Jan 14:23

Słowo pisane

29 04 2021 wieczorne Marian - I GDY WSZYSCY ZDUMIEWALI SIĘ NAD WIELKOŚCIĄ BOGA

I GDY WSZYSCY ZDUMIEWALI SIĘ NAD WIELKOŚCIĄ BOGA

29 04 2021     (wieczorne)

 

Ewangelia Łukasza 9,42-48: „A gdy jeszcze podchodził, porwał go demon i szarpnął nim. Jezus zaś zgromił ducha nieczystego i uzdrowił chłopca, i oddał go ojcu jego. I zdumiewali się wszyscy nad wielkością Boga. Lecz gdy wszyscy dziwili się temu wszystkiemu, co czynił, On rzekł do uczniów swoich: Nakłońcie uszu swoich do tych słów: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzkie. Lecz oni nie zrozumieli tego słowa i było ono zakryte przed nimi, tak że nie pojęli go, a bali się go pytać o znaczenie tego słowa. Przyszło im też na myśl, kto by z nich był największy. Jezus zaś, wiedząc o tej myśli ich serc, wziął dziecię i postawił je przy sobie, i rzekł do nich: Kto by przyjął to dziecię w imieniu moim, mnie przyjmuje. Kto zaś mnie przyjmuje, przyjmuje tego, który mnie posłał. Kto bowiem jest najmniejszy między wami wszystkimi, ten jest wielki.” Wszystko tak jakoś inaczej niż ludzie sobie myślą. Kiedy ludzie zdumiewali się nad wielkością Boga, oglądając to jak ten chłopiec został uwolniony od tego ducha nieczystego i też widząc inne dokonania Pana naszego Jezusa Chrystusa, byli zadziwieni nad wielkością Boga, a Jezus Chrystus skierowuje ich uwagę na tą rzeczywistą Wielkość Boga. Bo ludzie tej wielkości nie są w stanie zobaczyć. To samo jak jest z tym, który naprawdę jest wielki w Królestwie Jezusa, jest zupełnym odwróceniem niż ludzie to myślą. Znowuż nie ten, który zachowuje się jak wielki, patrząc na innych z góry i działając w ten sposób, tylko ten, który staje się najmniejszym, gotowym służyć, gotowym kłaść swoje życie, by służyć. Nie ten, kto chciałby aby mu służono, tylko ten właśnie, który z chęcią widzi wielkość należenia do Chrystusa Jezusa w uniżeniu, w służbie. Więc Pan Jezus jeszcze mówi: „Nakłońcie uszu swoich do tych Słów: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzkie, lecz oni tego nie zrozumieli.”

Prawdziwa wielkość Boga. Bóg jest Bogiem, a więc stworzył cały wszechświat, stworzył człowieka. On rzekł i stało się, i zaistniało. A tutaj przed tymi ludźmi stoi o wiele poważniejsza sprawa, o wiele większa, o wiele więcej pokazująca jaki jest naprawdę Bóg. Jezus wie o tym, oni o tym nie wiedzą, dlatego kieruje ich uwagę na rzeczywistą wielkość Boga, na Tego, który potrafi okazać miłość tym, którzy na tą miłość w ogóle nie zasługują, który potrafi uczynić coś, co innym nawet do głowy by nie przyszło, że można było uczynić wobec tych, którzy są wrogami, którzy są przeciwnikami, którzy szydzą, kpią, śmieją się, że można coś takiego zrobić.

Ewangelia Jana 3,14-17, znane nam dobrze Słowa: „i jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Bo nie posłał Bóg Syna na świat, aby sądził świat, lecz aby świat był przez niego zbawiony.” Wielu ludzi do dzisiaj jak widzi cud uzdrowienia, czy cud uwolnienia, czy jakikolwiek inny cud, to jest pod wielkim wrażeniem Boga, a nie może często zobaczyć tego rzeczywiście cudu, na który tylko i wyłącznie stać Boga. Widzimy, że kiedy Mojżesz pewne rzeczy czynił, to czarownicy egipscy też pewne rzeczy potrafili czynić. Ale tu w rzeczywistości okazuje się Bóg prawdziwie jakim On jest. Jezus mówi: Kto widział Mnie, widział Ojca. A więc Bóg nie posyła Syna tylko, żeby On pouzdrawiał trochę ludzi, pouwalniał trochę z demonów, i żeby ludzie zobaczyli, że Bóg jest Wielki. To przecież Eliasz, kiedy ogień zstąpił na tą ofiarę, to też wołali: Wielki jest Bóg! To jest prawdziwie. I co? I jakiś czas, i szybko to zmieniło się. A więc kiedy nawet ludzie przeżywają cuda, czy uzdrowienia, czy cokolwiek, jakaś chwila i się zmienia. Przeszli przez Morze Czerwone, byli szczęśliwi i parę dni minęło, i już byli nieszczęśliwi. A więc w sumie raz mówią: Wielki jest Bóg, a potem: Co Bóg chce, żebyśmy poginęli? A więc w sumie patrząc na cuda, gdyby się na tym oprzeć, to tak, to ludzie by krzyczeli, jakby zobaczyli, że wstał ktoś z martwych: O, prawdziwie, Wielki jest Bóg! A za chwilę znowu by poszli upijać się, poszliby złorzeczyć, kłamać, kraść, dalej by robili to samo mówiąc: Widziałem, Bóg jest Wielki. I co z tego? A więc Jezus pokazuje, żeby ludzie zaczęli widzieć wielkość Boga nie tyle w tych cudach, ale w tym, co On chce zrobić z człowiekiem i po co On posłał Syna, bo to jest sprawa najważniejsza.

Ewangelia Jana 1,12.13, dobrze nam znane Słowa: „Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga.” I znowuż jaka chwała, jakie podniesienie! Ludzie, którzy żyli w odstępstwie, żyli w grzechach, w cudzołóstwach, w szyderstwie i kpieniu sobie, dociera do nich, że to jest przecież Syn Boży, Jezus Chrystus, i przyjmują Go jako Syna Bożego, i Bóg daje prawo tym ludziom bycia Jego dziećmi. Jaka chwała! Wielu ludzi nie może tego zobaczyć, nie może dostrzec tego, nie umieją zobaczyć tej chwały podniesienia – z dzieci świata, z dzieci grzechu, z dzieci diabła do dzieci Boga. I to wszystko przez to, co uczynił Jezus Chrystus. Jakaż to jest dopiero chwała! Ludzie straceniu, którzy szli do gehenny, zostają zawróceni ze złej drogi i skierowani do wieczności z Bogiem. Jakaż to jest chwała! Jezus chce pokazać im o ile przerasta to, czego oni nie widzą od tego, co oni widzą, żeby człowiek zaczął się zastanawiać; oni nie mogli zrozumieć o czym On mówi.

