Jan 14:23

Słowo pisane

24.09.2021r. wieczorne Marian – Określony cel mówienia i działania

24.09.2021r. wieczorne Marian – Określony cel mówienia i działania

 

Dzisiaj z pomocą Pana, będziemy chcieli porozmawiać o wytyczonych celach. Każdy ma w życiu jakiś tam swój cel. Często jest tak, że ludzie żyją bezcelowo, to co się wydarzy, to się wydarzy, i w taki sposób funkcjonują. Albo mają jakiś cele, które chcą osiągać i wtedy poświęcają swoje życie, na przykład sportowcy czy ktoś chce zostać powiedzmy chirurgiem albo kimś tam jeszcze. I w tym kierunku zmierzając rezygnuje z niektórych rzeczy, żeby to móc osiągnąć. I w sumie człowiek znajdując jakiś cel na swojej drodze, nie raz mniema, że to jest dobry cel i się go łapie i potem okazuje się, że to nie było zbyt dobre, bo owoc pokazuje później, że to był zły cel i trzeba wrócić i oczyścić sobie ten teren. Ale z chwilą, kiedy przyszedł Pan Jezus Chrystus na ziemię, pojawił się dla nas, ludzi, konkretny cel, taki rzeczywisty cel, który nie tylko mówi nam o jakiś osiągnięciach ziemskich, gdzie na ziemi coś tam osiągniemy, tylko bardziej wskazuje nam na osiągnięcia ponad ziemskie, sięgające dalej niż funkcjonalność tej ziemi. Pojawił się cel, dla którego warto oddać życie, jedyny dla którego warto oddać całe życie. I człowiek, który chce się uratować na tej ziemi, chce wygrać w tym osiągnięciu tego celu, musi skoncentrować się tylko na tym. To jest główne. Wszystko co dzieje się obok musi być podporządkowane temu celowi, wtedy człowiek wygra.

Tak przyszedł Jezus i On miał cel tutaj Swojego przyjścia. On nie przyszedł bez celowo na ziemię, tak zjawił się i zastanawiał się co bym Ja miał tutaj teraz zrobić na ziemi. On z konkretnym celem przyszedł na ziemię. Celem tym było, aby wydostać nas z niewoli ciemności, uwolnić nas od naszych grzechów i On w tym kierunku zmierzał, cały czas wiedział, że to będzie musiało się odbyć w śmierci krzyżowej i On o tym mówił, idąc jeszcze z uczniami opowiadał, że przyjdzie ten czas, kiedy będzie ukrzyżowany i umrze na krzyżu i zmartwychwstaniu. Miał określony cel. Z powodu grzechu byliśmy w stanie wojny z Bogiem, służyliśmy w złej armii. Jezus też jako cel Swojego przyjścia miał to, żeby nas pojednać z Bogiem, żeby usunąć przeszkodę, która oddzielała nas od Boga i On to zrobił. On wykonywał konkretną pracę w konkretnym kierunku i całe Jego życie było na tym skoncentrowane, On nie dał się odciągnąć gdziekolwiek, w cokolwiek innego, lecz patrzył w tym kierunku i w tym kierunku zmierzał. Później, kiedy mówi nam o tym, żebyśmy poszli za Nim, to też mówi o tym wyznaczonym celu, że to nie jest pójście na chybił trafił, tylko to jest pójście w tym samym w którym On zmierza.

Bez Niego nie moglibyśmy się narodzić na nowo, a więc w sumie znowuż był cel, że nie tylko, żeby założyć jakąś religię, kolejną religię powiedzmy, tylko celem było, żebyśmy mogli umrzeć dla swoich starych sposobów postępowania, wyciągania wniosków działania i rozpocząć całkowicie nowe życie. A więc śmierć i zmartwychwstanie.

Kolejną taką rzeczą, która była dla nas ważna i którą Jezus też przyszedł, aby wykonać, to stać się dla nas drogą powrotu do Boga. Ze Swojego życia tutaj w ciele na ziemi uczynić dla nas drogę, abyśmy mogli trafić do domu Ojca. Stał się dla nas prawdą, życiem wiecznym. On miał konkretny cel. Nie tylko, żeby zafrapować ludzi Sobą, żeby ludzie zaczęli trochę myśleć o Jezusie, o Bogu, żeby stało się im bardziej przyjemne spotykać się i śpiewać jakieś ładne pieśni czy piosenki czy inne rzeczy, żeby ludzie byli ogólnie zadowoleni z tego. Tylko raczej Jego celem było to, żeby ludzie nie tyle patrzeli na swoje zadowolenie, tylko na zadowolenie Boga do którego idą. Stał się drogą na której bezbożni upadają, sprawiedliwi nią idą. Nie stał się drogą tak dla wszystkich: kto chce niech idzie. Na tej drodze trzeba poddawać się wpływowi Jego życia, aby zmierzać dalej w tym określonym kierunku.

Kolejną rzeczą, która Jezus miał jako cel Swojego przyjścia, to dać nam zwycięstwo nad diabłem, żeby diabeł nas nie zniewalał, nie zmuszał nas do pełnienia swojej woli. Aby w tym zwycięstwie Chrystusa, które On osiągnął nad diabłem, każdy z nas dostał osobiste zwycięstwo nad diabłem przez krew przelaną Jezusa Chrystusa, przez Jego zwycięstwo. Przyszedł nie tylko nas zaznajomić, że możemy być pojednani z Bogiem, że możemy wracać do Niego i stale chodzić jak niewolnicy diabła, tylko On też w celu Swojego przyjścia miał to, żebyśmy doznali wolności i On nas uwolnił z tej niewoli, abyśmy na wolności żyli. Konkretny cel i konkretne działania w tym kierunku są opisane te wszystkie elementy w Biblii, o których mówię teraz i On wiedział, że my jesteśmy w lęku, w obawie przed śmiercią, i On przyszedł nas uwolnić też z tego.

Wiele zadań wykonywał w tym czasie, kiedy uzdrawiał ludzi, głosił Królestwo Boże, wykonywał olbrzymią pracę w tym czasie. I ona była, można powiedzieć, prawie, że nie widoczna ta praca, On ją cały czas wykonywał, cały czas On był centrum tego wszystkiego, bo wszystko miało być zbudowane na Nim. On nie musiał jeszcze kogoś dołączać do siebie w tym zadaniu, On dołączał ludzi już na podstawie wykonanego zadania. On wykonał to z jakim celem przyszedł, a każdy zaczynał z tego korzystać, włącznie z apostołami, oni zaczęli korzystać z tego wypełnienia co Jezus uczynił.

 Jeszcze jest taki też cenny cel Jego przyjścia, że On przyszedł, aby powstała do życia Jego Oblubienica, aby powstał Kościół, aby kiedyś, kiedy wróci tutaj, żeby wrócić po swoją umiłowaną, po Swój Kościół, po tych, którzy weszli w ten sam kierunek, zaczęli zmierzać w tym samym kierunku w którym On szedł, stosując to, czego On nas uczy. Konkretne patrzenie po co żyjemy, co nas naprawdę dopinguje do tego, żeby to odrzucić, a to przyjąć i to musi być właśnie Chrystus, to musi być Ojciec.

Człowiek wierzący nie żyje bez celowo, nie żyje jakoś tam. Myśmy kiedyś żyli bez prawdziwego celu, bez Boga na świecie, jest napisane, żyliśmy. I w sumie wszystkie cele jakie mieliśmy, jako bezbożni, to były cele bezbożne, to były zadowolenia czy szczęścia, tragedie, wojny, w końcu śmierć i nic specjalnego z tego życia nie wynikało. Ale kiedy Chrystus nas wydostał z tego i dał nam ten konkretny cel, który przed nami postawił, to stało się dla nas ważnym to, aby być domem dla Boga. I stąd w liście do Efezjan napisane, że zbudowani jesteśmy na fundamencie apostołów i proroków, której kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus.

