Słowo pisane

20.02.2021r. – wieczorne - Boże cudowne działanie w nas i przez nas

Boże cudowne działanie w nas i przez nas

20.02.2021r. – wieczorne

 

Ewangelia Łukasza 7 rozdział, od 11 wiersza:

„A zaraz potem udał się do miasta, zwanego Nain, i szli z Nim uczniowie Jego i mnóstwo ludu. A gdy się przybliżył do bramy miasta, oto wynoszono zmarłego, jedynego syna matki, która była wdową, a wiele ludzi z tego miasta było z nią. A gdy ją Pan zobaczył, użalił się nad nią i rzekł do niej: Nie płacz. I podszedłszy, dotknął się noszy, a ci, którzy je nieśli, stanęli. I rzekł: Młodzieńcze, tobie mówię: Wstań. I podniósł się zmarły, i zaczął mówić. I oddał go jego matce. Wtedy lęk ogarnął wszystkich, i wielbili Boga, mówiąc: Prorok wielki powstał wśród nas i Bóg nawiedził lud Swój. I rozeszła się o Nim ta wieść po całej Judei i po całej okolicznej krainie.” (Łuk. 7,11-17)

Widzimy naszego Pana Jezusa Chrystusa w spotkaniu z wielkim smutkiem osoby. I dla tej osoby to już jest wszystko stracone, ona idzie i wie, że wszystko jest stracone. Pewnie rozpaczliwie płacze i może myśli, tak jak ludzie mówią: gdzie był Bóg, nie widział mojego syna, że tylko on jest i tylko on mnie utrzymuje? I może idąc w tej wielkiej rozpaczy, raptem patrzy, że ktoś to zatrzymuje i za chwilę jej syn żyje. Chcielibyśmy takie „bajki” przeżywać? Takie prawdziwe „bajki”. Bo to wygląda jak w bajce – niosą umarłego, żeby go pochować, a za chwilę umarły wraca z mamą do domu, bo przyszedł Pan Jezus. My często jesteśmy zbyt poważni w chrześcijaństwie i jesteśmy tak poważni, że tylko chcielibyśmy w poważnych rzeczach być, a zapominamy, że w sumie chrześcijaństwo jest piękne i potrzebujemy zobaczyć naszego Jezusa jako Tego, który wszystko uczynić może.

         Ewangelia Jana 11 rozdział. Pamiętamy Łazarza – kolejny umarły i słowa Marii i Marty: Panie, gdybyś tu był, nie umarłby brat nasz. Ale przecież Jezus sięga poza śmierć i nawet z tego miejsca wywołuje ludzi do życia, kiedy tylko zechce. I tu już Łazarz jest cztery dni w grobie, sporo ludzi jest, wszyscy płaczą, jest smutek, i Jezus idzie tam do tego miejsca, do tego grobu, i za chwilę Łazarz wychodzi, kiedy Jezus woła:

„Zawołał donośnym głosem: Łazarzu, wyjdź! I wyszedł umarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była owinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: Rozwiążcie go i pozwólcie mu odejść.” (Jana 11,43-44)

I znowuż ludzie mogli patrzeć w wielkim zadziwieniu, a ci, którzy stale węszą gdzieś kombinacje, mogli sobie pomyśleć: ale się umówili – ten udał, że umarł, a ten teraz go wywołuje z tego grobu. Tam udawał młodzieniec, że umarł, i znowuż wstał. Ci, którzy stale wątpią, to zawsze sobie pomyślą: to jest niemożliwe, żeby w ten sposób mogło się coś wydarzyć, to tylko sobie gdzieś coś tam ułożyli. I taka jest rzeczywistość, że o diable jest napisane, że on przyjdzie wśród wielu rzekomych cudów, ułożonych, wykombinowanych, to nie będą prawdziwe cuda. Diabeł jest kłamcą, a Jezus jest prawdziwy i cuda Jezusa Chrystusa są prawdziwe. A więc, co nam to może powiedzieć, że kiedy Jezus zechce, to może nawet z umarłych wywołać człowieka i ten człowiek wróci, ale to wtedy, kiedy Jezus zechce. On ma prawo do życia i do śmierci.

