nawet najsłabszym dzieciom Jego. Jednak trzeba ze smutkiem powiedzieć, że właśnie w tej dziedzinie bardzo często stajemy się niewiernymi Bogu, odwracamy nasz wzrok od Boga, aby go skierować na nas samych lub na nasze kłopoty, upadki, słabości. Wtedy wszystko dla nas staje się ciemnym, rozlega się głos narzekania, szemrania. To jest stan nie odpowiedni do stanu chrześcijańskiego. To jest działanie niewiary, niewiary ciemnej doprowadzającej nas do śmierci, bezczeszczącej Boga i dręczącej nasze serce. Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy, miłości i trzeźwego myślenia. 2Tym. 1:7. A takie słowa są odpowiednimi dla stanu duchowego Kaleba. Słowa te zwracają się do tego, którego serce jest zmęczone, spracowane, choruje na skutek trudności i obciążeń i niebezpieczeństw. Duch Boży napełnia męstwem każdą duszę dziecka Bożego, dając jej święte odczucie pokoju i radości. On przenosi ją ponad mgłą i ciemnością, wprowadzając ją w krainę oślepiającego światła, gdzie nieznane SA burze i błyskawice. … gdy wtem ukazała się chwała Jahwe wobec wszystkich Izraelitów nad Namiotem Spotkania. I rzekł Jahwe do Mojżesza: Dokądże ten lud będzie Mi uwłaczał. Dokądże wierzyć nie będzie mi mimo znaków, jakie pośród nich zdziałałem? Zabiję ich zarazą i zupełnie ich wytracę, a ciebie uczynię ojcem innego narodu, który będzie większy i silniejszy niż oni. 10-12. Szczególna chwila w życiu Mojżesza! Ciało mogło wykorzystać nadarzającą się sytuację. Nigdy przedtem, ani nigdy potem, nie oglądamy, aby rozwierały się tak szeroko drzwi przed prostym śmiertelnikiem. Wróg jak też i jego własne serce, mogły podpowiedzieć Mojżeszowi „oto odpowiednia chwila dla ciebie”. Tobie proponują, że staniesz się ojcem narodu jeszcze większego niż oni. I taką propozycję daje tobie Sam Bóg Jahwe. Ty tego sam nie szukałeś. To zaproponował ci Sam Bóg, byłoby, więc czymś bezmyślnym nie skorzystać z tej propozycji. Niestety Mojżesz nie był człowiekiem samolubnym. On był całkowicie przeniknięty Duchem Chrystusowym, czyż, więc mógłby dążyć do tego, aby stać się wielkim w tym świecie. Nie było w nim pragnienia samochwały, ani jakichkolwiek samowolnych pragnień świeckich. Mojżesz szukał tylko chwały dla Boga Jahwe i dobra dla swojego narodu. I dla osiągnięcia swojego celu, on był gotów przynieść na ofiarę samego siebie i swoje osobiste interesy. Posłuchajmy, jaką cudowną odpowiedź on daje. Zamiast tego, aby uchwycić się tej wspaniałej obietnicy zawartej w słowach: a ciebie uczynię ojcem innego narodu, który będzie większy i silniejszy niż oni. Zamiast tego, aby wykorzystać taką możliwość, jedyną w swoim rodzaju na świecie i stać się sławnym i szczęśliwym, zupełnie wymawia się od tego wszystkiego. I daje odpowiedź, która tchnie wspaniałą przychylnością i pragnieniem dobra dla innych. Mojżesz rzekł do Jahwe: Egipcjanie słyszeli, że Ty ten naród wyprowadziłeś swą mocą spośród nich i donieśli mieszkańcom tego kraju. Słyszeli, że Ty Jahwe przebywasz pośród tego narodu i bywasz widziany twarzą w twarz; że Twój obłok stoi nad nimi, że Ty wśród dnia idziesz przed nimi w słupie obłoku, a w nocy – w słupie ognia. Gdy więc ten naród wybijesz do ostatniego męża, narody, które posłyszą, powiedzą o tobie: Jahwe nie mógł sprawić, by ten naród wszedł do kraju, który mu przysiągł i dlatego ich wytracił na pustyni. 13-16. Mojżesz przedstawia tutaj szczególnego rodzaju pogląd. On jest całkowicie zajęty chwałą Boża. On w ogóle nie chce nawet słuchać myśli, ze blask tej Bożej chwały mógłby ponieść jakikolwiek uszczerbek w oczach pogan. Po cóż on ma być ojcem wielkiego narodu? Jakie znaczenie może mieć dla niego to, ze miliony ludzi będzie uważać go za swojego wielkiego przodka, jeżeli odbędzie się to kosztem utraty choćby najmniejszego promyka Bożej chwały? Precz z taką myślą! Niech lepiej zostanie na zawsze zapomniane imię Mojżesz. Tak on rozważał w czasie, kiedy Izrael kłaniał się złotemu cielcowi, to samo on gotów powtórzyć także i podczas podróży przez pustynię. Obojętnie jak wielka była samowola i upór, niepokorna i krnąbrność narodu odstępcy, serce Mojżesza żyło wyłącznie dla chwały Bożej, dlatego też ją należało chronić więcej niż cokolwiek innego na świecie. Obojętnie, co by się nie stało, obojętnie, jaką by cenę należało za to zapłacić, chwała Boża powinna błyszczeć nieskazitelnym blaskiem. Mojżesz był świadomym, ze nic nie mogło być obojętnym, jeżeli oni kolidowało z zachowaniem czystości chwały Bożej. On nie mógł dopuścić do tego, ze imię tak mocno czczone przez niego było bluźnione przez nieobrzezanych pogan, albo by mówiono: Jahwe nie mógł ich wprowadzić… Serc3e Mojżesza było także przepełnione jeszcze innym uczuciem: on myślał o narodzie Bożym. On ich miłował i miał pieczę o nich. Chwała Jahwe zajmowała pierwsze miejsce. Następnie wynikało zagadnienie dotyczące dobra narodu Izraela. Dlatego też on dodaje: Niech się okaże Panie cała Twoja moc, jak przyobiecałeś mówiąc: Jahwe cierpliwy, bogaty w życzliwość, przebacza niegodziwość i grzech, lecz nie pozostawia go bez ukarania, tylko karze grzech ojców na synach, do trzeciego a nawet czwartego pokolenia. Odpuść, więc winy tego ludu według wielkości Twojego miłosierdzia, tak jak znosiłeś ten lud, od Egiptu aż dotąd. 17-19. Zdumiewająca, wzniosła modlitwa! Wszystko w niej doskonałe: porządek, tron i duch tej modlitwy. Przede wszystkim w tych słowach uwidacznia się wielka troska o chwałę Boga. Chałę Boga należy strzec i ochraniać ze wszystkich stron. Następnie na podstawie zachowania Bożej chwały, Mojżesz opiera swoją prośbę o przebaczenie dla narodu Bożego. Oba te fakty są powiązane we wzruszający sposób w wstawienniczej modlitwie Mojżesza. Niech się okaże Panie cała Twoja moc. A w jaki sposób? Czy przez sąd i spustoszenie? Nie, nie; ale w ten sposób, ze Bóg jest cierpliwy i bogaty w życzliwość. Bardzo głęboka myśl! Siła Boża objawiająca się przez cierpliwość i życzliwość i przez przebaczenie. Jakież to drogocenne czyste. O w jak głębokiej znajdował się Mojżesz społeczności z Bogiem. O jak bardzo znane mu były serce i myśli Boga, kiedy on w taki sposób mówi do Boga. O jak bardzo różnił się on od Eliasza, który oskarżał Izraela na górze Toreb. Bardzo lekko odróżnić tego męża Bożego, który był tak bardzo zgodnym z myślami i duchem Chrystusowym. Odpuść winy tego ludu według wielkiego Twojego miłosierdzia. Słowa te na pewno były miłe dla Boga, który lubi przebaczać: I odpowiedział Jahwe: Odpuszczam zgodnie z twoim słowem. A następnie dodaje: Lecz – na moje życie – napełni się chwałą Jahwe cała ziemia. 20-21. Powinniśmy zwrócić szczególną uwagę na te dwa wyrażenia. One nie zostawiają jakichkolwiek niedomówień lub wyjątków, wykluczenia. „Odpuszczam”, „napełni się chwałą Jahwe cała ziemia”. Nic nie mogło wpłynąć na zmniejszenie się znaczenia tych dwóch wielkich faktów. Przebaczenie zostało darowane i chwałą napełni się cała ziemia. Żadna siła ziemi, piekła, ludzi lub diabłów nie może wpłynąć na Boską niezmienność, nieodwołalnych drogocennych faktów. Izrael otrzyma odpuszczenie pełne od Swojego Boga i cała ziemia zajaśnieje odblaskiem chwały Jego. Jednak zawsze za miłosierdziem idzie sprawiedliwość. Nigdy nie należy zapominać o tym i nie należy mieszać tych pojęć. Cała Boża Księga zwraca uwagę na różnicę pomiędzy miłosierdziem a sprawiedliwością, działaniem władzy. Jednak nigdzie więcej nie odróżnia się od siebie tak jak to ma miejsce w tym tekście Słowa Bożego. Miłosierdzie przynosi przebaczenie. Miłosierdzie napełnia cudownymi promieniami chwały Bożej całą ziemię. Przysłuchajmy się jednak złowieszczemu odgłosowi sądu Bożego, który rozlega się w groźnych słowach: Wszyscy, którzy widzieli moją chwałę i moje znaki, które działałem w Egipcie i na pustyni, a wystawili Mnie na próbę już dziesięciokrotnie i nie słuchali mego głosu, ci nie zobaczą kraju, który obiecałem pod przysięgą ich ojcom. Żaden z tych, którzy Mną wzgardzili nie zobaczy go. Tylko słudze memu Halebowi, który ożywiony innym duchem okazał Mi pełne posłuszeństwo, dozwolę wejść do kraju, który już przewędrował i potomstwu jego dam go w posiadanie. Amalekici i Kananejczycy mieszkają w dolinie. Jutro zawrócicie i pociągniecie na pustynię w kierunku Morza Czerwonego. 22-25. wszystko to jest czymś szczególnym. Zamiast tego, aby całkowicie zaufać Bogu i odważnie naprzód kroczyć w kierunku ziemi Obiecanej pozostając w ciągłej zależności od ręki Wszechmogącego. Izraelici zaczęli szemrać na skutek swojego niedowiarstwa. Oni wzgardzili bogactwami upragnionej ziemi, dlatego tez musieli zawrócić w kierunku wielkiej i strasznej pustyni. Jahwe znów mówił do Mojżesza i Aarona i rzekł: Jak długo mam znosić to przewrotne zgromadzenie szemrzące przeciwko Mnie? Słyszałem szemranie Izraelitów przeciwko Mnie. Powiedz im: Na moje życie – wyrocznia Jahwe – postąpię z wami według słów, które wypowiedzieli przede Mną. Trupy wasze zalegną tę pustynię. Wy wszyscy, którzy zostaliście spisani w wieku od dwudziestu lat wzwyż, wy którzyście przeciwko Mnie szemrali nie wejdziecie z pewnością do kraju, w którym uroczyście poprzysiągłem wam zamieszkanie, z wyjątkiem Kaleba syna Jefunnego i Jozuego syna Nuna. Wasze małe dzieci, o których mówiliście, ze będą wydane na łup, one wejdą i poznają kraj, którym wyście wzgardzili. Jeśli zaś chodzi o was, to trupy wasze legną na tej pustyni, a synowie wasi będą się błąkali na pustyni przez czterdzieści lat, dźwigając ciężar waszej niewierności, póki trupy wasze nie zalegną i nie zniszczeją na pustyni. Poznaliście kraj w ciągu czterdziestu dni; każdy dzień teraz zamieni się w rok i przez czterdzieści lat pokutować będziecie za winy i poznacie, co to znaczy, gdy Ja się oddalę. Ja Jahwe powiedziałem! Zaprawdę z ten sposób postąpię z tą zgrają, która zebrała się przeciwko Mnie. Na tej pustyni zniszczeją i tutaj pomrą 26-35. Takie były skutki niewiary i takie było działanie praworządności Bożej na naród, który sprowadził na siebie gniew Boży przez swoje szemranie i upór swojego serca. Należy tutaj podkreślić, że niewiara przeszkodziła Izraelowi w wejściu do ziemi Kanaanu, o czym pisze nam ten rozdział. Natchnione słowa wyjaśniające, Hebr. 3:19 rozwiewają wszelkie wątpliwości w tej materii: Widzimy, zatem iż nie mogli wejść z powodu niedowiarstwa. Można byłoby powiedzieć, że jeszcze nie dopełniła się niegodziwość narodów zamieszkujących, Kanaan, dlatego jeszcze nie nadszedł odpowiedni czas wejścia Izraela do Kanaanu. Jednak nie z tej przyczyny Izrael nie mógł przejść Jordanu. Oni nic nie wiedzieli na temat niegodziwości Amorejczyków. Świadectwo Pisma Świętego bardzo jasno nam mówi: nie mogli wejść – ale nie z powodu niedostatku niegodziwości Amorytów – nie, dlatego, że jeszcze nie nadszedł odpowiedni czas, ale na skutek niedowiarstwa. (Por. Rodzaju 15:16). Oni powinni wejść do ziemi. To był ich obowiązek. Ponieważ tego nie uczynili, spadł na nich gniew Boży. Droga była otwarta przed nimi. Wiara mówiła przez usta sługi Bożego Kaleba w sposób bardzo jasny i przejrzysty: Trzeba ruszyć i zdobyć kraj – na pewno zdołamy go zająć. Oni to mogli zrobić od razu, jak też w każdej chwili, w dowolnym czasie. Ten, Kto im podarował ta ziemię uczynił ich gotowymi do zawładnięcia nią. Powinniśmy zawsze pamiętać, że odpowiedzialność człowieka jest oparta na tym, co zostało jemu objawione, a nie ma tym, co jest przed nim zakryte. Izrael powinien iść do przodu, aby wziąć z posiadanie kraj, sąd dotknął ich za nieposłuszeństwo. Dlatego też ciała Izraelitów musiały być pogrzebane w piaskach pustyni. W ich sercach nie było wiary, aby zawładnąć ziemią, to też polegli na pustyni. Czyż, więc to wszystko nie jest lekcją dla nas? Dlaczego więc my chrześcijanie tak bardzo mało urzeczywistniamy w naszym życiu nasze niebiańskie powołanie? Zostaliśmy wybawieni od sądu Bożego krwią Baranka. Zostaliśmy wybawieni od tego złego wieku śmiercią Chrystusa jednak wiarą nie przechodzimy przez wody Jordanu, wiarą też nie zajmujemy naszego duchowego dziedzictwa. Niektórzy myślą, że Jordan jest typem kończ naszego życia cielesnego, typem śmierci dla tego świata. W pewnym sensie jest to prawda. Dlaczego jednak, kiedy Izraelici przeszli Jordan, to musieli przystąpić do walki? Przecież, kiedy osiągniemy niebo, to nikt nie będzie prowadził jakiejkolwiek walki. Dusze, które zasnęły w Panu, nie prowadzą walki w niebie. Wszelka walka została dla nich raz na zawsze zakończona. Oni odpoczywają. Oni oczekują na zmarwtychwzbudzenie, oni oczekują w pokoju a nie w walce. To świadczy nam, że Jordan przedstawia dla nas zupełnie inny pierwowzór, aniżeli tylko koniec naszego osobistego życia. My powinniśmy to rozpatrywać jako wielki pierwowzór śmierci Chrystusa. Czerwone Morze i Krew Paschalnego Baranka SA takim samym pierwowzorem śmierci Chrystusa, przedstawiając nam tym samym jej drugą stronę. Krew baranka ukryła Izrael przed sądem Bożym, który został wylany na Egipt. Wody morza Czerwonego oddzieliły Izrael od Egiptu i odm jego władzy. Jednak Izraelici musieli przejść przez Jordan, oni powinni wejść do ziemi Obiecanej i ją zając przed obliczem wszystkich swych wrogów. Oni musieli walczyć o każdą piędź tej ziemi. Jakie znaczenie ma dla nas to ostatnie położenie? Czy my także zostaliśmy powołani po to, aby walczyć za niebo? Kiedy chrześcijanin zasypia i duch jego przechodzi do innego pokoju, do innego świata, aby przebywać tam z Chrystusem w raju, to czy tam także stacza boje? Czy o to chodzi? To, czego my możemy nauczyć się z tego pierwowzoru przejścia Izraela przez Jordan i o wojnach w Kanaanie. Możemy nauczyć się tego, że nasz Pan Jezus umarł; On pozostawił ten świat. On nie tylko umarł za nasze grzechy, ale także porwał wszelkie więzy, które nas zniewalały z tym światem. Tak, więc umarliśmy dla tego świata, podobnie jak umarliśmy dla grzechu i prawa. Z Bożego punktu widzenia i według osądu wiary, zakończyliśmy wszelkie rozliczanie się z tym światem, tak jak kończy każdy człowiek, który umarł. Zostaliśmy powołani, aby liczyć siebie umarłymi dla świata, a żywymi dla Boga przez Jezusa Chrystusa Pana naszego. Żyjemy siłą nowego życia, objawioną nam przez pojednanie z Jezusem Chrystusem przez zmartwychwzbudzonym. Należymy do nieba i znajdując się w położeniu ludzi nieba zostajemy powołani, aby potykać się przeciwko mocom ciemności tego świata, przeciwko mocom i potęgom, przeciwko pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich, w sferze, która należy do nas, a z której oni nie zostali jeszcze usunięci. Jeżeli jesteśmy zadowoleni z tego, że postępujemy według zwyczajów ludzkich (1Kor. 3:3) źyjemy tak jak żyją ludzie tego świata, smucimy się na widok Jordanu. Jeżeli jesteśmy gotowi żyć, życiem ludzi ziemskich, nie dążąc do naszego niebiańskiego dziedzictwa, do naszego niebiańskiego położenia, to dla nas będzie zupełnie niezrozumiała walka opisana w Efez. 6:12. Starając się tutaj prowadzić życie na sposób życia narodu niebiańskiego, możemy zrozumieć sens walki przedstawionej nam w pierwowzorze walk Izraela w Kanaanie. W niebie nie będzie żadnych walk. Jeżeli jednak już na ziemi chcemy żyć życiem niebiańskim, jeżeli chcemy prowadzić życie ludzi, którzy umarli dla tego świata, a żyją w Tym, Kto dla nich wszedł w chłodne wody Jordanu, to na pewno będziemy zmuszeni bardzo często się potykać. Szatan będzie starał się z całej swojej mocy, aby przeszkodzić w życiu duchowym, które jest życiem dzięki Bożej sile, a to doprowadza nas do walki. Szatan zawsze stara się zmusić nas abyśmy żyli tak jak żyją wszyscy ludzie tego świata. On bardzo chce abyśmy żyli tym, czym żyją obywatele tego świata, według praw i zasad, które sami dla siebie ustanowili. W ten sposób szatan chce, aby przez nasze życie świeckie została niezauważona, a tym samym podeptana i lekceważona wielka prawda chrześcijańska, świadcząca o tym, że umarliśmy z Chrystusem i zostaliśmy z Nim wespółwzbudzeni, do zupełnie nowego życia. Jeżeli dokładnie wnikniemy w treść słów 6 rozdziału Listu do Efezjan, to zobaczymy, w jaki sposób to zagadnienie przedstawia nam natchniony pisarz: W końcu, bądźcie mocni w Panu siłą Jego potęgi. Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście się mogli ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Nie toczymy, bowiem walki przeciwko krwi i ciału, lecz przeciwko zwierzchnością przeciw władzom, przeciw rządcom tego świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich. Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko 10-13. Taką jest prawdziwa obecnie toczona walka chrześcijanina. Tutaj wcale nie ma mowy o pożądaniach ciała, lub o pociągającym pięknie świata, chociaż i tego należy się bardzo wystrzegać. Tutaj jest mowa o zwierzchnościach i pierwiastkach duchowych zła. Tutaj nie ma mowy o sile, która uległa raz na zawsze skruszeniu, ale o różnego rodzaju diabelskim sposobie działania, przez różnego rodzaju sieci kłamstw ułożonych w chytry sposób, a działających przez różnego rodzaju ustanowione przez diabła instytucje, które to bardzo starają się, aby nie dopuścić, aby chrześcijanin zajął odpowiednie duchowe stanowisko i aby zawładnął niebiańskim dziedzictwem. Bardzo mało także troszczymy się o sposobie tej walki, o sposobie jej przebiegu. Nie staramy się zupełnie, aby uchwycić tego wszystkiego, dzięki czemu zostaliśmy sami uchwyceni przez Chrystusa. Bardzo wielu z nas są zadowoleni z tego, ze wiedzą, że są zbawieni od sądu przez Krew Baranka. Nie przyswajamy sobie głębokiego znaczenia pierwowzoru Morza Czerwonego i Jordanu, dla naszego życia. Nie urzeczywistniamy ich duchowego znaczenia w naszym życiu. Żyjemy, więc według zwyczajów i obyczajów tego świata, żyjemy prosto – po ludzku, a przecież za to tak bardzo upominał Apostoł Paweł Koryntczyków. Żyjemy i zachowujemy się tak jakbyśmy należeli do tego świata, a przecież Pismo Święte uczy nas, a także chrzest świadczy o tym, że umarliśmy dla tego świata, tak jak umarł dla niego nasz Pan Jezus i że zostaliśmy z Nim razem wespółwzbudzeni przez siłę Boga, Który zmartwychwzbudził Jego. Niech, więc Duch Święty pomoże nam to wszystko zrozumieć i zastosować w życiu. Niechaj przedstawi nam On całe piękno drogocennych owoców niebiańskiego dziedzictwa (niebiańskiej ojczyzny) w Chrystusie, które należy do nas. I niech pokrzepi nas Swoją potęgą słowa działającego na wewnętrznego człowieka, abyśmy przez ufność w Niego mogli przejść przez Jordan i wstąpić do duchowego Kanaanu. Żyjemy poniżej poziomu tego, który jest przeznaczony dla chrześcijan. Uważamy za wystarczające to, co mamy z tego świata, ze świata widzialnego, a tym samym pozbawiamy siebie możliwości korzystania z dóbr niewidzialnych. Niechaj Bóg daruje nam mocną wiarę, abyśmy mogli korzystać ze wszystkiego, co zostało darowane nam w Chrystusie Jezusie.

         Powróćmy do dalszej części naszego rozdziału. Z owych ludzi, którzy badali kraj, a których posłał Mojżesz, na zbadanie kraju i którzy pobudzili zgromadzenie do szemrania, podając fałszywe wiadomości o kraju, ci ludzie, którzy złośliwie podali fałszywe dane o kraju, pomarli nagłą śmiercią przed Jahwe. Z owych ludzi, którzy badali kraj, pozostali przy życiu tylko Jozue, syn Nuna i Kaleb syn Jefunnego. 36-38. Czyż nie jest dziwnym, że spośród tego wielkiego mnóstwa ludzi, które liczyło sześćset tysięcy mężczyzn, nie wliczając w to, kobiet, dzieci, nie znalazło się więcej niż dwóch mężów wierzących Bogu. Tutaj mówimy nie o Mojżeszu, ale o samej społeczności ludzi Izraela. I to całe społeczeństwo prócz dwóch nie wierzyło, oni pogrążyli się w niedowiarstwie. Oni nie wierzyli, że Bóg ich doprowadzi do upragnionego celu. Oni myśleli, ze Bóg przyprowadził ich na tą pustynię ażeby ich tam wygubić. Dlatego też możemy powiedzieć z całą pewnością: żęli to, co sami zasieli. Zasieli nasiona niedowiarstwa, a musieli żąć owoce śmierci. Dziesięciu wywiadowców umarło śmiercią tragiczną przed Bogiem. Tysiące ludzi, którzy powierzyło ich świadectwu musiało powrócić na pustynię, gdzie też ich trupy musiały być pozostawione na zawsze. Jozue i Kaleb nie zeszli z niwy urodzajnej i żywej wiary w Boga. O nich możemy powiedzieć, że otrzymali zgodnie z tym, czym była dla nich wiara. Ich serca zostały napełnione męstwem i cudowną ufnością do Boga. Bóg zawsze oddaje to, co należy się wierze, którą wkłada do serca człowieka. A to jest jego osobisty dar. A tym darem jest – co można bardzo łatwo zauważyć – to, że Bóg błogosławi tam gdzie On jego odnajduje. Jozue i Kaleb tylko dzięki potędze wiary, złożyli swoja ufność w Bogu, nie patrząc na wszelkie przeciwności i trudności. Dlatego też Bóg wynagrodził ich błogosławieństwem Swoim. I to właśnie w tym momencie, kiedy trupy ich braci pozostały na pustyni, ich nogi wstąpiły na szczyty i na wzgórza pokryte winnicami, na równiny darowanej ziemi Obiecanej. Dziesięciu wywiadowców twierdziło, że Bóg wywiódł ich z Egiptu po to ażeby oni polegli na pustyni. I to, co wypowiedziały ich usta, to też stało się z nimi. Jozue i Kaleb twierdzili, że ich Bóg jest w stanie wprowadzić do ziemi obiecanej, dlatego też oni otrzymali to, co twierdzili. Tutaj spotykamy się z bardzo ważną podstawą: Według wiary waszej niech się wam stanie (Mat. 9:29). Pamiętajmy, więc: Bóg jest przychylnym względem wiary. Bóg jest zainteresowany, aby Jemu wierzyli. On nigdy nie zawiedzie tych, którzy Jemu wierzą. On miłuje tych, którzy Jemu ufają. Natomiast nasza niewiara smuci Jego. Niewiara drażni Jego, podważa zaufanie do Niego, a duszę opanowaną przez niewiarę, pogrążą w mroku i prowadzi ku śmierci. Poddawanie w wątpliwość wypowiedzi Bożych, Który nie może mówić nieprawdy jest wielki grzechem. Diabeł zaszczepia w duszę różnego rodzaju wątpliwości. On bardzo się cieszy, kiedy uda się jemu zachwiać wiarę w Boga. Jednak nie ma żadnej władzy ani nie może uzyskać żadnego wpływu nad duszą, która całkowicie ufa Bogu i wierzy Jego słowu. Jego zatrute strzały nigdy nie mogą dojść do celu, tego, kto znajduje się pod osłoną wiary. Błogosławiony człowiek, który żyje życiem dziecięcej wiary w Boga. Jego serce jest w pełni zadowolone i wypełnione pokojem, usta jego są pełne chwały i wdzięczności. To zaufanie rozwiewa wszelką mgłę i ciemność. Ono oświetla naszą drogę światłem obecności Bożej. Natomiast niewiara napełnia serce wszelkiego rodzaju wątpliwościami, każe nam największą uwagę kierować na nas samych, czyni naszą ścieżkę ciemną, czyniąc nasz nieszczęśliwymi. Serce Kaleba było pełne cudownych promieni radości gdyż całkowicie ufało Bogu. natomiast serce jego braci było pełne zmartwień, wątpliwości i gorzkiego szemrania. I tego należy zawsze oczekiwać. Dlatego też, jeżeli chcemy być szczęśliwymi, to powinniśmy być zupełnie zajęci Bogiem i Jego sprawami. Kiedy tylko nasze interesy są związane z naszą osobą lub ludźmi, którzy nas otaczają, to zaraz cały pokój znika. Otwórzmy Ewangelię Łukasza 1 rozdz. Co uczyniło niemym kapłana Zachariasza? Niewiara. A co napełniło serce i usta Marii i Elżbiety? Wiara. I oto cała różnica. Zachariasz mógł wtórować pochwalnym hymnem tym kobietom pełnym szczęścia, gdyby nie mrok niewiary, który zamknął jego usta. O jakaż wielka lekcja dla nas. Niechaj pomoże nam Bóg z coraz większą prostotą ufać Jemu. Bądźmy obcymi dla wszelkiego ducha powodującego wątpliwość. Niechaj także nauczy nas Bóg pośród niewierzącego świata, okazać się silnym w wierze, która by wielbiła naszego Boga. Końcowa część naszego rozdziału posiada także dla nas jeszcze innego rodzaju lekcję. Posłuchajmy jej bardzo uważnie. Mojżesz przekazał te słowa wszystkim Izraelitom. A lud bardzo się zasmucił. Następnego ranka powstali bardzo wcześnie, wstąpili na szczyt góry i rzekli: Teraz jesteśmy gotowi ciągnąć do kraju, o którym mówił Jahwe; widzimy, bowiem żeśmy zawinili. Mojżesz im oświadczył: Czemu przekraczacie rozkaz Jahwe? To wam się nie uda. Nie idźcie, albowiem pośród was nie ma Jahwe; rozgromią was nieprzyjaciele wasi. Amalekici, bowiem i Kananejczycy wystąpią przeciwko wam i polegniecie od miecza. Albowiem odkąd odwróciliście się, aby nie iść za Jahwe. Jahwe również nie będzie z wami. Oni mimo tego, trwali  uparcie przy swoim zamiarze, aby ruszyć ku szczytowi góry. Jednak Arka Przymierza Jahwe i Mojżesz nie opuścili swojego miejsca pośród obozu. Wtedy zeszli Amalekici i Kananejczycy mieszkający na tej górze, pobili ich i rozproszyli aż do miejscowości Chorma. 39-45. O jak bardzo wiele jest sprzeczności w sercach ludzkich. Kiedy ich zapewniano z wiarą z Boga, aby oni weszli do ziemi obiecanej i zawładnęli nią, to oni nie chcieli iść do przodu, a zaczęli szemrać i narzekać. Wtedy też powiedzieli, ze bardzo boją się olbrzymów. Na próżno starał się Kaleb wskazać, że Bóg im sprzyja i że na pewno wprowadzi na góry, aby oddać im w dziedzictwo to, co obiecał. On im udowadniał, że Bóg na pewno to uczyni, jednak oni nie chcieli ich słuchać, nie chcieli iść do przodu, dlatego, ze nie chcieli ufać Bogu. natomiast teraz, zamiast tego, aby spokojnie skłonić się przed rozkazem Bożym porywają się na to, aby wejść na góry. Oni teraz ufają sami sobie, liczą na swoje własne siły. O jak bezmyślną była decyzja Izraela, aby iść na wierzch góry, wtedy, kiedy z nimi nie było Boga. Bez Boga oni byli zupełnie słabi i bezradni, obojętnie, jaką by decyzję podjęli i przed czym by nie stanęli. Wtedy, kiedy oni mogli iść z Bogiem, to oni bali się Amalekitów. Teraz, kiedy zostali pozostawieni przez Boga, na skutek swojego uporu, aby nie poddawać się decyzji Boga, decydują się iść i walczyć z tym samym narodem. Teraz jesteśmy gotowi ciągnąć do kraju, o którym mówił Jahwe… To było bardzo lekko wypowiedzieć, ale bardzo trudno wykonać. Izrael pozbawiony pomocy Bożej nie mógł przeciwstawić się Amalekitom. Jest szczególnie zauważalną rzeczą, że kiedy Izrael nie chciał działać zgodnie z siłą wiary, kiedy  poddaje się pod działanie niewiary, która bezcześci Boga. Wtedy Mojżesz wskazuje na trudności, na które oni sami wcześniej się powoływali, aby nie być posłusznymi Bogu. Amalekici bowiem i Kananejczycy występują przeciwko wam i polegniecie od miecza. To wszystko jest w znacznym stopniu bardzo pouczające. Przez swoje niedowiarstwo oddalili Boga od siebie. Dlatego obecnie sprawa dotyczy, tylko Izraela i Kananejczyków. Wiara na pewno całe powodzenie uzależniłaby od Boga, a nie od Kananejczyków. To właśnie w taki sposób na tą sprawę patrzał Jozue i Kaleb, mówiąc: Jeśli wam Jahwe sprzyja, to nas wprowadzi do tego kraju i da nam ten kraj… Tylko nie bójcie się ich, gdyż ich pochłoniemy. Obrona od niego odstąpi, a z nami jest przecież Jahwe. Zatem nie bójcie się ich. W tym właśnie jest zawarta tajemnica postępu. Obecność Jahwe pośród nich całkowicie zabezpieczało ich zwycięstwo nad wszystkimi ich wrogami. Jeżeli jednak Bóg odszedł od nich, to ich siła rozpływała się jak woda, rozlana na suchą ziemię. Dziesięciu spośród nich porównało siebie do szarańczy przy porównaniu się z olbrzymami. Teraz Mojżesz powołuje się właśnie na ich słowa. I mówi, że szarańcza nie ma żadnych szans przy zetknięciu się z olbrzymami. Jeżeli więc są prawdziwe słowa: Niech się stanie zgodnie z wiarą waszą, to drugiej strony prawdziwymi też będą: Niech się stanie zgodnie z waszym niedowiarstwem. Na skutek swojego własnego oporu naród przypisał sobie siłę, której tak w rzeczywistości to oni nie mieli. Godny opłakania jest człowiek, który chce iść do przodu przy pomocy swojej własnej siły. Porażka, niepowodzenia oczekują ich. I tak zawsze się dzieje. W swojej niewierze naród zapomina o Bogu. w Bóg ze Swojej strony pozostawia naród, aby na sobie mógł odczuć skutki kierownictwa przez pyszny rozum. Oni nie chcieli wiarą chodzić przed Bogiem. Bóg nie chciał uczestniczyć w ich niewierze. Arka Przymierza i Mojżesz pozostali w obozie. Oni sami wyruszyli w podróż bez Boga. Dlatego też musieli w bardzo krótkim czasie jeszcze szybciej uciekać przed wrogiem. I tak zawsze bywa. Zupełnie beznadziejnym jest liczenie siebie za silnego. Wszelka ufność człowieka w samym sobie nie popłaca. Nie ma nic gorszego od hardości i ufności w samym sobie. Jeżeli Bóg nie przebywa z nami, to jesteśmy podobni do porannej rosy, która bardzo szybko znika. Jednak, aby to zrozumieć, to musimy tego doświadczyć sami. Powinniśmy zajrzeć w głębinę swej duszy, ażeby dojrzeć swoją zupełną beznadziejność. Pustynia ze wszystkimi z nią związanymi wydarzeniami, a także z tysiącami spotykanych na niej doświadczeń doprowadza nas do takiego stwierdzenia. To właśnie tam dowiadujemy się, co to oznacza ciało. To tam właśnie całkowicie się obnaża nasza cielesność i to we wszystkich jej kształtach. To właśnie ta cielesna natura jest przepełniona małoduszną, to od niej tchnie fałszywa samonadzieja. W Kadesz cielesna natura, sprzeciwiła się, aby iść do przodu. W Chorma natomiast decyduje się, aby iść do przodu, na przekór temu, co powiedział Bóg. I taką jest nasza cielesna natura, ona w swoich przejawach różni się krańcowo. Jej decyzje bardzo szybko się zmieniają. I tak jest z każdym człowiekiem, tak jest z nami. Zanim opuścimy to szczególne miejsce Chorma, zechciejmy jeszcze naszą uwagę zwrócić na to jak bardzo jest trudnym iść szlakiem, na który my wstąpiliśmy w rezultacie naszego upadku. Na skutek niedowiarstwa Izrael nie chciał wejść do ziemi Obiecanej. Dlatego też Bóg na skutek odwiecznych planów musiał zawrócić ich z powrotem na pustynię, gdzie musieli tułać się przez czterdzieści lat/ Izraelici jednak nie chcieli upokorzyć się przed Bogiem. Oni ponownie się sprzeciwili. Nie chcieli poddać się Jego kierownictwu. O jakże często to samo dzieje się z nami. Upadamy, błądzimy i na skutek swojego oporu stawiamy siebie w bardzo trudnym położeniu. I zamiast tego, aby w pokorze upaść przed obliczem Bożym i iść w pokorze serca za Jego głosem stajemy się nieposłusznymi. Podejmujemy walkę z różnymi przeciwnościami, zamiast tego, aby osądzić samych siebie. I w uporze swojego serca staramy się, wyjść na własną rękę z kłopotów, które powstały przez nas samych. Powinniśmy to wszystko przyjąć jako sprawiedliwe i właściwe następstwa, naszego własnego kierownictwa, przyjąć to jako pochodzące z ręki Bożej, która pragnie nas właśnie wychować. Nasza bujna wyobraźnia, rozbudowany rozum, powinien być wcześniej czy później poddany pod posłuszeństwo Bogu. Jeżeli okazuje się, że w nas nie ma wiary, dla objęcia w posiadanie Obiecanej ziemi, to należy z pokorą i ze skruszonym sercem pozostać w pustyni. Dzięki Bogu, że Bóg przebywa z nami w naszej pielgrzymce w pustyni. Kiedy jednak pozostajemy w swoim uporze, kierując się wyłącznie rozumem, to pozbawiamy siebie Jego obecności. Jahwe nie był obecny wśród Izraelitów, którzy samowolnie szli pod górę Amorejczyków. Ale był gotów dzięki Swojemu wielkiemu miłosierdziu powrócić z nimi, aby prowadzić ich po wszystkich drogach, które przechodzili w podróży przez pustynię. Jeżeli Izrael nie chciał wejść do Kanaanu z Jahwe, to dla Jahwe miłym było przebywać z Izraelem w pustyni. W tym wszystkim nie ma czegoś wyższego od miłosierdzia Bożego, które zostało im okazane. Jeżeli Bóg postępował z nimi według ich zasług, to należałoby, aby Bóg pozostawił ich samym sobie w pustyni. Jednak niech będzie chwała wielkiemu Jego Imieniu, gdyż Bóg nie postępuje z nami według grzechów naszych. Myśli Jego nie są myślami naszymi, a drogi Jego nie są drogami naszymi. Bez względu na całą niewiarę, na naszą niewdzięczność, bez względu na stosunek Izraela do Boga, bez względu na to, ze powrót Izraela w pustynię był skutkiem ich własnego błędu. Dzięki bezgranicznej dobroci i wielkiej cierpliwości, Jahwe jednak powraca z nimi, ażeby towarzyszyć w ich podróży przez pustynię w długim czterdziestoletnim okresie. Odkrywając nam cała istotę człowieka, pustynia odkrywa nam także istotą Boga. Pokazuje nam także, czym jest wiara. Jak wiemy Jozue i Kaleb musieli także powrócić z cała społecznością niewierną Bogu. oni powrócili, aby ze swoimi braćmi przebywać tam na pustyni czterdzieści lat, z dala od darowanego przez Boga dziedzictwa i to pomimo tego, że oni byli gotowi z pomocą Bożą objąć darowane dziedzictwo. Ciało mogło znajdować wiele pytań, na które chciałoby znaleźć odpowiedź. Dlaczego to dwaj mężowie wiary musieli cierpieć za brak wiary innych. jednak wiara zawsze umie czekać cierpliwie. Dlaczego więc mieliby Jozue i Kaleb skarżyć się na przedłużającą się drogę? Przecież oni widzieli gotowość Jahwe, aby dzielić trudy wraz z nimi. Dlatego chętnie godzą się, aby oczekiwać dnia, naznaczonego przez Boga. Jak wiemy wiara nigdy się nie śpieszy. Wiara sług Bożych znalazła sobie twardą podstawę w łasce i pomocy ze strony ich Nauczyciela.

 

 

Rozdział  15

 

Temat: Przepisy dotyczące ofiar. Inne przepisy.

 

         Słowa wstępu bardzo różnią się od słów końcowych poprzedniego rozdziału. Jak już była mowa, wszystko, co miało miejsce było ciemnym i beznadziejnym. Dlatego też Mojżesz był zmuszony powiedzieć: Nie idźcie, bo pośród was nie ma Jahwe, rozgromią was nieprzyjaciele wasi. Bóg powiedział im: Na Moje życie – wyrocznia Jahwe – postąpię z wami według słów, które wypowiedzieliście przede Mną. Trupy wasze zalegną tą pustynię… nie wejdziecie z pewnością do kraju, w którym uroczyście poprzysiągłem wam mieszkanie… Jeśli zaś chodzi o was, to trupy wasze legną na tej pustyni… Oto, co czytamy w 14 rozdziale. Natomiast rozdział 15 kontynuuje przekaz tak jakby w ogóle nic specjalnego się nie wydarzyło. Tak jakby wszystko przebiegało spokojnie, według określonego planu, tak jak powinno być wszystko w obecności Bożej. Dlatego też czytamy: Jahwe tak mówił do Mojżesza: Zwróć się do synów Izraela i tak im powiedz: Gdy wejdziecie do kraju, który daję wam na mieszkanie… Jest to jedno ze szczególnych miejsc w tej cudownej Bożej Księdze. Musimy tutaj podkreślić, że bardziej charakterystycznych słów, nie spotykamy nie tylko w Księdze Liczb, ale i w całym Piśmie Świętym. Bardzo poważnej lekcji udzielają nam słowa, które brzmią tak bardzo groźnie: Żaden z tych, którzy Mną wzgardzili nie zobaczy kraju… Dlatego też jesteśmy świadomi, chociaż to przychodzi z trudem poznać i ocenić, ze każdy człowiek jest bardzo niestałym w swoich poczynaniach, gdyż wszelkie ciało jest jak trawa. Kiedy jednak z drugiej strony czytamy następujące słowa: Gdy wejdziecie do kraju, który daję wam na mieszkanie. To jakaż cudowna lekcja jest udzielana nam w tym rozdziale? Ona jest zawarta w słowach, ze nasze zbawienie pochodzi od Boga. I tak z jednej strony dowiadujemy się o upadku człowieka, a z drugiej o wierności Bożej. Rozpatrując zagadnienie z ludzkiego punktu widzenia, czytamy wyrok: Nie wejdziecie do ziemi… Kiedy natomiast podchodzimy do tego zagadnienia z Bożego punktu widzenia, to możemy zobaczyć, ze to brzmi inaczej. Oni na pewno wejdą i zawładną ziemią. Widzimy bardzo wyraźnie potwierdzenie tej myśli, po opisie zawartym w tym rozdziale, jak też i całokształt tej myśli w całej Bolej Księdze. Człowiek upada, ale Bóg pozostaje wiernym. Człowiek wszystko psuje, a Bóg wszystko naprawia. Co niemożliwe jest u ludzi, możliwe jest u Boga. Łuk. 18:27. dlatego też koniecznym jest abyśmy, przyjrzeli się wszystkim częściom Bożej Księgi z powagą i wnikliwością. Wystarczy nam przypomnieć historię Adama w raju. Albo Noego po potopie lub Izraela w pustyni, następnie na ziemi Kanaanu, w czasie Sędziów. A także kapłańską służbę Lewitów. Należy także zastanowić się nad błędami popełnianymi w służbie prorockiej, kapłańskiej, królewskiej. Trzeba jeszcze do tego przypomnieć o upadkach w Kościele. A przecież Kościół jak wiemy został zobowiązany, aby objawiać doskonałość Chrystusa na ziemi. Czyż nie grzeszy człowiek zawsze i wszędzie? Niestety tak. Jednak jest to tylko jedna strona tego, chociaż ciemna i tragiczna. Dzięki Bogu istnieje także wraz z nią i strona jasna popierająca pragnienia człowieka, aby naprawić uczynione zło. Dlatego też, jeżeli spotykamy się ze słowem: Nie wejdziecie… to istnieje także słowo: Na pewno wejdziecie! A dlaczego tak jest? Dlatego, że Chrystus dokonał dzieła odkupienia i w Nim bez wątpienia jest zawarte wszystko, co jest konieczne dla chwały Bożej i dla błogosławieństwa człowieka. Odwieczne plany Boże są związane z tym, aby Chrystus stał się Władcą i Naczelnikiem wszystkiego. Nie istnieje takie coś, co byłoby zepsute przez „pierwszego” człowieka, a nie zostało naprawione przez „Drugiego”. Nasz Pan jest Głową wszelkiego stworzenia nowego, Dziedzic wszystkich obietnic danych Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi, dotyczących ziemi Obiecanej. Jest Dziedzicem obietnic danych Dawidowi, a dotyczących tronu. Władza na ramionach Jego. On także zostanie obleczony w nadchodzącą chwałę. On jest Prorokiem, Arcykapłanem, Królem: czyli jednym słowem, On jest Wszystkim we Wszystkim. On odzyskuje wszystko, co zostało utracone przez Adama i czyni o wiele więcej aniżeli to, co należało do Adama. Dlatego też obojętnie, z której strony byśmy nie patrzyli na Adama i na jego czyny, to zawsze i wszędzie znajdujemy wyrok: Wy nie wejdziecie! Wy nie możecie pozostać w raju. Nie będziecie władcami i dziedzicami, nie odziedziczycie obietnicy, nie wejdziecie do ziemi, nie odziedziczycie tronu, nie wejdziecie do Królestwa. Kiedy z drugiej strony patrzymy na drugiego Adama i na dokonane przez Niego dzieło, to ten cały wielki rząd niemożliwości i wyrzeczeń zupełnie zanika. Zaprzeczenie „nie” raz na zawsze znika z tych fraz, dlatego, że w Chrystusie Jezusie wszystkie obietnice są tak i amen, ku chwale Boga przez nas. Słowo „nie” nie istnieje, kiedy sprawa dotyczy Chrystusa. Wtedy na wszystko możemy mówić „tak”. Wszystko dokładnie przewidziane przez Boga. Dlatego też On wycisnął na nas pieczęć i zostawił zadatek Ducha w naszych sercach. Syn Boży Jezus Chrystus, Ten, którego głosiłem wam ja i Sylwan i Tymoteusz nie był „tak” i „nie”, lecz dokonało się w Nim „Tak”. Albowiem ile tylko obietnic Bożych, wszystkie są „tak” w Nim. Dlatego też przez Niego wypowiada się nasze „Amen” Bogu na chwałę. Tym zaś, który umacnia nas wespół z wami w Chrystusie i który nas namaścił jest Bóg. On też wycisnął na nas pieczęć i zostawił zadatek Ducha w sercach naszych. 2Kor. 1:19-22. Dlatego też pierwsze wersety 15 rozdziału Księgi Liczb należy rozpatrywać w duchu całości Bożej Księgi Biblii. One zawierają część historii świadczących o działaniu Bożym w stosunku do człowieka w tym świecie. Izraelici utracili wszelkie prawo do ziemi. Oni zasłużyli tylko na to, aby ich trupy zasłały pustynię. Tym nie mniej wielka i drogocenna łaska i dobroć Boża na tyle obszerna, że Bóg mógł powiedzieć im o wejściu ich do ziemi, a także dać im odpowiednie ustawy dotyczące ich osiedlenia się tam. Nic tak pozytywnie nie wpływa na duszę, nic ją tak nie pokrzepia, jak przejaw Bożego miłosierdzia. Bóg stoi wyżej ponad upadkiem człowieka, ponad jego grzechem. Ani jedna obietnica Boża nie może pozostać pominięta, niewykonana. Czyż, więc mogło niezadowolenie synów Izraela w pustyni przeszkodzić w realizacji niezmiennych obietnic danych ich ojcom? To było niemożliwe. Jeżeli pokolenie wyprowadzone przez Boga z Egiptu, nie chciało iść do Kanaanu, to Jahwe mógł wzbudzić nawet z kamieni potomstwo temu, w stosunku, do kogo była uczyniona ta obietnica. To stwierdzenie pomoże nam zrozumieć pierwszy werset naszego rozdziału. Którego treść i siła, a także piękno nas zachwyca, a w szczególności po porównaniu ze smutnymi faktami 14 rozdziału. Tam oglądamy słońce jakby zachodzące wśród ciemnych groźnych chmur. W 15 rozdziale ono znowu pojawia się i to w całym swoim pięknie, oświecając i potwierdzając wielką prawdę, że dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne. Rzym. 11:29. Bóg nigdy nie cofa Swoich darów i Swojego wezwania. Dlatego też choćby niewdzięczny naród, tysiące razy szemrał i narzekał przeciw Bogu to i tak Bóg wypełni Swoje obietnice. I w tym właśnie jest zawarty owoc Boskiej wiary wszech czasów. I to rzeczywiście jest wierna i cicha przystań dla duszy, kiedy kruszą się i załamują wszystkie plany i zamierzenia ludzkie. Wszystko rozpada się w rękach ludzkich. A Bóg w Chrystusie przebywa zawsze. Bóg wzbudził z martwych Chrystusa i wszyscy wierzący w Niego SA utwierdzeni na zupełnie nowej podstawie. Oni zostali doprowadzeni do społeczności z uwielbioną i wywyższoną Głową i ta społeczność nigdy się nie zakończy. Ta cudowna więź nigdy nie zostanie przerwana. Wszystko zostało utwierdzone na tej podstawie, którą nie mogą wzruszyć siły piekła, siły ziemi, ani cokolwiek innego. A jak jest z tobą czytelniku, czy umiesz to wszystko zastosować w swoim życiu? Czy upewniłeś się w świetle obecności Bożej, że rzeczywiście utraciłeś wszystko, że we wszystkich dziedzinach życia poniosłeś klęskę, i że niczego nie możesz pokazać, ani przedłożyć na swoje usprawiedliwienie? Czy próbowałeś zastosować w swoim życiu te dwa wyrażenia, o których tutaj była mowa, a mianowicie: „Nie wejdziecie” „Na pewno wejdziecie”? Przeniknęły ciebie słowa: Wyniszczę ciebie Izraelu i kto ci przyjdzie z pomocą, a także: …innego Boga poza Mną ty nie znasz, nie ma prócz Mnie wybawcy. (por. Ozeasza 13r. 9w i 4w). A więc czy przyszedłeś do Jezusa, jako grzesznik upadły, obwiniony z własnej winy, upadły sam po sobie? Otrzymałeś w Nim odkupienie, pokój i przebaczenie? A więc zastanów się drogi przyjacielu, przemyśl to wszystko bardzo poważnie, to wszystko, co zostało przez ciebie przeczytane. My tutaj ani przez chwilę nie opuszczamy z wiedzenia, że podjęliśmy się zadania nie tylko pisać „Komentarz do Księgi Liczb”, ale cały czas mamy przed sobą na widoku duszę człowieka. Chcemy wypełnić wielki dług nasz w stosunku do niego. Dlatego tez uważamy siebie za zobowiązanych, aby od czasu do czasu, od stronic Bożej Księgi, z których czerpiemy wspaniałe lekcje dla naszej nauki, aby zwrócić się do serca czytającego z prośbą: Jeżeli on jeszcze nie oddał swojego serca Bogu, albo, jeżeli nie zdecydował się jeszcze, aby iść Jego śladami. To chcemy odłożyć na stronę naszą książkę, ażeby dokładniej odpowiedzieć na to szczególnie ważne zagadnienie, dotyczące stanu duszy i czekającego na nią, wiecznego udziału. Przed tym zagadnieniem blednieje wszystko pozostałe. Jakie znaczenie mogą mieć wszystkie twoje zamysły, twoje przedsięwzięcia na tej ziemi, które na niej się zaczynają i na niej się także kończą, w porównaniu z wiecznością i ze zbawieniem twojej duszy? Wszystko to tylko jest jakimś małym pyłkiem, który na próżno chce odchylić szalę wagi. Cóż, bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo, co da człowiek w zamian za swoją duszę? Mat. 16:26. Drogi czytelniku, w imieniu samych najwyższych potrzeb właściwych dla duszy człowieka, prosimy ciebie na litość, nie przerywaj tych rozmyślań zanim nie oddasz swojego serca w zupełności Chrystusowi. W imieniu wielkiej miłości Bożej, w imieniu krzyża i cierpień Chrystusa, w imieniu potęgi świadectwa Ducha Świętego. w imieniu dziwnej wspaniałości wieczności, która nie ma końca, w imieniu bezcennej twojej duszy nieśmiertelnej, w imieniu całej radości całego nieba, w imieniu całej tragedii piekła, w imieniu tych siedmiu dowodów, prosimy ciebie, abyś przyszedł do pana Jezusa. Nie powątpiewaj, nie namyślaj się. Nie przystępuj do sporu, nie oburzaj się na nic! Przyjdź; przyjdź takim, jakim jesteś obecnie. Przyjdź ze wszystkimi twoimi grzechami, z cała swoja niemocą. Przyjdź z twoim dotychczas nierozumnym życiem (bezmyślnym). Przyjdź z twoim obwiniającym ciebie sumieniem za wszystkie odrzucone przez ciebie dobrodziejstwa Boże, z całym mnóstwem darów z góry, które ty zużyłeś w sposób niewłaściwy, z tyloma wspaniałymi przeżyciami, o których zapomniałeś – przyjdź do Jezusa, który jest gotów z miłością ciebie przyjąć w Swoje otwarte ramiona. Przyjdź do Jezusa, który tobie wskazuje na Swoje rany, które objawiają całą realność jego odkupieńczej śmierci. On proponuje, abyś Jemu całkowicie zawierzył, zapewniając, że nigdy nie będziesz zawstydzony. Niech Duch Boży da tobie możliwość w tej minucie usłyszeć wezwanie Boże. Niechaj On nigdy ciebie nie zostawi w spokoju dopóki całkowicie nie zwrócisz się do Boga i nie przyjdziesz do Chrystusa, dopóki z Nim nie zawrzesz pokoju i nie zostaniesz zapieczętowany obiecanym Duchem Świętym.