Celem naszym jest budować się na dom Boży i tu nam właśnie wróg bardzo przeszkadza w tym celu w różny sposób: przez naszą niedojrzałość, przez lęki, obawy, cokolwiek to by było, on próbuje przeszkadzać nam, abyśmy śmiało zmierzali w tym kierunku, abyśmy śmiało sobie poczynali, bo Chrystus to dla nas uczynił możliwym. I gdy coś nam się nie wiedzie, czy nie powodzi, diabeł zaraz potępia i chce, żebyśmy zostawili to, bo jego obawą jest to, że gdy człowiek mimo wszystko trwa, to jednak zobaczy tą celowość swojego życia, że to jest dla Boga, że nie żyjemy już dla siebie, ale dla Pana. I wtedy człowiek zacznie szczególną uwagę zwracać na to jak iść w tym kierunku.

Wiemy, że Duch Święty również przyszedł w tym celu. Jezus mówi: nie zostawię was sierotami, żee przyszedł, aby nas prowadzić dalej, abyśmy szli prawidłowo, żebyśmy mogli poznawać prawdę. Wierzący człowiek ma konkretny cel swojego życia na ziemi, jeżeli pilnuje tego celu, to ten cel zawsze jest dalej niż sięga ta ziemia. Nie łączy się z tym, co tutaj na ziemi jest, w ten sposób, aby to było zamknięcie tych wszystkich celów jakie są w życiu człowieka, ale celem człowieka jest o wiele więcej.

W 5 księdze Mojżeszowej, 13 rozdziale, i tu mamy od 1 wiersza:

"Wszystko, co ja wam powiedziałem, starannie wypełniajcie. Nic do tego nie będziesz dodawał ani niczego od tego nie ujmiesz. Jeśliby powstał pośród ciebie prorok albo ten, kto ma sny, i zapowiedziałby ci znak albo cud, i potem nastąpiłby ten znak albo cud, o którym ci powiedział, i namawiałby cię: Pójdźmy za innymi bogami, których nie znasz, i służmy im, to nie usłuchasz słów tego proroka ani tego, kto ma sny, gdyż to Pan, wasz Bóg, wystawia was na próbę, aby poznać, czy miłujecie Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej."

 

 I my widzimy jak to się dzieje także i w naszych czasach, gdzie wśród ludzi, którzy czczą bałwany dzieją się jakieś tam duchowe poruszenia, prorocy się pojawili, uzdrowiciele, ci, którzy wypędzają demony, a mimo wszystko nadal jest prowadzenie do bałwanów, do bałwochwalstwa, do kłanianiu się kawałku drewna, całowania jakiegoś tam krucyfiksu czy czegokolwiek i nadal jest w tym kierunku prowadzone i ludzie mówią: no zobacz, u nas jest to. Bóg sprawdza człowieka, czy człowiek będzie patrzeć na to, co Bóg mówi, czy człowiek pójdzie za tym, i tam się wiele rzeczy dzieje, naprawdę dzieją się, i ktoś mówi: ksiądz jakiś tam prorokował i wykonało się. Ale dalej pozostaje to samo, dalej pozostaje czczenie świętych czy tam inne rzeczy, które pozostają w życiu człowieka. Zamiast prowadzenia do celu przyjścia Chrystusa, jest tam dalej pozostawanie w celu tych wydarzeń tutaj ziemskich bardziej, skoncentrowania się bardziej na tym, co widzą oczy. Bóg próbuje, sprawdza człowieka, On ma cel Swojego działania, On pozwala komuś takiemu funkcjonować i działać, ale po to, żeby sprawdzić czy ty pójdziesz za tymi rzeczami czy jednak będziesz wiedzieć, że Bóg się nie zmienia. I choćby nawet ktoś prorokował i wykonało by się, jeżeli nie ma tam celu, w którym przyszedł Chrystus, to nie jest to droga do Boga. To jest próba czy pójdziesz złą drogą.

 

"Za Panem, waszym Bogiem, pójdziecie i jego będziecie się bać, i jego przykazań przestrzegać. Jego głosu będziecie słuchać, jemu będziecie służyć i jego się trzymać. A ten prorok albo ten, kto ma sny, poniesie śmierć, gdyż namawiał do odstępstwa od Pana, Boga waszego, który was wyprowadził z ziemi egipskiej i wykupił cię z domu niewoli, aby cię sprowadzić z drogi, którą Pan, Bóg twój, nakazał ci iść. Tak wyplenisz to zło spośród siebie. Jeśliby rodzony twój brat albo twój syn, albo twoja córka, albo twoja żona, albo twój przyjaciel, którego miłujesz jak siebie samego, namawiał cię potajemnie, mówiąc: Chodźmy i służmy innym bogom, których nie znałeś ani ty, ani twoi ojcowie, któremuś spośród bogów ludów będących wokół was, zarówno tych bliskich jak i tych odległych od ciebie, od krańca ziemi do krańca ziemi, nie zgodzisz się ani go nie usłuchasz, a twoje oko nie zlituje się nad nim i nie pożałujesz go ani go nie ukryjesz, ale nieodwołalnie zabijesz go. Ty pierwszy podniesiesz przeciw niemu swoją rękę, aby go zabić, a potem cały lud, i ukamienujesz go, zadając mu śmierć za to, że usiłował odwieść cię od Pana, Boga twego, który wyprowadził cię z ziemi egipskiej, z domu niewoli."

 

Próba, pozostawienie, żeby zobaczyć, żeby sprawdzić, żeby lud mógł wybierać ku jakiemu celowi chce zmierzać, czy to jest coś co wystarczy religijnie czy to jest życie nadal? Czy to będzie życie dzięki Jezusowi czy to będzie jakaś fajniejsza religia na przykład: fajnie grają na instrumentach, jakieś skoczne melodyjne rzeczy można przy tym prawie potańczyć tak fajnie i dla Boga też i tam jeszcze jakieś inne rzeczy też, cudzołóstwo dopuszczone, bo przecież ludzie nie mogą się smucić, Bóg chce, żeby byli zadowoleni. I znowuż i kolejne i kolejne i w ten sposób Bóg też próbuje Swój lud czy będziesz szedł dalej dzięki Jezusowi myśląc o życiu zgodnym z wolą Boga czy pozwolisz się zwieść i oszukać i zaczniesz w celach swoich znajdywać już upodobanie w tym w czym Bóg nie ma upodobania.

To jest cały czas próba, Bóg sprawdza, próbuje, On ma Swój cel tych prób. Szczęśliwy człowiek, który wytrwa w próbie, który okaże się zwycięzcą. Bóg próbuje naszą decyzję, czy ona jest dojrzała, czy ona jest pewna, że skoro Chrystus jest jedyną drogą do Boga, to nie mogę szukać innej drogi, nie mogę szukać drogi religii, która by mi wystarczyła. Wiele ludzi szuka religii, bo religia daje im szanse na wypełnianie swoich celów. Podczas, gdy Jezus przejmuje wszystko w nas i stawia Swoje cele, Swoją wartość życia tutaj na ziemi, aby człowiek mógł osiągnąć prawdziwie dom Boży.

W Przypowieściach Salomona, 16 rozdział, 4 wiersz:

 

"Pan wszystko uczynił dla swoich celów, nawet bezbożnego na dzień sądu."

