Jan 14:23

Słowo pisane

Nienawiść i miłość Boga w nas - 25.06.2016 - Marian

Chrześcijaństwo jest bardzo poważne, ono nie jest zabawne, ono nie jest po to, żeby ludziom sprawić ludzkie przyjemności. Ono jest po to, żeby nas zbawić, uratować, wyzwolić z tego kim byliśmy bez Jezusa, abyśmy stali się nowym stworzeniem. Chrześcijaństwo jest poważne i trzeba poważnie do niego podejść i nie dobrze jest tracić czas, który Bóg podarował nam. Bez względu na to w jakim wieku zostałeś powołany, czy zostałaś powołana, Bóg dał ci czas wykupiony przez krew Jego Syna po to, aby poznawać Go i poznawać Jego Syna, bo to jest dla nas życiem wiecznym. Wykorzystujmy ten czas, nie marnujmy go. Niech to będzie w naszym sercu i myśleniu. Wiara powoduje to, że człowiek pewnym jest, że teraz i tutaj na tej ziemi decydują się losy naszej wieczności. Człowiek już teraz wie o co walczy. Ty już wiesz, że walczysz o wieczność z Bogiem i dlatego patrzysz na Chrystusa, który stoczył doskonale tą bitwę, i trzymasz się Go i nigdy nie spuszczając z Niego oczu twego oczyszczonego serca.

         Ewangelia Łukasza 15,1-7:

         A zbliżali się do niego wszyscy celnicy i grzesznicy, aby go słuchać. Faryzeusze zaś i uczeni w Piśmie szemrali i mówili: Ten grzeszników przyjmuje i jada z nimi. Powiedział im więc takie podobieństwo: Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie pozostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustkowiu i nie idzie za zagubioną, aż ją odnajdzie? A odnalazłszy, kładzie ją na ramiona swoje i raduje się. I przyszedłszy do domu, zwołuje przyjaciół i sąsiadów, mówiąc do nich: Weselcie się ze mną, gdyż odnalazłem moją zgubioną owcę! Powiadam wam: Większa będzie radość w niebie z jednego grzesznika, który się upamięta, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują upamiętania.”

          Czy twoje życie jest już godne Boga, czy potrzebuje jeszcze upamiętania? Czy twoje życie potrzebuje jeszcze oczyszczania, uwalniania, wyswobadzania? Czy praca zbawcza już zakończyła się, a teraz możesz zająć się z powrotem swymi rzeczami? Jak wygląda nasze zbawienie? Wiecie, Jezus napotkał na dużo ludzi, którzy już byli sprawiedliwi w sobie samych. Oni myśleli: „o, co za grzesznicy, jak oni mogą w ogóle przychodzić do Jezusa, jak ich stan jest tak wredny?”, nie widząc już swego wrednego stanu, który był o wiele wredniejszy od stanu tych grzeszników, którzy byli świadomi swoich grzechów i potrzebowali Zbawiciela, niż oni, którzy nie potrzebowali Go. Wydawało im się, że przecież oni są sprawiedliwi, i że wszystko z nimi jest dobrze.

         Czy wiecie ilu chrześcijan dzisiaj tak samo dokładnie czuje się? Tak samo myślą. To jest najbardziej wredny czas jakikolwiek był na tej ziemi. Wielu chrześcijan czuje się dokładnie tak samo. Patrząc na świat mówią: „ale żyją wrednie”. A sami żyją jeszcze wredniej, znając prawdę o Chrystusie. Gubią swoją rzeczywistość poprzez swoje jakieś tam działania, pragnienia, swoją pracę, swoje hobby, swoje zadowolenia, nie myśląc o tym Chrystusie, którego Ojciec posłał, ukochanym Bożym Synu. Nieustannie myślą cały czas o sobie, dla siebie, według własnego upodobania. I wiecie, nie idzie tych sprawiedliwych wydostać z ich stanu. Tak samo jak Jezus chodził po ziemi i On nie wydostał ich. Niewielu z tych faryzeuszy, uczonych nawracało się. Większość została tam gdzie byli. Chociaż Jezus głosił i czynił tak potężne rzeczy, oni pozostali w swoim stanie. Byli tak pewni swojego zbawienia, że mijali Słowa Jezusa, jedno za drugim i żyli dalej po swojemu. Dalej chodzili do tej świątyni, a nie widzieli już, że mają odstępcze życie. Mówili: "O, jak On może pozwolić, żeby ta nieczysta dotknęła się Go." Oni byli bardziej nieczyści od niej, ponieważ byli tak dumni, pewni siebie, że mijali Chrystusa w codzienności. A ta kobieta przyszła i tak była Mu wdzięczna za przebaczenie jej grzechów.

         Zobaczcie, jak wielu ludzi dzisiaj nie ma już w ogóle wdzięczności, żyją po swojemu, jakże zadowoleni ze swojego życia, nie potrzebują wzrostu Bożego. Nie chodzi mi o potępiające działanie w swoim życiu, mnie chodzi o pozytywny wpływ Chrystusa, który nieustannie będzie wołał: "wyżej, wyżej i wyżej, bliżej, bliżej i bliżej." I będziesz coraz więcej cenić ten czas, który potrzebujesz, aby spędzić go z Nim.

         Apostoł Paweł napisał w Liście go Rzymian potężne słowa: "Czy mamy pozostać w grzechu dlatego, że jest łaska? Przenigdy!” Zobaczcie ilu sprawiedliwych pozostaje w grzechach swoich. Jakie to są grzechy? Grzech nieposłuszeństwa. Człowiek zna Biblię, wie co jest napisane i jest nieposłuszny, nieposłuszna, dalej żyją w nieposłuszeństwie. A Bóg mówi, że nieposłuszeństwo jest tym samym co czary. A więc zobaczcie, ilu ludzi w chrześcijaństwie jest czarownikami, czarownicami? Nie słuchają się Boga, nie chcą być Mu posłusznymi, zajmują się swoim życiem i mniemają, że są w porządku. Coraz mniej ludzi jeszcze jest świadomych tego co się dzieje. Zobaczcie jak diabeł oszukuje i zwodzi, jaka straszna bitwa się toczy o świadomość, o chodzenie w światłości. Jak wielu ludzi diabeł omotał, zwiódł i prowadzi w swoim orszaku niewolników, a oni mówią, że są chrześcijanami i należą do Boga. Po co się dać tak oszukiwać diabłu? Lepiej słuchać co Jezus mówi, a Jezus mówi o innym życiu, o życiu oddanym dla Jego chwały, o życiu, w którym będzie owoc Jego działalności.

         Czy, więc mamy pozostać w grzechu, bo jest łaska? O ilu grzechach mówimy na zgromadzeniach i jak wielu ludzi opuszcza tą sferę złego życia? A jak wielu ludzi po zgromadzeniu dalej robi to samo? Jak wielu ludzi w Kościele słucha potężnych kazań, a potem robią dalej swoje? Nie mają na tyle determinacji, żeby podjąć się i ruszyć głębiej za Jezusem. Dlaczego? Dlatego, że zostali zwiedzeni i oszukani przez diabła, mają własną sprawiedliwość, która pozwala im żyć po swojemu. Dlatego nie muszą się już starać o to, mają swój własny układ z Bogiem bez Jezusa, bez nowego życia. I to jest bardzo niebezpieczne. Jezus mówi, że niebo bardziej raduje się z jednego grzesznika, który odwróci się od swego złego życia, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu tak zwanych sprawiedliwych, którzy dalej brną w swoim odstępczym życiu.

         Diabeł bardzo lubi kiedy chrześcijanie porzucają drogę Bożą i zaczynają się zajmować swoimi sprawami i gdy ciężko jest ich ruszyć w kierunku Boga. Są tak jak warownie, obwarowani i sami jeszcze pilnują tych warowni, bronią przed prawdą ewangelii, przed światłem, mówiąc: „My jesteśmy w porządku. Co my złego robimy? Przecież my jesteśmy porządni, nikogo nie krzywdzimy. Powiedz nam Panie Jezu, co myśmy złego zrobili? Ja nic nie widzę co bym złego robił”. Powiedz mi co dobrego robisz, ile Kościół ma pożytku z ciebie? Czy potrzebujesz nosić swoje ciało jako balast? Czy potrzebujesz ręki, żeby ona ci służyła? Czy cząstki ciała Kościoła są tylko balastem, obwolutą dla wypełnienia ciała, czy cząstkami żywymi, które mają budować się nawzajem w jednym duchu, żyjąc dla chwały jednego Króla? A więc jeśli nie będziesz mieć tego w sercu, że żywe cząstki budują się nawzajem, to szybko diabeł omota cię, zwiedzie i będziesz samozadowolonym, samozadowoloną i będziesz chodzić własnymi drogami, i będziesz coraz bardziej odporny, odporna na ewangelię. Słowo łatwo będzie ci odepchnąć i dalej mówić: „jestem w porządku”. Po wysłuchaniu Słowa ludzie mówią: „o, jakie dobre słowo było”, i zaraz robią swoje, mówią o swoim, zajmują się swoim, gdyż tak naprawdę nie zrozumieli co było mówione, bo gdyby zrozumieli, to przeraziliby się nad stanem swojej duszy, nad stanem swojego życia i chcieliby koniecznie jak najszybciej pokutować, żeby Bóg nie znalazł ich w takim stanie chociaż sekundy dłużej. Ale dlaczego mieliby tak uczynić, przecież są sprawiedliwi. Niech słuchają i pokutują pijacy, narkomani, cudzołożnicy. Tu ludzie są sprawiedliwi, pełno po zborach sprawiedliwych ludzi, którzy wysłuchają i dalej robią swoje.

         Ale jeśli my nie chcemy dołączać do tych, którzy opuścili już Pana i miłość do Jezusa, to pilnujmy się prawdy. Nie uwierz, że możesz być uczniem Jezusa, kiedy nie widać cię w budowaniu Kościoła. Nie wierzmy w takie rzeczy. Słowo Boże mówi, że wszyscy Jego budowniczowie to są Jego uczniowie. A uczniowie to są naśladowcy Jezusa. Nie idzie naśladować Go tak sobie. Albo naśladujesz Go całym sobą, albo to jest tylko sztuczka.

         Słyszymy, więc, że przychodzili do Niego grzesznicy, celnicy i On  z nimi rozmawiał. On przyszedł zbawić grzeszników, nie zostawić w grzechach, ale zbawić grzeszników. I teraz, jeśli my rozumiemy, co to znaczy, zbawić nas od tych różnych złych rzeczy, a także zbawić nas do dobrych rzeczy, to stale będziemy widzieć siebie nawzajem w sprawach Bożych, bo wiemy, że jeszcze nam potrzeba więcej Pana, jeszcze więcej potrzebujemy Jezusa i Jego siły.