Powróćmy do naszego rozdziału. Trudno sobie przedstawić coś bardziej pouczającego, aniżeli przypadek, który został tutaj opisany. Tutaj w tym rozdziale jest mowa o obietnicach, o ofiarach, o wylewaniu wina, czyli o wszystkim związanym z uroczystością wyższej łaski Bożej, która szczególnie bardzo jasnym, wprost oślepiającym blaskiem świeci w pierwszym wersecie. Jest to przepiękny przykład, zdumiewający symbol przyszłej wielkości narodu Izraela. To przypomina nam zadziwiające wizje, których opisem zajmuje się końcowa część Księgi proroka Ezechiela. Tam już więcej nie jest wspominane: szemranie, niezadowolenie, narzekanie, rozpacz. Bóg pozostaje wiernym Swoim odwiecznym planom. Już obecnie jakby widzi przedsmak tego, co Jego naród przyniesie na ofiarę i odda Jemu swoje obietnice, kiedy to ich serca zostaną wypełnione wieczną radością (por. Czech. 43:3-12). Zauważmy zdumiewającą cechę tego rozdziału: miejsce, które pozostawia ten rozdział przechodniowi. Gdyby zaś człowiek obcy, który się u was zatrzymał albo pośród was na stałe mieszka, chciał złożyć ofiarę jako miłą woń dla Jahwe – ma uczynić tak jak wy. Jednakowa ustawa odnosi się do was i do obcych, którzy się pośród was zatrzymają; jest to ustawa wieczysta dla waszych potomków i wobec Jahwe, obowiązująca zarówno was jak i obcych. To samo prawo i ten sam przepis obowiązują was i obcych, którzy mieszkają pośród was. 14-16. O jakie szczególne miejsce zostało darowane przybyszowi! O jakaż wielka lekcja dla Izraela! Cudowna sławna strona w życiu Mojżesza, tego umiłowanego sługi Bożego. Przybysz przyrównany do Izraelity. To samo prawo obowiązuje ich jak i przybysza. Dalej dodane zostało: Wobec Jahwe. W Księdze Wyjścia 12:48 czytamy: Jeśliby cudzoziemiec przebywający u ciebie chciał obchodzić Paschę ku czci Jahwe, to musisz wpierw obrzezać wszystkich męskich potomków w jego domu, i wtedy dopiero dopuścić go możesz do obchodzenia Paschy… Natomiast w 15 rozdziale Księgi Liczb o obrzezaniu wcale się nie wspomina. Dlaczego? Czyżby tak ważna ustawa mogłaby być zapomniana? Na pewno nie. Uważamy jednak, że taka okoliczność posiada bardzo ważne znaczenie. Izrael jak wiemy, nie wypełnił w pełni żadnego obowiązku, który został na nich położony. Ród buntowników musiał być odseparowany i musiał polec. Jednak odwieczna rada dobroci Bożej żyje na wieki, wszystkie Boże obietnice na pewno zostaną wykonane. Cały Izrael będzie zbawiony. Oni na pewno będą władali ziemią. Oni przyniosą Bogu ofiary czyste. To oni oddadzą Bogu wszystko to, co obiecywali, oni także zakosztują radości Królestwa Bożego. A na podstawie, czego to wszystko się dokona? Na podstawie łaski Bożej. Na podstawie tej samej łaski pozostawia się także miejsce i dla przybysza. I nie tylko zostaje jemu dane miejsce, ale mówi się: że tak samo jak i wy, tak i przybysz niech będzie przez Panem. (tłumacz dosłownie (patrz str. 227,14 szp, od g.)) jest to ustawa wieczysta dla waszych potomków i wobec Jahwe obowiązująca zarówno was jak i obcych. Być może Żydzi nie chcieliby się z tym zgodzić. To w tym wypadku niech przeczytają Ks. Liczb 13 i 14 rozdz. kiedy z tych rozdziałów otrzymają bardzo pouczającą lekcję, to niech uważnie rozpatrzą 15 rozdział. Jesteśmy pewni, ze po tej lekcji nie będą mogli przeczyć faktom, przyjęcia przez Boga pogan (przybyszów). Na pewno każdy Izraelita będzie musiał się przyznać, że sam jest dłużnikiem miłosierdzia Bożego. A tym samym będzie musiał zdać sobie sprawę z tego, że miłosierdzie, które zostało im okazane, może być także okazane i przychodniowi. Kiedy wszyscy to zrozumieją, to na pewno z radością pójdą wraz z przechodniami i przybyszami do zdroju, aby zgasić swoje pragnienie. A tym zdrojem jest bezmierne miłosierdzie i dobroć Boga Jakuba. Nauka, którą czerpiemy z tej części naszej Księgi, bardzo przypomina nam cudowny plan Boży, przedstawiony nam w liście do Rzymian 9-11. A szczególnie końcowego stwierdzenia, które mówi nam: Bo dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne. Podobnie, bowiem jak wy niegdyś byliście nieposłuszni (a więc my przybysze), teraz zaś z powodu ich nieposłuszeństwa dostąpiliście miłosierdzia. Tak i oni stali się teraz nieposłusznymi z powodu wam okazanego miłosierdzia, (okazanego miłosierdzia poganom), aby i sami w czasie obecnym, mogli dostąpić miłosierdzia (podobnie jak przybysze kiedyś). Albowiem Bóg poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać swe miłosierdzie (Żydzi i pogańskie narody – Izrael i przybysze). O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga! Jakże niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi. Kto bowiem poznał myśl Pana albo, kto był Jego doradcą? Lub, kto Go pierwszy obdarował, aby nawzajem otrzymać odpłatę? Albowiem  z Niego i dla Niego jest wszystko. Jemu chwała na wieki. Amen. Rzym. 11:29-36. W wierszach od 22-31 znajdujemy opis ustawy dotyczących grzechów uczynionych przez nieuwagę, a także grzechów świadomych uczynionych świadomie. Pomiędzy jednymi, a drugimi należy odnotować różnicę. Łaska i miłosierdzie Boże przewidziały wszystko dla zgładzenia grzechów pierwszej kategorii. Śmierć Chrystusa przedstawiona w tej części rozdziału z dwóch jej właściwych stron: a mianowicie tutaj spotykamy się z ofiarą całopalną i ofiarą za grzech. Innymi słowy, oglądamy pierwowzór tej śmierci w stosunku do Boga, a także i w stosunku do nas. Następnie zostaje nam przedstawiona cena, a także cała miła woń życia Chrystusa i doskonałość Jego służby w tym świecie, jako Człowieka. W ofierze całopalnej widzimy odkupienia jako owoc oddanego serca Chrystusa Bogu. oglądamy także z jak wielką przychylnością Bóg odnosi się do tej ofiary. Natomiast w ofierze za grzech, dzieło odkupienia przedstawione zostało jako zaspokojenie potrzeb grzesznika, przedstawiając jednocześnie jak obrzydliwym w oczach Bożych jest grzech. Obie te ofiary łącznie przedstawiają pierwowzór odkupieńczej śmierci Chrystusa w całej jej pełni. Następnie w ofierze pokarmowej pokazane jest doskonałe życie Chrystusa, a także Jego rzeczywiste Człowieczeństwo Jego Osobowości objawiającej się we wszystkich szczegółach, Jego chodzenia i Jego służby w tym świecie. Natomiast ofiara z płynów jest typem pełnego oddania Chrystusa Bogu. nie chcemy tutaj wskazywać na bardzo bogate i szczegółowe pouczenia, ukryte w różnych kategoriach ofiar, przedstawionych nam w tym rozdziale. Radzimy, zatem, aby z tym zagadnieniem zwrócić się do naszego komentarza Księgi Kapłańskiej 1-10 rozdziału. Tutaj chcemy podać tylko krótkie streszczenie znaczenia ofiar, które występują w tym rozdziale. Nie chcemy powtarzać tego, co już zostało powiedziane. Chcemy tylko tutaj dodać, ze Boże prawa wymagają abyśmy nie pozostawiali niezauważonych grzechów, nawet tych uczynionych na skutek omyłki. Być może wielu jest skłonnych mówić lub w skrajnym przypadku myśleć, że podobnego rodzaju grzechami nie ma się, co przejmować. Jednak nasz Bóg tak nie myśli. Boża świętość nie może być porównywalna do naszego poziomu życia. Łaska dała okup za grzechy uczynione przez nieuwagę, a to, dlatego, że świętość wymaga, aby podobne grzechy były wyznane i osądzone. Każde szczere serce będzie wdzięczne za to Bogu. będzie Boga uwielbiać. Co mogłoby się stać z nami, gdyby przyjęte przez łaskę miary nie satysfakcjonowały praw Bożej świętości? Na pewno one okazałyby się w ogóle nieprawdziwymi, gdyby nie przewyższały poziomu naszego życia. Niestety w naszym życiu dzieje się bardzo często zupełnie inaczej. Słyszymy chrześcijan, którzy usprawiedliwiają swoje grzechy nieuwagą i niewiedzą lub traktują to jako zwyczajna pomyłka. Wszelkiego rodzaju błąd, obojętnie jak jest przez nas traktowany jest tylko grzechem, który zasmuca Boga. Dlatego też w podobnych przypadkach nieraz pytamy się samych siebie: Dlaczego dla nas osobiście nie jest znanym, czego od nas wymaga Chrystus? I jakie prawa On ma do nas? Przypuśćmy, że zostało nam przedstawione jakieś zagadnienie, które wymaga, aby odnośnie do niego została podjęta z naszej strony jakaś decyzja, która by zobowiązywała nas do działania w tym kierunku. I oto my usprawiedliwiamy się swoją nieznajomością, jak mamy postąpić, nie chcemy podjąć decyzji. Czy wobec tego dobrze postępujemy w tym wypadku? Do czego to może nas doprowadzić? Czy taka sytuacja, zdejmuje z nas odpowiedzialność? Czy może Bóg dopuścić do tego, ażebyśmy w ten sposób mogli uciec od odpowiedzialności za decyzję podjęcia lub nie podjęcia się doprowadzenia sprawy do końca? Pamiętajmy, że On tego nie uczyni. Dlaczego więc my nie rozumiemy tego, co jest wymagane od nas? A więc czy użyliśmy naszej całej energii, skorzystaliśmy ze wszystkich środków danych nam do rąk, wykorzystaliśmy w tym celu wszystko, co stoi do naszej dyspozycji, siły, możliwości, ażeby tylko uzyskać prawdziwe rozwiązanie tego problemu? Pamiętajmy jednak, że tego właśnie wymagają od nas, prawda i świętość chrześcijańskiego życia, dlatego też nie możemy zadowalać się czymś mniejszym. Nie możemy odrzucać tego, że gdyby sprawa dotyczyła naszych osobistych interesów, lub godności naszego imienia, naszej reputacji, lub o naszej pomyślności w życiu, to na pewno by nic nie przeszkodziło abyśmy chcieli wszechstronnie wyjaśnić całe zagadnienie. To wtedy na pewno nie zsyłalibyśmy się na naszą niewiedzę lub na inne przeszkody. Na pewno byśmy postarali się zgromadzić wszystko, co niezbędne, aż do najmniejszych szczegółów, mówiących nam za i przeciw, tego lub innego postanowienia, ażeby w rozsądny sposób rozwiązać jak należy postąpić w danej sprawie. Czy nie tak by było drogi czytający? Dlaczego więc my chcemy się usprawiedliwiać niewiedzą, kiedy rzecz dotyczy interesów i praw Chrystusa? Czy to nie wskazuje nam dobitnie, że kiedy sprawa dotyczy nas osobiście, to wtedy wykazujemy wielką aktywność, jesteśmy pełni energii i zapału. Kiedy natomiast sprawa dotyczy Chrystusa, to okazujemy się obojętnymi, leniwymi, niezdecydowanymi. Niestety! To jest bardzo smutna prawda dla nas. Niechaj sam Bóg pomoże nam, abyśmy byli świadomi tego tak poniżającego nas położenia. Niech Duch Boży uczyni nas coraz bardziej uważnymi w sprawach dotyczących Naszego Pana Jezusa Chrystusa. Niechaj, więc z każdym dniem zmniejsza się znaczenie naszego „ja” i wszystkich interesów z nim związanych. A Chrystus i Jego interesy niechaj w naszych oczach wzrastają w cenie. Niech będą przeniknięci świętą położoną na nas powinnością wszyscy ci, którzy miłują Chrystusa. Aby do obowiązków naszych należało dokładne dbanie i rozstrzyganie wszelkich wątpliwości, które choćby w najmniejszym stopniu pomniejszały miarę Chwały naszego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa. Nie możemy pozwolić sobie, aby mówić lub myśleć albo nawet działać tak, aby można było pomyśleć, że jesteśmy obojętni względem sprawy i chwały Jego. Niechaj chroni nas w swojej wielkiej miłości Pan Jezus od tego wszystkiego. Będziemy uważać za nic to wszystko, co dotyczy nas, a prawa Chrystusa niech pozostaną nienaruszone dla nas. Wszystko to cośmy z poczucia głębokiej odpowiedzialności przed prawdą Bożą i względem odpowiedzialności za każdą duszę, czytającą tą wypowiedź. Uważamy, że to zagadnienie posiada wielką wagę. Przekonaliśmy się, że bardzo często uważamy, że coś zostało popełnione na skutek braku nieuwagi, kiedy to w rzeczywistości zasługuje na nazwę obojętności wobec spraw Bożych. Jest to bardzo smutnym. Jeżeli nasz Bóg na skutek bezgranicznej Swojej dobroci przewidział wszystko, co jest konieczne dla odkupienia i to nawet grzechu nieuwagi. To nie daje nam prawa do obojętności naszego serca, ani do tłumaczenia się tym, że to popełniono na skutek nieuwagi. Jeżeli brak nam prawdziwej gorliwości, to nie posługujmy się tłumaczeniem, że to przez nieuwagę lub z powodu niewiedzy. Nie omawialibyśmy tego tematu tak obszernie, gdybyśmy nie oglądali codziennie symptomów, które potwierdzają, że my chrześcijanie doszliśmy do przełomowego i bardzo poważnego momentu naszej historii. Nie chcemy widzieć wszystkiego w ciemnych barwach. Uważamy siebie za szczęśliwych, że mamy możliwość przebywania w radosnej ufności względem Boga, mając nasze serce i rozum przepełniony pokojem Bożym, który jest ponad nasze zrozumienie. Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości i trzeźwego myślenia 2Tym. 1:7. Jednak nie możemy zamknąć oczy, ażeby nie widzieć faktu, który nas przeraża: Prawa Chrystusowe, znaczenie prawdy i autorytet Pisma Świętego z każdym tygodniem i z każdym rokiem coraz bardziej i bardziej zostają pomniejszane. Myślimy, że przybliża się czas, kiedy ludzie będą okazywać uznanie do wszystkiego, prócz prawdy Bożej. Dlatego też należy bardzo uważać na to, aby Słowo Boże zajmowało zawsze pierwsze miejsce w sercach naszych i ażeby sumienie zawsze i w każdym przypadku kierowało się świętym autorytetem jego. Czułe sumienie jest jednym z drogocennych skarbów, które należy nosić w swoim sercu. Czułym sumieniem nazywam tutaj sumienie, które zawsze dostosowuje się do tego, co mówi Pismo Święte i zawsze bezkompromisowo wykonywało je. Kiedy sumienie posiada uduchowiony nastrój, to wtedy posiadamy w rękach siłę mogącą wpływać na naszą  działalność i nasze powodzenie i nasz charakter, sumienie możemy porównać do regulatora kieszonkowego zegarka. Może się zdarzyć, że wskazówki zegarka wskazują nieprawidłowy czas. Kiedy jednak jest sprawny regulator, istnieje zawsze możliwość, aby dokonać korekty. Kiedy jednak regulator nie działa, to cały mechanizm jest rozregulowany. To samo mamy i z sumieniem. Kiedy sumienie bywa uczulone przez siłę Ducha Świętego względem całego Pisma Świętego, to istnieje możliwość regulacji Ducha Świętego szczegółowej i prawidłowej. Kiedy jednak sumienie staje się bezpiecznym, bezuczuciowym, zepsutym, jeżeli nie chce być posłusznym słowom: Wzgardził, bowiem słowem Jahwe i złamał Jego przykazania – taki musi być wyłączony bez miłosierdzia i spadnie na niego odpowiedzialność za jego grzech. (por. 30-31) To już nie jest grzech nieświadomy, ale grzech popełniony dobrowolnie, świadomie przez swoją hardość i swój upór. Nieunikniony sąd Boży dosięgnie jego. Bo opór jest jak grzech wróżbiarstwa, a krnąbrność jak złość bałwochwalstwa… 1Sam. 15:23 Są to szczególne słowa, słowa, które rozległy się w czasie największego przejawu siły woli ludzkiej. Ludzie uważają ludzi twardych, bezkompromisowych za dojrzałych. Pismo Święte uczy nas jednak odwrotnie. Dwie wielkie podstawy ludzkiej doskonałości to: pełna duchowa dojrzałość – a jest pełna zależność od Boga i zupełne posłuszeństwo Jego Słowu. W miarę tego jak człowiek je traci, to także traci i nastrój duchowy odpowiedni dla niego. Dlatego też, kiedy nasz wzrok przenosi się na Tego, Kto był jedynym doskonałym na ziemi, na Człowieka Jezusa Chrystusa, to te dwie linie oddzielające, są bardzo widoczne i osiągają pełny rozwój w całym Jego życiu, od początku aż do końca. Ten Umiłowany „Sługa Boży” nigdy choćby na chwilę nie wychodził spod pełnej zależności od Boga. Gdybyśmy chcieli udowadniać te prawdę, to dowody na jej potwierdzenie byśmy mogli znaleźć na każdej stronicy Ewangelii. Weźmy dla przykładu, przekaz o kuszeniu Chrystusa. Napisano: - oto niezmienna odpowiedź Pana Jezusa Chrystusa kuszonego. Nie słyszymy wielkiej dyskusji, powoływania się na dowody lub udowadniania prawdy. On żył Słowem Bożym. I On zwyciężył szatana, zachowując jedyną prawdziwą podstawę człowieka – podstawę pełnej zależności od Boga i pełnego posłuszeństwa wobec Niego. On zawsze uważał za możliwe, aby całkowicie być zależnym od Boga. On pragnął być poddanym Jemu. Cóż mógłby wyrządzić Jemu diabeł? On był wobec Niego bezradnym. Oto, do czego zostaliśmy powołani, oto, kogo mamy naśladować. Otrzymując Zycie Chrystusowe powinniśmy ciągle żyć w zależności od Boga, zawsze posłuszni Jemu. A to oznacza życie według ducha. To oznacza także, że idziemy bezpiecznie i z błogosławieństwem, ścieżką chrześcijanina. Nieposłuszeństwo i niezależność zawsze pojawiają się razem. Ale ona są przeciwne zawsze duchowi chrześcijańskiemu. One są właściwe dla pierwszego człowieka Adama. Zależność i posłuszeństwo odróżniają drugiego Adama. W ogrodzie Eden Adam chciał się stać niezależnym od Boga. On nie był zadowolony z tego, że był człowiekiem, że zajmował takie a nie inne miejsce, wyszedł spod pełnego podporządkowania się Bogu. i w tym jest zawarta tajemnica upadku człowieka. I gdziekolwiek popatrzymy na człowieka, na jego upadek, czy to przed potopem lub po potopie, pod zakonem, na upadek pogan, Żydów, Muzułmanów, Buddystów lub tych, którzy siebie liczą za chrześcijan – wszędzie spotykamy to samo. Odseparowanie się od Boga i nieposłuszeństwo Jemu. I czym stanie się na koniec człowiek w czasie swojego istnienia na ziemi? Król będzie działał według swojego upodobania. Dan. 11:36. Królem nieliczącym się zupełnie z Bogiem Niegodziwiec 2Tes. 2:8 nieprzyznający Boga. Niech nam Bóg pomoże w duchu pokory i posłuszeństwa wszystko to zważyć. Bóg powiedział, bowiem: Ale Ja patrzę na tego, który jest biedny i zgnębiony na duchu i który z drżeniem czci moje słowo. Izaj. 66:2. Niech te słowa dotrą do naszych uszu i niech zostaną zapieczętowane w naszych sercach, aby nasza dusza zawsze wzywała do Boga, wołając: Niechaj sługa Twój o Panie nie wpada w grzech, dokonywany ręką zuchwałą i niech nie zawładnie grzech nade mną. (Uwaga. Chcielibyśmy przypomnieć w szczególności naszym młodym czytelnikom, że zachować was przed grzechem przez nieuwagę może nauka Słowa Bożego. Posłuszeństwo Słowu Bożemu może nas zachować abyśmy popełniali grzech w sposób zuchwały. Szczególnie młodzi bracia powinni o tym pamiętać, ponieważ szczególnie młodzi są skłonni naśladować to, co ogólnie się przyjmuje , a co jest zarażone przez ducha tego świata. To właśnie z tych dziedzin pochodzi upór, niezadowolenie, sprzeciw przeciwko starszym, brak pokory, nieposłuszeństwo rodzicom i wiele innych, które to w oczach Bożych są obrzydliwością i zupełnie wypaczają chrześcijańską naukę. Są przeciwne duchowi chrześcijańskiemu. Chcemy, więc z miłością zwrócić się do naszych młodych czytelników i w sposób przekonywujący prosić, aby wystrzegali się tego wszystkiego i przebywali w pokorze. Niech oni zawsze pamiętają, że: Bóg sprzeciwia się pysznym, pokornym daję łaskę Jak. 4:6)

Pozostał nam jeszcze do omówienia przypadek naruszenia szabatu, a także chcemy omówić nakaz noszenia frędzli przy szatach przez Izraelitów. Gdy Izraelici przebywali na pustyni spotkali człowieka zbierającego drwa w dzień szabatu. Wtedy przyprowadzili go ci, którzy go spotkali przy zbieraniu drew do Mojżesza i Aarona do całego zgromadzenia. Zatrzymali go pod strażą, bo jeszcze nie zapadło postanowienie, co z nim należy uczynić. Jahwe zaś rzekł do Mojżesza: Człowiek ten musi umrzeć – cała społeczność ma go poza obozem ukamienować. Wyprowadziło go, więc całe zgromadzenie poza obóz i ukamienowali, według rozkazu, jaki wydał Jahwe Mojżeszowi 32:36. To był grzech popełniony w zuchwały sposób. W tym przypadku człowiek stal się przestępcą, naruszając w jawny sposób, bardzo jasne i zrozumiałe prawo Boże. To właśnie był grzech popełniony w sposób świadomy, dlatego nie podlegał przebaczeniu. Nie można było powoływać się na niewiedzę lub brak świadomości, kiedy Słowo Boże w sposób jasny mówiło o tym. Tutaj może wyniknąć pytanie: Dlaczego więc należało tego człowieka zatrzymywać pod strażą? Dlatego że chociaż ustawa dotycząca tego grzechu została dana, to sposób popełnienia tego grzechu nie był rozpatrywany. A więc i kara nie została odpowiednio do tego przewidziana. Czyli mówić językiem ludzkim, Jahwe Bóg nie oczekiwał, że człowiek okaże się tak bardzo bezmyślnym, że będzie próbował wzruszyć pokpij darowany przez Boga. Dlatego też nie została przewidziana kara za to. My nie możemy tutaj twierdzić, że Bóg już na początku nie przewidział wszystkiego, co było związane z tym przykazaniem. Jednak tutaj widzimy, że On umyślnie nie dał odpowiedniego rozporządzenia dla takiego przypadku, oczekując działań człowieka. Niestety grzech przeciwko przykazaniu niebawem został popełniony, dlatego że człowiek jest sposobnym do wszystkiego. Człowiek wcale nie ceni pokoju Bożego. Zapalenie ognia w dzień pokoju – szabatu, nie tylko oznaczało, że popełnia się przestępstwo przeciwko prawu. Czynność taka świadczyła o niezgodności myśli człowieka z myślą Zakonodawcy. A to, dlatego, że w dniu pokoju była wykonywana praca, która podlegała karze, co przedstawiało nam pierwowzór sądu. Ogień w całym Piśmie Świętym symbolizuje sąd, dlatego też zapalenia ognia w dniu sabatu było czymś niedorzecznym. Nie pozostawało w ten sposób nic innego jak tylko pozwolenie, aby zaczął działać sąd nad ludzkim grzechem, gdyż jest napisane, że co człowiek zasieje, to też będzie żął. Gal. 6:7. I mówił znowu Jahwe do Mojżesza: Powiedz synom Izraela, niech sobie zrobią frędzle na krajach swoich szat, oni i ich potomstwo i do każdej frędzli używają sznurka z fioletowej purpury. Dla was będą te frędzle, a gdy na nie spojrzycie, przypomnicie sobie wszystkie przykazania, aby je wypełnić – a nie pójdziecie za rządzami swojego serca i oczu, przez które plamiliście się niewiernością – byście w ten sposób o wszystkich moich przykazaniach pamiętali, pełnili je i tak byli świętymi wobec swojego Boga. Jak jest Jahwe Bóg wasz, którym was wyprowadził z ziemi egipskiej, abym był Bogiem waszym. Jam jest Jahwe Bóg wasz. 37-41w. Bóg Izraela pragnął, aby Jego naród zawsze pamiętał o Jego ustawach świętych. Dlatego też było nakazane dla Izraela nosić na odzieży frędzle z fioletowej purpury. Dlatego też ten kolor nieba musiał być widocznym wokół ich szat, aby oni ciągle pamiętali o Słowie Bożym. Zawsze, kiedy Izraelita widział przed sobą fioletowe nici, to powinien swoje myśli kierować ku Jahwe i z całego serca podporządkowywać się Jego ustawom. Takim było praktyczne znaczenie frędzli z fioletowej purpury. Kiedy jednak otworzymy sobie Mateusza 23:5w to zobaczymy, w jaki sposób człowiek potraktował tą ustawę Bożą: Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie, wydłużają frędzle u płaszczów. I w ten sposób, to, co służyło, aby im miało przypominać Jahwe i uczyć ich, aby w pokorze chodzili i byli posłuszni Jego Słowu, zostało obrócone jako środek dla własnej chluby i chwały. Spełniali wszystko, aby pokazać się ludziom. Przemyślmy to wszystko. Bądźmy ostrożni i wystrzegajmy się tego, aby to, co ma służyć jako środek dla osiągnięcia dóbr niebiańskich, obracali na narzędzie przypodobywania się ludziom. Strzeżmy się tego wszystkiego, co mogłoby nas zwrócić ku temu, aby to, co nas powinno prowadzić do Boga abyśmy wykorzystali ku własnej chwale.

 

 

Rozdział 16

 

Temat: Bunt przeciwko Mojżeszowi. Ukaranie buntowników.

 

          Treść poprzedniego rozdziału, o którym była mowa jest jakby odstępstwem od przekazu wydarzeń z życia Izraela w pustyni.

W tamtym rozdziale był tylko opis przestępstwa przeciwko szabatowi, popełnionego przez jednego człowieka. Gdyż ten rozdział przenosił nas daleko w przyszłość, kiedy to nie patrząc na całe masy grzechów Izraela, na szemranie, niezadowolenie i bunt przeciwko Bogu. Izrael stanie się władcą Kanaanu i przyniesie ofiary sprawiedliwości i zaśpiewa pochwalny hymn Bogu Zbawienia swojego. Widzieliśmy jak Jahwe pokrył przebaczeniem niewiarę i nieposłuszeństwo Swojego narodu. (rozdz. 13-14). Wcześniej przedstawiając nam w pierwowzorze pełne i ostateczne urzeczywistnienie Swoich wiecznych planów i Swoich obietnic darowanych Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi. Rozdział 16 przedstawia nam dalsza historię człowieka, smutną i tragiczną, a jednocześnie błogosławioną i czystą, przejrzystą z punktu widzenia niewyczerpalnej cierpliwości i bezgranicznej łaski i dobroci Bożej. W tym zostały zawarte dwie wielkie lekcje dla nas. Tutaj poznajemy, czym jest człowiek. Ale poznajemy także i to, kim naprawdę jest Bóg. Są to dwie wielkie prawdy Boże, ciągle związane ze sobą na wszystkich stronicach Księgi Liczb. I tak w 14 rozdziale został przedstawiony obraz człowieka i jego dróg. W 15 rozdziale oglądamy Boga i Jego drogi. Następnie w 16 rozdziale ponownie powracamy do historii człowieka i sposobu chodzenia swoimi drogami. Niech pomoże nam Bóg abyśmy mogli w pełni wykorzystać tą tak głęboką w treści lekcję, starając się rozumnymi i spostrzegawczymi na naszej drodze życia. Korach, syn Jishara, syn Hekata, syna Lewiego oraz Datan i Abiram, synowie Eliasa, i On, syn Peleta, syna Rubena, powstali przeciwko Mojżeszowi, a wraz z nimi dwustu pięćdziesięciu mężów spośród Izraelitów, książąt społeczności, przedstawicieli ludu, ludzi szanowanych. Połączyli się razem przeciwko Mojżeszowi i Aaronowi i rzekli do nich: Dlaczego więc wynosicie się ponad zgromadzenie Jahwe? 1-3. Tutaj doszliśmy do wydarzenia, które miało miejsce w Izraelu, a które to Duch Święty nazywa ustami Apostoła Judy buntem Korego (11w) Cały ten bunt jest przepisany Krachowi jako prowodyrowi buntu. Jak widzimy z tekstu, był to człowiek, który cieszył się wielkim poważaniem. Dlatego też jemu udało się skupić wokół siebie wielką liczbę książąt i przedstawicieli, a także ludzi szanowanych. Czyli sytuacja stała się bardzo poważna, bunt przybrał niepokojące rozmiary. Dlatego też dobrze zrobimy, jeśli przyjrzymy się źródłom i charakterowi buntu. Kiedy duch nieprzyjazny, zawładnie członkami jakiejś społeczności to chwila staje się krytyczna. Dlatego też, jeżeli ten duch nie podporządkuje się autorytetowi Bożemu, to rozpoczyna się ferment, wrzenie doprowadzające do bardzo zgubnych następstw. W każdym społeczeństwie istnieją sprzeciwy wobec władzy i wystarczy, aby znalazł się jeden człowiek władczy, niespokojny, wpływowy, umiejący wpłynąć na nastrój innych, a momentalnie zostaje wzniecony płomień, który potrafi strawić wszystko. Istnieją setki, a nawet tysiące ludzi, zawsze gotowych łączyć się pod znamionami powstania, kiedy znamiona te zostają podjęte. Jednak nie wystarcza im siły, aby dokonać tego samemu. Oni lubią dominować w tłumie, sami nie wykazują męstwa. Szatan w podobnych przypadkach nie robi swoimi narzędziami takich ludzi. Jemu jest potrzebny człowiek chytry, przebiegły, fałszywy i bardzo energiczny, człowiek, który posiada moralne poparcie, mogące wpłynąć na umysł ludzi, którzy się gromadzą wokół niego, człowiek z żelazną wolą w osiągnięciu swoich celów. Szatan potrafi narobić wiele wszystkimi rodzajami ludzi, którymi się posłuży dla swoich diabelskich planów. Obojętnie jakby to nie było wiemy, że wszyscy wielcy wodzowie, przywódcy wielkich powstań, byli ludźmi nieprzeciętnego umysłu, umiejącymi w każdej sytuacji kierować tłumem ludzi o zmiennym nastroju, podobnie jak to ma miejsce z oceanem wpływającym na niepogodę i na wszelkiego rodzaju burze. Tacy ludzie umieją wzbudzać i rozbudzać namiętności narodu, ażeby następnie posłużyć się nimi w wykonaniu swoich celów. A samym prawdziwym celem samą dźwignią powstania, która pobudza ich do czynnego udziału mas, jest zagadnienie dotyczące należnych praw i wolności. Dlatego też, jeżeli im uda się wmówić, że narody utracili prawdziwą wolność i że ich osobiste prawa są zagrożone, to zaraz udaje się im zgromadzić wielką masę niezadowolonych ludzi i wzniecić bardzo groźne dla ogólnonarodowego życia niepokoje i terror. Podobnie było z Krachem i z jego zwolennikami. Oni potrafili przemówić do narodu i przekonać, że Mojżesz i Aaron ograniczają ich prawa i ich przywileje, jako członków społeczności Bożej. Według nich wszyscy powinni być równi i posługiwać się jednakowymi prawami. Dość tego. (Według angielskiego przekładu Biblii: Wy bierzecie zbyt wiele na siebie) – oto oskarżenie, które padło ze strony buntowników przeciwko człowiekowi, który był najpokorniejszym spośród wszystkich żyjących ludzi na ziemi. W czym jednak przejawiała się ta nadgorliwość u Mojżesza? Nawet bardzo powierzchowna kontrola wszelkiej działalności tego umiłowanego przez Boga sługę, byłaby wystarczającą, aby się upewnić, że Mojżesz był nie tylko dalekim od pragnienia wszelkiej czci i chwały dla siebie, ale możemy zauważyć, że on był gotów, aby zrzec się tego wszystkiego, co było jemu proponowane, a co jak wiemy przyniosłoby na pewno wielką cześć i chwałę. Jak mogliśmy się przekonać, pod tym całym brzemieniem niesionym przez niego, jego ciało było bardzo zmęczone. Dlatego też człowiek, który wystąpił z takim oskarżeniem, sam nie rozumiał właściwego celu i prawdziwości ducha znajdującego się w tym człowieku, a także jego charakteru. Przecież to Mojżesz powiedział do Jozuego: Czyż zazdrosny jesteś o mnie? Oby tal cały lud Jahwe prorokował, oby mu dał Jahwe swego ducha. Czyżby on był w stanie myśleć tak wysoko o sobie, czyżby w takim sercu mogła zamieszkać pycha? Jeżeli jednak z drugiej strony Bóg wyróżnia, powołuje i stawia człowieka na szczególnie wysokie stanowisko. Jeżeli taki człowiek jest odpowiednio przysposobiony i przygotowany przez Boga, jeżeli jest to wybrane naczynie, dla wykonania odpowiedniego działa lub do wykonywania szczególnego rodzaju służby, to jak może człowiek prowadzić spór, lub podawać w wątpliwość, to, co zostało zalecone przez samego Boga? Do czego takie podejście może doprowadzić? Nie ma czegoś bardziej bezmyślnego od takiego działania. Człowiek nie może otrzymać niczego, co by nie było mu dane z nieba. Jan 3:27. Dlatego też w takiej sytuacji, bez rezultatu zakończy się wszelkie usiłowanie, aby zdobyć władzę lub siłę. A jak wiemy dla wszelkich przejawów ludzkiej chwały, wcześniej czy później nastanie koniec. Ostać się może tylko to, co pochodzi od Boga. Kore i cała gromada, która p[przyłączyła się do niego, wiedli spór ze samym Bogiem, a nie z Mojżeszem i Aaronem. To przecież z Bożego rozkazu oni zajmowali te miejsca, biada im byłoby, gdyby oni tego nie uczynili. Ponieważ oni to uczynili nie z własnego wyboru, ale byli ustanowieni przez Boga. A więc ta cała sprawa była przejrzysta i zrozumiała dla każdego. Jednak znalazły się dusze niepokorne i pełne buntu, które chciały same zająć miejsce, które uznawali właściwe dla siebie, a tym samym zaszkodzić wiernemu słudze Bożemu. i tak zawsze bywa ze wszystkimi buntownikami, gdyż ich celem jest „pokazywanie się społeczeństwu” „wyjście do przodu”. Tacy ludzie zawsze głośno mówią o prawach i przywilejach, które należą się całemu narodowi Bożemu. jednak przy tym marzą, aby zając jak najbardziej znaczące miejsce, które by zaspokoiło ich ambicje. Przy czym sami nie posiadają żadnych kwalifikacji, ani odpowiedniego przygotowania, aby zajmować jakiekolwiek stanowisko. Czyli istota samej sprawy jest bardzo przejrzysta. Jeżeli Bóg porucza komukolwiek, aby zajął się tym dziełem lub wykonał taką pracę, to, kto może się temu sprzeciwić? Niech każdy pozostaje przy tym, do czego został powołany, niech pozostaje na takim miejscu, które jemu zostało dane. Nie ma czegoś bardziej bezmyślnego od usiłowania sprzeciwiania się tej zasadzie. A o tym upewniliśmy się czytając z tej Księgi 3 i 4 rozdział. I to pozostaje niezmienną prawdą. Kore miał wyznaczone swoje pole działalności, Mojżesz swoje. Dlaczego więc jeden drugiemu zazdrościł? Czy ktoś z poważnych ludzi mógłby mieć pretensje, że księżyc nie jest słońcem, podobnie do gwiazd, dlaczego tak bardzo różnią się od siebie? Tak samo jest i z człowiekiem, który ma pretensje do innego, że ma taką a nie inną służbę. Ta podstawa ma także bardzo wielkie znaczenie dla każdego wielkiego jak i małego chrześcijańskiego zboru, obojętnie, jaką by była ich praca i jakie by mieli, co do niej polecenia. Na pewno będziemy w błędzie, jeżeli będziemy myśleć, że my członkowie ciała Chrystusa zostaliśmy powołani, aby zajmować wszyscy najwyższą pozycję w zborze. Pamiętajmy, że to wszystko jest uzależnione od Tego, Kto powołuje, a więc od Boga. O tym nas naucza 1Kor. 12:14-18. Ciało, bowiem to nie jeden członek, lecz liczne członki. Jeśliby noga powiedziała: Ponieważ nie jestem ręką - nie należę do ciała – czy wskutek tego rzeczywiście nie należy do ciała. Lub jeśliby ucho powiedziało: Ponieważ nie jestem okiem nie należę do ciała – czyż nie należy do ciała? Gdyby całe ciało było wzrokiem, gdzież byłby słuch? Lub gdyby całe ciało było słuchem, gdzież byłoby powonienie? Lecz Bóg tak jak chciał, stworzył różne członki umieszczając każdy z nich w ciele. Oto jedyne prawdziwe źródło różnych posług w Kościele Bożym w Ciele Chrystusowym Bóg jak chciał tak umieścił różne członki. To nie człowiek przygotował odpowiednie stanowisko swojemu bratu, nie człowiek także przygotowuje odpowiednie stanowisko swojemu bratu, nie człowiek także przygotowuje sobie odpowiednie stanowisko. Istnieje tylko Boży porządek albo odstępstwo od Bożego porządku. Dlatego też wszelkie usiłowania, aby samemu sobie stworzyć odpowiednie stanowisko lub uzurpacja do tego, aby komuś zalecać zajęcia się tym lub czymś innym jest niczym innym, jak tylko zamachem na prawa Boże. Rozpatrując to zagadnienie w świetle tego cudownego przykładu zawartego w 1Kor. 12. To, co moglibyśmy powiedzieć, kiedy byśmy zobaczyli, że nogi obwiniają ręce lub uszy obwiniają czy, że mają większe znaczenie niż pozostałe członki? Czyż tym samym nie okazalibyśmy się zupełnie śmiesznymi? Te członki zajmują w ciele 2:14-18. ważną pozycję i pełnią bardzo ważne zadanie. A dlaczego? Dlatego, że bóg rozmieścił ich tak jak Jemu się podobało. I co one na tych swoich pozycjach wykonują? Pracę, którą im Bóg zlecił. A w jakim celu? Dla korzyści całego ciała. Nie istnieje w ciele choćby najmniejszy członek, a który chociażby najskromniejszą funkcję wykonywał, a z której by ciało nie czerpało dla siebie korzyści. A on sam także odnosi korzyści. Z drugiej strony, nawet najzacniejszy najbardziej widoczny człon ciała korzysta z pracy, którą wykonały najbardziej nieznaczne członki ciała. Wystarczy naruszyć tylko racę niezbyt znaczącego członka ciała, aby szkodę ponieśli wszystkie członki w ciele i te najbardziej widoczne. A więc całe zagadnienie nie sprowadza się do tego, czy my wiele lub mało pracujemy, ale do tego czy my zajmujemy miejsce, które zostało nam wyznaczone i czy wykonujemy pracę z tym związaną. Zgodna współpraca wszystkich członków w miarę ich możliwości i zdolności, nadaje siłę całemu ciału. Jeżeli ta wielka tajemnica jest przez nas niezrozumiałą i nie jest stosowana w życiu, to wzrost ciała zostanie zahamowany, Duch Święty będzie gaszony i zasmucony, wyższe prawa Chrystusa odrzucone, Bóg będzie zniesławiony. Każdy chrześcijanin został powołany, aby dostosować się do tych wymagań Bożych, a wystrzegać się wszystkiego, co mogłoby stać się przeszkoda tej współpracy. Chrześcijanin jest zobowiązany zawsze podporządkowywać się myślom wyrażonym w Bożym objawieniu. Wymawiając się okolicznościami lub tłumacząc popełnione zło czymkolwiek, co by odrzucało jakąkolwiek prawdę Bożą, jest tym samym, co bluźnierstwo na Boży autorytet, czyniącym winnym Boga za nasze nieposłuszeństwo. Dotknęliśmy tego zagadnienia, bo ono ma duży związek z naszym rozdziałem, do którego rozpatrywania przystąpiliśmy. Kiedy Mojżesz, prawdziwy sługa Boży usłyszał wypowiedź Korach i jego popleczników, upadł na twarz. W Księdze Wyjścia 14 rozdz. widzimy tego umiłowanego sługę Bożego, przejętego bojaźnią wtedy, kiedy należało wykazać męstwo. Jednak tutaj on nie mógł zrobić czegoś lepszego. Nie należy nigdy prowadzić sporu z ludźmi niezadowolonymi i niespokojnymi, najlepiej pozostawić ich w dyspozycji Bożej, ponieważ oni mają do czynienia nie z człowiekiem, a z Bogiem. Jeżeli Bóg powierza człowiekowi jakieś stanowisko lub porucza jemu określoną pracę, to wtedy ludzie otaczający jego zaczynają sprzeciwiać się jemu, dlatego, ze on jest posłuszny Bogu, a więc za jego posłuszeństwo Bogu. wtedy oni w rzeczywistości występują przeciwko Bogu. co w rzeczywistości zawsze prowadzi do bardzo smutnego i tragicznego ich końca. Ta wielka Boża prawda jest pełna Bożej ciszy i moralnego uznania dla duszy sługi Bożego, wtedy, kiedy duch zawiści i nieposłuszeństwa powstaje przeciwko niemu. Jest zupełnie niemożliwym, aby zajmować odpowiednie miejsce w rzędzie sług Bożych albo być szczególnie błogosławionym narzędziem w rękach Bożych i w tym samym czasie uciec od napadów kłótliwych i niezadowolonych ludzi, którzy nie mogą się zgodzić z tym, aby ktokolwiek mógł stać wyżej ich samych. W odpowiedzi na ich krytykę i obwinienie, najlepszym wyjściem jest ze skruchą i świadomością swojej znikomości skłonić się przed Bogiem i spokojnie oczekiwać, aby fale wzburzenia się uspokoiły. Gdy to Mojżesz usłyszał, upadł na twarz. Potem rzekł do Korach i całej jego zgrai. Rano da poznać Jahwe, kto do Niego należy, kto jest święty i może zbliżać się do Niego. Jedynie temu, kogo wybrał, dozwoli zbliżać się do siebie. Tak uczynicie: Niech Korach i jego stronnicy wezmą kadzielnice swoje, niech włożą do nich ogień i jutro położą w nie kadzidło przed Jahwe. Kogo wybierze Jahwe, ten jest święty. Dosyć wam synowie Lewiego. 4-7. To oznaczało, wręczyć całą sprawę we wszechmogące ręce. Powyżej wszystkiego Mojżesz stawia nieodwołalne prawa Boże. Jahwe da poznać (to nie Mojżesz rozstrzygnie) i Jahwe wybierze. O sobie i o Aaronie on nie mówi ani słowa. Rozstrzygniecie jest teraz uzależnione całkowicie od wyboru Bożego. Dwieście pięćdziesięciu buntowników zostało postawionych przed obliczem Boga żywego. Oni zostali wezwani, aby stanąć ze swoimi kadzielnicami w rękach, aby wszystko zostało rozstrzygnięte przez najwyższy sąd, przed którym i tak należy się całkowicie każdemu podporządkować. Mojżesz i Aaron w tym sądzie nie mogli mieć decydującego prawa głosu, ponieważ oni sami byli osobami zaangażowanymi w tym procesie. Dlatego Mojżesz chciał, aby obie strony stanęły przed obliczem Bożym i żeby sporny problem został rozstrzygnięty w obecności Bożej. Mojżesz kierował się w tym przypadku, prawdziwą pokora i prawdziwą mądrością. Kiedy ludzie usiłują zająć jakąś pozycję, to należy im zawsze umożliwić taką próbę, niech próbują, niech zaspokajają pragnienie swojego serca. W niedługim czasie okaże się, że miejsce, które tak bardzo pragnęli zająć, jest miejscem ich zupełnej porażki. Bardzo często spotykamy ludzi, którzy bardzo zazdroszczą innym ich pracy, położenia, działalności misyjnej. Usiłując robić to samo. Niech próbują, ale niech będą przy tym pewni, że upadek już ich oczekuje i na pewno wśród wstydu i trwogi będą musieli, tego, czego tak bardzo pragnęli opuścić. Bóg pośle im trwogę i boleść serca. A dla tego, komu tak bardzo inni zazdroszczą, najlepszą czynnością jest upaść na twarz przed Bogiem, pozostawiając Jemu do rozwiązania zagadnienie lub problem spowodowany przez buntowników. I rzekł Mojżesz do Korach: Słuchajcie synowie Lewiego: Czyż nie dosyć wam, że Bóg Izraela wyróżnił was spośród zgromadzenia Izraelitów, byście się mogli zbliżać do Niego pełniąc służbę w przybytku Jahwe i stojąc przed zgromadzeniem, by za nich pełnić swój urząd. Dozwolił ci razem ze wszystkimi twoimi braćmi, lewitami zbliżać się do Siebie, a wy jeszcze domagacie się godności kapłańskiej. Złączyliście się przeciwko Jahwe, ty i cała twoja zgraja: Kimże jest Aaron, że szemrzecie przeciw niemu? 8-11. Tutaj przed nami odsłania się prawdziwa przyczyna tego buntu. Widzimy tutaj, kto był rzeczywistym przywódcą buntu i czego ci buntownicy się domagali. Mojżesz zwraca się do Korach i obwinia jego, że domaga się urzędu kapłańskiego. Powinniśmy sobie wyjaśnić to zagadnienie z punktu widzenia Pisma Świętego, należy nam poznać, kim był rzeczywiście Korach, do czego prowadził jego zamysł i czym był w rzeczywistości ten zamysł. Kim był Korach? On był Lewitą i jako taki, został powołany, aby służyć Bogu i nauczać naród. Niech nakazów Twych uczą Jakuba, a Prawa twego – Izraela, przed tobą palą kadzidła, na twoim ołtarzu całopalenia. Powt. 33:10 Bóg Izraela wyróżnił was spośród zgromadzenia Izraelitów, byście się mogli zbliżać do Niego, pełniąc służbę w przybytku Jahwe i stojąc przed zgromadzeniem, by za nich pełnić swój urząd. Przyglądając się temu powierzchownie, możemy nawet nie zauważyć, aby Korach domagał się czegoś dla siebie. Ogólnie można by było powiedzieć, że domagał się praw jednakowych dla ogółu. Jednak Mojżesz wyuczony przez Ducha Bożego, obnaża to, co było wewnątrz tego człowieka, że on domagał się dla siebie praw kapłańskich. Musimy odnotować ten fakt. W większości wypadków ludzie, którzy bardzo głośno ogłaszają, że domagają się równego traktowania wszystkich w społeczności Bożej, w rzeczywistości domagają się wyższego urzędu dla siebie i dla swoich wygód i korzyści. Kiedy człowiek nie jest zadowolony ze swojej pracy, ze swojego stanowiska, marzy o wyższej pozycji. A to nie zawsze jest zauważalnym przez ogół, lecz wcześniej czy później, Bóg obnaży wewnętrzne pragnienia, dlatego, ze to do Boga należy ocena całej działalności człowieka. Nic tak nie odpycha, jak pragnienie człowieka, aby być zawsze na przedzie wśród członków Bożej społeczności. To zawsze prowadzi do rozczarowania i upadku. Być znalezionym na swoim miejscu i wiernie wypełniać to, co zostało położone na mnie przez Boga, jest najważniejszym dla mnie i każdego z nas. Dlatego też, czym skromniej, czym prościej człowiek utrzymuje samego siebie, tym dla niego jest lepiej. Korach nie szedł drogą pokory i podporządkowania się. On był niezadowolonym ze swojego położenia, ze swojej pracy, które otrzymał od Boga. On pragnął tego, do czego nie miał żadnych praw. On marzył o kapłaństwie. Grzech jego był zawarty w tym, że się sprzeciwiał Kapłanowi, on przeciwko niemu powstał i cały swój upór skierował przeciwko niemu. Ten fakt spotykany w życiu Koracha, pozostaje bardzo często niezrozumiałym. Czyn, który został dokonany przez niego bardzo często, jest przypisywany ludziom, którzy mając dar od Boga, chcą zrobić z niego użytek, tak jak im to poleciał Głowa Kościoła. Taki osąd jest skrajnym i zupełnie bezpodstawnym. Weźmy dla przykładu człowieka, którego Bóg wyposażył w dar głoszenia Ewangelii. To czy my możemy jemu przypisywać grzech Koracha? Jeżeli on jest [posłuszny Bogu i idzie zgodnie z poleceniem Bożym i głosi Ewangelię, to mamy prawo cokolwiek mówić przeciwko niemu? Czy on powinien głosić czy też nie? Czy nie zobowiązuje jego do tego dar Boży i powołanie Boże? Czy tym samym możemy stwierdzić, że taki człowiek szuka uznania dla siebie? To samo dotyczy i nauczycieli w Kościele. Czyż może popaść w grzech Korego pasterz, kiedy używa daru darowanego jemu przez Boga, choćby ten dar wyróżniał się czymś szczególnym? Czyż to nie dary Boże czynią człowieka sługą Kościoła? Dlaczego więc mając takie warunki nie miałby stać się pasterzem czy nauczycielem? Czyż nie jest jasnym dla każdego trzeźwo myślącego człowieka, dla człowieka kierującego się Słowem Bożym, że tylko otrzymanie daru pochodzącego z góry i nim posługiwanie się, może uczynić człowieka prawdziwym sługą Bożym? Czyż nie jest oczywistym i z drugiej strony, że choćby człowiek władał wieloma i różnorodnymi zdolnościami, jeżeli jemu to nie zostało darowane z góry, to on nie jest sługą wiernym? Czyż można jeszcze wątpić w tych zagadnieniach? Przecież to wszystko jest oczywiste. Nie należy tutaj zapominać, że mówimy o darach szczególnych, specjalnych dla służby w Kościele Bożym. Jednak każdy członek Kościoła został zobowiązany do wykonywania jemu zaleconej służby. Każdy spostrzegawczy chrześcijanin to zrozumie. Zespolenie się ciała tworzenie ciała nie jest to rezultat pracy członków, które są znaczące i cieszą się wielkim uznaniem, jest to współpraca wszystkich członków, zgodnie z położeniem, które one zajmują. O tym jest mowa w Efez. 4:15-16. Chodzi o to abyśmy już nie byli dziećmi, którymi miotają fale i porusza każdy powiew nauki na skutek oszustwa ze strony ludzi i przebiegłości w sprowadzaniu na manowce. Natomiast żyjąc prawdziwie w miłości sprawmy, by wszystko rosło ku Temu, który jest Głową – ku Chrystusowi. Z Niego całe Ciało – zespolone i utrzymane w łączności dzięki całej więzi umacniającej każdy z członków stosownie do miary – przyczynia sobie wzrostu do budowy siebie w miłości. Wszystko to jest zrozumiałe i proste. Jeśli chodzi o poszczególnych posługujących służby ewangelisty, pasterza Kościoła, proroka, albo nauczyciela, to te służby SA udzielane wyłącznie przez Chrystusa. Tylko obecność w człowieku odpowiednich cech i darów umożliwia takie posługiwanie w Kościele. Efez. 4:11-12. 1Kor. 12:11. Z drugiej strony wszelkie wykształcenie, wszechstronność we wszystkich dziedzinach, żadna szkoła w świecie, ludzkie udogodnienia, ofiarność nie są w stanie uczynić człowieka zdolnym do podjęcia pracy kaznodziei, pasterza, nauczyciela, jeżeli on nie otrzyma szczególnego daru od Głowy Kościoła. Wydaje się nam, ze dostatecznie udowodniliśmy, że zupełnie bezpodstawnym jest zarzucanie ludziom, że popełniają grzech Korego, jeżeli ci ludzie przejawiają w sobie dary i robią z nich użytek, jeżeli je otrzymali od Głowy Kościoła. Wręcz przeciwnie, oni by na pewno popadli w poważny grzech, gdyby nie posługiwali się tymi darami. Jednak istnieje wielka różnica pomiędzy służbą Bogu, a kapłaństwem. Korach nie tylko nie dążył do tego, aby stać się sługą Bożym, on nim był. On pragnął kapłaństwa, on chciał zostać kapłanem, a co do tego, to on nie miał prawa. Kapłaństwo należało tylko do domu Aarona i potomków jego. Dlatego też wszystkie usiłowania człowieka, który nie należał do rodziny Aarona, aby przynosić Bogu ofiary lub wykonywać inne kapłańskie czynności, było jawnym zamachem na prawa należące wyłącznie do rodziny Aarona. A Aaron jak wiemy był wielkim pierwowzorem naszego wielkiego Arcykapłana, który wszedł na niebiosa – Jezusa Syna Bożego. Gdyby, więc był na ziemi, to nie byłby kapłanem Hebr. 8:4. wiadomo przecież, że nasz Pan wyszedł z pokolenia Judy, a Mojżesz nic nie wspominał o kapłanach z tego pokolenia Hebr. 7:14. Ostatnia część naszego rozdziału mówi nam o zdumiewającym i wprost namacalnym dowodzie działania sądu Bożego, który dosięgnął Koracha i jego zwolenników. Bóg bardzo szybko i w sposób zdecydowany rozwiązał konflikt spowodowany przez buntowników. Już sam opis działania Bożego, powoduje w nas strach. A cóż dopiero przeżyli świadkowie całego zajścia? Ziemia rozwarła swoje usta i pochłonęła trzech głównych przywódców buntu: Wtedy wypadł ogień od Jahwe i pochłonął dwustu pięćdziesięciu mężów, którzy ofiarowali kadzidło. 35w. Teraz rzekł Mojżesz: Po tym poznacie, że Jahwe mnie posłał, abym te wszystkie czyny wykonał i że to nie ode mnie wyszło; jeśli ci ludzie umrą śmiercią naturalną i jeśli ich spotka los taki jak innych ludzi, wtedy nie Jahwe mnie posłał. Gdy jednak Jahwe uczyni rzecz niesłychaną, gdy otworzy ziemią swoją paszczę i pochłonie ich razem ze wszystkim, co do nich należy, tak, że żywcem wpadną do szeolu, wówczas poznacie, że ludzie ci bluźnili przeciwko Jahwe. 28-30. W ten sposób Mojżesz udowadnia, że on uważa za zainteresowanych w tym konflikcie Jahwe i buntowników. On osobiście zwraca się do sądu Bożego, wszystko przekazuje w ręce Boże. I to właśnie w tym jest zawarty cały sekret moralnej siły sługi Bożego. Człowiek, który nie szuka własnego uznania, człowiek, który dąży od początku aż do końca, aby płynęła chwała należna Bogu, może z całkowitym spokojem czekać rozwiązania wszelkiej trudności. Aby to mogło nastąpić, to należy mieć czyste oko, szczere serce i święty zamiar. Natomiast wszelkie pragnienia własnej czci, zawiść, pycha umysłu, nie mogą się zupełnie ostać, kiedy ziemia otwiera swoje usta, kiedy spada ogień, który trawi wszystko, co jest nieczystym. Dopóki wszystko jest spokojnym nie jest trudno, przypisywać sobie to lub to drugie, chwalić się tym lub tamtym, wypowiadać głośno słowa. Wystarczy tylko, aby pojawił się ogień Boży, nastał czas sądu Bożego, a wszystko się całkowicie zmienia. Gdy kończył mówić te słowa, rozstąpiła się ziemia pod nimi. Ziemia otworzyła swoją paszczę i pochłonęła ich razem z ich rodzinami, jak również ludzi, którzy połączyli się z Krachem, wraz z całym ich majątkiem. Wpadli razem ze wszystkim, co do nich należało, żywcem do szeolu, a ziemia zamknęła się nad nimi. Tak zniknęli spośród społeczności. Wszyscy zaś Izraelici, którzy stali wokoło uciekli na ich krzyk, mówiąc: By też i nas ziemia nie połknęła. 31-34. Prawdziwie straszną jest rzeczą wpaść w ręce Boga żyjącego. Hebr. 10:31. Bóg nasz jest, bowiem ogniem pochłaniającym. Hebr. 12:29. Bóg w gronie świętych przejmuje bojaźnią, większy od wszystkich wokół Niego – przyprawia o drżenie. PS. 89:8. O wiele lepiej i mądrzej postąpiłby Korach gdyby zadowolił się swoją tak bardzo zaszczytną służbą, jako Lewita. Będąc synem Kahetyty, był zobowiązany, aby strzec świętych przedmiotów. Jednak on chciał zostać kapłanem i to doprowadziło go do upadku. Ale to jeszcze nie wszystko. Kiedy tylko ziemia zamknęła swoje usta, wypadł ogień od Boga i pochłonął dwustu pięćdziesięciu mężów, którzy stali z kadzielnicami. 35w. To było naprawdę wstrząsające wydarzenie. To było straszne zjawisko. To był przejaw bezlitosnego sądu Bożego karzącego, hardość i roszczenia człowieka. Na próżno człowiek stara się próbować przeciwstawić się wobec Boga. Zawsze takich czeka klęska, bo Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornym okazuje łaskę. Zupełnie bezmyślnym jest, kiedy robak ziemski wiedzie spór z Bogiem Wszechmogącym. Gdyby Korach i jego zwolennicy byli pokornymi i podporządkowanymi Bogu, gdyby byli zadowoleni z położenia, które zostało im darowane przez Boga, gdyby podporządkowali się Bogu, to obojętnie, jaką by nie była ich pozycja, spotkaliby się z uznaniem Bożym, od Boga spływałyby na nich błogosławieństwa, nie doprowadziliby do tak strasznych następstw i nieszczęść, jakie spadły na ich rodziny. Będąc niczym zaczęli przypisywać sobie zasługi, dlatego też i zguba ich oczekiwała. Kiedy Bóg bierze w Swoje ręce wodze kierowania, hardość i nieposłuszeństwo sprowadzają karę Bożą. Dlatego z wielką uwagą wniknijmy w głęboki sens 16 rozdziału. O jak wielkie znaczenie ma tutaj pokora i skromność. My żyjemy w epoce, kiedy człowiek pragnie wychodzić na coraz wyższe stopnie. Excelsior! (coraz wyżej i wyżej) – oto ulubiona dewiza naszych czasów. Czy jednak temu wyrażeniu oddajemy prawdziwy sens? Każdy, bowiem kto się wywyższa będzie poniżony, a kto się uniża będzie wywyższony. Łuk. 18:15. Jeżeli chcemy kierować się podstawą, która jest stosowana w Królestwie Bożym, to zobaczymy, że jedynym sposobem na wywyższenie jest wyrzeczenie się swojego „ja”, a nawet swojej osobowości. Ten, Kto obecnie zajmuje najwyższe miejsce z Ojcem w niebie, dobrowolnie zajął najniższe miejsce na ziemi (por. Filip 2:5-11) Oto wspaniały przykład dla nas chrześcijan. Oto prawdziwy Boży środek, chroniący nas przed zuchwałością i hardością i pragnieniem samochwały, które zawładnęły tym światem. Jest bardzo smutnym widzieć ludzi, którzy uważają siebie za naśladowców Tego, Kto był cichym i pokornego serca, okazują się ludźmi szukającymi własnego uznania, hardymi, krnąbrnymi, niecierpliwymi, pozbawionymi pokoju. Kontrola swojego serca w obecności Bożej, a także pozostawanie sam na sam z Bogiem – oto, co nam pomaga ustrzec się przed hardością i pychą. Niech Bóg dopomoże wszystkim nam poznać prawdziwą siłę społeczności z Nim w głębi naszej duszy. Niech Bóg dzięki Swojemu wielkiemu miłosierdziu uczy nas prawdziwie być pokornymi na wszystkich drogach naszego życia i pomoże nam w prostocie duszy abyśmy znajdowali tylko oparcie w Nim, zapominając zupełnie o naszym osobistym znaczeniu i naszej ważności.