 

Nawet bezbożny, nawet ten fałszywy prorok czy ktokolwiek, Bóg ma Swój cel, aby ten człowiek mógł funkcjonować i w tym czasie Bóg może wykorzystywać to, żeby sprawdzić czy pójdziesz za bezbożnym, on ci radzi tak fajnie, daje ci możliwość, takiego wyjścia z sytuacji na przykład, czy ty powiesz: nie, droga, którą idę jest sprawiedliwą drogą, jest świętą drogą, nie zejdę z niej w ten czy inny sposób. Każdy ma swój cel tutaj, w każdym wydarzeniu trafiając na jakieś doświadczenie, nic się nie może wydarzyć bez woli Bożej. Wszystko ma swój cel i tym celem Bożym jest sprawdzenie Swojego ludu, jak lud Boży będzie postępować, czy pójdzie za radą bezbożnych czy nie, czy powie: nie pójdę, gdyż mam cel w Chrystusie, aby żyć według woli Bożej i dotrzeć do miejsca wiecznego przebywania z Bogiem, mam cel, którego nie zostawię z powodu jakiś tam chwilowych udogodnień, które w sumie prowadzą do raczej zepsucia, a nie do budowania. Bóg doświadcza, sprawdza.

Księga Sędziów, 2 rozdział, od 18 wiersza:

 

"Ilekroć zaś Pan wzbudzał im sędziów, to Pan był z tym sędzią i wybawiał ich z rąk ich wrogów, póki żył ten sędzia, gdyż Pan litował się nad ich skargami na ich gnębicieli i ciemiężców. Lecz po śmierci sędziego odwracali się i postępowali jeszcze gorzej niż ich ojcowie, idąc za innymi bogami, aby im służyć i oddawać im pokłon; nie zaniechali żadnego ze swych czynów i upartych postępków. I zapłonął gniew Pana przeciwko Izraelowi, więc mówił: Ponieważ naród ten przekroczył postanowienia przymierza ze mną, jakie zawarłem z ich ojcami, i nie usłuchali głosu mojego, więc i Ja nie wypędzę już przed nimi żadnego z narodów, jakie pozostawił Jozue, gdy umierał, aby przez nie doświadczyć Izraela, czy będą strzec drogi Pana i po niej kroczyć, jak strzegli jej ich ojcowie, czy nie. Dlatego Pan pozostawił w spokoju te narody, nie wypędzając ich zaraz, i nie dał ich w ręce Jozuego."

 

I znowuż Bóg ma Swój cel, pozostawia pewne przeciwności na drodze Izraela, żeby sprawdzić czy Izrael skorzysta z tych ludzi, ich sposób funkcjonowania, czy pozostanie wierny Bogu. Bóg pokazuje to w Biblii, że to nie jest nic dziwnego, że On próbuje Swoich, że sprawdza Swoich, że sprawdza tych, których miłuje, w doświadczeniach, w różnych wydarzeniach. I ma Swój cel: aby oni rozumieli, że Bóg jest nimi zainteresowany, że Bóg chce mieć z nimi społeczność i że Bóg chce ich prowadzić do Swojej wieczności. Nawet Słowo Boże mówi, że: których miłuje, tych karci, ćwiczy i wychowuje. Okazuje się zainteresowany nimi, ale też i pozwala na próby, na doświadczenia w naszym życiu, czy ten cel, który przed nami postawił w Jezusie Chrystusie czy to jest cel dla nas najcenniejszy, najważniejszy, czy my zrezygnujemy z tego celu na konto innych, powiedzmy, celów, czy odsuniemy się? Bóg nie ma upodobania w tych, którzy się cofają i giną. Ale żeby się cofnęli, to potrzeba, żeby coś albo ktoś przed nimi postawił jakieś inne cele, które im się wydadzą cenniejsze od tego i wtedy ci ludzie wycofują się i rezygnują. Ale wtedy widać też, że nie zobaczyli w tym Chrystusie Jezusie największej wartości i celowości swojego życia, uznali, że coś jeszcze może być dla człowieka cenniejsze od samego Chrystusa Jezusa.

I to jest właśnie próba, wybory i decyzje w każdym miejscu. Czasami jest tak, czasami inaczej, ale szczęśliwy człowiek, który przeżywa próby, który przechodzi i uczy się w próbie, aby widzieć cel. Tak jak materiał jest próbowany, czy on będzie gotowy być dalej używany w słusznej sprawie, tak samo Bóg sprawdza nas, dając łatwiejsze coś, albo trudniejsze coś. W każdym bądź razie On ma Swój cel we wszystkim, cokolwiek czyni w naszym kierunku.

W 1 księdze Samuela, 25 rozdziale, 28 wierszu:

 

"Przebacz winę twojej służebnicy, a Pan wzniesie mojemu Panu trwały dom; wojny Pana bowiem prowadzi mój pan, a zła nie będzie w tobie po wszystkie dni twoje."

 

I znowuż doświadczenie przy którym stanął Dawid i widzimy, że on zgubił cel, że gniew, który powstał, to poczucie niesprawiedliwości stało się tak silne, że on zgubił cel. Jego celem było prowadzić wojny Pana, a nie swoją wojnę. I raptem Abigail mu przypomina, że to nie jest twój cel Dawidzie, żeby w ten sposób funkcjonować. I Dawid zrozumiał to i podziękował Bogu za tą kobietę, która mu przypomniała o tym w jakim celu on jest królem. Dzięki Bogu, że tak się stało, bo gdyby zrealizował swój cel, to pokrzywdził by ludzi tylko i w sumie nic by nie osiągnął, żadnego zaspokojenia.

Mamy ważne zadania. Widzimy, że nie raz jest tak, że ktoś czyta Biblię i tak czyta bez celowo, albo tu gdzieś, albo coś tam, tak nie ma celu w sumie tego czytania. Ale jeśli człowiek ma cel, poznać na przykład jakąś wartość, to wtedy siada do Biblii i czyta ją całą, wyciągając z niej te elementy, które wskazują to o czym ten człowiek chce się nauczyć z tego Słowa Bożego. Ma cel i ten cel trzyma tego człowieka przy tym, aby czytać rozmyślnie i uważnie, żeby nie przegapić czegokolwiek w tym co jest potrzebne, aby człowiek mógł coś zrozumieć czy tą sprawę, czy tą zrozumieć. Bez celowe czytanie Biblii jest czytaniem, które w sumie może jeszcze bardziej czyni krzywdę człowiekowi niż pomaga. Człowiek musi mieć cel, celem, tym nadrzędnym jest poznanie Boga i poznanie Jego Syna Jezusa Chrystusa, poznanie woli Bożej, poznaniem co Bogu się podoba a co nie podoba, to jest konkretne. I w tym celu, jeżeli człowiek czyta, to uczy się i wyciąga wnioski i robi działania konkretne z tym, co przeczyta. I wtedy cel wypełnia się, człowiek czyta Słowo Boże, aby być dojrzałym, aby być przygotowanym.

W księdze Ezdrasza, 7 rozdziale, 10 wierszu:

 

"Ezdrasz bowiem postawił sobie za cel zbadać zakon Pański i wprowadzić go w czyn oraz nauczać w Izraelu jego postanowień i praw."