         Wiecie, kiedyś człowiek zatrzymałby się na wielu rzeczach. Dzisiaj ten człowiek przejdzie przez te rzeczy. Ostatnio tak do mnie dotarło w moim doświadczeniu, że każde dziecko Boże, przechodzi przez kolczaste krzaki chrześcijaństwa, nie tyle świata, co chrześcijaństwa. Wielu chrześcijan ma kolce i kolą. Przechodzisz przez te kolce, i pokłuty nimi, idziesz dalej, bo się nie zatrzymasz z tego powodu, że te krzaki rosną obok ciebie, bo wiesz, że musisz iść dalej. Chwała Bogu, że to jest Chrystus. On też był kolony przez tych ludzi, którzy Go otaczali i szedł dalej, bo wiedział, że celem jest zbawić ciebie i mnie, nie zatrzymać się. A diabeł chciałby zatrzymać właśnie przez te kolce, powiedzieć: „widzisz, taki Kościół?” Nie, właśnie będziesz jeszcze bardziej walczył, będziesz jeszcze bardziej zdeterminowany, zdeterminowana, żeby nie ustąpić, żeby trwać na stanowisku Chrystus. A ludzie będą ci to wybijać z głowy swoim życiem, swoim postępowaniem, a ty i tak pójdziesz dalej. Będziesz śmiać się powoli z wroga, który stawia na twojej drodze chrześcijan, którzy zgubili sprawiedliwość Chrystusa i którzy stoją do służby diabłu, żeby powstrzymywać cię przed dalszym pójściem za Panem. Będziesz śmiać się z diabła, który używa wszystkiego, żeby cię zatrzymać, a ty będziesz szedł dalej za Panem. Dochodzisz do punktu, jak żołnierz na froncie, kule śmigają, a ty się śmiejesz, bo wiesz, że nic nie może cię zabić. To jest piękne. Gdy idziesz za Chrystusem, nabywasz cech Chrystusowych, ale kiedy za Nim nie idziesz, to stajesz się flegmatykiem chrześcijańskim. Byle co, ty już masz swoje zajęcia, swoje sprawy, Kościół i tak bez ciebie poradzi sobie. Prawda, poradzi, Kościół da sobie radę. Ale dla ciebie to jest tragedia, bo jeśli nie widzisz, że jesteś potrzebny, potrzebna Kościołowi, to już jest coś nie w porządku.

         Czy mamy, więc pozostać w grzechu, czy mamy uczyć się sprawiedliwości Bożej? Nauczanie o sprawiedliwości jest dla dojrzałych ludzi, którzy rozumieją co to jest sprawiedliwość. Człowiek kiedy nawraca się, może jeszcze nie rozumieć sprawiedliwości, ale mija jakiś czas i człowiek powinien rozumieć już sprawiedliwość. Ten człowiek będzie miał świadomość: nie będę ryzykował zwady z Bogiem, nie będę ryzykować łamania Jego prawa, bo wiem jaki jest Bóg. Człowiek, który dorósł już, rozumie jaka kara jest za grzech. Człowiek ten nie będzie wchodził w grzech, bo wie co tam go czeka, wie z czym spotka się po drugiej stronie. Dlatego Paweł mówi: „Czy mam grzeszyć dalej? Przenigdy!” Nie wejdziesz w to miejsce.

         Księga Zachariasza 8,17:

         Nie knujcie złego w swoim sercu jeden przeciwko drugiemu i nie lubujcie się w krzywoprzysięstwie, gdyż tego wszystkiego nienawidzę - mówi Pan.”

         Pan zaczyna mówić czego nienawidzi. Czy nienawiść jest grzechem? Jeśli ta nienawiść byłaby grzechem, to by znaczyło, że Bóg zgrzeszył. Nie. Ta nienawiść nie jest grzechem. Bo czego Bóg nienawidzi? Nienawidzi grzechu. Grzech nie może nienawidzić grzech, bo grzech pożąda grzech. Ale jeśli masz nienawiść do grzechu, wtedy nie grzeszysz, masz zdrową nienawiść. I Bóg ma właśnie taką nienawiść do grzechu. I On mówi: "Nienawidzę tego, kiedy coś takiego dzieje się pośród Mojego ludu, kiedy knute jest coś złego, robione są jakieś podstępy, kombinacje”. Bóg mówi: "tego nienawidzę".

         Przypowieści Salomona 6,16-19:

         Tych sześć rzeczy nienawidzi Pan, a tych siedem jest dla niego obrzydliwością:  Butne oczy, kłamliwy język, ręce, które przelewają krew niewinną, serce, które knuje złe myśli, nogi, które śpieszą do złego, składanie fałszywego świadectwa, i sianie niezgody między braćmi.”

         Jeśli chrześcijanin, czy chrześcijanka wchodzą w te rzeczy, to wchodzą w Bożą nienawiść. Wiecie co to znaczy wejść w Bożą nienawiść? To jest święta nienawiść, tam nie pozostanie ci ani grama, ani nawet odrobiny innego podejścia jak tylko kara. Ludzie łatwo dzisiaj wchodzą w grzech, bo nie doznają co to jest grzech. Ludziom została odebrana świadomość grzechu. Diabeł ubierał to w różny sposób, żeby przez to odebrać ludziom świadomość grzechu. Bóg mówi bardzo wyraźnie: "Ja nienawidzę grzechu, nienawidzę, kiedy ten grzech jest w Moim ludzie." Człowiek często nie zdaje sobie nawet sprawy, że Bóg nienawidzi. I Bóg chce, żebyśmy też tak jak On, tego nienawidzili. Wiecie co to jest nienawiść? To jest obrzydzenie, to jest niechęć, to jest coś strasznego do czego mógłbyś podejść, a nie podejdziesz, bo brzydzisz się tym. To jest w wielkiej nienawiści u ciebie, wywołuje to u ciebie odrazę. Tak powinien każdy z nas podchodzić do grzechu. Grzech jest miły grzesznikowi, ale świętemu już on nie jest miły. A zobaczcie ilu chrześcijan podchodzi do grzechu łatwo, lekko, swobodnie: „Może ktoś widzi w tym jakiś problem, ja nie widzę w tym problemu.’ Ale Bóg widzi. To od Boga zależy czy to jest problem czy nie.

         Psalm 45,8. To jest o naszym Panu, Jezusie Chrystusie. Co On miłuje a czego nienawidzi?

         Miłujesz sprawiedliwość, a nienawidzisz bezprawia; Dlatego pomazał cię Bóg... twój Bóg Olejkiem wesela jak żadnego towarzysza twego.”

         Widzicie dlaczego? Dlatego, że miłuje sprawiedliwość, a nienawidzi bezprawia. Czy my nienawidzimy bezprawie, czy nienawidzimy tego stanu, w którym człowiek jest skłonny do kłótni, do zwady, do pokazania swego "ja", do zademonstrowania swojej niezależności - "co mi będziesz mówić, ja mam swoje stanowisko na ten temat”. Ale czy to jest Chrystus? Czy Chrystus po to umarł na krzyżu, żeby ludzie mieli swoje stanowiska, czy żeby stało się jedno Chrystusowe stanowisko w tobie i we mnie? A więc zobaczcie, Kościół jest wezwany do czegoś wspaniałego i potężnego. Czy chcesz być częścią takiego Kościoła, który nie cofa się, nie uwstecznia, cały czas idzie w górę aż do spotkania z Panem Jezusem? Czy chcesz być uczestnikiem swojego prywatnego kościoła, w którym ty jesteś swoim bogiem i ustaliłeś warunki swojego zbawienia i je wykonujesz? I kiedy staniesz przed Bogiem, powiesz: "Boże, ja wszystko zrobiłem co tylko uważałem za słuszne." A Bóg powie: "Ale Ja nie uważałem tego za słuszne."

         Wiecie ilu ludzi dzisiaj boi się Boga? Grzech jest bardzo łatwo dzisiaj popełniać i nie ma problemu, łatwo jest pozostawać na swoim. Zwróćcie uwagę jak ci ileś lat temu nawróceni ludzie dzisiaj żyją i wcale nie widzą wielkiej potrzeby zmiany swego życia. Ale są tacy, którzy jeszcze cały czas widzą: „Więcej Panie. Widzisz jak więcej Cię potrzebuję, widzisz ile przeciwności wychodzi na moją drogę podążania za Tobą. Widzisz jak moje własne „ja” chce mnie doprowadzić do zniechęcenia. Panie, przeprowadź.”

         Pan Jezus nienawidzi czynienia bezprawia. A bezprawiem już jest to, gdy czego brakuje? Miłości. Przeklęty każdy, który nie miłuje Chrystusa. Jak miłujesz Chrystusa....Wiecie, diabeł na końcu będzie się strasznie śmiał, próbując śmiechem wyszydzić chrześcijan przez tych chrześcijan, którzy opuścili stanowisko wojny i zwycięstwa. I oni będą zachowywać się w taki właśnie sposób jak ci faryzeusze i uczeni w Piśmie, będą mieli o sobie dobre zdanie, ale uczynki ich życia będą temu zaprzeczać.

         I to jest właśnie jeszcze czas działania miłości Bożej, czas ratowania, czas wyzwalania, czas doprowadzenia do pokuty, do upamiętania, do porzucenia zła, czas wdzięcznego podążania za Panem. Chwała Bogu, że jeszcze jest ten czas. Ale wielu już opuściło ten czas, mają swój własny czas, prywatny czas na swoje chrześcijańskie prywatne życie i będzie ich coraz więcej. Tak mówi Słowo Boże i taka jest prawda.

         Księga Jeremiasza 44, 1-5:

         Słowo, które doszło Jeremiasza o wszystkich Judejczykach, mieszkających w ziemi egipskiej, osiadłych w Migdol, w Tachpanches, w Nof i w ziemi Patros, tej treści: Tak mówi Pan Zastępów, Bóg Izraela: Wy widzieliście wszystkie nieszczęścia, które sprowadziłem na Jeruzalem i na wszystkie miasta judzkie. Oto są one dziś rumowiskiem i nikt w nich nie mieszka z powodu zła, jakie czynili, drażniąc mnie, gdy chodzili spalać kadzidło i służyć cudzym bogom, których nie znali ani oni, ani wy, ani wasi ojcowie. A przecież Ja posyłałem do was nieustannie i gorliwie wszystkie moje sługi, proroków, mówiąc: Nie czyńcie tej obrzydliwości, której Ja nienawidzę! Ale nie usłuchali i nie nakłonili ucha, aby się odwrócić od swojej złości i nie spalać kadzidła cudzym bogom.”