List do Rzymian 5, 8: „Bóg zaś daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł.” A więc Bóg daje dowód Swojej miłości, że wiedział jaka jest nasza sytuacja, wiedział w jakiej jesteśmy poniewierce, myśląc, że tak się żyje na ziemi, i że to jest życie na ziemi; zagubieni w ciemnościach, otumanieni jakimiś środkami, myślący, że to daje szczęście, to daje szczęście, a potem widzący, że i to nie daje szczęścia, i to nie daje szczęścia. I raptem człowiek patrzy, że jest Bóg, który w Swoim Synu daje szczęście człowiekowi należeć do wieczności już tu na ziemi, żyć według Bożego upodobania. To jest dopiero Bóg, to jest dopiero Boże działanie. Gdyby tylko Jezus pouwalniał, pouzdrawiał i odszedł do nieba, to wiecie, że w krótkim czasie znowu byłoby pełno chorych, pełno zdemonizowanych. Bo cóż? Diabeł dalej by szalał, nie mając w sumie z kim tu walczyć, gdyby Jezus odszedł, bo każdy człowiek pokonany. Dlatego Jezus pokazuje o wiele więcej. Ludzie kiedy zobaczą cud, są tacy podładowani, a kiedy widzą ten duchowy cud, nie mogą rozeznać, że to jest tak wielki cud, nie mogą zobaczyć, że człowiek, który był stracony w swoich nałogach, powstaje by żyć w wolności Chrystusowej, by żyć dla Boga, by zwyciężać diabła przez krew Chrystusową, przez świadectwo nowego życia. To jest dopiero Bóg, to jest prawdziwe uratowanie człowieka. Gdyby tak tylko uzdrawiać, to znowu zachoruje, uzdrawiać, znowu zachoruje, a potem umrze. Uwalniać, znowu wpadnie w jakieś grzechy, uwalniać, znowu wpadnie w jakieś grzechy; i tak w kółko i umrze w swoich grzechach.

A więc Bóg posłał Syna, żeby uczynić rzecz doskonałą. Zresztą przygotowane to było przed założeniem świata, aby to się mogło tutaj wykonać. A więc patrząc na te wszystkie cuda, na te wszystkie wspaniałości, człowiek musi uważać, żeby nie dać się zwieść, żeby opierając się na tych cudach i wspaniałościach, nie zobaczyć w nich jedynie Boga, nie zobaczyć Boga więcej niż te cuda i znaki pokazują. Wtedy łatwo można się pomylić, prawda? Bo wśród wielu znaków i rzekomych cudów przyjdzie też i syn zatracenia, posłaniec diabła.

Też dobrze jest to widać w Ewangelii Łukasza 10,17-20: „Powróciło tedy owych siedemdziesięciu dwóch z radością, mówiąc: Panie, i demony są nam podległe w imieniu twoim. Rzekł więc do nich: Widziałem, jak szatan, niby błyskawica, spadł z nieba. Oto dałem wam moc, abyście deptali po wężach i skorpionach i po wszelkiej potędze nieprzyjacielskiej, a nic wam nie zaszkodzi. Wszakże nie z tego się radujcie, iż duchy są wam podległe, radujcie się raczej z tego, iż imiona wasze w niebie są zapisane.” To jest większa moc, to jest większa chwała. Co z tego, ze ktoś tam wypędza z kogoś demony; dobrze, że człowiek zostaje uwolniony, ale czy ten człowiek pozostanie na wolności, czy znowu nie zacznie się bawić za jakiś czas w te swoje okultyzmy, czy inne rzeczy? A tutaj ty, twoje imię zapisane w wieczności z powodu tego, co uczynił Chrystus, z powodu przyjęcia Chrystusa i należenia do Niego. Zwróciliśmy uwagę i nieraz o tym mówimy, że to są właśnie ci ludzie, którzy zwrócili uwagę na cuda, którzy mówią: „Panie, w Twoim Imieniu demony wypędzaliśmy, uzdrawialiśmy, prorokowaliśmy, a Jezus mówi: Nie znam was, nigdy was nie znałem, idźcie precz ode Mnie wy, którzy czynicie bezprawie”. A więc oni nie poznali tego największego pragnienia Boga, największego działania, najpotężniejszej pracy, którą Jezus wykonał tutaj na ziemi, abyśmy mogli zostać uwolnieni z niewoli diabła i żyć na wolności jako dzieci Boże.

Widzą to w jakichś znakach, mówią: O, miałem to, tu mi się powiodło, tutaj coś się powiodło, o chwała Bogu, jaki cudowny Bóg. A dalej brną gdzieś w jakimś grzechu i nie doznają, że Jezus przyszedł uwolnić nas z naszych grzechów. I to jest to, po co przyszedł Jezus najbardziej. Nie tylko po to, żeby ludzie cieszyli się, że coś się powiodło, że samochód przejechał mi przed nosem i nie zabił mnie; o, jak wspaniale Boże, że mi życie uratowałeś. I człowiek nie myśli, że przecież Bóg daje po to, żeby człowiek zastanowił się nad swoim życiem, i żeby w krwi Chrystusa znajdować oczyszczenie, a w krzyżu własną śmierć. Nie tylko, żeby człowiek mówił: O, jaki cud Bóg sprawił, że dalej żyję. Widzicie i dalej idzie, i robi coś złego komuś dalej. To jest ten wzrok cielesny, fizyczny, który widzi to i już jest o, fajnie, jak cudownie, Bóg mnie kocha. A nie widzi po co Bóg to uczynił, żeby człowiek upamiętał się, żeby zaczął słuchać się Boga.

Pierwszy czas taki, który Bóg pokazuje Swoją moc i chcenie, aby człowiek wygrał, aby człowiek zwyciężał, Boży ludzie aby wygrywali, pierwszy ten przejaw okazywał się bardziej na mocy fizycznego działania. Stary Testament – widzimy mnóstwo zabitych ludzi, inaczej toczyła się bitwa. Chociaż Bóg był w tych sprawach, jednakże sprawa była położona na innym obdarzaniu, bardziej na zwycięstwie wojennym, na pokonaniu fizycznych wrogów, którzy stawali naprzeciw.

5Mojżeszowa 7, 17-26: „Jeślibyś pomyślał w swoim sercu: Te narody są liczniejsze ode mnie, jakże zdołam je wypędzić? Nie obawiaj się ich! Wspomnij raczej, co Pan, Bóg twój, uczynił faraonowi i całemu Egiptowi, te wielkie doświadczenia, które widziały twoje oczy, znaki, cuda, rękę możną i ramię wyciągnięte, którymi Pan, Bóg twój, wyprowadził cię. Tak uczyni Pan, Bóg twój, wszystkim tym ludom, których się obawiasz. Ześle też Pan, Bóg twój, na nich szerszenie, aż wyginą ci, którzy pozostali, i ci, którzy przed tobą się ukryli. Nie lękaj się ich, gdyż Pan, Bóg twój, jest pośród ciebie, Bóg wielki i straszny. Lecz Pan, Bóg twój, będzie wypędzał te narody przed tobą po trosze; nie będziesz mógł ich szybko wytępić, aby dzikie zwierzęta nie rozmnożyły się przeciwko tobie. Pan, Bóg twój, wyda je tobie i sprawi wśród nich wielkie zamieszanie, aż zostaną wytępione. Wyda też w twoje ręce ich królów, a ty wymażesz ich imię pod niebem; nikt się nie ostoi przed tobą, aż ich wytępisz. Posągi ich bogów spalisz ogniem. Nie pożądaj srebra i złota, które jest na nich, abyś się przez nie, nie usidlił, gdyż jest to obrzydliwością dla Pana, Boga twego. Nie przynoś tej obrzydliwości do twego domu, bo zostaniesz obłożony klątwą tak, jak ono. Będziesz się tym brzydził i czuł do tego wstręt, gdyż jest to obłożone klątwą.” I Bóg tu pokazuje zwycięstwo nad tym fizycznym wrogiem, nad tymi, którzy mają być usunięci z tego miejsca, aby ten lud mógł tam wejść. I Bóg mówi: Nie lękaj się ich, gdyż Pan Bóg twój jest pośród ciebie, Bóg Wielki i straszny. I oni rozumieją to jako to, że Bóg mówi do nich: Zwyciężycie tych wszystkich, chociaż oni są liczniejsi od was, to jednak ich pokonacie i wybijecie ich wszystkich, oczyścicie ten teren z tego, co jest złe i usuniecie to, co oni tutaj naprodukowali. Nawet nie będziesz patrzył na złoto, czy srebro, czym pokrywali swoje bożki, lecz zniszczysz to wszystko. A więc jest to bitwa z wrogiem, który jest widocznym, fizycznym wrogiem.