 

Ten człowiek poświęcił swoje życie, aby zbadać, uczyć się i uczyć innych Bożego prawa. On widział cel swojego życia właśnie w tym i widać było, że Bóg był z nim w tym, gdyż on w rzeczywistości pouczał Izraela o tych Bożych sprawach. Pamiętamy jak oni tam stali, płakali później i byli pouczani, że tak powiedział Bóg, tak powinno być. Mieli to wytłumaczone w tym momencie. Ten człowiek w sumie w dobrym kierunku poświęcił swoje życie, on poświęcił je, aby poznawać. Tak jak też i Dawid pisze, że wstaje za straży którejś, kiedy jeszcze śpią inni, kładę się kiedy już oni zasnęli, bo chcę poznać Twój zakon. On miał też cel. Człowiek, który ma cel zaczyna w tym kierunku poddawać swoje działania, zaczyna w tym kierunku skupiać swoją uwagę, zaczyna umysł i serce zaczyna być przytrzymywany przy tym i to jest prawidłowe, wtedy człowiek się naprawdę uczy.

Uczeń, który ma rozkojarzone myślenie się niczego nie nauczy, ale człowiek, który chce się nauczyć i skupia się na tym i myśli o tym i rozważa to, naprawdę sprawnie uczy się Bożej prawdy. Jeżeli to nie jest ważne w codziennym życiu, to człowiek nie będzie przywiązywać do tego takiej wagi, a więc jednym uchem wpadnie, drugim wypadnie. Ale jeśli człowiek przywiązuje wagę do tego, żeby Słowo Boże było wykonywane w codziennym życiu, to kiedy wpadnie to ono jest przytrzymane i człowiek myśli o tym, zastanawia się, szuka, jeszcze patrzy, rozważa jak to wygląda. A więc życie człowieka jest spędzone w uczeniu się Pana, na poznawaniu i ten człowiek dobrze wybrał. Ktoś szedł sobie na to, na tamto, na swoje jakieś zabawki, a on pilnował się Boga, aby poznać zakon, aby poznać Boże prawo, aby wiedzieć co Bóg postanowił w danej sprawie w tej czy w innej. I Bóg się nim posługiwał.

W księdze Nehemiasza, w 2 rozdziale, widzimy tutaj Nehemiasza, od 11 wiersza:

 

"Przybywszy do Jeruzalemu, spędziłem tam trzy dni, (12) a potem zerwałem się nocą, ja i kilku mężów ze mną, nikomu nie wyjawiwszy, jaką myślą natchnął mnie mój Bóg, aby czegoś dokonać dla Jeruzalemu - a miałem ze sobą tylko to zwierzę, na którym jechałem"

 

 I znowuż mamy, że w życiu tego Bożego człowieka jest cel, cel, który napełnia jego serce. Wiecie, kiedy człowiek ma cel, który jest połączony z sercem, z pragnieniem wypełnienia, ten człowiek, gdy nawet napotka na przeciwności on nie zrezygnuje z wykonania tego do czego zmierza. Nehemiasz miał cel od Boga, celem tym było odbudować mury Jerozolimy. W 17 wersecie czytamy:

 

"Odbudujmy mur Jeruzalemu, abyśmy już nie byli pohańbieni."

 

I zabrali się do budowy i w tym celu rozpoczęli, zaczęli robić, zaczęli się pojawiać, wrogowie zaczęli szydzić, kpić, przeszkadzać, a oni robili to dalej, dalej i dalej. I później widzimy, że cel się zrealizował.

W 7 rozdziale, w 1 wierszu:

 

"Gdy więc mur został odbudowany, kazałem wstawić wrota, wyznaczeni też zostali odźwierni, śpiewacy i Lewici."

 

A więc już otoczony jest murem, już jest miejsce, aby spokojnie chwalić Boga. Cel został osiągnięty. I teraz w 4 wierszu czytamy:

 

"Miasto było wprawdzie przestronne i duże, lecz ludności było w nim mało i domostwa nie były odbudowane."

 

Jest już miasto, ale to miasto musi być napełnione, muszą tam mieszkać ludzie, musi być wypełniane zadanie w tym mieście, bycie dla Boga.

Później w 11 rozdziale czytamy:

 

"Potem osiedlili się naczelnicy ludu w Jeruzalemie, reszta ludności zaś rzucała losy, aby jednego z dziesięciu doprowadzić do osiedlenia się w świętym mieście Jeruzalemie, a dziewięciu pozostałych w innych miejscowościach. A lud błogosławi(dobrze życzył)wszystkich mężów, którzy okazali ochotę, aby zamieszkać w Jeruzalemie."

 

Cel wypełnia się, on dalej wykonuje swoje zadanie, uczy ich jak żyć przed Bożym obliczem. Jego życie było wypełnione troską o sprawy Boże. Gdy dobiegł do końca, ktoś by mógł pomyśleć: przecież był namiestnikiem, mógł sobie fajnie żyć, mógł sobie korzystać, lecz on położył swoje życie w konkretnym celu i wygrał.

Celowe życie, cel postawiony przez Boga w twoim i moim życiu, to jest coś dla czego warto żyć. Ten cel postawił nam Bóg. Wszędzie gdziekolwiek widzimy Bożych ludzi, to oni otrzymywali cel od Boga: Mojżeszu, idź wyprowadź Mój lud z Egiptu, dostajesz konkretne zadanie, a celem jest, aby wprowadzić ich do ziemi obiecanej. Konkretne zadanie, cel i wtedy człowiek zaczyna doznawać, że jego życie to jest ten kierunek i wtedy człowiek nie marnuje czasu na różne obrzeżne jakieś cele, dokładnie wszystko dostosowuje do tego celu, który został postawiony nam w Chrystusie Jezusie. Abyśmy nie dali się zwieść i nie dali sobie zanieczyścić naszego życia poprzez te ziemskie, brudne cele, bo mamy iść do pracy, mamy pracować, zarabiać, ale w czysty sposób, nie brudzić się tutaj na ziemi w jakikolwiek sposób.

W księdze Daniela, 4 rozdział, od 13 wiersza:

 

"Jego ludzkie serce niech się odmieni, niech mu będzie dane serce zwierzęce! I niech przejdzie nad nim siedem wieków! Na rozstrzygnięciu stróżów opiera się ten wyrok, a sprawa jest postanowiona przez świętych, a to w tym celu, aby żyjący poznali, że Najwyższy ma moc nad królestwem ludzkim; daje je, komu chce, może nad nim ustanowić najuniżeńszego z ludzi. Oto sen, który widziałem ja, król Nebukadnesar, a ty, Baltazarze, wyłóż mi go, gdyż żaden z mędrców mojego królestwa nie mógł mi oznajmić jego wykładu, ale ty możesz, gdyż duch świętych bogów jest w tobie."

 

 I od 26 wiersza:

 

"Gdy bowiem król Nebukadnesar po upływie dwunastu miesięcy przechadzał się(...)"

 

 I chodziło o to, żeby ten król poznał na sobie samym, że Bóg ma moc nad nim także, jako tym królem królów. I to było celowe doświadczenie, w tym człowieku była pycha, ona mogła funkcjonować w człowieku, który nie miał sobie równych na ziemi, i mógł kogo chciał skazać, kogo chciał wywyższyć. A Bóg chciał tego człowieka mieć bliżej siebie, żeby ten człowiek poznał Boga i ten człowiek dochodzi do punktu w którym ta jego pycha wychodzi na zewnątrz no i dostaje to serce zwierzęce, trafia między zwierzęta. i potem od 31 wiersza:

" A po upływie dni ja, Nebukadnesar, podniosłem oczy ku niebu; a gdy znowu rozum mi powrócił, wtedy błogosławiłem Najwyższego, a Żyjącego wiecznie chwaliłem i wysławiałem, gdyż jego władza jest władzą wieczną, a jego królestwo z pokolenia w pokolenie. A wszyscy mieszkańcy ziemi uważani są za nic, według swojej woli postępuje z wojskiem niebieskim i z mieszkańcami ziemi. Nie ma takiego, kto by powstrzymał jego rękę i powiedział mu: Co czynisz? W tym właśnie czasie powrócił mi rozum i dostojność i powróciła mi moja okazałość na chwałę mojego królestwa; moi doradcy i moi dostojnicy szukali mnie i znowu przywrócono mnie do godności królewskiej i dano mi jeszcze większą władzę. Teraz ja, Nebukadnesar, chwalę, wywyższam i wysławiam Króla Niebios, gdyż wszystkie jego dzieła są prawdą i jego ścieżki są sprawiedliwością. Tych zaś, którzy pysznie postępują, może poniżyć." 