         Co im to miało pomóc? Czynili to wbrew Bogu. Czynili to czego Bóg nienawidzi i dalej to czynili, opierając swoją ufność bardziej na tych bałwanach niż na Bogu, albo na własnej sprawiedliwości, a nie na Bogu.

         I tak się rozlało moje oburzenie i mój gniew, i rozgorzał przeciwko miastom judzkim i przeciwko ulicom Jeruzalemu. Zamieniły się więc w rumowisko, w pustkowie, jak to jest dzisiaj.” Jer.44,6

         Tak się stało z tego powodu. Widzicie, dopóki żyjemy na tej ziemi, potrzebujemy mieć świadomość Boga i odpowiedzialności przed Bogiem, potrzebujemy zdrowych, silnych podstaw stania na Chrystusie, budowania się w jednym duchu. Potrzebujemy odpowiednich dyspozycji Bożych na co dzień, przykazań, które będziemy wypełniać z całym zadowoleniem i z całym wdzięcznym sercem. Nic nie pomoże chodzenie własnymi drogami, trzeba pójść tą jedną drogą każdego dnia, uczyć się Pana, aby wygrać, aby dotrzeć do celu.

         Księga Amosa 5,21:

         Nienawidzę waszych świąt, gardzę nimi, i nie podobają mi się wasze uroczystości świąteczne.”

         Bóg mówi: „Nienawidzę tego co robicie”. Chociaż wydawałoby sie, że przecież robią to według Jego Słowa, ale robili to wbrew Jego woli w taki sposób, w jaki On nie chciał, żeby to robili. Przychodzili przed Jego oblicze z sercami nieczystymi, brudnymi, składali Mu to co kulawe, co ślepe, na czym im zbywało. Bóg mówi: "Nienawidzę tego, co wy myślicie, że jest takie ważne, w czym może mam upodobanie." Bóg wyraża się bardzo prosto i bardzo zdecydowanie na ten temat. Jak dobrze jest właśnie tak należeć do Boga. Pan Jezus właśnie tak chodził, znał Ojca, wiedział jaki jest Ojciec i tak stawał przed Ojcem. Niech Bóg pomoże nam, bo letniość polega na tym, że człowiekowi jest coraz bardziej obojętne to w jakim stanie jestem przed Bogiem. A gorliwość Boża nieustannie jest płomieniem palącym, który stawia człowieka: „muszę być taki jaki chcesz, Boże.” Zależy ci wtedy na tym, szukasz tego, potrzebujesz tego, zdajesz sobie sprawę, że masz sprawę z Bogiem i nie chcesz być z Nim w konflikcie, szukasz Jego rozwiązań. Po to czytasz Biblię.

         Psalm 11,5:

         Pan bada sprawiedliwego i bezbożnego, A nienawidzi tego, kto kocha bezprawie.”

         Pan nienawidzi tego, który miłuje bezprawie, któremu jest dobrze z bezprawiem. Rozumiecie, jeśli człowiek jeszcze popełni grzech i jest wtedy w strasznym stanie emocjonalnym, jest mu bardzo źle z tym grzechem i widzi potrzebę zmiany tego stanu, Bóg mówi: „Dobrze, jest krew mego Syna, aby oczyścić się.” Ale jeśli człowiek zaczyna miłować swój grzech i pielęgnować go bardziej niż społeczność z Bogiem, wtedy Bóg mówi: „Nienawidzę cię.” A więc Bóg również nienawidzi tych, którzy odstępują od Niego i znajdują upodobanie w przeciwstawianiu Mu się. Straszna to rzecz wpaść w ręce Boga, którego swoim złem doprowadza się do takiego stanu. Jego nienawiść jest czysta. On ma prawo tak nienawidzić tych, których stworzył na swoje podobieństwo, którym posłał Syna, a oni mimo wszystko odwracają się do Niego plecami i myślą o swoim własnym życiu, o swoim zaspokajaniu. Szukają swego, a nie tego co Pana, myślą o sobie, a nie o Jego Synu. On ma prawo nienawidzić tych, którzy podeptali po ofierze Jego Syna, którzy za nic mają miłość Ojca, który posyła swego Syna na krzyż Golgoty, żebyśmy obumarłszy grzechom dla sprawiedliwości żyli. Ma prawo nienawidzić, bo jest Święty.

         Psalm 31,7:

         Nienawidzisz tych, którzy czczą marne bałwany, Ja jednak ufam Panu.”

         Wielu ludzi kłania się w jakichś miejscach przed jakimiś posążkami, klękają przed obrazami. Słowo Boże mówi, że Bóg nienawidzi tych, którzy to czynią. Bóg jest żywy, Bóg jest święty, Bóg stworzył niebo i ziemię. Jego nie namalujesz, Jego nie wyrzeźbisz, On jest Stwórcą nieba i ziemi. On jest żywy, bo On stworzył życie. Jeśli ktokolwiek chce Go czcić, niech oddaje Mu cześć w bojaźni, w miłości do Niego, w poddaniu. On pomoże każdemu, który szuka pomocy, tak jak Jezus pomagał tym celnikom i grzesznikom, ale nie będzie pomagał tym, którzy przychodzą z własną sprawiedliwością i mniemając o sobie, że są w porządku, a lekceważąc innych, sami zaś pozostają w grzechach.

         Ewangelia Jana 12,25:

         Kto miłuje życie swoje, utraci je, a kto nienawidzi życia swego na tym świecie, zachowa je ku żywotowi wiecznemu.”  

         Oto masz zdrową nienawiść, świętą nienawiść. Jeśli nienawidzisz życia swego na tej ziemi, zachowasz życie swoje. Czy nienawidzisz swego życia? Czy nienawidzisz swojego charakteru, swojego "ja", swojego sposobu patrzenia na Boga i chcesz być jak Chrystus i zależy ci na tym? I będziesz deptać po wszystkich swoich starych cechach, żeby one nie zasłoniły ci Chrystusa? Czy nienawidzisz swojego życia na ziemi, bo Bóg je nienawidzi? Bóg nienawidzi, nie chce, aby tak ludzie żyli, dlatego posłał swojego Syna i mówi: "Ty też znienawidź to." Przyjmij nienawiść swojego Boga przeciwko temu co się stało kiedy żyłeś, żyłaś bez Niego na tej ziemi. Znienawidź wszystko co diabeł zbudował przeciwko twojemu świętemu Bogu. Znienawidź jak On znienawidził, posyłając swojego Syna na śmierć. Jest to prawdziwe, zdrowe i bardzo nam potrzebne - nienawiść do wszelkiego zła.

         Księga Amosa 5,15:

         Nienawidźcie zła, a miłujcie dobro i zapewnijcie prawu miejsce w bramie! Może zmiłuje się Pan, Bóg Zastępów, nad resztą Józefa.”

         Nienawidźcie zła, miłujcie dobro. Wiecie, o ile łatwiej byłoby nam chrześcijanom, gdybyśmy mieli te zdrowe decyzje, zdrową świadomość, zdrowe działanie, zdrowy charakter? Nienawidzimy zła, miłujemy dobro. W Jezusie zostaliśmy przeznaczeni do dobra. Gdyby to było kształtowane w wierzących ludziach, o ile łatwiej byłoby walczyć i zwyciężać, i ratować następnych ludzi. Ale ludzie, ci którzy uwierzyli, po jakimś czasie doznają samozadowolenia i zaczynają karłowacieć, zamiast rosnąć dalej w Panu Jezusie. Zaczynają znajdować już usprawiedliwienie dla swego odstępczego życia. Nie widzą już potrzeby służby, niesienia pomocy, zadowoleni są sami z siebie. Zdrowa nienawiść jest nam koniecznie potrzebna, bez niej nie idzie tu żyć na tej ziemi. Zjedz coś zepsutego i zobaczysz jak twoje ciało nienawidzi tego, zobaczysz jak zacznie burzyć się, jak zacznie mówić ci o tym, jak zacznie odpowiadać bólem, wymiotami, pokaże ci jak nienawidzi tego, i przez to powie ci: „daj mi zdrowy pokarm, nie dawaj mi czegoś co jest popsute.” Zjedz zepsutą rybę, a zobaczysz gdzie skończysz. A jak łatwo ludzie karmią się jakimś swoim zepsutym sposobem myślenia, myśląc, że na tym można zbudować chrześcijaństwo. Zobacz jaka później jest reakcja, jakie działanie. Chodzi o to by Bożą nienawiść mieć, bo my chrześcijanie jej potrzebujemy. Jezus nienawidził nieprawość, my chcemy być jak Jezus. Chcemy nienawidzić nieprawość, chcemy miłować sprawiedliwość, chcemy iść za Nim i być prawdziwi każdego dnia, aby czynić to co jest pożyteczne i potrzebne.

         Przypowieści Salomona 8,13:

         Bać się Pana - znaczy nienawidzić zła; nienawidzę buty i pychy, złych postępków oraz przewrotnej mowy.”

         Bać się Pana znaczy nienawidzić zła. To jest połączone. Ale ta nienawiść ma być czysta, nie dopuścisz grzechu do swego życia. Prędzej umrzesz, niż miałbyś wpuścić grzech do swego życia, dlatego, że twój Bóg posłał Syna, żeby cię zbawić. To jest potrzebne w walce z diabłem. Kiedy on napotyka na żołnierza, który sam nie jest do końca zdecydowany czy zdecydowana czego się trzymać, to diabeł mówi: "To nie jest takie złe, nie zaszkodzi ci jak sobie tam odpuścisz, tu odpuścisz, a jeszcze przecież możesz czegoś nie rozumieć. Jeszcze nie masz tylu lat chrześcijańskich, to możesz tak rozumieć jeszcze." I tak można pocieszać się do dwudziestu, trzydziestu lat, że jeszcze przecież nie jesteś taki rozwinięty, czy inne rzeczy. A czy wiesz co to jest grzech? Grzech zniekształca to co piękne, grzech psuje obraz Chrystusa na ziemi, grzech zasłania piękno, grzech powoduje rozdzielanie z Bogiem.

         Psalm 97, 10-12:

         Wy, którzy miłujecie Pana, miejcie w nienawiści zło! On strzeże dusz świętych swoich, Z ręki bezbożnych wyrywa ich. Światłość wschodzi sprawiedliwemu I radość tym, którzy są prawego serca. Radujcie się sprawiedliwi w Panu I wysławiajcie święte imię jego!”