Podsumowująca część naszego rozdziału, w zdumiewający sposób pokazuje nam niepoprawną naturą naszego serca, które nie jest odrodzone. Mogłoby się wydawać, że po tak wstrząsających wydarzeniach, którego świadkami byli wszyscy Izraelici zostanie wyciągnięte jakaś lekcja, która by oddziaływała na nasze serca. Po tym jak naród oglądał na własne oczy, kiedy to ziemia otwarła swoje usta, po tym jak z wielkim krzykiem zaczęli uciekać, słysząc straszliwy krzyk rozpaczy tych, którzy zostali pochłonięci przez ziemię. Po tym jak byli świadkami strasznych konsekwencji sądu Bożego, a tym samym wielkiego przejawu działania Bożej mocy, powinni z pokora i bojaźnią chodzić przed obliczem Boga. Już nigdy nie powinni byśmy usłyszeć głosu niezadowolenia, już nigdy nie powinno być słyszane wśród nich szemranie. Niestety! Nawet najbardziej wstrząsające fakty nie mają większego wpływu na człowieka. Ciało nigdy nie poddaje się uzdrowieniu. I ta prawda jest potwierdzona przez całą Biblię. Biblia potwierdza nam ten fakt słowami końcowymi 16 rozdziału. (W Polskim wydaniu jest to rozdział 17: 7w.) A nazajutrz szemrało… Pomyślmy! Nie upłynął jeszcze rok, miesiąc, nawet nie minął tydzień, od tych strasznych wydarzeń, które zostały nam tutaj opisane. A nazajutrz szemrało całe zgromadzenia synów Izraela (Już szemrze nie iluś tam krnąbrnych buntowników, ale całe zgromadzenie) przeciw Mojżeszowi i Aaronowi mówiąc: Wyście wytracili lud Jahwe. Gdy się całe zgromadzenie zebrało przeciwko Mojżeszowi i Aaronowi, oni skierowali się ku Namiotowi Spotkania. Wtedy obłok okrył Namiot i ujrzeli chwałę Jahwe. Mojżesz zaś i Aaron przyszli przed Namiot Spotkania. Rzekł Jahwe do Mojżesza: Oddalcie się od tego zgromadzenia, bo chcę ich wytracić w jednej chwili. Oni zaś upadli na twarz. 41-45. (17r:6:10). Mojżesz jest zmuszony ponownie wstawiać się za naród. Zupełna i w jednej chwili zagłada zagraża znów całemu zgromadzeniu. Sytuacja beznadziejna. Jak widać cierpliwość Boża kończyła się. Miecz sądu gotów paść na całe zgromadzenie. I oto buntownicy i cały lud znajduje sobie orędowników i to tych samych, wobec, których tak mocno szemrali i którymi lekceważyli. I teraz ci sami ludzie, których oni obwiniali za śmierć narodu Bożego, stają się narzędziem Bożym, dla zbawienia ich życia. I rzekł Mojżesz do Aarona: Weź kadzielnicę włóż do niej ognia z ołtarza i rzuć kadzidła, a idź prędko do ludu by dokonać nad nimi przebłagania, bo Jahwe rozgniewał się i już zaczyna się plaga. Wziął, więc Aaron kadzielnicę, jak mu przykazał Mojżesz i pobiegł między lud, gdzie już rozpoczęła się plaga. Nałożył kadzidło i dokonał przebłagania nad ludem. Stanął następnie pomiędzy umarłymi i żywymi, a plaga ustała. A tych, którzy zginęli było czternaście tysięcy siedmiuset, oprócz zmarłych z powodu Koracha. 46-49. (17:11-14) Kapłani, wobec, których buntowała się cała społeczność, lekceważąc ich, mogli teraz stać się narzędziem uśmierzenia gniewu wobec buntowników. Opisany tutaj przypadek jest bardzo wzruszającym. Oto Aaron kapłan Boga stoi pomiędzy martwymi i żywymi. Dym woni kadzidła unosi się do tronu Bożego – wzruszający pierwowzór Tego, Kto będąc znacznie wyższym od Aarona, stał się Sam ofiarą odkupieńczą za grzechy Swojego ludu, zawsze stoi przed Bogiem jako miła woń Swojej doskonałości i Swojego dzieła odkupieńczego. Tylko kapłani mogli prowadzić przez pustynię lud. Oni byli bogatymi i prawdziwymi źródłami Bożej łaski. Wstawiennictwo kapłanów, za nimi przed Bogiem, zobowiązywało naród do wielkiej wdzięczności za nich. Bo to dzięki nim minęła ich sroga kara. Gdyby Bóg postąpił z nimi zgodnie z tym, co mówiło Jego Słowo: bo ich chcę wytracić w jednej chwili. Taka jest działalność sprawiedliwego sądu. Praworządność wymagała natychmiastowego wytracenia. Pełne i doskonałe wybawienie jest najbardziej chwalebnym działaniem łaski Bożej. Tak łaska przejawiała swe królowanie przez sprawiedliwość. Rzym. 5:21. Gdyby Bóg postąpił ze Swoim ludem według praworządności, to Jego Imię nie byłoby tak wywyższone. Dlatego też Jego Imieniowi prócz sprawiedliwości należną cecha jest przejaw miłości, miłosierdzia, dobroci, wielkiej cierpliwości i nieskończonego współczucia. Żadna z tych cech nie mogłaby być okazana gdyby naród został wytracony. Imię Jahwe nie byłoby w pełni wywyższone. Przez wzgląd na Moje Imię powstrzymam oburzenie o pohamuje się przez wzgląd na moją chwałę, by cię nie wytracić… Przez wzgląd na Mnie samego tak postępuję, bo jakże mogę być znieważony? Chwały mojej nie oddam innemu. Izaj. 48:9,11. Jak cudownym jest dla nas, że Bóg przez nas, dla nas i w nas działam dla uwielbienia Swojego Imienia. Zadziwiającym jest, że Jego chwała szczególnie jaśnieje i w pełni uwidacznia się tylko w wypełnianiu przez niego odwiecznych planów i zamierzeń Jego serca, przedstawiając Jego jako Boga Sprawiedliwego i Boga Zbawiciela. Drogocenne dla grzesznika Imię. Ono zawiera w sobie wszystko, co jest potrzebne dla człowieka w czasie jego ziemskiego życia i przez całą wieczność. Ono wyciąga jego z głębin grzeszności czyniących jego uczestnikiem piekła; przeprowadza jego przez wszelkiego rodzaju walki, przez próby i doświadczenia pustyni i wprowadza jego w końcu w niebo do światłości i do dziedzictwa nieskazitelnego tam gdzie nie może wejść grzech i gdzie znika wszelki płacz.

 

 

Rozdziały  17 i 18

 

Tematy: Laska Aarona. Kapłan pośrednik pojednania. Udział kapłanów.

 

Odpowiedzialność kapłanów

 

            Ta część Bożej Księgi przedstawia nam opis, pochodzenia odpowiedzialności, a także i przywilejów kapłańskich, które im nadaje Boża ustawa. I nikt sam sobie nie bierze tej godności, lecz tylko ten, kto jest powołany przez Boga jak Aaron. Hebr. 5:4. To zostało w bardzo jasny sposób wyrażone w tym rozdziale. Powiedział znowu Jahwe do Mojżesza: Przemów do Izraelitów i weź od nich po lasce od każdego pokolenia, od wszystkich książąt pokoleń – razem lasek dwanaście. Wypisz imię każdego na lasce, a na lasce Lewitów wypisz imię Aarona. Ma wypaść po jednej lasce na wodza poszczególnych pokoleń. Połóż je w Namiocie Spotkania przez Arką Świadectwa, gdzie się z tobą spotykam. Laska męża, którego obrałem zakwitnie i ucieszę szemranie synów Izraela, które się podniosło przeciwko wam. I oznajmił to Mojżesz Izraelitom. Dali mu, więc wszyscy ich książęta po lasce, tak, że wypadła jedna laska na księcia z każdego pokolenia, razem, więc dwanaście lasek. Pośród nich była również laska Aarona. 1-6. (17: 16-21) O jakąż nieporównywalną mądrością tchnie to polecenie. Wybór zupełnie został wyjęty z rąk ludzkich, a postawiony tak jak należało postawić – w zależności od Jedynego Boga Żywego. To nie człowiek określał swoje położenie, ani położenie bliźniego. Bóg dokonywał wyboru, Bóg potwierdzał wybór człowieka do określonej służby. Czyli innymi słowy, wszystko zostało uzależnione od decyzji Boga. W rezultacie, czego wszelkie szemranie musiało raz na zawsze być zakończone. I od tej chwili nikt już nie mógł obwiniać arcykapłana Bożego, o przywłaszczenie sobie praw kapłańskich. Wola ludzka zupełnie nie była brana pod uwagę w tej ustawie. Dwanaście lasek pozostawionych w jednakowych warunkach przed obliczem Bożym. Człowiek ukrył się pozostawiając działanie Bogu. Interwencja, wpływ ludzki został zupełnie wyeliminowany. W głębi przybytku z dala od wszelkich myśli ludzkich, powinna zapaść decyzja Boża dotycząca całego zagadnienia mówiącego o kapłaństwie. Po tej ostatecznej decyzji, sprawa nigdy więcej nie powinna powracać do rozstrzygnięcia ponownego. Mojżesz położył laski przed Jahwe w Namiocie Spotkania. Gdy następnego poranka wszedł Mojżesz do Namiotu Spotkania, zobaczył, że zakwitła laska Aarona z pokolenia Lewiego; wypuściła pączki, zakwitła i wydała dojrzałe migdały. 7-8. (22-23) Cudowny, wzruszający pierwowzór Tego, Kto ustanowiony według Ducha Świętości przez powstanie z martwych pełnym mocy Synem Bożym… Rzym. 1:4. I tak wszystkie laski były w jednakowych warunkach, w każdej z dwunastu nie było żadnych oznak życia. Ale oto do działania przystąpił Bóg, Bóg żywy; i wszechmoc Jego powołuje do życia martwe drewno i w martwym drewnie pojawia się życie, życie w lasce Aarona. Laska wypuściła pączki, zakwitła i wydała dojrzałe migdały. Laska pokrywa się cudownymi owocami zmartwychwstania. Kto by się ośmielił odrzucić ten fakt? Racjonaliści mogą poddawać w wątpliwość i stawiać tysiące pytań. Natomiast wiara patrząc na laskę pokrytą owocami, odkrywa w niej cudowny wzorzec nowego stworzenia. Jeśli więc ktoś pozostaje w Chrystusie jest nowym stworzeniem. To, co dawne minęło, a oto wszystko stało się nowe. 2Kor. 5:17. Niewiara może przystąpić do sporu, udowadniając z fizycznego punktu widzenia niemożliwość, aby laska – zeschłe drewno, mogło wypuścić pączki, zrodzić owoce, i to w okresie tylko jednej nocy. Dla wszelkiego rodzaju ludzi niewierzących jest to niemożliwym. A dlaczego? Dlatego, że oni zawsze wykluczają Boga. Zapamiętajmy to: niewiara zawsze wyklucza Boga. Niewiara zawsze kieruje się swoimi własnymi poglądami, a tym samym zawsze pogrąża się w ciemnym mroku skąd czerpie swoje dowody. Nawet najmniejszy promyk światła nie może dotrzeć w sferę niewiary. Niewiara odwraca się od jednego Źródła światła, pogrążając tym samym duszę w otchłani śmiertelnej ciemności, którą nic nie zdoła przeniknąć. Młody przyjacielu, bardzo dobrze zrobisz, jeżeli bardzo poważnie przemyślisz nad tym, tak ważnym dla życia zagadnieniem. Dokonaj wszechstronnego przeglądu, tej szczególnej strony niewiary, filozofii i racjonalizmu lub sceptycyzmu. Niewiara zawsze i wszędzie, od początku aż do końca wyklucza Boga. Niewierząca dusza patrząc na cud pojawienia się pąków, kwiatów i owoców na lasce Aarona, zawsze się będzie uśmiechać i mówić: W jaki sposób do tego doszło? Jak to się stało? I taką drogę zawsze wybiera niewiara kierująca człowiekiem. On może zadać dziesiątki tysięcy pytań, na które sam nie potrafi odpowiedzieć. I on będzie zawsze starał się narzucić komuś wątpliwości, na które nie potrafi odpowiedzieć sam. Niewiara jest produktem szatana. To właśnie szatan jako pierwszy sformował tak bardzo liczne pytania i je nadal produkuje. To on wzbudza w sercu wszelkiego rodzaju wątpliwości i pytania, wprowadzając w ten sposób duszę w mrok niedowiarstwa. I jeżeli uda się jemu wzbudzić w sercu choćby najmniejszy cień wątpliwości, to już osiągnął swój cel. Jednak on jest zupełnie bezsilnym wobec duszy, która całkowicie ufa Bogu i jest pewna, że Bóg istnieje i że Bóg to i tamto powiedział. Dla wierzącej duszy. Bóg jest odpowiedzią na wszystko. Taka też jest odpowiedź wiary, na wszystkie znaki zapytania niewiary. Gdyż jest to Boska decyzja na wszelkiego rodzaju wątpliwości wynikające na niwie niewiary. Wiara zawsze daje miejsce Temu, Kogo niewiara wyklucza. Wiara w swoich myślach zawsze liczy się z Bogiem, niewiara nie bierze pod uwagę możliwości istnienia Boga. Chcemy tutaj powiedzieć w szczególności do młodych ludzi: Jeżeli cokolwiek Bóg powiedział, to przyjmuj to bez najmniejszego wahania. Jeżeli dopuścisz choćby najmniejsze wątpliwości, to szatan bardzo szybko pokona ciebie. Jedynym i pewnym mieczem przeciwko niemu jest pewne słowo: Napisano. Jaką korzyść przyniesie spór z szatanem, a dotyczącym swojego własnego postępu, swoich uczuć i swoich życiowych wygód? Zawsze powinniśmy stać na jednym i niechwiejącym się fundamencie: Bóg istnieje, Bóg mówi do nas. Hebr. 1:2. Szatan nie może przeciwstawić się temu najwyższemu dowodowi, który usuwa na bok wszystkie pozostałe. To doprowadza szatana do klęski i wkrótce musi uciec. A to wszystko zostało potwierdzone przez pokuszenie, którym został poddany nasz Pan Jezus. Według swojego zwyczaju, szatan przybliżył się do naszego Pana, a Umiłowanego Syna Bożego, starając się poddać Jemu w wątpliwość słowa: Jeśli Jesteś Synem Bożym? To czyż wtedy Pan Jezus jemu odpowiedział: Ja wiem, że Jestem Synem Bożym. Przecież otrzymałem to świadectwo z otwartego nieba i od Ducha Świętego, Który zstąpił na Mnie i przebywa ciągle. Ja odczuwam i wierzę, a także mam na to dowody, że Jestem Synem Bożym. Nie! W ten sposób nie można by było odpędzić kusiciela. Napisano – Oto odpowiedź, trzy razy powtórzona przez Człowieka posłusznego i pokornego względem Ojca. Taką samą powinna być i nasza odpowiedź, jeżeli my także chcemy odnieść zwycięstwo nad nim. Dlatego też, jeżeli ktoś z powodu laski Aarona nas zapyta: W jaki sposób mógł stać się podobny cud? Przecież to przeczy prawom p[przyrody: jak mógł Bóg robić coś wbrew prawom przyrody? Odpowiedź wiary jest bardzo prosta: Bóg może dokonywać tak jak Jemu się podoba. Przecież Ten, Kto powołał do istnienia światy, może w jednej chwili uczynić pąki, kwiaty i owoce na suchym drzewie. Przekażcie do dyspozycji Bogu żywemu jakąkolwiek sprawę, a wszystko stanie się zadziwiająco prostym i jasnym. Odejmijcie jakąkolwiek działalność od Boga, a od razu nastąpi mrok i ciemność. Pragnienie, aby podporządkować Wszechmogącego Stwórcę wszechświata, jakimkolwiek prawom lub fizycznym podstawom, jest niczym innym jak bluźnierstwem. To jest nawet większym przestępstwem, aniżeli odrzucanie Jego istnienia. Trudno zdecydować, co jest gorszym – być ateistą i całkowicie odrzucać istnienie Boga, albo być racjonalistą twierdzącym, że Bóg nie jest w stanie tworzyć wszystko, co jest dla Niego wygodnym. Jesteśmy świadomi jak bardzo ważną rzeczą jest, aby wyjaśnić sobie prawdziwe podstawy wszelkiego rodzaju przeciwstawnych teorii. Człowiek, jak widzimy to w obecnych czasach, jest zajętym tak bardzo wyszukiwaniem różnych teorii, wysnuwaniem z nich różnych poglądów, przypuszczeń, domysłów, że świadectwo Pisma Świętego stało się, czymś marginalnym. Bóg został zapomniany i wykluczony spośród tego wszystkiego, co On Sam stworzył. Dlatego też w szczególności młodzi ludzie powinni być bardzo ostrożni, gdyż zagraża im wielkie niebezpieczeństwo. Należy, więc zwracać baczną uwagę na różnicę pomiędzy naukowymi faktami, a przypuszczeniami uczonych. Fakt zawsze zostaje faktem i obojętnie gdzie się z nim spotykamy czy to w geologii, astronomii lub w jakiejś innej dziedzinie naukowej. Zupełnie inaczej wygląda sprawa z przypuszczeniami, domysłami i poglądami ludzkimi. Pismo Święte nigdy nie przeczy naukowo potwierdzonym faktom. Natomiast różnego rodzaju poglądy, domysły uczonych są w większości sprzeczne z Pismem Świętym. Bardzo smutnym jest to, że istnieją tego rodzaju ludzie. Nigdy nie powinniśmy lekko traktować wszelkiego rodzaju okazji, aby postąpić kategorycznie niewiarę i jej produkty. Naszym obowiązkiem jest w sposób jawny połączyć się z wspólnym duchem Apostoła świadczącego: Bóg przecież musi się okazać prawdomównym, każdy zaś człowiek kłamliwym. Rzym. 3:4. Niech nasze wszelkie starania idą w kierunku, aby dla Pisma Świętego uczynić pierwsze miejsce w sercach naszych. Będziemy chylić czoła nie przed popularnymi słowami: Tak uczą nasi przodkowie – nasza tradycja, ale przed słowami: Tak mówi Jahwe – Tak jest napisane. I tylko to da nam siłę przeciwstawić się powodzi potoku niewiary, który zaraża podmyciem podstawy religijnych myśli i uczuć całego chrześcijaństwa.

            Powróćmy ponownie do naszego rozdziału: Następnie Mojżesz wyniósł wszystkie laski od Jahwe do synów Izraela: zobaczyli i każdy odebrał swoją laskę. A Jahwe rzekł do Mojżesza: Połóż laskę Aarona z powrotem przez Arką Świadectwa, by się przechowała jako znak, przeciwko zbuntowanym. Zakończ w ten sposób ich szemranie przede mną, aby nie poginęli. I uczynił tak Mojżesz postępując według nakazu Jahwe. 9-11. (24-26) I tak cała sprawa została rozwiązana przez Boga. Kapłaństwo opiera się na wszechpotężnej łasce Boga wyprowadzającego życia ze śmierci. – Oto źródło kapłaństwa. Beznadziejnym byłaby wszelka działalność człowieka usiłującego uczynić, jedną z suchych lasek symbolem kapłańskiej służby. Jak wiemy żadna siła na świecie nie mogłaby wprowadzić życie do suchego, martwego drzewa lub udzielić jakiejkolwiek siły czemuś martwemu, albo uczynić laskę przewodnikiem błogosławieństwa dla duszy i z pozostałych jedenastu lasek, ani jedna nie była w stanie zrodzić choćby najmniejszego pąka. Tylko tam gdzie okazała się obecność drogocennych świadectw życiodajnej siły, świeże ślady Bożego błogosławieństwa i życia tam gdzie znalazły się wspaniałe owoce łaski Bożej, tam i tylko tam było ukryte prawdziwe źródło kapłańskiej służby, które było w stanie prowadzić naród przez pustynię. I to nie tylko naród mający potrzebę pomocy wszelkiego rodzaju, ale naród niezadowolony, naród szemraczy i buntowników. Dlaczego jednak laska Mojżesza nie została położona razem z jedenastoma, przed oblicze Boga? Z powodu bardzo prostej przyczyny. Laska Mojżesza była znakiem siły i władzy. Laska, Aarona była znakiem łaski życiodajnej, podnoszącej zmarłych, nazywającej to, co nie istnieje, tak jakby ono istniało. Rzym. 14:17. jednakże sama siła i władza była niewystarczającą, aby prowadzić naród przez pustynię. Siła mogła stłumić powstanie, autorytet władzy mógł porazić śmiercią grzesznika. Ale społeczeństwo składające się w większości z bezradnych, słabych godnych opłakania grzeszników najbardziej potrzebowało łaski Bożej. Łaska, która mogła spowodować, że suche drzewo przyniosło owoce, mogła spowodować, że Izrael przeszedł przy jej pomocy przez pustynię. Tylko wtedy, kiedy mając na myśli laskę pokrytą owocami, mógł Jahwe powiedzieć: zakończ w ten sposób ich szemranie przede mną, aby nie poginęli. Laska władzy mogła zniszczyć szemrających. Laska łaski mogła ukrócić samo szemranie. Czytelnik z wielką korzyścią dla siebie może przeczytać początek 9 rozdziału Listu do Hebrajczyków, który ma ścisły związek z naszym tematem. Apostoł pisząc o Przybytku wymienia: … i Arkę Przymierza, pokrytą zewsząd złotem. Znajdowało się w niej naczynie złote z manną, laska Aarona, która zakwitła i tablice Przymierza 4w. Jednak w 1Królewskiejk 8:9 czytamy: W Arce nie było nic, oprócz dwóch kamiennych tablic, które Mojżesz tam złożył pod Horebem, gdy Jahwe zawarł przymierze z Izraelitami w czasie ich wyjścia z ziemi egipskiej. Podróż przez pustynię dobiegła końca. Sława królestwa Salomona rozeszła się po wszystkich krajach ziemi. Wtedy okazało się nie potrzebnym wiadro z manną i laska, która wydała owoce. Tylko tablice z przykazaniami Bożymi, pozostały jako podstawa praworządności Bożej wśród Jego narodu. Drogocenna Boża prawda. Każdy z nas powinien docenić jej głębokie i błogosławione znaczenie. Niechaj każdy przyswoi sobie różnicę, a także znaczenie tej różnicy, pomiędzy laską Mojżesza i Aarona. Laska Mojżesza wykonała powierzone jej zadanie zupełnie w innych okolicznościach i w innym czasie. Kraj Egipski, jak czytaliśmy został bardzo mocno doświadczony przez tą laskę. Przez podniesienie jej, wody się rozdzieliły, miasta obracały się w gruzy. Bo to była laska siły i władzy. Jednak ta laska nie była w stanie zahamować szemrania Izraela i przeprowadzić ich przez pustynię. Dokonać tego mogła tylko łaska czysta, wolna, niebiańska, pierwowzór ukryty pod postacią laski Aarona. Ten kawałek suchego, martwego drzewa, był bardzo wiernym odzwierciedleniem każdego z nas, tak jak był odzwierciedleniem każdego Izraelity. Ani soku, ani życia, ani siły, tam nie było. Można było powiedzieć tylko: cóż można z tego zrobić? A tak właśnie było z Izraelem w pustyni, to samo jest i z nami obecnie. Jakim sposobem Izraelici byli prowadzeni przez pustynię? Jakie pokrzepienie otrzymywali każdego dnia, kto zaspakajał ich potrzeby, leczył słabości? A w jaki sposób otrzymywali przebaczenie za swoją bezmyślność i za wszystkie swoje grzechy? Odpowiedź na te wszystkie pytania znajduje się w lasce Aarona, która zakwitła i zrodziła owoce. Suche i martwe drzewo było wyrazem cielesnego stanu serca człowieka. Pąki i kwiaty, a także owoce oznaczają żywą i życiodajną łaskę Bożą, będącą podstawą kapłańskiej służby, która jedynie mogła wprowadzić naród do ziemi obiecanej. Mogła także przeprowadzić ich przez pustynię. Podobnie jest i z nami. Wszelka służba w Kościele Bożym jest owocem łaski Bożej, darem Chrystusa, Głowy Kościoła, tak jak o tym świadczy Apostoł Paweł w Liście do Galatów mówiąc o sobie samym: Paweł apostoł nie z ludzkiego ustanowienia, lecz z ustanowienia Jezusa Chrystusa i Boga Ojca, który Go wskrzesił z martwych. 1:1. Nie zapominajmy, że jest to jedyne źródło dające początek wszelkiemu dziełu, każdej służbie niezależne od człowieka, niepolegające jego woli. Człowiek może zbierać suche kawałki drewna, nadawać jemu jakąkolwiek formę. Do czego jednak to doprowadzi? Aby udowodnić, że jest to Boska służba jest na suchym drzewie. Jeżeli tego nie ma, to, o jakiej żywej służbie może być mowa? Tylko obecność w człowieku daru Chrystusa czyni z niego sługę Chrystusa. Jeżeli człowiek nie otrzymał tego daru od Chrystusa, to nie jest zupełnie sługą Chrystusowym. Czyli każdy sługa Boży musi być ustanowionym przez Boga. To jest zupełnie jasnym dla każdego czytelnika. Chyba, ze jeszcze ta Boża prawda nie dotarła do serca. W takim wypadku chcielibyśmy poradzić, aby każdy mający wątpliwości w tej dziedzinie, aby zrezygnował ze swoich własnych poglądów, obojętnie skąd by one nie pochodziły. Niech weźmie Nowy Testament i w obecności Bożej, otworzy 1 list do Kor. 12r i 14r a także Efez. 4:7-12. tutaj każdy zrozumie, że: wszyscy słudzy Boga – Apostołowie, prorocy, nauczyciele, pasterze, ewangeliści – wszyscy z wyboru Bożego. Wszyscy utwierdzeni i wyznaczeni do tej służby przez Głowę Kościoła. Jeżeli człowiek nie otrzymał do służby daru Chrystusa, to on nie jest sługą Chrystusa. Każdy uczestnik ciała posiada swoją, jemu wyraźnie poruczoną pracę. Tworzenie ciała dokonuje się przez łączną pracę wszystkich członków czy to małych czy to znacznych. Wszystko od Boga. Nie należy mieszać duchowych darów, które zostały wręczone sługom Kościoła, z obowiązkami wykonywanymi w jakimś tam miejscowym Kościele. Do tego celu byli wybierani uczniowie przez Apostołów. Tak jak to miało miejsce z wyborem przełożonych i diakonów, ale tutaj nie ma mowy o jakimś szczególnym darze Bożym. Niektórzy z nich byli na pewno obdarowani darami z góry. Apostołowie wybierali ich nie dla tego, aby oni posługiwali tymi darami w Kościele, ale dla wykonania takich lub innych obowiązków w miejscowym Kościele. Duchowe dary, pochodzące od Głowy Kościoła nie mają nic wspólnego z miejscową służbą ciału Chrystusa. Musimy tutaj w pełni wyjaśnić sobie różnicę pomiędzy duchownymi darami, darowanymi przez Boga, dla służby w Bożym Kościele, a posługą w każdym pojedynczym miejscowym Kościele. Obie te służby bardzo często są łączone ze sobą, tak, że ich ludzie nie odróżniają. I nie są w stanie określić czy to miejsce lub taka służba dotyczy służby Bożej w Kościele lub jest to obowiązek członka Kościoła? Nigdzie nie znajdujemy w Nowym Testamencie, aby ludzka interwencja lub ludzkie mieszanie się, albo ludzki autorytet miał jakiekolwiek znaczenie przy wyborze lub otrzymaniu darów koniecznych dla służby w Kościele. (Uwaga: W Dz. Ap. 6:2-6 czytamy o wyborze Diakonów: Upatrzcież, zatem, bracia, siedmiu mężów pośród siebie, cieszących się dobrą sławą, pełnych Ducha i mądrości. Im zlecimy to zadanie… Pozwolono braciom, aby dokonali wyboru ludzi, dlatego, ze oni dawali dla tego celu środki pieniężne. Jednak do tej służby wyznaczył ich Bóg przez Apostołów. To dotyczyło wyboru diakonów, których praca była czasowa, stosowana do wymogów danej chwili w Kościele. Jeżeli jednak chodzi o wybór ewangelistów, przełożonych i nauczycieli, to on wcale nie zależał od ludzkiego wyboru lub autorytetu ludzkiego, ale od daru Chrystusa.) Dzięki Bogu za to, że słudzy Jego Kościoła są wybierani nie przez człowieka, ani przez ludzi, ale przez Jezusa Chrystusa i Boga Ojca, który wskrzesił Jego z martwych. Gal. 1:1 Lecz Bóg tak, jak chciał stworzył różne członki, umieszczając, każdy z nich w ciele 1Kor. 12:18. Każdemu zaś z nas została dana łaska, według miary daru Chrystusowego. Dlatego mówi Pismo: Wstąpiwszy do góry, wziął do niewoli jeńców, rozdał ludziom dary… I On ustanowił jednych apostołami innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami dla przysporzenia świętych do wykonywania posługi celem budowania Ciała Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary wielkości według pełni Chrystusa. Efez. 4:7,8,11-15. Tutaj jak widzimy wszelkiego rodzaju służba, oparta jest na tej samej podstawie, zaczynając od Apostołów a kończąc na ewangelistach i nauczycielach. Wszystkie te dary, dane zostały przez Głowę Kościoła, znanym ludziom, którzy tym samym stali się odpowiedzialnymi, przede wszystkim przed Głową Kościoła, znajdującą się na niebiesiech, następnie przed członkami żyjącymi tutaj na ziemi. Już sama myśl, że człowiek, który otrzymał dar z góry, jest wybierany przez autorytet ludzki, obraża autorytet Boga. Aaron mający laskę, która zakwitła, został wybrany i postawiony do tak zaszczytnej i odpowiedzialnej służby arcykapłana, przez Boga, a nie przez ludzi. Aaron został powołany przez Boga, a nie przez ludzi, i to było wystarczającym. Obecnie wszyscy otrzymujący Boski dar służby, zostaną powołani przez Boga, będąc zobowiązani do posługi tymi darami. Służba, jej źródło, siła, odpowiedzialność – wszystko uzależnione od Boga. Wiemy, że wszyscy, którzy opierają się wyłącznie na Słowie Bożym, na pewno się zgodzą z tym. Każdy Boży sługa obojętnie, jakimi by darami duchowymi nie władał, musi mieć możliwość stwierdzenia, że Bóg mnie postawił na ta służbę. Niech jednak nikt, kto nie otrzymał darów odpowiednich ku służbie, nie liczy siebie za sługę Bożego Takie są podstawy służby Bożej i kapłaństwa i nikt ich zmienić nie może. Źródło służby, jak też i kapłaństwa jest to samo, ono jest Boskie. Prawdziwa podstawa jednego jak też i tego drugiego, zostało nam przedstawione pod postacią laski, która zakwitła. Aaron mógł powiedzieć: To Bóg darował mi kapłańskie prawa. I gdyby ktoś chciał świadectwa potwierdzającego ten fakt, to Aaron by wskazał na laskę, która zakwitła. Apostoł Paweł mógł powiedzieć: Bóg wybrał mnie na swoją służbę. Gdyby ktoś wymagał od niego dowodów, to on wskazałby na tysiące widocznych owoców swojej służby dla Boga. I tak w większej lub mniejszej mierze powinna być obstawiana w taki sam sposób każda służba Bogu. służba nie powinna być tylko wyrażona w słowach ust naszych; ona powinna być faktycznie widoczną. Bóg nie uznaje służby opartej tylko na słownym świadectwie. On chce, aby to była służba w sile Ducha Świętego.