 

W całym królestwie tego króla mnóstwo ludzi dowiedziało się, że jest Bóg Wszechmogący. Ilu z nich przestało czcić bałwany, a zaczęli czcić Boga Wszechmogącego - nie mamy pojęcia. Ale na pewno z tego był owoc, był wynik. Gdy ten król ogłosił, że jest jeszcze ktoś większy i to jest Bóg i On może decydować o wszystkim, to ludzie mogli odwrócić się od swoich bałwanów i zacząć wołać, modlić się do Boga. Bóg ma swój cel, ma Swój zamysł. Przez tego króla wielu mogło usłyszeć o Bogu.

I to jest coś co też jest ważne, że Bóg ma Swoje pragnienia wobec ciebie i mnie. On ustanowił dla nas według Swego upodobania, miejsce w Kościele, w którym my mamy do wykonania zadania, które On ma dla nas przygotowane. On nie przywołał nas do Siebie bez celowo. On przywołał nas z konkretnym celem. Każdy z nas doznaje tej celowości swojego powołania i zaczyna w tym kierunku też widzieć jak Duch Święty prowadzi człowieka i napełnia go tym, aby ten człowiek wykonywał to zadanie, w ciele Chrystusa Jezusa, i żeby przez to zadanie inni byli obdarzeni, ubogaceni.

Nie ma żadnego powołania, wierzącego człowieka, bez celowego, i człowiek: ja nie wiem po co to? Po to, żeby uczyć się Jezusa, po to, żeby przez Jezusa przychodzić do Ojca, po to, żeby uświęcać się, oczyszczać, po to, żeby budować się nawzajem, po to, aby poddawać swoje myślenie myśleniu Chrystusa. To wszystko jest koniecznie potrzebne, aby człowiek mógł rozwijać się w konkretnym celu, bo człowiek musi wzrastać, musi się rozwijać, musi coraz więcej rozumieć to, co się dzieje, aby mieć odważne i śmiałe serce. Bo trzeba mieć śmiałość i odwagę, żeby żyć w tym celu. Bo jeżeli ze światem człowiek idzie, to świat klepie. Ale widzimy, że gdy ktoś idzie nie ze światem ale z Panem, to zaraz świat zaczyna gdzieś tam zgrzytać zębami, złościć się na tego kogoś. A mimo wszystko ten ktoś pozostaje wierny, bo wie, że Bogu zaufał. Kogo mamy słuchać was czy Boga? - tak powiedzieli ci, którzy wcześniej przerazili się, kiedy Jezusa ukrzyżowano, a potem dostali śmiałość, widzieli, że to był cel, że to było potrzebne, żeby oni mogli nie tylko być religijnymi ludźmi, ale być nowymi ludźmi, zrodzonymi z tego Chrystusa Jezusa.

Jest stawiany konkretny cel. Jeżeli mamy być uwolnieni od naszej grzeszności, a mieć za cel żywot wieczny, to Jezus właśnie wykonał to dla mnie i dla ciebie, kiedy umarł za grzechy nasze, także i całego świata, abyśmy i my obumarłszy grzechom dla sprawiedliwości żyli. Im szybciej to człowiek rozumie tym lepiej jest, bo człowiek, który nawraca się, chrzci się, a mimo wszystko dalej sobie, swobodnie żyje w grzechach, ten człowiek jakby nie rozumie, że nie po to przecież uwierzył czy uwierzyła, ochrzcił się czy ochrzciła, żeby dalej tkwić w swoich grzechach, tylko po to, bo celem Jezusa było uwolnić człowieka z jego grzechów czy z jej grzechów. A więc przyjść do celów Chrystusa, po to, żeby uwolnić, nie po to, żeby pozwolić grzesznikowi żyć dalej w sposób upadły, ale tylko, żeby grzesznik opuścił swoją upadłość, aby celem tego człowieka już nie był grzech i zaspokojeniu swoich jakiś pożądliwości, tylko żeby to był Chrystus, żeby celem było przez Chrystusa do Ojca, żeby to był cel tego człowieka już. Żeby człowiek poznawał sposób w jaki powinien funkcjonować, żeby umiał rozmawiać z innymi o tych sprawach, aby zmierzać w tym kierunku, zgodnie z tym celem.

List do Filip 3 rozdział. Wszystkie decyzje, wybory, jeżeli zdajemy sobie sprawę, że jacyś zawodnicy oni są w stanie rezygnować z wielu rzeczy, żeby osiągać wyniki, bo mają cel, chcą osiągać wyniki, oni nie chcą tylko przebiec się, oni chcą wygrać w tym biegu na przykład, czy wygrać w tej dziedzinie sportu czy innej, to oni koncentrują się na tym, wiele sobie odmawiają, rezygnują z wielu rzeczy, żeby ten cel móc osiągnąć. Tym bardziej my, jako dzieci Boże, mamy cel o wiele cenniejszy i ważniejszy od tych ich celów, bo to są przemijające. O wielu tych, którzy kiedyś poświęcili życie swoje, aby osiągać jakieś wyniki już, wielu nawet nie ma pojęcia, a jednakże o tych Bożych ludziach dalej wiemy, że oni żyli dwa tysiące lat temu czy cztery tysiące lat temu i mieli cel i osiągali te cele, nadal jest o nich mowa, nawet ta kobieta, która namaściła  Jezusowi stopy i obmyła łzami, ona też miała cel. On mówi o tym, że ona przyszła namaścić Go na dzień Jego śmierci.

Gdzieś w tych różnych wydarzeniach na które napotykamy, widzimy, że to musi być w nas, ona miała poruszone serce, ona widziała, że Jezus jest tym, który uwolnił ją z sumienia grzechów. Ona doznała uwolnienia, ona doznała tak jak ktoś kto musi grzeszyć doznaje, że już nie musi, na przykład wchodzić w coś, ona doznała takiej wdzięczności, że już nie musi robić tego złego, że Jezus dał jej cel, cel życia z Bogiem, że ona już nie musi być zniewolona diabłem. To są piękne rzeczy, które uczynił nasz Pan, abyśmy mogli objąć nowy kierunek i wszystko co potrzebne, aby w tym się rozwijać.

I tu czytamy o apostole Pawle, on mówi o tym, jak żył kiedyś, nazbierał sobie różnych sprawiedliwości po swojemu, bo myślał, że tępiąc Chrystusa jako nie prawdziwego Chrystusa, to on zyskuje u Boga, a więc zbierał sobie u Boga i raptem zobaczył, że wszystko jest nic nie warte. Od 7 wiersza:

 

"Ale wszystko to, co mi było zyskiem, uznałem ze względu na Chrystusa za szkodę. Lecz więcej jeszcze, wszystko uznaję za szkodę wobec doniosłości, jaką ma poznanie Jezusa Chrystusa, Pana mego, dla którego poniosłem wszelkie szkody i wszystko uznaję za śmiecie, żeby zyskać Chrystusa, i znaleźć się w nim"

 

On ma cel, On w tym kierunku zmierza, On wszystko ustawia pod ten cel. On nie waha się poświęcić, jak śmieć odsunąć wszystko co osiągnął po swojemu, On chce mieć to wszystko tylko w Chrystusie, On wie, że tylko to się liczy. On się nie pyta: a słuchaj, a jak ty zrobiłeś? A ja tak trochę, trochę tak, trochę tak, Aha, to może, żeby być lepszym od ciebie, to ja trochę więcej tak zrobię niż ty. On się nie radził ciała i krwi. On wiedział, że żeby żyć w tym kierunku, to trzeba Chrystusa uznać za wszystko, za wszystko co jest potrzebne do życia teraz i w wieczności.