         Wy, którzy miłujecie Pana, miejcie w nienawiści zło. Umacniajmy się w tym nawzajem. Widzicie jak wielu ludzi broni swego stanowiska, tak jak faryzeusze bronili swego stanowiska wobec Jezusa – „O co chodzi, przecież ja nie mam złego nastawienia”. Nie musisz mieć złego nastawienia, wystarczy, że nie robisz tego co wiesz, że jest dobre. To już jest obrzydliwość. Powinniśmy walczyć o to, żeby Kościół żył i funkcjonował dla chwały Jezusa. Powinniśmy tylko to mieć na uwadze. Nie naszą cielesność i zmysłowość, i mówić: „Wiesz bracie, siostro, ja to rozumiem, ty jesteś taki, i będziesz taki.” Nie. Musimy mieć świadomość, nie będziemy siebie rozumieć, mamy rozumieć Boga. Bóg chce, żebyśmy byli święci, podobni do Jego Syna i tylko to mamy na uwadze, a nic innego nie interesuje nas. Każdy ma się uświęcać, wzrastać, rozwijać się, bo ta droga prowadzi do wieczności. Chyba, że nienawidzisz brata, czy siostrę, to skaż ich na śmierć, mówiąc: „To zostań sobie w tym stanie, Pan i tak cię przyjmie, bo cię kocha.” A Bóg mówi: „Nie, nienawidzę. Nienawidzę człowieka żyjącego w grzechach, który jest świadomy, że to jest grzech i dalej w tym żyje.” Porzuć swój grzech, przyjdź do przytomności i zobacz - nie musisz tak żyć, Jezus daje ci zbawienie, daje ci uwolnienie. Potrzebujemy posilenia od Pana, prawdziwych uczuć Pańskich, prawdziwej niechęci, nienawiści do kombinacji, do chodzenia krętymi dróżkami, do wykorzystywania czegokolwiek dla własnego "ja", i żeby z tego mieć zadowolenie. Wiecie, że kapłani mieli zadowolenie z grzechów ludzkich, bo przynosili ofiary? Nie było to dla nich przerażające dlaczego tak się dzieje, tylko cieszyli się z tego, czerpali zyski. A mieli nienawidzić to, mieli uczyć lud jak żyć bez tego, jak wykorzystywać czas z Bogiem.

         Psalm 119,104:

         „Z przykazań Twoich nabrałem rozumu, Dlatego nienawidzę wszelkiej ścieżki kłamliwej”.

         Zwróciliście uwagę, jak wiele razy jest napisane w Księdze Objawienia, że kłamcy nie wejdą do wieczności, kłamcy nie wejdą, kłamcy nie wejdą." Dlaczego Bóg mówi tak o kłamcach? Bo nienawidzi kłamstwa. Kłamstwo przyszło od diabła, tego który nie wytrwał w prawdzie,  od początku nie wytrwał w niej. A więc Bóg nie chce, żebyśmy chodzili ścieżkami kłamliwymi, żebyśmy oszukiwali się. Przecież On powiedział: „Pomszczę każde kłamstwo, którym oszukałeś brata czy siostrę, którym zwiodłeś kogokolwiek swoim zmyślonym przekłamaniem sytuacji.” Bóg mówi: „Oczyść się, usuń tą przeszkodę, bo inaczej pozostaniesz w sferze Mojego gniewu. A po co miałbyś tam zostać, przecież nie zależy mi na twojej śmierci.” Bóg chce, żeby grzesznik raczej upamiętał się i porzucił swoje zło. A więc powinniśmy być trzeźwi, poważni, prawdziwi. Powinniśmy zdawać sobie sprawę, gdy słyszymy głoszone Słowo Boże, że trzeba coś z tym zrobić. Nie chodzi tylko o to, żeby posłuchać, powiedzieć, że było fajne, tylko coś z tym zrobić, zastanowić się. Jeśli było prawdziwe, to trzeba z tym coś zrobić, jeśli kłamliwe, to trzeba je usunąć.

         Chodzi o poważne traktowanie Boga. Jeśli my to w tych czasach stracimy, to diabeł zgarnie nas, jako tych, którzy nie umiłowali Bożej prawdy, a więc także Bożej prawdy o Jego nienawiści. Musimy tak walczyć, żeby wygrać. Chodzi o naszą wieczność z Bogiem. Niewielu ludzi zdaje sobie z tego sprawę co to jest wieczność. Ale Jezus przyszedł i oznajmił nam o tym co to znaczy wieczność z Bogiem. Musimy być zdeterminowani, żyjąc jako święci dzisiejszych czasów. Musimy być zdeterminowani w tej bitwie. Nie ma ulgi, nie ma nawet poluzowania sobie w tym boju. To jest wojna o wszystko. Jeśli miłujesz brata, to kładź życie tak, żeby ten brat miał  z ciebie pożytek, a nie stratę, żebyś nie był kolczasty, ale był miły, łagodny, uprzejmy, budujący się nawzajem.

         Księga Objawienia 2,6:

         Na swoją obronę masz to, że nienawidzisz uczynków nikolaitów, których i ja nienawidzę.”

         Jezus mówi: „Nienawidzę uczynków nikolaitów.” Było tam coś takiego, co powodowało, że Jezus to nienawidził, bo On umarł, żebyśmy byli jedno. On nie umarł za żadne podziały, On umarł, żebyśmy stali się jedno w Nim, żebyśmy byli bliscy sobie w Chrystusie, i żebyśmy wszyscy byli kapłanami Boga żywego, żebyśmy wszyscy byli tymi, którzy stoją na służbie w czystych, świętych szatach, pilnujących swoich zadań, aby wszędzie było uwielbione imię Pana Jezusa Chrystusa, żeby nikt nie opuścił swojej służby, i nie zaczął zajmować się czymkolwiek innym, aby te uczynki nie świadczyły o tym, że ja mogę nie robić sobie tego, są wyznaczeni kapłani, którzy to robią. Tamten czas już zakończył się. Wszyscy jesteśmy kapłanami i wszyscy mamy być znalezieni w służbie, w czystości, z czystymi sercami.

         Księga Objawienie 2,15:

         Tak i ty masz u siebie takich, którzy również trzymają się nauki nikolaitów.”

         A więc byli i tacy jeszcze, którzy tego trzymali się. Pan mówi: „Jeśli nienawidzisz tego czego Ja nienawidzę, to jest w porządku.” To jest zdrowa nienawiść. Nienawidźmy wszystkiego co powoduje, że ktoś odpuszcza sobie życie w Kościele, że ktoś zaczyna żyć sobie po swojemu i ktoś jeszcze dziwi się: a co złego ja robię? Pamiętajmy, cząstki ciała mają mieć o siebie jednakie staranie. Tam jest miłość Chrystusa. Jeśli cząstki zaczynają mieć staranie o siebie samych, czy o siebie same, tam już jest źle, tam jest nienawiść Chrystusa. Jezus nienawidzi tych, którzy odstępują od Jego zbawczego wpływu na nich. My staliśmy się jednym ciałem. Nie możemy rozbijać to co Pan uczynił jednością. A jeśli będziemy rozbijać to, wtedy wchodzimy pod Jego nienawiść i On przystąpi do bitwy.

         Nienawidźmy tego, co pozwala ludziom siedzieć spokojnie w złu i czuć się zbawionymi. To jest fałszywe nauczanie, to są złe uczynki. Musisz czynić to co podoba się Panu, naśladując Jego, budując się na święty dom Boży. Pamiętaj, nie trać czas. Wykorzystuj czas na ile tylko dzisiaj masz zrozumienie ewangelii, aby nie zagubić tego z czym Pan do nas przyszedł.

         Ewangelia Jana 3,20. Innego rodzaju nienawiści. W tej nienawiści nie ma dobra.

         Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światłości i nie zbliża się do światłości,”

         Skryć się, ukryć się, żeby brat i siostra nie widzieli. W swoim domku będę robić swoje, nikt nie widzi, nikt nie wie.

         i nie zbliża się do światłości, aby nie ujawniono jego uczynków.”

         A więc są ludzie, którzy nienawidzą światłości, bo chcą żyć po swojemu. A kiedy światłość oświeca ich, mówią: "O, diabeł mnie potępia, nie pozwolę się potępiać." Nie, to Światłość pokazuje prawdziwy stan życia, że człowiek brnie w grzechu i potrzebuje upamiętania, porzucenia zła.

         Ewangelia Jana 15,23, czytamy tu słowa, które mówią:

         Kto mnie nienawidzi, i Ojca mego nienawidzi.”

         Jeśli ktoś nienawidzi światłości, a Jezus jest światłością, ten też nienawidzi Ojca. Człowiek, który chce pozostać w swoich uczynkach i nie zbliża się do światłości, a nawet jak się zbliży, mówi: "Nie, nie, coś tu diabeł napada mnie, nie pozwolę sobie odebrać spokoju mojego zbawienia. Mam taki spokój co do mojego zbawienia, nie pozwolę sobie tego zabrać." I ten spokój powoduje właśnie to, że nie ma cię w Kościele, w pracy, w życiu codziennym Kościoła. Co to za spokój? Czy Jezus miał taki spokój? Nie. Jezus miał inny spokój, On był zawsze w tej pracy. Tam miał spokój. Nie poza, tylko w Kościele, w pracy, w ratowaniu, w budowaniu, docieraniu. A więc kto nie miłuje światłości, ten nie miłuje Jezusa. Kto nienawidzi światłość, nienawidzi Jezusa, a kto nienawidzi Jezusa, nienawidzi i Ojca.

         Zobaczcie jakie uczucia chodzą po tej ziemi. Z jednej strony Boże, wspaniałe, nienawiść do grzechu i do grzesznika, który uparcie nie chce porzucić swego grzechu, a mieni się chrześcijaninem czy chrześcijanką. To jest zdrowe. I nienawiść do Chrystusa: „Nie dopuszczę Cię bliżej siebie, nie pozwolę Ci, żebyś odebrał mi moje własne życie, lubię żyć po swojemu, podoba mi się moje decydowanie, nie pozwolę Ci decydować za mnie.” To jest nienawiść do Jezusa. Albo słuchamy się Jego przykazań i robimy to co On chce, albo mamy swoje własne prywatne życie. I chodzi o to, żeby nas uratować. Nie mówię tego po to, żeby kogoś pognębić, ale po to, żeby wróciła przytomność, bo już dzisiaj nawet piorunujące kazania nie są w stanie zmienić wielu ludzi, którzy mniemają o sobie, że są w porządku. Pan Jezus jest światłością, wiemy o tym dobrze. Niech On oświeca nas każdego dnia. To jest dla mnie i dla ciebie bardzo ważne.