2Mojżeszowa 17, 8-16: „I nadciągnęli Amalekici, aby walczyć z Izraelem w Refidim. Wtedy rzekł Mojżesz do Jozuego: Wybierz nam mężów i wyrusz do boju z Amalekitami. Jutro ja z laską Bożą w ręku stanę na szczycie wzgórza. Jozue uczynił tak, jak mu rozkazał Mojżesz, i wyruszył do boju z Amalekitami, a Mojżesz, Aaron i Chur weszli na szczyt wzgórza. Dopóki Mojżesz trzymał swoje ręce podniesione do góry, miał przewagę Izrael, a gdy opuszczał ręce, mieli przewagę Amalekici. Lecz ręce Mojżesza zdrętwiały. Wzięli więc kamień i podłożyli pod niego, i usiadł na nim; Aaron zaś i Chur podpierali jego ręce, jeden z tej, drugi z tamtej strony. I tak ręce jego były stale podniesione aż do zachodu słońca. Tak pobił Jozue Amalekitów i ich lud ostrzem miecza. Wtedy rzekł Pan do Mojżesza: Zapisz to dla pamięci w księdze i wbij to w głowę Jozuego, że całkowicie wymażę pamięć o Amalekitach pod niebem. Potem zbudował Mojżesz ołtarz i nazwał go: Pan sztandarem moim! I rzekł: Przyłóż rękę do sztandaru Pana; wojna jest między Panem a Amalekitami z pokolenia w pokolenie!” A więc widzimy tutaj, że Bóg daje im zwycięstwo, gdy ręce Mojżesza są podniesione. Ale tam na dole padają rzeczywiste trupy, padają ludzkie trupy, zabijani są ludzie, wrogowie są zabijani, fizyczni wrogowie, którzy chcieli zniszczyć Boży lud, są zabijani przez Boży lud. I wtedy jest odniesione zwycięstwo, i Bóg jest w tej sprawie w taki sposób, żeby to zwycięstwo zostało odniesione do końca, aby całkowicie ta sprawa została wygrana.

Księga Izajasza 37, 33-37: „Przeto tak mówi Pan o królu asyryjskim: Nie wkroczy on do tego miasta ani nie wypuści tam strzały, ani nie wystąpi przeciwko niemu z tarczą, ani nie usypie przeciwko niemu szańca. Drogą, którą przyszedł, powróci, lecz do tego miasta nie wkroczy - mówi Pan. I osłonię to miasto, i ocalę je przez wzgląd na ciebie i przez wzgląd na Dawida, mojego sługę. I wyszedł anioł Pana, i pozbawił życia w obozie asyryjskim sto osiemdziesiąt pięć tysięcy mężów. Oto następnego dnia rano wszyscy byli nieżywi, same trupy. Toteż Sancheryb, król asyryjski, zwinął obóz i wyruszywszy wrócił do swojej ziemi, i zamieszkał w Niniwie.” W ten sposób Bóg rozprawił się z armią wrogów, którzy grozili Jego ludowi i kpili sobie z Boga. A więc widzimy, że sporo tych ludzi tutaj, sto osiemdziesiąt pięć tysięcy w jednym momencie, a więc sporo tych ludzi zostało tam pozbawionych możliwości, żeby zaatakować Boży lud. A król, który sobie to wymyślił, później wróciwszy, zginął także u siebie. A więc jest to fizyczna wojna i fizyczny wróg został pokonany, aby nie przekroczył granicy tych, którzy do Boga należą i Jego wzywają. Tak jak i Hiskiasz wołał do Boga w tej sprawie. Widzimy więc tu namacalnie w jaki sposób Bóg też rozprawia się z wrogami Izraela, gdy Izraelici poddają się Bogu, kiedy zważają na Boga.

2Kronik 20, 12-22: „Boże nasz! Czy ich nie osądzisz? Bo myśmy bezsilni wobec tej licznej tłuszczy, która wyruszyła przeciwko nam; nie wiemy też, co czynić, lecz oczy nasze na ciebie są zwrócone. Podczas tego stali przed Panem wszyscy Judejczycy, nawet ich małe dzieci, ich kobiety i synowie, a wtedy pośród tego zgromadzenia Duch Pański spoczął na Jachazielu, synu Zachariasza, syna Benajasza, syna Jaiela, syna Mattaniasza, Lewicie, z potomków Asafa, i ten rzekł: Posłuchajcie uważnie, wszyscy Judejczycy i wy, mieszkańcy Jeruzalemu, i ty, królu Jehoszafacie! Tak mówi do was Pan: Wy się nie bójcie i nie lękajcie tej licznej tłuszczy! Gdyż nie wasza to wojna, ale Boża. Jutro zejdźcie naprzeciw nich; pójdą oni stokiem Sis, a natkniecie się na nich na skraju doliny przed pustynią Jeruel. Nie waszą rzeczą będzie tam walczyć, ustawcie się tylko i stójcie, i oglądajcie ratunek Pana, o Judo i Jeruzalemie! Nie bójcie się i nie lękajcie! Jutro wyjdźcie przed nich, a Pan będzie z wami! Wtedy Jehoszafat pochylił głowę twarzą aż do ziemi, a także wszyscy Judejczycy i mieszkańcy Jeruzalemu padli przed Panem, oddając pokłon Panu. Lewici zaś z rodu Kehatytów i z rodu Korachitów wstali, aby chwalić Pana, Boga izraelskiego, głosem nader donośnym. Wstawszy wcześnie rano, wyruszyli na pustynię Tekoa. A gdy wyruszali, Jehoszafat stanął i rzekł: Słuchajcie mnie, Judejczycy i mieszkańcy Jeruzalemu! Zawierzcie Panu, Bogu waszemu, a ostaniecie się! Zawierzcie jego prorokom, a poszczęści się wam. A naradziwszy się z ludem, wyznaczył śpiewaków dla Pana, którzy odziani w święte szaty mieli kroczyć przed zbrojnymi i śpiewać hymn pochwalny: Wysławiajcie Pana, albowiem na wieki trwa łaska jego. Gdy tylko zaczęli śpiewać radosne pienia pochwalne, Pan nastawił zasadzkę na Ammonitów, Moabitów i mieszkańców pogórza Seir, którzy ruszyli na Judę i zostali pobici.” I znowuż widzimy fizyczną wojnę i Pan pomaga Swemu ludowi, pokonując ich wrogów. Oni mogli fizycznie widzieć fizycznych wrogów, przekraczających ich liczebnie i mogli za chwilę widzieć jak ci wrogowie zostają rozbici w proch przez Boga. Fizyczni wrogowie Bożego ludu zostają pokonani. Ci, którzy chcieli krzywdzić, ci którzy chcieli udowodnić, że Bóg Izraela nie jest Bogiem, że ich bogowie są mocniejsi. Bóg okazywał Swoją chwałę i Swoją moc, i Swoje działanie.