 

"I znaleźć się w nim, nie mając własnej sprawiedliwości, opartej na zakonie, lecz tę, która się wywodzi z wiary w Chrystusa, sprawiedliwość z Boga, na podstawie wiary, żeby poznać go i doznać mocy zmartwychwstania jego, i uczestniczyć w cierpieniach jego, stając się podobnym do niego w jego śmierci, aby tym sposobem dostąpić zmartwychwstania."

 

Celem jego życia jest również to: mieć udział w pierwszym zmartwychwstaniu, naucza o tym, że jest pierwsze zmartwychwstanie, kiedy wróci Jezus, aby spotkać się z Jezusem i drugie, kiedy jest na sąd. On mówi ja chcę osiągnąć to, kiedy wróci Jezus, aby wstawać z tymi, którzy wstaną na spotkanie z Panem Jezusem Chrystusem. I on mówi:

 

"Nie jakobym już to osiągnął albo już był doskonały, ale dążę do tego, aby pochwycić, ponieważ zostałem pochwycony przez Chrystusa Jezusa. Bracia, ja o sobie samym nie myślę, że pochwyciłem, ale jedno czynię: zapominając o tym, co za mną, i zdążając do tego, co przede mną,"

 

Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że apostoł nie jest fantastą, że to jest prawdziwe działanie Ducha Świętego w jego wnętrzu, że on prawdziwie widzi do czego zmierza i wie, że to jest jedyne słuszne, po co warto tutaj żyć na tej ziemi. On nie ogląda się do tyłu, patrząc: a może tego szkoda czy tamtego. On widzi, że cokolwiek by stanęło na drodze między nim a Chrystusem, to nie jest godne, aby to pozostawić. Wszystko musi być usunięte, aby między nim a Chrystusem nie było żadnej przeszkody. On ma cel, ma dążenie.

Wiecie, kiedy człowiek ma prawdziwie święty cel i święte dążenie w tym kierunku, ten człowiek będzie zwycięzcą, bo ten człowiek jest zdeterminowany, żeby to osiągnąć, może oglądać różne rzeczy wokół. Jezus mówi: że wielu miłość oziębnie, wielu się odwróci, wielu sobie pójdzie żyć po swojemu, a ty pozostaniesz, bo masz konkretny cel, chcesz z Nim być, doznałeś, że cię uwolnił z twoich grzechów, doznałaś że cię miłuje i chce żebyś żył dzięki Niemu, czy żyła, chce cię wziąć do Swojej wieczności. Powiedział: idę przygotować miejsce wam, tobie, abyś Ty gdzie ja jestem i ty mógł być.

Masz konkretny cel, konkretną świadomość tego, że Jezus odszedł i wróci, to jest dla ciebie codziennie determinacja do tego, żeby rozwijać się, wzrastać, poznawać Pana i coraz więcej móc skorzystać z tego kim On jest. Jeżeli to się straci, to człowiek wtedy: wystarczy, fajnie jest jakoś. Nie, to dopinguje: dalej, dalej. Paweł mówi: ja nie jestem jeszcze doskonały, ale dążę do tego.

 

"Zmierzam do celu, do nagrody w górze, do której zostałem powołany przez Boga w Chrystusie Jezusie."

 

On mówi: to jest moim celem, spotkać się z Panem Jezusem, to jest mój cel i ja tu już nie żyję po to, żeby sobie organizować jakieś fajne rzeczy, ja żyję po to, żeby Jezus zorganizował mi wszystko, żeby moje życie było wykorzystane dla Jego chwały.

 

"Ilu nas tedy jest doskonałych,"

 

To są w Chrystusie.

 

"Wszyscy tak myślmy; a jeśli o czymś inaczej myślicie, i to wam Bóg objawi; (16) tylko trwajmy w tym, co już osiągnęliśmy."

I znowuż konkretne działanie. Nie, że osiągam jakiś cel, a potem go zostawiam i schodzę z tego, schodzę, aż gdzieś tam on zostanie zaniedbany, a potem określam sobie następny cel i znowuż osiągnąwszy gdzieś bardziej, no znowuż coraz bardziej się osłabiam w tym. On mówi: Nie. Kiedy osiągasz już pewien jakby pułap w tym kierunku zmierzając, w tym już trwaj, nie oddawaj tego terenu już i dalej się rozwijaj, gdyż twój cel jest przed tobą i ty potrzebujesz budować na każdym z tych doświadczeń kolejny, kolejny, kolejny krok w górę, w kierunku spotkania z Panem.

 

"Bądźcie naśladowcami moimi, bracia, i patrzcie na tych, którzy postępują według wzoru, jaki w nas macie. Wielu bowiem z tych, o których często wam mówiłem, a teraz także z płaczem mówię, postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego; końcem ich jest zatracenie, bogiem ich jest brzuch, a chwałą to, co jest ich hańbą, myślą bowiem o rzeczach ziemskich."

 

To nie jest tylko tak, że człowiek myśli: bo muszę wstać dzisiaj o 7, czy tam o 6, bo idę do pracy; to jest normalne myślenie, ale, kiedy człowieka zaczyna bardziej praca frapować niż poznawanie Chrystusa, kiedy rezygnuje z poznawania Chrystusa, żeby sobie więcej tam później tam pokorzystać czy cokolwiek innego, to wtedy ziemskie rzeczy zaczynają być cenne, nie niebańskie tylko ziemskie zaczynają być celem. Zaczyna coraz więcej wchodzić kłamstwo, różne inne rzeczy, które pomagają docierać do ziemskich celów.

 

"Nasza zaś ojczyzna jest w niebie, skąd też Zbawiciela oczekujemy, Pana Jezusa Chrystusa, który przemieni znikome ciało nasze w postać, podobną do uwielbionego ciała swego, tą mocą, którą też wszystko poddać sobie może."

 

On mówi, że naszym celem jest ojczyzna w Niebie, gdzie jest mieszkanie Boga i my tam chcemy się przedostać dzięki Jezusowi, chcemy trwać na tej drodze. To jest bardzo ważne dla nas, żeby nigdy nie zamienić życia na religię, nigdy nie zrezygnować z życia, które rozwija się na konto religii, która raczej degraduje, która powoduje, że człowiek zadowolony jest z pośpiewania czy z czegoś tam, a nie z samego życia dzięki Jezusowi. Mamy konkretne rzeczy.

List do Hebrajczyków, 11 rozdział. Tu mamy tych Bożych ludzi opisanych, od 13 wiersza:

 

"Wszyscy oni poumierali w wierze, nie otrzymawszy tego, co głosiły obietnice, lecz ujrzeli i powitali je z dala; wyznali też, że są gośćmi i pielgrzymami na ziemi. Bo ci, którzy tak mówią, okazują, że ojczyzny szukają. I gdyby mieli na myśli tę, z której wyszli, byliby mieli sposobność, aby do niej powrócić; lecz oni zdążają do lepszej, to jest do niebieskiej. Dlatego Bóg nie wstydzi się być nazywany ich Bogiem, gdyż przygotował dla nich miasto."