            Zanim zakończymy rozpatrywanie tego zagadnienia, chcemy wskazać na istniejącą różnicę, pomiędzy służbą Bogu a kapłaństwem. Grzech Koracha był zawarty w następującym: będąc niezadowolony ze służby Bogu chciał uzyskać prawa kapłańskie. Błogosławiona nauka Nowego Testamentu, nazywa rodem kapłańskim wszystkich wierzących. Wy zaś jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, świętym narodem, ludem na własność Bogu przeznaczonym, abyście ogłaszali dzieła potęgi Tego, który was wezwał z ciemności do przedziwnego swojego światła. 1 Piotr 2:9 …Temu, który nas miłuje i który przez swą krew uwolnił nas od naszych grzechów, i uczynił nas królestwem – kapłanami Bogu i Ojcu Swojemu. Jemu chwała i moc na wieki wieków. Amen. Obj. 1:5-6. Przez Niego, więc składajmy Bogu ofiarę czci, ustawicznie, to jest owoc warg, które wzywają Jego imię. Nie zapominajcie o dobroczynności i wzajemnej więzi, gdyż cieszy się Bóg takimi ofiarami. Hebr. 13:15-16. Mamy, więc bracia, pewność, że wejdziemy do Miejsca Świętego przez krew Jezusa. On nam zapoczątkował drogę nową i żywą przez zasłonę, to jest przez ciało swoje. Mając zaś kapłana wielkiego, który jest nad domem Bożym, przystąpmy z sercem prawym z wiarą pełną, oczyszczeni na duszy od wszelkiego zła świadomego i obmyci na ciele woda czystą. Niewiarygodnie musiały brzmieć w uszach Żydów, którzy cenili Prawo, a którzy jak wiemy byli wychowani w bojaźni i szacunku do Prawa Mojżeszowego, słowa, które zapraszały ich do wejścia do miejsca, do którego mógł wejść jeden raz w roku arcykapłan Izraela i to tylko na ściśle określony krótki czas. Na pewno zadziwiającym dla nich było to, że apostoł nie tylko ich wołał do wejścia, ale także mówił o obowiązku przynoszenia ofiar, a który jak wiemy spoczywał na kapłanie. Na pewno to wszystko wydawało im się bardzo trudnym do zrozumienia. Jednak tak właśnie powinno być, bo o tym nas zapewnia Pismo Święte. To nie jest tylko wymysł ludzki. Wszyscy chrześcijanie nie SA nazywani przez Pismo Święte prorokami, nauczycielami, ewangelistami, apostołami, ale oni wszyscy są kapłanami Bogu, na równi z apostołami: Piotrem, Pawłem, Janem, Jakubem. Nie mamy tutaj na myśli duchowych właściwości, możliwości, osobistej siły. Tutaj mówimy o położeniu, które zostało darowane wszystkim wierzącym w imieniu przelanej krwi Chrystusa. Ostatnie wersety 17 rozdziału pokazują nam, jak bardzo szybko zmienia się nastrój człowieka. Zawołali znów Izraelici do Mojżesza: Oto giniemy. Jesteśmy zgubieni, wszyscy jesteśmy straceni. Ktokolwiek się zbliży do przybytku Jahwe, tak – kto tylko się zbliży – umiera. Czyż wyginiemy doszczętnie. 12-13 (27-28). W poprzednim rozdziale słyszeliśmy pyszne, śmiałe wypowiedzi przed obliczem Jahwe tam gdzie oni powinni przebywać w cichości i pokorze. Tutaj oglądamy Izraelitów bojaźliwych, strach, niedowiarstwo kierują tymi ludźmi w obecności Bożej łaski i miłosierdzia z nią związanego. I tak bywa zawsze. Nieodrodzonej naturze człowieka, jest niezrozumiałą świętość i łaska. Najpierw rozlegają się głosy: wszyscy są święci… aby za chwilę zmienić ton i narzekać: Jesteśmy zgubieni, wszyscy jesteśmy straceni. Cielesna natura zawsze się pyszni wtedy, kiedy trzeba trwać w pokorze. Kiedy trzeba całkowicie zaufać Bogu to wtedy okazuje niedowiarstwo. Jednakże to wszystko, dzięki niewypowiedzianej łasce Bożej, daje nam możliwość zrozumieć świętą odpowiedzialność, a także i drogocenny przywilej kapłaństwa. O jak wielkie miłosierdzie objawia nam Bóg – i w tym właśnie objawia się właściwy charakter – wykorzystując upadki Swojego ludu dla tego, aby objawić im głębię Swoich dróg. Wyprowadzając dobro ze zła „z pożerającego pokarm, z silnego słodycz. (por. Sedz. 14:4) Jest to jeden z najcenniejszych przywilejów Bożych. I w ten sposób bunt Koracha, stał się przyczyną wypłynięcia ze źródła łaski wielkiej nauki, zawartej pod postaciami laski Aarona i słów, które były wypowiedziane przez Izrael, a które to pobudziły Boga, aby udzielić dokładnych instrukcji o obowiązkach Aarona. Na co chcemy obecnie zwrócić naszą uwagę: Wtedy rzekł Jahwe do Aarona: Ty, synowie twoi i ród ojca, będziecie odpowiedzialni za wykroczenia popełnione w przybytku. Ty i synowie twoi, będziecie odpowiadać za winy waszego kapłaństwa. Niech również bracia twoi, pokolenie Lewiego, szczep twego ojca – przyjdą i przyłączą się do ciebie, a pomagają tobie i synom twoim w służbie przed Namiotem Spotkania. Zatroszczą się o to, co potrzebne jest dla ciebie i dla przybytku. Jednak do sprzętów świętych i do ołtarza nie mogą się zbliżać; w przeciwnym razie zginą tak oni, jak i wy. Mają być przy tobie i winni się troszczyć o wszystko, co dotyczy Namiotu Spotkania, o całą służbę w przybytku. Ale żaden świecki, nie może się do was przyłączyć. Wy obejmiecie staranie o przybytek i troskę o ołtarz, aby znów nie powstał gniew przeciwko synom Izraela. Oto Ja wziąłem waszych braci, Lewitów, spośród synów Izraela jako dar za was, jako oddanych dla Jahwe, aby pełnili służbę w Namiocie Spotkania. Ty zaś ze swoimi synami masz pilnie przestrzegać obowiązków kapłańskich, co do ołtarza i miejsca poza zasłoną. Obdarzyłem was służbą kapłańską, a jeśli się, kto świecki zbliży – zginie. 18:1-7. W tych słowach znajdujemy odpowiedź na pytanie: Czyż wyginiemy doszczętnie? Bóg odpowiada na to: nie. Jest to odpowiedź Boga łaski i miłosierdzia. A dlaczego? Ponieważ Aaron i jego synowie będą odprawiać służbę w przybytku i przy ołtarzu, aby znów nie powstał gniew przeciwko synom Izraela. W ten sposób naród został doprowadzony do stanu takiego, że musieli uznać, iż kapłaństwo, przeciwko, któremu szemrali, było narzędziem, dzięki któremu został obrócony gniew Boży od Izraela. Należy tutaj starannie odnotować fakt, że synowie Aarona wraz z innymi członkami jego plemienia dzielili wraz z Aaronem jego odpowiedzialność jak też i święte przywileje. Oni musieli swoją służbę wykonywać pod przewodnictwem Aarona, głowy rodu kapłańskiego. To wszystko służy dla nas jako wspaniały przykład tego, że my wszyscy powinniśmy zawsze pamiętać, iż wszelka służba rozsądna i miła Bogu związana jest z pokornym podporządkowaniem się autorytetowi naszego wielkiego Arcykapłana. Niech również bracia twoi – pokolenie Lewiego – szczep twego ojca – przyjdą i przyłączą się do ciebie, a pomagają tobie i synom twoim w służbie przed Namiotem Spotkania. To kładzie szczególny nacisk na wszystkie obowiązki, służby Lewitów. Cały szczep pracowników Boga został postawiony do dyspozycji arcykapłana i był zależny od niego. Oni wszyscy byli pod jego osobistym kierownictwem i nadzorem. Tak samo powinno być i obecnie ze wszystkimi pracownikami Bożymi. Wielka służba chrześcijańska powinna być we wszystkim zgodną z wolą naszego Niebiańskiego Arcykapłana, całkowicie poddana Jego świętemu autorytetowi. W przeciwnym razie traci swój sens służby. Można bardzo wiele pracować, być znanym ze swojej szerokiej działalności, jeżeli jednak nasze serce nie jest całkowicie zajęte Chrystusem; jeżeli Jego autorytet i Jego nakazy nie SA przez nas wprowadzane w Zycie, to ta cała wielka działalność okaże się zupełnie niepotrzebną, nieprzynosząca korzyści i bezpłodną. Z drugiej strony nawet najmniejsza praca, ale wykonywana w związku z Jego imieniem i przed Jego obliczem, przynosi Jemu chwałę i ma wielkie znaczenie w oczach Bożych. Otrzyma także cenną nagrodę. O jak wielki zapał i jak wielką pociechę wlewa, taka świadomość w serce wiernego sługi Bożego. Lewici powinni byli wykonywać polecenia Aarona. Chrześcijanie powinni być całkowicie podporządkowani woli Chrystusa. My jesteśmy odpowiedzialni przed Nim. Mamy też obowiązek, aby pracować zgodnie w przyjaźni z naszymi braćmi i w bojaźni Bożej być podporządkowanymi jedni drugim. Jesteśmy dalekimi od myśli, która by w jakimś stopniu usprawiedliwiała pyszną niezależność, lub jakąkolwiek rozbieżność, która narusza pokój i radość duszy, a także rujnuje społeczność z braćmi podczas wykonywania jakiejkolwiek pracy. Wszyscy Lewici byli związani z Aaronem, podczas wykonywania swoich obowiązków, byli także związani więzią braterską między sobą. Ich praca w większości była pracą zespołową. Gdyby jeden z lewitów, nie chciał współpracować z innymi swoimi braćmi, to tym samym oddzieliłby się od Aarona, być może i byli tacy, którzy mówili: ja nie chcę współpracować z moimi braćmi, będę pracował sam jeden. Ja mogę służyć Bogu, być poddanym Aaronowi, ale powinienem trzymać się z dala od braci moich, gdyż nie mogę zgodzić się z ich poglądami na sprawy Boże. I gdyby takie wypadki miały miejsce, to bardzo lekko możemy udowodnić i nieprawidłowość. Podobne postanowienie wprowadzałoby do Bożej pracy, nieporządek i chaos. Wszyscy byli wezwani, aby pracować wspólnie, chociaż różne były obowiązki Lewitów. Musimy tutaj pamiętać, że istniały różnego rodzaju czynności, które musieli wykonywać Lewici. Ale wszyscy Lewici byli zobowiązani pracować pod przewodnictwem Aarona. Indywidualna odpowiedzialność każdego łączyła się w zestrojeniu się wszystkich czynności wspólnego wysiłku. My jesteśmy zawsze gotowi popierać jedność w pracy dla Boga. Jednak musimy pamiętać, że interesy społeczne nie powinne powodować uszczerbku odpowiedzialności pojedynczych osób, nigdy też one nie mogą stanąć pomiędzy pracownikiem a jego Bogiem. Kościół Boży to jest bardzo szerokie pole działalności dla wszelkiego rodzaju pracowników Bożych. Dlatego też nigdy nie możemy tutaj stosować jakiś miar i szablonów. Nie należy także ograniczać różnorodności darów Chrystusowych, określając poszczególne czynności lub zakresy, na tej tak wielkiej niwie. W podobnych warunkach nie możemy spodziewać się błogosławieństwa Bożego. Braterska jedność, serdeczna łączność pomiędzy nami będzie wtedy, kiedy my wszyscy razem, jak też i każdy oddzielnie będziemy pamiętać, że my wszyscy razem jesteśmy powołani służyć społecznie Panu Jezusowi Chrystusowi. Oto wielka tajemnica postępu: Wszyscy razem pod kierownictwem Jezusa Chrystusa. Niech pomoże nam Bóg trzymać się tego wielkiego prawa. To zmusi nas do uznania i cenienia pracy drugiego, choćby ona zupełnie nie pasowała do tego, co my wykonujemy. A to ochroni nas od uczuć pychy z powodu wykonywanej przez nas pracy, służby czy jakiejkolwiek innej czynności. To także da nam prawdziwe odczucie tego, że my jesteśmy tylko pracownikami na jednej i tej samej niwie i że ten wielki cel, który pragnie urzeczywistnić serce naszego Wielkiego Nauczyciela może być osiągnięty tylko wtedy, kiedy każdy pracownik wykonuje tę część pracy, która została jemu zlecona i w pełni zharmonizowana z tymi wszystkimi, którzy podobnie jak on pracują na niwie Bożej. Niektórzy chrześcijanie są skłonni, aby lekceważyć wszelkie inne czynności, poza swoja pracą. Musimy się strzec tego i takiej oceny. Co by się stało gdyby wszyscy pracownicy wyszli na pole misyjne i wykonywali tylko jedną pracę? Albo zgromadzili się tylko na jakimś kawałku pola i tam pracowali? Co by się stało wobec tego z poleceniem Mistrza, który nakazał: Idźcie na cały świat. Sprawa nie dotyczy tylko tego, jakie kto ma możliwości lub przygotowanie, lub, kto bardziej do tego jest sposobnym, jest ona uzależniona od tego czy należycie została wykonana. Możemy spotkać dwóch głosicieli, którzy w jednakowym stopniu pragną, aby jak najwięcej przyprowadzić grzeszników do Chrystusa. I chociaż głoszą jedną i tą samą prawdę Bożą, mogą w różny sposób podchodzić do celu. I tego należy oczekiwać. To samo jest i z innymi Bożymi pracownikami. Nie należy jednak wykonywać czegokolwiek, co nie stoi w pełnej zależności od Chrystusa i nie jest zgodne z Jego poleceniem. Wszystko, co stoi na fundamencie Chrystusa będzie dokonywane zgodnie z tym wszystkim, czego dokonują prawdziwi słudzy Chrystusa, chodzący Jego drogami.

            Powróćmy obecnie do synów Aarona, przyjrzyjmy się ogromu błogosławieństw darowanych im przez łaskę Boża i cudnym obowiązkom wykonywanym na ich cześć. Mówił dalej Jahwe do Aarona: Ja oddaję, co dary odłożone dla mnie. Ze wszystkich świętych darów Izraela daję tobie i synom twoim jako część należną prawem wiekuistym na mocy namaszczenia. Z darów najświętszych o ile nie zostaną spalone, przypadną tobie: dary ofiarne przy wszystkich ofiarach z pokarmów, ofiarach przebłagania i zadośćuczynienia, które mi przynoszą. Jako rzeczy najświętsze będą należeć do ciebie i synów twoich. W Miejscu Najświętszym będziesz je spożywać, tylko mężczyźni mogą to jeść; będziesz to uważał za święte. 9-10. Tutaj mamy przed sobą jakby drugą stronę pierwowzoru Bożego narodu. Tutaj został przedstawiony Izrael, ale już nie jako pracownicy, trudniący się na niwie Bożej, nie Lewici, a kapłani. Wszyscy wierzący, wszystkie dzieci Boże, SA kapłanami Bożymi. O tym już była mowa wcześniej, przedstawiliśmy też liczne fragmenty Pisma Świętego potwierdzające to. Jak wiemy mamy … więc arcykapłana, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Bożego… Gdyby więc był na ziemi, to nie byłby kapłanem… (por. Hebr. 4:14 i 8:4) Wiadomo przecież, że nasz Pan wyszedł z pokolenia Judy, a Mojżesz nie wspomina o kapłanach z tego pokolenia Hebr. 7:14 Bardzo wiele tekstów Pisma Świętego wskazuje nam na dokonane dzieło odkupienia przez Chrystusa. Ale Chrystus zjawiwszy się jako arcykapłan dóbr przyszłych, przez wyższy i doskonalszy, i nie ręką ludzką – to jest nie na tym świecie – uczyniony przybytek, ani nie przez krew kozłów i cielców, lecz przez własną krew – wszedł raz na zawsze do Miejsca Świętego, zdobywszy wieczne odkupienie. Hebr. 9:11-12. Następnie w 10 rozdziale czytamy: Jedna, bowiem ofiarę udoskonalił na wieki tych, którzy są uświęceni… A grzechów ich oraz ich nieprawości więcej już wspominać nie będę. Gdzie zaś jest ich odpuszczenie, tam już więcej nie zachodzi potrzeba ofiary za grzechy. 14:17-18w. Powyższe wypowiedzi rozwiązują wielkie zagadnienie dotyczące kapłaństwa i ofiary za grzech. Każdy chrześcijanin powinien sobie wyjaśnić to zagadnienie, oparte o podstawę prawdziwego chrześcijaństwa. To jednak wymaga bardzo poważnego i głębokiego zrozumienia ze strony wszystkich tych, którzy pragną chodzić w świetle zbawienia Bożego przebywając we właściwym położeniu stosownym do tej wielkiej pozycji. Dlatego też to wymaga bardzo wielkiej konsekwencji z naszej strony. Na pewno nikt nie może zbliżyć się do świętego Boga, jeżeli nie ma pewności, że jego grzechy zostały przebaczone, jeżeli jego sumienie nie zostało oczyszczone przez pokutę, jeżeli jego dusza przebywa w niepewności smutku i strachu. Aby wejść śmiało do przybytku Bożego, musimy być świadomi tego wszystkiego, co dla nas uczyniła krew Chrystusa. Musimy także wiedzieć o tym, ze staliśmy się kapłanami Boga i że będąc odkupieni Krwią Chrystusa staliśmy się bliskimi Bogu. I od Jezusa Chrystusa, Świadka Wiernego, pierworodnego umarłych i Władcy królów ziemi. Temu, Który nas miłuje i który przez Swoją krew uwolnił nas od naszych grzechów. I uczynił nas królestwem – kapłanami Bogu i Ojcu Swojemu. Jemu chwała i moc na wieki wieków. Amen. Obj. 1:5-6. Wy również niby żywe kamienie jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa… Wy zaś jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, świętym narodem, ludem na własność Bogu przeznaczonym, abyście ogłaszali dzieła potęgi Tego, Który was wezwał z ciemności do przedziwnego swojego światła 1Piotr 2:5,9. Przez Niego, więc składajmy Bogu ofiarę czci ustawicznie, to jest owoc warg, które wyznają Jego imię. Nie zapominajcie o dobroczynności i wzajemnej więzi, gdyż cieszy się Bóg takimi ofiarami. Hebr. 134: 15-16. Tutaj znajdujemy dwie wielkie kategorie ofiar, które mamy prawo przynosić Bogu, jako Jego kapłani. I tak: ofiarę chwały Bogu, ofiarę dobroczynności i wzajemnej więzi względem bliźnich. Każdy chrześcijanin, choćby był bardzo młodym, niedoświadczonym, niewyuczonym, może to wszystko łatwo zrozumieć. Czyż może się znaleźć ktokolwiek, wśród rodziny naszego Wielkiego Arcykapłana, kto nie mógłby powiedzieć z głębi serca: Dzięki i chwała Bogu! Czyż może być między nami człowiek, który nie mógłby wyciągnąć ręki pomocy swojemu bliźniemu. Oto, w czym została zawarta tajemnica służby kapłańskiej, służby, która należy do każdego chrześcijanina. Duchowa siła na pewno nie jest jednakową, ale służba kapłańska zobowiązuje wszystkie dzieci Boże.

            W Księdze Liczb 18 rozdz. znajdujemy opis wszystkich przywilejów darowanych Aaronowi i jego potomstwu jako pierwowzór tego wszystkiego, co zostało darowane jako udział wszystkich chrześcijan. Nie można czytać tego wszystkiego, aby nie wyobrazić sobie tego wszystkiego darowanego nam. Daję tobie i synom twoim… dary ofiarowane przy wszystkich ofiarach z pokarmów, ofiary przebłagania i zadośćuczynienia, które mi przynoszą. Jako rzeczy najświętsze tobie należeć będą, tobie i synom twoim. W Miejscu Najświętszym będziesz je spożywać; tylko mężczyźni mogą to jeść, będziesz to uważał za święte. Tylko obecność i znajomość duchowego udziału, daje możliwość przeniknięcia całej głębi tego cudownego nakazu. Spożywanie z ofiar za grzech i powinności w tym pierwowzorze oznaczało zidentyfikowanie się z grzechem innego. Jest to święte powołanie. Nie każdy jest w stanie postawić siebie na miejscu popełnionego grzechu. Tym bardziej nawet trudno sobie wyobrazić, aby człowiek mógł utożsamić się z bratem, który zgrzeszył i w ten sposób odkupić jego grzech. Może nie trzeba tutaj powtarzać, że tego mógł dokonać tylko Jednorodzony Syn Boży, chwała i sława Jego imieniowi. Mimo to człowiekowi dano możliwość wzięcia grzechu brata swojego i przyniesienia przed oblicze Boże, tak jakby to był jego grzech. A to obrazowo zostało przedstawione nam w osobie syna Aarona spożywającego z ofiary za grzech na miejscu świętym. A na to miał prawo Tylkom syn Aarona. Tylko mężczyźni mogą to jeść… (w ogólnym sensie pojęcie „syn” przedstawia sobą myśl Bożą, a „córka” – przedstawia nam rozum ludzki. Mężczyzna – przedstawia dar Boży: kobieta – przyswojenie i przejaw tego daru) Jest to wyższy stopień kapłańskiej służby. W Miejscu Najświętszym będziesz je spożywać. Należy przebywać w bardzo bliskiej łączności z Chrystusem, ażeby przyswoić sobie duchowny sens i przydatność tych wszystkich starotestamentowych typów. A to stanowi błogosławiony i święty przywilej wierzącej duszy, poznawany tylko w bezpośredniej obecności Bożej. Serce nasze świadczy nam, jak bardzo mało z tego doścignęliśmy. Jesteśmy zawsze skłonni, aby szybko osądzać naszego brata, kiedy tylko on upadnie w grzech i to bardzo surowo i bezlitośnie i patrzeć na jego grzech, jako coś, co nas zupełnie nie interesuje, a co nas nie dotyczy. A postępując tak nie wypełniamy naszych kapłańskich obowiązków. Czyli innymi słowy; wymawiamy się od tego, aby spożywać ofiarę za grzech na świętym miejscu. To właśnie jest owoc Bożego miłosierdzia, że my mamy możliwość aż do takiego stopnia utożsamić się z bratem, który zbłądził i w ten sposób stać się sposobnymi być przeniknięci świadomością jego grzechu, do takiego stopnia jakby to był nasz grzech i w duchu przynosząc jego przed oblicze Boga. A to jest właśnie wyższy stopień kapłańskiej służby, która wymaga większej duchowości i społeczności z Chrystusem. Tylko prawdziwi duchowo nastrojona dusza może prawdziwie to ocenić. Niestety! Bardzo mało jest takich ludzi wśród nas. Bracia, a gdyby, komu przydarzył się, jaki upadek, wy, którzy pozostajecie pod działaniem Ducha, w duchu łagodności sprowadźcie takiego na właściwą drogę. Bacz jednak, abyś i ty nie uległ pokusie. Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełnicie prawo Chrystusowe. Gal. 6:1-2. Niech nam Sam Bóg dopomoże wypełnić to błogosławione „prawo”. O jak bardzo mało to podobne do tego, co mieszka w naszych sercach! O jak bardzo to osądza nasze bezwzględne serce, nasz egoizm! Podążajmy za Chrystusem zarówno w tym, jak też i w pozostałych stosunkach. Istniały jeszcze kapłańskie przywileje mniej wzniosłego charakteru aniżeli te, o których już była mowa. Tobie przypadną dary ofiarne wszystkich składanych obrzędem kołysania ofiar synów Izraela. Daję je tobie, synom twoim i córkom jako należność po wieczne czasy; ktokolwiek jest czysty z rodziny twojej może je spożywać 11w. Córki Aarona nie powinne były jeść z ofiar za grzech ani z ofiar zadośćuczynienia. Im został dany przywilej zgodnie z ograniczeniem i ich zdolnościami duchowymi. Istniały jednak obowiązki, do których one nie były w ogóle dopuszczane, przywileje, do których nie miały w ogóle prawa, odpowiedzialność, którą by one nie zdołały unieść. Nieporównywalnie lżej jest uczestniczyć w ofierze całopalnej drugiego, aniżeli wziąć na siebie jego grzechy. Taka działalność – wzięcie na siebie grzechu drugiego, wymaga o wiele większej siły kapłańskiej, a która została tutaj przedstawiona nam w pierwowzorze „synów” Aarona a nie w „córkach”. Powinniśmy być przygotowani do spotkania się z różnymi zdolnościami wśród członków kapłańskiej rodziny. I tak my wszyscy, dzięki Bogu, stoimy na jednej podstawie, wszyscy znajdujemy się w jednakowym położeniu, i z niego korzystamy, mamy też jednakowy stosunek do Boga. Jednak zdolności nasze są różne. I chociaż celem naszym jest dążenie do osiągnięcia wyższego stopnia kapłańskiej służby, to jednak nie mamy prawa, aby przypisywać sobie to, czego my w rzeczywistości nie mamy. W 11 wierszu znajdujemy szczegółową instrukcję. Aby w pełni posługiwać się kapłańskimi przywilejami, aby też karmić się kapłańskim pokarmem, musimy być czystymi, oczyszczonymi drogocenną krwią Chrystusa mającą też zastosowanie do oczyszczenia naszego sumienia, przez pośrednictwo Ducha Świętego, Słowa Bożego, także do naszych nawyków, naszych stosunków względem ludzi, którzy nas otaczają, a także i względem dróg naszych. Kiedy jesteśmy czystymi w tym sensie, to obojętnie, jakie by nie były nasze zdolności, łaska Boża przewiduje obfitość pokarmu, który nasyca nasze dusze. Wsłuchajmy się w słowa, które podaje nam Boża Księga Liczb: Daję tobie wszystko, co najlepsze z oliwy, wszystko, co najlepsze z młodego wina i zboża, które synowie Izraela przynoszą dla Jahwe, jako pierwsze plony. Pierwociny, które przynoszą dla Jahwe ze wszystkiego w ich kraju mają dla siebie należeć. Każdy spośród swojej rodziny, kto tylko jest czysty, może z nich spożywać. 12-13. Słowa te dają nam bardzo bogaty zestaw darów, przypadających w udziale ludzi, którzy stali się kapłanami Boga. To właśnie oni otrzymali „lepszą część” ze wszystkiego, co lepsze, ze wszystkich pierwocin. Oni otrzymali wino, co rozwesela ludzkie serce, oliwę do namaszczania twarzy, chleb, co krzepi serce ludzi (por. PS. 104:15) Jakiem to wszystko jest cudownym pierwowzorem udziału wierzących dusz w Chrystusie. Wino i oliwa były wyciskane z winogron i oliwek. Ziarna pszenicy były łamane i kruszone na mąkę. I to wszystko stanowiło pokarm ku pokrzepieniu kapłanów Boga. Ten, Kogo przedstawiają nam te pierwowzory, dzięki Swojej niekończącej się dobroci wycierpiał męki i śmierć, aby ciałem i krwią Swoją dać życie, siłę i radość Swoim odkupionym. On jako drogocenne „pszeniczne ziarno” upadł do ziemi i umarł, abyśmy mogli otrzymać życie. Soki winnego krzewu wypełniły kubek zbawienia, które my teraz pijemy i z którego będziemy pili w obecności Bożej. A czego my bardziej potrzebujemy, jeżeli nie większej umiejętności korzystania z łaski i posługiwania się łaską i całym bogactwem naszego udziału w Chrystusie ukrzyżowanym, martwych wzbudzonym i uwielbionym? My możemy z głębi serca powiedzieć: My mamy wszystko i mamy to w obfitości. Bóg darował nam wszystko, co można nam było darować, wszystko to, co On miał najlepszego. On powołał nas abyśmy z Nim karmili się Jego świętą wieczerzą. On dał nam możliwość sycić się utuczonym cielęciem. On także dał nam możliwość, chociaż jeszcze w słabej mierze urzeczywistnić w sercach zdumiewające cudne słowa: będziemy ucztować i weselić się (por. Łuk. 15:23) Jakaż radosna myśl napełnia nasze serce, kiedy czytamy, że nic nie mogło zadowolić serca Bożego, dopóki Jego lud nie został zgromadzony wokół Jego Samego, aby spożywać to, co było Jego pokarmem. A mieć z nami współuczestnictwo znaczy mieć je z Ojcem i z Jego Synem Jezusem Chrystusem 1Jan. 1:3. Cóż mogła uczynić ponad to wszechpotężna miłość Boża? I dla kogo On to wszystko wykonał? Dla tych, którzy byli martwymi na skutek grzechów i przestępstw swoich. Którzy byli Jemu obcymi, dla tych, którzy odnosili się wrogo do Niego. Dla tych, którzy byli buntownikami, dla tych, którzy byli odrzuconymi poganami, żyjącymi bez nadziei i bez Boga w tym świecie, niezasługujących więcej niż na wieczne piekielne męki. Dziwna dobroć Boża! Wprost niedająca się wyrazić głębia miłosierdzia Bożego. Bezmiernie drogocenna Boska ofiara, przenosząca upadłego grzesznika do błogosławionego położenia kapłanów Bożych, zdejmująca z nich raz na zawsze brudne, podarte szaty, aby przenieść w miejsce obecności Boga, jako oczyszczonych i obleczonych w odzież zbawienia, mających wieniec sprawiedliwości Chrystusa, ku chwale Jego Imienia. Niechaj nauczy nas Bóg Jego uwielbiać. Niech wielbią Jego nasze serca i niech chwali Jego nasze życie. Będziemy się starać, aby nauczyć się korzystać z naszego położenia i posługiwać się naszym kapłańskim udziałem. Nie ma dla nas czegoś lepszego, czegoś bardziej wzniosłego od przynoszonej ofiary przez nas za pośrednictwem Pana Jezusa Chrystusa Bogu. a jest nią owoc ust naszych, które wielbią Imię Jego. I w tym będzie zawarta część naszej wiecznej służby w niebie, kiedy będziemy przebywać tam z błogosławionym Zbawicielem naszym, Który umiłował nas i oddał za nas Samego Siebie.

            W wierszach 14-19 znajdujemy ustawę dotycząca pierworodnych, i to zarówno z ludzi jak też i ze zwierząt. Zauważy tutaj, że człowiek został postawiony na równi ze zwierzętami. Zarówno pierworodny człowiek jak też i zwierzę wymagali wykupu. Nieczyste zwierzę nie zasługiwało na przychylność Bożą. Nie zasługiwał na nią także i człowiek, który nie został odkupiony za cenę ofiary, która miała uznanie w oczach Bożych. Zwierzę czyste nie wymagało wykupu. Ono mogło być przynoszone na ofiarę Bogu, stanowiło także pokarm dla całego domu kapłańskiego i to zarówno dla synów jak i córek Aarona. W tym wszystkim mamy cudowny pierwowzór Chrystusa, na Którym spoczywa pełna życzliwość Boża. Cudowna myśl! To właśnie Pan Jezus pragnął, stać się naszym pokarmem, nasza radością, nasza światłością, naszym „wszystkim we wszystkim”. W tym rozdziale jak też i w pozostałych, każdy zauważy, że każda nowa myśl jest poprzedzona słowami: Rzekł Jahwe do Mojżesza… Rzekł Jahwe do Aarona. I tak wiersze 20-23 mówią nam o tym, że zarówno kapłani, Lewici, słudzy i pracownicy Boży, nie mogli mieć dziedzictwa w ich kraju, to jest wśród Izraela. Oni powinni znajdować się w bezpośredniej zależności od Samego Boga, który Sam troszczył się o wszelkie potrzeby ich życia. Możemy śmiało powiedzieć o jak bardzo wielki i błogosławione położenie. Nie można sobie przedstawić czegoś bardziej pociągającego, czegoś, co tchnie pięknem od tego wspaniałego pierwowzoru. Synowie Izraela powinni byli przynosić swoje ofiary i składać je u nóg Jahwe, który dzięki Swojemu wielkiemu miłosierdziu, przekazywał Swoim sługom, jako drogocenny dar, owoc serdecznego oddania Jego ludu, aby oni z wdzięcznym sercem mogli spożywać to wszystko w Jego obecności. W ten właśnie sposób był tworzony krąg błogosławionych Boga: Bóg przewidział wszystkie potrzeby Swojego narodu: naród Boży miał możliwość, dzielenia się z kapłanami i Lewitami obfitymi plonami szczodrości Bożej. Kapłanom i Lewitom dane było prawo, przynoszenia ofiar Bogu z ich darów, otrzymanych od Boga. Tutaj oglądamy wszystko Boskie i wszystko służy jako zdumiewający pierwowzór tego, co myśmy powinni urzeczywistniać w Bożym Kościele na ziemi. Jak już zauważyliśmy, naród Boży został nam przedstawiony jakby z trzech stron: Spotkaliśmy wśród nich żołnierzy, pracowników i chwalców Jahwe. Wszystkie trzy rodzaje służby Bogu, były związane z bezustannym przebywaniem w bezwartościowej zależności od Boga żywego. Dlatego też w naszej walce, w naszej pracy, w naszej służbie jako chwalców Jahwe, jesteśmy uzależnieni od Boga. Wszystkie nasze źródła są w Nim. Czego nam jeszcze brakuje? Czyż wobec tego będziemy się jeszcze zwracać o pomoc do ludzi, lub do źródeł tego świata. Niech Bóg zachowa nas od czegoś takiego. Niech jedynym naszym dążeniem będzie pragnienie, aby udowodnić, ze we wszystkich okolicznościach naszego życia, jak też w każdej części naszej pracy, jak też i w naszym rozwoju duchowym, że Bóg w pełni zaspokaja nasze serca. Bardzo smutnym widokiem jest, kiedy Boży lud i słudzy Chrystusowi, oczekują od tego świata środków do życia, lub ciągle się boją, że takie środki mogą być wstrzymane. Czyż możemy sobie wyobrazić, aby Kościół Boży w czasach Apostoła Pawła oczekiwał na środki ze strony Rzymskiego rządu, służące utrzymaniu swoich biskupów, nauczycieli i ewangelistów? O nie, drogi przyjacielu! W każdej swojej potrzebie Kościół spoglądał na Swoją Głowę przebywającą na niebiesiech i na Ducha Świętego przebywającego na ziemi. Dlaczego obecnie jest inaczej? Przecież świat zawsze jest światem. Kościół niebędący z tego świata, nie powinien szukać złota i srebra tego świata. Bóg troszczy się o Swój lud, troszczy się o Swoje sługi, tylko chce, aby oni zaufali jemu. Wierzymy, że dary Boże przynoszą o wiele więcej Kościołowi błogosławieństw aniżeli dary państwowe. I w tym nie może być żadnych wątpliwości dla chrześcijan. Niech nam wszystkim pomoże Bóg, abyśmy zważyli to wszystko w naszym sercu. Niech da nam Bóg siły, abyśmy naszym życiem mogli świadczyć przed obliczem nieczystego i bezbożnego świata, że żywy Bóg obficie wypełnia potrzeby naszego życia.

 

 

Rozdział 19

 

Temat: Popiół z czerwonej krowy, woda oczyszczenia.

 