Księga Sędziów 15,14-17: „A gdy przyszedł do Lechi, Filistyńczycy z krzykiem wyszli na jego spotkanie. Wtedy ogarnął go Duch Pański, i powrozy, które opasywały jego ramiona, stały się jakby zwiotczały od ognia len, i jego pęta po prostu zsunęły się z jego rąk. Znalazłszy zaś świeżą szczękę oślą, wyciągnął po nią swoją rękę i wziąwszy ją zabił nią tysiąc mężów. Potem rzekł Samson: Przez oślą szczękę kupa na kupie, Oślą szczęką tysiąc mężów zabiłem. A gdy przestał mówić, wypuścił z ręki szczękę i nazwał tę miejscowość Wzgórze Szczęki.” Znowuż jeden człowiek, który miał stanąć w obronie całego Bożego ludu, posiadał siłę armii i on jeden mocen był pokonać tysiąc wrogów oślą szczęką, bo Bóg był z nim. A więc okazywało się to na fizycznych wrogach i ktoś mógłby sobie pomyśleć, że taką siłę człowiek mógł posiąść? Bóg dał taką siłę właśnie. Mógł wyrwać wota wejściowe do miasta i zanieść, gdzieś tam wrzucić, był w stanie rozerwać lwa; Bóg dał taką siłę temu człowiekowi. To była siła fizyczna.

Księga Sędziów 16,18-30: „A gdy Dalila spostrzegła, że wyjawił jej całą swoją tajemnicę, posłała i przywołała książąt filistyńskich, i rzekła do nich: Przyjdźcie! Tym razem bowiem wyjawił mi całą swoją tajemnicę. Książęta filistyńscy przyszli więc do niej i przynieśli z sobą srebrniki. Potem uśpiła go na swoich kolanach, wezwała pewnego człowieka, kazała ogolić siedem kędziorów z jego głowy i on zaczął słabnąć, i odeszła go jego siła. Wtedy zawołała: Filistyńczycy nad tobą, Samsonie! A gdy się ocknął ze swego snu, pomyślał sobie: Wyrwę się, jak za każdym razem dotąd i otrząsnę się. Nie wiedział jednak, że Pan odstąpił od niego.” Już był jak  normalnie, jak wszyscy mężczyźni. „Wtedy pochwycili go Filistyńczycy, wyłupili mu oczy i sprowadzili go do Gazy, związawszy go dwoma spiżowymi łańcuchami, i musiał mleć w więzieniu. Lecz włosy na jego głowie zaczęły odrastać po ogoleniu. A gdy książęta filistyńscy zebrali się, aby złożyć swojemu bogu Daganowi wielką ofiarę całopalną z tej radosnej przyczyny, mówili: Wydał nasz bóg w nasze ręce Samsona, naszego wroga. Lud, oglądając go, wielbił swego boga w słowach: Wydał nasz bóg w nasze ręce naszego wroga, Tego, który spustoszył naszą ziemię, I który wielu naszych ubił.  Gdy tedy wesoło się już bawili, rzekli: Sprowadźcie Samsona, niech nas zabawia! Sprowadzili tedy z więzienia Samsona, a jego widok bawił ich. Potem kazali mu stanąć między słupami.  Wtedy rzekł Samson do chłopca, który go trzymał za rękę: Puść mnie! Daj mi się dotknąć słupów, na których dom się wspiera, abym mógł się o nie oprzeć.  Dom zaś był pełen mężczyzn i kobiet. Byli tam wszyscy książęta filistyńscy, na dachu zaś było około trzech tysięcy mężczyzn i kobiet, przyglądających się wyśmiewaniu Samsona. Samson zaś zawołał do Pana tymi słowy: Panie, Boże, wspomnij na mnie i wzmocnij mnie jeszcze ten raz, Boże, abym mógł się zemścić na Filistyńczykach choćby za jedno z dwojga moich oczu. Potem objął Samson obydwa środkowe słupy, na których dom się wspierał, oparł się o nie, o jeden swoją prawą ręką, o drugi swoją lewą ręką. I rzekł Samson: Niech zginę razem z Filistyńczykami. Potem naparł z całej siły i dom upadł na książęta i na wszystek lud, który był w nim. A było zabitych, których przyprawił o śmierć sam ginąc, więcej niż zabitych, których uśmiercił za swego życia.”. Więc znowuż mamy możliwość pomsty. Fakt, że oni kpili sobie znowu z Boga i znowuż ileś tysięcy ludzi zostaje zabitych, jako szydercy kpiący w sposób fizyczny.

I tak mamy w Starym Testamencie, tak Bóg wspomagał Swój lud; kiedy oni należeli do Niego, żeby wszelki strach był wśród innych ludów, aby nie śmieli nawet pomyśleć, aby napaść na Boży lud. Ale kiedy oni tracili się gdzieś w rzeczach tych ludów, tak jak  ludzie dzisiejsi w świecie, wtedy oni tracili siły, a tamte narody nabierały siły, aby ich napadać i między nimi siać popłoch.  A więc jeśli Bóg był z tym ludem, tamci byli przegrani, gdy oni stawali przeciwko Bogu, wtedy Bóg zostawiał ich i wtedy tamci pokonywali ich. A więc widzimy na fizycznych działaniach jaką moc i działanie okazywał Bóg wtedy na tych ludziach fizycznie.

Ewangelia Łukasza 22, 39-46: „I wyszedłszy, udał się według zwyczaju na Górę Oliwną; poszli też z nim uczniowie. A gdy przyszedł na miejsce, rzekł do nich: Módlcie się, aby nie popaść w pokuszenie. A sam oddalił się od nich, jakby na rzut kamienia, i padłszy na kolana, modlił się, mówiąc: Ojcze, jeśli chcesz, oddal ten kielich ode mnie; wszakże nie moja, lecz twoja wola niech się stanie. A ukazał mu się anioł z nieba, umacniający go. I w śmiertelnym boju jeszcze gorliwiej się modlił; i był pot jego jak krople krwi, spływające na ziemię. A wstawszy od modlitwy, przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących ze smutku. I rzekł do nich: Dlaczego śpicie? Wstańcie i módlcie się, abyście nie popadli w pokuszenie.” Widzimy wielki bój i tutaj nie widzimy już siły ciała, nie widzimy mocy ciała, nie widzimy takiej siły, powiedzmy, przynajmniej jak miał Samson, że nikt by się nie śmiał nawet przybliżyć. Widzimy tu całkiem inną siłę, którą teraz przynosi Boży Syn na tą ziemię. Całkowicie w inny sposób następuje zwycięstwo nad wrogiem. O wiele trudniejsze zwycięstwo, niż tamci odnosili zwycięstwa, kiedy mogli cieszyć się, że jeden gonił tysiąc. Tu widzimy, Pan Jezus wchodzi w największy bój i nie ma tu siły ciała, jest tu siła Ducha. Zupełnie inna siła zaczyna działać na tej ziemi okazując się o wiele bardziej zwycięską niż tamta.