 

I znowuż mamy tą piękną możliwość, gdyby nie ofiara Jezusa i gdyby nie Jego śmierć krzyżowa, nikt z nas nie mógłby nawet marzyć o ojczyźnie w Niebie, to byłaby dla nas abstrakcja. Ojczyzna w niebie jest dla tych, którzy się urodzili tam, którzy jesteśmy urodzeni z góry, a nie z ciała. Dzięki Jezusowi Chrystusowi stało się to dla nas czymś otwartym, czymś drogocennym, abyśmy tylko tego nie zgubili, żebyśmy nie zaniedbali tej cenności na konto jakiś religijnych zdobyczy, a w zamieszaniu w sumie celowości życia według upodobania świata, abyśmy żyli według upodobania Bożego, żebyśmy mieli za cel ojczyznę w Niebie. Oni żyli na ziemi, wszyscy żyli, wszyscy funkcjonowali na ziemi, byli w różnych doświadczeniach, ale z tego co dowiadujemy się, oni zdawali sobie sprawę, że są tylko gośćmi i pielgrzymami na ziemi, że ich ojczyzna jest w niebie, że tu są tylko czasowo, ale celem ich jest być wiecznie z Bogiem, dlatego ich życie było kształtowane, próbowane w różnych doświadczeniach, nie raz im się nie udawało, popełniali przestępstwo, później musieli pokutować, oczyszczać, ponosili konsekwencje. Byli ćwiczeni przez Boga, uczeni przez Boga i prowadzeni ku temu, aby dochodzili do czystych wniosków, czystych decyzji. Widzimy ich, chociaż zaczynali w różny sposób, ale później rozwijając się, widzimy, że ich decyzje są zupełnie inne, oni są już bardziej mężami ustabilizowanymi w Panu, decydującymi już raczej, nie w sposób chwilowy ale w sposób, który ogarnia wieczność.

Ewangelia Łukasza 23 rozdział. Mamy tu człowieka, który żył ziemskimi myślami, przez to trafił na krzyż, za to myślenie, może myślał: uda się, uda się, chciał szybko się dorobić czegoś, uda się, no i się tak nie udało i trafił w końcu na krzyż. I wiemy, że tam, na krzyżu, z tym drugim też drwili z Jezusa, ale w trakcie, dotarło do niego, że Jezus nie jest przestępcą, Jezus jest inny i mu się zmienił cel. Można powiedzieć, w samym końcu. Od 39 wiersza:

 

"Tedy jeden z zawieszonych złoczyńców urągał mu, mówiąc: Czy nie Ty jesteś Chrystusem? Ratuj siebie i nas. Drugi natomiast, odezwawszy się, zgromił tamtego tymi słowy:"

 

Ten miał nadal ten ziemski cel: ratuj siebie i nas, my byśmy tu jeszcze pożyli na ziemi.

 

„Drugi natomiast, odezwawszy się, zgromił tamtego tymi słowy: Czy ty się Boga nie boisz, choć taki sam wyrok ciąży na tobie? Na nas co prawda sprawiedliwie, gdyż słuszną ponosimy karę za to, co uczyniliśmy, Ten zaś nic złego nie uczynił. I rzekł: Jezu, wspomnij na mnie, gdy wejdziesz do Królestwa swego. I rzekł mu: Zaprawdę, powiadam ci, dziś będziesz ze mną w raju."

 

Widzimy, że cel temu człowiekowi się zmienił w trakcie bycia na krzyżu w ciągu paru godzin, w jego wnętrzu pojawiła się wiara w Jezusa i w Jego Królestwo, które sięga poza tą ziemię. Ten człowiek zobaczył cel wieczności i zobaczył, że ten cel jest w Jezusie Chrystusie i skierował się do Niego: Jezu, wspomnij na mnie. Już zaświadczył, wszyscy widzieli ukrzyżowanego, pobitego człowieka z koroną na głowie, wykpionego, wyszydzonego, a on w Nim zobaczył Króla, Zbawiciela. Jego celem stało się być tam, gdzie On pójdzie, ten Święty, Boży Syn.

Dobrze, gdy w życiu człowieka staje się to, zmienia się cel. Tak było w naszym życiu, żyliśmy, mieliśmy cele takie czy inne, to osiągnąć, tamto osiągnąć i raptem dotarł do nas Pan i zaczęło być naszym celem co innego, zaczęło być celem poznać Go, tak się zaczęło: poznać Go, dowiedzieć się o Nim. Pamiętam sam, żeby osiągnąć ten cel, to wiedziałem, że potrzebuję mieć Biblię, całą Biblię, bo miałem tylko Nowy Testament i szukałem jej, żeby mieć całą Biblię, żebym mógł całą Biblię czytać, wtedy było trudniej dostać całą Biblię. Ale pojawił się cel i potrzeba było, aby znaleźć środki, aby ten cel był wypełniony. Kiedy dostałem, to czytałem, to co miałem, co mogłem czytać, potem, kiedy dostałem całą, zacząłem całą czytać, zagłębiłem się, żeby zrealizować cel, dowiedzieć się, dlaczego.

Zwróćcie uwagę, że gdy my tracimy celowość bycia wierzącymi, już nie interesujemy się naszym niebiańskim Ojcem, naszym Panem i Zbawicielem Jezusem Chrystusem, już żyjemy jakoś tak. To taki człowiek się nie będzie rozwijać, taki człowiek nie pójdzie dalej, ten człowiek nie zakasze rękawów, żeby dalej poznawać Pana, tylko ten człowiek sobie znajdzie tu coś, tam coś, zawsze nie będzie czasu, żeby poznawać Pana, łatwiej będzie zająć się tym, co ciału ważniejsze niż temu co w rzeczywistości jest określone w Chrystusie Jezusie.

W 1 liście do Tymeteusza, 1 rozdział, od 3 wiersza:

 

"Gdy wybierałem się do Macedonii, prosiłem cię, żebyś pozostał w Efezie i żebyś pewnym ludziom przykazał, aby nie nauczali inaczej niż my, i nie zajmowali się baśniami i nie kończącymi się rodowodami, które przeważnie wywołują spory, a nie służą dziełu zbawienia Bożego, które jest z wiary. A celem tego, co przykazałem, jest miłość płynąca z czystego serca i z dobrego sumienia, i z wiary nieobłudnej, czego niektórzy nie osiągnęli i popadli w próżną gadaninę,"

 

Znowuż widzimy celowość. Nasze tutaj, to wieczorne spotkanie ma swój cel też, ono nie jest bezcelowe, ono nie jest: no, spotkajmy się i pogadajmy sobie trochę o czymś tam. Tylko ono ma swój cel, celem jest to, żebyśmy rozumieli po co przyszedł do nas Chrystus, po co my mamy trwać w nim, po co nie my mamy żyć, lecz żyć ma w nas Chrystus. Po co to wszystko ma być? Po to, żeby kiedyś wejść do domu Ojca, po to, żeby przejść przez śmierć jako zwycięzcy i pójść dalej w wieczność, prowadzeni dalej przez Chrystusa Jezusa, po to, żeby Jezus mógł mieć nas, aby uwielbiać Ojca w nas, aby Ojciec był uczczony poprzez nasze posłuszeństwo Ojcu. Po to jesteśmy i po to otwieramy Biblię, po to się zastanawiamy, po to Duch Święty chce nad nami pracować, po to zaniedbujemy gdzieś rzeczy o które byśmy troszczyli się jako ziemscy ludzie, żeby poznać te niebiańskie wartości, żeby z nas mógł ktoś mieć coraz większy pożytek, dlatego Paweł pisze:

 