         Wiemy o miłości naszego Boga do nas, który chce, abyśmy byli zbawieni, uratowani,  abyśmy mogli żyć teraz i na wieki, i dlatego On oznajmia nam to, abyśmy nie pobłądzili. Niech to będą zdrowe bodźce dla mnie i dla ciebie. Tak łatwo jest z czasem osłabnąć, tak łatwo jest z czasem opuścić miejsce bitwy, czuć się, że niech walczą już inni. A dlaczego mają walczyć inni, jak ty na tym froncie już tyle doświadczyłeś, doświadczyłaś? Trzeba walczyć do końca i wygrywać.

         Księga Objawienia 21, 27:

         I nie wejdzie do niego nic nieczystego ani nikt, kto czyni obrzydliwość i kłamie, tylko ci, którzy są zapisani w księdze żywota Baranka.”

         Do miejsca wiecznego nie wejdzie nic nieczystego. Bóg tak nienawidzi nieczystość, bezprawie, rozumiesz? Bóg nienawidzi i nie wpuści do miejsca wieczności nic z tego. Daje nam szansę oczyszczenia, pozbycia się złego, uczenia się. Powinniśmy być tak żarliwi w uczeniu się, a zobaczcie jak wygląda stan Kościoła. Nie ma komunikacji, ludzie żyją po swojemu, każdy mniema już, że wszystko wie i żyje jak chce. Gdzie jest ciało, gdzie jest Kościół, gdzie jest uczenie się i poznawanie prawdy? Gdzie jest korzystanie z prawdy i nawiązywanie zdrowych, świętych relacji? Gdzie jest Chrystus między nami, łączność, która pozwala nam być ze sobą jako jednej armii pod jednymi rozkazami idącej w jednym kierunku i zdecydowanie walczącej z wrogiem? Nikt nie przepuści, nikt nie odpuści, nikt nie będzie sobie żył, czy żyła po swojemu. Zwróćcie uwagę jak dzisiaj jest łatwo inaczej żyć. Kościół stał się religią, miejscem własnych aktów religijnych, a nie miejscem zgromadzenia, gdzie żołnierze Chrystusa umacniają się jeszcze bardziej. Ludziom opowiada się różne religijne opowiastki, a nie mówi się prawdy. Jeśli chcesz wejść do wieczności, to pamiętaj - Bóg, który wprowadza do wieczności nienawidzi nieczystości. Musisz to pamiętać i mieć to w sercu. Jeśli tylko gdzieś zahaczysz o nieczystość, to pamiętaj, Bóg nienawidzi tego i natychmiast oczyść się, żeby nie trafić pod Bożą nienawiść przez trwanie w tym dłużej, niż chwila zastanowienia, a najlepiej nie wchodzić tam wogóle. Najlepiej nie mieć czasu dla siebie samego, czy dla siebie samej, mieć czas dla Pana, zdrowy, żywy czas, w którym On cię ożywia i przepełnia.

         Księga Objawienia 22,14.15:

         „Błogosławieni, którzy piorą swoje szaty, aby mieli prawo do drzewa żywota i mogli wejść przez bramy do miasta. Na zewnątrz są psy i czarownicy, i wszetecznicy, i zabójcy, i bałwochwalcy, i wszyscy, którzy miłują kłamstwo i czynią je.”

         Wejdą tam ci, którzy piorą swoje szaty, aby mieli prawo wejść do tego miasta. To jest tak nam potrzebne. Powinniśmy często spotykając się, rozmawiać o tym, analizować, usuwać to co złe, dbać o to, korzystać z tego czasu nawiedzenia, a nie pozwolić, żeby diabeł okradł nas z tego, żeby nie tworzyć następnej religijnej grupy, tylko to ma być Kościół, żywy organizm. Nie znikać i pojawiać się, ale być nieustannie w światłości, chodzić jako znana cząstka Kościoła, o której wiadomo czym się ta cząstka zajmuje. Widać efekt jej działania. Gdyby liście przestały pracować i nikt o tym, by nie wiedział, że liście przestały pracować i zamieniać dwutlenek węgla na tlen, jak szybko dowiemy się o tym? Myślę, że dosyć szybko. Jeśli członki ciała przestają pracować, oczyszczać się, działać w ten sposób, to bardzo szybko reszta Kościoła dowie się o tym poprzez życie, które odstępuje od prawdy. Chyba, że Kościół ma zamknięte oczy i nie widzi tego. Ale ci, którzy widzą, wiedzą, że dzieje się już źle, bo człowiek nie żyje tak jak powinien żyć. Żyje coraz bardziej po swojemu, zajęty, zajęta swoimi sprawami, nie pracuje w Kościele już.

         Kiedy myślimy; na zewnątrz są psy, czarownicy, mówiliśmy już o czarownikach, wiemy co robią psy; pies wraca do wymiocin swoich. To są chrześcijanie, którzy wyrzucili coś złego, pozbyli się złego w swoim życiu, a potem wracają do tego i zaczynają to już inaczej nazywać - "to nie jest złe, ja myślałem, myślałam, że to złe, a to nie jest złe, można z tym żyć." Nie wracaj do tego co Słowo Boże nazwało złem, nigdy nie wracaj. Nie próbuj tego przyswoić do chrześcijaństwa, bo to przyswoi ciebie do świata z powrotem i wtedy człowiek staje się jak pies, który wrócił do wymiocin swoich, o czym też pisze Piotr, jak świnia, która tarza się w tym błocie co kiedyś i czuje się lepiej. A więc nie wracajmy do tych miejsc, które opuściliśmy. Po co tam wracać, skoro właśnie po to umarł Chrystus, żebyśmy stamtąd wyszli. Bóg mówił nieraz: "nie wracaj do Egiptu, bo tam zginiesz". Po co wracać do tych rzeczy?

My musimy iść dalej do przodu. Nasze relacje muszą stawać się coraz bardziej klarowne. Nasze bycie razem musi być inne niż ludzi w świecie. To musi być Chrystus. Kościół ma wzrastać i rozwijać się, bo Kościół wejdzie w najgorszą bitwę. Musimy być tak sobie bliscy i znani z czystości, że będziemy pewni tego, że brat, ani siostra nie zawiodą cię. Kiedy będziesz w doświadczeniu, będziesz mieć braci i siostry, którzy wstawiają się za tobą, a oni będą mieć ciebie jako tego, który wstawia się za nimi, bo zdajesz sobie sprawę z bitwy jaka się toczy. Nie będziesz leniwym, nie będziesz chodzić własnymi ścieżkami. Będziesz świadomy tego co tu się dzieje. Coraz mniej ludzi jest świadomych wojny jaka się toczy na tej ziemi, jak diabeł podstępem podchodzi ludzi, jak zwodzi ich i oszukuje. I czasami ludzie mówią: "O co chodzi, przecież ci ludzie są całkiem fajni i dobrzy? Co ty się ich czepiasz?" Mogliby powiedzieć tak o uczonych i faryzeuszach, oni też byli całkiem fajni i dobrzy, często modlili się, robili przecież różne, tak ważne rzeczy, zajmowali sie przecież tymi religijnymi rzeczami, nie mieli czasu na wiele innych rzeczy. A jednakże to nie było dobre.

         Kościół musi wzrastać, rozwijać się. Nie znam Kościoła, który nie budowałby się na dom Boży. Nie znam takiego Kościoła. Jeżeli tego nie czyni to już jest kościół odstępczy. Kościół Jezusa Chrystusa buduje się na dom Boga, uświęca się, przygotowuje się na spotkanie twarzą w twarz ze swoim Oblubieńcem. Kościół przygotowuje się, bo Pan przygotowuje Swój Kościół. To jest słowo od Pana do Kościoła. Pan chce, by Kościół wiedział o tym, zależy Mu na tym. On nie chce, żebyś był znienawidzonym, znienawidzoną. On chce by twoje i moje życie należało do Niego, abyśmy byli Jego umiłowaną. Nasze relacje nie mogą być staczające się. Widzicie, nawracają się następni ludzie. Ja znam Kościół tętniący świętym życiem, nienawidzę kościoła odstępców, nienawidzę ludzi, którzy zajmują się swoim życiem, coraz bardziej wprowadzając do Kościoła chaos biblijny, wprowadzając swoje własne „ja”, bo oni psują Kościół. Rozumiecie, nawrócili się, zrozumieli swoje grzeszne życie, porzucili, a później wracają do swojej stagnacji. W domach są kłótnie, waśnie, odszczepieństwa, życie po swojemu, zajęci swoimi sprawami, zadowoleni ze swojego prywatnego życia. Później chodzą i co przynoszą do Kościoła? Pychę, dumę, butę, o której Bóg mówi, że Ja tego nienawidzę. Myślą, że mogą spowinowacić się z Bogiem w swoich grzechach. Grzechu nie nazywają już grzechem, nazywają to dobrem, umiejętnością radzenia sobie. I to jest jeszcze taka nienawiść, która nie ma jeszcze wydanego wyroku, jest jeszcze możliwość wyratowania się i wtedy zamienia się to w radość. Kiedy człowiek, który żyje pod nienawiścią zaczyna mieć świadomość, że żyje w złym miejscu i zaczyna opuszczać to złe miejsce i oczyszcza się, w tym momencie człowiek wychodzi na radość i wtedy Bóg jest zadowolony i Boży ludzie są zadowoleni, że człowiek opuścił złe miejsce. Bo bardziej zależy nam na tym, żeby ludzie żyli, obfitowali niż, żeby zginęli.

         Jest to, więc ważne, aby wiedzieć co Bóg nienawidzi i jest ważne wiedzieć, co Bóg miłuje. Znać Boga to jest życie wieczne. To samo co Ojciec miłuje i nienawidzi, to samo Syn miłuje i nienawidzi. Oni są całkowicie, doskonale jedno i Jezus modlił się o taką jedność dla mnie i dla ciebie, abyśmy my miłowali to co Ojciec z Synem miłują i nienawidzili to co Oni nienawidzą, abyśmy byli jedno. Kościół jest miejscem jedności z Ojcem i Synem. To nie jest religia, nie jest to miejsce, w którym nawracasz się, a później robisz się bohaterem do chrześcijańskich bitek, do pokazywania swojego "ja" i demonstrowania swojej niezależności. Jest to raczej miejsce gdzie uniżasz się coraz głębiej, głębiej i głębiej, coraz bardziej stajesz się tym, który buduje, wzmacnia, posila, który widzi po co jest chrześcijaninem, czy chrześcijanką i coraz jaśniej widzi cel, do którego zmierza, bo w tym kierunku Duch Święty prowadzi nas.