            Przed nami otworzona jedna z ważniejszych części Księgi Liczb. W niej zostało streszczone szczególnej wartości tak wiele mówiące prawo dotyczące ofiary z czerwonej krowy. W pierwszych siedmiu rozdziałach Księgi Kapłańskiej, znajdujemy pełny wykład na ten temat nauki o ofiarach. Jednak tam w ogóle nie było mowy o ofierze z czerwonej krowy. Dlaczego? O czym świadczy fakt, że to cudowne prawo zostało opisane w tej Księdze. Nigdzie więcej o tym nie czytamy. Przypuszczamy, że ten fakt, daje nam pewny dowód, że Księga Liczb jest szczególną Księgą, o szczególnym charakterze. Czerwona krowa jest charakterystycznym pierwowzorem ofiary w pustyni. Ona była przewidziana przez Boga podczas przynoszenia ofiary oczyszczenia, od wszelkiej nieczystości spotykanej w podróży. Ta ofiara przedstawia nam Chrystusa, jako przejaw litości, zmiłowania się nad grzesznikiem pełnym grzechów, a także Chrystusa odpowiadającego na wszelkie potrzeby, z jakimi się spotykamy podczas pielgrzymki przez świat pełen nieprawości, dążąc do niebiańskiej ojczyzny. Dlatego też ten pierwowzór jest pełen ukrytej nauki i drogocennych prawd Bożych. Niech, więc Duch Święty przedstawiający ten pierwowzór pomoże nam zrozumieć jego znaczenie ku dobru naszej duszy. Mówił znów Jahwe do Mojżesza i Aarona: Oto rozporządzenie Prawa przepisanego przez Jahwe. Powiedz synom Izraela: Niech ci przyprowadzą czerwoną krowę bez skazy, na którą jeszcze nie wkładano jarzma. Oddacie ją kapłanowi Eleazarowi, który każe ją wyprowadzić poza obóz i zabije ją w jego obecności. 1-3. Patrząc okiem wiary na Chrystusa widzimy w Nim nie tylko Tego, Którego Osobowość była bez skazy i wady, ale także Tego, Kto nigdy na sobie nie niósł choćby najmniejszego piętna grzechu. Jak widzimy, Duch Święty zawsze i wszędzie chroni chwałę Chrystusa, starając się przedstawić dla duszy naszej, całą doskonałość i wielkość tej chwały. Dlatego też wszelki typ, wszelki pierwowzór przedstawiający nam Chrystusa, zawsze nosi na sobie pieczęć takiego dążenia przez Ducha Świętego. Rozpatrując pierwowzór przedstawiony nam pod postacią „czerwonej krowy”, dowiadujemy się, że nasz Błogosławiony Zbawiciel nie tylko w Swojej ludzkiej osobowości był czystym bez skazy i wady, ale Jego czystość i bezgrzeszność, były widoczne na każdym etapie Jego życia. Dlatego też widzimy zupełną wyłączność w oddzieleniu się od jakiegokolwiek grzechu, przy Jego narodzeniu, a także i w rodzinnym stosunkach. Nigdy jakiekolwiek jarzmo nieprawości nie obciążyło Jego świętego serca. Mówiąc o Swoim jarzmie Mat. 11:29 miał On na myśli, zupełne podporządkowanie się Ojcu. Tylko to brzemię niósł On na Sobie. I niósł je od samego narodzenia w stajence, gdzie znalazł miejsce jako nowonarodzone niemowlę, aż do krzyża, do którego został przybity i podniesiony jako ofiara za grzech świata. Jeżeli On został podniesiony na krzyż, aby odkupić nasze grzechy i położyć fundament dla naszego oczyszczenia od wszelkiego grzechu, to On to wszystko wykonał jako Święty Boży. Nigdy przez całe Swoje życie grzech nie splamił Jego. On był bezgrzeszny. Dlatego też był gotowym, aby dokonać sławne dzieło odkupienia świata. Niech ci przyprowadzą czerwoną krowę bez skazy, na którą jeszcze nie wkładano jarzma. Należy tutaj odnotować siłę słów: bez skazy, (na której nie ma skazy), na którą jeszcze nie włożono jarzma. Te dwa wyrażenia użyte tutaj przez Ducha Świętego mówią o doskonałości Pana naszego Jezusa Chrystusa, Który nie tylko posiadał wewnętrzną czystość, ale nie nosił grzechu. Zarówno Jego Osobowość jak też Jego upodobania nigdy nie zetknęły się z grzechem lub śmiercią. On prawdziwie wszedł w nasze środowisko i w nasze położenie; ale w Nim nie było grzechu, jarzmo grzechu nigdy nie ciążyło na Nim. Oddacie ją kapłanowi Eleazarowi, który każe ją wyprowadzić poza obóz i zabije się ją w jego obecności 3w. Kapłani i ofiara przedstawiają nam dwojakiego rodzaju pierwowzór Chrystusa. On był jednocześnie ofiarą i kapłanem. Przez Swój kapłański obowiązek, wystąpił przynosząc Siebie na ofiarę. A to wyjaśnia nam końcowe słowa 3 wersetu …i zabije się ją w obecności Jego. Śmierć Chrystusa nastąpiła na ziemi, a to, dlatego, że ona nie mogła być wynikiem kapłańskiej działalności, ponieważ sferą działania Wielkiego Arcykapłana jest niebo, a nie ziemia. W Liście do Hebrajczyków Apostoł przedstawia nam wniosek, w którym zajmuje się szczegółowym omówieniem tego zagadnienia. Sedno zaś wywodów stanowi prawda: takiego mamy arcykapłana, który zasiadł po prawicy tronu Majestatu w niebiesiech jako sługa w świątyni i prawdziwego przybytku zbudowanego przez pana, a nie przez człowieka. Każdy, bowiem arcykapłan ustanawiany jest do składania darów i ofiar, przeto potrzeba, aby Ten także miał coś, co by ofiarował. Gdyby, więc był na ziemi, to nie byłby kapłanem, gdyż są tu inni, którzy składają ofiary według postanowień prawa. 1-4w 8 rozdz. Ale Chrystus zjawiwszy się jako arcykapłan dóbr przyszłych, przez wyższy i doskonalszy, i nie ręką – to jest nie na tym świecie – uczyniony przybytek, ani nie przez krew kozłów i cielców, lecz przez własną krew wszedł raz na zawsze do Miejsca Świętego, zdobywszy wieczne odkupienie. Jeśli bowiem krew kozłów i cielców oraz popiół z krowy, którymi skrapia się zanieczyszczonych, sprawiają oczyszczenia ciała, to o ileż bardziej krew Chrystusa… Chrystus, bowiem wszedł nie do świątyni zbudowanej rękami ludzkimi, ale do samego nieba, aby teraz wstawiać się za nami przed obliczem Boga 9:11-14,24. Ten przeciwnie złożywszy raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, zasiadł po prawicy Boga 10r. 12w. Zestawiając te wypowiedzi z tym, co mówi 19:3 Księga Liczb otrzymujemy dwie wskazówki. I tak po pierwsze: dowiadujemy się, ze śmierć Chrystusa nie została nam przedstawiona, jako oddzielone i charakterystyczne dla Jego kapłańskiej służby działanie. I po drugie, że sferą działania Jego Arcykapłańskiej służby jest niebo, a nie ziemia. Tutaj my nie zajmujemy się wypisywaniem jakiejś nowej myśli. Te wielkie Boże prawdy już bardzo dawno były znane dla wielu chrześcijańskich pisarzy. Jednak należy zawsze podkreśla wszystko, co służy jako dowód doskonałości i Boskiej dokładności Pisma Świętego. prawda, która w tak barwnych opisach została przedstawiona nam, na natchnionych stronicach Nowego Testamentu, okazała się ukrytą pod postacią ustaw Starego Testamentu, co jest bardzo interesującym dla nas faktem. Podobne odkrycia zawsze szczególnie radują ucznia Chrystusa, którego serce zawsze skłania się do Słowa Bożego. Prawda obojętnie gdzie byśmy ją nie odkrywali, zawsze pozostaje tą samą, jeżeli jednak zostaje nam bardzo jasno przedstawiona w Nowym Testamencie, to zawsze się okaże, że jednocześnie została przedstawiona w pierwowzorze w Starym Testamencie. Co nie tylko potwierdza sama Bożą prawdę, ale i jedność wszystkich Ksiąg Biblii. Powinniśmy także zwrócić uwagę na miejsce gdzie ofiara umierała …każe ją wyprowadzić poza obóz. Nie tylko przynoszący ofiarę, ale i sama ofiara zupełnie identyfikuje się z przynoszącym i przedstawia nam jeden i ten sam pierwowzór Chrystusa. I do tego dodane słowa: i zabije się ją w jego obecności… Mówią nam, że przelanie krwi Chrystusa nie mogło zostać przedstawione nam jako (służba kapłańska) efekt działania kapłana. Podobna dokładność może występować tylko w Księdze, której każdy werset pochodzi od Boga. Gdyby było powiedziane tylko, że: on ją zabije… to okazałoby się, że 19 rozdział Księgi Liczb jest sprzecznym z Listem do Hebrajczyków. A tak to jest widoczna zgodność ze wszystkimi częściami wszystkich części Księgi. Niech Bóg dopomoże zrozumieć tą cudowną zgodność i nią się posługiwać. Jak wiemy Pan Jezus cierpiał poza obozem. Dlatego i Jezus, aby krwią swoją uświęcić lud, cierpiał poza miastem. Hebr. 13:12. On zupełnie oddzielił się od świata, i znajdując się poza obozem, zwraca się do nas. Czyż nie powinniśmy się bardzo głęboko zastanowić na tym gdzie znajduje się Pan Jezus? Gdzie Pan Jezus umarł? Czyż możemy całkowicie zgadzać się z tym i korzystać z błogosławionych następstw Jego śmierci i mieć z Nim społeczność w chwale, a nie mieć społeczności w Jego odrzuceniu. Również i my wyjdźmy do Niego poza obóz dzieląc z Nim Jego urągania. Hebr. 13:13. Wielka siła jest ukryta w tych słowach. Ona powinne pobudzić naszego duchowego człowieka, aby dążył do bardziej bliższego utożsamienia się z naszym odrzuconym Zbawicielem. A w jaki sposób? On umarł poza obozem. Czyż wobec tego faktu, możemy posługiwać się owocami jego śmierci pozostając w obozie i nie ponosząc tych szyderstw, i naśmieszek, które dotknęły Jego. Czyż możemy starać się tutaj o miejsce, pozycję, dobre imię i wszystkie inne uznane przez ten świat przywileje, jeżeli wiemy, że to właśnie ten świat odrzucił naszego Zbawiciela? Czyż będziemy chcieli zażywać pomyślności w świecie, który tak samo i obecnie nienawidzi naszego Umiłowanego Pana? Możemy dążyć do bogacenia się i do zyskania sobie uznania i sławy w tym świecie, w którym nasz Nauczyciel znalazł dla Siebie tylko żłobek, krzyż i z miłości udostępniony grób dla położenia Jego ciała? Niech Bóg wybawi nas od podobnych myśli! Takim powinien być krzyk każdego serca wierzącego w Niego. Tak nie może być. Takim powinno być świadectwo całego naszego życia. Niechaj Bóg pomoże abyśmy z całego serca mogli odpowiedzieć na głos Ducha Bożego: Wyjdźcie!... Musimy tutaj powiedzieć, że rozpatrując zagadnienie śmierci ofiary i śmierć męczennika. Ofiarę przynoszoną za grzech i męczennika za prawdę Bożą. Stającej się ofiarą w ręce człowieka, Chrystus cierpiał za grzechy, abyśmy już nie musieli za nie odpowiadać. Niech za to będzie wieczna chwała Imieniowi Pana Jezusa. Jednak my zawsze powinniśmy uczestniczyć w Jego cierpieniach, jako męczennika, cierpiącego za prawdę z rąk człowieka. Dlatego, że Wam, bowiem z łaski dane jest to dla Chrystusa nie tylko w Niego wierzyć, ale i dla Niego cierpieć. Filip. 1:29. Możliwość cierpienia dla Niego jest szczególnym darem Bożym. A czy my liczymy się rzeczywiście z tym darem. Rozpatrując zagadnienie śmierci Chrystusa takim, jakim ono zostało nam przedstawione w ustawie o przyniesieniu na ofiarę „czerwonej krowy” widzimy przed sobą nie tylko pierwowzór zniszczenia grzechu, ale także i osądzenie tego złego świata. Łaska wam i pokój od Boga Ojca naszego Pana Jezusa Chrystusa, który wydał Samego Siebie za grzechy nasze, aby wyrwać nas z obecnego złego świata. Gal. 1:4. Tutaj Bóg łączy ze sobą oba te fakty, dlatego też nie powinniśmy ich nigdy nie rozdzielać ze sobą. I tak najpierw widzimy, osądzenie grzechu, poczynając od korzenia, a kończąc na najmniejszej gałązce, następnie następuje osądzenie tego świata. Sąd nad grzechem daje zupełny pokój dla sumienia obciążonego grzechami, osądzenie świata, uwalnia serce od zgubnego wpływu zgorszenia tego świata, we wszelkich jego przejawach. Pierwsze daje oczyszczenie sumienia od wszelkiej świadomości o swojej winie przed Bogiem, drugie natomiast rozrywa więzy, które łączą serce ze światem. Bardzo często spotykamy dusze, które wielokrotnie doświadczyły na sobie nakazującą i ożywiającą działalność Ducha Świętego, które jednak dotychczas nie znalazły pokoju dla przebudzonego sumienia swojego w świadomości o bezmiernej cenie odkupieńczej śmierci Chrystusa, która raz na zawsze zniszczyła ich grzechy i zdjęła wszelkiego rodzaju piętna z ich duszy i sumienia w obecności Bożej. Jeżeli takim jest i podstawa duszy naszego czytelnika, to należy pomyśleć o tym wszystkim, co pisze nam początek wiersza 4: który wydał samego siebie za grzechy nasze. To jest jedna z błogosławionych wypowiedzi dla duszy, która jeszcze nie znalazła dla siebie pokoju. To ostatecznie zadecydowało o naszych grzechach. Jeżeli rzeczywiście Chrystus oddał Samego Siebie za grzechy moje, to do mnie należy tylko radować się z tej drogocennej prawdy Bożej, która udowadnia, że grzechy moje zostały zgładzone. Ten, Kto zajął moje miejsce, Kto wziął moje grzechy na Siebie, Kto za mnie cierpiał, obecnie zasiadł po prawicy Boga na niebiesiech w chwale. A to jest świadectwo w pełni dla mnie wystarczającym. Moje grzechy zostały ze mnie zdjęte raz na zawsze. Gdyby tak nie było, to i Chrystus by się nie znajdował tam gdzie jest obecnie. Wieniec chwały zdobiący Jego kapłańskie czoło, świadczy, że moje grzechy zostały w pełni odkupione. W rezultacie tego pokój jest osiągnięciem moim, pokój pełny i doskonały, jakim go daje dzieło Chrystusa. Nie zapominajmy, że śmierć Chrystusa raz na zawsze zdjęła z nas grzechy i wybawiła od tego wieku złego. (Słowo użyte w Liście do Gal. 1:4 posiada znacznie głębsze znaczenie niżeli my to odbieramy. Oznacza ono wyrwać siłą lub z czegoś wychwycić.) Są to dwie nierozdzielne ze sobą rzeczy. Chrystus wybawił mnie nie tylko od następstw moich grzechów, ale także i od prawdziwej obecnej siły grzechu i od wymagań i wpływów na nas całego systemu, który Pismo przedstawia nam pod nazwą „złego świata”. Mamy nadzieję, że to wszystko stanie się bardziej jasnym, po lekcji, jaka nam udziela ten rozdział. Potem weźmie kapłan Eleazar nieco jej krwi na palec i pokropi siedem razy ową krwią od strony wejścia do Namiotu Spotkania. 4w. Tutaj mamy przed sobą mocną podstawę wszelkiego rodzaju oczyszczenia. Przedstawiony nam pierwowzór odnosi się do „oczyszczenia ciała” (por. Hebr. 9:13) Jednakże za tym pierwowzorem powinniśmy widzieć Tego, Kto ten pierwowzór przedstawia. A więc nie cień przedmiotu, a jego ciało. W siedmiokrotnym kropieniu „czerwonej krowy” od strony wejścia do Namiotu Spotkania, widzimy pierwowzór, przedstawiający odkupieńczą krew Chrystusa jako jedyne miejsce spotkania Boga i sumienia grzesznika. Liczba siedem przedstawia nam Bożą doskonałość. Tutaj natomiast oznacza nam, odkupieńczą śmierć Chrystusa w całej pełni doskonałości, przedstawioną Bogu i przez Boga przyjętą. Wszystko jest oparte o ten Boski fundament, wszystko jest postawione na nim. Krew została przelana następnie jako okup za grzech została przedstawiona świętemu Bogu. wszystko to przyjęte przez wiarę, powinno uwolnić sumienie od wszelkiego strachu osądzenia. W oczach Bożych posiada znaczenie tylko odkupieńcze dzieło Chrystusa. Wierzyć temu oznacza – wejść do pełnego pokoju sumienia. Każdy uważny czytelnik zauważy, że z całej treści tego rozdziału nigdzie więcej nie wspomina się o kropieniu krwią. A to w pełni zgadza się z nauką wyłożoną przez Apostoła w Liście do Hebrajczyków 9:10. Tutaj znajdujemy nowy dowód harmonii całego Pisma Świętego. ofiara Chrystusa, która zasługuje na pełną przychylność Bożą i posiadająca Boską doskonałość nie może być powtórzona. Jej Boskie działanie i wieczne. Ale Chrystus zjawiwszy się jako arcykapłan dóbr przyszłych, przez wyższy i doskonalszy, i nie ręką  - to nie na tym świecie – uczyniony przybytek, ani nie przez krew kozłów i cielców, lecz przez własną krew wszedł raz na zawsze do Miejsca Świętego, zdobywszy wieczne odkupienie. Jeśli bowiem krew kozłów i cielców oraz popiół z krowy, którymi skrapia się zanieczyszczonych, sprawiają oczyszczenie ciała, to o ile bardziej krew Chrystus, który przez Ducha wiecznego złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę, oczyści wasze sumienia z martwych uczynków, abyście służyć mogli Bogu żywemu. Hebr. 9:11-14. Zwróćmy uwagę, z jaką wielką siłą zostało zaakcentowane wyrażenie: „raz na zawsze” i „wieczne”. Popatrzymy jak dokładnie została przekazana nam doskonałość i Boska siła ofiary Chrystusa. Krew została przelana raz na zawsze. Myśl o powtórzeniu tego wielkiego dzieła, oznacza odrzucenie wiecznego i wszystko obejmującego dzieła Chrystusa i porównywanie jego do krwi cielców i kozłów. I dalej: Przeto obrazy rzeczy niebieskich w taki sposób musiały być oczyszczone, same zaś rzeczy niebieskie potrzebowały o wiele doskonalszych ofiar od tamtych. Chrystus, bowiem wszedł nie do świątyni, zbudowanej rękami ludzkimi, będącej odbiciem prawdziwej świątyni, ale do samego nieba, aby teraz wstawiać się za nami przed obliczem Boga, nie po to, aby się często miał ofiarować jako arcykapłan, który co roku wchodzi z krwią cudzą. Inaczej musiałby cierpieć wiele razy od stworzenia świata. Hebr. 9:23-26. I tak grzech został zniszczony. Dlatego też będąc zniszczony, nie może leżeć na sumieniu wierzącego. To jasno nam przedstawiają wersety 27-28. A jak postanowiono ludziom raz umrzeć, a potem sąd, tak Chrystus raz jeden był ofiarowany dla zgładzenia grzechów wielu, drugi raz ukaże się nie w związku z grzechem, lecz dla zbawienia tych, którzy Go oczekują. Jest w tym coś wzruszającego, z jak wielką dokładnością Duch Święty omawia to zagadnienie. Przedstawia najpierw wielką prawdę dotyczącą doskonałości ofiary, zapewniając przy tym nas o sprawiedliwości i prawdziwości tego faktu, zdejmując przy tym ciężkie brzemię grzechu z sumienia. Oto, jakie jest prawdziwe działanie łaski Bożej. Bóg nie tylko dokonał wiecznego odkupienia dla nas, ale z wielką dokładnością i nieskończoną cierpliwością, streścił i omówił umieszczając to wszystko w Słowie Swoim, tak, że nie ma tutaj miejsca na jakiekolwiek niedomówienia. Wsłuchajmy się w niektóre dowody i niechaj one wniosą do naszego serca głęboką cisza i spokój. Prawo, bowiem posiadając tylko cień przyszłych dóbr, a nie sam obraz rzeczy, przez te same ofiary, corocznie ciągle składane nie może nigdy udoskonalić tych, którzy się zbliżają. Czyż, bowiem nie przestałoby ich składać, gdyby składający je raz na zawsze oczyszczeni nie mieli już żadnej świadomości grzechów. Ale przez nie każdego roku odbywa się przypominanie grzechów. Niemożliwe jest by krew cielców i kozłów usuwała grzechy. Hebr. 10:1-4. to, czego nie mogła uczynić krew kozłów i cielców to raz na zawsze dokonała krew Pana Jezusa. Wszelka krew, kiedykolwiek przyniesiona na ołtarzach Izraelskich, a nawet wszystkie inne ofiary, podobnie jak i miliony tych, które zostały złożone zgodnie z wymogami prawa danego przez Mojżesza w rzeczywistości nie mogły zdjąć choćby najmniejszego piętna z obciążonego grzechami sumienia. Nie mogły Bogu świętemu, nienawidzącemu grzechu, dać prawa przyjęcia grzesznika. Przeto przychodząc na świat mówi ofiary ani daru nie chciałeś, ależ Mi utworzył ciało, całopalenia i ofiary za grzech nie podobały się Tobie. Wtedy rzekłem: Oto idę – w zwoju księgi napisano o Mnie, abym spełniał wolę Twoją Boże. Wyżej powiedział: ofiar, darów, całopaleń i ofiar za grzech nie chciałeś i nie podobały się Tobie, choć składa się je na podstawie Prawa. Następnie powiedział: Oto powiedział: Oto idę abym spełniał wolę Twoją. Usuwa jedną ofiarę, aby ustanowić inna. Na mocy tej woli uświęceni jesteśmy przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze. Hebr. 10:5-10. Zauważmy występującą tutaj sprzeczność. Bogu nie podobały się niekończące się ofiary przynoszone Jemu według nakazu Prawa. One nie osiągnęły celu, który Bóg zamierzył wypełnić według obietnicy danej ludowi Swojemu; a mianowicie: One nie mogły w pełni uwolnić grzeszników od ich grzechów, nie mogły także przyprowadzić ich do Boga w pełnym pokoju i z pełną świadomością wolności w sercu. A to wykonał Pan Jezus Chrystus przez jedyną ofiarę Swojej drogocennej krwi. On wypełnił wole Bożą i chwała Jemu za to. On nie musi po raz drugi powtarzać tego, co już raz dokonał. My możemy uważać, że jest niemożliwym, aby dzieło dokonane przez Niego było prawdziwym. Nam wierzyć lub nie wierzyć wolno przyjąć lub nie przyjmować, pragnąć lub odrzucić być pewnymi w głębi duszy lub wysuwać coraz to nowe wątpliwości, możemy wybrać świętą pewność lub cierpieć w niepewności: pomimo tego wszystkiego dzieło odkupienia posiada niezmienną wartość przed Bogiem. Dlatego dzięki wierze możemy sobie cały zasób warności i następstw związanych z tym dziełem przyswoić. Jednakże dowody świadczące o obecności tych wszystkich następstw, potwierdzanych przez Ducha Świętego istnieją w całej swojej sile i pełne jasności, tak wielkiej, że żadne siły ludzkie demoniczne ukryte pod przeróżnymi postaciami, czy to naszej bujnej wyobraźni o nas samych, czy też bezpośrednich ataków sił ciemności, nie mogą zasłonić ich cudownego światła. I chociaż one mogą pozbawić nasze dusze możliwości posługiwania się nimi i łaską z nich płynącą i chociaż jest wiele dusz pozbawionych tej możliwości, jednakże sama prawda pozostaje niezmienna. W prawdzie każdy kapłan, staje codziennie do wykonania swej służby, wiele razy składając te same ofiary, które żadną miarą nie mogą zgładzić grzechów. Ten przeciwnie złożywszy raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, zasiadł po prawicy Boga, oczekuje tylko aż nieprzyjaciele Jego staną się podnóżkiem nóg Jego. Jedną, bowiem ofiarą udoskonalił na wieki tych, którzy są uświęceni. Hebr. 10:11-14. Dzięki krwi Chrystusa zostało nam darowane pełne odkupienie; dlatego możemy z pełną wiarą dodać, że dzięki tek krwi dusze nasze mogą karmić się i urzeczywistniać odkupienie. Nikt nie powinien wyobrażać sobie, że on czci dzieło Chrystusa i ceni świadectwo Ducha Bożego, dotyczące przelania i pokropienia krwią Chrystusa, dopóki nie przyjmie w pełni pełnego przebaczenia grzechów, które to obwieszcza jemu dzieło przelania krwi Chrystusa. My w rzeczywistości nie wykazujemy pełnej wdzięczności i czci odrzucając to, co dla nas w Chrystusie uczyniła łaska Boża i co objawia naszym duszom Duch Święty na stronicach natchnionej Księgi. Drogi czytelniku chrześcijaninie, który jeszcze nie doświadczyłeś na sobie pełnej radości serca, które oddało siebie na własność Bogu, czyż nie jest przykrym to, ze, kiedy Słowo Boże przedstawia nam Chrystusa siedzącego po prawicy Bożej, po dokonaniu przez Niego dzieła odkupienia, to my w rzeczywistości nie idziemy dalej od Izraelitów, którzy każdego dnia składają Bogu ofiary, mając tylko ziemskiego kapłana, który codziennie postępuje tak samo? My natomiast mamy Arcykapłana Bożego, który wszedł na niebiosa i zasiadł na wieki na tronie chwały. U Izraelitów był arcykapłan ziemski, który podczas wykonywania swoich czynności kapłańskich, nawet nie miał prawa, aby na chwilę usiąść. I co z tego? Czy znajdujemy się w tym lepszym położeniu od nich, sądząc według stanu naszego umysłu, sumienia i duszy? Czy jest znanym dla naszej duszy pojęcie pełnego pokoju, który jest rezultatem przyjmowania ofiary z drogocennej krwi Chrystusa? Dlaczego nie możemy w tej chwili posiadać pełny i niewzruszony pokój w naszym sercu? Duch Święty jak to widzimy z różnych wypowiedzi, wziętych z Listu do Hebrajczyków, wszystko wyszczególnił, wykazał, niczego nie pominął, co mogłaby zaspokoić nasze wymagania, dusz naszych jak też dać nam pełny pokój, przez zniszczenie grzechu drogocenną krwią Chrystusa. Czyżby krew Jezusa Chrystusa nie uczyniła dla nas więcej, aniżeli krew cielców i kozłów mogła uczynić w stosunku do Izraelitów? Bardzo możliwe, że nasz czytelnik odpowie nam w ten sposób: Ja wcale nie wątpię w znaczenie krwi Pana Jezusa. Wierzę, że ona oczyszcza od wszelkiego grzechu. Wierzę, że dusze, które całkowicie ufają tej krwi, otrzymują pełne zbawienie i wieczne błogosławieństwo. Cały mój problem nie leży tutaj. Mnie nie męczy sprawa siły odkupieńczej krwi – ja wierzę w nią całkowicie. Ja natomiast mam wątpliwości, co do mojego osobistego uczestnictwa w kręgu tych, nad którymi działa siła tej krwi. Nauka o zbawieniu dzięki krwi Chrystusa jest zupełnie jasną jak słońce w dzień. Jednak pytanie o zbawieniu – o moim osobistym uczestniczeniu w tym zbawieniu, o zastosowaniu tej krwi względem mnie osobiście, jest otoczone dla mnie ciemnym mrokiem niepewności. Jeżeli takimi są uczucia naszego czytelnika do tego zagadnienia, to to wskazuje, że powinien bardzo głęboko wniknąć w 4 wiersz naszego rozdziału Księgi Liczb. Wtedy każdy z czytających lekko zrozumie, że wszelkiego rodzaju oczyszczenie, zawarte zostało właśnie przez przyniesienie przed oblicze Boże odkupieńczej krwi i przyjęcie jej przez Boga. To jest bardzo jasne, ale mało ludzi stara się to zrozumieć. Koniecznym jest, więc, aby dusza, która nie znalazła jeszcze pokoju, miała wierne świadectwo o tym wszystkim. Tak istotnie, bo my jesteśmy zajęci swoimi własnymi myślami i naszymi osobistymi uczuciami w stosunku do krwi Chrystusa. A powinniśmy być zajęci myślami tylko i wyłącznie o krwi. Jeżeli więc odkupieńcza krew została wniesiona w miejsce obecności Bożej, jeżeli została przyjęta, jeżeli tym samym Bóg był uwielbiony przez Samego Siebie niszcząc grzech, to wtedy sumienie oświecone przez Boga może być całkowicie uspokojone, że wszystkie wymagania Boże zostały zadośćuczyniono. Jest widocznym, że idąc tą drogą, wszystkie interesy Boże zostały zachowane i wypełnione, że zostało uczynione wspaniałe miejsce spotkania świętego Boga nienawidzącego grzechu z grzesznikiem zniewolonym przez grzech. Po cóż mam jeszcze do tego dodawać jakieś moje względy lub poglądy dotyczące krwi Chrystusa, jakby to dzieło odkupienia jeszcze w pełni nie zostało wykonane lub, że nie może być pełnym bez dodania do tego jeszcze jakiejś części mojego „ja” obojętnie jakbyśmy to nasze „ja” nazywali, swoim udziałem, swoim uczuciem, swoim doświadczeniem, swoją oceną lub przyjęciem z zastosowaniem w życiu siły odkupieńczej krwi? Dlaczego nie mamy znaleźć całkowite zaspokojenie w Chrystusie i tak w Nim pozostawać? A to oznacza prawdziwe poruczenie wszystkiego Jemu. Kiedy jednak serce nasze zaczyna się kłopotać zagadnieniem o naszym osobistym interesie, kiedy tylko nasz wzrok odrywa się od Boskiej Osoby, objawionej nam przez Boga i Ducha Świętego, wtedy skazujemy siebie na trwanie w duchowym mroku, sprowadzając na swoją głowę masę przeróżnych kłopotów. Prócz tego, zamiast karmić się doskonałością dzieła Chrystusa i Nim się sycić, dusza nasza jest umęczona świadomością niestałości naszych uczuć. Dzięki jednak Bogu, przed nami zostaje otwarta i widoczna prawdziwa motywacja, jaką jest podstawa oczyszczenia grzechów oraz pełnego uwolnienia sumienia. Dzieło odkupienia dokonane. Wszystko wypełnione. Ten, Kto został przedstawiony w pierwowzorze pod postacią czerwonek krowy, zakosztował śmierci. On przeszedł przez śmierć niosąc na sobie gniew sądu Boga sprawiedliwego, aby wszyscy, którzy w prostocie serce zawierzyli, poznali głębię potęgi siły Bożego oczyszczenia i pełnego pokoju. My jesteśmy oczyszczeni na sumieniu naszym nie myślami naszymi o krwi Chrystusa, ale samą krwią. Należy szczególnie podkreślić tą wspaniałą prawdę Bożą. Upodobało się Samemu Bogu dać nam prawo o prawo to działa tylko i wyłącznie na podstawie krwi, drogocennej krwi Pana Jezusa. Ta krew darowuje drogocenny pokój dla każdej duszy pozostającej w niepokoju, aby mogła opierać się wyłącznie na darowanej jej przez Boga sile. Dlaczego człowiek przedłuża życie w uporze, które jak sam się przekonał już wielokrotnie nie jest właściwym życiem? Niech Duch Święty udzieli tym, którzy nie zaufali całkowicie Bogu, aby znaleźli pełne zaspokojenie serca i sumienia w pełnej świadomości bezmiernej ceny odkupieńczej ofiary Baranka Bożego. Jeżeli krew jest pierwowzorem śmierci Chrystusa, jako jedyna i doskonała podstawa pełnego oczyszczenia od grzechów. W „popiele” krowy widzimy przed sobą pierwowzór siły tej śmierci, zastosowanej przez Ducha Świętego za pośrednictwem Słowa, do serca naszego, aby oczyścić nas od naszych grzechów popełnionych w naszym codziennym życiu. To obwieszcza nam doskonałość i szczególne piękno pierwowzoru, który i bez tego byłby bardzo pouczającym. Bóg nie tylko przewidział środek dla oczyszczenia grzechów przeszłości, ale miał na uwadze i grzechy popełniane obecnie, abyśmy zawsze mogli przebywać w obecności Bożej, dzięki dokonanemu dziełu Chrystusa. On pragnie, aby dzieło dokonane przez Niego, oczyszczało całkowicie, dzięki czemu moglibyśmy wchodzić w sień Jego świątyni, do przedsionków Jego obecności. I nie tylko On widzi nas oczyszczonych od grzechów naszych. On chce abyśmy byli przeniknięci świadomością darowanego przez Niego oczyszczenia – za co dzięki Jemu. Jest miłym dla Niego abyśmy mieli głęboką świadomość za pośrednictwem Ducha Jego i Słowa czystości przed obliczem Jego, aby społeczność nasza z Nim była pełna i niemająca żadnych przeszkód. Jeśli zaś chodzimy w światłości tak jak On sam trwa w światłości, wtedy mamy jedni z drugimi współuczestnictwo, a krew Jezusa, Syna Jego oczyszcza nas z wszelkiego grzechu. 1Jan 1:7. Jeżeli jednak nie chodzimy w światłości, jeżeli nie troszczymy się o to, i na skutek niewdzięczności naszej dotykamy się rzeczy nieczystych, to, w jaki sposób może istnieć społeczność z Bogiem? Przez zastosowanie względem serca i sumienia, drogocennej prawdy, śmierci Chrystusa. Duch Święty zmusza nas do osądzenia samych siebie, przypominając fakt, że Chrystus przeszedł przez śmierć za grzechy nasze, które bardzo często były w bardzo lekkomyślny sposób popełniane. Tu zupełnie nie chodzi o nowe kropienie krwią Chrystusa – o tym zupełnie nie ma mowy w Piśmie Świętym. Całe zagadnienie sprowadza się do przypominania nam przez Ducha Świętego śmierci Chrystusa. Wreszcie spali się krowę w jego obecności, zarówno skórę, jak mięso, krew i mierzwę. Teraz weźmie kapłan drzewo cedrowe, hizop oraz nitki karmazynowe i rzuci to na ogień, w którym płonie krowa. Następnie wypierze kapłan swoje szaty i obmyje ciało wodą; po spełnieniu tych czynności wejdzie do obozu, lecz pozostanie nieczysty aż do wieczora. Mąż czysty zbierze popiół krowy i złoży go na miejscu czystym poza obozem, aby dla zgromadzenia Izraela był przechowywany do przygotowania wody oczyszczenia; jest to ofiara za grzech. 5-9w. Nasz Pan pragnie, aby Jego dzieci były oczyszczone od wszelkiej nieprawdy. Aby one były oddzielone od „złego tego wieku” gdzie wszystko poddane jest śmierci i zniszczeniu. To oddzielenie dokonywane jest przez oddziaływanie na nasze serce Słowa Bożego, przez obecność i społeczność Ducha Świętego. Łaska wam i pokój od Boga Ojca naszego i od Pana Jezusa Chrystusa, który wydał Samego Siebie za grzechy nasze, aby nas wyrwać z obecnego złego świata zgodnie z wolą Boga i Ojca naszego. Gal.1:3-4. I dalej: Oczekując błogosławionej nadziei i objawienia się wielkiego Boga i Zbawiciela naszego Jezusa Chrystusa, który wydał Samego Siebie za nas, aby odkupić nas od wszelkiej nieprawości i oczyścić sobie lud wybrany na własność, gorliwy w spełnieniu dobrych uczynków. Tyt. 2:13-14. Jest zadziwiającym jak Duch Święty zawsze związuje (łączy) w jedno, pełne uwolnienie sumienie od wszelkiego poczucia win przed Bogiem z wybawieniem serca od wpływu na niego obecnego złego świata. Drogi czytelniku powinniśmy bardzo dbać o ochronę tej szczególnej więzi. Ale dokonać tego możemy wyłącznie przez siłę Ducha Świętego. Jednak powinniśmy z całej mocy i siły starać się zrozumieć i zastosować w życiu błogosławioną więź, istniejącą pomiędzy śmiercią Chrystusa, jako odkupieńczą ofiarę za grzech, i śmiercią Chrystusa pociągającą za sobą następstwa oddzielenia od świata tego, dającą nam siłę, aby się tego wyrzec. Wielu z dzieci Bożych nigdy nie posuwają się dalej poza tą pierwszą prawdę, a nawet nie osiągają w pełni jej. Większa ich część jest zupełnie zadowolona z tego, że grzechy ich zostały przebaczone dzięki odkupieńczej krwi Pana Jezusa. Jednak nie osiągają przy tym stanu, który wskazywałby, że umarli dla tego świata, dzięki śmierci Chrystusa i swojego wespółodrzucenia z Nim utożsamiając się z Nim w Jego śmierci. Jeżeli rozpatrując śmierć czerwonej krowy, spalonej w ogniu ofiarnym, popatrzymy na symboliczną odrobinę popiołu, to, co zobaczymy w niej? Z cała pewnością możemy powiedzieć: Tutaj znajdujemy pierwowzór grzechów naszych. Prawdziwie, chwała i wdzięczność Bogu i Umiłowanemu przez Niego Synowi Jego, widzimy, że grzechy nasze, nasze nieprawości, błędy, cały nasz grzeszny stan, został obrócony w popiół. A czy nie widzimy czegoś jeszcze? Odnajdujemy jeszcze pierwowzór naszej cielesnej natury, ze wszystkimi rozgałęzieniami należącymi do niej, od początku aż do końca. Widzimy także i wszelki koniec całej siły tego świata. Drzewo cedrowe i hizop, przedstawiają nam cały rozwój naszej cielesnej natury, całego naszego jestestwa, poczynając od samego najbardziej prostego przejawu, a kończąc samym złożonym i najznaczniejszymi właściwościami. (Por. 1Król. 4:33) nitki karmazynowe według przypuszczeń tych wszystkich, którzy dokładnie studiują Pismo Święte, są pierwowzorem świeckiej wielkości, całej chwały tego świata, chwały i chluby ludzkiej. W popiele pozostałym po spaleniu krowy, oglądamy następujący koniec wszelkiego świeckiego wpływu, koniec wszelkie chwały ludzkiej. Oglądamy zupełnie odseparowanie ciała ludzkiego z tym wszystkim, co do niego należy. To wszystko staje się szczególnej jakości faktem, wyrażającym szczególną prawdę, która jest bardzo mało, komu znaną, bardzo szybko zapominaną. Ona została w szczególny sposób wyrażona przez Apostoła: Co do mnie, nie daj Boże, bym się miał chlubić, z czego innego jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata. Gal. 6:14. Uznając krzyż Chrystusa za podstawę uwolnienia od wszelkiej następstw naszych grzechów i pełnego usynowienia przez Boga, nie jesteśmy skłonni uznać jego za pełną podstawę, naszego oddzielenia się od świata. Tym nie mniej krzyż oddzielił nas raz na zawsze od wszystkiego, co ma związek ze światem, od wszystkiego, co należy do świata, pośród, którego my żyjemy. Czy zostały zniszczone moje grzechy? Tak zniszczone i dzięki za to Bogu łaski. Zniszczone na podstawie, czego? Przez siłę odkupieńczej doskonałej ofiary Chrystusa, o niezmiernej wartości w oczach Bożych. I właśnie w takim wymiarze my się znajdujemy przez pośrednictwo krzyża i przez oddzielenie się od świata, od jego obyczajów, nawyków, od jego ścieżek i podstaw. Wierzący nie ma nic wspólnego z tą ziemią już od chwili, kiedy zaczyna urzeczywistniać znaczenia i siłę Krzyża Pana Jezusa Chrystusa. Krzyż ten przekształcił jego w pielgrzyma i przychodnia na tej ziemi. Dlatego też każde oddane prawdziwie Chrystusowi serce, widzi, że cień krzyża pokrywa cały blask, wszelką samochwałę, wszystko, co ma uznanie w oczach świata, i to właśnie spowodowało, że Apostoł Paweł uważał to wszystko, co jest na świecie, cały jego blask, całą piękność za gnój. Dla mnie świat ukrzyżowany, a ja dla świata. Taki właśnie był Apostoł Paweł; taki i powinien być każdy chrześcijanin, pielgrzym na ziemi, obywatel nieba. I on powinien być takim nie tylko z teoretycznego punktu widzenia, ale faktycznie i wszędzie w każdej sytuacji. Dlatego, że nasze uwolnienie od władzy piekła, zupełnie nie podobne w podstawie i teorii na tyle, na ile i nasze oddzielenie od złego świata jest faktem, który my mamy za zadanie wprowadzić w czyn. Dlaczego więc nie jest wciąż na nowo podkreślana ta wielka prawda Boża? Dlaczego tak bardzo mało potrafimy zapewniać jedni drugich, wskazując jedni drugim na siłę krzyża oddzielającego od świata naszą duszę? Jeżeli serce moje miłuje Pana Jezusa, to ja zupełnie nie będę miał potrzeby poszukiwania sobie miejsca, udziału lub sławy tam gdzie On znalazł tylko krzyż, który należał się łotrom. Drogi przyjacielu, my nie możemy patrzeć inaczej na to zagadnienie. Czy tym miłujesz prawdziwie Pana Jezusa? Serce twoje zostało dotknięte i przyciągnięte do Niego przez zadziwiającą miłość do ciebie? Jeżeli tak to nie zapomnij, że On był odrzucony przez świat. I od tamtego czasu wszystko pozostało bez zmian. Świat pozostaje światem. Pamiętaj, że jednym z najbardziej wyrafinowanych sposobów szatana jest spowodowanie, aby chrześcijanie, którzy otrzymali zbawienie w Chrystusie nie przyznawali się do tego, żer zostali wraz z Chrystusem odrzuceni. Aby nie dążyli do tego, aby być także uczestnikami wraz z Nim, Jego odrzucenia przez ten świat korzystając jednocześnie z dokonanego na krzyżu odkupienia oraz ze wszystkiego, co jest w tym świecie, który to przybił Chrystusa do drzewa. Innymi słowami, szatan stara się zapewniać ludzi, że świat dwudziestego wieku (czy dwudziestego pierwszego) jest zupełnie różnym od pierwszego wieku naszej ery. I że jeśliby obecnie pojawił się Pan Jezus na ziemi, to zupełnie inaczej by ludzie odnosili się do Niego, aniżeli wtedy. I że to wszystko jest tak bardzo różne od siebie, ze obecnie chrześcijanin może stać się obywatelem tego świata i korzystać ze wszystkiego. Co jest a świecie, jak: z chwały, czci, udziałów i wszystkich innych środków. To wszystko jest tylko fałszem i obłudą wroga dusz ludzkich. Świat mógł zmienić swój wygląd zewnętrzny, jednak jego natura pozostaje tą samą. Jego duch, postawy nie zmieniły się. On tak samo nienawidzi Pana Jezusa obecnie jak kiedyś, kiedy krzyczano: Ukrzyżuj! Ukrzyżuj Jego! Łuk. 23:21 Jeżeli przypatrzymy się temu światu w świetle krzyża Chrystusa, to dojdziemy do stwierdzenia, ze podobnie jak dawniej tak i obecnie świat jest pełen nienawiści. I że on nienawidzi Boga i odrzuca Chrystusa. Niechaj Sam Bóg dopomoże nam zrozumieć tą wielką Bożą prawdę, przedstawioną nam w pierwowzorze przedstawionym pod postacią czerwonej krowy. To wszystko może nam wskazać konieczność oddzielenia się od tego świata i poświęcenia siebie dla naszego Pana Jezusa. Niechby cały Jego lud został przeniknięty tą świadomością, co jest szczególnie ważnym w naszych czasach, kiedy króluje fałsz i obłuda świeckich interesów i pokazowej pobożności.

Obecnie zechciejmy popatrzeć na to, co było czynione z popiołem spalonej krowy i do czego on służył. Kto się dotknie zmarłego, jakiegokolwiek trupa ludzkiego, będzie nieczysty przez siedem dni. Winien się nią oczyścić w trzecim i siódmym dniu, a wtedy będzie czystym. Gdyby jednak nie dokonał w trzecim i siódmym dniu oczyszczenia, wówczas pozostanie nieczystym. Ktokolwiek dotknie się zmarłego ciała człowieka, który umarł, a nie dokona oczyszczenia swego, bezcześci przybytek Jahwe. Taki będzie wyłączony spośród Izraela, gdyż nie pokropiła go woda oczyszczenia; [pozostaje, przeto nieczysty, a plama jego ciąży na nim. 11-13w.  Mieć do czynienia z Bogiem i to każdego dnia, chodząc w pokorze przed obliczem Jego pośród przewrotnego świata, to zagadnienie bardzo poważne. Bóg nie może ścierpieć jakiejkolwiek nieczystości wśród tych, z którymi życzy Sobie przebywać. On może przebaczać i gładzić grzechy. On może oczyszczać, uzdrawiać i podnosić. Jednak On nie może ścierpieć istnienia w Jego ludzie nieosądzonego grzechu. W przeciwnym wypadku musiałby wyrzec się Samego Siebie, od Swojego Imienia i od Swojej Osobowości. Oto prawda bardzo poważna i jednocześnie błogosławiona. Mieć społeczność z Tym, Którego obecność wymaga świętości i obwieszcza świętość, jest radością naszych serc. Przechodząc przez ten świat jesteśmy poddawani wpływom wszelkiego rodzaju zła. Nieczystość nasza nie tylko pochodzi od bezpośredniego zetknięcia się z trupem lub z kościami ludzkimi w grobie. To wszystko doskonale jest nam znane, to wszystko były tylko pierwowzory moralnej i duchowej nieczystości, z którą możemy w każdej chwili się zetknąć. My nie wątpimy, że jest bardzo trudno ludziom, którzy są bardzo blisko tego świata, blisko jego ludzi, nie zarazić się różnymi ich pobudzeniami. Dlatego też jest koniecznym dla nas, abyśmy bardzo śledzili za wszelkimi nawykami i powiązaniami, tak, aby nie dotykać nieczystości, która przerywa naszą społeczność z Bogiem. On pragnie widzieć nas takimi, aby nie została naruszona Jego świętość. Świętymi bądźcie, bo Ja Jestem Świętym. Każdy poważny czytelnik, dążący wszystkimi siłami do świętości, może zapytać: Co w takim razie mamy czynić, aby żyjąc pośród różnych wpływów tego świata? Skoro ten świat posiada tak bardzo zgubny wpływ ba bas, a my tak bardzo jesteśmy skłonni, aby się zarażać tym wszystkim, to jak mamy żyć? Co robić, jeżeli z rękami nieczystymi i sumieniem nas osądzającym nie możemy przebywać w obecności Bożej i mieć z Bogiem społeczność? Odpowiemy: Po pierwsze, zawsze uważaj na siebie. Zawsze i wszędzie licz na pomoc Bożą. On jedynie jest wiernym i miłosiernym. On jest Bogiem słuchającym naszych modlitw i odpowiadającym na nie. On jest Bogiem szczodrym, dającym wszystkim wprost i bez wymówek. On jest Tym, Który tym większą okazuje łaskę. Nam został wręczony niezapełniony czek, na którym wiara może wypisać obojętnie jak wielką sumę dobrodziejstw. Pragnie twoja dusza wzrostu duchowego, pragnie świętości? W takim razie strzeż się, abyś nie znajdował się zbyt długo w zetknięciu z czymkolwiek, co mogłoby zanieczyścić twoje ręce, zgorszyć sumienie, zasmucić Ducha Świętego i wzruszyć twoją społeczność z Bogiem. Jeżeli twoja obecność tam nie jest konieczną, to nie idź tam. Jeżeli możesz uniknąć, to uczyń to. Bądź stanowczym. Nie bądź rozdwojonym duchowo. Szybko i zdecydowanie wyrzeknij się wszystkiego, co jest złe, choćby cię to miało bardzo drogo kosztować. Odejdź od tego. Żaden najlepszy świecki interes, żadna ziemska wygoda nie będą mogły wynagrodzić, utraty czystego sumienia, spokojnego serca i możliwości przebywania w świetle oblicza Ojca Niebieskiego. Czy tego nie jesteś świadomym? Jeżeli tak, to zastosuj to wszystko w twoim życiu. Może także tutaj wyniknąć pytanie: Co mam czynić, jeżeli już zatknąłem się z nieczystością? W jaki sposób zdjąć z siebie nieczystość? Posłuchajmy wypowiedzi z pierwowzoru 19 rozdz. Księgi Liczb. Dla każdego, który zaciągnął nieczystość, weźmie się do naczynia nieco popiołu ze spalonej ofiary za grzech i zaleje wodą źródlaną. Mąż czysty weźmie hizop zanurzony w wodzie i pokropi namiot, wszystkie sprzęty oraz wszystkich, którzy się tam znajdują, wreszcie tego, który dotknął się kości, zabitego lub zmarłego, albo grobu. I tak pokropi mąż czysty tego, który jest nieczysty, trzeciego i siódmego dnia, a w siódmym dniu będzie uwolniony od winy. Mąż nieczysty wypierze swoje szaty, obmyje się w wodzie i wieczorem będzie czysty. 17-19w. Oczyszczenie dokonywane było trzeciego dnia i w dniu siódmym jak o tym mówią 12 i 19 wierszu. Te oczyszczenia były potrzebne do zdjęcia nieczystości po zetknięciu się z różnymi formami śmierci, opisanymi w powyższych wierszach. Co więc oznaczają te dwojakiego rodzaju oczyszczenia? Sens tego pierwowzoru jest następujący:, jeżeli na skutek braku naszej uwagi lub braku duchowości, dotykamy się czegokolwiek nieczystego i w ten sposób zarażamy się nieczystością, to może stać się nawet niezauważalnym dla nas. Jednak dla Boga wszystko jest widocznym. On bardzo troszczy się o nas i czuwa nad nami. On nie jest w stosunku do nas rozgniewanym sędzią, lub srogim prokuratorem. Nie. On jest cierpliwym, łagodnym Ojcem, nieliczącym naszych grzechów, ponieważ nasz grzech już dawno temu został przypisany Temu, Kto umarł zamiast nas. Jednak Bóg chce abyśmy mogli bardzo głęboko przeżyć, to, czym jest nasz grzech, ażeby to przeniknęło głęboko do naszej świadomości. On nas upomina w naszym grzechu, czyni to wszystko jawnym, odsłania naszą nieczystość, dlatego że nie przypisuje nam grzechów naszych. Duch Święty, więc przypomina nam nasz grzech i to właśnie powoduje wielki ból dla naszego serca. Takie cierpienie może trwać przez pewien czas. Może to być kilka minut, lub kilka dni, kilka miesięcy, a nawet kila lat. Znamy jednego chrześcijanina, który przez okres trzech lat bardzo męczył się przypominaniem popełnionego grzechu w gronie jego świeckich kolegów. Uważamy to za działanie Ducha Świętego przedstawione nam w pierwowzorze przez kropienie trzeciego dnia. Duch Święty przypomina nam nasz grzech; następnie przy pomocy Słowa Bożego On powoduje w naszych duszach świadomość o wielkim znaczeniu śmierci Chrystusa, zmywającej wszelką nieczystość, którą my tak lekko zaciągnęliśmy. A to odpowiada oczyszczeniu siódmego dnia. Świadomość wielkiego znaczenia śmierci Chrystusa zmywa nieczystość i ponownie ustanawia naszą społeczność z Bogiem. Należy tutaj pamiętać, że nie ma innego sposobu wybawienia się od nieczystości. My możemy starać się zapomnieć o popełnionych przez nas grzechach, możemy postanowić, że będziemy za to wykonywać jakąś pokutniczą pracę czasową, aby to wymazać z pamięci naszej. Jednak jest to bardzo niebezpieczna działalność z naszej strony, dotycząca naszego stanu świadomości i wymagań Bożych. To jest na tyle niemądrym, co i niebezpiecznym, dlatego że Bóg w wielkiej Swojej miłości upatrzył i przygotował wieczny środek dla pełnego zdjęcia z nas nieczystości, którą święty Bóg w nas widzi i osądza. Dopóki jednak nieczystość nie jest zdjęta z nas, społeczność z Bogiem nie jest możliwą. Jeżeli nie umyję ci nóg nie będziesz miał cząstki ze Mną. Jan. 13:8. Wszelkie pogwałcenie społeczności z Bogiem dla chrześcijanina jest równoznacznym z wykluczeniem członka ze społeczności Izraela. Chrześcijanina nic i nigdy nie może odłączyć od miłości Chrystusa (por. Rzym. 8:39) Jednakże nawet jedna grzeszna myśl może zburzyć społeczność z Nim. Dlatego koniecznym jest wyznanie i osądzenie wszelkiej grzesznej myśli, aby nieczystość została zmyta i społeczność ponownie nawiązana. Drodzy przyjaciele, powinniśmy bardzo troszczyć się o czyste sumienie i Bożą świętość, gdyż w przeciwnym razie nie będziemy mogli ostać się w wierze i utracimy swoją pozycję duchową. Niechaj, więc Bóg nasz dopomoże nam abyśmy bardzo uważnie chodzili w tym świecie, byli czujni i zawsze trwali w modlitwie aż do momentu dopóki nie zrzucimy z siebie naszych grzesznych ciał i nie wejdziemy tam gdzie grzech jest nieznany, nie ma tam nieczystości i śmierci. Nic nas tak bardzo nie zdumiewa przy rozpatrywaniu ustaw i obrzędów w służbie Lewitów jak gorliwość i oddanie, z jakim Bóg Izraela czuwa, zaopatruje, zapobiega, strzeże, przewiduje wszystko, co mogłoby zagrozić Jego społeczności z nimi. Jego oko zawsze czuwało nad nimi, w dzień i w nocy, kiedy oni czuwali i kiedy spali, kiedy byli w namiocie i poza nim, z rodziną i na samotności. On troszczył się o ich pokarm, o ich odzienie, o ich nawykach i odpowiadał na wszelkie ich potrzeby i kłopoty. On udzielał im bardzo szczególnych wskazówek dotyczących tego, co mogli czynić, a czego nie mogli, co mogli spożywać, a co nie, w co mogli się przyodziewać, a w co nie powinni. On nawet oznaczał ich przedmioty, do których mogli się dotykać, a do których nie mogli nie tylko dotykać się, ale i w ogóle używać. On ich postawił, innymi słowy, za ściśle określonymi ramami, za którymi przebywając mogli siebie zachować w czystości, od zewsząd otaczającej ich nieczystości i grzechu. W tym wszystkim możemy w jawny sposób dostrzec świętość Bożą, ale tutaj także znalazła swój wyraz i łaska Boga naszego. Jeżeli więc świętość Boża nie dopuszczała obecności obojętnie, jakiej nieczystości wśród narodu Bożego, to łaska Boża upatrywała środek dla pełnego oczyszczenia. Te środki w tym rozpatrywanym rozdziale zostały wyrażone w odkupieńczej krwi i w wodzie oczyszczenia. Drogocenne środki do uleczenia. Gdyby nam nie zostały odkryte i objawione niewyczerpalne zapasy Bożej łaski, to sprawiedliwe wymagania Bożej świętości na pewno by nas wygubiły dla tego też mamy możliwość, aby żyć święcie dosięgając całej głębi cudownej łaski Bożej. Izraelita mógłby na pewno śmiertelnie się przestraszyć słuchając słów:, Kto się dotknie zmarłego, jakiegokolwiek trupa ludzkiego będzie nieczysty siedem dni albo: ktokolwiek dotknie się zmarłego ciała człowieka, który umarł, a nie dokona oczyszczenia swego, bezcześci przybytek Jahwe. Taki będzie wyłączony spośród Izraela. Takie słowa na pewno mogły przerazić serce człowieka. Ale popiół spalonej krowy i woda oczyszczenia służyły jako pierwowzór odkupieńczej ofiary Chrystusa. A więc: odkupieńcza śmierć Chrystusa i pośrednictwo Ducha Świętego leczyły serce. Winien się oczyścić nią w trzecim i siódmym dniu a wtedy będzie czystym. 12w. Sprawa nie dotyczy przyniesienia innej ofiary (nowej ofiary): Bo to, że umarł, umarł dla grzechu tylko raz, a żyje, żyje dla Boga. Rzym. 6:10. My dzięki Bogu zakosztowaliśmy owoców śmierci Chrystusowej: Także i wy rozumiejcie, że umarliście dla grzechu, żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie 11w. Jednak jesteśmy ze wszystkich stron otoczeni pokusami i zgorszeniami, które to drażnią żyjące w nas ciało. Mamy także przed sobą bardzo potężnego przeciwnika, który ustawicznie stara się, aby nas zastawić do zejścia z raz określonej drogi prawdy i czystości. Dlatego też nie moglibyśmy ani chwili ostać się, gdyby dzięki miłosierdziu Swojemu Bóg nie przewidział dla naszych potrzeb drogocennej śmierci i potęgi wstawiającego się za nas Pana naszego Jezusa Chrystusa. Krew Chrystusa nie tylko oczyściła nas od wszelkiego grzechu naszego i pojednała nas z świętym Bogiem. My jeszcze mamy i Rzecznika przed Bogiem, Jezusa Chrystusa Sprawiedliwego – a On zawsze żywy, aby wstawiać się za nas – On zawsze może zbawić tych, którzy przychodzą przez Niego do Boga. On zawsze oręduje za nami przed Bogiem. On jest naszym Orędownikiem na niebiosach. On nas podtrzymuje w tym położeniu i w tym powołaniu, które Am darowała Jego odkupieńcza śmierć. Dlatego nasza sprawa nigdy nie może zostać utracona przy wstawiennictwie takiego Orędownika. On powinien by przestać żyć wcześniej, zanim mógłby zaginąć najsłabszy z Jego odkupionych. My identyfikujemy się z Nim, a On z nami. O jak bardzo powinne te wszystkie myśli odzwierciedlać się w naszych sercach? Jego dobrodziejstwa powinne mieć decydujący wpływ na całe nasze życie. Czyż nie powinne nasze myśli, uczucia o jego śmierci i ofierze (myśl o ofierze i obróceniu się jej w popiół) o odkupieńczej ofierze i o wstawiennictwie za nami naszego wielkiego Orędownika, być przeniknięte Nim i podporządkowane Jemu? Jaki wpływ powinna mieć myśl na nasze sumienie? Czy ona może pomniejszyć znaczenie grzechu dla nas? Czy ona może wzbudzić w nas pragnienie, aby powierzchownie i lekkomyślnie odnosić się względem naszego postępowania? Na pewno nie! Jesteśmy jednego pewni: Człowiek stojący przez obfitą łaską Boża i biorący tę łaskę, aby tym samym usprawiedliwiać siebie i swoje lekkomyślne zachowanie: Człowiek lekko i powierzchownie traktujący swój grzech, bardzo mało zapoznał się z łaską, albo nawet w ogóle nie zna, czym jest sedno łaski Bożej i jako ona ma wpływ na stan i działanie serca. Czy możemy sobie wyobrazić, aby popiół ofiary, oraz woda do kropienia, mogły pobudzić Izraelitę do lekkomyślnego odnoszenia się do swoich postępków? Na pewno nie! Wręcz przeciwnie, to wszystko powinno jego skłonić, aby jak najszybciej oczyścić się i na przyszłość wystrzegać się podobnego upadku. Szczypta popiołu wzięta z miejsca czystego, z popiołu ze spalonej krowy przedstawiała sama w sobie głębokie świadectwo dwojakiego rodzaju: świadectwo o łasce Bożej i świadectwo o obrzydliwości grzechu w oczach Bożych. Popiół świadczył, że Bóg nie mógł ścierpieć nieczystości serca Swojego ludu. Ale on także i świadczył o tym, ze Bóg przewidział środek dla oczyszczenia i zdjęcia nieczystości. Jeżeli święta nauka o przyjęciu krwi ofiary, przelanej na ołtarzu i o popiele i o wodzie kropienia, jest zrozumiałą i przyswojoną przez duszę, to takie świadectwo nie może, nie wzywać świętego strachu w stosunku do grzechu we wszystkich jego przejawach. My możemy dodać do tego, że każdy, kto doświadczył na sobie osądzenia zanieczyszczonego przez grzech sumienia, ten na pewno nie będzie lekceważył każdego zetknięcia się z grzechem. Czyste sumienie przedstawia sobą drogocenny skarb, z którym na pewno nikt nie zechce się rozstawać. Natomiast nieczyste sumienie jest bardzo ciężkim brzemieniem, po cóż, więc w lekkomyślny sposób powiększać ten wielki ciężar? Dzięki Bogu, gdyż On całkowicie przewidział nasze potrzeby, aby tym samym uczynić nas nie lekkomyślnymi, ale uważnymi i ostrożnymi. Dzieci moje piszę wam to, dlatego żebyście nie grzeszyli. Jeśliby nawet ktoś zgrzeszył mamy Rzecznika wobec Ojca – Jezusa Chrystusa sprawiedliwego. On, bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy i nie tylko za nasze, lecz również za grzechy całego świata. 1Jan 2:1-2. Odnotujmy jeszcze ostatnie słowa tego rozdziału: Będzie to dla was prawem po wszystkie czasy. Kto skrapia wodą oczyszczenia, winien wyprać odzienie swoje, a każdy, kto się zetknie z wodą oczyszczenia, pozostanie nieczystym do wieczora. Wszystko na koniec, czego dotknie nieczysty, a także osoba, która się go dotknie będą nieczyste Az do wieczora 21-22w. Z 18 wiersza dowiadujemy się, ze kropienie nieczystego wodą oczyszczenia doprowadzało człowieka do czystości. Tutaj dowiadujemy się, że kropiąc nieczystego wodą oczyszczenia, człowiek czysty stawał się nieczystym – zarażał się nieczystością. Zestawiając oba te fakty ze sobą dowiadujemy się, że człowiek po zetknięciu się z grzechem innego człowieka, stawał się sam nieczystym, choćby zetknięcie się z grzechem bliźniego wchodziło w zakres jego obowiązków i dokonywane było w celu oczyszczenia bliźniego od jego grzechu. Wina jego na pewno nie była równa winie tego, co zgrzeszył, jednak nie można dotykać grzechu i pozostawać czystym. Dowiadujemy się także, że aby dać możliwość innemu doświadczyć na sobie, oczyszczające działanie czynu Chrystusa, musimy to doświadczyć sami na sobie. Ten, kto dokonywał kropienia wodą oczyszczającą, powinien obmyć siebie i swoją odzież i po wykonaniu tego wieczorem stawał się czystym. 19w. Niech nasze serca zostaną poddane tej świadomości. Niechaj Sam Bóg nasz pomoże nam zawsze przebywać w czystości, do której wprowadził nas Chrystus i w której nas utrzymuje Jego arcykapłańska służba. Nie zapominajmy, że zetknięcie się z grzechem zawsze zanieczyszcza. Tak było w czasach Prawa Mojżesza, tak jest i teraz.

 

 

 

Rozdział 20

 

Temat: Wody Meriba. Śmierć Aarona.