"A celem tego, co przykazałem, jest miłość płynąca z czystego serca i z dobrego sumienia, i z wiary nieobłudnej,"

 

A więc coś drogocennego, coś co jest skarbem między wierzącymi ludźmi, aby poprzez tą miłość inni poznali, że Jezus tutaj był, że Jezus jest naszym Mistrzem. I my widzimy wielką bitwę jaka się dzisiaj toczy. Diabeł próbuje wydrzeć wierzącym ludziom celowość ich wiary, wydrzeć poświęcenie, które poświęca jakiś czas, którym można było zadysponować sobie tak po ludzku patrząc na to, żeby z tego czasu był pożytek, żeby z tego sam człowiek mógł korzystać i aby inni mogli skorzystać. Kiedy człowiek straci to to wtedy ludzie naprawdę się zaczynają łatwo poruszać w innych celach, łatwo już wrogowi jest pociągnąć tu czy tam. I naprawdę później człowiekowi jakoś tak ciężko znowuż zagłębić się w kosztowność poznawania Boga, tak jakby już inny cel był ważniejszy i człowiek tak rozumie, że powinien być ze Słowem, że powinien poznawać, tylko tak jak już siądzie to już go rwie jakiś tam inny cel zaraz, a to ten a to inny. I człowiek: no to tak, to trzeba zrobić. Ale kiedy człowiek ma ten cel w Chrystusie Jezusie mówi: to się zdąży, teraz jest ważniejsze. To trzeba zrobić: być przed Panem, aby tamto zrobić w porządny sposób, a nie w grzeszny.

W liście do Hebrajczyków, 10 rozdziale, 24 wierszu czytamy:

 

"I baczmy jedni na drugich w celu pobudzenia się do miłości i dobrych uczynków,"

 

I znowuż, po co baczyć jedni na drugich? Po to, żeby sobie dodać otuchy, wzmocnić się, żeby człowiek zobaczył, że warto być w tym miejscu miłości Bożej, że warto jest pokonać te wszystkie przeciwności. Kiedyś jak człowiek był taki podekscytowany Jezusem, to w sumie było bardzo takie proste, takie oczywiste. Ale kiedy człowiek traci to takie zafascynowanie, to takie zadowolenie z powodu, że Chrystus tu był w ciele, aby to wszystko dla nas uczynić, wtedy już tak człowiek inaczej na to patrzy i to i tamto, gdzieś tam.

Niech Bóg pomoże nam nie stracić celu naszego chrześcijaństwa. Czytamy wiele o tym. Tam się mieści naprawdę wiele Bożych działań, to, że mamy być coraz bardziej podobni do Jezusa Chrystusa, to jest celem Boga, dlaczego nas zostawił tutaj pośród świata, aby świat stale nas próbował i próbował, czy my pójdziemy gdzieś za światem czy dalej będziemy iść za Bogiem. Stawia na naszej drodze różnych ludzi i takich i innych i fajnych i złych, jakikolwiek, żeby sprawdzić, zobaczyć, czy my cenimy sobie Jezusa Chrystusa Bożego Syna ponad wszystko, czy jednakże nie. I kiedy człowiek widzi, że coś jest nie tak, to wtedy mówi: no tak, jeszcze trzeba oczyścić, jeszcze usunąć tą przeszkodę, aby cel był oczywisty, że po to tu żyję na tej ziemi, żeby uczcić Jezusa, aby uczcić Ojca. Tak jak Jezus powiedział: Moim pokarmem jest pełnić wolę tego, który mnie posłał - to jest mój cel, wykonać Jego wolę, to, co Jemu jest miłe. I kiedy człowiek z taką swobodą żyje, to znaczy, że jest to wolny człowiek, wolny, który nie dał się skrępować niczemu w czasie swojego ziemskiego doświadczenia.

2 list do Tymoteusza, 2 rozdział, od 19 wiersza:

 

"Wszakże fundament Boży stoi niewzruszony, a ma taką pieczęć na sobie: Zna Pan tych, którzy są jego, i: Niech odstąpi od niesprawiedliwości każdy, kto wzywa imienia Pańskiego. W wielkim zaś domu są nie tylko naczynia złote i srebrne, ale też drewniane i gliniane; jedne służą do celów zaszczytnych, a drugie pospolitych. Jeśli tedy kto siebie czystym zachowa od tych rzeczy pospolitych, będzie naczyniem do celów zaszczytnych, poświęconym i przydatnym dla Pana, nadającym się do wszelkiego dzieła dobrego. Młodzieńczych zaś pożądliwości się wystrzegaj, a zdążaj do sprawiedliwości, wiary, miłości, pokoju z tymi, którzy wzywają Pana z czystego serca."

 

Celem jest to, abyśmy byli do celów zaszczytnych. To jest Bogu miłe, gdy może nami się posługiwać w ten sposób, nieustannie jako świętych, oddzielonych, szczęśliwych, wdzięcznych Mu, czy smutnych z prawdziwych powodów, z którymi przychodzimy przed Jego oblicze.

Wszystko ma swój konkretny cel, dlatego, kiedy Pan jest naszym celem, wtedy wszystko działa prawidłowo, modlitwa działa prawidłowo, czytanie działa prawidłowo, zgromadzanie się działa prawidłowo. Wszystko działa prawidłowo, kiedy celem naszym jest Bóg, to wszystko jest w tym kierunku postawione i wtedy On odpowiada na to, co się dzieje w nas, budując nas, prowadząc dalej, dalej i dalej. Piotr pisze, że celem wiary naszej jest zbawienie nasze. A więc wierzymy, dlatego, żeby być zbawionymi, nie dlatego, żeby cieszyć się, że wierzymy, tylko po to, żeby być zbawionymi jako wierzący ludzie.

W 2 liście do Tymoteusza, 4 rozdziale i od 6 wiersza:

 

"Albowiem już niebawem będę złożony w ofierze, a czas rozstania mego z życiem nadszedł. Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem; a teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu da Pan, sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie, lecz i wszystkim, którzy umiłowali przyjście Jego."

 

Paweł mówi: dobiegłem i wygrałem i teraz oczekuje mnie ten wieniec sprawiedliwości, o którym myślałem biegnąc, aby być tym, który należy do Pana Jezusa Chrystusa, aby nie chybić celu.

Niech Pan nas tym napełnia, abyśmy rozumieli, że nasze poznawanie Boga, nasze wspólne działania, nasze reakcje, to wszystko jest podporządkowane temu celowi, który nadał nam Bóg, kiedy przyprowadził nas do Jezusa i powiedział: oto Syn mój umiłowany, Jego słuchajcie. To jest nasz cel, abyśmy dali się prowadzić Panu naszemu, abyśmy czynili to, co On do nas mówi, bo On mówi do nas to, co jest potrzebne, abyśmy mogli prawidłowo funkcjonować i żyć.

Pamiętaj, twoje życie, ma cel. Te wszystkie cele, które są przy tym, to tak jak wiele jest rzek, które wpływają do jakieś głównej rzeki i ta główna rzeka jest tą główną rzeką tak są różne cele jak spotkanie czy cokolwiek, ale wszystko idzie ku temu głównemu, aby poddawać się oczyszczeniu, uświęcaniu, aby poddawać się Słowu Bożemu, aby radować się Panem, aby oczyszczać się od tego, uczyć się, poznawać. To jest czas, który darował nam Bóg, abyśmy go dobrze wykorzystali. I chwała Bogu za to, że to nie jest bez celowe, że coś robimy, a na końcu: a ja nie wiem jak to będzie. Nie! Wiem jak będzie, bo cel pokazuje i środki, które są stosowane pokazują jaki będzie wynik tego, kiedy wróci Pan. Amen