         Psalm 11, 7:

         „Bo sprawiedliwy jest Pan, miłuje sprawiedliwość, Prawi zobaczą oblicze jego.

         Pan miłuje sprawiedliwość. Sprawiedliwy z wiary żyć będzie. Pan miłuje sprawiedliwość. Pan miłuje, kiedy my podejmujemy decyzje sprawiedliwe, nie inaczej. Jeżeli oczyszczamy się, jeżeli usuwamy to co diabeł naprodukował, żeby zanieczyszczać Kościół, Bóg miłuje to. Jeśli pracujemy dla Jego chwały, nie dla własnego imienia, ale dlatego, żeby Bóg przechadzał się między nami. Oczyszczamy się, oczyszczamy i docieramy do innych, by oni też to robili, aby oczyszczali się, bo Ojciec chce przechadzać się z Synem po zgromadzeniu. Pan to miłuje. Pan miłuje sprawiedliwość. Rozumiecie, zło nazywamy złem, a dobro nazywamy dobrem. Bóg to miłuje. Po to Bóg właśnie posłał nam Syna, abyśmy poznali prawdę, a prawda by nas wyswobodziła. A więc Bóg miłuje sprawiedliwość.

         Księga Izajasza 61,8a:

         „bo Ja, Pan, który miłuję prawo i nienawidzę zbrodniczego łupiestwa,”

         Pan miłuje prawo. A więc Pan miłuje porządek. A jaki jest porządek Pana? Pan dał swoje przykazania, żeby był porządek, żeby Kościół nie żył w bezładzie. My wszyscy uczymy się tych samych przykazań, a Słowo Boże mówi, że przykazania Jego nie są dla nas uciążliwe. A więc jak powinien wyglądać Kościół? Powiedz mi bracie, siostro, który miłujesz Chrystusa, a nienawidzisz zła, które wniósł diabeł? Jak powinien wyglądać Kościół? Czy ty chcesz tego właśnie Kościoła? Czy chcesz walczyć z tym Kościołem i zmuszać innych, żeby zaakceptowali inny kościół? Kościół braterstwa bez Jezusa, kościół siostrzanych rozmów bez Jezusa, kościół braterskiego życia bez Jezusa, kościół siostrzanego życia bez Jezusa? Jaki kościół chcesz? Czy ten, który Bóg nienawidzi, czy ten, który miłuje? Co chcesz codziennie robić w tej sprawie? Czy chcesz wygrać? Oby Pan dał nam siły każdego dnia, by stać w prawdzie dla Jego chwały. My potrzebujemy Chrystusowych sił, by walczyć z chytrym i przebiegłym wrogiem. I uderzać celnie, aby nie pozwolić samemu powalić się, ale powalić wroga.

         Ewangelia Jana 14,15:

         „Jeśli mnie miłujecie, przykazań moich przestrzegać będziecie.”

         Rozumiecie? Pan miłuje prawo. Jakie jest główne przykazanie Pana Jezusa Chrystusa? Abyśmy miłowali się jak On nas umiłował. Czy my przestrzegamy je, czy to jest miłość, czy tak wygląda miłość, czy mamy o co walczyć? Czy możemy odpuścić sobie jak uczeni w Piśmie i faryzeusze i powiedzieć: "My jesteśmy porządnymi chrześcijanami"?

         Czy widzicie jaka bitwa się toczy o to co Pańskie na tej ziemi, jak diabeł chytrze podchodzi ludzi nawet wierzących, ograbiając ich z inteligencji chrześcijańskiej, prowadząc ich znowu do analfabetyzmu chrześcijańskiego? "Ja nie rozumiem o co chodzi". Bo straciłeś, straciłaś już rozum i nie umiesz już czytać Biblii tak jak tu jest napisane. Czytasz i nie rozumiesz, a tu przecież jest tak wyraźnie to napisane. Wróć z powrotem do prawidłowego zrozumienie, kiedy twoje całe sumienie było pod takim wielkim wrażeniem jak silne jest Boże Słowo, jak zdobywa cię dla Boga.

         Ewangelia Jana 3,35:

         "Ojciec miłuje Syna"

         Czytamy tutaj kogo Ojciec miłuje. Miłuje Syna. Co przez to się dowiadujemy? Jeśli miłuje Syna, to gdzie Ojciec chce nas mieć? Jeśli miłuje Syna, to tylko w Synu będziesz ty i ja miłowanym, miłowaną, a reszta jest w nienawiści, dopóki tam pozostanie. Chyba, że ucieknie, przyjdzie i przyjmie zbawienie w Chrystusie, i rozpocznie uświęcające życie, korzystając z krwi, z mocy życia Jezusa, z Jego prawdy. Bądź silny bracie, bądź silna siostro, nie dawaj diabłu przystępu. Bądź prawdziwy, nie daj odebrać sobie tego co przyszło w Chrystusie - przyszedł obraz Boży do nas z powrotem, abyśmy odzyskali w Chrystusie to co straciliśmy w Adamie. Prawdziwy obraz Bożego stworzenia. Nie żyjmy już według własnego chcenia ani mniemania, ale żyjmy każdym Słowem, które z ust Bożych pochodzi i dodawajmy sobie w tym otuchy.

         Często jak chcesz rozmawiać z ludźmi o Bożych sprawach, oni nie umieją rozmawiać o Bożych sprawach. Dlaczego tak się dzieje? Stało się to dziwne rozmawiać w taki sposób jak ludzie, którzy boją się Boga. Diabeł prowadzi ludzi do buty, do pychy, żeby rozmawiać o tym z pozycji jakiegoś bohatera, czy bohaterki. A my potrzebujemy cały czas Bożej pracy nad nami, żebyśmy przeszli, żeby On dał nam siły iść dalej.

         Ewangelia Jana 14,21:

         Kto ma przykazania moje i przestrzega ich, ten mnie miłuje; a kto mnie miłuje, tego też będzie miłował Ojciec i Ja miłować go będę, i objawię mu samego siebie.”

         A więc, jeśli chcemy być w miłości Ojca, miłujmy Syna, trwajmy w Synu. Chwała Bogu! Masz tą możliwość i ja też każdego dnia. Możesz to sobie odpuścić, stać się nędzną kreaturą chrześcijaństwa, albo być coraz bardziej podobnym, podobną do Chrystusa. Co wolisz? To ma cenę, tutaj nienawidzisz swojego życia i poznajesz Chrystusa. A tam miłujesz swoje życie i poznajesz obłudę, fałsz, zwiedzenie.

         List do Efezjan 5,25b - 27:

         Chrystus umiłował Kościół i wydał zań samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy go kąpielą wodną przez Słowo, aby sam sobie przysposobić Kościół pełen chwały, bez zmazy lub skazy lub czegoś w tym rodzaju, ale żeby był święty i niepokalany.”

         Chrystus miłuje Kościół. Rozumiecie, czy ja miłuję to co miłuje Chrystus? Czy ja miłuję Kościół jak Chrystus miłuje Kościół? Czy ja walczę o to, żeby Kościół był święty, czysty, nieskalany, czy ja dokładam do Kościoła swoje własne grzechy, żeby zanieczyszczać Kościół, lekceważąc sobie uświęcenie? Kim jestem? Mogę być tym, którego Bóg miłuje, bo trwam w Jego Synu, którego On miłuje i ja miłuję Kościół, który miłuje Jezus i położyłem życie swoje, żeby Kościół miał ze mnie pożytek w Chrystusie. I jeśli jedni za drugich będziemy życie kładli, to jak będzie wyglądała nasza relacja, nasza społeczność? Jak święte będą nasze działania, jak święte będą nasze zwycięstwa? Nie będziemy widzieć tylko pracę i dom, pracę i dom, ale będziemy widzieć Kościół, który toczy bitwę, idzie dalej i jest coraz bliżej celu spotkania ze swoim Ojcem, ze swoim Oblubieńcem, który stara się o to i troszczy, abyśmy byli święci i nieskalani. Nawracają się następni i muszą nauczyć się tego porządku, a nie bałaganu chrześcijańskiego. Muszą nauczyć się tego, że im ludzie dłużej są chrześcijanami, tym bardziej boją się Boga, bo są coraz bardziej świadomi odpowiedzialności. Ale również więcej umieją korzystać z tego co przyszło w Chrystusie, żeby ratować się w Nim, oczyszczać się, uświęcać się, aby nie pozostać w sferze cienia czy półcienia, ale chodzić w światłości Jego oblicza.

         I znowu wrócimy do Ewangelii Jan 15,12, do przykazania Pana Jezusa:

         Takie jest przykazanie moje, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem.”

         Jezus miłuje Kościół i On chce, żebyśmy tak też nawzajem miłowali się. Czy mamy co do roboty, czy nie? Ludzie, przecież mamy masę roboty, a ludzie dzisiaj śpią, chodzą swoimi drogami, zajęci swoimi sprawami, przeliczają swoją mamonę, myślą co kupić, a nie myślą o tym, jak coraz dalej są od tego, co przyszło w Chrystusie. Jak diabeł odprowadza jednego po drugim w złym kierunku, zajmując ich czas zupełnie czym innym niż powinien być zajęty. Dobrze, że nie jesteśmy sami w tej bitwie, bo gdyby nie Duch Święty, to nawet nasza wiedza nie pomogłaby nam. Diabeł jest tak chytry, perfidny, tak cię podejdzie, albo inaczej cię podejdzie. Dziękuję Bogu za to, że On dał Ducha Świętego i ten Duch Święty mówi nam to co jest nam potrzebne.

         Kiedy napotkałem na te ostre kolce, to pierwszą moją myślą było: „Daj sobie spokój już, będziesz stale z tymi ludźmi walczyć i zmagać się, kolą cię i kolą, zostaw to w końcu.” To była taka myśl, która wydawałaby się logiczna. Ale przyszła druga: „Przejdź przez te kolce, niech cię kolą, ale ty idź dalej, nie zatrzymaj się, bo jeśli zatrzymasz się, to się uwstecznisz. Niech cię kolą, niech to cię boli, ale niech twoją nadzieją będzie, że tak twój Chrystus szedł i poszedł dalej i nie zatrzymał się.” A więc to przyszło od Ducha Świętego: „Idź za Jezusem, On też to przeżył i nie cofnął się.” I wtedy jest ci łatwiej. Nie pobłażasz swemu ciału, masz raczej świadomość, że to jest właśnie droga cierpienia, o której powiedział ci Chrystus – „Kto idzie za Mną też cierpieć będzie”. Dobrze, że jest Pan.