         W Ewangelii Marka, 5 rozdział od 35 wiersza:

„A gdy jeszcze mówił, nadeszli domownicy przełożonego synagogi i donieśli: Córka twoja umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela? Ale Jezus, usłyszawszy, co mówili, rzekł do przełożonego synagogi: Nie bój się, tylko wierz! I nie pozwolił nikomu iść z Sobą, z wyjątkiem Piotra i Jakuba, i Jana, brata Jakuba. I przyszli do domu przełożonego synagogi, gdzie ujrzał zamieszanie i płaczących, i wielce zawodzących. A wszedłszy, rzekł im: Czemu czynicie zgiełk i płaczecie? Dziecię nie umarło, ale śpi. I wyśmiali Go. Ale On, usunąwszy wszystkich, wziął z Sobą ojca i matkę dziecięcia i tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie leżało dziecię. I ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł jej: Talita kumi! Co znaczy: Dziewczynko, mówię ci, wstań. I zaraz dziewczynka wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I wpadli w wielkie osłupienie i zachwyt. I przykazał im usilnie, aby się o tym nikt nie dowiedział. I powiedział, aby jej dano jeść.” (Mar. 5,35-43)

I znowuż kolejny cud, kolejne wydarzenie, w którym smutek zamienia się w radość. Zawsze było w ten sposób, że jak ktoś umarł, to był smutek, płacz, pogrzeb, i tak to zawsze wyglądało. Ale kiedy Jezus przyszedł, to już tak nie wyglądało. To, co mamy w głowie ułożone po swojemu, że tak to musi wyglądać, że taka już jest konsekwencja i tak to już będzie, u Jezusa tak nie ma, u Niego nie ma nigdy, że tak to już będzie. Bo normalnie, gdy ktoś umrze, to się robi pogrzeb i tak się kończy doświadczenie ziemskie tego człowieka, ale u Jezusa wcale się tak nie musi skończyć, u Jezusa wszystko może być inaczej. Nie tak, jak myślimy. On może czynić to, co chce, tak, jak On chce, On ma władzę nad wszystkim. A więc nasz sposób rozumowania i myślenia tutaj nie jest odpowiedni do tego, żeby uważać, że Jezus może tylko w ten sposób postąpić, a inaczej nie może.

Zdajemy sobie sprawę, że jak nie ma jedzenia, to trzeba kogoś wysłać do sklepu. Uczniowie też tak myśleli – nie ma jedzenia, trzeba iść do sklepu. Ale u Pana Jezusa nie musi tak być koniecznie. U Pana Jezusa może być inaczej. Ewangelia Marka 6 rozdział, pamiętamy, od 35 wiersza:

„A gdy już była późna godzina, przystąpili do Niego uczniowie Jego i rzekli: Miejsce jest puste i godzina już późna; odpraw ich, aby poszli do okolicznych osad i wiosek i kupili sobie coś do zjedzenia. A On, odpowiadając, rzekł im: Dajcie wy im jeść. I powiedzieli Mu: Czy mamy pójść i kupić chleba za dwieście denarów i dać im jeść? A On rzekł do nich: Ile macie chlebów? Idźcie i zobaczcie. A oni, dowiedziawszy się, powiedzieli: Pięć i dwie ryby. I nakazał im posadzić wszystkich grupami na zielonej trawie. Usiedli więc w grupach, po stu i po pięćdziesięciu.” To jest nielogiczne przecież. Co On chce zrobić? Byśmy może jak Piotr mogli mówić: Panie, ale przecież ci ludzie są głodni, a jeszcze trzeba ich tu porozsadzać. „A On wziął owe pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, pobłogosławił, łamał chleby i dawał uczniom, aby kładli przed nimi; i owe dwie ryby rozdzielił między wszystkich. I jedli wszyscy, i nasycili się. I zebrali pełnych dwanaście koszów okruszyn i nieco z ryb. A było tych, którzy jedli chleby, pięć tysięcy mężów.” (Mar. 6,35-44)

U Pana Jezusa może być inaczej. Czy chcielibyśmy, przeżywać to i móc brać udział w takim chrześcijaństwie, w którym Pan pokazuje, że u Niego jest inaczej? Że to, co my myślimy, że musi tak być, On pokazuje, że w chrześcijaństwie może być inaczej. Jeżeli On tylko zechce, to może być inaczej. Później też znowu uczynił to – cztery tysiące nakarmił, i mieli siedem chlebów, i znowuż zostało okruszyn.