Ewangelia Łukasza 23,33.34: „A gdy przyszli na miejsce, zwane Trupią Czaszką, ukrzyżowali go tam, także i złoczyńców, jednego po prawicy, a drugiego po lewicy. A Jezus rzekł: Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią. A przy dzieleniu się jego szatami rzucali losy.” Widzimy tam Samsona, który mówi: Pozwól mi zemścić się chociaż za jedno oko, a tutaj Jezus, który jest ukrzyżowany modli się: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. Jaka to siła? Jaka to siła przyszła na ziemię? Jaka moc z nieba? Jaki to Bóg jest, który fizycznie stworzył niebo i ziemię, rzeczy widzialne i niewidzialne, a główna Jego moc i główna Jego siła nie polega tyle na sile pokonywania w jednej chwili przez jednego anioła sto osiemdziesiąt pięć tysięcy wojska wroga; i później ludzie znowu brną gdzieś, i znowu brną gdzieś. Tu pojawia się siła, która naciera na główny, główny sztab tego wszystkiego, co się dzieje przeciwko ludzkości tutaj na ziemi. Tam jak czytamy w Liście do Kolosan, diabeł został rozbrojony w tym miejscu; uwolniony Boży lud od niewoli diabła jednym ciosem, ale nie fizycznym. Uniżeniem, poddaniem się woli Ojca. Dlatego Jezus mówi: „Kto pełni wolę Ojca, ten jest Moim bratem, siostrą i matką”. Nie siłą ciała, lecz siłą nowego człowieka, z innym sercem, z innymi ustami, z innym umysłem, i z ciałem, które staje się świątynią Ducha Świętego. Zupełnie co innego Jezus pokazuje jako zwycięstwo i piękne to jest.

1List Piotra 2, 23-25: „On, gdy mu złorzeczono, nie odpowiadał złorzeczeniem, gdy cierpiał, nie groził, lecz poruczał sprawę temu, który sprawiedliwie sądzi; On grzechy nasze sam na ciele swoim poniósł na drzewo, abyśmy, obumarłszy grzechom, dla sprawiedliwości żyli; jego sińce uleczyły was. Byliście bowiem zbłąkani jak owce, lecz teraz nawróciliście się do pasterza i stróża dusz waszych.” Jakie to zwycięstwo odniesione jest? Często człowiek, nawet dzisiejszy człowiek opiera się – o, bo ktoś został uzdrowiony, bo coś tam fajnego się wydarzyło, czy coś innego. Czy to jest najważniejsze po co przyszedł Jezus? Czy to jest to, co wystarcza nam ludziom, żeby było fajnie, żebyśmy byli zadowoleni? Ta siła podniosła nas z naszej upadłości, ta siła napełniła nas łagodnością i cierpliwością, którą zwyciężyliśmy wszystkie zastępy wroga, które napadły na nas po tym, kiedy zaczęliśmy należeć do Jezusa Chrystusa. Nie walczyliśmy siłą języka, nie walczyliśmy siłą pięści, nie walczyliśmy gniewem, ani zawiścią. Oręż, który dostaliśmy do swojego wnętrza to była miłość, łagodność i cierpliwość. Stało się to dlatego, że Jezus jest taki. Bez Jezusa nigdy nie moglibyśmy nawet zobaczyć takiej siły. Cały czas kierowała by nami siła pięści, siła języka, siła zdecydowania człowieka, siła upartości człowieka. A tutaj pojawia się całkowicie inna siła, siła, która wygrała bitwę o los człowieka na ziemi, siła, która zdeptała głowę wężowi, siła, która wydostała nas z ciemności, abyśmy mogli nowe życie prowadzić.

Na której sile lepiej polegać? Czy na tej, która zmiażdży naszych wrogów fizycznie, czy na tej, która nas zmiażdży, aby nam dać wolność od nas? Kiedy Bóg pokonywał te narody, oni rośli w pychę i w dumę i pozwalali sobie. Zaraz kiedy pokonywali swoich wrogów, przynosili ich bożki, stawiali w miejscu, które należało do Boga i czcili je. Ci sami, którym Bóg dał zwycięstwo, zbierali bożki z pokonanych ludów i przynosili do Jerozolimy, by tam je stawiać. A więc kim oni byli? Jak bardzo nierozumni byli w tym momencie, jak bardzo im się wydawało, że to jest siła ich pięści, ich miecza, ich mądrości walki, a nie widzieli Boga w tym.

Jak my potrzebujemy właśnie spostrzec co zostało wygrane, kiedy Jezus przyszedł z tą mocą? Najpierw widać fizyczną i ona nic nie była w stanie specjalnie zrobić. Nawet król, który dostawał taką siłę i moc, potem gdzieś zabrnął, inny znowu gdzie indziej zabrnął i na końcu uparty nie chciał się do Boga zwracać. A więc chociaż widział to wszystko, jednak w ten sposób, bo w człowieku hardość powstaje, zaciętość. Jak Bóg nie pochwala mnie, to ja zrobię tak, na przykład, czy zrobię inaczej. A nie ma takiej uległości jak w Chrystusie, który zawsze czyni to, co się Ojcu podoba.

To jest o wiele ważniejsze i tutaj jest to bogactwo Kościoła właśnie, że mogą się dziać znaki i cuda, ale najbardziej dla nas jest ważne, że nie jesteśmy już potomstwem diabła, węża, ale potomstwem Boga w Jezusie Chrystusie, aby pełnić wolę Niebiańskiego Ojca, a nie ojca ciemności; wyzwoleni z niewoli diabła, by żyć dzięki Jezusowi w posłuszeństwie Niebiańskiemu Ojcu. To jest to największe zwycięstwo, jakie zostało odniesione na tej ziemi, że spośród ludzi mogą być wydostawani ludzie, którzy przestają być niewolnikami diabła, a stają się niewolnikami Jezusa Chrystusa, żołnierzami Jezusa Chrystusa. Czy tej mocy potrzebujemy? Czy potrzebujemy mocy silniejszego języka, głośniejszego krzyczenia, gniewu, zawiści, upartości? To można wygrać, można wygrać jakąś wojnę. Ale w sumie człowiek przegrywa to, co najważniejsze. Ale gdy człowiek poddaje się wpływowi mocy Chrystusa, życia Chrystusa, wtedy w człowieku dokonuje się cud o wiele większy niż te cuda, które i tak przeminą. Cud wieczności, cud należenia do Boga.