Oczywiście ochotnego dawcę Bóg miłuje, nie skąpca, nie chytrego, nie przebiegłego, tylko tego, który rozumie sprawę Bożą i wie co z tym zrobić (jest to w 2Liście do Koryntian 9,6,7).

         Psalm 124,8:

         Pomoc nasza w imieniu Pana, Który uczynił niebo i ziemię.”

         Kto wzywać będzie imienia Pańskiego, zbawiony będzie. Bracie, siostro, po to mamy Jezusa, żeby Go wołać w każdej chwili. Jeśli tylko widzisz, że twoje życie nie jest jak życie, które rozwija się, wzrasta, nie wydajesz owocu, który powinien być widoczny coraz bardziej, to wołaj Pana i to prawdziwie wołaj Pana. Prawdziwie wołaj, nie tak, żeby wołać, a dalej robisz swoje. Wołaj tak jak woła się w chwili kiedy widzisz, że toniesz i jeśli Pan nie wyciągnie swojej ręki, to utoniesz w tym świecie, zagubi cię ten świat i zginiesz, nie będziesz mieć siły pracować, żyć w chrześcijaństwie. Nie będziesz czuć już chrześcijaństwa jako jedno ciało.

         Pomoc nasza jest od Pana. Chwała Bogu, że On oferuje pomoc. On nie mówi tylko: "masz to zrobić", ale On mówi: "Ja ci pomogę wszystko to zrobić. Uwierz Mi, należ do Mnie." Ale musisz to widzieć, przed twoimi oczami musi być wspaniały Chrystus i wspaniały Kościół i musisz dążyć do tego obrazu Kościoła o jakim Pan Jezus mówi - czysty, święty, nieskalany. I musisz tylko to mieć na uwadze - jestem cząstką Kościoła, który jest święty, czysty i nieskalany. Nie będę inaczej żyć, nie będę próbować żyć w zły sposób, nie będę żyć w grzechu, nie będę żyć w odstępstwie, nie będę żyć w traceniu czasu, nie będę pozwalać sobie, żeby moje oczy patrzyły na zło, a uszy słuchały o czymś złym, nie będę pozwalać moim nogom chodzić drogami bezbożnych, będę pilnować się mojego Boga, ponieważ jestem częścią Kościoła. To jest wywyższenie być częścią Kościoła. To nie tak, że masz to tak sobie, Jezus zapłacił najwyższą cenę, żebyśmy stali się częścią Jego Kościoła. Zostały darowane nam, Kościołowi, wszystkie skarby z nieba, żebyśmy byli czyści, święci, nieskalani. Bóg otworzył przed nami całe swoje bogactwo, abyśmy takimi byli. Kościół jest wywyższony, Kościół jest światłością  w miejsce Chrystusa na tej ziemi. Stałeś się częścią czegoś wspaniałego. Możesz nie rozumieć tego jako młody wierzący, ale kiedy nie rozumiesz tego jako stary wierzący, to coś jest nie tak. Kościół został przeznaczony dla Jezusa, Kościół ma czyste, Chrystusowe szaty. To jest prawdziwa wojna, może nie słychać pocisków, ale zobacz ile ich uderza w ciebie, albo ile ty wysyłasz je, jeśli nie pilnujesz się Pana.

         Psalm 46, 2-8:

         Bóg jest ucieczką i siłą naszą, Pomocą w utrapieniach najpewniejszą. Przeto się nie boimy, choćby ziemia zadrżała I góry zachwiały się w głębi mórz. Choćby szumiały, choćby pieniły się wody, Choćby drżały góry z powodu gniewu jego. Sela. Jest rzeka, której nurty rozweselają miasto Boże, Przybytek święty Najwyższego. Bóg jest w nim, nie zachwieje się: Bóg wspomoże go przed świtem. Wzburzyły się narody, zachwiały się królestwa, Odezwał się głosem swoim, i rozpłynęła się ziemia. Pan Zastępów jest z nami, Warownym grodem jest nam Bóg Jakuba. Sela.”

         Pan jest ucieczką, pomocą naszą. Wiecie, to jest taka bitwa o trzeźwość, dlatego Słowo Boże mówi: "Bądźcie trzeźwymi, abyście mogli się modlić." Zwróć uwagę jak bardzo musisz walczyć. W twoim umyśle jest takie blokowanie przez wroga, żeby nie pójść dalej za Jezusem, żeby nie oczyszczać się. Postawiona taka jakaś blokada, ale potrzebujesz też pomocy Bożej, żeby zburzyć tą blokadę, żeby być wolnym człowiekiem na tej ziemi, byś śmiało czyniąc to co chce Bóg, wiedział, że choćbyś umarł, żyć będziesz, żebyś już nie bał się nikogo, ani niczego tylko bałbyś się, bałabyś się Boga swego. Żeby w taki sposób nienawidzić zła, nienawidzić buty, nienawidzić sposobu życia bezbożników, a miłować życie Jezusa ponad wszytko. Niech Bóg ci to daje, niech twój umysł będzie oczyszczany przez Boży wpływ. Poddaj swój umysł codziennie Bożemu wpływowi, Bożemu działaniu, żeby twój umysł był czysty, żeby tam nie było zapaskudzone jakimiś fałszywymi nauczeniami, myślami, czy czymkolwiek innym, żebyś wiedział, że Kościół jest szlachetny, bo pochodzi ze szlachetnego Chrystusa. Abyś pilnował tej szlachetności w sobie, troszcząc się też o innych.

         Psalm 90,14:

         „Nasyć nas o świcie łaską swoją, Abyśmy się weselili i radowali przez wszystkie dni nasze!”

         Nasyć nas łaską swoją, abyśmy mogli wykorzystać łaskę, by oczyszczać się, by usuwać zło, by budować święte relacje, by nie szukać swego, ale tego co Pana. Abyśmy byli coraz bardziej świadomi jak jesteśmy sobie bliscy w Chrystusie, jak wszyscy mamy jeden cel - wieczność z Bogiem i świadomość tego Boga rośnie w każdym z nas. Starsi pouczają młodszych co do świadomości, w miłości do nich, przez miłość do Boga. Aby nie oszukać nikogo, nie zwieść, nie odprowadzić od prawdy, ale przypilnować, żeby ludzie trwali w prawdzie. Nie jest to łatwa bitwa, potrzebujemy mieć świętą determinację naszego Króla królów, Pana panów, Jezusa Chrystusa. Potrzebujemy, żeby On umacniał nas już od świtu, żebyśmy mieli takie święte postanowienia, święte działania, byśmy nie przyzwyczajali się do odstępstwa, byśmy nie pozwalali naszym rękom robić co one chcą, ani naszym oczom, ani uszom, ani nogom, ale byśmy byli zawsze na rozkazy Pana, gotowi żyć na Jego rozkazy. Aby On dał nam tą siłę i moc, w której On chodził po tej ziemi, bo tak przyobleczeni przejdziemy i będziemy bohaterami, zwycięzcami.

         Psalm 143, 8.9:

         Daj mi o świcie doznać łaski twojej, Bo tobie ufam! Wskaż mi drogę, którą mam iść, Bo ku tobie podnoszę duszę moją!  Ratuj mnie od nieprzyjaciół moich, Panie, Do ciebie się uciekam!”

         Skoro mam nienawidzić nawet samego siebie, to pomóż mi Boże, uratuj mnie przede mną, przed moim szukaniem łatwizny dla siebie, abym umiał przyjąć tą trudną drogę, po której przejdę tylko dzięki Tobie, bo sam, sama tam nie przejdę. To jest droga, którą sprawiedliwi chodzą, bezbożni upadają na niej. "Wesprzyj mnie Panie i poprowadź drogą sprawiedliwych, Panie zależy mi na tym, żeby dojść." Wiecie, my musimy mieć to silne, bo diabeł walczy z tym. Jeśli to uda mu się zablokować, wtedy człowiek jest po prostu za słaby, żeby dalej toczyć bitwę, zwyciężając diabła. Jeszcze może taki człowiek nie jest powalony i pokonany, ale już nie umie przebić się przez tereny wroga, już zatrzyma się przy tej, czy przy tej sytuacji i nie pójdzie głębiej, nie pójdzie dalej. Niech Bóg daje nam to. Nikt z nas nie jest lepszy od drugiego. Wspaniały jest tylko Chrystus. Ale jeśli jesteś w Chrystusie, jesteś w wieczności i to odróżnia cię od tego świata. Tylko Chrystus odróżnia nas od tego świata. Nasza własna sprawiedliwość wcale nie odróżnia nas, bo świat ma też własną sprawiedliwość. Pomsta, bo ktoś mi coś złego zrobił - to jest własna sprawiedliwość. Wierzący ludzie też umieją się mścić, bo ktoś coś złego zrobił, odegrać się, pokazać na co ich stać.

         Księga Izajasza 58, 5-12:

         Czy to jest post, w którym mam upodobanie, dzień, w którym człowiek umartwia swoją duszę, że się zwiesza swoją głowę jak sitowie, wkłada wór i kładzie się w popiele? Czy coś takiego nazwiesz postem i dniem miłym Panu? Lecz to jest post, w którym mam upodobanie: że się rozwiązuje bezprawne więzy, że się zrywa powrozy jarzma, wypuszcza na wolność uciśnionych i łamie wszelkie jarzmo, że podzielisz twój chleb z głodnym i biednych bezdomnych przyjmiesz do domu, gdy zobaczysz nagiego, przyodziejesz go, a od swojego współbrata się nie odwrócisz. Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza poranna i twoje uzdrowienie rychło nastąpi; twoja sprawiedliwość pójdzie przed tobą, a chwała Pańska będzie twoją tylną strażą. Gdy potem będziesz wołał, Pan cię wysłucha, a gdy będziesz krzyczał o pomoc, odpowie: Oto jestem! Gdy usuniesz spośród siebie jarzmo, szydercze pokazywanie palcem i bezecne mówienie, gdy głodnemu podasz swój chleb i zaspokoisz pragnienie strapionego, wtedy twoje światło wzejdzie w ciemności, a twój zmierzch będzie jak południe, i Pan będzie ciebie stale prowadził i nasyci twoją duszę nawet na pustkowiach, i sprawi, że twoje członki odzyskają swoją siłę, i będziesz jak ogród nawodniony i jak źródło, którego wody nie wysychają. Twoi ludzie odbudują prastare gruzy, podźwigniesz fundamenty poprzednich pokoleń i nazwą cię naprawiaczem wyłomów, odnowicielem, aby w nich można było mieszkać.”