         Ewangelia Łukasza, 5 rozdział od 12 wiersza, mamy tu człowieka trędowatego:

„A gdy był w jednym z miast, przebywał tam mąż cały pokryty trądem; ten, ujrzawszy Jezusa, padł na twarz swoją i prosił Go, mówiąc: Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić. I wyciągnąwszy rękę, dotknął się go, mówiąc: Chcę, bądź oczyszczony. I zaraz trąd ustąpił z niego. Sam zaś przykazał mu, aby nikomu nie mówił, ale dodał: Idź, pokaż się kapłanowi i złóż ofiarę za oczyszczenie swoje, jak polecił Mojżesz, na świadectwo dla nich. I rozchodziła się tym bardziej wieść o Nim, i schodziły się wielkie tłumy, aby Go słuchać i dać się uzdrowić z chorób swoich. Sam zaś oddalił się na pustkowie i modlił się.” (Łuk. 5,12-16)

Marta i Maria mówiły: Panie, gdybyś tu był. Setnik powiedział: Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod mój dach, ale i ja posyłam swoich żołnierzy, i oni czynią, co im powiem. Jezus mówi: Tak wielkiej wiary nie znalazłem w Izraelu. I Jezus nie poszedł tam, a sługa został uzdrowiony. Panie, gdybyś tu był, to pewnie wiele naszych problemów dość szybko zostałoby rozwiązanych, i te, i tamte. Pan mówi: Tam, gdzie dwóch, trzech w imię Moje, Ja jestem. Nasze problemy mogą być rozwiązane. To już zaczyna się poważnie robić, to już nie bajka, tylko może się coś wydarzyć, coś się może stać. A więc trędowatemu znika trąd i człowiek jest uwolniony. Za chwilę przynoszą do Niego sparaliżowanego – sparaliżowany wychodzi na swoich nogach.

         Ewangelia Łukasza, 11 rozdział 14 wiersz:

„I wypędzał demona, który był niemy. A gdy demon wyszedł, niemy przemówił. I tłum zdumiał się.” (Łuk. 11,14)

Jedno to, że ten człowiek był niemy, nie mówił. Demon wyszedł i za chwilę ten człowiek już mówił, nie musiał się uczyć. To są cuda, Boże cuda. Te wszystkie podróbki inne, to tam kombinują z tymi ludźmi, różne rzeczy wyprawiają. To nie są cuda, tu są prawdziwe cuda – Pan mówi i staje się, dokonuje się w całej pełni.

         Ewangelia Marka, 7 rozdział od 32 wiersza:

„I przywiedli do Niego głuchoniemego, i prosili Go, aby położył nań rękę. A wziąwszy go na bok od ludu, osobno, włożył palce Swoje w uszy jego, splunął i dotknął się jego języka, i spojrzał w niebo, westchnął i rzekł do niego: Effata, to znaczy: Otwórz się! I otworzyły się uszy jego, i zaraz rozwiązały się więzy języka jego, i mówił poprawnie.” (Mar. 7,32-35)

I znowuż mamy głuchoniemego, który ani nie słyszał, ani nie mówił, i za chwilę słyszy i mówi. Pan przywraca to, co zostało utracone, w sposób dokładny, bez uszczerbków jakichś.

         Ewangelia Jana, 21 rozdział od 1 do 6 wiersza:

„Potem ukazał się znowu Jezus uczniom nad Morzem Tyberiadzkim, a ukazał się tak: Byli razem: Szymon Piotr i Tomasz zwany Bliźniakiem, i Natanael z Kany Galilejskiej, i synowie Zebedeusza, i dwaj inni z uczniów Jego. Powiedział do nich Piotr: Idę łowić ryby. Rzekli mu: Pójdziemy i my z tobą. Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili. A kiedy już było rano, stanął Jezus na brzegu; ale uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. Rzekł im więc Jezus: Dzieci! Macie co do zjedzenia? Odpowiedzieli Mu: Nie. A On im rzekł: Zapuśćcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie. Zapuścili więc i nie mogli jej już wyciągnąć z powodu mnóstwa ryb.” (Jana 21,1-6)

W tej samej wodzie nic nie złowili, a tu wyciągają pełną sieć.