List do Efezjan 2, 1-7: „I wy umarliście przez upadki i grzechy wasze, w których niegdyś chodziliście według modły tego świata, naśladując władcę, który rządzi w powietrzu, ducha, który teraz działa w synach opornych. Wśród nich i my wszyscy żyliśmy niegdyś w pożądliwościach ciała naszego, ulegając woli ciała i zmysłów, i byliśmy z natury dziećmi gniewu, jak i inni; ale Bóg, który jest bogaty w miłosierdzie, dla wielkiej miłości swojej, którą nas umiłował, i nas, którzy umarliśmy przez upadki, ożywił wraz z Chrystusem - łaską zbawieni jesteście -i wraz z nim wzbudził, i wraz z nim posadził w okręgach niebieskich w Chrystusie Jezusie”, A kiedy Ja będę wywyższony, wszystkich was do Siebie pociągnę. Jaka chwała, jaki triumf.aby okazać w przyszłych wiekach nadzwyczajne bogactwo łaski swojej w dobroci wobec nas w Chrystusie Jezusie.” Nie tylko, że wróg jakiś został pokonany, ale my sami zostaliśmy pokonani, zdobyci przez Chrystusa, aby dzisiaj już należeć do wiecznego życia, do niebiańskiego człowieczeństwa, do tych, którzy żyjąc na ziemi, doznają mocy zmartwychwstania, aby żyć, gotowi na śmierć, ale nie cofnąć się, ponieważ to, co osiągnął Jezus jest największym zwycięstwem! Wszystkie inne zwycięstwa, jakiekolwiek człowiek osiągnie, one kończą się niczym. Tak jak Paweł powiedział do nich: Choćbyście góry przenosili, a wiarę mieli nie wiadomo jaką, i byśmy nie wiadomo co tam zrobili, a miłości nie mieli to i tak niczym jesteście. Mogło wydawać się Koryntianom, że jak takie różne rzeczy dzieją się, to oni na pewno są już w dobrym miejscu. A Paweł mówi: Zbłądziliście. On wiedział jaka siła jest w Chrystusie i co Jezus przyszedł uczynić z człowiekiem. Nie tyle napełnić go darami, ile uwolnić go od wszystkiego, co przeszkodziło człowiekowi dzisiaj żyć na wolności i całą wieczność być z Bogiem. Tak dary są, są cenne, są ważne, ale jeśli one nie idą w parze z owocem Ducha Świętego, cóż dadzą? Jest to tylko zewnętrzne okazanie pewnych rzeczy, podczas gdy wewnętrzny człowiek zostaje nieustannie pod wpływem ciemności, pozostając w grzechach swoich. Dlatego Pan przyszedł uwolnić człowieka, aby cały człowiek był czysty, i duch, i dusza, i ciało.

List do Kolosan 2, 6-8: „Jak więc przyjęliście Chrystusa Jezusa, Pana, tak w Nim chodźcie, wkorzenieni weń i zbudowani na nim, i utwierdzeni w wierze, jak was nauczono, składając nieustannie dziękczynienie. Baczcie, aby was kto nie sprowadził na manowce filozofią i czczym urojeniem, opartym na podaniach ludzkich i na żywiołach świata, a nie na Chrystusie;” I my sami wiemy, że gdy prawidłowo stoimy w Chrystusie i w mocy Chrystusa, to ludzie, którzy w nas uderzają, napotkają na Chrystusa, a nie na nas. I nie ma w nas chęci odwetu, ani zemsty, ani czegokolwiek innego, ponieważ w Chrystusie tego nie ma. On przyszedł nas uwolnić od reakcji ciała, od potrzeby Boga, żeby ci wrogowie zginęli, czy żeby ich powybijano, czy cokolwiek innego. Jezus inaczej przyszedł nas nauczyć, tak jak do Swoich uczniów powiedział: Nie tego ducha jesteście, aby ściągać ogień na tych, którzy nie chcą przyjąć Jezusa. On przyszedł ratować, nie zatracać. „gdyż w nim mieszka cieleśnie cała pełnia boskości i macie pełnię w nim; On jest głową wszelkiej nadziemskiej władzy i zwierzchności, w nim też zostaliście obrzezani obrzezką, dokonaną nie ręką ludzką, gdy wyzuliście się z grzesznego ciała, ciała; to jest obrzezanie Chrystusowe. Wraz z nim zostaliście pogrzebani w chrzcie, w którym też zostaliście wespół wzbudzeni przez wiarę w moc Boga, który go wzbudził z martwych.” Kol.2,9 -12. To jest piękny nekrolog, prawda? Piękny nekrolog. Wraz z Nim umarliśmy; zostało zapisane. Ten człowiek umarł i ten człowiek umarł, i ten człowiek umarł; zostało zapisane i prawdziwe to jest. Wszyscy tam umarliśmy, aby być wzbudzeni do nowego życia, aby nie żyć już jak ludzie, którzy myślą cieleśnie, ale jak ludzie, którzy myślą duchowo i duchowo wygrywają bitwy. „I was, którzy umarliście w grzechach i w nieobrzezanym ciele waszym, wespół z nim ożywił, odpuściwszy nam wszystkie grzechy; wymazał obciążający nas list dłużny, który się zwracał przeciwko nam ze swoimi wymaganiami, i usunął go, przybiwszy go do krzyża;” Kol.2,13.14. To co mówiliśmy: Rozprawił się z naszym przestępstwem, usunął nasze długi, usunął nasze przestępstwa, abyśmy mogli nie chodzić już w niewoli wroga, ale żyć na wolności. On jednym działaniem, chociaż w wielkim i potężnym działaniu, bo w tym również było, kiedy On przyjął nasze grzechy na Siebie, że Ojciec Go opuścił. A więc to było największe doświadczenie Syna Bożego. On wiedział o tym, że gdy przyjmie nasze grzechy, nastąpi rozdzielenie między Nim a Ojcem. To był największy ból Jego serca, ale też jakie zwycięstwo. Już nie musimy żyć w sile ciała. Jakie to szczęście, że odebrał nam siłę ciała, aby dać nam siłę Ducha, żebyśmy nie musieli reagować jak reagują ludzie w świecie, ale byśmy mogli reagować, jak On reaguje, w jaki sposób On postępuje. I to jest owoc Ducha, to jest piękne dzieło, kiedy stajemy się nowymi ludźmi. „rozbroił nadziemskie władze i zwierzchności, i wystawił je na pokaz, odniósłszy w nim triumf nad nimi.” Kol.2,15. I głównie Jezus chciał pokazać, tak jak im, tak i nam chciał pokazać i chce pokazywać to, żebyśmy ufali Jemu, wierzyli Jemu, należeli do Niego, jako zwycięzcy. Oni tam śpiewali Bogu, bo wiedzieli, że Bóg jest Zwycięzcą. Oni tam modlili się do Boga, bo wiedzieli, że Bóg jest Zwycięzcą i ma moc dać im zwycięstwo nad przeważającymi wrogami. My mamy Jezusa, w którym mamy zwycięstwo, i to jest najważniejsze. Ale my nie szukamy zwycięstwa, żeby Pan zabił jakiegoś sąsiada, bo źle się do nas odezwał, żeby zabił kogoś tam, albo usunął kogoś tam. My się nie modlimy w ten sposób, żeby zemścił się na tym kimś za to, czy za tamto. Ale raczej szukamy Pana, żeby uratował tych ludzi, żeby wyzwolił ich z nierozumnego działania, dlatego, że w myśleniu naszym jest myślenie Chrystusa, a nie cielesnego człowieka, który chciałby Boga tak jak w Starym testamencie. Może siłę Samsona ktoś by chciał, żeby zginąć teraz tutaj na tej ziemi, używając tej siły, bo wystarczy tylko, że ktoś gniewa się na brata swego, czy nienawidzi, czy cokolwiek i ginie, ten człowiek ginie.