 

            W pierwszym miesiącu przybyło całe zgromadzenie Izraelitów na pustynię Sin. Lud zatrzymał się w Kadesz; tam też umarła i tam została pogrzebana Miriam. 1w. Rozdział, który chcemy obecnie rozpatrywać, przedstawia nam typowy obraz życia pełnego różnych doświadczeń w pustyni. Tutaj dosięgają Mojżesza sługę Bożego, ciężkie doświadczenia, których pełne jest jego życie. Tak najpierw umiera Miriam. Zamilkł głos tej, która tak głośno śpiewała pieśń zwycięstwa na brzegu Morza Czerwonego, o czym była mowa w 15 rozdz. Księgi Wyjścia. Miriam zostaje pogrzebana w Kadesz. Jej bębenek zamilkł, pieśń zamienia się w śmiertelne milczenie. Już Miriam nie będzie przewodniczyć więcej chórowi radości. Kiedyś swoim wzniosłym głosem wielbiła Boga, tam na brzegu morza wtórowała wraz z kobietami cudnym słowem Mojżesza. Po przejściu morza stojąc na brzegu, mówiła o wielkiej prawdzie odkupienia. Śpiewajcie pieśń chwały na cześć Jahwe, bo swą potęgę okazał, gdy konie i jeźdźców ich pogrążył w morzu. Pieśń ta była cudownie zharmonizowana, tam było miejsce dla chwały na tle cudownego wydarzenia. Teraz prorokini schodzi ze sceny, głos smutku zmienia głos chwały. Życie w pustyni staje się coraz bardziej uciążliwe. Doświadczenia pustyni ujawniają wszystkie słabości ludzkiej osobowości, to właśnie one odsłaniają najbardziej tajemne skrytki ludzkiego serca. Czterdzieści lat trudów i cierpień wnoszą bardzo wielkie zmiany w narodzie. Bardzo rzadko mamy możliwości, aby spotkać chrześcijan, którzy po przejściu przez różne doświadczenia, częste bitwy i potyczki, zachowaliby jeszcze duchową świeżość i krzepę. Takich ludzi powinniśmy często spotykać wśród chrześcijan. Przecież to właśnie surowe życie w pustyni, częste walki i doświadczenia, surowe warunki, beznadziejność znalezienia jakiejkolwiek pomocy ludzkiej, powinno spowodować, że całe nasze zainteresowanie powinno koncentrować się jedynie na Bogu. To właśnie na pustyni tego świata odkrywamy, czym jest dla nas Bóg i co my mamy w Bogu. Jak wiemy nasz Bóg wykorzystuje trudności życiowe Swoich dzieci, aby objawić im Swoją dobroć i wielką cierpliwość wraz ze Swoją miłością ku nam. Nie ma takiej siły, która mogłaby wysuszyć potoki miłosierdzia wylewane na nas przez Boga żywego i bez względu na wszystko, co stoi obok nas nie patrząc na naszą zepsutą naturę, nasz Bóg pozostaje tymże samym Bogiem. I tym Samym pozostanie na zawsze, chociaż człowiek tak bardzo często ulega różnorodnym wpływom grzesznej swojej natury. Świadomość tego, ze my mamy do czynienia z Bogiem żywym, służy nam jako źródło radości, wlewając w nas męstwo i nowe siły. I cokolwiek by się nie stało z nami, On wlewa w serce nasze radość, gdyż możemy sami się przekonać na własnych doświadczeniach, że On ma pieczę nad nami, bardzo interesuje się naszymi przeżyciami zawsze z nadwyżka zaspakaja nasze życiowe potrzeby. Jego wielka cierpliwość może znosić niezliczone nasze potknięcia, upadki i odstępstwa. To właśnie Jego siła objawia się w naszych niemocach. Jego wierność nigdy nie może zostać przerwaną. Jego dobroć trwa na zawsze. Przyjaciele zmieniają się i opuszczają nas, nawet więzy szczerej miłości mogą zostać przerwane w tym chłodnym, nieczułym świecie. Nasi pomocnicy pozostawiają nas samych. Miriam i Aaron umierają, lecz Bóg pozostaje tym samym na wieki. Oto przyczyna prawdziwego, wiecznie trwającego szczęścia chrześcijanina. Jeżeli serce Boga żywego przepełnione jest dobrocią i życzliwością względem nas, jeżeli prawica Jego podtrzymuje nas, to dla nas nie ma czegoś, co byłoby dla nas strasznym. Jeżeli możemy powiedzieć: Jahwe światłem i zbawieniem moim, kogóż mam się lękać. Jahwe obroną mojego życia, przed kim mam się trwożyć… Jahwe jest moim pasterzem, nie brak mi niczego… Czegóż, więc mi jeszcze potrzeba? Jednak w pustyni tego świata oczekują nas doświadczenia i smutki. To samo według świadectwa naszego rozdziału 20 miało miejsce z Izraelem. Oni musieli cierpieć od smagającego ich twarze wiatru, od palących promieni słońca. Spotykając te wszystkie niewygody z ich ust rozlegało się bardzo często szemranie, narzekanie, brak cierpliwości. Gdy zabrakło zgromadzeniu wody, zeszli się przeciwko Mojżeszowi i Aaronowi. I kłócił się lud z Mojżeszem wołając: Lepiej by było gdybyśmy zginęli jak bracia nasi przed Jahwe. Czeluście wyprowadzili zgromadzenie Jahwe na pustynię, byśmy tu razem z naszym bydłem zginęli. Dlaczegoście wywiedli nas z Egiptu i przyprowadzili na to nędzne miejsce gdzie nie można siać, nie ma drzew figowych ani winorośli, ani drzewa granatowego, a nawet nie ma wody do picia. 2-5w. Bardzo ciężka chwila w życiu Mojżesza! Jest rzeczą niezwykle trudną wyobrazić sobie, co to znaczy stanąć przeciwko 600 000 armii niezadowolonych mężczyzn i wysłuchiwać zarzuty i posądzenia o spowodowanie nieszczęścia, w którym oni się znaleźli, chociaż jak wiemy, to oni sami byli przyczyną takiego stanu rzeczy. W tym wypadku nie chodziło tylko o jakąś zwykłą próbę wytrzymałości, o doświadczenie cierpliwości sługi Bożego. Dlatego nie powinniśmy się zbytnio dziwić, że umiłowany sługa Boży nie mógł sam własnymi siłami temu zaradzić. Mojżesz i Aaron odeszli od tłumu i skierowali się ku wejściu do Namiotu Spotkania. Tam padli na twarz, a ukazała się im chwała Jahwe… 6w. Jest naprawdę rzeczą wzruszającą widzieć jak bardzo często Mojżesz uznawał za jedyną rzecz najwłaściwszą, upadnięcie na twarz przed Bogiem. Najwspanialszym miejscem ukrycia dla wiernego sługi Bożego było odejście od tłumu buntowników i schronienie się w cieniu skrzydeł Tego, od Kogo pochodziła wszelka pomoc. Upadli na swoje oblicza i objawiła się im chwała Boża. Jak wynika z tego, oni nawet nie próbują odpowiedzieć na to, o co ich obwinia naród. Oni odchodzą od ludzi, ażeby znaleźć spokój w obecności Bożej. Społeczność z Bogiem żywym jest dla nich najcenniejszą. Któż mógł prócz Boga łaski i miłosierdzia, zaspokoić ich wszystkie potrzeby w pustyni. Nie darmo Mojżesz zaraz na początku wędrówki przez pustynią mówi: Jeśli nie pójdziesz z nami, to raczej zakaż nam wyruszać stąd. Wyj. 33:15. On miał rację! Obecność Boża była jedyną odpowiedzią na wymagania i potrzeby tak wielkiego mnóstwa ludzi. I taka odpowiedź w pełni zaspakajała wszelkie potrzeby. Skarbnice Boże są niewyczerpalne. Bóg nigdy nie pozostawi w kłopocie serca, które zupełnie Jemu ufa. Nie zapominajmy o tym. Bóg nasz lubuje się w tym, kiedy Jego dzieci czerpią z Jego skarbców. On nigdy nie spracuje się wychodząc na przeciw potrzebom Swojego narodu. Gdyby te wielkie prawdy Boże były żywe w naszych sercach, to na pewno bardzo rzadko rozległyby się wśród nas głosy zniecierpliwienia i niezadowolenia. Natomiast bardzo często rozlegałyby się głosy ciche, wdzięczności i chwały, obnażające nasze wewnętrzne ubóstwo, nasz nastrój, a także i to dzięki Bogu, co jest w Bogu skryte. A więc jakim bogactwem Bóg dysponuje i to bogactwem dostępnym dla nas. Jahwe przemówił do Mojżesza: Weź laskę i zbierz całe zgromadzenie, ty wespół z twoim bratem Aaronem. Następnie przemów w ich obecności do skały, a ona wyda z siebie wodę. Wyprowadź wodę ze skały i daj pić ludowi oraz jego bydłu. Stosownie do nakazu zabrał Mojżesz laskę sprzed oblicza Jahwe. Następnie zebrał Mojżesz wraz z Aaronem zgromadzenie przed skałą i wtedy rzekł do nich: Słuchajcie wy buntownicy! Czy potrafimy z tej skały wyprowadzić dla was wodę? Następnie podniósł Mojżesz rękę i uderzył dwa razy laską w skałę. Wtedy wypłynęła woda tak obficie, że mógł się zarówno napić lud jak i jego bydło. 7-11. W tej części 20 rozdziału uwagę czytającego zwrócono na dwa różne przedmioty – na skałę i na laskę. Oba te przedmioty są pierwowzorem wskazującym na Chrystusa. Jednak każdy z nich wskazuje inną stronę Osobowości Chrystusa. W 1Kor. 10:4 czytamy: …i pili ten sam duchowy napój. Pili zaś z towarzyszącej im duchowej skały, a tą skałą był Chrystus. Ten fakt w pełni oczywisty, doskonale zrozumiały, zupełnie niewymagający głębokich przemyśleń. Skałą był Chrystus – Chrystus, który cierpiał za nas. Następnie, jeśli chodzi o laskę, to należy pamiętać, ze nie była to laska Mojżesza, laska władzy i potęgi. Ta laska nie była odpowiednim narzędziem, do tej sytuacji. Laska Mojżesza już wykonała swoją sprawę, ona już raz wyprowadziła ze skały wodę i to było wystarczającym. O tym wydarzeniu czytamy w Wyj. 17r. Jahwe odpowiedział Mojżeszowi: Wyjdź przed lud i weź kilku ze starszych Izraela ze sobą. Weź w rękę laskę, którą uderzyłeś Nil i idź. Oto Ja stanę przed tobą na skale, na Horebie. Uderzysz w skałę, a wypłynie z niej woda i lud zaspokoi swe pragnienie. Mojżesz uczynił tak na oczach starszyzny Izraelskiej. Wyj. 17:5-6. Tutaj mamy pierwowzór Chrystusa uderzonego dla nas sądem praworządności Bożej. Na pewno zauważyliśmy wyrażenie: Weź w rękę laskę, którą uderzyłeś Nil. Dlaczego tutaj zostało wspomniane, że Mojżesz tą laską uderzył już po wodzie Nilu? Odpowiedź na to jest w następnym wierszu: …i uderzył nią wody Nilu na oczach faraona i jego sług. Wyj. 7:20. Ta sama laska, która przez uderzenie zmieniła wody rzeki w krew, powinna była także i uderzyć skałę „a skała tą był Chrystus”, aby potoki życia i odnowy zostały wylane na nas. Uderzenie w skałę przedstawia nam pierwowzór śmierci Chrystusa. Uderzenie to musiało być jednokrotnym. Taka działalność nigdy nie mogła się powtórzyć. …wiedząc, że Chrystusa powstawszy z martwych już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy. Bo to, że umarł, umarł dla grzechu tylko raz, a żyje, żyje dla Boga. Rzym. 6:9-10. Inaczej musiałby cierpieć wiele razy od stworzenia świata, a tymczasem raz jeden ukazał się na końcu wieków, na zgładzenie grzechów przez ofiarę z samego siebie. Hebr. 9:26 i (26w powyżej) Inaczej musiałby cierpieć wiele razy od stworzenia świata. Chrystus, bowiem również raz umarł za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was do Boga przyprowadzić, zabity wprawdzie na ciele, ale powołany do życia Duchem. 1Piotr 3:18. Śmierć Chrystusa nie może być powtórzona. Mojżesz niepotrzebnie uderzył dwa razy swoją laską. On w ogóle na próżno uderzał w skałę. Przecież Bóg mu wyraźnie powiedział, aby wziął laskę sprzed oblicza Jahwe. Laska Aarona była laską kapłańską. A więc nie uderzając nią po skale, Mojżesz miał zwrócić się ze słowami do skały. Po dokonaniu dzieła odkupienia nasz wielki Arcykapłan wszedł do nieba, aby tam wstawiać się za nami przed obliczem Boga. Życiodajne wody odkupienia duchowego są obficie wylewane na nas, a to dzięki raz dokonanemu odkupieniu. I w związku z Arcykapłańską służbą, oglądamy cudowny pierwowzór ukryty w owocującej lasce Aarona, wskazujący na Chrystusa. Dlatego tutaj Mojżesz popełnił błąd uderzając dwa razy swoją laską. 11w. Gdyby on uderzył w skałę także i laską Aarona, co możemy w bardzo łatwy sposób sobie przedstawić, on by tym samym zniszczył kwiaty i owoce wyrastające z laski. Wystarczającym byłoby wypowiedzenie słowa w obecności laski kapłańskiej, laski łaski. Mojżesz nie umiał tego zrozumieć, a tym samym nie mógł oddać należnej czci Bogu postępując w inny sposób niż ten, który mu polecił Bóg. I Mojżesz zgrzeszył ustami swoimi, w rezultacie, czego nie dostał pozwolenia, aby przekroczyć Jordan. Jego laska nie mogła przeprowadzić naród przez rzekę, dlatego że nie mógł autorytet ludzki wstrzymać i utrzymać w karności pułków buntowników. Bóg nie pozwolił mu przejść przez Jordan, dlatego ze on nie uwielbił Jahwe przed oczami całej społeczności Izraela. Jahwe wziął na Siebie cały trud troski o Swoje drogocenne Imię. I Sam objawił Swoją Chwałę całemu Swojemu ludowi, nie patrząc na błąd sługi Swojego Mojżesza, społeczność Izraela otrzymała wodę, wypływającą ze skały, która została uderzona laską. Łaska Boża nie tylko ukoiła pragnienie Izraela, ona także i w zadziwiający sposób objawiła się i na samym Mojżeszu. (por. Powt. Pr. 34) Łaska Boża wyniosła Mojżesza na wierzch skały Pisga na górze Nebo skąd pokazała jemu całą ziemię Kanaanu. Ta sama łaska upatrzyła dla sługi Bożego miejsce pogrzebu i tam go pochowała. O wiele lepszym było z daleka zobaczyć ziemię, ale w społeczności z Bogiem, aniżeli wejść do ziemi z Izraelem. Musimy nie zapominać, że Mojżesz nie mógł wejść do ziemi obiecanej, ponieważ zgrzeszył ustami swoimi. 10w. Bóg władca trzymający wodze kierownicze w Swojej ręce, nie dopuścił Mojżeszowi wejść do Kanaanu. Postępując tak według Swojej miłości wprowadził jego na wierzch góry. Te dwa fakty wzięte z historii Mojżesza, wskazują nam na różnicę, która istnieje pomiędzy łaską i praworządnością. A to jak wiemy, jest zagadnieniem bardzo istotnym dla naszego życia. Łaska przebacza i błogosławi, ale i sprawiedliwość wykonuje swoje dzieło. Pamiętajmy zawsze o tym, że co człowiek posieje, to też i będzie musiał żąć. Tą podstawę zawsze spotykamy na wszystkich drogach Bożych, jako Władcy wszechświata i nie ma czegoś większego od tego faktu. Tym nie mniej łaska przejawiła swe królowanie przez sprawiedliwość wiodącą do życia wiecznego przez Jezusa Chrystusa Pana naszego. Rzym. 5:21. W wierszach 14-20, 20 rozdziału został zawarty opis prośby wysłanej przez Mojżesza do króla Edomu. Jest rzeczą bardzo interesującą dla nas, abyśmy odnotowali i porównali ton opisu zawartego w Księdze Rodzaju 32-33 o Ezawie (Edomie), który był bardzo wrogo nastawiony do Jakuba. I chociaż dzięki łasce Bożej i interwencji Boga, nie zostało dozwolone, aby z głowy Jakuba spadł jeden włos, tak samo ze strony Izraela zostało zabronione wchodzenie do ziemi Edomu. Lecz daj polecenie ludowi: Przejdziecie przez posiadłość braci waszych synów Ezawa mieszkających w Seirze. Oni was się lękają, lecz strzeżcie się bardzo. nie zaczepiajcie ich, gdyż nie dam wam nic z ziemi ich, nawet tyle, co stopa zakryje, bo Ezawowi dałem na własność gór Seir. Pokarm do jedzenia, kupicie od nich za pieniądze. Nawet wodę do picia nabywajcie od nich za zapłatą. Powt. Pr. 2:4-6. Ten Bóg, który nie dopuścił, aby Ezaw cokolwiek mógł uczynić dla Jakuba. Rozdz. 33. nie dopuszcza, aby Izrael cokolwiek im uczynił złego. Końcowa część 20 rozdziału, jest szczególnie wzruszająca. Nie chcemy jej obszernie omawiać. Bardzo dobrze czytelnik uczyni porównując tą część z Wyj. 4:1-17w. Tam Mojżesz uważał za konieczną obecność swojego brata koło niego. Jednakże to towarzystwo było niejednokrotnie ciężarem dla niego. I oto w końcu podróży swojej otrzymuje polecenie, zdjęcia ubrania z Aarona i ubrania w nie jego syna. Następnie Aaron umiera. Wszystko to jest bardzo pouczającym, obojętnie, z jakiej strony byśmy na to nie patrzyli, czy to ze strony Mojżesza czy też ze strony Aarona. Zagadnienie to było już omawiane, powyżej, dlatego nie będziemy głębiej nad tym się zastanawiać. Niechaj Sam Bóg zapieczętuje te tak bardzo pouczające fakty w naszych sercach.

 

 

Rozdział 21

 

Temat: Marsz w kierunku Zajordania, podbój. Jadowite węże.

 

            Ten rozdział opisuje nam w szczegółowy sposób, jak doszło do tego, ze Jahwe nakazuje uczynić miedzianego węża, wielki pierwowzór, o nim jest mowa w Ewangelii. Od góry Hor szli w kierunku Morze Czerwonego, aby obejść ziemię Edom; podczas drogi jednak lud stracił cierpliwość. I zaczęli mówić przeciwko Bogu i Mojżeszowi: Czemu wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy tu na pustyni pomarli? Nie ma chleba ani wody, a uprzykrzył się już nam ten mizerny pokarm. 4-5. Wszystko to jest dalszym ciągiem tej bardzo smutnej historii. To wszystko jest tylko dalszym ciągiem szemrania w pustyni. Dobrze było uciekać z Egiptu, kiedy to cały szereg różnych kar Bożych spadł na tą ziemię. Teraz wszystko, co dawniej było z nimi już zostało zapomniane. Ciężka praca, straszne warunki, bicie, brak jakichkolwiek praw – to zostało zapomniane. Ale z pamięci pozostały wspomnienia o mięsie, rybach, ogórkach Egiptu. Czemu wyprowadziliście nas z Egiptu byśmy tu na pustyni pomarli, nie ma chleba ani wody, a uprzykrzył się nam już ten mizerny pokarm. Człowiek bardzo chętnie pozostaje przy kotłach z mięsem w Karinie mroku i śmierci, natomiast nie lubi przebywać z Bogiem w pustyni, gdzie może spożywać pokarm niebieski. Przecież tam nawet piasek pustyni, po którym szedł Izrael ogłaszał chwałę Bożą. Jahwe Sam z nimi szedł przez pustynię. On widział ciężką dolę Swojego ludu. On zawsze śpieszył im z pomocą. Izrael powinien na taką dobroć Bożą odpowiedzieć skruchą i pokorą. Wystarczyło tylko, ze natknęli się na pierwsze doświadczenie, a już rozległo się narzekanie. Czemu wyprowadziliście nas… Czemu nie umarliśmy w Egipcie? Oni także musieli spożywać gorzkie owoce niezadowolenia i szemrania. Zesłał, więc Jahwe na lud węże o jadzie palącym, które kąsały ludzi, tak, że wielka liczna Izraelitów zmarła. 6w. Wąż pobudził ich szemrania. Stan, w którym oni się znaleźli, kiedy węże ich kąsały, powinien im odkryć prawdziwy charakter ich niezadowolenia. Jeżeli lud Boży nie chce chodzić w pokorze i radośnie, chodzić przez obliczem Bożym, to dostaje się w takie położenie, gdzie musi się zetknąć z potęgą diabelską i to potęgą straszną, obojętnie jak i z której strony się z niż nie zetknęli. Jad węża spowodował w Izraelu świadomość ich grzechu. Przybyli wiec ludzi do Mojżesza mówiąc: Zgrzeszyliśmy szemrając przeciw Jahwe i przeciwko tobie. Wstaw się za nami do Jahwe, aby oddalił od nas węże. I wstawił się Mojżesz za ludem. 7w. Nastała chwila przyjazna, aby mogła rozpocząć swoja działalność łaska i miłosierdzie Boże. Każda ludzka potrzeba daje możliwość rozpoczęcia działań całej potęgi łaski Bożej i Bożego miłosierdzia. Już od chwili, kiedy Izrael mógł powiedzieć: „Zgrzeszyliśmy”, łaska wylewać się na nich, a więc, Bóg mógł rozpocząć Swoją działalność. I to było wystarczającym. Kiedy Izraelici szemrali, to jako odpowiedź otrzymali „palące ukąszenia węży”. Kiedy tylko Izrael wyznał swoje grzechy, łaska Boża została wylana na niego. I tak w pierwszym wypadku wąż był przyczyną ich cierpienia, a w drugim stał się narzędziem ich uzdrowienia i błogosławieństwa. Wtedy rzekł Jahwe do Mojżesza: Sporządź węża i umieść go na wysokim palu; wtedy każdy ukąszony tylko spojrzy na niego zostanie przy życiu. 8w. Postać węża, która tak bardzo przyczyniła się do cierpień Izraela, staje się teraz przewodnikiem, przez, który jest wylewana cudowna łaska Boża na każdego grzesznika. Zadziwiający pierwowzór ukrzyżowanego Zbawiciela. Wieli z dzieci Bożych popada w błąd widząc z Panu Jezusie, więcej Tego, Który zamiast nas poniósł na sobie gniew Boży, niż Tego, dzięki Któremu i za pośrednictwem, Którego pojawiła się i została wylana na nas cudowna miłość Boża. To, że On poniósł na Sobie gniew Boży za grzechy świata jest niezaprzeczalnym faktem. Jednak to nie wszystko. On zszedł na tą dotkniętą przekleństwem ziemię, aby przyjąć śmierć na drzewie, aby przez Swoją śmierć otworzyć wieczne źródła miłości Bożej, wlewających się do serc biednych grzeszników. Jest rzeczą szczególnie ważną, aby grzesznicy mieli pełny obraz natury i charakteru naszego Pana Jezusa. Nic nie może doprowadzić grzesznika do prawdziwego szczęścia i świętości poza niewzruszającą nadzieją na przejaw Bożej miłości i dziecięcej prostoty zdolnej na przyjęcie tej miłości i zastosowanie jej w życiu. Pierwsze usiłowanie przez węża skierowane przeciwko niewinnemu człowiekowi, skierowane było na to, aby zachwiać w nim jego nadzieją na miłosierdzie i miłość Bożą. Aby tym sposobem zarazić człowieka niezadowoleniem względem położenia, które mu Bóg darował. Upadek człowieka był bezpośrednim następstwem zwątpienia w miłość Bożą. Dlatego też zbawienie człowieka powinno wypływać z wiary tą miłość, dlatego że Syn Boży Sam powiedział: Albowiem tak Bóg świat umiłował, że oddał Syna Swego jednorodzonego, aby każdy, kto w Niego wierzy nie zginął, ale żywot wieczny miał. Jan 3:16. W bezpośredniej więzi znajdują się też i słowa naszego Pana, który Sam mówi, ze ten miedziany wąż był pierwowzorem przedstawiającym Jego. Jako Syn Boży posłany od Ojca, był darem i wyrazem miłości Bożej do upadłego świata. jednakże w tym, wypadku należało Jemu być podniesionym na krzyżu, jako okup za grzechy świata, dlatego że dzięki praworządności Bożej miłość nie mogła w innym sposób zaspokoić potrzeb upadłego grzesznika. A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak trzeba, by wywyższono Syna Człowieczego. Jan 3:14. Cała ludzkość doświadczyła na sobie bezpośrednie zetknięcie się ze śmiertelnym jadem węża. Jednakże Bóg wszelkiej dobroci przewidział w Osobie Podwyższonego na przeklętym drzewie. Gal. 3:13. W obecnym czasie przez posłanego z nieba Ducha Świętego. Bóg nawołuje wszystkich ukąszonych przez węża, aby zwrócili swój wzrok na Jezusa Chrystusa, aby otrzymać życie i pokój. Chrystus jest wielkim narzędziem Bożym, dzięki któremu zostaje ogłoszone orędzie pełnego zbawienia. I to zbawienie zupełnie zharmonizowane ze wszystkimi cechami charakteru Bożego, tak, że dla szatana nie ma już możliwości, aby temu przeciwdziałać. Zmartwychwstanie jest Boskim zabezpieczeniem wywyższenia na krzyżu, jest uwielbieniem Tego, Kto cierpiał. Dlatego też wierząca dusza otrzymuje pełny pokój w stosunku do grzechu. Bóg skoncentrował w Chrystusie wszystkie Swoje błogosławieństwa; widząc wierzących ukrytych w Nim, dlatego też Bóg jest przychylnym względem nich. Narządzie, dzięki, któremu grzesznik przyswaja sobie zbawienie Chrystusa jest wiarą. Ukąszony przyswaja sobie zbawienie Chrystusa jest wiarą. Ukąszony przez węża Izraelita powinien tylko popatrzeć, aby zachować swoje życie. Popatrzeć nie ma samego siebie, nie na swoje rany, nie na ludzi, którzy na pewno tak samo jak on cierpieli, ale bezpośrednio na darowane przez Boga źródło zbawienia. Jeżeli więc on nie chciał popatrzeć, albo spóźnił się ze spojrzeniem to umierał. On musiał bezpośrednio popatrzeć na miedzianego węża, ustawionego w takim miejscu, że wszyscy mogli go z daleka widzieć. Na pewno żadnej korzyści nie było z tego, ze ktokolwiek patrzał na coś innego, dlatego ze Boże Słowo mówiło: wtedy każdy ukąszony, jeśli tylko spojrzy na niego zostanie przy życiu. Ukąszony przez węża Izraelita otrzymywał pomoc wyłącznie przez miedzianego węża, dlatego że tylko taki środek był przewidziany przez Boga. To samo jest z nami. Grzesznik bywa przywoływany, aby zwrócił swój duchowy wzrok na Pana Jezusa. Dla grzesznika nie ma innej możliwości. Nie zostało powiedziane, aby on patrzał na cokolwiek innego. Nie ma w niczym innym dla niego zbawienia. Grzesznik bywa wzywany do tego, aby swój wzrok kierował wyłącznie na Chrystusa, Zbawcę od śmierci, Zbawcę zmartwychwstania, Który jest wieczną podstawą pokoju i wszelkiej nadziei. Nasz Bóg zapewnia, że: Każdy, kto wierzy w Niego nie zginie, ale będzie miał życie wieczne. A to powinno uspokoić wszelką trwogę serca i sumienia. Bóg usatysfakcjonowany, usatysfakcjonowani powinniśmy być i my. Wzbudzenie wątpliwości oznacza odrzucenie Słowa Bożego. Od tego momentu, kiedy grzesznik może z wiarą spojrzeć na boga Jezusa Chrystusa, grzechy znikają. Krew Jezusa jest wylewana na sumienie, obmywa wszelkie piętno, oddala ranę, a wszystko to dzieje się przed obliczem świętości Bożej, która nie cierpi grzechu. Zwróćmy naszą uwagę na fakt, ze spojrzenie na miedzianego węża było osobistym zadaniem każdego Izraelity. Każdy powinien patrzeć i to dla swojego bezpieczeństwa. Nie zostało dane komukolwiek, aby mógł wybawić drugiego. Życie było uzależnione tylko pod jednego spojrzenia, od osobistej więzi, od bezpośredniego indywidualnego zetknięcia się z narzędziem Bożym. Każdy z nas powinien mieć do czynienia z Bogiem Jezusem Chrystusem. Obowiązkiem każdego jest, aby przez osobistą wiarę nawiązać społeczność z Chrystusem, gdyż nie ma innej możliwości, aby zachować życie. Kiedy wąż ukąsił człowieka, a on spojrzał na miedzianego węża, to pozostawał żywym. Takie było polecenie Boże. Taką samą jest i obecnie Boża wola, dlatego, że: Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni tak trzeba, aby wywyższono Syna człowieczego. Pamiętajmy zawsze o tych dwóch krótkich słowach: „Jak” i „tak” gdyż one dotyczą wszystkich właściwości pierwowzoru Chrystusa przedstawionego nam tutaj. Wiara jest osobistą sprawą każdego, tak samo pokuta i zbawienie – sprawa osobista każdego. My nie możemy otrzymać życia przez kogoś drugiego, ani przez życie, ani przez wiarę drugiego. Istnieje – co szczególnie podkreślamy – twarda podstawa indywidualności w każdej fazie życia chrześcijańskiego. Niech Bóg pomoże każdemu czytającemu te słowa, przyswoić sobie znaczenie tego pierwowzoru i zastosować je w swoim życiu. Niech każdy z nas zastosuje u siebie wszystko to, co zawiera w sobie ten starotestamentowy pierwowzór, aby przez to nauczyć się bardzo głębokiego szacunku połączonego z żywą wiarą, aby móc ciągle oglądać krzyż Pana Jezusa wnikając w błogosławioną tajemnicę zawartą w nim. Zakończymy nasze uwagi o tym rozdziale, zwracając jeszcze naszą uwagę na wiersze 16-18. Stamtąd udali się do Beer. Jest to studnia, o której powiedział Jahwe do Mojżesza. Zgromadź lud a Ja mu dam wodę. Śpiewali wtedy Izraelici pieśń następującą. Tryskaj źródło opiewajcie je! Studnia, którą kopali książęta i naczelnicy ludu drążyli berłem i swymi laskami. Słowa te zostały odnotowane właśnie w tym momencie i w związku z wydarzeniami poprzednimi, są przepełnione wielką treścią i znaczeniem dla nas. Szemranie ucichło. Naród zbliża się do dziedzictwa Ziemi Obiecanej. Cierpienia palącego jadu węży zostały ukrócone. I oto już nigdy nie potrzeba jakiegoś uderzenia w kamie ń czy skałę, aby naród mógł zaspokoić swoje pragnienie. I chociaż Moabici i Amonicie otaczają ich, wokół, chociaż potęga króla Sycona przegradza im drogę, Bóg może objawić gdzie znajduje się woda, aby tym samym wypełnić usta Swojego ludu hymnem pochwalnym. A jakiego wielkiego Boga my mamy w naszym Bogu. jak wspaniale jest rozmyślać o Jego dziełach i jego drogach względem tych wszystkich, których prowadził przez pustynię. Niech Bóg pomoże nam w prostocie serca zupełnie zaufać Jemu, żyjąc każdego dnia w świętej i radosnej zależności od Niego. Oto prawdziwa droga pokoju i błogosławieństwa.

 

 

Rozdziały 22-24

 

Temat: Przepowiednie Balaama.

            Balak wzywa Balaama, aby przeklinał Izrael.

 

            Te trzy rozdziały stanowią oddzielną część Księgi. I to część szczególnie bogata w swojej różnorodności, z której możemy bardzo wiele się nauczyć. Najpierw spotykamy się z lubiącym zyski prorokiem, następnie czytamy o jego cudownych proroctwach. W historii Balaama jest zawarte coś, co jest dla nas bardzo smutnym. Jest rzeczą oczywistą, że on bardzo lubił pieniądze – prorok miłujący pieniądze. Niestety z takimi prorokami mamy i my do czynienia. I musimy stwierdzić, że ich coraz więcej powstaje. Jak wiemy z tego rozdziału, złoto o srebro Balaaka było bardzo atrakcyjnym dla tego nieszczęśliwego człowieka, on nie mógł przeciwstawić się temu wpływowi. Diabeł bardzo dobrze wiedział, z kim ma do czynienie i czym mógłby przekupić tego człowieka. Gdyby serce Balaama było oddane Bogu, to on bardzo szybko zakończyłby rozmowy z Balakiem. On na pewno bez najmniejszego wahania dałby decydującą odpowiedź. Jednak duchowy stan Balaama był nieprawidłowy. Jak widzimy on miał dwojakiego rodzaju uczucia. Jego serce bardzo chciało iść za wezwaniem Balaaka, a to, dlatego, że on bardzo marzył o zlocie i srebrze. Jednak w sercu jego było też pewnego rodzaju poważanie względem Boga, on był czcicielem Boga. A więc pod przykryciem bogobojności była ukryta chciwość zysku. Balsam pragnął bogactwa, ale chciał je otrzymać pod pozorem dobrze wykonywanej służby Bożej. Nieszczęśliwy człowiek! Imię jego zostało umieszczone na natchnionych stronicach dla upamiętnienia strasznego i smutnego wydarzenia, jakim był upadek tego człowieka. Biada im - czytamy w Liście Judy. 11w. – bo poszli droga Kaina i oszustwa Balaama, za zapłatę się oddali. Apostoł Piotr przedstawia także Balaama jako przedstawiciela upadłej ludzkości, rekonstruując niezbyt pociągające cechy charakteru, ale właściwe dla wszystkich ludzi, które jednak tylko wzbudzają powszechną pogardę. On mówi o tych, których oczy przepełnione są pożądaniem niegodziwej zapłaty, bezustannie grzesząc, wabią tym samym nieutwierdzone dusze. Za przyjemność uważają rozpustę uprawianą za dnia, jako zakały i plugawcy pławią się w uciechach, gdy z wami są przy stole. Oczy mają pełne kobiety cudzołożnej, oczy nieprzestające grzeszyć, uwodzą dusze nieutwierdzone. Mają serca wyćwiczone w chciwości, synowie przekleństwa. Opuszczając prawą drogę zbłądzili, poszli drogą Balaama syna Bosora, który umiłował zapłatę niesprawiedliwości, ale został skarcony za swoje przestępstwo; juczne bydle, pozbawione mowy, przemówiwszy ludzkim głosem powstrzymało głupotę proroka. 2Piotr 2:14-16. Słowa te w wystarczającym stopniu świadczą o prawdziwym charakterze i nastroju Balaama. Serce jego bardzo miłowało pieniądze. On bardzo miłował niegodziwą zapłatę. Jego historia została zapisana piórem Ducha Świętego, aby służyć jako ostrzeżenie dla każdego chrześcijanina, aby odgrodzić jego od „pożądania pieniędzy” chęci bycia bogatym, które jest bałwochwalstwem. Niech każdy uważnie przejrzy rozdział 22 Księgi Liczb. Zwracając przy tym szczególną uwagę na dwie postacie; chytrego, przebiegłego króla i swawolnego nieszczęśliwego proroka. Jesteśmy pewni, że ta lekcja uzmysłowi nam, czym naprawdę jest miłość pieniędzy. A także ostrzeże przed niebezpieczeństwem skarbów tego świata. i upewni nas, że błogosławionym jest człowiek przebywający bezustannie w strachu Bożym. Obecnie nasz wzrok i słuch zwrócimy na cudowne proroctwa wypowiedziane przez Balaama w obecności Balaka, króla Moabskiego. Gdyż szczególnie interesującym dla nas, jest to wszystko, co się wydarzyło na wyżynie Mamat-Baal. O jak bardzo był nieświadomy Izrael tego wszystkiego, co się wydarzyło na tej wyżynie pomiędzy Jahwe, a Jego wrogiem. Być może w tym momencie oni szemrali i narzekali w swoich namiotach, a tam Bóg pokazuje ich doskonałość przez słowa, które bardzo chciał zmusić Balaama, aby ten przeklinał Izraela. Dzięki Bogu za to, ze On nigdy i nikomu nie pozwala, aby mógł przeklinać Jego lud. On Sam może w cichości ich upominać, karcić, ale On nie może dopuścić, aby ktokolwiek innym mógł powstawać przeciwko nim. Bardzo często On Sam udziela nagany, potępia, ale nie daje takiego prawa innym. A to zagadnienie jest bardzo ważne. Cała sprawa dotycząca narodu Bożego nie jest zależną od tego, co o narodzie Bożym może myśleć wróg, ani od tego, co oni sami myślą o tym, lub od tego, co myśli człowiek o swoim bliźnim. Samo sedno sprawy jest zawarte w tym: co Bóg myśli o Swoim narodzie? On bardzo dokładnie wie o nich wszystko. On zna ich charakter, ich możliwości, ich cechy. On zna wszystko, co dotyczy ich, co jest z nimi związane, czym oni są, co reprezentują, co czynią i czym się w rzeczywistości kierują. Nic nie może być zakrytym przed Jego wzrokiem. Wszystkie najbardziej ukryte tajemnice ich cielesnej natury, ich życia, wszystko Jemu wiadome. Ani Aniołowie, ani ludzie, diabły, nie mogą tak dokładnie nas znać jak nasz Bóg. On zna nas w całej doskonałości. Dlatego jedynie z Nim my mamy do czynienie i możemy wraz z Apostołem powiedzieć: Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam. Rzym. 8:31. Bóg widzi nas, myśli o nas, mówi nam, mówi o nas, działa ze względu na i zgodnie z tym, co dla nas uczynił On Sam i z tym, co Sam napisał. A więc zgodnie ze Swoim doskonałym dziełem. Wszyscy ludzie wokół nas, mogą widzieć w nas bardzo wiele niedostatków. Jeżeli jednak chodzi o naszą pozycję przed Bogiem, Bóg widzi nas tylko jako doskonałych w Chrystusie. My jesteśmy doskonali w Nim. Kiedy Bóg patrzał na Swój naród, to widział w nich Swój osobisty trud, chwałę Swojego Imienia, pełnię zbawienia, Swoją godność, aby nikt nie mógł znaleźć w nich choćby najmniejszej wady czy piętna, w tych, którzy należą do Niego. Których On dzięki Swojej wielkiej łasce uczynił Swoim Osobistym narodem. Dlatego oni otrzymali w darze: Jego charakter, Jego Imię, Jego Słowa i doskonałość Jego czynów. Wszystko to zostało przypisane położeniu tych, którzy zostali powołani do Niego. Oto, dlaczego, kiedy tylko na scenę wychodzi wróg lub przeklinasz, Jahwe Sam na Siebie bierze przekleństwo lub oskarżenie. I Sam odpowiada na nie. Jednak Jego odpowiedź zawsze oparta jest nie na tym, czym jest sam w sobie naród, ale na tym, kim ma być naród według tego jak im wyznaczył Bóg na podstawie Bożej doskonałości. Boża sława związana jest z Bożym odkupieniem darowanym dla Jego odkupionych. Dlatego też występując w ich obronie Bóg występuje w interesie Swojej chwały. Możemy teraz zrozumieć, dlaczego Sam Bóg tutaj stanął pomiędzy ludem Swoim, a ich oskarżycielami. Jego Sława wymaga, aby ich widziano w całej okazałości piękna, w które zostali obleczeni przez Boga. Jeżeli wróg przychodzi, aby oskarżać i przeklinać naród Boży, to Jahwe jemu odpowiada wylewając bogaty p[otok Swojej wiecznej życzliwości na tych, których On wybrał, aby byli Jego własnością, aby byli zawsze niewinni przed Jego obliczem. To całe zagadnienie zostało przedstawione nam w bardzo jasny sposób w Księdze Zachariasza 3r. Tam także oglądamy występ wroga przeciwko przedstawicielowi narodu Bożego. A w jaki sposób Bóg odpowiedział? Przez oczyszczenie i odzianie. A więc Bóg oczyścił i odział w ubiór zabawienia, dając przy tym i wspaniałą obietnicę wraz z czystym zawojem włożonym na głowę. I wróg Boży musiał zamilknąć za zawsze. Brudna odzież zdjęta i ten, kto był głownią wyciągniętą z pożaru, staje się kapłanem, na głowę, którego zostaje włożony czysty zawój. I tan, który zasługiwał za płomień piekła, otrzymuje teraz prawo, aby przebywać teraz w sieniach domu Pańskiego. Podobna rzecz widzimy także i w Księdze Pieśni nad Pieśniami. Na widok oblubienicy oblubieniec mówi: Cała piękna jesteś przyjaciółko moja i nie ma w tobie skazy. 4:7w. Natomiast ona sama mówiąc o sobie wypowiada: Śniada jestem… Nie patrzcie na mnie, żem śniada, że mnie spaliło słońce… a ja mej winnicy nie ustrzegłam… 1:5-6w. Podobnie i Pan Jezus widząc przed Sobą Swoich uczniów mówi im: I wy jesteście czyści… Jan 13:10. Po upływie kilku godzin widzimy ich jak opuszczają swojego Nauczyciela, a jeden z nich nawet wyrzeka się Jego, nawet przysięga, że Go nie zna. Oto, jaka jest wielka różnica pomiędzy naszym położeniem w Chrystusie, a naszą chwiejną pozycją osobistą. Czyżby, więc ta wielka prawda o doskonałości naszego położenia, nie powinna uczynić nas bezpiecznymi w naszym codziennym życiu? Taka myśl jest niedopuszczalna. Objawiając nas, ze nasze położenie w Chrystusie jest trwałe i doskonałe Duch Święty tym samym stara się wzbudzić w nas żarliwość do świętości i doskonałości naszego życia. Posłuchajmy natchnionych słów Apostoła: Jeśliście, więc razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus, zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi. Umarliście, bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu. gdy się ukaże Chrystus nasze życie wtedy i wy razem z Nim ukażecie się w Chwale. Zadajcie, więc śmierć temu, temu, co jest przyziemne w waszych członkach: rozpuście, nieczystości, lubieżności, złej żądzy i chciwości, bo ona jest bałwochwalstwem. Kol. 3:1-5. Nigdy nie powinniśmy sądzić o naszym duchowym położeniu przed Bogiem, według naszego duchowego stanu. A wręcz przeciwnie, powinniśmy sądzić o naszym stanie według naszego duchowego położenia w Chrystusie. Wyrzekając się tego położenia, a dostosowując się do naszego duchowego stanu, tym samym skazujemy na śmierć wszelki postęp w chrześcijańskim życiu. Ta wielka prawda znajduje potwierdzenie w tych czterech wypowiedziach Balaama. Nigdy byśmy nie usłyszeli tego cudownego proroctwa o Izraelu „ze szczytu skały” „męża o otwartym oku” „widzącego widzenia Wszechmogącego” gdyby król Balak nie zamyślił przekląć ich. Jahwe może bardzo szybko otworzyć oczy człowieka na jego prawdziwe położenie, na prawdziwe położenie rzeczy związanych z nim. Może także dać poznać i ocenić położenie całego narodu i to zarówno jak jest w rzeczywistości i jak o tym myśli Bóg. Za to niech Jemu płynie wieczna chwała i cześć. Bóg utrzymuje za Samym Sobą przywilej wyrażania Swoich myśli w stosunku do Niego. Balak i Balsam mogą zgromadzać się ze wszystkimi książętami Moabskimi razem, aby posłyszeć wypowiadane na Izraela przekleństwo. Mogą budować po siedem ołtarzy na każdej górze i ofiarowywać na każdym z nich po jednym cielcu i jednym baranie. Srebro i złoto Balaaka może wzbudzać wielką pożądliwość w chciwym proroku, tym nie mniej, cała potęga ziemi i piekła nie jest w stanie, aby rzucić choćby cień przekleństwa lub oskarżenia na Izraela Bożego. Na próżno wróg stara się znaleźć w całym stworzeniu Bożym jakiekolwiek niedociągnięcie, gdyż Boża niepodważalna ocena jest jednoznaczna „bardzo dobre”. Tak samo próżnymi są wysiłki, aby znaleźć jakąkolwiek winę w odkupionych przez Boga. Przecież oni wszyscy błyszczą niepodważalnym pięknem, w które ich Sam Stwórca oblekł. Aby jednak ich takimi zobaczyć, należy nam podnieść na „wierzch skały”, należy mieć „otwarte oko”, patrzeć na nich z Bożego punktu widzenia, czyli tak jak patrzy Bóg. Innymi słowy „mieć widzenie Wszechmogącego”. Obecnie po tak krótkim wstępie i zapoznaniu się z głównym tematem tej części Bożej Księgi, chcemy omówić każdą z tych czterech wypowiedzi Balaama. Każda z tych wypowiedzi zawiera główną myśl, charakterystyczną cechę, jak też i p[pozycję narodu widzianego w „widzeniu Wszechmogącego”. I tak w pierwszej wypowiedzi Balama, występuje pełne i zdecydowane oddzielenie narodu Bożego od wszystkich innych ludów i plemion ziemi. Jakże ja mogę przeklinać, kogo Bóg nie przeklina? Jak mogę gromić, kogo Jahwe nie gromi. Gdy widzę go z wierzchu skały, ze wzgórz go dostrzegam, oto lud, który mieszka osobno, a nie wlicza się do narodów. Któż może zliczyć Jakuba jak proch licznego. Któż policzy choćby czwartą część Izraela. Niech umrę śmiercią sprawiedliwych. Niech taki jak ich będzie mój koniec. 8-10w 23r. Biedny Balsam! Nieszczęśliwy człowiek! On pragnie umrzeć śmiercią sprawiedliwych. Bardzo wielu pragnie tego samego, ale oni zapominają, że aby umrzeć śmiercią sprawiedliwych, potrzeba żyć życiem sprawiedliwych tak, aby inni je widzieli. Wielu – niestety, a takich mamy wielkie mnóstwo, chcieliby umrzeć śmiercią tych, których życiem oni nie żyli. Bardzo wielu chciałoby przy tym dobrze zarobić, mieć srebro i złoto Balaama i jeszcze być zaliczonym do Izraela Bożego. Niebotyczna myśl! Zgubny błąd. My nie możemy służyć Bogu i mamonie. Tutaj widzimy przed nami Izraela zgromadzonego i oddzielonego przez Boga, aby stworzyć szczególny naród – wyłącza Boża własność. Miał to być naród, który nie miał prawa, aby mieszać się z innymi narodami oto lud, który mieszka osobno, a ni wlicza się do narodów. Charakterystyka szczególna. To wszystko bardzo dokładnie wypełnia się na potomstwie Abrahama. To wszystko ma także zastosowanie w dniach dzisiejszych do wszystkich wierzących. Wielka podstawa pociąga za sobą praktyczne następstwa. Bóg wydziela Swój naród nie, dlatego, że oni są lepszymi od innych ludów ziemi, ale z powodu świętości Bożej, która powinna się odzwierciedlać w narodzie Bożym. Nie będziemy rozwijać tej myśli dalej, chcemy pozostawić ja dla każdego czytającego, aby dokładnie się z nią zapoznał w świetle Słowa Bożego. Oto lud, który mieszka osobno a nie wlicza się do narodów. Jeżeli jednak Jahwe dzięki Swojej wielkiej dobroci, ma upodobanie w tym, aby przebywać z jakimkolwiek ludem, jeżeli On mianuje ich narodem Swoim, powołując ich i wzywając do oddzielenia się od świata, aby być odbiciem światła dla narodów żyjących w mroku i ciemności śmierci, to taki naród powinien żyć święcie. Bóg uczyni ich takimi, jakimi On pragnie ich widzieć, aby oni służyli Jemu ku chwale Jego chwalebnego Imienia. Dlatego prorok w drugim swoim proroctwie opisuje już nie tylko wyjątkowe położenie narodu, ale i także stan właściwy narodu. I tak w pierwszym widzimy pozycję, którą każde oko może dostrzec, a w drugim pozycję wewnętrzną, duchową, do której potrzeba duchowych oczu, aby ją oglądać. Podnieś się, Balaaku, słuchaj, synu Sippora, nakłoń swego ucha! Bóg nie jest jak człowiek, by kłamał, nie jak syn ludzki, by się wycofał. Czyż On nie powie coś, a nie uczyni tego, lub nie wykona tego, co oznajmił. On mnie tu sprowadziłbym błogosławił – ja tego zmienić nie mogę. Ja nie dostrzegam grzechu u Jakuba, ni w Izraelu nie widzę złości. Jahwe ich Bóg jest z nimi, wznoszą Mu okrzyk jak królowi. Bóg, który z Egiptu ich wywiódł, jest dla nich jakby rogami bawołu. Skoro nie ma czarów wśród Jakuba, ani wieszczenia w Izraelu, w czasie właściwym przypowie się Izraelowi to, co Bóg uczyni. Patrz, oto naród jak wstająca lwica na podobieństwo lwa on się podnosi i nie położy się, aż pożre swą zdobycz i krew zabitych wypije. 23:18-24. Tutaj oglądamy Izraela zgromadzonego i oddzielonego od innych narodów przez Boga. Tylko, że miejsce, z którego teraz patrzymy pozwala ogarnąć wzrokiem całego Izraela. Tutaj znajdujemy się na szczycie skały i to skały wysokiej, niewzruszonej. To naprawdę bardzo wysokie miejsce, wysoka pozycja. Powietrze tego miejsca czyste, przejrzyste, można wzrokiem objąć bardzo szeroki krąg. Z tego miejsca można oglądać naród Boży tylko w widzeniach Bożych, i to takim, jakim on w rzeczywistości jest, takim widzi jego Sam Bóg. A więc, bez skazy i braku. Natomiast cała jego wewnętrzna natura (całe nieponętne wewnętrze) stało się zupełnie niewidoczne, a to, dlatego, ze oni zostali obleczeni pięknem Boga. Motywem tej wspaniałej wypowiedzi było to, że całe błogosławieństwo i bezpieczeństwo Izraela jest zależne nie od niech samych, ale od praworządności i wierności Jahwe. Bóg nie jest jak człowiek, by kłamał, nie jak syn ludzki, by się wycofywał. Ten fakt czynił twardym grunt, na którym stał Izrael. Bóg powinien być wiernym względem Siebie Samego. Czy wobec tego, jest jakaś siła na świecie mogąca wymusić na Nim zmianę Słowa Jego i Jego przysięgi? Na pewno nie ma. On błogosławił – ja tego zmienić nie mogę. Bóg nie chce, a więc szatan nie może zmienić zamiarów Bożych. A więc zagadnienie rozstrzygnięte i to raz na zawsze. Wszystko dokładnie rozpatrzono i według powziętych zamiarów rozstrzygnięto. W pierwszym proroctwie było powiedziane.: Jakże ja mogę przekląć, kogo Bóg nie przeklina. Teraz sprawa posuwa się znacznie dalej. Za każdym razem, kiedy Balak przyprowadza chciwego proroka na nowe miejsce, Jahwe wykorzystuje okoliczności, aby odsłonić coraz to nowe powabne kształty Swojego narodu, dając nowe dowody bezpieczeństwa jego położenia. Jahwe nie tylko udowadnia, że jest to lud szczególny, żyjący w oddzieleniu, ale przedstawia ich jako naród usprawiedliwiony, naród, pośród, którego jest: Jahwe ich Bóg, jest z nimi, wznoszą Mu okrzyk jako królowi. Ja nie dostrzegam u Jakuba ni w Izraelu nie widzę ja złości. Wróg mógłby na to odpowiedzieć: ale przecież nieczystość i nieszczęścia są dobrze znane temu narodowi. Można wśród nich spotkać niewdzięczność, nieczystość, kłótnie, spory i wiele innych spraw. Tak to wszystko prawda. Ale kto ośmieli się zmusić Boga, aby On widział to wszystko w Swoim narodzie, skoro to wszystko dzięki sławnemu Jego Imieniowi zostało przez Niego Samego pokryte gęstym obłokiem. Jeżeli On to wszystko wyrzucił daleko poza Siebie, to, kto może to wszystko odnaleźć i przypomnieć Mu o tym ponownie? Któż może wydać wyrok potępienia tym, których Bóg wybrał? Czyż Bóg, który usprawiedliwia? Rzym. 8:33-34. Jahwe widzi swój lud na tyle uwolnionym, od wszystkiego, co mogłoby powodować ich osądzenie, że może ustanowić wśród nich Swoje mieszkanie i słuchać ich głosu. Dlatego możemy śmiało zawołać: Oto, co czyni Bóg! To nie jest tym, co czyni Izrael. Na pewno Balak i Balsam znaleźliby wiele powodów na to, ze ten naród podlega przekleństwu, gdyby brano pod uwagę tylko, jakim jest Izrael względem Boga. Dzięki Bogu, Jego naród żyje tym, czym i co Bóg objawił i co Sam uczynił dla nich. Ich podstawa, na której ich Bóg postawił była tak samo niewzruszona jak i ustanowiony wśród nich tron Boga. Jeżeli Bóg jest z nami, to któż ośmieli się wystąpić przeciwko nam? Jeżeli Bóg stoi pomiędzy nami i naszymi wrogami, to, czego mamy się bać? Jeżeli On Sam podjął się być naszym Wielkim Rzecznikiem przed Bogiem, jeżeli On jest naszym Obrońcą przed naszymi wrogami i oskarżycielami, to zupełny pokój musi wypełnić nasze dusze. Król Moabski ciągle starał się osiągnąć swój cel. Balsam także postępował w tymże duchu, ponieważ oni zawarli pomiędzy sobą pewnego rodzaju związek przeciwko Izraelowi, podobny do tego, jaki zawrą pomiędzy sobą bestia i fałszywy prorok, którzy odegrają straszną rolę w przyszłości przeciwko Izraelowi (por. Obj. 19r) Gdy Balaam spostrzegł, że dobre jest w oczach Jahwe błogosławić Izraela, nie odszedł wcale, jak przedtem, aby szukać wróżb, lecz twarz obrócił ku pustyni. Gdy więc podniósł oczy i zobaczył Izraela rozłożonego, według swoich pokoleń, ogarnął go Duch Boży i zaczął głośno proroctwo swoje mówiąc: Wyrocznia Balaama syna Bosra, wyrocznia męża, który ma wzrok przenikliwy, wyrocznia tego, który słyszy słowa Boże, który ogląda widzenie Wszechmogącego, który pada a oczy mu się otwierają. Jakubie jakże piękne są twoje namioty, mieszkania twoje Izraelu! Jak szerokie doliny potoków, jak ogród nad brzegiem strumieni lub jak aloes, który Jahwe sadził i jak cedry nad wodami. Płynie woda z jego wiader, a zasiew jego ma wilgoć obfitą, król jego wiele mocniejszy niż Agag, królestwo jego w górę wyniesione. A Bóg, który z Egiptu go wywiódł jest dla niego jak rogi bawołu. On wyniszczy narody, co go uciskają zmiażdży ich kości – zdruzgoce swoimi strzałami. Połozy się, jak lew się przyczaił, lub niby lwica. Kto się odważy go wzbudzić? Błogosławieni niech będą, którzy błogosławią ciebie, a przeklęci, którzy ciebie przeklinają. 24:1-9. Wszystko wzniosłe i wzniosłe – oto dewiza tego proroctwa. Wszyscy możemy wydać okrzyk radości: Excelsior – wyżej i wyżej! I w miarę tego jak my wznosimy się coraz wyżej i wyżej na wierzch skał, z uwagą wsłuchujemy się w wypowiedzi fałszywego proroka, który jest zmuszony, aby je wygłaszać. I tak sprawa przybierała coraz korzystniejszy obrót dla Izraela, a coraz gorszy dla Balaka. Król Balak powinien był wysłuchać tych wypowiedzi. I to nie tylko wychodzące słowa błogosławieństwa Izraela, lecz także ścigające jego przekleństwo, za to, że on chciał, aby prorok w trzeciej wypowiedzi proroctwa. Jakubie, jakie piękne są twoje namioty, mieszkania twoje Izraelu! Gdyby ktoś z tych, co słuchali tych wyroczni poszedł, aby popatrzeć na te namioty oczami ludzkimi to na pewno by stwierdził, że są one szare jak namioty, Kedaru, jak zasłony Szalma, a więc ciemnobrunatne, a nawet czarne. Jednak widziane w widzeniu Wszechmogącego one okazały się bardzo piękne. Ten, kto nie widział ich takimi, potrzebował „otwartego oka”. Jeżeli będę patrzał na dzieci Boże ze „szczytu skały”, to zobaczę ich takimi, jakimi ich widzi Bóg, to znaczy, obleczonych w piękno Chrystusa, doskonałych w Nim, błogosławionych w Umiłowanym. A to da mi możliwość do przebywania w jedności i społeczności z nim, nie bacząc na ich piętna i niedostatki, upadki i niemoce. (Pamiętajmy jednak, że to nie ma żadnego odniesienia do dyscypliny duchowej w domu Bożym. My zostaliśmy powołani do tego, aby osądzać moralne zło i różnego rodzaju zabłądzenia. Por. 1Kor.5:12-13). Natomiast, jeżeli ja na nich patrzę nie z tego „wysokiego miejsca” nie z wysokości Bożej, to od razu mój wzrok dostrzeże braki, upadki, słabości, a to doprowadzi do tego, że społeczność z nimi upadnie, miłość do nich osłabnie. Jeżeli chodzi o Izraela to w następnym rozdziale zobaczymy w jak straszny grzech oni wpadli. Ale czy to zmieniło osąd o nich Jahwe? Na pewno nie. On nie jest jak syn ludzki, aby się zmieniać. On ich sądził i karał za ich grzech, dlatego że On jest świętym i nie może ścierpieć w obecności Swojej czegoś, co jest sprzecznym z Jego Boską Istotą. Jednak nigdy On nie mógłby zmienić Swoich poglądów o odkupionych przez Niego. Jego spojrzenia zawsze były skierowane na nich. On widział wszystko, co ich dotyczyło, czym byli, co reprezentowali, co sami przedstawiali, i na co byli zdatni i sposobni, do czego. I tym nie mniej On mógł powiedzieć: Nie dostrzegam grzechu u Jakuba, ni w Izraelu nie widzę ja złości. Jakubie, jakże piękne są twoje namioty, mieszkania twoje o Izraelu. Czy to oznacza, że Bóg ma cokolwiek do czynienia z grzechami ich, czyżby był wyrozumiały i zgodził się z ich skłonnościami? Już sama taka myśl jest bluźnierstwem. On mógł nakazywać Izraelitów za ich grzechy, kiedy tylko ich wróg powziął zamiar, aby ich przeklinać, Bóg staje się ich Obrońcą i mówi: Ja nie dostrzegam grzechu u Jakuba… Jakubie, jakie piękne są twoje namioty, mieszkania twoje o Izraelu. Czytelniku może teraz myślisz, że takie zrozumienie zagadnienia może doprowadzić nas do nie odróżniania dobra od zła? Jesteśmy bardzo dalekimi od takich myśli. Jesteśmy w pełni świadomi, że nigdy nie jesteśmy odgrodzeni od strasznych wpływów zła? I kiedy mu oddychamy czystym i świeżym powietrzem znajdując się „na wierzchołku skały” „w czystej atmosferze wysokiego miejsca”, z którego widoczny naród Boży oceniany jest nie na podstawie swoich własnych osiągnięć. Ale według doskonałości Chrystusa, według oceny Bożej, a nie oceny ludzkiej. Prócz tego, jednym środkiem zdolnym do podniesienia naszego poziomu moralnego życia jest wiara nasza i pocieszająca nas prawda, że Bóg widzi nas doskonałymi w Chrystusie. W oczach Jahwe nie tylko są piękne namioty Izraela, ale i sam naród jako szerokie doliny potoków jak ogrody nad brzegiem strumieni, lub jak aloes, który Jahwe sadził i jak cedry nad wodami. Cudowna żywa społeczność z Bogiem. Cudowny widok! I te wszystkie cudowne objawienia mamy z powodu sojuszu, jaki zawarli ze sobą, Balak z Balsamem i to sojuszu, którego celem było przekleństwo tego, kogo Bóg błogosławi. Ale to jeszcze nie wszystko. Płynie woda z jego wiader, a zasiew jego ma wilgoć obfitą. Według odwiecznych zamiarów Bożych dwanaście pokoleń Izraelskich, stanie się centrum szczególnego błogosławieństwa, dla całej ziemi. A to dowiadujemy się z Czech. 47r. i Zach. 14r. Gdzie w szczególny sposób zostało przedstawione całe piękno, tego wszystkiego, co zostało przepowiedziane przez proroków, a co stanie się faktem oczywistym. Każdy z nas może wynieść wiele korzystnej nauki dla siebie, czytając z powagą i bardzo uważnie te teksty, a także wiele innych rozwijających to zagadnienie. Chcemy tutaj ostrzec, że wielu ludzi w nieprawidłowy sposób te wspaniałe wypowiedzi dotyczące przyszłości chwalebnej Izraela, przypisuje sobie, lub jak to nazywają swojemu kościołowi. Dla Izraela natomiast pozostawiają tylko przekleństwa, które były spowodowane przestępstwem zakonu, natomiast sobie przypisują całą łaskę i miłosierdzie. Pamiętajmy: nasz Bóg wcale nie akceptuje takiego sposobu przekazu treści Jego Słowa. Izrael jest nadal narodem umiłowanym przez Boga. …gdy jednak chodzi o wybranie, są oni – ze względu na przodków – przedmiotem miłości. Bo dary łaski i wezwanie Boże są nie odwołalne. Rzym. 8:28-29. nasza lekcję, na temat tego proroctwa, zakończymy omówieniem końcowej wypowiedzi Balaama. Balak się rozgniewał, słysząc o chwalebnej przyszłości Izraela i o usunięciu wszystkich ich wrogów. Wtedy rozgniewał się Balak na Balaama, a klasnąwszy w dłonie rzekł do Balaama: Wezwałem ciebie tu, byś przeklinał nieprzyjaciół moich, a ty ich nawet trzykrotnie błogosławiłeś. Uciekaj teraz, czym prędzej do domu; obiecałem ci wprawdzie sowitą nagrodę, lecz oto Jahwe ciebie jej pozbawił. Balsam odpowiedział Balzakowi: Czyż nie powiedziałem wyraźnie posłańcom, których do mnie wysłałeś: Choćby mi Balak dawał tyle srebra i złota, ile pałac jego pomieści, to przecież nie mogę przekroczyć rozkazu Jahwe i czynić samowolnie czy to źle, czy też dobrze. Co Jahwe mówi, to tylko oznajmię. Dobrze, więc wrócę teraz do mojego ludu, lecz zbliż się jeszcze, bo chcę ci oznajmić, co lud ten kiedyś uczyni twojemu ludowi. (I w tym było sedno proroctwa) Wyrocznia Balaama syna Beora, wyrocznia męża, który wzrok ma przenikliwy: wyrocznia tego, który słyszy słowa Boże, który ogląda widzenie Wszechmogącego, a w wiedzy Najwyższego ma udział, który pada, a oczy mu się otwierają. Widzę go, lecz jeszcze nie teraz, dostrzegam go, ale nie z bliska, wschodzi Gwiazda z Jakuba, a z Izraela podnosi się berło. Ono to zmiażdży skronie Moabu, a także czaszki wszystkich synów Seta. 20: 10-17. Ta wypowiedź jest dopełnieniem trzech poprzednich wypowiedzi: Kamień narożny węgielny zostaje położony pod budowę, staje sam wspaniałą budowlą. Wszystko, co tutaj dostrzegamy to łaska i sława. I tak w pierwszym proroctwie Balsam wskazuje na zupełnie oddzielenie narodu, z drugim na pełne usprawiedliwienie ich przez Boga. W trzecim proroctwie, zachwyca się ich pięknem i podziwia ich siłę. W ostatnim proroctwie sięgamy szczytu skał, skąd możemy oglądać szerokie, rozległe doliny chwały rozciągające się aż po krańce horyzontu. Oglądamy z daleka Lwa z pokolenia Judy, podnosi się berło, ogłasza zwycięstwo nad całą ziemią. Powstaje miażdży Swoich wrogów. Gwiazda Jakuba wschodzi, aby już nigdy nie zająć. Prawdziwy „Dawid” zasiada na tronie Swojego Ojca. Izrael obejmuje w posiadanie ziemię, a ich wrogowie „przepadają” na zawsze. Jest rzeczą niezmiernie trudną, aby przedstawić sobie coś bardziej wzniosłego od tego, co tutaj oglądamy. Są to jednak wydarzenia o szczególnej wymowie, ponieważ dzieją się właśnie w końcowym etapie podróży Izraela przez pustynię. To był czas, kiedy oglądaliśmy już wielokrotnie ich prawdziwe oblicze, jakiego są ducha i do czego doprowadzały ich zdolności i skłonności. Jednakże ich Bóg był ponad tym wszystkim i nic nie mogło zmienić Jego miłości do nich. On do końca miłuje tych, których umiłował. Dlatego ten sojusz zawarty pomiędzy Bestią a fałszywym prorokiem (Obj. 19r) musi w końcu upaść. Otrzymawszy błogosławieństwo Boże Izrael nie może podlegać przekleństwu. Wtedy podniósł się Balsam i odszedł do swojej ojczyzny, również Balak odszedł swoją drogą.