         Ewangelia Mateusza, 17 rozdział 27 wiersz:

„Ale żebyśmy ich nie zgorszyli, idź nad morze, zarzuć wędkę i weź pierwszą złowioną rybę, otwórz jej pyszczek, a znajdziesz stater; tego zabierz i daj im za Mnie i za siebie.” (Mat. 17,27)

Mógłby Pan w różny inny sposób to zrobić, ale Pan chciał, żeby Piotr zobaczył w ten sposób, że Pan Jezus chce, aby to zostało zrealizowane. Wydawałoby się dla Piotra, przecież jest rybakiem, łowił ryby tyle lat, nie dość że się złapie na wędkę, to jeszcze będzie miała w pyszczku stater, to już naprawdę cud. Ale Pan jest Bogiem cudów, a więc dokonuje takich cudów, żeby człowiek mógł pomyśleć, zastanowić się.

          W Ewangelii Jana też, 20 rozdział od 30 wiersza czytamy:

„I wiele innych cudów uczynił Jezus wobec uczniów, które nie są spisane w tej Księdze; te zaś są spisane, abyście wierzyli, że Jezus jest Chrystusem, Synem Boga, i abyście wierząc mieli żywot w imieniu Jego.” (Jana 20,30-31)

Mnóstwo cudów jeszcze jest, które w ogóle nie są zapisane, a więc, ile tego wszystkiego uczynił Jezus. Czy On jest wczoraj i dziś, i na wieki ten Sam? Czy my chcemy oglądać Jego działanie w swoim życiu? Na pewno chcemy, zależy nam na Nim, bo wiemy, że chrześcijaństwo to nie jest religia, to jest życie wśród cudów. A jednym z tych największych jest to, że narodziliśmy się na nowo z Boga i dostaliśmy nową naturę, aby żyć w taki sposób, jak Bogu się podoba, oddzieleni od tego świata.

         Psalm 126, wiersz 1:

„Pieśń pielgrzymek. Gdy Pan wywiódł z niewoli uprowadzonych z Syjonu, byliśmy jak we śnie.” (Ps. 126,1)

I można by było sobie pomyśleć, że to jest jak jeden wielki sen, który się dokonuje. Te cuda, te powstania z martwych, ci chromi, którzy zaczynają skakać, ślepi, którzy widzą, niemi, którzy mówią, głusi, którzy słyszą, olbrzymie poruszenie wśród ludzi. Wyglądałoby jak wielki, wspaniały sen, a to była rzeczywistość. I też w rzeczywistości Izrael wyprowadzony był z niewoli, i to była rzeczywistość. Wyglądałoby: jak to, już nie niewolnik, tylko już wolny, to już nie będą ciemiężyć nas ci, którzy nas ciemiężyli  wcześniej? Dokładnie tak. Człowiek potrzebuje zobaczyć, że to jest rzeczywistość, że Pan, kiedy czyni to wszystko w nas i pośród nas, to jest to rzeczywistość.

Od kiedy pamiętam, Jezus kiedy przywołuje do Siebie człowieka, zawsze czyni cuda, dając człowiekowi rozpoznać się jako Ten, który jest czyniącym cuda i który może uczynić wszystko, co jest potrzebne, aby człowiek był pewnym: nie muszę się obawiać, nie muszę się lękać, nie muszę myśleć, co będzie, jak będzie, gdyż Pan, który jest moim Panem, On wszystko może uczynić. Czytamy o Eliaszu, któremu kruki przynosiły jedzenie. A więc czytamy w wielu miejscach, jak Bóg to czyni, w jaki sposób Bóg to czyni. Teraz główna rzecz dla mnie i dla ciebie to należeć do tego Boga, wierzyć w tego Jezusa Chrystusa i chodzić z Nim nieustannie, aby poznawać, co czyni Pan, kiedy my z Nim jesteśmy zawsze w społeczności. Każdy z nas pamięta, że jak się nawracaliśmy, byliśmy aż poruszeni tą cudownością działania Jezusa, myśmy nigdy nie myśleli, że On takie rzeczy czyni. A tu raptem zobaczyliśmy, że On to czyni i to w naszym życiu – w twoim, moim. A więc to już naprawdę jest coś, moglibyśmy sobie myśleć: no tak, w kimś innym, ale we mnie? Ale właśnie tak Bóg czyni i w ten sposób Bóg chce, abyśmy do Niego należeli, byśmy byli jak dzieci, które są zachwycone, oglądając to Boże działanie. I apostołowie tak byli kształtowani też przy tym, aby wierzyli Jezusowi. Piotr myślał też, że ma jakieś widzenie, kiedy tam anioł przyszedł go z więzienia wyprowadzić. A więc wiele takich wydarzeń, o których czytamy w Biblii, ale które też i dla nas są przygotowane. My nie jesteśmy innym ludem, jesteśmy tym samym ludem, który rozpoczął swoje życie, kiedy zostaliśmy zrodzeni w Chrystusie Jezusie. Jesteśmy tym samym ludem, tylko czy tak samo patrzymy na tego Pana? Czy też widzimy w Nim Tego, który zupełnie czyni inaczej niż my sobie myślimy? Nie według naszych myśli, nie według naszych zakreślonych sposobów, ale Pan działa w Swój własny sposób. A więc każdy z nas ma świadectwo, że Pan czyni cuda, a to jest po to, żeby odpocząć, żeby się uciszyć i cieszyć Chrystusem, żeby czcić Go, szanować, być Mu poddanym i być pewnym, że Pan chce też nas mieć w takim działaniu. On może czynić przez każdego, przez dużego, małego. Wśród darów Ducha Świętego jest taki też dar czynienia cudów, że taki człowiek ma całkowitą swobodę i więcej tych cudów przez niego się dzieje, ale cud może się zdarzyć przez każdego wierzącego człowieka. W każdym wierzącym się on dzieje. A więc módlmy się o cuda i ufajmy. Ufajmy.