W tamtym czasie było takie pokazanie zwycięstwa fizycznego, a tu pokazanie zwycięstwa duchowego; jest ono o wiele, wiele wyższe od tamtego zwycięstwa. Chwała Bogu, że raz na zawsze Pan nam dał zwycięstwo nad diabłem, dał nam zwycięstwo nad naszym wrogiem, dał nam zwycięstwo nad wszystkimi grzechami, dał nam zwycięstwo nad wszystkimi przeciwnościami, abyśmy z Niego czerpali siłę, aby zawsze chodzić w zwycięstwie po tej ziemi, by nie myśleć jak przegrani. Gdyby oni myśleli jak przegrani, nie wzdychali by nawet do Boga, bo uznaliby, że już jesteśmy przegrani, trudno, już jesteśmy pokonani, to co zrobić? Ale byśmy patrząc na Chrystusa, Sprawcę i Dokończyciela wiary, wiedzieli, w Nim jest nasze zwycięstwo. Kto będzie wzywać imienia Pańskiego, będzie zbawiony. A jak mają wzywać, kiedy Go nie znają, kiedy myślą sobie tylko, o jak jestem chory, czy chora, to wtedy potrzebuję Jezusa, albo jak mam problem taki czy inny, potrzebuję Jezusa. Ażeby wygrać na tej ziemi we wszystkich bitwach jakie spotkasz na swojej przestrzeni, to nie potrzebujesz Jezusa? Przecież my mamy być zwycięstwami. On mówi, że zwycięzcy będą tam gdzie On jest. A więc to jest zwycięstwo, abyśmy my byli zwycięzcami w Nim, zwycięzcami nad duchowymi przeciwnościami. Wysoko? Sto osiemdziesiąt pięć tysięcy jednej nocy, wysoko? A tutaj pokonane sto osiemdziesiąt pięć tysięcy złych pomysłów. Wysoko? I porażka głównego przywódcy tych złych pomysłów, to wysoko? Pan daje zwycięstwo Swojemu ludowi.

List do Efezjan 6, 10-13. „W końcu, bracia moi, umacniajcie się w Panu i w potężnej mocy jego.” A to nie jest ta moc siły tego ciała, to jest moc siły Boga Wszechmogącego, to jest moc siły Ducha Świętego, który działa dzisiaj na ziemi, który przyszedł, aby poprowadzić Kościół w zwycięstwie Jezusa Chrystusa, w mocy Jego krwi, Jego ofiary. „Przywdziejcie całą zbroję Bożą, abyście mogli ostać się przed zasadzkami diabelskimi. Gdyż bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich.” Nie siłą ciała, lecz mocą Ducha niech wszystko to się dzieje. I chwała Bogu za to, bo to jest piękne.

List do Rzymian 12, 19-21: „Najmilsi! Nie mścijcie się sami, ale pozostawcie to gniewowi Bożemu, albowiem napisano: Pomsta do mnie należy, Ja odpłacę, mówi Pan. Jeśli tedy łaknie nieprzyjaciel twój, nakarm go; jeśli pragnie, napój go; bo czyniąc to, węgle rozżarzone zgarniesz na jego głowę. Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj.” Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło Jezusem Chrystusem, dobrem, które w Nim mamy zwyciężaj. Pilnuj się Pana, to jest twój Zwycięzca, to jest mój Zwycięzca, to jest Ten, który pokonał nas, żebyśmy my mogli wygrać z diabłem, abyśmy nie walczyli już z ciałem i krwią, ale z władztwami ciemności, abyśmy wygrywali z tym, który niszczy człowieczeństwo, sami nie dając się mu niszczyć, mając pokój z Bogiem, mając zwycięstwo nad swoim starym życiem na krzyżu. Dlatego z triumfem noszący krzyż, nie z poniewierką, ale z triumfem zwycięstwa Chrystusa noszący swój krzyż, jako zwycięzcy, którzy nie potrzebują już siły cielesności. Mogą być słabiutcy i są w stanie pokonać wielu wrogów.

1Jana 5, 4.5: „Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat, a zwycięstwo, które zwyciężyło świat, to wiara nasza. A któż może zwyciężyć świat, jeżeli nie ten, który wierzy, że Jezus jest Synem Bożym?” To że odebrano nam siłę ciała, to jest konieczność, abyśmy nie siłą ciała walczyli, ale siłą Ducha. A więc Pan odebrał nam siłę ciała, żeby dać nam siłę Ducha, abyśmy nie myśleli nawet. I tak jak w doświadczeniu zacząłeś, czy zaczęłaś doświadczać, że Pan ci zabrał siłę ciała i dał ci siłę Ducha, zobaczyłeś, że tak naprawdę ty jesteś poza tym, to nie należy jakby do twojego rewiru działania w ogóle, ty jesteś poza tym, zupełnie to nie działa na ciebie. Wtedy widać jak Duch Boży pracuje w człowieku, i zwycięstwo napełnia człowieka. Wtedy chwalmy Pana, bo to jest Jego moc, Jego siła, kiedy zło zwyciężamy dobrem.

2Piotra 1, 3.4: „Boska jego moc obdarowała nas wszystkim, co jest potrzebne do życia i pobożności, przez poznanie tego, który nas powołał przez własną chwałę i cnotę, przez które darowane nam zostały drogie i największe obietnice, abyście przez nie stali się uczestnikami boskiej natury, uniknąwszy skażenia, jakie na tym świecie pociąga za sobą pożądliwość.” Upodobało się Bogu dać nam Swoją naturę. I co w tej naturze jest? Miłość, łagodność, to jest moc na tej ziemi przewyższająca wszystko. Tu gdzie jest wojna, gdzie są zawiści, złośliwości, różne złe rzeczy, mieć pokój, który przewyższa wszelki rozum, mieć społeczność z Bogiem w każdej chwili. I to przyniósł nam Chrystus Jezus, to jest dopiero Triumfator, to jest zwycięstwo. Dlatego chwała Bogu za to, że kiedy Jezus mówił do tych ludzi, wskazywał im, że to nie jest najważniejsze. Ważniejsze jest - Wielkość Boga polega na tym, jaki On jest wobec nas ludzie, że gdy my w grzechach żyliśmy, On posłał nam Syna Swego, by nas uratować z tych grzechów. To jest Wielkość Boga. Kiedy my chcemy naśladować Boga, być naśladowcami Boga, to rozumiemy, że nie szukamy tego, by On zniszczył naszych wrogów, ale szukamy tego, by ich uratował, bo On posłał Syna, aby ratować, a nie niszczyć. A więc my też rozumiemy, że Bóg będzie chciał nas używać, nie żeby niszczyć ludzi, tylko ratować, aby nasz sposób życia i bycia był sposobem życia i bycia Boga. A więc nawet kiedy Jezus wszedł do świątyni i wypędził ich tam, to też chodziło o to, by oni zrozumieli, co oni zrobili z domu Bożego. Nie wypędzał ich co dzień. Pokazał im tylko co oni zrobili, aby mogli się upamiętać.

Ps.61,3: „Z krańców ziemi wołam do ciebie w słabości serca: Wprowadź mnie na skałę wyższą ode mnie!” Jaka różnica? Nie tak, że z krańców ziemi wołam do Ciebie w sile mego serca: Wprowadź mnie na skałę wyższą. Nie, nie. Tu jest ”w słabości” mojego serca wołam. Rozumiem jak jestem potrzebującym Ciebie, Boże, rozumiem jak jestem słaby i nie pójdę nigdzie dalej, jeśli Ty mnie nie wprowadzisz, Panie Boże. Człowiek ma zrozumienie i poczucie, że jest coś więcej; ażeby tam pójść, to trzeba, aby Bóg nas tam wprowadził. Po to posłał też Syna, aby nas tam wprowadzić.