 

 

Rozdział 25

 

Temat: Izrael w Peror.

 

            Rozdział ten przedstawia nam coś zupełnie innego niepodobnego do tego, co oglądaliśmy z poprzednim rozdziale. Tam byliśmy na szczycie góry Pizga, gdzie słyszeliśmy świadectwo Boga Izraelu. Tram wszystko było przepięknie czyste i spokojne. Obecnie schodzimy na równiny Moabskie i oto wszystko wokół nas się zmienia. Tam mieliśmy do czynienia z Bogiem i Jego myślami. Tutaj teraz mamy do czynienia z ludźmi i ich zamiarami. O jak wielka różnica. To wszystko przypomina nam początek i koniec 12 rozdziału Listu do Koryntów. W pierwszych wierszach zostało przedstawione nam prawdziwe położenie chrześcijanina, jeżeli on nie czuwa. Początek pokazuje nam chrześcijanina gotowego w każdej chwili być zachwyconym do raju Bożego, czyli „człowieka w Chrystusie”. Koniec pokazuje nam świętych Bożych gotowych popełnić wszelkiego rodzaju grzechy i głupoty. To samo możemy powiedzieć i o Izraelu widzianym ze szczytu skały w widzeniach Wszechmogącego. A następnie o Izraelu znajdującym się na równinach Moabskich. I tak w pierwszym wypadku widzimy przed sobą naród doskonały – w drugim – naród odstępca. Proroctwa Balaama świadczą nam o poglądzie Bożym na pierwszą pozycję Izraela. Natomiast włócznia Pinchasa świadczy nam o sądzie Bożym, który dosięga nieprawości Izraela. Bóg nigdy nie zmienia Swojej decyzji dotyczącej darowanego położenia dla Swojego narodu. Jednakże On jest zmuszony do osądzania i karania, kiedy chodzenie tego narodu nie odpowiada ich położeniu. Tutaj niestety, ujawniają się owoce ciała. Ludzie zawsze lubią pozostawiać wolność swojej cielesnej naturze. I wtedy nasz Bóg jest zmuszony do użycia laski praworządności Swojej, aby położyć kres złu i nieprawości, do której dopuściliśmy się. Ponieważ zamysł Balaka nie udał się. Zamiast przekleństwa on musiał wysłuchać czterokrotnego błogosławieństwa Izraela. Teraz Balak stara się skłonić naród Boży do popełnienia grzechu, aby z ten sposób osiągnąć swój cel. Izrael przylgnął do Baal-Peora i gniew Jahwe zapłonął przeciwko niemu. I rzekł Jahwe do Mojżesza: Zbierz wszystkich winnych przywódców ludu i powieś ich dla Jahwe wprost słońca, a wtedy odwróci się zapalczywość gniewu Jahwe od Izraela. 3-4. I dalej następuje opis o szczególnej wierności Pinchasa. Mówił znowu Jahwe do Mojżesza: Pinchas, syn Eleazara, syna Aarona kapłana, odwrócił Mój gniew od synów Izraela, gdyż zapłonął pośród nich zazdrością. Dlatego nie wytraciłem zupełnie synów Izraela w mojej zazdrości. Oznajmij, więc: Oto ja zawieram z nim przymierze pokoju. Będzie to dla niego i jego potomstwa po nim przymierze, które mu zapewni kapłaństwo na wieki, ponieważ okazał się zazdrosnym o swego Boga i dokonał przebłagania w imieniu synów Izraela. 10-13. Chwała Boża i dobro Izraela kierowały postępowaniem wiernego Bogu Pinchasa. To była decydująca chwila. On wyraźnie odczuł, że należało działać bezwzględnie, bez kompromisów. to nie był czas do namysłu, ani czas na okazanie współczucia lub pobłażliwości. W historii narodu Bożego bywają momenty, kiedy wyrozumiałość i pobłażliwość, w stosunku do ludzi, okazuje się niewiernością w stosunku do Boga. Dlatego jest niezmiernie ważnym, aby w takich chwilach wyłącznie wsłuchiwać się w głos Ducha Świętego. pośpiech, z którym działał Pinchas, zachował cała społeczność, a także spowodował dar „wiecznego kapłaństwa”. Oto lekcja zawarta w tym krótkim rozdziale naszej Księgi. Niech, więc nauczy nas Duch Święty, Duch naszego Boga zdawać sobie jasno sprawę o doskonałości naszego położenia w Chrystusie, aby w naszym życiu także było widoczne większe zdecydowanie w drodze przez pustynię tego świata.

 

 

Rozdział 26

 

Temat: Drugi spis synów Izraela.

 

            W tym rozdziale jest mowa o drugim spisie synów Izraela, zbliżających się w swojej wędrówce do Ziemi Obiecanej. Jak smutnym jest fakt, że kiedy pomyślimy o sześciuset tysiącach żołnierzy, którzy zostali policzeni, o czym czytaliśmy na początku tej Księgi, a którzy prócz dwóch polegli na pustyni. Tylko Jozue i Kaleb pozostali. Ciała wszystkich pozostałych zostały w pustyni. Tylko dwóch z nich dzięki prostej wierze, zasłużyło na nagrodę. O jakże wymowny jest dla nas fakt ileż w nim nauki dla każdego z nas. To właśnie niewiara stała się przeszkodą wejścia do ziemi Kanaanu i przyczyną śmierci ich w pustyni. Na tym właśnie fakcie Duch Święty opiera Swoje ostrzeżenia, pouczające napomnienia dla wszystkich wierzących. Podobnych napomnień opartych na innych faktach nie ma w Bożej Księdze. Wsłuchajmy się, więc w Jego głos: Dlatego postępujcie jak mówi Duch Święty: Dziś, jeśli głos Jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych, jak w buncie, jak w dzień kuszenia na pustyni, gdzie kusili Mię ojcowie wasi przez wystawianie na próbę, chociaż widzieli dzieła moje przez czterdzieści lat. Gniewałem się, przeto na to pokolenie i powiedziałem: Zawsze błądzą w sercu. Oni zaś nie poznali dróg moich, to też przysiągłem w gniewie moim: Nie wejdą do mego odpoczynku. Uważajcie bracia, aby nie było w kimś z was przewrotnego serca niewiary, której skutkiem jest odstępstwo od Boga żywego, lecz zachęcajcie się wzajemnie każdego dnia, dopóki trwa to, co „dziś” się zwie, aby żadne z was nie uległo zatwardziałości przez oszustwo grzechu. Jesteście, bowiem uczestnikami Chrystusa, jeśli pierwotną nadzieję do końca zachowamy silną. Jest, bowiem powiedziane: Dziś, jeśli głos Jego usłyszycie nie zatrwadzajcie serc waszych jak w buncie. kim rzeczywiście są ci, którzy gdy usłyszeli zbuntowali się? Czyż to nie wszyscy ci, którzy wyszli z Egiptu pod wodzą Mojżesza? Na kogo to gniewał się przez czterdzieści lat? Czy nie na tych, którzy zgrzeszyli, a których trupy porozrzucał po pustyni. Którym to zaś złożył przysięgę, że nie wejdą do jego odpoczynku, jeśli nie tym, którzy nie byli posłuszni? Widzimy, zatem iż nie mogli wejść z powodu niedowiarstwa. Lękajmy się, przeto, gdy jeszcze trwa obietnica wejścia do jego odpoczynku, aby ktoś z was nie mniemał, iż jest pozbawiony jej. Albowiem i myśmy otrzymali dobrą nowinę, jak i tamci, lecz tamtym słowo usłyszane nie było pomocne, gdyż nie łączyli się przez wiarę z tymi, którzy je usłyszeli. Hebr. 3:7-19; 4:1-9. Oto, w czym zawarta jest siła. W Słowie Bożym otworzonym przez wiarę. Dziwne połączenie! I tylko to może przynieść prawdziwą korzyść dla naszej duszy. My możemy bardzo wiele słuchać, wiele mówić, dużo głosić; jednak duchowa potęga mogąca pokonywać wszelkie trudności, zwyciężająca świat jest niczym innym, jak tylko Słowem Bożym odkrytym nam przez wiarę. To Słowo zostało na zawsze utwierdzone na niebiesiech. Jeżeli więc Ono wiarą jest utwierdzane w sercach naszych, wtedy tworzona jest więź łącząca nas z niebem i ze wszystkim, co należy do nieba. A na ile serca nasze są związane z niebem i z Chrystusem, tam przebywającym, to na tyle będziemy oddzieleni od tego złego świata i uwolnieni od jego wpływów na nas. Wiara zawsze bierze w posiadanie wszystko, co jej daruje Bóg. Wiara przenika poza zasłonę, wiara pozostaje niezachwianą i niewzruszoną widząc Niewidzialnego tak jak widzialnego. Ona jest cały czas zajęta światem niewidzialnym i wiecznym. Świat doczesny i przemijający utracił dla niej wszelkie znaczenie. Człowiek może myśleć, że można polegać na doczesnych dobrach tego świata. wiara nie polega na czymś takim, prócz Boga i Bożego Słowa. Wiara zawsze uważa na to, co mówi Słowo Boże, utwierdzając to wszystko w głębi serca swojego o chroni je tam jakby ukrytego skarbu, gdyż dla wiary tylko to zasługuje na nazwę skarbu. Posiadający taki skarb jest zupełnie niezależnym od tego świata. taki człowiek może wcale nie posiadać bogactw tego świata, jeżeli jednak jest on bogaty w wiarę, to jest on posiadaczem niewyczerpalnych i nieprzemijających bogactw Chrystusowych. Jeżeli ty także pragniesz powierzyć Bogu na słowo, powierzyć, że to On właśnie mówił, bo rzeczywiście to On wypowiedział to Słowo – a to jest właśnie sens wiary – to rzeczywiście staniesz się posiadaczem skarbnic, które czynią swojego właściciela zupełnie niezależnym od ziemi, gdzie ludzie żyją tylko tym, co jest widzialne. Za dobro prawdziwe i pozytywne wiara uważa tylko Słowo Boże. To właśnie odstępstwo od tej błogosławionej wiary, było przeszkodą i nie pozwoliło wejść Izraelowi do ziemi Kanaanu. I z tej prostej przyczyny sześćset tysięcy żołnierzy umarło w pustyni. Odstępstwo od tej błogosławionej wiary utrzymuje także tysiące dzieci Bożych w kajdanach niewolo ciemności, chociaż one powinne chodzić w światłości i wolności. Niewiara ich pogrąża w smutku i rozpaczy, chociaż one powinne przebywać w radości i sile pełnego zbawienia Bożego. Na skutek niewiary one brną w strachu i osądzeniu w przepaść, chociaż powinne żyć nadzieją chwały. Czyż, więc uda się im uniknąć miecza tego, który zabija – Anioła śmierci. A przecież to oni mogliby sycić się tłuszczem, Kanaanu. Niech, więc Bóg wyleje na nas potoki światła i prawdy, aby nauczyć Swoje dzieci karmienia się tym, co właśnie im przypadło w dziedzictwie w Chrystusie! I aby Jego odkupieni mogli zając prawdziwe i pełne położenie wiernych świadków Jego, oczekując sławnego dnia Jego przyjścia.

 

 

Rozdział 27

 

Temat: Prośba córek Selofchada. Jozue wodzem.

 

            Prośba córek Selofchada, przedstawiona na początku tego rozdziału jest czymś zupełnie przeciwstawnym niewierności Izraela względem Boga, o której była mowa w poprzednich rozdziałach. Jak wynika z tego, one zupełnie nie należały do tych, którzy w tak lekki sposób byli gotowi zejść z drogi Bożych objawień, gotowi zawsze zaniżać poziom duchowego życia i bardzo lekko wyrzec się przywilejów darowanych przez Bożą łaskę. Córki Selofchada posiadały święte zdecydowan9ie, aby przez wiarę wstępować na „wyżyny ziemi” i z wiarą brać w posiadanie darowane im przez Boga dziedzictwo. Następnie przyszły córki Selofchada, syna Chefera, syna Gileada, syna Makira, syna Manasessa, syna Józefa. Nazywały się one: Machla, Noa, Chodla, Milga i Tirsa. Wystąpiły przed Mojżeszem, kapłanem Eleazarem, przed książętami i całym zgromadzeniem u wejścia do Namiotu Spotkania i rzekły: Ojciec nasz umarł na pustyni, ale nie należał do zgrai tych, którzy się połączyli przeciw Jahwe do zgrai Koracha. Umarł za swoje własne grzechy, a nie miał synów. Czemuż, więc imię naszego ojca, który nie miał syna, ma zniknąć z jego rodu? Daj nam, przeto posiadłość pośród braci naszego ojca. 1-4. Jest to jedno Zr wzruszających miejsc Słowa Bożego. Jest szczególnie korzystnym dla nas, kiedy będziemy czytali często te słowa w obecnych czasach. Obecnie bardzo mało mówi się na temat udziału dzieci Bożych. Ludzie w większości żyją z dnia na dzień, z roku na rok, bardzo mało troszcząc się o swoją przyszłość. Wierzący także zapominają o darowanym im cudownym dziedzictwie przez miłosierdzie Boże. Jest bardzo smutnym, kiedy widzimy zupełną obojętność, z jaką odnoszą się ludzie wierzący do tych bardzo ważnych zagadnień jak: ich położenie, chodzenie i nadzieja chrześcijanina i Kościoła Bożego. Pozostawanie obojętnym do tego, co zostało nam objawione o położeniu jak też i uczestnictwie w Chrystusie, Kościoła jak też i indywidualnych dusz wierzących, jest jawną ignorancją wobec łaski Bożej, a także lekceważeniem Chrystusa. Jeżeli dzięki Swojemu wielkiemu miłosierdziu, Bóg był życzliwym względem nas, jako chrześcijanom i darował nam drogocenne przywileje, to czyż nie powinniśmy się starać, aby poznać, w czym one są zawarte? Czy nie należy nam się starać, aby je stosować w naszym życiu, przyswajając je przez prostą dziecinną wiarę? Czy rzeczywiście prawdziwie my czcimy Boga, czy też wystarczająco cenimy Jego objawienie, jeżeli obojętnie odnosimy się do zagadnienia: czy jesteśmy sługami lub dziećmi Bożymi? Posiadamy czy też nie posiadamy Ducha Świętego? Czy ten Duch mieszka w nas, czy może tylko stuka do naszego serca? Czy znajdujemy się pod Prawem czy też pod łaską? Czy nasze dążenia są skierowane do naszej Rzeczypospolitej w Niebiesiech, a może jesteśmy zainteresowani tylko ojczyzną ziemską? Jeżeli wszystko to mamy dokładnie wyrażone w Piśmie Świętym i jeżeli Bóg jest przychylny do tych, którzy cenią obfitość Jego miłości względem nas i korzystają z tej miłości, to tym samym są miłymi w oczach Jego. Oni także napełniają się radością nieba. Córki Selofchada – jeżeli popatrzymy na nich tylko z ludzkiego punktu widzenia, są tylko słabymi, niemającymi zbyt wielkiego poparcia sierotami. Śmierć przerwała widoczną więź, która łączyła ich z narodem Bożym. One jakby pozostały osamotnione na boku wszelkich wydarzeń, jakie się rozgrywały wokół nich. Czy wobec powyższej sytuacji, zdawało się beznadziejne, one pozostały obojętne? Czy dla nich było obojętnym, jaki udział będą miały w przyszłym podziale dziedzictwa narodu Bożego? A może zostaną z niego wyłączone? Nie!!! Decyzja tych szczególnych, odważnych niewiast zasługuje na pełne uznanie i przykład godny naśladowania dla nas. I to jak możemy sami stwierdzić, uradowało serce Boga. Bóg wiedział, że dla nich także istnieje dziedzictwo w ziemi Obiecanej. A pozbawić tego udziału w ziemi obiecanej nie może ani śmierć lub jakiekolwiek inne wydarzenie. Dlaczego imię ojca naszego, który nie miał potomstwa, ma zniknąć z jego rodu. Ani śmierć, ani brak potomstwa płci męskiej, nie mogło zniszczyć dobroci Bożej. To było niemożliwym. Daj nam, przeto posiadłość pośród braci ojca naszego. Wspaniałe słowa, które znalazły dostęp bezpośrednio do tronu Bożego, doszły aż do miłosiernego serca Jahwe, Boga Izraela. One także posłużyły jako, jedno z lepszych świadectw wiary, przez całą społeczność Izraela. Mojżesz był całkowicie tym zaskoczony. Ale także Mojżesz był prawdziwym sługą Bożym, sługą wiernym i całkowicie poddanym Bogu. I w tej zadziwiającej Księdze, życia w pustyni, istnieją zagadnienia, które nie był w stanie rozwiązać Mojżesz. O podobnych sprawach czytamy w rozdziale 9, gdzie jest mowa o tych, którzy zetknęli się z martwym ciałem, a przez to stali się nieczystymi. Podobnie jest i tutaj, z córkami Selofchada. Mojżesz przedstawił ich sprawę Jahwe, a Jahwe rzekł do Mojżesza: Córki Selofchada maja rację. Daj im bez wahania posiadłość dziedziczną pomiędzy braćmi ich ojca i przekaż im jego dziedzictwo. 5-7. Oto sławna odpowiedź, oto zwycięstwo wiary przed obliczem całej społeczności Bożej. Prosta i mężna wiara nigdy nie zostanie bez odpowiedzi i nagrody. To właśnie taka wiara wielbi Boga i Bóg ją ceni. Zarówno Stary Testament, jak też i Nowy Testament świadczą o tej wielkiej Bożej prawdzie: Bóg z wielkim uznaniem odnosi się do prostej, ale mężnej wiary, która zazdrośnie strzeże i trzyma się tego wszystkiego, co zostało darowane przez Boga. Nawet w sytuacjach beznadziejnych wskutek niemocy ludzkiej, a nawet śmierci, wiara nie zgadza się, aby odstąpić od najmniejszej części dziedzictwa darowanego przez Boga. I chociaż kości Selofchada już dawno spoczęły w piaskach pustyni, chociaż po nim nie pozostał żaden męski potomek dla zachowania imienia jego, to jednak wiara mogła się unieść ponad to wszystko, licząc się tylko z Bogiem i z tym, co zostało obiecane w Jego Słowie. Córki Selofchada mają słuszność. Jest rzeczą straszną, kiedy ludzie usiłują ograniczyć siłę Świętego Izraela. On bardzo lubi, kiedy Jemu całkowicie wierzą, w Nim żyją. Bogactwa Boże, którymi dysponuje wiara są niewyczerpalne. Bóg nigdy nie może zawieść wiary, tak jak nie może wyrzec się Samego Siebie. I jedynie wiara może uradować Jego serce. Jest to jedyna rzecz w naszym życiu, którą my możemy ucieszyć Jego pełne miłości serce. Serce, które całkowicie ufa Jemu jest Mu bardzo miłym, gdyż jedynie ono prawdziwie cześć Mu oddaje. Gdy umrze mąż nie pozostawiając syna, wtedy jego dziedzictwo przeniesiecie na jego córkę. 8w. Tutaj przed nami został otworzony wielki przywilej dotyczący prawa dziedziczenia. Mówiąc prostym ludzkim, językiem, byśmy się nie dowiedzieli o tym wszystkim gdyby nie wiara z usilną prośbą tych wspaniałych córek, które nam to wszystko przedstawiły. Gdyby córki Selofchada usłuchały głosu niewiary i obojętności, gdyby one nie zdecydowały się, aby przed całą społecznością przedstawić swoje słuszne prawa, to nie tylko utraciłyby osobiście swoje dziedzictwo, ale i wszystkie córki Izraela, które znalazły się w podobnej sytuacji nie miałyby tego prawa. A więc nie tylko by utraciły swój udział, ale i błogosławieństwo współdziedziczenia z Izraelem Bożym. Działając z wiarą i towarzyszącą wierze siłą, one odzyskały swoje dziedzictwo i otrzymały błogosławieństwo Boże, a także i pochwałę od Boga. A imiona ich zostały na zawsze utrwalone na natchnionych stronicach Bożej Księgi. A ich decyzja spowodowała, ze została dana ustawa Boża, dla przyszłych pokoleń Bożych. Cudowne następstwa wiary. Jednak zawsze powinniśmy mieć na uwadze, że moralne niebezpieczeństwo może zagrażać nawet tym, którzy posiadają nastrój duchowy i zaczęli żyć wiarą, a także i dla tych, którzy nauczyli się żyć wiarą. Wystrzegajmy się, więc takiego niebezpieczeństwa. Ten fakt jest bardzo widoczny w końcu historii córek Selofchada. (por. 36:1-5). Stawili się naczelnicy rodzin pokoleń synów Gileada, syna Makira, który był synem Manassesa z pokoleń potomków Jozefa i przedłożyli Mojżeszowi oraz książętom, naczelnikom pokoleń, następującą sprawę: Jahwe nakazał tobie panu naszemu dać Izraelitom kraj w dziedzictwo. Otrzymał również pan nasz od Jahwe polecenie, żeby dać dziedzictwo naszego brata Selofchada jego córkom. Gdy one poślubią męża z innego pokolenia Izraelskiego, ich część będzie odłączona od działu naszych przodków, a dodana zostanie do działu pokolenia, z którego mężów poślubią, więc nasza część, otrzymana losem zmaleje. Gdy nastanie dla Izraela rok jubileuszowy, wtedy ich dziedzictwo, będzie na zawsze już należało do pokolenia, do którego weszły przez małżeństwo, a posiadłość pokoleń naszych przodków pomniejszy się właśnie o ich dziedzictwo. Wtedy Mojżesz dał Izraelitom na rozkaz Jahwe następujące rozporządzenie, słuszne jest rozpatrywanie pokolenia potomków Józefa. Naczelnicy rodzin pokoleń potomków Józefa zasługują na taką samą uwagę jak i córki ich. Wiara tych ostatnich okazała się godną naśladowania. Jednak należało się obawiać, że wysokie położenie, w jakim one się znalazły dzięki swojej wierze, może zostać zachwiane na skutek tego, ze one mogą zapomnieć o prawach innych, a tym samym zostałaby zachwiana równowaga dziedzictwa należnego każdemu pokoleniu. To nie powinno nastąpić. Dlatego też naczelnicy postąpili bardzo rozsądnie. My także powinniśmy w tych wszystkich sprawach, dotyczących naszego dziedzictwa postępować bardzo uważnie, zachowując czystość wiary, a nasze życie powinno być tym, co chwali Boga. Oto, co Jahwe rozporządził w sprawie córek Solofchada: Mogą wyjść za mąż, jeśli zechcą, ale mogą poślubić jedynie męża z rodu swojego pokolenia, aby izraelskie dziedzictwo nie przechodziło z jednego pokolenia na drugie. Owszem każdy Izraelita winien utrzymać dziedzictwo swego pokolenia. Każda panna, która posiada w jakimś pokoleniu dziedzictwo, może wziąć męża tylko z rodu swego pokolenia, by Izraelici zachowali dziedzictwo swoich przodków i aby majątek dziedziczony nie przechodził z jednego pokolenia na drugie. Owszem pokolenia Izraelskie winny się trzymać swoich posiadłości dziedzicznych. Córki Selofchada postąpiły według rozkazu Jahwe, wydanego Mojżeszowi. Poślubiły, więc córki Selofchada: Machla, Milka, Tirsa, Chogla i Noa, synów swoich stryjów. Poślubiły, więc mężów z pokolenia Manassesa, syna Józefa i tak pozostało ich dziedzictwo przy pokoleniu, do którego należał ród ich ojca. 36:6-12. W ten sposób zostały zachowane i zagwarantowane interesy obydwóch stron. Działania wiary zawsze są zgodne z działaniem praworządności Bożej. Prawa jednostki, dostosowane do praw ogółu. A przede wszystkim została zachowana godność i chwała Boża. I w czasie nastania roku jubileuszowego nie było żadnego problemu przy określaniu granic własności pokoleń, gdyż zostały ściśle określone w ustawie Bożej. Końcowa część 27 rozdziału ma tutaj szczególną wymowę. W niej odnajdujemy działanie Boga jako Władcy całej ziemi iw wszystkich narodów. Potem Jahwe rzekł do Mojżesza: Wejdź na górę z łańcucha Abarim i popatrz na kraj, który daję synom Izraela. Gdy go zobaczysz zostaniesz przyłączony do swoich przodków podobnie jak twój brat Aaron, za to żeście się sprzeciwili Mojemu rozkazowi na pustyni Sin, gdy zgromadzenie się zbuntowało, a trzeba było objawić Mą świętość przez danie im wody. To są wody Meriba obok Kadesz na pustyni Sin. 12-14. Mojżesz nie przejdzie przez Jordan. Nie tylko nie może przeprowadzić cały naród przez wody Jordanu, ale sam także nie będzie mógł przejść. Takie było zarządzenie praworządności Bożej. Jednak z drugiej strony oglądamy cudowny blask łaski Bożej. Widzimy jak ręka Wszechmogącego wprowadza Mojżesza na szczyt góry, aby z niej mógł oglądać ziemię Obiecaną i to w całej okazałości. I to nie tylko taką, jaką ona była, kiedy Izrael ją posiadł, ale jaką Bóg darował dla Swojego narodu. A więc był to dar Boży. Jest to wielki przejaw łaski i miłosierdzia Bożego, a o tym jeszcze bardziej przekonamy się przy końcu Księgi Powtórzonego Prawa, gdzie także jest napisane, że Sam Bóg pogrzebał Swojego sługę. Podobnego wydarzenia nie spotykamy nigdzie w całej historii Bożych sług. Mojżesz zgrzeszył ustami swoimi, dlatego nie pozwolono mu wejść do Ziemi Obiecanej i przekroczyć Jordan. Takim było działanie Boga – Władcy. Jednak Mojżesz został wprowadzony na szczyt Pisga, ażeby stamtąd w obecności Jahwe obejrzeć całą posiadłość synów Izraela. Następnie Jahwe rozwiera ziemię i tam pogrzebał Mojżesza. Takie było działanie łaski, zawsze doskonałej, potrafiącej wyprowadzić z tego, co pożera to, co się je, a z mocnego słodycz (Por. Sędz. 14:14) O jak wspaniałą rzeczą jest doświadczyć na sobie, podobne miłosierdzie Boże. Niech, więc tym radują się serca nasze. Na koniec chcemy odnotować zadziwiająca bezstronniczość, z którą Mojżesz wkłada ręce na Jozuego, wyznaczając tym samym jego jako swojego następcę. Ten święty sługa Boży, zawsze charakteryzuje się zupełną pokorą, brakiem zupełnego zainteresowania własną korzyścią. Wspaniały charakter. Nigdy nie widzimy jego, aby szukał jakichkolwiek wygód dla siebie, a przecież miał wiele okazji, aby zyskać sobie zaszczyt i sławę. Zawsze wskazywał na to, jak bardzo drogim dla niego jest Chwała Boża i dobro Swojego narodu, tak, że dla swoich osobistych ambicji nie było miejsca u niego. I tak wygląda końcowa stronica jego życiorysu. Mojżesz wie, że nie przejdzie Jordanu i zamiast tego, aby żałować lub narzekać, on myśli o interesie swojego narodu. Rzekł, więc Mojżesz do Jahwe: O Jahwe, od którego zależy życie wszystkich istot na ziemi, wyznacz do kierowania tym zgromadzeniem męża, który by na ich czele wychodził i wracał, wyprowadzał ich i przyprowadzałby zgromadzenie Jahwe nie było jak stado bez pasterza. 15-17. O jak bardzo te słowa uradowały serce Tego, Kto tak bardzo miłował swój lud i bezustannie troszczył się o nich. Takie były potrzeby Izraela i wszystkie zostały uwzględnione – a to było troską Mojżesza. Aby tylko do końca zostało wykonane dzieło Boże, a kogo Bóg do tego wyznaczy, to dla Mojżesza obojętne. Jeśli chodzi o niego samego i o jego interesy, to wszystkie Mojżesz oddaje w ręce Boże, bo wie, ze Bóg troszczy się o wszystko. Serce Mojżesza wypełnione jest pokora względem umiłowanego narodu Bożego. I kiedy widzi Jozuego ustanowionego na jego miejsce, jest gotowym odejść do wiecznego odpoczynku. O gdyby i wśród nas okazało się, że jest wielu sług Bożych tak bardzo gorąco miłujących Boga i swój lud, posiadających Ducha Chrystusowego, jakiego miał Mojżesz. Niestety, bardzo często musimy powtarzać słowa Apostoła: …bo wszyscy szukają swojego własnego pożytku, a nie – Chrystusa Jezusa. Filip. 2:21. Niech Sam Bóg napełni nasze serca gorącym pragnieniem, aby siebie całkowicie poświęcić – ducha, duszę i ciało – cudownej służbie Bożej. Niech Sam Bóg nauczy nas żyć tylko dla Chrystusa, a nie dla nas. On zszedł na nasza ziemię, aby zgładzić nasze grzechy. On umarł za nas, a następnie wszedł na niebo, aby teraz wstawiać się za nami, darując nam wieczne zbawienie i wieczną sławę.

 

 

Rozdziały 28-29

 

Temat: Przepisy o ofiarach:

   Codzienne, w szabat, przy nowiu, Paschy, Święta Tygodni, w dzień     Pojednania i Święta Namiotów.