Ewangelia Marka 11 rozdział. Przełammy tą barykadę, przejdźmy przez nią przez wiarę i idźmy za Jezusem, nie dajmy się ograniczać na jakimś tylko określonym przez nas terenie. 20 werset:

„A przechodząc rano ujrzeli drzewo figowe, uschłe od korzeni. I wspomniał Piotr, i rzekł do Niego: Mistrzu, oto drzewo figowe, które przekląłeś, uschło. A Jezus, odpowiadając, rzekł im: Miejcie wiarę w Boga! Zaprawdę powiadam wam: Ktokolwiek by rzekł tej górze: Wznieś się i rzuć się w morze, a nie wątpiłby w sercu swoim, lecz wierzył, że stanie się to, co mówi, spełni mu się.” (Mar. 11,20-23)

To jest dopiero. Sam Jezus to mówi do nas, do wierzących. A więc wiemy, że nigdy nie opowiadał bajek, nigdy nie mówił: Ja tylko tak mówiłem, ale tak nie będzie. Kiedy On coś mówi, to jest to prawdziwe i jeśli będziemy wierzyć w sercu swoim, że to się stanie, to się stanie. Jakakolwiek by to była góra ludzkich niemożliwości.

Czy urośniemy do wymiarów Chrystusowych? Czy spojrzymy na daną sytuację oczami Chrystusa? Bo o to tu głównie chodzi. Jesteśmy Jego ciałem i wiele przeszkód zostało postawionych. Na pewno jedną z tych przeszkód jest to, że człowiek mało chodzi z Jezusem, mało wykorzystuje czas, żeby być z Jezusem, mało Go poznaje. A więc odchodzi od Niego i czego się więcej można spodziewać, jak tylko jakiegoś tam powiedzmy funkcjonowania. Ale jeśli człowiek cały czas chodzi z Panem, chodzi koło Niego, to we wnętrzu tego człowieka powstają odpowiednie decyzje, za którymi stoi Pan i w rzeczywistości tak się też dzieje. Paweł też, pełen Ducha Świętego, mógł powiedzieć do tego Elymasa, co się czarnoksięstwem zajmował: nie będziesz widział przez pewien czas, i już ten człowiek nie widział. My potrzebujemy siły Pana, życia w sile Pana, bo my coraz bardziej będziemy wchodzić w sytuacje, które będą potrzebowały cudów. Jeżeli nie będziemy spodziewać się cudów, to uznamy, że może mamy umrzeć z głodu, albo coś tam. Mamy się spodziewać cudów od Pana. Bo w sumie cudem przeżyje Kościół na ziemi. Te wszystkie próby wroga, żeby zniszczyć Kościół, kiedy będzie miał tyle możliwości wróg, żeby go zniszczyć, okaże się, że nie zniszczy Kościoła, bo Kościół trwa w tym, co powiedział Pan Jezus. Niech Bóg pomoże nam, żeby nie ograniczyć chrześcijaństwa do swoich możliwości, ale ufać, że Pan chce, żebyśmy coraz więcej korzystali z Jego możliwości.