1Koryntian 2, 1-5: „Również ja, gdy przyszedłem do was, bracia, nie przyszedłem z wyniosłością mowy lub mądrości, głosząc wam świadectwo Boże. Albowiem uznałem za właściwe nic innego nie umieć między wami, jak tylko Jezusa Chrystusa i to ukrzyżowanego. I przybyłem do was w słabości i w lęku, i w wielkiej trwodze, a mowa moja i zwiastowanie moje nie były głoszone w przekonywających słowach mądrości, lecz objawiały się w nich Duch i moc, aby wiara wasza nie opierała się na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej.” I oto przychodzi taki posłaniec, wygląda wcale nieatrakcyjnie, pobity, słabiutki. Przychodzi i głosi im Wszechpotęgę Boga w zwycięstwie nad największym ich wrogiem, nad diabłem. Który przyszedł uwolnić ludzi z niewoli ciemności. Taki posłaniec, wydawałoby się, że on nie pasuje do tego co mówi. A jednak ci ludzie uwierzyli każdemu słowu, które do nich powiedział, bo okazał się, że tam jest Bóg, że nie musiała być wielka postawa przyjeżdżającego bogacza na zasobnym koniu, mówiąc: Popatrzcie jak Bóg mnie obdarza. To był Stary Testament, teraz jest inny; człowiek, który jest słaby, ale ma siłę niszczenia wroga, który trzyma człowieka w niewoli grzechu, aby do ludzi dotarła prawda, która daje im wolność. Posłany, aby otwierać oczy ślepym, uszy głuchym, aby odwrócić ich od ciemności do światłości, Boży człowiek. Ani Jezus nie wyglądał na takiego, za którym wszyscy powinni pobiec, ani Jego apostołowie nie wyglądali na takich. A jednakże jaka moc, jaka siła szła przez wszystkie pokolenia aż do naszego pokolenia, że wstawali ludzie, którzy byli w niemocy, atakowani z każdej strony, oskarżani, którym grożono, wykonywali Bożą pracę i wykonali ją. Nie mieli armii, a jednak okazało się, że wygrywali więcej niż wszystkie armie wygrywały na tej ziemi. Wygrywali o wiele większe boje i prawda ewangelii mogła świecić pośród tych różnych pokoleń, i docierać do ludzi. Byli zabijani, więzieni, ale nieustępliwi, byli bohaterami, którzy choć słabi, okazali się mężniejsi w bitwie od tych, którzy myśleli, że są mocniejsi od niech.

1List do Koryntian 15, 43: „sieje się w niesławie, bywa wzbudzone w chwale; sieje się w słabości, bywa wzbudzone w mocy;” Niesława i słabość. Jaką sławę osiągnęliśmy, kiedy się nawracaliśmy? Osiągnęliśmy sławę ludzi, o których mówiono, że zdradziliśmy wiarę naszych ojców. Osiągnęliśmy sławę, w której nam mówiono, że jesteśmy zakałą rodzinną. Osiągnęliśmy sławę, że wstydzono się tego, że my w ogóle otwieramy usta i mówimy o jakimś Jezusie Chrystusie. Taką osiągnęliśmy sławę, że mówiono nam: Lepiej przestań mówić, bo co ludzie o nas pomyślą w ogóle. Taką to osiągnęliśmy sławę, a jaką moc? Że doznawaliśmy, że mamy siłę iść i uwalniać się od różnych rzeczy dzięki Jezusowi i pokonywać wrogów, którzy trzymali nas w niewoli, jednego po drugim.

2Koryntian 12, 9: „Lecz powiedział do mnie: Dosyć masz, gdy masz łaskę moją, albowiem pełnia mej mocy okazuje się w słabości. Najchętniej więc chlubić się będę słabościami, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusowa.” I tu nie chodzi o takie chlubienie się słabościami: Ja to jestem słaby, do niczego się nie nadaję. Nie. Tu chodzi o to, że Panie, mogę wyglądać na słabego, mogą ludzie myśleć, że jestem słabeuszem. To nie ma znaczenia, jeśli Twoja moc będzie mieszkać we mnie i będę mógł zwyciężać wrogów moich; mówiąc o wrogach, mówię o różnych ciemnościach; i nieść ludziom światło ewangelii, jestem gotów, czy jestem gotowa, aby iść i czynić to, Boże. I to jest moc, to jest siła, kiedy wróg się sprzeciwia i ryczy, a ty nie boisz się, tylko idziesz dalej i depczesz po wrogach, którzy gnębią ludzi, aby modląc się za nimi, osiągać dla nich to, czego oni nigdy nie mogliby skosztować, gdyby nie Chrystus Jezus. A więc cenisz sobie słabość Chrystusa bardziej, niż moc wszystkiego, cokolwiek mogłoby tylko być. Jeśli On nie będzie w tej sprawie, nic nie poradzimy, ale jeśli On jest w tej sprawie, wszystko jest wygrane. A więc nie mocą i siłą, ale mocą Ducha Świętego.

2Koryntian 13,4: „Choć bowiem ukrzyżowany został w słabości”, tak wyglądał; szydzili, kpili sobie z Niego, drwili „lecz żyje z mocy Bożej. Bo i my jesteśmy słabi w nim, lecz będziemy żyć z nim z mocy Bożej wśród was.” Słabi w Nim, aby już nie tak, jak ludzie walczą z sobą, nie tak, jak ludzie oddają sobie, ale znosić to. Mówię: Jesteśmy jak omieciny tego świta, drwią z nas, kpią, kamienują nas, a my dążymy, aby do nich mogła dotrzeć prawda ewangelii. A więc jakie zwycięstwo, jaki triumf? Jak chwała zwycięstwa nad wrogiem, który stale pchał nas do pychy, dumy i arogancji. A tu Jezus przyszedł uwolnił nas i dał nam pokorę, uniżenie i łagodność. Jakiż to oręż w tym świecie chamstwa i zawiści, kiedy ludzie są w stanie drapać się o różne rzeczy, kiedy można wygrać dzięki Jezusowi Chrystusowi tą wojnę z wrogiem duszy naszej, z diabłem. Wszak to on przecież kusi ludzi i nastawia jednego przeciwko drugiemu, to jest oskarżyciel braci. Nie może teraz iść tam do Boga, to oskarża tutaj na ziemi i próbuje nastawiać, żeby nie było między ludźmi spokoju, żeby ludzie stale się dręczyli w tej, czy innej sprawie. A tu Jezus przyszedł i prosi za nami wszystkimi: Ojcze, przebacz im. I niesie nam pomoc, abyśmy skorzystali z tej pomocy.

 A więc potrzebujemy tej Wielkości Boga, tej Wielkości Boga potrzebujemy, Boga, który w miłości Swojej posłał nam Syna, abyśmy skończyli naszą poniewierkę życia według siły ciała i weszli w to bogactwo siły życia według Ducha Świętego. Niech Bóg będzie uwielbiony za to i o tej mocy chciejmy myśleć i jej pragnąć w swoim codziennym życiu, kiedy możemy przebaczać, modlić się za wrogami, chociaż mogą szydzić i kpić z nas. A jednakże my nie mamy tego samego co oni, nie mamy chęci odwetu, raczej by jeszcze zdążyli się upamiętać i porzucić swoje zło. Chwała Bogu za to, że On dał nam to w Swoim Synu Jezusie Chrystusie. Wielki, Wielki, Wielki Bóg! Amen.