         Wiecie, można w tym fragmencie widzieć tylko bezdomnego, głodnego człowieka żyjącego w świecie, ale są też duchowo bezdomni chrześcijanie, głodni, którzy szukają zdrowego pokarmu i nie mogą go znaleźć. I Bogu podoba się kiedy ty jesteś w stanie nakarmić ich, kiedy ty masz chleb z nieba i możesz wspomóc ich. Kiedy ty ich ubierzesz, dodasz im otuchy, wzmocnisz ich, ogrzejesz ciepłem Chrystusa, który mieszka w tobie. Brakuje ludzi, którzy są bogaci w Panu. Pełno ubogich chrześcijan, którzy są nędzni i chodzą głodni, słabi, nie umieją walczyć, ani pracować w Kościele. Kto im pomoże? Jeśli nawet nakarmisz ich tym fizycznym chlebem i dasz im wody do picia, to oni mają to, bo na to ich stać. Ale brakuje im Bożego Słowa, brakuje im widzenia ludzi, którzy żyją w zwycięstwie, którzy stoją na Skale zbawienia, i którzy mogą wyciągnąć do nich rękę i pomóc im.

         Widzicie jak dzisiaj chodzą głodni chrześcijanie? Widzicie jak szukają po różnych miejscach Bożego Słowa? To jest praca, którą ty i ja potrzebujemy mieć każdego dnia, aby mieć to od Pana, by móc pomóc innym. Tak pracuj u Pana, żeby On dawał ci to dla ciebie i dla innych, byś miał więcej, abyś mógł jeszcze więcej podzielić się z innymi. Bądź bogaty, bogata w Panu. Zobaczcie ilu ludzi nie może być w zborach, bo te zbory są zepsute, wprowadzono tam cudzołóstwo duchowe i fizyczne. Spójrzcie na niektóre miejsca, co tam się wyprawia, jaki śmiech, jaka zabawa. I ci ludzie nie chcą tam być, ale sami nie są kaznodziejami, sami nie są, żeby głosić, potrzebują słowa i szukają tego. Potrzebują znaleźć brata, siostrę, którzy potrafią miłować. Bóg mówi, że rychło wzejdzie twoje uratowanie.

         Czy masz to dla innych? Co masz dla braci i sióstr? Oni finansowo mogą stać lepiej od ciebie, ale być głodni, nie mogąc nigdzie ogrzać się. Wejdą do twojego domu i co usłyszą, co zobaczą, czy ogrzeją się? Czy posłuchają następnych dziwnych rzeczy? Widzicie? Bóg mówi: "Po co pościsz, jeśli nie masz i nie chcesz pracować u Mnie." Umartwianie nic nie pomoże, podejmij się pracy i pracuj u Pana. Niech twoje ręce służą dla Jego chwały, niech On napełnia cię tym, co On chce dawać przez ciebie innym. Przecież cząstki mają służyć sobie nawzajem, wtedy będzie dobrze, wtedy Bóg mówi, że światło wzejdzie w ciemności, a twój zmierzch będzie jak południe, nie będzie nocy. Będziesz chodzić w światłości Jego oblicza nieustannie.

         Czy to interesuje was? Można mieć dzieci fizyczne, a nie mieć dzieci duchowych i człowiek nigdy nie pozna co to jest opieka, co to jest poświęcanie swojego życia, aby pomagać innym, co to jest bycie przed Panem w taki sposób, żeby Bóg uratował, zbawił.

         W innych miejscach moglibyśmy powiedzieć jeszcze, że Bóg miłuje sąd, kiedy prawidłowo sądzimy, On sądzi prawidłowo. Niech Bóg wspomoże ciebie i mnie, abyśmy byli tymi, którzy pilnują się Pana. To są bardzo ważne rzeczy. Kościół nie jest miejscem na zabawę w kazanka, śpiewy, modlitwy i ludzie nie wiedzą jak poważna jest ta sprawa.

         List do Hebrajczyków 10, 36-39:

         Albowiem wytrwałości wam potrzeba, abyście, gdy wypełnicie wolę Bożą, dostąpili tego, co obiecał. Bo jeszcze tylko mała chwila, a przyjdzie Ten, który ma przyjść, i nie będzie zwlekał; a sprawiedliwy mój z wiary żyć będzie; lecz jeśli się cofnie, nie będzie dusza moja miała w nim upodobania. Lecz my nie jesteśmy z tych, którzy się cofają i giną, lecz z tych, którzy wierzą i zachowują duszę.”

         Nie jesteśmy z tych, którzy się cofają i giną. Jaki obraz Kościoła masz dzisiaj wymalowany w swoim sercu? Czy ten co Chrystus, czy to jest ten sam Kościół? Jezus mówi, że ten, który kładzie życie jak Ja, ten Mnie miłuje. Czy to jest ten sam obraz walki o miejsce dla Chrystusa między nami? Wiecie, ludzie mogą utajniać swoje grzechy. Mówiłem wam, że grzech jest sam w sobie przerażający, ale nie jest tak przerażający, jeśli wpadniesz weń i oczyścisz się z niego, jak jest przerażający, gdy go nie wyznajesz, ale coraz gorliwiej ukrywasz. Bo człowiek może upamiętać się, ale jeśli skrywa grzech, zaczyna go otaczać ciemnością, udaje, że go nie ma? A Kościół ma chodzić w jawności. Dlatego nieraz mówię o tym, że tu nie chodzi o to, by przepytywać cię o wszystko, chodzi o to czy ty widzisz, że jesteś częścią świętego Kościoła? Jeśli stanie się coś złego, to chcesz usunąć to, nie chcesz z tym chodzić. Chcesz być czystym, żeby Bóg napełniał cię tak jak resztę, żebyś rósł, rosła Bożym wzrostem, aby nie cofać się, nie uwsteczniać. Bóg nie odrzuci cię gdy się przyznasz, bo kto przyznaje się do grzechu i porzuca go, Bóg daje mu oczyszczenie. Ale jeśli utajnia grzech, wtedy wpada pod Boży gniew.

         Pamiętajmy, jesteśmy w najpiękniejszym miejscu, jakie na tej ziemi w ogóle zaistniało. To nie może zniknąć, to miejsce potrzebuje naszego ukrzyżowania, a wywyższenia Chrystusa. To potrzebuje, żeby już nie my, lecz Chrystus, żeby to było życie Jezusa w nas. To jest Kościół. Jeśli tego Kościoła chcesz, to zaprzesz się samego siebie, weźmiesz krzyż i pójdziesz za Jezusem, żeby naśladować Go. A jeśli inny Kościół masz w głowie, to nie zaprzesz się siebie. Będziesz pilnować swego "ja" i nie weźmiesz krzyża i nie pójdziesz za Jezusem, żeby naśladować Go. Dlatego tak żyjesz jak żyjesz, bo nie masz tego obrazu w sercu, Kościoła, który miłuje się nawzajem, troszczy się, stara się o siebie, w którym jedni za drugich kładą życie, żeby Chrystus był uwielbiony.

         I nie chodzi tylko o pomaganie w sprawach fizycznych, ale głównie o pomaganie w sprawach duchowych. W fizycznych też, ale głównie w sprawach duchowych, bo możemy człowieka nakarmić, napoić, a nie mieć co mu dać od Pana. Ale dobrze jest mieć to od Pana i podzielić się też tym co mamy fizycznego.

         Niech Bóg będzie z tobą i ze mną w tej sprawie. Pamiętajmy o tym co On miłuje, czego On nienawidzi i idźmy za naszym Ojcem. Dzieci, które chcą być jak Ojciec to są dobre dzieci Boga. Chcą być jak Ojciec, chcą w ten sam sposób do tego podchodzić. I kiedy człowiek zaczyna swoją wędrówkę za Bogiem, pojawia się w człowieku nienawiść do grzechu. To jest właśnie od Boga, to jest Jego nienawiść do grzechu. I wtedy człowiekowi jest tak łatwo porzucać zło i nie mieć z tym nic wspólnego. Jak Ty, Boże, mówisz, że to jest złe, to absolutnie, nie ruszę tego już. Bo taki właśnie jest Bóg i to jest Bóg. Jeśli Bóg jest z nami, to któż przeciwko nam? Ale jeśli my do Boga odwrócimy się plecami, wtedy my stajemy naprzeciw grzechu już bez Boga. I co wtedy się stanie? Grzech znowu powali nas i doprowadzi do poziomu i będziemy musieli udawać. A po co? Jak możemy wzrastać, rozwijać się i wygrywać. Mamy piękną perspektywę - wieczność z Bogiem w Jezusie Chrystusie. Nie dajmy sobie tego zabrać, nie dajmy sobie zepsuć tego. Nie dajmy doprowadzić się do tego, że jedni w Kościele poświęcają życie, a drudzy cieszą się jakby byli tak samo tymi, którzy poświęcają życie. Poświęcajmy je wszyscy w Panu. Niech to będzie święte życie całego zboru. I każdy następny, który dołączy, będzie wiedzieć, że wszedł do świętego zboru. Ludzie mówią, że to jest przerażająca świętość, muszę poszukać jakiegoś zboru, w którym nie ma takiej świętości, w którym jest zgoda na to, że można sobie jak w świecie jeszcze pożyć. Szukając tego, szukasz własnej śmierci. Albo chcesz mieć do czynienia ze świętym Bogiem, w świętym miejscu, albo wolisz, żeby dalej się oszukiwać i pozostać w odstępstwie od Boga, pozwalając sobie na grzechy. Musisz zdecydować się. Świętość nie jest przerażająca, świętość jest wspaniała, bo świętość jest z Boga. Wszystko co z Boga jest piękne. A więc świętość przeraża tylko tego człowieka, który nie chce porzucić swoich grzechów, bo bardziej miłuje je niż Boga. Ale, gdy pozna Boga głębiej, dalej, to zobaczysz jak znienawidzi on te grzechy, tak jak Bóg nienawidzi je i szybko porzucisz je, bo już chce być z Bogiem na Jego warunkach.

         Pamiętaj, że życie nasze na ziemi jest krótkie. Nie zmarnujmy tego czasu, wykorzystajmy go prawidłowo, aby dotrzeć do wieczności. Wspierajmy się, pomagajmy sobie, uczmy się prawdziwego Kościoła. Niech Pan Jezus będzie uwielbiony. Amen.