Pamiętacie tych, co tam przyszli i mówili: w Twoim imieniu wypędzaliśmy demony, prorokowaliśmy, ludzi uzdrawialiśmy, cokolwiek tam; Jezus mówi: Nigdy was nie znałem, bo czynicie bezprawie. A więc pierwsze zadanie to jest oczyszczać się, uświęcać się, usuwać ze swojego życia cielesność, egoizm, szukanie swego. To są przeszkody, które powodują to, że Jezus nie da tego człowiekowi, żeby człowiek wszedł w taką pozycję, którą tutaj pokazuje ta góra, kiedy powie i tak się stanie, bo Jezus za tym będzie stał. Jezus powiedział: Idźcie, a Ja będę potwierdzał każde wasze słowo, które wypowiecie w Moim imieniu. A więc Jezus ma możliwość uczynić wszystko, tylko potrzebuje nas, chodzących z Nim nieustannie, cały czas trwających w Nim. Ludzi, którzy chcą żyć w cudach Bożych, chcą żyć w prawdziwych cudach Bożych, bo gdy przyjdzie diabeł z tymi swoimi rzekomymi cudami, jak jest napisane, to napotka na ludzi, którzy żyją w prawdziwych cudach. To jest olbrzymia różnica.

Pamiętamy, jak Filip spotkał się z tym, co tymi sztuczkami różnymi zadziwiał ludzi; ludzie mówili: ten człowiek to wielka Boża moc. I wystarczyło, że ten człowiek zobaczył, jaka moc działa przez Filipa, widział, co się dzieje przez Filipa, jakie cuda się działy, i ten człowiek wiedział, że to, co jest w Filipie, to przerasta wszystko, co on potrafi. I wtedy ten człowiek szukał tego, co jest w Filipie, dał się ochrzcić, później, wiemy, chciał sobie kupić dar Ducha Świętego. Ale to jest spotkanie właśnie, spotkanie człowieka, który gdzieś tam służy diabłu, i człowieka, który służy Jezusowi. To zupełnie dwie różne siły. Ale jeśli my nie będziemy chodzić w mocy Pana, nie będziemy otwarci na Boże działanie, nie będziemy chętni, żeby z Nim przebywać, modlić się, spotykać się z Nim, przeżywać miłość z Jezusem, radować się Jezusem, to pozostaniemy w sferze chrześcijaństwa ograniczonego, bez cudów, które będzie po prostu słabe, żeby walczyć i wygrać.

Wiemy, że przez ręce apostołów też działo się mnóstwo rzeczy, cudownych rzeczy, pięknych rzeczy. Wiemy, że są pewne służby, za którymi stoją pewne też Boże działania, ale ogólnie cały Kościół ma spodziewać się, że Pan będzie czynił przez każdego z nas coś – coś, co będzie cenne, co będzie cudem, co będzie wiadomo, że nie można tego było uczynić inaczej. Wiele cudów, wiele różnych poprzez te wszystkie pokolenia Jezus uczynił. Niech Pan da nam właśnie taką ochotę, jak dziecku, poznać, jak żyje się wśród Bożych cudów. Jeszcze raz powiem – pamiętamy cuda, które czyni Pan, oglądaliśmy je na własne oczy, chociaż nie żyjemy w tamtych czasach, kiedy żyli apostołowie, żyjemy dwa tysiące lat po nich, i dzisiaj też oglądamy cuda. Potrzebujemy cudów, potrzebujemy widzieć, że mamy wiarę, która nie tylko: abym miał pracę, abym miał gdzie się wyspać, aby było fajnie, abym był zdrowy; mamy wiarę, która sięga dalej i głębiej, do miejsc, w których próbując się poruszać, okazuje się, że sięgamy miejsc niemożliwych. I okazuje się, że one są możliwe. Niech Bóg pomoże nam, patrząc na Chrystusa, porzucać swoje ciężary, swoje grzechy i chcieć kosztować tego. W rękach Mojżesza laska miała wielkie znaczenie, kiedy on laskę podnosił. Wydawałoby się: co to laska? Pan jednak kazał mu wziąć tą laskę ze sobą, żeby ją podnieść nad morzem i wtedy Pan rozdzielił morze. A więc, co to laska w sumie? To kawałek drewna. Ale Pan kazał mu wziąć laskę. Jak Pan kazał mu wziąć laskę, to wziął i stało się, i morze się rozstąpiło. Mógł pójść bez laski, powiedzieć: Panie, po co ta laska? A jednak była ważna, dla Boga była ważna i miał tak zrobić, jak Bóg powiedział. Miał uderzyć raz w skałę, miała popłynąć woda. Co to uderzenie laską może zrobić? A jednak.