 

            Te dwa rozdziały należy czytać razem. One tworzą oddzielną część Księgi i to część bardzo interesującą i pouczającą. Początek 28 rozdziału jest jakby krótkim streszczeniem opisu rozporządzeń zawartych w tej księdze: Jahwe mówił do Mojżesza: Oznajmij Izraelitom następujące rozporządzenie: Czuwajcie nad tym by składać Mi w określonym czasie dary ofiarne, moje pokarmy jako ofiary spalane na miłą woń dla Mnie. 1-3. Te słowa dają nam jakby klucz do zrozumienia tej części Bożej Księgi. „Moje pokarmy” „Mój chleb” „Moja ofiara” „miła woń dla Mnie”. Wszystko to zostało podkreślone. Widzimy, że główną myślą tego wszystkiego jest Chrystus w stosunku do Ojca. To nie jest tylko Chrystus zaspakajający nasze potrzeby – chociaż On w dziwny sposób zaspakaja nasze potrzeby. Ale jest to Chrystus, który karmi i raduje serce Boże. „Chleb Boży” – zadziwiające wyrażenie, chociaż my bardzo mało nad tym myślimy i zastanawiamy się nad tym, a tym samym i bardzo mało z tego rozumiemy. Jesteśmy skłonni widzieć w Chrystusie tylko Naczelnika i Wykonawcę naszego zbawienia. Za pośrednictwem, Którego my otrzymujemy przebaczenie i wybawienie od piekła i Który jest Źródłem wszelkiego błogosławieństwa Bożego dla nas. I tak rzeczywiście On jest Naczelnikiem wiecznego zbawienia dla wszystkich, którzy są Jemu posłuszni – On poniósł na Swoim ciele nasz grzech na drzewo – On umarł sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby przyprowadzić nas do Boga. On zbawia nas od grzechów naszych, od ich zgubnych wpływów, od królowania ich nad nami w naszym codziennym życiu, a także od następstw związanych z grzechem w przyszłości. Wszystko to jest prawdą, dlatego też o ofierze za grzech jest mowa w obu rozdziałach, podobnie jak i w innych rozdziałach tej Księgi (por. rozdz: 28:15-22,30; 29:5,11,16,22,25,28,31,34 i38w) Więcej niż trzynaście razy jest wspomniane o ofierze odkupiającej grzech. I chociaż ofiara za grzech jak też i sam grzech nie jest głównym tematem tych rozdziałów, to o niej jest wspomniane tyle razy. Nie wspomina się o tym i w wierszach, które czytaliśmy, a które są jakby kluczem wstępu do tych dwóch rozdziałów i tak jest aż do 15 wiersza, 28 rozdziału. Może niepotrzebnym będzie przypomnienie, że ofiara za grzech posiada szczególnie ważne znaczenie, a to, dlatego, że mowa jest o człowieku, a człowiek jak wiemy, istota grzeszna. Niemożliwa byłaby nawet sama myśl o zbliżeniu się człowieka z Bogiem, a tym bardziej o jego służbie dla Boga 9i o społeczności z Bogiem, nie mając odkupieńczej ofiary Chrystusa, jako jedynej podstawy, dającej prawo do zbliżenia się do Boga. I nasze serce z radością to osiąga. Tajemnica drogocennej ofiary Chrystusa jest źródłem wiecznej radości dla naszych dusz. Czyż można uważać nas za ludzi, którzy odrzucają Boskość Chrystusa, powodu tego ze twierdzimy, iż w Chrystusie i w Jego drogocennej śmierci jest zawarte coś więcej, niżeli tylko to, ze On wziął na Siebie nasze grzechy i zaspokoił nasze potrzeby? Mamy nadzieję, że taka ocena nas ominie. A czyż można czytać Liczb 28 i 29r. i nie upewnić się w tym? Zauważcie rzucający się w oczy fakt, który może być zrozumiały nawet dla dziecka. W tych dwóch rozdziałach zostało zawarte 70 wierszy, a tylko w trzynastu wspomina się o ofierze za grzech, pozostałych pięćdziesiąt siedem dotyczy ofiar miłej woni dla Boga. Czyli tutaj zagadnienie dotyczy życzliwości Boga do Chrystusa. Rano i wieczorem, każdego dnia, każdego tygodnia, przy nowiu księżyca, w okresie świąt na początku i na końcu roku, staje przed nami pierwowzór Chrystusa – miła woń – wielkie znaczenie ofiary Chrystusa przed obliczem Boga. Prawda, że nasz grzech – Chwała za to Bogu i Jego Synowi Jezusowi Chrystusowi – został odkupiony, osądzony i zgładzony na zawsze. Nasze błędy przebaczone i nasza wina z nas zdjęta. Ale prócz tego wszystkiego – i w tym jest zawarty cały sens zagadnienia – serce Boże w pełni zadowolone, ucieszone, gdyż otrzymało w pełni zadośćuczynienie w Chrystusie. Co przedstawia nam przynoszony rano i wieczorem na ofiarę baranek? Ofiarę za grzech, lub ofiarę całopalną? Oto odpowiedź: Oznajmij im: Ofiary spalane, które winniście składać dla Jahwe, są następujące: dwa roczne jagnięta bez skazy codziennie na nieustanną ofiarę całopalną. Jedno jagnię ma być złożone na całopalenie rano, a drugie wieczorem. Do tego jako ofiara z pokarmów dziesiąta część efy najczystszej mąki, zaprawionej oliwa, według miary jednej czwartej hinu oliwy wyciśniętej z oliwek. To jest ustawiczne całopalenie, które już na górze Synaj składano dla Jahwe jako miłą woń ofiary spalanej. 28:3-6w. Co oznaczają dwa jagniątka przynoszone na ofiarę w szabat? (9-10w) Czy była to ofiara za grzech, albo ofiara całopalna? O nich jest powiedziane: To jest ofiara całopalna sobotnia na każdy szabat… Ona była podwójna, a to, dlatego, ze szabat jest pierwowzorem pokoju oczekującego na naród Boży, w czasie, kiedy zostanie dokonana pełna ocena dwustronnej ofiary Chrystusa. Charakter tej ofiary oczywisty, to był pierwowzór Chrystusa jako miła woń Boża. I takie jest główne znaczenie tego całopalenia. Ofiara za grzech przedstawia nam czyn Chrystusa w stosunku do grzechu. W ofierze całopalnej zostało wyrażone całe znaczenie nieocenionej wartości i doskonałości Chrystusa, według oceny Bożej. To samo możemy odnotować przy ofierze nowiu księżyca 11w., w dniu Paschy 16-25w, w Święto Tygodni 26-31w, w święto Jubileuszy (dzień trąbienia w trąby) 29:1-6 i w święto Kuczek 29:7-38. W czasie tych wszystkich świąt Chrystus, jako miła woń Bogu, jest jedyną myślą przewyższającą wszystko w tych pierwowzorach. Jak wiemy przynoszona była także i ofiara za grzech: pomimo to jednak, od razu rzuca się w oczy, że pierwsze miejsce pozostawiono tutaj ofierze miłej woni dla Boga. Nie można czytać tej szczególnej części Pisma Świętego i nie zauważyć przy tym, jakie miejsce zajmuje ofiara za grzech, a jakie ofiara całopalna miła woń dla Boga. Mówiąc o ofierze za grzech jest powiedziane tylko o zabiciu „kozła”, natomiast mówiąc o ofierze całopalnej było brane 14 baranków, 13 cielców itd., Dlatego też widzimy, że bardzo ważne miejsce zajmuje na tych stronicach Bożej Księgi ofiara miłej woni. Dlaczego uważamy za konieczne, aby tak długo rozważać ten fakt? Tylko, dlatego, aby wyjaśnić sobie prawdziwy charakter służby, którą od nas oczekuje Bóg i względem, której jest życzliwy. Boża przychylność i życzliwość zawsze skupia się na Chrystusie. Naszym zadaniem jest przedstawiać Bogu to, co raduje Jego serce. Chrystus powinien być zawsze Centrum naszej służby Bogu. i tak bywa wtedy, kiedy my dajemy możliwość kierowania sobą przez Ducha Świętego. niestety zdarza się aż nazbyt często, ze nasza służba nie może być miłą dla Boga. Zarówno nasza służba społeczna jak też i osobista służba Boża jest tylko jakimś słabym wyrazem i nie zawsze poważnym. Bardzo często nie jest to służba przepełniona radością w Duchu Świętym. Zamiast tego, aby być zajętym Chrystusem, jesteśmy zajęci samym sobą. Ducha Święty zamiast tego, aby wykonywać Swoje dzieło, to znaczy, aby brać od Chrystusa i dawać to nam Jan 16:14. jest zajęty nami, upomina nas, karci, a to, dlatego, że chodzenie nasze w świecie tym jest nieprawidłowe przed Bogiem. Wszystkie te fakty są bardzo smutnymi i wymagającymi od nas, abyśmy zaczęli bardzo poważnie traktować służbę Bożą. Dlaczego naszym społecznym modlitwom brakuje tak bardzo często płomiennej energii, skupienia i określenia, o co się modlimy? Dlaczego nasze śpiewy i modlitwy nie są tym, czym należałoby, aby one były? Dlaczego w naszych nabożeństwach jest zapomniane to, co Bóg nazywa „Swoim chlebem”, ofiarą miłą i przyjemną dla Niego? Zatroskani sprawami dotyczącymi wyłącznie nas samych, naszych potrzeb i kłopotów, nie jesteśmy w stanie przynosić Bogu „chleba”, który jest z wdzięcznością przez Niego przyjęty. Nie oddajemy Jemu tego, co do Niego należy i czego pragnie Jego serce. Czy to oznacza, że powinniśmy zapomnieć nasze doświadczenia, nasze kłopoty i nasze p[potrzeby? Na pewno nie \, ale powinniśmy to wszystko złożyć u stóp Boga. Przecież to On Sam nam mówi żebyśmy na Niego złożyli wszystkie nasze problemy i potrzeby, bo On troszczy się o nas. Czyż nie wystarczy nam tego przykazania? Czyż, więc nie należy na w pełni wyzbyć się tego wszystkiego i od troski o samego siebie, kiedy wspólnie się zgromadzamy przed obliczem Bożym, ażeby przynieść Jemu coś innego, co nie jest nasze? Przecież nie możemy myśleć, że nasze grzechy, nasze kłopoty i gorycz, stanowią godny materiał dla ofiary Bogu? dzięki Jemu za to, ze On Sam chce troszczyć się o nas i o wszystko to, co nas dotyczy. Ale to wszystko nie może służyć jako ofiara miłej wonności dla Niego. Czyż nie powinniśmy się starać, aby przebywać na odpowiednim poziomie duchowym, który może uczynić nas sposobnymi do przynoszenia Bogu to, co jest Mu miłe, a co On nazywa „chlebem Swoim”. Bądźmy, więc zajęci Chrystusem jako miłą ofiarą dla Boga. To wcale nie oznacza, że mamy pomniejszać znaczenie ofiary za grzech, ale pamiętajmy, że w Osobie Pana Jezusa Chrystusa jest nie tylko zawarte przebaczenie naszych grzechów i zbawienie naszych dusz. Ofiara pokarmowa, a także ofiara płynów przedstawiają nam pierwowzór Chrystusa jako ofiarę miłej woni i jako pokarm Boży i jako radość Ojca. Powtórzmy to jeszcze raz:, że Ten, Kto jest miłą wonią dla Ojca, jest jednocześnie i Zbawicielem, Który poniósł na Sobie przekleństwo za grzechy nasze. Jest to znany dla wszystkich fakt. Jedna k my jesteśmy bardzo skłonni do ograniczania ofiary Chrystusa, wskazując na to, co Chrystus dokonał dla nas, a przeoczając to, czym On jest dla Boga. Duch Boży chce to wszystko nam przedstawić za pośrednictwem tych dwóch rozdziałów. W naszym komentarzu dotyczącym Księgi Kapłańskiej mówiliśmy o znaczeniu świąt i ofiar dostosowując się do tego, co chce nam przedstawić Duch Boży za pośrednictwem Swej Księgi, kierując Swoje światło tam gdzie trzeba, aby ono rozjaśniało nam tajemnicę Chrystusa. Dlatego też zechcieliśmy przypomnieć te wielkie zagadnienia.

 

 

Rozdział 30

 

Temat: Prawo o ślubach.

 

            Ten krótki rozdział, w postaci pierwowzorów przedstawia nam przymierze zawarte przez Boga z Jego narodem. Tutaj jest mowa o obietnicach, ślubach i wszelkiego rodzaju zobowiązaniach danych przez Izrael. Mężczyzna i kobieta zostali postawieni po przeciwnych stronach. Jeśli mężczyzna złoży ślub Jahwe lub zobowiąże się do czegoś przysięgą, nie może łamać słowa, ale winien wypełnić to, co wyrzekł swymi ustami. 3w. Zupełnie inaczej przedstawiała się sprawa z kobietami. Gdy kobieta złoży ślub wobec Jahwe lub podejmie, jakie zobowiązanie, to w wypadku, gdy jest jeszcze młoda i mieszka w domu ojca swego, a ojciec wie o jej ślubie czy zobowiązaniu, które uczyniła i nie sprzeciwia się, wówczas ślub, jakikolwiek by był i zobowiązanie będzie ważne. Jeżeli jednak ojciec sprzeciwi się i to w dniu, w którym się dowiedział, wtedy stają się nie ważne wszystkie śluby i zobowiązania, które uczyniła. Jahwe nie poczyta jej winy, ojciec, bowiem okazał swój sprzeciw. 4-6w. Takie samo ograniczenie dotyczyło i mężatek. Mąż miał prawo do tego, aby unieważnić ślub lub obietnicę, lub nie wnosić sprzeciwu, a wtedy ślub i obietnicą były ważne. Takie było prawo o ślubach. Mężczyzna nie mógł wyrzec się tego, co sam wypowiedział. Był zobowiązany ściśle wykonać to wszystko, co wypowiedziały jego usta. I co by nie wypowiedziały pod przysięgą, to musiało zostać wykonane. Innego wyjścia dla niego nie było. My znamy Tego, Kto dobrowolnie dzięki Swojej wielkiej miłości wziął na Siebie obowiązek, aby zająć takie właśnie położenie, aby dobrowolnie wykonać wolę Bożą obojętnie, jaką by ona nie była. Znamy Tego, to powiedział: Wypełnię dla Jahwe moje śluby przed całym Jego ludem. PS. 116:18. A to był Człowiek Jezus Chrystus. To On wypełnił wszystkie śluby na chwałę Boża, sprowadzając tym samym wieczne błogosławieństwo dla Swojego narodu. On nie mógł złamać Swoich ślubów. Słyszymy jego jak w trudnym do wyrażenia cierpieniu Swojej duszy, woła do Swojego Ojca: Ojcze Mój, jeśli top możliwe niech Mnie ominie ten kielich. Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty. Mat. 26:39. Ale to było niemożliwym. On Sam podjął się dzieła zbawienia człowieka, dlatego musiał przejść przez głębokie i ciemne wody śmierci, sądu i gniewu Bożego. On musiał się zetknąć z wszystkimi następstwami upadku człowieka. On musiał przyjąć chrzest, zaczął odczuwać trwogę w oczekiwaniu na niego. Powinien był umrzeć, aby przez Swoją śmierć, zdjąć wszelkie przegrody, otworzyć wszelkie tamy, które przeszkadzały w wylaniu się potężnego potoku miłości Bożej, na Jego lud. Chwała i sława Jego świętemu Imieniowi. Pod postacią kobiety, zarówno mężatki jak i tej, która pozostawała przy swoich rodzicach, został nam przedstawiony naród Izraelski znajdujący się jakby w dwóch położeniach: pod prawem i pod łaską. Jeżeli my omawiamy położenie narodu Bożego znajdującego się pod prawicą Jahwe, która nimi rządzi, jako jednocześnie i Ojca i Męża narodu Swojego (por. Izaj. 54:5) to widzimy, że Jahwe, przemilczał słysząc śluby i obietnice i ślubowania nie straciły nic ze swojej ważności, dlatego też aż do obecnych dni, naród Izraela niesie na sobie następstwa wynikające z niewypełnionych obietnic i ślubów. Lepiej, że nie ślubujesz wcale, niż żebyś ślubował, a ślubu nie wypełnił. Kazn. 5:4. A z drugiej strony rozpatrując położenie narodu Izraela, z punktu widzenia łaski, widzimy, że Ojciec i Mąż jego wziął na Siebie całą jego winę, ażeby darować im przebaczenie i wprowadzić ich w swoim czasie w pełnię Swoich błogosławieństw. I to wszystko dokonuje się nie na podstawie wypełniania przez naród ich obietnic, ale na podstawie łaski i miłosierdzia Bożego i w imieniu krwi wiecznego przymierza. O jak cudowną rzeczą widzieć wszędzie Chrystusa jako pierwowzór wszystkich odwiecznych planów Bożych. On jest centrum i podstawą, początkiem i końcem wszystkich działań Bożych. Niech, więc będą przepełnione Nim nasze serca. Niech zawsze wielbią Jego nasze usta i niech chwali Jego całe nasze życie. Jego miłość niech da nam pragnienie żyć dla Jego chwały, każdego dnia życia naszego, aż zostaniemy przyjęci do niebiańskiego przybytku, ażeby wiecznie z Nim przebywać.

            I tak w krótkich słowach streściliśmy to wszystko, co według nas, jest główną myślą tego rozdziału. Jesteśmy świadomi, że to wszystko można także odnieść i do każdej pojedynczej osoby wierzącej. Dlatego też ten rozdział, podobnie jak i inne, został napisany ku nauce dla nas. A dla chrześcijanina jest rzeczą niezmiernie korzystną znać działania Boże, przejawy Jego łaski i drogi praworządności Jego. Jego drogi w stosunku do Kościoła, a także i w stosunku do wszystkich dzieci Bożych, a także i względem każdego oddzielnie.

 

 

Rozdział 31

 

Temat: Wojna przeciwko Madianitom

 

            Tutaj został zapisany nam ostatni etap życia Mojżesza, życia społecznego. Natomiast Ks. Powt. Prawa 34 rozdz. przedstawia nam, koniec jego życia prywatnego (osobistego). Rzekł Jahwe do Mojżesza: Pomścij Izraelitów na Madianitach. Potem zostaniesz przyłączony do twych przodków. Rzekł, więc Mojżesz do ludu: Przygotujcie spośród siebie mężów na wyprawę wojenną, przeciw Madianitom; mają na nich dokonać pomsty Jahwe. Poślijcie na wyprawę wojenną po tysiącu ludzi z każdego pokolenia, czyli dwanaście tysięcy zdolnych na wojnę. Razem z nimi wysłał Pinchasa, syna kapłana Eleazara i przedmioty święte oraz trąby sygnałowe. Według rozkazu, jaki otrzymał Mojżesz od Jahwe, wyruszyli przeciwko Madianitom i pozabijali wszystkich mężczyzn. 1-7. Jest to szczególne miejsce Pisma Świętego. bóg mówi do Mojżesza: Pomścij Izraelitów na Madianitach. Izrael został doprowadzony do grzechu przez Madianickie kobiety, które działały zgodnie z tym, co mówiła „dobra rada” Balaama, syna Beora. Izraelici musieli teraz oczyścić siebie od wszelkiej nieczystości, którą zaciągnęli na skutek braku przezorności. Miecz powinien zadać śmierć Madianitom. A cała zdobycz Izraela powinna zostać poddana próbie ognia lub oczyszczona przez wodę. Zło musiało zostać osądzone. Wojna ta nie była wcale taką zwykłą wojną. Przecież Izrael mógł jej uniknąć. To wcale nie była wojna, taka, jakie były na terenie Kanaanu. Ta wojna była rezultatem ich niewierności. Względem Boga, rezultatem ich nieczystego związku z nieobrzezanymi. Dlatego też tutaj, chociaż Jozue, syn Nuna już był zastawcą Mojżesza i wodzem Izraela, nie słyszymy ażeby on był uczestnikiem tej wojny. Zwierzchnictwo nad siłami zbrojnymi zostało tutaj powierzone Pinchasowi, synowi Eleazara, który bierze także ze sobą święte przedmioty i trąby. Wszystko jest tak charakterystyczne, że nie możemy wyjść z podziwu. Kapłani zajmują pierwsze miejsce pośród synów Izraela. Święte przedmioty zostały otoczone wojskiem. Gdyż zagadnienie dotyczyło zdjęcia winy z narodu i to winy zaciągniętej przez nieczystość zbliżenia się z nieczystym narodem pogańskim, ich wrogiem. Dlatego też na pierwszym planie pojawia się nie groźny dowódca wojskowy z kopią i mieczem, ale kapłan ze świętymi przedmiotami. Jak wiemy działa tutaj jednocześnie miecz. Jednak główna siła nie była w mieczu, ale w kapłanie i w kapłańskich przedmiotach. Kapłan był jak wiemy, tym pierwszym człowiekiem, który osądził zło. Teraz to wymaga zemsty. Wszystko to jest jasnym i zrozumiałym. Madianici przedstawiają nam szczególnego rodzaju wpływy na serca dzieci Bożych. A więc jest to pierwowzór duchowego zaślepienia i zgorszenia, za pomocą, którego szatan stara się nam, przeszkodzić w korzystaniu z niebiańskiego dziedzictwa. Izraelici nie powinni kontaktować się z Madianitami. Ponieważ jednak Izrael wstąpił w kontakt z Madianitami, na skutek nie zrozumienia swojego zadania, to teraz koniecznym było dla nich, aby Madianici zostali do końca zgładzeni. W takim samym położeniu znajdujemy się i my chrześcijanie. Zostaliśmy wezwani, aby przejść przez ten świat jako „pielgrzymi i przechodnie” nie zbliżając się z tym światem, będąc tylko wiernymi świadkami łaski Chrystusa, świecąc w tym świecie jako światła w ciemnym miejscu. Niestety! Daleko nam jeszcze do tego zupełnego oddzielenia się od tego świata. wstępujemy w różne związki z tym światem, a tym samym wpadamy w różnego rodzaju kłopoty i doświadczenia. Wojna z Madianitami wcale nie b7yła konieczną dla Izraela. To Izrael zawinił jednakże tutaj oglądamy dobroć Bożą. Bóg upatrzył szczególne kapłańskie środki, dzięki którym Izraelici nie tylko mogli pokonać Madianitów, ale także zawładnąć wielkim bogactwem, które należało do Madianitów. Dzięki wielkiemu miłosierdziu Bożemu, Bóg potrafi wyprowadzić dobro ze zła. On nawet pozwala, aby Izraelici przynieśli dla Niego część ze zdobyczy na Midianitach. Jednakże zło musiało być bezwarunkowo osądzone. Wszyscy wrogowie „męskiego rodzaju” musieli być zabici. Wszyscy ci, którzy byli przyczyną zła musieli ponieść śmierć. Ogień sądu i woda oczyszczenia musiały wykonać swoją powinność i to zarówno w stosunku do zdobyczy jak i do nich samych. I tylko Sam Bóg uczyni nas sposobnymi do zupełnego oddzielenia się od tego złego świata, abyśmy mogli iść tylko i wyłącznie ścieżką naszego niebiańskiego powołania, prowadzącą nas do Chrystusa.

 

 

Rozdział 32

 

Temat: Prośba Rubelitów i Gadytów.

 

            Opisany w tym rozdziale fakt, który miał miejsce, bardzo często służy jako powód do różnego rodzaju wątpliwości i różnic, które mają miejsce wśród ludzi wierzących. Istnieją różne poglądy dotyczące stanowiska, jakie zajęli dwa i pół pokolenia synów Izraela, dlatego, że ludzie różnie oceniają takie zachowania. Zapytajmy, więc wprost: Czy mieli prawo Izraelici wybierać dla siebie dziedzictwo po tej stronie Jordanu nie przechodząc przez niego? Powiedzmy to wyraźniej: Czy powinni wybrać sobie dziedzictwo graniczące z pustynią? O czym świadczył taki wybór – jeśli chodzi o duchowy charakter? Czy była to wielka pozycja duchowego szczytu, czy może duchowej choroby niemocy? Jak my możemy trzeźwo to rozważać i osądzić? Najpierw zechciejmy się zastanowić, gdzie w rzeczywistości znajdowało się darowane przez Boga dziedzictwo Izraela? Na pewno nie znajdowało się ono tam gdzie sobie obrali ci ludzie z dwu i pół pokolenia. Ich dziedzictwo leżało po drugiej stronie Jordanu w ziemi Kananejskiej. Czy to dziedzictwo było za małe, niewystarczające dla nich? Czyż serce czułe i myślące trzeźwo o Bogu, liczące się z Bogiem i oczekujące tylko pomocy Bożej mogło myśleć o innym dziedzictwie, o ziemi, która nie była im darowana przez Boga? Na pewno nie. Dlatego wcale nie musimy się wysilać, aby odpowiedzieć na zadane pytania. Wybierając sobie dziedzictwo Gadyci i Rubenici i połowa pokolenia Manassesa przed Jordanem ukazali swoją niewiarę, popełniając wielki błąd. Wybierają sobie sami dziedzictwo, według własnego uznania, kierując się tylko interesami typowo cielesnymi i świeckimi, a także oceną ich interesów według tego, co dostrzegło ich oko: Gdy ujrzeli krainę Jezer i Gilead, uznali, że… kierowali się wyłącznie swoimi własnymi wygodami i swoją własną oceną. Oni w ogóle nie biorą pod uwagę interesu Bożego. Nie pytają wcale o wolę Bożą. Gdyby oni liczyli się ze Swoim Bogiem, to nie mogłoby nigdy dojść do takiego wydarzenia. I na pewno by nie osiedlili się po tamtej stronie Jordanu. Kiedy nasze serce nie jest wypełnione pełnym zaufaniem do Boga, to następstwem takiego stanu, jest popadanie w wszelkiego rodzaju kłopoty. Dlatego dla nas jest bardzo ważnym abyśmy się nauczyli chodzić, dzięki miłosierdziu Bożemu drogą, która nie powoduje wszelkiego rodzaju wątpliwości i niedomówienia. A działanie takie, które nie wyzwala kłopotów i trudności jest jednym z naszych wielkich przywilejów. Aby jednak czynić należy chodzić z Bogiem będąc zupełnie podporządkowanym woli Bożej – w zgodzie z Jego Słowem. Zupełnie inaczej postąpili ludzie z pokolenia Rubena i Gada. To byli ludzie o podwójnej naturze. Dla nich interes życiowy był znacznie wyższym niż interes z ich Bogiem. Interes życiowy zapewniał wygodne życie według ciała, a to nie miało nic wspólnego z Chwałą Bożą. Gdyby ich serca były zainteresowane Chwałą Bożą będąc podporządkowane woli Bożej, to żadna siła nie mogłaby ich zmusić do działania takiego, którego rezultatem było osiedlenia się poza miejscem wyznaczonym przez Boga. Ich plan spotkał się z uznaniem ze strony Mojżesza. I chociaż praworządność Boża nie pozwoliła jemu przejść przez Jordan, to jego serce już było w Ziemi Obiecanej. Czyż mogłoby ono zaakceptować pragnienia ludzi, którzy pragną pozostawać poza Bożym dziedzictwem? Wiara nigdy nie może zadowolić się czymś mniejszym, czymś niepełnym, czymś, co nie jest prawdziwym udziałem narodu Bożego. Czyste oko i wierne Bogu serce, nie mogą znaleźć sobie dziedzictwa poza dziedzictwem wskazanym przez Boga. I to było przyczyną, dlaczego Mojżesz wyraził sprzeciw ich planowi. I chociaż on na skutek ich argumentów, wyraził zgodę, aby po wprowadzeniu Izraela w ich dziedzictwo (po okazaniu pomocy swoim braciom) mogli pozostać na tym, co sami wybrali. Jednak to wszystko wymagało ogromnej odwagi i samozaparcia, aby pozostawić z drugiej strony Jordanu swojej rodziny, pozostawić dzieci, żony, a samym iść z pozostałymi braćmi. Pomyślmy jednak: gdzie pozostawili Rubenici i Gadyci swoich najbliższych? Poza dziedzictwem wskazanym przez Boga. A tym samym oni [pozbawili ich udziału w prawdziwym dziedzictwie darowanym przez Boga. W dziedzictwie, które Bóg obiecał ich ojcom, Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi. A dlaczego tak się stało? Z powodu tego, że ta okolica nadawała się do hodowli bydła, dwa i pół pokolenia synów Izraela pozostaje poza dziedzictwem Bożym. I popatrzmy, do czego to doprowadziło. W Księdze Jozuego 22r. spotykamy się już z pierwszym bardzo smutnym następstwem. Z powodu wielkiej obawy, aby ich bracia nie przestali ich uważać za część narodu Izraela, za część narodu Bożego. Budują na brzegu Jordanu, wieli ołtarz. O czym to wszystko świadczyło? O tym, że nie należało im się osiedlać z tamtej strony Jordanu. Zwróćmy uwagę jak wielka trwoga padła na naród z powodu budowy tego ołtarza. Cała społeczność dostrzegła w tym fakcie odstępstwo Rubelitów i Gadytów, próbę oddzielenia się od społeczności Bożej. Usłyszeli tę wiadomość Synowi Izraela; cała społeczność synów Izraela zebrała się w Silo, aby wyruszyć przeciwko nim na wojnę. Synowie Izraela wysłali synów Rubena, Gada i połowy pokolenia Manassesa do ziemi Gilead, Pinechasa, syna kapłana Eleazara, a z nim dziesięciu książąt – księcia rodu z każdego pokolenia Izraela – stojących na czele wszystkich rodów Izraelskich plemion. Skoro przybyli oni do synów Rubena, synów Gada i połowy pokolenia Manassesa w ziemi Gilead: tak do nich przemówili: Mówi do was cała społeczność Jahwe: Co oznacza ta niewierność popełniona przez was wobec Boga Izraela? Dlaczego wy odwracacie się dziś od Jahwe budując sobie ołtarz, co jest buntem przeciw Niemu. Czyż nie dosyć przestępstw z Peor, z których nie oczyściliśmy się jeszcze do dzisiejszego dnia i przez które spadła ta klęska na społeczność Jahwe? Ponieważ wy dzisiaj nie chcecie iść z Jahwe, lecz chcecie się buntować przeciwko Niemu, jutro zapłonie On gniewem przeciwko całej społeczności Izraela. Jeśli ziemia waszego dziedzictwa jest nieczysta, przyjdźcie do kraju, który jest dziedzictwem Jahwe, gdzie wznosi się przybytek Jahwe i obierzcie mieszkanie między nami. Nie buntujcie się jednak przeciw Jahwe i nie buntujcie się przeciwko nam, budując sobie ołtarz poza ołtarzem Boga naszego Jahwe. (Joz. 22:12-19) Całe podejrzenie, trwoga, zaniepokojenie, strach przed odpadnięciem od ludu Bożego, było rezultatem błędów popełnionych przez Rubelitów i Gadytów. I chociaż ich wyjaśnienie, zupełnie zadowoliło ich braci. To jednak trzeba wyraźnie tutaj stwierdzić, że powodem całego tego wydarzenia, powodem obawy i budowy tego wielkiego ołtarza było ich niewłaściwe położenie. Wszystko to pochodziło od niewiary. Oni zatracili swoją ufność w Boga. Dla nas jest to także wielka lekcja wiary. Powinniśmy bardzo uważnie zapoznać się ze wszystkimi okolicznościami tego wydarzenia. Należy jednak podejść do tego, z duchowego punktu widzenia. Możemy tutaj śmiało powiedzieć, że te dwa i pół pokolenia, podjęli decyzję nieprawidłową, pozostając po drugiej stronie Jordanu. Dalsze skutki tej decyzji możemy znaleźć w 1Ks. Królewskiej 22:3. Tutaj dowiadujemy się, że te dwa i pół pokolenia, jako pierwsze popadły w ręce wroga. Ta część historii Izraela ostrzega nas abyśmy nigdy nie odwracali się od darowanych przez Boga przywilejów, a zadawalali się dobrami tego świata. i aby zawsze w nas objawiała się śmierć i zmartwychwstanie, przedstawione tutaj w pierwowzorze Jordanu. (Jest wielka liczba szczerze oddanych Bogu chrześcijan, którzy jednak nie widzą niebiańskiego powołania Kościoła i nie przyswajają sobie nauki, która została wyłożona przez Apostoła Pawła w Liście do Efezjan. Pomimo to są ludzie szczerzy, oddani Bogu, a także prawdziwi członkowie Kościoła. Jednakże jesteśmy pewni tego, że ci ludzie bardzo wiele tracą z błogosławieństw, jak też i z mnóstwa przywilejów, dostępnych prawdziwym dziedzicom dziedzictwa Bożego) Oto wielka lekcja zawarta w tym rozdziale: Idąc za Chrystusem musimy być zdecydowani, że już dla nas nie ma powrotu, dlatego że: Kto bowiem żywi wątpliwość, podobny jest do fali morskiej wzbudzonej wiatrem i miotanej to tu, to tam. Człowiek ten niech nie myśli, że otrzyma cokolwiek od Pana, bo jest mężem chwiejnym, niestałym we wszystkich swoich drogach. Jak. 1: 6-8. Ludzie uważający siebie za chrześcijan, a odrzucający w tymże samym czasie niebiańskie wezwanie, ludzie, którzy postępują według obyczajów tego świata, starający się być uważanymi także i za obywateli tego świata, przynoszą wielką ujmę dziełu Bożemu i świadectwu Chrystusowemu. Tacy po pewnym czasie stają się narzędziem w ręku diabła. Chrześcijanin niezdecydowany, chwiejny i powątpiewający jest dla Bożego dzieła większym przeciwnikiem, aniżeli świecki człowiek lub nawet ateista. Niekonsekwentny chrześcijanin o wiele więcej powoduje szkody, aniżeli wszelkiego rodzaju niemoralność. To może wydawać się zbyt śmiałym stwierdzeniem, jednak jest to smutna prawda. Chrześcijanie żyjący na granicy pomiędzy światem, a ziemią Obiecaną, dzieci Boże mające i utrzymujące zmieszane interesy, najbardziej szkodzą dziełu Bożemu, a jednocześnie są pomocnikami samego diabła. Chrześcijanin prowadzący interesy z tym światem wkrótce stanie się wrogiem interesów Chrystusowych. Ginący świat bardzo potrzebuje zdecydowanych, szczerych, mężnych świadków Pana Jezusa Chrystusa, których całe dążenie wskazuje na ich całkowite zainteresowanie, niebiańskim dziedzictwem. Ludzi, którzy są całkowicie pochłonięci dziełami Bożymi i są obcymi dla interesów świata.

            Drogi przyjacielu czytający te słowa, czy pomyślałeś o tym wszystkim? Skontroluj siebie w obecności Bożej i odrzuć wszystko, co przeszkadza ci w pełnym oddaniu swojego serca, duszy i ciała Umiłowanemu, Który oddał Siebie za nas. Starajmy się, więc żyć według dobroci Bożej, aby mówiąc językiem 22 rozdziału Księgi Jozuego, nie potrzeba było budować „ołtarza na podziw”. I abyśmy się nie starali tylko tym. Co budujemy na podziw udowadniać, że należymy do Bożego ludu i że służymy Bogu. wtedy wszystko wokół nas stanie się jasnym, wszelkie wątpliwości znikną, nasze świadectwo stanie się przejrzyste i czyste, dźwięk trąby czysty, zrozumiały i głośny. Pokój nasz będzie płynąć jak woda w spokojnej rzece. A każdy krok w naszym życiu, każda cecha naszego charakteru służyć będzie ku chwale Tego, Którego Imię mieszka w nas. Niech, więc nam Bóg Miłosierdzia i Dobroci wypełni nasze serca i serca całego Jego ludu pragnieniem i dążeniem do czystości i świętości, aby przez samoosądzenie poddać się oczyszczeniu ogniem Ducha Świętego. gdyż przez to wypróbowana i oczyszczana nasza wiara pozostała niewzruszoną przed naszym Bogiem.

 

 

Rozdziały 33 i 34

 

Tematy: Poszczególne etapy wyjścia.

                Podział i granice Kanaanu.

 

            Rozdział 33 jest dokładnym opisem poszczególnych etapów marszu narodu Bożego przez pustynię. Czytając ten rozdział możemy oglądać wielką miłość i troskę Bożą. Nasz Bóg nie tylko kieruje przemarszem Swojego narodu, lecz znajduje się z nimi w każdej trudnej sytuacji, wśród niegościnnej pustyni, a także będąc otoczonym przez różne narody tam żyjące. Jahwe chciał zachować pamięć o wszystkich postojach Swojego narodu, zaczynającego swoja podróż od Egiptu, aż do wejścia do Ziemi Obiecanej, przejścia przez Jordan. I tak poczynając od kraju mroku i śmierci, a kończąc w kraju mlekiem i miodem płynącym. Przecież Jahwe twój Bóg, który ci błogosławił w pracy twych rąk, opiekuje się twoją wędrówką po tej wielkiej pustyni. Oto czterdzieści lat Jahwe twój Bóg jest z tobą i niczego nie brakuje. Powt. 2:7. Jahwe troszczy się jak najlepsza karmicielka. Nie dopuszczał do tego, aby niszczyło się ich obuwie i ich odzież. Pilnował, aby ich noga nie opuchła. Wszystkie postoje, przemarsze, które odbywali w pustyni. Błogosławiona droga! Dziwny Wódz! Dla zmęczonego serca jest radosnym wiedzieć, że każdy krok uczyniony przez niego na drodze przez pustynię tego świata, jest dokładnie odnotowany przez niekończącą się miłość i świętość naszego Boga. On zawsze prowadził Swój lud drogą prostą i niebiańską do niebiańskiej ojczyzny. Nie ma w jego życiu takiego wydarzenia, które by nie było dokładnie wymierzone, przewidziane przez Samego Boga. Podobnie jest i z nami. Jeżeli my zajmujemy prawdziwe położenie w Chrystusie, to nasza przyszłość jest błogosławiona i szczęśliwa. Niech, więc Sam Bóg wypełni nas pragnieniem, aby z pełnym zaufaniem chodzić z nim każdego dnia, poddaje siebie Chrystusowi. Oto prawdziwe źródło pokoju i błogosławieństwa w drodze przez pustynię. Kiedy nasza podróż przez pustynię dobiega końca i dojdziemy do wyznaczonego przez Boga celu. On weźmie nas do siebie, abyśmy byli z Nim na zawsze.

            W 34 rozdziale czytamy o wyznaczeniu dokładnych granic przez Samego Boga. Ta sama ręka, która prowadziła Izraela przez pustynię teraz określa dokładnie dziedzictwo ich z obiecanym kraju. Niestety! Oni nigdy nie wzięli w posiadanie tego dziedzictwa, które zostało zakreślone ręką Bożą. On dał im w dziedzictwo całą tą ziemię, oni natomiast zawładnęli tylko częścią i to na bardzo krótki czas. Jednak dzięki Bogu zbliża się czas, kiedy potomstwo Abrahama otrzyma w wieczne władanie, cudowne dziedzictwo, z którego oni byli wygnani. Jahwe bez wątpliwości wykona wszelkie obietnice Swoje i wprowadzi Swój naród w wyznaczone przez Niego dziedzictwo. To wszystko, co On obiecał i co potwierdził przysięgą na Siebie Samego, i co zostało potwierdzone krwią Baranka. Nic nie może zostać pominięta lub zapomniane, z tego, co Bóg powiedział. Wszystkie Boże obietnice są „Tak” i „Amen” w Chrystusie Jezusie Panu naszym, Który wczoraj, dzisiaj i na wieki jest Tym Samym.

 

 

Rozdział 35

 

Tematy: Dział Lewitów. Miasta ucieczki.

 

            Pierwsza część tego rozdziału mówi nam o szczególnej trosce Boga w stosunku do jego sług, Lewitów. Każde pokolenie synów Izraela miało obowiązek oddać pod rozporządzenie Lewitów, określoną liczbę miast z ich przedmieściami. Liczba, zatem miast, które wraz z pastwiskami należeć maja do Lewitów wynosić będzie czterdzieści osiem. Przy wyborze miast, które oddacie z dziedzictwa Izraelskiego weźmiecie z pokolenia większego, większą ich liczbę, a z mniejszego mniejszą. Każde winna odstąpić stosownie do otrzymanego dziedzictwa odpowiednią liczbę miast Lewitom. 7-8w. I tak Lewici znajdowali się w bezpośredniej zależności od Boga. Całe ich dziedzictwo, cała ich własność była w Bogu. Błogosławione dziedzictwo. Błogosławiony udział. Drogocenny los. Dla wiary nie mogło istnieć nic lepszego. Błogosławieni, którzy mogli powiedzieć Bogu: Jahwe częścią dziedzictwa mego. To właśnie Ty mój los zabezpieczasz. Ps. 16:5. Stół dla mnie zastawiasz wobec mych przeciwników, namaszczasz mi głowę olejkiem, mój kielich jest przeobfity. PS. 23:5. Bóg troszczył się o swoje sługi. I oto daje możliwość dla całej społeczności Bożej spróbować tego cudownego przywileju. To naprawdę był cudowny przywilej, to był święty przywilej. Bóg pozwala, aby w tym mieli także swój udział ci, którzy byli Jego ludem. Izrael teraz mógł wespół z Bogiem troszczyć się o tych, którzy dobrowolnie oddali siebie na służbę Jemu. W ten sposób dowiadujemy się, że czterdzieści osiem miast wraz z przedmieściami zostało wydzielonych dla Lewitów przez dwanaście pokoleń Izraelskich. Z tych miast Lewici mieli prawo wybrać sześć miast ucieczki dla ludzi, którzy nieumyślnie popełnili zbrodnię. Nasz Bóg wszystko wspaniale przewidział. Co za wspaniały początek i jak wspaniałe wykonanie i dokończenie. Położenie tych miast było następujące: trzy miasta na wschodzie kraju i trzy na zachód od Jordanu. Mieli rację Ruben i Gad, że obrali sobie za dziedzictwo ziemie na wschód od Jordanu, lub nie mieli, jednak Miłosierny Bóg nie chciał pozostawić nieszczęsnego zabójcę, który nieumyślnie dokonał tej zbrodni, bez przemocy. On znalazł wyjście w mieście ucieczki, aby ten mógł tam się schronić przed mścicielem. Jahwe chciał, aby każdy nieumyślny zabójca miał szansę ocalenia swojego życia w mieście ucieczki. Każde szczere serce z powodu tego, ze nasz Bóg tak wszystko wszechstronnie przewidział, zostaje wypełnione niezmierną wdzięcznością. Jeżeli jednak zabójca popadł w ręce mściciela, to działo się tak, nie, dlatego, że nie miał, dokąd się schronić, ale że z tego prawa w pełni nie skorzystał. Wszystko zostało dokładnie przewidziane. Miasto nosiło odpowiednią nazwę i było znane dla każdego. A więc wszystko było jasne i zrozumiałe. I takimi są właśnie wszystkie drogi Boże. Na pewno i mściciel czynił wszystko, co tylko było w jego mocy, aby znaleźć i wymierzyć karę temu, kto spowodował śmierć jego krewnego. Na pewno nikt nie byłby tak bardzo lekkomyślny żeby sądzić o sobie: skoro mam ponieść śmierć to na pewno nic mnie już nie uratuje, a skoro nie to i nie potrzebne jest mi miasto ucieczko. Jeżeli jest mi sądzone ponieść konsekwencje czynu, to nigdzie od tego nie ucieknę w taki sposób. On doskonale wiedział, że skoro tylko mściciel krwi spotka jego, to jego wszelkie pomysły i zapewnienia nie będą miały sensu poza miastem ucieczki. Jeżeli on znalazł się w mieście ucieczki, to on był poza zasięgiem mściciela, z jego głowy nie mógł spaść daremnie nawet włos, a to, dlatego, że tak właśnie mówiła Boża ustawa. Jednak on musiał nadal bardzo uważać na każdy swój krok. On nie mógł wychodzić poza granicę miasta. Nie mógł pójść i odwiedzić swojej rodziny, swoich przyjaciół. On był uchodźcą ze swojego własnego domu. Jednak jego sytuacja nie była taką całkowicie beznadziejną. To nie raz na zawsze osądzony przestępca. Pozbawiony swojego własnego domu, z dala od swojej własnej rodziny oczekiwał śmierci arcykapłana, który jest namaszczony olejem świętym. Po śmierci arcykapłana zabójca mógł powrócić do swojej dziedzicznej posiadłości. Ta ustawa była pierwowzorem stosunku Boga do Izraela. Naród Izraelski osądził na śmierć „Księcia Życia”. Jest rzeczą konieczną, abyśmy wiedzieli, w jaki sposób na to patrzy Bóg. Jeżeli oni są rzeczywistymi zabójcami z premedytacją, to nie ma dla nich żadnej nadziei. A może Bóg ich widzi jako zabójców z przypadku, nie umyślnych? Żaden morderca, który świadomie zabił, nie miał prawa ukrywać się w mieście ucieczki. Jahwe przemówił do Jozuego w tych słowach: Powiesz synom Izraela: wyznaczcie sobie miasta ucieczki, o których wam mówiłem przez Mojżesza, aby tam mógł uciec zabójca, który zabił człowieka przez nieuwagę bezwiednie. Będą one dla was schronieniem przed mścicielem krwi. do jednego z tych miast powinien uciec zabójca: zatrzyma się u wejścia i przedstawi swoją sprawę starszym miasta tego, do którego uciekł. Przyjmą go oni do miasta i wyznaczą mu na miejsce by mógł mieszkać wśród nich. Jeśli mściciel krwi będzie go ścigał nie wydadzą go w jego ręce, ponieważ bezwiednie zabił swojego bliźniego, do którego przedtem nie żywił nienawiści. Zabójca powinien zostać w mieście dopóki nie stanie przed sądem zgromadzenia i aż do śmierci arcykapłana, który w tym czasie będzie sprawował czynność. Wtedy dopiero może zabójca wrócić do miasta swojego i do swego domu w mieście, z którego uciekł. Joz. 20:1-6. Gdyby kogoś jakimś przedmiotem drewnianym tak pobił, iż ów człowiek umarł, wtedy ten, który uderzył ( a można by było tym narzędziem zadać śmierć) jest zabójcą i jako tak i musi umrzeć. Zabójcę winien zabić mściciel krwi, gdziekolwiek go spotka może zabić. Liczb. 35:18-19.

            Jednak dzięki wielkiemu miłosierdziu Bożemu, Jahwe postępuje z Izraelem jak z zabójca nieumyślnym, a nie jako z zabójca umyślnym. Lecz Jezus mówił: Ojcze przebacz im, bo nie wiedza, co czynią (Łuk. 23:34) Te wielkie słowa mające tak wielkie znaczenie, doszły do uszu Boga Izraela. One zostały wysłuchane i wykonane. A ich wielkie znaczenie zostanie uwidocznione w przyszłej historii narodu Izraela. Oko Najwyższego pilnie strzeże Izraela. Teraz widzimy ich jako wygnanych z domu swoich ojców. Przyjdzie jednak czas i oni zostaną zgromadzeni w całości ze wszystkich narodów z całej ziemi. (Autor pisze te słowa w czasach, kiedy to nie było państwa Izraela na mapie świata- przed 1840r.) Ale teraz to wszystko nie będzie miało miejsca z ponowną śmiercią naszego Wielkiego Arcykapłana. Bo On dzięki Swojemu nieśmiertelnemu Imieniowi – nie umiera i umrzeć nigdy nie może. Ale On opuści Swoje miejsce w niebie, gdzie obecnie przebywa. On pojawi się jako Król i Arcykapłan, aby zasiąść na Swoim tronie. Wtedy nastąpi pełny ich powrót i pełne przyjęcie w utraconym dziedzictwie, które musieli kiedyś opuścić i być rozproszonymi pomiędzy narodami całej ziemi. Nieumyślny zabójca musiał przebywać przez określony czas z dala od swojego domu. Jednak oni nie będą zaliczenia do rzeszy prawdziwych przestępców, a to, dlatego, że dokonali przestępstwa przez swoją niewiedzę. Apostoł Paweł pisze: Dostąpiłem jednak miłosierdzia, ponieważ działałem z nieświadomością w niewierze 1Tym 1:13. A Apostoł Piotr mówił do Izraelitów: Lecz teraz wiem bracia, że działaliście w nieświadomości, tak samo jak i zwierzchnicy wasi. Dz. Ap. 3:17. Te słowa w związku z drogocennym wstawiennictwem Tego, na Kogo to padł gniew sądu Bożego, świadczą o tym, że Izrael jest nieumyślnym zabójcą. Bóg przewidział miejsce ucieczki, jak też i obronę, dla Swojego umiłowanego ludu, w określonym czasie. I wtedy Izrael powróci do swojej posiadłości, którą to Bóg dał na zawsze Abrahamowi, przyjacielowi swojemu. Gdybyśmy chcieli widzieć w nich pierwowzór Chrystusa jako miejsce ucieczki dla wierzącej duszy, to spotykamy wiele trudności w tym temacie. Wiele elementów tutaj występujących, gdybyśmy chcieli je stosować do życia chrześcijańskiego, wskazywalibyśmy na wiele sprzeczności z tym, co tutaj było powiedziane. I tak według tego, co mówi Ks. Jozuego 20: 1-6, zabójca, który uciekł do miejsca ucieczki, podlegał nadal orzeczeniom sądu. A jak wiemy dla wierzącej duszy w Chrystusa Jezusa nie ma i nie może być osądzenia, a to z tej prostej przyczyny, że Jezus Chrystus poniósł na Sobie cały wyrok gniewu Bożego, zamiast niego. Człowiek, który znalazł miejsce azylu, a który zabił nie chcąc tego popełnić, kiedy tylko znalazł się poza miejscem azylu, mógł natychmiast być zabitym przez mściciela krwi. wierzący w Jezusa Chrystusa nigdy nie może zginąć. On jest tak samo bezpieczny jak i Sam Zbawiciel Jezus Chrystus. Tym nie mniej wierzący będzie musiał stanąć przez sądową stolicą Chrystusową. Tylko z tym, że tam już nie będzie wiecznego potępienia. Jak widzimy, zagadnienie zabójcy nieumyślnego dotyczyło tylko bezpieczeństwa czasowego. A więc życia doczesnego w tym świecie. Jednak w zagadnieniu dotyczącym wierzącego w Pana Jezusa, sprawa dotyczy zarówno życia obecnego jak też i tego przyszłego. Dlatego tutaj jest duża różnica pomiędzy tymi zagadnieniami. Różnic więcej aniżeli podobieństw. Pełna zgodność została wyrażona tylko w jednym ważnym punkcie: w nieodwracalnym niebezpieczeństwie, a także w konieczności ucieczki, aby znaleźć miejsce schronienia. Jeżeli więc dla mordercy nieumyślnego byłoby czymś zupełnie niedorzecznym pozostawanie w dotychczasowym miejscu choćby przez chwilę. To o ile bardziej bezmyślnym okazuje się grzesznik, który waha się, aby przyjść do Chrystusa. Gdyby nawet najmniejsza przeszkoda stanęła pomiędzy Chrystusem a grzesznikiem, to grzesznik nigdy nie mógłby uniknąć osądzenia. Bardzo ważna myśl! Niech nad tym zastanowi się każdy, kto nie złożył na Chrystusa brzemienia swoich grzechów. Gdyż nie można znaleźć miejsca pokoju, poza miejscem ucieczki, które jemu daruje Ewangelia. Sąd i to sąd straszny, przed którym ujść nie można. Oczekuje każdego, kto lekceważy miejsce ucieczki w Chrystusie. On nie tylko jest zagrożony przez mściciela krwi (mściciel krwi mógł go nie znaleźć) sąd ten, który go oczekuje dosięgnie go wszędzie, poza Chrystusem.

            Drogi przyjacielu, jeżeli ty uważasz siebie bezpiecznym i jeszcze nie zwróciłeś się do swojego Boga w pokorze i prośbie, i w pokucie za grzech, a teraz czytasz tą książkę, to posłuchaj głosu, który przemawia do ciebie. Biegnij, aby ocalić swoje życie! Nie oszukuj samego siebie. Nie zwlekaj. Nie wiesz dnia ani godziny, kiedy będziesz musiał pozostawić ten świat, a iść do miejsca, gdzie już nie zobaczysz choćby najmniejszego promyka nadziei. A to miejsce jest miejscem wiecznej nocy, wiecznych mąk, wiecznych cierpień. Drogi przyjacielu, w tych zapisanych tutaj słowach jest wielka prośba do ciebie: przyjdź takim, jakim jesteś do Pana Jezusa. On oczekuje ciebie z wyciągniętymi rękoma, aby cię przyjąć i ukryć ciebie w Swoich objęciach. On chce ci przebaczyć, zbawić ciebie, wylać na ciebie pełnię miłości, która wypełnia Jego serce, a która została ci objawiona w Jego ofierze. Niech Sam Bóg, Ojciec Wieczności pobudzi twoje serce Swoją siłą. A Jego wypełnione miłością serce mówi: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja uspokoję was. Cudowne słowa miłości. Niech one zostaną zapieczętowane miłością Bożą w wielu pragnących sercach. Chciejmy, więc zakończyć tą część Bożej Księgi, a czynimy to z wielką świadomością wielkiego bogactwa, jakie ona zawiera. Staraliśmy się bardzo zainteresować nią każdego, kto pragnie duchowej literatury, chociaż zdajemy sobie sprawę z naszego słabego stanu duchowego. Tak samo nasza praca jest tylko słabym przekazem kropli z morza mądrości Bożej. Wierzymy jednak, że za pośrednictwem Ducha Świętego Dam Bóg oświeci serce i rozum czytającego, w poznaniu prawdy Jego, pokrzepiając wszystkich, którzy uczestniczą w służbie Jego, bo czasy są złe. Niech cudownemu Imieniowi Jezus dającemu życiodajna siłę. Niech Sam Bóg utwierdzi w łasce i miłości i poznaniu Jezusa Chrystusa.

Rozdział 36 był omawiany w komentarzu do rozdziału 27.