A więc niech Bóg pomoże nam się po prostu otworzyć na Boże działanie. Ale pierwsze to, mówię, na czystość, bo jeżeli człowiek jest nieczysty, to do tego dołączy się wróg, diabeł, i zacznie czynić różne swoje cudaczne podobizny. Ale gdy chodzimy w czystości i w jasności oblicza Pana naszego Jezusa Chrystusa, wtedy za tym będzie stał Duch Święty, a tego potrzebujemy. Na pewno. W różnych sytuacjach, wiemy, że jeszcze trochę i może być, że nie będziemy mogli, wielu nie będzie mogło korzystać w ogóle z pomocy medycznej, a więc potrzebujemy cudowności Lekarza. Może być, że nie będziemy mogli kupować ani sprzedawać, potrzebujemy cudowności Tego, który rozmnaża pokarm. Potrzebujemy dzisiaj, już, teraz uczyć się Pana, który jest Tym, który czyni cuda. I tego koniecznie potrzebujemy teraz, bo może się okazać, że później będzie za późno, że później będzie niewiara zamiast wiary, nie będzie świadectwa, będzie antyświadectwo, że człowiek po prostu nie ufał Panu i nie polegał na Panu tak, żeby sięgnąć dalej, tylko zatrzymał się na tym, co widzą oczy i co mogą ręce zrobić, czy nogi. Niech Pan nas wspiera w tym i pomoże nam. To jest piękne, kiedy Pan ci daje taką wiarę, że ty nie masz wątpliwości nawet, żeby było inaczej. I kiedy z tą wiarą wypowiadasz słowa, to widzisz, jak to się dzieje, bo to jest od Pana. My sami nie jesteśmy w stanie zrobić czegokolwiek, ale jeśli Pan nas tym napełni, to wtedy to będzie się działo w Jego imieniu, dla Jego chwały. Ale pamiętajmy – czystość, uświęcanie się. Bez uświęcania nikt nie zobaczy Pana.

Potrzebujemy cudów dzisiaj, jutro, pojutrze, aż Kościół spotka się z Jezusem i to będzie ostatni cud, kiedy uniesieni na obłokach naprzeciw Pana, spotkamy się z Nim. Pamiętamy tych ostatnich dwóch proroków też, którzy czynią cuda na ziemi. A więc zostawmy nasze „ja”, nasze kręcenie się koło siebie, zacznijmy patrzeć na Pana, na Jego chwałę. Zresztą słyszymy co rusz, jak Pan czyni – to tu uczyni, to tu uczyni, tam uczyni, przeprowadza, piękne rzeczy czyni Pan, ale bądźmy otwarci na te, które Pan Jezus powiedział, że gdy On odejdzie, przyjdzie Duch Święty, który wprowadzi nas w Prawdę i większe rzeczy nad te czynić będziemy. A więc Pan mówi, że On przez nas będzie czynił jeszcze więcej. Takie chrześcijaństwo, które my możemy zrobić, to my możemy zrobić. I my możemy je utrzymywać, pielęgnować, ale to nie jest chrześcijaństwo, które chodzi po wodzie, to nie jest chrześcijaństwo, które smakuje się w zwycięstwach. To jest chrześcijaństwo cielesne. A my potrzebujemy duchowego chrześcijaństwa, żeby wygrywać, żeby pokonać też ten lęk, czy niepewność, czy się uda, czy się nie uda. Żeby tak chodzić z Panem, żeby wiedzieć: a to się tak dzieje – Pan dokładnie mówi, co człowiek ma zrobić i człowiek wie, że to jest Pan. I wtedy to robi, i to się dzieje. Potrzebujemy tak chodzić w społeczności z Panem, żeby słyszeć, co On do nas mówi. Bo to jest: na głos Chrystusa, a nie, że człowiek sam sobie wymyśli i coś zrobi. To tak nie działa. Ale na głos Pana działa, i dlatego Piotr mógł powiedzieć: Jak, Panie, Ty mi powiesz, to ja wyjdę i będę szedł po tej wodzie. Także tak chodźmy z Panem, miejmy taką społeczność, pilnujmy czytania, modlitwy, czystości relacji, pilnujmy się. Po prostu chodźmy w ten sposób, żeby Pan mógł swobodnie przez nas czynić to, co jest potrzebne. Amen.